Chyba Pani naprawdę nie rozumie co to znaczy nie chcieć dziecka. To naprawdę znaczy nie chcieć. Nie, że "może", "kiedyś". To literalnie znaczy, że go nie chce i nawet nie chce chcieć. Mówi Pani, że dziecko wybrało mnie na rodzica (w myśl jogi)...tak...tylko co mnie to obchodzi...no to co, że wybrało? Jak ja go nie wybrałam i nie chce. Żeby Pani filozofia jakoś zadziałała trzeba mieć o co się zahaczyć...o 1% chcenia, o empatię, o nadzieję. A jak tego nie ma. Ja w sierpniu mam urodziny i mąż pyta co chciałabym na urodziny, a ja nic nie chce, bo liczę, że do tego dnia już mnie tu na ziemi nie będzie. Ja mówię o takim niechceniu ciąży. A nie o chwilowej słabości.
Niechciana ciaza to depresja koniec zycia wstret i wiele wiele innych negatywnych uczuc. I nie ma opcji pokochac dziecko po porodzie.
Jest jestem tego przykładem
Tak ta pani to nie wie co to znaczy nie chcieć ciąży i dziecka
Chyba Pani naprawdę nie rozumie co to znaczy nie chcieć dziecka. To naprawdę znaczy nie chcieć. Nie, że "może", "kiedyś". To literalnie znaczy, że go nie chce i nawet nie chce chcieć. Mówi Pani, że dziecko wybrało mnie na rodzica (w myśl jogi)...tak...tylko co mnie to obchodzi...no to co, że wybrało? Jak ja go nie wybrałam i nie chce. Żeby Pani filozofia jakoś zadziałała trzeba mieć o co się zahaczyć...o 1% chcenia, o empatię, o nadzieję. A jak tego nie ma. Ja w sierpniu mam urodziny i mąż pyta co chciałabym na urodziny, a ja nic nie chce, bo liczę, że do tego dnia już mnie tu na ziemi nie będzie. Ja mówię o takim niechceniu ciąży. A nie o chwilowej słabości.
I jak to teraz wygląda ?
Jezu, co za bzdety. Jakbym poszla do psychologa i takie cos uslyszala to bym sobie w leb palnela sekunde po wyjsciu.