To miał być zwykły trening. Tragiczna historia uczniów z Kalisza
Вставка
- Опубліковано 27 лис 2024
- Patronite:
patronite.pl/S...
Kontakt: szczytomaniak@gmail.com
Wszystkich miłośników gór i pięknych widoków zapraszam na mojego Instagrama:
www.instagram....
Źródła:
artykuł: Dziennik Bałtycki, 1980, nr 283
zywiec.beskidy...
pl.wikipedia.o...)
pl.wikipedia.o...
ratownictwogor...
Janusz Jędrygas: Tragedie w Beskidach - Pilsko
katowice.tvp.p...
zywiecinfo.pl/...
podroze.onet.p...
artykuł: Znów o krok od tragedii na stokach Pilska. „Dziennik Bałtycki”
www.przewodnik-...
Byłem w nieco podobnej sytuacji. To był 1987 lub 88 rok, przedostatni dzień obozu zimowego w Bukowinie. Nasza grupa lekkoatletów z AZS Olsztyn, 4 dziewczyny i zdaje się 6 chłopaków, utknęła na Przełęczy Kondrackiej. Najmłodsi byli jeszcze z liceum. Dawno wtedy nie pruszyło i było bardzo mało śniegu , a ten co był zamienił się w twardy lód. Wchodziliśmy od Doliny Małej Łąki, wąskimi płatami lodu pomiędzy skałami. W tym lodzie były czyjeś stare, zamarznięte ślady, dla nas jakby stopnie. W nie wkładaliśmy nogi i ręce. Bo ostatni kilometr wchodziliśmy na czworaka. Inaczej w ogóle ma przełęcz byśmy nie wleźli, bo za stromo. Pamiętam też , że czasem trzeba było wtykać palce w dziury , jakie zostały po kimś , kto szedł tam wcześniej z czekanem. Wejście bylo trudne , bo byliśmy oczywiście tylko w cienkich dresach i śliskich adidasach. Nie jest to nic nienormalnego, bo gdy się biegnie , to do minus 15-20 stopni jest i tak ciepło. Poniżej -20 to już płuca zatyka i biegać się nie daje. 🥴.
Z przełęczy mieliśmy wejść na Giewont, ale tam był już sam lód jak szkło.
Dwie dziewczyny upadły i potłukły się , jedną popłakała. Pildką tragedię każdy pamiętał wtedy doskonale. ☹️Wiedzieliśmy dokładnie gdzie jesteśmy, ale byliśmy jak w pułapce. Powoli kończył się dzień. Próby schodzenia do Doliny Małej Łąki mogły łatwo skończyć się tragicznie: stoczeniem na skały, których jest tam pełno. Postanowiliśmy więc próbować zejścia w stronę Doliny Kondrackiej. Tam urwisko było bardziej strome , ale za to z samego lodu, bez ostrych głazów czy kamieni.
Udało mi się zejść na dno Piekiełka, dzięki dwóm ostrym kamieniom , które wbijałem na przemian w lód i na nich "widziałem". Drugi kolega co schodził ze mną, w połowie stoku poleciał w dół , ale instynktownie rozłożył się jak liść i dzięki temu nie skoziołkował. Zsuwał się dość szybko i u podnóża poobijał, ale jednak został cały. 👍
Na dole pobiegliśmy do schroniska wezwać pomoc dla reszty.
Dostałem do ręki telefon i przekazałem GOPR-owcom co i jak. Potem wróciliśmy pod Piekiełko obserwować jak ratownicy wysadzeni przez helikopter , mający raki i liny sprowadzają w dół resztę naszej ekipy. Akcja trwała ze dwie godziny , ale w sumie wszystko skończyło się szczęśliwie. Najedliśmy się tylko dużo strachu i było trochę stłuczeń. 👍🙂.
I tu mała uwaga...
Kierownik schroniska prosił o pomoc dwóch WOP-istów, którzy z rozpiętymi pasami wylegiwali się na ławce przed budynkiem. Powiedzieli, że mają to w nosie i nigdzie nie pójdą , bo niedługo kończy się ich zmiana. Oni pokazali prawdziwe oblicze ówczesnych "zielonych". 👎👎👎. ===
Gdy za 2 dni wróciłem do domu i opowiadałem ojcu o naszej przygodzie, akurat były w radio wiadomości sportowe. Słynna wieczorna kronika sportowa. Radiowy kłamca podał, że pomoc dla lekkomyślnych biegaczy z Olsztyn xostała wezwana dzięki dzielnym żołnierzom WOP. 🤣🤣🤣👎🤮🤮🤮
Wtedy poczułem się jakbym żył w Rosji. Jakby ktoś mi napluł w twarz. Taki był zdychający PRL! 👎👎👎🤮.
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten odcinek. Zależało mi, aby przed nagraniem przejść zimą ten szlak oraz dotrzeć do ratowników biorących udział w tej tragedii. Jestem bardzo wdzięczny Panu Adamowi i Marianowi, że wzbogacili ten materiał swoimi wypowiedziami. Wybaczcie, że nie ma nagrań ze szczytu ale w połowie drogi od Hali Miziowej na szczyt Pilska padły mi baterie, prawdopodobnie przez kilkunastostopniowy mróz. Pozdrawiam serdecznie i uważajcie na siebie.
Nie przepraszaj, nigdzie nie podpisywałes że co tydzień będziesz wypuszczał odcinek jakiś. Jak zrobisz to będzie.
Nie musisz próbować być szybszy. Bądź lepszy, jak i tym razem byłeś :) pozdrosy z Indonezji. Obejrzane przy śniadanku z widokiem na Gunung Agung.
A czemu nie wytłumaczyłeś czemu, akcja się tak późno rozpoczęła? Co to znaczy nie było łączności?
Dziękuję że jesteś i robisz takie materiały.
" Idąc w góry, zaplanuj swój wypadek". Przewrotne, ale świetne hasło.
Świetnie, ze zapraszasz gości do swoich materiałów. To dodatkowe urozmaicenie i zawsze dobrze się słucha osób, które wiedzę czerpią z wieloletniej praktyki.
Tak pokora i wiedza. Kiedyś poszłam z dziećmi na Turbacz w grudniu i pogoda była bez zarzutu ale nagle się zmieniła i wyszliśmy poza linię lasu na polanę, na której śnieg był ponad pas i widzieliśmy schronisko, światła bo zdążyło się już ściemnić ale szliśmy tak wolno a na polanie nie było jak się orientować czy w dobra stronę, do tego strach, stres. Doszliśmy w końcu do trasy biegowej, wygładzonej przez ratrak. Po dojściu poleciały łzy. Chodzę po górach i często myślę o tamtej sytuacji - niby nic... jak powiedział ratownik czasami kilka niefartownych zdarzeń, zbiegów okoliczności - to nie muszą być wielkie, kardynalne błędy. Dziękuję za odcinek.
kompas?
Dokładnie, każde wyjście na rower jest niebezpieczne, wystarczy że kilka momentów zagra się nieodpowiednio. Jestem rehabilitantem w klinice reedukacji i takich zbiegów okoliczności, i wypadków które w zasadzie nie powinny się zdarzyć jest mnóstwo, ale mówi się głównie o takich które ludzi zszokuja i zachęca do przeczytania
Byłem setki razy na Pilsku i na nartach i na turach i z moimi dziećmi. Do gór trzeba mieć pokorę. Jeśli są jakiejkolwiek sygnały że pogoda może się załamać trzeba zrobić zwrot na pięcie. Tu nie ma żadnego marginesu błędu zwłaszcza z dziećmi. Jednak gdy ja wykonałem ten zwrot wiele razy i w Beskidach i w Tatrach setki turystów parły do góry nawet w momencie gdy już było słychać pierwsze grzmoty czy zaczynał padać śnieg. Później mamy takie tragedie jak ta opisana w tym filmie lub ta na Giewoncie a takich sytuacji już były tysiące. Szkoda że tak wielu zapomina o tym że szczyt to dopiero połowa drogi zawsze łatwiejsza.
To prawda, często miałem podobne sytuacje. Wycofując się mijał wiele osób które mimo gwałtownego pogorszenia pogody parło w górę mimo ostrzeżeń.
Ludzie w takich sytuacjach mają zawsze jedną odpowiedź, a mianowicie "nic się nie stanie". Nie wiem, z czego może to wynikać, może z braku wyobraźni
@@cogito1026
Może mamy tę głupotę i lekceważenie życia w genach?
Wrzesień 1939- "Pobijemy Niemców- będzie dobrze". Listopad 1830 - "Pobijemy Rosjan - będzie dobrze".
Styczeń 1963 - "Pobijemy Rosjan - będzie dobrze".
Warszawa 1944 - "Pobijemy Niemców- będzie dobrze".
2022-2023 -"Pobijemy Rosję- będzie dobrze. Wyzwolimy Ukrainę."
@@owlmanstrix1564
😏Bredzisz.🥴
Podziwiam Twoją pasję i czas który poświęcasz na przygotowania do każdego odcinka. ❤️
Ja też, i to bardzo, ale po minucie od wrzucenia filmu, jeszcze nie wiesz jaki jest ten konkretny odcinek.
Jestem z Kalisza a mój pracownik w tamtych czasach należał właśnie do tego klubu lecz na szczęście nie zabrał się z ekipą bo miejsca były ograniczone !! Opowiadał mi kilka miesięcy temu o tej historii i aż nie chciało mi się wierzyć że możliwa była taka bezmyślność ... No ale z każdego wypadku wyciągane są wnioski i miejmy nadzieję że to się nie powtórzy . Niestety Ci którzy zginęli byli jak mówiłeś najlepszymi i najsilniejszymi z grupy !!
Ooooo Szczytomaniak.. najlepszy odcinek ever! Brawo! Ale historia bardzo smutna, dająca do myślenia.. takie zwykle Pilsko?Właściwie mam je za górą, a od bajtla na narty tam jeżdżę i tu taka tragedia? Szok totalny! I tu się włącza respekt do każdej, KAŻDEJ GÓRY na którą człek ma chęć wleźć. Ameeeeen. Pozdrawka
Maciek, bardzo ważny materiał edukacyjny w dzisiejszym odcinku! Od roku chodze po górach zimą i dużo już sie nauczyłam - o sprzęcie i ekwipunku, o przygotowaniu merytorycznym, sprawdzaniu prognoz pogody, sposobach wzywania pomocy - ale dużo osob nie ma ani świadomości ani wyobraźni, co ich może zaskoczyć w górach. Warto powtarzać i pokazywać przykłady, jakie konsekwencje może wywołać brawura, nieostrożność i lekceważenie gór. Super, że udało Ci się wpleść rozmowy ze świadkami-specjalistami! Tak trzymaj!!!
Dziękuję bardzo!
Świetny materiał. Dziękuję!!! Zgadzam się w 100% z tym, że na takich obozach kondycyjnych - często nawet dzisiaj- kompletnie nie bierze się pod uwagę faktu, że coś może pójść nie tak. Jako lekkoatleta sam uczestniczyłem w takich obozach i pamiętam podobnie wyglądający trening.
Kiedy w 1995 roku byliśmy na takim zgrupowaniu w Węgierskiej Górce. Pamiętam jeden z treningów marszo- biegowych w masyw Baraniej Góry. Był piękny słoneczny, mroźny dzień.
W dolinach mało śniegu ale im wyżej się wdrapywaliśmy tym go niepostrzeżenie przybywało. W okolicach wysokości 1000 m n.p.m jedna z koleżanek dostała ataku skurczu oskrzeli- jak się okazało miała nie rozpoznaną astmę. Wysiłek i mróz wyzwolił ów atak. Trener wyznaczył najstarszego z nas do eskortowania jej w drodze powrotnej do obozu. My pobiegliśmy dalej. Pobiegliśmy to może za mocno powiedziane- zaczęliśmy się przebijać przez coraz większe zaspy śnieżne dalej w kierunku Baraniej. Niestety sił ubywało, chętnych do torowania drogi również.
Do tego wszystkiego - jak się okazało wcale nie zbliżaliśmy się do szczytu tylko trawersowaliśmy go wzdłuż masywu. Oczywiście wszyscy ubrani tylko w dresy i buty biegowe, które były już kompletnie przemoczone. W końcu po kilku godzinach męczarni trener podjął decyzję o odwrocie.
Z tymże nie tą samą drogą , a jak najszybciej - jak nam się wydawało- prosto w dół. To chyba była niegłupia decyzja, bo po kolejnych około 2-3 godzinach dotarliśmy do brzegów Soły i wzdłuż jej północnego brzegu przedzieraliśmy się do najbliższego mostu aby przejść na drugą stronę- do cywilizacji.
Ostatecznie nic poważniejszego się nikomu nie stało i wieczorem wszyscy- kompletnie wymęczeni znaleźliśmy się w obozie. Nasza koleżanka "astmatyczka" też już tam była cała i zdrowa- atak jej minął wkrótce po rozpoczęciu powrotu w dół. Wszystko wskazuje na to, że napędziła go jej też dodatkowo histeria, a świadomość że wraca do obozu zadziałała jak lekarstwo. W Węgierskiej Górce w jadalni obozowej czekała też na nas opóźniona i przetrzymana kolacja :-)
Niemniej, choć dziś wspominam to jako mocną, górską przygodę to zdaje sobie sprawę, że było to igranie z własnym życiem. Nie chciałbym aby moje dzieci przeżywały podobne "przygody".
Jeszcze raz dzięki za świetny film i pozdro znad morza :-)
O tej tragedii pierwszy raz usłyszałam od mojego taty, który w tamtym czasie miał 12 lat i chodził do Szkoły Podstawowej nr 12. Jego koledzy i koleżanki byli uczestnikami owej wyprawy. Bardzo dużo czytałam na ten temat, gdyż sama jestem absolwentką tej szkoły, a trener Kisiel był jednym z moich nauczycieli wychowania fizycznego.
Dziękuję za ten filmik i za pracę, która włożyłeś przy jego tworzeniu.
Pozdrawiam serdecznie z Kalisza.
Wspaniały materiał. Byłem tam i na Babiej i w Bieszczadach wielokrotnie. Będę miał większą pokorę chociaż zawsze staram się być przygotowanym, nawet latem.
Dziękuję za nowy odcinek. Pozdrawiam bardzo serdecznie.👍👍👍🌞💕💕Ja nie potrafię tak.przewidywać .Lubię chodzić pi górach i nie przewiduję złego zakończenia .Dziękuję zostałam.uczulona.
Tak, pamiętam, że prosiłem o ten odcinek. Wielkie dzięki !
Dzięki za ten odcinek.
Sam pochodzę z Kalisza i w szkole podstawowej uczyła mnie żona trenera Krzysztofa Kisiela.
Pamiętam jak pod jednym z odcinków o wyprawach radzieckich studentów, ktoś w komentarzu opisał tą tragedię. Właśnie tak czekałem, aż ty zrobisz o tym film. Powiem szczerze, że rozmowy z ratownikami dodają dużo autentyczności, mega wykonanie.
@Szczytomaniak nie wiem czy kiedyś było, ale jak byś mógł zrobić kiedyś recenzje książek o tematyce górskiej które polecasz przeczytać w pierwszej kolejności. Ostatnio właśnie pomyślałem, że z twoim oczytaniem masz naprawdę szeroki wachlarz.
Z górskim pozdrowieniem :)
Jestem oficjalnie uzależniona od twoich opowieści , a głos drogi autorze uspokaja , pomimo często drastycznych treści. Dziękuję za każdą minutę materiału. Absolutna fanka ;)♥
Po przeczytaniu pani komentarza, kliknęłam subskrypcję zanim jeszcze przesłuchałam materiał ;)
@@monikamonika8081 Cieszę się niezmiernie. Polecam
Blisko Pilska mieszkam i pierwszy raz słyszę o tej tragedii.Jak najbardziej trzeba tematy bezpieczeństwa poruszać.W górach nie ma żartów.Nie raz się o tym przekonałam.Dzięki za wszystkie filmiki, które wrzucasz.Dobra robota👍👍👋⛰
Pouczenia zawsze na wagę złota🍀. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie
Maciek, jak zawsze w dychę z materiałem. Fajnie, że są w niego wplecione wypowiedzi ludzi, którzy mają pojęcie o górach. Pozdrawiam serdecznie
Świetny materiał!
Byłam na Pilsku, ale nie miałam pojęcia o takiej tragedii.
I fakt, nawet latem można stracić orientację na tym płaskim szczycie.
Pamiętam te zdarzenie gdy pokazywano zapłakaną dziewczynkę która została na kwaterze; bardzo się o ich martwiła 😖 to była szeroko komentowana tragedia; ale chodziło o to żeby ludzie nie lekceważyli gór; raz przeżyłam burze w lesie w górach; stało się to nagle w ciągu 20 minut rozszalało się; piekiełko; jak już zeszłam z góry wyglądałam jakbym wpadła do bagna; obojętnie jakie masz obuwie, ślizgasz się na kamieniach, trawa też mokra śliska, o upadek łatwo; zawsze pamiętam o tych dzielnych chłopcach którzy zginęli pod Pilskiem; staram się postępować ostrożnie, no ale wtedy to miałam nauczkę 😏 ja ciągle będę krakać o tych ubezpieczeniach , gdy jedziemy w góry; to niewielki wydatek dla turysty, a dla ratowników szerokie możliwości działania
Kilkanaście lat temu, miałem okazję widzieć dzieciaki z jakiegoś obozu sportowego taekwondo wychodzące na Babią Górę żółtym szlakiem. Trener, czy też jakiś opiekun grupy, puścił je zupełnie samopas. Najmłodsi turyści nie mieli raczej więcej niż 8-10 lat, a robili co im się żywnie podobało. Cała ekipa rozciągnięta na dobre kilkaset metrów. Biegali, skakali - pełna samowolka. W życiu nie widziałem tak nieodpowiedzialnego zachowania ze strony opiekunów wycieczki. Cud, że nikt sobie tam wtedy krzywdy nie zrobił.
Tragiczna historia każdy powinien to obejrzeć ku przestrodze zwłaszcza przed sezonem zimowym. Jak zwykle bardzo profesjonalny materiał Pana Macieja. ps. pomoc w górach w Czechach na Słowacji i w innych krajach UE jest płatna .....
Lepiej nie, chyba ze chcesz wiecej tragedji. Nawet w takim USA prawie wszedzie jest za darmo. Jesli cos zrobisz glupio dostajesz kare, 500 - 1000 USD. Wszytko inne platne ale nie to. Dlaczego? Bo jak bylo platne to po prostu dzwonili po pomoc za pozno. I tak nie bylo z kogo kasy sciagac bo same trupy. Co bedzie nastepne, odplatna policja?
Świetny film, gratuluję wszystkich pomysłów i realizacji. Ta historia bardzo ciekawa i niestety tragiczna. Szczególnie jak giną dzieci czy młodzież. Oby takich wypadków było jak najmniej.
Niestety zarówno czeski leśnik jak i trener mają swój udział w tragedii!
Oczywiście nie wyliczy się tego w procentach ale niestety mają. Dodatkowo ciąg przypadków.
Super ciekawy materiał!
Pozdrawiam
Bardzo dobry odcinek. Dobrze było też posłuchać, jak kiedyś ratownicy zmagali się z trudnościami podczas poszukiwań zaginionych, bez dostępu do dzisiejszych technologii. Warto obejrzeć/posłuchać 👏
Dokładnie.
Super! Szacun za odwiedzenie miejsca wydarzeń!
Ale mnie tu dawno nie bylo😉 Fajnie bylo Cie znow Macku posluchac! Nie ukrywam, ze ja rowniez czekalam na ten temat. Swietne to, ze wzbogaciles material o wypowiedzi Pana Sajnoga i sam nagrywales wstawki z tej trasy👌👏
Bardzo dobrze zrealizowany temat. Ciekawe spostrzeżenia ratowników. Ta historia aż się prosi o przeniesienie jej na ekran filmowy.
Dziękuję za ten odcinek. Zwłaszcza teraz kiedy co chwile słyszymy o zaginieciach w górach. Góry przyciągają sama wiem z doświadczenia Pozdrawiam.
Bardzo dobry material. Gory to nie spacerniak, wlasnie skończyłam czytac historie pewnej Szkockiej pisarki Nan (Anna) Shepherd "The living Mountain", ktora przez cale swoje zycie odkrywala gory. Mysle ze jej madrosc i doświadczenie przekazane na pismie, to niezbednik dla kadego kto kocha gory i chcialby po nich wędrować. W swojej powiesci duzo mowi o tym, ze gory to nie tylko szczyty, gory maja srodek, maja sile, swoja wlasna przyrodę i unikatowy klimat.
Pieknie przekazuje to na jaki szacunek gory zasługują, i jak malo o nich wiemy, i jak niewiele dostrzegamy biegając po nich zamiast chłonąc górska nature. Nan, to bardzo ciekawa osobowość związana z gorami jakby niemalże wrosła korzeniami do skal, polecam jej powieść .
Na tej samej górze i w tym samym roku, tylko jakieś dwa - trzy tygodnie wcześniej o mało nie zamarzłem... Gdy po kilku godzinach walki o życie w końcu dotarłem do schroniska na szczycie góry wiedziałem, że mam siły może na godzinę walki... Nie więcej.... Już widziałem śmierć, jak mnie chciała porwać.... Zapłaciłem za to odmrożeniami stóp pierwszego stopnia.... Nie sposób opisać ból jaki sprawiają odmrożone stopy, gdy wraca do nich ciepło....
Co dopiero jakbyś był na K2... Ja pierdole, od stroju zaczynamy i plecaka, to biwak możesz rozłożyć jak coś nie tak pójdzie bądź gdzie
Jestem z gór, a mój mąż z Kalisza. Beskid Żywiecki, Makowski to moje tereny. Beskid śląski równiez. Nie miałam pojęcia o tej tragicznej historii.
Za oknem piękna zima ,słońce. Temat bardzo na czasie ! Trzeba myśleć aby wrócić do domu.
Mój ulubiony kanał. Pozdrawiam.
Jestem tu świeży, od kilku dni zaledwie, ale kanał jest fenomenalny. Nawet już sobie Twoją książeczkę zafundowałem pierwsze 50 stron pod sklepem jakoś już poszło... Po prostu świetny kontent mimo smutnych treści, ale uświadamia mocno na temat kruchości życia. Trzeba się uczyć na błędach, jak to mówią, najlepiej cudzych. Dzięki! Cześć pamięci ludzi o których opowiadasz.
Dziękuję również i pozdrawiam serdecznie ;)
wiec bylem jednym z tych ktorzy juz dawno upominali sie o ten odcinek. jest to wazna historia bo w zasadzie wciaz aktualna w tym sensie ze moze przyniesc wazne przestrogi dla szerokiej publiki a bledy wtedy popelnione nadal sa powszechne jak bagatelizowanie wlasciwego ubioru, przygotowania kondycyjnego, orientacji w terenie - bo przeciez mam telefon ktory mnie zawsze wybawi z opresji .
dziwne ze upieklo sie opiekunowi grupy i slowackiemu lesnikowi - takie byly czasy ze wyroki nie zapadaly w sądach.
33 lata pozniej po tragedii licealistow pod Rysami, sad potraktowal nauczyciela zuplenie inaczej, mimo ze ten wlasciwie moglby zostac uniewinniony bo takie wypadki bywaja spowodowane sila wyzsza niezalezna od czlowieka.
Ja na takie wycieczki jeszcze na początku tego stulecia śmigałem też w Beskidzie Żywieckim. Wszyscy w dresach i butach sportowych, nie raz dobrze się zmarzło, ale zawracalismy zawsze jak pogoda zaczynała się psuć. Fakt zawsze coś może pójść nie tak, nie wszystko da się przewidzieć.
Cudownie przedstawiony dramat ,ze góry to jest wezwanie i nie należy ignorowac ,kondolencje dla Rodzin .
Podsumowanie jest proste - w góry latem jak w zimę, zimą - jak na wojnę. Zestaw dróg odwrotu i kryteriów podjęcia decyzji o odwrocie to podstawa. Druga podstawa - zapas żarcia planowego plus zapas żarcia awaryjnego. Trzecia - elementarny zapas środków biwakowych, możliwość rozniecenia ognia, narzędzia do pozyskania drobnego, palnego drewna (nóż trzeba mieć...) W lutym 1983 roku z towarzystwem wybraliśmy się na Turbacz. Trasa ze schroniska aż po kraniec głównego pasma, powrót poziomicowy... Tyle że siedemset metrów ze schroniska do Chaty Akademików szliśmy czterdzieści pięć minut - śnieg, brzydko mówiąc, po jaja z cienką, co drugi krok pękającą warstwą firnu... Wszyscy wrócili w dobrej kondycji, ale w dresikach to my nie szliśmy...
A latem, na Babiej, goprowiec nam wyraźnie powiedział, że w razie kłopotów od razu schodzić na Orawską Polhorę i w pierwszej chałupie pytać, skąd do słowackiej straży granicznej dzwonić - przyjadą, papiery sprawdzą, do ostatniego schroniska, w którym się w Polsce spało zadzwonią - i na przejście graniczne odwiozą. Dzień trasy w plecy - ale nie reszta życia...
Byłam dwa razy na takim obozie sportowym w Korbielowie, w latach 80-tych. Faktycznie szlismy na treningi w góry ubrani w tzw. Ortaliony, dresy i "adidasy". Całe szczęście, że nic się nikomu nie stało.
Super odcinek, nie chodzi oczywiście o tragedię dzieci, ale o Twoje przygotowanie materialu.
Brak słów na tego Słowaka.
Co do zachowania "służb". W latach 80tych w Beskidach, mój tata był świadkiem jak straż graniczna Polska nie wpuściła i "szorstko" potraktowała czeską parę która w czasie burzy chciała schronić się w schronisku. Tata bał się interweniować, bo miał pod opieką moją kilkuletnią siostrę a to była komuna. To tyle na temat bratniej atmosfery tamtych lat. Co do samego Pilska jeszcze w drugiej połowie lat 90 mój tata miał coś źle na starej mapie i przypadkiem zeszliśmy na Słowacje. Było jasno, ciepło i wróciliśmy. Ale ciuchy, termos , przekąski no i wyjscie na Pilsko o 10 zimą to za późno niby na styk czasu starczy przed zachodem o 16 ale... Na styk lepiej, zwłaszcza gdy jest grupa większa i mało doświadczona. Np wycieczka ze szkoły z zakładu pracy etc.
Odcinek w idealnym momencie, bo właśnie planowałam wyprawę w Beskid Żywiecki z mężem i synem.
Bardzo ciekawy materiał. W filmie jest mowa o czechosłowackim leśniczym, ale na końcu jednak zabrakło cisnącego się moim zdaniem na usta stwierdzenia, że to on jest odpowiedzialny za śmierć tych dzieci. Spotykając grupę widział, że byli cienko, nieadekwatnie do pogody ubrani, że były wśród nich po prostu małe dzieci. Powiedzmy to wyraźnie - ten leśnik, każąc im zawrócić, skazał ich na śmierć. On, nikt inny.
Dziękuję 👍
Oglądałem w latach osiemdziesiątych w TVP reportaż o tej tragedii. Była tam poruszana sprawa braku łączności radiowej między WOP i GOPR. Nie poruszyli tego tematu ani ci ratownicy ani Ty. Wiem co to znaczy, gdyż byłem w wojsku radiotelegrafistą a także radioamatorem. Byłem na Pilsku latem 1981 roku. Z Hali Miziowej na szczyt to po prostu spacerek. Szczyt jest bardzo płaski, czy idziesz do Polski , czy na Słowację , trudno się zorientować. Zwykle do tragedii dochodzi przy łańcuchu niekorzystnych zdarzeń. Bywałem latem kilka razy na Górze Kościuszki ( 2228 m.n.p.m) , nawet na tej " górce " doszło do zimowej tragedii. Zginęło kilka osób, znaleziono ich dopiero po stopnieniu śniegów. Pozdrawiam z Sydney. Zdzisiek R.
Pamiętam wycieczkę na Pilsko z klasą (gimnazjum). Pogoda dopisywała wejście nie powinno zająć dużo czasu, oczywiście nauczyciele stawiali na klasowych sportowców. Jakże się zawiedli! Mistrzynie i mistrzowie koszykówki, siatkówki i piłki nożnej byli kompletnie bezradni w starciu z górą. Wniosek? Jeden sport od drugiego wyraźnie się różni, oprócz kondycji trzeba mieć też wiedzę jak i kiedy siły wykorzystywać.
jakies 30 lat temu z trzema kolegami weszliśmy na Pilsko zimą poza szlakiem, wcześniej jakiś pogranicznik zakazał wejścia.
Ekstremalne przeżycie , Śnieg momentami 2m wysokości , kopny, zero przyczepności, ale nawzajem wyciągaliśmy się , nawet pies (wilczur) miał problemy. Czy dzisiaj zrobiłbym to samo?- nie! wtedy byliśmy silnymi byczkami uprawiającymi ekstremalny sport, dzisiaj bym się tylko wpakował w kłopoty. I te pytania na szczycie Pilska: gdzie macie narty??? oprócz nas nie było tam nikogo bez nart...
Wszystko wynagrodził widok gór, w tym Tatr widocznych jak na dłoni.
Jak zwykle świetna robota!!! Ps.Ruszam w Karkonosze w następny weekend jakby co 😉
Dzięki za super odcinek i praktyczne rady👍
Slucham tego z przerazeniem!!!! Jestem rocznik '83, gdy mialam 10 lat trafilam do klasy sportowej o profilu koszykowki, wiec musialo to byc rok- dwa lata pozniej, czyli powiedzmy mialam miedzy 11-12 lat. Pojechalismy na oboz na Slowacje, takze roznorodnosc wiekowa, ale sama podstawowka. Nasz opiekun mial 22 lata.
Mielismy dwie wycieczki w gory, mielismy lokalnego przewodnika i pogoda byla super, ale nie o to chodzi- w pewnym momencie doszlismy do takiego momentu- wyvacz ja nie mam pojecia jak to sie nazywa- wbite w skaly barierki, lancuchy i kazdy musial po tym przejsc. Za nami przepasc. W pewnych momentach trzeba bylo sie tak na maksa odchylic. Pamietam jak potwornie sie balam, mialam bardzo slizgie buty, nawet nie chce pomyslec co moglo sie tam stac i jak wiele szczescia mielismy :-(
Annie "slizgie buty.
Cześć.. Ja jestem rocznik 84 (Z Kalisza tak w ogóle) słucham tych opowieści z przerażeniem! Tak samo twoja historia jak i ta opisana dowodzi o "lekkomyślności" opiekunów wycieczek albo osób które pozwoliły ma to aby 22 letni chłopak lub jak kto woli "mężczyzna" był już opiekunem takiej wycieczki. Obym nigdy nie straciła czujności i nigdy nie zgodziła się na żaden taki udział w wycieczce swojego dziecka.
5:25 "piękny drewniany budynek" ... no niezły eufemizm. Rzeczywiście piękny drewniany budynek schroniska spłonął w pierwszej połowie lat 50-tych XX w. A obiekt, który stał na Hali Miziowej w omawianym czasie to buda powstała z zaadaptowanej wozowni i stajni (które ocalały z pożaru). Warunki jakie panowały w tym "schronisku" - mimo starań personelu - urągały wszelkim normom, nawet w tak siermiężnym państwie jakim była PRL.
To prawda, mówiąc o "pięknym drewnianym budynku" miałem na myśli oczywiście schronisko które spłonęło w latach 50-tych. Nie wiem dlaczego kompletnie zapomniałem o tej budzie, może dlatego, że faktycznie była paskudna. Dziękuję za poprawę. Pozdrawiam serdecznie
Przez 20 lat w tej jak Pan łaskawie określił ówczesne schronisko „ budzie” spędziłem jako dziecko, potem jako młody mężczyzna kilka Świat, BożeNarodzenie, Wielkanoc,
potem sporo obozów narciarskich. Tam miałem przyjemność poznać byłych gospodarzy zmarłych tragicznie Państwa Kubiców, ciepłych i miłych traktujących gości jak rodzine, himalaistów ŚP. Jurka Kukuczke i Wojtka Kurytyke którzy wyświetlali i komentowali zdjęcia z ekspedycji w najwyższe góry świata, legendę GOPR, nieżyjącego już Jurka Janiszewskiego i wiele innych ciekawych postaci praktycznie z całej Polski. Było skromnie i ubogo natomiast był klimat i atmosfera.Teraz mamy murowaniec z atmosferą poczekalni Dworcowej i jadłodajni. Jak powiadają nasi sąsiedzi z drugiej strony Pilska „Pane Havranek, to se ne vrati” Pozdrawiam.
Myślę, że ważne jest, aby zdać sobie sprawę : mierzymy się z żywiołem! Góry, pustynia, ocean/morze, rzeka, bagna, itd. Trzeba mieć do żywiołu ogromny szacunek i respektować jego zasady. Lekceważenia - żywioł nigdy, nikomu nie wybaczy. Śmiałkowie zostaną ukarani...
Do dziś pamietam jak w późnych latach 80 wchodząc od Złatnej na Rysianke przechodziłem przy znaku „Pilsko” Tylko Kukuczka zrobił na mnie większe wrażenie pod kątem emocjonalnym.
Super materiał 🔥
Tak niewiele dzieli od tragedii - czesc chlopcom dzielnym bohaterom ktorzy w tak trudnych momentach starali sie pomoc slabszym tak jak umieli najlepiej.
Pamiętam, że niedługo po tej tragedii był artykuł w piśmie Płomyk - bardzo często do niego wracałam., ztobił na mnie niesamowite wrażenie.
Ciekawy odcinek i świetny materiał. 🏵
Mam nadzieję, że kiedyś będziesz na googlepodcast 😉 Świetny materiał, jak zawsze 😊
Dziękuję
Dziękuję chlopaku
Super materiał 👍👏👏
Bardzo stara historia. Opisana na stronie GOPR..a nadal aktualna ku przestrodze. Opowiadam ja zawsze, jak idę z młodymi na Pilsko, zachodzimy tam pod ten krzyż.
Latem byłem na Śnieżce i zmarzłem jak pies, rozgrzewaliśmy się gorącą herbatą że schroniska. Po tym odrzuciło mnie od gór na zawsze
Świetny materiał, brawo.
Straszna tragedia, kilkakrotnie zaskakiwały mnie już trudne warunki w górach, zarówno zimą, jak i latem, m.in. na Skrzycznem czy Tarnicy, która wydaje się łagodna w podejściu, tymczasem warunki ulegają zmianie w kilka sekund, ostatniego lata chociażby, wchodziliśmy w krótkich spodenkach, skąpani w słońcu, ale na szczycie w ciągu minuty byliśmy już w długich spodniach i kurtkach i marzliśmy mimo ochrony, wytrzymaliśmy kilka minut i trzeba było schodzić, czułam, jakby ta nagła różnica temperatur wyniosła co najmniej 15*C, do tego silny wiatr potęgował to odczucie. W zimie za pierwszym razem musieliśmy zawrócić 15 minut przed szczytem z powodu potwornej mgły i zasypanego szlaku, zero widoczności oraz innych ludzi. Góry są piękne, ale i mroczne.
Kolejny odcinek na medal. Szkoda tych chłopców... Byli tacy młodzi. :(
Pamietam to osobiscie, te kolejne wiadomosci nadchodzace, strasznie mi to utkwilo w pamieci
Jak zaczynałam vie oglądać to miałeś chyba z 12 tys subskrybcji. Obejrzałam jako pierwszy Mount Everest zapłać i zgiń i oglądam do dzisiaj. Pozdrawiam odcinek super
Dziękuję bardzo, pozdrawiam serdecznie :)
Tak, pogoda w górach to najwieksze niebezpieczeństwo. Opalałem się na Babiej Górze a chwilę potem w ximowej kurtce uciekałem w dół. A na Pilsko jeździłem tylko na narty wtedy, jak gdzie indziej już/jeszcze nie było śniegu.
Dzięki za materiała, ale jedna uwaga
1) 5:22 przybyli do pięknego drewnianego budynku
Piękny drewniany budynek z 1930 roku spłonął w 1953. W latach 80-tych aż do 2004 roku była tam zwykła buda, najbrzydsze schronisko w całych Beskidach.
Fajny materiał i im dłuższy tym lepiej
Super odcinek 👍
Dodam tylko jedno info. WOP - Wojska Ochrony Pogranicza. Nie istnieją już od jakichś 30 lat. Na początku filmu (9:28) usłyszałem WOPR i się zastanawiałem co oni tam robili :-)
Też usłyszałem WOPR 😁
Bardzo dobry materiał , ostrzeżenie
Super materiał ,może zrobiłbyś materiał jak się ubrać w góry i jaki ewentualnie wziasc sprzęt aby przeżyć 24 godziny w górach ?
Kurtke, czapke i butle wody
@@marcinsz5108 No to powodzenia życze
Ulubiona chwila niedzielnego wieczoru :)
Zastanawia mnie czemu nie schodzili, byle gdzie - w końcu musieli dojść do zabudowań. Wystraszyli się tego leśnika, ale to była sytuacja ekstremalna.
Rzetelny materiał jak zawsze . 👍
Bardzo ciekawy materiał. Dobra robota! :) A ja planuję w przyszłym tygodniu wbiec na Pilsko ...
Super materiał!
bardzo ciekawy materiał
Dla młodszych widzów jak np. moje dzieci: WOP to Wojska Ochrony Pogranicza.
Macie przykład leśnika: czym się kierują a czym nie służby w totalitarnym kraju. Nie przyzwoitością. Obyśmy nie skosztowali tego ponownie, bo historia lubi się powtarzać.
Przypomina mi się ta historia. Miałam wtedy 16 lat jak to się stało.
Ja miałam 12 lat i byłam przerażona, gdy dziewczynka która została mówiła że są tylko w dresach bo to miał być tylko trening
Ja też pamiętam, byłam w I klasie liceum. Nazwa Pilsko brzmi dla mnie złowieszczo.
Panie miej w opiece tych młodych ludzi, którzy przed tragiczną śmiercią opiekowali się młodszymi do samego końca. Policz im to w Swojej niezmierzonej łasce i opiekuj się ich rodzinami, by kiedyś mogli pod Twoją opieką cieszyć się razem życiem wiecznym Amen. Wieczne odpoczywanie racz zmarłym dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci na wieki wieków Amen.
Praedziwi, dzielni, młodzi bohaterowie. Ich rodziny choć w wielkim bólu, mogą być z nich dumni. 😢 🙏🏻🙏🏻🙏🏻 Wieczny odpoczynek racz im dać Panie. A światłość wiekuista niechaj im świeci. Na wieki wieków. Amen. 🙏🏻🙏🏻🙏🏻
I co ? Opiekuje się nimi ?
Żal i współczucie z powodu tragedii. Kolejne i bardzo liczne przypadki udowadniają niestety, że spora część ludzi jest całowicie bezmyślna i nie zachowuje ostrożności pomimo tragicznych przypadków, króre już powinny być przrestrogą.
Decyzja o zejściu w stronę przełęczy to był tragiczny błąd. To nie jest oczywisty szlak i dużo łatwiej go zgubić. Gdyby wrócili na Miziową nic by się nie stało. Znam doskonale tamtą górę, rodzice mieszkali tam 13 lat i sam nie odważyłbym się w złych warunkach schodzić do przełęczy. Nawet jak znasz ten szlak to można się tam wykończyć.
Tak to już jest. Ludzie lekceważą takie niskie góry, a już najgorzej jak to robią zimą.
Podobno nikt sądownie nie odpowiada za tragedię. A powinien Sąd skazać: leśniczego (za nieudzielenie pomocy), trenera (za brak wyobraźni i podstawowe błędy organizacyjne).
Pilsko to jest w ogóle dziwna góra, jakiś zły klimat tam panuje. Na narty bez szału a do trekkingu mega nudna, poszedłem na szczyt tylko dlatego że była masa ludzi. W innym wypadku nie poszedłbym sam nawet jeśli pogoda byłaby lampa. Jeśli nie będę musiał już nigdy się tam raczej nie wybiorę.
Do zobaczenia na szkaku! 🙂
Pamiętam ten tragiczny wypadek i fakt, że cała grupa mogła być uratowana przez tego Słowaka. To chyba wszystkich zabolało najbardziej. Detali tego wypadku nie znałam, ale pamiętam, że najbardziej oskarżano w mediach opiekuna grupy. To była tragedia tak dzieci, jak rodzin i tego wychowawcy. To była tragedia całego narodu polskiego.
Dobra robota, materiał z najwyższej półki, szacunek!
Tak to jest jak ktoś uważa się za niezniszczalnego. Głupota ludzka jest ponadczasowa.
Każdy kretyn powinien płacić ze swojej kieszeni za obsługę TOPR-u,
tak ja płaci za taksówkę po jej wezwaniu. Może to nauczyłoby kretynów szacunku do natury.
ogladamy!
Witam ;-) Oglądam pierwszy odcinek na tym kanale i bardzo mi się podoba. Trafiłem tu dziś po obejrzeniu filmiku na kanale Niech To Szlak (od niedawna go suskrybuję i oglądam ale bardzo mi się podoba i w jaki sposób jest prowadzony i z jakim chumorem) i linku pod nim ;-). Myślę że już po pierwszym filmiku zasuskrybuję ten kanał bo warto. A tak na koniec potwierdzam że zwłaszcza w zimie i załamaniu pogody a zwłaszcza widoczności bardzo łatwo pomylić drogę powrotną z szczytu. Chociaż mam już sporo wiosen na karku to dziś dowiaduję się z tego kanału o tym fakcie. Pozdrawiam i do następnego ;-).
Bardzo mi miło, że materiał przypadł Ci do gustu i dowiedziałeś się z niego czegoś nowego. Pozdrawiam serdecznie 😉