@@polemizator723 leczyć takich zaburzonych kapłanów i zadbać o to, żeby wymiar sprawiedliwości do którego należy ściganie tego typu przestępstw robił to w należyty sposób zgodnie z literą prawa. Powiązanie z władzą mają wszystkie instytucję, kościół nie jest wyjątkiem. Ponieważ polityk, ksiądz lub przedstawiciel innych instytucji mają swoje poglądy polityczne jak i religijne kto im zabroni. Tylko z partiami międzyinnymi PO SLD żaden duchowny nie chcę współpracować. A ja bym chciałbym, żeby znani aktorzy, celebryci, muzycy, sportowcy, dziennikarze, sędziowie, policjanci i żaden inny obywatel nie miał powiązania z władzą w jaki sposób to zmienić? Przestań też już się fascynować grzechami duchownych większości nie z powołania i plotkami o kościele lewackiej propagandy w mediach. Zacznij od siebie odwiedź kościół powszechny przeżyj eucharystie i skorzystaj z sakramentu spowiedzi.
@@Jezu-ufam-tobie123 Radzę pomyśleć, chociaż 10 sekund zanim coś skomentujesz, chociażby dla samego siebie, no bo po co się kompromitować? Pozdrawiam...
@@Shagrath786 to nie jest moje zdanie. Po prostu wiem od ludzi ze zataja grzechy zwłaszcza seksualne. Takze uważają że pewne grzechy sekaualne w małżeństwie np ze należy mieć orgazm tylko w narządach płciowych jako bardzo chore i głupie że az głupim trzeba być żeby takie rzeczy grzechy mówić księdzu o orgazmach poza narządem płciowym kobiety.
"Modlitwa dobra to nie taka po której czujemy się dobrzy, piękni [...] Tylko dobra modlitwa to taka po której inni czują się z nami dobrze" Świetnie powiedziane, zapisuję sobie ❤️
@SlawekFB Inaczej napiszę, żeby było jasne. Modlitwa jest wtedy, kiedy lubimy z Bogiem "tracić" czas. Jest nam z Nim dobrze, jak z najlepszym przyjacielem.
Chciałem tylko dać takie świadectwo, że trwanie w czystości w tym ciężkim wieku dojrzewania jest możliwe i nawet nie takie wykańczająco trudne, ale tylko z Bogiem i w jego łasce.
Jaka sztuka nie uprawiać seksu w wieku dojrzewania, raczej jeszcze w Polsce mniejszość osób przechodzi inicjacje przed 17 i 18 rokiem życia. ? Spróbuj do 30 wytrzymać tak jak ja ;) Chyba że chodzi o masturbacje wtedy robi się problem to fakt
@@smoklares9791 Ale bez masturbacji i sexu można żyć i w niczym to nie przeszkadza. Najważniejsze jest Władza nad Samym Sobą,Opanowanie,władza i czucie że się jest tak silnym psychicznie że pokusa nie wygra, A to pozytywnie kształtuje naszą pewnośc Siebie i charakter !
@@marikamalinowa3649 miło to słyszeć jestem katechetką w szkole podstawowej i kilka godzin w LO.Jak umiem staram się być dla nich, z moimi niektórymi tamtego rocznymi maturzystami do tej pory mam kontakt. Pozdrawiam dużo dobra
Ucząc w szkole jesteśmy włączenie w system, niestety musimy oceniać itd. Musimy też podawać prawdy wiary, by wiedzieli w co, Kogo wierzą, ale też mówię czym jest wiara dla mnie, też wyjaśniam, że nie chodzi tylko o zaliczenie czegoś, ale o życie.. Dziękuję za podpowiedź. Staram się nawiązać na l. religii relacje. Z niektórymi tamtego rocznymi maturzystami mam do tej pory kontakt.🙂 Błogosławionego dnia
To przykre, wzięłam sobie do serca słowa ś. p mojego promotora z katechetki sale Janina który mówił, że katecheta katechizuje całym sobą, swoją postawą na katechezie. Nie twierdzę, że jestem idealną katechetką, ale staram się wysłuchiwać w uczniów, modlić za nich i być dla nich
Dziękuję Krzysztofowi Gonciarzowi. Dzięki niemu właśnie przed chwilą obejrzałem najpiękniejszy film na youtubie jaki kiedykolwiek obejrzałem. Tyle miłości i zrozumienia ile dzisiaj usłyszałem do drugiego człowieka... mogę się tylko uczyć od Pana Tomasza. Bóg zapłać :' -)
@Michał Cizio czemu założyłeś, że Samołyk popiera by lekcje religii odbywały się w szkole? Wielu gorliwych katolików wolałoby, żeby lekcje religii przeprowadzać przy kościele.
@Michał Cizio Problemem jest te 60% niepraktykujących, myślę, że jakby oni się wypisali, to i religia katolicka w szkołach by zniknęła. Inna sprawa, że w miejscach, gdzie jest odpowiedni odsetek wyznawców innych religii jest nauczanie ich wyznania.
Przyprowadziło mnie tu nawiązanie do filmu Krzysztofa Gonciarza i nie ukrywam, że światopoglądowo bliżej mi do niego, ale cieszę się, że jest ktoś kto o religii mówi w ten sposób jak Ty i zamiast do negacji zachęca do dialogu.
Wooow ! Jestem pod wrażeniem filmu! Takich KATOLIKÓW nam - światu - trzeba ! i wszystkim ludziom w Polsce dyskusji na tym poziomie SERCA ! jestem DUMNA z PANA, PANIE TOMKU ! Pod takim katolicyzmem podpisuję się całym swoim sercem !
To mój pierwszy komentarz na yt od lat. Twoje filmy zmotywowały mnie do uaktywnienia się. Słuchanie Ciebie to czysta przyjemność zarówno ze względu na Twoje zdroworozsądkowe podejście do tematów, o jakich mówisz, jak i szacunek, z jakim odnosisz się do innych niezależnie od ich postaw i poglądów, ale przede wszystkim trafia do mnie aura autentycznej miłości do Boga, która jest tak wyraźna w Twoich filmach, że udziela się ona również osobie tak cynicznej, zrezygnowanej i oddalonej od Boga jak ja. W niezrozumiały dla mnie sposób przywracasz to, czego brakowało mi już od dawna - nadzieję.
Chodzę do szkoły katolickiej i mamy naprawdę super księdza. Po takiej lekcji WDŻ postanowiliśmy mu się wyżalić i nam wszystko normalnie wytłumaczył. Co pornografia robi z naszym mózgiem i dlaczego ma zły wpływ, jak działa "tabletka po", po co nam jest seksualność i dlaczego jest ważna. Było kilka takich lekcji. I te odpowiedzi naprawdę wszystko nam wytłumaczyły. Zawsze nas wysłucha i spokojnie wytłumaczy. Mieliśmy też w szkole dużo osób niewierzących, a ten ksiądz był ich najlepszym ziomkiem :)
Ja też miałam takiego katechetę! Byłam chyba najbardziej męcząca uczennicą, cały czas zadawałam trudne pytania, nawet przerywałam jego wypowiedzi jak miałam wątpliwości, ale jego cierpliwość do nas była tak wielka, że potrafił nam zawsze wszystko wytłumaczyć, nawet jak miał wątpliwości, to szukał odpowiedzi dla nas. Dodatkowo to jaką miał relację z żoną (uczyła w tej samej szkole) to było tak motywujące, żeby kiedyś mieć taką z przyszłym partnerem, istny wzór.
@@kindziay6519 rzeczywiście, my nie jesteśmy jakoś wybitnie lepsi. Z dziesiątek tysięcy bogów na tej planecie, my nie wierzymy tylko w jednego (albo trzech) więcej niż wy. Ilościowo patrząc to wy też jesteście ateistami.
Bardzo mi się podoba Twój sposób wypowiedzi, tego, że jesteś taki autentyczny w swoich filmach, że nie wstydzisz się przyznać, że w jakichś konkretnych sferach pracujesz nad sobą i to jest super :). Nie zawsze się zgadzam z tym co mówisz, ale uważam, że oglądanie Twoich filmów bardzo wiele mi daje. Przede wszystkim dają mi bodziec i przestrzeń do rozmyślań i do poszukiwania odpowiedzi na pojawiające się pytania :). Z czystym sercem mogę powiedzieć, że Ty i Ojciec Szustak jesteście "ojcami chrzestnymi" mojego nawrócenia :).
Dziękuję za ten materiał. Obejrzałam go dopiero albo właśnie dziś! Teraz, kiedy szargają mną wątpliwości, czy dobrze robię, że uczę religii jako katechetka Bóg zapłać, Panie Tomku! Za głos rozsądku, nadziei i Bożego Ducha! Niech Pan dalej daje się Mu prowadzić! Pozdrawiam Pana i wszystkich Pana słuchaczy.
Szacunek ogromny, za kulturę, za pokorę, za konsekwencję, za obiektywizm - dziękuje. Panie Tomaszu, życzę dużo dobrego! PS: nie tylko wierzący Cię oglądają i subskrybują ;)
ja tez byłam metalówą i w tamtym okresie nawet powaznie pokłuciłam sie z katechetami w liceum i przestałam chodzic na religię a dziś mimo że nie we wszystkim sie zgadzamy najważniejszy jest dla mnie Jezus. dziękuję serdecznie za dzisiejsze nawracanie, bardzo wazny dla mnie film. z Panem Bogiem!!!
Dziękuję Ci ogromnie za ten odcinek, bardzo był mi potrzebny bo od tygodnia chodzę zła na mamę za brak tych rozmów i obwiniam ją o swoje błędy w temacie związków, seksu i wszystkiego co się z tym wiąże. Mama nie wiedziała/nie umiała/ bała się (chyba wszystkiego po trochu) jak ze mną o tym rozmawiać i nie miała pojęcia, jak bardzo zmienił się świat od czasu jej dorastania. Strasznie się w tym temacie pogubiłam i choć myślałam, że już ten żal przepracowałam na Fundamencie, to teraz jakoś ostatnie zdarzenia przypomniały mi o tym, jak bardzo chciałam mieć męża i dzieci, na co nie mam teraz szans bo od nawrócenia żyję w czystości i chcę żeby tak zostało - a kto by się zgodził na czystość przedmałżeńska będąc przed 40 - no i chyba szukam winnego moich niespełnionych marzeń o rodzinie. Bardzo szkoda, że nie znałam tych wartości będąc nastolatką, że nikt nam o tym nie mówił i cudownie, że jest chociaż ta garstka, w której jesteś Ty. Pozdrawiam.
Pani Jadzia - tak! W procesie wychowania najważniejszy jest nauczyciel, jego ciepła i mądra osobowość. Taki, którego pamięta się dobrze i z sympatią do końca życia.
Tomaszu, kiedy zobaczyłem pierwszy Twój filmik sprzed dwóch lat Twoja postawa nie była najlepsza - cynizm nie jest najlepszą drogą dotarcia do człowieka... ale zobaczyłem ten filmik po długiej przerwie i widzę mądrego, rozsądnego gościa. Dzięki za świadectwo! Niech Cię Bóg błogosławi!
Kolejny świetny film Panie Tomaszu. Wielkie dzięki za Pana robotę. Gratuluję trafnej analizy i jeszcze lepszego sposobu na naprawę Kościoła. Chcesz naprawiać Kościół, zacznij od siebie... W punkt 👍 z Bogiem.
Odpowiadając na Twoje pytanie (28:12) do wiary najbardziej przybliżyła mnie wiadomość tego, że wiary nie buduje się na emocjach a umyśle oraz dostrzeżenie wielkiej mądrości płynącej z Biblii. Zrozumiałem przede wszystkim po co są zakazy nakładane przez religię.
Gdybym nie wierzyla w cuda to dzis bym zaczela. Ten odcinek odpowiedzial na wiele moich niewiadomych. Ciebie Tomek posyla Pan. Trafiacie celnie! Great Team!🙌❤️
Bardzo mocny, dobry film. Sam mam taki motyw gadania ''a ci młodzi to be, źli'', choć sam mam 24 lata. Czyż to nie hipokryzja, pewnie tak. A przecież jak się zastanowiłem wiarę wyniosłem z domu, nie z religii w szkole. A moje zbliżenie nastąpiło dopiero kiedy miałem bardzo poważny kryzys, a sam dziś chciałbym iść dalej, ale ciężko zmienić swoje życie. O wiele łatwiej dużo pisać...
Tak, dokładnie tak wyglądało, przynajmniej do czasów mojej zawodówki, ale tylko dlatego że trafiłem na świetnego katechetę, który po raz pierwszy zaczął odpowiadać na pytanie czym jest religia a za tym po co jest, a nie co jest w religii. I to jest jedno z ważniejszych rzeczy, pomylili się co do "tego pytania"
Zgadza się z tymi lekcjami religii. Ja do dziś szczególnie pamiętam tylko (i aż) jedną lekcję... jak Ksiądz analizował z nami modlitwę "Ojcze Nasz". Dzięki tej lekcji, do teraz odmawiam ją świadomie 🙂
Tomek, jesteś moją Panią Jadzią :) Nie wiem jak to się stało, że Cię zaobserwowałam, chyba któryś z odcinków Szymona doprowadził mnie do Ciebie. Mimo ogromnej różnicy poglądów bardzo Cię cenię. Mam nadzieję, że nadejdzie dzień, kiedy lewak z katolem będą żyć obok siebie, razem czynić dobro. Pozdrawiam Ciebie, Tomku, i Twoich widzów.
Ach, dziękuję Panu, Panie Tomku za to, że jakoś tak w czasach tego zamknięcia się w domach, jakoś rozgrzewa Pan moje serduszko i motywuje do działania. 😄
Twoje rozumowanie odnośnie sposobu edukowania jest jak najbardziej sensowne. Pytanie brzmi nie jak proklamować religię wśród dzieci (co uważam za nieetyczne) ale dlaczego to robić. Dlaczego coś co jest tylko wiarą (czyli czymś bez dowodów na słowo) ma kierować całym życiem młodego człowieka.
To było tak mocne i dobre. Wszystkie uwagi trafione w punkt. Dotknięte te newralgiczne punkty, których nikt nie chce dotykać, a tak bardzo tego potrzeba. Szczerość, prawda, obiektywizm. I ta ogromna pokora i skromność. Poruszone tematy i spostrzeżenia były ogromnie potrzebne. Sama jestem młodą osobą i widzę, że właśnie tak ta relacja Kościół - młodzi ludzie działa. Wiele dzięki temu materiałowi zrozumiałam, zainspirowało mnie to i wlało we mnie jakieś ciepło, ogromnie poruszyło. Potrzebowałam, żeby ktoś wreszcie wypowiedział niektóre rzeczy, o których nikt nigdy mi nie mówił, chociaż chodziłam wiele lat do szkół katolickich. Dziękuję za to bardzo!
Fantastyczny materiał. Bardzo wartościowe słowa. Zgadzam się zupełnie z Panem w kwestii edukacji seksualnej czy nauki religii w szkole. Wspominam moich katechetów ze szkoły: najpierw lekcje z młodym księdzem, który sam otwarcie nam przyznał, że on już nas nie nawróci, więc nie będzie się przykładał. W ostatniej klasie spotkałam katechetę, który był zaangażowany, często wchodził z nami w dyskusje i sporo osób - nawet niewierzących, chętnie chodziło na lekcje. Bardzo dobrze wspominam ten czas i tego księdza, tak to powinno zawsze działać :D
W 100% się zgadzam - chodzę do technikum. Księży zawsze miałem bardzo dobrych na swojej drodze edukacji i nadal mam, można porozmawiać z nim o wszystkim :)
Dobrze, że taki film powstał 🙂 faktycznie czuć Twoje emocje! Nawet mi się udzieliły i pod koniec łezka poszła 🙂 prawie we wszystkim się zgadzam z Tobą drogi Tomaszu, ale dla mnie zabrakło istotnego wątku. Mianowicie rodziców/opiekunów ludzi blisko, którzy mają ogromny wpływ nie tylko na Twoją wiarę, ale na wszystkie aspekty życia. I to od najmłodszych lat. Najpierw są rodzice, potem szkoła, otoczenie etc. Napiszę bardzo ogólnie, że jeśli oni są świadkami i mają relację z Bogiem to dziecko, które to widzi na co dzień też ma inną swoją bazę do budowania wiary. Potrzebna jest nie tylko rozmowa, ale dawanie świadectwa swoim zachowaniem. Dziecko nie wszystko słyszy co mówisz, ale wszystko widzi. 🙂 O tym wspomniałeś, że jeśli bazą jest skała to łatwiej budować po burzy 😉 Ks Piotr Pawlukiewicz chyba pierwszy publicznie podczas konferencji wypowiedział słowa "seks" i "masturbacja" 😉 co było szokiem w latach '90 😉 Dzięki za kolejny wartościowy materiał, obejrzałam wszystko na Twoim kanale i do niektórych treści wracam wiele razy i rozsyłam gdzie się da 😁 pozdrawiam!
Miałam kilka etapów nauki religii, opowiem o tym, co do mnie przemawiało i ukształtowało: 1. Podstawówka: metoda wymagania ale też łatwych, prostych i przyjemnych rzeczy, było zabawnie ale też mówiono o rzeczach trudnych. Dziecko jednak w tym wieku pamięta głównie zabawne rzeczy, łatwe. Z trudnych pamiętam nauki formułek modlitw - jedyna najtrudniejsza rzecz :-) poprzez rzeczy zabawne mam na myśli jakieś kolorowanie, krzyżówki, wspólne gry oczywiście wszystko na temat chrześcijański. Uczyła cudowna zakonnica. 2. Gimnazjum - podejście księdza do nas było jak przyjaciel z przyjaciółmi. Odpowiadał na wszystkie trudne pytania, mówił wprost, jak człowiek. Mówił o życiu, okazało się wtedy, że ksiądz jednak może wiedzieć o zwykłym życiu bardzo wiele. Było dużo żartów, a także powagi. Nie wymagał nic trudnego na egzaminach jak z biologii/matmy. Zawsze chodziło o nasze wewnętrzne przemyślenia, czasami istotne ważne pamięciowe elementy też były - ale zawsze chciał wiedzieć, czy to rozumiemy. 3) liceum - zaczęło się źle. Był ksiądz, który wymagał od nas jak na studiach teologicznych. Trudno było zdać religię na dobrą ocenę. 4) Potem nauczyciel się zmienił, przyszła katechetka. Jej podejście było: wymagające bo jednak traktowała nas jak dorosłych, jednak podejście miała takie same z resztą jak ksiądz z pkt.2. życiowe, odpowiadała na pytania i pokazywała swoim zachowaniem, swoim życiorysem - jak Bóg jest jej potrzeby. Udowodniła, że żyła tym, o czym mówiła. Uczyła ona również fizyki, więc to nie było tak, że była oderwana od rzeczywistości. Była bardzo doświadczoną osobą z umysłem matematycznym, a potrafiła mówić o małżeństwie w taki sposób, że aż sama zapragnęłam żyć jak ona. I poruszyła każdy trudny temat, nie bała się mówić, nie wstydziła się. Co więc wpłynęło: tłumaczenie nawet najbardziej wstydliwych tematów, umiejętność zainteresowania, silna osobowość, podejście przyjacielskie ale jednocześnie wymagające. Tak naprawdę wszystko, co było najlepsze to rozmowa i pytania. Nie filmy, nie testy - rozmowa na trudne tematy, człowiek starszy traktował nas na równi, jako osoby inteligentne. Był czas na żarty i był czas na powagę. Inne elementy poza szkołą: Zajęcia z własnej woli z chóru, rozmawianie z bliskimi/rodziną o Bogu - omawianie trudnych tematów - również bardzo na mnie wpłynęło. Ale gdyby nie punkt 2 i 4 miałabym trudności później, aby zrozumieć wiarę. Dzisiaj mam 24 lata, wkrótce biorę katolicki ślub. Nie jestem idealna, ale chcę iść w życiu z Chrystusem, starać się. Mam nadzieję, że mój komentarz w czymś pomoże, potwierdzi czyjeś zdanie, udowodni, że da się zrobić to dobrze (lekcje religii). Jestem cały czas wdzięczna księdzu, który mnie uczył podstaw, a także mojej katechetce, która uratowała moją wiarę - pogłębiła ją, abym sama chciała szukać i uczyć się. Wiara to nie jest coś, co się zdobywa raz jedną lekcja religii. To wzloty i upadki, uczenie się Boga i pracowanie nad własnymi słabościami. Cieszę się, że w moim życiu były osoby, które mnie nauczyły tego. Plus dziękuję autorowi filmu, że poruszył ten temat. Mam nadzieję, że księża wezmą to sobie do serca i będą się starać. Będą traktować dzieci, jako osoby myślące, będą chcieli z nimi rozmawiać z cierpliwością i szacunkiem. Często o tym dorośli zapominają, że dziecku też należy się szacunek. Pytania i rozmowy :-) to jest kluczem. Uczyłam dzieci młodsze angielskiego, więc wiem, że gdy traktowałam je tak, jak do mnie podchodzili nauczyciele - chciały się uczyć/zrozumieć.
Lubię niszowego Tomka Samołyka :-) Dzięki niemu dowiedziałem się o Wirtualnej Choince. Dziś kupowałem czarne "złoto" dla siebie, wiec też zakupiłem trochę dla potrzebujących. W tym roku całe adwentowe oszczędności z podjętych postanowień na ten jeden cel. Nie piszę po to, żeby się chwalić, ale żeby Tomek i inni widzieli, że jego droga ma jak najbardziej sens. Dużo sensu. Tak trzymaj!
7:38 Nie, nie zostaje na całe życie. Przez 14 lat chodzenia na religię wbrew swojej woli, starałem się to wszystko jak najszybciej zapominać, wszak matury z religii nie zdawałem i trzeba było na bieżąco czyścić mózg.
Na początku: Jestem uczennicą, bardzo wierzącą, chodzącą na religię, nie wychowującą się w katolickiej rodzinie. Od pierwszej klasy uczymy się na pamięć "paciorka" i w zasadzie lekcje co roku są podobne, tylko język trochę inny i kolorowanki z Jezusem na pewnym etapie zniknęły (to nie żart, takie mieliśmy ćwiczenia). Oczywiście, omawiamy sobie, jaki był ten Jezus, mówimy o przypowieściach, ale póki sama się nie zaczęłam wiarą interesować, to ja nawet nie wiedziałam czym się różni grzech ciężki od lekkiego, jak się modlić itd.. Brakuje mi tam emocji (jak w zasadzie na każdej innej lekcji) i żywego Boga. Ale uwaga uwaga - czasy ruszyły do przodu. Teraz nie tylko ksiądz czy katechetka nam mówią co roku o tym samym, ale puszczają nam "chrześcijańską paszę". Świetny postęp.
Spróbuj znaleźć jakieś duszpasterstwo młodzieży. Nie wiem, jakie masz możliwości, np. jak duża jest miejscowość, z której pochodzisz, ale moja wiara (i wiedza o niej) wystrzeliła dopiero w duszpasterstwie akademickim (choć katechetów miałem albo dobrych albo świetnych). Pzdr!
Żałuję, że pod tym filmem (pod Gonciarzowym tak samo) mogę dać tylko jedną łapkę w górę. Oba filmy dają mi ogromną Nadzieję na dialog. Dzięki za filmik, Panie Tomaszu!
To niesamowite jak świat jest nieprzewidywalny i interesujący. Obejrzałem występ człowieka w koszulce w kwiatuszki, który jak sam mówi o sobie jest mało znaczącym youtuberem w kontekście Pana Gonciarza. I co zobaczyłem intelektualną ucztę w której Pan Gonciarz wcielił się w rolę kelnera lecz nie kucharza. Tak to widzę. Oto przykład na to w jaki sposób internetowi celebryci powinni podchodzić do publicznych występów. Nie wystarczy być kelnerem, aby przygotować prawdziwą i smaczną ucztę. Pozdrawiam wszystkich Pan Gonciarza również.
Ja miałem z lekcjami religii dobre doświadczenia. Paradoksalnie lekcje religii w katolickiej szkole podstawowej (+gimnazjum) do której chodziłem, były nudne, traktowałem je jak wolną lekcję, natomiast w całkowicie świeckim liceum trafiłem na katachetę z pasją, religia była dla mnie intelektualną rozrywką ze względu na wysoki poziom dyskusji lekcyjnych i zaangażowanie nauczyciela.
Wspaniały filmik Tomku ^^, plus nie masz się czym martwić o złość którą mogłeś się ponieść podczas kręcenia tego materiału, bo ja osobiście raczej takowej złości nie zauważyłem ^^. Kocham cię jako brata w Chrystusie i cieszę się że po prostu jesteś :)
Ja dobrze wspominam lekcje religii. Poza kilkoma wyjątkami trafiałem na naprawdę wspaniałych katechetów, oczywiście wspaniałych jako ludzi, bo jakości ich nauczania nie jestem w stanie ocenić. Po filmie Krzysztofa Gonciarza skonfrontowałem fragment przytoczony tutaj w 5:45 z własnymi doświadczeniami z liceum. W drugiej klasie, na początku roku szkolnego, przyszedł do nas nowy katecheta. Po całym roku zajęć ze średnio utalentowanym pedagogicznie księdzem spodziewałem się niewielkiej lub nawet żadnej zmiany. I chyba bardziej pomylić się nie mogłem. Pan na pierwszych zajęciach zrobił jakby "rundkę" po klasie pytając każdego "Czy określasz siebie jako wierzącego, poszukującego, czy niewierzącego?". Ja odpowiedziałem wówczas, że jestem osobą poszukującą. Nie pamiętam jak podsumował nasze wypowiedzi, ale ja na koniec roku, kiedy niestety już było wiadome, że nie będzie nas uczył, odważnie mogłem określić się jako wierzący. To jeden z najlepszych ludzi jakich poznałem w życiu. Teraz mija już prawie 3 lata od zakończenia jego nauczania nas. I nigdy wcześniej nie byłem tak blisko ateizmu jak obecnie. Uświadomiłem sobie, że cała moja praktyka religijna była tylko dla mamy katechetki. Odkryłem, że chyba żyję w bańce religijnej, bo zawsze spotykałem dobrych ludzi związanych z religią. Rozstrzygam w sobie kwestie wiary i staram się określić moje stanowisko wobec nich. Staram się być "Zimny lub gorący, a nie letni" parafrazując tekst biblijny. Czuję, że teraz potrzebuję kogoś takiego jak ten katecheta z drugiej liceum, kogoś niekoniecznie związanego z religią, ale kogoś, kto trochę mnie poprowadzi. Wyszedł z tego taki długawy potok myśli, mam nadzieję, że chociaż jest logiczny i składny.
Pięknie! Myślałem, że posłucham chwilkę, bo nie mam czasu, bo Tomka zawsze dobrze posłuchać nawet przez chwilę, a tu wyważony i merytoryczny głos, mimo, że można było pojechać po merytorycznych i niekiedy być może zamierzonych zabiegach Krzysztofa, bo to jednak medialny tygrys i zna wiele trików. Tak mi teraz przyszło do głowy, że to co Tomasz powiedział, to jak komentarz do ustawy - dopiero wtedy wiadomo, o co w niej chodzi :D
Pewnie wiele by można lekcjom religii zarzucić, ale gdyby nie one, nie byłabym dzisiaj osobą wierzącą 💓 Rodzice dali mi tylko -i aż😉- podstawowe sakramenty, natomiast nigdy nie praktykowali i nie rozmawiali ze mną o wierze. Pierwsze Pismo Święte jakie było w naszym domu, było kupione przeze mnie, z uzbieranych przez samą siebie pieniążków (kieszonkowego też nigdy nie dostawałam). Także może to i był taki po prostu "inny przedmiot" ale dzięki temu, że Pan Bóg stawiał na mojej drodze tak wspaniałe katechetki (tylko przez pewien krótki okres w liceum była to siostra zakonna, ale też niezwykle zakochana w Panu Jezusie), ja poszłam za tym, czego uczyły dalej, a dzięki temu pewnego dnia poczułam namacalnie jak Pan Bóg przytula mnie do Swojego Serca i od tamtej pory już nie mogę odejść, nie mogę zapomnieć, jak bardzo bym nie grzeszyła i błądziła, zawsze wracam... 💝
U mnie bardzo podobna historia! Religia w szkole ma plusy i minusy, ale nie wiem czy, gdyby nie ona, byłabym teraz tu, gdzie jestem. Bardzo chciałam się wypisać z religii w gimnazjum i nie potrafię powiedzieć czemu, ale tego nie zrobiłam i właśnie wtedy zaczęła się droga nawrócenia. Pozdrawiam!😊
Ja też przez religie w szkole średniej stałam się wierząca. Katecheta, choć nie był lotny w prowadzeniu lekcji, ujął mnie tym, że naprawdę szanował każdego człowieka. Jego żona była moja matematyczka i podobali mi się jako małżeństwo. Po 15 latach nadal ich odwiedzam, gdy jadę w rodzinne strony. Oprócz tego do tej pory jestem obecna w swoim własnym życiu jako osoba wierząca. I uwaga! On naprawdę był słabym nauczycielem, nie odwalał byle jak roboty...tylko po prostu był nudny. A mimo to ujął tyle osób. Nie jestem jedyną, która dzięki niemu odnalazła Boga.
Muszę przeprosić iż kiedyś uważałem że kiedyś uważałem za "katolickiego" kabareciarza. Bardzo ważny i dobry głos. szczególnie ten o emocjach, bo to problem wielu grup
Brawo pięknie mówisz prosto i zrozumiałe i przede wszystkim Prawdę ❤️🙂Dokładnie zacznijmy od siebie i wymagajmy od siebie i nawracajmy się każdego dnia. Dziękuję Ci za to świadectwo. Muzyka straszna nigdy nie lubiłam takiego czegoś 😁😍Pozdrawiam w Jezusie Chrystusie❤️
Często mamy ochotę nawracać innych słowami, przekonywać ich o miłości naszego Pana opowiadając o Nim. Co zrobić jeśli nie chcą o Nim słuchać? Twoje życie, ten Jezusowy styl życia może być wystarczającym zaświadczeniem o prawdzie, czystości i potędze szczerej wiary w Zbawiciela. Bądź Jego najpiękniejszym obrazem i pozwól innym go oglądać 💜 Dzięki za ten film!!! 🔥
Losie, aż się bardziej chce... chce się budować po takim filmiku, widać że jest na czym. Dziękuję za podejście do mnie jako młodego człowieka i za pracę jaką Pan wykonuje ❤️
U mnie właśnie religia w liceum wyglądała jak religioznawstwo. Na każdych zajęciach ksiądz obiektywnie, podając same fakty mówił o innej religii/poglądzie filozoficznym i odnosił się do panującej kultury w kraju, gdzie dana religia dominuje. Super sprawa! Mnie to tylko ugruntowało w wierze katolickiej i rozbudowało szacunek dla innych religii.
Myślę, ze napiszę kilka komentarzy, mam panie Tomaszu nadzieję, że nie utoną jakoś mocno wśród innych :) Bo będę pisać w odniesieniu do kolejnych wątków filmu. Religia w szkole Ja mam takie trzy doświadczenia z trzech etapów nauki, jedno neutralne, jedno negatywne i jedno bardzo pozytywne. Neutralnym jest religia w podstawówce. Nie były to lekcje jakoś wiele wnoszące do mojego życia. Wiedzy z tych zajęć wyniosłam naprawdę niewiele. Nauczyłam się rzeczy, które i tak dostrzegałam (np. cykliczności pewnych wydarzeń w roku liturgicznym lub w jakie święto ksiądz ma jakie szaty), oraz kilku piosenek. Religia była lekcją, którą wszyscy lubili - lekcją luźną, często w formie zajęć muzycznych lub plastycznych przy okazji prób przekazania nam jakiejś wiedzy. Ale tak naprawdę te zajęcia nic do życia nie wnosiły. Gdy kończyłam podstawówkę religia, a także sama wiara wydawała się być dla mnie śmieszna. Stopniowo nastawiałam się na najbardziej skrajną formę gimboateizmu, podpartego dowodami przeciw Bogu, które dziś umiem obalić z lekkim wyśmianiem. Takie tam bajki dla dzieciaczków. Więc tym mocniej uderzyła mnie moja religia w gimnazjum. To były zajęcia z katechetą, twardym, konserwatywnym i bardzo sztywnym. Jego zajęcia opierały się na zmuszaniu klasy do przepisywania formułek z podręcznika, wyświetlania filmów z kategorii "chrześcijańska pasza", wkuwania (na zasadzie ZZZ) schematów, modlitw i zasad, oraz na absolutnym braku dialogu. Legendarna już w tamtej szkole i pośród moich znajomych jest sytuacja mojej próby zaczęcia rozmowy z katechetą - kiedy stwierdziłam, że nie czuję się częścią Kościoła Katolickiego. Katecheta stwierdził, że w takim wypadku postawi mi na koniec roku jedynkę i po co w ogóle rodzice zapisali mnie na religię, skoro tak bardzo się "nie czuję". Inna sytuacja, dość pamiętna dotyczyła tłumaczenia "kim jest ateista". Otóż zdaniem katechety nie jest to osoba, która po prostu nie wierzy w Boga - to osoba, która chce zniszczyć Boga, nienawidzi Kościoła i ludzi wierzących, pluje na nich jadem etc. Gdy kolega się wychylił sprecyzować, że nie każdy ateista jest antyteistą i antyklerykałem ten przekrzyczał go, że nie da się nie wierzyć w Boga bez nienawiści do Kościoła. Dodam tak na marginesie, że z tym katechetą mieliśmy też WDŻWR. Te lekcje nie były prowadzone nawet z perspektywy katolickiej etyki seksualnej - to były wykłady z jego ideologii. Aborcja jest zła bo zła, homoseksualizm to choroba psychiczna i trzeba ją leczyć, transseksualizm to wymysł i widzimisię osoby (dobrze, że się słowem nigdy nie odezwał o antykoncepcji)... No, ale do tego jeszcze potem wrócę. Pod koniec gimnazjum dzięki modlitwie i kontakcie z dwoma wspaniałymi proboszczami z mojej i sąsiedniej parafii (polegającym na słuchaniu ich kazań i wysłuchiwaniu znajomych jak to fajnie ksiądz podchodzi do ludzi) jakoś udało mi się dojść do tego, że jednak częścią tego Kościoła Katolickiego jestem. Ale nie wiedziałam jeszcze jak bardzo chcę być. I tu moje pozytywne doświadczenie :) W I klasie liceum zapisałam się sama na religię choć nie musiałam. Okazało się, że zajęcia będą po okienku, miedzy 15 a 17. Za namową wychowawczyni robiąc po prostu wielką łaskę poszliśmy małą grupką na pierwsze zajęcia... I okazało się, że to lekcja warta czekania i siedzenia do wieczora. Nasze zajęcia mają formę wykładów. Nie musimy prowadzić zeszytów, a nie posiadać podręczników. Nie dostajemy ocen, ksiądz nawet nie sprawdza obecności. Po prostu - przychodzimy na lekcję, siadamy w ławkach i słuchamy kolejnego tematu. Dopytujemy - i dostajemy odpowiedź. Wyrażamy wątpliwości - i są rozwiewane. Nasz ksiądz to wspaniały człowiek. Wesoły, skromny, troskliwy... Czasem przynosi nam ciasteczka na lekcję i rozmawiamy opychając się słodyczami... Zawsze można go o coś zapytać, zawsze pomoże. Proponuje nam i zabiera nas na wyjazdy - całonocne czuwania dla młodzieży, pielgrzymki z rekreacją... Na lekcje przychodzą nawet osoby, które nie do końca się określają jako wierzące - po prostu przychodzą pogadać i spędzić czas. A wynoszę z zajęć dużo. Rozumiem więcej, sama szukam, czasem podsuwam problemy. To dzięki religii w liceum dowiedziałam się o istnieniu Bractwa Małych Stópek, którego misja zmieniła znacznie moje zdanie o aborcji. W końcu pojęłam takie rzeczy jak choćby odpusty xD Naprawdę, religia to w mojej szkole przyjemność. Teraz na zdalnych ksiądz uznał, ze nie będzie prowadził lekcji. Jak stwierdził - obawiał się, że nikt nie wejdzie na zajęcia. A my sami napisaliśmy... tfu, nasza koleżanka, która nawet nie jest zapisana na zajęcia napisała że chcielibyśmy zajęcia online. I mamy. I przychodzimy liczniej niż do sali lekcyjnej xD
Muszę przyznać, że pierwszy raz widzę takie lekko "emocjonalne" wydanie Pana, Panie Tomaszu. I stwierdzam, że dodało to tylko mocy odpowiednim słowom. Widziałem Jezusa ciskającego monetami i przewracającego stoły w świątyni. Piękne. Z Bogiem!
Żeby ewangelizowac i pociągać do Chrystusa trzeba przede wszystkim być SILNYM. Trzeba dobrze czuć się we własnej skórze, być pogodzonym ze sobą i życiem jakie przyszło nam prowadzić. Do tego też mieć pewien psychiczny komfort, że zrobiliśmy/robilmy dla naszych bliskich wszuystko co w naszej mocy by tez byli silni i dobrze czuli się ze sobą. Nikt kto jest w jakimś emocjjonalnym kryzysie nie będzie dobrym ewangelizatorem.
Fajne jest to ze jednemu bardziej pasuje przekaz Twój, innemu Ojca Szustaka (to chyba ja) a innym jeszcze cos innego. Fajnie ze robisz to kulturalne, szacun. Powodzenia w prowadzeniu kanału! 👍🏻
Tomku! Szacunek za odcinek! Z prawie wszystkim co mówiłeś totalnie się zgadzam! Natomiast w kwestii katechetów muszę się mocno nie zgodzić. Co prawda nie jestem katechetą, ale moja edukacja potoczyła się tak, że w ciągu 12 lat nauki w szkoła miałem religia z 13 nauczycielami. I mimo, że jestem w Twoim wieku, to moje odczucia są totalnie przeciwne. Spośród tych wielu nauczycieli religii, o większości nie miałem żadnych wątpliwości że są głęboko wierzący. Nie brakowało też tego ciepła i troski, wręcz idącego w kierunku cukierkowatości. Jednak jako przez całą szkołę bardziej wierzący niż nie, te osoby jako 'mój katolicki team' w szkole były raczej źródłem wstydu niż powodem do dumy (uczucie podobne jak Mama odprowadzająca do szkoły - wiesz że chce dla Ciebie dobrze, ale jednak obciach). Zarówno wtedy jak i teraz uważałbym religię w szkole jako totalną porażkę, gdyby nie mój ostatni nauczyciel religii w liceum. Ubrana na czarno, w glanach, z wielkim luzem i dystansem do siebie. Totalnie nie wiem, czy była wierząca. Nie modliliśmy się nigdy na lekcji. Jednak otwartość na zdania przeciwne, umiejętność powiedzenia nie wiem i gotowość do tego aby krytykować głupie wypowiedzi kościoła hierarchicznego, a przy tym racjonalne argumenty pokazujące stanowisko, naukę Kościoła - to był szok. Ale pozytywny. Przejście przez poszczególne dogmaty oraz prawdy wiary i skonfrontowanie ich z medialnym oraz powszechnym rozumieniem - a wszystko to normalnym językiem, bez kościelnej nowomowy. To były najważniejsze lekcje religii mojego życia. Dzięki nim tak na prawdę wiem w co wierzę, niezależnie od tego, co próbuje mi wmówić ktoś w TV czy w koloratce. Nauczyłem się, że wiedza i krytyczne myślenie to rzeczy również potrzebne do wiary. Miarą sukcesu było również to, że na te lekcje z czasem przychodziły również osoby wątpiące i nie wierzące. Rozpisałem się... Podsumowując, wiara nauczyciela nie jest niezbędna (chociaż niewątpliwie pomaga). Kluczowa moim zdaniem jest otwartość na drugiego człowieka, jego zdanie, umiejętność dyskusji (podejrzewam, że to jest potrzebne jeszcze bardziej teraz niż za moich czasów) oraz brak postawy wszechwiedzy i 'kościółkowości". Pozdrawiam i życzę powodzenia w kolejnych produkcjach! Szczególnie ostatnio to świetny lek na moje serce. MS
Mam 22 lata. Jana Pawła II pamiętam głównie przez jego śmierć. Jego ostatnie chwile, pogrzeb... zawsze denerwowało mnie, że dzieciom mówi się o nim głównie przez pryzmat kremówek... Jestem wierząca od zawsze ale mam coraz bardziej dosyć Kościoła... dość tego, co pokazują "katolickie" media, publicyści.... Dość tego, że coraz częściej to czego nauczał Jezus rozmija się z tym czego uczą oni... Mam nadzieję, że niedługo się to zmieni i poprawie. Film wyraża to, co siedzi również we mnie. Dziękuję za ten głos
Jestem nauczycielem w szkole(poznaliśmy się Tomku w zeszłe wakacje, na spotkaniu patronów). Jak jest z lekcjami religii? Różnie. Stosunkowo niedawno skończyłem szkołę i na siedmioro nauczycieli których spotkałem w swojej edukacji pozytywnie wspominam czworo, a troje mieszanie. Żadnemu z nich nie odmówię zaangażowania i oddania, ale co do formy miałbym zastrzeżenia. Często brakowało mi w tych lekcjach odniesienia do rzeczywistości, religia była nauczana jako kolejny przedmiot teoretyczny który nie ma związku z rzeczywistością, podczas gdy ma drugi największy wpływ na ludzkie życie - tuż za fizyką ;) Przykład już z okresu pracy. W pierwszym roku nauczania dostałem zastępstwo na religii w drugiej klasie liceum. Wiedziałem o nim trochę wcześniej i miałem kilka dni na przygotowanie. Wiedząc, że z wiarą w klasie jest raczej kiepsko, a uczniowie są bystrzy, stwierdziłem że zrobimy sobie dyskusję. Temat: "czy ideologia w życiu człowiekowi jest potrzebna". Dyskusja kręciła się wokół tego tematu, o różnych ideologiach i spojrzeniach na świat w historii, jak one ewoluowały i upadały. Po lekcji dostałem pytanie, czy nie chcę prowadzić religii na stałe, bo to była ich najciekawsza lekcja religii w ich życiu. Po lekcji miałem odczucie, że żaden z wypowiadających się uczniów nie traktował Katolicyzmu jako coś, co może być aktualne i realne, jako coś czego można się w życiu uczepić. Raczej traktowali to jak relikt przeszłości. PS: zadajesz w trakcie filmu pytanie o to, co lub kto kieruje nas na drogę nawrócenia. Dla mnie Ty jesteś jedną z takich osób, nie przestawaj robić tego, co robisz :)
Z prawie wszystkim się zgadzam i jak zwykle dobry film 😊 dziękuję :) Co do jednej kwestii mam inne zdanie. Według mnie nie jest tak, że emocje nie są potrzebne, nie są ważne, albo wręcz przeszkadzają w wierze. Za świetym Ignacym można powiedzieć, że nasz umysł powinien być emocjonalny, a nasze serce rozumne. Myślę, że z emocjami w wierze jest podobnie jak z emocjami w związku. Nie może opierać się na samych emocjach, ale związek bez emocji to tez nic dobrego. Jesteśmy ludźmi. I tak jak w związku w okresie zakochania bardzo ważne są emocje, tak i w wierze "na poczatku" często po nawróceniu jest dużo pozytywnych emocji. Później jest decyzja chce być z kimś czy nie. Idę dalej za Panem czy nie. I później kiedy nasza miłość czy wiara są dojrzałe, emocje juz nie są aż tak ważne, ale nadal są potrzebne. Nie wyobrażam sobie małżeństwa, które w ogóle nie odczuwa dobrych emocji w związku, nie aranzuje sytuacji, które temu sprzyjają itd. Wiara jak i miłość powinny być żywe. I tez.nie zgodzę się z opinią, że protestanci opierają swoją wiarę TYLKO na emocjach. Jest w tym tyle samo prawdy, co w tym., że katolicy czczą obrazy i uznają świętych za bogów. Oczywiście pan Tomek nie powiedział czegoś takiego, ale wiem, że wiele osób tak myśli i chciałam się do tego odnieść. Wszystkiego dobrego 😊
akurat uważam, że za emocjami do kogoś idą czyny. ja np. nie lubię jana pawła drugiego, w sensie ani mnie od ziębi, ani grzeje tak naprawdę, ale szustaka uwielbiam, i właśnie to uwielbienie do niego pociąga za sobą moje dobre uczynki. słucham tego, co mówi, myślę o tym, staram się zacieśniać relację z Bogiem. o to chyba chodzi...
Panie Tomku, to totalnie nie moja bajka, patrzymy na świat inaczej, może nie totalnie, ale jednak. To nie ma znaczenia, lubię zaglądać do pańskiej twórczości, aby wyrawć się z własnej bańki i zobaczyć inny punkt widzenia. Podziwiam formę przekazu, kulturę słowa i dyskusji. Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam
Inicjatywa "Wirtualna choinka", którą warto wesprzeć:
wirtualnachoinka.pl/
facebook.com/wirtualnachoinka
Ludzie odchodzą od kościoła katolickiego bo zagląda do łóżka ludziom.
@@polemizator723 leczyć takich zaburzonych kapłanów i zadbać o to, żeby wymiar sprawiedliwości do którego należy ściganie tego typu przestępstw robił to w należyty sposób zgodnie z literą prawa. Powiązanie z władzą mają wszystkie instytucję, kościół nie jest wyjątkiem. Ponieważ polityk, ksiądz lub przedstawiciel innych instytucji mają swoje poglądy polityczne jak i religijne kto im zabroni. Tylko z partiami międzyinnymi PO SLD żaden duchowny nie chcę współpracować. A ja bym chciałbym, żeby znani aktorzy, celebryci, muzycy, sportowcy, dziennikarze, sędziowie, policjanci i żaden inny obywatel nie miał powiązania z władzą w jaki sposób to zmienić? Przestań też już się fascynować grzechami duchownych większości nie z powołania i plotkami o kościele lewackiej propagandy w mediach. Zacznij od siebie odwiedź kościół powszechny przeżyj eucharystie i skorzystaj z sakramentu spowiedzi.
@@Jezu-ufam-tobie123 Radzę pomyśleć, chociaż 10 sekund zanim coś skomentujesz, chociażby dla samego siebie, no bo po co się kompromitować? Pozdrawiam...
@@Shagrath786 to nie jest moje zdanie. Po prostu wiem od ludzi ze zataja grzechy zwłaszcza seksualne. Takze uważają że pewne grzechy sekaualne w małżeństwie np ze należy mieć orgazm tylko w narządach płciowych jako bardzo chore i głupie że az głupim trzeba być żeby takie rzeczy grzechy mówić księdzu o orgazmach poza narządem płciowym kobiety.
Materiał spoko. ALE. POPRAW DYKCJĘ DO CHOLERY. MÓWIĄ CI O TYM OD LAAAAAAT, OD LAAAAAAAT
"Modlitwa dobra to nie taka po której czujemy się dobrzy, piękni [...]
Tylko dobra modlitwa to taka po której inni czują się z nami dobrze"
Świetnie powiedziane, zapisuję sobie ❤️
Modlitwa jest wtedy, kiedy lubimy z Nim "tracić czas".
@SlawekFB Inaczej napiszę, żeby było jasne. Modlitwa jest wtedy, kiedy lubimy z Bogiem "tracić" czas. Jest nam z Nim dobrze, jak z najlepszym przyjacielem.
chcę tylko jeszcze dopowiedzieć, że miłosierdzie bez prawdy jest fałszywym miłosierdziem.
i dla mnie najmocniejsze. Przynajmniej po pierwszym razie, bo to warte razów kilka.
To jest genialne. Też sobie zapisałem.
Tomku, jesteś moją panią Jadzią
Moją też
I dla mnie... (Ito na avku!)
chyba panią Dzidą xD
Chciałem tylko dać takie świadectwo, że trwanie w czystości w tym ciężkim wieku dojrzewania jest możliwe i nawet nie takie wykańczająco trudne, ale tylko z Bogiem i w jego łasce.
Jaka sztuka nie uprawiać seksu w wieku dojrzewania, raczej jeszcze w Polsce mniejszość osób przechodzi inicjacje przed 17 i 18 rokiem życia. ? Spróbuj do 30 wytrzymać tak jak ja ;) Chyba że chodzi o masturbacje wtedy robi się problem to fakt
@@smoklares9791 Tak chodzi mi ogólnie o nieczystość cielesną i wzrokową.
@@smoklares9791 spróbuj do 80 wytrwać jak mój dziadek, wtedy to jest coś
@@RB-mm7ce xD
@@smoklares9791 Ale bez masturbacji i sexu można żyć i w niczym to nie przeszkadza. Najważniejsze jest Władza nad Samym Sobą,Opanowanie,władza i czucie że się jest tak silnym psychicznie że pokusa nie wygra, A to pozytywnie kształtuje naszą pewnośc Siebie i charakter !
Ja mam takie szczęście, że na religii zarówno w podstawówce, jak i teraz w liceum trafiłam na wspaniałych katechetów.
Ja też znam bardzo dobrych katechetów i naprawdę myślałam, że wszyscy są tacy. Dziwi mnie, że nie ;)
@@marikamalinowa3649 miło to słyszeć jestem katechetką w szkole podstawowej i kilka godzin w LO.Jak umiem staram się być dla nich, z moimi niektórymi tamtego rocznymi maturzystami do tej pory mam kontakt. Pozdrawiam dużo dobra
Ucząc w szkole jesteśmy włączenie w system, niestety musimy oceniać itd. Musimy też podawać prawdy wiary, by wiedzieli w co, Kogo wierzą, ale też mówię czym jest wiara dla mnie, też wyjaśniam, że nie chodzi tylko o zaliczenie czegoś, ale o życie.. Dziękuję za podpowiedź. Staram się nawiązać na l. religii relacje. Z niektórymi tamtego rocznymi maturzystami mam do tej pory kontakt.🙂 Błogosławionego dnia
..wtedy myślalam , są wspaniali.. Dziś widzę ze BAAAARDZOoo malo mnie nauczyli.. ;(
To przykre, wzięłam sobie do serca słowa ś. p mojego promotora z katechetki sale Janina który mówił, że katecheta katechizuje całym sobą, swoją postawą na katechezie. Nie twierdzę, że jestem idealną katechetką, ale staram się wysłuchiwać w uczniów, modlić za nich i być dla nich
Duży szacunek za to, co robisz. Ten głos jest bardzo ważny.
Dziękuję Krzysztofowi Gonciarzowi. Dzięki niemu właśnie przed chwilą obejrzałem najpiękniejszy film na youtubie jaki kiedykolwiek obejrzałem. Tyle miłości i zrozumienia ile dzisiaj usłyszałem do drugiego człowieka... mogę się tylko uczyć od Pana Tomasza. Bóg zapłać :' -)
jest pan bardzo kulturalny, co bardzo szanuje, mimo że zazwyczaj się nie zgadzamy. życzę wszystkiego dobrego!
+1
mam tak samo
@Michał Cizio *choćby
@Michał Cizio czemu założyłeś, że Samołyk popiera by lekcje religii odbywały się w szkole? Wielu gorliwych katolików wolałoby, żeby lekcje religii przeprowadzać przy kościele.
@Michał Cizio Problemem jest te 60% niepraktykujących, myślę, że jakby oni się wypisali, to i religia katolicka w szkołach by zniknęła. Inna sprawa, że w miejscach, gdzie jest odpowiedni odsetek wyznawców innych religii jest nauczanie ich wyznania.
Przyprowadziło mnie tu nawiązanie do filmu Krzysztofa Gonciarza i nie ukrywam, że światopoglądowo bliżej mi do niego, ale cieszę się, że jest ktoś kto o religii mówi w ten sposób jak Ty i zamiast do negacji zachęca do dialogu.
Wooow ! Jestem pod wrażeniem filmu! Takich KATOLIKÓW nam - światu - trzeba ! i wszystkim ludziom w Polsce dyskusji na tym poziomie SERCA ! jestem DUMNA z PANA, PANIE TOMKU ! Pod takim katolicyzmem podpisuję się całym swoim sercem !
To mój pierwszy komentarz na yt od lat. Twoje filmy zmotywowały mnie do uaktywnienia się. Słuchanie Ciebie to czysta przyjemność zarówno ze względu na Twoje zdroworozsądkowe podejście do tematów, o jakich mówisz, jak i szacunek, z jakim odnosisz się do innych niezależnie od ich postaw i poglądów, ale przede wszystkim trafia do mnie aura autentycznej miłości do Boga, która jest tak wyraźna w Twoich filmach, że udziela się ona również osobie tak cynicznej, zrezygnowanej i oddalonej od Boga jak ja. W niezrozumiały dla mnie sposób przywracasz to, czego brakowało mi już od dawna - nadzieję.
Chodzę do szkoły katolickiej i mamy naprawdę super księdza. Po takiej lekcji WDŻ postanowiliśmy mu się wyżalić i nam wszystko normalnie wytłumaczył. Co pornografia robi z naszym mózgiem i dlaczego ma zły wpływ, jak działa "tabletka po", po co nam jest seksualność i dlaczego jest ważna. Było kilka takich lekcji. I te odpowiedzi naprawdę wszystko nam wytłumaczyły.
Zawsze nas wysłucha i spokojnie wytłumaczy. Mieliśmy też w szkole dużo osób niewierzących, a ten ksiądz był ich najlepszym ziomkiem :)
Ja też miałam takiego katechetę! Byłam chyba najbardziej męcząca uczennicą, cały czas zadawałam trudne pytania, nawet przerywałam jego wypowiedzi jak miałam wątpliwości, ale jego cierpliwość do nas była tak wielka, że potrafił nam zawsze wszystko wytłumaczyć, nawet jak miał wątpliwości, to szukał odpowiedzi dla nas. Dodatkowo to jaką miał relację z żoną (uczyła w tej samej szkole) to było tak motywujące, żeby kiedyś mieć taką z przyszłym partnerem, istny wzór.
szkoda że wam nie wytłumaczył co religia robi z mózgiem
@@mariankoniuszko666 trochę przyzwoitości, twoja wypowiedź jest antykatolicka. To że jesteś ateistą nie czyni z ciebie nikogo lepszego.
@@kindziay6519 rzeczywiście, my nie jesteśmy jakoś wybitnie lepsi. Z dziesiątek tysięcy bogów na tej planecie, my nie wierzymy tylko w jednego (albo trzech) więcej niż wy. Ilościowo patrząc to wy też jesteście ateistami.
@@prkp7248 Albo w takim razie wy też jesteście teistami
Jak Ci się Twarz i oczy rozjaśniają, kiedy mówisz o Chrystusie! ❤😇 Pięęęęknie ❤
Też mi sie to podoba.
😊😱😍😅
Bardzo mi się podoba Twój sposób wypowiedzi, tego, że jesteś taki autentyczny w swoich filmach, że nie wstydzisz się przyznać, że w jakichś konkretnych sferach pracujesz nad sobą i to jest super :). Nie zawsze się zgadzam z tym co mówisz, ale uważam, że oglądanie Twoich filmów bardzo wiele mi daje. Przede wszystkim dają mi bodziec i przestrzeń do rozmyślań i do poszukiwania odpowiedzi na pojawiające się pytania :). Z czystym sercem mogę powiedzieć, że Ty i Ojciec Szustak jesteście "ojcami chrzestnymi" mojego nawrócenia :).
Dziękuję za ten materiał.
Obejrzałam go dopiero albo właśnie dziś! Teraz, kiedy szargają mną wątpliwości, czy dobrze robię, że uczę religii jako katechetka
Bóg zapłać, Panie Tomku!
Za głos rozsądku, nadziei i Bożego Ducha! Niech Pan dalej daje się Mu prowadzić!
Pozdrawiam Pana i wszystkich Pana słuchaczy.
Szacunek ogromny, za kulturę, za pokorę, za konsekwencję, za obiektywizm - dziękuje.
Panie Tomaszu, życzę dużo dobrego!
PS: nie tylko wierzący Cię oglądają i subskrybują ;)
Religię w szkole mam w poniedziałek ale moją lekcją religii jednak są twoje filmy. Bardziej do mnie trafiają. Dzięki
Jesteś mądrym UA-camrem niech ci Bóg błogosławi
ja tez byłam metalówą i w tamtym okresie nawet powaznie pokłuciłam sie z katechetami w liceum i przestałam chodzic na religię a dziś mimo że nie we wszystkim sie zgadzamy najważniejszy jest dla mnie Jezus. dziękuję serdecznie za dzisiejsze nawracanie, bardzo wazny dla mnie film. z Panem Bogiem!!!
Dziękuję Ci ogromnie za ten odcinek, bardzo był mi potrzebny bo od tygodnia chodzę zła na mamę za brak tych rozmów i obwiniam ją o swoje błędy w temacie związków, seksu i wszystkiego co się z tym wiąże. Mama nie wiedziała/nie umiała/ bała się (chyba wszystkiego po trochu) jak ze mną o tym rozmawiać i nie miała pojęcia, jak bardzo zmienił się świat od czasu jej dorastania. Strasznie się w tym temacie pogubiłam i choć myślałam, że już ten żal przepracowałam na Fundamencie, to teraz jakoś ostatnie zdarzenia przypomniały mi o tym, jak bardzo chciałam mieć męża i dzieci, na co nie mam teraz szans bo od nawrócenia żyję w czystości i chcę żeby tak zostało - a kto by się zgodził na czystość przedmałżeńska będąc przed 40 - no i chyba szukam winnego moich niespełnionych marzeń o rodzinie. Bardzo szkoda, że nie znałam tych wartości będąc nastolatką, że nikt nam o tym nie mówił i cudownie, że jest chociaż ta garstka, w której jesteś Ty. Pozdrawiam.
Pani Jadzia - tak! W procesie wychowania najważniejszy jest nauczyciel, jego ciepła i mądra osobowość. Taki, którego pamięta się dobrze i z sympatią do końca życia.
Panie Tomaszu! Bardzo się cieszę, że postanowił Pan nagrywać filmy na yt. Wprowadza Pan DOSKONAŁĄ równowagę na arenie internetowej💚
Tomaszu, kiedy zobaczyłem pierwszy Twój filmik sprzed dwóch lat Twoja postawa nie była najlepsza - cynizm nie jest najlepszą drogą dotarcia do człowieka... ale zobaczyłem ten filmik po długiej przerwie i widzę mądrego, rozsądnego gościa. Dzięki za świadectwo! Niech Cię Bóg błogosławi!
Sposób nagrania tego materiału to jak dobra rozmowa przy kawie lub herbacie o tym co ważne w życiu. Dziękuję Tomek, że robisz to co robisz.
Kolejny świetny film Panie Tomaszu. Wielkie dzięki za Pana robotę. Gratuluję trafnej analizy i jeszcze lepszego sposobu na naprawę Kościoła. Chcesz naprawiać Kościół, zacznij od siebie... W punkt 👍 z Bogiem.
Świetna katecheza. Chyba brakowało mi czegoś takiego.
Odpowiadając na Twoje pytanie (28:12) do wiary najbardziej przybliżyła mnie wiadomość tego, że wiary nie buduje się na emocjach a umyśle oraz dostrzeżenie wielkiej mądrości płynącej z Biblii. Zrozumiałem przede wszystkim po co są zakazy nakładane przez religię.
Wow, jeszcze nie widziałem tak osobistego Twojego filmu. Bardzo odkryłeś tu siebie i to jest piękne.
Obejrzałam jego film i od razu napisałam w komentarzu, że Pan jest bardzo dobrym kandydatem do dialogu :)
Gdybym nie wierzyla w cuda to dzis bym zaczela. Ten odcinek odpowiedzial na wiele moich niewiadomych. Ciebie Tomek posyla Pan. Trafiacie celnie! Great Team!🙌❤️
Bardzo mocny, dobry film. Sam mam taki motyw gadania ''a ci młodzi to be, źli'', choć sam mam 24 lata. Czyż to nie hipokryzja, pewnie tak. A przecież jak się zastanowiłem wiarę wyniosłem z domu, nie z religii w szkole. A moje zbliżenie nastąpiło dopiero kiedy miałem bardzo poważny kryzys, a sam dziś chciałbym iść dalej, ale ciężko zmienić swoje życie. O wiele łatwiej dużo pisać...
Panie Tomaszu,
Bardzo dziękuję za ten film i za treści, które Pan przedstawił. Więcej takich nam potrzeba!
Tak, dokładnie tak wyglądało, przynajmniej do czasów mojej zawodówki, ale tylko dlatego że trafiłem na świetnego katechetę, który po raz pierwszy zaczął odpowiadać na pytanie czym jest religia a za tym po co jest, a nie co jest w religii. I to jest jedno z ważniejszych rzeczy, pomylili się co do "tego pytania"
Zgadza się z tymi lekcjami religii. Ja do dziś szczególnie pamiętam tylko (i aż) jedną lekcję... jak Ksiądz analizował z nami modlitwę "Ojcze Nasz". Dzięki tej lekcji, do teraz odmawiam ją świadomie 🙂
Tomek, jesteś moją Panią Jadzią :)
Nie wiem jak to się stało, że Cię zaobserwowałam, chyba któryś z odcinków Szymona doprowadził mnie do Ciebie.
Mimo ogromnej różnicy poglądów bardzo Cię cenię.
Mam nadzieję, że nadejdzie dzień, kiedy lewak z katolem będą żyć obok siebie, razem czynić dobro.
Pozdrawiam Ciebie, Tomku, i Twoich widzów.
Ach, dziękuję Panu, Panie Tomku za to, że jakoś tak w czasach tego zamknięcia się w domach, jakoś rozgrzewa Pan moje serduszko i motywuje do działania. 😄
Twoje rozumowanie odnośnie sposobu edukowania jest jak najbardziej sensowne. Pytanie brzmi nie jak proklamować religię wśród dzieci (co uważam za nieetyczne) ale dlaczego to robić. Dlaczego coś co jest tylko wiarą (czyli czymś bez dowodów na słowo) ma kierować całym życiem młodego człowieka.
A ja jestem wdzięczny Panie Tomasz że nagrał Pan taki film.
Jesteś potrzebny i Twoje filmiki 😍
Prawdziwy facet potrafi sie przyznac do seoich slabosci i byc kulturalnym. A Ty jestes super! Brawo!👏👍
Dzień dobry ☺ jestem katechetką, która wierzy i z wiarą głosi Chrystusa. Dziękuję za ten film i Pana dobre, mądre słowa.... Pomogły mi.
A ja jestem blackpillowcem, miło poznać.
Bardzo dziękuję za ten materiał. Cieszę się, że go opublikowałeś
Dzięki Tomku! Świetna robota :))
To było tak mocne i dobre. Wszystkie uwagi trafione w punkt. Dotknięte te newralgiczne punkty, których nikt nie chce dotykać, a tak bardzo tego potrzeba. Szczerość, prawda, obiektywizm. I ta ogromna pokora i skromność. Poruszone tematy i spostrzeżenia były ogromnie potrzebne. Sama jestem młodą osobą i widzę, że właśnie tak ta relacja Kościół - młodzi ludzie działa.
Wiele dzięki temu materiałowi zrozumiałam, zainspirowało mnie to i wlało we mnie jakieś ciepło, ogromnie poruszyło. Potrzebowałam, żeby ktoś wreszcie wypowiedział niektóre rzeczy, o których nikt nigdy mi nie mówił, chociaż chodziłam wiele lat do szkół katolickich.
Dziękuję za to bardzo!
👍👏👍👏dziękuję za to, co Pan robi Panie Tomku i za to, JAK !!! Pan to robi... to bardzo ważne i pomocne...dziękuję
...Matka 15-tolatka...😉😍
Fantastyczny materiał. Bardzo wartościowe słowa. Zgadzam się zupełnie z Panem w kwestii edukacji seksualnej czy nauki religii w szkole. Wspominam moich katechetów ze szkoły: najpierw lekcje z młodym księdzem, który sam otwarcie nam przyznał, że on już nas nie nawróci, więc nie będzie się przykładał. W ostatniej klasie spotkałam katechetę, który był zaangażowany, często wchodził z nami w dyskusje i sporo osób - nawet niewierzących, chętnie chodziło na lekcje. Bardzo dobrze wspominam ten czas i tego księdza, tak to powinno zawsze działać :D
W 100% się zgadzam - chodzę do technikum. Księży zawsze miałem bardzo dobrych na swojej drodze edukacji i nadal mam, można porozmawiać z nim o wszystkim :)
Dobre panie Samołyk! Tak trzymać i tylko do apokalipsy wytrzymać już nie daleko. Amen
Robisz dobra robotę żeby tylko chciano cie słuchać dzień bez Boga dniem straconym
Dobrze, że taki film powstał 🙂 faktycznie czuć Twoje emocje! Nawet mi się udzieliły i pod koniec łezka poszła 🙂 prawie we wszystkim się zgadzam z Tobą drogi Tomaszu, ale dla mnie zabrakło istotnego wątku. Mianowicie rodziców/opiekunów ludzi blisko, którzy mają ogromny wpływ nie tylko na Twoją wiarę, ale na wszystkie aspekty życia. I to od najmłodszych lat. Najpierw są rodzice, potem szkoła, otoczenie etc. Napiszę bardzo ogólnie, że jeśli oni są świadkami i mają relację z Bogiem to dziecko, które to widzi na co dzień też ma inną swoją bazę do budowania wiary. Potrzebna jest nie tylko rozmowa, ale dawanie świadectwa swoim zachowaniem. Dziecko nie wszystko słyszy co mówisz, ale wszystko widzi. 🙂 O tym wspomniałeś, że jeśli bazą jest skała to łatwiej budować po burzy 😉
Ks Piotr Pawlukiewicz chyba pierwszy publicznie podczas konferencji wypowiedział słowa "seks" i "masturbacja" 😉 co było szokiem w latach '90 😉
Dzięki za kolejny wartościowy materiał, obejrzałam wszystko na Twoim kanale i do niektórych treści wracam wiele razy i rozsyłam gdzie się da 😁 pozdrawiam!
Miałam kilka etapów nauki religii, opowiem o tym, co do mnie przemawiało i ukształtowało:
1. Podstawówka: metoda wymagania ale też łatwych, prostych i przyjemnych rzeczy, było zabawnie ale też mówiono o rzeczach trudnych. Dziecko jednak w tym wieku pamięta głównie zabawne rzeczy, łatwe. Z trudnych pamiętam nauki formułek modlitw - jedyna najtrudniejsza rzecz :-) poprzez rzeczy zabawne mam na myśli jakieś kolorowanie, krzyżówki, wspólne gry oczywiście wszystko na temat chrześcijański. Uczyła cudowna zakonnica.
2. Gimnazjum - podejście księdza do nas było jak przyjaciel z przyjaciółmi. Odpowiadał na wszystkie trudne pytania, mówił wprost, jak człowiek. Mówił o życiu, okazało się wtedy, że ksiądz jednak może wiedzieć o zwykłym życiu bardzo wiele. Było dużo żartów, a także powagi. Nie wymagał nic trudnego na egzaminach jak z biologii/matmy. Zawsze chodziło o nasze wewnętrzne przemyślenia, czasami istotne ważne pamięciowe elementy też były - ale zawsze chciał wiedzieć, czy to rozumiemy.
3) liceum - zaczęło się źle. Był ksiądz, który wymagał od nas jak na studiach teologicznych. Trudno było zdać religię na dobrą ocenę.
4) Potem nauczyciel się zmienił, przyszła katechetka. Jej podejście było: wymagające bo jednak traktowała nas jak dorosłych, jednak podejście miała takie same z resztą jak ksiądz z pkt.2. życiowe, odpowiadała na pytania i pokazywała swoim zachowaniem, swoim życiorysem - jak Bóg jest jej potrzeby. Udowodniła, że żyła tym, o czym mówiła. Uczyła ona również fizyki, więc to nie było tak, że była oderwana od rzeczywistości. Była bardzo doświadczoną osobą z umysłem matematycznym, a potrafiła mówić o małżeństwie w taki sposób, że aż sama zapragnęłam żyć jak ona. I poruszyła każdy trudny temat, nie bała się mówić, nie wstydziła się.
Co więc wpłynęło: tłumaczenie nawet najbardziej wstydliwych tematów, umiejętność zainteresowania, silna osobowość, podejście przyjacielskie ale jednocześnie wymagające. Tak naprawdę wszystko, co było najlepsze to rozmowa i pytania. Nie filmy, nie testy - rozmowa na trudne tematy, człowiek starszy traktował nas na równi, jako osoby inteligentne. Był czas na żarty i był czas na powagę.
Inne elementy poza szkołą:
Zajęcia z własnej woli z chóru, rozmawianie z bliskimi/rodziną o Bogu - omawianie trudnych tematów - również bardzo na mnie wpłynęło.
Ale gdyby nie punkt 2 i 4 miałabym trudności później, aby zrozumieć wiarę. Dzisiaj mam 24 lata, wkrótce biorę katolicki ślub. Nie jestem idealna, ale chcę iść w życiu z Chrystusem, starać się. Mam nadzieję, że mój komentarz w czymś pomoże, potwierdzi czyjeś zdanie, udowodni, że da się zrobić to dobrze (lekcje religii).
Jestem cały czas wdzięczna księdzu, który mnie uczył podstaw, a także mojej katechetce, która uratowała moją wiarę - pogłębiła ją, abym sama chciała szukać i uczyć się. Wiara to nie jest coś, co się zdobywa raz jedną lekcja religii. To wzloty i upadki, uczenie się Boga i pracowanie nad własnymi słabościami. Cieszę się, że w moim życiu były osoby, które mnie nauczyły tego.
Plus dziękuję autorowi filmu, że poruszył ten temat. Mam nadzieję, że księża wezmą to sobie do serca i będą się starać. Będą traktować dzieci, jako osoby myślące, będą chcieli z nimi rozmawiać z cierpliwością i szacunkiem. Często o tym dorośli zapominają, że dziecku też należy się szacunek. Pytania i rozmowy :-) to jest kluczem. Uczyłam dzieci młodsze angielskiego, więc wiem, że gdy traktowałam je tak, jak do mnie podchodzili nauczyciele - chciały się uczyć/zrozumieć.
Lubię niszowego Tomka Samołyka :-) Dzięki niemu dowiedziałem się o Wirtualnej Choince. Dziś kupowałem czarne "złoto" dla siebie, wiec też zakupiłem trochę dla potrzebujących. W tym roku całe adwentowe oszczędności z podjętych postanowień na ten jeden cel. Nie piszę po to, żeby się chwalić, ale żeby Tomek i inni widzieli, że jego droga ma jak najbardziej sens. Dużo sensu. Tak trzymaj!
7:38 Nie, nie zostaje na całe życie. Przez 14 lat chodzenia na religię wbrew swojej woli, starałem się to wszystko jak najszybciej zapominać, wszak matury z religii nie zdawałem i trzeba było na bieżąco czyścić mózg.
Na początku: Jestem uczennicą, bardzo wierzącą, chodzącą na religię, nie wychowującą się w katolickiej rodzinie. Od pierwszej klasy uczymy się na pamięć "paciorka" i w zasadzie lekcje co roku są podobne, tylko język trochę inny i kolorowanki z Jezusem na pewnym etapie zniknęły (to nie żart, takie mieliśmy ćwiczenia). Oczywiście, omawiamy sobie, jaki był ten Jezus, mówimy o przypowieściach, ale póki sama się nie zaczęłam wiarą interesować, to ja nawet nie wiedziałam czym się różni grzech ciężki od lekkiego, jak się modlić itd.. Brakuje mi tam emocji (jak w zasadzie na każdej innej lekcji) i żywego Boga. Ale uwaga uwaga - czasy ruszyły do przodu. Teraz nie tylko ksiądz czy katechetka nam mówią co roku o tym samym, ale puszczają nam "chrześcijańską paszę". Świetny postęp.
Spróbuj znaleźć jakieś duszpasterstwo młodzieży. Nie wiem, jakie masz możliwości, np. jak duża jest miejscowość, z której pochodzisz, ale moja wiara (i wiedza o niej) wystrzeliła dopiero w duszpasterstwie akademickim (choć katechetów miałem albo dobrych albo świetnych). Pzdr!
@@mateuszgigon3724 Ostatnio miałam pójść na pierwsze spotkanie, ale z racji, że wtedy liczba zakażeń wystrzeliła do góry, to odwołali. Dzięki :)
@@karolinanowak148 Mam nadzieję, że dobrze trafisz. Też zdarzają się poryci ludzie w takich miejscach :P
Żałuję, że pod tym filmem (pod Gonciarzowym tak samo) mogę dać tylko jedną łapkę w górę.
Oba filmy dają mi ogromną Nadzieję na dialog.
Dzięki za filmik, Panie Tomaszu!
To niesamowite jak świat jest nieprzewidywalny i interesujący. Obejrzałem występ człowieka w koszulce w kwiatuszki, który jak sam mówi o sobie jest mało znaczącym youtuberem w kontekście Pana Gonciarza. I co zobaczyłem intelektualną ucztę w której Pan Gonciarz wcielił się w rolę kelnera lecz nie kucharza. Tak to widzę. Oto przykład na to w jaki sposób internetowi celebryci powinni podchodzić do publicznych występów. Nie wystarczy być kelnerem, aby przygotować prawdziwą i smaczną ucztę. Pozdrawiam wszystkich Pan Gonciarza również.
dobrze, że długo, bo mądrze :)
Brawo! Konkretnie, rzeczowo, kulturalnie i mądrze 😊
To Pan jest inspiracją.
Postanowiłem wieczorem czytać z synem(7lat) fragment Ewangelii, jako życiowy drogowskaz.
Jak Cię słucham to aż mi się chce kochać!♥️
Tomek jestes prawdziwym dzieckiem samego Boga i zdobywasz dla Niego ogromna rzesze ludzi. Dzieki Ci za to a nagroda czeka Cie w niebie.
W punkt, Panie Tomaszu! Racjonalne podejście do rzeczywistości, obiektywizm, wyważona wypowiedź. Ważny film :)
Ja miałem z lekcjami religii dobre doświadczenia.
Paradoksalnie lekcje religii w katolickiej szkole podstawowej (+gimnazjum) do której chodziłem, były nudne, traktowałem je jak wolną lekcję, natomiast w całkowicie świeckim liceum trafiłem na katachetę z pasją, religia była dla mnie intelektualną rozrywką ze względu na wysoki poziom dyskusji lekcyjnych i zaangażowanie nauczyciela.
Bardzo dziękuję za ten materiał. Spójnie i wyczerpująco.
Panie Tomaszu, otwiera Pan moje oczy na wiele spraw. Bóg zapłać 💝
Wspaniały filmik Tomku ^^, plus nie masz się czym martwić o złość którą mogłeś się ponieść podczas kręcenia tego materiału, bo ja osobiście raczej takowej złości nie zauważyłem ^^. Kocham cię jako brata w Chrystusie i cieszę się że po prostu jesteś :)
Ja dobrze wspominam lekcje religii. Poza kilkoma wyjątkami trafiałem na naprawdę wspaniałych katechetów, oczywiście wspaniałych jako ludzi, bo jakości ich nauczania nie jestem w stanie ocenić. Po filmie Krzysztofa Gonciarza skonfrontowałem fragment przytoczony tutaj w 5:45 z własnymi doświadczeniami z liceum. W drugiej klasie, na początku roku szkolnego, przyszedł do nas nowy katecheta. Po całym roku zajęć ze średnio utalentowanym pedagogicznie księdzem spodziewałem się niewielkiej lub nawet żadnej zmiany. I chyba bardziej pomylić się nie mogłem. Pan na pierwszych zajęciach zrobił jakby "rundkę" po klasie pytając każdego "Czy określasz siebie jako wierzącego, poszukującego, czy niewierzącego?". Ja odpowiedziałem wówczas, że jestem osobą poszukującą. Nie pamiętam jak podsumował nasze wypowiedzi, ale ja na koniec roku, kiedy niestety już było wiadome, że nie będzie nas uczył, odważnie mogłem określić się jako wierzący. To jeden z najlepszych ludzi jakich poznałem w życiu. Teraz mija już prawie 3 lata od zakończenia jego nauczania nas. I nigdy wcześniej nie byłem tak blisko ateizmu jak obecnie. Uświadomiłem sobie, że cała moja praktyka religijna była tylko dla mamy katechetki. Odkryłem, że chyba żyję w bańce religijnej, bo zawsze spotykałem dobrych ludzi związanych z religią. Rozstrzygam w sobie kwestie wiary i staram się określić moje stanowisko wobec nich. Staram się być "Zimny lub gorący, a nie letni" parafrazując tekst biblijny. Czuję, że teraz potrzebuję kogoś takiego jak ten katecheta z drugiej liceum, kogoś niekoniecznie związanego z religią, ale kogoś, kto trochę mnie poprowadzi. Wyszedł z tego taki długawy potok myśli, mam nadzieję, że chociaż jest logiczny i składny.
Mądrego to dobrze posłuchać, zwłaszcza w tych czasach...
Pięknie! Myślałem, że posłucham chwilkę, bo nie mam czasu, bo Tomka zawsze dobrze posłuchać nawet przez chwilę, a tu wyważony i merytoryczny głos, mimo, że można było pojechać po merytorycznych i niekiedy być może zamierzonych zabiegach Krzysztofa, bo to jednak medialny tygrys i zna wiele trików. Tak mi teraz przyszło do głowy, że to co Tomasz powiedział, to jak komentarz do ustawy - dopiero wtedy wiadomo, o co w niej chodzi :D
Pewnie wiele by można lekcjom religii zarzucić, ale gdyby nie one, nie byłabym dzisiaj osobą wierzącą 💓 Rodzice dali mi tylko -i aż😉- podstawowe sakramenty, natomiast nigdy nie praktykowali i nie rozmawiali ze mną o wierze. Pierwsze Pismo Święte jakie było w naszym domu, było kupione przeze mnie, z uzbieranych przez samą siebie pieniążków (kieszonkowego też nigdy nie dostawałam). Także może to i był taki po prostu "inny przedmiot" ale dzięki temu, że Pan Bóg stawiał na mojej drodze tak wspaniałe katechetki (tylko przez pewien krótki okres w liceum była to siostra zakonna, ale też niezwykle zakochana w Panu Jezusie), ja poszłam za tym, czego uczyły dalej, a dzięki temu pewnego dnia poczułam namacalnie jak Pan Bóg przytula mnie do Swojego Serca i od tamtej pory już nie mogę odejść, nie mogę zapomnieć, jak bardzo bym nie grzeszyła i błądziła, zawsze wracam... 💝
Paulinko dzięki 🙏🏻 za Twoje Świadectwo i ważny głos w dyskusji...Trwaj przy Bogu🤗💚
@@blackwoj Dziękuję 😍🔥💓🙏
U mnie bardzo podobna historia! Religia w szkole ma plusy i minusy, ale nie wiem czy, gdyby nie ona, byłabym teraz tu, gdzie jestem. Bardzo chciałam się wypisać z religii w gimnazjum i nie potrafię powiedzieć czemu, ale tego nie zrobiłam i właśnie wtedy zaczęła się droga nawrócenia. Pozdrawiam!😊
@@Nadia-ys5yv Chwała Panu! 😍🔥💖🙏🕊️
Ja też przez religie w szkole średniej stałam się wierząca. Katecheta, choć nie był lotny w prowadzeniu lekcji, ujął mnie tym, że naprawdę szanował każdego człowieka. Jego żona była moja matematyczka i podobali mi się jako małżeństwo. Po 15 latach nadal ich odwiedzam, gdy jadę w rodzinne strony. Oprócz tego do tej pory jestem obecna w swoim własnym życiu jako osoba wierząca. I uwaga! On naprawdę był słabym nauczycielem, nie odwalał byle jak roboty...tylko po prostu był nudny. A mimo to ujął tyle osób. Nie jestem jedyną, która dzięki niemu odnalazła Boga.
Muszę przeprosić iż kiedyś uważałem że kiedyś uważałem za "katolickiego" kabareciarza. Bardzo ważny i dobry głos. szczególnie ten o emocjach, bo to problem wielu grup
Super film, dziękuję za świadectwo z własnego życia, bo to najcenniejsze.
Świetny odcinek! bardzo sensownie mówisz i masz charyzmę;-) dobra robota! Chwała Panu! pozdrawiam serdecznie
Świetna wypowiedź. Masz ciekawe i trafne spostrzeżenia, do tego logicznie poukładane 🙏
Brawo pięknie mówisz prosto i zrozumiałe i przede wszystkim Prawdę ❤️🙂Dokładnie zacznijmy od siebie i wymagajmy od siebie i nawracajmy się każdego dnia. Dziękuję Ci za to świadectwo. Muzyka straszna nigdy nie lubiłam takiego czegoś 😁😍Pozdrawiam w Jezusie Chrystusie❤️
Często mamy ochotę nawracać innych słowami, przekonywać ich o miłości naszego Pana opowiadając o Nim. Co zrobić jeśli nie chcą o Nim słuchać? Twoje życie, ten Jezusowy styl życia może być wystarczającym zaświadczeniem o prawdzie, czystości i potędze szczerej wiary w Zbawiciela. Bądź Jego najpiękniejszym obrazem i pozwól innym go oglądać 💜 Dzięki za ten film!!! 🔥
Nie żałuję ani jednej minuty z tych 33.11! Dziękuję.
Dzięki, Tomku! 🧡
Zgadzam się całkowicie! Dziękuję za twoją działalność, niesamowicie potrzebna w tych czasach!
Losie, aż się bardziej chce... chce się budować po takim filmiku, widać że jest na czym. Dziękuję za podejście do mnie jako młodego człowieka i za pracę jaką Pan wykonuje ❤️
U mnie właśnie religia w liceum wyglądała jak religioznawstwo. Na każdych zajęciach ksiądz obiektywnie, podając same fakty mówił o innej religii/poglądzie filozoficznym i odnosił się do panującej kultury w kraju, gdzie dana religia dominuje. Super sprawa! Mnie to tylko ugruntowało w wierze katolickiej i rozbudowało szacunek dla innych religii.
No dobrze, ale ktora z nich jest prawdziwa? Czy te falszywe sa godne szacunku?
Myślę, ze napiszę kilka komentarzy, mam panie Tomaszu nadzieję, że nie utoną jakoś mocno wśród innych :)
Bo będę pisać w odniesieniu do kolejnych wątków filmu.
Religia w szkole
Ja mam takie trzy doświadczenia z trzech etapów nauki, jedno neutralne, jedno negatywne i jedno bardzo pozytywne.
Neutralnym jest religia w podstawówce. Nie były to lekcje jakoś wiele wnoszące do mojego życia. Wiedzy z tych zajęć wyniosłam naprawdę niewiele. Nauczyłam się rzeczy, które i tak dostrzegałam (np. cykliczności pewnych wydarzeń w roku liturgicznym lub w jakie święto ksiądz ma jakie szaty), oraz kilku piosenek. Religia była lekcją, którą wszyscy lubili - lekcją luźną, często w formie zajęć muzycznych lub plastycznych przy okazji prób przekazania nam jakiejś wiedzy. Ale tak naprawdę te zajęcia nic do życia nie wnosiły.
Gdy kończyłam podstawówkę religia, a także sama wiara wydawała się być dla mnie śmieszna. Stopniowo nastawiałam się na najbardziej skrajną formę gimboateizmu, podpartego dowodami przeciw Bogu, które dziś umiem obalić z lekkim wyśmianiem. Takie tam bajki dla dzieciaczków.
Więc tym mocniej uderzyła mnie moja religia w gimnazjum. To były zajęcia z katechetą, twardym, konserwatywnym i bardzo sztywnym. Jego zajęcia opierały się na zmuszaniu klasy do przepisywania formułek z podręcznika, wyświetlania filmów z kategorii "chrześcijańska pasza", wkuwania (na zasadzie ZZZ) schematów, modlitw i zasad, oraz na absolutnym braku dialogu. Legendarna już w tamtej szkole i pośród moich znajomych jest sytuacja mojej próby zaczęcia rozmowy z katechetą - kiedy stwierdziłam, że nie czuję się częścią Kościoła Katolickiego. Katecheta stwierdził, że w takim wypadku postawi mi na koniec roku jedynkę i po co w ogóle rodzice zapisali mnie na religię, skoro tak bardzo się "nie czuję". Inna sytuacja, dość pamiętna dotyczyła tłumaczenia "kim jest ateista". Otóż zdaniem katechety nie jest to osoba, która po prostu nie wierzy w Boga - to osoba, która chce zniszczyć Boga, nienawidzi Kościoła i ludzi wierzących, pluje na nich jadem etc. Gdy kolega się wychylił sprecyzować, że nie każdy ateista jest antyteistą i antyklerykałem ten przekrzyczał go, że nie da się nie wierzyć w Boga bez nienawiści do Kościoła.
Dodam tak na marginesie, że z tym katechetą mieliśmy też WDŻWR. Te lekcje nie były prowadzone nawet z perspektywy katolickiej etyki seksualnej - to były wykłady z jego ideologii. Aborcja jest zła bo zła, homoseksualizm to choroba psychiczna i trzeba ją leczyć, transseksualizm to wymysł i widzimisię osoby (dobrze, że się słowem nigdy nie odezwał o antykoncepcji)... No, ale do tego jeszcze potem wrócę.
Pod koniec gimnazjum dzięki modlitwie i kontakcie z dwoma wspaniałymi proboszczami z mojej i sąsiedniej parafii (polegającym na słuchaniu ich kazań i wysłuchiwaniu znajomych jak to fajnie ksiądz podchodzi do ludzi) jakoś udało mi się dojść do tego, że jednak częścią tego Kościoła Katolickiego jestem. Ale nie wiedziałam jeszcze jak bardzo chcę być.
I tu moje pozytywne doświadczenie :)
W I klasie liceum zapisałam się sama na religię choć nie musiałam. Okazało się, że zajęcia będą po okienku, miedzy 15 a 17. Za namową wychowawczyni robiąc po prostu wielką łaskę poszliśmy małą grupką na pierwsze zajęcia... I okazało się, że to lekcja warta czekania i siedzenia do wieczora.
Nasze zajęcia mają formę wykładów. Nie musimy prowadzić zeszytów, a nie posiadać podręczników. Nie dostajemy ocen, ksiądz nawet nie sprawdza obecności. Po prostu - przychodzimy na lekcję, siadamy w ławkach i słuchamy kolejnego tematu. Dopytujemy - i dostajemy odpowiedź. Wyrażamy wątpliwości - i są rozwiewane. Nasz ksiądz to wspaniały człowiek. Wesoły, skromny, troskliwy... Czasem przynosi nam ciasteczka na lekcję i rozmawiamy opychając się słodyczami... Zawsze można go o coś zapytać, zawsze pomoże. Proponuje nam i zabiera nas na wyjazdy - całonocne czuwania dla młodzieży, pielgrzymki z rekreacją... Na lekcje przychodzą nawet osoby, które nie do końca się określają jako wierzące - po prostu przychodzą pogadać i spędzić czas.
A wynoszę z zajęć dużo. Rozumiem więcej, sama szukam, czasem podsuwam problemy. To dzięki religii w liceum dowiedziałam się o istnieniu Bractwa Małych Stópek, którego misja zmieniła znacznie moje zdanie o aborcji. W końcu pojęłam takie rzeczy jak choćby odpusty xD
Naprawdę, religia to w mojej szkole przyjemność. Teraz na zdalnych ksiądz uznał, ze nie będzie prowadził lekcji. Jak stwierdził - obawiał się, że nikt nie wejdzie na zajęcia. A my sami napisaliśmy... tfu, nasza koleżanka, która nawet nie jest zapisana na zajęcia napisała że chcielibyśmy zajęcia online. I mamy. I przychodzimy liczniej niż do sali lekcyjnej xD
Po prostu, wasz ksiądz jest ŚWIADKIEM swojej wiary - jest prawdziwym uczniem Chrystusa :) Doceńcie to... Pozdrawiam!
Daje do myślenia. Dziękuję
Muszę przyznać, że pierwszy raz widzę takie lekko "emocjonalne" wydanie Pana, Panie Tomaszu. I stwierdzam, że dodało to tylko mocy odpowiednim słowom. Widziałem Jezusa ciskającego monetami i przewracającego stoły w świątyni. Piękne.
Z Bogiem!
Żeby ewangelizowac i pociągać do Chrystusa trzeba przede wszystkim być SILNYM. Trzeba dobrze czuć się we własnej skórze, być pogodzonym ze sobą i życiem jakie przyszło nam prowadzić. Do tego też mieć pewien psychiczny komfort, że zrobiliśmy/robilmy dla naszych bliskich wszuystko co w naszej mocy by tez byli silni i dobrze czuli się ze sobą. Nikt kto jest w jakimś emocjjonalnym kryzysie nie będzie dobrym ewangelizatorem.
Fajne jest to ze jednemu bardziej pasuje przekaz Twój, innemu Ojca Szustaka (to chyba ja) a innym jeszcze cos innego. Fajnie ze robisz to kulturalne, szacun. Powodzenia w prowadzeniu kanału! 👍🏻
Tomku!
Szacunek za odcinek! Z prawie wszystkim co mówiłeś totalnie się zgadzam!
Natomiast w kwestii katechetów muszę się mocno nie zgodzić. Co prawda nie jestem katechetą, ale moja edukacja potoczyła się tak, że w ciągu 12 lat nauki w szkoła miałem religia z 13 nauczycielami. I mimo, że jestem w Twoim wieku, to moje odczucia są totalnie przeciwne. Spośród tych wielu nauczycieli religii, o większości nie miałem żadnych wątpliwości że są głęboko wierzący. Nie brakowało też tego ciepła i troski, wręcz idącego w kierunku cukierkowatości. Jednak jako przez całą szkołę bardziej wierzący niż nie, te osoby jako 'mój katolicki team' w szkole były raczej źródłem wstydu niż powodem do dumy (uczucie podobne jak Mama odprowadzająca do szkoły - wiesz że chce dla Ciebie dobrze, ale jednak obciach).
Zarówno wtedy jak i teraz uważałbym religię w szkole jako totalną porażkę, gdyby nie mój ostatni nauczyciel religii w liceum. Ubrana na czarno, w glanach, z wielkim luzem i dystansem do siebie. Totalnie nie wiem, czy była wierząca. Nie modliliśmy się nigdy na lekcji. Jednak otwartość na zdania przeciwne, umiejętność powiedzenia nie wiem i gotowość do tego aby krytykować głupie wypowiedzi kościoła hierarchicznego, a przy tym racjonalne argumenty pokazujące stanowisko, naukę Kościoła - to był szok. Ale pozytywny. Przejście przez poszczególne dogmaty oraz prawdy wiary i skonfrontowanie ich z medialnym oraz powszechnym rozumieniem - a wszystko to normalnym językiem, bez kościelnej nowomowy. To były najważniejsze lekcje religii mojego życia. Dzięki nim tak na prawdę wiem w co wierzę, niezależnie od tego, co próbuje mi wmówić ktoś w TV czy w koloratce. Nauczyłem się, że wiedza i krytyczne myślenie to rzeczy również potrzebne do wiary. Miarą sukcesu było również to, że na te lekcje z czasem przychodziły również osoby wątpiące i nie wierzące.
Rozpisałem się...
Podsumowując, wiara nauczyciela nie jest niezbędna (chociaż niewątpliwie pomaga). Kluczowa moim zdaniem jest otwartość na drugiego człowieka, jego zdanie, umiejętność dyskusji (podejrzewam, że to jest potrzebne jeszcze bardziej teraz niż za moich czasów) oraz brak postawy wszechwiedzy i 'kościółkowości".
Pozdrawiam i życzę powodzenia w kolejnych produkcjach! Szczególnie ostatnio to świetny lek na moje serce.
MS
Mam 22 lata. Jana Pawła II pamiętam głównie przez jego śmierć. Jego ostatnie chwile, pogrzeb... zawsze denerwowało mnie, że dzieciom mówi się o nim głównie przez pryzmat kremówek... Jestem wierząca od zawsze ale mam coraz bardziej dosyć Kościoła... dość tego, co pokazują "katolickie" media, publicyści.... Dość tego, że coraz częściej to czego nauczał Jezus rozmija się z tym czego uczą oni... Mam nadzieję, że niedługo się to zmieni i poprawie. Film wyraża to, co siedzi również we mnie. Dziękuję za ten głos
Jestem nauczycielem w szkole(poznaliśmy się Tomku w zeszłe wakacje, na spotkaniu patronów).
Jak jest z lekcjami religii? Różnie. Stosunkowo niedawno skończyłem szkołę i na siedmioro nauczycieli których spotkałem w swojej edukacji pozytywnie wspominam czworo, a troje mieszanie. Żadnemu z nich nie odmówię zaangażowania i oddania, ale co do formy miałbym zastrzeżenia. Często brakowało mi w tych lekcjach odniesienia do rzeczywistości, religia była nauczana jako kolejny przedmiot teoretyczny który nie ma związku z rzeczywistością, podczas gdy ma drugi największy wpływ na ludzkie życie - tuż za fizyką ;)
Przykład już z okresu pracy. W pierwszym roku nauczania dostałem zastępstwo na religii w drugiej klasie liceum. Wiedziałem o nim trochę wcześniej i miałem kilka dni na przygotowanie. Wiedząc, że z wiarą w klasie jest raczej kiepsko, a uczniowie są bystrzy, stwierdziłem że zrobimy sobie dyskusję. Temat: "czy ideologia w życiu człowiekowi jest potrzebna". Dyskusja kręciła się wokół tego tematu, o różnych ideologiach i spojrzeniach na świat w historii, jak one ewoluowały i upadały. Po lekcji dostałem pytanie, czy nie chcę prowadzić religii na stałe, bo to była ich najciekawsza lekcja religii w ich życiu.
Po lekcji miałem odczucie, że żaden z wypowiadających się uczniów nie traktował Katolicyzmu jako coś, co może być aktualne i realne, jako coś czego można się w życiu uczepić. Raczej traktowali to jak relikt przeszłości.
PS: zadajesz w trakcie filmu pytanie o to, co lub kto kieruje nas na drogę nawrócenia. Dla mnie Ty jesteś jedną z takich osób, nie przestawaj robić tego, co robisz :)
Z prawie wszystkim się zgadzam i jak zwykle dobry film 😊 dziękuję :) Co do jednej kwestii mam inne zdanie. Według mnie nie jest tak, że emocje nie są potrzebne, nie są ważne, albo wręcz przeszkadzają w wierze. Za świetym Ignacym można powiedzieć, że nasz umysł powinien być emocjonalny, a nasze serce rozumne. Myślę, że z emocjami w wierze jest podobnie jak z emocjami w związku. Nie może opierać się na samych emocjach, ale związek bez emocji to tez nic dobrego. Jesteśmy ludźmi. I tak jak w związku w okresie zakochania bardzo ważne są emocje, tak i w wierze "na poczatku" często po nawróceniu jest dużo pozytywnych emocji. Później jest decyzja chce być z kimś czy nie. Idę dalej za Panem czy nie. I później kiedy nasza miłość czy wiara są dojrzałe, emocje juz nie są aż tak ważne, ale nadal są potrzebne. Nie wyobrażam sobie małżeństwa, które w ogóle nie odczuwa dobrych emocji w związku, nie aranzuje sytuacji, które temu sprzyjają itd. Wiara jak i miłość powinny być żywe. I tez.nie zgodzę się z opinią, że protestanci opierają swoją wiarę TYLKO na emocjach. Jest w tym tyle samo prawdy, co w tym., że katolicy czczą obrazy i uznają świętych za bogów. Oczywiście pan Tomek nie powiedział czegoś takiego, ale wiem, że wiele osób tak myśli i chciałam się do tego odnieść. Wszystkiego dobrego 😊
Dzięki Tomaszu za słowo Ewangelii, masz rację co do nawracania i jego sposobów. Dobry film. Szczęść Boże
Panie Tomaszu, jak ja Cię bardzo szanuję!
Dzięki Tomek za ten film, co prawda wywołał we mnie głównie emocje ale mam nadzieję, że to co powiedziałeś zostanie ze mną na dłużej :)
Tomasz, sory ale nie wyobrażam sobie Ciebie w przedstawionej postaci. Jesteś niesamowitym człowiekiem. Błogosławieństwa Bożego.
Panie Tomku, oczekiwałam tego filmu! Dziękuję! To naprawdę ogromnie ważne!
Panie Tomaszu ja trafiłem na filmy krzysztofa tylko dzięki panu , i wcale nie żyje w bance!
akurat uważam, że za emocjami do kogoś idą czyny. ja np. nie lubię jana pawła drugiego, w sensie ani mnie od ziębi, ani grzeje tak naprawdę, ale szustaka uwielbiam, i właśnie to uwielbienie do niego pociąga za sobą moje dobre uczynki. słucham tego, co mówi, myślę o tym, staram się zacieśniać relację z Bogiem. o to chyba chodzi...
Panie Tomku, to totalnie nie moja bajka, patrzymy na świat inaczej, może nie totalnie, ale jednak. To nie ma znaczenia, lubię zaglądać do pańskiej twórczości, aby wyrawć się z własnej bańki i zobaczyć inny punkt widzenia. Podziwiam formę przekazu, kulturę słowa i dyskusji. Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam
Takich materiałów nigdy za wiele
Tomku, czapki z głów! Dziękuję