W grudniu w ramach Twojego Bingo przeczytałam " Koniec "Marty Hermanowicz - prawdziwa perełka, szok że to debiut, niezwykły pomysł na fabułę, styl i język, metaforyczna i metafizyczna opowieść o dziedziczeniu traum. " Koniec gry " - wywiad rzeka ze znakomitym aktorem Dawidem Ogrodnikiem. Początek serii kryminalnej z Wiera Jezierska " Szaniec" Agnieszki Jeż- słaby, nie będę kontynuować. Koniec trylogii z Aveline Jones " Przeklety kurhan" - świetna literatura grozy dla starszych dzieci. Na początku styczniu skończyłam też trylogię o Madzie Steinbert " Medea z Wyspy Błogosławionych " Magdy Knedler- dobre obyczajówki, retelling mitu o Medei z silną główną bohaterką, tylko drugi tom słaby, reszta wciągająca.
Pieśń Zemsty dla mnie jeszcze lepsza od Pieśni Pustyni, mam nadzieje że na trylogii się nie skończy bo jest potencjał na coś dużego. Jestem bardzo ciekawa jak spodoba Ci się drugi tom. Właśnie skończyłam nie dawno Szary Płaszcz też się uśmiałam świetne dialogi, każda następna część coraz lepsza. W grudniu czytałam Wilcza Dolina 2 i 3 tom, Grombelardzka legenda 3 tom 1i 2 część Księga Całości, Epoka Mitu Sullivan 👋
Polecam serdecznie sięgnąć po trylogię "Złotoskórego", która jest cudowną kontynuacją trylogii skrytobójcy Robin Hobb. Jeśli pierwsza trylogia Cię kupiła, druga skradnie Ci serce, nie mówiąc już o uzyskaniu odpowiedzi na pytania, o istnieniu których w swojej głowie nawet nie wiedziałaś :D Bardzo, bardzo polecam.
"Kroniki umirającej ziemi" to jedna z kluczowych książek dla rozwoju fantasy. Ta "przytłaczająca" ilość konceptów stała się inspiracją dla dziesiątek pisarzy. Rozumiem że może to być trudne w odbiorze. Zwłaszcza gdy chcemy lekkiej, składnej opowieści. Proponuję "bajkowe" "Lyonesse"...
Marcina Mortkę znam głównie z serii dla dzieci o Tappim. Jednak kiedyś słuchałam chyba "Projekt mefisto" czy jakoś tak. Jeśli ta seria o Kociołku jest tak dobra to muszę się zabrać za to ❤😊
Robotów nie czytałem, ale po "Fundacji" nie jestem zdziwiony. Koncepcyjnie jest to jedna z absolutnie najlepszych rzeczy, która bardzo weszła mi w głowę, ale jako lektura... no nie było to wybitne. Tymczasem skończyłem "Dragon's Egg" i im dalej tym lepiej (ale była to dla mnie trudna lektura) i zacząłem "Cień bogów" ale na razie się nie wypowiadam.
A no i jak chyba pisałem na Goodreads - pierwszy tom był ciekawostką, ale nijak się to nie kleiło w większą całość a liczyłem, że jakoś te wątki się połączą, głębszej treści nie było, światotworzenie też wyglądało na luźną fantazję a nie jakić ciekawy, spójny świat... Także dzięki, też odpuszczę.
jeśli to z mojego polecenia, to bardzo się cieszę z tej entuzjastycznej 8/10 na lcz. I witam w gronie fanów neutronowego jajeczka, oby nas z każdym rokiem przybywało :D
Jeżeli chodzi o koncepcję podróży w czasie podobnych do tej z książki powtórka to dobre opinie ma "Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta" Claire North.
Sądzę, że z Asimovem wpadłaś w coś takiego, co mi się często zdarza z racji że czytam sporo tych starszych książek - musiałaś wcześniej (albo nawet jednocześnie z...) przeczytać świetną książkę, w rodzaju właśnie Pieśni Pustyni, i porównawczo gdy idzie się potem w Asimova czy takiego Grega Beara czy Benforda, tych wszystkich naukowców, którzy chcieliby zostać pisarzami, ale nie za bardzo mają do tego predyspozycje (na ich szczęście wtedy SF dopuszczała znacznie więcej takich przypadków), to czyta się wtedy te książki z takim absolutnie brakiem zainteresowania, bo ten styl jest taki nijaki i zupełnie nas ta historia wtedy nie wciąga. Tak jak mówiłem, często mi się to zdarza gdy po czymś wybitnym sięgnę po coś tak miernego literacko... na szczęście dla "Końca Wieczności" wtedy mi się to nie przytrafiło, choć "zestarzenie się" tej pozycji w kwestii chociażby tego romansu widać gołym okiem. Ale kurcze, to była chyba pierwsze książka, która poruszała 3 paradoksy czasowe (już nie pamiętam, ale te w stylu: przedmiot istniejący bez swojej przyczyny) a najbardziej interesujące były dla mnie te ukryte stulecia, co się za nimi kryje, dlaczego są niedostępne, czemu tak wszechpotężna organizacja nie może się tam przenieść. I podobało mi się to wyjaśnienie, ogólnie masa niewiarygodnych (nawet na dziś) pomysłów. Kroniki będę czytał w lutym to dam swoją opinię. Powiem Ci, że u mnie zainteresowanie Vancem wykwitło po lekturze "Pieśni Umierającej Ziemi" czyli antologii opowiadań różnych autorów poświęconej twórczości Vance'a, rozgrywających się w tym świecie umierającego słońca. I kurcze, jasne, że to były takie krótkie historyjki, ale były one tak niesamowicie napisane, jednocześnie tworzyły taki nietuzinkowy klimat, że pochłaniałem jedną opowieść za drugą. Polecam wszystkim tą książkę, jest pewnie trudna do dostania, ale wspaniała. Co do Kronik mam nadzieję że mi siądą, zbyt wielu zagranicznych booktuberów których najbardziej cenię stawia Kroniki na pierwszym miejscu jeśli chodzi o fantasy, więc jestem raczej spokojny. Nawet jeśli się nie zachwycę to może się przynajmniej przeniosę w inny świat. A Cugiel Ci się nie podobał, no jak to? :D toż to najbardziej charakterna menda jaką wytworzyła fantasy :D przynajmniej tak ją odmalowali twórcy wyżej wspomnianej antologii.
Ja zrobiłem w tym roku mojego pierwszego DNFa w postaci "Księgi Nowego Słońca" Wolfa. To jest kompletnie nie dla mnie. O ile początek, gdy nie ma jeszcze tego utrudniania czytelnikowi, jest moim zdaniem świetny i angażujący, to już dalej musiałem śledzić te wydarzenia bez ładu i składu, które gdzieś się tam w czwartym tomie wyjaśniają, albo nawet w piątym, no przecież to bez sensu. Poza tym po poddaniu się w połowi drugiego tomu przeczytałem bardzo szczegółowe streszczenie całej sagi i jak się cieszę, że się nie męczyłem. Tyle tam tej logiki co nic, papier wszystko przyjmie, można powoływać do życia słońca, można zasilać słońcem super moce które mogą być czymkolwiek, co akurat fabuła potrzebuje. W sumie to też pojawia się ten paradoks czasowy co u Asimova. Najwiekszą zaletą przeczytania tego streszczenia jest niewątpliwie to, że Wolf inspirował późniejszych twórców i teraz już wiem, że (to nie spoiler) zielony ludzik z przyszłości, który fotosyntetyzuje promienie świetlne na swojej skórze, umieszczony w jednej z moich ulubionych książek, czyli Droga Bez Znaczenia Iana McDonalda, to 1:1 zapożyczenie od Wolfa. Również ten sam łamiący czwartą ścianę motyw, w którym książką którą aktualnie czytamy powstała w świecie opowieści i została jakoś wręczona autorowi, to też (przynajmniej w fantastyce, bo jestem pewien że w prozie mainstremowej już było) zasługa Wolfa. Ogólnie mam wrażenie, że pospieszyłaś się z ta sprzedażą Kronik ;-) nie żebyś miała kończyć książkę, ale z pewnością miejsce Kronik w historii gatunku z czegoś wynika i myślę, że gdybyś po nią sięgnęła za te 5-10 lat, mogłabyś inaczej do nich podejść. Ja np. zostawiłem sobie "Dzieci Czasu" Tchaikovskiego, na których połowicznie sie nudziłem, ale czułem że jest tam fanscynujący świat do zachwycania się nim, wiec zostawiłem, przeczytałem ponownie po latach i zupełnie odmienne, całkowicie pozytywne wrażenia. I tak było w sumie z kilkoma książkami, które nie do końca mi podpadały w danym momencie i widziałem tam jakąś jakość (czy to prozy, czy pomysłów), która czeka na odkrycie, na obejście moich ograniczeń abym potrafił podejść do tej pozycji z zaangażowaniem. Także nie wiem czy sprzedaż Kronik to był taki dobry pomysł, biorąc pod uwagę niechęć Vespera do e-booków. A za te x lat będzie to raczej obiekt kolekcjonerski, trudny do dostania. Ja nadal będę trzymał tego Wolfa bo wierzę, że może za 5-10 lat zmieni mi się podejście. Rozstaję się tylko z tym, co jestem przekonany, że jest po prostu słabe :P
Całkowicie się z Tobą zgadzam w kwestii Wolfa. Nudne malowanie obrazami z mamrotaniem o jakimś celu... Mam za sobą całość "Nowego Słońca" jak i cyklu "Latro" i raczej nic już nie będę czytał tego autora.
@grzegorzsobczak9002 serio, wkurzające są te książki. Nie jestem na tyle cierpliwy, aby czekać na wyjaśnienie jakiegoś bzdurnego zbiegu okoliczności 1000 stron, co to to nie. Cenię sobie tą namiastkę czasu na czytanie. Proza mi się jednak podobała, bardzo płynnie się czyta, przynajmniej pierwsze tomy. Mam jeszcze Wolfa "Pokój" który 3 razy przerwałem po 100 stronach (książka ma zaledwie 200) i liczę, że w tym roku podołam.
@@grzegorzsobczak9002 Z resztą pamiętałem Twoją opinię o Wolfie, już raz o nim rozmawialiśmy w tym miejscu. Wiedziałem, że usłyszymy się ponownie i będziemy mówić jednym głosem :D
@@jakubskonieczny5750 Oczywiście doceniam kunszt pisarski, ową umiejętność "malowania obrazem" metaforyzm czy rodzaj mistycyzmu. Zagubienia w otaczającej przestrzeni i próby sięgnięcia do przeszłości by zrozumieć jutro... Tyle że to wszystko takie nieskładnie, przekombinowane i prowadzące do nikąd. Lubię książki w których nie tłumaczy nam się otaczającego świata, gdy bohater wbrew sobie musi zmierzyć się z przeciwnościami, Lub całkowicie pragnie znaleźć się gdzie indziej i być kim innym. Niestety Wolfe skupiając się na narracji stracił okazję do zbudowania zadawalającej puenty i pozostawił czytelnika z poczuciem, niestety, straconego czasu. A w "Poszukiwaniu straconego czasu" Proust jest dużo lepszy. .
Mi udało się przeczytać w ramach bingo: "Żaden koniec" Zośki Papużanki (wspaniała) i "Koniec z Eddym" Edouard Louis (przejmująca) 🔖📓🤗
W grudniu w ramach Twojego Bingo przeczytałam " Koniec "Marty Hermanowicz - prawdziwa perełka, szok że to debiut, niezwykły pomysł na fabułę, styl i język, metaforyczna i metafizyczna opowieść o dziedziczeniu traum. " Koniec gry " - wywiad rzeka ze znakomitym aktorem Dawidem Ogrodnikiem. Początek serii kryminalnej z Wiera Jezierska " Szaniec" Agnieszki Jeż- słaby, nie będę kontynuować. Koniec trylogii z Aveline Jones " Przeklety kurhan" - świetna literatura grozy dla starszych dzieci. Na początku styczniu skończyłam też trylogię o Madzie Steinbert " Medea z Wyspy Błogosławionych " Magdy Knedler- dobre obyczajówki, retelling mitu o Medei z silną główną bohaterką, tylko drugi tom słaby, reszta wciągająca.
Pieść pustyni czeka już u mnie w kolejce dłuuugo. Muszę się wreszcie za to zabrać :D
Pieśń Zemsty dla mnie jeszcze lepsza od Pieśni Pustyni, mam nadzieje że na trylogii się nie skończy bo jest potencjał na coś dużego. Jestem bardzo ciekawa jak spodoba Ci się drugi tom.
Właśnie skończyłam nie dawno Szary Płaszcz też się uśmiałam świetne dialogi, każda następna część coraz lepsza.
W grudniu czytałam Wilcza Dolina 2 i 3 tom, Grombelardzka legenda 3 tom 1i 2 część Księga Całości, Epoka Mitu Sullivan 👋
Bardzo lubię uniwersum Wilczej Doliny. Przesłuchałam też opowiadania na Legimi np Pierwszy opiekun, polecam.
@AnetaZ. Dziękuje za polecenie, mam zamiar przeczytać Baśń o Wilczej Dolinie Agata Kasiak jest siostrą Marty Krajewskiej
O, nie wiedziałam ,że to siostry. Będę wypatrywać Twojej ooinii zatem.@@bogusawawojdanowska7558
Pieśń pustyni już mam na półce i nie mogę się doczekać czytania😊
Polecam serdecznie sięgnąć po trylogię "Złotoskórego", która jest cudowną kontynuacją trylogii skrytobójcy Robin Hobb. Jeśli pierwsza trylogia Cię kupiła, druga skradnie Ci serce, nie mówiąc już o uzyskaniu odpowiedzi na pytania, o istnieniu których w swojej głowie nawet nie wiedziałaś :D Bardzo, bardzo polecam.
"Kroniki umirającej ziemi" to jedna z kluczowych książek dla rozwoju fantasy. Ta "przytłaczająca" ilość konceptów stała się inspiracją dla dziesiątek pisarzy. Rozumiem że może to być trudne w odbiorze. Zwłaszcza gdy chcemy lekkiej, składnej opowieści.
Proponuję "bajkowe" "Lyonesse"...
Super, mega się cieszę, że "Pieśń Pustyni" tak bardzo ci się podobała! ❤🥹
Czytajcie Pieśń pustyni 😂❤!!!! Widzicie sami co robi z ludźmi 😊😂❤!!!
Marcina Mortkę znam głównie z serii dla dzieci o Tappim. Jednak kiedyś słuchałam chyba "Projekt mefisto" czy jakoś tak. Jeśli ta seria o Kociołku jest tak dobra to muszę się zabrać za to ❤😊
Po Twojej recenzji dodałam Pieśń Pustyni Wielgusa na półkę Legimi😊
Robotów nie czytałem, ale po "Fundacji" nie jestem zdziwiony. Koncepcyjnie jest to jedna z absolutnie najlepszych rzeczy, która bardzo weszła mi w głowę, ale jako lektura... no nie było to wybitne. Tymczasem skończyłem "Dragon's Egg" i im dalej tym lepiej (ale była to dla mnie trudna lektura) i zacząłem "Cień bogów" ale na razie się nie wypowiadam.
A no i jak chyba pisałem na Goodreads - pierwszy tom był ciekawostką, ale nijak się to nie kleiło w większą całość a liczyłem, że jakoś te wątki się połączą, głębszej treści nie było, światotworzenie też wyglądało na luźną fantazję a nie jakić ciekawy, spójny świat... Także dzięki, też odpuszczę.
witam kolejnego czytelnika neutronowego jaja na pokładzie! :D Mam nadzieję, że pomalutku rozkręcimy hype na tę lekturę w SF-owym community.
jeśli to z mojego polecenia, to bardzo się cieszę z tej entuzjastycznej 8/10 na lcz. I witam w gronie fanów neutronowego jajeczka, oby nas z każdym rokiem przybywało :D
Jeżeli chodzi o koncepcję podróży w czasie podobnych do tej z książki powtórka to dobre opinie ma "Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta" Claire North.
Niestety Cię zmartwię, ale Karmena to czytała i bywa wyjątkowo nieusatysfakjonowana ;p
I mnie podobała się "Pieśń pustyni", przede mną drugi tom. Asmov też mnie znudził, z trudem dobrnęłam do końca.
Sądzę, że z Asimovem wpadłaś w coś takiego, co mi się często zdarza z racji że czytam sporo tych starszych książek - musiałaś wcześniej (albo nawet jednocześnie z...) przeczytać świetną książkę, w rodzaju właśnie Pieśni Pustyni, i porównawczo gdy idzie się potem w Asimova czy takiego Grega Beara czy Benforda, tych wszystkich naukowców, którzy chcieliby zostać pisarzami, ale nie za bardzo mają do tego predyspozycje (na ich szczęście wtedy SF dopuszczała znacznie więcej takich przypadków), to czyta się wtedy te książki z takim absolutnie brakiem zainteresowania, bo ten styl jest taki nijaki i zupełnie nas ta historia wtedy nie wciąga. Tak jak mówiłem, często mi się to zdarza gdy po czymś wybitnym sięgnę po coś tak miernego literacko... na szczęście dla "Końca Wieczności" wtedy mi się to nie przytrafiło, choć "zestarzenie się" tej pozycji w kwestii chociażby tego romansu widać gołym okiem. Ale kurcze, to była chyba pierwsze książka, która poruszała 3 paradoksy czasowe (już nie pamiętam, ale te w stylu: przedmiot istniejący bez swojej przyczyny) a najbardziej interesujące były dla mnie te ukryte stulecia, co się za nimi kryje, dlaczego są niedostępne, czemu tak wszechpotężna organizacja nie może się tam przenieść. I podobało mi się to wyjaśnienie, ogólnie masa niewiarygodnych (nawet na dziś) pomysłów.
Kroniki będę czytał w lutym to dam swoją opinię. Powiem Ci, że u mnie zainteresowanie Vancem wykwitło po lekturze "Pieśni Umierającej Ziemi" czyli antologii opowiadań różnych autorów poświęconej twórczości Vance'a, rozgrywających się w tym świecie umierającego słońca. I kurcze, jasne, że to były takie krótkie historyjki, ale były one tak niesamowicie napisane, jednocześnie tworzyły taki nietuzinkowy klimat, że pochłaniałem jedną opowieść za drugą. Polecam wszystkim tą książkę, jest pewnie trudna do dostania, ale wspaniała. Co do Kronik mam nadzieję że mi siądą, zbyt wielu zagranicznych booktuberów których najbardziej cenię stawia Kroniki na pierwszym miejscu jeśli chodzi o fantasy, więc jestem raczej spokojny. Nawet jeśli się nie zachwycę to może się przynajmniej przeniosę w inny świat. A Cugiel Ci się nie podobał, no jak to? :D toż to najbardziej charakterna menda jaką wytworzyła fantasy :D przynajmniej tak ją odmalowali twórcy wyżej wspomnianej antologii.
Ja zrobiłem w tym roku mojego pierwszego DNFa w postaci "Księgi Nowego Słońca" Wolfa. To jest kompletnie nie dla mnie. O ile początek, gdy nie ma jeszcze tego utrudniania czytelnikowi, jest moim zdaniem świetny i angażujący, to już dalej musiałem śledzić te wydarzenia bez ładu i składu, które gdzieś się tam w czwartym tomie wyjaśniają, albo nawet w piątym, no przecież to bez sensu. Poza tym po poddaniu się w połowi drugiego tomu przeczytałem bardzo szczegółowe streszczenie całej sagi i jak się cieszę, że się nie męczyłem. Tyle tam tej logiki co nic, papier wszystko przyjmie, można powoływać do życia słońca, można zasilać słońcem super moce które mogą być czymkolwiek, co akurat fabuła potrzebuje. W sumie to też pojawia się ten paradoks czasowy co u Asimova. Najwiekszą zaletą przeczytania tego streszczenia jest niewątpliwie to, że Wolf inspirował późniejszych twórców i teraz już wiem, że (to nie spoiler) zielony ludzik z przyszłości, który fotosyntetyzuje promienie świetlne na swojej skórze, umieszczony w jednej z moich ulubionych książek, czyli Droga Bez Znaczenia Iana McDonalda, to 1:1 zapożyczenie od Wolfa. Również ten sam łamiący czwartą ścianę motyw, w którym książką którą aktualnie czytamy powstała w świecie opowieści i została jakoś wręczona autorowi, to też (przynajmniej w fantastyce, bo jestem pewien że w prozie mainstremowej już było) zasługa Wolfa.
Ogólnie mam wrażenie, że pospieszyłaś się z ta sprzedażą Kronik ;-) nie żebyś miała kończyć książkę, ale z pewnością miejsce Kronik w historii gatunku z czegoś wynika i myślę, że gdybyś po nią sięgnęła za te 5-10 lat, mogłabyś inaczej do nich podejść. Ja np. zostawiłem sobie "Dzieci Czasu" Tchaikovskiego, na których połowicznie sie nudziłem, ale czułem że jest tam fanscynujący świat do zachwycania się nim, wiec zostawiłem, przeczytałem ponownie po latach i zupełnie odmienne, całkowicie pozytywne wrażenia. I tak było w sumie z kilkoma książkami, które nie do końca mi podpadały w danym momencie i widziałem tam jakąś jakość (czy to prozy, czy pomysłów), która czeka na odkrycie, na obejście moich ograniczeń abym potrafił podejść do tej pozycji z zaangażowaniem. Także nie wiem czy sprzedaż Kronik to był taki dobry pomysł, biorąc pod uwagę niechęć Vespera do e-booków. A za te x lat będzie to raczej obiekt kolekcjonerski, trudny do dostania. Ja nadal będę trzymał tego Wolfa bo wierzę, że może za 5-10 lat zmieni mi się podejście. Rozstaję się tylko z tym, co jestem przekonany, że jest po prostu słabe :P
Całkowicie się z Tobą zgadzam w kwestii Wolfa. Nudne malowanie obrazami z mamrotaniem o jakimś celu... Mam za sobą całość "Nowego Słońca" jak i cyklu "Latro" i raczej nic już nie będę czytał tego autora.
@grzegorzsobczak9002 serio, wkurzające są te książki. Nie jestem na tyle cierpliwy, aby czekać na wyjaśnienie jakiegoś bzdurnego zbiegu okoliczności 1000 stron, co to to nie. Cenię sobie tą namiastkę czasu na czytanie. Proza mi się jednak podobała, bardzo płynnie się czyta, przynajmniej pierwsze tomy. Mam jeszcze Wolfa "Pokój" który 3 razy przerwałem po 100 stronach (książka ma zaledwie 200) i liczę, że w tym roku podołam.
@@grzegorzsobczak9002 Z resztą pamiętałem Twoją opinię o Wolfie, już raz o nim rozmawialiśmy w tym miejscu. Wiedziałem, że usłyszymy się ponownie i będziemy mówić jednym głosem :D
@@jakubskonieczny5750 Oczywiście doceniam kunszt pisarski, ową umiejętność "malowania obrazem" metaforyzm czy rodzaj mistycyzmu. Zagubienia w otaczającej przestrzeni i próby sięgnięcia do przeszłości by zrozumieć jutro... Tyle że to wszystko takie nieskładnie, przekombinowane i prowadzące do nikąd. Lubię książki w których nie tłumaczy nam się otaczającego świata, gdy bohater wbrew sobie musi zmierzyć się z przeciwnościami, Lub całkowicie pragnie znaleźć się gdzie indziej i być kim innym. Niestety Wolfe skupiając się na narracji stracił okazję do zbudowania zadawalającej puenty i pozostawił czytelnika z poczuciem, niestety, straconego czasu. A w "Poszukiwaniu straconego czasu" Proust jest dużo lepszy. .
Super, że Robin Hobb ci siadła bo mam 9 tomów, które czekają na czytanie ;)
Fajnie też wykreślić "Kroniki umierającej Ziemi" z listy zakupowej...
W którymś TBR były Prawa ludzkiej natury R.Greena, czy była już recenzja, jakoś nie mogę się doszukać.
Zważając na to jakie ponoć Asimov miał podejście do kobiet (delikatnie mówiąc) to nie dziwi mnie, że nie umiał napisać dobrze romantycznej relacji.