To może ja dodam coś z perspektywy bibliotekarza. Czytaczowa trochę nas opisywała jak stróżów książkowych, którzy pilnują kto co czyta. Ja jednak nie uważam się za taką osobę. Stróżem co czyta dziecko powinnien być rodzic. Ja mogę co najwyżej ostrzec. Nie jesteśmy też w stanie przypilnować czy dziecko wypożycza dla siebie czy dla rodzica. Ponieważ dużo rodziców wysyła dzieci po książki zamiast odbierać je samemu. Bywały różne sytuacje kiedy rozmawiałam z ojcem dwunastolatka, który wypożyczał "To" Kinga, bo inni koledzy syna to czytają. I ojciec mimo opisu mojego co syn znajdzie w środku i tak to wypożyczył. Lub sytuacja gdy mama przyszła się spytać czy wiedzmiń jest dla 12 latka. Ja odradzałam, kolega powiedział, że spokojnie. Po uprzedzeniu co tam znajdzie mama też wypożyczyła. Ogólnie biblioteka to relacja klient bibliotekarz. Co mam zrobić? Dzwonić do rodzica przepraszam nie wypożyczę książki, bo ja uważam, że książka jest nieodpowiednia. A potem przyjdą rodzice powiedzą, że mam wypożyczyć i ja zbiorem burę za to. Jeśli uważam, że dana książka się nie nadaje wyrażam swoje zdanie czy do dziecka czy do rodzica jeśli jest z dzieckiem. No, ale tu moja moc sprawczą się kończy. Do tego mamy tyle książek, że trudno wiedzieć, która jakie elementy i jak opisane posiada. Np. co do dzieci jeszcze nie spotkałam się z oburzeniem przy oddawaniu. Jednak co do starszych pań bardzo często. Dużo starszych pań czyta książki romanse w wielu pojawia się wątek seksu. Ale raz jest opisany, krótko i takimi ogólnymi zdaniami, a w niektórych są szczegółowe opisy. I potem takie panie przychodzą krzycząc na nas, że wypożyczamy porno (prawdziwa sytuacja). Ja też jako bibliotekarz nie jestem w stanie wiedziec jak bardzo rażąca jest rzecz w każdej książce. Mogę mieć ogólne pojęcie jak gatunek, w którą stronę idzie większość książek. No, ale nie da rady przy 80 tys. książek wiedziec wszystkiego. Dlatego dla mnie rodzic powinien się interesować co czyta dziecko. Dodam też, że w wieku 14 lat przeszłam z działu dziecięcego do dorosłego w bibliotece, bo wyczytałam prawie wszystko z działu dziecięcego. Czytałam harlequiny, były mi wypożyczane bez zająknięcia, a tu po okładach widać bardzo jaka to książka. Nie uważam, żeby to źle wpłynęło na mnie.
Podziały wiekowe w literaturze młodzieżowej traktuje raczej umownie. Tak jak podsumował czytacz książki należy dobierać indywidualne do rozwoju emocjonalnego czytelnika.
Wiek nie ma znaczenia: ja w wieku 14-15 lat czytałam "Ojca chrzestnego", "Króla szczurów" i inne książki "niby" dla dorosłych; a w wieku 33 lat dopiero Harrego Pottera. Każdy czytelnik dobiera sobie książki do swojego poziomu czytelniczego 😉
W mojej bibliotece miejskiej były dwa działy - dla dzieci/młodzieży i dla dorosłych. Do tego drugiego można było dopisać się mając bodajże 14 lat i pani bibliotekarki nie interesowało czy osoba w tym wieku wypożycza harlequiny, książki Kinga czy jeszcze coś innego. Z kolei nasza polonistka w gimnazjum (czyli przedział wiekowy 13-16 lat) polecała nam "Pamiętnik narkomanki" czy "My dzieci z dworca ZOO", przy czym tą ostatnią mieliśmy nawet omawiać jako lekturę, a umówmy się, że nie są to pozycje lekkie. Nie mniej jednak uważano, że są to książki, które powinny być przeczytane "ku przestrodze" mimo dosyć drastycznych treści. Myślę, że dobór książek dla nastolatków to kwestia bardzo indywidualna, aczkolwiek mam wrażenie, że w czasach kiedy ja byłam nastolatką (a jestem rocznik 90) przyjmowało się, że w okolicach 14/15 lat można już śmiało czytać książki dla dorosłych. Mam też wrażenie, że wtedy wychodziło zdecydowanie mniej literatury, którą teraz określa się jako młodzieżowa. Z drogiej strony skoro nastolatek gra w GTA i ogląda horrory to równie dobrze może sobie poczytać książkę "dla dorosłych". I uwaga - moi znajomi, którzy w wieku 13 lat grali w GTA nie zostali potem przestępcami ;)
Każdy podział czy to YA, dla dorosłych czy dla przedszkolaków uważam za niepotrzebny. Dajmy na to takie 5-7 letnie dziecko raczej nie sięgnie po Potop czy Grę o Tron bo tam niema obrazków. Z kolei jak jakieś dziecko dajmy na to 8-14 lat po przeczytaniu Pottera chce czytać wiedźmina, szklany tron czy battle royale to niech czyta, jeśli zdołało przeczytać Pottera powinno mieć możliwość czytać inne książki. Uważam, że umysł człowieka 9-10 letniego jest zdolny by zmierzyć się z cegłą pokroju Władcy Pierścieni. Nie pamiętam dokładnie jak było ze mną ale mogę z pewnością założyć, że do 14 roku życia miałem przeczytane pierwsze 4 tomy pottera (innych jeszcze wtedy nie było straszne czasy :-)), trylogię Władca Pierścieni, Pana Wołodyjowskiego i całą sagę Wiedźmina (a tam się dupcą w każdym tomie ;-)). Jakoś te książki nie skrzywiły mojej psychiki (no może poza ideałem kobiety będącym miksem z wyżej wymienionych książek ;-)). Do czego zmierzam: Otóż nie róbmy z czytelnika idioty, niech każdy sam decyduje na co ma ochotę. Na tym świecie i tak jest za dużo podziałów, zakazów, nakazów i ludzi którzy wiedzą lepiej co dla nas dobre. Zresztą czy naprawdę chcielibyście sięgając w księgarni po książkę widzieć napis "ta książka jest dla ludzi w wieku 10-12"? I potem pokazać się przy kasie z taką książką albo w gronie znajomych usłyszeć tekst: "Nie jesteś na to za stary/młody?". I kolejna sprawa: Decyzja czy młody człowiek powinien czytać daną książkę powinna należeć tylko i wyłącznie do rodziców. Nie do bibliotekarza, nie do polityka, nie do nauczyciela tylko do rodzica. I to też pod warunkiem, że ów rodzic (tak jak np. Państwo Czytaczowie) choć trochę to ogarnia i przede wszystkim ma otwarte horyzonty myślowe. Alem się rozpisał ale od licealnych lat bolą mnie te wszystkie podziały wiekowe, których niebyło jak uczęszczałem do podstawówki i gimnazjum (piękne lata '90 człowiek oglądał Obcego, grał w Mortal Kombat, czytał Wiedźmina i nikt mu nie przeszkadzał ;-D).
Ciekawostka z biblioteki - "Zmierzch" ma klasyfikację jako literatura dla dorosłych, za to "Igrzyska śmierci" jest młodzieżówką. To jest okropne, że biblioteki nie mają jakiegoś złotego środka i książki uważane za młodzieżowe są w tym samym pomieszczeniu co "Kicia kocia"
Dla mnie kategorię wiekowe są ciutke bezsensu. Są książki, no tak jak Wojna Makowa, że dla mnie mogą być od 15 roku życia, dla Pana Czytacza od 16-17, a dla innego oglądającego Strefy Czytacza od 19. I kto ma racje? Nie wiadomo. Dla mnie, każdy powinien czytać co mu się podobać, a do każdego motywu każdy dorasta inaczej, więc czasami kategorię wiekową są odczapy.
Jestem dorosłą osobą i czytam fantastykę dla dorosłych (która nie mówi tylko o smokach, ale o wszystkim czego mój mózg sam nie jest w stanie sobie wyobrazić) i jestem z tego dumna :D
Byłam przekonana, że podział wygląda tak: książki dla dzieci, dla młodzieży, young adult i dla dorosłych. I wtedy young adult to od osiemnastu do dwudziestu kilku lat. Więc tu by mi pasowała Wojna Makowa. Bo jednak uważam młodzieżówki za książki dla nastolatków, a ta seria miała zbyt mocne opisy, np. tortur. I nawet nie miałam pojęcia, że jest taki twór jak new adult
Oburzenie, które na Ciebie spadło (Którego ja osobiście nie rozumiem... niech wybieranie książek będzie zależne od dojrzałości czytelnika, a nie od jego wieku... prosty przypadek: Mój rówieśnik zaczytuje się w Riordanie, a ja ostatnio siedziałam i pochłaniałam Opowieść Podręcznej. Oczywiście nikogo nie obrażając. Niech każdy czyta co chce. Niektórzy będą gotowi na dany tytuł, a niektórzy nie) jest spowodowane brutalnością Wojny Makowej.
Mam takie samo zdanie! Podczas gdy ja pochłaniałam Wiedźmina czy książki Simona Becketta na początku gimnazjum, moi rówieśnicy czytali HP i After. Czy było coś w tym złego i jedna strona wyzywała drugą? No nie. 🤷🏼♀️
Osobiście czytam wszystko, od kryminałów i thrillerów psychologicznych po bardzo lekkie młodzieżówki, zależy to od stanu psychicznego w którym akurat się znajduję. Także moja odpowiedz: wszystko dla wszystkich! Nie ograniczajmy się jakimiś sztucznymi podziałami, ponieważ każda książka wprowadza nas w nowy świat warty poznania:) (oczywiście chodzi o osoby dorosłe, dzieci lepiej żeby nie czytały wszystkiego:))
Hahaha. Ja w wieku 10-11 lat przeczytałem caluśki Potop Pana Henia i było mega cool, bo wtedy zaczęła się moja zajawka na rycerzy. A zaraz później odkryłem Conana i Thorgala - dużo bardziej wykoksowanych rycerzy i jakoś tak mi została ta zajawka na fantasy (tę dorosłą, która wchodzi mi nieustannie od dziestu już lat 😁).
W wieku 10 lat przeczytałam kwiaty na poddaszu (dla nie znających książka jest o dzieciach zamkniętych na poddaszu domu i ich przeżyciach), w tamtym wieku zrozumiałam książkę bo byłam dojrzałym dzieckiem ALE nie dałabym tej książki w takim wieku np. mojej kuzynce bo wiem że nie dałaby sobie rady. Wiek czytanych książek jest bardzo różny i zgadzam się z wami, to zależy od dojrzałości człowieka. Od 10 roku życia czytam książki trudne i nigdy żadna mnie nie przerosła emocjonalnie. Ostatnio przeczytałam "Króla" Katarzyny Ryrych i odczułam, że dzieci do których ta książka jest kierowana możliwe by byłoby że któreś z nich nie zrozumiało emocji w książce i wyciągnie złe wnioski z zakończenia.
Takie oznaczenia często są na mangach 🙂 Nie na wszystkich, nie ma też jednolitego systemu, ale zdarza się, że na okładce mamy napisane "dla dojrzałego czytelnika", "od 16 lat", "+18" i tym podobne. Dlatego wydaje mi się, że jak najbardziej byłoby to do wykonania przy książkach, przynajmniej tych z pogranicza kategorii. Mam też wrażenie, że ludzie którzy oburzają się na klasyfikowanie jakiejś książki jako młodzieżowej wstydzą się, że ktoś mógłby im zarzucić, że czytają coś niedorosłego. A przecież oni czytają tylko poważną literaturę! 😄
Coś jak PEGI jest jak najbardziej dobrym pomysłem. Kategoryzacja w zakresie omówionym w filmie nie ma żadnego sensu. Hobbita czytałem mając lat 10 i czytam go dalej mając lat 30. Podobnie z Narnią - po prostu lubię wrócić i nie czuję wcale żebym czytał bajeczkę dla dzieci.
Nie ma co szufladkować książek, ale też nie ma co bazować na dojrzałości emocjonalnej czy rozwoju emocjonalnym. Jestem dorosła, 34 lata. Jako nastolatka lubowałam się w książkach o tematyce wojennej, psychlogicznej, obyczajowej czy nawet klasyczny dramat. A teraz na takie książki nawet nie spojrzę, bo wolę uciec w fatastykę, kryminał lub thriller. I to nie jest to, że mój rozwój emocjonalny jest za słaby żeby sobie z "cięższymi" książkami poradzic. Po prostu w dorosłym życiu, wolę się oderwać od rzeczywistości i przenieść do innego świata, albo po prostu pobawić w detektywa i spróbować rozwiązać zagadkę kryminalna z bohaterem;))
Ja też uważam, że te podziały sprawdzają się najlepiej w literaturze dla najmłodszych. I chyba najlepsze jest nie oznaczenie od-do, ale wiek+, czyli np. 5+, 12+, 15+ itp. PG to też niezły pomysł, tylko - no właśnie - kto miałby o tym decydować? Co do bibliotek - wypowiem się jako bibliotekarka 😉 Niestety mamy z tym często problem i książki typowo dla dzieci stoją w jednym pomieszczeniu z tymi młodzieżowymi (głównie ze względów lokalowych, my byśmy bardzo chciały to oddzielić, ale nie bardzo jest gdzie). No i musimy polegać na opisach z katalogu, z blurbów, bo niestety nie da się przeczytać wszystkiego, co kupujemy. A musimy się kierować nie tylko swoim gustem, ale też oczekiwaniami czytelników. Jeżeli ktoś nam zwróci uwagę albo same się dowiemy czegoś, to zmieniamy - ja po przeczytaniu Dworów Maas zwróciłam uwagę kierowniczce, że niekoniecznie nadaje się do działu młodzieżowego (mimo opisu). Ze Szklanym Tronem jest ten problem, że zaczyna się dość niewinnie, jak typowa młodzieżówka 14+, a potem… wiadomo. I w ogóle te granice są bardzo płynne i czasami naprawdę ciężko jakoś książkę zaklasyfikować, a niestety musimy to zrobić. Z drugiej strony - jesteśmy zdania, że kontrola tego, co czyta dziecko, należy do zadań rodziców, a my nie jesteśmy od tego, żeby czegoś zakazywać czy cenzurować. Ja jako dziecko, nastolatka czytałam najróżniejsze książki. I w tym samym czasie zaczytywałam się w Harrym Potterze i Ani z Zielonego Wzgórza, jak i we Władcy Pierścieni, siostrach Brontë czy nieszczęsnej Achaji. i jakoś żyję 😉 Myślę, że miało to duży wpływ na mnie jako czytelniczkę. I pewnie, że do niektórych książek musiałam dojrzeć, że dopiero po latach zrozumiałam ich sens. Ale cieszę się, że moi rodzice mi sugerowali lektury, ale jednocześnie zostawiali swobodę w doborze książek.
Mam 33 lata i czytam młodzieżówki. Lubię lekkie pióro. Kiedyś spróbowałam przeczytać coś z high fantasy, umęczyłam się strasznie i stwierdziłam, że to nie dla mnie. Myślę, że wiek nie ma nic do tego co kto lubi czytać. A co do Wojny Makowej, przeczytałam pierwszy tom i stwierdziłam, że wojna to nie temat dla mnie, nawet w fantastyce :) Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)
Problem z oznaczeniami PEGI z tyłu jest taki, że są one binarne: albo element jest, albo go nie ma. Nic nie ma o tym jak duże jest "natężenie" danego elementu.
Bardzo dziękuję za waszą pracę w propagowaniu książek. Chciałem przedstawić także że niektóre państwa mają lepsze oznakowania wiekowe wszystkich dzieł np. w japonii jest dodatkowy wyznacznik 16+ aby mieć mocniejsze tematy niż w kategorii dla dzieci oraz delikatniejsze albo łagodniej ubrane treści 18+ . Takim przykładem jest seria książek Sword Art Online (w skrócie SAO) gdzie już na start jest dość drastyczne działania dla bohaterów, a im dalej w tym mocniej ale nadal dla osób 16+ wiele wyborów jest wątpliwym moralnie ale są tam przedstawione sceny zabijania połączonych z brutalnymi walkami oraz w tej serii było trzy razy opisana dość dokładnie próba gwałtu (w tym jedna tuż przed ukochanym dziewczyny, druga jest połączona z próbą morderstwa a ostatnim jest jeszcze próba podwójna). Niestety ludzie przez fakt że jest ten gatunek z dalekiego kraju i jest ilustrowany w naszym kraju jest oznaczany błędnie jaki 12+
Tutaj, że Maas dla dzieciaków bym się aż tak nie oburzała przynajmniej jeśli chodzi o pierwsze tomy, zwłaszcza że teraz podstawówka to dawne gimnazjum. Gorzej jakby to były Dwory,bo tam aż zionie erotyką i w tej ostatniej klasie gimnazjum mocno mnie niesmaczyła. Natomiast to otwiera pole do rozważań czy w bibliotekach obecnych podstawowek powinna być osobna filia dla klas 6-8 i młodszych... Bardzo fajnie w ogóle ujęliście problem, pozdrawiam 😉
Czytaczu poczekaj co bedzie jak wyjdzie Dwór Srebrnych Płomieni, to jest erotyk w dodatku wybitnie niesmaczny z dodatkami fantastycznymi, ale mnóstwo bibliotek to i tak kupi i bedzie zachęcać nastolatki :/
Napisze z zupełnie innej beczki i opowiem o tym, jak zaczęła się moja przygoda z czytaniem. Otóż zaczęła się ona tak, ze to mój ojciec polecał mi książki, które sam czytał w swojej młodości, wiele z nich posiadaliśmy w domu, z jego dawnej, kawalerskiej kolekcji, ale też wiele tytułów polecał mi do wypożyczenia. I jak to, co miałem mi się spodobało, to zacząłem się rozwijać - czytać pozycje dłuższe i głębsze, bardziej wielowątkowe. To się działo w podstawówce i gimnazjum głównie, potem miałem przerwę w czytaniu w liceum w dużej mierze, a na studiach wróciłem do książek i tu już mi ciężko zakwalifikować, czy to są młodzieżówki - bo mogą nimi być, ale lep[iej je rozumiem z perspektywy dorosłego. Ba - nawet do kilku pozycji z czasów dzieciństwa wróciłem, choćby do Lema, czy Dicka - i widzę w tych książkach drugie i trzecie dno, zwłaszcza w zakresie komentarza społecznego i filozoficznego, choć za dzieciaka była to prosta rozrywkowa historyjka. Dlatego nie bał bym się pewnych motywów w książkach i nie bardzo je dzieciom blokował - bo one zwyczajnie nie zrozumieją pewnych motywów, które dla nas, dorosłych, jeżą włosy na głowie na myśl, ze dziecko to przeczyta. Jako może 12 latek czytałem dla p[przykładu "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" i opis tego, jak to małe ostre piersi były zakończone sutkami niczym dwie małe perełki może nie był dla mnie i podziałał na wyobraźnie i zaczynające buzować hormony, ale całego motywu z monotonni ciężkiej pracy i braniem narkotyków, aby odreagować nie rozumiałem tak, jak teraz. Podsumowując - fajnie, żeby to rodzic podsuwał dziecku książkę, którą sam czytał i patrzył na nią przez pryzmat tego, co dziecko z tego zrozumie. A system pegi... tu bardziej bym był za tym, co kiedyś próbowano wprowadzić w telewizji - czyli trzy kategorie, zielone kółko, czerwony kwadrat i zółty trójkąt, czyli kategorię "pod nadzorem/za zgodą rodziców" - bo rodzic zna swoje dziecko i wie, co może mu dac do czytania.
Tak słuchając i czytając to mogę stwierdzić ,że w podstawówce czytałam książki dla dorosłych , starszej młodzieży, a teraz jakoś wolę takie lekkie młodzieżówki
Wojna Makowa moim zdaniem nie jest do końca książką młodzieżową. Można ją uznać właśnie za książkę dla starszej młodzieży i dorosłych bo w młodzież włącza się też często młodych dorosłych. Owszem opowiada o bohaterce , która jest nastolatką jednak sama w sobie książka ocieka miejscami opisami, które dla młodego czytelnika mogą, chociaż nie muszą, być szkodliwe. Do tego niektóre opisy są mocno drastyczne i nie każdy jest w stanie to strawić.Podzialy są jednak umowne ponieważ zależy to głównie od osobowości człowieka a bywają osoby młode za to bardzo dojrzałe.
Powinno być tak: Piszesz o seksie to natychmiast zmień wiek bohaterów i wydaj to jako książkę dla dorosłych - tak powinni mówić wydawcy... Bo masz taką Maas, która opisuje te sceny dokładnie i masz taką Clare... która dosłownie w paru zdaniach delikatnie zaznacza, że coś takiego zaszło... i pytanie... który autor teraz mądrzejszy?
Jeżeli chodzi o PEGI w bibliotece to mam całkiem ciekawą sytuację, ponieważ mimo tego że jestem pełnoletnia czytam książki skierowane raczej dla młodszych i bardzo je lubie. Np. Syn Wiedzmy był dla mnie genialny mimo, że jest książka ya albo wgl. dla dzieci, w każdym razie panie z biblioteki często pytają mnie o zdanie na temat jakiejś książki, czy dałabym ją młodszemu dziecko 8+ czy np. 12+ wiem że może być to niemiarodajne ale uważam że to dobry pomysł po prostu podpytać się kogoś kto przeczytał. Szczególnie jeżeli chodzi o fantastyke bo ta jest zdecydowanie bardzo różnorodna.
Nie rozumiem w ogóle sensu dzielenia książek na kategorie wiekową bohaterów. Bo niby jak, z jednej strony można napisać książkę o dwunastolatku przeżywającym magiczne przygody, a z drugiej o dwunastolatku w obozie koncentracyjnym. Obie książki można wrzucić do new adult, ale oczywiste jest, że są to całkowicie inne kategorie wagowe. Można byłoby pokusić się na system pegi, jak w grach, ale i tu jest problem, bo samą śmierć każdy autor opisze na swój sposób i różną wagą dla tej chwili. Myślę, że najskuteczniejszym sposobem byłoby, gdyby komisja złożona z np. pięćdziesięciu osób przeczytała dany tytuł i na podstawie średniej z ich głosów wystawić książce kategorie wiekową.
Witam , ja przeczytałem kilka "młodzieżówek ' będąc po czterdziestce .Kiedy byłem młodszy zupełnie mnie coś takiego nie interesowało . Czyżbym się cofał w rozwoju emocjonalnym 😁
Kategoryzacja książek może bardzo skrzywdzić dany tytuł i czytelnika. Gdy dorosły" czytelnik czyta tzw. młodzieżówkę słyszy głosy że jest na to za stary albo jest głupi bo czyta " proste " książki a gdy młody człowiek czyta coś co powszechnie uważane jest za książkę dla dorosłych to " nierozumie$ albo udaje mądrzejszego niż jest. Zauważyłam że ludzie boją się czytać. Boją się być oceniani. W końcu jesteś tym co czytasz W TEJ CHWIL(I!!) To co czytałeś wcześniej będziesz czytał później albo dlaczego to czytasz nie ma znaczenia. Znam osoby starsze dla których elementarz jest zatródny w odbiorze i znam młode osoby z podstawówki które czytają Ćwieka. Czytanie jest tak bardO indywidualne. Wszelkie kategorie powinny być jedynie wskazówką a nie prawem określającym grupę docelową. Swoją przygodę z czytaniem zaczęłam w 1 klasie gimnazjum os książek o 2 wojnie światowej, dokładnie o obozach koncentracyjnych i sytuacji Żydów w tym okresie. Nie były to książki dostosowane do mojego wieku. Ale czytając je nie doznał am tramy. Aktualnie mam 25 lat to. Jakiego przedziału jest dana książka mam w nosie. Jak chce po Pana Poetę to sięgam jak po Kinga to sięgam. książki które czytamy muszą być dostosowane DO NAS nie do grupy wiekowej W której się znajdujemy.
Jak dla mnie wszelkie podziały literatury (a w dużej mierze i książek popularnonaukowych) są sztuczne. A z literaturą, w szczególności dla dzieci i młodzieży, mam zawodowo do czynienia od 20 lat. To człowiek dorasta do książki, nie książka do człowieka. Znam dzieciaka, który ma 9 lat i właśnie czyta 2. część HP oraz dorosłych lat 40, 50,60+, którzy z ta pozycją nie dadzą sobie rady. Sama czytałam tęserię pierwszy raz dobijając do trzydziestki. Wg UKD (sztucznego bibliotekarskiego tworu) koronna seria Rowling to III poziom (11-14 lat), katalog BN mówi: powieść fantastyczna angielska oraz powieść angielska dla młodzieży ;) I bądź tu mądry!
jak dla mnie to zalezy od psychiki dziecka, sama czytałam achaje w wieku 11 lat, a za moich czasów nie było internetu, aby sprawdzić niektóre terminy, ale wciągała, tak samo jak czytałam Wywiad z wampirem, gdzie też niby nie dla dzieci... i żyje... to powinno zależeć tylko od nas i rodziców jeśli widzą, że ich 10 letnie dziecko czyta książki mroza lub gdzie się krew leje... co do oznaczenia ile jest gier +18, a 12 letnie dziecko w nie gra...
Moja koleżanka z pracy poszła do księgarni z logiem przecinka po książkę dla synka lat 11. Synek stwierdził, że chciałby Wiedźmina, bo koledzy grają i zachwyceni. Idzie owy synek do Pani sprzedawczyni i prosi o pierwszy tom. Dostaje „Ostatnie Życzenie”. W domu czyta. Problem: „Ostatnie życzenie” zaczyna się od sceny łóżkowej, wiec młody woła mamę i mówi: mamo, ta książka chyba jakaś dorosła. Koleżanka czyta i jest w szoku, że Pani we wspomnianym sklepie nawet się słowem nie zająknęła, że ta książka może dla kogoś starszego. A co do „Wojny Makowej” - jak dla mnie to tam jest takie rzucanie k***wami, że jakoś dla kogos lat 14 bym nigdy nie dała.
Harry Potter z nami dorastał i dlatego pierwsze cześć są dla młodszych dzieci . Powiem tak mój mąż ma dwóch siostrzeńców jest miedzy nimi rok różnicy , i temu młodszemu który ma lat 11 czasami daje książki których temu starszemu bym nie dała bo on jest bardziej wrażliwy i emocjonalnie by nie dał rady. Pierwsze prawo daj dziecku ;) ,albo malazańską księgę poległych. Lubię fantastykę młodzieżową ,ale dorosłą też
Poruszyliście jedną ważną kwestię- bibliotekarze w wypożyczalniach dla dzieci nie wiedzą co dają dzieciom do czytania. Do tej pory pamiętam jak mając jakieś 12-13 lat wypożyczyłam książę o tematyce narkotyków (to były czasy popularności "My dzieci z dworca Zoo"). I zamiast pouczającej lektury o uzależnieniu dostałam tęgie ćpanie, zwichrowaną psychikę bohatera, który z ofiary staje się seryjnym mordercom, a wisienką był kilkustronicowy opis perwersyjnego trójkąta między nim, starym dziadkiem i ledwo poznaną laską, która na koniec zabija. Pamiętam, że bardzo chowałam tą książkę, żeby jej rodzice nie znaleźli. Podkreślam- miałam 12 lat i wypożyczyłam ją z wypożyczalni dla dzieci... O.o
Jak dla mnie ten podział jest strasznie sztuczny, więc nie zwracam na niego uwagi, a jeśli już to uważam, że może jedynie sugerować o ciężkości danej powieści. Jeśli mam ochotę na coś lekkiego z prostą fabułą to szukam wśród młodzieżówek, a jak coś bardziej poważnego to patrzę na Adult. W końcu książki nie posiadają tego tupu oznaczenia, a nie ukrywajmy, dużo wśród młodzieżówek to właśnie literatura prosta. (Pewnie jest to przez ilość podobnych do siebie młodzieżówek, ale jednak w pewnym stopniu to działa.) Może gdyby zmienili jakoś tą kategorię... Na przykład tak jak w grach, bardziej podzielić dane grupy wiekowe albo dzielić je na treści (drastyczne: dużo przekleństw, seks, narkotyki, dokładne opisy przemocy itd. a dodatkowo może tematyczne(jako dodatek do gatunku):smoki, męski główny bohater, lgbt+, wojna) miałoby to więcej sensu. Osobiście uważam, że takie słowa klucz byłyby ciekawym rozwiązaniem, bo kiedy masz ochotę na poczytanie czegoś o np. narkotykach to szukasz książek z tagiem narkotyki, w dziesiątkach opisów i recenzji patrzysz czy występują tam takie substancje. A jeśli nie lubisz takich wątków, a widzisz ten tak to po prostu omijasz.
Szkoda że spóźniłam się prawię rok z komentarzem(dopiero Was odkrywam :D ), ale jak najbardziej popieram klasyfikację w stylu gier, gdzie po prostu jest wypisane, na jakie treści jest wystawiony czytelnik, wtedy patrząc na książkę może stwierdzić "hm, ta może mi się spodobać, ale dla mojego 10-latka jeszcze nie jest odpowiednia". To że jestem dorosła nie znaczy, że chcę czytać opisy wyuzdanego seksu czy sceny tortur. Z drugiej strony to, że książka czy jakiekolwiek inne dzieło, nie zawiera takich rzeczy, nie znaczy, że jest mniej dojrzałe. Gotowość na pewne treści niewiele ma wspólnego z wiekiem.
Komentarz jest bardzo na czasie, bo właśnie Media Rodzina ze swoim nowym imprintem, Must Read, weszła z podobnymi oznaczeniami. Na książce są symbole określające, jakie treści się w niej znajdą. Także coś się zmienia w temacie na lepsze :)
Ja Harrego całego przeczytałam w wieku jedenastu lat i do teraz nie uważam żeby ta książka była dla mnie nieodpowiednia, zwłaszcza że w wieku jedenastu lat sięgałam po lektury nawet od 13 i bardzo mi się podobały. Szczerze sądzę że nie wiek jest ważny a rozwój emocjonalny czytelnika i to czy osoba jest gotowa na zajrzenie do niektórych lektur, bo wiek to tylko liczba.
Jak zaczęłam was słuchać pierwsze pytanie jakie przyszło mi do głowy to czy młodzież i tzw. młodzi dorośli w ogóle czytają? Szczerze, to mam wrażenie, że niestety nie.
Moja powieść "AGENCY PROJECT OF DOOM" trafiła do Smyka mimo że jest w niej i przemoc, i seks, a także okultyzm. Więc teoretycznie mogą to kupić dzieci. Tak samo z grami, nie ma ograniczeń i nikt nie sprawdza, ile lat ma kupujący. Niby jest PEGI, ale czysto teoretyczne
Poziom 0: obejmuje książki dla najmłodszych (0-5 lat), Poziom I: obejmuje książki dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym (6-8 lat). Poziom II: obejmuje książki dla dzieci w wieku szkolnym (9-10 lat). Poziom III: obejmuje książki dla dzieci starszych (11-14 lat). Poziom IV: obejmuje książki dla młodzieży (15-16 lat). Tak to wygląda w bibliotece dziecięcej. Każda książka z biblioteki ma ten umowny poziom wyraźnie oznaczony na grzbiecie okładki.
Byłem osobą, której pierwszą książką przeczytaną "z własnej woli" było "To" . Miałem wtedy chyba 10/11 lat XD. Dziś kończę sobie 14, a czytam książki w przedziale 8-12, ale i tak wolę horrory i postapo :)
Hej wiecie, że w Harrym wiele z na Merlina, gacie Merlina, brodę Merlina i workowate gacie Merlina w pierwszej wersji miało być przekleństwami ale w wydawnictwie powiedziano Rowling, że to książka dla dzieci i ma to zmienić.
Ciekawe gdzie umiejscowili byście Anete Jadowska i jej cykle o Dorze Wilk i Witkacym 🤔 ja jestem zdania że część lektur nie powinna byc w ogóle dla młodzieży. Myślę że trzeba czytać co się lubi 😁
Afera w ogóle bezsensowna;))) Wszystko zależy od dojrzałości czytelnika, jego odporności na brutalność i umiętności odróżnienia fikcji od prawdziwego świata. Trzeba pamiętać, że najważniejsi tutaj są rodzice, którzy powinni trzymać rękę na pulsie i uważać na to co czytają ich dzieci, a nie zwalać wszystko na kategorie wiekowe. W końcu to oni najlepiej znają swoje pociechy i wiedzą co są w stanie przeczytać bez żadnej szkody. Kategorie to tylko sugestie (I to wyjątkowo marne, patrząc na niektóre przykłady)
Jak byłam w podstawówce to czytałam dramaty Szekspira a od książek dla mojego rocznika (nie mówiąc o lekturach) to dostawałam mdłości. Znam też osobę, która jak była mała to czytała "Krzyżaków" jako bajkę dla dziecka i ją uwielbia. Ja sama jestem dzieckiem, któremu ojciec czytał Sienkiewicza (Przygody Myszki Fiki Miki też :P). Młodzieżówki to zaczęłam czytać dopiero po 20-tce. Harry zawirował mi baaardzooo późno i tak, nie jest to młodzieżówka, ale nie jest to też dla małego dziecka (od 11 do 14 bym powiedziała), za to od 14 to np. "Mroczne Matrie". Ale właściwie to... jestem zdania, że najlepiej jest po prostu czytać co się lubi. Małego księcia to żem nigdy nie lubiła, a za Alicją to na drugą stronę lustra przejdę! :D Umówmy się, są dzieci i dzieci. PS: Co do "metro" to powiem, że gra jest dla starszego odbiorcy, ale odniosłam wrażenie, że książka jest dla nastolatka.
Nie ma fantastyki dla dorosłych? To zależy, jak zdefiniować dorosłego, ale takie "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" pełne seksu i narkotyków, czy nawet "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach" i w ogóle połowa książek Dicka to dla dzieci jest? Pomijam, ze ja to czytałem jako jakiś 11-12 latek, kiedy to nie było zupełnie dla mnie... No i do fantastyki zalicza się cały gatunek horrorów, a to mało kiedy jest dla dzieci. Albo choćby "American psycho", czy nawet "Fight club", czy bez przemocy - seria satyry politycznej na rząd w latach +- 2012-14 jakoś od Klary Veritas... Z drugiej stroimy coś, co definitywnie jest młodzieżówką, a pełno tam latających kończyn i toporów wbitych w czaszki - czyli cztery książki od Collis, kręcące się wokół pewnych igrzysk... to jest young adult pod każdym względem - motyw miłosny, młodzi bohaterowie itd. A kierując się dziecięcym bohaterem grozę japońskich obozów koncentracyjnych w "Imperium słońca" powinien poznawać 8-10 latek...
Generalnie jeśli ktoś uważa, że "nie ma fantastyki dla dorosłych" to onacza, że zwyczajnie ta osoba jedynie czyła fantastykę dla dzieci lub młodzieży. Po za tym... taki "Władca Pierścieni" o ile jak najbardziej może być czytany przez młodszego czytelnika to z całą pewnością nie został napisany z myślą o nim.
@@vladprus4019 obrażasz w tym momencie profesora Tolkiena. Oczywiście, że napisał to dla dzieci i młodzieży i zawsze o tym otwarcie mówił. A wręcz dla jednego konkretnego młodego człowieka - swojego syna, który miał jakieś 10 lat kiedy powstał Hobbit i 12 jak powstała trylogia WP. A co do tego, że tak mówią osoby, które nie czytały nic dorosłego... Obawiam się, że wiele takich osób w ogóle nic nie czytało. Mój ojciec choćby, który zaraził mnie pasją czytelniczą odkąd poszedł do wojska nie czytał już praktycznie nic. Czyli został, jako 60latek w tym momencie, na poziomie lektur szkolnych i kilku książek czytanych rozrywkowo przed maturą... A i tak mam wrażenie, że jak na jego pokolenie to jest oczytany.
@@nihilistycznyateista Dla którego syna Tolkien pisał LOTR? Bo "Władca" powstawał przez 12 lat, od 1937 do 1949 roku. Faktycznie chodziło o książkę dla dzieci/młodzieży, bo miała to być kontynuacja "Hobbita". No, ale niekoniecznie tak wyszło, bo doszło do mariażu z "Silmarillionem" :) Aha, "Władca pierścieni" nie jest trylogią, to jedna książka, podział na tomy wymusił wydawca i tak zostało.
@@aleksandrakot2783 to, w jakiej formie to chciał autor, a na jaką się zgodził wydawca to inna pasra kaloszy. Niemniej, jesli wydano to jako trylogię - to jest to trylogia, nawet jak nie miała być. A to, że książka ma dorosłe motywy nic nie zmienia. Nadal jest pisana dla młodego. Silmarilion tworzy bardziej świat, w którym osadzona jest przygoda, typowo z komisku dla nastolatków. Dobro walczy ze złem, jakiś smok się przewija i takie tam... młodzieżówka pełną gębą.
I tak też jest super. Sam chyba miałem podobnie, bo choć lubiłem oglądać książki dla młodszych, to jednak z czytaniem zwykle wybierałem te dla starszych dzieciaków :D
tymczasem ja która przeczytała całego harrego pottera, zaczełam gdy miałam 8 lat a skończyłam insygnia śmierci mając 10 lat. Wszystkie części Zmierzchu w wieku 12. Ale teraz mam 13, moje koleżaki oglądają horrory a ja na samą myśl umieram z strachu. wyjaśni mi to ktoś xd
Jestem ciekawa co byście powiedzieli o książce "Imię wiatru". Może kiedyś zrecenzujecie? A co do tematu, który poruszacie zgadzam się w 100%. Jak jeszcze mniej więcej można określić jakie książki są powiedzmy do 13 lat, to im później tym ciężej jest zklasyfikować dla kogo przeznaczona jest dana książka. Jakbym już miała skategoryzować Wojnę makową to też bym dała do starszej młodzieży, przede wszystkim taki jak mówisz przez język a już napewno przez dialogi. Ja zaczełam czytać mniej więcej od 11 roku życia i jak wielu pierwszą i przez długi czas jedyną serią był Harry Potter, dopiero później w oczekiwaniu na dalsze części zaczęłam sięgać po inne pozycje. I wtedy dla mnie jedynym wyznacznikiem było czy książka mi się podoba czy nie i nie zastanawiałam się czy w tym wieku już to mogę czytać czy nie, po prostu dobierałam sobie takie książki, które tematyka mnie interesowała, albo gdzieś przypadkowo o niej usłyszałam i mnie zaintrygowały. Tak było z Wyznania Gejszy. Pamiętam,że byłam w kinie i leciała reklama ekranizacji i było wspomniane, że jest to na podstawie książki i ten trailer tak mnie zauroczył, że następnego dnia poleciałam do księgarni ją kupić. Była to moja pierwsza kupiona książka z własnych pieniędzy. Wracając do meritum, dopiero zaczynając oglądać booktube dowiedziałam się o istnieniu new young adult i niewiadomo jeszcze jakie kategorie wiekowe. Łatwo powiedzieć jakie książki są dla dzieci i łatwo powiedzieć, które nie są typu erotyki, z naprawdę brutalnymi scenami albo trudne, psychologiczne, czasem wręcz pesymistyczne, naładowane samym cierpieniem książki :p. A tak to co kto lubi. Ja gdy widzę określenie przy książkach fantasy młodzieżówka to kieruje się tym, że w młodzieżówce prawdopodobnie zastanę jakiś romans i schemat wybrańca nad wybrańcami i co ostatnio zauważyłam mało rozbudowane relacje między bohaterami (tego mi brakowało w trylogii Wojny Makowej, zdecydowanie chciałabym więcej cike, nie chodzi o zobaczenie ich w kolejnych scenkach akcji, a takie zwyczajne ich życie między sobą i prowadzenie wzajemnych rozmów), dla dorosłych to może opisny obszerniejszy świat,trudniejszy język i bardziej rozbudowane psychologicznie postacie. Nie zawsze to się sprawdza, ale takie ogólne mam wyobrażenie widząc takie kategorie,a z resztą to kieruje się gatunkiem.
Ja jestem przyzwyczajona do tego, że fantastyka jest raczej dla dorosłych... Nie ma tam jednorożców i wróżek jako takich... A to dla tego, że w łazience na dwójce zawsze czytałam "Fantastykę", którą prenumerował mój tata i to raczej nie było dla młodzieży i tym samym dla dzieci :)))
piękny i piękna macie zajebiste koszulki , kategorie wiekowe są zabawne np w fantastyka A jest młodzieżówką ale np fantastyka B już nie ale przecież obie książki to fantastyka to po co kategoryzować wiekiem nie łapię kategorii wiekowych
Niedawno czytałam "Wojnę makową" i zdecydowanie zgadzam się z opinią Czytacza. Pomimo niekiedy brutalnych opisów, nie klasyfikowałabym tej książki jako fantastyka dla dorosłych. A wysunięty argument odnośnie seksu w innych YA jest bardzo mocny i moim zdaniem powinien uciąć wszelakie przypierdole do opinii Czytacza. Czytanie nie powinno dzielić, tak przede wszystkim. Niech każdy sięga po taką literaturę, na jaką ma ochotę. Sama mam blisko 30 lat na karku, dwójkę dzieci i zdecydowanie lepiej mi się pływa w fantastyce YA niz w innych książkach 🤷♀️
PEGI dla książek to najgorszy możliwy pomysł! Jest to dopuszczalne jedynie w przypadku gier, bo średni wiek gracza na świecie oscyluje wokół 30lat wiec w praktyce deweloperzy i tak kierują tytuł do dorosłego więc ich nic nie ogranicza. Ale w przypadku książek mielibyśmy dokładnie taką samą chorą sytuację jak z PEGI na rynku filmowym gdzie ze względu na to, że osobami odwiedzającymi kina często są dzieci z rodzicami to twórcy muszą się cały czas autocenzurować żeby tylko film dostał PEGI-13. Dlaczego ja, dorosła osoba mam mieć przykładowo gorsze wrażenia z lektury bo autor będzie pewnie sceny przedstawiał w taki sposób, żeby mu przypadkiem nie wrzucili na okładkę "Tylko dla dorosłych"?
Bibliotekarze szkolni wiedzą co kupują, ale przymykają oko na te najpopularniejsze książki. często przed zakupem książek pytają swoich czytelników co chcą i kupują książki dla nich. Pamiętajmy też, że nie da się przeczytać wszystkich książek, chociażby człowiek chciał - zwłaszcza, że bibliotekarz też człowiek - jeden lubi kryminały, a jeden fantastykę i o ile z obowiązku przeczyta coś co mu "nie leży' to nie będzie to więcej niż 3-4 pozycje rocznie. Parę lat temu byłam gościnnie w gimnazjum (kiedy jeszcze istniało) i uczennice czytały namiętnie "czystą krew". Prywatna, nie z biblioteki szkolnej, ale potem szły do biblioteki gimnazjalnej i pytały się czy jest coś podobnego. i teraz bibliotekarka ma zagwozdkę - kupić coś w tym stylu i cieszyć się, że czytają, czy oburzać się, że to dla dorosłych, a im dać coś "bardziej odpowiedniego do wieku"?
Moim zdaniem Wojna Makowa to młodzieżówka. Bądź co bądź. Poważniejsza opowiadająca o zmaganiach Rin w czasie wojny. O tym jak walczy o wolność (jak nic nie pomerdałam. Nie czytałam, dużo słyszałam.) Ja bym to śmiało walnęła poważnej młodzieżówki Edit. Na pewno do fantastyki xD
Z jednej strony rozumiem potrzebę kategoryzowania, żeby chociaż mniej-więcej było wiadomo, do kogo jest skierowana dana książka, jednak dzielenie na YA i NA wydaje mi się trochę bez sensu, bo tak jak mówicie - wiele zależy od dojrzałości i wrażliwości. Raczej byłabym skłonna wrzucić to wszystko do jednego worka. Obecnie gatunki nawet bardziej odległe od siebie tak mocno się ze sobą przeplatają, że trudno czasem jakąś książkę zaklasyfikować. Jak jeszcze do tego zerknąć na Książkę Roku na LC, to tam już totalny miszmasz w gatunkach moim zdaniem. "Wojna makowa" obok "Ballady ptaków i węży" i "Gołębia i węża" w młodzieżówkach, natomiast "Ja ocalona" i "Klątwa kreatorów" jest obok "Księżycowego miasta" w fantasy. Nie czytałam komentarzy, ale czy serio trzeba aż tak urzędowo podchodzić do gatunków? Czy pisarze mają za zadanie mieścić się w widełkach, wybrać gatunek i pisać pod klucz, czy mogą sobie żonglować? Czy lepiej dzielić, czy dokonywać syntezy i szukać czegoś, co przeczyta więcej osób, bo znajdą coś dla siebie? Czy wreszcie ja, już też się nie mieszcząca w YA czy NA mogę po te książki sięgać, czy jednak nie wypada i teraz to już tylko Dukaj? Serdeczności :)
latające kończyny... no proszę was, jakby to był wyznacznik - seria filmów dla dzieci, tak zwane prequele Gwiezdnych Wojen... nawet Maula na pół przecięło, nie tylko dłonie obcinało...
To jest kwestia indywidualna. Jako dorosła, sama myślę że książkowy Potter nie jest dla mnie, bo skoro filmy potrafiły mnie drażnić pewną kreskówkowością i brakiem szarzyzny, tak myślę że książki mnie wymęczą swoją "dziecinnością". Próbowałam czytać YA jakim jest Hopeless i padłam po niecałym rozdziale. Widziałam w tym taką dziecinadę dla nastolatek, lepszą niż średnia z watappa ale jednak naiwną i irytującą. Powiedziałabym że książka/gra/film/komiks jest dla dorosłych gdy jest psychologizm, światłocień, niejednoznaczność czy bardziej dorośle pokazane problemy jak wojna czy inne takie. Sama uważam że taki Władca Pierścieni chociaż jest stylizowany na baśń i ma podział dobro/zło dużo daje czytelnikowi dorosłemu pod względem psychologii postaci. Tam chyba wszyskie postaci są przygnębione pod względem psychicznym i mimo wszysko idą do przodu. Takie "padłeś, powstań". Ponoć Tolkien rozróżniał smutek od rozpaczy. Smutek nie jest tak destrukcyjny i nie zatrzymuje cię by poprawić swój los. Rozpacz wręcz "zabija duszę". Na przykładzie, Frodo jest smutny ale idzie wypełnić misję. Detenthor jest zrozpaczony i wręcz chce spalić wszysko.
Mając 12 lat czytałem Mastertona i Guy N. Smitha 😁😁i księgi Krwi i to wszystko mi mama przynosiła z Biblioteki całe siatki haha . A jak miałem 7 lat haha to mi mama czytała Braci Grimm co tam było krew trupy
Swego czasu do biblioteki- filia dziecięca, w której pracowałam przyszła pani szukając Wiedźmina. Grzecznie poinformowałam ją,z ę nie mam tej książki na półce bo to książka dla dorosłych i jeżeli chce ja wypożyczyć musi udać się trzy ulice dalej, do biblioteki dla dorosłych. Czytelniczka się oburzyła na mnie, wyzwała, że nie mam tej książki na półce i że mam przestać gadać głupoty, bo jej dwunastoletni syn czyta wiedźmina. Oj, przydały by się te pegi
A czytałaś? Dla mnie nie jest drastyczna, ale jest w niej straaasznie dużo przekleństw. Jako 12-latka pewnie bym z chęcią sięgnęła wiedząc co tam znajdę, ale jako rodzic to już bym nie dała dziecku przeczytać 🤷🏼♀️
@@polaksiazkowe6459 jestem dopiero na setnej stronie, więc póki co nic drastycznego nie było, aczkolwiek bratanica uprzedziła mnie że są tam brutalne sceny :-)
Ciężka sprawa z tymi kategoriami wiekowymi. Z perspektywy czasu mając 27 lat widzę że te 15 lat temu czytałam czasami książki które wtedy nie były dla mnie. Nie uważam żeby wyrządziło mi to jakąś krzywdę ale chyba powinnam będąc w podstawówce/gimnazjum czytać książki lżejszego kalibru. Za to teraz "muszę" nadrobić np. Zwiadowców😀 Ogólnie rzecz biorąc wszystko zależy od dojrzałości no ale skoro jest w naszym życiu czas na czytanie książek dla dzieci czy potem młodzieżowych to powinno się z tego korzystać bo na dorosłe książki też przyjdzie czas. Jeśli będę mieć dzieci to na pewno będę starała się je zachęcać do takiego podejścia właśnie, zwłaszcza że oferta dla nich jest przebogata i oglądając YT łapie się na tym że chcę też sięgnąć po książki dla młodszych mimo że jestem już dość stara 😀
Bibliotekarze kierują się klasyfikacją Biblioteki Narodowej, a ta bywa po prostu z dupy. Czytanie masy książek nie wchodzi pewnie w grę, ale no... tu jest ten problem że Mass nie powinna stać w młodzieżówce a stoi. Ostatnia książka Schwab - też nie powinna, a stoi. Decyzja powinna chyba wynikać z treści - jeśli ta treść jest ewidentnie nie młodzieżowa, to nie ma o czym gadać. I z dupizm BN nie dotyczy tylko młodzieżówek - ostatnio pewna pisarka co to generalnie mamy od niej kryminały, wydała sagę historyczną; która wedle BNu jest kryminałem, bo przecież ta pani to tylko kryminały piszę. Niestety BN się nie sprawdza jako źródło informacji na temat gatunku książki, bo oni często lecą w kulki.
Ja tam się nie przejmuję podziałami. Obecnie mam 18 lat, a równie ochoczo sięgam po książki, jak to mówią, z literatury dziecięcej i młodzieżówki, jak też po książki o cięższej tematyce, gdzie nawet znam osoby dużo starsze, które by się nie podjęły przeczytania takiej lektury. Dla mnie ten podział jest kompletnie bez sensu, znaczy wiadomo, że powinna być jakaś granica między książkami dla dzieci, a dla dorosłych, ale bez przesady. Też nie można zapominać, że świat biegnie do przodu i przez takie rzeczy jak ogólnodostępna telewizja, czy internet dzieci, czy młodsze osoby więcej widziały niż choćby ich rodzice w ich wieku i także inaczej rozumieją świat. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze strona indywidualna, gdzie każdy poprzez różne zdarzenia w swoim życiu, inaczej widzi świat, niejednokrotnie spotkałam się z sytuacją, gdzie to młode osoby musiały podejmować decyzję praktycznie jak dorośli, albo przechodziły przez coś, czego niejedna dorosła osoba nie przeszła i zapewne nie przejdzie. Podsumowując mój dość długi i chaotyczny wywód, twierdzę, że podziały powinniśmy traktować z dużym przymrużeniem oka.
Beznadziejne są te podziały. Powinienem być „trigger warning” w książkach, które tego wymagają. Płyty metalowe posiadają „parental advisory”, to samo filmy PG13 itp. Ja mam 34 lata na karku a czytam książki dla dzieci i młodzieży, czasem literaturę piękną lub kryminał. Bądźmy otwarci. Żyj i daj żyć innym.
A co do ,,Wojny Makowej" to osobiście nie znam ale wiem, że występują tam narkotyki i przemoc (jeżeli się mylę proszę mnie poprawić) ale co osobie 12, 13 letniej tego nie dasz bo narkotyki są złe. Tak są złe ale w książce dla dorosłych również. Uważam też, że to w jakim wieku przeczyta się jaką książkę zależy od osoby to co dla kogo jest nudne co ciekawie, czy lubisz trudne książki czy prostrze, czy nielubisz przemocy w literatuże czy może zupełnie Ci ona nie przeszkadza. Według mnie ,,Wojna Makowa" może być młodzieżówką ale i książką dla dorosły w zależności od czytelnika. Podsumowując ten przydługi komentarz powinno się czytać książkę wtedy kiedy jesteś na nią gotów kiedy książka Cię nie przerasta i ją rozumiesz. Pozdrawiam ;)
Powiem tak, przeczytalam pierwszy tom. To jest mlodziezowka, wiem ze sie naraze ale moim zdaniem kiepska. Wszystko w tej ksiazce jest zerzniete z podan oraz historii Chin, moim zdaniem nieudolnie. Nawet tytul wojna makowa jest odzwierciedleniem wojny opiumowej. Nic tam nie ma co by autorka sama wymyslila. Na zachodzie jest malo znana historia Chin, dlatego tak to jest niezauwazalne. Postacie plaskie bez jakiegos glebszego pokazania emocji. Wielkie rozczarowanie. Na pewno nie bede czytac nic tej autorki wiecej.
Pierwsza według mnie zdecydowanie najgorsza, a trzecia najlepsza. Chociaż ciężko mi jest porównać poszczególne tomy. Pierwsza to taki wstęp do historii z wieloma nieprawdopodobnymi zdarzeniami, a kolejne przede wszystkim akcje z nutką psychologicznych działań bohaterki i jej wewnętrznej walki. Czytając 3 nie mogłam się oderwać i choć jest najgrubsza, to czytałam najkrócej, ale są pewne rzeczy które mi brakowało, a niektóre zwłaszcza powtarzające się opisy irytowały. Przede wszystkim tak jak wspominasz mam zarzut do bohaterów, a raczej do ich wzajemnych relacji. Mogły by być lepiej przedstawione. Gdybym skończyła na pierwszym tomie to też miałabym gorszą opinie, choć nie powiedziałabym, że mi się wcale nie podobała, a tak po przeczytaniu całej trylogii jestem całkiem ukontentowana.
To może ja dodam coś z perspektywy bibliotekarza. Czytaczowa trochę nas opisywała jak stróżów książkowych, którzy pilnują kto co czyta. Ja jednak nie uważam się za taką osobę. Stróżem co czyta dziecko powinnien być rodzic. Ja mogę co najwyżej ostrzec. Nie jesteśmy też w stanie przypilnować czy dziecko wypożycza dla siebie czy dla rodzica. Ponieważ dużo rodziców wysyła dzieci po książki zamiast odbierać je samemu. Bywały różne sytuacje kiedy rozmawiałam z ojcem dwunastolatka, który wypożyczał "To" Kinga, bo inni koledzy syna to czytają. I ojciec mimo opisu mojego co syn znajdzie w środku i tak to wypożyczył. Lub sytuacja gdy mama przyszła się spytać czy wiedzmiń jest dla 12 latka. Ja odradzałam, kolega powiedział, że spokojnie. Po uprzedzeniu co tam znajdzie mama też wypożyczyła. Ogólnie biblioteka to relacja klient bibliotekarz. Co mam zrobić? Dzwonić do rodzica przepraszam nie wypożyczę książki, bo ja uważam, że książka jest nieodpowiednia. A potem przyjdą rodzice powiedzą, że mam wypożyczyć i ja zbiorem burę za to. Jeśli uważam, że dana książka się nie nadaje wyrażam swoje zdanie czy do dziecka czy do rodzica jeśli jest z dzieckiem. No, ale tu moja moc sprawczą się kończy. Do tego mamy tyle książek, że trudno wiedzieć, która jakie elementy i jak opisane posiada. Np. co do dzieci jeszcze nie spotkałam się z oburzeniem przy oddawaniu. Jednak co do starszych pań bardzo często. Dużo starszych pań czyta książki romanse w wielu pojawia się wątek seksu. Ale raz jest opisany, krótko i takimi ogólnymi zdaniami, a w niektórych są szczegółowe opisy. I potem takie panie przychodzą krzycząc na nas, że wypożyczamy porno (prawdziwa sytuacja). Ja też jako bibliotekarz nie jestem w stanie wiedziec jak bardzo rażąca jest rzecz w każdej książce. Mogę mieć ogólne pojęcie jak gatunek, w którą stronę idzie większość książek. No, ale nie da rady przy 80 tys. książek wiedziec wszystkiego. Dlatego dla mnie rodzic powinien się interesować co czyta dziecko. Dodam też, że w wieku 14 lat przeszłam z działu dziecięcego do dorosłego w bibliotece, bo wyczytałam prawie wszystko z działu dziecięcego. Czytałam harlequiny, były mi wypożyczane bez zająknięcia, a tu po okładach widać bardzo jaka to książka. Nie uważam, żeby to źle wpłynęło na mnie.
W wieku 14 lat przeczytałam całą klasykę jaka była w domu, Dostojewski, Puszkin, Tołstoj. Żyję.
Podziały wiekowe w literaturze młodzieżowej traktuje raczej umownie. Tak jak podsumował czytacz książki należy dobierać indywidualne do rozwoju emocjonalnego czytelnika.
A propos wyobrażenia sobie smoków przez Czytaczową: czytając serię Szklany Tron w mojej wyobraźni wywerny wyglądały jak kuce z bronksu 🤣🤣🤣
u mnie wyglądały jak smoki z jak wytresować smoka :DDD
Wiek nie ma znaczenia: ja w wieku 14-15 lat czytałam "Ojca chrzestnego", "Króla szczurów" i inne książki "niby" dla dorosłych; a w wieku 33 lat dopiero Harrego Pottera. Każdy czytelnik dobiera sobie książki do swojego poziomu czytelniczego 😉
Tak was słucham i słucham i doszłam do wniosku, że te podziały stworzył fan simsów bazując na grupach wiekowych w tej grze 😂
Kurde to jest takie realne
W mojej bibliotece miejskiej były dwa działy - dla dzieci/młodzieży i dla dorosłych. Do tego drugiego można było dopisać się mając bodajże 14 lat i pani bibliotekarki nie interesowało czy osoba w tym wieku wypożycza harlequiny, książki Kinga czy jeszcze coś innego. Z kolei nasza polonistka w gimnazjum (czyli przedział wiekowy 13-16 lat) polecała nam "Pamiętnik narkomanki" czy "My dzieci z dworca ZOO", przy czym tą ostatnią mieliśmy nawet omawiać jako lekturę, a umówmy się, że nie są to pozycje lekkie. Nie mniej jednak uważano, że są to książki, które powinny być przeczytane "ku przestrodze" mimo dosyć drastycznych treści. Myślę, że dobór książek dla nastolatków to kwestia bardzo indywidualna, aczkolwiek mam wrażenie, że w czasach kiedy ja byłam nastolatką (a jestem rocznik 90) przyjmowało się, że w okolicach 14/15 lat można już śmiało czytać książki dla dorosłych. Mam też wrażenie, że wtedy wychodziło zdecydowanie mniej literatury, którą teraz określa się jako młodzieżowa. Z drogiej strony skoro nastolatek gra w GTA i ogląda horrory to równie dobrze może sobie poczytać książkę "dla dorosłych". I uwaga - moi znajomi, którzy w wieku 13 lat grali w GTA nie zostali potem przestępcami ;)
Każdy podział czy to YA, dla dorosłych czy dla przedszkolaków uważam za niepotrzebny. Dajmy na to takie 5-7 letnie dziecko raczej nie sięgnie po Potop czy Grę o Tron bo tam niema obrazków. Z kolei jak jakieś dziecko dajmy na to 8-14 lat po przeczytaniu Pottera chce czytać wiedźmina, szklany tron czy battle royale to niech czyta, jeśli zdołało przeczytać Pottera powinno mieć możliwość czytać inne książki. Uważam, że umysł człowieka 9-10 letniego jest zdolny by zmierzyć się z cegłą pokroju Władcy Pierścieni. Nie pamiętam dokładnie jak było ze mną ale mogę z pewnością założyć, że do 14 roku życia miałem przeczytane pierwsze 4 tomy pottera (innych jeszcze wtedy nie było straszne czasy :-)), trylogię Władca Pierścieni, Pana Wołodyjowskiego i całą sagę Wiedźmina (a tam się dupcą w każdym tomie ;-)). Jakoś te książki nie skrzywiły mojej psychiki (no może poza ideałem kobiety będącym miksem z wyżej wymienionych książek ;-)). Do czego zmierzam: Otóż nie róbmy z czytelnika idioty, niech każdy sam decyduje na co ma ochotę. Na tym świecie i tak jest za dużo podziałów, zakazów, nakazów i ludzi którzy wiedzą lepiej co dla nas dobre. Zresztą czy naprawdę chcielibyście sięgając w księgarni po książkę widzieć napis "ta książka jest dla ludzi w wieku 10-12"? I potem pokazać się przy kasie z taką książką albo w gronie znajomych usłyszeć tekst: "Nie jesteś na to za stary/młody?". I kolejna sprawa: Decyzja czy młody człowiek powinien czytać daną książkę powinna należeć tylko i wyłącznie do rodziców. Nie do bibliotekarza, nie do polityka, nie do nauczyciela tylko do rodzica. I to też pod warunkiem, że ów rodzic (tak jak np. Państwo Czytaczowie) choć trochę to ogarnia i przede wszystkim ma otwarte horyzonty myślowe. Alem się rozpisał ale od licealnych lat bolą mnie te wszystkie podziały wiekowe, których niebyło jak uczęszczałem do podstawówki i gimnazjum (piękne lata '90 człowiek oglądał Obcego, grał w Mortal Kombat, czytał Wiedźmina i nikt mu nie przeszkadzał ;-D).
Ciekawostka z biblioteki - "Zmierzch" ma klasyfikację jako literatura dla dorosłych, za to "Igrzyska śmierci" jest młodzieżówką. To jest okropne, że biblioteki nie mają jakiegoś złotego środka i książki uważane za młodzieżowe są w tym samym pomieszczeniu co "Kicia kocia"
Zmierzch w dorosłych? ;-; , Wow...
@@pretty_user2330 czy to się da wogule przeczytać jeśli nie jest się dziewczyną w wieku do 16 lat?
Książkę mojego życia przeczytałam w wieku 10 lat i jest to "Władca pierścieni". To nie jest ważne jak wiekowo została książka określona ;)
W takim razie te wszystkie lektury, ktore sie czyta w szkole prosze o oznaczenie jako “dla doroslych” 😁
A Tak na serio, swietny pomysl z pegami 😊
Dla mnie kategorię wiekowe są ciutke bezsensu. Są książki, no tak jak Wojna Makowa, że dla mnie mogą być od 15 roku życia, dla Pana Czytacza od 16-17, a dla innego oglądającego Strefy Czytacza od 19. I kto ma racje? Nie wiadomo. Dla mnie, każdy powinien czytać co mu się podobać, a do każdego motywu każdy dorasta inaczej, więc czasami kategorię wiekową są odczapy.
Ja czytałam mając 13 i bardzo mi się podobała.
Też
Jestem dorosłą osobą i czytam fantastykę dla dorosłych (która nie mówi tylko o smokach, ale o wszystkim czego mój mózg sam nie jest w stanie sobie wyobrazić) i jestem z tego dumna :D
Myślę, że obrażają się bo "jak to ja nie czytam przecież głupich młodzieżowek"
A ja mam 30 lat i lubię czytać zarówno ya i mg.
Byłam przekonana, że podział wygląda tak: książki dla dzieci, dla młodzieży, young adult i dla dorosłych. I wtedy young adult to od osiemnastu do dwudziestu kilku lat. Więc tu by mi pasowała Wojna Makowa. Bo jednak uważam młodzieżówki za książki dla nastolatków, a ta seria miała zbyt mocne opisy, np. tortur. I nawet nie miałam pojęcia, że jest taki twór jak new adult
Oburzenie, które na Ciebie spadło (Którego ja osobiście nie rozumiem... niech wybieranie książek będzie zależne od dojrzałości czytelnika, a nie od jego wieku... prosty przypadek: Mój rówieśnik zaczytuje się w Riordanie, a ja ostatnio siedziałam i pochłaniałam Opowieść Podręcznej. Oczywiście nikogo nie obrażając. Niech każdy czyta co chce. Niektórzy będą gotowi na dany tytuł, a niektórzy nie) jest spowodowane brutalnością Wojny Makowej.
Mam takie samo zdanie! Podczas gdy ja pochłaniałam Wiedźmina czy książki Simona Becketta na początku gimnazjum, moi rówieśnicy czytali HP i After. Czy było coś w tym złego i jedna strona wyzywała drugą? No nie. 🤷🏼♀️
Osobiście czytam wszystko, od kryminałów i thrillerów psychologicznych po bardzo lekkie młodzieżówki, zależy to od stanu psychicznego w którym akurat się znajduję. Także moja odpowiedz: wszystko dla wszystkich! Nie ograniczajmy się jakimiś sztucznymi podziałami, ponieważ każda książka wprowadza nas w nowy świat warty poznania:) (oczywiście chodzi o osoby dorosłe, dzieci lepiej żeby nie czytały wszystkiego:))
Hahaha. Ja w wieku 10-11 lat przeczytałem caluśki Potop Pana Henia i było mega cool, bo wtedy zaczęła się moja zajawka na rycerzy. A zaraz później odkryłem Conana i Thorgala - dużo bardziej wykoksowanych rycerzy i jakoś tak mi została ta zajawka na fantasy (tę dorosłą, która wchodzi mi nieustannie od dziestu już lat 😁).
W wieku 10 lat przeczytałam kwiaty na poddaszu (dla nie znających książka jest o dzieciach zamkniętych na poddaszu domu i ich przeżyciach), w tamtym wieku zrozumiałam książkę bo byłam dojrzałym dzieckiem ALE nie dałabym tej książki w takim wieku np. mojej kuzynce bo wiem że nie dałaby sobie rady. Wiek czytanych książek jest bardzo różny i zgadzam się z wami, to zależy od dojrzałości człowieka. Od 10 roku życia czytam książki trudne i nigdy żadna mnie nie przerosła emocjonalnie. Ostatnio przeczytałam "Króla" Katarzyny Ryrych i odczułam, że dzieci do których ta książka jest kierowana możliwe by byłoby że któreś z nich nie zrozumiało emocji w książce i wyciągnie złe wnioski z zakończenia.
Takie oznaczenia często są na mangach 🙂 Nie na wszystkich, nie ma też jednolitego systemu, ale zdarza się, że na okładce mamy napisane "dla dojrzałego czytelnika", "od 16 lat", "+18" i tym podobne. Dlatego wydaje mi się, że jak najbardziej byłoby to do wykonania przy książkach, przynajmniej tych z pogranicza kategorii.
Mam też wrażenie, że ludzie którzy oburzają się na klasyfikowanie jakiejś książki jako młodzieżowej wstydzą się, że ktoś mógłby im zarzucić, że czytają coś niedorosłego. A przecież oni czytają tylko poważną literaturę! 😄
Coś jak PEGI jest jak najbardziej dobrym pomysłem. Kategoryzacja w zakresie omówionym w filmie nie ma żadnego sensu. Hobbita czytałem mając lat 10 i czytam go dalej mając lat 30. Podobnie z Narnią - po prostu lubię wrócić i nie czuję wcale żebym czytał bajeczkę dla dzieci.
Super filmik ale przywrócicie absurdy w harrym potterze?
Nie ma co szufladkować książek, ale też nie ma co bazować na dojrzałości emocjonalnej czy rozwoju emocjonalnym. Jestem dorosła, 34 lata. Jako nastolatka lubowałam się w książkach o tematyce wojennej, psychlogicznej, obyczajowej czy nawet klasyczny dramat. A teraz na takie książki nawet nie spojrzę, bo wolę uciec w fatastykę, kryminał lub thriller. I to nie jest to, że mój rozwój emocjonalny jest za słaby żeby sobie z "cięższymi" książkami poradzic. Po prostu w dorosłym życiu, wolę się oderwać od rzeczywistości i przenieść do innego świata, albo po prostu pobawić w detektywa i spróbować rozwiązać zagadkę kryminalna z bohaterem;))
Ja też uważam, że te podziały sprawdzają się najlepiej w literaturze dla najmłodszych. I chyba najlepsze jest nie oznaczenie od-do, ale wiek+, czyli np. 5+, 12+, 15+ itp. PG to też niezły pomysł, tylko - no właśnie - kto miałby o tym decydować?
Co do bibliotek - wypowiem się jako bibliotekarka 😉 Niestety mamy z tym często problem i książki typowo dla dzieci stoją w jednym pomieszczeniu z tymi młodzieżowymi (głównie ze względów lokalowych, my byśmy bardzo chciały to oddzielić, ale nie bardzo jest gdzie). No i musimy polegać na opisach z katalogu, z blurbów, bo niestety nie da się przeczytać wszystkiego, co kupujemy. A musimy się kierować nie tylko swoim gustem, ale też oczekiwaniami czytelników.
Jeżeli ktoś nam zwróci uwagę albo same się dowiemy czegoś, to zmieniamy - ja po przeczytaniu Dworów Maas zwróciłam uwagę kierowniczce, że niekoniecznie nadaje się do działu młodzieżowego (mimo opisu). Ze Szklanym Tronem jest ten problem, że zaczyna się dość niewinnie, jak typowa młodzieżówka 14+, a potem… wiadomo.
I w ogóle te granice są bardzo płynne i czasami naprawdę ciężko jakoś książkę zaklasyfikować, a niestety musimy to zrobić.
Z drugiej strony - jesteśmy zdania, że kontrola tego, co czyta dziecko, należy do zadań rodziców, a my nie jesteśmy od tego, żeby czegoś zakazywać czy cenzurować.
Ja jako dziecko, nastolatka czytałam najróżniejsze książki. I w tym samym czasie zaczytywałam się w Harrym Potterze i Ani z Zielonego Wzgórza, jak i we Władcy Pierścieni, siostrach Brontë czy nieszczęsnej Achaji. i jakoś żyję 😉 Myślę, że miało to duży wpływ na mnie jako czytelniczkę. I pewnie, że do niektórych książek musiałam dojrzeć, że dopiero po latach zrozumiałam ich sens. Ale cieszę się, że moi rodzice mi sugerowali lektury, ale jednocześnie zostawiali swobodę w doborze książek.
Mam 33 lata i czytam młodzieżówki. Lubię lekkie pióro. Kiedyś spróbowałam przeczytać coś z high fantasy, umęczyłam się strasznie i stwierdziłam, że to nie dla mnie. Myślę, że wiek nie ma nic do tego co kto lubi czytać.
A co do Wojny Makowej, przeczytałam pierwszy tom i stwierdziłam, że wojna to nie temat dla mnie, nawet w fantastyce :)
Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)
Kategoryzowanie książek ma tyle sensu co system PEGI dla gier, nie jest on jednoznaczny i opiera się na nieostrych kryteriach
Problem z oznaczeniami PEGI z tyłu jest taki, że są one binarne: albo element jest, albo go nie ma. Nic nie ma o tym jak duże jest "natężenie" danego elementu.
Bardzo dziękuję za waszą pracę w propagowaniu książek. Chciałem przedstawić także że niektóre państwa mają lepsze oznakowania wiekowe wszystkich dzieł np. w japonii jest dodatkowy wyznacznik 16+ aby mieć mocniejsze tematy niż w kategorii dla dzieci oraz delikatniejsze albo łagodniej ubrane treści 18+ . Takim przykładem jest seria książek Sword Art Online (w skrócie SAO) gdzie już na start jest dość drastyczne działania dla bohaterów, a im dalej w tym mocniej ale nadal dla osób 16+ wiele wyborów jest wątpliwym moralnie ale są tam przedstawione sceny zabijania połączonych z brutalnymi walkami oraz w tej serii było trzy razy opisana dość dokładnie próba gwałtu (w tym jedna tuż przed ukochanym dziewczyny, druga jest połączona z próbą morderstwa a ostatnim jest jeszcze próba podwójna). Niestety ludzie przez fakt że jest ten gatunek z dalekiego kraju i jest ilustrowany w naszym kraju jest oznaczany błędnie jaki 12+
Super film!
Tutaj, że Maas dla dzieciaków bym się aż tak nie oburzała przynajmniej jeśli chodzi o pierwsze tomy, zwłaszcza że teraz podstawówka to dawne gimnazjum. Gorzej jakby to były Dwory,bo tam aż zionie erotyką i w tej ostatniej klasie gimnazjum mocno mnie niesmaczyła. Natomiast to otwiera pole do rozważań czy w bibliotekach obecnych podstawowek powinna być osobna filia dla klas 6-8 i młodszych... Bardzo fajnie w ogóle ujęliście problem, pozdrawiam 😉
Czytaczu poczekaj co bedzie jak wyjdzie Dwór Srebrnych Płomieni, to jest erotyk w dodatku wybitnie niesmaczny z dodatkami fantastycznymi, ale mnóstwo bibliotek to i tak kupi i bedzie zachęcać nastolatki :/
Czyjego autorstwa jest ta książka?
@@Vomitmattie Sarah J. Maas
@@beatkowo785 Latający Potworze Spagetti, chroń nas przed tym cholerstwem...
Napisze z zupełnie innej beczki i opowiem o tym, jak zaczęła się moja przygoda z czytaniem. Otóż zaczęła się ona tak, ze to mój ojciec polecał mi książki, które sam czytał w swojej młodości, wiele z nich posiadaliśmy w domu, z jego dawnej, kawalerskiej kolekcji, ale też wiele tytułów polecał mi do wypożyczenia. I jak to, co miałem mi się spodobało, to zacząłem się rozwijać - czytać pozycje dłuższe i głębsze, bardziej wielowątkowe. To się działo w podstawówce i gimnazjum głównie, potem miałem przerwę w czytaniu w liceum w dużej mierze, a na studiach wróciłem do książek i tu już mi ciężko zakwalifikować, czy to są młodzieżówki - bo mogą nimi być, ale lep[iej je rozumiem z perspektywy dorosłego. Ba - nawet do kilku pozycji z czasów dzieciństwa wróciłem, choćby do Lema, czy Dicka - i widzę w tych książkach drugie i trzecie dno, zwłaszcza w zakresie komentarza społecznego i filozoficznego, choć za dzieciaka była to prosta rozrywkowa historyjka.
Dlatego nie bał bym się pewnych motywów w książkach i nie bardzo je dzieciom blokował - bo one zwyczajnie nie zrozumieją pewnych motywów, które dla nas, dorosłych, jeżą włosy na głowie na myśl, ze dziecko to przeczyta. Jako może 12 latek czytałem dla p[przykładu "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" i opis tego, jak to małe ostre piersi były zakończone sutkami niczym dwie małe perełki może nie był dla mnie i podziałał na wyobraźnie i zaczynające buzować hormony, ale całego motywu z monotonni ciężkiej pracy i braniem narkotyków, aby odreagować nie rozumiałem tak, jak teraz.
Podsumowując - fajnie, żeby to rodzic podsuwał dziecku książkę, którą sam czytał i patrzył na nią przez pryzmat tego, co dziecko z tego zrozumie. A system pegi... tu bardziej bym był za tym, co kiedyś próbowano wprowadzić w telewizji - czyli trzy kategorie, zielone kółko, czerwony kwadrat i zółty trójkąt, czyli kategorię "pod nadzorem/za zgodą rodziców" - bo rodzic zna swoje dziecko i wie, co może mu dac do czytania.
Ten kanał robi się coraz lepszy 👍
Tak słuchając i czytając to mogę stwierdzić ,że w podstawówce czytałam książki dla dorosłych , starszej młodzieży, a teraz jakoś wolę takie lekkie młodzieżówki
Wojna Makowa moim zdaniem nie jest do końca książką młodzieżową. Można ją uznać właśnie za książkę dla starszej młodzieży i dorosłych bo w młodzież włącza się też często młodych dorosłych. Owszem opowiada o bohaterce , która jest nastolatką jednak sama w sobie książka ocieka miejscami opisami, które dla młodego czytelnika mogą, chociaż nie muszą, być szkodliwe. Do tego niektóre opisy są mocno drastyczne i nie każdy jest w stanie to strawić.Podzialy są jednak umowne ponieważ zależy to głównie od osobowości człowieka a bywają osoby młode za to bardzo dojrzałe.
Powinno być tak: Piszesz o seksie to natychmiast zmień wiek bohaterów i wydaj to jako książkę dla dorosłych - tak powinni mówić wydawcy...
Bo masz taką Maas, która opisuje te sceny dokładnie i masz taką Clare... która dosłownie w paru zdaniach delikatnie zaznacza, że coś takiego zaszło... i pytanie... który autor teraz mądrzejszy?
wolałabym żeby moje dziecko czytało seks niż obcinanie głowy ;)
Jeżeli chodzi o PEGI w bibliotece to mam całkiem ciekawą sytuację, ponieważ mimo tego że jestem pełnoletnia czytam książki skierowane raczej dla młodszych i bardzo je lubie. Np. Syn Wiedzmy był dla mnie genialny mimo, że jest książka ya albo wgl. dla dzieci, w każdym razie panie z biblioteki często pytają mnie o zdanie na temat jakiejś książki, czy dałabym ją młodszemu dziecko 8+ czy np. 12+ wiem że może być to niemiarodajne ale uważam że to dobry pomysł po prostu podpytać się kogoś kto przeczytał. Szczególnie jeżeli chodzi o fantastyke bo ta jest zdecydowanie bardzo różnorodna.
Nie rozumiem w ogóle sensu dzielenia książek na kategorie wiekową bohaterów. Bo niby jak, z jednej strony można napisać książkę o dwunastolatku przeżywającym magiczne przygody, a z drugiej o dwunastolatku w obozie koncentracyjnym. Obie książki można wrzucić do new adult, ale oczywiste jest, że są to całkowicie inne kategorie wagowe. Można byłoby pokusić się na system pegi, jak w grach, ale i tu jest problem, bo samą śmierć każdy autor opisze na swój sposób i różną wagą dla tej chwili. Myślę, że najskuteczniejszym sposobem byłoby, gdyby komisja złożona z np. pięćdziesięciu osób przeczytała dany tytuł i na podstawie średniej z ich głosów wystawić książce kategorie wiekową.
Witam , ja przeczytałem kilka "młodzieżówek ' będąc po czterdziestce .Kiedy byłem młodszy zupełnie mnie coś takiego nie interesowało . Czyżbym się cofał w rozwoju emocjonalnym 😁
Kategoryzacja książek może bardzo skrzywdzić dany tytuł i czytelnika. Gdy dorosły" czytelnik czyta tzw. młodzieżówkę słyszy głosy że jest na to za stary albo jest głupi bo czyta " proste " książki a gdy młody człowiek czyta coś co powszechnie uważane jest za książkę dla dorosłych to " nierozumie$ albo udaje mądrzejszego niż jest. Zauważyłam że ludzie boją się czytać. Boją się być oceniani. W końcu jesteś tym co czytasz W TEJ CHWIL(I!!) To co czytałeś wcześniej będziesz czytał później albo dlaczego to czytasz nie ma znaczenia. Znam osoby starsze dla których elementarz jest zatródny w odbiorze i znam młode osoby z podstawówki które czytają Ćwieka. Czytanie jest tak bardO indywidualne. Wszelkie kategorie powinny być jedynie wskazówką a nie prawem określającym grupę docelową. Swoją przygodę z czytaniem zaczęłam w 1 klasie gimnazjum os książek o 2 wojnie światowej, dokładnie o obozach koncentracyjnych i sytuacji Żydów w tym okresie. Nie były to książki dostosowane do mojego wieku. Ale czytając je nie doznał am tramy. Aktualnie mam 25 lat to. Jakiego przedziału jest dana książka mam w nosie. Jak chce po Pana Poetę to sięgam jak po Kinga to sięgam. książki które czytamy muszą być dostosowane DO NAS nie do grupy wiekowej
W której się znajdujemy.
Potrzebowałam takiego odcinka i wyszło super
Dla mnie najdziwniejszy jest podział na książki dla kobiet
Jak dla mnie wszelkie podziały literatury (a w dużej mierze i książek popularnonaukowych) są sztuczne. A z literaturą, w szczególności dla dzieci i młodzieży, mam zawodowo do czynienia od 20 lat. To człowiek dorasta do książki, nie książka do człowieka. Znam dzieciaka, który ma 9 lat i właśnie czyta 2. część HP oraz dorosłych lat 40, 50,60+, którzy z ta pozycją nie dadzą sobie rady. Sama czytałam tęserię pierwszy raz dobijając do trzydziestki. Wg UKD (sztucznego bibliotekarskiego tworu) koronna seria Rowling to III poziom (11-14 lat), katalog BN mówi: powieść fantastyczna angielska oraz powieść angielska dla młodzieży ;) I bądź tu mądry!
jak dla mnie to zalezy od psychiki dziecka, sama czytałam achaje w wieku 11 lat, a za moich czasów nie było internetu, aby sprawdzić niektóre terminy, ale wciągała, tak samo jak czytałam Wywiad z wampirem, gdzie też niby nie dla dzieci... i żyje... to powinno zależeć tylko od nas i rodziców jeśli widzą, że ich 10 letnie dziecko czyta książki mroza lub gdzie się krew leje... co do oznaczenia ile jest gier +18, a 12 letnie dziecko w nie gra...
No szklanego tronu dziecią bym nie dał, ale te 8 lat temu jak byłem w ich wieku to siedziałem na watpadzie i myślę że to było jeszcze gorsze
Szklany Tron przyjnajmniej łatwiej skontrolować rodzicom. Wattpad to niestety wylęgarnia seksu, do którego dzieci mają nieograniczony dostęp.
Moja koleżanka z pracy poszła do księgarni z logiem przecinka po książkę dla synka lat 11. Synek stwierdził, że chciałby Wiedźmina, bo koledzy grają i zachwyceni. Idzie owy synek do Pani sprzedawczyni i prosi o pierwszy tom. Dostaje „Ostatnie Życzenie”. W domu czyta. Problem: „Ostatnie życzenie” zaczyna się od sceny łóżkowej, wiec młody woła mamę i mówi: mamo, ta książka chyba jakaś dorosła. Koleżanka czyta i jest w szoku, że Pani we wspomnianym sklepie nawet się słowem nie zająknęła, że ta książka może dla kogoś starszego.
A co do „Wojny Makowej” - jak dla mnie to tam jest takie rzucanie k***wami, że jakoś dla kogos lat 14 bym nigdy nie dała.
Harry Potter z nami dorastał i dlatego pierwsze cześć są dla młodszych dzieci . Powiem tak mój mąż ma dwóch siostrzeńców jest miedzy nimi rok różnicy , i temu młodszemu który ma lat 11 czasami daje książki których temu starszemu bym nie dała bo on jest bardziej wrażliwy i emocjonalnie by nie dał rady. Pierwsze prawo daj dziecku ;) ,albo malazańską księgę poległych. Lubię fantastykę młodzieżową ,ale dorosłą też
Poruszyliście jedną ważną kwestię- bibliotekarze w wypożyczalniach dla dzieci nie wiedzą co dają dzieciom do czytania. Do tej pory pamiętam jak mając jakieś 12-13 lat wypożyczyłam książę o tematyce narkotyków (to były czasy popularności "My dzieci z dworca Zoo"). I zamiast pouczającej lektury o uzależnieniu dostałam tęgie ćpanie, zwichrowaną psychikę bohatera, który z ofiary staje się seryjnym mordercom, a wisienką był kilkustronicowy opis perwersyjnego trójkąta między nim, starym dziadkiem i ledwo poznaną laską, która na koniec zabija. Pamiętam, że bardzo chowałam tą książkę, żeby jej rodzice nie znaleźli. Podkreślam- miałam 12 lat i wypożyczyłam ją z wypożyczalni dla dzieci... O.o
Jak dla mnie ten podział jest strasznie sztuczny, więc nie zwracam na niego uwagi, a jeśli już to uważam, że może jedynie sugerować o ciężkości danej powieści. Jeśli mam ochotę na coś lekkiego z prostą fabułą to szukam wśród młodzieżówek, a jak coś bardziej poważnego to patrzę na Adult. W końcu książki nie posiadają tego tupu oznaczenia, a nie ukrywajmy, dużo wśród młodzieżówek to właśnie literatura prosta. (Pewnie jest to przez ilość podobnych do siebie młodzieżówek, ale jednak w pewnym stopniu to działa.) Może gdyby zmienili jakoś tą kategorię... Na przykład tak jak w grach, bardziej podzielić dane grupy wiekowe albo dzielić je na treści (drastyczne: dużo przekleństw, seks, narkotyki, dokładne opisy przemocy itd. a dodatkowo może tematyczne(jako dodatek do gatunku):smoki, męski główny bohater, lgbt+, wojna) miałoby to więcej sensu. Osobiście uważam, że takie słowa klucz byłyby ciekawym rozwiązaniem, bo kiedy masz ochotę na poczytanie czegoś o np. narkotykach to szukasz książek z tagiem narkotyki, w dziesiątkach opisów i recenzji patrzysz czy występują tam takie substancje. A jeśli nie lubisz takich wątków, a widzisz ten tak to po prostu omijasz.
Szkoda że spóźniłam się prawię rok z komentarzem(dopiero Was odkrywam :D ), ale jak najbardziej popieram klasyfikację w stylu gier, gdzie po prostu jest wypisane, na jakie treści jest wystawiony czytelnik, wtedy patrząc na książkę może stwierdzić "hm, ta może mi się spodobać, ale dla mojego 10-latka jeszcze nie jest odpowiednia". To że jestem dorosła nie znaczy, że chcę czytać opisy wyuzdanego seksu czy sceny tortur. Z drugiej strony to, że książka czy jakiekolwiek inne dzieło, nie zawiera takich rzeczy, nie znaczy, że jest mniej dojrzałe. Gotowość na pewne treści niewiele ma wspólnego z wiekiem.
Komentarz jest bardzo na czasie, bo właśnie Media Rodzina ze swoim nowym imprintem, Must Read, weszła z podobnymi oznaczeniami. Na książce są symbole określające, jakie treści się w niej znajdą. Także coś się zmienia w temacie na lepsze :)
Ja Harrego całego przeczytałam w wieku jedenastu lat i do teraz nie uważam żeby ta książka była dla mnie nieodpowiednia, zwłaszcza że w wieku jedenastu lat sięgałam po lektury nawet od 13 i bardzo mi się podobały. Szczerze sądzę że nie wiek jest ważny a rozwój emocjonalny czytelnika i to czy osoba jest gotowa na zajrzenie do niektórych lektur, bo wiek to tylko liczba.
Jak zaczęłam was słuchać pierwsze pytanie jakie przyszło mi do głowy to czy młodzież i tzw. młodzi dorośli w ogóle czytają? Szczerze, to mam wrażenie, że niestety nie.
Moja powieść "AGENCY PROJECT OF DOOM" trafiła do Smyka mimo że jest w niej i przemoc, i seks, a także okultyzm. Więc teoretycznie mogą to kupić dzieci. Tak samo z grami, nie ma ograniczeń i nikt nie sprawdza, ile lat ma kupujący. Niby jest PEGI, ale czysto teoretyczne
Poziom 0: obejmuje książki dla najmłodszych (0-5 lat),
Poziom I: obejmuje książki dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym (6-8 lat).
Poziom II: obejmuje książki dla dzieci w wieku szkolnym (9-10 lat).
Poziom III: obejmuje książki dla dzieci starszych (11-14 lat).
Poziom IV: obejmuje książki dla młodzieży (15-16 lat).
Tak to wygląda w bibliotece dziecięcej. Każda książka z biblioteki ma ten umowny poziom wyraźnie oznaczony na grzbiecie okładki.
12 -14 lat czytałem Mastertona już haha Guy Smitha haha i żyje
Byłem osobą, której pierwszą książką przeczytaną "z własnej woli" było "To" . Miałem wtedy chyba 10/11 lat XD. Dziś kończę sobie 14, a czytam książki w przedziale 8-12, ale i tak wolę horrory i postapo :)
Hej wiecie, że w Harrym wiele z na Merlina, gacie Merlina, brodę Merlina i workowate gacie Merlina w pierwszej wersji miało być przekleństwami ale w wydawnictwie powiedziano Rowling, że to książka dla dzieci i ma to zmienić.
Śmieszne, że ludzie kręcą dramy w internecie, o takie... Bzdury 🤣
Ciekawe gdzie umiejscowili byście Anete Jadowska i jej cykle o Dorze Wilk i Witkacym 🤔 ja jestem zdania że część lektur nie powinna byc w ogóle dla młodzieży. Myślę że trzeba czytać co się lubi 😁
Wiecie zróbcie taki filmik ale o multi-serii "wojownicy", wystarczy prolog w pierwszym tomie by mieć wątpliwości czy to dla dzieci ;3
Czy ja wiem? Sceny śmierci, walk były ale na pewno nie były one w żaden sposób drastyczne
Afera w ogóle bezsensowna;)))
Wszystko zależy od dojrzałości czytelnika, jego odporności na brutalność i umiętności odróżnienia fikcji od prawdziwego świata.
Trzeba pamiętać, że najważniejsi tutaj są rodzice, którzy powinni trzymać rękę na pulsie i uważać na to co czytają ich dzieci, a nie zwalać wszystko na kategorie wiekowe. W końcu to oni najlepiej znają swoje pociechy i wiedzą co są w stanie przeczytać bez żadnej szkody.
Kategorie to tylko sugestie (I to wyjątkowo marne, patrząc na niektóre przykłady)
Czytacz: "Wojnę Makową"npostawiłbym obok Sary J. Maas
nnnniIIIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!
Też chciałam wspomnieć o PEGI :)
Jak byłam w podstawówce to czytałam dramaty Szekspira a od książek dla mojego rocznika (nie mówiąc o lekturach) to dostawałam mdłości. Znam też osobę, która jak była mała to czytała "Krzyżaków" jako bajkę dla dziecka i ją uwielbia. Ja sama jestem dzieckiem, któremu ojciec czytał Sienkiewicza (Przygody Myszki Fiki Miki też :P).
Młodzieżówki to zaczęłam czytać dopiero po 20-tce. Harry zawirował mi baaardzooo późno i tak, nie jest to młodzieżówka, ale nie jest to też dla małego dziecka (od 11 do 14 bym powiedziała), za to od 14 to np. "Mroczne Matrie". Ale właściwie to... jestem zdania, że najlepiej jest po prostu czytać co się lubi. Małego księcia to żem nigdy nie lubiła, a za Alicją to na drugą stronę lustra przejdę! :D Umówmy się, są dzieci i dzieci.
PS: Co do "metro" to powiem, że gra jest dla starszego odbiorcy, ale odniosłam wrażenie, że książka jest dla nastolatka.
Nie ma fantastyki dla dorosłych? To zależy, jak zdefiniować dorosłego, ale takie "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" pełne seksu i narkotyków, czy nawet "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach" i w ogóle połowa książek Dicka to dla dzieci jest? Pomijam, ze ja to czytałem jako jakiś 11-12 latek, kiedy to nie było zupełnie dla mnie... No i do fantastyki zalicza się cały gatunek horrorów, a to mało kiedy jest dla dzieci. Albo choćby "American psycho", czy nawet "Fight club", czy bez przemocy - seria satyry politycznej na rząd w latach +- 2012-14 jakoś od Klary Veritas...
Z drugiej stroimy coś, co definitywnie jest młodzieżówką, a pełno tam latających kończyn i toporów wbitych w czaszki - czyli cztery książki od Collis, kręcące się wokół pewnych igrzysk... to jest young adult pod każdym względem - motyw miłosny, młodzi bohaterowie itd.
A kierując się dziecięcym bohaterem grozę japońskich obozów koncentracyjnych w "Imperium słońca" powinien poznawać 8-10 latek...
Generalnie jeśli ktoś uważa, że "nie ma fantastyki dla dorosłych" to onacza, że zwyczajnie ta osoba jedynie czyła fantastykę dla dzieci lub młodzieży.
Po za tym... taki "Władca Pierścieni" o ile jak najbardziej może być czytany przez młodszego czytelnika to z całą pewnością nie został napisany z myślą o nim.
@@vladprus4019 obrażasz w tym momencie profesora Tolkiena. Oczywiście, że napisał to dla dzieci i młodzieży i zawsze o tym otwarcie mówił. A wręcz dla jednego konkretnego młodego człowieka - swojego syna, który miał jakieś 10 lat kiedy powstał Hobbit i 12 jak powstała trylogia WP.
A co do tego, że tak mówią osoby, które nie czytały nic dorosłego... Obawiam się, że wiele takich osób w ogóle nic nie czytało. Mój ojciec choćby, który zaraził mnie pasją czytelniczą odkąd poszedł do wojska nie czytał już praktycznie nic. Czyli został, jako 60latek w tym momencie, na poziomie lektur szkolnych i kilku książek czytanych rozrywkowo przed maturą... A i tak mam wrażenie, że jak na jego pokolenie to jest oczytany.
@@nihilistycznyateista Dla którego syna Tolkien pisał LOTR? Bo "Władca" powstawał przez 12 lat, od 1937 do 1949 roku. Faktycznie chodziło o książkę dla dzieci/młodzieży, bo miała to być kontynuacja "Hobbita". No, ale niekoniecznie tak wyszło, bo doszło do mariażu z "Silmarillionem" :) Aha, "Władca pierścieni" nie jest trylogią, to jedna książka, podział na tomy wymusił wydawca i tak zostało.
@@aleksandrakot2783 to, w jakiej formie to chciał autor, a na jaką się zgodził wydawca to inna pasra kaloszy. Niemniej, jesli wydano to jako trylogię - to jest to trylogia, nawet jak nie miała być.
A to, że książka ma dorosłe motywy nic nie zmienia. Nadal jest pisana dla młodego. Silmarilion tworzy bardziej świat, w którym osadzona jest przygoda, typowo z komisku dla nastolatków. Dobro walczy ze złem, jakiś smok się przewija i takie tam... młodzieżówka pełną gębą.
Ja np. W wieku 8 lat czytałam książki 11+ o nadal tak mam.Czytam do przodu.
Ciekawy odcinek :)
I tak też jest super. Sam chyba miałem podobnie, bo choć lubiłem oglądać książki dla młodszych, to jednak z czytaniem zwykle wybierałem te dla starszych dzieciaków :D
Myślę że najlepiej dawać indywidualnie do książki jakiś podział wiekowy tak jak w filmach.. Kategorie YA, NA i tak dalej mogą być jedynie segustiami
Mój ojciec ostatnio czytał 'Ostatnią pieśń' i jest zachwycony i ma 67 lat, a to niby młodzieżówka więc to z dorosłymi wynika z gustu jak dla mnie
tymczasem ja która przeczytała całego harrego pottera, zaczełam gdy miałam 8 lat a skończyłam insygnia śmierci mając 10 lat. Wszystkie części Zmierzchu w wieku 12. Ale teraz mam 13, moje koleżaki oglądają horrory a ja na samą myśl umieram z strachu. wyjaśni mi to ktoś xd
14 lat. przeczytałem opowiadania wiedźmina w wieku 12 lat, harrego 9-10. Też nie oglądam horrorów. Harry i zmierzch są nie porównywalne z horrorami
Wg mnie jedyny podział jaki powinien być w książkach oczywiście poza dziecięcymi, to książki poniżej 15 roku życia i powyżej 😚
Jestem ciekawa co byście powiedzieli o książce "Imię wiatru". Może kiedyś zrecenzujecie?
A co do tematu, który poruszacie zgadzam się w 100%. Jak jeszcze mniej więcej można określić jakie książki są powiedzmy do 13 lat, to im później tym ciężej jest zklasyfikować dla kogo przeznaczona jest dana książka. Jakbym już miała skategoryzować Wojnę makową to też bym dała do starszej młodzieży, przede wszystkim taki jak mówisz przez język a już napewno przez dialogi.
Ja zaczełam czytać mniej więcej od 11 roku życia i jak wielu pierwszą i przez długi czas jedyną serią był Harry Potter, dopiero później w oczekiwaniu na dalsze części zaczęłam sięgać po inne pozycje. I wtedy dla mnie jedynym wyznacznikiem było czy książka mi się podoba czy nie i nie zastanawiałam się czy w tym wieku już to mogę czytać czy nie, po prostu dobierałam sobie takie książki, które tematyka mnie interesowała, albo gdzieś przypadkowo o niej usłyszałam i mnie zaintrygowały. Tak było z Wyznania Gejszy. Pamiętam,że byłam w kinie i leciała reklama ekranizacji i było wspomniane, że jest to na podstawie książki i ten trailer tak mnie zauroczył, że następnego dnia poleciałam do księgarni ją kupić. Była to moja pierwsza kupiona książka z własnych pieniędzy.
Wracając do meritum, dopiero zaczynając oglądać booktube dowiedziałam się o istnieniu new young adult i niewiadomo jeszcze jakie kategorie wiekowe. Łatwo powiedzieć jakie książki są dla dzieci i łatwo powiedzieć, które nie są typu erotyki, z naprawdę brutalnymi scenami albo trudne, psychologiczne, czasem wręcz pesymistyczne, naładowane samym cierpieniem książki :p. A tak to co kto lubi.
Ja gdy widzę określenie przy książkach fantasy młodzieżówka to kieruje się tym, że w młodzieżówce prawdopodobnie zastanę jakiś romans i schemat wybrańca nad wybrańcami i co ostatnio zauważyłam mało rozbudowane relacje między bohaterami (tego mi brakowało w trylogii Wojny Makowej, zdecydowanie chciałabym więcej cike, nie chodzi o zobaczenie ich w kolejnych scenkach akcji, a takie zwyczajne ich życie między sobą i prowadzenie wzajemnych rozmów), dla dorosłych to może opisny obszerniejszy świat,trudniejszy język i bardziej rozbudowane psychologicznie postacie. Nie zawsze to się sprawdza, ale takie ogólne mam wyobrażenie widząc takie kategorie,a z resztą to kieruje się gatunkiem.
Ja jestem przyzwyczajona do tego, że fantastyka jest raczej dla dorosłych... Nie ma tam jednorożców i wróżek jako takich... A to dla tego, że w łazience na dwójce zawsze czytałam "Fantastykę", którą prenumerował mój tata i to raczej nie było dla młodzieży i tym samym dla dzieci :)))
piękny i piękna macie zajebiste koszulki , kategorie wiekowe są zabawne np w fantastyka A jest młodzieżówką ale np fantastyka B już nie ale przecież obie książki to fantastyka to po co kategoryzować wiekiem nie łapię kategorii wiekowych
Niedawno czytałam "Wojnę makową" i zdecydowanie zgadzam się z opinią Czytacza. Pomimo niekiedy brutalnych opisów, nie klasyfikowałabym tej książki jako fantastyka dla dorosłych. A wysunięty argument odnośnie seksu w innych YA jest bardzo mocny i moim zdaniem powinien uciąć wszelakie przypierdole do opinii Czytacza.
Czytanie nie powinno dzielić, tak przede wszystkim. Niech każdy sięga po taką literaturę, na jaką ma ochotę. Sama mam blisko 30 lat na karku, dwójkę dzieci i zdecydowanie lepiej mi się pływa w fantastyce YA niz w innych książkach 🤷♀️
PEGI dla książek to najgorszy możliwy pomysł! Jest to dopuszczalne jedynie w przypadku gier, bo średni wiek gracza na świecie oscyluje wokół 30lat wiec w praktyce deweloperzy i tak kierują tytuł do dorosłego więc ich nic nie ogranicza. Ale w przypadku książek mielibyśmy dokładnie taką samą chorą sytuację jak z PEGI na rynku filmowym gdzie ze względu na to, że osobami odwiedzającymi kina często są dzieci z rodzicami to twórcy muszą się cały czas autocenzurować żeby tylko film dostał PEGI-13. Dlaczego ja, dorosła osoba mam mieć przykładowo gorsze wrażenia z lektury bo autor będzie pewnie sceny przedstawiał w taki sposób, żeby mu przypadkiem nie wrzucili na okładkę "Tylko dla dorosłych"?
Nagracie film o "Skrzydła Ognia"?
Niestety, nie mamy takich planów :(
Mam w plamach Wojnę makowa i już czuję że mam za wysokie oczekiwania 😱
Czytaczowa
Klasyka z działu young adult... Analiza matematyczna w zadaniach - Krysicki/Włodarski.. Była na półce każdego przyszłego inżyniera :p
Sprawa seksu w książkach jest bardzo dziwna , u sary j.mass te opisy są takie jakie są , a np. U holly (królowa niczego) ten opis jest bardzo delikany
Bibliotekarze szkolni wiedzą co kupują, ale przymykają oko na te najpopularniejsze książki. często przed zakupem książek pytają swoich czytelników co chcą i kupują książki dla nich. Pamiętajmy też, że nie da się przeczytać wszystkich książek, chociażby człowiek chciał - zwłaszcza, że bibliotekarz też człowiek - jeden lubi kryminały, a jeden fantastykę i o ile z obowiązku przeczyta coś co mu "nie leży' to nie będzie to więcej niż 3-4 pozycje rocznie.
Parę lat temu byłam gościnnie w gimnazjum (kiedy jeszcze istniało) i uczennice czytały namiętnie "czystą krew". Prywatna, nie z biblioteki szkolnej, ale potem szły do biblioteki gimnazjalnej i pytały się czy jest coś podobnego. i teraz bibliotekarka ma zagwozdkę - kupić coś w tym stylu i cieszyć się, że czytają, czy oburzać się, że to dla dorosłych, a im dać coś "bardziej odpowiedniego do wieku"?
Ps. Nie jestem pewna, ale to było chyba Twoje gimnazjum czytaczu ;)
Moim zdaniem Wojna Makowa to młodzieżówka. Bądź co bądź. Poważniejsza opowiadająca o zmaganiach Rin w czasie wojny. O tym jak walczy o wolność (jak nic nie pomerdałam. Nie czytałam, dużo słyszałam.) Ja bym to śmiało walnęła poważnej młodzieżówki
Edit. Na pewno do fantastyki xD
Z Harrego pottera sie nie wyrasta.
Z jednej strony rozumiem potrzebę kategoryzowania, żeby chociaż mniej-więcej było wiadomo, do kogo jest skierowana dana książka, jednak dzielenie na YA i NA wydaje mi się trochę bez sensu, bo tak jak mówicie - wiele zależy od dojrzałości i wrażliwości. Raczej byłabym skłonna wrzucić to wszystko do jednego worka. Obecnie gatunki nawet bardziej odległe od siebie tak mocno się ze sobą przeplatają, że trudno czasem jakąś książkę zaklasyfikować. Jak jeszcze do tego zerknąć na Książkę Roku na LC, to tam już totalny miszmasz w gatunkach moim zdaniem. "Wojna makowa" obok "Ballady ptaków i węży" i "Gołębia i węża" w młodzieżówkach, natomiast "Ja ocalona" i "Klątwa kreatorów" jest obok "Księżycowego miasta" w fantasy.
Nie czytałam komentarzy, ale czy serio trzeba aż tak urzędowo podchodzić do gatunków? Czy pisarze mają za zadanie mieścić się w widełkach, wybrać gatunek i pisać pod klucz, czy mogą sobie żonglować? Czy lepiej dzielić, czy dokonywać syntezy i szukać czegoś, co przeczyta więcej osób, bo znajdą coś dla siebie? Czy wreszcie ja, już też się nie mieszcząca w YA czy NA mogę po te książki sięgać, czy jednak nie wypada i teraz to już tylko Dukaj?
Serdeczności :)
latające kończyny... no proszę was, jakby to był wyznacznik - seria filmów dla dzieci, tak zwane prequele Gwiezdnych Wojen... nawet Maula na pół przecięło, nie tylko dłonie obcinało...
To jest kwestia indywidualna. Jako dorosła, sama myślę że książkowy Potter nie jest dla mnie, bo skoro filmy potrafiły mnie drażnić pewną kreskówkowością i brakiem szarzyzny, tak myślę że książki mnie wymęczą swoją "dziecinnością". Próbowałam czytać YA jakim jest Hopeless i padłam po niecałym rozdziale. Widziałam w tym taką dziecinadę dla nastolatek, lepszą niż średnia z watappa ale jednak naiwną i irytującą. Powiedziałabym że książka/gra/film/komiks jest dla dorosłych gdy jest psychologizm, światłocień, niejednoznaczność czy bardziej dorośle pokazane problemy jak wojna czy inne takie. Sama uważam że taki Władca Pierścieni chociaż jest stylizowany na baśń i ma podział dobro/zło dużo daje czytelnikowi dorosłemu pod względem psychologii postaci. Tam chyba wszyskie postaci są przygnębione pod względem psychicznym i mimo wszysko idą do przodu. Takie "padłeś, powstań". Ponoć Tolkien rozróżniał smutek od rozpaczy. Smutek nie jest tak destrukcyjny i nie zatrzymuje cię by poprawić swój los. Rozpacz wręcz "zabija duszę". Na przykładzie, Frodo jest smutny ale idzie wypełnić misję. Detenthor jest zrozpaczony i wręcz chce spalić wszysko.
Mając 12 lat czytałem Mastertona i Guy N. Smitha 😁😁i księgi Krwi i to wszystko mi mama przynosiła z Biblioteki całe siatki haha . A jak miałem 7 lat haha to mi mama czytała Braci Grimm co tam było krew trupy
Braci Grimm były jeszcze ocenzurowane, więc nie tak źle ;)
@@Pysia.to.belja. miałem że tam była jakaś historia że ucięte ręce w misce krwi haha
@@Nergal89 haha. Cudowne bajki XD
Gdy miałam 11,12 lat przeczytałam wojnę makową i szklany tron i strasznie mi się to podobało
Jak zakwalifikowali byście książkę Dobry Omen - Neil Gaiman, Terry Pratchett?
Swego czasu do biblioteki- filia dziecięca, w której pracowałam przyszła pani szukając Wiedźmina. Grzecznie poinformowałam ją,z ę nie mam tej książki na półce bo to książka dla dorosłych i jeżeli chce ja wypożyczyć musi udać się trzy ulice dalej, do biblioteki dla dorosłych. Czytelniczka się oburzyła na mnie, wyzwała, że nie mam tej książki na półce i że mam przestać gadać głupoty, bo jej dwunastoletni syn czyta wiedźmina. Oj, przydały by się te pegi
Wojne Makową przeczytała moja bratanica mająca lat 12. Teraz ja ją od niej pożyczyłam - mam 32lata. :-D
A czytałaś? Dla mnie nie jest drastyczna, ale jest w niej straaasznie dużo przekleństw. Jako 12-latka pewnie bym z chęcią sięgnęła wiedząc co tam znajdę, ale jako rodzic to już bym nie dała dziecku przeczytać 🤷🏼♀️
@@polaksiazkowe6459 jestem dopiero na setnej stronie, więc póki co nic drastycznego nie było, aczkolwiek bratanica uprzedziła mnie że są tam brutalne sceny :-)
Czyczatowa czytala 5 etap drogi szamana? jak nie to polecam ostre zwroty akcji emocje są
Ciężka sprawa z tymi kategoriami wiekowymi. Z perspektywy czasu mając 27 lat widzę że te 15 lat temu czytałam czasami książki które wtedy nie były dla mnie. Nie uważam żeby wyrządziło mi to jakąś krzywdę ale chyba powinnam będąc w podstawówce/gimnazjum czytać książki lżejszego kalibru. Za to teraz "muszę" nadrobić np. Zwiadowców😀 Ogólnie rzecz biorąc wszystko zależy od dojrzałości no ale skoro jest w naszym życiu czas na czytanie książek dla dzieci czy potem młodzieżowych to powinno się z tego korzystać bo na dorosłe książki też przyjdzie czas. Jeśli będę mieć dzieci to na pewno będę starała się je zachęcać do takiego podejścia właśnie, zwłaszcza że oferta dla nich jest przebogata i oglądając YT łapie się na tym że chcę też sięgnąć po książki dla młodszych mimo że jestem już dość stara 😀
Czytasz zaprosił niezależnego eksperta
heh, nie czytali wojowników, nie wiedzą
Bibliotekarze kierują się klasyfikacją Biblioteki Narodowej, a ta bywa po prostu z dupy. Czytanie masy książek nie wchodzi pewnie w grę, ale no... tu jest ten problem że Mass nie powinna stać w młodzieżówce a stoi. Ostatnia książka Schwab - też nie powinna, a stoi.
Decyzja powinna chyba wynikać z treści - jeśli ta treść jest ewidentnie nie młodzieżowa, to nie ma o czym gadać.
I z dupizm BN nie dotyczy tylko młodzieżówek - ostatnio pewna pisarka co to generalnie mamy od niej kryminały, wydała sagę historyczną; która wedle BNu jest kryminałem, bo przecież ta pani to tylko kryminały piszę. Niestety BN się nie sprawdza jako źródło informacji na temat gatunku książki, bo oni często lecą w kulki.
Ja tam się nie przejmuję podziałami. Obecnie mam 18 lat, a równie ochoczo sięgam po książki, jak to mówią, z literatury dziecięcej i młodzieżówki, jak też po książki o cięższej tematyce, gdzie nawet znam osoby dużo starsze, które by się nie podjęły przeczytania takiej lektury. Dla mnie ten podział jest kompletnie bez sensu, znaczy wiadomo, że powinna być jakaś granica między książkami dla dzieci, a dla dorosłych, ale bez przesady. Też nie można zapominać, że świat biegnie do przodu i przez takie rzeczy jak ogólnodostępna telewizja, czy internet dzieci, czy młodsze osoby więcej widziały niż choćby ich rodzice w ich wieku i także inaczej rozumieją świat. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze strona indywidualna, gdzie każdy poprzez różne zdarzenia w swoim życiu, inaczej widzi świat, niejednokrotnie spotkałam się z sytuacją, gdzie to młode osoby musiały podejmować decyzję praktycznie jak dorośli, albo przechodziły przez coś, czego niejedna dorosła osoba nie przeszła i zapewne nie przejdzie. Podsumowując mój dość długi i chaotyczny wywód, twierdzę, że podziały powinniśmy traktować z dużym przymrużeniem oka.
Beznadziejne są te podziały. Powinienem być „trigger warning” w książkach, które tego wymagają. Płyty metalowe posiadają „parental advisory”, to samo filmy PG13 itp. Ja mam 34 lata na karku a czytam książki dla dzieci i młodzieży, czasem literaturę piękną lub kryminał. Bądźmy otwarci. Żyj i daj żyć innym.
A co do ,,Wojny Makowej" to osobiście nie znam ale wiem, że występują tam narkotyki i przemoc (jeżeli się mylę proszę mnie poprawić) ale co osobie 12, 13 letniej tego nie dasz bo narkotyki są złe. Tak są złe ale w książce dla dorosłych również. Uważam też, że to w jakim wieku przeczyta się jaką książkę zależy od osoby to co dla kogo jest nudne co ciekawie, czy lubisz trudne książki czy prostrze, czy nielubisz przemocy w literatuże czy może zupełnie Ci ona nie przeszkadza. Według mnie ,,Wojna Makowa" może być młodzieżówką ale i książką dla dorosły w zależności od czytelnika. Podsumowując ten przydługi komentarz powinno się czytać książkę wtedy kiedy jesteś na nią gotów kiedy książka Cię nie przerasta i ją rozumiesz. Pozdrawiam ;)
Powiem tak, przeczytalam pierwszy tom. To jest mlodziezowka, wiem ze sie naraze ale moim zdaniem kiepska. Wszystko w tej ksiazce jest zerzniete z podan oraz historii Chin, moim zdaniem nieudolnie. Nawet tytul wojna makowa jest odzwierciedleniem wojny opiumowej. Nic tam nie ma co by autorka sama wymyslila. Na zachodzie jest malo znana historia Chin, dlatego tak to jest niezauwazalne. Postacie plaskie bez jakiegos glebszego pokazania emocji. Wielkie rozczarowanie. Na pewno nie bede czytac nic tej autorki wiecej.
Pierwsza według mnie zdecydowanie najgorsza, a trzecia najlepsza. Chociaż ciężko mi jest porównać poszczególne tomy. Pierwsza to taki wstęp do historii z wieloma nieprawdopodobnymi zdarzeniami, a kolejne przede wszystkim akcje z nutką psychologicznych działań bohaterki i jej wewnętrznej walki. Czytając 3 nie mogłam się oderwać i choć jest najgrubsza, to czytałam najkrócej, ale są pewne rzeczy które mi brakowało, a niektóre zwłaszcza powtarzające się opisy irytowały. Przede wszystkim tak jak wspominasz mam zarzut do bohaterów, a raczej do ich wzajemnych relacji. Mogły by być lepiej przedstawione. Gdybym skończyła na pierwszym tomie to też miałabym gorszą opinie, choć nie powiedziałabym, że mi się wcale nie podobała, a tak po przeczytaniu całej trylogii jestem całkiem ukontentowana.