Zauważyłaś że teraz każdy assassyn zaczyna się tak samo jakaś tragedia przenosisz się do innego miasta a potem wracasz do miasta skąd pochodził i nikt go nie kojarzy ja już naliczyłem kilka takich rozpoczetych historii w assassinach!
Tak jak poeta Klocuch mówi w utworze „Zgniły wilk”: „Wiedźmin niby taki mocny do potworów zabijania Ale zamiast machać mieczem zbiera znaki zapytania Może więcej zadań dajcie o jest tutaj misja chyba A nie zamiast fajnej misji jakaś durna beczka pływa”
3:50 - mam taką niezapomnianą misję w grze Morrowind - zdobyłem skilla gdzie mogłem bez ograniczeń pływać pod wodą bez utonięcia i sobie tak pływałem po morzu znajdując co jakiś czas jakieś rozbite wraki, aż tu nagle bardzo daleko od brzegu (na zachód od kontynentu) bardzo głęboko od wodą znalazłem zatopione miasto i jakimś gigantyczną rzeźbą na środku - podpłynąłem do niej i pokazało mi ikonkę że jest możliwa interakcja - nagle odezwał się głos - ale był taki że mi całe ciało wibrowało - to było niesamowite (po za tym że musiałem zmienić majtki xD) - okazało się że to jakiś stary przedwieczny bóg i dał mi misję - potem ona się bardzo mocno rozrosła w intrygę, ale koniec końców umożliwiła mi być równocześnie wampirem i wilkołakiem z możliwością normalnego poruszania się w dzień - podkreślam że grałem na czystej grze (w sensie bez jakiś modów czy coś) to było niesamowite i super przeżycie :D
Moja przygoda w BG3: Nic nie wiedziałem o tej grze, kiedy zaczynałem w nią grać. W prologu spotykamy Shadowheart, która jest uwięziona w tym "kokonie". Nie udało mi się go otworzyć na czuja, więc stwierdziłem, że rzucę w niego fiolką z kwasem, bo może ten kwas jakoś wyżre ten kokon i ją uwolnię. Tak się oczywiście nie stało, plama kwasu pojawiła się na podłodze i tyle. Chwilę później udał się rzut kością i otworzyłem ten kokon, a Shadowheart wpierdoliła się w plamę kwasu i zginęła :)))) Tym samym nie pojawiła się już ani razu w przy moim pierwszym przejściu, a ja pozbawiłem się romansowania z nią ;__;
Dokładnie, wszystko musiałeś odkryć sam, twórcy często dawali jakieś podpowiedzi ale były one częścią gry, jak np dialog z npc. A nawet jak trzeba było dać znacznik na mapie to też miało to swoje wytłumaczenie, "przynieś mi mapę, a zaznacze ci miejsce" po czym dostajesz nową mapę z bazgrołami na pół ekranu z zaznaczonym obszarem, a nie punkt co do piksela gdzie masz pójść.
Odnośnie tych personalnych historii z gier komputerowych - w wieku jakoś 7-8 lat, na samym początku podstawówki (rocznik 1995) zagrałem pierwszy raz w Gothica. Było to podejśćie kompletnie na ślepo, miałem już wtedy internet, ale świadomość użytkowa była tak niska, że kompletnie nie przyszło mi do głowy szukać tam jakichkolwiek informacji. Wszystko co o tej grze wiedziałem, wiedziałem od kolegów z osiedla i ze szkoły. Nie miałem zielonego pojęcia co, gdzie i jak. Grało się ultra ciężko, ale nadal była to niesamowita przygoda i doznanie które ciężko podmienić. No ale do rzeczy - postanowiłem sobie trochę pobiegać po świecie przedstawionym i jakimś cudem dotarłem do Nowego Obozu. Od razu jakoś tak milej się zrobiło, ludzie jacyś tacy bardziej przyjemni w interakcji, nie to co ci oślepieni hierarchicznością goście ze Starego Obozu. No więc myślę sobie, "tak jest, to są właśnie ludzie z którymi chciałbym się zaprzyjaźnić". Idę dalej, zwiedzam, i nagle na mojej drodze pojawił się facet, który oferował pracę oraz zaliczkę. Miałem roznosić wodę pracownikom na polach ryżowych Lewusa. Myślę - super, uczciwe zadanie i wreszcie jakaś misja, którą rozumiem i jestem w stanie wykonać. No więc zabrałem się do roboty, zacząłem roznosić wodę i szybko zarobiłem swój pierwszy grosz. Zadowolony z wykonania zadania i ze swoich początków na rynku pracy poszedłem dalej zwiedzać i rozglądałem się za jakimś sklepem. Kompletnie zapomniałem o tym, że mam pracodawcę i powinienem stawiać się u niego każdego dnia i potulnie zginać kark, dorosłość. No więc Lewus przyszedł do mnie i spuścił mi srogi wpierdol za to, że nie przyszedłem. Pomyślałem wtedy "o kurwa... w co ja się wpakowałem", nie byłem go w stanie pobić, był zdecydowanie zbyt silny. Kurwa słowo daję, że przez następny tydzień lub dwa wchodziłem do Gothica i roznosiłem grzecznie wodę tyrolom na polach ryżowych bo zacząłem traktować to jak swoj obowiązek XD Cała moja pierwsza przygoda z tą grą to była gra w symulator roznoszenia wody i bycia napierdalanym przez potęznego karka. Porzuciłem wtedy Gothica, bo mimo, że rzetelny ze mnie chłopak, to jednak obowiązki w szkole i obowiązki poza szkołą (związane z nową pracą) okazały się zbyt przytłaczające, a ja miałem dużo innych gier do ogrania. Take było moje pierwsze podejście do Gothica, jak widać zostało do dziś
W Diablo 2 z mojego pierwszego przejścia to pamiętam szczególnie mój zajebisty build palem na full Święty Ogień z synergią i bieganie dookoła bossów przez 5 minut, dobre czasy xD
Pamiętam, gdy pierwszy raz grałem w Gothic 1. Idąc nocą z obozu Bractwa do Starego Obozu, zajrzałem z ciekawości do lasu. Tam po raz pierwszy spotkałem Cieniostwora... Ten moment, gdy mnie zauważył, a potem zaczął iść powolnym krokiem w moją stronę, był... pełen emocji xD. Zbaitowałem go aż do strażników południowej bramy, ale tylko jeden z nich przeżył to spotkanie... Ale to dlatego, że i tak miał godmoda.
Obecnie gry są projektowane tak, że nawet jak nie chcesz grać ze znacznikami, to zwyczajnie nie da rady. Wczoraj zacząłem sobie Assassin's Creed Origins, w opcjach są nawet gotowe presety ile elementów interfejsu ma być na ekranie. Możesz wyłączyć wszystko, znaczniki misji, paski życia i poziomy przeciwników, nawet celownik łuku. Tylko co z tego, skoro masz misję typu "uratuj ludzi ze świątyni", ale nie masz żadnych wskazówek gdzie jest ta świątynia. Nie możesz zapytać NPC, który powie "jedź na południe, aż przekroczysz rzekę i skręć w lewo za wielkim głazem". Musisz posłużyć się mapą, która rysuje jebitny żółty obszar gdzie jest świątynia albo użyć widoku z lotu ptaka (co ma sens taki, że zobaczysz swiatynię z daleka i wiesz gdzie jechać, ale jest to forma jakiejś magicznej sztuczki. Jako postać ludzka z poziomu ziemi nie ogarniesz tego nigdy.) Owszem, są misje, gdzie w opisie jest "zabij bandytów w jaskiniach na północy", ale większość opisów misji polega ewidentnie na znacznikach albo patrzeniu na mapę, gdzie automatycznie pokazują się punkty gdzie się udać.
3:14 - Jak pierwszy raz grałem w Skyrima, to fabułe ruszyłem dopiero po paru godzinach rozgrywki. Kończąć prolog, tą początkową napaść smoka i ucieczke z Helgen, pobiegłem zwiedzać i dalej pamiętam tą radość odkrywania. To było coś, czego w dzisiejszych grach mi brakuje.
Wolę skondensowany, dobrze zaprojektowany półotwarty świat. Tak jak to zrobili w Deus Ex: Mankind divided. Tam każde miejsce, przejście w Pradze miało swoją historię, klimat, przeznaczenie. Cały układ był bardzo dobrze przemyślany. Jak będę chciał symulator chodzenia to wyjdę na dwór i pójdę na łąkę.
Ja preferuje liniowe gry z otwartymi hubami gdzie jest to konieczne fabularnie. Ewentualnie otwarty skondensowany w hubie świat. God of War dobrze to rozwiązał pierwszy. Możesz iść liniowo zgodnie z fabuła ale też poeksplorować poza nią.
Ja do dzisiaj pamiętam, jak przechodząc po raz pierwszy Gothica2 grałem Magiem Ognia. Dotarłem do gorniczej doliny i spotkałem się z Miltenem, a ten ze zdziwieniem pyta sie mnie jak ja tu sie dostałem skoro na wejsciu do doliny Orkowie postawili obóz... Ku mojemu zdziwieniu Bezi odpowiada, ze znalazł przejscie przez stara kopalnie! Aż musialem wrócić, so wejscia i sie uśmiałem, ze ty faktycznie tam bylo przejscie... A ja po prostu wytłukłem kulami ognia wszytakie te orki co mi stały na drodze 😅 Devowie tak bardzo tego nie przewidzieli, że dialog z Miltenem nawet nie uwzgledniał takiej opcji XD
Bez oglądania materiału, odpowiadając na pytanie z miniaturki: Bo są nudne. Dlaczego? Bo są w większości takie same. Pierwszy raz zobaczyłem tę zależność jak wyszedł FarCry: Primal. Zauważyłem, że większość gier z otwartym światem polega na: Odbij obóz, zapal wieżę, pokaż teren. Później weszła kwestia fabuły. Ghost of Tsushima daję tu tylko jako przykład. Co by było gdyby Chan był templariuszem? Wyszedłby kolejny AC. To samo w drugą stronę. Gdyby w Walhalli i Odyssey nie było templariuszy (jako konceptu\części fabuły, przeciwnicy byliby bez zmian) czy by to coś zmieniło? Nie. Fabułę w 99% można by było poprowadzić w ten sam sposób. Dodatkowo mam wrażenie, że otwarte światy po prostu mało atrakcyjne. Lokacje powtarzalne bez wielu sposobów na ich przejście. Bez sposobów, aby lokację zmienić, np. ruszyć element otoczenia, aby zmienić zachowanie strażników, albo przebrać się za jednego z nich i ruszyć obóz od środka. Aktualnie jedyne otwarte światy, które mają rację bytu przez gatunek to survivale, jak 7Daysy.
14:50 Dla mnie największy problem w Skyrimie to właśnie skalowanie. Wole tak jak jest to w Gothicu. Rozwijamy naszą postać i walczymy z coraz mocniejszymi przeciwnikami. Na początku mamy problemy z wilkami a później pokonujemy orków. W Skyrimie mam wrażenie że walczę ciągle z tymi samymi przeciwnikami. Loot też jest przeskalowany do nas i ciężko jest znaleźć coś ciekawego.
Skalowanie przeciwników jeszcze jakoś było zrobione, jak spotkałeś atronacha ognia na początku gry to cieżko było go zabić, analogicznie w drugą stronę, jak spotkałeś jakieś bandyte po kilku godzinach zabijałeś go na 2 ciosy. Ale no ten loot to dramat, w losowej skrzyni może leżeć deadryczny łuk bo minutę temu wbiłeś 30lvl i masz 5% szansy na pojawienie się go, przez co loot cieszy tylko na początku a potem tylko patrzysz na cene sprzedarzy. A co najgorsze musisz czekać z wykonaniem niektórych questów bo nagroda skaluje sie z lvl.
Ja miałem zawsze problem z craftingiem w grach TES, bo większość to było, złap materiały, zrób item, a gdzie np. przygody związane z poszukiwaniem receptur, tworzeniem artefaktów itd. tego mi brakuje w rozwoju craftera w tych grach. Wokół tego można byłoby stworzyć olbrzymie questchainy, a tak naprawdę nie zrobione jest prawie nic. Co do Obliviona i Morrowinda się nie wypowiem, bo tam crafting to jedynie liznąłem, ale w Skyrimie to było strasznie nudne, ale jednocześnie tak łatwe do wbicia wcześnie stosunkowo wysokiego poziomu postaci, że ciężko było nie wykorzystać tego exploita.
@@peger bardzo możliwe, tam craftingu nie robiłem w sumie za wiele, nawet liźnięciem ciężko to nazwać. W Morrowindzie w sumie chyba tylko craft czarów kilka razy próbowałem, ale durny dzieciak wtedy byłem i nie pamiętam już za wiele.
02:11 saturacja to nasycenie. Możesz w photoshopie nasycić kolory, Używając narzędzia „hue/saturation” Ale możesz też swój organizm nasycić wartościowymi tłuszczami. 05:20 nie ma nasycenia światła. Jest nasycenie kolorów (światła lub ciała) 05:50 Tak wszystko się zgadza język jest narzędziem itd. ale to nie zmienia faktu że używałeś go niepoprawnie tego wyrazu bo to nie jest żadne podkreślenie tylko nasycenie. Wyostrzenie to to jest zupełnie inny efekt. nasyca się coś czymś wodę tlenem krew, utwór.
Świat w Gothicu 1 jest totalnie pusty. Jedyne co zachęca do eksploracji to mobki z których leci exp. Same bezużyteczne pojedyncze rośliny do zebrania i czasami jakiś złom który nie jest nic warty. Dopiero w dwójce to zostało naprawione gdzie wprowadzono alchemię i rośliny miały sens. Było też więcej zwojów do odnaleznia które szczególnie na początku gry mogły bardzo pomoc. Już nawet nie wspominam o pirackich skarbach.
@@FrugBoy Wszystko ma swój czas. Na moment premiery grałem w Gothica na maszynie, na której gra jako tako działała, lecz ładowanie było straszne. Niemniej gra magicznie przyciągała - to nie był jakiś izometryczny RPG, a fajna gra z trzeciej osoby, można było iść gdziekolwiek, dołączać do różnych frakcji, zwiedzać magiczny świat, a moment ukazywania się bariery na niebie tylko podbijał klimat. Niemniej minęło ponad 20 lat od premiery. Jako dinozaur pamiętam, bo to faktycznie była wyróżniająca się gra. Dzisiaj zapewne niezbyt.
Niby Skyrim ma znaczniki, ale każdą przygodę przeżywam za każdym razem inaczej. Gothic przez brak skalowania trudności potworów i mniejszy świat, nie daje takiej unikalności, brak znaczników na +. Aż mi przyszło teraz do głowy żeby pograć sobie w gry Bethesdy bez znaczników, ale to będzie przygoda i do tego w trybie survival.
W końcu ktoś to powiedział że w Wieśku 3 eksploracja jest beznadziejna, jak tłumaczę to znajomym to patrzą się na mnie jak na ufoludka, a ja po prostu się odbiłem od tej gry przez te znaczniki na mapach itp.
Przed obejrzeniem filmu Imo otwarte światy to niepotrzebny trend który zwyczajnie przynosi zyski a wiadomo jacy są wydawcy I potem pcha się do otwartego świata gierkę która lepiej by działała w świecie pół otwartym czy w pełni liniowym i potem ku zaskoczeniu wszystkich taki świat jest kurwa turbo nużący i zapierdalasz po nim klikając ikony na mapie xd
W gothic 1 grałem magiem akurat. Spotkałem grupę goblinów i wyciągnąłem z kieszeni kulę ognia. One na ten widok uciekły i wlazły na pobliskie drzewo... a mój kolega trafił na tchórzliwego cieniostwora, który ciągle uciekał...
dlatego ja wciąż gram w Morrowinda a mody do Morka wciąż są robione, nie mówiąc że zrobili fani własny nowy silnik dla Morrowinda i go udoskonalają. Wszystko jest opisywane poprzez tekst. Jak chcesz wchodzisz do dungeona i giniesz albo ci się udaje zabić tą dremorą i zdobywasz niezły item. Żadnej blokay poziomowej.
Jak pierwszy raz gralem w Gothica 1 okolo 20 lat temu tak mi się zbugował Ur'shak przed miastem orków że poruszał się na swojej lasce. Wtedy myślałem, że to jakaś mechanika latania na lasce orkowych szamanów rodem z Harrego Pottera 😆
Tes III Morrowind, szukanie pierścienia Nerevara, ponieważ nie grałem na najwyższych ustawieniach nie mogłem znaleźć jaskini przez 2 tygodnie, oraz ważny przedmiot fabularny znalazłem przed misją i go sprzedałem później skierowany do tych ruin przeszukałem je godzinami i nie mogłem znaleźć, dopiero jak sprawdziłem poradnik i zobaczyłem jak to wygląda szukałem po sklepach w balmorze.
Pamiętam jak GTA 3 wyszła. Na początku był sztos i zachwyt ale tak gdzieś po godzinie stwierdziłem, że gra jest w ch** nudna i nigdy do niej nie wróciłem. Morrowind miał dobrze rozwiązany system szybkiej podróży. Żadnej teleportacji jak w późniejszych TES wszystko sensownie wkomponowane w świat gry.
Komentarz zanim obejrzę film - dodatkowe uwagi dodam po obejrzeniu. W mojej opinii Otwarte światy stały się nudne głównie przez to, jaka formuła otwartych światów stała się popularna. Obecnie nie zwiedzasz świata bo jest ciekawy, zwiedzasz go bo masz cele do wypełnienia (side questy, znajdźki, jakieś dodatkowe elementy rozwoju postaci). Żeby gracz za bardzo się nie pomylił podobne cele mają podobne elementy, pod którymi je znajdzie, więc dalej wchodzi powtarzalność. Kolejną rzeczą jest wielkość - z reguły te światy są ogromne, często za duże na treść, jaka w grze była. Co ciekawe są gry, które dalej w dobry sposób robią otwarte światy - przykładem jest Sunless sea/skies czy Gry survivalowe, ale dla tych gier znów typ rozgrywki może dla gracza być monotonią. Edit: W sumie względem filmu nie uwzględniłem jeszcze skalowania przeciwników, ale to mi nigdy aż tak nie przeszkadzało. Raz, że jestem graczem mmo, a dwa to norma, dwa że wychowałem się na morrowindzie, gdzie może bezpośredniego skalowania nie było, to pośrednio miało ono miejsce, bo prostu z twoim poziomem spawnilły ci się trudniejsi przeciwnicy. Ale fakt, nie uwzględniłem możliwości tworzenia własnej historii, bo to nie jest coś, o czym się tak myśli grając, a jednak do dziś pamiętam, jak zabijąc jednego z głównych NPC popsułem sobie linię fabularną w morrowindzie. I fakt wtedy pozwiedzałem trochę świat, ale potem porzuciłem save, bo nie wiedziałem co innego zrobić, ale nie dawało mi to spokoju i z czasem trafiłem na alternatywną ścieżkę uzyskania zakończenia.
Mnie wkurza skalowanie świata do postaci jak dla mnie powoduje to że mimo iż gra jest w otwartym świecie to i tak rozgrywka staje się w pewnym sensie liniowa
3:50 Teraz ogrywam Bannerlorda z modami, chcąc jak najszybciej pozbyć się rywali politycznych w cesarstwie od razu pozbyłem się dwóch innych "cesarzy" i ich frakcji nie skupiłem się jednak na przekupieniu ich popleczników co doprowadziło do śmierci przywódców rodów i w konsekwencji wyginiecia ich klanów. Innymi słowy przez swój pośpiech spowodowałem ludobójstwo, a żeby było śmieszniej zrobiłem dzieciaki córce cesarza a drugą gromadę bąbelków z towarzyszką jak moja postać padnie to przejmę kontrolę na którymś z bękartów i rzucę wyzwanie dzieciom z "prawego łoża" tworząc swoją wersję gry o tron :D
Dla mnie przygoda w Morrowindzie była czymś niepowtarzalnym.... Tam można było znaleźć naprawdę unikalne i wypasione przedmioty czy skarby... Nie to co w dzisiejszych grach, autolevelling całego świata razem z nami, wszystko pokazane na minimapie.... Po cholerę zwiedzać taki otwarty świat
Gothic 3 miał fajnie skonstruowany świat i system szybkiej podróży. Był tam system reputacji. Nie pomogłeś assasynom nie wchodzisz do Ishtar były konsekwencje czynów. Zdobywanie lepszych broni ze skrzynek też było spoko znalazłeś taką i wiedziałeś ze będzie w niej coś fajnego. To czy będziesz mógł tego użyć to druga sprawa. Ale był cel i była nagroda. Mimo fali hejtu na 3 uważam ze była dobrą grą jeśli pomiąć jej bugi i błędy. Nie dopracowaną ale dobrą. Bardzo się starała żeby ten świat żył własnym życiem. Muzyka do dziś mnie cieszy zwłaszcza Nordmar. Bardzo bym chciał żeby go ktoś dobrze zmodował. Pododawał te wszystkie technologiczne cudeńka.
Dobrym przykładem jak pytajniki psuja fun eksploracji sa nawet mniejsze gry jak sniper elite. Kolejne misje wrzucaja nas w otwarte mniejsze mapy i od wybranego poziomi trudności, jest zależne czy cele glowne i poboczne, mamy zaznaczone na mapie i radarze. Wszędobylskie pytajniki i zaznaczone cele moga psuc eksploracje i poczucie przygody nawet na mniejszych obszarach.
A propos unikalnych doświadczeń w grach: kiedyś grając w Settlersy (chyba część 3cia) w hucie zamiast wytapiać żelazo wypływały... świnie xD Nie wiem jak to się stało, ale to były czasy, gdy gry dostawało się na płytce crackowane i najwyraźniej ten build po scrackowaniu coś popsuł do tego stopnia, że nie dało się produkować żelaza i sprawiając, że nie dało się grać. Still, wspominam do dziś xD
Kiszak ciekawy jestem co myślisz o grze Outward? Gra daje Ci zadanie ale w żaden sposób nie prowadzi za rączkę. Masz mapę tutaj masz parę miejsc orientacyjnych zaznaczonych i radź se człowieku sam. Nie masz zaznaczonej swojej postaci, każdy przeciwnik jest w stanie spuścić Ci wpierdol, samemu trzeba odkrywać mechaniki, możliwości postaci i na co w danym momencie możesz sobie pozwolić. Graficznie gra nie powala i nie jest to gra idealna, ale wciąga niesamowicie swoim specyficznym poziomem trudności oraz mechanikami.
Gotuki robiły światy dobrze Co cię ogranicza od niektórych terenów? Silne mobki. Umiesz ich uniknąć? Proszę bardzo, oto wyczepisty miecz Znaczniki? Po co, idź spytaj handlarza, on ci powie że w połowie drogi do klasztoru skręć w prawo a potem w las! Dasz radę Znajdźki? Kurła, jako dzieciak gdy znalazłem krótki miecz w jakiejś jaskini to cieszyłem się jak durny bo miałem lepszą grę na start. Aktualnie w takim wieśku 3 znajdują randomowy shit na 5lvl wyżej który i tak jest gorszy od aktualnie posiadanego Ano i samo zwiedzanie: Grając jakiś czas temu w Kroniki: Hm... ciekawe co jest na końcu tej plaży...o jaskinia! Oooo skrzynia! Po prostu lazłem i znalazłem Aktualne inne gry? Heh, tu jest pytajnik, idę tam. (SKellige, nienawidzę cię...) W wieśku czy AC Origins nie pamiętam nawet jak wygląda dany teren
Dobra gra to taka w której gracz może sam sobie wyznaczyć wyzwanie/cel który chce osiągnąć, a to wszystko podparte satysfakcjonujący gamplayem. I pyk masz dobrą gre.
Nigdy nie używałem szybkiej podróży w Kingdom Come Deliverence bo nawet nie wiedziałem że takowa istnieje. Od samego początku grałem na hardcorowym trybie i albo zawsze tę mechanikę przeoczyłem albo ona na tym trybie nie została wyjaśniona a potem jak wchodzę na stream Kiszaka i zdziwiony jestem że coś takiego istnieje. Do tej pory nie używam tego systemu. Nie wiem... jakoś więcej frajdy mi daje nauka nawigacji po mapie niż użycie szybkiej podróży który również uważam że jest świetnie zaprojektowany i prawie wszystkie gry z otwartym światem powinny od takiego systemu zgapiać i dodawać do swoich gier. Mimo iż ten system jest w grze to ja specjalnie wybrałem aby z niego nie korzystać a i tak bawię się tak samo wybornie.
@@janzielinski6999O paaanie. Ja się nie raz zablokowałem. Pewnego razu wylądowałem w jakimś wypizdowie. Nikogo w pobliżu. Ciemno jak w dupie, a ja w deszczu jadę na koniu z pochodnią, chuj wie w jakim lesie. "Wilki kurwa jakieś"... Z tego błądzenia wpadłem w zasadzkę Kumanów przez co koń mi się wypierdolił na ryj bo potknął się o specjalnie podłożone bele jakieś gdy galopowałem dość szybko. Ledwo przeżyłem to starcie. Cały posiniaczony jadę dalej. Wreszcie po całonocnej tułaczce spotykam starą kurwę i w końcu mam punkt odniesienia gdzie się znajduję więc w wracam do swojego namiotu przed zamkiem. Oczy mi się same zamykają z braku snu i padam na twarz zasypiając gdzie popadnie. Rano jakiś typ mnie opierdala że zająłem mu jego łoże, żegnam go ozięble po czym jadę dalej za kolejną przygodą. Taki tam typowy dzień mojego Henryczka.
Niestety, dużo deweloperów wpadło w pułapkę open world'ów i idą po najprostszej linii oporu i po prostu dają multum znaczników i niskiej jakości wypełniaczy, które nic nie znaczą w świecie przedstawionym. Temat ciekawy i dobrze dobrane argumenty mówiące o problemach otwartych światów, ale kurczę, ciężko się słucha tego materiału, kiedy gość ma intonację jak typowy polski dziennikarz i akcentuje na ostatnią sylabę. xP
Grając w postal 2 mając z 5 lat wymyśliłem w jaki sposób można zabijać bez wykrycia przed najpierw zestunowanie npca paralizatorem a potem spalenie. Normalnie gdy się do kogoś strzela jest hałas a użycie broni wręcz sprawia że nasza ofiara krzyczy co też robi hałas. Nie wiem czy nie jestem jedyną osobą która odkryła ten trik.
Granie w to samo tak samo jest właśnie w PoE, ponieważ 99% graczy nie próbuje grać samemu. Każdy nowy gracz, pierwsze co robi to szuka gotowego buildu. Później się dziwi taka osoba, że jak to? Dlaczego gine? Co jest nie tak?, masakra.
Wychodzi wiedźmin 3 i inne firmy zainspirowane sukcesem interaktywnego serialu, tworzą coraz to nudniejsze otwarte światy, które stają się gównem ze stacjami na dokładanie szamba na wózek. Wiem że się czepiam, ale wypowiadając pewnie byłeś na to przygotowany. Ta ,,Kanibalka" sprawiła że poczułem, iż polityczna poprawność troche ci się udzieliła. Oczywiście moje proprawicowe poglądy mogą mydlić mi oczy i naprawde można to odmienić w taki sposób xD
Nie lubię otwartych światów bo nie lubię marnować czasu przypomi na się misja z Ghost Recon gdzie po przyjściu z pracy miałem godzinę żeby pograć. I jechałem prawie 15 minut w jedną stronę po jakaś sprężynkę potem gdzies ja wiązałem 10 min i po zmarnowaniu 25 minut wkurzyłem się i odpaliłem jeszcze raz diablo 3 gdzie od początku miałem walkę z mobami. Albo Wiedźmin 3 i patatajam tym koniem w te i we w te dobrze że były te szybkie podróże potem. Właśnie w Gothic II miałem ten ból że chodzę biegam ciągle w tych samych lokacjach tym Burym Zenkiem zamiast zrobić coś co przyspieszy poruszanie. Dlatego właśnie lubię hack and slashe bo ciągle bije moby
A widzicie a jest taki Corepunk ktory nie ma znacznikow questy ma zajebiste old schoolowe, swietne dialogi a ludzie płaczą i narzekaja bo chcą grac w trybie DPS:D
dobrym przykładem złego otwartego świata jest..... Wiedźmin 3, niestety tak, nasz kochany wiesiek jeśli chodzi o otwartość świata jest po prostu gówniany. Oczywiście jest tam pewnie wiele ciekawych, pięknych i tajemniczych miejscówek ale też jest ich bardzo niewiele patrząc na ilość znaczników które to też w 90% nie prowadzą do żadnego odrobinę większego zadania czy też nie ma nic więcej tam rozbudowanego a jest tylko: przyjdź, ubij potwory/bandytów, zbierz nagrodę i powtórz to łącznie to może i 200 razy żeby wyczyścić mapę. To jeszcze można by zaakceptować gdyby do większości takich miejscówek prowadziły jakieś zadania bądź gracz znajdywałby się bardzo blisko przez jakąś misję ale ostatecznie 1/3 pytajników jest gdzieś na zadupiu. Dodatkowo eksploracja Skelige jest problematyczna przez góry które może dają ładne widoczki ale też tworzą ogromną barierę, dodatkowo woda a raczej wszystkie znaczniki na wodne i gdzieś na miniwyspach
W wiedźminie masz mini questy z wykrzyknikami, nie są one oznaczone na mapie puki nie jesteś blisko nich, więc to nie jest tak, że takiego czegoś nie ma. Aczkolwiek na dzisiejsze czasy otwarty świat wiedźmina nie jest już dobry
@@Peter-hh5bl mi chodziło w dużej mierze o pytajniki i to jak jest odkrywany świat ale w sumie masz rację te zadania z wykrzykników w większości są co najmniej spoko albo lepsze
Wyjebać znaczniki zostawić mapę zmniejszyć trochę świat i resztę pozostawić narracji gry informacją od spotkanych npc-tów i dziennikowi zadań aaa sorry przecież to już było i działało 😂
Nie zgadzam się, że zrobienie różnych area level w "otwartej mapie" zabija ideę otwartego świata. Rejony bardziej wymagające i te stające się trywialne z czasem powinny być w takiej strukturze, to dobra progresja, np. stary WoW.
Ja gram co jakiś czas lubię wrócić do Mount & Blade: Warband -> tam można grać jak się chce dosłownie ❤ I to mi się nie nudzi mogę grać jako bandyta, zostać królem czy być kupcem opcji jest w huk -> od Ciebie zależy jak świat będzie wyglądał
ja jak grałem za dzieciaka w fife, to na najniższym poziomie trudności, do połowy pola przeciwnik nie zabierał piłki i grałem tylko do tej części, bo dalej nie potrafiłem przejśc przez boty XD
Świetny otwarty świat ma nowy kangurek kao dukaty,diamenciki oraz runy teraz jest na zniżkach na steamie,gogu,playstation store oraz nintendo switch online, ponieważ zbliża się premiera Astrobota na Playstation 5.
Jak miałem pokonać 6 króli w DS1 ale zamało zadawałem obrażeń. Okazało się że otworzylem skrzynkę embera tą przy rzeźniku ale nie podniosłem itemu. Tego ulepszenaia +10 nigdzie nie było przez co musiałem odnowa DS1 przechodzić
Tacy ludzie nie rozumieją, że grafika to również artystyczna jej strona. Grafika sama w sobie może się zestarzeć(jakość tekstur, efekty specjalne itd.), ale dobry "art style" nigdy. Bioshock jest tego świetnym przykładem.
Jeśli już są znaczniki powinno dać się je wyłączyć. Albo co byłoby dużo lepszym rozwiązaniem, domyślnie wyłączone znaczniki a jak już muszą robić gry pod dadgemerów to możliwość włączenia.
Z tego co pamiętam to jak twórcy eksperymentowali z takimi trybami i wprowadzali opcje gry bez znaczników... To nikt w tym trybie nie grał i i tak wszyscy te znaczniki włączali xD
@@azzaz557 No to prawda ale to też kwestia indywidualna ja lubię jak gra pozwala mi samemu odkrywać świat bez wskazywania palcem gdzie powinienem się udać
Otwarte światy stały sie nudne bo jest ich za duzo i prezentuja soba zerową wartość kreatywną. Ich nie powinno być za dużo. DLaczego? Bo dobry otwarty świat jest ciezko stworzyć. A szczegolnie gdy ma on byc jeszcze duzy. Dlaczego? Bo powinno sie go stworzyć tak, by był interesujacy na każdym kroku. Tak samo jak gra liniowa ma być interesujaca. Dlatego idealnym wyborem jest taki pół otwarty świat. Coś w stylu Deus Ex, Tomb Raider itp Gdzie jesteś w stanie upchnąć wiele ciekawostek na stosunkowo niewielkim obszarze. ALe nie zanudzisz tym gracza jak w FC, czy AC. Utrzymasz jego zainteresowanie i fun z gry przez wiekszość czasu - jezeli całą gra mu się spodoba. Nowy God of War też bym dla mnie bardzo ciekawy. Każda otwarta skrzynia to byla ekscytacja. W serii AC też jest kupa skrzyń, ale gdy 3/4 z nich daje mi po 500 monet, to sorry, ale nei jest to dla mnie w jakimokolwiek stopniu interesujace
Wszystko zależy od gracza. Ja gram tylko w otwarte światy i nigdy mnie nie znudziły. Nawet jak mam latać za znakami zapytania to włączam sobie podcast w tle i bawie się świetnie.
Boże mapy i zbudowany świat w Guild Wars 2, ilość puzzli które trzeba samemu znaleźć i przejść, ilość questów które się odblokują bo znajdziesz jakiś item w totalnej dupie losowo, zaludnienie jest, npcty walczą sobie z różnymi potworami samoistnie, sami do siebie gadają no to jest top1 moje
A czy w większości open worldów nie jest tak, że te open worldy zazwyczaj są puste i nie ma nic ciekawego? Nawet żadnych easter eggów? Z drugiej strony jak przypomnę sobie Skelige z Wieśka 3... Uh dude really?
Wiedzmin 3 bylby duzą lepszą grą,gdyby był liniowy w postaci takiej gry jak np. Demon Souls. A tak,ten otwarty świat niby jest,ake gracz i tak jest prowadzony za rączkę. Moim zdaniem,z ostatnich gier zdecydowanie Elden ring pokazuje że da sie zrobić otwarty świat,ktory trzeba samemu zbadać. Tak samo jest w grach typu Zelda. Płaczki niech idą grać w assassin's znacznik,gdzie zamoast zwiedzać ssiat gry to biegasz od znacznika do znacznika. W eldenie niektórzy narzekają ze nie potrafią zrobic questa,jak sie nie potrafi czytać,to faktycznie moze byc problem. Chociaz przyznam że dziennik zadań by sie przydał. Tak czy inaczej,dla mnie top otwarte światy Elden Ring,Zelda BoTW, Baldur Gate 3* * Pół otwarty świat,ale gra jest mega regrywalna mimo to. Cała reszta to gry liniowe,które udają WOLNOŚĆ.
Ja mam inne zdanie, one nigdy nie były ciekawe, więc też nie stały się nudne Nie byłem zwolennikiem otwartych światów, bo przeważnie to tylko zapychacze czasowe, a sama gra ma treści na kilka godzin
zelda ocarina OoT i MM też były krapami i wyglądało jak gówno i te samplowane flety ale gdy miałem spiepszonego komputer i nic mi więcej niechodziło to było spoko gra
Wiedźmin 3 to jest gra wszech czasów... nie było i nie będzie już takiej gry co ma napisanego tyle dobrego scenariusza nawet w zadaniach pobocznych. A tych jest dużo i każdy znak zapytania na mapie czymś może zaskoczyć. Gram od dzieciaka w gry i trochę tytułów się przewinęło, ale dzień 19 maja 2015 roku to był kamień milowy, który inne firmy teraz się inspirują. Takie gry robi się tylko raz ;)
Kiszak, odnosząc się do twoich materiałów o wiedzminie, nie zgodzę się że gameplayowo ta gra nie ma głębi. Tam jest w chuj rzeczy potiony, mutageny, smary, receptury, runy do broni, craftingi, wywary i cała masa innych opcji. Problem polega na tym że gra jest u podstaw spierdolona i walka to atak/unik w nieskończoność i nie ma sensu bawić się w tą ogromną ilość ulepszeń i customizacji. Każde polowanie na potwory mogło być mini kampanią gdzie musisz zdobyć informacje o bestii, odblokować odpowiedni smar na miecz, wytropić maszkarę i zakończyć to satysfakcjonującą walką. Tak jak zresztą było w książkach gdzie wszystkie walki z potworami mogły zakończyć się śmiercią Geralta i przypominała walki z bossami w dark souls, anie masakrowanie mobków w POE. Niestety tak nie zrobili i każde polowanie na potwory poza zadaniem "Duch lasu" to starta czasu i nuda. Potencjał myślę był duży, ale go nie wykorzystali i problemem nie jest brak treści, ale jej implementacja i brak przydatności.
🟢 Wesprzyj kanał: ua-cam.com/channels/5SCWle5EgiN7vzMMwPOpug.htmljoin
🔴 Zapraszam na Streamy - Codziennie ~20:00 : www.twitch.tv/putrefy
🎥 Kanał Archiwum: www.youtube.com/@KiszakArchiwum
🎬 Kanał z Clipami: www.youtube.com/@KiszakClipy
👕 Moje Koszulki Kupicie Tutaj: alldead.pl/ 💀 (reklama)
🔷 Discord: discord.gg/FGGCFj9B36
📷 Instagram: instagram.com/thekiszak/
💲Kupuj gry taniej na Instant Gaming: www.instant-gaming.com/?igr=kiszak (reklama)
🐲Korzystam ze sprzętu Redragon - z kodem "LUDOS" 15% zniżki: redragon.pl/akcja_ludos (reklama)
Zauważyłaś że teraz każdy assassyn zaczyna się tak samo jakaś tragedia przenosisz się do innego miasta a potem wracasz do miasta skąd pochodził i nikt go nie kojarzy ja już naliczyłem kilka takich rozpoczetych historii w assassinach!
Tak jak poeta Klocuch mówi w utworze „Zgniły wilk”:
„Wiedźmin niby taki mocny do potworów zabijania
Ale zamiast machać mieczem zbiera znaki zapytania
Może więcej zadań dajcie o jest tutaj misja chyba
A nie zamiast fajnej misji jakaś durna beczka pływa”
3:50 - mam taką niezapomnianą misję w grze Morrowind - zdobyłem skilla gdzie mogłem bez ograniczeń pływać pod wodą bez utonięcia i sobie tak pływałem po morzu znajdując co jakiś czas jakieś rozbite wraki, aż tu nagle bardzo daleko od brzegu (na zachód od kontynentu) bardzo głęboko od wodą znalazłem zatopione miasto i jakimś gigantyczną rzeźbą na środku - podpłynąłem do niej i pokazało mi ikonkę że jest możliwa interakcja - nagle odezwał się głos - ale był taki że mi całe ciało wibrowało - to było niesamowite (po za tym że musiałem zmienić majtki xD) - okazało się że to jakiś stary przedwieczny bóg i dał mi misję - potem ona się bardzo mocno rozrosła w intrygę, ale koniec końców umożliwiła mi być równocześnie wampirem i wilkołakiem z możliwością normalnego poruszania się w dzień - podkreślam że grałem na czystej grze (w sensie bez jakiś modów czy coś)
to było niesamowite i super przeżycie :D
Moja przygoda w BG3: Nic nie wiedziałem o tej grze, kiedy zaczynałem w nią grać. W prologu spotykamy Shadowheart, która jest uwięziona w tym "kokonie". Nie udało mi się go otworzyć na czuja, więc stwierdziłem, że rzucę w niego fiolką z kwasem, bo może ten kwas jakoś wyżre ten kokon i ją uwolnię. Tak się oczywiście nie stało, plama kwasu pojawiła się na podłodze i tyle. Chwilę później udał się rzut kością i otworzyłem ten kokon, a Shadowheart wpierdoliła się w plamę kwasu i zginęła :)))) Tym samym nie pojawiła się już ani razu w przy moim pierwszym przejściu, a ja pozbawiłem się romansowania z nią ;__;
Tak było w grze Gothic. Zero znaczników. Zero "znajdziek". Do wszystkiego trza było dochodzić samemu. Za to szanuję tę serię.
Dokładnie, wszystko musiałeś odkryć sam, twórcy często dawali jakieś podpowiedzi ale były one częścią gry, jak np dialog z npc. A nawet jak trzeba było dać znacznik na mapie to też miało to swoje wytłumaczenie, "przynieś mi mapę, a zaznacze ci miejsce" po czym dostajesz nową mapę z bazgrołami na pół ekranu z zaznaczonym obszarem, a nie punkt co do piksela gdzie masz pójść.
Morrowind był podobny. Ciągle pamiętam posty na forum "gdzie jest ta j... kostka" :D
@@Diego-rt2ot I za to ta gra ma jakąś głębię, które dzieci nie rozumieją
gra mem, jedno wielkie drewno z kiepską fabuła, popularne tylko w polsce, w zadnym rankingu najlepszych rpg nie ma gothica
Odnośnie tych personalnych historii z gier komputerowych - w wieku jakoś 7-8 lat, na samym początku podstawówki (rocznik 1995) zagrałem pierwszy raz w Gothica. Było to podejśćie kompletnie na ślepo, miałem już wtedy internet, ale świadomość użytkowa była tak niska, że kompletnie nie przyszło mi do głowy szukać tam jakichkolwiek informacji. Wszystko co o tej grze wiedziałem, wiedziałem od kolegów z osiedla i ze szkoły. Nie miałem zielonego pojęcia co, gdzie i jak. Grało się ultra ciężko, ale nadal była to niesamowita przygoda i doznanie które ciężko podmienić.
No ale do rzeczy - postanowiłem sobie trochę pobiegać po świecie przedstawionym i jakimś cudem dotarłem do Nowego Obozu. Od razu jakoś tak milej się zrobiło, ludzie jacyś tacy bardziej przyjemni w interakcji, nie to co ci oślepieni hierarchicznością goście ze Starego Obozu. No więc myślę sobie, "tak jest, to są właśnie ludzie z którymi chciałbym się zaprzyjaźnić". Idę dalej, zwiedzam, i nagle na mojej drodze pojawił się facet, który oferował pracę oraz zaliczkę. Miałem roznosić wodę pracownikom na polach ryżowych Lewusa. Myślę - super, uczciwe zadanie i wreszcie jakaś misja, którą rozumiem i jestem w stanie wykonać. No więc zabrałem się do roboty, zacząłem roznosić wodę i szybko zarobiłem swój pierwszy grosz. Zadowolony z wykonania zadania i ze swoich początków na rynku pracy poszedłem dalej zwiedzać i rozglądałem się za jakimś sklepem. Kompletnie zapomniałem o tym, że mam pracodawcę i powinienem stawiać się u niego każdego dnia i potulnie zginać kark, dorosłość. No więc Lewus przyszedł do mnie i spuścił mi srogi wpierdol za to, że nie przyszedłem. Pomyślałem wtedy "o kurwa... w co ja się wpakowałem", nie byłem go w stanie pobić, był zdecydowanie zbyt silny. Kurwa słowo daję, że przez następny tydzień lub dwa wchodziłem do Gothica i roznosiłem grzecznie wodę tyrolom na polach ryżowych bo zacząłem traktować to jak swoj obowiązek XD Cała moja pierwsza przygoda z tą grą to była gra w symulator roznoszenia wody i bycia napierdalanym przez potęznego karka. Porzuciłem wtedy Gothica, bo mimo, że rzetelny ze mnie chłopak, to jednak obowiązki w szkole i obowiązki poza szkołą (związane z nową pracą) okazały się zbyt przytłaczające, a ja miałem dużo innych gier do ogrania.
Take było moje pierwsze podejście do Gothica, jak widać zostało do dziś
W Diablo 2 z mojego pierwszego przejścia to pamiętam szczególnie mój zajebisty build palem na full Święty Ogień z synergią i bieganie dookoła bossów przez 5 minut, dobre czasy xD
Pamiętam, gdy pierwszy raz grałem w Gothic 1. Idąc nocą z obozu Bractwa do Starego Obozu, zajrzałem z ciekawości do lasu. Tam po raz pierwszy spotkałem Cieniostwora... Ten moment, gdy mnie zauważył, a potem zaczął iść powolnym krokiem w moją stronę, był... pełen emocji xD. Zbaitowałem go aż do strażników południowej bramy, ale tylko jeden z nich przeżył to spotkanie... Ale to dlatego, że i tak miał godmoda.
Obecnie gry są projektowane tak, że nawet jak nie chcesz grać ze znacznikami, to zwyczajnie nie da rady. Wczoraj zacząłem sobie Assassin's Creed Origins, w opcjach są nawet gotowe presety ile elementów interfejsu ma być na ekranie. Możesz wyłączyć wszystko, znaczniki misji, paski życia i poziomy przeciwników, nawet celownik łuku. Tylko co z tego, skoro masz misję typu "uratuj ludzi ze świątyni", ale nie masz żadnych wskazówek gdzie jest ta świątynia. Nie możesz zapytać NPC, który powie "jedź na południe, aż przekroczysz rzekę i skręć w lewo za wielkim głazem". Musisz posłużyć się mapą, która rysuje jebitny żółty obszar gdzie jest świątynia albo użyć widoku z lotu ptaka (co ma sens taki, że zobaczysz swiatynię z daleka i wiesz gdzie jechać, ale jest to forma jakiejś magicznej sztuczki. Jako postać ludzka z poziomu ziemi nie ogarniesz tego nigdy.) Owszem, są misje, gdzie w opisie jest "zabij bandytów w jaskiniach na północy", ale większość opisów misji polega ewidentnie na znacznikach albo patrzeniu na mapę, gdzie automatycznie pokazują się punkty gdzie się udać.
@@Qraape dlatego cenie KCD. Te jechane w rzyć slowiki dnia mi się po nocach, ale zapamiętałem misję
3:14 - Jak pierwszy raz grałem w Skyrima, to fabułe ruszyłem dopiero po paru godzinach rozgrywki. Kończąć prolog, tą początkową napaść smoka i ucieczke z Helgen, pobiegłem zwiedzać i dalej pamiętam tą radość odkrywania. To było coś, czego w dzisiejszych grach mi brakuje.
Wolę skondensowany, dobrze zaprojektowany półotwarty świat. Tak jak to zrobili w Deus Ex: Mankind divided. Tam każde miejsce, przejście w Pradze miało swoją historię, klimat, przeznaczenie. Cały układ był bardzo dobrze przemyślany. Jak będę chciał symulator chodzenia to wyjdę na dwór i pójdę na łąkę.
No, albo ćwierć otwarte, a najlepiej jak są fajne mapki, tak jak w Trials of Mana. Ale np Morrowind też by fajnie zorganizowanym światem.
Ja preferuje liniowe gry z otwartymi hubami gdzie jest to konieczne fabularnie. Ewentualnie otwarty skondensowany w hubie świat. God of War dobrze to rozwiązał pierwszy. Możesz iść liniowo zgodnie z fabuła ale też poeksplorować poza nią.
O tak , to jest kawał zajebistego Cyberpunka , w Human Revolution też to było zrealizowane świetnie
Ogólnie immersive simy mają mają dobrze skonstruowane, "nieotwarte" światy. Muszą mieć.
No, myślałem że Praga + cyberpunk to będzie niewypał, a to był totalny kurwa banger.
Ja do dzisiaj pamiętam, jak przechodząc po raz pierwszy Gothica2 grałem Magiem Ognia.
Dotarłem do gorniczej doliny i spotkałem się z Miltenem, a ten ze zdziwieniem pyta sie mnie jak ja tu sie dostałem skoro na wejsciu do doliny Orkowie postawili obóz... Ku mojemu zdziwieniu Bezi odpowiada, ze znalazł przejscie przez stara kopalnie!
Aż musialem wrócić, so wejscia i sie uśmiałem, ze ty faktycznie tam bylo przejscie... A ja po prostu wytłukłem kulami ognia wszytakie te orki co mi stały na drodze 😅 Devowie tak bardzo tego nie przewidzieli, że dialog z Miltenem nawet nie uwzgledniał takiej opcji XD
Bez oglądania materiału, odpowiadając na pytanie z miniaturki:
Bo są nudne. Dlaczego? Bo są w większości takie same.
Pierwszy raz zobaczyłem tę zależność jak wyszedł FarCry: Primal.
Zauważyłem, że większość gier z otwartym światem polega na:
Odbij obóz, zapal wieżę, pokaż teren.
Później weszła kwestia fabuły.
Ghost of Tsushima daję tu tylko jako przykład.
Co by było gdyby Chan był templariuszem? Wyszedłby kolejny AC. To samo w drugą stronę. Gdyby w Walhalli i Odyssey nie było templariuszy (jako konceptu\części fabuły, przeciwnicy byliby bez zmian) czy by to coś zmieniło? Nie. Fabułę w 99% można by było poprowadzić w ten sam sposób.
Dodatkowo mam wrażenie, że otwarte światy po prostu mało atrakcyjne. Lokacje powtarzalne bez wielu sposobów na ich przejście. Bez sposobów, aby lokację zmienić, np. ruszyć element otoczenia, aby zmienić zachowanie strażników, albo przebrać się za jednego z nich i ruszyć obóz od środka.
Aktualnie jedyne otwarte światy, które mają rację bytu przez gatunek to survivale, jak 7Daysy.
14:50 Dla mnie największy problem w Skyrimie to właśnie skalowanie. Wole tak jak jest to w Gothicu. Rozwijamy naszą postać i walczymy z coraz mocniejszymi przeciwnikami. Na początku mamy problemy z wilkami a później pokonujemy orków. W Skyrimie mam wrażenie że walczę ciągle z tymi samymi przeciwnikami. Loot też jest przeskalowany do nas i ciężko jest znaleźć coś ciekawego.
Skalowanie przeciwników jeszcze jakoś było zrobione, jak spotkałeś atronacha ognia na początku gry to cieżko było go zabić, analogicznie w drugą stronę, jak spotkałeś jakieś bandyte po kilku godzinach zabijałeś go na 2 ciosy. Ale no ten loot to dramat, w losowej skrzyni może leżeć deadryczny łuk bo minutę temu wbiłeś 30lvl i masz 5% szansy na pojawienie się go, przez co loot cieszy tylko na początku a potem tylko patrzysz na cene sprzedarzy. A co najgorsze musisz czekać z wykonaniem niektórych questów bo nagroda skaluje sie z lvl.
Ja miałem zawsze problem z craftingiem w grach TES, bo większość to było, złap materiały, zrób item, a gdzie np. przygody związane z poszukiwaniem receptur, tworzeniem artefaktów itd. tego mi brakuje w rozwoju craftera w tych grach. Wokół tego można byłoby stworzyć olbrzymie questchainy, a tak naprawdę nie zrobione jest prawie nic. Co do Obliviona i Morrowinda się nie wypowiem, bo tam crafting to jedynie liznąłem, ale w Skyrimie to było strasznie nudne, ale jednocześnie tak łatwe do wbicia wcześnie stosunkowo wysokiego poziomu postaci, że ciężko było nie wykorzystać tego exploita.
Skyrim jeszcze nie był aż tak tragiczny pod tym względem. Taki Oblivion to był dopiero dramat kompletny
@@peger bardzo możliwe, tam craftingu nie robiłem w sumie za wiele, nawet liźnięciem ciężko to nazwać. W Morrowindzie w sumie chyba tylko craft czarów kilka razy próbowałem, ale durny dzieciak wtedy byłem i nie pamiętam już za wiele.
02:11 saturacja to nasycenie. Możesz w photoshopie nasycić kolory, Używając narzędzia „hue/saturation” Ale możesz też swój organizm nasycić wartościowymi tłuszczami.
05:20 nie ma nasycenia światła. Jest nasycenie kolorów (światła lub ciała)
05:50 Tak wszystko się zgadza język jest narzędziem itd. ale to nie zmienia faktu że używałeś go niepoprawnie tego wyrazu bo to nie jest żadne podkreślenie tylko nasycenie. Wyostrzenie to to jest zupełnie inny efekt. nasyca się coś czymś wodę tlenem krew, utwór.
Świat w Gothicu 1 jest totalnie pusty. Jedyne co zachęca do eksploracji to mobki z których leci exp. Same bezużyteczne pojedyncze rośliny do zebrania i czasami jakiś złom który nie jest nic warty. Dopiero w dwójce to zostało naprawione gdzie wprowadzono alchemię i rośliny miały sens. Było też więcej zwojów do odnaleznia które szczególnie na początku gry mogły bardzo pomoc. Już nawet nie wspominam o pirackich skarbach.
Ja także odbiłem się od gothica 1 może za stara gra jak na mnie, ale koncept na granicę świata jako kopułą więzienia bardzo mi się podoba
@@FrugBoygothic ma już 23 lata ale wg mnie żaden inny rpg nie ma tak zajebistego systemu progresji postaci. Daj mu szansę a nie zawiedziesz się.
@@FrugBoy Wszystko ma swój czas. Na moment premiery grałem w Gothica na maszynie, na której gra jako tako działała, lecz ładowanie było straszne. Niemniej gra magicznie przyciągała - to nie był jakiś izometryczny RPG, a fajna gra z trzeciej osoby, można było iść gdziekolwiek, dołączać do różnych frakcji, zwiedzać magiczny świat, a moment ukazywania się bariery na niebie tylko podbijał klimat.
Niemniej minęło ponad 20 lat od premiery. Jako dinozaur pamiętam, bo to faktycznie była wyróżniająca się gra. Dzisiaj zapewne niezbyt.
Niby Skyrim ma znaczniki, ale każdą przygodę przeżywam za każdym razem inaczej. Gothic przez brak skalowania trudności potworów i mniejszy świat, nie daje takiej unikalności, brak znaczników na +. Aż mi przyszło teraz do głowy żeby pograć sobie w gry Bethesdy bez znaczników, ale to będzie przygoda i do tego w trybie survival.
W końcu ktoś to powiedział że w Wieśku 3 eksploracja jest beznadziejna, jak tłumaczę to znajomym to patrzą się na mnie jak na ufoludka, a ja po prostu się odbiłem od tej gry przez te znaczniki na mapach itp.
Trzeci Wiesiek to ma tych znaczników tyle że aż mdli od tego! 😂
Wiesz może w 2015 to było dobre. Teraz na pewno nie.
Przed obejrzeniem filmu
Imo otwarte światy to niepotrzebny trend który zwyczajnie przynosi zyski a wiadomo jacy są wydawcy
I potem pcha się do otwartego świata gierkę która lepiej by działała w świecie pół otwartym czy w pełni liniowym i potem ku zaskoczeniu wszystkich taki świat jest kurwa turbo nużący i zapierdalasz po nim klikając ikony na mapie xd
W gothic 1 grałem magiem akurat. Spotkałem grupę goblinów i wyciągnąłem z kieszeni kulę ognia. One na ten widok uciekły i wlazły na pobliskie drzewo... a mój kolega trafił na tchórzliwego cieniostwora, który ciągle uciekał...
dlatego ja wciąż gram w Morrowinda a mody do Morka wciąż są robione, nie mówiąc że zrobili fani własny nowy silnik dla Morrowinda i go udoskonalają. Wszystko jest opisywane poprzez tekst. Jak chcesz wchodzisz do dungeona i giniesz albo ci się udaje zabić tą dremorą i zdobywasz niezły item. Żadnej blokay poziomowej.
Jak pierwszy raz gralem w Gothica 1 okolo 20 lat temu tak mi się zbugował Ur'shak przed miastem orków że poruszał się na swojej lasce. Wtedy myślałem, że to jakaś mechanika latania na lasce orkowych szamanów rodem z Harrego Pottera 😆
I często NPC mówią zaginął mi brat, zaznaczę Ci na mapie miejsce gdzie go możesz znaleźć. 😂
Tes III Morrowind, szukanie pierścienia Nerevara, ponieważ nie grałem na najwyższych ustawieniach nie mogłem znaleźć jaskini przez 2 tygodnie, oraz ważny przedmiot fabularny znalazłem przed misją i go sprzedałem później skierowany do tych ruin przeszukałem je godzinami i nie mogłem znaleźć, dopiero jak sprawdziłem poradnik i zobaczyłem jak to wygląda szukałem po sklepach w balmorze.
1. Pustka 2. Powtarzalnosc 3. Automapa ze znacznikami
Pamiętam jak GTA 3 wyszła. Na początku był sztos i zachwyt ale tak gdzieś po godzinie stwierdziłem, że gra jest w ch** nudna i nigdy do niej nie wróciłem.
Morrowind miał dobrze rozwiązany system szybkiej podróży. Żadnej teleportacji jak w późniejszych TES wszystko sensownie wkomponowane w świat gry.
Komentarz zanim obejrzę film - dodatkowe uwagi dodam po obejrzeniu. W mojej opinii Otwarte światy stały się nudne głównie przez to, jaka formuła otwartych światów stała się popularna. Obecnie nie zwiedzasz świata bo jest ciekawy, zwiedzasz go bo masz cele do wypełnienia (side questy, znajdźki, jakieś dodatkowe elementy rozwoju postaci). Żeby gracz za bardzo się nie pomylił podobne cele mają podobne elementy, pod którymi je znajdzie, więc dalej wchodzi powtarzalność. Kolejną rzeczą jest wielkość - z reguły te światy są ogromne, często za duże na treść, jaka w grze była. Co ciekawe są gry, które dalej w dobry sposób robią otwarte światy - przykładem jest Sunless sea/skies czy Gry survivalowe, ale dla tych gier znów typ rozgrywki może dla gracza być monotonią.
Edit: W sumie względem filmu nie uwzględniłem jeszcze skalowania przeciwników, ale to mi nigdy aż tak nie przeszkadzało. Raz, że jestem graczem mmo, a dwa to norma, dwa że wychowałem się na morrowindzie, gdzie może bezpośredniego skalowania nie było, to pośrednio miało ono miejsce, bo prostu z twoim poziomem spawnilły ci się trudniejsi przeciwnicy. Ale fakt, nie uwzględniłem możliwości tworzenia własnej historii, bo to nie jest coś, o czym się tak myśli grając, a jednak do dziś pamiętam, jak zabijąc jednego z głównych NPC popsułem sobie linię fabularną w morrowindzie. I fakt wtedy pozwiedzałem trochę świat, ale potem porzuciłem save, bo nie wiedziałem co innego zrobić, ale nie dawało mi to spokoju i z czasem trafiłem na alternatywną ścieżkę uzyskania zakończenia.
Mnie wkurza skalowanie świata do postaci jak dla mnie powoduje to że mimo iż gra jest w otwartym świecie to i tak rozgrywka staje się w pewnym sensie liniowa
3:50 Teraz ogrywam Bannerlorda z modami, chcąc jak najszybciej pozbyć się rywali politycznych w cesarstwie od razu pozbyłem się dwóch innych "cesarzy" i ich frakcji nie skupiłem się jednak na przekupieniu ich popleczników co doprowadziło do śmierci przywódców rodów i w konsekwencji wyginiecia ich klanów. Innymi słowy przez swój pośpiech spowodowałem ludobójstwo, a żeby było śmieszniej zrobiłem dzieciaki córce cesarza a drugą gromadę bąbelków z towarzyszką jak moja postać padnie to przejmę kontrolę na którymś z bękartów i rzucę wyzwanie dzieciom z "prawego łoża" tworząc swoją wersję gry o tron :D
Dla mnie przygoda w Morrowindzie była czymś niepowtarzalnym.... Tam można było znaleźć naprawdę unikalne i wypasione przedmioty czy skarby... Nie to co w dzisiejszych grach, autolevelling całego świata razem z nami, wszystko pokazane na minimapie.... Po cholerę zwiedzać taki otwarty świat
Gothic 3 miał fajnie skonstruowany świat i system szybkiej podróży. Był tam system reputacji. Nie pomogłeś assasynom nie wchodzisz do Ishtar były konsekwencje czynów. Zdobywanie lepszych broni ze skrzynek też było spoko znalazłeś taką i wiedziałeś ze będzie w niej coś fajnego. To czy będziesz mógł tego użyć to druga sprawa. Ale był cel i była nagroda. Mimo fali hejtu na 3 uważam ze była dobrą grą jeśli pomiąć jej bugi i błędy. Nie dopracowaną ale dobrą. Bardzo się starała żeby ten świat żył własnym życiem. Muzyka do dziś mnie cieszy zwłaszcza Nordmar. Bardzo bym chciał żeby go ktoś dobrze zmodował. Pododawał te wszystkie technologiczne cudeńka.
Dobrym przykładem jak pytajniki psuja fun eksploracji sa nawet mniejsze gry jak sniper elite. Kolejne misje wrzucaja nas w otwarte mniejsze mapy i od wybranego poziomi trudności, jest zależne czy cele glowne i poboczne, mamy zaznaczone na mapie i radarze. Wszędobylskie pytajniki i zaznaczone cele moga psuc eksploracje i poczucie przygody nawet na mniejszych obszarach.
A propos unikalnych doświadczeń w grach:
kiedyś grając w Settlersy (chyba część 3cia) w hucie zamiast wytapiać żelazo wypływały... świnie xD Nie wiem jak to się stało, ale to były czasy, gdy gry dostawało się na płytce crackowane i najwyraźniej ten build po scrackowaniu coś popsuł do tego stopnia, że nie dało się produkować żelaza i sprawiając, że nie dało się grać. Still, wspominam do dziś xD
1:50 to prawda i można się dowiedzieć rozmawiając z npc na temat gdzie jest ten strażnik co jest ciekawsze od znacznika na mapie
jak chce sobie kopać rowy to idę na dwór a nie w grach idę 3 minuty do znacznika
Kiszak ciekawy jestem co myślisz o grze Outward? Gra daje Ci zadanie ale w żaden sposób nie prowadzi za rączkę. Masz mapę tutaj masz parę miejsc orientacyjnych zaznaczonych i radź se człowieku sam. Nie masz zaznaczonej swojej postaci, każdy przeciwnik jest w stanie spuścić Ci wpierdol, samemu trzeba odkrywać mechaniki, możliwości postaci i na co w danym momencie możesz sobie pozwolić. Graficznie gra nie powala i nie jest to gra idealna, ale wciąga niesamowicie swoim specyficznym poziomem trudności oraz mechanikami.
Gotuki robiły światy dobrze
Co cię ogranicza od niektórych terenów? Silne mobki. Umiesz ich uniknąć? Proszę bardzo, oto wyczepisty miecz
Znaczniki? Po co, idź spytaj handlarza, on ci powie że w połowie drogi do klasztoru skręć w prawo a potem w las! Dasz radę
Znajdźki? Kurła, jako dzieciak gdy znalazłem krótki miecz w jakiejś jaskini to cieszyłem się jak durny bo miałem lepszą grę na start. Aktualnie w takim wieśku 3 znajdują randomowy shit na 5lvl wyżej który i tak jest gorszy od aktualnie posiadanego
Ano i samo zwiedzanie: Grając jakiś czas temu w Kroniki: Hm... ciekawe co jest na końcu tej plaży...o jaskinia! Oooo skrzynia! Po prostu lazłem i znalazłem
Aktualne inne gry? Heh, tu jest pytajnik, idę tam. (SKellige, nienawidzę cię...) W wieśku czy AC Origins nie pamiętam nawet jak wygląda dany teren
Dobra gra to taka w której gracz może sam sobie wyznaczyć wyzwanie/cel który chce osiągnąć, a to wszystko podparte satysfakcjonujący gamplayem. I pyk masz dobrą gre.
Nigdy nie używałem szybkiej podróży w Kingdom Come Deliverence bo nawet nie wiedziałem że takowa istnieje. Od samego początku grałem na hardcorowym trybie i albo zawsze tę mechanikę przeoczyłem albo ona na tym trybie nie została wyjaśniona a potem jak wchodzę na stream Kiszaka i zdziwiony jestem że coś takiego istnieje.
Do tej pory nie używam tego systemu. Nie wiem... jakoś więcej frajdy mi daje nauka nawigacji po mapie niż użycie szybkiej podróży który również uważam że jest świetnie zaprojektowany i prawie wszystkie gry z otwartym światem powinny od takiego systemu zgapiać i dodawać do swoich gier. Mimo iż ten system jest w grze to ja specjalnie wybrałem aby z niego nie korzystać a i tak bawię się tak samo wybornie.
ja z szybkiej podróży w KCD korzystam tylko wtedy gdy moja ciekawość mnie zgubi i gdzieś się zablokuje - czasami jak skaczesz po krzakach się zdarza
@@janzielinski6999O paaanie. Ja się nie raz zablokowałem. Pewnego razu wylądowałem w jakimś wypizdowie. Nikogo w pobliżu. Ciemno jak w dupie, a ja w deszczu jadę na koniu z pochodnią, chuj wie w jakim lesie. "Wilki kurwa jakieś"... Z tego błądzenia wpadłem w zasadzkę Kumanów przez co koń mi się wypierdolił na ryj bo potknął się o specjalnie podłożone bele jakieś gdy galopowałem dość szybko. Ledwo przeżyłem to starcie. Cały posiniaczony jadę dalej. Wreszcie po całonocnej tułaczce spotykam starą kurwę i w końcu mam punkt odniesienia gdzie się znajduję więc w wracam do swojego namiotu przed zamkiem. Oczy mi się same zamykają z braku snu i padam na twarz zasypiając gdzie popadnie. Rano jakiś typ mnie opierdala że zająłem mu jego łoże, żegnam go ozięble po czym jadę dalej za kolejną przygodą.
Taki tam typowy dzień mojego Henryczka.
Niestety, dużo deweloperów wpadło w pułapkę open world'ów i idą po najprostszej linii oporu i po prostu dają multum znaczników i niskiej jakości wypełniaczy, które nic nie znaczą w świecie przedstawionym. Temat ciekawy i dobrze dobrane argumenty mówiące o problemach otwartych światów, ale kurczę, ciężko się słucha tego materiału, kiedy gość ma intonację jak typowy polski dziennikarz i akcentuje na ostatnią sylabę. xP
Grając w postal 2 mając z 5 lat wymyśliłem w jaki sposób można zabijać bez wykrycia przed najpierw zestunowanie npca paralizatorem a potem spalenie. Normalnie gdy się do kogoś strzela jest hałas a użycie broni wręcz sprawia że nasza ofiara krzyczy co też robi hałas. Nie wiem czy nie jestem jedyną osobą która odkryła ten trik.
Jednym z najlepszych RPGów z otwartym światem jest Project Zomboid, a gra jeszcze nie wyszła z bety i pewno nie wyjdzie :)
Wigilijny Wiedźmin 3 z wódeczką "Bo tego to się kurwa na trzeźwo nie da"? XD
Granie w to samo tak samo jest właśnie w PoE, ponieważ 99% graczy nie próbuje grać samemu. Każdy nowy gracz, pierwsze co robi to szuka gotowego buildu. Później się dziwi taka osoba, że jak to? Dlaczego gine? Co jest nie tak?, masakra.
Moje najintensywniejsze wspomnienie z gier? Pierwszy pojedynek z tytanem na arenie w umreal
Wychodzi wiedźmin 3 i inne firmy zainspirowane sukcesem interaktywnego serialu, tworzą coraz to nudniejsze otwarte światy, które stają się gównem ze stacjami na dokładanie szamba na wózek.
Wiem że się czepiam, ale wypowiadając pewnie byłeś na to przygotowany.
Ta ,,Kanibalka" sprawiła że poczułem, iż polityczna poprawność troche ci się udzieliła.
Oczywiście moje proprawicowe poglądy mogą mydlić mi oczy i naprawde można to odmienić w taki sposób xD
Nie lubię otwartych światów bo nie lubię marnować czasu przypomi na się misja z Ghost Recon gdzie po przyjściu z pracy miałem godzinę żeby pograć. I jechałem prawie 15 minut w jedną stronę po jakaś sprężynkę potem gdzies ja wiązałem 10 min i po zmarnowaniu 25 minut wkurzyłem się i odpaliłem jeszcze raz diablo 3 gdzie od początku miałem walkę z mobami. Albo Wiedźmin 3 i patatajam tym koniem w te i we w te dobrze że były te szybkie podróże potem. Właśnie w Gothic II miałem ten ból że chodzę biegam ciągle w tych samych lokacjach tym Burym Zenkiem zamiast zrobić coś co przyspieszy poruszanie. Dlatego właśnie lubię hack and slashe bo ciągle bije moby
A widzicie a jest taki Corepunk ktory nie ma znacznikow questy ma zajebiste old schoolowe, swietne dialogi a ludzie płaczą i narzekaja bo chcą grac w trybie DPS:D
dobrym przykładem złego otwartego świata jest..... Wiedźmin 3, niestety tak, nasz kochany wiesiek jeśli chodzi o otwartość świata jest po prostu gówniany. Oczywiście jest tam pewnie wiele ciekawych, pięknych i tajemniczych miejscówek ale też jest ich bardzo niewiele patrząc na ilość znaczników które to też w 90% nie prowadzą do żadnego odrobinę większego zadania czy też nie ma nic więcej tam rozbudowanego a jest tylko: przyjdź, ubij potwory/bandytów, zbierz nagrodę i powtórz to łącznie to może i 200 razy żeby wyczyścić mapę. To jeszcze można by zaakceptować gdyby do większości takich miejscówek prowadziły jakieś zadania bądź gracz znajdywałby się bardzo blisko przez jakąś misję ale ostatecznie 1/3 pytajników jest gdzieś na zadupiu. Dodatkowo eksploracja Skelige jest problematyczna przez góry które może dają ładne widoczki ale też tworzą ogromną barierę, dodatkowo woda a raczej wszystkie znaczniki na wodne i gdzieś na miniwyspach
W wiedźminie masz mini questy z wykrzyknikami, nie są one oznaczone na mapie puki nie jesteś blisko nich, więc to nie jest tak, że takiego czegoś nie ma. Aczkolwiek na dzisiejsze czasy otwarty świat wiedźmina nie jest już dobry
@@Peter-hh5bl mi chodziło w dużej mierze o pytajniki i to jak jest odkrywany świat ale w sumie masz rację te zadania z wykrzykników w większości są co najmniej spoko albo lepsze
Wydaje mi się, że w każdej grze bethesdy jest quest z kanibalami xD
Tak, komfort gui zabija ekscytacje z eksploracji.
Ja zablokowałem wejście do cmentarzyska orków grając na jednym save.
WIedźmin 3 dobrze powiedziane. haha w końcu . wiesiek 1 i 2 bardziej zdawał się otwarty z jakiegoś powodu.
A ja tam lubię ogromne otwarte światy, wypełnione po brzegi.
Wyjebać znaczniki zostawić mapę zmniejszyć trochę świat i resztę pozostawić narracji gry informacją od spotkanych npc-tów i dziennikowi zadań aaa sorry przecież to już było i działało 😂
Ja gdy grałem w Wieśka 3 to wyłączyłem sobie wszystkie znaczniki oprócz tych najwazniejszych dzięki temu eksploracja była o wiele przyjemniejsza
Może trochę się przypierdzielam, ale przy uruchomieniu gry to się raczej współczynnik gamma ustawia, a nie jakąś saturację światła xD
Ci którzy nie wiedzą, niech sobie w Goticzka zagrają.
A wedlug mnie to ja poprostu się zestarzałem, za dużo już widziałem i przez to gry już tak nie zachwycają.
Nie zgadzam się, że zrobienie różnych area level w "otwartej mapie" zabija ideę otwartego świata. Rejony bardziej wymagające i te stające się trywialne z czasem powinny być w takiej strukturze, to dobra progresja, np. stary WoW.
Saturacja
Ja gram co jakiś czas lubię wrócić do Mount & Blade: Warband -> tam można grać jak się chce dosłownie ❤
I to mi się nie nudzi mogę grać jako bandyta, zostać królem czy być kupcem opcji jest w huk -> od Ciebie zależy jak świat będzie wyglądał
Szkoda tylko że Bannerlord jest takim gównem
@kacaper4166 Możliwe - Ja gram tylko w Warband oraz pierwszą wersję bez dopisków 😀
Za duzo znaczników i szybka podróż zabiła otwarte światy
Najpiękniejszy świat w Tibii ;)
0:10 - są chujowo zagospodarowane i mają mało contentu. Tyle, koniec dyskusji.
ja jak grałem za dzieciaka w fife, to na najniższym poziomie trudności, do połowy pola przeciwnik nie zabierał piłki i grałem tylko do tej części, bo dalej nie potrafiłem przejśc przez boty XD
Fajen film, ale irytujący ten lektor AI i muzyka z Minecraft 2016 na pętli xD
Świetny otwarty świat ma nowy kangurek kao dukaty,diamenciki oraz runy teraz jest na zniżkach na steamie,gogu,playstation store oraz nintendo switch online, ponieważ zbliża się premiera Astrobota na Playstation 5.
Dodam że w wiśku wyczyściłem całą mapę
Jak miałem pokonać 6 króli w DS1 ale zamało zadawałem obrażeń. Okazało się że otworzylem skrzynkę embera tą przy rzeźniku ale nie podniosłem itemu. Tego ulepszenaia +10 nigdzie nie było przez co musiałem odnowa DS1 przechodzić
Witam, wydaję mi się iż słowo "saturacja" oznacza poprostu "nasycenie", a czego nasycenie to zależy już od kontekstu zdania.
Dla mnie Elden Ring to najlepsza gra jaka powstałą od czasów Wiedżmina 3.
"grafika nie ma znaczenia" jedno z bardziej nieprawdziwych, uważanych za prawdziwe zdan imo.
Tacy ludzie nie rozumieją, że grafika to również artystyczna jej strona. Grafika sama w sobie może się zestarzeć(jakość tekstur, efekty specjalne itd.), ale dobry "art style" nigdy. Bioshock jest tego świetnym przykładem.
@@fiox8170 +1
@@fiox8170 grałem niedawno - ale bioshock to takze inne elementy: fabuła, opisanie świata etc
Jeśli już są znaczniki powinno dać się je wyłączyć. Albo co byłoby dużo lepszym rozwiązaniem, domyślnie wyłączone znaczniki a jak już muszą robić gry pod dadgemerów to możliwość włączenia.
Z tego co pamiętam to jak twórcy eksperymentowali z takimi trybami i wprowadzali opcje gry bez znaczników... To nikt w tym trybie nie grał i i tak wszyscy te znaczniki włączali xD
@@azzaz557 No to prawda ale to też kwestia indywidualna ja lubię jak gra pozwala mi samemu odkrywać świat bez wskazywania palcem gdzie powinienem się udać
World of Warcraft ma najlepszy świat , każdy kontynent jest prawie arcydziełem ( Mówie tu o Outland oraz Northrend)
3:58 jak grałem gta sa chodziłem z miotaczem ognia zgarniętym na kodach i paliłem nim ludzi a w kuchni stary matkę napierdalał.
Otwarte światy stały sie nudne bo jest ich za duzo i prezentuja soba zerową wartość kreatywną. Ich nie powinno być za dużo. DLaczego? Bo dobry otwarty świat jest ciezko stworzyć. A szczegolnie gdy ma on byc jeszcze duzy. Dlaczego? Bo powinno sie go stworzyć tak, by był interesujacy na każdym kroku. Tak samo jak gra liniowa ma być interesujaca. Dlatego idealnym wyborem jest taki pół otwarty świat. Coś w stylu Deus Ex, Tomb Raider itp Gdzie jesteś w stanie upchnąć wiele ciekawostek na stosunkowo niewielkim obszarze. ALe nie zanudzisz tym gracza jak w FC, czy AC. Utrzymasz jego zainteresowanie i fun z gry przez wiekszość czasu - jezeli całą gra mu się spodoba. Nowy God of War też bym dla mnie bardzo ciekawy. Każda otwarta skrzynia to byla ekscytacja. W serii AC też jest kupa skrzyń, ale gdy 3/4 z nich daje mi po 500 monet, to sorry, ale nei jest to dla mnie w jakimokolwiek stopniu interesujace
Wszystko zależy od gracza. Ja gram tylko w otwarte światy i nigdy mnie nie znudziły. Nawet jak mam latać za znakami zapytania to włączam sobie podcast w tle i bawie się świetnie.
Boże mapy i zbudowany świat w Guild Wars 2, ilość puzzli które trzeba samemu znaleźć i przejść, ilość questów które się odblokują bo znajdziesz jakiś item w totalnej dupie losowo, zaludnienie jest, npcty walczą sobie z różnymi potworami samoistnie, sami do siebie gadają no to jest top1 moje
tak szczerze grając np w wiedźmina uważam że model aktowy był lepszy dla tej serii
Jest gościu co robi wieśka tylko pięściami albo tylko kuszą
Nie dziwi mnie, że Niemiecki wiedźmin 3 jest nudny. Dosłownie ta gra od początku jedzie faszyzmem… nigdy nie zrozumiem fenomenu
Morrowind i tak de besta. Czekam na Skywind
A czy w większości open worldów nie jest tak, że te open worldy zazwyczaj są puste i nie ma nic ciekawego? Nawet żadnych easter eggów? Z drugiej strony jak przypomnę sobie Skelige z Wieśka 3... Uh dude really?
Wiedzmin 3 bylby duzą lepszą grą,gdyby był liniowy w postaci takiej gry jak np. Demon Souls.
A tak,ten otwarty świat niby jest,ake gracz i tak jest prowadzony za rączkę.
Moim zdaniem,z ostatnich gier zdecydowanie Elden ring pokazuje że da sie zrobić otwarty świat,ktory trzeba samemu zbadać.
Tak samo jest w grach typu Zelda.
Płaczki niech idą grać w assassin's znacznik,gdzie zamoast zwiedzać ssiat gry to biegasz od znacznika do znacznika.
W eldenie niektórzy narzekają ze nie potrafią zrobic questa,jak sie nie potrafi czytać,to faktycznie moze byc problem.
Chociaz przyznam że dziennik zadań by sie przydał.
Tak czy inaczej,dla mnie top otwarte światy
Elden Ring,Zelda BoTW, Baldur Gate 3*
* Pół otwarty świat,ale gra jest mega regrywalna mimo to.
Cała reszta to gry liniowe,które udają WOLNOŚĆ.
Ja mam inne zdanie, one nigdy nie były ciekawe, więc też nie stały się nudne
Nie byłem zwolennikiem otwartych światów, bo przeważnie to tylko zapychacze czasowe, a sama gra ma treści na kilka godzin
!!!!!!DLA ZASIĘGU!!!!!!!!!
Najlepsze jest to ze taki doom 1 i doom 2 dalej ludzie napierdalaja inteorza mody
Dla mnie Wiesiek nie był nudny, ale inne gry z czasem mnie nudzą
Grałeś kiszak w The Surge 2?
zelda ocarina OoT i MM też były krapami i wyglądało jak gówno i te samplowane flety ale gdy miałem spiepszonego komputer i nic mi więcej niechodziło to było spoko gra
Dobry otwarty świat według mnie mial Dying Light 1
red alert 2 misja 11 sovietów zniszczyli mi bazę pozostały mi tylko 2 kirovy po ok 2h udało mi się skończyć misję
Tears of the kingdom co najzabawniejsze ma nieco podrasowaną grafikę względem breath od the wild
Powiedz lepiej ile płaciłeś za Wąsa?😅
Dlatego gram tylko w stare gry bo te nowe to totalny shit :/
Jezu ile można gadać o Gothicu XD
Nigdy nie chciałbym powrotu do małych światów ze starych gier. NIGDY.
Saturacja to nasycenie
Otwartość Gothic 3 mnie zanudzila, koło roku mi zeszło skończyć te nudy. Skyrim Oblivion nawet nie podchodzę bo jeszcze gorzej
Wiedźmin 3 to jest gra wszech czasów... nie było i nie będzie już takiej gry co ma napisanego tyle dobrego scenariusza nawet w zadaniach pobocznych. A tych jest dużo i każdy znak zapytania na mapie czymś może zaskoczyć. Gram od dzieciaka w gry i trochę tytułów się przewinęło, ale dzień 19 maja 2015 roku to był kamień milowy, który inne firmy teraz się inspirują. Takie gry robi się tylko raz ;)
Baldur's Gate 3 jest lepiej napisany od Wiedźmina
Kiszak, odnosząc się do twoich materiałów o wiedzminie, nie zgodzę się że gameplayowo ta gra nie ma głębi. Tam jest w chuj rzeczy potiony, mutageny, smary, receptury, runy do broni, craftingi, wywary i cała masa innych opcji. Problem polega na tym że gra jest u podstaw spierdolona i walka to atak/unik w nieskończoność i nie ma sensu bawić się w tą ogromną ilość ulepszeń i customizacji. Każde polowanie na potwory mogło być mini kampanią gdzie musisz zdobyć informacje o bestii, odblokować odpowiedni smar na miecz, wytropić maszkarę i zakończyć to satysfakcjonującą walką. Tak jak zresztą było w książkach gdzie wszystkie walki z potworami mogły zakończyć się śmiercią Geralta i przypominała walki z bossami w dark souls, anie masakrowanie mobków w POE. Niestety tak nie zrobili i każde polowanie na potwory poza zadaniem "Duch lasu" to starta czasu i nuda. Potencjał myślę był duży, ale go nie wykorzystali i problemem nie jest brak treści, ale jej implementacja i brak przydatności.