Ej, czepiacie się tego domu w Londynie. To - mimo wszystko - dość typowy (architektonicznie) londyński dom tarasowy (London terraced house) i pochodzi z XIX w. Jasne, to plomba w rodzaju Domu Kereta - ale jednak jest zabytkowa, jest chroniona wpisem na listę heritage i jako wiktoriańska spuścizna, na pewno się sprzeda. Wyposażenie - nawet ten kominek - są po prostu oryginalne. A pieniądze... Mówimy jednak o Londynie. A głupi mikroapartament w Gliwicach kosztuje 160k (jakieś 17m2). A mimo wszystko jest różnica: zabytkowy dom w Londynie, brzydka patodeweloperka gdzieś na Śląsku. Edit: przeszukałem źródła o tym domu. To był w XIXw. sklep z kapeluszami/pracownia modystyczna. W budynku zachowano oryginalną kuchnię AGA oraz wannę art-deco. Możemy heheszkować - no ale, heritage. Być w może w Polsce urządzono by tam muzeum-miejski skansen, ale bardziej obstawiam, że kamienica by od dawna nie istniała i byłaby po prostu dziurą miedzy dwoma innymi budynkami, gdzie wstawiono by garaż blaszak (co i z Gliwic znamy - blaszak stał całe dekady na Królowej Bony).
Nie chodzi nam tutaj o sam budynek - kamienica z zewnątrz jest piękna, w środku ładnie odnowiona i faktycznie jest dosyć typowa dla zabudowy Londynu. Jej szerokość jest taka sama jaką kiedyś ktoś zaprojektował i nie jest to wymysł dewelopera - jak najbardziej rozumiemy. Bardziej jednak zwracamy uwagę na retorykę deweloperów (czy w tym przypadku biura nieruchomości), którzy o mikroapartamentach lub właśnie tej kamienicy używają sformułowań "luksusowy jacht", "bardzo łatwo się tam żyje" itd. Jakkolwiek nie zaklinalibyśmy rzeczywistości szerokość pokoju, mieszkania czy w tym przypadku całej kamienicy, w której dorosły człowiek nie może położyć się w poprzek nie jest nawet namiastką wygodnego życia, nie ważne jak ładnie byłaby wykończona :) szanujemy za research, sami bazowaliśmy jedynie na tym jednym artykule.
@@RzutOka Dzięki za odpowiedź! Kanał zacząłem obserwować. Założyłem - być może mylnie - że zamieszkujemy jeden heimat ;-). Jak to mawiają - reklama dźwignią handlu, więc jakoś ten dom reklamują. Potem poszperałem bardziej i okazało się, że takich domów jest sporo też w Holandii. Inna sprawa, która wymaga absolutnego napiętnowania, to właśnie patodeweloperka. Mam wrażenie, że gdyby prawo budowlane pozwalało - to deweloperzy zabudowywaliby właśnie prześwity między blokami (jak byłem dzieckiem to w głowie zabudowywałem prześwity na Czwartaków) - i wymyślali im wymyślne nazwy. Porównanie do jachtu może faktycznie niefortunne - wystarczy chwalić budynek za jego historię i to powinna być główna linia marketingowa
Mała wielka płyta #mieszkałabym 😆
Ja bym się zmieścił nawet na leżąco ... XD
Nie rozmiar się liczy, czy coś takiego, podobno :D cena tej chałupy to potwierdza!
Cena tej nieruchomościi mi się podoba! Odwzorowuje ilość subskrypcji niektórych person na YT
Rzut Oka już niedługo dołączy do tej grupy :D
Szkoda, że wyburzyli ten jedno-piętrowy blok. To można było wykorzystać na dużo fajnych sposobów
Ej, czepiacie się tego domu w Londynie. To - mimo wszystko - dość typowy (architektonicznie) londyński dom tarasowy (London terraced house) i pochodzi z XIX w. Jasne, to plomba w rodzaju Domu Kereta - ale jednak jest zabytkowa, jest chroniona wpisem na listę heritage i jako wiktoriańska spuścizna, na pewno się sprzeda. Wyposażenie - nawet ten kominek - są po prostu oryginalne.
A pieniądze... Mówimy jednak o Londynie. A głupi mikroapartament w Gliwicach kosztuje 160k (jakieś 17m2). A mimo wszystko jest różnica: zabytkowy dom w Londynie, brzydka patodeweloperka gdzieś na Śląsku.
Edit:
przeszukałem źródła o tym domu. To był w XIXw. sklep z kapeluszami/pracownia modystyczna. W budynku zachowano oryginalną kuchnię AGA oraz wannę art-deco. Możemy heheszkować - no ale, heritage. Być w może w Polsce urządzono by tam muzeum-miejski skansen, ale bardziej obstawiam, że kamienica by od dawna nie istniała i byłaby po prostu dziurą miedzy dwoma innymi budynkami, gdzie wstawiono by garaż blaszak (co i z Gliwic znamy - blaszak stał całe dekady na Królowej Bony).
Nie chodzi nam tutaj o sam budynek - kamienica z zewnątrz jest piękna, w środku ładnie odnowiona i faktycznie jest dosyć typowa dla zabudowy Londynu. Jej szerokość jest taka sama jaką kiedyś ktoś zaprojektował i nie jest to wymysł dewelopera - jak najbardziej rozumiemy. Bardziej jednak zwracamy uwagę na retorykę deweloperów (czy w tym przypadku biura nieruchomości), którzy o mikroapartamentach lub właśnie tej kamienicy używają sformułowań "luksusowy jacht", "bardzo łatwo się tam żyje" itd. Jakkolwiek nie zaklinalibyśmy rzeczywistości szerokość pokoju, mieszkania czy w tym przypadku całej kamienicy, w której dorosły człowiek nie może położyć się w poprzek nie jest nawet namiastką wygodnego życia, nie ważne jak ładnie byłaby wykończona :) szanujemy za research, sami bazowaliśmy jedynie na tym jednym artykule.
@@RzutOka Dzięki za odpowiedź! Kanał zacząłem obserwować. Założyłem - być może mylnie - że zamieszkujemy jeden heimat ;-).
Jak to mawiają - reklama dźwignią handlu, więc jakoś ten dom reklamują. Potem poszperałem bardziej i okazało się, że takich domów jest sporo też w Holandii.
Inna sprawa, która wymaga absolutnego napiętnowania, to właśnie patodeweloperka. Mam wrażenie, że gdyby prawo budowlane pozwalało - to deweloperzy zabudowywaliby właśnie prześwity między blokami (jak byłem dzieckiem to w głowie zabudowywałem prześwity na Czwartaków) - i wymyślali im wymyślne nazwy.
Porównanie do jachtu może faktycznie niefortunne - wystarczy chwalić budynek za jego historię i to powinna być główna linia marketingowa