Babcia miała taki, bardzo podobny. No i czasu swego się spierdzielił, tj. przestał grzać, a miał grzanie góra-dół, góra padła. A dziadek, nomen-omen, elektryk wysokich napięć, z uprawnieniami do 220 kV, i to na eksploatację i dozór, a do tego mistrz z papierami, nie kwapił się jakoś do naprawy tego bardzo prostego urządzenia. Więc musiał się wziąć wnuk. A naprawa była banalnie prosta. Otóż upaliła się spirala tuż przy przyłączu wtyczki, bo jakiś, co tu dużo kryć, baran, nie dość, że skręcił to słabo, to jeszcze pojedynczym drutem, a wiadomo wszem i wobec, że końcówki spiral się co najmniej zdwaja, albo zakładając drut na dwoje, albo dokładając tak zwaną okrętkę, by przy gnieździe, zwiększyć przekrój poprzeczny drutu oporowego i tymże, zmniejszyć nagrzewanie się samego gniazda. Naprawa była prosta, wystarczyło nieco toto naciągnąć, złożyć na dwoje, dać profilaktyczną owijkę i podłączyć pod gniazdo od nowa, po wcześniejszym wyczyszczeniu jego przyłącz drucianą szczotką. I prodiż ożył i zasuwał jeszcze ładnych lat parę. W nim dziadek, nie babcia (!) robił najlepsze pasztety, jakie w życiu jadłem, a dziadek, choć, jak wspomniałem, elektryk wysokich napięć, to na gotowaniu znał się równie dobrze, jak na swej robocie zawodowej, choć uprawnień mistrzowskich kucharza nie miał. Pamiętam, i do końca życia pamiętać będę, jak ochrzaniał babcię, że pasztet jest za suchy, bo dała doń za mało boczku czy słoniny, a pasztet to nie sałata, tam musi być co trzeba w odpowiedniej ilości. Nikt już nie zrobi takiego pasztetu, jaki robił w bardzo podobnym prodiżu, mój nieżyjący, niestety, od 2004 roku, ulubiony dziadek, u którego, no i u babci, mieszkałem całe lat pięć, kończąc szkołę średnią, tj. technikum mechaniczne.
Zaraz, zaraz, skoro prodiż jest z 1978 roku, to w 2022 roku nie ma "około 60 lat" a jedynie 44 lata z hakiem. Mój rocznik! Stanowczo wypraszam sobie, aby cokolwiek, co stworzono w 1978 roku, bo i mnie w owym, zmajstrowano, było określane jako coś, co jest w około lat sześćdziesięciu! Hola, hola, obywatele, towarzysze, ludu pracujący miast i wsi, oraz wy, inteligencjo pracująca, jeszcze nie, i jeszcze długo, długo nie! No i mam nadzieję, że ja tego strasznego wieku już nie dożyję i nawet postaram się o to, nie tylko biernie ale i czynnie.
Zawsze dostawałem tę pałkę do ucierania i makutre do oblizywania. Pozdrawiam 👍
Babcia miała taki, bardzo podobny. No i czasu swego się spierdzielił, tj. przestał grzać, a miał grzanie góra-dół, góra padła. A dziadek, nomen-omen, elektryk wysokich napięć, z uprawnieniami do 220 kV, i to na eksploatację i dozór, a do tego mistrz z papierami, nie kwapił się jakoś do naprawy tego bardzo prostego urządzenia. Więc musiał się wziąć wnuk. A naprawa była banalnie prosta. Otóż upaliła się spirala tuż przy przyłączu wtyczki, bo jakiś, co tu dużo kryć, baran, nie dość, że skręcił to słabo, to jeszcze pojedynczym drutem, a wiadomo wszem i wobec, że końcówki spiral się co najmniej zdwaja, albo zakładając drut na dwoje, albo dokładając tak zwaną okrętkę, by przy gnieździe, zwiększyć przekrój poprzeczny drutu oporowego i tymże, zmniejszyć nagrzewanie się samego gniazda. Naprawa była prosta, wystarczyło nieco toto naciągnąć, złożyć na dwoje, dać profilaktyczną owijkę i podłączyć pod gniazdo od nowa, po wcześniejszym wyczyszczeniu jego przyłącz drucianą szczotką. I prodiż ożył i zasuwał jeszcze ładnych lat parę. W nim dziadek, nie babcia (!) robił najlepsze pasztety, jakie w życiu jadłem, a dziadek, choć, jak wspomniałem, elektryk wysokich napięć, to na gotowaniu znał się równie dobrze, jak na swej robocie zawodowej, choć uprawnień mistrzowskich kucharza nie miał. Pamiętam, i do końca życia pamiętać będę, jak ochrzaniał babcię, że pasztet jest za suchy, bo dała doń za mało boczku czy słoniny, a pasztet to nie sałata, tam musi być co trzeba w odpowiedniej ilości. Nikt już nie zrobi takiego pasztetu, jaki robił w bardzo podobnym prodiżu, mój nieżyjący, niestety, od 2004 roku, ulubiony dziadek, u którego, no i u babci, mieszkałem całe lat pięć, kończąc szkołę średnią, tj. technikum mechaniczne.
I to właśnie były maszyny i urządzenia. Made in Poland ♥️ i wszystko jasne 👍
Ooo widzę kawiarkę na kredensie mam też i używam nadal
Następnym razem wpadam na kawałek ciasta :D
Zaraz, zaraz, skoro prodiż jest z 1978 roku, to w 2022 roku nie ma "około 60 lat" a jedynie 44 lata z hakiem. Mój rocznik! Stanowczo wypraszam sobie, aby cokolwiek, co stworzono w 1978 roku, bo i mnie w owym, zmajstrowano, było określane jako coś, co jest w około lat sześćdziesięciu! Hola, hola, obywatele, towarzysze, ludu pracujący miast i wsi, oraz wy, inteligencjo pracująca, jeszcze nie, i jeszcze długo, długo nie! No i mam nadzieję, że ja tego strasznego wieku już nie dożyję i nawet postaram się o to, nie tylko biernie ale i czynnie.
Przecież jest mówione, że "produkcja prodiży rozpoczęła się w 1957 roku". Z 1978 roku to może jest akurat ten model z filmiku
Super, taki polski air-fryer :D
Aluminium ma akurat absolutnie fatalne parametry pojemności cieplnej. Jest tanie i łatwe w obróbce dlatego wykonano z niego prodiż
Dzień dobry mógł ktoś mi podać przepis jakie składniki ile piec co to za ciasto czekam na odpowiedź pozdrawiam 😆.
W filmie podajemy ilości produktów, których używamy do ciasta. Piekło się ok. 45 minut. W smaku przypom8na babkę lub ciasto jogurtowe🙂
@@ewapawlak9176 Dziękuję ślicznie wejdzie pani na mój kanał i zobaczy pani moje filmy z przedmiotami z PRL
Moja babcia miła prostokętny i okrągły piekła w nim ciasto
urzadzenie do kupienia obecnie w euroagd :P
To będzie ciasto z włosami...
ta pani gdyby miala spiete wlosy wygladalaby ladniej troszke lat by ubylo ....