Tak jak mówisz, początek, wprowadzenie tego filmu ciekawa, zagadkowa, później bardzo szybko wiemy już wszystko i ja się mocno wynudziłem do samego końca. Dodam tylko że dla mnie końcówka filmu była już tak durna że pozostało się śmiać z zażenowania. Totalne rozczarowanie dla mnie i zmarnowane 2h z życia.
A mi sie bardzo podobał zabieg ciągniecia fabuly. Gdy wszyscy wiedza ze dalsza walka o piekno nie ma sensu ale ta chora maszyna w glowie bohaterow nie zwalnia.
Dodam tylko, że Demi Moore pod względem zabiegów i operacji plastycznych może konkurować chyba tylko z Cher i Michałem Jackowskim, więc jej udział w tym filmie jest jak najbardziej na miejscu.
Ten film, mimo że ze znanych puzzli ułożony - zmiótł mnie z planszy... Wracaliśmy z ekipą i nie byliśmy wstanie wykrzesać słowa, a zawsze gadamy. Pierwszy raz seans w kinie mnie totalnie skasował. Wytarł mną podłogę niczym szmatą. A że Cronenberg to mój ulubiony reżyser, to już w ogóle ten film wyj***ł mnie z laci. Co do zakończenia, miałem ten sam problem, zupełnie niepotrzebnie przeciągnięty. Nie potrafił się skończyć. Ewidentnie zatrudniono specjalistów od reklamy i teledysków, to była moja pierwsza myśl podczas wiadomych scen. Film jest piękny, tam gdzie ma taki być i szpetny tam gdzie ma taki być. Zmienił też moje kategorie oceny filmu. Nie sądziłem dotychczas, że mogę znać większość technik i sztuczek użytych w filmie i nadal oniemieć z.... Z nawet nie wiem czego, po prostu mnie ten film skopał, a to podwójnie niesamowite, bo jestem wyjątkowo gruboskórnym odbiorcą. Widziałem w życiu technicznie lepiej nakręcone filmy, które jednak nie wzbudziły we mnie aż takich emocji, ale jeśli mam wybierać techniczną perfekcję lub emocjonalny rollercoaster to wybieram Substancję. 9/10.
Bardzo dziękuję, że podzieliłeś się swoimi odczuciami po seansie. Wbrew pozorom tego typu komentarze są bardzo ważne, pomagają wielu ludziom podjąć decyzję, czy w ogóle jest sens iść na taki film. Ja szczerze mówiąc nie kojarzę Cronenberga, ale to dla mnie nie jest istotne - bardziej interesuje mnie sam film i po tym komentarzu, i po tej recenzji Na Gałęzi mam zamiar pójść na ten film do kina. Nie interesują mnie horrory w ogóle, ale lubię dobrze zrobione filmy nawet jeśli są mocno osadzone w swoim gatunku wtedy jestem w stanie się przemóc i pójść do kina nawet jeśli sam gatunek mnie nie interesuje i nigdy nie fascynował. Zaletą tego filmu są aktorzy Demi Moore i Dennis Quaid - dla mnie osobiście kultowi i to jest kolejny powód dla, którego pójdę na ten film.
Jak dla mnie to Ludzka Stonoga jest lepszym filmem od tej całej Substancji, choć ta scena narodzin gdzie obie były ładne pare minut na nago, to fajne było, bardzo fajne 😁
Nawet ta odjechana końcówka mi nie przeszkadzała. Film miał pomysł na siebie, i był w tym bezkompromisowy. Mało teraz takich filmów w kinie. Świetny i niepokojący zarazem.
2:11 wprowadzasz w błąd. Fabularnie Elizabeth i Sue funkcjonują w symbiozie, która przekształca się w pasożytowanie, gdy uzależniają się od substancji. Gdyby Sue nie łamała instrukcji dołączonej do substancji Elizabeth nie została by nadużyta. REMEMBER: YOU ARE ONE
@@WRozbitymZwierciadleTVZgadzam się. Nie mogła sobie pozwolić na tygodniową przerwę i to co tydzień. Zresztą na pierwszym spotkaniu z Harveyem mówiła mu o opiece nad matką, on miał jej to załatwić… ale wychodzi na to, że olał to i Sue musiała ratować karierę w ten, a nie inny sposób.
Postać Elizabeth wywołuje troszkę mieszane uczucia. Z jednej strony jest ona wkurzająca, taka kobieta w wieku średnim o mentalności zakompleksionej nastolatki niemogącej pogodzić się z czymś tak naturalnym, jak przemijanie urody z wiekiem oraz dążącej jedynie do atencji ludzi wywoływanej eksponacją wyidealizowanego ciała. Z drugiej strony przez te ponad 2 godziny widz o niej się praktycznie niczego nie dowiaduje. Nie ma ani jednej rozmowy czy nawet wzmianki o kimś bliskim, czy to rodzina, czy osoba zaprzyjaźniona. Przez to aż robi sie jej szkoda i można ją zrozumieć. Elizabeth najprawdopodobniej nie ma nikogo, z kim miałaby zdrową relację, kto kochałby czy lubiłby ją bez uwzględnienia fizycznych niedoskonałości, za to są tłumy ludzi, którzy ją uwielbiają... A właściwie nie ją, tylko jej ciało. Jest w stanie poświęcić wszystko dla wyglądu, ponieważ z jej perspektywy tak naprawdę nie ma czego poświęcać. Inna kwestia co do pojedynczych scen czy kadrów, wyczuwam mocną inspirację klasykami gore takimi, jak Lśnienie czy Martwica mózgu... Albo przypadkowe łudzące podobieństwa.
chodzi o prawa autorskie, chlop ma spiracic film i wstawic sceny ktore nie sa dostepne online? dostepny jest zwiastun, i konkretne sceny z ktorych moze korzystac, wiec troche nam ulatwia wizualizacje tego o czym opowiada
raczej nie ma innej opcji. YT nie respektuje prawa cytatu, więc za nawet krótkie fragmenty filmu poleciałby tutaj pewnie strike od twórców. Dlatego twórcy w kółko wyświetlają zwiastun, który jest dostępny online
UWAGA SPOILER Wnioskując po recenzji w filmie i komentarzach, będzie to niepopularna opinia - końcówka jest moim zdaniem fenomenalna. Często zarzuca się, że była ona za długa, że przeciągano ją w nieskończoność - to bez wątpienia. Sedno w tym, że dokładnie taka miała być. W mojej interpretacji ostatni fragment filmu nie jest sztuką dla sztuki, tylko spektaklem absurdu prowadzącym do kilku interesujących wniosków. Elizabeth przez większość filmu szukała sposobu na powrót do świata showbiznesu. Wskutek kolejnych działań i nadużyć bohaterki jej sytuacja stawała się coraz gorsza, aż do momentu przeobrażenia się w prawdziwe monstrum. Nawet wtedy nie potrafiła odpuścić i podjęła tę ostatnią próbę powrotu do światła reflektorów. Jak wiemy, sekwencja trwała dalej a jej długość i permanentny charakter reprezentowały fiksację Elizabeth. Główna bohaterka z początku próbowała oszukać czas i w tym pomóc miała jej substancja. Pragnienie ponownego bycia młodym jest jakąś formą strachu przed starzeniem się a, idąc krok dalej, lęku przed śmiercią. Potworne (dosłownie) konsekwencje postępowania Elizabeth doprowadziły ją do stanu, w którym śmierć wydawałaby się być wybawieniem. Czas, który starała się oszukać, uciekając od śmierci, zadrwił z niej, nienaturalnie wydłużając jej zdeformowaną oraz pozbawioną jakiejkolwiek nadziei egzystencję. Wreszcie festiwal obrzydliwości z końca filmu to niespotykanie długo utrzymujący się wysoki poziom napięcia emocjonalnego. Właściwie ciągła kulminacja bez wytchnienia dla widza. U mnie powodowało to rosnący z każdą chwilą dyskomfort oraz realny strach przed tym, co jeszcze autorzy postanowią pokazać na ekranie. A widać było, że twórców nie ograniczają żadne konwenanse. Bezkompromisowość w przekazie, obejmująca złamanie schematu domyślnego zakończenia filmu, jest dla mnie źródłem grozy w tym horrorze. Oczywiście dalej można by rozwijać wątki upokorzenia Harveya, estetyczno-etycznej kary dla widzów w studiu niejako napędzających kapitalizm, będący przyczyną całej tragedii czy temat niepohamowanej ingerencji w ludzki organizm oraz powiązanych anomalii. Wszystkie te kwestie zostały w filmie sprowadzone do ekstremum, którego wyrazem jest skrajnie wydłużona końcówka utworu. Dzięki i pozdrawiam ;D
Łooooo stary!!! 3 filmy w.kednym Body horror, psycha i satyra na starzenie się a ostatnia część to żadna nuda To piękny powrót do klasyki groteski horroru rodem z Martwicy Mózgu Petera Jacsona, czy Toksycznego Avengersa Tromy Na końcu uśmiałem się jak za.dawnych czasów 😂 Majstersztyk wizualny i uczta dla koneserów 3 gatuki w jednym. filmie
Ale perfekcyjnie zarekomendowałeś mi ten film. Jestem zachwycony. Dla osób uzależnionych bądź walczących z uzależnieniem naprawdę mocny temat. Pozdrawiam serdecznie :)
Ta końcówka to właśnie specjalna dla mnie groteska ośmieszająca tę pogoń za pięknem, które jak właśnie w końcówce pokazano to piękno jest właśnie takie obleśne i absurdalne
Dzięki za podzielenie się swoją opinią! Czekałem nie ukrywam na ten film, ale ostatnio wyleciał mi z głowy. Przypomniałeś mi o nim i jak rozumiem jest wart obejrzenia. :D Lubię mocne, ale dobre kino. Martwi mnie tylko ten ostatni akt, na który widzę trochę osób narzeka... Ale trza sprawdzić samemu. 😀Pozdrówki!
Kolejny trudny film, poprzednio były to "Biedne Istoty", i kolejny raz podoba mi się właśnie Twoja interpretacja i ocena. Aż trudno uwierzyć, że film dostał Złotą palmę w Cannes za scenariusz. Wielu mówi o Demi Moore a mnie bardzo podobał się Dennis Quaid. Pozdrawiam
Muszę z ogromnym smutkiem stwierdzić, że ostrzyknieta i znieksztalcona twarz Demi Moore świetnie tutaj pasuje. Gorszą maskę zrobila sobie chyba tylko Nicole Kidman. 😢😢😢
Bardzo podobał mi się ten film. Zaskoczył mnie. Doskonale reżyseria montaż dźwięk. Wzbudził wiele emocji (od obrzydzenia Po śmiech ) i był przyczynkiem do pewnych przemyśleń. Sam film wali nam pewne metafory łopatą między oczy,ale uważam,że mimo to może być początkiem całkiem nieoczywistych przemyśleń. Nie miałam problemu z tempem. 2h20 min minęły błyskawicznie a ja cały czas byłem zaskoczona tym co widzę i słyszę. Kino nadal potrafi zaskoczyć zrobić coś innego nowego. Kino żyje. A Demi należy się Oscar.
Ja też miałem wrażenie że historia powinna się skończyć po drugim akcie, ale myślę że ten film byłby za ciężki dla większości widowni. Tak to dostajemy 3 akt na którym widzowie zaczynają się śmiać i można rozładować emocje bo ta groteskowość jest już w kosmosie
Własnie obejrzałem "Substancję". Teraz wiem o co chodziło z tym przedłużającym się zakońćzeniem :) Musze przyznać, że fantastyczna charakteryzacja tam była. To postarzone, zgniłe ludzie ciało wyglądało - dziwnie to zabrzmi - fantastycznie.
Jestem kompletnie zawiedziony tym filmem - jako osoba niezwykle zakochana w body horrorze, wychowana na Cronenbergu i jego wspaniale obrzydliwych dziełach, widząc zachwyty nad "Substancją" nastawiłem się na coś świetnego. Na początku rzeczywiście było bardzo dobrze. Oprawa oszczędna, surowe ujęcia, poczucie niepokoju i pustki pomimo ogromnego miasta pełnego ludzi. Bolało jedynie to paskudne traktowanie widza jak idiotę, wykładanie na tacy przesłania filmu, ale na to jeszcze można było przymknąć oko. I tak właściwie, to w połowie pisania komentarza, odechciało mi się już cokolwiek na temat tego filmu pisać. Skrócę więc: ujęcia i początek filmu super, a im dalej w las, tym gorzej. :)
Mi ten film przypominał trochę reqiuem dla snu, tylko tutaj narkotykiem była pogon za pięknem i pozostaniem na topie. I nie wiem czy to ja mam tak zryty beret, czy było to zamierzone, ale pod koniec filmu było już tyle groteski, że zaczęła ona wpadać w nuty komediowe. Ode mnie ten film ma 9/10 z ambicjami na maksymalna notę, ale mógł się skończyć te 10 min szybciej, bo on na prawdę przeciągał pod koniec pojawienie się napisów końcowych:)
Już raz się dałam nabrać na "artyzm" i poszłam na obrzydliwy film "Biedne Istoty", więc ten na pewno będę omijać szerokim łukiem 😆 Nie dla mnie takie rzeczy
W Gorzowie przerwali seans, bo babka nie wyrobiła od ogladania obrazow na ekranie. Bylem na tym seansie. Ostatecznie babka dala rade, ale chcieli karetke wzywac... Obraz siedzi dłuuuugo we łbie i jeden z lepszych jakie ostatnio widziałem. Ujecia swietne. Aktorzy super. Nawet ta mloda siksa swietnie dala radę.
Mam wrażenie, że wiele osób nie zrozumiało zupełnie filmu oraz jego przesłania. Właściwie wszystko co się w nim dzieje jest metaforą w sidłach nieuchronnego determinizmu.
Ciekawa interpretacja. Ja ten film odebrałem jako głośny sprzeciw wobec plastikowego, płytkiego showbiznesu i uprzedmiotowywania w nim kobiet. Widzę tutaj zarówno krytykę samej publiczności, która szybko się nudzi ulubionymi artystami, nieustannie poszukuje czegoś nowego oraz krytykę artysty, który by sprostać oczekiwaniom widza jest w stanie zrobić absolutnie wszystko byle tylko mieć aprobatę widza, być lubianym. Motyw przemijania był dla mnie na nieco odleglejszym planie. Podobnie seksizm męskich postaci (problematyka relacji damsko męskich) jest w tym filmie uderzający, wyolbrzymiony, istotny ale drugoplanowy. Nieco ubolewam, że film został aż tak brutalnie i obrzydliwie nakręcony, dla wielu widzów będzie nie do przejścia. Odpuszczając nieco z tych tonów horrorowych możnaby zrobić emocjonujący thriller, który trafiłby do szerszej publiczności skoro już ten film miał za zadanie widza pouczyć.
Pierwsze punkty totalnie nie trafione. Film nie porusza zadnych aspektow widzów jako przedmiotu dyskusji tylko skupia sie na "jednej" bohaterce ktora jest uzaleziona od poklasku i sławy
Są produkcje, które się kończą i czuje się niedosyt. Film taki zostawia wiele pytań i spekulacji. Substancja była by takim filmem gdyby zakończyła się na akcie nr 2. Pomimo tego film bardzo dobry i bardziej nazwał bym go dramatem psychologicznym niż horrorem 🙂
Mam wrażenie, że część ludzi szukała w tym filmie czegoś, czego nie ma w charakterystyce tego gatunku, tak jak kupić czekoladę i narzekać, że jest zrobiona z kakao
Bardzo zabawny film w sensie środków artystycznego wyrazu, a przy tym po zdjęciu tej kinematograficznej skóry widzimy całkiem mięsiste przesłanie o dwoistości ludzkiej natury, tzw. dwóch wilkach w nas, o kobiecie jako produkcie, o władzy seksapilu, i o chęci szybkich rozwiązań, która napędza big pharmę (pozdrawiam z big pharmy), a kończy się na wielkim bałaganie.
Na początku film zaciekawią, co wydarzy się po zamianie, jak sobie emocjonalnie poradzą z tym dziewczyny...ale ta końcówka,to nie horror, to dramat i do tego żenujący - jakby twórca nie wiedział jak skończyć 😱 przeciągane przez pół godziny konanie zrobiło się nudne a krew tryskająca we wszystkie strony po lała się jak ... u Tarantina 😂 tylko ze tu wypadlo to slabo i tyle... groteskowo i nudno, nie dziwię się,że ludzie zaczęli wychodzić 😂 wytrzymałam do końca tylko dlatego, żeby zobaczyć, co w końcu scenarzysta i reżyser wykombinowali i jaka ta ostatecznie ostateczna scena będzie 😮 ale co się naziewalam, ot mi horror 😂😂😂 można bylo fajnie zakończyć, z jakims niedopowiedzeniem, a nie znudzić widza ciągnącą sie sceną rozpadu...Niby poczatek ciekawie sie zapowiadający, to jednak ogólnie nie polecam😊 nic ten film nie wniósł do mojego życia 😅ja dalabym 6/10
Myślę że to że ten film się nie kończy kiedy powinien (a moim zdaniem „powinien” się skończyć jakieś 40 minut wcześniej) nie jest brakiem wyczucia i umiejętności a świadomym zabiegiem reżyserki. Jednym słowem: Ty masz się tym wyrzygać. Film można ciekawie analizować, konstruować, dekonstruować. Ale uważam że ten film gra również i z tymi oczekiwaniami - po prostu nie masz wyjść z kina zadowolony, nie po to Cię tu sprowadziliśmy. Oprócz tego znaczeń jest tu milion więcej niż wymieniłeś. Bardzo wielowymiarowy. Nie podoba mi się Twoja recenzja tym razem. Starasz się mówić ładnie o czymś co chce nas świadomie atakować brzydotą.
Jeżeli tak jest, to po co w ogóle chodzić na coś takiego do kina? Równie dobrze można romantyzować w ten sposób największy, najnudniejszy shit. Może te wszystkie gówniane filmy specjalnie są gówniane? Czy w tej perspektywie stają się mniej gówniane?
@@pawmal1988 nie do końca rozumiem o co ci chodzi. Ja stwierdzam fakty; sztuka od lat miała wpływać na odbiorcę i nie zawsze miało to być przyjemnie. Wystarczy popatrzeć jak zmieniały się jej nurty i w szczególności, gdy historyczne (czy osobiste dla tego co tworzy) aspekty nadawały jej głębi. Nie każdemu się to musi podobać, ale faktem jest, że nadal ma wpływ. I wpływem może być obrzydzenie. Zwłaszcza jeżeli mowa o body horrorze. Film miał się stać karykaturą tak jak Elisabeth stała się karykaturą siebie. Kropka.
Dobra ja dopiero dziś widziałem ten film. I nie wiem, albo jestem głupi albo pierdolnięty, ale widziałem tam masę odniesień do innych filmów. Requiem dla snu przede wszystkim, ujęcia niektóre jakby wzięte z 2001: Odyseja kosmiczna no i dywan z korytarza jak ze Lśnienia tylko że wzór kwadratowy
U mnie na seansie sala kinowa śmiała się z tych "potworów" pół filmu było budowane napięcie różnymi ciekawymi kadrami , scenografią, muzyką i dynamiką i nagle zaczęły pojawiać sie bardziej śmieszne niż obrzydzające sceny.
Miałam trochę wrażenie, że w połowie filmu zmieniła się kompletnie koncepcja a może i nawet reżyser. Z pięknych kadrów i subtelnego niepokoju film stał się tylko: pokażmy, ile budżetu mamy na sztuczną krew i średniej jakości CGI. Zamiast kontynuować zabawę kadrami, wzbudzić naszą wyobraźnię nie pokazując nam czegoś, bawić się dźwiękiem. Końcówka ukazana takim sposobem w mojej opinii byłaby lepsza, tak to cały film stracił na uroku, zamiast czuć obrzydzanie śmiałam się na filmie z powodu takich sobie efektów. To było śmieszne, a nie obrzydliwe. Niedociągnięcia fabularne są bez sensu, choć je jeszcze mogę wybaczyć.
bez kitu, ja z moją dziewczyną mieliśmy pompę na tym filmie pod koniec i wydaję mi się, że właśnie niektórych miało to obrzydzić, a innych rozbawić, bo nie uwierzę, że twórcy mieli poważne miny jak patrzyli na tę ostatnią ewolucję głównej bohaterki (nigdy nie pamiętam imion postaci).
Najwiekszy dla mnie problem to wlasnie konwencja body horroru. Zrozumiałem po co to tak ukazano, ale czy wazny spolecznie problem, do którego to dzieło pije ma zostać pokazane tak, że nie trafi do wszystkich przez "obleśne" sceny? Dla mnie ważny społecznie problem powiniwn byc pokazany tak, żeby trafił do jak największej liczby osób
A jaki ważny społeczny problem tam pokazano? Że 50 letnia baba jest za stara na program o fitnessie? Żeby nie brać nielegalnych leków. Zejdź na ziemię.
Widząc recenzję i niektóre komentarze miałam mieszanę uczucia, ale poszłam bo akurat mogłam. To mnie literalnie zmiotło prawie przy końcu, jestem fanką fnafa więc tak obrzydliwe rzeczy mało co mnie zabijają od środka. Sam motyw we fnafie to podstarzały zwyrodnialec który używa ludzkiej krwi by stać się nieśmiertelnym i wyglądać młodo, działa to na trochę podobnej zasadzie bo Villan też się od remnantu uzależnia tak że popada w obłęd. Nawet jego wygląd przez działanie remnantu 'właściwy' wygląda starzej, a jego druga część 'Czyli Dave' jest okrutnie nie moralny i nie etyczny oraz uwielbia wprowadzać swoje ofiary w stan skrajnego obrzydzenia, mdłości i błagania o litość. Dlatego ten film mnie nie przejechał aż tak, dodatkowo w wersji komiksowej widzimy go pół nagiego z licznymi ranami. Dlatego sam fakt że główna bohaterka chciała za cenę bólu i cierpienia stać się młodą i atrakcyjną był dla mnie typowy. Jednak uczucie co do tego filmu było prawie identyczne co do mojej reakcji jak przeczytałam fnafa, mnie to tak zmiotło że w pewnym momencie myślałam że zacznę się śmiać bo sytuacje tam były tak chore i absurdalne że prawie korki w głowie zawiodły. Jeszcze poszłam do empika, i literalnie w pewnym momencie myślałam że zacznę się śmiać. Niektóre sceny powodowały u mnie wytrzeszcz oczu, a momentem kulminacyjnym gdzie żałowałam że widzę był przed końcem. Tego samego dnia musiałam ogarnąć włosy, i nawet wtedy moja głowa się wyłączała. A ja aż nie chciałam iść pieszo, nie dlatego że nie chciałam. Ale obawiałam się co pomyśli moja głowa, po tym co obejrzałam. Jednym z moich błędów było jednak pójście na ten film miejąc problemy z odżywianiem, bo o ile ja akceptowałam to że jestem jaka jestem to zaburzenia odżywiania nie mają logiki i dziwiłam się jakim cudem mi to aż tak nie zaszkodziło
Mnie martwi jedna rzecz- kontrola wieku w kinach nie istnieje. Na Furiose wchodzili rodzice z 10 letnimi dziećmi. Za "naszych czasów" trzeba było sie postarać żeby coś takiego zobaczyć. Dzisiaj, jak nie przypilnuje co klika mój dzieciak, to algorytm podsunie jej "10 najkrwawszych anime z lat 90' ". Takie filmy zawsze były kręcone (gry swoją drogą, jedynie wspomne jak przy nowych Mortalach zmuszali programistów do oglądania scen egzekucji) Ale nigdy nie było to podsuwane automatycznie pod nos....
W mojej ocenie film miał genialny pomysł, mógł być głęboki i skłaniający do myślenia a wyszedł płytki, wszystko podane na tacy, bez konieczności zastanowienia się nad czymkolwiek. Wizualnie dno, dziury fabularne, brak konsekwencji w prowadzeniu historii. Był to chyba pierwszy raz gdy autentycznie chciałem wyjść z kina przed seansem. Dodatkowo przesadzona głośność muzyki - autentycznie ludzie zakrywali uszy... Film nie pozostawił po sobie nic poza poczuciem straty czasu, miało być ambitne kino a wyszło słabe kino z elementami horroru klasy b . No nie polecam
Paskudne, a jednak ciekawi :) Jak będę oglądał, to na pewno bez podjadania przekąsek. Podobny "obrzydliwy" efekt zastosowano w filmie "Teksańska masakra piłą mechaniczną" - żałowałem że obejrzałem.
Co ciekawe film dostał nagrodę w Cannes za scenariusz oryginalny. Zgadzam się z tym werdyktem częściowo .. gdyż jeśli chodzi o pomysł to jest on świetny. Jednak myślę, że dużo twoich uwag co do scenariusza jest trafnych. Film nie wie kiedy ma się skończyć, w pewnym momencie już wszystko wiemy i pozostaje już twórcom jedynie zabawa pomysłem body horroru, bez żadnych innych zawiłości fabularnych. Mimo wszystko jest to świeża opowieść i choć krzykliwa i łopatologiczna to kapitalnie zrobiona i tak jak powiedziałeś, z dużą samoświadomością twórców, przez co kompletna. Cenię tutaj zwłaszcza połączenie stylów: komedii, horroru, kina klasy B, sci-fi, dramatu. Jedynie ta końcówka jest jak dla mnie przegięta i wybijająca z seansu, niepotrzebna.
Dla mnie nie było to jakieś bardzo obrzydzające, ale za to uważam, że scenariusz wypadł wręcz fatalnie. Straszna szmira. Owszem, pierwsze 2 akty wypadły nieco lepiej, jednak cała reszta przesądza o bardzo niskiej ocenie u mnie.
Fabuła w body horrorach niemalże za każdym razem jest taka sama, czyli kolejne plotwisty scenariuszowe to właśnie kolejne etapy przemiany ciała bohaterki. Pytanie, na które nie odpowiedziałeś, to czy te przemiany cielesne były na tyle ciekawe, żeby ciągnąć dalej film?
Dzisiejsze życie, konsumpcjonizm, nudny jak bezkresne rolkowanie tiiktoka. Na kazdej rolce miss swiata a jak nie to c.cki albo blache tematy pt. Jak jesc czy myć zeby. Moim zdaniem świetny.
Nuży,serio przecież tu się cały coś dzieje, nie mówiąc o muzyce its. Jeśli chodzi o dialogi to specjalny ruch,jak najmniej. Ludzie byli wtrąceni w fotel. Rola D szok, mega dystans do siebie, z powodu tematu. Jaka fabuła to ma szokować i tyle. Ja się cieszę,że poszedłem ,bo w końcu coś się w kinie znów zaczelo dziać. A Tobie polecam jej film Revange z 2017 R to był taki mini przedsmak a teraz francuska reżyserka weszła na level 1.
@@wojtekreliga3881 po miniaturach konta i po tym co piszą, na przykład pod filmem z opisu wydarzeń drógo wojennych pojawia się coś w stylu "bardzo śmieszny film. mój dziadek aż dusił się ze śmiechu"
Dla mnie ten film powiela znane schematy. Ogladajac go, wiem co sie stanie, ona przyjmie substancje, tajemnicza postać daje jej COŚ, ona ostatecznie to bierze i tak dalej. Jedyne wiec co dla mnie ten film oferuje, to brutalizm. Reszta motywów jest lepiej zrobiona w innych filmach.
Bardzo lubię Pana recenzje, ale czy współcześni recenzenci każde dzieło muszą okraszać ostrzeżeniem, jakie to "traumatyczne treści" przedstawia😏 To jest po prostu groteskowe. Świat ma swoją brutalną stronę i dobrze, że artyści podejmują się ją eksplorować. Intelektualny i emocjonalny paździerz z Netflixa czas zastąpić kinem "moralnego niepokoju", jak za złotych lat kinematografii🎥
Welp, nie każdy chce takie traumatyczne treści oglądać. I ma do tego prawo. Sam kiedyś w kinie przesiedziałem na filmie obok kobiety która zasłaniała sobie oczy dłońmi przez niemal cały seans. Kino nie jest po to aby traumatyzować ludzi, którzy nie chcą takich emocji doświadczać.
Dokładnie tak! Film jest swietny ale powinien skonczyc sie 20 minut wcześniej. Kupuje te estetykę i cały koncept ale zwyczajnie ostatnie 20 minut to był slideshow obrazow ktore nie mialy zupelnie uzasadnienia i zwyczajnie mnie znużyły. Tak jak Marcin powiedział, było.kilka swietnych momentów kiedy ten film powinien sie skonczyć i moim zdaniem bylby dzieki temu jeszcze mocniejszy.
Osobiście poszedłem na ten film nie wiedząc nic czego się spodziewać. Przeczytałem jedynie opis i myślałem, że będzie to ciekawy film psychologiczny. Niestety film zaoferował niewiele, większość motywów była ledwo liźnięta, zaś rozwój bohaterów, ich inteligencja i przenikliwość woła o pomstę do nieba. 1. Nie rozumiem, dlaczego nikt z nich nie wpadł na pomysł komunikacji z poprzez jakieś listy, kartki na lodówce, etc. które mogłyby w jakiś sposób pomóc dojść bohaterkom do porozumienia. 2. Dlaczego bohaterka w ogóle zdecydowała się powrócić do show-biznesu, po zostaniu tak uprzedmiotowioną przez managera. Czyżby osoba została pozbawiona jakiegokolwiek poczucia godności? 3. Dlaczego główna bohaterka nie wpadła na pomysł, że nadużywanie substancji, i.e. stabilizatora, jest ograniczone i nie należy tego nadużywać. Tym bardziej, jak zauważyła, że jej alter ego zaczyna się po tym.. "psuć". To tak jakby rolnik który zebrał zboże, zmielił wszystko na mąkę kompletnie zapominając, że na następny rok pole trzeba czymś obsiać. Czyżby główna bohaterka po przemianie straciła swoje 40 letnie doświadczenie życiowe i cofnęła się wyobraźnią do wczesnej 18-stki? 4. Kto w ogóle ma interes w dystrybucji takiego specyfiku za darmo? 5. Gdzie była jakaś ulotka albo więcej informacji odnośnie stosowania, skąd główna bohaterka wiedziała skąd pobrać stabilizator. Skąd wiedziała, że to kręgosłup a nie np, duży palec u stopy? W sensie, jeśli ten film ma być jakimś komunikatem i skłonić do refleksji, to jak uznać go za wartościowy, skoro wiele wątków w tym filmie zostało przedstawione tak absurdalnie i groteskowo? W ten sposób można komentować co najwyżej rzeczy ktore i tak już wszyscy wiedzą, czyli bez żadnej wartości dodanej. Jedyne za co ten film można cenić, to ujęcia, sceny i animacje oraz za znaczne przesuwanie granicy dobrego smaku (jeśli w ogóle można uznać to za pozytyw). No ale ogólnie, film uwidacznia też jak bardzo rozbieżne można mieć gusta i opinie. Jeśli film miał złamać 4 ścianę poprzez stworzenie pewnego dysonansu, udało mu się to.
1. Nikt nie wpadł, generalnie główna bohaterka nie była szczególnie bystra, ale też patrząc na lekkomyślność młodej i apatię właściwej, pewnie ignorowałyby swoje kartki 2. Brawo, dokładnie tak. Ten film pokazuje osobę pozbawioną jakiegokolwiek poczucia godności, kogoś, kto całą swoją wartość pokładał w wyglądzie i byciu za ten wygląd podziwianym, tak że w momencie odrzucenia, choć wciąż wygląda świetnie, nie potrafi się zebrać nawet na spotkanie z dawnym kolegą, który jest wpatrzony w nią jak w obrazek. 3. Moim zdaniem to obraz uzależnienia. Będąc pod wpływem "narkotyku", jakim staje się dla niej substancja, Elis... Sue nie myśli logicznie. Tygodnie w nowym ciele stają się dla niej głównym (jedynym?) życiem jakie prowadzi, i stara się wykorzystać je na 100%. To tak, jakbyś miał możliwość spędzania czasu w wymarzony sposób, z ludźmi, których kochasz, wszyscy Cię podziwiają, czujesz się panem życia, po czym bach - wracasz do rzeczywistości, która przytłoczyła Cię tak, że zdecydowałeś się na zażycie nieprzebadanego specyfiku mutującego Twoje ciało, i musisz radzić sobie z dotychczasowymi problemami. To głupie i nieodpowiedzialne, ale nie takie nierealne, że ciężko jej było rezygnować, przynajmniej na początku. Głupsza była decyzja o pójściu full monke i 3 miesiącach w ciele Sue, ale wciąż wyjaśniłbym to nałogiem. 4. Nie jest powiedziane, że jest za darmo, wątek płacenia nie wniósłby nic do historii, więc po co go pokazywać? Ale zakładając że jest darmowy, może to rodzaj... "testu"? To oczywiste, że nie jest to substancja dopuszczona do użytku, więc zapewne nie do końca przebadana, może to coś w rodzaju - rozprowadźmy, sprawdźmy efekty, po czym dopracujmy i spróbujmy rozkręcić biznes? 5. Film oglądałem tydzień temu, wydawało mi się że instrukcja była, no ale widać nie - jak z kwestią ceny, nie musi wszystko być pokazane wprost, możemy założyć, że ta instrukcja gdzieś była podana. Plus widząc 9-centymetrową igłę można założyć, że prawdopodobnie będzie to punkcja lędźwiowa. Nie uważam też że groteska jest zła (choć końcówka to przesada, ale choćby przedstawienie managera jak dla mnie świetne), ale zgadzam się co do meritum - film nie przedstawia nic nowego, odkrywczego, nie błyszczy scenariuszem, bardziej audiowizualnie.
@@bartoszdabrowski1776 generalnie zgadzam się z ripostami. Wydaje mi się, że przestrzeni na własną interpretację było tak wiele, że człowiek może sobie dopowiedzieć dosłownie wszystko do scenariusza, przyczyn i powodów dla których bohaterka się zachowała tak jak zachowała. To jest trochę mój problem, ponieważ o ile można się zgodzić, że opieranie swojej wartości na wyglądzie nie jest zbyt zdrowe, film nie pomaga odnaleźć przyczyny, ani nie stawia żadnej hipotezy, dlaczego tak jest i dlaczego jest to złe i co właściwie jest w tym złe. Czy oznacza to, że osoby atrakcyjne automatycznie popadają w egocentryzm, wykorzystują innych, nie posiadają skłonności do autoreflekcji? Czy bardziej to, że powodem egocentryzmu, braku autorefleksji był fakt, że bohaterka nie przepracowała swojej przeszłości i nie odnalazła żadnych innych wartości w swoim życiu poza swoim wyglądem? Czy ma to nam też sugerować, że nasza Sue i jej postepowanie jest tak naprawdę zaowalowaną retrospekcją życia Elizabeth zza młodu, skoro już wcześniej dysponowała atrakcyjnym ciałem (pomijając rozwój emocjonalny)? Czy w takim razie bycie atrakcyjnym po prostu jest złe? Nie chciałbym, żeby ktoś nieroztropnie doszedł do takiego wniosku i zaczął piętnować piękno za to, że jest piękne. W pięknie nie ma nic złego, problemem jest tylko to jak człowiek do tego podchodzi i traktuje a na temat tego, wydaje mi się, że brakuje akurat świadomości i to mogłoby być wytłumaczone. Miałem nadzieję, że film w pewnym momencie skupi się na rozwikłaniu tego dylematu, że podsunie jakąś sugestię, że nie zaprzepaści dorobku emocjonalnego głównej bohaterki (proszę, nie pomijajmy, że Sue była 40/50 latką w ciele 18-stki), bo serio, nie wierzę, że osoba po 50 latach życia nie doszła do żadnych wniosków. Myśleć w ten sposób można co najwyżej z perspektywy nastolatka który odnajdując jedno spojrzenie na świat, myśli, że jest ono zupełne i wyczerpujące i absolutnie opisuje rzeczywistość. Jakby tak było, nie byłoby tylu konfliktów w życiu, i wynikających z tego subtelności i ogromnej złożoności. Człowiek uczy się tego w dorosłości, żyjąc w społeczeństwie i zderzając tam swoje poglądy i opinie. W takim środowisku, nie da się uciec od refleksji, chyba, że ktoś żyje w totalnej izolacji.
Po raz kolejny słyszę opinie że film jest "brutalny" i nie dla każdego, cały film czekałem na te sceny i się nie doczekałem, zupełnie nie wiem o co halo
Dla mnie film petarda 10 10, a ostatni akt interpretował bym bardziej jako taki wentyl dla Widza który trzymany cały czas w npięciu- potem już może sobie odpuścić i parsknąć śmiechem
Z wielu kontekstów można to wywnioskować. Liz to Sue, a Sue to Liz. Dla Liz jej młodsza wersja była wszystkim, nawet gdy całkowicie została zdegradowana, czuła, że "coś" ma, że to było warte. Gdy miała przerwać eksperyment, uświadomiła sobie, że siebie nienawidzi i Sue jest dla niej wszystkim, co jej pozostało. Tym bardziej, że wtedy była całkiem zdegradowana i wyniszczona psychicznie. Idea stała się ważniejsza niż realia, jej prawdziwa twarz zrzucona na drugi plan, nie miała racji bytu bez Sue. Gdyby zabiła swoją drugą osobowość, jej zdegradowane ciało i umysł byłoby zniszczone na marne, a dopóki jeszcze trwała jako Sue, to wszystko nabierało znaczenia, całe poświęcenie było warte. Liz doszła do punktu, gdzie już nic jej nie pozostało, tylko rzucenie się w przepaść. Skoro nie mogła siebie zmieść jeszcze przed zażyciem substancji, jak miałaby siebie zaakceptować pod postacią zdeformowanej, zgarbionej i zaburzonej starszej kobiety?
@@czarciswad9190 Przepraszam, ale kompletnie tego nie kupuję. Jej poświęceni było warte czego? Ze inna osoba żyła sobie pełną piersią? Na bogato? Ale co Liz z tego miała? Gdyby jeszcze Sue robiła np. coś dobrego dla ludzkości to ok.
@@minako009 Ale nie ma żadnej drugiej osoby, wielokrotnie w filmie było zaznaczane, że są one JEDNYM. To Liz żyła pełnią życia jako Sue. Coś dobrego dla ludzkości? Ale jak to się ma do całego filmu i Liz? Dlaczego dodajesz tutaj wątek zupełnie niezwiązany z filmem i osobowością głównej bohaterki?
Ten film nie mia sensu, przecież główna bohaterka sie nie odmłodziła, stworzyła sobie jakby swoją córkę, z którą nawet nie utrzymywała kontaktu, bo jak jedna funkcjonuje to druga jest nieprzytomna, a koszty utrzymywania czegoś takiego były ogromne, zysków nie było nic.
Każdego brzydzi co innego. Mój partner krzywil się na scenach z igłami a ja na tych z jedzeniem i bałaganem ;) ten film albo pokochasz albo uznasz za gniot. Raczej niewiele osób będzie gdzieś tam po środku.
Tak jak mówisz, początek, wprowadzenie tego filmu ciekawa, zagadkowa, później bardzo szybko wiemy już wszystko i ja się mocno wynudziłem do samego końca. Dodam tylko że dla mnie końcówka filmu była już tak durna że pozostało się śmiać z zażenowania. Totalne rozczarowanie dla mnie i zmarnowane 2h z życia.
A mi sie bardzo podobał zabieg ciągniecia fabuly. Gdy wszyscy wiedza ze dalsza walka o piekno nie ma sensu ale ta chora maszyna w glowie bohaterow nie zwalnia.
Dodam tylko, że Demi Moore pod względem zabiegów i operacji plastycznych może konkurować chyba tylko z Cher i Michałem Jackowskim, więc jej udział w tym filmie jest jak najbardziej na miejscu.
ja bym dodała jeszcze Nicole Kidman :')
who asked
Ja nie widzę tego żeby ona była aż taka zrobiona. Nos? I chyba to wszystko. Demi wygląda dobrze
@@adamtrzaskowski straszne bo ktos zrobil sobie operacje xdd
@@zuza_yo ale czy ktoś powiedział, że to straszne? Chodzi o to, że jest to adekwatne do roli, idk czy ktoś to krytykuje w ogóle
Ten film, mimo że ze znanych puzzli ułożony - zmiótł mnie z planszy...
Wracaliśmy z ekipą i nie byliśmy wstanie wykrzesać słowa, a zawsze gadamy. Pierwszy raz seans w kinie mnie totalnie skasował. Wytarł mną podłogę niczym szmatą.
A że Cronenberg to mój ulubiony reżyser, to już w ogóle ten film wyj***ł mnie z laci.
Co do zakończenia, miałem ten sam problem, zupełnie niepotrzebnie przeciągnięty. Nie potrafił się skończyć.
Ewidentnie zatrudniono specjalistów od reklamy i teledysków, to była moja pierwsza myśl podczas wiadomych scen. Film jest piękny, tam gdzie ma taki być i szpetny tam gdzie ma taki być. Zmienił też moje kategorie oceny filmu. Nie sądziłem dotychczas, że mogę znać większość technik i sztuczek użytych w filmie i nadal oniemieć z.... Z nawet nie wiem czego, po prostu mnie ten film skopał, a to podwójnie niesamowite, bo jestem wyjątkowo gruboskórnym odbiorcą.
Widziałem w życiu technicznie lepiej nakręcone filmy, które jednak nie wzbudziły we mnie aż takich emocji, ale jeśli mam wybierać techniczną perfekcję lub emocjonalny rollercoaster to wybieram Substancję. 9/10.
Bardzo dziękuję, że podzieliłeś się swoimi odczuciami po seansie. Wbrew pozorom tego typu komentarze są bardzo ważne, pomagają wielu ludziom podjąć decyzję, czy w ogóle jest sens iść na taki film. Ja szczerze mówiąc nie kojarzę Cronenberga, ale to dla mnie nie jest istotne - bardziej interesuje mnie sam film i po tym komentarzu, i po tej recenzji Na Gałęzi mam zamiar pójść na ten film do kina. Nie interesują mnie horrory w ogóle, ale lubię dobrze zrobione filmy nawet jeśli są mocno osadzone w swoim gatunku wtedy jestem w stanie się przemóc i pójść do kina nawet jeśli sam gatunek mnie nie interesuje i nigdy nie fascynował. Zaletą tego filmu są aktorzy Demi Moore i Dennis Quaid - dla mnie osobiście kultowi i to jest kolejny powód dla, którego pójdę na ten film.
@@korba360 Ja dziękuję. Pisząc to co napisałeś/aś, nadałeś/aś sens mojemu komentarzowi, bo ma dla kogoś wartość :)
Jak dla mnie to Ludzka Stonoga jest lepszym filmem od tej całej Substancji, choć ta scena narodzin gdzie obie były ładne pare minut na nago, to fajne było, bardzo fajne 😁
Dobrze że dopisałeś że Cronenberg to Twój ulubiony reżyser, obejrzałem kiedyś eXistenZ i prawie sie porzygałem ( z nudów)
Napiszę tylko tyle: potwierdzam twoje zdanie. 😅
Nawet ta odjechana końcówka mi nie przeszkadzała. Film miał pomysł na siebie, i był w tym bezkompromisowy. Mało teraz takich filmów w kinie. Świetny i niepokojący zarazem.
2:11 wprowadzasz w błąd. Fabularnie Elizabeth i Sue funkcjonują w symbiozie, która przekształca się w pasożytowanie, gdy uzależniają się od substancji. Gdyby Sue nie łamała instrukcji dołączonej do substancji Elizabeth nie została by nadużyta. REMEMBER: YOU ARE ONE
Gdyby Sue stosowała się do instrukcji, prędzej czy później by wyleciała... Tak, oglądałam film.
@@WRozbitymZwierciadleTVZgadzam się. Nie mogła sobie pozwolić na tygodniową przerwę i to co tydzień. Zresztą na pierwszym spotkaniu z Harveyem mówiła mu o opiece nad matką, on miał jej to załatwić… ale wychodzi na to, że olał to i Sue musiała ratować karierę w ten, a nie inny sposób.
Dokładnie. Elisabeth traciła tylko wtedy gdy Sue przeciągała dni do zamiany.
Dla mnie scena wypadku i kiedy Demii szykuje się na spotkanie z kolegą są sztosem.
Tak! Obie świetne a ta gdzie szykuje się do wyjścia to po prostu Oskarów popis. Niesamowity emocjonalny impakt.
Postać Elizabeth wywołuje troszkę mieszane uczucia. Z jednej strony jest ona wkurzająca, taka kobieta w wieku średnim o mentalności zakompleksionej nastolatki niemogącej pogodzić się z czymś tak naturalnym, jak przemijanie urody z wiekiem oraz dążącej jedynie do atencji ludzi wywoływanej eksponacją wyidealizowanego ciała. Z drugiej strony przez te ponad 2 godziny widz o niej się praktycznie niczego nie dowiaduje. Nie ma ani jednej rozmowy czy nawet wzmianki o kimś bliskim, czy to rodzina, czy osoba zaprzyjaźniona. Przez to aż robi sie jej szkoda i można ją zrozumieć. Elizabeth najprawdopodobniej nie ma nikogo, z kim miałaby zdrową relację, kto kochałby czy lubiłby ją bez uwzględnienia fizycznych niedoskonałości, za to są tłumy ludzi, którzy ją uwielbiają... A właściwie nie ją, tylko jej ciało. Jest w stanie poświęcić wszystko dla wyglądu, ponieważ z jej perspektywy tak naprawdę nie ma czego poświęcać.
Inna kwestia co do pojedynczych scen czy kadrów, wyczuwam mocną inspirację klasykami gore takimi, jak Lśnienie czy Martwica mózgu... Albo przypadkowe łudzące podobieństwa.
Bardzo rzetelny i dobry materiał. Doceniam twoją pracę ale trochę męczące wizualnie jest powtarzanie tych samych kadrów...
chodzi o prawa autorskie, chlop ma spiracic film i wstawic sceny ktore nie sa dostepne online? dostepny jest zwiastun, i konkretne sceny z ktorych moze korzystac, wiec troche nam ulatwia wizualizacje tego o czym opowiada
raczej nie ma innej opcji. YT nie respektuje prawa cytatu, więc za nawet krótkie fragmenty filmu poleciałby tutaj pewnie strike od twórców. Dlatego twórcy w kółko wyświetlają zwiastun, który jest dostępny online
@@_grzehotnik Od kiedy y2b nie respektuje prawa cytatu?
@@CTG-TV od lat
Kiedyś tak wyglądało większość filmików na yt z podobną tematyką
UWAGA SPOILER
Wnioskując po recenzji w filmie i komentarzach, będzie to niepopularna opinia - końcówka jest moim zdaniem fenomenalna. Często zarzuca się, że była ona za długa, że przeciągano ją w nieskończoność - to bez wątpienia. Sedno w tym, że dokładnie taka miała być. W mojej interpretacji ostatni fragment filmu nie jest sztuką dla sztuki, tylko spektaklem absurdu prowadzącym do kilku interesujących wniosków.
Elizabeth przez większość filmu szukała sposobu na powrót do świata showbiznesu. Wskutek kolejnych działań i nadużyć bohaterki jej sytuacja stawała się coraz gorsza, aż do momentu przeobrażenia się w prawdziwe monstrum. Nawet wtedy nie potrafiła odpuścić i podjęła tę ostatnią próbę powrotu do światła reflektorów. Jak wiemy, sekwencja trwała dalej a jej długość i permanentny charakter reprezentowały fiksację Elizabeth.
Główna bohaterka z początku próbowała oszukać czas i w tym pomóc miała jej substancja. Pragnienie ponownego bycia młodym jest jakąś formą strachu przed starzeniem się a, idąc krok dalej, lęku przed śmiercią. Potworne (dosłownie) konsekwencje postępowania Elizabeth doprowadziły ją do stanu, w którym śmierć wydawałaby się być wybawieniem. Czas, który starała się oszukać, uciekając od śmierci, zadrwił z niej, nienaturalnie wydłużając jej zdeformowaną oraz pozbawioną jakiejkolwiek nadziei egzystencję.
Wreszcie festiwal obrzydliwości z końca filmu to niespotykanie długo utrzymujący się wysoki poziom napięcia emocjonalnego. Właściwie ciągła kulminacja bez wytchnienia dla widza. U mnie powodowało to rosnący z każdą chwilą dyskomfort oraz realny strach przed tym, co jeszcze autorzy postanowią pokazać na ekranie. A widać było, że twórców nie ograniczają żadne konwenanse. Bezkompromisowość w przekazie, obejmująca złamanie schematu domyślnego zakończenia filmu, jest dla mnie źródłem grozy w tym horrorze.
Oczywiście dalej można by rozwijać wątki upokorzenia Harveya, estetyczno-etycznej kary dla widzów w studiu niejako napędzających kapitalizm, będący przyczyną całej tragedii czy temat niepohamowanej ingerencji w ludzki organizm oraz powiązanych anomalii.
Wszystkie te kwestie zostały w filmie sprowadzone do ekstremum, którego wyrazem jest skrajnie wydłużona końcówka utworu.
Dzięki i pozdrawiam ;D
Łooooo stary!!!
3 filmy w.kednym
Body horror, psycha i satyra na starzenie się a ostatnia część to żadna nuda
To piękny powrót do klasyki groteski horroru rodem z Martwicy Mózgu Petera Jacsona, czy Toksycznego Avengersa Tromy
Na końcu uśmiałem się jak za.dawnych czasów 😂
Majstersztyk wizualny i uczta dla koneserów
3 gatuki w jednym. filmie
Ale perfekcyjnie zarekomendowałeś mi ten film. Jestem zachwycony. Dla osób uzależnionych bądź walczących z uzależnieniem naprawdę mocny temat. Pozdrawiam serdecznie :)
Film mimo wszystko świetny, jednak absurdalna końcówka mocno popsuła mój pozytywny odbiór całości.
Mam podobne odczucia ale chyba o ten absurd chodziło. Pojęcie piękna zostało mocno wypatrzone i coraz częściej jest absurdem.
Dokładnie
Ta końcówka to właśnie specjalna dla mnie groteska ośmieszająca tę pogoń za pięknem, które jak właśnie w końcówce pokazano to piękno jest właśnie takie obleśne i absurdalne
Świetna recenzja. Mam dokładnie takie same odczucia po obejrzeniu filmu, ale trudno byłoby mi to wszystko tak precyzyjnie ująć. Dzięki.
Dzięki za podzielenie się swoją opinią! Czekałem nie ukrywam na ten film, ale ostatnio wyleciał mi z głowy. Przypomniałeś mi o nim i jak rozumiem jest wart obejrzenia. :D Lubię mocne, ale dobre kino. Martwi mnie tylko ten ostatni akt, na który widzę trochę osób narzeka... Ale trza sprawdzić samemu. 😀Pozdrówki!
Ostatnie 30 minut to już komedia. Ale za to jaka...
Kolejny trudny film, poprzednio były to "Biedne Istoty", i kolejny raz podoba mi się właśnie Twoja interpretacja i ocena. Aż trudno uwierzyć, że film dostał Złotą palmę w Cannes za scenariusz. Wielu mówi o Demi Moore a mnie bardzo podobał się Dennis Quaid. Pozdrawiam
Muszę z ogromnym smutkiem stwierdzić, że ostrzyknieta i znieksztalcona twarz Demi Moore świetnie tutaj pasuje. Gorszą maskę zrobila sobie chyba tylko Nicole Kidman.
😢😢😢
ale bardzo podobna do naszej TW Stokrotki :)
Ten goblin z Harrego pottera
Nigdy bym nie obejrzał gdyby nie ten materiał. Dziiękuję, że dałeś mi możliwość doświadczenia tego filmu.
Zajebiste
Ja idę drugi raz do kina, bo dla mnie film petarda
Bardzo podobał mi się ten film. Zaskoczył mnie. Doskonale reżyseria montaż dźwięk. Wzbudził wiele emocji (od obrzydzenia Po śmiech ) i był przyczynkiem do pewnych przemyśleń. Sam film wali nam pewne metafory łopatą między oczy,ale uważam,że mimo to może być początkiem całkiem nieoczywistych przemyśleń.
Nie miałam problemu z tempem. 2h20 min minęły błyskawicznie a ja cały czas byłem zaskoczona tym co widzę i słyszę.
Kino nadal potrafi zaskoczyć zrobić coś innego nowego. Kino żyje. A Demi należy się Oscar.
Ja też miałem wrażenie że historia powinna się skończyć po drugim akcie, ale myślę że ten film byłby za ciężki dla większości widowni. Tak to dostajemy 3 akt na którym widzowie zaczynają się śmiać i można rozładować emocje bo ta groteskowość jest już w kosmosie
O to to!
Własnie obejrzałem "Substancję". Teraz wiem o co chodziło z tym przedłużającym się zakońćzeniem :) Musze przyznać, że fantastyczna charakteryzacja tam była. To postarzone, zgniłe ludzie ciało wyglądało - dziwnie to zabrzmi - fantastycznie.
Jestem kompletnie zawiedziony tym filmem - jako osoba niezwykle zakochana w body horrorze, wychowana na Cronenbergu i jego wspaniale obrzydliwych dziełach, widząc zachwyty nad "Substancją" nastawiłem się na coś świetnego. Na początku rzeczywiście było bardzo dobrze. Oprawa oszczędna, surowe ujęcia, poczucie niepokoju i pustki pomimo ogromnego miasta pełnego ludzi. Bolało jedynie to paskudne traktowanie widza jak idiotę, wykładanie na tacy przesłania filmu, ale na to jeszcze można było przymknąć oko. I tak właściwie, to w połowie pisania komentarza, odechciało mi się już cokolwiek na temat tego filmu pisać. Skrócę więc: ujęcia i początek filmu super, a im dalej w las, tym gorzej. :)
Mi ten film przypominał trochę reqiuem dla snu, tylko tutaj narkotykiem była pogon za pięknem i pozostaniem na topie. I nie wiem czy to ja mam tak zryty beret, czy było to zamierzone, ale pod koniec filmu było już tyle groteski, że zaczęła ona wpadać w nuty komediowe. Ode mnie ten film ma 9/10 z ambicjami na maksymalna notę, ale mógł się skończyć te 10 min szybciej, bo on na prawdę przeciągał pod koniec pojawienie się napisów końcowych:)
Zakończenie to czysta komedia dla porytych umyslów😂
Miałem to samo odczucie! Ale ode mnie poleciała 10 :)
Bo ten film jest satyrą, więc twoja reakcja była prawidłowa:)
Też w trakcie oglądania czułem analogię do Requiem ;)
scenka z wkładaniem igły w czarną ranę od razu mi się z tym skojarzyła
Już raz się dałam nabrać na "artyzm" i poszłam na obrzydliwy film "Biedne Istoty", więc ten na pewno będę omijać szerokim łukiem 😆 Nie dla mnie takie rzeczy
SPOILERY: Ja wiedziałem że happy endu nie będzie ale ja pierdole moje oczy mój mózg co do kurwy
W Gorzowie przerwali seans, bo babka nie wyrobiła od ogladania obrazow na ekranie. Bylem na tym seansie. Ostatecznie babka dala rade, ale chcieli karetke wzywac...
Obraz siedzi dłuuuugo we łbie i jeden z lepszych jakie ostatnio widziałem. Ujecia swietne. Aktorzy super. Nawet ta mloda siksa swietnie dala radę.
Mam wrażenie, że wiele osób nie zrozumiało zupełnie filmu oraz jego przesłania. Właściwie wszystko co się w nim dzieje jest metaforą w sidłach nieuchronnego determinizmu.
Ciekawa interpretacja. Ja ten film odebrałem jako głośny sprzeciw wobec plastikowego, płytkiego showbiznesu i uprzedmiotowywania w nim kobiet. Widzę tutaj zarówno krytykę samej publiczności, która szybko się nudzi ulubionymi artystami, nieustannie poszukuje czegoś nowego oraz krytykę artysty, który by sprostać oczekiwaniom widza jest w stanie zrobić absolutnie wszystko byle tylko mieć aprobatę widza, być lubianym. Motyw przemijania był dla mnie na nieco odleglejszym planie. Podobnie seksizm męskich postaci (problematyka relacji damsko męskich) jest w tym filmie uderzający, wyolbrzymiony, istotny ale drugoplanowy. Nieco ubolewam, że film został aż tak brutalnie i obrzydliwie nakręcony, dla wielu widzów będzie nie do przejścia. Odpuszczając nieco z tych tonów horrorowych możnaby zrobić emocjonujący thriller, który trafiłby do szerszej publiczności skoro już ten film miał za zadanie widza pouczyć.
Tak!
Zajebiste
Myślę, że jedna jak i druga interpretacja się nie wyklucza, może nawet się łączy
Pierwsze punkty totalnie nie trafione. Film nie porusza zadnych aspektow widzów jako przedmiotu dyskusji tylko skupia sie na "jednej" bohaterce ktora jest uzaleziona od poklasku i sławy
Co do seksizmu to powiedziałbym ze to stereotypowe pokazanie menadzera z Hollywoodu, a nie skupianie sie na dyskryminacji kobiet
Są produkcje, które się kończą i czuje się niedosyt. Film taki zostawia wiele pytań i spekulacji. Substancja była by takim filmem gdyby zakończyła się na akcie nr 2. Pomimo tego film bardzo dobry i bardziej nazwał bym go dramatem psychologicznym niż horrorem 🙂
09:32 o to to
ciągle miałem wrażenie, że zaraz wjedzie wielki napis THE SUBSTANCE i napisy końcowe
Zgadzam się totalnie
To jest radykalna satyra na kulturowe kanony piękna dlatego teza o strachu przed starością jest podana łopatologicznie.
Wybacz że zakończyłem oglądanie w 0:36 ale zaciekawiłeś mnie tym tytułem i czas się wybrać do kina! ❤
Mam wrażenie, że część ludzi szukała w tym filmie czegoś, czego nie ma w charakterystyce tego gatunku, tak jak kupić czekoladę i narzekać, że jest zrobiona z kakao
A skąd wiedzieć przed zapłaceniem za bilet jaki to gatunek?
Bardzo zabawny film w sensie środków artystycznego wyrazu, a przy tym po zdjęciu tej kinematograficznej skóry widzimy całkiem mięsiste przesłanie o dwoistości ludzkiej natury, tzw. dwóch wilkach w nas, o kobiecie jako produkcie, o władzy seksapilu, i o chęci szybkich rozwiązań, która napędza big pharmę (pozdrawiam z big pharmy), a kończy się na wielkim bałaganie.
Na początku film zaciekawią, co wydarzy się po zamianie, jak sobie emocjonalnie poradzą z tym dziewczyny...ale ta końcówka,to nie horror, to dramat i do tego żenujący - jakby twórca nie wiedział jak skończyć 😱 przeciągane przez pół godziny konanie zrobiło się nudne a krew tryskająca we wszystkie strony po lała się jak ... u Tarantina 😂 tylko ze tu wypadlo to slabo i tyle... groteskowo i nudno, nie dziwię się,że ludzie zaczęli wychodzić 😂 wytrzymałam do końca tylko dlatego, żeby zobaczyć, co w końcu scenarzysta i reżyser wykombinowali i jaka ta ostatecznie ostateczna scena będzie 😮 ale co się naziewalam, ot mi horror 😂😂😂 można bylo fajnie zakończyć, z jakims niedopowiedzeniem, a nie znudzić widza ciągnącą sie sceną rozpadu...Niby poczatek ciekawie sie zapowiadający, to jednak ogólnie nie polecam😊 nic ten film nie wniósł do mojego życia 😅ja dalabym 6/10
doskonale - w punkt, jak zwykle ;) Tylko ja jestem wydaje mi się dużo bardziej przekonany do całości. Moje totalne top tego roku :)
Myślę że to że ten film się nie kończy kiedy powinien (a moim zdaniem „powinien” się skończyć jakieś 40 minut wcześniej) nie jest brakiem wyczucia i umiejętności a świadomym zabiegiem reżyserki. Jednym słowem: Ty masz się tym wyrzygać. Film można ciekawie analizować, konstruować, dekonstruować. Ale uważam że ten film gra również i z tymi oczekiwaniami - po prostu nie masz wyjść z kina zadowolony, nie po to Cię tu sprowadziliśmy.
Oprócz tego znaczeń jest tu milion więcej niż wymieniłeś. Bardzo wielowymiarowy.
Nie podoba mi się Twoja recenzja tym razem. Starasz się mówić ładnie o czymś co chce nas świadomie atakować brzydotą.
Prosta do bólu i przewidywalna fabuła. Od środka film się strasznie dłużył, a końcówka to głupia groteska
Jeżeli tak jest, to po co w ogóle chodzić na coś takiego do kina? Równie dobrze można romantyzować w ten sposób największy, najnudniejszy shit. Może te wszystkie gówniane filmy specjalnie są gówniane? Czy w tej perspektywie stają się mniej gówniane?
@@DopeMusicx sztuka ma jakoś wpływać na ciebie. Nie musi wpływać przyjemnie. Chodzisz do kina, aby przeżyć film-jak? To zależy od filmu i reżysera.
@@magicznewilkitakie bzdury można powiedzieć o trudnych sprawach. Że nudne? Sztuka ma wpływać na ciebie 😅
@@pawmal1988 nie do końca rozumiem o co ci chodzi. Ja stwierdzam fakty; sztuka od lat miała wpływać na odbiorcę i nie zawsze miało to być przyjemnie. Wystarczy popatrzeć jak zmieniały się jej nurty i w szczególności, gdy historyczne (czy osobiste dla tego co tworzy) aspekty nadawały jej głębi. Nie każdemu się to musi podobać, ale faktem jest, że nadal ma wpływ. I wpływem może być obrzydzenie. Zwłaszcza jeżeli mowa o body horrorze. Film miał się stać karykaturą tak jak Elisabeth stała się karykaturą siebie. Kropka.
Czekam na recenzję Rodzajów Życzliwości :)
No zobaczymy, mam nadzieję, ze sie nie zawiodę. Zwiastuny, które wypłynely mega zachęcają.
Dobra ja dopiero dziś widziałem ten film. I nie wiem, albo jestem głupi albo pierdolnięty, ale widziałem tam masę odniesień do innych filmów. Requiem dla snu przede wszystkim, ujęcia niektóre jakby wzięte z 2001: Odyseja kosmiczna no i dywan z korytarza jak ze Lśnienia tylko że wzór kwadratowy
U mnie na seansie sala kinowa śmiała się z tych "potworów" pół filmu było budowane napięcie różnymi ciekawymi kadrami , scenografią, muzyką i dynamiką i nagle zaczęły pojawiać sie bardziej śmieszne niż obrzydzające sceny.
U mnie tak samo
Miałam trochę wrażenie, że w połowie filmu zmieniła się kompletnie koncepcja a może i nawet reżyser. Z pięknych kadrów i subtelnego niepokoju film stał się tylko: pokażmy, ile budżetu mamy na sztuczną krew i średniej jakości CGI. Zamiast kontynuować zabawę kadrami, wzbudzić naszą wyobraźnię nie pokazując nam czegoś, bawić się dźwiękiem. Końcówka ukazana takim sposobem w mojej opinii byłaby lepsza, tak to cały film stracił na uroku, zamiast czuć obrzydzanie śmiałam się na filmie z powodu takich sobie efektów. To było śmieszne, a nie obrzydliwe. Niedociągnięcia fabularne są bez sensu, choć je jeszcze mogę wybaczyć.
bez kitu, ja z moją dziewczyną mieliśmy pompę na tym filmie pod koniec i wydaję mi się, że właśnie niektórych miało to obrzydzić, a innych rozbawić, bo nie uwierzę, że twórcy mieli poważne miny jak patrzyli na tę ostatnią ewolucję głównej bohaterki (nigdy nie pamiętam imion postaci).
Obejrzałem. Niestety nie da się tego odzobaczyć.
Było aż tak źle?
Anulowałam subskrypcji unlimited po tym filmie. Festiwal obrzydliwosci.
Dobry film
Najwiekszy dla mnie problem to wlasnie konwencja body horroru. Zrozumiałem po co to tak ukazano, ale czy wazny spolecznie problem, do którego to dzieło pije ma zostać pokazane tak, że nie trafi do wszystkich przez "obleśne" sceny? Dla mnie ważny społecznie problem powiniwn byc pokazany tak, żeby trafił do jak największej liczby osób
A jaki ważny społeczny problem tam pokazano? Że 50 letnia baba jest za stara na program o fitnessie? Żeby nie brać nielegalnych leków. Zejdź na ziemię.
Widząc recenzję i niektóre komentarze miałam mieszanę uczucia, ale poszłam bo akurat mogłam. To mnie literalnie zmiotło prawie przy końcu, jestem fanką fnafa więc tak obrzydliwe rzeczy mało co mnie zabijają od środka. Sam motyw we fnafie to podstarzały zwyrodnialec który używa ludzkiej krwi by stać się nieśmiertelnym i wyglądać młodo, działa to na trochę podobnej zasadzie bo Villan też się od remnantu uzależnia tak że popada w obłęd. Nawet jego wygląd przez działanie remnantu 'właściwy' wygląda starzej, a jego druga część 'Czyli Dave' jest okrutnie nie moralny i nie etyczny oraz uwielbia wprowadzać swoje ofiary w stan skrajnego obrzydzenia, mdłości i błagania o litość. Dlatego ten film mnie nie przejechał aż tak, dodatkowo w wersji komiksowej widzimy go pół nagiego z licznymi ranami. Dlatego sam fakt że główna bohaterka chciała za cenę bólu i cierpienia stać się młodą i atrakcyjną był dla mnie typowy. Jednak uczucie co do tego filmu było prawie identyczne co do mojej reakcji jak przeczytałam fnafa, mnie to tak zmiotło że w pewnym momencie myślałam że zacznę się śmiać bo sytuacje tam były tak chore i absurdalne że prawie korki w głowie zawiodły.
Jeszcze poszłam do empika, i literalnie w pewnym momencie myślałam że zacznę się śmiać. Niektóre sceny powodowały u mnie wytrzeszcz oczu, a momentem kulminacyjnym gdzie żałowałam że widzę był przed końcem. Tego samego dnia musiałam ogarnąć włosy, i nawet wtedy moja głowa się wyłączała. A ja aż nie chciałam iść pieszo, nie dlatego że nie chciałam. Ale obawiałam się co pomyśli moja głowa, po tym co obejrzałam. Jednym z moich błędów było jednak pójście na ten film miejąc problemy z odżywianiem, bo o ile ja akceptowałam to że jestem jaka jestem to zaburzenia odżywiania nie mają logiki i dziwiłam się jakim cudem mi to aż tak nie zaszkodziło
Mnie martwi jedna rzecz- kontrola wieku w kinach nie istnieje. Na Furiose wchodzili rodzice z 10 letnimi dziećmi.
Za "naszych czasów" trzeba było sie postarać żeby coś takiego zobaczyć. Dzisiaj, jak nie przypilnuje co klika mój dzieciak, to algorytm podsunie jej "10 najkrwawszych anime z lat 90' ". Takie filmy zawsze były kręcone (gry swoją drogą, jedynie wspomne jak przy nowych Mortalach zmuszali programistów do oglądania scen egzekucji) Ale nigdy nie było to podsuwane automatycznie pod nos....
Wystarczyło włączyć tv, aby zobaczyć film dla dorosłych, więc twoje argumenty są z dupy.
Jestem bardzo ciekawa tego filmu. Chyba wybiorę się do kina 😊
Byłam na tym filmie.
Miałam takie wtf i zaczęłam się histerycznie śmiać 😂
W mojej ocenie film miał genialny pomysł, mógł być głęboki i skłaniający do myślenia a wyszedł płytki, wszystko podane na tacy, bez konieczności zastanowienia się nad czymkolwiek. Wizualnie dno, dziury fabularne, brak konsekwencji w prowadzeniu historii. Był to chyba pierwszy raz gdy autentycznie chciałem wyjść z kina przed seansem. Dodatkowo przesadzona głośność muzyki - autentycznie ludzie zakrywali uszy... Film nie pozostawił po sobie nic poza poczuciem straty czasu, miało być ambitne kino a wyszło słabe kino z elementami horroru klasy b . No nie polecam
Podoba mi się bardzo ta interpretacja. Pozdrawiam !
W koncu recenzja,ktora mowi o wadach tego filmu
Idealne do obiadu
Film jest ogromnym sukcesem i nie de konstruuje tezy, bo jej jeszcze nie ma. Wydaje mi się że tez jest podświadoma i opiszę ją jak obejrzę film.
Dosłownie opisałeś to co sobie sam myślałem.
Paskudne, a jednak ciekawi :) Jak będę oglądał, to na pewno bez podjadania przekąsek.
Podobny "obrzydliwy" efekt zastosowano w filmie "Teksańska masakra piłą mechaniczną" - żałowałem że obejrzałem.
Co ciekawe film dostał nagrodę w Cannes za scenariusz oryginalny. Zgadzam się z tym werdyktem częściowo .. gdyż jeśli chodzi o pomysł to jest on świetny. Jednak myślę, że dużo twoich uwag co do scenariusza jest trafnych. Film nie wie kiedy ma się skończyć, w pewnym momencie już wszystko wiemy i pozostaje już twórcom jedynie zabawa pomysłem body horroru, bez żadnych innych zawiłości fabularnych. Mimo wszystko jest to świeża opowieść i choć krzykliwa i łopatologiczna to kapitalnie zrobiona i tak jak powiedziałeś, z dużą samoświadomością twórców, przez co kompletna. Cenię tutaj zwłaszcza połączenie stylów: komedii, horroru, kina klasy B, sci-fi, dramatu. Jedynie ta końcówka jest jak dla mnie przegięta i wybijająca z seansu, niepotrzebna.
Nie wiem co ludzie mają z tą obrzydliwością. Pod koniec to już było w sumie bardziej śmieszne. Ale podoba mi się przesłanie.
Dokladnie, mialam podobne przemyślenia po seansie ❤
Ciekawa koncepcja filmu. moim zdaniem warto zobaczyć ;)
Dla mnie nie było to jakieś bardzo obrzydzające, ale za to uważam, że scenariusz wypadł wręcz fatalnie. Straszna szmira. Owszem, pierwsze 2 akty wypadły nieco lepiej, jednak cała reszta przesądza o bardzo niskiej ocenie u mnie.
Fabuła w body horrorach niemalże za każdym razem jest taka sama, czyli kolejne plotwisty scenariuszowe to właśnie kolejne etapy przemiany ciała bohaterki. Pytanie, na które nie odpowiedziałeś, to czy te przemiany cielesne były na tyle ciekawe, żeby ciągnąć dalej film?
Posiłek Denethora z ROTK tylko przez cały film
Uf to raczej nie jest dla mnie.
Uwielbiałem tą scenę, nie wiedziałem że to oddzielny gatunek 😆
O dziękuję za ten komentarz, już wiem, że to nie jest film dla mnie. Zawsze odwracam wzrok na tej scenie z Denethorem.
Demi Moore powinna za to dostać Oscara
Jeszcze nie widzałam , może sie wybiore :)
Dzisiejsze życie, konsumpcjonizm, nudny jak bezkresne rolkowanie tiiktoka. Na kazdej rolce miss swiata a jak nie to c.cki albo blache tematy pt. Jak jesc czy myć zeby. Moim zdaniem świetny.
Brzmi jak portret Doriana Graya, jesli ktoś jeszcze pamieta klasyki literatury z XIX wieku
Dobry apel na początku, niektórym może być ciężko wysiedzieć, szkoda że nie wiedziałem tego zanim poszedłem na ten film😅
Zwiastun nie zapowiada obrzydliwości, raczej modyfikacji wyglądu 🤔
Czy to jest coś mocniejszego od Serbskiego Filmu? Nie chciałbym się znowu zawieść, tak jak to było z Megan is Missing…
Film jest sztosem !
Szczerze do momentu ponownej sceny z Sue w łazience, był dobry ale potem autorzy zbyt mocno popłynęli
Oj, z pewnością to był najbardziej obrzydliwy film, na jakim byłem w życiu. Nigdy nie zapomnę tych wielu ujęć
Dzięki za tą recenzję, wiem, żeby lepiej się na to nie wybierać 😊
Kompletnie nie zrozumiałeś metafory tego filmu.
Nuży,serio przecież tu się cały coś dzieje, nie mówiąc o muzyce its. Jeśli chodzi o dialogi to specjalny ruch,jak najmniej. Ludzie byli wtrąceni w fotel. Rola D szok, mega dystans do siebie, z powodu tematu. Jaka fabuła to ma szokować i tyle. Ja się cieszę,że poszedłem ,bo w końcu coś się w kinie znów zaczelo dziać. A Tobie polecam jej film Revange z 2017 R to był taki mini przedsmak a teraz francuska reżyserka weszła na level 1.
czemu znowu masz te boty w komentarzach
Z tego co się orientuje to boty "atakują" trochę losowo twórców
Bo może 🤡
A po czym można te boty rozpoznać?
@@wojtekreliga3881 Chłop ma po prostu bardzo ograniczony zasób słów więc dla niego takie komentarze są zrobione przez botu xD
@@wojtekreliga3881 po miniaturach konta i po tym co piszą, na przykład pod filmem z opisu wydarzeń drógo wojennych pojawia się coś w stylu "bardzo śmieszny film. mój dziadek aż dusił się ze śmiechu"
Szkoda że nie wyszedł wcześniej bo mógłbym się odnieść do niego na maturze
Nawiązując do niedawnego materiału dot. Brusa Łilsa, myślałem że tu będzie mowa o jego żonie, Demi Mrr...
ciekawy material
Muszę obejrzeć 😂
Dla mnie ten film powiela znane schematy. Ogladajac go, wiem co sie stanie, ona przyjmie substancje, tajemnicza postać daje jej COŚ, ona ostatecznie to bierze i tak dalej. Jedyne wiec co dla mnie ten film oferuje, to brutalizm. Reszta motywów jest lepiej zrobiona w innych filmach.
Bardzo lubię Pana recenzje, ale czy współcześni recenzenci każde dzieło muszą okraszać ostrzeżeniem, jakie to "traumatyczne treści" przedstawia😏
To jest po prostu groteskowe. Świat ma swoją brutalną stronę i dobrze, że artyści podejmują się ją eksplorować.
Intelektualny i emocjonalny paździerz z Netflixa czas zastąpić kinem "moralnego niepokoju", jak za złotych lat kinematografii🎥
Welp, nie każdy chce takie traumatyczne treści oglądać. I ma do tego prawo. Sam kiedyś w kinie przesiedziałem na filmie obok kobiety która zasłaniała sobie oczy dłońmi przez niemal cały seans. Kino nie jest po to aby traumatyzować ludzi, którzy nie chcą takich emocji doświadczać.
Obrzydliwe to jest ostatnie 15 min tego filmu...
Bez spojlerów :) ..no nie udało się 😀
Dokładnie tak! Film jest swietny ale powinien skonczyc sie 20 minut wcześniej. Kupuje te estetykę i cały koncept ale zwyczajnie ostatnie 20 minut to był slideshow obrazow ktore nie mialy zupelnie uzasadnienia i zwyczajnie mnie znużyły. Tak jak Marcin powiedział, było.kilka swietnych momentów kiedy ten film powinien sie skonczyć i moim zdaniem bylby dzieki temu jeszcze mocniejszy.
Świetny film, ale ta końcówka faktycznie mocno przeciągnięta
Osobiście poszedłem na ten film nie wiedząc nic czego się spodziewać. Przeczytałem jedynie opis i myślałem, że będzie to ciekawy film psychologiczny. Niestety film zaoferował niewiele, większość motywów była ledwo liźnięta, zaś rozwój bohaterów, ich inteligencja i przenikliwość woła o pomstę do nieba.
1. Nie rozumiem, dlaczego nikt z nich nie wpadł na pomysł komunikacji z poprzez jakieś listy, kartki na lodówce, etc. które mogłyby w jakiś sposób pomóc dojść bohaterkom do porozumienia.
2. Dlaczego bohaterka w ogóle zdecydowała się powrócić do show-biznesu, po zostaniu tak uprzedmiotowioną przez managera. Czyżby osoba została pozbawiona jakiegokolwiek poczucia godności?
3. Dlaczego główna bohaterka nie wpadła na pomysł, że nadużywanie substancji, i.e. stabilizatora, jest ograniczone i nie należy tego nadużywać. Tym bardziej, jak zauważyła, że jej alter ego zaczyna się po tym.. "psuć". To tak jakby rolnik który zebrał zboże, zmielił wszystko na mąkę kompletnie zapominając, że na następny rok pole trzeba czymś obsiać. Czyżby główna bohaterka po przemianie straciła swoje 40 letnie doświadczenie życiowe i cofnęła się wyobraźnią do wczesnej 18-stki?
4. Kto w ogóle ma interes w dystrybucji takiego specyfiku za darmo?
5. Gdzie była jakaś ulotka albo więcej informacji odnośnie stosowania, skąd główna bohaterka wiedziała skąd pobrać stabilizator. Skąd wiedziała, że to kręgosłup a nie np, duży palec u stopy?
W sensie, jeśli ten film ma być jakimś komunikatem i skłonić do refleksji, to jak uznać go za wartościowy, skoro wiele wątków w tym filmie zostało przedstawione tak absurdalnie i groteskowo? W ten sposób można komentować co najwyżej rzeczy ktore i tak już wszyscy wiedzą, czyli bez żadnej wartości dodanej.
Jedyne za co ten film można cenić, to ujęcia, sceny i animacje oraz za znaczne przesuwanie granicy dobrego smaku (jeśli w ogóle można uznać to za pozytyw). No ale ogólnie, film uwidacznia też jak bardzo rozbieżne można mieć gusta i opinie. Jeśli film miał złamać 4 ścianę poprzez stworzenie pewnego dysonansu, udało mu się to.
1. Nikt nie wpadł, generalnie główna bohaterka nie była szczególnie bystra, ale też patrząc na lekkomyślność młodej i apatię właściwej, pewnie ignorowałyby swoje kartki
2. Brawo, dokładnie tak. Ten film pokazuje osobę pozbawioną jakiegokolwiek poczucia godności, kogoś, kto całą swoją wartość pokładał w wyglądzie i byciu za ten wygląd podziwianym, tak że w momencie odrzucenia, choć wciąż wygląda świetnie, nie potrafi się zebrać nawet na spotkanie z dawnym kolegą, który jest wpatrzony w nią jak w obrazek.
3. Moim zdaniem to obraz uzależnienia. Będąc pod wpływem "narkotyku", jakim staje się dla niej substancja, Elis... Sue nie myśli logicznie. Tygodnie w nowym ciele stają się dla niej głównym (jedynym?) życiem jakie prowadzi, i stara się wykorzystać je na 100%. To tak, jakbyś miał możliwość spędzania czasu w wymarzony sposób, z ludźmi, których kochasz, wszyscy Cię podziwiają, czujesz się panem życia, po czym bach - wracasz do rzeczywistości, która przytłoczyła Cię tak, że zdecydowałeś się na zażycie nieprzebadanego specyfiku mutującego Twoje ciało, i musisz radzić sobie z dotychczasowymi problemami. To głupie i nieodpowiedzialne, ale nie takie nierealne, że ciężko jej było rezygnować, przynajmniej na początku. Głupsza była decyzja o pójściu full monke i 3 miesiącach w ciele Sue, ale wciąż wyjaśniłbym to nałogiem.
4. Nie jest powiedziane, że jest za darmo, wątek płacenia nie wniósłby nic do historii, więc po co go pokazywać? Ale zakładając że jest darmowy, może to rodzaj... "testu"? To oczywiste, że nie jest to substancja dopuszczona do użytku, więc zapewne nie do końca przebadana, może to coś w rodzaju - rozprowadźmy, sprawdźmy efekty, po czym dopracujmy i spróbujmy rozkręcić biznes?
5. Film oglądałem tydzień temu, wydawało mi się że instrukcja była, no ale widać nie - jak z kwestią ceny, nie musi wszystko być pokazane wprost, możemy założyć, że ta instrukcja gdzieś była podana. Plus widząc 9-centymetrową igłę można założyć, że prawdopodobnie będzie to punkcja lędźwiowa.
Nie uważam też że groteska jest zła (choć końcówka to przesada, ale choćby przedstawienie managera jak dla mnie świetne), ale zgadzam się co do meritum - film nie przedstawia nic nowego, odkrywczego, nie błyszczy scenariuszem, bardziej audiowizualnie.
@@bartoszdabrowski1776 generalnie zgadzam się z ripostami. Wydaje mi się, że przestrzeni na własną interpretację było tak wiele, że człowiek może sobie dopowiedzieć dosłownie wszystko do scenariusza, przyczyn i powodów dla których bohaterka się zachowała tak jak zachowała. To jest trochę mój problem, ponieważ o ile można się zgodzić, że opieranie swojej wartości na wyglądzie nie jest zbyt zdrowe, film nie pomaga odnaleźć przyczyny, ani nie stawia żadnej hipotezy, dlaczego tak jest i dlaczego jest to złe i co właściwie jest w tym złe.
Czy oznacza to, że osoby atrakcyjne automatycznie popadają w egocentryzm, wykorzystują innych, nie posiadają skłonności do autoreflekcji? Czy bardziej to, że powodem egocentryzmu, braku autorefleksji był fakt, że bohaterka nie przepracowała swojej przeszłości i nie odnalazła żadnych innych wartości w swoim życiu poza swoim wyglądem? Czy ma to nam też sugerować, że nasza Sue i jej postepowanie jest tak naprawdę zaowalowaną retrospekcją życia Elizabeth zza młodu, skoro już wcześniej dysponowała atrakcyjnym ciałem (pomijając rozwój emocjonalny)? Czy w takim razie bycie atrakcyjnym po prostu jest złe?
Nie chciałbym, żeby ktoś nieroztropnie doszedł do takiego wniosku i zaczął piętnować piękno za to, że jest piękne. W pięknie nie ma nic złego, problemem jest tylko to jak człowiek do tego podchodzi i traktuje a na temat tego, wydaje mi się, że brakuje akurat świadomości i to mogłoby być wytłumaczone.
Miałem nadzieję, że film w pewnym momencie skupi się na rozwikłaniu tego dylematu, że podsunie jakąś sugestię, że nie zaprzepaści dorobku emocjonalnego głównej bohaterki (proszę, nie pomijajmy, że Sue była 40/50 latką w ciele 18-stki), bo serio, nie wierzę, że osoba po 50 latach życia nie doszła do żadnych wniosków. Myśleć w ten sposób można co najwyżej z perspektywy nastolatka który odnajdując jedno spojrzenie na świat, myśli, że jest ono zupełne i wyczerpujące i absolutnie opisuje rzeczywistość. Jakby tak było, nie byłoby tylu konfliktów w życiu, i wynikających z tego subtelności i ogromnej złożoności. Człowiek uczy się tego w dorosłości, żyjąc w społeczeństwie i zderzając tam swoje poglądy i opinie. W takim środowisku, nie da się uciec od refleksji, chyba, że ktoś żyje w totalnej izolacji.
Po raz kolejny słyszę opinie że film jest "brutalny" i nie dla każdego, cały film czekałem na te sceny i się nie doczekałem, zupełnie nie wiem o co halo
Kocham ten film
To film zdecydowanie od 18 lat - !!!!!!!!!
Nie opsraj sie
@@fiodorgorki9988 aż 5 polubień takiego złego komentarza na słuszny mój komentarz - tragedia !
Już macie remis 😂
@@przemolzaj lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to , że ten świat nie ....
kto oglądał "ludzka stonoga" ?
Ja okropny film...
Ja nie, ale slyszalam o tym i nie mam zamiaru
ja oglądałam (obrzudliwe ale zajebiste (trauma na 2 meisiące potem zapomniała XD))
A ja lubię ludzką stonogę. Jeszcze bardziej część 2. Ale faktem jest że chodzi raczej o gore, bo fabuła leży
dobry komentarz widzialem pod trailerem, ze jest to jak odcinek black mirror tylko dluzszy
Dla mnie film petarda 10 10, a ostatni akt interpretował bym bardziej jako taki wentyl dla Widza który trzymany cały czas w npięciu- potem już może sobie odpuścić i parsknąć śmiechem
Obbejrzałam wczoraj....bardzo trafna recenzja.Miałam bardzo podobne przemyślenia.
Dokladnie moje odczucia
Spoler!!!!
Wytłumaczcie mi po co Liz chciała kontynuować eksperyment???
Nie wiadomo. Dziura fabularna
Z wielu kontekstów można to wywnioskować. Liz to Sue, a Sue to Liz. Dla Liz jej młodsza wersja była wszystkim, nawet gdy całkowicie została zdegradowana, czuła, że "coś" ma, że to było warte. Gdy miała przerwać eksperyment, uświadomiła sobie, że siebie nienawidzi i Sue jest dla niej wszystkim, co jej pozostało. Tym bardziej, że wtedy była całkiem zdegradowana i wyniszczona psychicznie. Idea stała się ważniejsza niż realia, jej prawdziwa twarz zrzucona na drugi plan, nie miała racji bytu bez Sue. Gdyby zabiła swoją drugą osobowość, jej zdegradowane ciało i umysł byłoby zniszczone na marne, a dopóki jeszcze trwała jako Sue, to wszystko nabierało znaczenia, całe poświęcenie było warte. Liz doszła do punktu, gdzie już nic jej nie pozostało, tylko rzucenie się w przepaść.
Skoro nie mogła siebie zmieść jeszcze przed zażyciem substancji, jak miałaby siebie zaakceptować pod postacią zdeformowanej, zgarbionej i zaburzonej starszej kobiety?
@@czarciswad9190 Przepraszam, ale kompletnie tego nie kupuję. Jej poświęceni było warte czego? Ze inna osoba żyła sobie pełną piersią? Na bogato? Ale co Liz z tego miała? Gdyby jeszcze Sue robiła np. coś dobrego dla ludzkości to ok.
@@marcelkozak2899 i to taka gigantyczna
@@minako009 Ale nie ma żadnej drugiej osoby, wielokrotnie w filmie było zaznaczane, że są one JEDNYM. To Liz żyła pełnią życia jako Sue. Coś dobrego dla ludzkości? Ale jak to się ma do całego filmu i Liz? Dlaczego dodajesz tutaj wątek zupełnie niezwiązany z filmem i osobowością głównej bohaterki?
Ten film nie mia sensu, przecież główna bohaterka sie nie odmłodziła, stworzyła sobie jakby swoją córkę, z którą nawet nie utrzymywała kontaktu, bo jak jedna funkcjonuje to druga jest nieprzytomna, a koszty utrzymywania czegoś takiego były ogromne, zysków nie było nic.
Ktoś opisze te obrzydliwe sceny bo nie wiem czy ma sens iść do kina. To taka "Mucha" A.D. 2024? Bo coś czuje, że to nudny film.
Mega mocny film trzyma w napięciu bardzo obrzydliwy , ale po obejrzeniu go jest refleksja
Każdego brzydzi co innego. Mój partner krzywil się na scenach z igłami a ja na tych z jedzeniem i bałaganem ;) ten film albo pokochasz albo uznasz za gniot. Raczej niewiele osób będzie gdzieś tam po środku.
@@makikobit3857 no tak srednio, czy jest obrzydlwy pewnie dla kogoś tak.
Film 10 / 10 ... Muzyka 100 / 100 ...
Fajny obrazek, ale nie zapamiętam na długo raczej. Filmem roku bym tego nie nazwała…