czemu koszty stałe *50% skoro koszty stałe nie zmieniają się z wielkością produkcji, koszty zmienne powinny być *50% bo zmieniły się wraz z wielkością produkcji, a zatem nie powinno być 25000+10000= 35000zł?
To sedno metody kosztów pełnych: naliczamy na koszt zapasów pośrednie(stałe) wg wykorzystania mocy przerobowych. Reszta (nienaliczona) idzie prosto w RZS. Bezpośrednie(zmienne) idą w całości na zapasy.
Starałem sie douczyc do egzaminu, jednak to niemozliwe. Co szkola, to zupelnie inne stosowane nazwy. Przykładowo: metody kalkulacji doliczeniowych. Wedlug jednych wykładowców dzielą się na zleceniowe i procesowe, wedlug innych na zleceniowe i asortymentowe. Naprawde dlaczego pomimo tworzenia tylu standardow celem ujednolicenia, nie potraficie sie dogadać i uzywac jednych nazw? Moze jeszcze ktos niech nazwie kalkulację kosztów metodą pomidor? Dramat. A ludzie potem narzekają, ze rachunkowosc trudna jest i dopiero w pracy ją zrozumieli. No nie dziwie sie im.
Co tu powiedzieć... większość pojec jest słabo tłumaczona z angielskiego, na różne sposoby i tak zostało. W firmach funkcjonują inne nazwy. Ważne żeby zrozumieć różne przepływy kosztów.
Dziekuje za material szkoleniowy,jasno i klarownie.
czemu koszty stałe *50% skoro koszty stałe nie zmieniają się z wielkością produkcji, koszty zmienne powinny być *50% bo zmieniły się wraz z wielkością produkcji, a zatem nie powinno być 25000+10000= 35000zł?
To sedno metody kosztów pełnych: naliczamy na koszt zapasów pośrednie(stałe) wg wykorzystania mocy przerobowych. Reszta (nienaliczona) idzie prosto w RZS. Bezpośrednie(zmienne) idą w całości na zapasy.
Dzień dobry, na którym roku studiów są omawiane te tematy?
Różnie, ale raczej wcześnie, na licencjacie.
Starałem sie douczyc do egzaminu, jednak to niemozliwe. Co szkola, to zupelnie inne stosowane nazwy. Przykładowo: metody kalkulacji doliczeniowych. Wedlug jednych wykładowców dzielą się na zleceniowe i procesowe, wedlug innych na zleceniowe i asortymentowe. Naprawde dlaczego pomimo tworzenia tylu standardow celem ujednolicenia, nie potraficie sie dogadać i uzywac jednych nazw? Moze jeszcze ktos niech nazwie kalkulację kosztów metodą pomidor? Dramat. A ludzie potem narzekają, ze rachunkowosc trudna jest i dopiero w pracy ją zrozumieli. No nie dziwie sie im.
Co tu powiedzieć... większość pojec jest słabo tłumaczona z angielskiego, na różne sposoby i tak zostało. W firmach funkcjonują inne nazwy. Ważne żeby zrozumieć różne przepływy kosztów.