W odcinku: 2:40 O Wojtku i początkach zen i psychoterapii w Polsce - po co przebudzonym terapia? 6:37 Emocje nawykowo-spontaniczne i autentyczne - zniekształcamy buddyzm na obraz wyuczonej karmy z domu 11:26 Oświecony człowiek jest jednym z emocjami, lis Paichanga i jak “jasno widzieć i czuć?” 13:18 Forma jest pustką. Czy ego musi stać się puste czy też już jest Buddą? 16:12 Koło zen mistrza Seung Sahna, od codzienności małego ja do codzienności wielkiego Ja 18:19 SMUTEK - dlaczego stary mnich lamentuje najgłośniej? Substancja, prawda, funkcja 22:42 Czy muszę wybaczyć i odciąć GNIEW? Używaj medytacji nie do zamykania, a do otwierania 26:34 Nim zrobisz krok, jesteś u celu - nawet dziecko umie to powtórzyć, ale starzec wciąż się tego uczy 28:07 Uporczywa wizja odlotu ze złotym pyłem w oczach - filozoficzne i fizjologiczne sposoby na odcinanie się od siebie 32:54 Czy postawa samuraja, który ma dystans jest właściwą odpowiedzią na POŻĄDANIE i miłość? 42:43 Sygnalizowanie buddyjskich cnót - WSPÓŁCZUCIE, poświęcanie się dla uznania i ratowanie na siłę 46:34 Nerwicowe objawy mistrza Hakuina i taoistyczne metody kontaktu z ciałem. Etap, gdy góry nie są górami a błogość i choroba współistnieją 53:05 Ludzie i życie nas zweryfikują 53:37 Neurotyczne rodzinne wzorce przenosimy do praktyki, choć Linji pisze: “zabij rodziców i buddę” 57:26 Społeczne i kulturowe przywiązania do pustki całych kultur i narodów 58:53 Idealizacja nauczycieli, o Wojtku, Roshim Kapleau i sprzedawaniu wody nad rzeką 1:03:44 Co to znaczy odciąć całe myślenie? Gdy nieosądzanie i niesprawdzanie jest formą IGNORANCJI 1:04:34 Myślactwo i dochodzenie do kresu myślenia w pracy z koanami 1:06:39 Brak praktyk wstępnych w zen - pokłony dla woli, śpiewy dla serca, koany dla intelektu 1:07:48 Czy zen obiecuje coś więcej niż psychoterapia - fala jest morzem 1:09:46 Terapia transpersonalna. Ego jako obiekt - czy to zaburzenie tożsamości czy wyjście z uwikłania w tożsamość? 1:11:44 Narcystyczny LĘK o kompromitację i podtrzymywanie kreacji swojej tożsamości 1:15:51 MEDYTACJA PROWADZONA (7 MIN) - otwórz przestrzeń na lęk Dziękujemy za wasze wsparcie oraz za to, że jesteście z nami! Zapraszamy do komentowania i polubienia czy zostawienia subskrypcji. Pamiętajcie, że każde takie wasze wsparcia pomaga nam w docieraniu do większej ilości osób. Jeśli chcielibyście wesprzeć nasze działania finansowo to zapraszamy na: www.patronite.pl/www.zen.pl
W ogóle początki buddyzmu w Polsce to chyba było właśnie Zen i zdaje się pierwsza buddyjska Sangha Zen zawiązała się formalnie w Katowicach. Mam nadal pierwsze powielaczowe wydanie 'Trzech Filarów Zen' Philipa Kapleau oraz kilka roczników 'Drogi Zen', periodyku wydawanego przez pierwszych polskich buddystów. Pamiętam też początki powstawania Ośrodka Zen w Falenicy, rozbudowanego z istniejącej podarowanej willi. Chyba jakiś entuzjasta Zen wykazał się bezprecedensową szczodrością :)
Czy są jakieś konsultacje psychologiczne przed przyjęciem do grupy medytacyjnej? Jest możliwość uzyskania pisemnego zaświadczenia od psychologa o braku przeciwskazań do podjęcia formalnej praktyki medytacji?
@@martanirodziewiczw chyba w "Trzech Filarach Zen" jest sugestia by nie przyjmować do sanghi osób z problemami psychicznymi. Uważa się, że tylko ludzie o zdrowym umyśle mogą osiągnąć oświecenie co jest celem tej praktyki.
@@dominikdano7724 da się cierpieć tak mocno, że aż się poszukuje wyzwolenia od cierpienia i jednocześnie być zdrowym psychicznie? Bo chyba raczej nikt nie próbuje zrozumieć natury umysłu z nudów, dla rozrywki.
@@martanirodziewicz owszem, słusznie uważa się, że cierpienie nie jest naturalnym stanem człowieka, dlatego wszyscy normalni ludzie, a nawet inne istoty czujące poszukują skutecznego sposobu na wyzwolenie się od niego, szczególnie gdy akurat właśnie cierpią. I to jest jak najbardziej zdrowe :) Uważam, że wszelkie próby zrozumienia umysłu są chybione, czy to własnego czy innych istot, gdyż jest to jak np. mierzenie linijki linijką. Buddyzm uznaje umysł za szósty zmysł i w tym kontekście można go "zrozumieć" nim samym, tak jak rozumie się pięć pozostałych zmysłów, wzrok, słuch itd. Czyli nie czym one są, ale raczej jak są. W buddyzmie therawada postrzeganie zmysłowe, obserwacja dvara - "bramek zmysłów", jest wysublimowaną i zaawansowaną praktyką. I tak np. kaya dvara - wejscie przez dotyk, jivha dvara - wejscie przez smak itd. są treningiem mającym na celu zapoznawanie sie z szesciorgiem zmyslow w celu ich opanowania. Jednak dopiero po ustaleniu praktyki wskazan, kiedy uczen jest w stanie przestrzegac przynajmniej podstawowych wskazan, czyli -cyt.: "I. Najpierw, uczen bedzie poznawal Dhamme, studiował i rozwazal Dhamme, żyjąc moralnie i etycznie: 1. Powstrzyma sie od zabijania. 2. Powstrzyma sie od brania czego mu nie dano. 3. Powstrzyma sie od ekscesów seksualnych. 4. Powstrzyma sie od klamstw, plotek, obmowy, osadów, zlośliwosci, wyzwisk. 5. Powstrzyma sie od alkoholu i narkotyków. 6. Powstrzyma sie od dzialalnosci w niewlasciwych zawodach zwiazanych z zabijaniem, kradzieżą, oszustwami etc. II. Nastepnie, rozumiejac mentalnosc wraz z materialnoscia, uczen nie bedzie ulegal żadnemu ze zmyslów: w Majjhima Nikaya 107, GanakaMoggallana Sutta, Blogoslawiony naucza że dopiero kiedy sa ustabilizowane zreby moralnosci, kiedy mnich faktycznie praktykuje wskazania mozna zaczac dalsza praktyke, przejsc do kolejnego kroku. Nawet posluguje sie analogia zalozenia sobie wedzidla, tak jak narowisty kon moze byc opanowany przez zalozenie uprzezy. Nalezy wiec zalozyc, ze przystapienie do punktu II nie bedzie mialo sensu wczesniej niz takie wedzidlo zostalo zalozone."
Dziękuję za rozróżnienie czego medytacja Zazen może nie załatwić. Szczerze to pomaga w szukaniu szczęścia. Od strony krytycznej opiszę swoją historię. Osobiście zwiedziłem wielu psychoterapeutów. Do paru chodziłem wiele razy i nie czułem istotnych zmian. Było to takie 3x lepsze pisanie pamiętnika, ale za kasę. Byłem tak zawiedziony uzyskaną pomocą, że sam stworzyłem swoją terapię dla Siebie. Żmudna, ale przynajmniej działa i jestem samodzielny. Rozmawiałem też z wieloma osobami, które również były zawiedzione psychoterapią. Na NLP prowadząca nawet oskarżyła psychoterapię, że grubo nadużywają asocjowanie się z negatywnymi stanami. Spotkałem parę osób, które były zadowolone z terapii, ale osoby które wskazują za dobre mają zapchane po brzegi kalendarze i nie umieją wskazać innych podobnie kompetentnych i dostępnych terapeutów. Mam roboczą hipotezę, że na psychoterapii lepiej korzystają ludzie mniej pracujący intelektualnie. Im większa biegłość intelektualna tym wyższe wymagania dla prowadzącego terapię, a Ci wcale nie są śmietanką społeczeństwa. Przykre, gdy samemu się było w punkcie w którym nie miało się komu zapłacić by było lepiej. W tych tematach wciąż jest dużo do odkrycia. Chciałbym uniwersalnie się nauczyć się jak wykrywać tematy w których inni mogą mi znacznie przyspieszyć rozwój i kto mnie może przez nie przeprowadzić. Irytuje mnie arogancja psycho-terpautów łatwo negujących alternatywne metody. Dla mnie mainstream wcale nie okazał się skuteczniejszy. Statystycznie po obu stronach znalazłem po trochu wytchnienia, póki nie wziąłem pełną odpowiedzialność za swoją psychikę. Niech wszystkie istoty będą miały skuteczną drogę do szczęścia o ile tego tylko zapragną. Aho, Waldek
Ciekawe tematy poruszyliście , Dziękuję ❤ Mam swoją samoobserwację, że cierpienie pochodzi u mnie ze stawiania oporu(tamy) przed emocjami i przed rzeczywistością. Kiedy godzę się czyli puszczam opór znów energia/życie płynie. Zatem mi osobiście najwiecej pożytku przynosi rezygnowanie z oporu na rzecz otwarcia się i poznania. Oddech mi w tym mega pomaga i kierunek uwagi do wewnątrz, do odczuć, do obecnosci przy tym co mi się pojawiło. Taka praktyka w bonusie wzmacnia we mnie poczucie Prawdziwego JA(EGO), a obkurcza mi się i usycha fałszywe ego. Stąd wnioskuję, że fałszywe ego jest tymczasowe i jakoby w zastępstwie(taka proteza umyslu), dopóki w pełni nie rozwinie się Prawdziwe EGO(SELF) zdolne do życia w PRAWDZIE czyli poza bańką moich własnych wyobrażeń...
Nic z tego nie kumam.....zyje prosto.....jak kocham to Wiem i czuje Milosc ...jak sie oburze na czyjes zachowanie...to cala Sobą.....jak placze ze smutku to naprawde płaczę.....chetnie przebywam z ludzmi radosnymi....a jednoczesnie bardzo wrwnetrznie madrymi....Jestem spontaniczna mimo 70+.wiosen....i glebokiej traumy z dzieciństwa....Jestem wewnatrz dzieckiem wciąż teskniacym za Mama,ktora zzmarla w wieku 33.lat,zostawiajac trojke maltch dzieci ...Ja wciaz Ja Kocham....jest to rodzaj zapewne nieutulonego cierpienia...ale uwazam sie za Osobę Bogatą.....Tem Kto wiele przeżył ...wiele Rozumie....wybacza ...Moim Mistrzem jest Jezus Chrystus....nie Mam innych nauczycieli ani posrednikow.....gdy Dotkne Czlowieka ,tak z wewnetrznego nakazu Ten zostaje ogarnięty Miłością......Nic nie rozkminiam w cala plejade slownictwa uzywanego w rozbudzeniu psychiki Czlowieka.....z szacunkiem BAbcia MMMiriam
Miałem w swoim życiu epizod w którym byłem przekonany, że sama mocna praktyka zen wystarczy i pomoże rozwiązać lub nawet przekroczyć pewne sprawy. Dziś wiem, że rozpoczęcie terapii było w moim życiu równie ważne co rozpoczęcie praktyki zen. Tak jak mówi tytuł tego podcastu, medytacja to nie terapia i ja się pod tym podpisuję z autopsji. Dziękuję Państwu za tą rozmowę. Pozdrawiam serdecznie!
Podpisuję się pod tym; ja do buddyzmu medytacji podchodziłam kilka razy; i "pozycja" umysłu po ściągnięciu tony problemów w wyniku odbytej psychoterapii jest wyjątkowo lekka i otwarta. Innymi slowy: po psychoterapii lepiej i szybciej robi się postępy w medytacji. Podsumowując; najpierw terapia, potem medytacja. Takie są moje doświadczenia. ❤
Zarówno medytacja, jak i terapia mają prowadzić do wygaśnięcia cierpienia. Warto tu wspomnieć, że mistrzyni zen Marsha Linehan nie dość, że pokonała własne zaburzenie osobowości borderline, to jeszcze stworzyła nurt terapeutyczny DBT oparty na zen i mindfulnesie.
Celem wszelkich praktyk duchowych jest tak naprawdę osiągnięcie pokoju pomiędzy duchem i ciałem. Uważam, że ego nie należy zwalczać, lecz uczyć współpracy z całością, na zasadzie : po pierwsze nie szkodzić. Osiągnięcie poziomu miłości i współczucia, które jednocześnie nie jest nakazem pomagania na siłę jest trudne. Wymaga pracy nad sobą i prawidłowego samozreflektowania swoich doświadczeń życiowych i wynikających z nich ,, postępów". Krótko mówiąc : pokochanie samego siebie jest momentem pokochania wszystkiego co jest, gdyż wszystko co jest, jest po to, by służyć tobie, a ty jemu. Jednoczesne chodzenie po ziemi i widzenia rzeczy z perspektywy ptaka działa uwalniająco na wcześniej, bezkrytycznie przyjęte programowania. Moment ten, nazywam dojściem do siebie lub poznaniem swojej istoty. Przypomina to moment narodzin. Otwierają się wówczas zasoby pamięci komórkowej i pustka wypełnia się ( wysycenie ). Potwierdzam, że świadoma praktyka jest ostatnim mistrzem. Pozdrawiam 🌻
Podoba mi sie to co Wojciech E. mówi,że spontaniczność to odruch nieświadomości, to widać często w relacjach z ludźmi gdy np; ktoś niezapowiedziany nagle odwiedza pod wpływem spontaniczności, widać jak wewnętrzne dziecko przejęło na jakiś czas świadomość.
Mam za sobą ok. pięć lat medytacji i dwie ukończone psychoterapie grupowe, jedno i drugie ma dla mnie ogromy wpływ i uzupełnia się nawzajem. Dobra i potrzebna nauka. Dziękuję Wam obojgu ❤🙏
@@maamiss5561 idz na terapie wtedy kiedy Ty bedziesz czuc, ze to jest ten wlasciwym czas, nie ze musisz. Albo kiedy sytuacja i bedzie juz na takim.poziomie, ze samemu bedziesz szukac pomocy... Czesto jest tak, ze ludzie nie sa gotowi na terapie w danym momencie.. Ja wybralam moment, sytuacja byla podbramkowa 😂.. nie znalazlam terapeuty Bo byl COVID, wiec znalazlam odpowiednie ksiazki terapeutyczne.. ale jeszcze bym sobie cos przerobila tak by jeszcze wycisnac te cytryne do konca ..sadhu
Wielkie dzięki za rozmowę , niezwykle ważna. Właśnie mam obok ,, guru” z głęboką traumą z dzieciństwa. Nie dociera , że równolegle z medytacją i zdobyciem święceń na mnicha buddyjskiego , należy zająć się psychiką i nierozwiązanymi problemami. Kiedyś sama myślałam , że medytacja wszystko załatwi. Pomimo ,że jest niezwykle istotna i wielce pomaga , to nie rozpuszcza traum. ❤❤❤
Mi buddyzm przyniósł spokój wynikający ze zrozumienia.Znalazłam odpowiedzi na wszystkie pytania oraz przyczynę niezgody na rzeczywistość nazywaną cierpieniem. Stał się mocą mego serca i umysłu. Samsara jest piękna poprzez możliwość rozpoznania kim jesteśmy. Tak samo piękna jak nirwana. Wszystko zaś jest kwestią wyboru. Dziękuję za spotkanie.
Zauważyłam, że buddyzm przyciąga ludzi, którzy mają problemy z nawiązywaniem trwałych relacji. Odnajdują oni ukojenie w naukach o nietrwałości zjawisk.
@@martanirodziewicz Dużo w tym prawdy. Buddyzm mówi iż przyczyną cierpienia jest przywiązanie. Tak więc może ono być do ludzi ,własnego ego lub ocen niezgodnych z rzeczywistością. Przyczyną cierpienia jest też dualistyczne postrzeganie rzeczywistości. N.p podział na ja i inni. Rozpoznanie własnego programu postrzegania rzeczywistości daje akceptację rzeczywistości takiej jaką jest. Lęk przed bliskością w relacji wynika z lęku przed odrzuceniem czyli też samotnością. Zrozumiesz siebie to zrozumiesz też innych. Buddyzm jest światopoglądem oraz metodą obserwacji oraz pracy z własnym umysłem w celu osiągnięcia spokoju oraz szczęścia. Medytacja jest techniką pozwalającą na samoobserwację.
@@martanirodziewicz,, Formą jest pustką,pustką jest formą" to stwierdzenie,że wszystko jest wspózależne i nawzajem się warunkuje. Czas i przestrzeń oraz świadomość też. Dlatego wszystko mija. Nie znaczy to jednak,że nie ma wartości. Pozdrawiam Cię serdecznie.
@@martanirodziewicz Sprawdź do czego jesteś przywiązana,bo wcześniej lub później stanie się to przyczyną Twego cierpienia. Istotne jest to aby wybierać przyczyny dla których warto żyć i dla których warto umrzeć. To zrozumiałam na mojej buddyjskiej ścieżce.
Chciałbym takiej rozmowy wysłuchać 20 lat temu. Jeździło się na sesshin zen i "pchało" na doświadczenie, w przekonaniu że to rozwiąże wszystkie problemy. Myślę że książki typu "3 filary" też się do tego przyczyniły. Uważam że czegoś brakuje w buddyźmie szczególnie na Zachodzie, a terapia to swego rodzaju para-religia i łatanie dziury. Nie bardzo ufam temu podejściu.
Miło posłuchać rozmowy dwojga oświeconych, choć w starożytności, gdy spotykali się ze sobą oświeceni adepci zen, to często w celach tzw. "walki dharmy' :) Z drugiej strony przypomnę dawną anegdotę chasydów o spotkaniu się dwóch cadyków w jednej miejscowości. W tym celu zbudowano dla nich wysokie podium z baldachimem na obszernym placu, ustawiono na nim dwa trony i posadzono ich vis a vis oczekując wielkiej dysputy religijnej. Jakież było zdziwienie otaczających podium tłumów, że święci cadykowie nic nie rzekli i uparcie długo milczeli. W końcu ktoś spytał - Dlaczego nic nie mówicie? Jeden z nich się odezwał - On wszystko wie, ja wszystko wiem. O czym mielibyśmy dyskutować? :)
Człowiek dopiero wstępuje na prawdziwą ścieżkę rozwoju duchowego, gdy ma odwagę przyznac się przed samym sobą, iż wie że nic nie wie, dopiero wtedy wchodzi na drogę poznawania wszystkich zjawisk świadomościowych, które ulegaja transformacji by przenikac nieznane horyzonty życia, dopiero wtedy człowiek postępuje ścieżką samourzeczywistniania swej jazni w sposób naturalny poprzez samoświadomość. Prawdziwa medytacja nie pochodzi z zewnętrznego źródła mocy jakiegoś guru. Prawdziwa medytacja pochodzi z własnego wnętrza by poczuć jedność z całością wszechistnienia. Kluczem prawdziwego poznawania życia we wszystkich jego przejawach, to umiejętność otwarcia się na nieskończoność, a wobec tego trzeba iść ścieżka wolnosci od złudzeń umysłu, który wymyśla ciągle jakies tradycje i religię by zyc w iluzji zewnętrznych praktyk, jako sztuczne nakazy czy zakazy, a to jest droga w ślepą uliczkę.
@@marekkubis1737 wydaje się, że opisujesz jakiś proces rozwoju duchowego prowadzący do "poczucia jedności z całością wszechświata", czyli inaczej to zwane "non-duality", otawarcie "trzeciego oka". Ten stan świadomości bywa osiągany na wiele sposobów, także przez tych którzy ani nie medytują, ani nie rozważają własnej ignorancji. Może być też doświadczony w wyniku przeżytej traumy, a niekiedy bez dającego się stwierdzić powodu.
@@dominikdano7724 Szanowny czlowieku! Aby poznawać siebie i całość życia wokół siebie, trzeba wejść głęboko do swego wnetrza by czuć jego obecność całym sobą, a to wymaga wewnętrznej uwaznosci i samodyscypliny. Nikt nas tego nie nauczy, jak własne doswiadczanie pełni życia poprzez osobista uważność na drodze wewnętrznej inicjacji, która jest naturalnym procesem poznawczym, jako narzędzie medytacji otwierająca mi drogę do nieznanych tajemnic zycia. Nie liczę na żadne zbawienie poprzez nawiedzonego guru, który chce mi wcisnąć swoje nauki udzielając zewnętrzną inicjacje. To nie dla mnie takie nauki o tzw. oświeceniu. Moje życie w moich rękach, gdyz sam wolę odkrywać istotę swego czlowieczenstwa drogą osobistego wglądu czyli tzw. medytacji, która jest procesem wewnętrznej inicjacji, a to jest zupełnie inna droga poznawania istoty życia we wszystkim, niz to co oferuje New age.Zadna religia czy tam nauki New age w oparciu o zewnętrzne rytualy, to droga w ślepą uliczkę,gdyz opieraja się na nakazach i zakazach, aby kontrolować swoich wyznawcow dla zachowania swojej tradycji i zwodzacych nauk poprzez umysł. Człowiek od samego poczatku musi iść swoją własną drogą, aby zakotwiczyc się w prawdzie absolutnej, która uwalnia nas od dualizmu i mamidel umysłu. Prawdziwy rozwój duchowy, to świadomość natury własnego serca, które otwiera nam drogę do samourzeczywistnienia swego Jestestwa, a to jest droga milosci, mądrości i wolnosci by wyjść po za zewnętrzne uwarunkowania dualizmu i mamidel umysłu, oferowane poprzez pseudo nauuki tradycji religijnej i New age.
[14:05] Pamiętam jak przez długi czas się nad tym zastanawiałem, zanim trochę to uszeregowano na Zachodzie. I chyba jest tak, że nawet mając perspektywę wielkiego umysłu, pustki przedmiotów umysłu czy nawet samego umysłu (bezjaźniowości, anatman/anatta - a to już pieczęć dharmy), to wciąż ten nawykowy umysł tam się cały czas "oczyszcza", a to oczyszczanie jest efektem ubocznym deidentyfikacji i też jest procesem w zasadzie nieskończonym. Tak bardziej praktycznie i używając zenistycznej nomenklatury można powiedzieć, że doświadczenie kensho i umocowane w poglądzie uświadomienie z tym związane jest pewnego rodzaju wewnętrznym nauczycielem i chwila po chwili przekształca zwykły umysł, ale nie tak jednorazowo i błyskawicznie, jak chcielibyśmy. 😅
„Budda nauczał, że całe cierpienie pochodzi z naszych umysłów, z naszego myślenia. My, istoty ludzkie, za dużo rozumiemy. Jeśli mamy zbyt wiele rozumienia, mamy wiele problemów. Jeśli mamy tylko trochę rozumienia, wtedy mamy niewiele problemów. Jednak jeśli całkowicie utrzymujemy umysł 'nie wiem', wtedy nic nie jest problemem. Mocne utrzymywanie umysłu 'nie wiem' oznacza powrót do pierwotnego punktu, do naszego umysłu sprzed myślenia. Myślenie stwarza rozumienie, a całe rozumienie jest jedynie czyimiś poglądami. Jeśli nie strawisz całkowicie tych poglądów, wtedy przez całe życie podążasz tylko czyjąś drogą. Na przykład ktoś mówi: „Niebo jest niebieskie”. Inna osoba mówi: „Drzewo jest zielone”. Jednak niebo nigdy nie powiedziało o sobie: „Jestem niebieskie”. Drzewo nigdy nie powiedziało: „Jestem zielone”. To ludzkie istoty mówią: „Niebo jest niebieskie, drzewo jest zielone”. Kiedyś, dawno temu, ktoś ci powiedział: „Niebo jest niebieskie” i od tamtej pory nosisz ze sobą ten pogląd. Pies nigdy nie mówi: „Niebo jest niebieskie”. Kot nigdy nie mówi: „Drzewo jest zielone”. Pies nigdy nie mówi również: „Jestem psem”. Koty wcale nie wierzą w to, że są kotami. Ludzkie istoty stwarzają to wszystko, a następnie walczą o to. Ich pogląd jest błędny. Stwarzają kolor, wielkość, kształt, czas, przestrzeń, nazwy i formy. Stwarzają przyczynę i skutek, życie i śmierć, przychodzenie i odchodzenie. Pierwotnie wszystkie te rzeczy nie istnieją. Wszystko to pochodzi z myślenia; nasze myślenie wszystko stwarza. To tylko czyjaś idea.” ~ DSSN Seung Sahn
,, Umysł jest jak spadochron. Najlepiej działa wtedy, kiedy jest otwarty " Albert Einstein ,, Jeśli więc chcemy zmienić jakiś aspekt naszej rzeczywistości musimy myśleć, czuć i działać w nowy sposób; musimy być inni pod względem naszych reakcji na doświadczenia. Musimy"stać się " kimś innym. Musimy stworzyć nowy stan umysłu..... Musimy obserwować nowe wyniki z tym nowym umysłem" J.Dispenza - Medytacja to sztuka bycia świadomym własnych myśli bez osądzania ich 🧘 Jakie są twoje myśli tym jesteś,kreujesz sam swój świat , decydując jakie emocje karmimy
Nie ma ucieczki przed karma, nie da się rosnąć nie doświadczając swoich ograniczeń. Darma (sposób) Sanga(wspierające otoczenie) Budda(życie) to tylko trening by nie wpadać wciąż i wciąż w te same koleiny pamięci i uwarunkowan. Bo stagnacja jest śmiercią i piekłem. Piekło ma napis na bramie ,, U nas bez zmian" Darma to umiejętność złapanie cegły która spada na głowę. Sanga to użycie jej do budowy domu (historii naszego związku z cegła) . Budda to umiejętność smiania się z tego wszystkiego. A Satori...to tylko złapanie cegły., Mam to" Cegła nie spada na głowę temu kto ją widzi. Tak w skrócie o Zen) bez wschodniej etymologi, czy perfumowanych kadzidlem pierdow.)
Wypadałoby zdefiniować czym terapia jest lub czym nie jest na początku podcastu lub jakie działania to działania terapeutyczne a jakie to dzialania nie terapeutyczne. Czy można to oddzielić itp. ? Czym jest terapia w ogóle itd.
Byłam kiedyś na spotkaniu z Buddystami, i o mało by mi oczu nie wydrapali 🤩jak wspomniałam o przemocy rodziców wobec dzieci. Ludzie bez wiedzy i zamknięci na wiedzę, z problemami.
@@BoSoen Po tym spotkaniu podwoziłam jedną kobietę do domu i w samochodzie mi powiedziała "Ma Pani rację, tak jest w rodzinach" ale tam na spotkaniu nie miała odwagi mnie wesprzeć. Potem opowiedziała mi smutną historię swojej rodziny. Później poznałam innych buddystów, to ludzie uciekający w tą filozofię, zamiast zająć się swoimi problemami.
Zmieniłbym tytuł podcastu na "medytacja to nie psychoterapia i nie psychoanaliza", bo Wojciech Eichelberger nie jest np. aeroterapeutą, kinenoterapeutą, fizjoterapeutą, bioterapeutą itd. dziesiątki różnych specjalności, którzy mogliby mieć inne spojrzenie na medytację. Nie mówiąc o pierwotnym znaczeniu słowa "terapeuci', użytym po raz pierwszy przez Filona z Aleksandrii. Terapeutami nazywał wspólnotę monastyczną praktykującą jakiś rodzaj medytacji. co ciekawe, istnieje dobrze umotywowany pogląd, że terapeuci opisani przez Filona z Aleksandrii to osiadli w pobliżu tej metropolii buddyści Theravada (nazwa oznacza "doktryna starsza", czyli stara, albo pierwotna nauka Buddy. Jej zwolenników zwiemy therawadinami /sanskr. theravādin, dosł. „głoszącymi (-vādin)) [to, co nauczają] starsi” (thera), czyli mistrzowie, nauczyciele wywodzący swą naukę bezpośrednio od Buddy. Nazwa "therawada" u Filona piszącego po grecku przekształca się w "terapeuta", gdyż zapisuje ją "ze słuchu" i zapewne w brzmieniu od kogoś zasłyszanym. Przed nim nie było zdaje się w ogóle takiego słowa "terapeutas" ani greckiego, ani też żydowskiego. On je pierwszy zapisał/. Nauka Buddy jest o 500 lat starsza od chrześcijaństw i znane są opisy przybycia misjonarzy buddyjskich do Aten 400 lat zanim pojawił się w nich św. Paweł. Teolodzy chrześcijańscy uważają, że opisani przez Filona terapeuci są sektą esseńczyków i że obie nazwy dotyczą tej samej wspólnoty religijnej. Jednak Filon nie utożsamia esseńczyków z terapeutami, pisał o tych wspólnotach osobne opracowania: "Po moim traktacie o Esseńczykach, którzy poświęcili życiu czynnemu swoją gorliwość i swoje wysiłki [...] chcę teraz zachowując porządek mojej pracy poświęcić część, na którą zasługują adepci życia kontemplacyjnego", jak to zaznacza na początku traktatu o terapeutach i terapeutkach, czyli i o mniszkach, co już samo w sobie jest obce judaizmowi, a rozpowszechnione w buddyzmie.
Czuję że powinienem jeszcze uzupełnić powyższy wpis, o o coś istotnego dla mnie. Gdy po raz pierwszy spotkałem buddystę zen spytał mnie - Jaka jest twoja praktyka? - odparłem - No, chodzę co niedzielę do kościoła, uczestniczę w mszach, modlę się co jakiś czas, jak to katolik. A jaka jest twoja praktyka? - zapytałem. - Praktykuję zen - odparł - jest to trening ciała i umysłu. Nic nie wspomniał o medytacji, bo jak się potem dowiedziałem, termin ten odnosi się do innej tradycji. A więc zen to buddyjska praktyka i trening ciała i umysłu. Nie medytacja. Natomiast psychiatria, psychologia, psychoanaliza itp. to nauki i techniki wynalezione stosunkowo niedawno, mające niecałe 200 lat, zbyt wcześnie by je móc nawet sensownie ocenić i zestawianie ich z buddyzmem, mającym 2500-letnią tradycję, jest dla mnie nieporozumieniem. Czytałem wypowiedzi oświeconych mistrzów buddyjskich, którzy twierdzili, że nie mają psychiki. Jest to koncepcja nieznana i zbędna w innych niż nasza cywilizacja.
@@dominikdano7724 a jakie znaczenie ma tradycja ? buddyzm tez mial kiedys 200 lat .Nie porównuje się tu tradycji ani tez rozmowa ta nie ma na celu oceniania , popisywania się swoimi wiadomościami lub pouczaniem .
@@piotrmaciejewski7434 uważam przeciwnie, że właśnie porównuje się w podcaście tradycje "duchową" (buddyzm) z "nieduchową" (freudyzm) i nie tylko w rozmowie, ale też w samym tytule jest wyrażony zamiar negatywnego zestawienia medytacji (treningu zen) z terapią (psychoterapią). Oczywiście można porównywać ból gardła z młynkiem do kawy. W moim przekonaniu jest to jednak nieporozumienie.
1. Nie usuwa się Ja, ale zakłócenia wpływające na Ja, przez zrozumienie skąd i po co,dlaczego. 2. Ten obszar, który nazywasz autentyczny 10:13 to pozytywne wyrachowanie. 3. Naucz się rozróżniać lęk od obawy.
A my katolicy bierzemy cierpienie na klatę, jak nasz Zbawiciel. Oddajemy go Bogu za innych, to rodzi sens. Chrześcijaństwo to nie moralizm, ale historia miłosna, jak powiedział Ratzinger. Kto kocha ten cierpi, kto kocha ten wybacza sobie i innym. [Kwan Um. Um po rosyjsku to rozum, ciekawe czy oni nie zapożyczyli tego słowa ze Wschodu]
@@piotrkost6850 'Brzmi zbyt wyniośle. '-' To nie pomysł Kościoła ale słowa Ewangelii. -Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.' Nie przyjmujemy tych słów mechanicznie, ale dojrzewamy do nich. 'bij mnie, a i tak ci przebaczę"- skąd ta naiwna opinia o katolikach? Nikt kto zna Pismo Swięte nie jest tak niemądry. Jest porządek miłowania, na pierwszym miejscu miłujemy siebie samego, potem rodzinę, itd. Bóg dał nam miarę miłości bliźniego. Jeśli nie kocham siebie, nie umiem miłować. Ewangelia formuje do kontroli emocji, w tym wściekłość, nie dopuszczać by się rozpędziły i ogon kręcił psem. Mamy też potężne narzędzie do pomocy, działanie Łaski. Pozdrawiam.
Nawiązując do tematu - samo zen na pewno nie jest "dla każdego". Żeby rozwinęła się praktyka, muszą wystąpić sprzyjające okoliczności. Nie piszę tutaj o "dobrej sytuacji". Huineng na przykład, Szósty Patriarcha, znalazł się w odpowiednim czasie, miejscu i usłyszał Sutrę Diamentową...
Tak słucham i odczuwam, że Buddyzm, Chrześcijaństwo, terapia, itp, to jedna i ta sama woda w różnych naczyniach. Niech każdy ma prawo do kształtów swoich naczyń 🙂
Być może błędem jaki popełniają prowadzący, jest myślenie niedualnych jhan, że stanem buddy. Jhany, są zmienne i prędzej czy później się z nich wychodzi. Są niedualne i zawierają pewien aspekt,, prawdy,,. Jednak każda jhane można przekroczyć. Kiedy czytam opisy mistrza zen seungh sahn jako żywo, opisuje 1 jhane niematerialne, jhane nieskończonej przestrzeni. Do stanu buddy, jeszcze daleko. Czy ktoś, kompetentny może się odnieść?
Bardzo trafna uwaga! Powtórzę to, co powiedziałam w podaście - w języku zen cały podcast jest właśnie o myleniu samadhi z prajną (shamathy z vipassaną itd), mówiąc potocznie: stanu spokoju z mądrością. Zen posługuje się dość metaforycznym i nieprecyzyjnym językiem, podatnym na błędne interpretacje ale podkreślając że pojęcia są tylko palcem wskazującym na księżyc. W praktyce koanów pracujemy natomiast też z przywiązaniem do nieforemności, w tym przestrzeni. Np koan: "Ziemia podtrzymuje góry, drzewa, ludzi, zwierzęta - wszystko. Przestrzeń podtrzymuje ziemię. Co podtrzymuje przestrzeń? Jeśli znajdziesz to, wtedy zrozumiesz, że masz dwie nogi." I komentarz Seung Sahna DSSN: “Jest jedna rzecz, która nigdy nie pojawia się ani nie znika. Czy potrafisz ją odnaleźć? Jeden z moich uczniów powiedział kiedyś: Przestrzeń taka jest. Ale przestrzeń też jest pusta, prawda? Skąd pochodzi przestrzeń? Ha ha ha ha! Musimy więc znaleźć tę niezniszczalną rzecz.” Ale do dalszej dyskusji zapraszam na FB. ~haein
Niestety określanie świadomości jako "przestrzennej" często prowadzi do takich nieporozumień. Poza tym nie ma czegoś takiego jak niedualne jhany. W każdej jhanie jest obecny jakiś obiekt i dopóki istnieje świadomość tego obiektu, występuje dualizm.
Zdarza się, że w procesie psychoterapeutycznym pacjent doświadcza niechcianych myśli i uczuć tak silnych, że jedyne co może zrobić, to zwiększyć siłę swojej koncentracji tak, aby móc je od siebie odepchnąć. W rezultacie jego mechanizmy obronne stają się jeszcze silniejsze.
-- Dlaczego tego słuchałem? -- To prawda. Nigdy nie potrzebowałeś psychoterapii! -- Sugerujesz, że jestem chory? -- Wcale nie. Jesteś całkowicie wyleczony... ponieważ nie żyjesz.
Używając tych ściśle buddyjskich słów w przy powieściach powinniście drodzy prowadzący rozjaśniać te słowa bo nie dla wszystkich jest to zrozumiałe, kiedy czytamy możemy przerwać wyjaśnić coś, tutaj kiedy słowo goni następne słowo łatwo zgubić całość jeżeli nie jest się obeznanym w nomenklaturze słów, tutaj brakuje tej czytelności. Pozdrawiam
A co to ma za znaczenie jak sie co nazywa, ważne jakie ma oddziaływanie. Że nazywa sie coś terapią to gwarancją czego jest? Czasami terapia może nawet kogoś zniszczyć, ale medytacja nie. W medytacji jest się niezależnym czlowiekiem a nie kundlem do kondycjonowania w cudzych rękach
Zastanawia mnie jedno bo zachód bierze jakieś nauki i próbuje wykorzystywać w jakimś celu zmieniając różne zasady itp. Czy już samo siebie to nie ogołaca zen oglądałem wywiad Makudo Taisen Deshimaru mistrza zen mówił, że zachód czy bardziej odniósł się do USA no ale teraz to jest wszędzie wykorzystuje zen do psychoanalizy, terapii itp. a to nie o to chodzi w buddyzmie zen. Więc nie wiem czy też takie łączenie ma sens no bo to już nie jest zen. No może jakaś forma zmienionej medytacji czy popularny mindfulness. Mnóstwo zresztą zachód bierze np z duchowości i wykorzystuje z nauk wed, buddyzmu czy biblii i wykorzystuje np Disenza i popularna fizyka kwantowa czy wspomniana pszychologia i coaching. Chodzi mi że terapia terapią a buddyzm zen to duchowość oczywiście w pewien sposób może się łączy ale nie wiem czy łączenie nie przeinacza głębokich duchowych nauk. Zresztą też już samo wykorzystywanie zen już tak mi się kłóci... pominiete też dla mnie w tym wywiadzie kwestie poziomów np. przeżywania emocji czy jeżeli mówimy o ego ktoś może mieć rozbudowane bardziej i mniej (trochę Pan Wojciech Eichelberger wspomniał) Np. co do śmierci też można przeżywać bardziej i mniej i np. ktoś sobie poradzi a ktoś wpadnie w depresje. Myślę to bardzo istotne bo generalizuje że jak płacze to płacze ale kwestia jak sobie z tym radzę. Pan Wojciech przytoczył opowieść o mnichu który płacze po śmierci z drugiej strony pamietam opowieść o mnichu który się śmiał cały czas.... Terapia i psychoanaliza też ma wiele jeszcze do poznania bo w wielu przypadkach słabo sobie radzi... Oczywiście też pomaga ale to wszystko zależy od wielu czynników... Co do niedźwiedzia też kwestia czy realny czy niedźwiedzia w głowie tzn. Czy boje się czegoś realnego czy wyimaginowanego obrazu, iluzji... No moje takie przemyślenia podobnie jak przemyślenia Pana Wojciecha czy Pani. Ilu ludzi tyle może być interpretacji a w samym zen chyba mniej trzeba tym się zajmować niż w np. Buddyzmie tybetańskim właśnie dlatego że wchodzą przekonania, intepretacje jakieś upodobania itp. Czy ignorancja jest źródłem cierpienia? Pozdrawiam
Ego srego panie kolego. Celem wszelkich praktyk duchowych jest tak naprawdę utwardzanie lsniacej lancy i wbijanie do celu.Zeby zylo nam sie przyjemnej.... jedziemY!!!
W odcinku:
2:40 O Wojtku i początkach zen i psychoterapii w Polsce - po co przebudzonym terapia?
6:37 Emocje nawykowo-spontaniczne i autentyczne - zniekształcamy buddyzm na obraz wyuczonej karmy z domu
11:26 Oświecony człowiek jest jednym z emocjami, lis Paichanga i jak “jasno widzieć i czuć?”
13:18 Forma jest pustką. Czy ego musi stać się puste czy też już jest Buddą?
16:12 Koło zen mistrza Seung Sahna, od codzienności małego ja do codzienności wielkiego Ja
18:19 SMUTEK - dlaczego stary mnich lamentuje najgłośniej? Substancja, prawda, funkcja
22:42 Czy muszę wybaczyć i odciąć GNIEW? Używaj medytacji nie do zamykania, a do otwierania
26:34 Nim zrobisz krok, jesteś u celu - nawet dziecko umie to powtórzyć, ale starzec wciąż się tego uczy
28:07 Uporczywa wizja odlotu ze złotym pyłem w oczach - filozoficzne i fizjologiczne sposoby na odcinanie się od siebie
32:54 Czy postawa samuraja, który ma dystans jest właściwą odpowiedzią na POŻĄDANIE i miłość?
42:43 Sygnalizowanie buddyjskich cnót - WSPÓŁCZUCIE, poświęcanie się dla uznania i ratowanie na siłę
46:34 Nerwicowe objawy mistrza Hakuina i taoistyczne metody kontaktu z ciałem. Etap, gdy góry nie są górami a błogość i choroba współistnieją
53:05 Ludzie i życie nas zweryfikują
53:37 Neurotyczne rodzinne wzorce przenosimy do praktyki, choć Linji pisze: “zabij rodziców i buddę”
57:26 Społeczne i kulturowe przywiązania do pustki całych kultur i narodów
58:53 Idealizacja nauczycieli, o Wojtku, Roshim Kapleau i sprzedawaniu wody nad rzeką
1:03:44 Co to znaczy odciąć całe myślenie? Gdy nieosądzanie i niesprawdzanie jest formą IGNORANCJI
1:04:34 Myślactwo i dochodzenie do kresu myślenia w pracy z koanami
1:06:39 Brak praktyk wstępnych w zen - pokłony dla woli, śpiewy dla serca, koany dla intelektu
1:07:48 Czy zen obiecuje coś więcej niż psychoterapia - fala jest morzem
1:09:46 Terapia transpersonalna. Ego jako obiekt - czy to zaburzenie tożsamości czy wyjście z uwikłania w tożsamość?
1:11:44 Narcystyczny LĘK o kompromitację i podtrzymywanie kreacji swojej tożsamości
1:15:51 MEDYTACJA PROWADZONA (7 MIN) - otwórz przestrzeń na lęk
Dziękujemy za wasze wsparcie oraz za to, że jesteście z nami! Zapraszamy do komentowania i polubienia czy zostawienia subskrypcji. Pamiętajcie, że każde takie wasze wsparcia pomaga nam w docieraniu do większej ilości osób. Jeśli chcielibyście wesprzeć nasze działania finansowo to zapraszamy na: www.patronite.pl/www.zen.pl
W ogóle początki buddyzmu w Polsce to chyba było właśnie Zen i zdaje się pierwsza buddyjska Sangha Zen zawiązała się formalnie w Katowicach. Mam nadal pierwsze powielaczowe wydanie 'Trzech Filarów Zen' Philipa Kapleau oraz kilka roczników 'Drogi Zen', periodyku wydawanego przez pierwszych polskich buddystów. Pamiętam też początki powstawania Ośrodka Zen w Falenicy, rozbudowanego z istniejącej podarowanej willi. Chyba jakiś entuzjasta Zen wykazał się bezprecedensową szczodrością :)
Czy są jakieś konsultacje psychologiczne przed przyjęciem do grupy medytacyjnej? Jest możliwość uzyskania pisemnego zaświadczenia od psychologa o braku przeciwskazań do podjęcia formalnej praktyki medytacji?
@@martanirodziewiczw chyba w "Trzech Filarach Zen" jest sugestia by nie przyjmować do sanghi osób z problemami psychicznymi. Uważa się, że tylko ludzie o zdrowym umyśle mogą osiągnąć oświecenie co jest celem tej praktyki.
@@dominikdano7724 da się cierpieć tak mocno, że aż się poszukuje wyzwolenia od cierpienia i jednocześnie być zdrowym psychicznie? Bo chyba raczej nikt nie próbuje zrozumieć natury umysłu z nudów, dla rozrywki.
@@martanirodziewicz
owszem, słusznie uważa się, że cierpienie nie jest naturalnym stanem człowieka, dlatego wszyscy normalni ludzie, a nawet inne istoty czujące poszukują skutecznego sposobu na wyzwolenie się od niego, szczególnie gdy akurat właśnie cierpią. I to jest jak najbardziej zdrowe :)
Uważam, że wszelkie próby zrozumienia umysłu są chybione, czy to własnego czy innych istot, gdyż jest to jak np. mierzenie linijki linijką.
Buddyzm uznaje umysł za szósty zmysł i w tym kontekście można go "zrozumieć" nim samym, tak jak rozumie się pięć pozostałych zmysłów, wzrok, słuch itd. Czyli nie czym one są, ale raczej jak są.
W buddyzmie therawada postrzeganie zmysłowe, obserwacja dvara - "bramek zmysłów", jest wysublimowaną i zaawansowaną praktyką. I tak np. kaya dvara - wejscie przez dotyk, jivha dvara - wejscie przez smak itd. są treningiem mającym na celu zapoznawanie sie z szesciorgiem zmyslow w celu ich
opanowania. Jednak dopiero po ustaleniu praktyki wskazan, kiedy uczen jest w stanie przestrzegac przynajmniej podstawowych wskazan, czyli -cyt.:
"I. Najpierw, uczen bedzie poznawal Dhamme, studiował i rozwazal Dhamme, żyjąc moralnie i etycznie:
1. Powstrzyma sie od zabijania.
2. Powstrzyma sie od brania czego mu nie dano.
3. Powstrzyma sie od ekscesów seksualnych.
4. Powstrzyma sie od klamstw, plotek, obmowy, osadów, zlośliwosci, wyzwisk.
5. Powstrzyma sie od alkoholu i narkotyków.
6. Powstrzyma sie od dzialalnosci w niewlasciwych zawodach zwiazanych z zabijaniem, kradzieżą, oszustwami etc.
II. Nastepnie, rozumiejac mentalnosc wraz z materialnoscia, uczen nie bedzie ulegal żadnemu ze zmyslów:
w Majjhima Nikaya 107, GanakaMoggallana Sutta, Blogoslawiony naucza że dopiero kiedy sa ustabilizowane zreby moralnosci, kiedy mnich faktycznie praktykuje wskazania mozna zaczac dalsza praktyke, przejsc do kolejnego kroku. Nawet posluguje sie analogia zalozenia sobie wedzidla, tak jak narowisty kon moze byc opanowany przez zalozenie uprzezy. Nalezy wiec zalozyc, ze przystapienie do punktu II nie bedzie mialo sensu wczesniej niz takie wedzidlo zostalo zalozone."
Dziękuję za rozróżnienie czego medytacja Zazen może nie załatwić. Szczerze to pomaga w szukaniu szczęścia.
Od strony krytycznej opiszę swoją historię.
Osobiście zwiedziłem wielu psychoterapeutów.
Do paru chodziłem wiele razy i nie czułem istotnych zmian.
Było to takie 3x lepsze pisanie pamiętnika, ale za kasę.
Byłem tak zawiedziony uzyskaną pomocą, że sam stworzyłem swoją terapię dla Siebie. Żmudna, ale przynajmniej działa i jestem samodzielny.
Rozmawiałem też z wieloma osobami, które również były zawiedzione psychoterapią.
Na NLP prowadząca nawet oskarżyła psychoterapię, że grubo nadużywają asocjowanie się z negatywnymi stanami.
Spotkałem parę osób, które były zadowolone z terapii, ale osoby które wskazują za dobre mają zapchane po brzegi kalendarze i nie umieją wskazać innych podobnie kompetentnych i dostępnych terapeutów.
Mam roboczą hipotezę, że na psychoterapii lepiej korzystają ludzie mniej pracujący intelektualnie. Im większa biegłość intelektualna tym wyższe wymagania dla prowadzącego terapię, a Ci wcale nie są śmietanką społeczeństwa. Przykre, gdy samemu się było w punkcie w którym nie miało się komu zapłacić by było lepiej.
W tych tematach wciąż jest dużo do odkrycia.
Chciałbym uniwersalnie się nauczyć się jak wykrywać tematy w których inni mogą mi znacznie przyspieszyć rozwój i kto mnie może przez nie przeprowadzić.
Irytuje mnie arogancja psycho-terpautów łatwo negujących alternatywne metody. Dla mnie mainstream wcale nie okazał się skuteczniejszy. Statystycznie po obu stronach znalazłem po trochu wytchnienia, póki nie wziąłem pełną odpowiedzialność za swoją psychikę.
Niech wszystkie istoty będą miały skuteczną drogę do szczęścia o ile tego tylko zapragną.
Aho,
Waldek
Ciekawe tematy poruszyliście , Dziękuję ❤
Mam swoją samoobserwację, że cierpienie pochodzi u mnie ze stawiania oporu(tamy) przed emocjami i przed rzeczywistością.
Kiedy godzę się czyli puszczam opór znów energia/życie płynie. Zatem mi osobiście najwiecej pożytku przynosi rezygnowanie z oporu na rzecz otwarcia się i poznania. Oddech mi w tym mega pomaga i kierunek uwagi do wewnątrz, do odczuć, do obecnosci przy tym co mi się pojawiło.
Taka praktyka w bonusie wzmacnia we mnie poczucie Prawdziwego JA(EGO), a obkurcza mi się i usycha fałszywe ego. Stąd wnioskuję, że fałszywe ego jest tymczasowe i jakoby w zastępstwie(taka proteza umyslu), dopóki w pełni nie rozwinie się Prawdziwe EGO(SELF) zdolne do życia w PRAWDZIE czyli poza bańką moich własnych wyobrażeń...
Nic z tego nie kumam.....zyje prosto.....jak kocham to Wiem i czuje Milosc ...jak sie oburze na czyjes zachowanie...to cala Sobą.....jak placze ze smutku to naprawde płaczę.....chetnie przebywam z ludzmi radosnymi....a jednoczesnie bardzo wrwnetrznie madrymi....Jestem spontaniczna mimo 70+.wiosen....i glebokiej traumy z dzieciństwa....Jestem wewnatrz dzieckiem wciąż teskniacym za Mama,ktora zzmarla w wieku 33.lat,zostawiajac trojke maltch dzieci ...Ja wciaz Ja Kocham....jest to rodzaj zapewne nieutulonego cierpienia...ale uwazam sie za Osobę Bogatą.....Tem Kto wiele przeżył ...wiele Rozumie....wybacza ...Moim Mistrzem jest Jezus Chrystus....nie Mam innych nauczycieli ani posrednikow.....gdy Dotkne Czlowieka ,tak z wewnetrznego nakazu Ten zostaje ogarnięty Miłością......Nic nie rozkminiam w cala plejade slownictwa uzywanego w rozbudzeniu psychiki Czlowieka.....z szacunkiem BAbcia MMMiriam
To Twoje życie pokazuje, że kumasz nie kumając. To po owocach poznaje się drzewo ... Pozdrawiam serdecznie 🌻
Jest Pani cudna, pięknie Pani żyje i inni mogą tylko pozazdrościć. Serdecznie pozdrawiam 😊
Miałem w swoim życiu epizod w którym byłem przekonany, że sama mocna praktyka zen wystarczy i pomoże rozwiązać lub nawet przekroczyć pewne sprawy. Dziś wiem, że rozpoczęcie terapii było w moim życiu równie ważne co rozpoczęcie praktyki zen. Tak jak mówi tytuł tego podcastu, medytacja to nie terapia i ja się pod tym podpisuję z autopsji. Dziękuję Państwu za tą rozmowę. Pozdrawiam serdecznie!
Dzięki Adam, również pozdrawiamy! 🙏
Podpisuję się pod tym; ja do buddyzmu medytacji podchodziłam kilka razy; i "pozycja" umysłu po ściągnięciu tony problemów w wyniku odbytej psychoterapii jest wyjątkowo lekka i otwarta. Innymi slowy: po psychoterapii lepiej i szybciej robi się postępy w medytacji. Podsumowując; najpierw terapia, potem medytacja. Takie są moje doświadczenia. ❤
Zarówno medytacja, jak i terapia mają prowadzić do wygaśnięcia cierpienia. Warto tu wspomnieć, że mistrzyni zen Marsha Linehan nie dość, że pokonała własne zaburzenie osobowości borderline, to jeszcze stworzyła nurt terapeutyczny DBT oparty na zen i mindfulnesie.
Terapia to rozmowa
Celem wszelkich praktyk duchowych jest tak naprawdę osiągnięcie pokoju pomiędzy duchem i ciałem. Uważam, że ego nie należy zwalczać, lecz uczyć współpracy z całością, na zasadzie : po pierwsze nie szkodzić. Osiągnięcie poziomu miłości i współczucia, które jednocześnie nie jest nakazem pomagania na siłę jest trudne. Wymaga pracy nad sobą i prawidłowego samozreflektowania swoich doświadczeń życiowych i wynikających z nich ,, postępów". Krótko mówiąc : pokochanie samego siebie jest momentem pokochania wszystkiego co jest, gdyż wszystko co jest, jest po to, by służyć tobie, a ty jemu. Jednoczesne chodzenie po ziemi i widzenia rzeczy z perspektywy ptaka działa uwalniająco na wcześniej, bezkrytycznie przyjęte programowania. Moment ten, nazywam dojściem do siebie lub poznaniem swojej istoty. Przypomina to moment narodzin. Otwierają się wówczas zasoby pamięci komórkowej i pustka wypełnia się ( wysycenie ). Potwierdzam, że świadoma praktyka jest ostatnim mistrzem. Pozdrawiam 🌻
Podoba mi sie to co Wojciech E. mówi,że spontaniczność to odruch nieświadomości, to widać często w relacjach z ludźmi gdy np; ktoś niezapowiedziany nagle odwiedza pod wpływem spontaniczności, widać jak wewnętrzne dziecko przejęło na jakiś czas świadomość.
Dziękuję.
Fajne spotkanie ❤❤❤❤❤
Super wywiad pani Agaty i pana Wojtka ❤
Dziękuję,cudowna rozmowa🙂❤
Dziękujemy, za wasze nauczanie ❤
Przepiekna i niezwykle ważna rozmowa. Dziękuję!
Mam za sobą ok. pięć lat medytacji i dwie ukończone psychoterapie grupowe, jedno i drugie ma dla mnie ogromy wpływ i uzupełnia się nawzajem. Dobra i potrzebna nauka. Dziękuję Wam obojgu ❤🙏
Dzięki Adrian za podzielenie się swoim doświadczeniem! 🙏
A mi trzy terapie długoterminowe nie pomogły w rozwiązaniu problemu, może coś tam ruszyły, ale mogę powiedzieć, ze efekty niemal zerowe.
@@maamiss5561 idz na terapie wtedy kiedy Ty bedziesz czuc, ze to jest ten wlasciwym czas, nie ze musisz. Albo kiedy sytuacja i bedzie juz na takim.poziomie, ze samemu bedziesz szukac pomocy...
Czesto jest tak, ze ludzie nie sa gotowi na terapie w danym momencie..
Ja wybralam moment, sytuacja byla podbramkowa 😂.. nie znalazlam terapeuty Bo byl COVID, wiec znalazlam odpowiednie ksiazki terapeutyczne.. ale jeszcze bym sobie cos przerobila tak by jeszcze wycisnac te cytryne do konca ..sadhu
Wielkie dzięki za rozmowę , niezwykle ważna. Właśnie mam obok ,, guru” z głęboką traumą z dzieciństwa. Nie dociera , że równolegle z medytacją i zdobyciem święceń na mnicha buddyjskiego , należy zająć się psychiką i nierozwiązanymi problemami. Kiedyś sama myślałam , że medytacja wszystko załatwi. Pomimo ,że jest niezwykle istotna i wielce pomaga , to nie rozpuszcza traum. ❤❤❤
Dużo zdrowia i sił! 🙏
@@KwanUm108 Wdzięczność 😊🙏
Ja do medytacji dodałam hipnozę regresyjną i dopiero traumy zostały usunięte.
Bardzo ciekawa rozmowa ,dziękuję ❤
Mi buddyzm przyniósł spokój wynikający ze zrozumienia.Znalazłam odpowiedzi na wszystkie pytania oraz przyczynę niezgody na rzeczywistość nazywaną cierpieniem. Stał się mocą mego serca i umysłu. Samsara jest piękna poprzez możliwość rozpoznania kim jesteśmy. Tak samo piękna jak nirwana. Wszystko zaś jest kwestią wyboru. Dziękuję za spotkanie.
Zauważyłam, że buddyzm przyciąga ludzi, którzy mają problemy z nawiązywaniem trwałych relacji. Odnajdują oni ukojenie w naukach o nietrwałości zjawisk.
@@martanirodziewicz Dużo w tym prawdy. Buddyzm mówi iż przyczyną cierpienia jest przywiązanie. Tak więc może ono być do ludzi ,własnego ego lub ocen niezgodnych z rzeczywistością. Przyczyną cierpienia jest też dualistyczne postrzeganie rzeczywistości. N.p podział na ja i inni. Rozpoznanie własnego programu postrzegania rzeczywistości daje akceptację rzeczywistości takiej jaką jest. Lęk przed bliskością w relacji wynika z lęku przed odrzuceniem czyli też samotnością. Zrozumiesz siebie to zrozumiesz też innych. Buddyzm jest światopoglądem oraz metodą obserwacji oraz pracy z własnym umysłem w celu osiągnięcia spokoju oraz szczęścia. Medytacja jest techniką pozwalającą na samoobserwację.
@@martanirodziewicz,, Formą jest pustką,pustką jest formą" to stwierdzenie,że wszystko jest wspózależne i nawzajem się warunkuje. Czas i przestrzeń oraz świadomość też. Dlatego wszystko mija. Nie znaczy to jednak,że nie ma wartości. Pozdrawiam Cię serdecznie.
@@martanirodziewicz Sprawdź do czego jesteś przywiązana,bo wcześniej lub później stanie się to przyczyną Twego cierpienia. Istotne jest to aby wybierać przyczyny dla których warto żyć i dla których warto umrzeć. To zrozumiałam na mojej buddyjskiej ścieżce.
Przewartościowa rozmowa. Z całego serca za nią dziękuje
No, nareszcie.
Dziękuję autorom tej rozmowy.
Bardzo ciekawa rozmowa. Serdeczności ślę z drogi, drogi życia. ;)
Chciałbym takiej rozmowy wysłuchać 20 lat temu. Jeździło się na sesshin zen i "pchało" na doświadczenie, w przekonaniu że to rozwiąże wszystkie problemy. Myślę że książki typu "3 filary" też się do tego przyczyniły. Uważam że czegoś brakuje w buddyźmie szczególnie na Zachodzie, a terapia to swego rodzaju para-religia i łatanie dziury. Nie bardzo ufam temu podejściu.
Dziękuję za piekną rozmowę , otwarty umysł otwiera nas na życie ❤
Świetny podcast.Temat rozmowy bardzo trafiony i potrzebny, poruszający wiele ciekawych kwestii.Gratuluję i dziękuję.
Podobało mi się. Fajne spotkanie, ciekawa rozmowa, ciekawi ludzie. Pozdrawiam gorąco 🙂😇
Świetne. Dziękuję.
Wspaniała i ważna rozmowa , cenna praktyka na koniec. Wielkie dzięki
Potwierdzam. W moim przypadku było 10 miesięcy terapii i parę lat medytacji i terapia dała mi dużo więcej. W moim przypadku 😆👍
Dzięki Magdalena za podzielenie się! Dużo zdrowia 🙏
Miło posłuchać rozmowy dwojga oświeconych, choć w starożytności, gdy spotykali się ze sobą oświeceni adepci zen, to często w celach tzw. "walki dharmy' :)
Z drugiej strony przypomnę dawną anegdotę chasydów o spotkaniu się dwóch cadyków w jednej miejscowości.
W tym celu zbudowano dla nich wysokie podium z baldachimem na obszernym placu, ustawiono na nim dwa trony i posadzono ich vis a vis oczekując wielkiej dysputy religijnej. Jakież było zdziwienie otaczających podium tłumów, że święci cadykowie nic nie rzekli i uparcie długo milczeli.
W końcu ktoś spytał - Dlaczego nic nie mówicie?
Jeden z nich się odezwał - On wszystko wie, ja wszystko wiem. O czym mielibyśmy dyskutować? :)
🙏
Człowiek dopiero wstępuje na prawdziwą ścieżkę rozwoju duchowego, gdy ma odwagę przyznac się przed samym sobą, iż wie że nic nie wie, dopiero wtedy wchodzi na drogę poznawania wszystkich zjawisk świadomościowych, które ulegaja transformacji by przenikac nieznane horyzonty życia, dopiero wtedy człowiek postępuje ścieżką samourzeczywistniania swej jazni w sposób naturalny poprzez samoświadomość. Prawdziwa medytacja nie pochodzi z zewnętrznego źródła mocy jakiegoś guru. Prawdziwa medytacja pochodzi z własnego wnętrza by poczuć jedność z całością wszechistnienia. Kluczem prawdziwego poznawania życia we wszystkich jego przejawach, to umiejętność otwarcia się na nieskończoność, a wobec tego trzeba iść ścieżka wolnosci od złudzeń umysłu, który wymyśla ciągle jakies tradycje i religię by zyc w iluzji zewnętrznych praktyk, jako sztuczne nakazy czy zakazy, a to jest droga w ślepą uliczkę.
@@marekkubis1737 wydaje się, że opisujesz jakiś proces rozwoju duchowego prowadzący do "poczucia jedności z całością wszechświata", czyli inaczej to zwane "non-duality", otawarcie "trzeciego oka". Ten stan świadomości bywa osiągany na wiele sposobów, także przez tych którzy ani nie medytują, ani nie rozważają własnej ignorancji. Może być też doświadczony w wyniku przeżytej traumy, a niekiedy bez dającego się stwierdzić powodu.
@@dominikdano7724 Szanowny czlowieku! Aby poznawać siebie i całość życia wokół siebie, trzeba wejść głęboko do swego wnetrza by czuć jego obecność całym sobą, a to wymaga wewnętrznej uwaznosci i samodyscypliny. Nikt nas tego nie nauczy, jak własne doswiadczanie pełni życia poprzez osobista uważność na drodze wewnętrznej inicjacji, która jest naturalnym procesem poznawczym, jako narzędzie medytacji otwierająca mi drogę do nieznanych tajemnic zycia. Nie liczę na żadne zbawienie poprzez nawiedzonego guru, który chce mi wcisnąć swoje nauki udzielając zewnętrzną inicjacje. To nie dla mnie takie nauki o tzw. oświeceniu. Moje życie w moich rękach, gdyz sam wolę odkrywać istotę swego czlowieczenstwa drogą osobistego wglądu czyli tzw. medytacji, która jest procesem wewnętrznej inicjacji, a to jest zupełnie inna droga poznawania istoty życia we wszystkim, niz to co oferuje New age.Zadna religia czy tam nauki New age w oparciu o zewnętrzne rytualy, to droga w ślepą uliczkę,gdyz opieraja się na nakazach i zakazach, aby kontrolować swoich wyznawcow dla zachowania swojej tradycji i zwodzacych nauk poprzez umysł. Człowiek od samego poczatku musi iść swoją własną drogą, aby zakotwiczyc się w prawdzie absolutnej, która uwalnia nas od dualizmu i mamidel umysłu. Prawdziwy rozwój duchowy, to świadomość natury własnego serca, które otwiera nam drogę do samourzeczywistnienia swego Jestestwa, a to jest droga milosci, mądrości i wolnosci by wyjść po za zewnętrzne uwarunkowania dualizmu i mamidel umysłu, oferowane poprzez pseudo nauuki tradycji religijnej i New age.
Gratuluję i zazdroszczę pewności, że droga, którą idziesz,jest tą właściwą🫶🏻
[14:05] Pamiętam jak przez długi czas się nad tym zastanawiałem, zanim trochę to uszeregowano na Zachodzie. I chyba jest tak, że nawet mając perspektywę wielkiego umysłu, pustki przedmiotów umysłu czy nawet samego umysłu (bezjaźniowości, anatman/anatta - a to już pieczęć dharmy), to wciąż ten nawykowy umysł tam się cały czas "oczyszcza", a to oczyszczanie jest efektem ubocznym deidentyfikacji i też jest procesem w zasadzie nieskończonym. Tak bardziej praktycznie i używając zenistycznej nomenklatury można powiedzieć, że doświadczenie kensho i umocowane w poglądzie uświadomienie z tym związane jest pewnego rodzaju wewnętrznym nauczycielem i chwila po chwili przekształca zwykły umysł, ale nie tak jednorazowo i błyskawicznie, jak chcielibyśmy. 😅
„Budda nauczał, że całe cierpienie pochodzi z naszych umysłów, z naszego myślenia. My, istoty ludzkie, za dużo rozumiemy. Jeśli mamy zbyt wiele rozumienia, mamy wiele problemów. Jeśli mamy tylko trochę rozumienia, wtedy mamy niewiele problemów. Jednak jeśli całkowicie utrzymujemy umysł 'nie wiem', wtedy nic nie jest problemem. Mocne utrzymywanie umysłu 'nie wiem' oznacza powrót do pierwotnego punktu, do naszego umysłu sprzed myślenia. Myślenie stwarza rozumienie, a całe rozumienie jest jedynie czyimiś poglądami. Jeśli nie strawisz całkowicie tych poglądów, wtedy przez całe życie podążasz tylko czyjąś drogą. Na przykład ktoś mówi: „Niebo jest niebieskie”. Inna osoba mówi: „Drzewo jest zielone”. Jednak niebo nigdy nie powiedziało o sobie: „Jestem niebieskie”. Drzewo nigdy nie powiedziało: „Jestem zielone”. To ludzkie istoty mówią: „Niebo jest niebieskie, drzewo jest zielone”. Kiedyś, dawno temu, ktoś ci powiedział: „Niebo jest niebieskie” i od tamtej pory nosisz ze sobą ten pogląd. Pies nigdy nie mówi: „Niebo jest niebieskie”. Kot nigdy nie mówi: „Drzewo jest zielone”. Pies nigdy nie mówi również: „Jestem psem”. Koty wcale nie wierzą w to, że są kotami. Ludzkie istoty stwarzają to wszystko, a następnie walczą o to. Ich pogląd jest błędny. Stwarzają kolor, wielkość, kształt, czas, przestrzeń, nazwy i formy. Stwarzają przyczynę i skutek, życie i śmierć, przychodzenie i odchodzenie. Pierwotnie wszystkie te rzeczy nie istnieją. Wszystko to pochodzi z myślenia; nasze myślenie wszystko stwarza. To tylko czyjaś idea.”
~ DSSN Seung Sahn
Wspaniała rozmowa, dziękuję!
Swietny wywiad z Panem Wojciechem. Polecam rowniez ksiazke napisana przez dr. Christin Peter Dogs - " uczucia nie sa chorobami ".
Dziękuję!
🙏
Umysl prawdziwy to umysl ciekawy. Ciekawosc prowadzi do jasności czy klarownosci.
Dosłownie ...❤...
Dziekuje.
,, Umysł jest jak spadochron.
Najlepiej działa wtedy, kiedy jest otwarty "
Albert Einstein
,, Jeśli więc chcemy zmienić jakiś aspekt naszej rzeczywistości musimy myśleć, czuć i działać w nowy sposób; musimy być inni pod względem naszych reakcji na doświadczenia.
Musimy"stać się " kimś innym.
Musimy stworzyć nowy stan umysłu.....
Musimy obserwować nowe wyniki z tym nowym umysłem" J.Dispenza
- Medytacja to sztuka bycia świadomym własnych myśli bez osądzania ich 🧘
Jakie są twoje myśli tym jesteś,kreujesz sam swój świat , decydując jakie emocje karmimy
Spakowany spadochron też jest w porządku :)
Pracuję energią ReiKi nad sobą, w wyniku czego zaczynam wiele rozumieć..., ponieważ ReiKi wyostrza postrzeganie,,bardziej ściąga do rzeczywistości
❤
Nie ma ucieczki przed karma, nie da się rosnąć nie doświadczając swoich ograniczeń.
Darma (sposób) Sanga(wspierające otoczenie) Budda(życie) to tylko trening by nie wpadać wciąż i wciąż w te same koleiny pamięci i uwarunkowan. Bo stagnacja jest śmiercią i piekłem.
Piekło ma napis na bramie
,, U nas bez zmian"
Darma to umiejętność złapanie cegły która spada na głowę. Sanga to użycie jej do budowy domu (historii naszego związku z cegła) . Budda to umiejętność smiania się z tego wszystkiego.
A Satori...to tylko złapanie cegły., Mam to"
Cegła nie spada na głowę temu kto ją widzi.
Tak w skrócie o Zen) bez wschodniej etymologi, czy perfumowanych kadzidlem pierdow.)
Cudownie czytać tak mądre i głębokie wypowiedzi. Dziękuję.
Wypadałoby zdefiniować czym terapia jest lub czym nie jest na początku podcastu lub jakie działania to działania terapeutyczne a jakie to dzialania nie terapeutyczne. Czy można to oddzielić itp. ? Czym jest terapia w ogóle itd.
Byłam kiedyś na spotkaniu z Buddystami, i o mało by mi oczu nie wydrapali 🤩jak wspomniałam o przemocy rodziców wobec dzieci. Ludzie bez wiedzy i zamknięci na wiedzę, z problemami.
Ale, że tak wszyscy? Niesamowite! 😱
@@BoSoen Po tym spotkaniu podwoziłam jedną kobietę do domu i w samochodzie mi powiedziała "Ma Pani rację, tak jest w rodzinach" ale tam na spotkaniu nie miała odwagi mnie wesprzeć. Potem opowiedziała mi smutną historię swojej rodziny. Później poznałam innych buddystów, to ludzie uciekający w tą filozofię, zamiast zająć się swoimi problemami.
DOKLADNIE... TAK JEST 🙄
Ludzie uciekają w "ZAMIAST” 😇 od siebie autentycznego...
@@BoSoen Dobrze, że nie pobili, jak Ci rodzice...
Zmieniłbym tytuł podcastu na "medytacja to nie psychoterapia i nie psychoanaliza", bo Wojciech Eichelberger nie jest np. aeroterapeutą, kinenoterapeutą, fizjoterapeutą, bioterapeutą itd. dziesiątki różnych specjalności, którzy mogliby mieć inne spojrzenie na medytację. Nie mówiąc o pierwotnym znaczeniu słowa "terapeuci', użytym po raz pierwszy przez Filona z Aleksandrii. Terapeutami nazywał wspólnotę monastyczną praktykującą jakiś rodzaj medytacji. co ciekawe, istnieje dobrze umotywowany pogląd, że terapeuci opisani przez Filona z Aleksandrii to osiadli w pobliżu tej metropolii buddyści Theravada (nazwa oznacza "doktryna starsza", czyli stara, albo pierwotna nauka Buddy. Jej zwolenników zwiemy therawadinami /sanskr. theravādin, dosł. „głoszącymi (-vādin)) [to, co nauczają] starsi” (thera), czyli mistrzowie, nauczyciele wywodzący swą naukę bezpośrednio od Buddy. Nazwa "therawada" u Filona piszącego po grecku przekształca się w "terapeuta", gdyż zapisuje ją "ze słuchu" i zapewne w brzmieniu od kogoś zasłyszanym. Przed nim nie było zdaje się w ogóle takiego słowa "terapeutas" ani greckiego, ani też żydowskiego. On je pierwszy zapisał/. Nauka Buddy jest o 500 lat starsza od chrześcijaństw i znane są opisy przybycia misjonarzy buddyjskich do Aten 400 lat zanim pojawił się w nich św. Paweł.
Teolodzy chrześcijańscy uważają, że opisani przez Filona terapeuci są sektą esseńczyków i że obie nazwy dotyczą tej samej wspólnoty religijnej.
Jednak Filon nie utożsamia esseńczyków z terapeutami, pisał o tych wspólnotach osobne opracowania:
"Po moim traktacie o Esseńczykach, którzy poświęcili życiu czynnemu swoją gorliwość i swoje wysiłki [...] chcę teraz zachowując porządek mojej pracy poświęcić część, na którą zasługują adepci życia kontemplacyjnego", jak to zaznacza na początku traktatu o terapeutach i terapeutkach, czyli i o mniszkach, co już samo w sobie jest obce judaizmowi, a rozpowszechnione w buddyzmie.
Czuję że powinienem jeszcze uzupełnić powyższy wpis, o o coś istotnego dla mnie. Gdy po raz pierwszy spotkałem buddystę zen spytał mnie - Jaka jest twoja praktyka? - odparłem - No, chodzę co niedzielę do kościoła, uczestniczę w mszach, modlę się co jakiś czas, jak to katolik. A jaka jest twoja praktyka? - zapytałem.
- Praktykuję zen - odparł - jest to trening ciała i umysłu.
Nic nie wspomniał o medytacji, bo jak się potem dowiedziałem, termin ten odnosi się do innej tradycji.
A więc zen to buddyjska praktyka i trening ciała i umysłu. Nie medytacja.
Natomiast psychiatria, psychologia, psychoanaliza itp. to nauki i techniki wynalezione stosunkowo niedawno, mające niecałe 200 lat, zbyt wcześnie by je móc nawet sensownie ocenić i zestawianie ich z buddyzmem, mającym 2500-letnią tradycję, jest dla mnie nieporozumieniem.
Czytałem wypowiedzi oświeconych mistrzów buddyjskich, którzy twierdzili, że nie mają psychiki. Jest to koncepcja nieznana i zbędna w innych niż nasza cywilizacja.
Rozumiem, ze... w NASZEJ CYWILIZACJI... wlasnie NIEZBĘDNA 🤔 czyż nie? 😘
@@dominikdano7724 a jakie znaczenie ma tradycja ? buddyzm tez mial kiedys 200 lat .Nie porównuje się tu tradycji ani tez rozmowa ta nie ma na celu oceniania , popisywania się swoimi wiadomościami lub pouczaniem .
@@piotrmaciejewski7434 uważam przeciwnie, że właśnie porównuje się w podcaście tradycje "duchową" (buddyzm) z "nieduchową" (freudyzm) i nie tylko w rozmowie, ale też w samym tytule jest wyrażony zamiar negatywnego zestawienia medytacji (treningu zen) z terapią (psychoterapią). Oczywiście można porównywać ból gardła z młynkiem do kawy. W moim przekonaniu jest to jednak nieporozumienie.
az sprawdziłem definicje porównania. nawet się zdziwiłem. pozdrawiam@@dominikdano7724
Pozdrawiam serdecznie ,dziękuje pięknie za wykład ale zastanawiam si,ę po co komu terapie, metody, opracowana, techniki, nauczyciele ?
1. Nie usuwa się Ja, ale zakłócenia wpływające na Ja, przez zrozumienie skąd i po co,dlaczego.
2. Ten obszar, który nazywasz autentyczny 10:13 to pozytywne wyrachowanie.
3. Naucz się rozróżniać lęk od obawy.
To w takim razie czym jest zdrowe ja. Gdzie się kończy a zaczyna niezdrowe?
A my katolicy bierzemy cierpienie na klatę, jak nasz Zbawiciel. Oddajemy go Bogu za innych, to rodzi sens.
Chrześcijaństwo to nie moralizm, ale historia miłosna, jak powiedział Ratzinger.
Kto kocha ten cierpi, kto kocha ten wybacza sobie i innym.
[Kwan Um. Um po rosyjsku to rozum, ciekawe czy oni nie zapożyczyli tego słowa ze Wschodu]
@@piotrkost6850 'Brzmi zbyt wyniośle. '-'
To nie pomysł Kościoła ale słowa Ewangelii. -Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.'
Nie przyjmujemy tych słów mechanicznie, ale dojrzewamy do nich.
'bij mnie, a i tak ci przebaczę"- skąd ta naiwna opinia o katolikach? Nikt kto zna Pismo Swięte nie jest tak niemądry. Jest porządek miłowania, na pierwszym miejscu miłujemy siebie samego, potem rodzinę, itd. Bóg dał nam miarę miłości bliźniego. Jeśli nie kocham siebie, nie umiem miłować.
Ewangelia formuje do kontroli emocji, w tym wściekłość, nie dopuszczać by się rozpędziły i ogon kręcił psem.
Mamy też potężne narzędzie do pomocy, działanie Łaski.
Pozdrawiam.
Nawiązując do tematu - samo zen na pewno nie jest "dla każdego".
Żeby rozwinęła się praktyka, muszą wystąpić sprzyjające okoliczności. Nie piszę tutaj o "dobrej sytuacji". Huineng na przykład, Szósty Patriarcha, znalazł się w odpowiednim czasie, miejscu i usłyszał Sutrę Diamentową...
🙏🙂🙏
O co chodzi z kupą i kartką papieru ?
Tak słucham i odczuwam, że Buddyzm, Chrześcijaństwo, terapia, itp, to jedna i ta sama woda w różnych naczyniach.
Niech każdy ma prawo do kształtów swoich naczyń 🙂
Chrześcijaństwo i buddyzm to nie to samo.
@@mariuszkr9566 oboje tak samo możemy się mylić, jak tak samo mieć rację.
Ty ok i ja ok 🙂
Cóż..mylę się razem z Tobą.
@@mariuszkr9566 cóż... możemy też wspólnie się nie mylić 🙂
ZDECYDOWANIE... NIE 🙃
Bardzo głośna i nachalna czołówka. Brak ciszy, której oczekuje.
Być może błędem jaki popełniają prowadzący, jest myślenie niedualnych jhan, że stanem buddy.
Jhany, są zmienne i prędzej czy później się z nich wychodzi. Są niedualne i zawierają pewien aspekt,, prawdy,,. Jednak każda jhane można przekroczyć.
Kiedy czytam opisy mistrza zen seungh sahn jako żywo, opisuje 1 jhane niematerialne, jhane nieskończonej przestrzeni. Do stanu buddy, jeszcze daleko.
Czy ktoś, kompetentny może się odnieść?
Bardzo trafna uwaga! Powtórzę to, co powiedziałam w podaście - w języku zen cały podcast jest właśnie o myleniu samadhi z prajną (shamathy z vipassaną itd), mówiąc potocznie: stanu spokoju z mądrością. Zen posługuje się dość metaforycznym i nieprecyzyjnym językiem, podatnym na błędne interpretacje ale podkreślając że pojęcia są tylko palcem wskazującym na księżyc. W praktyce koanów pracujemy natomiast też z przywiązaniem do nieforemności, w tym przestrzeni. Np koan: "Ziemia podtrzymuje góry, drzewa, ludzi, zwierzęta - wszystko. Przestrzeń podtrzymuje ziemię. Co podtrzymuje przestrzeń? Jeśli znajdziesz to, wtedy zrozumiesz, że masz dwie nogi." I komentarz Seung Sahna DSSN: “Jest jedna rzecz, która nigdy nie pojawia się ani nie znika. Czy potrafisz ją odnaleźć? Jeden z moich uczniów powiedział kiedyś: Przestrzeń taka jest. Ale przestrzeń też jest pusta, prawda? Skąd pochodzi przestrzeń? Ha ha ha ha! Musimy więc znaleźć tę niezniszczalną rzecz.” Ale do dalszej dyskusji zapraszam na FB. ~haein
Niestety określanie świadomości jako "przestrzennej" często prowadzi do takich nieporozumień.
Poza tym nie ma czegoś takiego jak niedualne jhany. W każdej jhanie jest obecny jakiś obiekt i dopóki istnieje świadomość tego obiektu, występuje dualizm.
Zdarza się, że w procesie psychoterapeutycznym pacjent doświadcza niechcianych myśli i uczuć tak silnych, że jedyne co może zrobić, to zwiększyć siłę swojej koncentracji tak, aby móc je od siebie odepchnąć. W rezultacie jego mechanizmy obronne stają się jeszcze silniejsze.
-- Dlaczego tego słuchałem?
-- To prawda. Nigdy nie potrzebowałeś psychoterapii!
-- Sugerujesz, że jestem chory?
-- Wcale nie. Jesteś całkowicie wyleczony... ponieważ nie żyjesz.
Używając tych ściśle buddyjskich słów w przy powieściach powinniście drodzy prowadzący rozjaśniać te słowa bo nie dla wszystkich jest to zrozumiałe, kiedy czytamy możemy przerwać wyjaśnić coś, tutaj kiedy słowo goni następne słowo łatwo zgubić całość jeżeli nie jest się obeznanym w nomenklaturze słów, tutaj brakuje tej czytelności. Pozdrawiam
A co to ma za znaczenie jak sie co nazywa, ważne jakie ma oddziaływanie. Że nazywa sie coś terapią to gwarancją czego jest?
Czasami terapia może nawet kogoś zniszczyć, ale medytacja nie. W medytacji jest się niezależnym czlowiekiem a nie kundlem do kondycjonowania w cudzych rękach
Zrozumienie natury zjawisk prowadzi do całkowitej wolności od cierpienia czyli ci panowie nie osiągnęli nic poza chwilowym spokojem
Zastanawia mnie jedno bo zachód bierze jakieś nauki i próbuje wykorzystywać w jakimś celu zmieniając różne zasady itp. Czy już samo siebie to nie ogołaca zen oglądałem wywiad Makudo Taisen Deshimaru mistrza zen mówił, że zachód czy bardziej odniósł się do USA no ale teraz to jest wszędzie wykorzystuje zen do psychoanalizy, terapii itp. a to nie o to chodzi w buddyzmie zen. Więc nie wiem czy też takie łączenie ma sens no bo to już nie jest zen. No może jakaś forma zmienionej medytacji czy popularny mindfulness. Mnóstwo zresztą zachód bierze np z duchowości i wykorzystuje z nauk wed, buddyzmu czy biblii i wykorzystuje np Disenza i popularna fizyka kwantowa czy wspomniana pszychologia i coaching. Chodzi mi że terapia terapią a buddyzm zen to duchowość oczywiście w pewien sposób może się łączy ale nie wiem czy łączenie nie przeinacza głębokich duchowych nauk. Zresztą też już samo wykorzystywanie zen już tak mi się kłóci... pominiete też dla mnie w tym wywiadzie kwestie poziomów np. przeżywania emocji czy jeżeli mówimy o ego ktoś może mieć rozbudowane bardziej i mniej (trochę Pan Wojciech Eichelberger wspomniał) Np. co do śmierci też można przeżywać bardziej i mniej i np. ktoś sobie poradzi a ktoś wpadnie w depresje. Myślę to bardzo istotne bo generalizuje że jak płacze to płacze ale kwestia jak sobie z tym radzę. Pan Wojciech przytoczył opowieść o mnichu który płacze po śmierci z drugiej strony pamietam opowieść o mnichu który się śmiał cały czas.... Terapia i psychoanaliza też ma wiele jeszcze do poznania bo w wielu przypadkach słabo sobie radzi... Oczywiście też pomaga ale to wszystko zależy od wielu czynników... Co do niedźwiedzia też kwestia czy realny czy niedźwiedzia w głowie tzn. Czy boje się czegoś realnego czy wyimaginowanego obrazu, iluzji... No moje takie przemyślenia podobnie jak przemyślenia Pana Wojciecha czy Pani. Ilu ludzi tyle może być interpretacji a w samym zen chyba mniej trzeba tym się zajmować niż w np. Buddyzmie tybetańskim właśnie dlatego że wchodzą przekonania, intepretacje jakieś upodobania itp. Czy ignorancja jest źródłem cierpienia? Pozdrawiam
To jacyś buddyści z Zamościa?
Nie. Zapraszamy do naszej Głównej Świątyni Wu Bong Sa w Falenicy :)
@@KwanUm108 a więc, to jacyś buddyści z Falenicy
@@piotrviatorus5109(;
@@piotrviatorus5109(;
Czym jest medytacja? Co się zadziewa w świecie energetycznym...
Metoda Houkinsa uwalnianie emocji a nie " Zenka"
Kazdy dobiera sobie narzedzia - w samorozwoju 🙏
Ależ tutaj dużo gadania. Aż glowa boli ;))))
@przemysawnowak
Coś nie tak z niemożnoscią skupienia uwagi? czy braki intelektualne?... 🙃
Braki intelektualne jednak ;)))
Medytacja to nic innego jak wyciszenie umyslu z naplywu mysli ktore powoduja klopot do zycia w NORMALNOSCI .
To ten pan co miał kiedyś potężne kłopoty i zakaz wstępu do TVP?
Tak, w swoim czasie udzielił poparcia Samsonowi
A, TO... PRZYKRE. 🤔🙄💔
Ego srego panie kolego. Celem wszelkich praktyk duchowych jest tak naprawdę utwardzanie lsniacej lancy i wbijanie do celu.Zeby zylo nam sie przyjemnej.... jedziemY!!!
Dziękuję ❤