Poruszyłaś ciekawą tematykę :D Pracowałam w restauracji jako kelnerka podczas mojej rocznej przerwy od nauki po maturze. Pewnego razu zle usłyszałam zamówienie i zamiast warki STRONG podałam pstrąga ... :) Pozdrawiam
Ostatnio na wykładzie z etykiety mówiono nam, że kiedy kelner podaje jedzenie to nie powinno się dziękować, bo on wykonuje swoją pracę. Takie trochę zdziwko. Według mnie i moich koleżanek to dosyć dziwne, wszystkie stwierdziłyśmy, że czułybyśmy się głupio, nie dziękując za podanie jedzenia.
+Lena Głuch też tak uważam. To tak samo jak kiedy zostaje się obsłużonym w sklepie i tak samo kasjer jak i klient mówią na koniec dziękuję. Choćby tak z czystej grzeczności.
Nam nauczycielka od matematyki, która miała obsesje na punkcie "sawłar wiwru" też zawsze to powtarzała :V i że nie wolno mówić sobie smacznego, ale to akurat mnie jakoś nie zdziwiło.
mówienie smacznego akurat moim zdaniem zawsze brzmi podejrzanie. jasne, ktoś chciał byc miły, ale. ALE. ktoś moze ci tam napluł i nie wiesz i teraz to jest ironiczne. moze ktoś chce gryza i specjalnie ci to mowi by było ci głupio moze ktoś zakłada, ze to -coś- jest niedobre xD może ktoś chce żebyś się udławił, jak próbuujesz powiedziec "dzieki" z pełną gębą xD i nie mowie tylko o restaur. ale ogólnie, tak w życiu. ja zawsze na "smacznego" odpowiadam "nie szkodzi" :v żeby się odwalili i mieli zagwozdkę, czy chciałam być wredna, czy nie.
Fajny filmik. Również pracuję w gastronomii i doskonale rozumiem kwestie, które poruszyłaś. Jedyne do czego się przyczepię to to, że w języku polskim nie ma słowa "brzydliwy". :D Pozdrawiam serdecznie!
Hej :) Pracowałam w restauracji w Londynie przez wakacje (konkretniej w muzeum Victorii i Alberta, byłaś tam?) i oprócz tego o czym powiedziałaś, nauczyłam się też dwóch innych rzeczy. Po pierwsze, mimo większej empatii mam też co do kelnera większe wymagania. Kiedy spotykam się z nieuprzejmością ze strony kelnera automatycznie się wkurzam, bo co innego pomyłka lub bycie zmeczonym a co inego chamstwo. Wiem, że ja w mojej prac w życiu bym się tak nie zachowała. Może to glupie, ale nauczyłam sie też trochę traktować ludzi jak idiotów. Pewnie wiesz o czym mówię: pytanie 15 razy o drogę do łazienki, mimo wyraźnego oznakowania, zostawianie kosmicznego syfu na stole czy w końcu pytanie o to, czy mogę dodać do mrożonej kawy wrzątku zamiast lodu, żeby slodzik się rozpuścił, bo w płynie est tylko cukier. No proszę, jak można
Zgadzam się ze wszystkim co powiedziałaś, pracowałam w 3 gwiazdkowym hotelu, z punktu widzenia pracownika ten hotel nie zasługiwał nawet na 1 gwiazdkę... Przy dużych grupach ludzi, obwiniali nas, że mamy przydzielone jedzenie kiedy była jajecznica czy parówki np. po 2 na jedną osobę, a to nie zależało od kelnerów. Nie mogłam przyjmować zamówień, bo nie znałam się na kasie, też oczywiście pretensje. Nogi to mi odpadały, wygodne buty to podstawa!!!
Pracuje jako kelnerka już pół roku, ta praca nauczyła mnie bardzoo wiele. M.in jak stać się bardziej cierpliwą, albo jak bardzo znielubić ludzi haha. Ludzie są bardzo często nie wyrozumiali i gdy czekają 20 minut na makaron to już podnoszą ręce do góry, że oni tak długo czekają. Sto kroć mi się oberwało już i nie było za fajnie
Całkiem fajnie to opowiedziałaś powiem że kelnerzy łatwo nie mają bo muszą nie dość nanosić się i maszerować w jedną i drugą stronę to jeszcze polerować sztuce i kieliszki a tą całą resztą na kuchni musi się zająć kucharz lub pomocnik kucharza ja pamiętam jak się przyjmowałem do restauracji pierwsze kroki wstawiałem jako pracownik pomocy kuchennej to na początku dostawałem garście talerzy i szklanek do mycia kelnerka i kelner przynosili mi co 5 minut bardzo miłe osoby teraz żałuję że jako kelner nie mogłem zacząć pracy bo bardziej mi się taka praca podoba lubię kontakt z ludźmi ale zawsze można staż sobie zrobić w gastronomi mam 1 rok przepracowane polubiłem tą pracę ale jako kelner widzę się lepiej więc warto pracować w tej branży szczególnie że nie potrzeba co nie gdzie doświadczenia :)
Jak zaczynałam pracować w restauracji za granicą, pamiętam, że goście zostawili koszyk z nietkniętymi paroma kromkami chleba. Zapytałam się koleżanki w pracy, że można by go zabrać do domu albo zachować jeśli nie dla siebie, to dla zwierząt, a ona na to: "wyrzuć, jak przychodzi dużo ludzi, nie ma czasu na takie rzeczy". Niby drobiazg, ale jednak tak jak wspomniałaś, szkoda wyrzucać jedzenia.
Ciekawa tematyka. Ja osobiście pracowałam jako kucharz w restauracji ale też jako kelnerka ( w tej samej restauracji) i muszę stwierdzić że kucharze ( pomijając sterte przekleństw, poparzonych dłoni itp. ) mają o wiele łatwiejszą pracę. Co do talerzy, i przecierania ich. ZGADZAM SIE W 100% Tak właśnie się robi, i tego starzy kelnerzy uczą młodych.
W edynburskiej restauracji, w której pracowałam, kelnerzy mieli 3 razy więcej "mini szkoleń'', wytycznych jak trzeba postępować, często byli testowani i podstawione osoby pisały im recenzje, oceniały dosłownie wszystko, szefowie skupiali się na trenowaniu każdego kelnera osobno, w totalnym przeciwieństwie do ludzi pracujących w kuchni, gdzie robiono zazwyczaj tylko jedno szkolenie, miało się jednego szefa nad sobą (leniwego szkota). Także pod tym względem kelnerzy mieli dosłownie przeorane :D
Co do szacunku wobec kelnera, powiedziałabym nawet więcej. Właściwie to klientów można by podzielić na różne grupy :D Często jest tak, że przychodzi klient, któremu się wydaje ze jak za coś płaci to mu się ot tak należy - czyt. mam gdzieś kulturę. Są też tacy "cichociemni', to taki klient, który nie powie wprost o co Ci chodzi tylko obgaduje Cię do osoby towarzyszącej bądź co gorsza robi zła opinie ( np potrafi wysmarować esej na temat Twojej pracy na fanpagu restauracji ). Często goście są przekonani, że zła organizacja to właśnie wina kelnerów, nikomu nigdy nie przyszło do głowy ze to akurat najmniej od nich zależy. Świetny film, dziwię się że nie cisnęły Ci się na usta bardziej konkretne określenia :)
Bardzo fajne aspekty omówiłas. Wydaje mi się, że nie odnosi się to tylko do rpacy w reastauracji, ale do rpacy z ludźmi tak w ogóle. Każdy mógłby/powinnien popracować w obsłudze klienta żeby naucyzć się szacunku, zrozumienia i empatii :) Nawet rpaca na infolinii potrafie wiele nauczyc o zachwoaniu ludzi
to samo tyczy się pracy w handlu... ja kiedyś, co prawda przez krótki okres czasu pracowałam w sklepie z ubraniami i nie raz miałam do czynienia z niemiłymi klientami... ale najgorsza jest przymierzalnia i te ciuchy na lewą stronę, w godzinach szczytu człowiek nie nadążał z wywijaniem ubran na prawą stronę, ciuchy tylko piętrzyły się... to samo tyczy się przymierzania rzeczy na sklepie i odkładania ich obok lustra 10 metrów od wieszaka z tymi rzeczami, nie raz siedziało się do 24 w sklepie i porządkowało to wszystko... a przed świętami to jest naprawdę jedna wielka masakra, od tamtej pory zawsze staram się odkładać rzeczy na miejsce i wywijać je na prawą stronę, przecież to mnie nic nie kosztuje a ajk ułatwia pracę innym osobom... :) to się wydaje, że taka praca jest łatwa lekka i przyjemna, ale ja po 8h w pracy byłam potwornie zmęczona, przy kasie musisz uważać, żeby wszystko policzyć, szczególnie przy klientach, którzy wydawali parę tysięcy złotych i kupowali niezliczoną ilość rzeczy, nie policz sobie takiego sweterka za 500zł...srednio fajnie już nie wspomnęo niespodziankach w postaci odchodów w przymierzalni lub w kieszeni spodnii... bo u nas też się tak zdarzyło
+biolykurczak przed świętami.. o tak! Nie wierzę w ludzi odkąd pracuję w handlu. wystarczył jeden dzień świąt a ludziom nagle przypomina się, że nie mają w domu chleba, mleka, jajek i pampersów. Ale dobra, to jeszcze zrozumiem. Jeszcze bardziej nie mogę pojąć idei kupowania nagle półrocznych zapasów skarpetek, pasków, pacek na muchy, kubków dla niemowląt itd. Ja rozumiem boże narodzenie, bo prezenty na ostatnią chwilę, ale na przykład trzech króli czy dzień niepodległości to przecież tylko jeden dzień kiedy większość sklepów jest zamkniętych, więc chyba idzie przeżyć niekupienie sobie nowej pary majtek! Od małego zawsze było mi szkoda pań w sklepie i nigdy nie chodziłam do sklepu w święta.
Hej Karolina, pracuje w Tgi Friday's w Manchesterze od poltora roku i mimo tego ze uwielbiam pracowac z ludzmi ktorzy tam rowniez pracuja, to jednak sa plusy i minusy. Zdecydowanie zgadzam sie z kazdym punktem o ktorym wspomnialas, szczegolnie z byciem uprzejmym dla kelnera/kelnerki. To kompletnie zmienia nastawienie do klienta i przez te poltora roku mialam wiele podobnych do Ciebie sytuacji. Jestem ciekawa jak sie zachowalas kiedy przynioslas majonez? Ja zazwyczaj staram sie byc najmilsza jak tylko potrafie, nie w sztuczny sposob, poprostu mam nadzieje ze moja pozytywna energia i bycie milym sprawie ze klient tez zmieni zdanie i zacznie byc mily. Niestety ludzie sa rozni, czasami to nie wychodzi. Jesli chodzi o marnowanie jedzenia, uwierz ilosci ktore my wyrzucamy mnie tez szokuja, najgorsze jest wlasnie to ze nie mozna tego nikomu przekazac. Moge wiedziec jak nazywa sie restauracja w ktorej Ty pracujesz? Pozdrawiam
Co za prawdziwy film, szczególnie to podsumowanie od 6:20 :) Jako kelnerka pracuję czwarty miesiąc i jest to moja pierwsza praca w gastronomii. Ile ja się tam nauczyłam :) Właśnie szukam innej pracy, bo współpracujące ze mną dziewczęta okazały się zawistnymi... dziewczętami, uwielbiającymi rzucać innym kłody pod nogi. Powodzenia!
Ja prauję w markecie. To, co sie dizeje z jedzenem to jest masakra. Ostatnio wyrzucono 50 kg (!!!) bananów, w sumie nie wiem dlaczego, bo wg mnie wygladały ok. O pieczywie nie wspomnę. Oczywiśącie nie mozęmy tego wziać do domu, wię wszystko idzie do KOSZA.
Super, że poruszyłaś ten temat. Sama pracuję jako kelnerka i wszystko co mówisz jest w 100% prawdą. Ja codziennie spotykam wrednych, zapatrzonych w siebie klientów, którzy potrafią tylko narzekać. Ta praca nauczyła mnie także zostawiania zawsze napiwków, bo prawie każdy kelner/kelnerka pracuje za grosze, nawet nie jest to 1000 zł na miesiąc.
Ja w ogóle nie jestem w stanie pojąć dlaczego nie zawsze pracownikom wolno po prostu jeść. Pracowałam kiedyś w knajpie, nie jako kelnerka a na kuchni, na początku dnia zawsze obierałam warzywa. I nigdy, ale to PRZENIGDY nie było problemu z tym, że np przegryzałam sobie w międzyczasie słupki marchewki, wręcz szef zawsze śmiał się ze mnie, że jeśli jestem głodna, to mam sobie czegoś nałożyć, usiąść i zjeść a nie chrupać warzywa pomiędzy obieraniem jednego wiaderka a drugiego. Po czym zaczęłam pracować w pizzerii i poczułam się jakbym dostała w pysk po tym jak dostałam opieprz za zjedzenie... łyżeczki lodów. Nie porcji, nie gałki, łyżeczki.
czasem restauracje zamawiają "na styk". w momencie kiedy zabraknie tej jednej marchewki to może się po prostu rypnąć. a z drugiej strony- knajpa ma powiedzmy 20 pracowników. jakby każdy sobie tak codziennie podjadł troszkę to wygenerowałyby się spore straty w stosunku miesiąca. w restauracjach zazwyczaj są posiłki pracownicze, robione oczywiście po kosztach ale umówmy się- mało jest miejsc pracy prócz gastro, w których jest zapewniony bezpłatny posiłek w ciągu dnia. poza tym często po jakichś większych imprezach zostaje mnóstwo jedzenia i wtedy nikt pracownikom nie broni jeść ;)
Również pracuję jako kelnerka i uważam, że kelner wchodząc na sale do gości MUSI znać skład poszczególnych dań itd. Oczywiście może czegoś zapomnieć, ale powinien być przygotowany,a przynajmniej mnie tak nauczono. I właśnie dlatego, kiedy ktoś czegoś nie wie, kiedy jestem w restauracji to bardzo się irytuje :
Pamiętam jak podczas jednego z moich pierwszych dni w sphinxie w jednej z galerii w warszawie trafił mi się stolik 6 ludzi na koniec okazało się ze chcą podzielić rachunek na 6 osobnych ale powiedzieli mi o tym po tym jak podałem rachunek wiec się nie dało. Jeden z panów wstał i zaczął się na mię wdzierac chciał gadać z właścicielem i wogole afera. Na szczęście po wszystkim jedna z Pan zamówiła desery dla wszystkich :) smacznego całej szóste osób :) nauczyło mnie to dwóch rzeczy szanujemy każda osobę która jest w pracy a druga rzecz to to że szanujemy każdego kto ma kontakt z naszym jedzeniem :) pozdrawiam każdego kelnera kelnerke barmanów i kucharzy ;)
bardzo mądrze mówisz, kiedyś pracowałam w barze mlecznym tam to dopiero była masakra. Tak na serio bycie miłym i uprzejmym nic nie kosztuje a można komuś poprawić nastrój zwłaszcza jeśli pracuje się z ludźmi a tak jak mówisz nie każdy umie się zachować z szacunkiem
Bardzo dobry film. Mi sie zdarzylo, ze nie zdazylismy wyparzyc naczyn po myciu (a zmywarki nie bylo, calymi godzinami stalam przy zmywaku) i goscie nie dosc, ze nie dostali zdezynfekowanych sztuccow, to na dodatek chlopak pracujacy wtedy ze mna wytarl mokra lyzke w swoja koszulke i tak kazal mi to zaniesc. Jeszcze powiedzial, zebym sie nie obruszala, bo w innych kawiarniach dzieja sie gorsze rzeczy.
1. kelner, a własciwie osoba uczaca sie nie powinna obsługiwać gości. Zazwyczaj tam gdzie pracuje szkolenie kelnerskie trwa od miesiaca do dwóch i konczy sie egzaminem z karty i obsługi gości. 2. zmywarka w restauracji? chyba wyparzarka.
+Jam8 buahahaha, moją koleżankę kiedyś jakiś facet próbował obmacywać na parkiecie. Niedługo później odwdzięczyła się dwukrotnym napluciem mu do hot-doga. Nie tylko w restauracji trzeba uważać co się robi. :)
Mimo innego wykształcenia dostałam pracę w gastronomii. Raczej nigdy nie chodziłam długo głodna i nikt mi tego nie zabraniał. Najadłam się w pracy i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu.
Bardzo pięknie i mądrze o tym powiedziałaś, sama byłam kelnerką przez pewien czas. Powiem szczerze traktuje kelnerów z przeogromnym szacunkiem, zawsze ich chwalę również potrawy jeśli mi smakują i zawsze zostawiam napiwki, nawet niewielkie ale sama wiem jak bardzo mnie cieszyło gdy sama dostałam nawet 5 zł
U mnie w ciagu dnia srednio wyrzucaja 1000kg ciastek (pracuje w fabryce) i to jak maja lepsze dni bo jak maja gorsze to potrafia wyrzucic 3 razy wiecej :( rowniez nie moge na to patrzec..po nowym roku czas znalesc nowa prace..
Obowiazkiem kelnera jest znajomosc menu ,bardzo dobze jak mozesz zaproponowac danie czy go opisac jak nieznasz menu,kelner ktury niezna menu to nie kelner
Nieprawdą jest, że kelner nie ma wpływu na to, co wychodzi z kuchni. Jeśli jest zimne, przypalone - ma prawo tego nie podać gościowi. To kelner jest ostatnią osobą, która weryfikuje danie.
dokładnie tak, z wszystkim się zgadzam :) ja również zupełnie inaczej patrzę na kelnerów odkąd zaczęłam pracować w różnych restauracjach. Kelner musi mieć oczy dookoła głowy przez cały czas trwania zmiany i być do dyspozycji WSZYSTKICH swoich klientów naraz, a oni często nie rozumieją, że występujemy tylko w liczbie pojedynczej, nie da rady się sklonować jak owieczka Dolly :)
Od siebie? Cóż, celujcie w hotele 4*+ ;). W niektórych, większych miastach są firmy typu Staff-cośtam (wtórne gówno, chów wsobny rzekłabym w większości, trzeba znaleźć tych, którzy są "najdłużej" xD chyba), tam jest zmywak już gdzie są panie które za was myją. :D ludziom tylko podajecie kawy czy herbaty ew. ich zamowienie, ale przewaznie malo robicie. pracowałam w Sofitelu, wspaniały okres, chociaż niektórzy (i to nie goście!) potrafią dać w kość. mankamentem (w moim pryzpadku: plusem) bycia w 4*, 5* hotelu jest język angielski. macie w miarę wykwintnych gości, którzy nie boją się przepierdolić 1100 zł na pokój + śniadanie. Ale za to napiwek od czasu do czasu w wys. 20 eur (~80 zł ;] hehe ) to dla nich pikuś i jeszcze przepraszają, że więcej nie mają :)
Tematyka ciekawa ale niestety nie zgadzam się z kilkoma kwestiami. Po pierwsze punkt pierwszy i drugi poniekąd się wykluczają. Najpierw - kelner nie ma wpływu na błędy w zamówieniu, na czystość talerzy. Z drugiej strony to kelner jest odpowiedzialny za poprawne zamówienie i może przetrzeć talerz czy wypolerować sztućce. Poza tym pracuję w dosyć dobrej restauracji i mamy bardzo dobre stosunki z kucharzami. Dlatego nie wyobrażam sobie wziąć z wystawki na stół dania na brudnym talerzu, dania, które jest zimne, dania które nie wygląda standardowo, jest nieestetyczne. Wystarczy zwrócić uwagę, kucharzom a jak jest problem, zwrócić się do menagera i na stolik trafia idealne danie. Fakt - nie mamy wpływu na smak potraw, ale samemu decydujemy czy pracujemy w restauracji z dobrym czy niedobrym jedzeniem. Z innej strony nie wyobrażam sobie aby nie starczyło w restauracji talerzy i podawać dania na przetartej ścierą porcelanie. Uważam, że od kelnera wymaga się bardzo dużo, mają dużo obowiązków i praca wykańcza czasami psychicznie ale niestety tak jest. Moja etyka nie pozwala na większość rzeczy, które uważasz za "wybaczalne". :) Co do kwestii błędów - zdarzają się często, bo tabaka, bo gorszy dzień, bo gość wkurzył. To normalne i jak ludzie mają wspomnianą przez Ciebie empatię to zrozumieją. Chociaż dla mnie i tak najgorsi goście to są ludzie z branży. ;) Ostatnio babka dała mi w dość wyraźny sposób do zrozumienia, że nie jestem nic warta bo przejęłam jej stolik za koleżankę, która źle się czuła. Mimo starań jej znajomych nie kryłam mojego niezadowolenia bo sama zachowywała się wciąż wulgarnie. Jej słowa po doliczeniu serwisu, który mamy obowiązkowy przy większych grupach i jest o tym informacja" Oni mają wyjebane, oni chcą tylko napiwki" na pewno nie załagodziły napięć między nami. :D
Przepraszam Karolina, ale jesli ''cos jest zimne, przyszlo za pozno, byl blad w zamowieniu, cos bylo brudne'' to jest to wina kelnera! Kelner odbiera jedzenie z kuchni i powinien wiedziec jak danie ma wygladac. Odmow podania jesli uwazasz, ze zle i wyslij kucharza, zeby sie tlumaczyl! To kelner powinien nadzorowac ( nadzorowac mowie! nie wyznaczac! bo zaraz zaczna sie drzec mordy!) czas podania ( jesli jakies opoznienie, jakies problemy w kuchni to kelner zalatwia z goscmi). Co do wyrzucania jedzenia... jesli w firmie gdzie pracujesz nie mozna brac jedzenia nie martw sie, poukladaj sobie relacje z kuchnia i zapomnisz co to slowo 'glodna' i jesli bardzo bedziesz chciala to wykarmisz tez kilka tych biednych rodzin o ktorych mowisz. Pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia!
Widzisz z tego co mi wiadomo jedzenie które jest wyrzucane musi być wyrzucane ponieważ w innym przypadku gdyby było oddawane biednym ludziom i tak restauracja musiałaby zapłacić podatek od oddanego jedzenia. Z tego co słyszałem takie jest prawo chociaż pewny nie jestem. Pozdrawiam
Wiecie co najbardziej denerwuje prawdziwych kelnerów? My uczymy się wszystkiego przez 4 lata w technikum a zwykła osoba po liceum idzie i nosi dumnie głowę, ze pracuje w restauracji. O wszystkich takich rzeczach, które zostały tutaj poruszone jest mowa w czasie nauki. Więc chyba wiesz na co się piszesz..
wiewór pospolity dlaczego zaraz zwykła osoba po liceum? Myślisz, że do pracy w restauracjach koniecznie poszukują tylko po szkole gastronomicznej? Poza tym, to raczej wina pracodawcy, skoro przyjmuje ludzi bez adekwatnego do pracy wykształcenia. Ja z resztą uważam, że nie będąc w technikum gastronomicznym i nie ucząc się na kelnera można to wszystko nadrobić w praktyce już pracując.
jestem kucharzem w nadmorskiej restauracji i muszę niestety odrobinę zweryfikować to, co mówisz... poruszyłaś kwestię znajomości menu- przepraszam ale kelner powinien znać kartę na wylot, powinien być także zaznajomiony z procedurami przygotowania, powinien wiedzieć gdzie znajduje się karta alergenów. jasne, goście czasem pytają o szczegółowe rzeczy (np czy jajecznica smażona jest na maśle zwykłym czy klarowanym) i takich rzeczy kelner nie wie ale podstawy tego, co znajduje się w każdym z dań powinien znać. co do wyrzucania jedzenia- tak, to okropne, zgadzam się. nie tylko jedzenie niedojedzone przez gości ląduje do kosza ale często też połowa garów z kuchni. u nas akurat to, co się nie sprzeda ostatniego dnia "przydatności" zwykle ląduje na staff meal. co się nie zużyje to niestety w kosz. i tak, w kosz idą rzeczy, które są jeszcze dobre do spożycia ale skończył im się czas przechowywania dopuszczony przez sanepid oraz standardy haccp i tu nie warto ryzykować bo kary są bardzo wysokie więc kucharzom po prostu łatwiej się pozbyć z bólem serca niż później tłumaczyć się szefostwu albo samemu ponosić odpowiedzialność finansową przy niezapowiedzianej wizycie sanepidu. jeżeli jeszcze chodzi o pracę kelnerów- no jest niewdzięczna bo jeżeli goście są niezadowoleni to przelewają swoją gorycz na biednych kelnerów, którzy pośredniczą między gościem a kucharzem. niestety, tu trzeba umieć opanować swoją frustrację oraz nerwy i być tak czy siak super miłym dla gościa. ale nie martw się, my także przeżywamy takie sytuacje. praca w gastro nie jest kolorowa i usłana różami ale za to bardzo satysfakcjonująca :)
winny jest: 50 % kelner 50 % kuchnia ! zawsze i nic sie nie zmieni. jedyny - to ze kelner leci na pierwszy strzal. Nie wiesz jak wyglada to od strony kuchni. Pozdrawiam.
Dobry kelner wie co jest na talerzu, wiec jak widzi ze danie jest bledne, powinnien zostac odeslany przez kelnera, a kelner powinnien przeprosic klienta, poprosic o cierpliwosc i np dac jakiegos malego drinka...
Praca tzw. "pożar w burdelu" - nikt nie wie o co chodzi, trzeba biegać. To mi się najbardziej podoba w pracy w mojej restauracji - pizzerii. Intensywność i nieprzewidywalność. Z każdym klientem istnieje szansa na potrzask Twoich ideałów oraz brak kultury z Jego strony, ale i szansa na wielki szacunek, zrozumienie i wiele serdeczności. Uczę się zapominać i wybaczać; stałam się bardziej pewna siebie; ćwiczę trzy języki obce, pracuję w międzynarodowym środowisku. Trenuję skromność - nigdzie już nie czuję się jak "święta krowa", jak trzeba swoje muszę odczekać w kolejce. Buduję więzi międzyludzkie i świetnie spędzam czas np. z dziećmi, kt. dla mnie rysują.
Właśnie miałam ciężki dzień w pracy( kelnerki)... dzisiaj klienci dali mi popalić a szczególnie Niemcy , którzy w 98% są mili i ugodowi ale jak trafi się na te 2 % to wszytko jest źle(herba zimna, talerz brudny, długo się czeka, nie smaczne... itp itg... przynieś mi jeszcze to, za chwile daj mi jeszcze to i tam to.. śmieją się z twojego Niemieckiego i patrzą na cb z pogardą... BOZE bycie kelnerką to ciągły stres i kłótnie z kuchnią! Kliencie restauracje jak do niej idziesz to usiądź i poczekaj ktoś zaraz do cb podejdzie stanie pod kasą w niczym nie pomaga tobie ani kelnerowi.
Trochę tendencyjny filmik...i mówię to jako osoba, która pracowała jako kelnerka. To co mówisz o "złych klientach" (może tak powinien być zatytułowany ten filmik?)- to samo można powiedzieć o chamskim kelnerach, którzy tak samo potrafią uprzykrzyć życie. A takich zauważam jest coraz więcej- młodzi, opryskliwi, pracujący jakby za karę... Co do zamówień się z Tobą nie zgodzę- jest to zawsze wina kelnera, ponieważ on odpowiada za zamówienie. Także to, w jakiej kolejności jest podane- najlepiej dopytać, co ma być podane jako pierwsze, żeby nie było niemiłych niespodzianek. W każdej innej sytuacji np. jeśli na kuchni się spóźniają- wtedy to faktycznie nie jest wina kelnera :)
Jeśli na kuchni wydają zamówienie, to trzeba je wydać, bo wystygnie. I nie , nikt Ci nie zrobi drugiego na kuchni. Jesli drugie danie wyjedzie z kuchni pierwsze, to musisz je podać. Tak było u nas. Wszystko w głównej mierze zależy od zarządu/ managera. Kelner niestety niewiele może.
Katarzyna Chotomska nic nie muszisz . jestes kelnerem to wystarczy ze powiesz sluchajcie nie moge tego wydac zrobcie nowe . bo ty jako osoba wydajace danie jako ostania masz pelne prawo a nawet obowiazek skontrolowac danie przed podaniem :) . dwa Pani na filmie pomylila sie bo nazwala sie kelnerem i to jest pomylka w jej wykonaniu bo to co mowi swiadczy ze jest napędem do tacy a nie kelnerem . 3 . kuchnia i sala sa w ciaglym kontakcie przekazuja sobie informacje o brakach czy skladnikach dan . jesli tego nie robi juz wiadomo ze chujowy lokal bo kelner nie wie co podaje czyli nie budzi twojego zaufania i sprawia u cb odczucie dyskonfortu czyli juz stawia siebie na przegranej pozycji w rozmowie z gosciem . pytasz kuchnii co jest w danym daniu . zeby umniec chodzby zaprezentowac do danie . dobrze jest tez wiedziec jak smakuje ale z tym roznie bywa raz dają na próbe raz nie . w zaleznosci jak jestes obroty dogadasz sie z kuchnia i poznasz smaki jak nie to przejde sie kupie cos sobie na obiad sproboje . nic wiecej to jest minimum .
Mój wujek ma cukiernię i niestety nie wiem jak u was ale w Polsce oddawanie biednym nawet chleba z piekarni pod koniec dnia jest tak horrendalnie opodatkowanie, że niestety nie opłaca się tego robić. Prawo jest prawem, ale szkoda mi bezdomnych, którzy zjedliby takie ciasto z ucałowaniem ręki, a dzięki pazerności rządów nie mogą :(
+oleoleksa możesz powiedzieć coś wiecej o tym prawie? Kiedy ja pracowałam przychodzili bezdomni i się błąkali ewidentnie szukając jedzenia wiec po kryjomu dawaliśmy im chleb przed zamknięciem ale tak naprawde to nic wtedy nie wiedziałam o żandym prawie i nie rozumiałam czemu to taki problem :P bo nawet menagerka im dawała ale tak żeby nikt nie widział
Badz mily to ci kelner przetrze niedomyty talerz - no litosci, niedomyty talerz powinien wyladowac na glowie kelnera. Sprawa szacunku. Na szacunek trzeba sobie zasluzyc, np. wlasnym profesjonalizmem i uprzejmoscia a nie zastraszaniem, co to kelner moze zrobic z waszym jedzeniem zanim wam je poda. Oj panienko musisz sie jeszcze dlugo uczyc. I nie tylko kielnerowania ale ogolnie życia.
Ale nowości, w każdej pracy tak jest. Podobnie jest z kasjerkami/kasjerami w sklepie, z listonoszami, z kierowcami autobusu, itd. Szacunek się ludziom w pracy należy. Fajnie, że o tym mówisz, ale to się tyczy każdego człowieka. A wielu Polaków, to jak wychodzi z pracy to staje się bucami, a najgorsi są ci najlepiej zarabiający, oni strasznie źle traktują pracowników usług.
Poruszyłaś ciekawą tematykę :D Pracowałam w restauracji jako kelnerka podczas mojej rocznej przerwy od nauki po maturze. Pewnego razu zle usłyszałam zamówienie i zamiast warki STRONG podałam pstrąga ... :) Pozdrawiam
dobre :)dlatego jak w sklepie mówi się żywiec poproszę to ekspedientka w sklepie się pyta czy wodę czy piwo
Hahaha bywa i tak :D różne rzeczy się zdarzają w tej branży xd
Oj girl.. cieszę się że nie tylko mi się czasem coś myli xd też teraz mam gap year i gastro it iss
Ludzie nawet nie wiedzą jak kelner bardzo się stara i troszczy o klienta, a on i tak narzeka i zawsze nas o wszystko obwinia :/
Ostatnio na wykładzie z etykiety mówiono nam, że kiedy kelner podaje jedzenie to nie powinno się dziękować, bo on wykonuje swoją pracę. Takie trochę zdziwko. Według mnie i moich koleżanek to dosyć dziwne, wszystkie stwierdziłyśmy, że czułybyśmy się głupio, nie dziękując za podanie jedzenia.
+Lena Głuch też tak uważam. To tak samo jak kiedy zostaje się obsłużonym w sklepie i tak samo kasjer jak i klient mówią na koniec dziękuję. Choćby tak z czystej grzeczności.
Gdzie był ten wykład i kto go prowadził? Jaka uczelnia i kierunek ?
Nam nauczycielka od matematyki, która miała obsesje na punkcie "sawłar wiwru" też zawsze to powtarzała :V i że nie wolno mówić sobie smacznego, ale to akurat mnie jakoś nie zdziwiło.
mówienie smacznego akurat moim zdaniem zawsze brzmi podejrzanie.
jasne, ktoś chciał byc miły, ale.
ALE.
ktoś moze ci tam napluł i nie wiesz i teraz to jest ironiczne.
moze ktoś chce gryza i specjalnie ci to mowi by było ci głupio
moze ktoś zakłada, ze to -coś- jest niedobre xD
może ktoś chce żebyś się udławił, jak próbuujesz powiedziec "dzieki" z pełną gębą xD
i nie mowie tylko o restaur. ale ogólnie, tak w życiu.
ja zawsze na "smacznego" odpowiadam "nie szkodzi" :v żeby się odwalili i mieli zagwozdkę, czy chciałam być wredna, czy nie.
Ja zawsze dziękowałem i dziękować będę i w dupie mam jakieś tam idiotyzmy, które się zrodziły w głowie lewicowego profesora.
Fajny filmik. Również pracuję w gastronomii i doskonale rozumiem kwestie, które poruszyłaś. Jedyne do czego się przyczepię to to, że w języku polskim nie ma słowa "brzydliwy". :D Pozdrawiam serdecznie!
Hej :) Pracowałam w restauracji w Londynie przez wakacje (konkretniej w muzeum Victorii i Alberta, byłaś tam?) i oprócz tego o czym powiedziałaś, nauczyłam się też dwóch innych rzeczy. Po pierwsze, mimo większej empatii mam też co do kelnera większe wymagania. Kiedy spotykam się z nieuprzejmością ze strony kelnera automatycznie się wkurzam, bo co innego pomyłka lub bycie zmeczonym a co inego chamstwo. Wiem, że ja w mojej prac w życiu bym się tak nie zachowała. Może to glupie, ale nauczyłam sie też trochę traktować ludzi jak idiotów. Pewnie wiesz o czym mówię: pytanie 15 razy o drogę do łazienki, mimo wyraźnego oznakowania, zostawianie kosmicznego syfu na stole czy w końcu pytanie o to, czy mogę dodać do mrożonej kawy wrzątku zamiast lodu, żeby slodzik się rozpuścił, bo w płynie est tylko cukier. No proszę, jak można
Zgadzam się ze wszystkim co powiedziałaś, pracowałam w 3 gwiazdkowym hotelu, z punktu widzenia pracownika ten hotel nie zasługiwał nawet na 1 gwiazdkę... Przy dużych grupach ludzi, obwiniali nas, że mamy przydzielone jedzenie kiedy była jajecznica czy parówki np. po 2 na jedną osobę, a to nie zależało od kelnerów. Nie mogłam przyjmować zamówień, bo nie znałam się na kasie, też oczywiście pretensje. Nogi to mi odpadały, wygodne buty to podstawa!!!
Pracuje jako kelnerka już pół roku, ta praca nauczyła mnie bardzoo wiele. M.in jak stać się bardziej cierpliwą, albo jak bardzo znielubić ludzi haha. Ludzie są bardzo często nie wyrozumiali i gdy czekają 20 minut na makaron to już podnoszą ręce do góry, że oni tak długo czekają. Sto kroć mi się oberwało już i nie było za fajnie
Całkiem fajnie to opowiedziałaś powiem że kelnerzy łatwo nie mają bo muszą nie dość nanosić się i maszerować w jedną i drugą stronę to jeszcze polerować sztuce i kieliszki a tą całą resztą na kuchni musi się zająć kucharz lub pomocnik kucharza ja pamiętam jak się przyjmowałem do restauracji pierwsze kroki wstawiałem jako pracownik pomocy kuchennej to na początku dostawałem garście talerzy i szklanek do mycia kelnerka i kelner przynosili mi co 5 minut bardzo miłe osoby teraz żałuję że jako kelner nie mogłem zacząć pracy bo bardziej mi się taka praca podoba lubię kontakt z ludźmi ale zawsze można staż sobie zrobić w gastronomi mam 1 rok przepracowane polubiłem tą pracę ale jako kelner widzę się lepiej więc warto pracować w tej branży szczególnie że nie potrzeba co nie gdzie doświadczenia :)
Jak zaczynałam pracować w restauracji za granicą, pamiętam, że goście zostawili koszyk z nietkniętymi paroma kromkami chleba. Zapytałam się koleżanki w pracy, że można by go zabrać do domu albo zachować jeśli nie dla siebie, to dla zwierząt, a ona na to: "wyrzuć, jak przychodzi dużo ludzi, nie ma czasu na takie rzeczy". Niby drobiazg, ale jednak tak jak wspomniałaś, szkoda wyrzucać jedzenia.
Ciekawa tematyka. Ja osobiście pracowałam jako kucharz w restauracji ale też jako kelnerka ( w tej samej restauracji) i muszę stwierdzić że kucharze ( pomijając sterte przekleństw, poparzonych dłoni itp. ) mają o wiele łatwiejszą pracę.
Co do talerzy, i przecierania ich. ZGADZAM SIE W 100% Tak właśnie się robi, i tego starzy kelnerzy uczą młodych.
W edynburskiej restauracji, w której pracowałam, kelnerzy mieli 3 razy więcej "mini szkoleń'', wytycznych jak trzeba postępować, często byli testowani i podstawione osoby pisały im recenzje, oceniały dosłownie wszystko, szefowie skupiali się na trenowaniu każdego kelnera osobno, w totalnym przeciwieństwie do ludzi pracujących w kuchni, gdzie robiono zazwyczaj tylko jedno szkolenie, miało się jednego szefa nad sobą (leniwego szkota). Także pod tym względem kelnerzy mieli dosłownie przeorane :D
Co do szacunku wobec kelnera, powiedziałabym nawet więcej. Właściwie to klientów można by podzielić na różne grupy :D Często jest tak, że przychodzi klient, któremu się wydaje ze jak za coś płaci to mu się ot tak należy - czyt. mam gdzieś kulturę. Są też tacy "cichociemni', to taki klient, który nie powie wprost o co Ci chodzi tylko obgaduje Cię do osoby towarzyszącej bądź co gorsza robi zła opinie ( np potrafi wysmarować esej na temat Twojej pracy na fanpagu restauracji ). Często goście są przekonani, że zła organizacja to właśnie wina kelnerów, nikomu nigdy nie przyszło do głowy ze to akurat najmniej od nich zależy. Świetny film, dziwię się że nie cisnęły Ci się na usta bardziej konkretne określenia :)
Bardzo fajne aspekty omówiłas. Wydaje mi się, że nie odnosi się to tylko do rpacy w reastauracji, ale do rpacy z ludźmi tak w ogóle. Każdy mógłby/powinnien popracować w obsłudze klienta żeby naucyzć się szacunku, zrozumienia i empatii :)
Nawet rpaca na infolinii potrafie wiele nauczyc o zachwoaniu ludzi
+eowina1818 Dokładnie, uważam że każdy powinien spróbować pracy z klientem, nie koniecznie w gastronomii, bo można naprawdę dużo z tego wynieść :)
to samo tyczy się pracy w handlu... ja kiedyś, co prawda przez krótki okres czasu pracowałam w sklepie z ubraniami i nie raz miałam do czynienia z niemiłymi klientami... ale najgorsza jest przymierzalnia i te ciuchy na lewą stronę, w godzinach szczytu człowiek nie nadążał z wywijaniem ubran na prawą stronę, ciuchy tylko piętrzyły się... to samo tyczy się przymierzania rzeczy na sklepie i odkładania ich obok lustra 10 metrów od wieszaka z tymi rzeczami, nie raz siedziało się do 24 w sklepie i porządkowało to wszystko... a przed świętami to jest naprawdę jedna wielka masakra, od tamtej pory zawsze staram się odkładać rzeczy na miejsce i wywijać je na prawą stronę, przecież to mnie nic nie kosztuje a ajk ułatwia pracę innym osobom... :) to się wydaje, że taka praca jest łatwa lekka i przyjemna, ale ja po 8h w pracy byłam potwornie zmęczona, przy kasie musisz uważać, żeby wszystko policzyć, szczególnie przy klientach, którzy wydawali parę tysięcy złotych i kupowali niezliczoną ilość rzeczy, nie policz sobie takiego sweterka za 500zł...srednio fajnie
już nie wspomnęo niespodziankach w postaci odchodów w przymierzalni lub w kieszeni spodnii... bo u nas też się tak zdarzyło
+biolykurczak przed świętami.. o tak! Nie wierzę w ludzi odkąd pracuję w handlu. wystarczył jeden dzień świąt a ludziom nagle przypomina się, że nie mają w domu chleba, mleka, jajek i pampersów. Ale dobra, to jeszcze zrozumiem. Jeszcze bardziej nie mogę pojąć idei kupowania nagle półrocznych zapasów skarpetek, pasków, pacek na muchy, kubków dla niemowląt itd. Ja rozumiem boże narodzenie, bo prezenty na ostatnią chwilę, ale na przykład trzech króli czy dzień niepodległości to przecież tylko jeden dzień kiedy większość sklepów jest zamkniętych, więc chyba idzie przeżyć niekupienie sobie nowej pary majtek! Od małego zawsze było mi szkoda pań w sklepie i nigdy nie chodziłam do sklepu w święta.
Hej Karolina, pracuje w Tgi Friday's w Manchesterze od poltora roku i mimo tego ze uwielbiam pracowac z ludzmi ktorzy tam rowniez pracuja, to jednak sa plusy i minusy. Zdecydowanie zgadzam sie z kazdym punktem o ktorym wspomnialas, szczegolnie z byciem uprzejmym dla kelnera/kelnerki. To kompletnie zmienia nastawienie do klienta i przez te poltora roku mialam wiele podobnych do Ciebie sytuacji. Jestem ciekawa jak sie zachowalas kiedy przynioslas majonez? Ja zazwyczaj staram sie byc najmilsza jak tylko potrafie, nie w sztuczny sposob, poprostu mam nadzieje ze moja pozytywna energia i bycie milym sprawie ze klient tez zmieni zdanie i zacznie byc mily. Niestety ludzie sa rozni, czasami to nie wychodzi. Jesli chodzi o marnowanie jedzenia, uwierz ilosci ktore my wyrzucamy mnie tez szokuja, najgorsze jest wlasnie to ze nie mozna tego nikomu przekazac. Moge wiedziec jak nazywa sie restauracja w ktorej Ty pracujesz? Pozdrawiam
Co za prawdziwy film, szczególnie to podsumowanie od 6:20 :) Jako kelnerka pracuję czwarty miesiąc i jest to moja pierwsza praca w gastronomii. Ile ja się tam nauczyłam :) Właśnie szukam innej pracy, bo współpracujące ze mną dziewczęta okazały się zawistnymi... dziewczętami, uwielbiającymi rzucać innym kłody pod nogi. Powodzenia!
Ja prauję w markecie. To, co sie dizeje z jedzenem to jest masakra. Ostatnio wyrzucono 50 kg (!!!) bananów, w sumie nie wiem dlaczego, bo wg mnie wygladały ok. O pieczywie nie wspomnę. Oczywiśącie nie mozęmy tego wziać do domu, wię wszystko idzie do KOSZA.
Znam ten klimat jak weźmiesz połowę to zaraz kradzież wolą na chasuok niż dać komuś to chore jest by żałować jedzenia w pracy
Super, że poruszyłaś ten temat. Sama pracuję jako kelnerka i wszystko co mówisz jest w 100% prawdą. Ja codziennie spotykam wrednych, zapatrzonych w siebie klientów, którzy potrafią tylko narzekać. Ta praca nauczyła mnie także zostawiania zawsze napiwków, bo prawie każdy kelner/kelnerka pracuje za grosze, nawet nie jest to 1000 zł na miesiąc.
+LoveSweetCherries mhm, to samo mam zawsze z kurierami czy dostawcami pizzy.
Ja w ogóle nie jestem w stanie pojąć dlaczego nie zawsze pracownikom wolno po prostu jeść. Pracowałam kiedyś w knajpie, nie jako kelnerka a na kuchni, na początku dnia zawsze obierałam warzywa. I nigdy, ale to PRZENIGDY nie było problemu z tym, że np przegryzałam sobie w międzyczasie słupki marchewki, wręcz szef zawsze śmiał się ze mnie, że jeśli jestem głodna, to mam sobie czegoś nałożyć, usiąść i zjeść a nie chrupać warzywa pomiędzy obieraniem jednego wiaderka a drugiego. Po czym zaczęłam pracować w pizzerii i poczułam się jakbym dostała w pysk po tym jak dostałam opieprz za zjedzenie... łyżeczki lodów. Nie porcji, nie gałki, łyżeczki.
czasem restauracje zamawiają "na styk". w momencie kiedy zabraknie tej jednej marchewki to może się po prostu rypnąć. a z drugiej strony- knajpa ma powiedzmy 20 pracowników. jakby każdy sobie tak codziennie podjadł troszkę to wygenerowałyby się spore straty w stosunku miesiąca. w restauracjach zazwyczaj są posiłki pracownicze, robione oczywiście po kosztach ale umówmy się- mało jest miejsc pracy prócz gastro, w których jest zapewniony bezpłatny posiłek w ciągu dnia. poza tym często po jakichś większych imprezach zostaje mnóstwo jedzenia i wtedy nikt pracownikom nie broni jeść ;)
Również pracuję jako kelnerka i uważam, że kelner wchodząc na sale do gości MUSI znać skład poszczególnych dań itd. Oczywiście może czegoś zapomnieć, ale powinien być przygotowany,a przynajmniej mnie tak nauczono. I właśnie dlatego, kiedy ktoś czegoś nie wie, kiedy jestem w restauracji to bardzo się irytuje :
Pamiętam jak podczas jednego z moich pierwszych dni w sphinxie w jednej z galerii w warszawie trafił mi się stolik 6 ludzi na koniec okazało się ze chcą podzielić rachunek na 6 osobnych ale powiedzieli mi o tym po tym jak podałem rachunek wiec się nie dało. Jeden z panów wstał i zaczął się na mię wdzierac chciał gadać z właścicielem i wogole afera. Na szczęście po wszystkim jedna z Pan zamówiła desery dla wszystkich :) smacznego całej szóste osób :) nauczyło mnie to dwóch rzeczy szanujemy każda osobę która jest w pracy a druga rzecz to to że szanujemy każdego kto ma kontakt z naszym jedzeniem :) pozdrawiam każdego kelnera kelnerke barmanów i kucharzy ;)
bardzo mądrze mówisz, kiedyś pracowałam w barze mlecznym tam to dopiero była masakra. Tak na serio bycie miłym i uprzejmym nic nie kosztuje a można komuś poprawić nastrój zwłaszcza jeśli pracuje się z ludźmi a tak jak mówisz nie każdy umie się zachować z szacunkiem
Bardzo dobry film. Mi sie zdarzylo, ze nie zdazylismy wyparzyc naczyn po myciu (a zmywarki nie bylo, calymi godzinami stalam przy zmywaku) i goscie nie dosc, ze nie dostali zdezynfekowanych sztuccow, to na dodatek chlopak pracujacy wtedy ze mna wytarl mokra lyzke w swoja koszulke i tak kazal mi to zaniesc. Jeszcze powiedzial, zebym sie nie obruszala, bo w innych kawiarniach dzieja sie gorsze rzeczy.
1. kelner, a własciwie osoba uczaca sie nie powinna obsługiwać gości. Zazwyczaj tam gdzie pracuje szkolenie kelnerskie trwa od miesiaca do dwóch i konczy sie egzaminem z karty i obsługi gości.
2. zmywarka w restauracji? chyba wyparzarka.
oglądałem z zaciekawieniem :D. Zawsze jestem miły dla kelnerów ze względu na to co mogą zrobić z moim jedzonkiem, widać nie tylko ja tak myśle :D
+Jam8 buahahaha, moją koleżankę kiedyś jakiś facet próbował obmacywać na parkiecie. Niedługo później odwdzięczyła się dwukrotnym napluciem mu do hot-doga. Nie tylko w restauracji trzeba uważać co się robi. :)
@@mmartyna1557 Ja bym jej rozsmarował tego hot-doga na ryju :)
Mądry przekaz. Dobrze, że edukujesz "młodzież" :) Ja co prawda mimo moich 31 lat, nigdy nie pracowałam jako kelner. Zawsze miałam prace biurową.
"Młodzież" dobrze zaznaczone bo niestety w większości przypadków to dorośli traktują kelnerów bez szacunku...
Zgadzam się w 100%
Mimo innego wykształcenia dostałam pracę w gastronomii. Raczej nigdy nie chodziłam długo głodna i nikt mi tego nie zabraniał. Najadłam się w pracy i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu.
Bardzo pięknie i mądrze o tym powiedziałaś, sama byłam kelnerką przez pewien czas. Powiem szczerze traktuje kelnerów z przeogromnym szacunkiem, zawsze ich chwalę również potrawy jeśli mi smakują i zawsze zostawiam napiwki, nawet niewielkie ale sama wiem jak bardzo mnie cieszyło gdy sama dostałam nawet 5 zł
jenki, jaka ty ładna
+helloitsme1 Dziękuję bardzo :)))
pokażesz jak ćwiczysz? :)
Karolino a może pogadanka o zaburzeniach odżywiania? Bardzo proszę i serdecznie pozdrawiam
skąd bluzka ? *.*
U mnie w ciagu dnia srednio wyrzucaja 1000kg ciastek (pracuje w fabryce) i to jak maja lepsze dni bo jak maja gorsze to potrafia wyrzucic 3 razy wiecej :( rowniez nie moge na to patrzec..po nowym roku czas znalesc nowa prace..
Obowiazkiem kelnera jest znajomosc menu ,bardzo dobze jak mozesz zaproponowac danie czy go opisac jak nieznasz menu,kelner ktury niezna menu to nie kelner
Nieprawdą jest, że kelner nie ma wpływu na to, co wychodzi z kuchni. Jeśli jest zimne, przypalone - ma prawo tego nie podać gościowi. To kelner jest ostatnią osobą, która weryfikuje danie.
Jeny, miniaturka jak z okładki
dokładnie tak, z wszystkim się zgadzam :) ja również zupełnie inaczej patrzę na kelnerów odkąd zaczęłam pracować w różnych restauracjach. Kelner musi mieć oczy dookoła głowy przez cały czas trwania zmiany i być do dyspozycji WSZYSTKICH swoich klientów naraz, a oni często nie rozumieją, że występujemy tylko w liczbie pojedynczej, nie da rady się sklonować jak owieczka Dolly :)
Gdzie kupiłaś ta prześliczna bluzeczkę?:)
Pokazywała ja w którymś z vlogow i chyba jest z choies 😂
kelner to ciezka praca eh fajnie gadasz :)
Czy warto otworzyć restaurację :)
Od siebie? Cóż, celujcie w hotele 4*+ ;). W niektórych, większych miastach są firmy typu Staff-cośtam (wtórne gówno, chów wsobny rzekłabym w większości, trzeba znaleźć tych, którzy są "najdłużej" xD chyba), tam jest zmywak już gdzie są panie które za was myją. :D ludziom tylko podajecie kawy czy herbaty ew. ich zamowienie, ale przewaznie malo robicie. pracowałam w Sofitelu, wspaniały okres, chociaż niektórzy (i to nie goście!) potrafią dać w kość. mankamentem (w moim pryzpadku: plusem) bycia w 4*, 5* hotelu jest język angielski. macie w miarę wykwintnych gości, którzy nie boją się przepierdolić 1100 zł na pokój + śniadanie. Ale za to napiwek od czasu do czasu w wys. 20 eur (~80 zł ;] hehe ) to dla nich pikuś i jeszcze przepraszają, że więcej nie mają :)
kelner jest po to aby rowniez przekazac niedogodnosci na kuchnie, a nie plakac, ze wszyscy mysla ze to jego wina.
Piękna dziewczyna
Tematyka ciekawa ale niestety nie zgadzam się z kilkoma kwestiami. Po pierwsze punkt pierwszy i drugi poniekąd się wykluczają. Najpierw - kelner nie ma wpływu na błędy w zamówieniu, na czystość talerzy. Z drugiej strony to kelner jest odpowiedzialny za poprawne zamówienie i może przetrzeć talerz czy wypolerować sztućce.
Poza tym pracuję w dosyć dobrej restauracji i mamy bardzo dobre stosunki z kucharzami. Dlatego nie wyobrażam sobie wziąć z wystawki na stół dania na brudnym talerzu, dania, które jest zimne, dania które nie wygląda standardowo, jest nieestetyczne. Wystarczy zwrócić uwagę, kucharzom a jak jest problem, zwrócić się do menagera i na stolik trafia idealne danie. Fakt - nie mamy wpływu na smak potraw, ale samemu decydujemy czy pracujemy w restauracji z dobrym czy niedobrym jedzeniem.
Z innej strony nie wyobrażam sobie aby nie starczyło w restauracji talerzy i podawać dania na przetartej ścierą porcelanie.
Uważam, że od kelnera wymaga się bardzo dużo, mają dużo obowiązków i praca wykańcza czasami psychicznie ale niestety tak jest. Moja etyka nie pozwala na większość rzeczy, które uważasz za "wybaczalne". :)
Co do kwestii błędów - zdarzają się często, bo tabaka, bo gorszy dzień, bo gość wkurzył. To normalne i jak ludzie mają wspomnianą przez Ciebie empatię to zrozumieją. Chociaż dla mnie i tak najgorsi goście to są ludzie z branży. ;)
Ostatnio babka dała mi w dość wyraźny sposób do zrozumienia, że nie jestem nic warta bo przejęłam jej stolik za koleżankę, która źle się czuła. Mimo starań jej znajomych nie kryłam mojego niezadowolenia bo sama zachowywała się wciąż wulgarnie. Jej słowa po doliczeniu serwisu, który mamy obowiązkowy przy większych grupach i jest o tym informacja" Oni mają wyjebane, oni chcą tylko napiwki" na pewno nie załagodziły napięć między nami. :D
Przepraszam Karolina, ale jesli ''cos jest zimne, przyszlo za pozno, byl blad w zamowieniu, cos bylo brudne'' to jest to wina kelnera! Kelner odbiera jedzenie z kuchni i powinien wiedziec jak danie ma wygladac. Odmow podania jesli uwazasz, ze zle i wyslij kucharza, zeby sie tlumaczyl! To kelner powinien nadzorowac ( nadzorowac mowie! nie wyznaczac! bo zaraz zaczna sie drzec mordy!) czas podania ( jesli jakies opoznienie, jakies problemy w kuchni to kelner zalatwia z goscmi). Co do wyrzucania jedzenia... jesli w firmie gdzie pracujesz nie mozna brac jedzenia nie martw sie, poukladaj sobie relacje z kuchnia i zapomnisz co to slowo 'glodna' i jesli bardzo bedziesz chciala to wykarmisz tez kilka tych biednych rodzin o ktorych mowisz. Pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia!
pracowałam jako kelnerka i mam dokładnie te same przemyślenia ;-))
zgadzam się ze wszystkim, również pracowałam jako kelnerka :)
brawo 👌😆😘
Dokładnie takie mają wejście z domku udają ą e ę udają
Widzisz z tego co mi wiadomo jedzenie które jest wyrzucane musi być wyrzucane ponieważ w innym przypadku gdyby było oddawane biednym ludziom i tak restauracja musiałaby zapłacić podatek od oddanego jedzenia. Z tego co słyszałem takie jest prawo chociaż pewny nie jestem. Pozdrawiam
jakis podatek jest ale to chyba zwykly vat od kupna i sprzedazy, jak przy normalnym zamowieniu
Wiecie co najbardziej denerwuje prawdziwych kelnerów? My uczymy się wszystkiego przez 4 lata w technikum a zwykła osoba po liceum idzie i nosi dumnie głowę, ze pracuje w restauracji. O wszystkich takich rzeczach, które zostały tutaj poruszone jest mowa w czasie nauki. Więc chyba wiesz na co się piszesz..
wiewór pospolity dlaczego zaraz zwykła osoba po liceum? Myślisz, że do pracy w restauracjach koniecznie poszukują tylko po szkole gastronomicznej? Poza tym, to raczej wina pracodawcy, skoro przyjmuje ludzi bez adekwatnego do pracy wykształcenia. Ja z resztą uważam, że nie będąc w technikum gastronomicznym i nie ucząc się na kelnera można to wszystko nadrobić w praktyce już pracując.
jestem kucharzem w nadmorskiej restauracji i muszę niestety odrobinę zweryfikować to, co mówisz... poruszyłaś kwestię znajomości menu- przepraszam ale kelner powinien znać kartę na wylot, powinien być także zaznajomiony z procedurami przygotowania, powinien wiedzieć gdzie znajduje się karta alergenów. jasne, goście czasem pytają o szczegółowe rzeczy (np czy jajecznica smażona jest na maśle zwykłym czy klarowanym) i takich rzeczy kelner nie wie ale podstawy tego, co znajduje się w każdym z dań powinien znać. co do wyrzucania jedzenia- tak, to okropne, zgadzam się. nie tylko jedzenie niedojedzone przez gości ląduje do kosza ale często też połowa garów z kuchni. u nas akurat to, co się nie sprzeda ostatniego dnia "przydatności" zwykle ląduje na staff meal. co się nie zużyje to niestety w kosz. i tak, w kosz idą rzeczy, które są jeszcze dobre do spożycia ale skończył im się czas przechowywania dopuszczony przez sanepid oraz standardy haccp i tu nie warto ryzykować bo kary są bardzo wysokie więc kucharzom po prostu łatwiej się pozbyć z bólem serca niż później tłumaczyć się szefostwu albo samemu ponosić odpowiedzialność finansową przy niezapowiedzianej wizycie sanepidu. jeżeli jeszcze chodzi o pracę kelnerów- no jest niewdzięczna bo jeżeli goście są niezadowoleni to przelewają swoją gorycz na biednych kelnerów, którzy pośredniczą między gościem a kucharzem. niestety, tu trzeba umieć opanować swoją frustrację oraz nerwy i być tak czy siak super miłym dla gościa. ale nie martw się, my także przeżywamy takie sytuacje. praca w gastro nie jest kolorowa i usłana różami ale za to bardzo satysfakcjonująca :)
Skąd jest ta bluzka ?;0
winny jest: 50 % kelner 50 % kuchnia ! zawsze i nic sie nie zmieni. jedyny - to ze kelner leci na pierwszy strzal. Nie wiesz jak wyglada to od strony kuchni. Pozdrawiam.
Kelner tylko podaję danie, nie przygotowuję.
Dobry kelner wie co jest na talerzu, wiec jak widzi ze danie jest bledne, powinnien zostac odeslany przez kelnera, a kelner powinnien przeprosic klienta, poprosic o cierpliwosc i np dac jakiegos malego drinka...
Czemu zawsze po "Hej..." mówisz "yyy"? :D
Zderzenie z rzeczywistością boli co nie??
Jakby tak wszyscy zaakceptowali rzeczywistość, to świat pozbawiony byłby nawet ... haterów.
z tym jedzeniem to serio słabo, też nie mogę tego przeżyć
Praca tzw. "pożar w burdelu" - nikt nie wie o co chodzi, trzeba biegać. To mi się najbardziej podoba w pracy w mojej restauracji - pizzerii. Intensywność i nieprzewidywalność. Z każdym klientem istnieje szansa na potrzask Twoich ideałów oraz brak kultury z Jego strony, ale i szansa na wielki szacunek, zrozumienie i wiele serdeczności. Uczę się zapominać i wybaczać; stałam się bardziej pewna siebie; ćwiczę trzy języki obce, pracuję w międzynarodowym środowisku. Trenuję skromność - nigdzie już nie czuję się jak "święta krowa", jak trzeba swoje muszę odczekać w kolejce. Buduję więzi międzyludzkie i świetnie spędzam czas np. z dziećmi, kt. dla mnie rysują.
U mojego znajomego gosc zamowil margarite. Dostal pizze a chcial cocktail haha :D
A najgorsze to jak dają to zapłać
„brzydliwi” say whaaaat
Kelner zawsze się wybieli 😂
Właśnie miałam ciężki dzień w pracy( kelnerki)... dzisiaj klienci dali mi popalić a szczególnie Niemcy , którzy w 98% są mili i ugodowi ale jak trafi się na te 2 % to wszytko jest źle(herba zimna, talerz brudny, długo się czeka, nie smaczne... itp itg... przynieś mi jeszcze to, za chwile daj mi jeszcze to i tam to.. śmieją się z twojego Niemieckiego i patrzą na cb z pogardą... BOZE bycie kelnerką to ciągły stres i kłótnie z kuchnią! Kliencie restauracje jak do niej idziesz to usiądź i poczekaj ktoś zaraz do cb podejdzie stanie pod kasą w niczym nie pomaga tobie ani kelnerowi.
kasuje napiwki i jak nie dzieli sie z kuchnia(u mnie w restauracji) to niech zbiera na klate :) xd
Z całym szacunkiem dziewczyno nigdy w życiu nie słyszałem bardziej stronniczej pogadanki na temat pracy w Gastro
Trochę tendencyjny filmik...i mówię to jako osoba, która pracowała jako kelnerka. To co mówisz o "złych klientach" (może tak powinien być zatytułowany ten filmik?)- to samo można powiedzieć o chamskim kelnerach, którzy tak samo potrafią uprzykrzyć życie. A takich zauważam jest coraz więcej- młodzi, opryskliwi, pracujący jakby za karę... Co do zamówień się z Tobą nie zgodzę- jest to zawsze wina kelnera, ponieważ on odpowiada za zamówienie. Także to, w jakiej kolejności jest podane- najlepiej dopytać, co ma być podane jako pierwsze, żeby nie było niemiłych niespodzianek. W każdej innej sytuacji np. jeśli na kuchni się spóźniają- wtedy to faktycznie nie jest wina kelnera :)
Jeśli na kuchni wydają zamówienie, to trzeba je wydać, bo wystygnie. I nie , nikt Ci nie zrobi drugiego na kuchni. Jesli drugie danie wyjedzie z kuchni pierwsze, to musisz je podać. Tak było u nas. Wszystko w głównej mierze zależy od zarządu/ managera. Kelner niestety niewiele może.
Katarzyna Chotomska nic nie muszisz . jestes kelnerem to wystarczy ze powiesz sluchajcie nie moge tego wydac zrobcie nowe . bo ty jako osoba wydajace danie jako ostania masz pelne prawo a nawet obowiazek skontrolowac danie przed podaniem :) . dwa Pani na filmie pomylila sie bo nazwala sie kelnerem i to jest pomylka w jej wykonaniu bo to co mowi swiadczy ze jest napędem do tacy a nie kelnerem .
3 . kuchnia i sala sa w ciaglym kontakcie przekazuja sobie informacje o brakach czy skladnikach dan . jesli tego nie robi juz wiadomo ze chujowy lokal bo kelner nie wie co podaje czyli nie budzi twojego zaufania i sprawia u cb odczucie dyskonfortu czyli juz stawia siebie na przegranej pozycji w rozmowie z gosciem .
pytasz kuchnii co jest w danym daniu . zeby umniec chodzby zaprezentowac do danie . dobrze jest tez wiedziec jak smakuje ale z tym roznie bywa raz dają na próbe raz nie . w zaleznosci jak jestes obroty dogadasz sie z kuchnia i poznasz smaki jak nie to przejde sie kupie cos sobie na obiad sproboje . nic wiecej to jest minimum .
Mój wujek ma cukiernię i niestety nie wiem jak u was ale w Polsce oddawanie biednym nawet chleba z piekarni pod koniec dnia jest tak horrendalnie opodatkowanie, że niestety nie opłaca się tego robić. Prawo jest prawem, ale szkoda mi bezdomnych, którzy zjedliby takie ciasto z ucałowaniem ręki, a dzięki pazerności rządów nie mogą :(
+oleoleksa możesz powiedzieć coś wiecej o tym prawie? Kiedy ja pracowałam przychodzili bezdomni i się błąkali ewidentnie szukając jedzenia wiec po kryjomu dawaliśmy im chleb przed zamknięciem ale tak naprawde to nic wtedy nie wiedziałam o żandym prawie i nie rozumiałam czemu to taki problem :P bo nawet menagerka im dawała ale tak żeby nikt nie widział
A możesz podać dokładny przepis z kodeksu?
Pierdolisz A się nawet je znasz....
Mogła byś zarobić bardzo dobrze w innej branży. 💲💲💲
Tempa dzida
Badz mily to ci kelner przetrze niedomyty talerz - no litosci, niedomyty talerz powinien wyladowac na glowie kelnera. Sprawa szacunku. Na szacunek trzeba sobie zasluzyc, np. wlasnym profesjonalizmem i uprzejmoscia a nie zastraszaniem, co to kelner moze zrobic z waszym jedzeniem zanim wam je poda. Oj panienko musisz sie jeszcze dlugo uczyc. I nie tylko kielnerowania ale ogolnie życia.
Ale nowości, w każdej pracy tak jest. Podobnie jest z kasjerkami/kasjerami w sklepie, z listonoszami, z kierowcami autobusu, itd. Szacunek się ludziom w pracy należy. Fajnie, że o tym mówisz, ale to się tyczy każdego człowieka. A wielu Polaków, to jak wychodzi z pracy to staje się bucami, a najgorsi są ci najlepiej zarabiający, oni strasznie źle traktują pracowników usług.