Z jakiegoś powodu UA-cam postanowił zdemonetyzować ten film i już 2 dni czekam na podanie powodu. Kto wie, może się okaże, że dopatrzono się mowy nienawiści wobec arcybiskupów uznanych za mniejszość chronioną. EDIT: Jak ktoś słusznie zauważył, niepoprawnie przypisałem abp. Jędraszewskiemu słowa o "lgnięciu dzieci". Autorem tych słów był abp. Michalik.
@@Nivat9 Korwin dość już ma profitów z tego powodu że mu wyświetlenia na stronie skaczą po każdej wypowiedzi o Hitlerze, nie trzeba mu jeszcze tantiemów za nazwę nagrody płacić.
Przepraszam, ale żaden normalny człowiek nie zrozumie tej wypowiedzi (o ideologii singli) w taki sposób w jaki to pan wyłożył. Absolutnie się z tym nie zgadzam. To jest kwestia tylko i wyłącznie złej woli spowodowanej walką ideologiczną z Kościołem. Podobnie było zresztą z tym pisowcem (nie pamiętam nazwiska) od ideologii LGBT - większość dokładnie zrozumiała co miał na mysli, łącznie z panią funkcjonariuszką medialną i tylko zła wola i chęć pognębienia adwersarza spowodowały to, że 'wszyscy' zaczęli rżnąć głupa i udawać, że nie wiedzą o co chodzi i podobnie jest w tej sytuacji. Akurat tutaj Jędraszewski nic strasznego nie powiedział, podobnie jak z tym ekologizmem, na temat którego nawet sam pan film zrobił.
No właśnie Według mnie to niesmaczne żeby to oglądać ze swoim niebinarnym chłopakiem. Codziennie o 14 wychodzimy jak normalni ludzie na zlot płaskoziemców a po drodze ci, za przeproszeniem, odrażający single. Czemu oni muszą się z tym tak odnosić??
Mam 26 lat. Zaskakujące, że 10 lat temu wcale nie myślałam tak bardzo inaczej - już wtedy chciałam mieć rodzinę, męża, dzieci, koty też xD. Nigdy też nie wiązałam się dla zabawy. Niejedna osoba późno, koło 30-tki poznaje kogoś na całe życie. Ale wiele osób do 30-tki, nawet później nie szuka stałego związku. Absurdem jest dla mnie branie ślubu z podejściem "są rozwody", podobnie jak nikt się nie tatuuje, żeby to później usuwać. Głupie porównanie, ale ostatnio ludzie tatuaże traktują bardziej na stałe niż małżeństwo. Ponadto wybór męża/żony to coś więcej niż emocje. Zakochanie jest super. Ale trzeba mieć podobne cele życiowe, podobne poglądy (nie tylko polityczne, na wszystko), trzeba umieć wypracować kompromis, zaufanie, mieć wsparcie... Małżonek ma być oparciem w trudnej sytuacji, macie iść tą samą drogą.
Samo sformułowanie "ideologia singli" brzmi może mało poważnie, ale problem atomizacji społecznej, samotności, nietrwałości więzi międzyludzkich to już jak najbardziej poważna sprawa, którą powinni dostrzec nie tylko katolicy
@DoktorOdSprawPenetracji oczywiście że są ludzie którym dobrze samemu, jednak czasami może się zdarzyć że to dobrze samemu nie będzie wieczne, lub zwyczajnie z kimś u boku, będzie człowiekowi jeszcze lepiej. Jednak potwierdzone jest że osoby samotne częściej popełniają samobójstwa, czy częściej mają problemy z poczuciem spełnienia, lub mogą mieć problem z ustabilizowaniem swojego życia. Zawsze są wyjątki, ale statystyka jest statystyką
@@mrszmatan2727 te statystyki pokazujace gorszą kondycję osób samotnych grupuja w sobie osoby z problemami w byciu z kimś oraz osoby swietnie czujace sie samotnie. Tak jak statystyki pokazujace zbawcze działanie związków. Wynika z tych statystyk, ze ludzi dobrze czujacych sie w związkach jest więcej niż ludzi dobrze czujących sie samotnie ale nie wynika z nich, że samotnych należy uszczęśliwiac związkami lub krytykowac z ambony. Tak btw to nawet jeśli pan Jedraszewski cos probował powiedzieć to chybił. Nawet tłumaczenie Szymona jest chybione. Naprawdę jeśli chce ktoś pomóc osobom chcącym szukać szczęścia w związkach to niech im pomoże, a nie zbiera datki po kolędzie utrzymując drętwą relację z darczyńcami i na tym kontakt z parafianami sie urywa. Może by zagonić tych duchownych do związków jedno czy wielopłciowych bo to mi jedno. Serio, ten pan z ambony niczego nie zdziała krytyką czy objaśnieniem jeśli nie poda pomocnej dloni. To tez problem tej instytucji, że napomina, czy tlumaczy ale nie pomaga w wielu przypadkach. A o działaniach pozytywnych jak choćby Caritasu czy innych swoich działaniach nie mówi. Potem znamy ich z zaniechań w sprawach własnej pedofilii i działaniach w tym zakresie jak zorganizowanej organizacji przestępczej co nie stanowi pełnego obrazu zapewne.
@@arturgrochal warto zwrócić uwagę na fakt że media nie pokazują pozytywnych aspektów większości poruszanych tematów i dotyczy to też funkcjonowania Kościoła Katolickiego. Myślę że żeby nawiązać relację z duchownym i uzyskać wsparcie trzeba zgłosić się po takie wsparcie bo większość parafian nie chce żeby ksiądz się wtrącał.
@@Paulinapoik myślę, ze to że parafianie kontakty z księdzem unikają nie jest dziełem przypadku. Jest to wypracowana relacja tej instytucji dalekiej parafianom. Nie wychodzącej do parafian. Takie relacje miało pokolenie mojej prababci, dziadków, rodziców i moje, i kolejne nie będzie inne. Oderwanie kleru od parafian, które zaprezentował Jędraszewski postawą gromienia z ambony nie sprzyja budowaniu relacji. A styl w jakim się komunikują ludzie ma znaczenie dla relacji jakie budują. Przy słabnącym wpływie kościoła niebawem rozdział od państwa się dokona sam w koncu.
@LukkeWOT :3 Wspaniałe życie singla zmienia się w coraz większy koszmar po 40 dla kobiet i po 50 dla mężczyzn kiedy singlem nie jest się już z wyboru tylko z musu bo traci się kompletnie zainteresowanie otoczenia. Najpierw tracisz kontakt z rodziną potem rówiesnikami, po kilku latach wyglądasz jak tata swoich nowych kolegów którzy tylko maja z ciebie ubaw i u których względy musisz zabiegać a na końcu jest samotność z psem w czterech ścianach ze świadomością że jakbyś 40 lat temu nie podjął najgłupszej w życiu decyzji to miałbyś chociaż do kogo się odezwać i nie jesteś w stanie tego odkrecić. Na koniec pochowają ciebie 2 tyg po śmierci o ile sąsiedzi wezwą policję i strażaków bo na klatce śmiedzi a na suficie zrobiła się bura plama.
Denerwujące jest to ciągłe powtarzanie, że ludzie są sami wyłącznie z wyboru, bo wolą takie życie. No niekoniecznie... Bardzo wiele osób chciałoby stały, trwały związek małżeński, ale nie może znaleźć odpowiedniej osoby, a czasem nawet żadnej chętnej osoby (na ile słuszne są kryteria wyboru to już inny temat, ale chodzi o sam fakt, że chcieliby i że aktywnie szukają). Bycie singlem nie jest postrzegane jako spełnienie marzeń i najlepszy sposób na życie, ale jako coś wprawdzie gorszego od stałego zdrowego związku, ale wciąż znacznie lepszego od wkopania się w jakąś patologiczną i wyniszczającą relację. Radykalizacja polityczna społeczeństwa też tu nie pomaga, bo trudno sobie wyobrazić szczęśliwy związek dwóch osób o skrajnie różnych poglądach, o zupełnie innych priorytetach i spojrzeniu na życie.
Bardzo dobry film! Moim zdaniem warto nawet rozwinąć te treści do jakiegoś odcinka na WI typu "Czym się różni zakochanie od miłości", bo wielu ludzi ma jakieś idealistyczne, nierealne wyobrażenia czy oczekiwania co do przebiegu związku (typu że zawsze muszą być "motylki w brzuchu" albo że jeśli następuje kryzys czy nawet w ogóle występują częstsze kłótnie, to jest to sygnał do kończenia związku). Kiedyś wypisałem sobie nawet taki zestaw "mitów miłości" i komentarz do nich: Ile razy słyszymy takie treści: - Mierz siły na zamiary - Prawdziwa miłość nie przemija - Miłość powinna być bezwarunkowa - Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni - Przeciwieństwa się przyciągają - Nie kocha się "za coś" Tymczasem poprawne wersje (nieidealistyczne, odpowiadające obserwacjom natury ludzkiej i historii świata) są następujące: - Mierz zamiary na siły - Zauroczenie przemija, miłość trzeba zbudować i o nią dbać, i pilnować się, aby nie przeżyć zauroczenia inną osobą - Miłość najczęściej jest "pomimo wad" i wymaga kupy cierpliwości i niezadufania w sobie (bo sami z sobą często z trudem wytrzymujemy) - Stosuj imperatyw kategoryczny, sądź i bądź zawsze gotów na to, że i ciebie osądzą - Na dłuższą metę jest niemal niemożliwe, aby być w dłuższym związku z osobą o zdecydowanie różnych poglądach - Tak, zawsze kocha się "za coś" - nie za prezenty, tylko za jakąś cechę: humor, opiekuńczość, hojność, ideały i wierność im, itd.; także za czyny - czyli potrafi ująć zachowanie w jakiejś sytuacji; i gdy tego zaczyna brakować, to i miłość stygnie
Najlepszym przykładem katolickiej trwałości związku jaki ostatnio widzieliśmy, był niewątpliwie pan Jacek Kurski. Kościół, orędownik tej dozgonnej trwałości, "unieważnił" go dopiero po 20 latach i trójce dzieci. Taka heca! A już tylko przy okazji niejako drobne pytanie: kiedy sam Jędraszewski przestanie być wyznawcą i przedstawicielem "ideologii singli?".
Ideologia youtuberstwa mnie ostatnio atakuje :) Poważnie mówiąc, ważny komentarz Szymonie. Miło, że poszukałeś pozytywnego rozwiązania a nie jedynie skrytykowałeś Arcybiskupa. Nie rozważałem nigdy zbyt głęboko "singlizmu" jako zjawiska społecznego, większość moich znajomych szuka pary. Bardziej obserwuję, że już po "sparowaniu się" następuje takie - niewiadomo co - czy małżeństwo, czy "jesteśmy razem tu i teraz". Ja uważam, że małżeństwo daje sporo narzędzi społeczno/psychologicznych do tego, żeby motywować się do pracy nad związkiem i czerpać z tego satysfakcję, ale tak jak powiedziałeś - to nie automat. Jeszcze jedno - z mojego doświadczenia, do wielu znajomych singli jak chodzi o związki i relacje, najelpiej odnosić się z dużym szacunkiem i delikatnością, bo to nieczęsto jest decyzja w stylu "chcę być sam/sama" ale po prostu nie udaje się budować związku, co najwyżej przyjaźnie i koleżeństwo. Pozdrowionka :) sorry, że nieskładnie.
Różnica między Korwinem, a nim jest taka, że Korwin by go zmasakrował, a Jędreszewski nie udzieliłby mu rozgrzeszenia Nie no oczywiście to żart, a nie realistyczne stwierdzenie xd
@@czwartek565 Kiedyś wydawało mi się, że Terlikowski był takim rzecznikiem, bo cokolwiek kościół nie palnął to zaraz Terlikowski tłumaczył i robił to świetnie. Dzisiaj Terlik zszedł z ekstremum do centrum i jak sam twierdzi - wynika to z jego pewnej przekory względem większości.
Pomijając już straszny język i styl wypowiedzi arcybiskupa, najbardziej nie mogę zrozumieć dlaczego usilnie twierdzi, że "pełnia życia, która sprawia, że żyjemy z innymi i dla innych, to pełnia, którą osiąga się w życiu małżeńskim i rodzinnym". Czytam Ewangelię i w 1 Kor 7, 27-28 widzę : " Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony! Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy". I dalej w 1 Kor 7, 32-33 "Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie". Wg mnie z Ewangelii wynika, że gdy ktoś jest w małżeństwie, wtedy jak najbardziej jest powołany do życia rodzinnego i troski o małżonka i dzieci, ale jeśli ktoś jest singlem, jest powołany do innych rzeczy, do aktywnego działania na rzecz Królestwa Bożego i służenia bliźnim. Z Ewangelii wynika, że osoba samotna jest nawet w lepszej sytuacji, bo może w pełni skupić się na "sprawach Pana" i w żadnym razie nie jest ukazana jako ta gorsza i nieosiągająca "pełni życia". Wg mnie słowa arcybiskupa nie zgadzają się z przesłaniem Ewangelii (piszę to wyłącznie pod tym kątem, bez uwzględniania społecznej użyteczności rodzin i płodzenia dzieci, kwestii gospodarczych, systemu emerytalnego itp).
Również można interpretować skupienie się na "sprawach Pana" jako kapłaństwo w którym jesteś sam ale te cytaty również nie narzucają Ci abyś został kapłanem więc moje spostrzeżenie jest najprawdopodobniej błędne
To Dla PanI! Wyszukiwarka: SŁUCHAJ IZRAELU I ŚWIECIE, JA, JAHWEH EL-SZADAJ MÓWIĘ: COVID-19 W LABORATORIUM ZROBIONY - ZAINSPIROWANY PRZEZ SZATANA Powinna się pojawić Strona z Proroctwami -> Tam proszę przeczytać Proroctwo Numer 153 ( Jest o tym co zawiera ta szczepionka ) ( WWW AMIGHTYWIND COM ) - Przeczytajcie koniecznie o upadłych aniołach - Nazywanych przez większość ludzi "kosmitami" - Nadchodzi wielkie zwiedzenie! A także o Wielkim Ucisku który ma nadejść do Polski ( W zakładce na dole Strony " Przekazy Innych Proroków " ) Uciekajcie z kościołów katolickich gdzie mówią na temat czyśćca którego nie ma w Piśmie Świętym a także o chrzcie niemowląt, kulcie Miriam, kulcie tzw. " świętych ". Czytajcie Pismo Święte i nie dajcie się zwieść!
Małżeństwo jest przede wszystkim wyborem zresztą małżeństwo zawarte pod presją jest nieważne. To przede wszystkim sakrament, który powinien być zawierany dobrowolnie i odpowiedzialnie a powodem ma być miłość do tej drugiej osoby. Wiem, że tutaj moja wypowiedź wielu osobom się nie spodoba, ale lepiej żyć w pojedynkę niż skrzywdzić przez złe decyzję drugiego człowieka. Związek z drugą osobą a tym bardziej stały to poważna sprawa.
Nie zgadzam się co do wniosków z badania odnośnie związków. O ile mi wiadomo w tym badaniu jako osoby samotne, traktowane były również osoby którym zmarł partner, samotne matki i osoby po rozwodzie. Jakość i zadowolenie z życia tych osób nie było wysokie i zaniżały one mocno (a dokładniej mówiąc, fałszowały) statystyki zadowolenia z życia osób samotnych z wyboru. A to było wtedy, gdy związki były jeszcze całkiem trwałe... Ostatecznie wnioski z uwzględnieniem tego są trochę inne. Najszczęśliwsze są osoby w stałych, stabilnych i udanych związkach oraz osoby samotne z wyboru, ale mające przyjaciół i/lub realizujące się w jakiejś wybranej dziedzinie. Najgorzej mają Ci co w związkach być chcieli ale im nie wyszło. Świadomi single to osoby próbujące iść tą drugą drogą, bo pierwsza wydaje się zbyt ryzykowna. Po pierwsze, jak sam wspomniałeś, zależy mocno od drugiej strony, bo samemu się związku nie da zbudować, a po drugie, obecny świat robi co może żeby to utrudnić. W tych to warunkach, bycie singlem i wybranie jakiejś innej odpowiedzialności niż rodzina, która też daje satysfakcję, ale takiej nad którą ma się kontrolę i do której ma się predyspozycje (bo od rodziców nie wyniosło się jak założyć szczęśliwą rodzinę, ale wyniosło jakieś inne umiejętności), jest logicznym wyborem.
@@tomasz4474 Chyba się nie do końca zrozumieliśmy 🤔 Logicznym jest wybieranie przez ludzi łatwiejszej, rozumianej tu jako optymalnej drogi do długofalowego szczęścia. To nie znaczy, że to jest łatwe. Długofalowe szczęście i satysfakcja wymagają pracy. Jest to jednak w obecnych warunkach łatwiejsze, a daje podobne rezultaty. Oczywiście są osoby nielogiczne, są nonkonformiści, nawet masohiści itd. 🤪 Ale o wyjątkach tu nie pisałem tylko o trendach.
@@marcin2053 Napisałem bardziej ogólnie. Chodzi mi po prostu i pewien fragment z pisma świętego, w którym Jezus mówi, że jest też droga "singlowa" , ale, skracajac, trzeba ja rozumieć.
@@fairy0843 Kościół prawosławny jest super. Poza tym bardzo blisko mu do Katolickiego.Jeśli ktoś miałby być Unią w tym układzie, to była by to Koalicja Ateistyczna 😅 albo coś w ten deseń
@Aenye Cerbin najlepiej to chyba jest w stanach gdzie w tych mniejszych odłamach kościoła jest ksiądz (pastor? Czy jak to sb nazwą) z rodziną. Osoby z kręgosłupem moralnym wiedzą i inteligencją są wykluczone z możliwości bycia autorytetem katolickim z racji tego że może chcieli by mieć udany związek z dziećmi i korzystać z tego jedynego życia.
Dobrze, że jest na UA-cam ktoś, kto wyjaśnia prawdziwe znaczenie tekstów biblijnych, wypowiedzi tego księdza i innych, tym podobnych. Co prawda, sama jestem już prawie ateistką, ale takie informacje przydadzą się każdej ze stron. Np tym ateistom, którzy piszą w internecie, że katolicy wierzą w bajki.
Baaaaardzo mądry komentarz w tej sprawie. Zawsze czekam na Twoje zdanie odnośnie jakichkolwiek „głośnych afer” w mediach. Podejście do związków - strzał w 10. Dużo ludzi powinno czerpać lekcje.
Dlaczego niewierzący powinni się przejmować tym co mówią biskupi? Ano dlatego, że władza państwowa - jawnie łamiąc konstytucję - słucha tych biskupów i ich poglądy przenoszą na prawo państwowe.
Dzięki, że poruszasz też "przyziemne" tematy. Niezbędne to, bo temat "cielesności" wcale nie jesl grzeczny i posłuszny duchowości, tylko spotykamy codziennie ostre próby. Dzięki- to naprawdę potrzebna nam robota.
Powiedzmy sobie szczerze Biskupi polscy są po prostu za starzy na wyzwania obecnego świata, które ich przerastają i powinni oddać swój piedestał nieco młodszemu pokoleniu księży.
Granie na gitarce na mszy świętej to jest to, co nie?
4 роки тому+1
W kwestii gorszego zdrowia singli należało by zastanowić się nad przyczynowością. Tym czy facet ma np depresję przez to że jest sam, czy jest sam, bo ma depresję. Wg badań o ile single żyją krócej i częściej chorują, o tyle singielka zupełnie na odwrót co wydaje się logiczne, w kontekście tego że kobiety wybierają zdrowych fizycznie i psychicznie samców, zaś dla mężczyzn problemy zdrowotne kobiety nie są tak decydujące w wyborze partnerki.
Mówisz, że single w przyszłości mogą mieć inne podejście do życia, bo nie będą już tymi samymi ludźmi, a jednocześnie, że mogą mieć problem ze stworzeniem zdrowego związku, bo przywykną do życia wg. filozofii singli (sformułowanie "ideologia singli" chyba bardziej mi pasuje niż próba szukania innych określeń:d). 1. Mogą mieć, ale nie muszą. Często ludzie na starość odczuwają, że coś stracili nie tworząc rodziny, ale w rzeczywistości nie mają porównania, więc nie mogą wiedzieć jaką cenę by zapłacili. Sądzę, że są ludzie naturalnie powołani do tworzenia rodziny - odczuwają taką potrzebę już za młodu i w tym się realizują. Ale są też i tacy, którzy nigdy nie powinni zakładać rodziny, bo się do tego nie nadają i tworząc ją na siłę uczynią sobie, drugiej osobie i dzieciom więcej szkody niż pożytku. 2. Jeśli ludzie po jakimś czasie nie są już tymi samymi ludźmi, to czy nie jest absurdalnym pomysłem, aby wchodzić w związki na całe życie? Jeśli te osoby się zmienią, to kto inny brał ślub, a kto inny go teraz ma. To jakby tworzyć małżeństwa przypadkowych osób z ulicy. 3. Jeśli ludzie się zmieniają, to single z czasem mogą zmienić się w stronę osób chcących mieć rodzinę i niczym nie będą się różnić od tych, co od młodości chcieli małżeństwa i dzieci. Ogólnie myślę, że trzeba by podzielić takie osoby na 3 grupy: 1. osoby samotne - nikogo nie mają, ale by chciały 2. singli - nikogo nie mają i właściwie nie chcą, bo lepiej im samemu niż z kimś 3. wyznawców ideologii singli; czyli seks, imprezy, alkohol, egocentryzm, w efekcie którego - relacje z innymi oparte na maksymalizacji zysków przy minimalizacji kosztów (czyli toksyczne lub krótkotrwałe związki). Dwa pierwsze zawsze były i są częścią ludzkiego istnienia, trzeci styl życia to moda źle pojmowanej wolności (mógłbyś zrobić filmik o tym, czym jest wolność). I kult tej trzeciej drogi, a zwłaszcza nadawanie mu wzniosłego wydźwięku (zwłaszcza przez celebrytów) to rzeczywiście ideologia, którą warto by wytykać i piętnować.
Genialna wypowiedź. +10 Pozwolę się jednak odnieść do paru kwestii: 1. Co do tego, że w przyszłości będziemy myśleć inaczej niż dziś - wydaje mi się, że słowa te były skierowane głównie do osób młodych, w wieku 20-30 lat. Jest to czas, w którym większość ludzie się ogarnia i zauważa, że ciągłe chlanie i imprezowanie na dłuższą metę nie buduje trwałego szczęścia. Ja sam jestem w takim właśnie przedziale wiekowym i jeszcze rok temu wstanie w sobotę bez kaca mordercy (po całonocnym odpierdalaniu rzeczy, o których nie chcę mówić) było czymś dziwnym. Dziś już nie chce mi się chlać. Zaczęło mnie to męczyć i sprawiać więcej problemu niż satysfakcji. Jest jeszcze grupa wiekowa 40-50, która dotyczy głównie pań (jest to moja opinia). Nieraz zdarzało mi się mieć kontakt z paniami w tym wieku, w których za późno obudził się instynkt macierzyński. Moment, w którym zdają sobie sprawę, że już "jest po balu" to chyba najgorszy dzień ich życia. Rozpacz. Depresja. Niewysłowiony żal do świata. Awantury. Płaczliwość. Popadanie w nałogi. 2. Czy wchodzenie w związek na całe życie jest absurdalnym pomysłem? Moim zdaniem nie. Przede wszystkim przeprowadzono ankiety w stanach wśród osób rozwiedzionych i po latach 70-80% ludzi żałowało tej decyzji. Zupełnie inną kwestią jest prawidłowy rozwój dzieci, o którym wspominał Szymon w filmie. Dzieci w stabilnej rodzinie z mamą i tatą rozwijają się lepiej i później sami tworzą bardziej udane związki, niż ich rówieśnicy z rodzin rozbitych. Trzecia sprawa, że zmienianie partnera jak się tylko znudzi prowadzi do traktowanie innych ludzi jak przedmiot, a przez to do samotności. Poczucia, że nie ma w Twoim życiu osoby, której możesz zaufać. A samotność to prosta droga do depresji i nałogów. Dbajmy o rodzinę dla własnego zdrowia. 3. Moim zdaniem człowiek nie jest tak jednowymiarowy, że albo chce mieć rodzinę, albo jej nie mieć. Są osoby anielsko dobre, które nie chcą mieć dzieci, a i są również psychopatyczni mordercy, którzy tak naprawdę marzą o kapciach i rodzinie. W ludzkiej głowie jest zbyt wiele dróg żeby jednym aspektem móc nas określić. 4. Wyznawca ideologii singli? Z tego co piszesz można prościej - HEDONIZM. Nastawienie na ciągłe doznawanie przyjemności. Jakoś tak logicznym mi się wydaje, że hedonista nie jest w stanie zbudować rodziny.
Szymonie tworzysz świetne materiały i ciesze się ,że twoja osoba staje się popularniejsza (takie odczuwam wrażenie). Pokazujesz ludziom ,że warto jest zastanowić się nad czymś i podchodzić do tematu bez uprzedzeń.
Tak samo można powiedzieć o ideologii rodziny przesadnym epatowaniu tym i narzucaniu oraz nepotyzmu i braku otwarcia na społeczeństwo. Zaraz nie napiszę tak bo mogę nie być zrozumianym.
Tacy ludzie jak Jedraszewski i Michalik są bardzo potrzebni w Polsce i odgrywają ważną rolę. Nikt tak jak ludzie ich pokroju nie zraża ludzi do kościoła. Takie osoby robią wspaniałą robotę i zawsze jak takie dna intelektualne sie odezwą to przyklaskuję temu :) Oby ich było wiecej i częściej się wypowiadali publicznie to mam nadzieje i trzymam za to kciuki, że za kolejne pokolenie wiatr będzie tylko hulał w kościele. Kościół w Polsce to przegniła do kości instytucja ktora powinna dawno zniknąć i powinno tu nastąpić swoiste odrodzenie. Ale jak mają sie pojawić dobrzy kapłani gdy obecnie Ci starsi dają tak zły przykład i są pod wpływem takich zer intelektualnych jak ten jegomość Jędraszewski?
@Bart Dr to prawda. Lecz, niestety proboszcze bardzo rzadko są dobrzy, bo aby dostać tę posadę to albo trzeba kilka fujar opędzlować starszeństwu, albo być poplecznikiem takich stworów jak Michalik, lub mieć te nieliczne szczęście i trafić na tego dobrego biskupa który Ci powierzy te stanowisko.
@Bart Dr a jak często "zmieniasz" proboszczów? Moim zdaniem masz taką samą szanse trafić na dobrego proboszcza, jak i na biskupa, czyli bardzo, bardzo, bardzo niską.
@Bart Dr ok, rozumiem. Więc jak już przy obserwacjach jesteśmy to moje obserwacje są zgoła odmienne, a nadmienie że kilka razy już miejsce zamieszkania zmieniłem, wiec tych pożal sie boże namiestników piastujących stanowisko proboszcza poznałem. I żaden nie spełnił jeszcze wymogu który sam papież im nakazał. btw nie wiem dlaczego TY odwiedzasz inne parafie, ale ja nie mam takich potrzeb - bo od księzy to najlepiej być bardzo daleko. Wystarczy jak sie już stykam z tymi ludźmi w szkole, tudzież na obecnej parafii. Owszem w swoim życiu spotkałem jednego księdza i zgoła nie był to proboszcz, ale był tym gościem z powołania. Niestety, ale musiał szybko zmieniać miejsce piastowania bo jego pryncypał zauwazył w nim zagrozenie i odesłał go w diabły.
@Bart Dr aha, czyli Twój kontakt ogranicza sie do tego że widzisz gościa odprawiającego msze i jak mu dobrze patrzy z oczu to znaczy ze jest to własnie dobry proboszcz :))) Rozumiem :) Polecam jednak wiekszą dawkę kontaktu i wchodzenie z nimi w interakcje... a nie! wróć - nie polecam interakcji bo człowieka może często szlag trafić, gdy z takim zaczniesz rozmawiac, a nie daj bóg coś załatwić :)) bo zaraz dolary w oczach sie pojawiają.
Naprawdę bardzo cenię te komentarze. Wyważone i bardzo szerokie światopoglądowo. Jednocześnie myślę że obok indywidualnej postawy "singlizmu" sprowadzającej się w istocie do krótkowzrocznego, chwilowego egocentryzmu istnieje coś więcej. Nazwałbym to "cywilizacją singli". To propagowanie na różnych płaszczyznach (medialnej, społecznej, kulturowej, czy biznesowej) ideologii, gloryfikującej bycie singlem jako wyjątkowo pozytywnej drogi życia. Drogi prowadzącej do spełnionego i na wszystkich płaszczyznach wartościowego życia. Myślę, że "cywilizacja singli" bardzo mocno karni "singlizm" indywidualny i jednoznacznie oszukuje ludzi. Niewątpliwie da się uczynić samotne życie wartościowym. Na pewno jednak wybranie stylu życia singla, samo w sobie nie dodaje mu żadnej wartości, a częściej prowadzi do katastrofy.
Uwielbiam tego faceta i zdecydowaną większość epidiaskopu, bo dzięki nim koniec chorej instytucji i beznadziejnej, fałszywej religii jest coraz bliższy. Jazda z Isakowiczem Zaleskim i Dziwiszem też oczywiście na plus. Czy tam na minus, zależy skąd się patrzy. Orszulik, Dziuba, niezmiennie Rydzyk, Janiak i nawet Ryś w sprawie pedofilii też fajne.
Ja spojrzałbym na to inaczej. Chrześcijaństwo samo w sobie nie jest "tęczową" religią. Jeśli wczytamy się w Biblię widzimy, że jest to dosyć surowa religia z zerojedynkowym postrzeganiem świata na to co dobre, i to co grzeszne (a więc godne potępienia). Część księży boi się krytyki i posądzenia o fanatyzm, dlatego naginają faktyczne chrześcijaństwo do współczesnego liberalizmu. Odnoszę wrażenie, że ludzie dziś zniekształcają chrześcijaństwo podobnie jak islam, nie dostrzegając w ten sposób sedna tych religii. Jeśli jest się prawdziwie wierzącym, to jedyną prawdą jest prawda objawiona przez Boga, a więc jest tylko jedna moralność. Dla osoby wierzącej w chrześcijańskiego Boga takie postulaty jak akceptacja homoseksualizmu czy współżycia pozamałżeńskiego jest grzechem. Piszę to jako ateista, któremu daleko od takiego myślenia. Trzeba jednak rozumieć ludzi wierzących by móc z nimi dojść do porozumienia (i być jednocześnie gotowym na kompromisy, bo nie ma jednej, lepszej racji czy sposobu życia).
Panie Szymonie! Ludzie przestają myśleć i na dodatek ciągną innych w dół Bardzo złą robote robia tutaj media Mam za to wielki szacunek do Pana za umiejętność jasnego wyrażania myśli Pozdrawiam Pana serdecznie
też się sprzeciwiam singlom, zalewają nas z każdej strony, gdzie są czasy w których artystę było poznać po całej mocnej płycie a nie tylko "wyprodukowanym" singielku którego potem katują opłacane stacje radiowe
Zgadzam się single przydają się w społeczeństwu dla zawodów, które mają na celu poświęcić np. lekarze, nauczyciele, naukowcy itp. Moja pani katechetka temat singli poruszyła w szerszym znaczeniu
Troszkę nie zrozumiałam... Że są zawody, w których bycie singlem służy sprawie? Dobór zawodów mi się trochę nie zgadza, bo przecież można i być świetnym lekarzem i jednocześnie dobrym mężem i ojcem.
@@DWoong tak ma pani rację, bycie singlem może służyć sprawie, może podałem niekocznie dobry przykład lekarza czy nauczyciela, ale co do artysty czy innych zawodów, które wymienił Szymon też można by podyskutować. Wszystko może zależeć od tego, jak bardzo ktoś chce się oddać pracy i jaką część swojego czasu chce przeznaczyć. Nie mam na myśli tego, że wszyscy w danym zawodzie mają tak postępować, ale chciałbym zaznaczyć że w niektórych grupach społecznych istnieje pewien niewielki procent ludzi(różnie to może wyglądać dla różnych zawodów), którzy mogą nie chcieć zakładać rodziny, a w zamian za to oddać się służbie drugiemu człowiekowi.
Ja cały czas powtarzam: To nie odbiorca jest zobowiązany do zrozumienia moich tez, tylko ja jako nadawca jestem zobowiązany przekazać swój komunikat tak, aby odbiorca mógł zrozumieć. W innym wypadku można szczekać i miauczeć do siebie i to będzie miało tyle samo sensu
Szczerze mówiąc nie słyszałem tej wypowiedzi teraz dopiero się o niej dowiedziałem. (może tego nie rozumiem), kościół ma prawo a nawet obowiązek mówić jak by chcieli (kościół) by żyli jego wyznawcy... ja tu problemu nie widzę. A w jaki sposób to mówią, cóż tu się kłaniają lata nauki w seminarium księdza, proboszcza czy arcybiskupa czy kogoś tam więcej, świadczy to nich i ich wykształceniu. Nie odpowiada mi natomiast sugerowanie na kogo wierni mają oddać głos... w końcu są to przedstawiciele innego państwa (Watykan), dajmy na to gdyby przedstawiciel Rosji albo Niemiec sugerował coś jak "mądrze" powinni wybrać Polacy to afera by się zrobiła międzynarodowa a tu nic... Fajny materiał pozdrawiam
Mnie w ogóle boli, że dodanie do jakiegokolwiek określenia słowa „ideologia” rozpoczyna od razu niezdrową reakcję obronną u części osób, które się zestawionym pojęciem jakkolwiek identyfikują. Tak jakby „ideologia” była synonimem „trędowatego”. I potem jest ciężko dyskutować, bo jak się przywołuje przykłady w których słowa „LGBT¨, „Singiel”, czy „Polak” mogą stać w jednej linii ze słowem „ideologia” to informacja o istnieniu idei narodowej polskiej powoduje przepalenie styków u niektórych interlokutorów :/
Bo osoby używające słowa "ideologia" używają go w znaczeniu negatywnym (Tak jak Jedraszewski). Jeśli słowo jest używane jako "obraza" to tak jest też odbierane
Ja mam 30 lat i ciągle jestem singlem, bardzo chciałbym mieć żonę i dzieci no ale nie wszystkim kontakty z drugim człowiekiem przychodzą łatwo. Jak pan arcybiskup ma namiary na jakieś ładne, bogobojne konserwatywki to prosiłbym o namiary. Pozdrawiam.
Dwie rzeczy najbardziej przykuły moją uwagę... Jedna jest taka, że Marek Jędraszewski (i niejeden ksiądz w Polsce) często się wypowiada na tematy o których ma nikłe pojęcie. Druga rzecz, to nazywanie wszystkiego, co nie odpowiada Kościołowi mianem "ideologii".
każda potwora znajdzie swojego amatora!. Może po prostu nie zauważacie, że się ktoś wami interesuje... Można być atrakcyjnym na wiele sposobów dla drugiej osoby i to tylko wasza wina, że nic nie robicie XD Znam osobę, która nie mając co drugiego zęba, nie będąc nieatrakcyjnym z twarzy do tego rudy i koleś miał normalne branie. Może pora się udać do specjalisty jak psycholog porozmawiać.
Mówię to wiele lat. Kościoły i Chrześcijaństwo muszą przejść po prostu zdrowy update. Rekolekcyjny styl , luźniejszy na pewno pomóglby. Wszystko ostatnio schodzi do filozofii. Jak na przykład pseudo buddyzm i new age na zachodzie. Troszke mniej zinstytucjonalizowania zewnętrznego na rzecz wewnętrznego zarządzania przez społecznośc też mogłaby pomóc.
Abp. pieje do prezesa? A może by jeszcze ideologia rozwodników biorących potem kolejny ślub kościelny? Albo ideologia marnowania pieniędzy publicznych?
"Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć."
@@joew9690 Śmierć kliniczna to nie śmierć xD Jej przeżycie nie mówi jak wygląda śmierć. Jak ktoś mówi, że widział coś czy nie widział nic to nie wnosi do tematu
W kościołach wschodnich (Prawosławie, Grekokatolicyzm) księża mogą mieć żony i dzieci, więc takie wypowiedzi mają u nich więcej sensu niż u Katolików gdzie jest to śmieszne.
Dokładnie.Co taki pan Jędraszewski może wiedzieć o prozie życia w małżeństwie?Z tego co słyszal od innych?Oooo.I od razu ktoś taki staje się "autorytetem" i nabywa "prawo" "moralne" do môwienia innym jak mają żyć.Nie znam się na tym nie w ząb ale się wypowiem-Marek Jędraszewski😂
Jestem po 30tce, z jednym partnerem od 8 lat i nie planuję ani dziecka ani ślubu. Uważam, że życie pełnią życia to możliwość nieskrępowanego tworzenia - w czym dzieci raczej przeszkadzają.
Tworzenia czego? Statusów na fejsie? Hahaha. Zawsze bawią mnie "silne" kobiety bez dzieci, a na widok szczeniaczka dosłownie kolana im się uginają. Natury nie oszukasz.
@@smiechu47 tworzenia oprogramowania chociażby. Nie, brzydzą mnie małe wszystkich gatunków. Szczeniaczki i kocięta też. Dzieci generują za dużo hałasu, a ja mam nadwrażliwość sensoryczną. Ponad to wymuszają ogromną ilość uwagi co jest bardzo męczące.
Nie mam nic do ludzi wyznających ideologie singli, ale czy oni muszą się z tym tak obnosić i chodzić samotnie w miejscach publicznych? ;) - znalezione w necie.
Mam dwa przemyślenia. Pierwsze jest takie, że episkopat składa się z ludzi oderwanych od rzeczywistości (po części ze względu na wiek, po części ze względu na profesję). Dlatego oni po prostu nie są w stanie wczuć się w sposób myślenia dzisiejszego 20, czy 30-latka. Nie przeczę, że mimo wszystko mogą czasem mieć coś wartościowego do przekazania, ale co z tego, skoro przekazują to w sposób, który budzi śmiech, albo politowanie, zamiast zastanowienia? Drugie przemyślenie jest takie, że KK o wiele bardziej ceni swoje zasady, niż ludzi. Mam na myśli to, że nie obchodzą go negatywne konsekwencje przestrzegania lub próby przestrzegania tych zasad - po prostu jest zasada i macie jej przestrzegać. Czy rodzina patologiczna, z przemocą w domu, powinna trwać na siłę, bo była przysięga złożona na ołtarzu? Warto dodać, że jedna ze stron tego małżeństwa może być zupełnie niewinna tej sytuacji, a gdy ułoży sobie na nowo życie z kimś innym, to w oczach KK jest ciężkim grzesznikiem bez możliwości rozgrzeszenia, który nie może uczestniczyć komunii. Czyli KK daje w praktyce takiej osobie wybór - zostań sam do końca życia i bądź nieszczęśliwy, albo bądź katolikiem drugiej kategorii i bądź nieszczęśliwy (a na koniec idź do piekła). Jest znacznie więcej przypadków, w których kategoryczne zasady KK, przynajmniej w części sytuacji powodują duże szkody/nieszczęście - celibat, aborcja, antykoncepcja, masturbacja, LGBT, badania nad komórkami macierzystymi.
Niepotrzebnie wkładasz wysiłek w tłumaczenie, co autor ma na myśli. Uważam tego przedstawiciela czarnej zarazy za jedną z pożyteczniejszych postaci bo dzięki niemu ludzie otwierają oczy na fałsz ideologii katolickiej.
Abp Jędraszewski przedstawił ważny problem współczesności. O tym, jak ważny, świadczą negatywne reakcje na jego słowa. Gdyby Jędraszewski przedstawił to w formie ukazanej przez autora kanału, to byłoby to zwykłym owijaniem w bawełnę. Pewne rzeczy trzeba mówić wprost, bez brania pod uwagę czy to się komuś podoba czy nie. "Trzeba bać się Boga, a nie ludzi".
To ja mam takie pytanie (zgadzam się, że każdy związek zostawia w nas ślad i ma większy/mniejszy wpływ na nasze krystalizowanie się charakteru) co począć? Naturalnym jest, że większość ludzi chce się z kimś spotykać, być w związku (mniejsza o pobudki) i z uwagi na odroczenie zakładania rodziny, każdy wychodzi z założenia, że skoro coś zgrzyta - można poszukać kogoś bardziej kompatybilnego. Kiedy zauroczenie wygasa, a Ty dostajesz obuchem w łeb, że Twój facet to leń, albo, że Twoja partnerka to jędza, to nic dziwnego, że zbierasz się w sobie (póki nie ma kredytu) i zmieniasz kompana. Większość ludzi jak wchodzi w grę uczucie raczej nie zawija ogona przy pierwszej lepszej niesnasce, natomiast jak nie ma połączenia dusz - owszem - i mnie to nie dziwi. Może lepiej tak, niż zmarnować komuś dekadę z życia, żeby zawinąć ogon nieco później? Zastanawiam się jak to rozwiązać? Coraz mniej ludzi ładuje się przed ołtarz w wieku lat około 20 (chociaż wiadomo, że ślub niczego nie cementuje, tak jak kiedyś), a jednak chcą tworzyć relacje. Nie widzę sposobu jak temu zaradzić, jak tego uniknąć. Być samemu do 30 roku życia i od razu odpłynąć na głębokie wody? Czy bawić się w przelotne romanse (które, mają chyba jeszcze gorszy wpływ, niż kilka autentycznych związków), żeby później się ustabilizować (a podobno łatwo nie jest)? chyba przegrany meczyk.
Ja np. wolałbym znaleźć jeden dobry związek niż kilka przelotnych. Tak samo jak np. z seksem. Wolę z kimś kogo kocham a nie losowymi laskami. Jestem ateistą, ale no jak bym tak wolał. Więc tak, raczej każdy związek zostawia skąd, ale czy czekać do 30 czy już wcześniej próbować. Nie wiem.
@@bez_znaczenia Ja też bym wolała, a jednak mam za sobą jeden nieudany (a nawet lekko traumatyczny), dwa neutralne - po prostu się "rozeszło". Myślę, że wiele osób wolałoby stawiać w tym względzie na jakość, a nie ilość. Sęk w tym, że wchodząc w relację nic nie wiemy o drugiej osobie. Poznajemy ją, zauroczenie zaczyna wibrować, a potem ka boom. Niespodzianka: mam coraz większy problem z alkoholem, albo niespodzianka: wierność? po pijaku się nie liczy, albo niespodzianka: kasa to mój priorytet: to kiedy ta willa? Są przypadki, ze ludzie spotykają się nawet ze sobą i te dwa, trzy lata, po czym postanawiają ze sobą zamieszkać i sielanka zamienia się w kaskadę awantur. Pewne nawyki, które pozostawały niezauważone przy osobnym trybie życia, szybko wychodzą na jaw (te legendarne skarpetki na żyrandolu, czy zaschnięta pasta do zębów w zlewie) oczywiście to duperele, ale zaczynają naprawdę być zapalnikiem, gdy pojawiają się pierwsze prawdziwe problemy lub "dorosłe frustracje". Ludzie się niby nie zmieniają, czasami po prostu nie zauważamy czerwonej diody, która po jakimś czasie zamienia się w latarnię, ale już jest za późno. I znowu pytanie: odejść i odpuścić? Czy walczyć? Ja uważam, że czasami nie ma o co walczyć i lepiej zawinąć manaty. A tym samym wracamy do punktu wyjścia - licznik związków nam bije.
@@JayJay-xi1xq no tak to niestety działa z tego co wiem xD nigdy nie byłem w związku. No uważam że warto walczyć jeśli jest o co i jeśli drugej osobie też zależy chyba że z innych pobudek. Jeśli nie to odpuszczamy. Nie ma sensu być w toksycznym związku, bez uczuć itd. Jak było w firmie, związek to praca dwóch osób nie tylko jednej. Oraz wiadomo, każdy ma wady i zalety. Nawet jeśli skarpety czy inmer dziwne nawyki, problemy itd. ma ale chce się uczyć, naprawiać... to warto próbować. Oczywiście jeśli ma problemy typu alkoholizm czy przemoc to trzeba wręcz uciekać. Związek to też próba pomocy drugiej osobie i akceptowanie różnych wad (nie ogromnych i powtarzanych). Ale no wierność dziś to cecha deficytowa. I tego "boję" się najbardziej. Że ja bede 110% wierny a dziewczyna po już np. nie i będzie zdradzać. I to jest przykre.
5:30. To trudne, ale moim zdaniem da się utrzymać związek nawet w chwili, gdy bliskość zagraża życiu i zdrowiu. To nie jest do rozpatrywania przez sądy i koleżanki na ulicy, tylko przez samych zainteresowanych. I trzeba działać wcześnie, nim miłość zastąpi głęboka nienawiść. Przykład. Znam kobietę bitą przez męża alkoholika. NIe mieszka już z nim, ale, gdy przychodzi na kacu, w delirce lub po prostu trzeźwy, to wpuszcza go do mieszkania i pomaga mu (ubranie, jedzenie). Nadal potwierdza, że jest on jej mężem i nie szuka następnego związku z mężczyzną w celach seksualnych. Nadal potwierdza, że go kocha. Uważa to, jak obecnie wygląda jej związek, za optymalne w obliczu choroby (a nie za krzyż pański, który trzeba przyjąć czy coś podobnego). To pojedynczy przykład, ale reprezentatywny dla środowiska grup rodzinnych Al-anon. Polecam każdemu kto ma problem z alkoholizmem osoby bliskiej (dziecko, małżonek, partner życiowy). Mi pomoglo.
Miałem problem z relacjami w małżeństwie nawet chciałem się rozwieść ale kiedy się zacząłem nawracać to wszystko zaczęło się układać praktycznie samo bo czuję i wiem że Bóg nam pomógł i dopomaga i jesteśmy zadowoleni na 100% Chwała Panu.
@@pawekazmierski1500 Staram się nikogo z niego nie wykluczac, zdaję sobie sprawę, że możesz mieć inne zdanie na ten i każdy inny temat, ale to chyba nie powód by się oddzielac i rozgraniczac. Należę do tego samego kościoła co Szymon więc mogę mówić nasz. (mój i Szymona, bo do niego ten komentarz ;)) Poza tym podoba mi się Twoje profilowe z Palpatimem. Jeśli w komentarzu Cię obrazilem, bądź się mylę to przepraszam i dziękuję za zwrócenie uwagi. Lubię uczyć się od mądrzejszych.
Poza tym fajnie jakbyś nagrał też film analizujący CZYM JEST chrześcijaństwo (a zwłaszcza katolicyzm). Przy okazji dokonując rozdzielenia na chrześcijaństwo realne (czyli to jak wygląda w praktyce) i chrześcijaństwo teoretyczne, czyli takie jakie powinno być według nauk kościoła i samej Biblii.
Skąd pewność że bycie w związku jest przyczyną szczęścia i dłuższego życia a nie odwrotnie? Może szczęście i zaradność życiowa zwiększa szanse na to że ktoś się nas będzie trzymał zamiast odejść.
Warto jeszcze dodać że jest ogromna zmiana postrzegania życia dorosłego na przestrzeni ostatnich dekad. Przykładowo w naszej kulturze w średniowieczu kobiety mając 13 lat były żonami i matkami, co byłoby nie do pomyślenia w całym XX wieku. To teraz nie do pomyślenia jest że kobieta nie może iść do pracy i się rozwijać zawodowo, a takie myślenie było powszechne 100, a nawet 50 lat temu. Teraz mamy czasy w których większość dorosłych już, ale nadal młodych ludzi chce się najpierw dorobić i ustatkować, dopiero później myśleć o założeniu rodziny. Nie znam statystyk i nie jestem wszechwiedzący, ale śmiem twierdzić że większość ludzi którzy zostali rodzicami przed 25 rokiem życia zaliczyło po prostu wpadkę. Mam 24 lata, jestem katolikiem, nie wstydzę się tego, chce mieć kiedyś rodzinę, jednak nie w perspektywie najbliższych kilku lat.
Szanowny Panie Szymonie, polecam się przyjrzeć szerzej działalności abp. Jędraszewskiego. To bardzo zręczny polityk i mam wrażenie, że on nie mówi nic bez powodu. Mam wrażenie, że on idealnie zaadaptował taktykę działania skrajnej lewicy, która bronią uczyniła stawanie się ofiarą. Oczywiście z boku może wydawać się, że to przecież on prowokuje odpowiedź swoimi wypowiedziami. Ale tak jak w przypadku p. Margot, tak abp. Jędraszewski ma świadomość jak długa jest ludzka pamięć i w jakim świetle na koniec jest ukazany (ostatni obrońca tradycyjnego Kościoła). Czemu to robi? To temat na dłuższą rozmowę...
Rzeczywiście zręczny polityk. Taktyka mistrzowska. Skopiuj działania wroga by osiągnąć takie jak on efekty. Genialne. Przypomnij mi tylko: jak duże poparcie ma lewica?
@@joetkaczuk1989 z całym szacunkiem, ale ucieka Panu najważniejsza rzecz - w kościele nie ma demokracji. Abp. Jędraszewski nie musi martwić się stanowiskiem wiernych czy widzów kanałów newsowych, a tym bardziej kanałów na YT. Hiperbola (!) : Bolszewicy w Rosji nie musieli martwić się odbiorem w społeczeństwie, bo to nie oni decydowało. Ich celem było przekazanie wszystkich kompetencji w ręce rad, a następnie zdobycie władzy w radach. Czy ich poparcie w jakimkolwiek momencie pozwalało na rządzenie? - nie. Wykorzystując legitymacji instytucji narzucili jednak swoją władzę ogółowi. Na tym polega zręczna polityka.
@@piotrszostakowski416Fakt. To nie znosząca sprzeciwu dyktatura. Tylko że jak nie ma demokracji i jest coraz gorzej- żadnych ułatwień i profitów a wieczne połajanki i ograniczenia- jeśli można wyjechać to się wyjeżdża. Zostają tylko ci co muszą...
@@piotrszostakowski416 Niby nie ma demokracji, ale w kościele w Polsce każdy ksiądz ma swój target tzn grupę ludzi co go słuchają i nawet w jakiś tam sposób wielbią.
Nie rozumiem tej chęci posiadania rodziny. W sensie ok na poziomie biologicznym chcę, jak znaczna większość ludzi (tzn. wydaje mi się to dobre i pozytywne, by posiadać własne dzieci, ukochaną osobę itd.), ale wiem, że rodzina tak naprawdę nie jest tym, co ludzie przedstawiają w reklamach czy filmach. Tam widzi się uśmiechnięte rodziny, pełne szczęścia i miłości, takie ultra słodkie i idealistyczne, ale w rzeczywistości jest to katorga. Jestem kobietą, więc dla mnie posiadanie biologicznych dzieci wiążę się z zajściem w ciążę i urodzeniem ich. Zdaję sobie z tego sprawę, a także z tego, jak to wygląda i szczerze powiedziawszy nie potrafię zrozumieć, jak w pełni świadomi ludzie (mam na myśli kobiety) mogą tak bardzo poddać się swoim biologicznym zachciankom, by poświęcić swoje ciało, ryzykując wiele chorób czy życie, by urodzić w bólach dziecko. Chociaż biologia mnie skłania do posiadania dziecka to myśląc czysto racjonalnie nie jestem w stanie znieść myśli o ciąży i porodzie, i o tym, jak potworne może to być. Poza tym posiadanie dzieci i bycie w związku wiąże się z dużym wysiłkiem i odpowiednimi umiejętnościami. Osoba z zaburzeniami psychicznymi nie wychowa dzieci na zdrowych dorosłych bez żadnych problemów psychicznych, bo często ludzie nie tylko nie zdają sobie sprawy z tego, jak ich zaburzenia mają na nie wpływ, ale też że w ogóle mają. Trzeba mieć odpowiednią wiedzę o ludzkiej psychice i emocjach, umiejętności wychowawcze i zdrową psychikę, by wychować w pełni zdrowe dzieci. Stworzyć zdrowy związek też trzeba umieć. Plus praca nad związkiem i opieka nad dziećmi nie należą do najłatwiejszych - często trzeba posiadać odpowiednią wiedzę do wychowania dziecka. I, oczywiście, trzeba przejść terapię, by rozpracować własne problemy, bo wiele osób jest z patologicznych rodzin i powielają toksyczne schematy. Większość ludzi w rzeczywistości nie nadaje się na rodziców, ale stają się nimi, bo "natura ich wzywa" - w końcu każe nam się rozmnażać i używając różnych sztuczek (pociąg seksualny, oksytocyna, zauroczenie itd.) skłania nas do posiadania rodziny. Jeszcze, co przedtem zapomniałam napisać, dodam fakt, że posiadanie dzieci wymaga pieniędzy, a znalezienie odpowiedniego partnera jest bardzo trudne, bo druga osoba może okazać się toksyczna przez swoją przeszłość, zaburzona, uzależniona lub po prostu w jakiś sposób szkodząca przez swoją niewiedzę, lęki, złość i całkowite olanie jakichś faktów. Jasne, moje zdanie może się zmienić, ale szczerze powiedziawszy bardzo w to wątpię. Nie jestem osobą, która jest ślepa na fakty dotyczące naszej prawdziwej natury i wciąż je poznaję, i im więcej ich znam tym bardziej utrwalam się w przekonaniu jak naprawdę wygląda rodzina i czy naprawdę psychicznie, emocjonalnie i fizycznie nadaję się do tego. Będąc świadoma kosztów posiadania własnej rodziny, by nie była ona toksyczna, coraz bardziej wolę "dręczyć" swój organizm niemożnością zaspokojenia naturalnych potrzeb posiadania rodziny niż płacić wysokie koszty za coś, co i tak jest prawdopodobne, że skończy się porażką. Może są inne osoby, które myślą tak jak ja. Chciałabym poznać opinie innych osób i czy są takie osoby podobnie myślące :)
Mam identyczne przemyślenia. Na tyle szanuje mojego niedoszłego potomka że nie chciałbym go skazywać na te męczarnie zwane życiem. Zaczynałem na stratnej pozycji i po prostu wiem ile wysiłku wymaga nadrobienie strat i wypracowanie sobie jako takiego bytu. Zwłaszcza w warunkach niesprzyjających pewnemu rysowi psychologicznemu. Dochodzi jeszcze aspekt ogłupionego i wymierającego społeczeństwa. Po prostu nie, to by było niemoralne. Nie uważam też że każdy człowiek powinien mieć dzieci. Niektórzy nawet nie powinni, chociaż mają. I szczerze mam nadzieję że biologia mi da w pewnym momencie spokój. Sama racjonalizacja i rozumienie mechanizmów nie pomaga. Chociaż jak kiedyś usłyszałem napięcie seksualne nie omija nawet osób z chorobami genetycznymi. Z jednej strony człowiek wie że jest, że tak surowo powiem, genetycznym "odpadem", a z drugiej strony instynkt nie chcę pójść na emeryturę. Straszna perspektywa.
@@nouveu1 Zgadzam się. Dodatkowo osoby z wadami genetycznymi mogą kierować się jeszcze własnymi emocjami i przeżyciami, np. nie spotkali innych ze swoją wadą, więc czuli się niezrozumiali i dlatego mają własne dzieci. Do tego mogą np. nie być w pełni świadomi co robią przez jakieś uszkodzenia mózgu i nie przemyśleć dokładnie swojej decyzji. Zresztą wielu ludzi nie tylko nie zna siebie na głębszym poziomie niż jakie jedzenie lubią lub gdzie mieszkają, ale i tym bardziej nie wiedzą jak funkcjonuje ich organizm i albo się tym nie przejmują, żyjąc chwilą i poddając się zachciankom natury, albo idealizują np. posiadanie dziecka uznając, że to dar od Boga. Przez co potem rodzi się więcej osób z wadami lub z problemami psychicznymi. Plus do tego dochodzi ta gloryfikacja życia i skazywanie ludzi na bezsensowne cierpienie z powodu swoich wad i niepełnosprawności.
@@sasha124100 co do tego niezmąconego głębszą myślą życia, temat jest bardziej złożony. Jesteśmy zwierzętami stadnymi, mamy zakodowane że trzeba się trzymać blisko stada żeby przeżyć. Zatem z perspektywy przeciętnego Kowalskiego to jego zachowanie ma sens. Jest dobrze zasymilowany w społeczeństwie więc nie ma powodu by dokonywać kosztownej energetycznie samorefleksji, skoro nie odstaje od reszty jest dobrze. Ponadto, skoro społeczeństwo praktykuje jakiś schemat (zakładanie rodziny) i się nie zapadło to znaczy że ten schemat jest (mniej lub bardziej) dobry, nie ma co tracić energii na wymyślanie lepszego. Jako bonus, działam zgodnie z moją naturą, znów, energia na plusie. Jeśli jednak odstaję od społeczeństwa to mogę bardzo dobrze udawać byle by jakoś żyć w zgodzie ze społeczeństwem. Pewnie sporo ludzi wybiera tą drogę. Gorzej jeśli jakaś jednostka nie potrafi dopasować się do reszty (np. z powodu traumy). Zrozumienia nie ma, energia na minusie. W tym przypadku naturalne będą dla niej pytania "co ze mną jest nie tak", niestety jest to obciążające psychicznie, znów energia na minus. Dodatkowo skoro nie mogę realizować się w społeczeństwie to trzeba wymyślić alternatywny plan, znów tracimy cenną energie. Teraz, jeśli nowy plan zakłada że będę walczył wbrew swoim instynktom to jest krucho. To jest ciężkie, jeśli w ogóle możliwe - ponownie, większość ludzi idzie tak jak im instynkt każe nie bez powodu. No i powiedzmy sobie szczerze, poznawanie prawdy o świecie nie należy do najprzyjemniejszych (i najzdrowszych dla psychiki) rzeczy na świecie. A więc podsumowując bilans zysków i strat naprawdę nie dziwię się że wiele osób idzie z prądem. Ale oddając sprawiedliwość drugiej stronie, nie każdy kto miał kiepski start przegrywa, Nick Vujicic dla przykładu choć to raczej rzadki wyjątek niż reguła.
@@smiechu47 Dobre XD Ale trochę się podszkol w hejtowaniu, bo na logikę to, co napisałeś nie wzbudzi żadnych uczuć w drugiej osobie, jeżeli jest świadoma, że tego co napisałeś nie robi. Wtedy to bardziej sam siebie pogrążasz i jedynie, co zyskujesz to jakąś dozę satysfakcji, że ktoś zwrócił na Ciebie uwagę. Ewentualnie iluzja, że komuś dokopałeś i wmawianie sobie, że Ty znasz lepiej ludzi po drugiej stronie ekranu, niż oni sami siebie znają, oraz też wmawianie sobie, że ktoś nie chce się do czegoś przyznać z jakiegoś powodu. No ale uwagę zyskałeś, powodzenia w dalszej nauce hejtowania :*
Wydaje mi się, że to "lepsze rozwijanie" się dzieci w stabilnych rodzinach gdzie jest dwoje rodziców, nie wynika z samego faktu posiadania obojga rodziców, a także z tego, że nikt nie deprecjonuje wartości dziecka i tego co sobą reprezentuje, bo jego rodzina jest niepełna. Często bardzo to wytykanie dziecka, bo nie ma ojca/matki jest bardziej krzywdzące jak faktyczny brak rodzica.
@@polemizator723 oczywiście, że tak. Nigdzie przecież nie stwierdziłam, że każde dziecko wychowywane przez samotnego rodzica, nie będące przy tym przez to wytykane, będzie jakoś bardziej szczęśliwe, czy będzie lepiej się rozwijało, tylko z tego względu, że wytykane nie jest. Zauważam jednak, że na sam prawidłowy rozwój dziecka ma też wpływ co innego, jak sama ilość rodziców i "stabilność" rodziny.
@Chlebek RYE myślę, że doświadczenia w tym względnie na pewno bywają bardzo różne. Czasem to nawet nie obcy wytykają, tyle co np. toksyczna matka, która wiecznie wypomina (nie wiem komu) brak obecności "tatusia". I potem biedne dziecko tym nasiąka. No różnie bywa.
Pytanko, czy będzie analiza/krytyka filmu "Cuties"? (Nie zmuszam cię do oglądania tego, broń Boże, nikomu bym tego nie życzył)
4 роки тому+12
No właśnie rozważałem to, ale szczerze mówiąc chyba wolę sobie tego oszczędzić. Zwłaszcza że Samołyk przyjął cios za nas wszystkich, obejrzeał i nagrał już o tym film.
Wspomniałeś, że osoby nie będące Chrześcijanami nie powinny nie powinny się przejmować słowami arcybiskupa. Trochę się z tym nie zgodzę. Faktycznie abp nie ma wpływu na zachowanie tych osób, ale ma wpływ na zachowanie i opinię osób mu podległych, będących znaczną częścią społeczeństwa. Innymi słowy słowa abp mają pośredni wpływ na życie ludzi niezwiązanych z jego religią.
Z tym, co mówisz, całkowicie się zgadzam, chociaż sama jestem singielką. (Ale nie wolałabym nią nie być i z powodów racjonalnych, i idealistycznych.) Co do abpa: moim zdaniem to po prostu wina wieku, podejścia "że kiedyś to było" i braku dobrych doradców.
A co zrbić jeśli to druga strona wyznaje "ideę singli"? Apostoł Paweł pisze w 1Kor, 7, 15-16., Biblia Poznańska A jeśli poganin chce się rozwieść, niechże się rozwiedzie; w takich przypadkach brat czy siostra nie są niewolniczo związani, gdyż do pokoju powołał was Bóg. Bo skądże wiesz, żono, że zbawisz męża? Albo skąd wiesz, mężu, że zbawisz żonę?
Chciałbym zwrócić uwagę, że sam zauważyłeś jak ludzie potrafią się zmienić w ciągu 10-iu lat. To samo może (ale nie musi) stać się z uczuciem do partnera, a nawet z nastawieniem do niego. Jaki jest sens trwać w czymś co już nie działa i tylko udawać, że wszystko jest w porządku. Dzieci też wychwytują takie rzeczy i czują, że coś jest nie tak i mogą obrywać rykoszetem. To chyba nie są warunki do dobrego wychowywania. Czy nie lepiej się w takim razie rozstać (oczywiście po poprzednim dołożenie starań by ten związek zachować) i oszczędzić sobie bólu, nienawiści czy totalnej obojętności. W momencie kiedy oboje partnerów podejmuje świadomą decyzję, że pora iść w inną stronę, ale przy tym dogadać się tak by latorośla jak najmniej to odczuły jest lepszym rozwiązaniem niż powoli umierać w związku w którym od dawna już nikt nie jest szczęśliwy
Nie zgodzę się z tezą postawioną w filmie, że jeśli podchodzi się do związków niezobowiązująco w wieku 20 lat, to w wieku 30 lat nikogo się nie znajdzie, albo będzie to trudne. A dlaczego? Otóż kiedy mamy 20 lat, to poznajemy nie tylko innych, ale także, a przede wszystkim siebie. Wyszliśmy z domu, nie musimy być tacy, jak chce tego mama, czy tata. Ale skoro przez 20lat byliśmy posłuszni, to skąd mamy wiedzieć, jacy jesteśmy? I tutaj właśnie przychodzi z pomocą nasz wiek, poznawanie nowych ludzi i nie traktowanie wszystkiego serio, żeby kolo trzydziestki stwierdzić ok, lubię to i to, nie lubię tamtego, to jest dla mnie ważne i tego nie odpuszczę, a co innego i owszem. Wtedy, jako dojrzaly i świadomy siebie człowiek mogę wkroczyć w poważniejszy związek.
Nie można stawiać znaku równości między wyborem samotnej drogi i egoizmem. To tak jakbyś powiedział, że wszyscy żyjący w związkach są w nich ze strachu przed byciem samemu.
9:40 Tak nie jest. Jak ojciec/matka bije dzieci i ta część bierna nie ucieknie wraz z nieagresywnym rodzicem, to te dzieci NAPEWNO lepiej się rozwiną bez jednego rodzica .
Dokładnie taką interpretację miałem w głowie po usłyszeniu tych słów. I szczerze rozumiem czemu się tak ludzie oburzają, ale patrząc z katolickiego punktu to te wypowiedzi nie są aż tak szokujące. Po prostu trzeba je przetłumaczyć na język katolików :D
tylko fajnie, że ludzie często zatrzymują się jedynie na nagłówkach z cytatem "ideologie singli, lgbt i gender", więc uważają, że on powiedział że każde bycie poza związkiem jest złe ;P Wydaje mi się, jako katoliczce, że to nie są wypowiedzi szokujące ale głupie i nieodpowiedzialne. No i wymagają "po prostu przetłumaczenia na język katolików", hierarchia chyba takiego języka powinna używać, nie?
@@smilemefull Masz rację, te wypowiedzi są nieodpowiedzialne. Osoba na takim stanowisku powinna wiedzieć w jaki sposób komunikować swoje myśli by były zrozumiałe dla katolików i osób spoza Kościoła. Przykre jest to, że przez tego typu zdarzenia ludzie mają dodatkowe "argumenty" do swoich wywodów na temat wiary
Jak dla mnie to kwestia singlizmu (aczkolwiek bazuję na samym rozumieniu terminu, a nie kazaniu abp. bo go nie słyszałem) - to raczej nie postawa traktowania związków jako zabawy, a traktowania kontaktów jako zabawy nie prowadzącej do związku. Ewentualnie stan, w jakim ja się teraz znajduję - czyli nastawienie na samorealizację bez bycia w związku, choć jestem otwarty na taką ewentualność jeśli się trafi, to jednak jej nie szukam. Czy jestem singlem - z cała pewnością tak, a czy singlistą... nie wiem - ale w pewnych definicjach tego słowa moja postawa mogłaby się zawierać.
Ja się nie dziwię. Skoro funkcjonariusze ABW nie myją jajek to funkcjonariuszki obawiając się o swoje bezpieczeństwo wewnętrzne po prostu ... uciekają.
Kolejny genialny materiał. W czasach, kiedy coraz więcej osób izoluje się społecznie, albo skupia na karierze przypomina o bardzo ważnej kwestii, którą jest dążenie do spełnienia, osiągnięcia radości/satysfakcji z życia. Jak ciężko jest nieraz spojrzeć na niektóre kwestie z szerszej perspektywy, albo znaleźć złoty środek między samorozwojem, czasem dla bliskich,a zwykłym lenistwem :p
Może jestem nienormalna, ale dla mnie biskup Jędraszewski to jest jedyny biskup, który ma coś konkretnego do przekazania wiernym. Na wszystkich listach pasterskich śpię i budzę się na błogosławieństwo, a listy biskupa Jędraszewskiego dają mi do myślenia, otwierają oczy na rzeczywistość, są po prostu w punkt, bez zbędnego lania wody. Dlaczego wszystko ma być wytłumaczone dla niedowiarków? Czy nie może być skróconego przekazu dla chrześcijan? 13 minut zajęło Ci, Szymonie, tłumaczenie tego, czego biskup na pewno nie miał na myśli. Gdyby każdą pierdółkę tak rozwlekać, to byśmy na kazaniu mieli 2-godzinny wykład. BTW. Czy listy pawłowe nie są bardziej bulwersujące? A jakoś nikogo nie burzy, że znalazły się w Piśmie świętym i rzadko są tłumaczone niedowiarkom takim jak ja.
Z jakiegoś powodu UA-cam postanowił zdemonetyzować ten film i już 2 dni czekam na podanie powodu. Kto wie, może się okaże, że dopatrzono się mowy nienawiści wobec arcybiskupów uznanych za mniejszość chronioną.
EDIT: Jak ktoś słusznie zauważył, niepoprawnie przypisałem abp. Jędraszewskiemu słowa o "lgnięciu dzieci". Autorem tych słów był abp. Michalik.
0:02 wprowadź taką. Proponuję złote Korwiny.
Ale jak czekasz 2 dni na podanie powodu skoro dzisiaj go wrzuciłeś?
@@takitam5216 wrzucenie filmu na youtube a jego publikacja to dwie różne sprawy. YT może go zdemonetyzować jeszcze przed publikacją.
@@Nivat9 Korwin dość już ma profitów z tego powodu że mu wyświetlenia na stronie skaczą po każdej wypowiedzi o Hitlerze, nie trzeba mu jeszcze tantiemów za nazwę nagrody płacić.
Przepraszam, ale żaden normalny człowiek nie zrozumie tej wypowiedzi (o ideologii singli) w taki sposób w jaki to pan wyłożył. Absolutnie się z tym nie zgadzam. To jest kwestia tylko i wyłącznie złej woli spowodowanej walką ideologiczną z Kościołem. Podobnie było zresztą z tym pisowcem (nie pamiętam nazwiska) od ideologii LGBT - większość dokładnie zrozumiała co miał na mysli, łącznie z panią funkcjonariuszką medialną i tylko zła wola i chęć pognębienia adwersarza spowodowały to, że 'wszyscy' zaczęli rżnąć głupa i udawać, że nie wiedzą o co chodzi i podobnie jest w tej sytuacji. Akurat tutaj Jędraszewski nic strasznego nie powiedział, podobnie jak z tym ekologizmem, na temat którego nawet sam pan film zrobił.
nie mam nic przeciwko singlom, tylko czy muszą się z tym tak obnosić chodząc wszędzie samemu?
No właśnie
Według mnie to niesmaczne żeby to oglądać ze swoim niebinarnym chłopakiem. Codziennie o 14 wychodzimy jak normalni ludzie na zlot płaskoziemców a po drodze ci, za przeproszeniem, odrażający single.
Czemu oni muszą się z tym tak odnosić??
@@thediaxd3747 dokładnie
Hahaha
Niedługo będą parady singli, będą chcieli się może żenić z ręką ;). W sumie...w dzisiejszych czasach to już chyba wszystko jest możliwe.
Wybaczcie skoro nie chcecie tego oglądać to nie będe chodził sam :)
O lgnięciu do księży to nie był Jędraszewski, tylko Michalik.
Słuszna uwaga, przypiąłem sprostowanie.
Eliza?!
Mam 26 lat. Zaskakujące, że 10 lat temu wcale nie myślałam tak bardzo inaczej - już wtedy chciałam mieć rodzinę, męża, dzieci, koty też xD. Nigdy też nie wiązałam się dla zabawy.
Niejedna osoba późno, koło 30-tki poznaje kogoś na całe życie. Ale wiele osób do 30-tki, nawet później nie szuka stałego związku.
Absurdem jest dla mnie branie ślubu z podejściem "są rozwody", podobnie jak nikt się nie tatuuje, żeby to później usuwać. Głupie porównanie, ale ostatnio ludzie tatuaże traktują bardziej na stałe niż małżeństwo.
Ponadto wybór męża/żony to coś więcej niż emocje. Zakochanie jest super. Ale trzeba mieć podobne cele życiowe, podobne poglądy (nie tylko polityczne, na wszystko), trzeba umieć wypracować kompromis, zaufanie, mieć wsparcie... Małżonek ma być oparciem w trudnej sytuacji, macie iść tą samą drogą.
Samo sformułowanie "ideologia singli" brzmi może mało poważnie, ale problem atomizacji społecznej, samotności, nietrwałości więzi międzyludzkich to już jak najbardziej poważna sprawa, którą powinni dostrzec nie tylko katolicy
@DoktorOdSprawPenetracji oczywiście że są ludzie którym dobrze samemu, jednak czasami może się zdarzyć że to dobrze samemu nie będzie wieczne, lub zwyczajnie z kimś u boku, będzie człowiekowi jeszcze lepiej. Jednak potwierdzone jest że osoby samotne częściej popełniają samobójstwa, czy częściej mają problemy z poczuciem spełnienia, lub mogą mieć problem z ustabilizowaniem swojego życia. Zawsze są wyjątki, ale statystyka jest statystyką
@@mrszmatan2727 te statystyki pokazujace gorszą kondycję osób samotnych grupuja w sobie osoby z problemami w byciu z kimś oraz osoby swietnie czujace sie samotnie. Tak jak statystyki pokazujace zbawcze działanie związków. Wynika z tych statystyk, ze ludzi dobrze czujacych sie w związkach jest więcej niż ludzi dobrze czujących sie samotnie ale nie wynika z nich, że samotnych należy uszczęśliwiac związkami lub krytykowac z ambony.
Tak btw to nawet jeśli pan Jedraszewski cos probował powiedzieć to chybił. Nawet tłumaczenie Szymona jest chybione. Naprawdę jeśli chce ktoś pomóc osobom chcącym szukać szczęścia w związkach to niech im pomoże, a nie zbiera datki po kolędzie utrzymując drętwą relację z darczyńcami i na tym kontakt z parafianami sie urywa. Może by zagonić tych duchownych do związków jedno czy wielopłciowych bo to mi jedno. Serio, ten pan z ambony niczego nie zdziała krytyką czy objaśnieniem jeśli nie poda pomocnej dloni. To tez problem tej instytucji, że napomina, czy tlumaczy ale nie pomaga w wielu przypadkach. A o działaniach pozytywnych jak choćby Caritasu czy innych swoich działaniach nie mówi. Potem znamy ich z zaniechań w sprawach własnej pedofilii i działaniach w tym zakresie jak zorganizowanej organizacji przestępczej co nie stanowi pełnego obrazu zapewne.
@@arturgrochal warto zwrócić uwagę na fakt że media nie pokazują pozytywnych aspektów większości poruszanych tematów i dotyczy to też funkcjonowania Kościoła Katolickiego. Myślę że żeby nawiązać relację z duchownym i uzyskać wsparcie trzeba zgłosić się po takie wsparcie bo większość parafian nie chce żeby ksiądz się wtrącał.
@@Paulinapoik myślę, ze to że parafianie kontakty z księdzem unikają nie jest dziełem przypadku. Jest to wypracowana relacja tej instytucji dalekiej parafianom. Nie wychodzącej do parafian. Takie relacje miało pokolenie mojej prababci, dziadków, rodziców i moje, i kolejne nie będzie inne. Oderwanie kleru od parafian, które zaprezentował Jędraszewski postawą gromienia z ambony nie sprzyja budowaniu relacji. A styl w jakim się komunikują ludzie ma znaczenie dla relacji jakie budują. Przy słabnącym wpływie kościoła niebawem rozdział od państwa się dokona sam w koncu.
@LukkeWOT :3 Wspaniałe życie singla zmienia się w coraz większy koszmar po 40 dla kobiet i po 50 dla mężczyzn kiedy singlem nie jest się już z wyboru tylko z musu bo traci się kompletnie zainteresowanie otoczenia. Najpierw tracisz kontakt z rodziną potem rówiesnikami, po kilku latach wyglądasz jak tata swoich nowych kolegów którzy tylko maja z ciebie ubaw i u których względy musisz zabiegać a na końcu jest samotność z psem w czterech ścianach ze świadomością że jakbyś 40 lat temu nie podjął najgłupszej w życiu decyzji to miałbyś chociaż do kogo się odezwać i nie jesteś w stanie tego odkrecić. Na koniec pochowają ciebie 2 tyg po śmierci o ile sąsiedzi wezwą policję i strażaków bo na klatce śmiedzi a na suficie zrobiła się bura plama.
Samotność i granie na kompie do 2:00 w nocy jest lepsze niż angażowanie się w tindera, przejście przez 5 depresji i bycie znowu porzuconym.
I know your pain bro
Ukrywanie się w swojej jaskini nie jest lepszym rozwiązaniem
@@evilish7
Jedno da mi depresję
drugie da mi imitację szczęścia
@Theant19 kurde, jak ja się z Tobą zgadzam... 100% true :/
@Theant19 Masz rację. ślub dla mężczyzny jest niesprawiedliwym układem
Denerwujące jest to ciągłe powtarzanie, że ludzie są sami wyłącznie z wyboru, bo wolą takie życie. No niekoniecznie... Bardzo wiele osób chciałoby stały, trwały związek małżeński, ale nie może znaleźć odpowiedniej osoby, a czasem nawet żadnej chętnej osoby (na ile słuszne są kryteria wyboru to już inny temat, ale chodzi o sam fakt, że chcieliby i że aktywnie szukają). Bycie singlem nie jest postrzegane jako spełnienie marzeń i najlepszy sposób na życie, ale jako coś wprawdzie gorszego od stałego zdrowego związku, ale wciąż znacznie lepszego od wkopania się w jakąś patologiczną i wyniszczającą relację. Radykalizacja polityczna społeczeństwa też tu nie pomaga, bo trudno sobie wyobrazić szczęśliwy związek dwóch osób o skrajnie różnych poglądach, o zupełnie innych priorytetach i spojrzeniu na życie.
Zgadzam się Twoją wypowiedzią.
Zgadzam się
@DoktorOdSprawPenetracji Wyjątkowo? Od czego to jest wyjątek, bo ja cię chyba pierwszy raz na oczy widzę.
@DoktorOdSprawPenetracji A, ok. Po prostu dziwnie wyglądało to "wyjątkowo" w tym kontekście. Btw, arogancka jeśli już.
Dokładnie. Ja jestem jedną z tych "co nie potrafi" znaleźć.
Jak Dziambor jest tłumaczek Korwina, tak Szymon jest tłumaczem księży w Polsce
Bardzo dobry film!
Moim zdaniem warto nawet rozwinąć te treści do jakiegoś odcinka na WI typu "Czym się różni zakochanie od miłości", bo wielu ludzi ma jakieś idealistyczne, nierealne wyobrażenia czy oczekiwania co do przebiegu związku (typu że zawsze muszą być "motylki w brzuchu" albo że jeśli następuje kryzys czy nawet w ogóle występują częstsze kłótnie, to jest to sygnał do kończenia związku).
Kiedyś wypisałem sobie nawet taki zestaw "mitów miłości" i komentarz do nich:
Ile razy słyszymy takie treści:
- Mierz siły na zamiary
- Prawdziwa miłość nie przemija
- Miłość powinna być bezwarunkowa
- Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni
- Przeciwieństwa się przyciągają
- Nie kocha się "za coś"
Tymczasem poprawne wersje (nieidealistyczne, odpowiadające obserwacjom natury ludzkiej i historii świata) są następujące:
- Mierz zamiary na siły
- Zauroczenie przemija, miłość trzeba zbudować i o nią dbać, i pilnować się, aby nie przeżyć zauroczenia inną osobą
- Miłość najczęściej jest "pomimo wad" i wymaga kupy cierpliwości i niezadufania w sobie (bo sami z sobą często z trudem wytrzymujemy)
- Stosuj imperatyw kategoryczny, sądź i bądź zawsze gotów na to, że i ciebie osądzą
- Na dłuższą metę jest niemal niemożliwe, aby być w dłuższym związku z osobą o zdecydowanie różnych poglądach
- Tak, zawsze kocha się "za coś" - nie za prezenty, tylko za jakąś cechę: humor, opiekuńczość, hojność, ideały i wierność im, itd.; także za czyny - czyli potrafi ująć zachowanie w jakiejś sytuacji; i gdy tego zaczyna brakować, to i miłość stygnie
Najlepszym przykładem katolickiej trwałości związku jaki ostatnio widzieliśmy, był niewątpliwie pan Jacek Kurski. Kościół, orędownik tej dozgonnej trwałości, "unieważnił" go dopiero po 20 latach i trójce dzieci. Taka heca! A już tylko przy okazji niejako drobne pytanie: kiedy sam Jędraszewski przestanie być wyznawcą i przedstawicielem "ideologii singli?".
Ideologia youtuberstwa mnie ostatnio atakuje :)
Poważnie mówiąc, ważny komentarz Szymonie. Miło, że poszukałeś pozytywnego rozwiązania a nie jedynie skrytykowałeś Arcybiskupa. Nie rozważałem nigdy zbyt głęboko "singlizmu" jako zjawiska społecznego, większość moich znajomych szuka pary. Bardziej obserwuję, że już po "sparowaniu się" następuje takie - niewiadomo co - czy małżeństwo, czy "jesteśmy razem tu i teraz". Ja uważam, że małżeństwo daje sporo narzędzi społeczno/psychologicznych do tego, żeby motywować się do pracy nad związkiem i czerpać z tego satysfakcję, ale tak jak powiedziałeś - to nie automat. Jeszcze jedno - z mojego doświadczenia, do wielu znajomych singli jak chodzi o związki i relacje, najelpiej odnosić się z dużym szacunkiem i delikatnością, bo to nieczęsto jest decyzja w stylu "chcę być sam/sama" ale po prostu nie udaje się budować związku, co najwyżej przyjaźnie i koleżeństwo.
Pozdrowionka :) sorry, że nieskładnie.
Różnica między Korwinem, a nim jest taka, że Korwin by go zmasakrował, a Jędreszewski nie udzieliłby mu rozgrzeszenia
Nie no oczywiście to żart, a nie realistyczne stwierdzenie xd
Szymon może zostań doradcą Arcybiskupa, albo jakimś rzecznikiem co?
Nie wiem czy taka funkcja w ogóle istnieje. A być może powinna.
Lepiej nie, wiecie co się stało z ostatnimi xd
Arcybiskup mówi. Szymon tłumaczy XD
@@czwartek565 Kiedyś wydawało mi się, że Terlikowski był takim rzecznikiem, bo cokolwiek kościół nie palnął to zaraz Terlikowski tłumaczył i robił to świetnie. Dzisiaj Terlik zszedł z ekstremum do centrum i jak sam twierdzi - wynika to z jego pewnej przekory względem większości.
@ Albo sam zostań arcybiskupem ;)
Pomijając już straszny język i styl wypowiedzi arcybiskupa, najbardziej nie mogę zrozumieć dlaczego usilnie twierdzi, że "pełnia życia, która sprawia, że żyjemy z innymi i dla innych, to pełnia, którą osiąga się w życiu małżeńskim i rodzinnym". Czytam Ewangelię i w 1 Kor 7, 27-28 widzę : " Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony! Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy". I dalej w 1 Kor 7, 32-33 "Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie". Wg mnie z Ewangelii wynika, że gdy ktoś jest w małżeństwie, wtedy jak najbardziej jest powołany do życia rodzinnego i troski o małżonka i dzieci, ale jeśli ktoś jest singlem, jest powołany do innych rzeczy, do aktywnego działania na rzecz Królestwa Bożego i służenia bliźnim. Z Ewangelii wynika, że osoba samotna jest nawet w lepszej sytuacji, bo może w pełni skupić się na "sprawach Pana" i w żadnym razie nie jest ukazana jako ta gorsza i nieosiągająca "pełni życia". Wg mnie słowa arcybiskupa nie zgadzają się z przesłaniem Ewangelii (piszę to wyłącznie pod tym kątem, bez uwzględniania społecznej użyteczności rodzin i płodzenia dzieci, kwestii gospodarczych, systemu emerytalnego itp).
Słuszna uwaga.
Słusznie
bo biskup nieczytaty!
Również można interpretować skupienie się na "sprawach Pana" jako kapłaństwo w którym jesteś sam ale te cytaty również nie narzucają Ci abyś został kapłanem więc moje spostrzeżenie jest najprawdopodobniej błędne
To Dla PanI! Wyszukiwarka: SŁUCHAJ IZRAELU I ŚWIECIE, JA, JAHWEH EL-SZADAJ MÓWIĘ: COVID-19 W LABORATORIUM ZROBIONY - ZAINSPIROWANY PRZEZ SZATANA
Powinna się pojawić Strona z Proroctwami -> Tam proszę przeczytać Proroctwo Numer 153 ( Jest o tym co zawiera ta szczepionka ) ( WWW AMIGHTYWIND COM ) - Przeczytajcie koniecznie o upadłych aniołach - Nazywanych przez większość ludzi "kosmitami" - Nadchodzi wielkie zwiedzenie! A także o Wielkim Ucisku który ma nadejść do Polski ( W zakładce na dole Strony " Przekazy Innych Proroków " ) Uciekajcie z kościołów katolickich gdzie mówią na temat czyśćca którego nie ma w Piśmie Świętym a także o chrzcie niemowląt, kulcie Miriam, kulcie tzw. " świętych ". Czytajcie Pismo Święte i nie dajcie się zwieść!
Fragment o 8h w korpo i powrocie do pustego mieszkania z kotami - genialny! 👍👍👍 Podjąłem dobrą decyzję patronując Twojemu kanałowi.😊
Małżeństwo jest przede wszystkim wyborem zresztą małżeństwo zawarte pod presją jest nieważne. To przede wszystkim sakrament, który powinien być zawierany dobrowolnie i odpowiedzialnie a powodem ma być miłość do tej drugiej osoby. Wiem, że tutaj moja wypowiedź wielu osobom się nie spodoba, ale lepiej żyć w pojedynkę niż skrzywdzić przez złe decyzję drugiego człowieka. Związek z drugą osobą a tym bardziej stały to poważna sprawa.
Nie zgadzam się co do wniosków z badania odnośnie związków. O ile mi wiadomo w tym badaniu jako osoby samotne, traktowane były również osoby którym zmarł partner, samotne matki i osoby po rozwodzie. Jakość i zadowolenie z życia tych osób nie było wysokie i zaniżały one mocno (a dokładniej mówiąc, fałszowały) statystyki zadowolenia z życia osób samotnych z wyboru. A to było wtedy, gdy związki były jeszcze całkiem trwałe...
Ostatecznie wnioski z uwzględnieniem tego są trochę inne. Najszczęśliwsze są osoby w stałych, stabilnych i udanych związkach oraz osoby samotne z wyboru, ale mające przyjaciół i/lub realizujące się w jakiejś wybranej dziedzinie. Najgorzej mają Ci co w związkach być chcieli ale im nie wyszło.
Świadomi single to osoby próbujące iść tą drugą drogą, bo pierwsza wydaje się zbyt ryzykowna. Po pierwsze, jak sam wspomniałeś, zależy mocno od drugiej strony, bo samemu się związku nie da zbudować, a po drugie, obecny świat robi co może żeby to utrudnić.
W tych to warunkach, bycie singlem i wybranie jakiejś innej odpowiedzialności niż rodzina, która też daje satysfakcję, ale takiej nad którą ma się kontrolę i do której ma się predyspozycje (bo od rodziców nie wyniosło się jak założyć szczęśliwą rodzinę, ale wyniosło jakieś inne umiejętności), jest logicznym wyborem.
Istnieje jeszcze możliwość bycia singlem z wyboru nie dlatego że jest "latwiej".
@@tomasz4474 Chyba się nie do końca zrozumieliśmy 🤔 Logicznym jest wybieranie przez ludzi łatwiejszej, rozumianej tu jako optymalnej drogi do długofalowego szczęścia. To nie znaczy, że to jest łatwe. Długofalowe szczęście i satysfakcja wymagają pracy. Jest to jednak w obecnych warunkach łatwiejsze, a daje podobne rezultaty. Oczywiście są osoby nielogiczne, są nonkonformiści, nawet masohiści itd. 🤪 Ale o wyjątkach tu nie pisałem tylko o trendach.
@@marcin2053 Napisałem bardziej ogólnie. Chodzi mi po prostu i pewien fragment z pisma świętego, w którym Jezus mówi, że jest też droga "singlowa" , ale, skracajac, trzeba ja rozumieć.
@@tomasz4474 a tak bez skracania? Przytocz, zapewne wielu osobom się przyda.
@@nouveu1 Możliwe że chodzi o Mt 19,10-12
Ciekawe co występuje z większą częstotliwością w wypowiedziach, "wydaje mi się" u Szymona czy "You know" u Petersona.
Tak
To zależy...
You know to mi się kojarzy głównie z wywiadami z angielskimi piłkarzami.
Co do zestawienia Abpa z Krulem:
"Jędraszewski ma może kontrowersyjne wypowiedzi, ale liczy się nauczanie Kościoła" :)
Poza tym uważam że kościół prawosławny powinien zostać zniszczony
@@fairy0843 Kościół prawosławny jest super. Poza tym bardzo blisko mu do Katolickiego.Jeśli ktoś miałby być Unią w tym układzie, to była by to Koalicja Ateistyczna 😅 albo coś w ten deseń
Szymon na Metropolitę Krakowskiego
Żona mogłaby mieć obiekcje.
@ Oj tam, jakby zobaczyła ile zarabiasz to by się zgodziła....
@ Zawsze się trochę Żonę.
@ Mają znosić celibat w rzymsko-katolickim..
@Aenye Cerbin najlepiej to chyba jest w stanach gdzie w tych mniejszych odłamach kościoła jest ksiądz (pastor? Czy jak to sb nazwą) z rodziną. Osoby z kręgosłupem moralnym wiedzą i inteligencją są wykluczone z możliwości bycia autorytetem katolickim z racji tego że może chcieli by mieć udany związek z dziećmi i korzystać z tego jedynego życia.
Dobrze, że jest na UA-cam ktoś, kto wyjaśnia prawdziwe znaczenie tekstów biblijnych, wypowiedzi tego księdza i innych, tym podobnych. Co prawda, sama jestem już prawie ateistką, ale takie informacje przydadzą się każdej ze stron. Np tym ateistom, którzy piszą w internecie, że katolicy wierzą w bajki.
Baaaaardzo mądry komentarz w tej sprawie. Zawsze czekam na Twoje zdanie odnośnie jakichkolwiek „głośnych afer” w mediach. Podejście do związków - strzał w 10. Dużo ludzi powinno czerpać lekcje.
Dlaczego niewierzący powinni się przejmować tym co mówią biskupi? Ano dlatego, że władza państwowa - jawnie łamiąc konstytucję - słucha tych biskupów i ich poglądy przenoszą na prawo państwowe.
Dzięki, że poruszasz też "przyziemne" tematy.
Niezbędne to, bo temat "cielesności" wcale nie jesl grzeczny i posłuszny duchowości, tylko spotykamy codziennie ostre próby.
Dzięki- to naprawdę potrzebna nam robota.
Powiedzmy sobie szczerze Biskupi polscy są po prostu za starzy na wyzwania obecnego świata, które ich przerastają i powinni oddać swój piedestał nieco młodszemu pokoleniu księży.
Granie na gitarce na mszy świętej to jest to, co nie?
W kwestii gorszego zdrowia singli należało by zastanowić się nad przyczynowością. Tym czy facet ma np depresję przez to że jest sam, czy jest sam, bo ma depresję. Wg badań o ile single żyją krócej i częściej chorują, o tyle singielka zupełnie na odwrót co wydaje się logiczne, w kontekście tego że kobiety wybierają zdrowych fizycznie i psychicznie samców, zaś dla mężczyzn problemy zdrowotne kobiety nie są tak decydujące w wyborze partnerki.
Ale ty człowieku masz łeb. No cóż, gdzieś się te rozsądne myśli i przeróżne przemyślenia muszą zmieścić.
Szymon na papieża
Szymon ma normalną głowe jeśli o to ci chodzi.
@@smoklares9791 Zwykle tak. Tutaj wygląda na mózg powiększony względem reszty głowy.
@@olo819 Ma zakola dlatego optycznie wydaje się większy.
Kościół to mafia
Szymon nasz katolicki Overwatch
Ale, że ten od blizzarda?!
@@cookingwitharek9099 od multiplayera
September Sermon Review
Mówisz, że single w przyszłości mogą mieć inne podejście do życia, bo nie będą już tymi samymi ludźmi, a jednocześnie, że mogą mieć problem ze stworzeniem zdrowego związku, bo przywykną do życia wg. filozofii singli (sformułowanie "ideologia singli" chyba bardziej mi pasuje niż próba szukania innych określeń:d).
1. Mogą mieć, ale nie muszą. Często ludzie na starość odczuwają, że coś stracili nie tworząc rodziny, ale w rzeczywistości nie mają porównania, więc nie mogą wiedzieć jaką cenę by zapłacili.
Sądzę, że są ludzie naturalnie powołani do tworzenia rodziny - odczuwają taką potrzebę już za młodu i w tym się realizują. Ale są też i tacy, którzy nigdy nie powinni zakładać rodziny, bo się do tego nie nadają i tworząc ją na siłę uczynią sobie, drugiej osobie i dzieciom więcej szkody niż pożytku.
2. Jeśli ludzie po jakimś czasie nie są już tymi samymi ludźmi, to czy nie jest absurdalnym pomysłem, aby wchodzić w związki na całe życie? Jeśli te osoby się zmienią, to kto inny brał ślub, a kto inny go teraz ma. To jakby tworzyć małżeństwa przypadkowych osób z ulicy.
3. Jeśli ludzie się zmieniają, to single z czasem mogą zmienić się w stronę osób chcących mieć rodzinę i niczym nie będą się różnić od tych, co od młodości chcieli małżeństwa i dzieci.
Ogólnie myślę, że trzeba by podzielić takie osoby na 3 grupy:
1. osoby samotne - nikogo nie mają, ale by chciały
2. singli - nikogo nie mają i właściwie nie chcą, bo lepiej im samemu niż z kimś
3. wyznawców ideologii singli; czyli seks, imprezy, alkohol, egocentryzm, w efekcie którego - relacje z innymi oparte na maksymalizacji zysków przy minimalizacji kosztów (czyli toksyczne lub krótkotrwałe związki).
Dwa pierwsze zawsze były i są częścią ludzkiego istnienia, trzeci styl życia to moda źle pojmowanej wolności (mógłbyś zrobić filmik o tym, czym jest wolność). I kult tej trzeciej drogi, a zwłaszcza nadawanie mu wzniosłego wydźwięku (zwłaszcza przez celebrytów) to rzeczywiście ideologia, którą warto by wytykać i piętnować.
Genialna wypowiedź. +10 Pozwolę się jednak odnieść do paru kwestii:
1. Co do tego, że w przyszłości będziemy myśleć inaczej niż dziś - wydaje mi się, że słowa te były skierowane głównie do osób młodych, w wieku 20-30 lat. Jest to czas, w którym większość ludzie się ogarnia i zauważa, że ciągłe chlanie i imprezowanie na dłuższą metę nie buduje trwałego szczęścia. Ja sam jestem w takim właśnie przedziale wiekowym i jeszcze rok temu wstanie w sobotę bez kaca mordercy (po całonocnym odpierdalaniu rzeczy, o których nie chcę mówić) było czymś dziwnym. Dziś już nie chce mi się chlać. Zaczęło mnie to męczyć i sprawiać więcej problemu niż satysfakcji.
Jest jeszcze grupa wiekowa 40-50, która dotyczy głównie pań (jest to moja opinia). Nieraz zdarzało mi się mieć kontakt z paniami w tym wieku, w których za późno obudził się instynkt macierzyński. Moment, w którym zdają sobie sprawę, że już "jest po balu" to chyba najgorszy dzień ich życia. Rozpacz. Depresja. Niewysłowiony żal do świata. Awantury. Płaczliwość. Popadanie w nałogi.
2. Czy wchodzenie w związek na całe życie jest absurdalnym pomysłem? Moim zdaniem nie. Przede wszystkim przeprowadzono ankiety w stanach wśród osób rozwiedzionych i po latach 70-80% ludzi żałowało tej decyzji. Zupełnie inną kwestią jest prawidłowy rozwój dzieci, o którym wspominał Szymon w filmie. Dzieci w stabilnej rodzinie z mamą i tatą rozwijają się lepiej i później sami tworzą bardziej udane związki, niż ich rówieśnicy z rodzin rozbitych. Trzecia sprawa, że zmienianie partnera jak się tylko znudzi prowadzi do traktowanie innych ludzi jak przedmiot, a przez to do samotności. Poczucia, że nie ma w Twoim życiu osoby, której możesz zaufać. A samotność to prosta droga do depresji i nałogów. Dbajmy o rodzinę dla własnego zdrowia.
3. Moim zdaniem człowiek nie jest tak jednowymiarowy, że albo chce mieć rodzinę, albo jej nie mieć. Są osoby anielsko dobre, które nie chcą mieć dzieci, a i są również psychopatyczni mordercy, którzy tak naprawdę marzą o kapciach i rodzinie. W ludzkiej głowie jest zbyt wiele dróg żeby jednym aspektem móc nas określić.
4. Wyznawca ideologii singli? Z tego co piszesz można prościej - HEDONIZM. Nastawienie na ciągłe doznawanie przyjemności. Jakoś tak logicznym mi się wydaje, że hedonista nie jest w stanie zbudować rodziny.
To proste. Kaczyński zaatakował futerkowe biznesy kościoła, to kościół zaatakował Kaczyńskiego.
Szymonie tworzysz świetne materiały i ciesze się ,że twoja osoba staje się popularniejsza (takie odczuwam wrażenie). Pokazujesz ludziom ,że warto jest zastanowić się nad czymś i podchodzić do tematu bez uprzedzeń.
Korwin Kościoła, dokładnie xdd
Klasyczny dzban. Uslyszal co chcial i cieszy miche.
@@radoslawkulak9638 Czekaj, to było o mnie?
Tak samo można powiedzieć o ideologii rodziny przesadnym epatowaniu tym i narzucaniu oraz nepotyzmu i braku otwarcia na społeczeństwo. Zaraz nie napiszę tak bo mogę nie być zrozumianym.
Tacy ludzie jak Jedraszewski i Michalik są bardzo potrzebni w Polsce i odgrywają ważną rolę.
Nikt tak jak ludzie ich pokroju nie zraża ludzi do kościoła.
Takie osoby robią wspaniałą robotę i zawsze jak takie dna intelektualne sie odezwą to przyklaskuję temu :)
Oby ich było wiecej i częściej się wypowiadali publicznie to mam nadzieje i trzymam za to kciuki, że za kolejne pokolenie wiatr będzie tylko hulał w kościele.
Kościół w Polsce to przegniła do kości instytucja ktora powinna dawno zniknąć i powinno tu nastąpić swoiste odrodzenie.
Ale jak mają sie pojawić dobrzy kapłani gdy obecnie Ci starsi dają tak zły przykład i są pod wpływem takich zer intelektualnych jak ten jegomość Jędraszewski?
@Bart Dr to prawda.
Lecz, niestety proboszcze bardzo rzadko są dobrzy, bo aby dostać tę posadę to albo trzeba kilka fujar opędzlować starszeństwu, albo być poplecznikiem takich stworów jak Michalik, lub mieć te nieliczne szczęście i trafić na tego dobrego biskupa który Ci powierzy te stanowisko.
@Bart Dr a jak często "zmieniasz" proboszczów?
Moim zdaniem masz taką samą szanse trafić na dobrego proboszcza, jak i na biskupa, czyli bardzo, bardzo, bardzo niską.
@Bart Dr ok, rozumiem.
Więc jak już przy obserwacjach jesteśmy to moje obserwacje są zgoła odmienne, a nadmienie że kilka razy już miejsce zamieszkania zmieniłem, wiec tych pożal sie boże namiestników piastujących stanowisko proboszcza poznałem.
I żaden nie spełnił jeszcze wymogu który sam papież im nakazał.
btw nie wiem dlaczego TY odwiedzasz inne parafie, ale ja nie mam takich potrzeb - bo od księzy to najlepiej być bardzo daleko.
Wystarczy jak sie już stykam z tymi ludźmi w szkole, tudzież na obecnej parafii.
Owszem w swoim życiu spotkałem jednego księdza i zgoła nie był to proboszcz, ale był tym gościem z powołania.
Niestety, ale musiał szybko zmieniać miejsce piastowania bo jego pryncypał zauwazył w nim zagrozenie i odesłał go w diabły.
@Bart Dr aha, czyli Twój kontakt ogranicza sie do tego że widzisz gościa odprawiającego msze i jak mu dobrze patrzy z oczu to znaczy ze jest to własnie dobry proboszcz :)))
Rozumiem :)
Polecam jednak wiekszą dawkę kontaktu i wchodzenie z nimi w interakcje...
a nie! wróć - nie polecam interakcji bo człowieka może często szlag trafić, gdy z takim zaczniesz rozmawiac, a nie daj bóg coś załatwić :)) bo zaraz dolary w oczach sie pojawiają.
Przyjdą muzułmanie jak we Francji i skończy się plucie na kościół (meczet) :)
Naprawdę bardzo cenię te komentarze. Wyważone i bardzo szerokie światopoglądowo.
Jednocześnie myślę że obok indywidualnej postawy "singlizmu" sprowadzającej się w istocie do krótkowzrocznego, chwilowego egocentryzmu istnieje coś więcej. Nazwałbym to "cywilizacją singli". To propagowanie na różnych płaszczyznach (medialnej, społecznej, kulturowej, czy biznesowej) ideologii, gloryfikującej bycie singlem jako wyjątkowo pozytywnej drogi życia. Drogi prowadzącej do spełnionego i na wszystkich płaszczyznach wartościowego życia. Myślę, że "cywilizacja singli" bardzo mocno karni "singlizm" indywidualny i jednoznacznie oszukuje ludzi. Niewątpliwie da się uczynić samotne życie wartościowym. Na pewno jednak wybranie stylu życia singla, samo w sobie nie dodaje mu żadnej wartości, a częściej prowadzi do katastrofy.
Uwielbiam tego faceta i zdecydowaną większość epidiaskopu, bo dzięki nim koniec chorej instytucji i beznadziejnej, fałszywej religii jest coraz bliższy. Jazda z Isakowiczem Zaleskim i Dziwiszem też oczywiście na plus. Czy tam na minus, zależy skąd się patrzy. Orszulik, Dziuba, niezmiennie Rydzyk, Janiak i nawet Ryś w sprawie pedofilii też fajne.
Wysocy urzędnicy kościelni powinni mieć sztab ludzi PR (szczególnie arcybiskup 😄)
Ja spojrzałbym na to inaczej. Chrześcijaństwo samo w sobie nie jest "tęczową" religią. Jeśli wczytamy się w Biblię widzimy, że jest to dosyć surowa religia z zerojedynkowym postrzeganiem świata na to co dobre, i to co grzeszne (a więc godne potępienia). Część księży boi się krytyki i posądzenia o fanatyzm, dlatego naginają faktyczne chrześcijaństwo do współczesnego liberalizmu. Odnoszę wrażenie, że ludzie dziś zniekształcają chrześcijaństwo podobnie jak islam, nie dostrzegając w ten sposób sedna tych religii. Jeśli jest się prawdziwie wierzącym, to jedyną prawdą jest prawda objawiona przez Boga, a więc jest tylko jedna moralność. Dla osoby wierzącej w chrześcijańskiego Boga takie postulaty jak akceptacja homoseksualizmu czy współżycia pozamałżeńskiego jest grzechem. Piszę to jako ateista, któremu daleko od takiego myślenia. Trzeba jednak rozumieć ludzi wierzących by móc z nimi dojść do porozumienia (i być jednocześnie gotowym na kompromisy, bo nie ma jednej, lepszej racji czy sposobu życia).
Panie Szymonie! Ludzie przestają myśleć i na dodatek ciągną innych w dół
Bardzo złą robote robia tutaj media Mam za to wielki szacunek do Pana za umiejętność jasnego wyrażania myśli
Pozdrawiam Pana serdecznie
też się sprzeciwiam singlom, zalewają nas z każdej strony, gdzie są czasy w których artystę było poznać po całej mocnej płycie a nie tylko "wyprodukowanym" singielku którego potem katują opłacane stacje radiowe
Zgadzam się single przydają się w społeczeństwu dla zawodów, które mają na celu poświęcić np. lekarze, nauczyciele, naukowcy itp. Moja pani katechetka temat singli poruszyła w szerszym znaczeniu
Troszkę nie zrozumiałam... Że są zawody, w których bycie singlem służy sprawie? Dobór zawodów mi się trochę nie zgadza, bo przecież można i być świetnym lekarzem i jednocześnie dobrym mężem i ojcem.
@@DWoong tak ma pani rację, bycie singlem może służyć sprawie, może podałem niekocznie dobry przykład lekarza czy nauczyciela, ale co do artysty czy innych zawodów, które wymienił Szymon też można by podyskutować. Wszystko może zależeć od tego, jak bardzo ktoś chce się oddać pracy i jaką część swojego czasu chce przeznaczyć. Nie mam na myśli tego, że wszyscy w danym zawodzie mają tak postępować, ale chciałbym zaznaczyć że w niektórych grupach społecznych istnieje pewien niewielki procent ludzi(różnie to może wyglądać dla różnych zawodów), którzy mogą nie chcieć zakładać rodziny, a w zamian za to oddać się służbie drugiemu człowiekowi.
Ja cały czas powtarzam:
To nie odbiorca jest zobowiązany do zrozumienia moich tez, tylko ja jako nadawca jestem zobowiązany przekazać swój komunikat tak, aby odbiorca mógł zrozumieć.
W innym wypadku można szczekać i miauczeć do siebie i to będzie miało tyle samo sensu
Ha, a ja od początku wiedziałam o co chodzi... dzięki Tobie i Twoim wcześniejszym filmom.
Dzięki za to, co robisz Szymon ❤️
Szczerze mówiąc nie słyszałem tej wypowiedzi teraz dopiero się o niej dowiedziałem. (może tego nie rozumiem), kościół ma prawo a nawet obowiązek mówić jak by chcieli (kościół) by żyli jego wyznawcy... ja tu problemu nie widzę. A w jaki sposób to mówią, cóż tu się kłaniają lata nauki w seminarium księdza, proboszcza czy arcybiskupa czy kogoś tam więcej, świadczy to nich i ich wykształceniu. Nie odpowiada mi natomiast sugerowanie na kogo wierni mają oddać głos... w końcu są to przedstawiciele innego państwa (Watykan), dajmy na to gdyby przedstawiciel Rosji albo Niemiec sugerował coś jak "mądrze" powinni wybrać Polacy to afera by się zrobiła międzynarodowa a tu nic... Fajny materiał pozdrawiam
Jak się wiecznie wynajduje jakieś zagrożenia, a nigdy nie szuka się żadnych szans to nigdy nic poza może kupką gnoju sie nie da utrzymać.
No i w dechę taktyka. Kupce gnoju nikt już nie będzie zagrażał.
Mnie w ogóle boli, że dodanie do jakiegokolwiek określenia słowa „ideologia” rozpoczyna od razu niezdrową reakcję obronną u części osób, które się zestawionym pojęciem jakkolwiek identyfikują. Tak jakby „ideologia” była synonimem „trędowatego”.
I potem jest ciężko dyskutować, bo jak się przywołuje przykłady w których słowa „LGBT¨, „Singiel”, czy „Polak” mogą stać w jednej linii ze słowem „ideologia” to informacja o istnieniu idei narodowej polskiej powoduje przepalenie styków u niektórych interlokutorów :/
@Michał Cizio może nazwij te swoje wywody jakoś adekwatnie, np Protokoły Mędrców Kościoła, co?
Bo osoby używające słowa "ideologia" używają go w znaczeniu negatywnym (Tak jak Jedraszewski). Jeśli słowo jest używane jako "obraza" to tak jest też odbierane
@Michał Cizio człowieku, przestań tę krindżówę pisać, błagam Cię xD
@Michał Cizio ahahaha xDD
Taaa,większość życia po 40tce.
Dziadek 58,ojciec 53 także panie tego...każdy przypadek jest indywidualny.
Większość dorosłego życia. Choć w tych przypadkach, to pewnie nawet i to nie.
Pierwsza część: 39 lat
Druga część: 40 lat
No przykro mi, ale tak to działa
No u mnie tak samo dziadek 55 lat, pradziadek 63, drugi dziadek 60 lat, babcia 58 lat. Większość życia? Wolne żarty.
Może niech faceci w kieckach w końcu się spakują i jadą do Watykanu . A my single czy nie single jakoś sobie poradzimy .
Ja mam 30 lat i ciągle jestem singlem, bardzo chciałbym mieć żonę i dzieci no ale nie wszystkim kontakty z drugim człowiekiem przychodzą łatwo. Jak pan arcybiskup ma namiary na jakieś ładne, bogobojne konserwatywki to prosiłbym o namiary.
Pozdrawiam.
Obecnie kobiety są zarażobe femenizmom i facetam coraz trudniej znałeżć szlachetniej przyzwoitej kobiety.
co do wypowiedzi o teczowych, to go popieram, bo widze w ich czynach, szczegolnie parcia na podstawowki i przedszkola, ze w tym wypadku ma racje!
Tak się kończy wywalenie religii ze szkół.
Dziękujemy Bogu za arcybiskupa Jedraszewskiego. Obrońcę Kościoła. Oby wiecej takich biskupów!
Dwie rzeczy najbardziej przykuły moją uwagę... Jedna jest taka, że Marek Jędraszewski (i niejeden ksiądz w Polsce) często się wypowiada na tematy o których ma nikłe pojęcie. Druga rzecz, to nazywanie wszystkiego, co nie odpowiada Kościołowi mianem "ideologii".
No dobra, ale dam powiedziałeś, że do związku potrzeba dwojga ludzi. No sorry, ale czarodziejem nie jestem
Ook! [Jestem singlem nieideologicznym. Po prostu jestem nieatrakcyjny.]
nie tylko ty jeden. :-P
każda potwora znajdzie swojego amatora!. Może po prostu nie zauważacie, że się ktoś wami interesuje... Można być atrakcyjnym na wiele sposobów dla drugiej osoby i to tylko wasza wina, że nic nie robicie XD Znam osobę, która nie mając co drugiego zęba, nie będąc nieatrakcyjnym z twarzy do tego rudy i koleś miał normalne branie. Może pora się udać do specjalisty jak psycholog porozmawiać.
Mówię to wiele lat. Kościoły i Chrześcijaństwo muszą przejść po prostu zdrowy update. Rekolekcyjny styl , luźniejszy na pewno pomóglby. Wszystko ostatnio schodzi do filozofii. Jak na przykład pseudo buddyzm i new age na zachodzie. Troszke mniej zinstytucjonalizowania zewnętrznego na rzecz wewnętrznego zarządzania przez społecznośc też mogłaby pomóc.
Abp. pieje do prezesa?
A może by jeszcze ideologia rozwodników biorących potem kolejny ślub kościelny?
Albo ideologia marnowania pieniędzy publicznych?
"Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć."
Nie będę mieć dzieci, powinienem dostawać socjal za zwalnianie miejsca i zmniejszanie degradacji ekosystemu i konkurencji. :D
Mnie i tak bardziej interesuje co jest po śmierci a niż to co po 40.
Moim zdaniem, raczej nic nie ma po śmierci :)
@@amadeosendiulo2137 To twoim zdaniem. nie wiesz tego chyba ze przeszedłeś śmierć kliniczną jak ja to byś takich głupot nie pisał.
@@amadeosendiulo2137 koniec biologiczny
@@joew9690 Śmierć kliniczna to nie śmierć xD Jej przeżycie nie mówi jak wygląda śmierć. Jak ktoś mówi, że widział coś czy nie widział nic to nie wnosi do tematu
@@amadeosendiulo2137 Najpierw, przeżyj takie coś, a potem się wypowiadaj. Nara pajacu.
Tylko calkowite odciecie kosciola od panstwa ( budzetu ) pozwoli Polsce na rozwoj .
0:05 Tomasz Zimny z Dąbrowy Górniczej 2023 🎉
W kościołach wschodnich (Prawosławie, Grekokatolicyzm) księża mogą mieć żony i dzieci, więc takie wypowiedzi mają u nich więcej sensu niż u Katolików gdzie jest to śmieszne.
Dokładnie.Co taki pan Jędraszewski może wiedzieć o prozie życia w małżeństwie?Z tego co słyszal od innych?Oooo.I od razu ktoś taki staje się "autorytetem" i nabywa "prawo" "moralne" do môwienia innym jak mają żyć.Nie znam się na tym nie w ząb ale się wypowiem-Marek Jędraszewski😂
Jestem po 30tce, z jednym partnerem od 8 lat i nie planuję ani dziecka ani ślubu. Uważam, że życie pełnią życia to możliwość nieskrępowanego tworzenia - w czym dzieci raczej przeszkadzają.
Tworzenia czego? Statusów na fejsie? Hahaha. Zawsze bawią mnie "silne" kobiety bez dzieci, a na widok szczeniaczka dosłownie kolana im się uginają. Natury nie oszukasz.
@@smiechu47 tworzenia oprogramowania chociażby. Nie, brzydzą mnie małe wszystkich gatunków. Szczeniaczki i kocięta też. Dzieci generują za dużo hałasu, a ja mam nadwrażliwość sensoryczną. Ponad to wymuszają ogromną ilość uwagi co jest bardzo męczące.
Nie mam nic do ludzi wyznających ideologie singli, ale czy oni muszą się z tym tak obnosić i chodzić samotnie w miejscach publicznych? ;)
- znalezione w necie.
Właśnie teraz jest odpowiednia chwila, by Ksiądz Arcybiskup zaczął głośno potępiać ekologizm...
Mam dwa przemyślenia. Pierwsze jest takie, że episkopat składa się z ludzi oderwanych od rzeczywistości (po części ze względu na wiek, po części ze względu na profesję). Dlatego oni po prostu nie są w stanie wczuć się w sposób myślenia dzisiejszego 20, czy 30-latka. Nie przeczę, że mimo wszystko mogą czasem mieć coś wartościowego do przekazania, ale co z tego, skoro przekazują to w sposób, który budzi śmiech, albo politowanie, zamiast zastanowienia? Drugie przemyślenie jest takie, że KK o wiele bardziej ceni swoje zasady, niż ludzi. Mam na myśli to, że nie obchodzą go negatywne konsekwencje przestrzegania lub próby przestrzegania tych zasad - po prostu jest zasada i macie jej przestrzegać. Czy rodzina patologiczna, z przemocą w domu, powinna trwać na siłę, bo była przysięga złożona na ołtarzu? Warto dodać, że jedna ze stron tego małżeństwa może być zupełnie niewinna tej sytuacji, a gdy ułoży sobie na nowo życie z kimś innym, to w oczach KK jest ciężkim grzesznikiem bez możliwości rozgrzeszenia, który nie może uczestniczyć komunii. Czyli KK daje w praktyce takiej osobie wybór - zostań sam do końca życia i bądź nieszczęśliwy, albo bądź katolikiem drugiej kategorii i bądź nieszczęśliwy (a na koniec idź do piekła). Jest znacznie więcej przypadków, w których kategoryczne zasady KK, przynajmniej w części sytuacji powodują duże szkody/nieszczęście - celibat, aborcja, antykoncepcja, masturbacja, LGBT, badania nad komórkami macierzystymi.
Niepotrzebnie wkładasz wysiłek w tłumaczenie, co autor ma na myśli. Uważam tego przedstawiciela czarnej zarazy za jedną z pożyteczniejszych postaci bo dzięki niemu ludzie otwierają oczy na fałsz ideologii katolickiej.
Gdyby tak politycy potrafili prowadzić narrację, jak Pan Szymon, życie byłoby znacznie łatwiejsze :)
Abp Jędraszewski przedstawił ważny problem współczesności. O tym, jak ważny, świadczą negatywne reakcje na jego słowa. Gdyby Jędraszewski przedstawił to w formie ukazanej przez autora kanału, to byłoby to zwykłym owijaniem w bawełnę. Pewne rzeczy trzeba mówić wprost, bez brania pod uwagę czy to się komuś podoba czy nie. "Trzeba bać się Boga, a nie ludzi".
To ja mam takie pytanie (zgadzam się, że każdy związek zostawia w nas ślad i ma większy/mniejszy wpływ na nasze krystalizowanie się charakteru) co począć? Naturalnym jest, że większość ludzi chce się z kimś spotykać, być w związku (mniejsza o pobudki) i z uwagi na odroczenie zakładania rodziny, każdy wychodzi z założenia, że skoro coś zgrzyta - można poszukać kogoś bardziej kompatybilnego. Kiedy zauroczenie wygasa, a Ty dostajesz obuchem w łeb, że Twój facet to leń, albo, że Twoja partnerka to jędza, to nic dziwnego, że zbierasz się w sobie (póki nie ma kredytu) i zmieniasz kompana. Większość ludzi jak wchodzi w grę uczucie raczej nie zawija ogona przy pierwszej lepszej niesnasce, natomiast jak nie ma połączenia dusz - owszem - i mnie to nie dziwi. Może lepiej tak, niż zmarnować komuś dekadę z życia, żeby zawinąć ogon nieco później? Zastanawiam się jak to rozwiązać? Coraz mniej ludzi ładuje się przed ołtarz w wieku lat około 20 (chociaż wiadomo, że ślub niczego nie cementuje, tak jak kiedyś), a jednak chcą tworzyć relacje. Nie widzę sposobu jak temu zaradzić, jak tego uniknąć. Być samemu do 30 roku życia i od razu odpłynąć na głębokie wody? Czy bawić się w przelotne romanse (które, mają chyba jeszcze gorszy wpływ, niż kilka autentycznych związków), żeby później się ustabilizować (a podobno łatwo nie jest)? chyba przegrany meczyk.
Ja np. wolałbym znaleźć jeden dobry związek niż kilka przelotnych. Tak samo jak np. z seksem. Wolę z kimś kogo kocham a nie losowymi laskami.
Jestem ateistą, ale no jak bym tak wolał.
Więc tak, raczej każdy związek zostawia skąd, ale czy czekać do 30 czy już wcześniej próbować. Nie wiem.
@@bez_znaczenia Ja też bym wolała, a jednak mam za sobą jeden nieudany (a nawet lekko traumatyczny), dwa neutralne - po prostu się "rozeszło". Myślę, że wiele osób wolałoby stawiać w tym względzie na jakość, a nie ilość. Sęk w tym, że wchodząc w relację nic nie wiemy o drugiej osobie. Poznajemy ją, zauroczenie zaczyna wibrować, a potem ka boom. Niespodzianka: mam coraz większy problem z alkoholem, albo niespodzianka: wierność? po pijaku się nie liczy, albo niespodzianka: kasa to mój priorytet: to kiedy ta willa? Są przypadki, ze ludzie spotykają się nawet ze sobą i te dwa, trzy lata, po czym postanawiają ze sobą zamieszkać i sielanka zamienia się w kaskadę awantur. Pewne nawyki, które pozostawały niezauważone przy osobnym trybie życia, szybko wychodzą na jaw (te legendarne skarpetki na żyrandolu, czy zaschnięta pasta do zębów w zlewie) oczywiście to duperele, ale zaczynają naprawdę być zapalnikiem, gdy pojawiają się pierwsze prawdziwe problemy lub "dorosłe frustracje". Ludzie się niby nie zmieniają, czasami po prostu nie zauważamy czerwonej diody, która po jakimś czasie zamienia się w latarnię, ale już jest za późno. I znowu pytanie: odejść i odpuścić? Czy walczyć? Ja uważam, że czasami nie ma o co walczyć i lepiej zawinąć manaty. A tym samym wracamy do punktu wyjścia - licznik związków nam bije.
@@JayJay-xi1xq no tak to niestety działa z tego co wiem xD nigdy nie byłem w związku.
No uważam że warto walczyć jeśli jest o co i jeśli drugej osobie też zależy chyba że z innych pobudek.
Jeśli nie to odpuszczamy. Nie ma sensu być w toksycznym związku, bez uczuć itd.
Jak było w firmie, związek to praca dwóch osób nie tylko jednej.
Oraz wiadomo, każdy ma wady i zalety. Nawet jeśli skarpety czy inmer dziwne nawyki, problemy itd. ma ale chce się uczyć, naprawiać... to warto próbować.
Oczywiście jeśli ma problemy typu alkoholizm czy przemoc to trzeba wręcz uciekać.
Związek to też próba pomocy drugiej osobie i akceptowanie różnych wad (nie ogromnych i powtarzanych).
Ale no wierność dziś to cecha deficytowa. I tego "boję" się najbardziej. Że ja bede 110% wierny a dziewczyna po już np. nie i będzie zdradzać. I to jest przykre.
@@bez_znaczenia Zgadzam się w 100%. Życzę szczęścia, oby pierwsza złowiona ryba była tą odpowiednią :)
@@JayJay-xi1xq Heh, dzięki ale serio wątpię czy pierwsza i czy w ogóle kogoś znajdę.
Tobie życzę również powodzenia jeśli jeszcze grasz w singla ;)
5:30. To trudne, ale moim zdaniem da się utrzymać związek nawet w chwili, gdy bliskość zagraża życiu i zdrowiu. To nie jest do rozpatrywania przez sądy i koleżanki na ulicy, tylko przez samych zainteresowanych. I trzeba działać wcześnie, nim miłość zastąpi głęboka nienawiść.
Przykład.
Znam kobietę bitą przez męża alkoholika. NIe mieszka już z nim, ale, gdy przychodzi na kacu, w delirce lub po prostu trzeźwy, to wpuszcza go do mieszkania i pomaga mu (ubranie, jedzenie). Nadal potwierdza, że jest on jej mężem i nie szuka następnego związku z mężczyzną w celach seksualnych. Nadal potwierdza, że go kocha. Uważa to, jak obecnie wygląda jej związek, za optymalne w obliczu choroby (a nie za krzyż pański, który trzeba przyjąć czy coś podobnego). To pojedynczy przykład, ale reprezentatywny dla środowiska grup rodzinnych Al-anon. Polecam każdemu kto ma problem z alkoholizmem osoby bliskiej (dziecko, małżonek, partner życiowy). Mi pomoglo.
Miałem problem z relacjami w małżeństwie nawet chciałem się rozwieść ale kiedy się zacząłem nawracać to wszystko zaczęło się układać praktycznie samo bo czuję i wiem że Bóg nam pomógł i dopomaga i jesteśmy zadowoleni na 100% Chwała Panu.
Bóg zapłać Szymonie za Twoją pracę. Za konstruktywną krytykę ludzi kościoła. (a raczej ich metod) Tego nasz Kościół potrzebuje, za co chwała Panu!
Twój, nie nasz
@@pawekazmierski1500 Staram się nikogo z niego nie wykluczac, zdaję sobie sprawę, że możesz mieć inne zdanie na ten i każdy inny temat, ale to chyba nie powód by się oddzielac i rozgraniczac. Należę do tego samego kościoła co Szymon więc mogę mówić nasz. (mój i Szymona, bo do niego ten komentarz ;)) Poza tym podoba mi się Twoje profilowe z Palpatimem.
Jeśli w komentarzu Cię obrazilem, bądź się mylę to przepraszam i dziękuję za zwrócenie uwagi. Lubię uczyć się od mądrzejszych.
@@szarykatolik9398 To odemnie się lepiej nie ucz:)
Poza tym fajnie jakbyś nagrał też film analizujący CZYM JEST chrześcijaństwo (a zwłaszcza katolicyzm). Przy okazji dokonując rozdzielenia na chrześcijaństwo realne (czyli to jak wygląda w praktyce) i chrześcijaństwo teoretyczne, czyli takie jakie powinno być według nauk kościoła i samej Biblii.
Skąd pewność że bycie w związku jest przyczyną szczęścia i dłuższego życia a nie odwrotnie?
Może szczęście i zaradność życiowa zwiększa szanse na to że ktoś się nas będzie trzymał zamiast odejść.
Warto jeszcze dodać że jest ogromna zmiana postrzegania życia dorosłego na przestrzeni ostatnich dekad. Przykładowo w naszej kulturze w średniowieczu kobiety mając 13 lat były żonami i matkami, co byłoby nie do pomyślenia w całym XX wieku. To teraz nie do pomyślenia jest że kobieta nie może iść do pracy i się rozwijać zawodowo, a takie myślenie było powszechne 100, a nawet 50 lat temu. Teraz mamy czasy w których większość dorosłych już, ale nadal młodych ludzi chce się najpierw dorobić i ustatkować, dopiero później myśleć o założeniu rodziny. Nie znam statystyk i nie jestem wszechwiedzący, ale śmiem twierdzić że większość ludzi którzy zostali rodzicami przed 25 rokiem życia zaliczyło po prostu wpadkę. Mam 24 lata, jestem katolikiem, nie wstydzę się tego, chce mieć kiedyś rodzinę, jednak nie w perspektywie najbliższych kilku lat.
Szanowny Panie Szymonie,
polecam się przyjrzeć szerzej działalności abp. Jędraszewskiego. To bardzo zręczny polityk i mam wrażenie, że on nie mówi nic bez powodu. Mam wrażenie, że on idealnie zaadaptował taktykę działania skrajnej lewicy, która bronią uczyniła stawanie się ofiarą. Oczywiście z boku może wydawać się, że to przecież on prowokuje odpowiedź swoimi wypowiedziami. Ale tak jak w przypadku p. Margot, tak abp. Jędraszewski ma świadomość jak długa jest ludzka pamięć i w jakim świetle na koniec jest ukazany (ostatni obrońca tradycyjnego Kościoła). Czemu to robi? To temat na dłuższą rozmowę...
Rzeczywiście zręczny polityk. Taktyka mistrzowska. Skopiuj działania wroga by osiągnąć takie jak on efekty. Genialne. Przypomnij mi tylko: jak duże poparcie ma lewica?
@@joetkaczuk1989 z całym szacunkiem, ale ucieka Panu najważniejsza rzecz - w kościele nie ma demokracji. Abp. Jędraszewski nie musi martwić się stanowiskiem wiernych czy widzów kanałów newsowych, a tym bardziej kanałów na YT.
Hiperbola (!) : Bolszewicy w Rosji nie musieli martwić się odbiorem w społeczeństwie, bo to nie oni decydowało. Ich celem było przekazanie wszystkich kompetencji w ręce rad, a następnie zdobycie władzy w radach. Czy ich poparcie w jakimkolwiek momencie pozwalało na rządzenie? - nie. Wykorzystując legitymacji instytucji narzucili jednak swoją władzę ogółowi. Na tym polega zręczna polityka.
@@piotrszostakowski416Fakt. To nie znosząca sprzeciwu dyktatura. Tylko że jak nie ma demokracji i jest coraz gorzej- żadnych ułatwień i profitów a wieczne połajanki i ograniczenia- jeśli można wyjechać to się wyjeżdża. Zostają tylko ci co muszą...
@@piotrszostakowski416 Niby nie ma demokracji, ale w kościele w Polsce każdy ksiądz ma swój target tzn grupę ludzi co go słuchają i nawet w jakiś tam sposób wielbią.
Nie rozumiem tej chęci posiadania rodziny. W sensie ok na poziomie biologicznym chcę, jak znaczna większość ludzi (tzn. wydaje mi się to dobre i pozytywne, by posiadać własne dzieci, ukochaną osobę itd.), ale wiem, że rodzina tak naprawdę nie jest tym, co ludzie przedstawiają w reklamach czy filmach. Tam widzi się uśmiechnięte rodziny, pełne szczęścia i miłości, takie ultra słodkie i idealistyczne, ale w rzeczywistości jest to katorga. Jestem kobietą, więc dla mnie posiadanie biologicznych dzieci wiążę się z zajściem w ciążę i urodzeniem ich. Zdaję sobie z tego sprawę, a także z tego, jak to wygląda i szczerze powiedziawszy nie potrafię zrozumieć, jak w pełni świadomi ludzie (mam na myśli kobiety) mogą tak bardzo poddać się swoim biologicznym zachciankom, by poświęcić swoje ciało, ryzykując wiele chorób czy życie, by urodzić w bólach dziecko. Chociaż biologia mnie skłania do posiadania dziecka to myśląc czysto racjonalnie nie jestem w stanie znieść myśli o ciąży i porodzie, i o tym, jak potworne może to być.
Poza tym posiadanie dzieci i bycie w związku wiąże się z dużym wysiłkiem i odpowiednimi umiejętnościami. Osoba z zaburzeniami psychicznymi nie wychowa dzieci na zdrowych dorosłych bez żadnych problemów psychicznych, bo często ludzie nie tylko nie zdają sobie sprawy z tego, jak ich zaburzenia mają na nie wpływ, ale też że w ogóle mają. Trzeba mieć odpowiednią wiedzę o ludzkiej psychice i emocjach, umiejętności wychowawcze i zdrową psychikę, by wychować w pełni zdrowe dzieci. Stworzyć zdrowy związek też trzeba umieć. Plus praca nad związkiem i opieka nad dziećmi nie należą do najłatwiejszych - często trzeba posiadać odpowiednią wiedzę do wychowania dziecka. I, oczywiście, trzeba przejść terapię, by rozpracować własne problemy, bo wiele osób jest z patologicznych rodzin i powielają toksyczne schematy. Większość ludzi w rzeczywistości nie nadaje się na rodziców, ale stają się nimi, bo "natura ich wzywa" - w końcu każe nam się rozmnażać i używając różnych sztuczek (pociąg seksualny, oksytocyna, zauroczenie itd.) skłania nas do posiadania rodziny.
Jeszcze, co przedtem zapomniałam napisać, dodam fakt, że posiadanie dzieci wymaga pieniędzy, a znalezienie odpowiedniego partnera jest bardzo trudne, bo druga osoba może okazać się toksyczna przez swoją przeszłość, zaburzona, uzależniona lub po prostu w jakiś sposób szkodząca przez swoją niewiedzę, lęki, złość i całkowite olanie jakichś faktów.
Jasne, moje zdanie może się zmienić, ale szczerze powiedziawszy bardzo w to wątpię. Nie jestem osobą, która jest ślepa na fakty dotyczące naszej prawdziwej natury i wciąż je poznaję, i im więcej ich znam tym bardziej utrwalam się w przekonaniu jak naprawdę wygląda rodzina i czy naprawdę psychicznie, emocjonalnie i fizycznie nadaję się do tego. Będąc świadoma kosztów posiadania własnej rodziny, by nie była ona toksyczna, coraz bardziej wolę "dręczyć" swój organizm niemożnością zaspokojenia naturalnych potrzeb posiadania rodziny niż płacić wysokie koszty za coś, co i tak jest prawdopodobne, że skończy się porażką.
Może są inne osoby, które myślą tak jak ja. Chciałabym poznać opinie innych osób i czy są takie osoby podobnie myślące :)
Mam identyczne przemyślenia.
Na tyle szanuje mojego niedoszłego potomka że nie chciałbym go skazywać na te męczarnie zwane życiem. Zaczynałem na stratnej pozycji i po prostu wiem ile wysiłku wymaga nadrobienie strat i wypracowanie sobie jako takiego bytu. Zwłaszcza w warunkach niesprzyjających pewnemu rysowi psychologicznemu. Dochodzi jeszcze aspekt ogłupionego i wymierającego społeczeństwa. Po prostu nie, to by było niemoralne. Nie uważam też że każdy człowiek powinien mieć dzieci. Niektórzy nawet nie powinni, chociaż mają.
I szczerze mam nadzieję że biologia mi da w pewnym momencie spokój. Sama racjonalizacja i rozumienie mechanizmów nie pomaga. Chociaż jak kiedyś usłyszałem napięcie seksualne nie omija nawet osób z chorobami genetycznymi. Z jednej strony człowiek wie że jest, że tak surowo powiem, genetycznym "odpadem", a z drugiej strony instynkt nie chcę pójść na emeryturę. Straszna perspektywa.
@@nouveu1 Zgadzam się. Dodatkowo osoby z wadami genetycznymi mogą kierować się jeszcze własnymi emocjami i przeżyciami, np. nie spotkali innych ze swoją wadą, więc czuli się niezrozumiali i dlatego mają własne dzieci. Do tego mogą np. nie być w pełni świadomi co robią przez jakieś uszkodzenia mózgu i nie przemyśleć dokładnie swojej decyzji. Zresztą wielu ludzi nie tylko nie zna siebie na głębszym poziomie niż jakie jedzenie lubią lub gdzie mieszkają, ale i tym bardziej nie wiedzą jak funkcjonuje ich organizm i albo się tym nie przejmują, żyjąc chwilą i poddając się zachciankom natury, albo idealizują np. posiadanie dziecka uznając, że to dar od Boga. Przez co potem rodzi się więcej osób z wadami lub z problemami psychicznymi. Plus do tego dochodzi ta gloryfikacja życia i skazywanie ludzi na bezsensowne cierpienie z powodu swoich wad i niepełnosprawności.
@@sasha124100 co do tego niezmąconego głębszą myślą życia, temat jest bardziej złożony.
Jesteśmy zwierzętami stadnymi, mamy zakodowane że trzeba się trzymać blisko stada żeby przeżyć. Zatem z perspektywy przeciętnego Kowalskiego to jego zachowanie ma sens. Jest dobrze zasymilowany w społeczeństwie więc nie ma powodu by dokonywać kosztownej energetycznie samorefleksji, skoro nie odstaje od reszty jest dobrze. Ponadto, skoro społeczeństwo praktykuje jakiś schemat (zakładanie rodziny) i się nie zapadło to znaczy że ten schemat jest (mniej lub bardziej) dobry, nie ma co tracić energii na wymyślanie lepszego. Jako bonus, działam zgodnie z moją naturą, znów, energia na plusie.
Jeśli jednak odstaję od społeczeństwa to mogę bardzo dobrze udawać byle by jakoś żyć w zgodzie ze społeczeństwem. Pewnie sporo ludzi wybiera tą drogę.
Gorzej jeśli jakaś jednostka nie potrafi dopasować się do reszty (np. z powodu traumy). Zrozumienia nie ma, energia na minusie. W tym przypadku naturalne będą dla niej pytania "co ze mną jest nie tak", niestety jest to obciążające psychicznie, znów energia na minus. Dodatkowo skoro nie mogę realizować się w społeczeństwie to trzeba wymyślić alternatywny plan, znów tracimy cenną energie.
Teraz, jeśli nowy plan zakłada że będę walczył wbrew swoim instynktom to jest krucho. To jest ciężkie, jeśli w ogóle możliwe - ponownie, większość ludzi idzie tak jak im instynkt każe nie bez powodu.
No i powiedzmy sobie szczerze, poznawanie prawdy o świecie nie należy do najprzyjemniejszych (i najzdrowszych dla psychiki) rzeczy na świecie. A więc podsumowując bilans zysków i strat naprawdę nie dziwię się że wiele osób idzie z prądem.
Ale oddając sprawiedliwość drugiej stronie, nie każdy kto miał kiepski start przegrywa, Nick Vujicic dla przykładu choć to raczej rzadki wyjątek niż reguła.
Ciekawe czy tak mocno opierasz się swoim biologicznym zachciankom jak wracasz o 3 rano z facetem poznanym w klubie, haha.
@@smiechu47 Dobre XD Ale trochę się podszkol w hejtowaniu, bo na logikę to, co napisałeś nie wzbudzi żadnych uczuć w drugiej osobie, jeżeli jest świadoma, że tego co napisałeś nie robi. Wtedy to bardziej sam siebie pogrążasz i jedynie, co zyskujesz to jakąś dozę satysfakcji, że ktoś zwrócił na Ciebie uwagę. Ewentualnie iluzja, że komuś dokopałeś i wmawianie sobie, że Ty znasz lepiej ludzi po drugiej stronie ekranu, niż oni sami siebie znają, oraz też wmawianie sobie, że ktoś nie chce się do czegoś przyznać z jakiegoś powodu. No ale uwagę zyskałeś, powodzenia w dalszej nauce hejtowania :*
Wydaje mi się, że to "lepsze rozwijanie" się dzieci w stabilnych rodzinach gdzie jest dwoje rodziców, nie wynika z samego faktu posiadania obojga rodziców, a także z tego, że nikt nie deprecjonuje wartości dziecka i tego co sobą reprezentuje, bo jego rodzina jest niepełna. Często bardzo to wytykanie dziecka, bo nie ma ojca/matki jest bardziej krzywdzące jak faktyczny brak rodzica.
@@polemizator723 które nadal pozostają statystykami. 😉
@@polemizator723 oczywiście, że tak.
Nigdzie przecież nie stwierdziłam, że każde dziecko wychowywane przez samotnego rodzica, nie będące przy tym przez to wytykane, będzie jakoś bardziej szczęśliwe, czy będzie lepiej się rozwijało, tylko z tego względu, że wytykane nie jest.
Zauważam jednak, że na sam prawidłowy rozwój dziecka ma też wpływ co innego, jak sama ilość rodziców i "stabilność" rodziny.
@Chlebek RYE myślę, że doświadczenia w tym względnie na pewno bywają bardzo różne.
Czasem to nawet nie obcy wytykają, tyle co np. toksyczna matka, która wiecznie wypomina (nie wiem komu) brak obecności "tatusia". I potem biedne dziecko tym nasiąka.
No różnie bywa.
Mądry, zrównoważony, wrażliwy, myślący, normalny człowiek
Przedstawiciel syndykatu czarnych singli, czyli ludzi samotnych, krytykuje własną grupę zawodową. To jest już pełny odlot.
Pytanko, czy będzie analiza/krytyka filmu "Cuties"?
(Nie zmuszam cię do oglądania tego, broń Boże, nikomu bym tego nie życzył)
No właśnie rozważałem to, ale szczerze mówiąc chyba wolę sobie tego oszczędzić. Zwłaszcza że Samołyk przyjął cios za nas wszystkich, obejrzeał i nagrał już o tym film.
Polecam na zagranicznym yt film Aby&Preacha oraz debatę z D’Angelo Wallacem
@@hhfhfhfdd4433 Ewentualnie Sydney Watson dobrze ten film skomentowała.
@
Oglądałam film Samołyka w tym temacie i nie dziwię Ci się, że odpuszczasz sobie to "dzieło"
0:42
Mój mózg: Taki Korwin
Szymon: Korwin Kościoła
Mój mózg: xD
Ludzie już nie chcą się rozmnażać. Wszystko jest teraz dla zabawy, bez żadnych wyższych idei. A demografia na tym cierpi...
I bardzo dobrze.
@@Bazyl. Nie
Wspomniałeś, że osoby nie będące Chrześcijanami nie powinny nie powinny się przejmować słowami arcybiskupa. Trochę się z tym nie zgodzę. Faktycznie abp nie ma wpływu na zachowanie tych osób, ale ma wpływ na zachowanie i opinię osób mu podległych, będących znaczną częścią społeczeństwa. Innymi słowy słowa abp mają pośredni wpływ na życie ludzi niezwiązanych z jego religią.
Tak tak, Arcybiskup Świętego Kościoła Rzymskiego ma się przejmować tym że jakieś pismaki przekręcą jego słowa i się gawiedź obrazi
Z tym, co mówisz, całkowicie się zgadzam, chociaż sama jestem singielką. (Ale nie wolałabym nią nie być i z powodów racjonalnych, i idealistycznych.) Co do abpa: moim zdaniem to po prostu wina wieku, podejścia "że kiedyś to było" i braku dobrych doradców.
A co zrbić jeśli to druga strona wyznaje "ideę singli"?
Apostoł Paweł pisze w 1Kor, 7, 15-16., Biblia Poznańska
A jeśli poganin chce się rozwieść, niechże się rozwiedzie; w takich przypadkach brat czy siostra nie są niewolniczo związani, gdyż do pokoju powołał was Bóg.
Bo skądże wiesz, żono, że zbawisz męża? Albo skąd wiesz, mężu, że zbawisz żonę?
Chciałbym zwrócić uwagę, że sam zauważyłeś jak ludzie potrafią się zmienić w ciągu 10-iu lat. To samo może (ale nie musi) stać się z uczuciem do partnera, a nawet z nastawieniem do niego. Jaki jest sens trwać w czymś co już nie działa i tylko udawać, że wszystko jest w porządku. Dzieci też wychwytują takie rzeczy i czują, że coś jest nie tak i mogą obrywać rykoszetem. To chyba nie są warunki do dobrego wychowywania. Czy nie lepiej się w takim razie rozstać (oczywiście po poprzednim dołożenie starań by ten związek zachować) i oszczędzić sobie bólu, nienawiści czy totalnej obojętności. W momencie kiedy oboje partnerów podejmuje świadomą decyzję, że pora iść w inną stronę, ale przy tym dogadać się tak by latorośla jak najmniej to odczuły jest lepszym rozwiązaniem niż powoli umierać w związku w którym od dawna już nikt nie jest szczęśliwy
@@akow5749 wartości z biegiem czasu również mogą się zmienić. Żadna różnica
XD PIĘKNA MINIATURKA :TYLKO MULTI"!!!
Multi Kulti
Proponuję nazwę, "Nagroda Złotego Judasza"
"srebrnego" brzmiałaby chyba lepiej xd
Nie zgodzę się z tezą postawioną w filmie, że jeśli podchodzi się do związków niezobowiązująco w wieku 20 lat, to w wieku 30 lat nikogo się nie znajdzie, albo będzie to trudne. A dlaczego? Otóż kiedy mamy 20 lat, to poznajemy nie tylko innych, ale także, a przede wszystkim siebie. Wyszliśmy z domu, nie musimy być tacy, jak chce tego mama, czy tata. Ale skoro przez 20lat byliśmy posłuszni, to skąd mamy wiedzieć, jacy jesteśmy?
I tutaj właśnie przychodzi z pomocą nasz wiek, poznawanie nowych ludzi i nie traktowanie wszystkiego serio, żeby kolo trzydziestki stwierdzić ok, lubię to i to, nie lubię tamtego, to jest dla mnie ważne i tego nie odpuszczę, a co innego i owszem. Wtedy, jako dojrzaly i świadomy siebie człowiek mogę wkroczyć w poważniejszy związek.
30 letnia kobieta to wrak.
@@smiechu47 takie jest Twoje zdanie i masz do niego prawo.
Wystarczyło żeby powiedział o egoizmie wtedy większość by zrozumiała przesłanie
Nie można stawiać znaku równości między wyborem samotnej drogi i egoizmem. To tak jakbyś powiedział, że wszyscy żyjący w związkach są w nich ze strachu przed byciem samemu.
9:40 Tak nie jest. Jak ojciec/matka bije dzieci i ta część bierna nie ucieknie wraz z nieagresywnym rodzicem, to te dzieci NAPEWNO lepiej się rozwiną bez jednego rodzica .
dwoje stałych, >stabilnych< rodziców, pamiętaj, że to statystyki.
@@yaumopai33 a miałam to napisać 😃
Dokładnie taką interpretację miałem w głowie po usłyszeniu tych słów. I szczerze rozumiem czemu się tak ludzie oburzają, ale patrząc z katolickiego punktu to te wypowiedzi nie są aż tak szokujące. Po prostu trzeba je przetłumaczyć na język katolików :D
tylko fajnie, że ludzie często zatrzymują się jedynie na nagłówkach z cytatem "ideologie singli, lgbt i gender", więc uważają, że on powiedział że każde bycie poza związkiem jest złe ;P Wydaje mi się, jako katoliczce, że to nie są wypowiedzi szokujące ale głupie i nieodpowiedzialne. No i wymagają "po prostu przetłumaczenia na język katolików", hierarchia chyba takiego języka powinna używać, nie?
@@smilemefull Masz rację, te wypowiedzi są nieodpowiedzialne. Osoba na takim stanowisku powinna wiedzieć w jaki sposób komunikować swoje myśli by były zrozumiałe dla katolików i osób spoza Kościoła. Przykre jest to, że przez tego typu zdarzenia ludzie mają dodatkowe "argumenty" do swoich wywodów na temat wiary
Jak dla mnie to kwestia singlizmu (aczkolwiek bazuję na samym rozumieniu terminu, a nie kazaniu abp. bo go nie słyszałem) - to raczej nie postawa traktowania związków jako zabawy, a traktowania kontaktów jako zabawy nie prowadzącej do związku. Ewentualnie stan, w jakim ja się teraz znajduję - czyli nastawienie na samorealizację bez bycia w związku, choć jestem otwarty na taką ewentualność jeśli się trafi, to jednak jej nie szukam. Czy jestem singlem - z cała pewnością tak, a czy singlistą... nie wiem - ale w pewnych definicjach tego słowa moja postawa mogłaby się zawierać.
Jeśli Arcybiskup jest jak Korwin kościoła, to Szymon jest jak Mentzen 😅
Ja się nie dziwię. Skoro funkcjonariusze ABW nie myją jajek to funkcjonariuszki obawiając się o swoje bezpieczeństwo wewnętrzne po prostu ... uciekają.
Kolejny genialny materiał. W czasach, kiedy coraz więcej osób izoluje się społecznie, albo skupia na karierze przypomina o bardzo ważnej kwestii, którą jest dążenie do spełnienia, osiągnięcia radości/satysfakcji z życia. Jak ciężko jest nieraz spojrzeć na niektóre kwestie z szerszej perspektywy, albo znaleźć złoty środek między samorozwojem, czasem dla bliskich,a zwykłym lenistwem :p
Może jestem nienormalna, ale dla mnie biskup Jędraszewski to jest jedyny biskup, który ma coś konkretnego do przekazania wiernym. Na wszystkich listach pasterskich śpię i budzę się na błogosławieństwo, a listy biskupa Jędraszewskiego dają mi do myślenia, otwierają oczy na rzeczywistość, są po prostu w punkt, bez zbędnego lania wody. Dlaczego wszystko ma być wytłumaczone dla niedowiarków? Czy nie może być skróconego przekazu dla chrześcijan? 13 minut zajęło Ci, Szymonie, tłumaczenie tego, czego biskup na pewno nie miał na myśli. Gdyby każdą pierdółkę tak rozwlekać, to byśmy na kazaniu mieli 2-godzinny wykład. BTW. Czy listy pawłowe nie są bardziej bulwersujące? A jakoś nikogo nie burzy, że znalazły się w Piśmie świętym i rzadko są tłumaczone niedowiarkom takim jak ja.