Z przybieraniem na wadze bywa różnie. Nie zawsze się tak dzieje lub może być to chwilowe, spowodowane np. ekstremalnym głodem w przypadku bulimii, gdy dana osoba regularnie wymiotuje lub/i nadużywa środków przeczyszczających. Przy niskiej wadze też przybranie bywa znikome i praktycznie niewidoczne, bo tych parę kg , np. 3-4 idzie na nawodnienie organizmu i wzmocnienie mięśni. Ja np. byłam i otyła i chuda zmagając się z kompulsywnym objadaniem. Gdy pokonałam problem utrzymuję w miarę stałą wagę od jakichś 17-20 lat. Na małe wahania nie zwracam uwagi i nie ważę się częściej niż raz w miesiącu (raczej rzadziej) . Dodam, że ani przy dużej nadwadze ani niedowadze nie miałam kłopotów z miesiączką a więc organizm nie był wyczerpany, tym samym łatwiej było mi zapanować nad sylwetką, co nie znaczy że nad nałogiem też- to zajmuje więcej czasu.
Niestety ale się nie zgodzę. Osoba o normalnej masie ciała też będzie tyć i to nie jeden kilogram. Osobiście ja od dziecka mam coś nie tak z apetytem natomiast nadwagę miałam tylko w okresie dojrzewania ponieważ bardzo szybko zaczęłam ją zbijać. Ja mam nadmierny apetyt non-stop i nie ma znaczenia że się najem i że to są pełnowartościowe posiłki objętościowe ja po prostu nie czuję się nasycona. I najlepsze jest to że uważam że to nie jest problem psychiki. Od dziecka mam tę przypadłość, lata 80te, 5lat i problemy z oddychaniem mama poszła ze mną do lekarza a lekarz powiedział że jestem przejedzona miałam taki duży brzuch i stwierdził że to żołądek uciska na przepona i kazał zmniejszyć ilość jedzenia. Przecież ja nie byłam wtedy świadoma swojej budowy masy ciała. Już same badania tarczycy gdzie przy niskim TSH miałam niedobór hormonów świadczą o tym że coś jest nie tak z moją przysadką. Miałam zdiagnozowaną IO. Przy 170cm wzrostu waga waha się od 62-65kg. Słucham tego kanału bo momentami miałam wrażenie że ja mam jakieś zaburzenia odżywiania zwłaszcza że tkwię w swojej własnej diecie i często gęsto mam problem ze spotkaniami towarzyskimi których unikam jak ognia ale ja po prostu chyba mam taki charakter że lubię samotność a dzieci i mąż mi w zupełności wystarczą. Niestety nie mogę jeść normalnie w cudzysłowiu bo to powoduje u mnie nasilenie chorób z autoagresji szereg innych objawów dyskomfortu a apetyt po prostu tak się nakręca że nie idzie wytrzymać i nie da się go niczym oszukać. Uważam że to cud że nie mam nadwagi ale to tylko i wyłącznie zasługa tego że dla mnie ważniejsze jest moje zdrowie niż relacje z ludźmi.
Mam grube uda- 57cm a chude, umięśnione ręce, tułów- polączenie 2 różnych istot. Nie mogę sobie pozwolić na to żeby przytyć bo wszystko niestety kumuluje się w nogach robią się ogromne a do tego puchną miłosiernie. Usunięty jeden żylak, kolejne zabiegi splotów żylnych miednicy, itd. ja się męczę całe życie z tym żeby się nie roztyć już czasami chciałam odpuścić, ale nie. Moja psychika i charakter należą do osoby szczupłej, czyt. z normalną masą ciała, aktywnej, energicznej. Chcę być taka sama na zewnątrz jak i wewnątrz. I czy to jest zaburzenie odżywiania myślę że nie tylko po prostu coś w moim organizmie nie działa. Nie boję się jedzenia, ale wiem jakie są konsekwencje pozwalania sobie na wszystko.
Z przybieraniem na wadze bywa różnie. Nie zawsze się tak dzieje lub może być to chwilowe, spowodowane np. ekstremalnym głodem w przypadku bulimii, gdy dana osoba regularnie wymiotuje lub/i nadużywa środków przeczyszczających. Przy niskiej wadze też przybranie bywa znikome i praktycznie niewidoczne, bo tych parę kg , np. 3-4 idzie na nawodnienie organizmu i wzmocnienie mięśni. Ja np. byłam i otyła i chuda zmagając się z kompulsywnym objadaniem. Gdy pokonałam problem utrzymuję w miarę stałą wagę od jakichś 17-20 lat. Na małe wahania nie zwracam uwagi i nie ważę się częściej niż raz w miesiącu (raczej rzadziej) . Dodam, że ani przy dużej nadwadze ani niedowadze nie miałam kłopotów z miesiączką a więc organizm nie był wyczerpany, tym samym łatwiej było mi zapanować nad sylwetką, co nie znaczy że nad nałogiem też- to zajmuje więcej czasu.
Niestety ale się nie zgodzę. Osoba o normalnej masie ciała też będzie tyć i to nie jeden kilogram. Osobiście ja od dziecka mam coś nie tak z apetytem natomiast nadwagę miałam tylko w okresie dojrzewania ponieważ bardzo szybko zaczęłam ją zbijać. Ja mam nadmierny apetyt non-stop i nie ma znaczenia że się najem i że to są pełnowartościowe posiłki objętościowe ja po prostu nie czuję się nasycona. I najlepsze jest to że uważam że to nie jest problem psychiki. Od dziecka mam tę przypadłość, lata 80te, 5lat i problemy z oddychaniem mama poszła ze mną do lekarza a lekarz powiedział że jestem przejedzona miałam taki duży brzuch i stwierdził że to żołądek uciska na przepona i kazał zmniejszyć ilość jedzenia. Przecież ja nie byłam wtedy świadoma swojej budowy masy ciała. Już same badania tarczycy gdzie przy niskim TSH miałam niedobór hormonów świadczą o tym że coś jest nie tak z moją przysadką. Miałam zdiagnozowaną IO. Przy 170cm wzrostu waga waha się od 62-65kg. Słucham tego kanału bo momentami miałam wrażenie że ja mam jakieś zaburzenia odżywiania zwłaszcza że tkwię w swojej własnej diecie i często gęsto mam problem ze spotkaniami towarzyskimi których unikam jak ognia ale ja po prostu chyba mam taki charakter że lubię samotność a dzieci i mąż mi w zupełności wystarczą. Niestety nie mogę jeść normalnie w cudzysłowiu bo to powoduje u mnie nasilenie chorób z autoagresji szereg innych objawów dyskomfortu a apetyt po prostu tak się nakręca że nie idzie wytrzymać i nie da się go niczym oszukać. Uważam że to cud że nie mam nadwagi ale to tylko i wyłącznie zasługa tego że dla mnie ważniejsze jest moje zdrowie niż relacje z ludźmi.
Mam grube uda- 57cm a chude, umięśnione ręce, tułów- polączenie 2 różnych istot. Nie mogę sobie pozwolić na to żeby przytyć bo wszystko niestety kumuluje się w nogach robią się ogromne a do tego puchną miłosiernie. Usunięty jeden żylak, kolejne zabiegi splotów żylnych miednicy, itd. ja się męczę całe życie z tym żeby się nie roztyć już czasami chciałam odpuścić, ale nie. Moja psychika i charakter należą do osoby szczupłej, czyt. z normalną masą ciała, aktywnej, energicznej. Chcę być taka sama na zewnątrz jak i wewnątrz. I czy to jest zaburzenie odżywiania myślę że nie tylko po prostu coś w moim organizmie nie działa. Nie boję się jedzenia, ale wiem jakie są konsekwencje pozwalania sobie na wszystko.