Mądre spostrzeżenia. To naprawde tak działa. Żaamiast rozwijać talenty i pasje w dziecku to rozwijamy aggresje. Wyścig szczurówvod małego, pokonać innych których się nie kocha.
100 % racji!!! Bardzo niepopularne i aż - powiedziałbym - dziwnie kosmicznie brzmiące słowa - naprzeciw tego co otacza nas wszędzie w przekazie medialnym i w przekonaniach i czynach większości ludzi, ale bardzo słuszne i prawdziwe! Wielkie dzięki ojcze Adamie!
Tu akurat się zgodzę, najlepiej wychodzi coś co robisz jako rozwijanie swojego talentu, nie zaś bo rodzice pokazali, że będziesz sławny, kasiasty i spelnisz ich niespełnione marzenia. Dziwnym trafem w USA uczy się, że co 2 głowy to nie jedna, a jak jest 6 głów w kooperacji to powstaja wspaniałe rzeczy. W Polsce jak zawsze na odwrót, "ja" mam być lepszy niż Kowalski bo tak. Przegrani i wygrani, marzeniem milionów jest być jak ten jeden co wygrał. Wiec te miliony z własnej woli współzawodniczą w debilnej grze podziałów, byle by kiedyś próżność z pierwszego miejsca stała się realna. Ego triumfuje. Człowiek przegrywa.
sport wychowuje ;-) a udział w zawodach i rywalizacje na poziomie szkolnym uczy zarówno sukcesu i porażki ;-) uczy się pogodzić z porażką lub cieszyć zwycięstwem ;-) lepiej jak jest zaangażowane w sport niż w inne głupoty ;-)
Z wszystkim się zgodzę co Pani napisała, ale niestety w dzisiejszych czasach sport jest kojarzony za chwilę z głównie materialną kwestią, a nie dobrą zabawą, również przez rodziców, którzy źle wprowadzają młodych w świat sportu. Znam pewną drużynę, w której skutecznie wybija się dzieciom z głowy zdrowy sport i hoduje się zawodników, a nie wychowuje. Mówi się dzieciom, że się nie nadają do tej dyscypliny, a później one już nie chcą żadnego sportu uprawiać. Znam niestety wiele takich przypadków. To nie dwudziestolecie międzywojenne, gdzie w piłkę kochało się grać jak w Pogoni Lwów, Pogoni Stryj czy każdym innym klubie, wtedy amatorskim, a lekkoatletyka była prawdziwie szanowaną Królową Sportu.
Szanowny Ojcze w jednym z filmów które oglądałem powiedział ojciec "o 18.00 skacze Stoch" jak ojciec myśli czy Kamil zdobyłby medal na olimpiadzie gdyby ot tak sobie skakał po te 6 godzin przed domem ?
CIARKI MAM!!! Przecież ten ksiądz jest genialny! Nie chodzę do kościoła, ale teraz dochodzę do wniosku że jak by był w okolicy TAKI ksiądz, byłbym tam co niedzielę.
Genialne jest to, żeby usuwać z dziecka duszę współzawodnictwa, która potem przyda się w życiu? Genialne jest zaprzestanie kształcenia młodych, sportowych talentów i szlifowania ich, aby osiągnąć coś w przyszłości? Aha, geniusz po prostu.
Mathew Dega ja dla księdza nie idę na mszę świętą tylko dla wiary w Boga. coś ci się myli w życiu .. Kościół to chrześcijanie A msza święta to spotkanie wiernych z Bogiem który nam się oddaje w Najświętszym sakramencie
Łukasz sieczkowski tylko że kościół,to nie budowle?, Kościół to MY...Jezus mówił, cytuję:" zburzcie tę Świątynię,a Ja w 3 dni ją odbuduję" mówił o świątyni duchowej, więc nie mogli tego pojąć,jak i dziś rzesze ludzi tego nie pojmuje i chodzą do rzekomo domu Bożego!
Według mnie zależy to właśnie od dziecka. Co chce robić w życiu. Ja np. teraz trenuję koszykówkę (mam 15 lat) i jestem niezadowolony z tego, że moi rodzice nie posłali mnie do drużyny sportowej wcześniej. Chciałbym odnieść sukces ale w pewnym stopniu jest już za późno, więc nie zgadzam się z pańską opinią.
Coś w tym jest. Sprawdziłem to na sobie. Jest mi ciężko żyć po skończeniu uprawiania sportu i zawodach. Teraz chciałbym dalej wygrywać ale nie mam już takiej formy i nie trenuję na tyle dużo żeby coś osiągać. Być może to wynika jeszcze z innych spraw. Ale zgodzę się z tym że jeżeli chcemy zrobić z dziecka sportowca to musimy już poświęcić go dla tej kariery a nie w pewnym momencie kazać mu odstawić sport i ukierunkować go na np. trudne studia. Pozdrawiam
Myślę że sport jest dobry dla dzieci.. Jednak ważna jest rola trenera, żeby nie tylko potrafił uczyć dzieci jak wygrywac ale też jak przegrywac.. Myślę że im młodsze dziecko nauczy się sztuki przegrywania tym będzie mu lepiej w dorosłym życiu.. Ale masz rację Ojcze że wszystko ma swoje plusy i minusy.. ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
Ma ojciec rację zawodowy sport niszczy zdrowie fizyczne i psychiczne to ciągły wyścig szczurów żeby być lepszy lepszy i lepszy od innych a Pan Jezus powiedział że,,Moc w słabości się doskonali"To ciągłe skupianie się na sobie i analizowanie siebie a przesto rodzi się egoizm i zazdrości że inni są w tym lepsi że wciąż niejest się wystarczjąco dobrym wtym co się robi , i człowiek czuje się niedowarościowany
Ja uważam iż w sporcie zawsze są sukcesy i porażki brałem udział w wielu zawodach sportowych na szczeblu między szkolnym z tą różnicą, że sam tego chciałem wręcz do tego dążyłem i te właśnie sukcesy i porażki dawały niezłego "kopa" w zrobieniu czegoś lepiej kreowały wtedy mój charakter i to że nic nie jest za darmo, że trzeba na to ciężko pracować aby dojść do celu. 💪 Piona
Hmm racja.Ale czasami jest tak że ktoś po prostu gra w piłkę ale okazuje się lepszy od innych. Awansuje i znów robi to co lubi nie myśląc o zawodach. Wystarczy przestawić myślenie.
ludzie mówią ze te słowa to bzdura, ale to jest prawda w sporcie i ogolnie we wszystkim człowiek powinien działać dlatego bo chce, bo lubi, bo to mu sprawia przyjemność, a nie dla wygranej. Rywalizacja zachacza lekko o agresje, sam grałem w piłke ręczną i nazwe głupkiem kto mówi ze sport nie wyzwala agresji, zawsze wyzwala jesli gra sie dla zwycięstwa. Zacznijmy grać dla sportu !!
nie zgadzam sie z tą opinią ponieważ każdy ma jakiś cel w życiu i nie chodzi tu o sam sport. Osoba która dostała od Pana Boga sportowy talent powinna sie w tym kierunku rozwijac i grzechem byłoby zaniedbanie tego. Poza tym każden jeden sportowiec traktuje swoją dyscyplinę jako zawód dzięki ktoremu mogą utrzymac dom i rodzinę. Dla większości zubożałych dzieci sport jest odskocznią od patologicznego świata i jedyną drogą na normalne życie, przykładem może byc pięściarz Manny Pacquiao który w młodym wieku był bezdomny a żeby przeżyc handlowal papierosami na ulicy i gdyby nie spotkał na swojej drodze dyscypliny sportowej jaką jest boks dzis lezalby juz pewnie w trumnie. no i oczywiscie nie utworzylby tylu fundacji charytatywnych dzieki ktorym jest najbardziej uwielbiana osoba na Filipinach. Przykładów takich sportowcow jest mnóstwo. I znajda tez sie sportowcy z normalnych rodzin ale wg mnie taka oosoba wie ze jesli ma talent w tym co robi to zamiast cale zycie meczyc sie przed biorkiem albo w jakiejs fizycznej pracy woli poswiecic tyle ssamo czasu na trenowanie sportu w którym jest sie bardzo dobrym i co za tym idzie moze dawac wiele radości i dumy swojemu narodowi. Podsumówując sport może byc dla ludzi wybawieniem jak i zawodem dlatego jak najbardziej dziecko powinno miec stycznosc z dyscypliną sportową chociazby zeby przygotowalo sie do dalszego etapu zycia w dzisiejszym spoleczenstwie w ktorym na kazdym kroku o cos sie sciga czy to w roznych korporacjach czy w nauce czy tez w sporcie.
Po przeczytaniu części komentarzy stwierdziłam, że niektórzy nie potrafią słuchać ze zrozumieniem. Co się dziwić, jak ton komentarza już mówi wiele o osobie. Pozdrawiam.
rodzice nie powinni cisnąć dzieci na złotych medalistów racja ale bzdurą jest leczenie 15 letniej traumy jeśli mamy parcie na bycie najlepszym żeby to osiągnąć zwalczamy swoje słabości i negatywne cechy nawet jeśli nie stajemy się najlepszym mamy mniejsze sukcesy wiemy jak do nich doszliśmy i możemy przełożyć to na inne dziedziny życia. Osobiście trenuje od 1 kl. gimba sam się za to zabrałem nikt mnie do tego nie zmuszał nie zachęcał nawet sporo osób to szkalowało miałem parcie żeby być najlepszym i jak mi się nie udało to nie zamknąłem się w piwnicy tylko pracowałem jeszcze ciężej, teraz mam 18 lat i dalej chce być najlepszy i nie widze w tym nic złego jeśli się nie uda to trudno wiem chociaż że zaszedłem tak daleko jak mogłem, ale wiem że na sukces w jakiejkolwiek dziedzinie życia potrzebna jest przed wszystkim ciężka praca i nic za darmo nie dostane gdzie moi rówieśnicy narzekają i mają niesamowity problem z tym że muszą iść do szkoły i nie mają czasu na przeglądanie fb
W taki sposób w piłkę to się grało 15 lat temu i jeszcze wcześniej. Obecnie to mam wrażenie, że orliki pustkami świecą. Więcej nas grało na starym boisku, niż teraz gra dzieciaków na pięknym, trawiastym boisku. Na skrzypcach to teraz Azjaci wymiatają. Dzieciaki wolą grać w gry komputerowe. Jest nawet takie powiedzenie sparafrazowane "Spieszmy się fragować noob-ów, tak szybko respują".
pustego orlika to jeszcze nie widzialem, dzieciaki smigają aż miło. często z trenerami, moze mniej ich pójdzie w wódke zamiast sport niż z mojego pokolenia
Rywalizacja jest kwintesencją sportu, uczy szacunku dla przeciwnika, zwycięstwo daje radość i satysfakcję z ciężkiej pracy a przegrana wcale nie musi być odbierana jako klęska.
Przecież taka rywalizacja jest czymś nieuniknionym i to nawet kiedy sobie kilkoro dzieci gra na boisku. Zawsze ten, który poradzi sobie lepiej raz, drugi i trzeci MOŻE dojść do wniosku, że jest lepszy. Startowanie w zawodach to pewien cel do osiągnięcia, który potrafi motywować i nadaje większy sens temu, co się robi, a nawet może być to korzystne na przyszłość, bo przecież reprezentacji różnych krajów w przykładowo piłce nożnej od czegoś zaczynali i dlatego nie jestem przekonany czy starty w zawodach są złe. Oczywiście mogą wbić wyższe ego, ale to też pewnie kwestia wychowania, a więc jako rodzić zwracanie uwagę na siebie/swoje zachowanie oraz na swoje obowiązki wobec dziecka. Dzieci podobno nie słuchają, tylko naśladują, a więc jeżeli chcesz dobrze dla dziecka, to zacznij od siebie i bądź dla niego autorytetem do naśladowania, a nie zabraniaj jechać na zawody, bo ksiądz na UA-cam tak powiedział. Nie uważasz, że takie regulacje mogą być odrzucające od kościoła?
Wszystko zależy od podejścia rodziców, jeżeli rodzice leczą swoje nie spełnione marzenia przez dzieci to oczywiście to jest chore. Ale jeśli widzisz że twoje 7 letnie dziecko nic tylko o Messim gada i ciągle kopie tą piłke i nawet chodzi z nią spać to zapisz go do klubu/szkółki/akademi, niech zobaczy jak to jest, jak mu się nie spodoba to trudno nic się nie dzieje ale jak będzie się cieszył i nie będzie mógł doczekać się następnego treningu to go wspieraj i pilnuj trenera czy on nie podchodzi do tego zbyt poważnie. Brawdziwy sport to obsesja samodoskonalenia się, ciężkiej pracy by z dnia na dzień być coraz lepszy i to nie prawda że w piłce nie ma atletów(sportowców) spójrzcie na Lewandowskiego, Cristiano Ronaldo i wielu innych zadaniem rodzica też jest by znalazł swojemu dziecku idoli, wzorców do których dziecko będzie dążyło. I pamiętajcie nie każdy musi uprawiać sport. -Instruktor Piłki Nożnej.
Mentalność przegranego się kształtuje takim myśleniem, jakie jest tu głoszone - nie uczestniczyć w zawodach, bo można przegrać. Można, ale też trzeba się tego uczyć i bardziej starać się, żeby wygrać - i taka mentalność przydaje się w życiu, które polega na rywalizacji na wielu polach. Do tego kwestia zabawy - w ludzkiej mentalności wygląda to tak, że może nas bawić coś przez jakiś czas, ale potem pragniemy być lepsi i konkurować z innymi, żeby się sprawdzić i piąć się wyżej.
Bardziej może chodziło o chore ambicje rodziców. Jeżeli dzieciak jest dobry to dlaczego nie? Oczywiście jestem przeciwny zapisywaniu dzieci do drużyn tak z partyzanta :) - na zasadzie: "od teraz będziesz grał w ręczną bo może będziesz dobry", dlatego zapisuję Cię do drużyny"
Adam Szustak potrafi świetnie mówić o życiu w wielu aspektach... Ale w tym wypadku całkowicie się nie zgadzam ! Parcie na złoty medal jest jak najbardziej bardzo dobrym posunięciem.(nie jedynym, ale dobrym) To własnie uczy stawiania sobie celów. To uczy samodyscypliny. Jeżeli dziecko ma traumę przez nie wiadomo ile, to znaczy, że rodzice źle do tego podeszli. Nie potraktowali dziecka tak jak trzeba po jego porażce i nie wychowali go wcześniej na wypadek gdyby takie ponosił. Należy nauczyć dzieci odpowiednio traktować zawody. Porażki, a nawet smutek po porażce jest bardzo potrzebny nie tylko dziecku, ale wszystkim. To jest właśnie coś, czego ludzim często brakuje. Ludziom brakuje pewności siebie - często nie wiedzą nawet do czego mogliby być zdolni. Nie potrafią oprzeć problemów bierzącego dnia na sobie. Nie stawiają sobie wyzwań. To jest prawdziwy problem. Brak woli walki. To że dziecko będzie płakało, bo przegrało, to jest normalne. Jeszcze nie raz będzie smutne, kiedy coś się w życiu nie potoczy po jego myśli i jeżeli nauczy się z tymi porażkami radzić i jednocześnie wciąż próbowac - to wtedy dany mu potencjał wykorzysta do maksimum. Jeszcze odniosę się do innego wykładu O. Adama. Tego o miłości w internecie kiedy opowiadał o chłopakach, którzy nawet nie mieli siły zagadać do dziewczyny która im się podobała. - Takie są właśnie efekty braku prawdziwego dążenia do tych "złotych medali". Ta Hanka to był złoty medal. A oni nawet nie kiwnęli palcem, żeby spróbowac - " No jak to ? Po złoty medal ? " Takie myślenie ich zawiodło. Strach przed porażką. Brak prób i wiary w siebie.
ale jak nie grając w zadnym klubie, ktos kto chce i lubi grać w piłke, jak ma sie wybić na poldeorku nikt go mie znajdzie w w druzynie pilkarskiej jest wieksza szansa
Rywalizacja nie jest taka straszna jak ją malują, tylko...trzeba wiedzieć i potrafić grać , umieć przegrywać i odpowiednio celebrować zwycięstwo. Sport jest super, ale rzeczywiście nie jest dla każdego! :-)
Mam mieszane uczucia. Sam kiedys gralem w pilke, bardziej na zasadzie pasji, niz checi zrobienia kariery. Ale jak ktos chce za wszelka cene wyciagnac grube miliony, to lepiej odpuscic chyba. Trzeba pamietac, ze sport na najwyzszym poziomie, to straszne przeciazenia, organizm jest mocno eksploatowany i na zdrowiu sie to odbija. Wydaje mi sie, ze granie w juniorach, b-klasach, spoko. Jesli gra sie dla przyjemnosci i dla odreagowania, to ma to same plusy. Natomiast wyczynowo, to nikomu nie zycze ;)
Ja miałam pewien problem ze szkołą , gdy byłam chora miałąm półpasiec i dużego wrzoda na twarzy na czole , po przejsciu gorszej czesci choroby musiałam jednak kontynuować leczenie wrzoda który długo się goił , zrobił się na nim duży strup i wszystko to miałam przyklejone gazikiem i [plastrami i chodziłam do dermatologa, wcześniej przed choroba byłam zapisana na zawody pływackie ale pech chciał że wychowawczynią była taka baba która się uparła że mam przyjśc na zawody z tym wrzodem , w dodatku jakiś cymbał twierdził ,naskarżył że ja sobie tak chodz po dworze a do szkoły nie chodzę , a ja akurat szłam do lekarza , musiałam sama bo mama nie mogła się zwolnić , nie ważne ze chorowałam wazniejsze jakies zawody taki totalitaryzm,
Ja rowniez sie nie zgadzam. Z takim podejsciem wogole nie byloby Olimpiad ani sportowcow. Przeciez oni czesto zaczynaja treningi w wieku 4-5 lat i cwicza godzinami.. Mam 2 corki w wieku 10 i 7 lat, jedna tanczy ballroom druga jest w squadzie gimnastycznym, cwiczy 12 h w tygodniu. Duzo ale ona to lubi choc jest zmeczona, wiadomo. Zawody sa ale dziewczyny (starsze) wystepuja i razem i osobno, wspieraja sie i ciesza ze swoich sukcesow. Mysle ze to jest kwestia wychowania i zdrowego podejscia, dobrego prowadzenia przez trenerow. Wspomne tez o tym ile pracy mam ja i maz, ciagle zawozenie i odbieranie dzieci ale jak sobie wspominam ze my mielismy kiedys basen 2xroku albo trzepak a poza tym trzeba bylo samemu czyms sie zajac, czesto glupotami niestety Z nudow. Gdybym ja kiedys miala taka szanse, no ale jak mowi ojciec Szustak nie ma Co rozpamietywac przeszlosci a na teraz mamy wplyw i to ksztaltujemy. Dlatego ja robie wlasnie wszystko, zeby wykorzystac dane nam rozne mozliwosci. Ze squadem to tez nie jest tak, ze uwazasz ze twoje dziecko jest super utalentowane i je zapiszesz. Moja corka chodzila, kiedys rekreacyjnie i zostala zauwazona przez couch-ow jako dziecko majace potencjal i zaproponowano jej miejsce (wybrano 3 dzieci z ok 60). Moim zdaniem zmarnowanie tej szansy to dopiero grzech.. Nie rozwijanie tych talentow, no ale dziecko sie samo nie zapisze, nie zabierze, nie zaplaci.. Za tym wszystkim stoja rodzice na poczatku a potem cala masa ludzi ktorych nie widac, a ktorzy pracuja na sukces tego sportowca. Druga corka tanczy towarzyski, jezdzimy Z nia na turnieje ale moim zdaniem to jest tez super szkola zycia. Dzieci ucza sie przegrywac. Raz sie wygrywa a raz przegrywa. Nie zawsze bedziemy najlepsi a kazdy chce stac na podium. Generalnie obie widza ile pracy trzeba wykonac zeby gdzies dojsc, to ksztaltuje character, dyscyplinuje na cale zycie moim zdaniem. Inna rzecz to to ja wole zeby mialy takie zajecia niz siedzialy na telefonach jak wiele ich rowiesnikow niestety.
Tu sie akurat nie zgodzę. Rodzic lub też dziecko idąc tym tokiem rozumowania cały czas będzię przeciętne. Nie wyznaczająć sobie jakiegokolwiek celu do osiągnięcia będzie stało w miejscu nie robiąc zadnego progresu. Reszta wypowiedzi Ojca Adama jest bardzo ciekawe oraz bardzo życiowa.
Proszę księdza, ksiądz upadł na głowę. Tylko Cracovia, papieski klub, pozwoli dziecku wejść do raju, dzieci zapisane do wisły nigdy nie zasiądą po prawicy Ojca.
totalnie się nie zgadzam. amatorski sport daje dużo zabawy, ale może też sprawiać dużo krzywdy. a leczenie 15 lat traumy bo dziecko nie wygrało na zawodach to już totalna bzdura xD wszystko jest kwestią wychowania dziecka, jeden będzie płakał tydzień z jedynki, drugi będzie chciał ją jak najszybciej poprawić i nie będzie miał czasu na zamartwianie się, a trzeci będzie miał totalnie gdzieś. poza tym nie każdy ma ambicje by robić za te 1500 na kasie w biedronie i ma większe cele, nawet jeśli mu się nie uda to będzie zadowolony, że próbował, a nie marnował czas na błahe rzeczy przynajmniej ja tak mam.
Takie sporty nastawione na konkurencję są idealne w wychowaniu niewolnika. Najlepszy niewolnik na osiedlu, nikt tak łopatą nie macha. Ale współpracować jakoś z nikim nie umie, więc musi iść na etat.
A ja teraz to już całkiem zgłupiałam . Mój syn w nauce szkolnej nie bardzo , zainteresowania nie wie on nie wie jedyne co to chce zostać piłkarzem i to tak na poważnie wiec nie chce psuć jego wyobraźni nie chce mu popsuć jego dążenia do marzeń i celu ale realnie spojrzeć to nie zawsze się ma co się chce i leciutko mu to powiedziałam . Ale zauważyłam on chce być piłkarzem (nie powiem ma talent ) ale chce nim być bo łatwe i duże pieniądze . Nie wiem dlaczego on tak ja skromnie żyje co prawda nic mu nie brakuje ale nie kupuje wszystko czego on chce to prawda . Tylko skąd u niego to podejście ? Nie wiem jak się z tym uporać jak to ugryźć :-,,,( pozdrawiam
Nie zgadzam się z Tobą. Jestem OFM i (ufam, że wiesz co ten skrót znaczy). Jestem ciągle aktywnym piłkarzem i wiem o czym mówię (56 lat). Być może w Twojej wypowiedzi czegoś brakowało. Nie jestem Twoim wrogiem!!! Ale zgłaszam możliwość innego rozumienia problemu.
Stwierdzenie, że niedobrym jest wysyłanie dzieci do drużyn sportowych to duża przesada, ale rozumiem, co Ojciec chciał przekazać. Dziecko powinno wiedzieć w czym jest dobre, a w czym kiepskie, aby było w stanie rozsądnie obrać ścieżkę kariery w przyszłości, a może to zrobić jedynie porównując się do innych. Ja wiem, że "porównywanie się" brzmi okropnie, ale to po prostu część rzeczywistości. Taka samoświadomość i akceptacja swoich mocnych i słabych stron jest w życiu bardzo ważna. Nie znaczy to, że jeśli dziecko kocha skrzypce, ale strasznie rzępoli, to powinno cisnąć je w kąt. Niech gra sobie dalej, ale jednocześnie znajdzie coś, co lubi i potrafi robić dobrze. W każdym z nas tkwią miliony małych talentów, a to między innymi porażki pozwalają nam je znaleźć. Mechanizm, który Ojciec przedstawił faktycznie może, ale nie musi występować u członków drużyn sportowych. (Polecam filmik: ua-cam.com/video/Yl9TVbAal5s/v-deo.html ). Wszystko zależy od nastawienia dziecka do sportu- jeśli w odpowiedni sposób się je poprowadzi, współzawodnictwo będzie dla niego niezwykle pobudzające do rozwoju, pogłębiania umiejętności i jednocześnie nietoksyczne w sposób, jaki Ojciec to przedstawił. PS.: Jeszcze jedna potencjalnie niebezpieczna rzecz nie została wspomniana a propos rywalizacji: w momencie, gdy dwie strony walczą o ograniczoną ilość dóbr, pojawiają się liczne konflikty i agresja*. Dlatego w sporcie powinniśmy dbać o to, aby ostateczny cel dla obu stron był wspólny. Najprościej to wyjaśnić na przykładzie: W piłce nożnej tylko jedna drużyna może wygrać. Jednak wygrana nie musi być głównym celem zawodników. Może nią być samorozwój, dobra zabawa ze znajomymi, polepszenie kondycji, czy zebranie pieniędzy, jeśli odgrywają mecz charytatywny. Wszystkie te cele osiągają wtedy wspólnie i jest w tym mało miejsca na kłótnie. Zawsze przecież można powiedzieć "hej, nie liczy się przecież wygrana!". Wizja zwycięstwa wciąż jednak motywuje, więc mamy dwie pieczenie na jednym ogniu ;) *jest to jeden z wniosków, wyciągniętych z eksperymentu pewnego małżeństwa, który został przeprowadzony na chłopcach w podobnym wieku. Zostali oni umieszczeni na wyspie i podzieleni na 2 drużyny. Każda z nich stworzyła własną obrzędowość (flagi, okrzyki, nazwę) i zdążyła się poznać w swoim gronie. Po jakimś czasie zaczęto organizować częste zawody sportowe, w których zwycięska drużyna otrzymywała nagrodę, przegrani nie dostawali niczego. Rywalizacja stawała się coraz ostrzejsza, pytani chłopcy zawsze wyrażali się niepochlebnie o przeciwnej drużynie w jasnych barwach jednak przedstawiając swoją. Kulminacją okazało się wykradzenie flagi przeciwników i ich odwet w postaci zniszczenia wioski Orłów (tak się chyba nazywała ta drużyna, ale głowy sobie nie dam uciąć), który zakończył się bójką. Chłopców rozdzielono i rozpoczęto etap godzenia ich. Dawano im wspólne zadania do realizacji, jak przenoszenie różnych przedmiotów, naprawienie samochodu etc. Zadziałało- drużyny przestały się do siebie wrogo odnosić i członkowie zaczęli traktować się koleżeńsko- zupełnie, jakby nic się nie stało. Przepraszam za brak źródła, ale nie mogę znaleźć nigdzie w internecie artykułu, mówiącego o tym eksperymencie. Cytuję to, co zapamiętałam z kursu przewodnikowskiego. Mam nadzieję, że udało mi się rzucić trochę światła na tę kwestię :)
Takie podejście to hołubienie bycia wiecznym średniakiem bez ambicji. Czyli trochę jak za PRL. Pan prowadzący ma wiele celnych spostrzeżen ale nie w tym materiale. Tu dał plamę absolutnie, mam wrażenie że lekko zatracając się w swym spontanicznym niekiedy wygłaszaniu mądrości. Sport jest szlachetną formą współzawodnictwa i nie ma nic złego w dążeniu do bycia najlepszym ! Tak zawsze było, jest i będzie. A tak na marginesie to czy autor aby nie wchodzi w zagadnienia o których nie za bardzo ma pojęcie praktyczne? Ja osobiście nie wygłaszam poglądów o np. hodowli ślimaków winniczków bo nigdy takowej nie prowadziłem. Nie jestem antyklerykałem ale apeluję: troszeczkę więcej pokory, nie pouczajmy innych aż tak kategorycznie. Mówmy raczej o rzeczach w których uczestniczymy.
Człowieku co ty gadasz, jakbyś wszystkie rozumy pozjadał. Sport wielu ludziom uratował życie. Jak sam nie możesz oderwać się od koryta, to chociaż nie mów takich głupot, poczytałeś sobie i będziesz innych uczył jak się wychowuje dzieci ?. Trochę skromności i dystansu najpierw zadbaj o siebie.
A kiedy jak nie w drużynie sportowej chłopak grający w piłkę może zaprezentować swoje umiejętności szerszej publice? Ma ukrywać swój talent tylko dla kilku osób? No nie! Przecież Bóg widzi wszystko i dla Boga on gra przede wszystkim, więc po co ze swoim talentem dołączać do drużyny innych chłopaków o podobnej pasji i celach, skoro celem jest tylko i wyłącznie zbawienie duszy. Szkoda czasu na takie mądrości. No i w tym temacie lepiej słuchać rzecz jasna duchownego niż emerytowanego piłkarza, który osiągnął wiele i tego co on o swojej przygodzie ze sportem sądzi.
Pieprzenie. Nic tak nie hartuje charakteru jak sport. I ten człowiek chyba nie ma pojęcia o czym mówi. "Niech nie bierze udziały w zawodach bo przegra." Bo "będzie trauma"? Niech najlepiej siedzi w domu i nic nie robi po przegra i zrobi sobie krzywdę. Tak jest, to jest prawidłowe myślenie?
no jakbyśmy się słuchali tego pana to nie mielibyśmy Lewandowskiego, Błaszczykowskiego i innych. Byśmy byli na poziomie Litwy czy Białorusi... Niektórzy kochają sport, rywalizację, spełniają się w tym, są różne charaktery.
Styl mówienia Ojca przypomina niestety kaznodziejskiego celebrytę - i to mnie najbardziej zraża. Co do strony merytorycznej, ma Ojciec rację tylko częściowo. Bo gdyby konsekwentnie pójść tym tokiem myślenia, trzeba by przyjąć, że rodzice nawet bardzo zdolnych dzieci nie powinni ich posyłać na zajęcia sportowe, muzyczne czy olimpiady naukowe (które też są przecież formą rywalizacji). Reasumując, z całym szacunkiem dla Ojca misji, sugerowałbym mniej "gwiazdorzenia" i więcej krytycznej refleksji nad przekazywaną treścią. Pozdrawiam. Szczęść Boże.
Kompletnie się nie zgadzam. Każdy chce mieć w życiu cel i coś osiągnąć, a ten zakonnik, który nic w życiu nie chce osiągnąć i być nikim chce jeszcze odebrać to prawo innym... Może ktoś chce być zawodowym sportowcem i co? Ma grać tylko dla zabawy? To będzie nikim, nic bez nastawienia na zwycięstwo nie osiągnie, będzie pracował w zakładzie pracy i przykręcał śrubki, bo nikt go nie zmobilizuje, nie ukierunkuje na sukces i nie będzie miał mentalności zwycięzcy... Bezsens.
Popatrz na Roberta Lewandowskiego - normalny chłopak, który dzięki zapałowi i wytrwałości osiągnął szczyt możliwości i spełnił marzenia, gra w jednym z najlepszych klubów świata i jest idolem milionów dzieciaków. Czy stał się zły? Czy sława go zmieniła? Nie sądzę. Ty chyba myślisz o jakichś ludziach, którzy zaprzedali się mamonie, a ktoś, kto oddał serce dla sportu nigdy na pierwszym miejscu nie stawia pieniędzy, pieniądze nie są w stanie dać takiej motywacji, by być najlepszym sportowcem. Sorry Dominika, ale ty żyjesz w jakimś czarno-białym świecie, nie każdy, kto osiągnie sukces musi być skazany na piekło.
***** Ty chyba masz 10 latek... A jutuberzy, którzy nagrywają filmy z pasji na jutuba i mają z tego pieniądze? SPRZEDALI SIĘ! SZATANOWI SHOW-BIZNESU! WSZYSTKO DLA MAMONY!!! Naprawdę nie mam ochoty dyskutować z ludźmi, którzy mentalnie nie skończyli 20 roku życia, bo to się mija z celem. Kiedyś może zmądrzejesz i zrozumiesz, jak wygląda świat. Jeszcze jeden przykład - ksiądz. Dostaje pieniądze za pogrzeby, msze, wszystkie sakramenty, a przecież nie musi, a jednak JE PRZYJMUJE!! Szatan w ludzkiej skórze. Ty może idź idioto do pracy i nie bierz pieniędzy, rób to z pasji i za Bóg zapłać. Przepraszam za idiotę, ale musiałem tam to zmieścić, żebyś mógł zrozumieć. Pozdrawiam(?)
Czy ja dobrze słyszę? Ksiądz, który nie ma dzieci, poucza rodziców, jak wychowywać swoje dzieci??? I to jeszcze tonem rozkazującym? Księża chyba w seminarium (bo gdzie indziej?) nabierają przeświadczenia, że mogą wypowiadać się na wszystkie tematy i to w sposób pouczający, z pozycji autorytetu. Zapominają, że są specjalistami w temacie Boga i życia duchowego, a nie specami we wszystkim. Z tym problemem spotykam się wiele razy. Co oni o sobie myślą? Że Duch Święty przemawia przez nich?
+Mateusz Maciejewski jeżeli masz dwie półkule mózgu to wiesz że to ty dokonujesz wyboru dotyczącego twoich dzieci. Poza tym on ciągle wspomina że on nie chcę narzucać rzeczy które on uważa za słuszne. Jeżeli uważasz że to co powiedział nie jest słuszne to to jest twoje zdanie. " .. z tym problemem spotykam się wiele razy. Co oni o sobie myślą? Że Duch Święty przemawia przez nich?" Ja spotykam się z ludźmi którzy nie wiedzą ale się wypowiedzą codziennie i muszę z tym jakoś żyć ale nie wytykaj tak tego księżom bo to też człowiek :) Pozdrawiam
+TSM zexEn Wiem przecież, że podejmuję decyzję. Mi chodzi o tupet księży. Jakoś ludzie świeccy nie mądrują się, jak zakonnicy mają żyć wspólnie w zakonie, jak rozwijać braterską więź (chyba, że jacyś specjaliści, psycholodzy, do których się zakonnicy zgłoszą), nie uczą księży, jak mają odprawiać eucharystię, jak trzymać ręce, itd. To tak, jakby lekarze zaczęli masowo pouczać, jak budować domy. I uważam, że ten tupet księży jest niebezpieczny, ponieważ w kręgach katolickich księża mają przesadny autorytet (i mówię to jako zaangażowany katolik). Słuchają księży i przyjmują zbyt wiele. Kobiety na przykład często bardziej słuchają rad księży niż mężów. Podobnie jest z polityką. NIE popieram haseł wielu, że księża nie powinni się mieszać do polityki, ponieważ polityka ma wiele wspólnego z moralnością i prawem Bożym. Księża jednak wypowiadają się daleko szerzej, niż ten obszar i niestety, ale w swoim przesłaniu skręcają często na lewo. Dlatego uważam, że poza śmiesznością, taka działalność księży jest trochę nieuczciwa. Powtarzam, jest to krytyka księży z wewnątrz kościoła.
Przecież ksiądz to nie ekspert od kształcenia dzieci ani od wychowania ani od małżeństwa. On jest ekspertem od życia z Bogiem. Nie zamykam życia duchowego w budynku - niech właśnie mówi o tym, jak żyć z Bogiem poza budynkiem kościoła,a nie wymądrza się na tematy, na których się nie zna.
I jeszcze cuś nie cuś ... Wygląd! Właśnie to także ważny aspekt tej wypowiedzi. Ksiądz odniósł się już w pierwszych słowach do tego, że wysportowany znaczy ....inny niż ksiądz. ;-) To wiele by mówiło o tym jaką świadomość mamy w ogóle na temat sportu i wyglądu jako-tako... ;-) PS Chyba księdza trza w końcu wyciągnąć na jakieś boisko, inaczej blaszka ;-)
Blizny na jego głowie mogą wskazywać, że miał operację na otwartej czaszce...a to by wyjaśniało fakt, że jego mózg nie pracuje poprawnie. Bóg mu pewnie wybaczy to pierd....
Co w tym złego że sport nas dowartosciowuje? ;D no co w tym złego że np chłopak dąży do jakiegoś celu? Ze chce grać być najlepszy? To jest sport. Zdrowa rywalizacja. Szostak gadasz coraz większe głupoty ;D
Może i sympatyczny człowiek. Ale kompletnie nie ma pojęcia o czym gada, ani o wychowywaniu dzieci i ich psychice, ani o sporcie. Siedź w klasztorze i nie odzywaj się, a jeśli już koniecznie chcesz, to zdobądź trochę wiedzy. Bo w tym momencie to TY robisz ludziom wodę z mózgu, pieprząc niczym nie poparte pierdoły ubrane w śmieszkowaty styl. Widziałem jeszcze materiał o zabawkach, taka sama sytuacja. Innych nie oglądam.
A mi się wydaje, że to Ty nie masz pojęcia o czym piszesz. Tak to czasami jest, że z oddali lepiej widać "cały obraz" i dlatego spostrzeżenia zakonnika mogą być bardziej prawdziwe, niż osób bezpośrednio w coś zaangażowanych, a przez to nie mających odpowiedniego dystansu do przeżywanych spraw. Dobrym przykładem jest oglądnięcie imprezy, dyskoteki, albo nawet teledysku z wyłączonym dźwiękiem. Muzyka troszkę wyłącza krytycyzm. Gdy widzimy same ruchy bez muzyki, to wydaje się nam to wszystko bardzo dziwne, a ludzie śmieszni. Trudno ocenić, które spojrzenie (zaangażowane, czy zdystansowane) jest lepsze, ale jedno i drugie niesie w sobie pewne wartości poznawcze.
Mądre spostrzeżenia. To naprawde tak działa. Żaamiast rozwijać talenty i pasje w dziecku to rozwijamy aggresje. Wyścig szczurówvod małego, pokonać innych których się nie kocha.
100 % racji!!! Bardzo niepopularne i aż - powiedziałbym - dziwnie kosmicznie brzmiące słowa - naprzeciw tego co otacza nas wszędzie w przekazie medialnym i w przekonaniach i czynach większości ludzi, ale bardzo słuszne i prawdziwe! Wielkie dzięki ojcze Adamie!
Tu akurat się zgodzę, najlepiej wychodzi coś co robisz jako rozwijanie swojego talentu, nie zaś bo rodzice pokazali, że będziesz sławny, kasiasty i spelnisz ich niespełnione marzenia. Dziwnym trafem w USA uczy się, że co 2 głowy to nie jedna, a jak jest 6 głów w kooperacji to powstaja wspaniałe rzeczy. W Polsce jak zawsze na odwrót, "ja" mam być lepszy niż Kowalski bo tak. Przegrani i wygrani, marzeniem milionów jest być jak ten jeden co wygrał. Wiec te miliony z własnej woli współzawodniczą w debilnej grze podziałów, byle by kiedyś próżność z pierwszego miejsca stała się realna. Ego triumfuje. Człowiek przegrywa.
sport wychowuje ;-) a udział w zawodach i rywalizacje na poziomie szkolnym uczy zarówno sukcesu i porażki ;-) uczy się pogodzić z porażką lub cieszyć zwycięstwem ;-) lepiej jak jest zaangażowane w sport niż w inne głupoty ;-)
Z wszystkim się zgodzę co Pani napisała, ale niestety w dzisiejszych czasach sport jest kojarzony za chwilę z głównie materialną kwestią, a nie dobrą zabawą, również przez rodziców, którzy źle wprowadzają młodych w świat sportu. Znam pewną drużynę, w której skutecznie wybija się dzieciom z głowy zdrowy sport i hoduje się zawodników, a nie wychowuje. Mówi się dzieciom, że się nie nadają do tej dyscypliny, a później one już nie chcą żadnego sportu uprawiać. Znam niestety wiele takich przypadków. To nie dwudziestolecie międzywojenne, gdzie w piłkę kochało się grać jak w Pogoni Lwów, Pogoni Stryj czy każdym innym klubie, wtedy amatorskim, a lekkoatletyka była prawdziwie szanowaną Królową Sportu.
dobrze powiedziane. mysle ze jak młodzież chce isc na zawody, ma taki cel to powinien iść za marzeniami.
Szanowny Ojcze w jednym z filmów które oglądałem powiedział ojciec "o 18.00 skacze Stoch" jak ojciec myśli czy Kamil zdobyłby medal na olimpiadzie gdyby ot tak sobie skakał po te 6 godzin przed domem ?
Dokładnie
CIARKI MAM!!! Przecież ten ksiądz jest genialny! Nie chodzę do kościoła, ale teraz dochodzę do wniosku że jak by był w okolicy TAKI ksiądz, byłbym tam co niedzielę.
Genialne jest to, żeby usuwać z dziecka duszę współzawodnictwa, która potem przyda się w życiu? Genialne jest zaprzestanie kształcenia młodych, sportowych talentów i szlifowania ich, aby osiągnąć coś w przyszłości? Aha, geniusz po prostu.
Ja też z miską popkornu i lał bym ze śmiechu z niego
Mathew Dega ja dla księdza nie idę na mszę świętą tylko dla wiary w Boga. coś ci się myli w życiu .. Kościół to chrześcijanie A msza święta to spotkanie wiernych z Bogiem który nam się oddaje w Najświętszym sakramencie
Mathew Dega do kościoła bym nie chodziła,ale trzeba przyznać, że mówi prawdę,bo i napisane jest w Biblii.
Łukasz sieczkowski tylko że kościół,to nie budowle?, Kościół to MY...Jezus mówił, cytuję:" zburzcie tę Świątynię,a Ja w 3 dni ją odbuduję" mówił o świątyni duchowej, więc nie mogli tego pojąć,jak i dziś rzesze ludzi tego nie pojmuje i chodzą do rzekomo domu Bożego!
Według mnie zależy to właśnie od dziecka. Co chce robić w życiu. Ja np. teraz trenuję koszykówkę (mam 15 lat) i jestem niezadowolony z tego, że moi rodzice nie posłali mnie do drużyny sportowej wcześniej. Chciałbym odnieść sukces ale w pewnym stopniu jest już za późno, więc nie zgadzam się z pańską opinią.
❤️🔥🔥🔥🕯️🔥🔥🔥❤️ BOGU NIECH BĘDĄ DZIĘKI I TOBIE o.ADASIU DZIĘKUJĘ SERDECZNIE .❤️🔥❤️😇👏🌖🌅🎄⛪🎄❤️🔥❤️
Rozsądne podejście, jeśli ktoś rozumie, o co naprawdę chodzi :)
Coś w tym jest. Sprawdziłem to na sobie. Jest mi ciężko żyć po skończeniu uprawiania sportu i zawodach. Teraz chciałbym dalej wygrywać ale nie mam już takiej formy i nie trenuję na tyle dużo żeby coś osiągać. Być może to wynika jeszcze z innych spraw. Ale zgodzę się z tym że jeżeli chcemy zrobić z dziecka sportowca to musimy już poświęcić go dla tej kariery a nie w pewnym momencie kazać mu odstawić sport i ukierunkować go na np. trudne studia. Pozdrawiam
Myślę że sport jest dobry dla dzieci.. Jednak ważna jest rola trenera, żeby nie tylko potrafił uczyć dzieci jak wygrywac ale też jak przegrywac.. Myślę że im młodsze dziecko nauczy się sztuki przegrywania tym będzie mu lepiej w dorosłym życiu.. Ale masz rację Ojcze że wszystko ma swoje plusy i minusy.. ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
Ma ojciec rację zawodowy sport niszczy zdrowie fizyczne i psychiczne to ciągły wyścig szczurów żeby być lepszy lepszy i lepszy od innych a Pan Jezus powiedział że,,Moc w słabości się doskonali"To ciągłe skupianie się na sobie i analizowanie siebie a przesto rodzi się egoizm i zazdrości że inni są w tym lepsi że wciąż niejest się wystarczjąco dobrym wtym co się robi , i człowiek czuje się niedowarościowany
Ja uważam iż w sporcie zawsze są sukcesy i porażki brałem udział w wielu zawodach sportowych na szczeblu między szkolnym z tą różnicą, że sam tego chciałem wręcz do tego dążyłem i te właśnie sukcesy i porażki dawały niezłego "kopa" w zrobieniu czegoś lepiej kreowały wtedy mój charakter i to że nic nie jest za darmo, że trzeba na to ciężko pracować aby dojść do celu. 💪 Piona
Hmm racja.Ale czasami jest tak że ktoś po prostu gra w piłkę ale okazuje się lepszy od innych.
Awansuje i znów robi to co lubi nie myśląc o zawodach.
Wystarczy przestawić myślenie.
W przypadku dzieci nie zawsze proces i świadomość tego są możliwe.
Ingetan
Mowie przestawieniu myslenia takiego jak ksiedza.
ludzie mówią ze te słowa to bzdura, ale to jest prawda w sporcie i ogolnie we wszystkim człowiek powinien działać dlatego bo chce, bo lubi, bo to mu sprawia przyjemność, a nie dla wygranej. Rywalizacja zachacza lekko o agresje, sam grałem w piłke ręczną i nazwe głupkiem kto mówi ze sport nie wyzwala agresji, zawsze wyzwala jesli gra sie dla zwycięstwa. Zacznijmy grać dla sportu !!
nie zgadzam sie z tą opinią ponieważ każdy ma jakiś cel w życiu i nie chodzi tu o sam sport. Osoba która dostała od Pana Boga sportowy talent powinna sie w tym kierunku rozwijac i grzechem byłoby zaniedbanie tego. Poza tym każden jeden sportowiec traktuje swoją dyscyplinę jako zawód dzięki ktoremu mogą utrzymac dom i rodzinę. Dla większości zubożałych dzieci sport jest odskocznią od patologicznego świata i jedyną drogą na normalne życie, przykładem może byc pięściarz Manny Pacquiao który w młodym wieku był bezdomny a żeby przeżyc handlowal papierosami na ulicy i gdyby nie spotkał na swojej drodze dyscypliny sportowej jaką jest boks dzis lezalby juz pewnie w trumnie. no i oczywiscie nie utworzylby tylu fundacji charytatywnych dzieki ktorym jest najbardziej uwielbiana osoba na Filipinach. Przykładów takich sportowcow jest mnóstwo. I znajda tez sie sportowcy z normalnych rodzin ale wg mnie taka oosoba wie ze jesli ma talent w tym co robi to zamiast cale zycie meczyc sie przed biorkiem albo w jakiejs fizycznej pracy woli poswiecic tyle ssamo czasu na trenowanie sportu w którym jest sie bardzo dobrym i co za tym idzie moze dawac wiele radości i dumy swojemu narodowi. Podsumówując sport może byc dla ludzi wybawieniem jak i zawodem dlatego jak najbardziej dziecko powinno miec stycznosc z dyscypliną sportową chociazby zeby przygotowalo sie do dalszego etapu zycia w dzisiejszym spoleczenstwie w ktorym na kazdym kroku o cos sie sciga czy to w roznych korporacjach czy w nauce czy tez w sporcie.
Po przeczytaniu części komentarzy stwierdziłam, że niektórzy nie potrafią słuchać ze zrozumieniem. Co się dziwić, jak ton komentarza już mówi wiele o osobie. Pozdrawiam.
rodzice nie powinni cisnąć dzieci na złotych medalistów racja ale bzdurą jest leczenie 15 letniej traumy jeśli mamy parcie na bycie najlepszym żeby to osiągnąć zwalczamy swoje słabości i negatywne cechy nawet jeśli nie stajemy się najlepszym mamy mniejsze sukcesy wiemy jak do nich doszliśmy i możemy przełożyć to na inne dziedziny życia. Osobiście trenuje od 1 kl. gimba sam się za to zabrałem nikt mnie do tego nie zmuszał nie zachęcał nawet sporo osób to szkalowało miałem parcie żeby być najlepszym i jak mi się nie udało to nie zamknąłem się w piwnicy tylko pracowałem jeszcze ciężej, teraz mam 18 lat i dalej chce być najlepszy i nie widze w tym nic złego jeśli się nie uda to trudno wiem chociaż że zaszedłem tak daleko jak mogłem, ale wiem że na sukces w jakiejkolwiek dziedzinie życia potrzebna jest przed wszystkim ciężka praca i nic za darmo nie dostane gdzie moi rówieśnicy narzekają i mają niesamowity problem z tym że muszą iść do szkoły i nie mają czasu na przeglądanie fb
dokładnie, słabe te "kazanie". sport uczy pokory, samodoskonalenia się i hartuje ducha
Zawsze ksiądz mówił mądrze, lecz teraz nie jestem pewien do księdza słów.
nie zgodzę z tym
W taki sposób w piłkę to się grało 15 lat temu i jeszcze wcześniej. Obecnie to mam wrażenie, że orliki pustkami świecą. Więcej nas grało na starym boisku, niż teraz gra dzieciaków na pięknym, trawiastym boisku. Na skrzypcach to teraz Azjaci wymiatają. Dzieciaki wolą grać w gry komputerowe. Jest nawet takie powiedzenie sparafrazowane "Spieszmy się fragować noob-ów, tak szybko respują".
+Adi - gdzie ten pusty orlik? Bo u mnie na osiedlu nie można się dopchać żeby sobie chwilę pograć.
W Łodzi.
pustego orlika to jeszcze nie widzialem, dzieciaki smigają aż miło. często z trenerami, moze mniej ich pójdzie w wódke zamiast sport niż z mojego pokolenia
Rywalizacja jest kwintesencją sportu, uczy szacunku dla przeciwnika, zwycięstwo daje radość i satysfakcję z ciężkiej pracy a przegrana wcale nie musi być odbierana jako klęska.
Przecież taka rywalizacja jest czymś nieuniknionym i to nawet kiedy sobie kilkoro dzieci gra na boisku. Zawsze ten, który poradzi sobie lepiej raz, drugi i trzeci MOŻE dojść do wniosku, że jest lepszy. Startowanie w zawodach to pewien cel do osiągnięcia, który potrafi motywować i nadaje większy sens temu, co się robi, a nawet może być to korzystne na przyszłość, bo przecież reprezentacji różnych krajów w przykładowo piłce nożnej od czegoś zaczynali i dlatego nie jestem przekonany czy starty w zawodach są złe. Oczywiście mogą wbić wyższe ego, ale to też pewnie kwestia wychowania, a więc jako rodzić zwracanie uwagę na siebie/swoje zachowanie oraz na swoje obowiązki wobec dziecka. Dzieci podobno nie słuchają, tylko naśladują, a więc jeżeli chcesz dobrze dla dziecka, to zacznij od siebie i bądź dla niego autorytetem do naśladowania, a nie zabraniaj jechać na zawody, bo ksiądz na UA-cam tak powiedział. Nie uważasz, że takie regulacje mogą być odrzucające od kościoła?
Wszystko zależy od podejścia rodziców, jeżeli rodzice leczą swoje nie spełnione marzenia przez dzieci to oczywiście to jest chore. Ale jeśli widzisz że twoje 7 letnie dziecko nic tylko o Messim gada i ciągle kopie tą piłke i nawet chodzi z nią spać to zapisz go do klubu/szkółki/akademi, niech zobaczy jak to jest, jak mu się nie spodoba to trudno nic się nie dzieje ale jak będzie się cieszył i nie będzie mógł doczekać się następnego treningu to go wspieraj i pilnuj trenera czy on nie podchodzi do tego zbyt poważnie. Brawdziwy sport to obsesja samodoskonalenia się, ciężkiej pracy by z dnia na dzień być coraz lepszy i to nie prawda że w piłce nie ma atletów(sportowców) spójrzcie na Lewandowskiego, Cristiano Ronaldo i wielu innych zadaniem rodzica też jest by znalazł swojemu dziecku idoli, wzorców do których dziecko będzie dążyło. I pamiętajcie nie każdy musi uprawiać sport.
-Instruktor Piłki Nożnej.
Mentalność przegranego się kształtuje takim myśleniem, jakie jest tu głoszone - nie uczestniczyć w zawodach, bo można przegrać. Można, ale też trzeba się tego uczyć i bardziej starać się, żeby wygrać - i taka mentalność przydaje się w życiu, które polega na rywalizacji na wielu polach. Do tego kwestia zabawy - w ludzkiej mentalności wygląda to tak, że może nas bawić coś przez jakiś czas, ale potem pragniemy być lepsi i konkurować z innymi, żeby się sprawdzić i piąć się wyżej.
Bardziej może chodziło o chore ambicje rodziców. Jeżeli dzieciak jest dobry to dlaczego nie? Oczywiście jestem przeciwny zapisywaniu dzieci do drużyn tak z partyzanta :) - na zasadzie: "od teraz będziesz grał w ręczną bo może będziesz dobry", dlatego zapisuję Cię do drużyny"
Adam Szustak potrafi świetnie mówić o życiu w wielu aspektach... Ale w tym wypadku całkowicie się nie zgadzam !
Parcie na złoty medal jest jak najbardziej bardzo dobrym posunięciem.(nie jedynym, ale dobrym) To własnie uczy stawiania sobie celów. To uczy samodyscypliny. Jeżeli dziecko ma traumę przez nie wiadomo ile, to znaczy, że rodzice źle do tego podeszli. Nie potraktowali dziecka tak jak trzeba po jego porażce i nie wychowali go wcześniej na wypadek gdyby takie ponosił. Należy nauczyć dzieci odpowiednio traktować zawody. Porażki, a nawet smutek po porażce jest bardzo potrzebny nie tylko dziecku, ale wszystkim. To jest właśnie coś, czego ludzim często brakuje. Ludziom brakuje pewności siebie - często nie wiedzą nawet do czego mogliby być zdolni. Nie potrafią oprzeć problemów bierzącego dnia na sobie. Nie stawiają sobie wyzwań. To jest prawdziwy problem. Brak woli walki.
To że dziecko będzie płakało, bo przegrało, to jest normalne. Jeszcze nie raz będzie smutne, kiedy coś się w życiu nie potoczy po jego myśli i jeżeli nauczy się z tymi porażkami radzić i jednocześnie wciąż próbowac - to wtedy dany mu potencjał wykorzysta do maksimum.
Jeszcze odniosę się do innego wykładu O. Adama.
Tego o miłości w internecie kiedy opowiadał o chłopakach, którzy nawet nie mieli siły zagadać do dziewczyny która im się podobała. - Takie są właśnie efekty braku prawdziwego dążenia do tych "złotych medali". Ta Hanka to był złoty medal.
A oni nawet nie kiwnęli palcem, żeby spróbowac - " No jak to ? Po złoty medal ? " Takie myślenie ich zawiodło. Strach przed porażką. Brak prób i wiary w siebie.
bladzisz
ale jak nie grając w zadnym klubie, ktos kto chce i lubi grać w piłke, jak ma sie wybić na poldeorku nikt go mie znajdzie w w druzynie pilkarskiej jest wieksza szansa
Rywalizacja nie jest taka straszna jak ją malują, tylko...trzeba wiedzieć i potrafić grać , umieć przegrywać i odpowiednio celebrować zwycięstwo. Sport jest super, ale rzeczywiście nie jest dla każdego! :-)
Mam mieszane uczucia. Sam kiedys gralem w pilke, bardziej na zasadzie pasji, niz checi zrobienia kariery. Ale jak ktos chce za wszelka cene wyciagnac grube miliony, to lepiej odpuscic chyba. Trzeba pamietac, ze sport na najwyzszym poziomie, to straszne przeciazenia, organizm jest mocno eksploatowany i na zdrowiu sie to odbija. Wydaje mi sie, ze granie w juniorach, b-klasach, spoko. Jesli gra sie dla przyjemnosci i dla odreagowania, to ma to same plusy. Natomiast wyczynowo, to nikomu nie zycze ;)
Szustak chyba moje teksty czyta przed kazaniami ;) Jakbym siebie słuchał :D
co wy robicie w tej sekcie
Ja miałam pewien problem ze szkołą , gdy byłam chora miałąm półpasiec i dużego wrzoda na twarzy na czole , po przejsciu gorszej czesci choroby musiałam jednak kontynuować leczenie wrzoda który długo się goił , zrobił się na nim duży strup i wszystko to miałam przyklejone gazikiem i [plastrami i chodziłam do dermatologa, wcześniej przed choroba byłam zapisana na zawody pływackie ale pech chciał że wychowawczynią była taka baba która się uparła że mam przyjśc na zawody z tym wrzodem , w dodatku jakiś cymbał twierdził ,naskarżył że ja sobie tak chodz po dworze a do szkoły nie chodzę , a ja akurat szłam do lekarza , musiałam sama bo mama nie mogła się zwolnić , nie ważne ze chorowałam wazniejsze jakies zawody taki totalitaryzm,
OK To dlaczego organizuje się ZAWODY , w których to drużyny księży rywalizują o nagrody grając w tę ukochaną piłkę nożną ? ;-)
Ja rowniez sie nie zgadzam. Z takim podejsciem wogole nie byloby Olimpiad ani sportowcow. Przeciez oni czesto zaczynaja treningi w wieku 4-5 lat i cwicza godzinami.. Mam 2 corki w wieku 10 i 7 lat, jedna tanczy ballroom druga jest w squadzie gimnastycznym, cwiczy 12 h w tygodniu. Duzo ale ona to lubi choc jest zmeczona, wiadomo. Zawody sa ale dziewczyny (starsze) wystepuja i razem i osobno, wspieraja sie i ciesza ze swoich sukcesow. Mysle ze to jest kwestia wychowania i zdrowego podejscia, dobrego prowadzenia przez trenerow. Wspomne tez o tym ile pracy mam ja i maz, ciagle zawozenie i odbieranie dzieci ale jak sobie wspominam ze my mielismy kiedys basen 2xroku albo trzepak a poza tym trzeba bylo samemu czyms sie zajac, czesto glupotami niestety Z nudow. Gdybym ja kiedys miala taka szanse, no ale jak mowi ojciec Szustak nie ma Co rozpamietywac przeszlosci a na teraz mamy wplyw i to ksztaltujemy. Dlatego ja robie wlasnie wszystko, zeby wykorzystac dane nam rozne mozliwosci. Ze squadem to tez nie jest tak, ze uwazasz ze twoje dziecko jest super utalentowane i je zapiszesz. Moja corka chodzila, kiedys rekreacyjnie i zostala zauwazona przez couch-ow jako dziecko majace potencjal i zaproponowano jej miejsce (wybrano 3 dzieci z ok 60). Moim zdaniem zmarnowanie tej szansy to dopiero grzech.. Nie rozwijanie tych talentow, no ale dziecko sie samo nie zapisze, nie zabierze, nie zaplaci.. Za tym wszystkim stoja rodzice na poczatku a potem cala masa ludzi ktorych nie widac, a ktorzy pracuja na sukces tego sportowca. Druga corka tanczy towarzyski, jezdzimy Z nia na turnieje ale moim zdaniem to jest tez super szkola zycia. Dzieci ucza sie przegrywac. Raz sie wygrywa a raz przegrywa. Nie zawsze bedziemy najlepsi a kazdy chce stac na podium. Generalnie obie widza ile pracy trzeba wykonac zeby gdzies dojsc, to ksztaltuje character, dyscyplinuje na cale zycie moim zdaniem. Inna rzecz to to ja wole zeby mialy takie zajecia niz siedzialy na telefonach jak wiele ich rowiesnikow niestety.
Ciekawe podejście do tematu.
Tu sie akurat nie zgodzę. Rodzic lub też dziecko idąc tym tokiem rozumowania cały czas będzię przeciętne. Nie wyznaczająć sobie jakiegokolwiek celu do osiągnięcia będzie stało w miejscu nie robiąc zadnego progresu. Reszta wypowiedzi Ojca Adama jest bardzo ciekawe oraz bardzo życiowa.
Oczywiscie, bo grajac w pilke z kolegami za blokiem dziecko nie bedzie chcialo byc najlepsze na boisku. Takie podejscie to podejscie typu 0 ambicji.
Proszę księdza, ksiądz upadł na głowę. Tylko Cracovia, papieski klub, pozwoli dziecku wejść do raju, dzieci zapisane do wisły nigdy nie zasiądą po prawicy Ojca.
totalnie się nie zgadzam. amatorski sport daje dużo zabawy, ale może też sprawiać dużo krzywdy. a leczenie 15 lat traumy bo dziecko nie wygrało na zawodach to już totalna bzdura xD wszystko jest kwestią wychowania dziecka, jeden będzie płakał tydzień z jedynki, drugi będzie chciał ją jak najszybciej poprawić i nie będzie miał czasu na zamartwianie się, a trzeci będzie miał totalnie gdzieś. poza tym nie każdy ma ambicje by robić za te 1500 na kasie w biedronie i ma większe cele, nawet jeśli mu się nie uda to będzie zadowolony, że próbował, a nie marnował czas na błahe rzeczy przynajmniej ja tak mam.
Takie sporty nastawione na konkurencję są idealne w wychowaniu niewolnika. Najlepszy niewolnik na osiedlu, nikt tak łopatą nie macha. Ale współpracować jakoś z nikim nie umie, więc musi iść na etat.
A ja teraz to już całkiem zgłupiałam . Mój syn w nauce szkolnej nie bardzo , zainteresowania nie wie on nie wie jedyne co to chce zostać piłkarzem i to tak na poważnie wiec nie chce psuć jego wyobraźni nie chce mu popsuć jego dążenia do marzeń i celu ale realnie spojrzeć to nie zawsze się ma co się chce i leciutko mu to powiedziałam . Ale zauważyłam on chce być piłkarzem (nie powiem ma talent ) ale chce nim być bo łatwe i duże pieniądze . Nie wiem dlaczego on tak ja skromnie żyje co prawda nic mu nie brakuje ale nie kupuje wszystko czego on chce to prawda . Tylko skąd u niego to podejście ? Nie wiem jak się z tym uporać jak to ugryźć :-,,,( pozdrawiam
Nie zgadzam się z Tobą. Jestem OFM i (ufam, że wiesz co ten skrót znaczy). Jestem ciągle aktywnym piłkarzem i wiem o czym mówię (56 lat). Być może w Twojej wypowiedzi czegoś brakowało. Nie jestem Twoim wrogiem!!! Ale zgłaszam możliwość innego rozumienia problemu.
Stwierdzenie, że niedobrym jest wysyłanie dzieci do drużyn sportowych to duża przesada, ale rozumiem, co Ojciec chciał przekazać. Dziecko powinno wiedzieć w czym jest dobre, a w czym kiepskie, aby było w stanie rozsądnie obrać ścieżkę kariery w przyszłości, a może to zrobić jedynie porównując się do innych. Ja wiem, że "porównywanie się" brzmi okropnie, ale to po prostu część rzeczywistości. Taka samoświadomość i akceptacja swoich mocnych i słabych stron jest w życiu bardzo ważna.
Nie znaczy to, że jeśli dziecko kocha skrzypce, ale strasznie rzępoli, to powinno cisnąć je w kąt. Niech gra sobie dalej, ale jednocześnie znajdzie coś, co lubi i potrafi robić dobrze. W każdym z nas tkwią miliony małych talentów, a to między innymi porażki pozwalają nam je znaleźć.
Mechanizm, który Ojciec przedstawił faktycznie może, ale nie musi występować u członków drużyn sportowych. (Polecam filmik: ua-cam.com/video/Yl9TVbAal5s/v-deo.html ). Wszystko zależy od nastawienia dziecka do sportu- jeśli w odpowiedni sposób się je poprowadzi, współzawodnictwo będzie dla niego niezwykle pobudzające do rozwoju, pogłębiania umiejętności i jednocześnie nietoksyczne w sposób, jaki Ojciec to przedstawił.
PS.: Jeszcze jedna potencjalnie niebezpieczna rzecz nie została wspomniana a propos rywalizacji: w momencie, gdy dwie strony walczą o ograniczoną ilość dóbr, pojawiają się liczne konflikty i agresja*. Dlatego w sporcie powinniśmy dbać o to, aby ostateczny cel dla obu stron był wspólny. Najprościej to wyjaśnić na przykładzie:
W piłce nożnej tylko jedna drużyna może wygrać. Jednak wygrana nie musi być głównym celem zawodników. Może nią być samorozwój, dobra zabawa ze znajomymi, polepszenie kondycji, czy zebranie pieniędzy, jeśli odgrywają mecz charytatywny. Wszystkie te cele osiągają wtedy wspólnie i jest w tym mało miejsca na kłótnie. Zawsze przecież można powiedzieć "hej, nie liczy się przecież wygrana!". Wizja zwycięstwa wciąż jednak motywuje, więc mamy dwie pieczenie na jednym ogniu ;)
*jest to jeden z wniosków, wyciągniętych z eksperymentu pewnego małżeństwa, który został przeprowadzony na chłopcach w podobnym wieku. Zostali oni umieszczeni na wyspie i podzieleni na 2 drużyny. Każda z nich stworzyła własną obrzędowość (flagi, okrzyki, nazwę) i zdążyła się poznać w swoim gronie. Po jakimś czasie zaczęto organizować częste zawody sportowe, w których zwycięska drużyna otrzymywała nagrodę, przegrani nie dostawali niczego. Rywalizacja stawała się coraz ostrzejsza, pytani chłopcy zawsze wyrażali się niepochlebnie o przeciwnej drużynie w jasnych barwach jednak przedstawiając swoją. Kulminacją okazało się wykradzenie flagi przeciwników i ich odwet w postaci zniszczenia wioski Orłów (tak się chyba nazywała ta drużyna, ale głowy sobie nie dam uciąć), który zakończył się bójką. Chłopców rozdzielono i rozpoczęto etap godzenia ich. Dawano im wspólne zadania do realizacji, jak przenoszenie różnych przedmiotów, naprawienie samochodu etc. Zadziałało- drużyny przestały się do siebie wrogo odnosić i członkowie zaczęli traktować się koleżeńsko- zupełnie, jakby nic się nie stało.
Przepraszam za brak źródła, ale nie mogę znaleźć nigdzie w internecie artykułu, mówiącego o tym eksperymencie. Cytuję to, co zapamiętałam z kursu przewodnikowskiego. Mam nadzieję, że udało mi się rzucić trochę światła na tę kwestię :)
popieram księdza mądry ciekawy wykład i ma sens
Bardzo mądry człowiek takie same mam zdanie, Pozdrawiam
Takie podejście to hołubienie bycia wiecznym średniakiem bez ambicji. Czyli trochę jak za PRL.
Pan prowadzący ma wiele celnych spostrzeżen ale nie w tym materiale. Tu dał plamę absolutnie, mam wrażenie że lekko zatracając się w swym spontanicznym niekiedy wygłaszaniu mądrości.
Sport jest szlachetną formą współzawodnictwa i nie ma nic złego w dążeniu do bycia najlepszym ! Tak zawsze było, jest i będzie.
A tak na marginesie to czy autor aby nie wchodzi w zagadnienia o których nie za bardzo ma pojęcie praktyczne? Ja osobiście nie wygłaszam poglądów o np. hodowli ślimaków winniczków bo nigdy takowej nie prowadziłem.
Nie jestem antyklerykałem ale apeluję: troszeczkę więcej pokory, nie pouczajmy innych aż tak kategorycznie. Mówmy raczej o rzeczach w których uczestniczymy.
od lat nie widzialam dzieci na podworkach , zpodworek porobili garaze
No to pojechałeś, Chłopie :) Każdy może mieć gorsze kazanie. Pozdrawiam serdecznie.
dzisiaj tu zajrzałem i właśnie się upewniłem że ten człowiek ma zryty beret...
Prawda!!!
Moje uszy... Co za brednie. Ja bym stamtąd wyszła po kilku pierwszych zdaniach.
Człowieku co ty gadasz, jakbyś wszystkie rozumy pozjadał. Sport wielu ludziom uratował życie. Jak sam nie możesz oderwać się od koryta, to chociaż nie mów takich głupot, poczytałeś sobie i będziesz innych uczył jak się wychowuje dzieci ?. Trochę skromności i dystansu najpierw zadbaj o siebie.
A kiedy jak nie w drużynie sportowej chłopak grający w piłkę może zaprezentować swoje umiejętności szerszej publice? Ma ukrywać swój talent tylko dla kilku osób? No nie! Przecież Bóg widzi wszystko i dla Boga on gra przede wszystkim, więc po co ze swoim talentem dołączać do drużyny innych chłopaków o podobnej pasji i celach, skoro celem jest tylko i wyłącznie zbawienie duszy.
Szkoda czasu na takie mądrości. No i w tym temacie lepiej słuchać rzecz jasna duchownego niż emerytowanego piłkarza, który osiągnął wiele i tego co on o swojej przygodzie ze sportem sądzi.
Pieprzenie. Nic tak nie hartuje charakteru jak sport. I ten człowiek chyba nie ma pojęcia o czym mówi. "Niech nie bierze udziały w zawodach bo przegra." Bo "będzie trauma"? Niech najlepiej siedzi w domu i nic nie robi po przegra i zrobi sobie krzywdę. Tak jest, to jest prawidłowe myślenie?
Jpr co ty gadasz człowieku zostań w tej jaskini w kturej żyjesz i z niej nie wychodz
A jak dzieci sami chcą? :)
no jakbyśmy się słuchali tego pana to nie mielibyśmy Lewandowskiego, Błaszczykowskiego i innych. Byśmy byli na poziomie Litwy czy Białorusi... Niektórzy kochają sport, rywalizację, spełniają się w tym, są różne charaktery.
Styl mówienia Ojca przypomina niestety kaznodziejskiego celebrytę - i to mnie najbardziej zraża. Co do strony merytorycznej, ma Ojciec rację tylko częściowo. Bo gdyby konsekwentnie pójść tym tokiem myślenia, trzeba by przyjąć, że rodzice nawet bardzo zdolnych dzieci nie powinni ich posyłać na zajęcia sportowe, muzyczne czy olimpiady naukowe (które też są przecież formą rywalizacji).
Reasumując, z całym szacunkiem dla Ojca misji, sugerowałbym mniej "gwiazdorzenia" i więcej krytycznej refleksji nad przekazywaną treścią. Pozdrawiam. Szczęść Boże.
Kompletnie się nie zgadzam. Każdy chce mieć w życiu cel i coś osiągnąć, a ten zakonnik, który nic w życiu nie chce osiągnąć i być nikim chce jeszcze odebrać to prawo innym... Może ktoś chce być zawodowym sportowcem i co? Ma grać tylko dla zabawy? To będzie nikim, nic bez nastawienia na zwycięstwo nie osiągnie, będzie pracował w zakładzie pracy i przykręcał śrubki, bo nikt go nie zmobilizuje, nie ukierunkuje na sukces i nie będzie miał mentalności zwycięzcy... Bezsens.
luk11c4 Posłuchaj jeszcze raz, ale na spokojnie.
Doctor Faustus A ty przeczytaj tytuł jeszcze raz. Samouki potem będą miały karierę sportową? Może bez trenera jeszcze...
luk11c4 A Ty obejrzyj odcinek 1/5 tego gościa to zrozumiesz o co mu chodzi.
Popatrz na Roberta Lewandowskiego - normalny chłopak, który dzięki zapałowi i wytrwałości osiągnął szczyt możliwości i spełnił marzenia, gra w jednym z najlepszych klubów świata i jest idolem milionów dzieciaków. Czy stał się zły? Czy sława go zmieniła? Nie sądzę. Ty chyba myślisz o jakichś ludziach, którzy zaprzedali się mamonie, a ktoś, kto oddał serce dla sportu nigdy na pierwszym miejscu nie stawia pieniędzy, pieniądze nie są w stanie dać takiej motywacji, by być najlepszym sportowcem. Sorry Dominika, ale ty żyjesz w jakimś czarno-białym świecie, nie każdy, kto osiągnie sukces musi być skazany na piekło.
***** Ty chyba masz 10 latek... A jutuberzy, którzy nagrywają filmy z pasji na jutuba i mają z tego pieniądze? SPRZEDALI SIĘ! SZATANOWI SHOW-BIZNESU! WSZYSTKO DLA MAMONY!!! Naprawdę nie mam ochoty dyskutować z ludźmi, którzy mentalnie nie skończyli 20 roku życia, bo to się mija z celem. Kiedyś może zmądrzejesz i zrozumiesz, jak wygląda świat. Jeszcze jeden przykład - ksiądz. Dostaje pieniądze za pogrzeby, msze, wszystkie sakramenty, a przecież nie musi, a jednak JE PRZYJMUJE!! Szatan w ludzkiej skórze. Ty może idź idioto do pracy i nie bierz pieniędzy, rób to z pasji i za Bóg zapłać. Przepraszam za idiotę, ale musiałem tam to zmieścić, żebyś mógł zrozumieć. Pozdrawiam(?)
Czy tylko ja myślę że to co tutaj jest przekazywane jest kompletną bzdurą?
A może tak lepiej, żeby dziecko nauczyło się przegrywać niż uciekać od rywalizacji..
nie
Szkoda ze ten "mondry" ksiadz nie wie do jakiej sekty nalezy i jakie zlo ta sekta czynila/czyni.
Gorszych głupot to ja nigdy nie słyszałem... Żenada..
Pomylił ksiądz Pudziana z Wojtyłą
WTF?
Czy ja dobrze słyszę? Ksiądz, który nie ma dzieci, poucza rodziców, jak wychowywać swoje dzieci??? I to jeszcze tonem rozkazującym?
Księża chyba w seminarium (bo gdzie indziej?) nabierają przeświadczenia, że mogą wypowiadać się na wszystkie tematy i to w sposób pouczający, z pozycji autorytetu. Zapominają, że są specjalistami w temacie Boga i życia duchowego, a nie specami we wszystkim.
Z tym problemem spotykam się wiele razy. Co oni o sobie myślą? Że Duch Święty przemawia przez nich?
+Mateusz Maciejewski jeżeli masz dwie półkule mózgu to wiesz że to ty dokonujesz wyboru dotyczącego twoich dzieci. Poza tym on ciągle wspomina że on nie chcę narzucać rzeczy które on uważa za słuszne. Jeżeli uważasz że to co powiedział nie jest słuszne to to jest twoje zdanie. " .. z tym problemem spotykam się wiele razy. Co oni o sobie myślą? Że Duch Święty przemawia przez nich?" Ja spotykam się z ludźmi którzy nie wiedzą ale się wypowiedzą codziennie i muszę z tym jakoś żyć ale nie wytykaj tak tego księżom bo to też człowiek :) Pozdrawiam
+TSM zexEn Wiem przecież, że podejmuję decyzję. Mi chodzi o tupet księży. Jakoś ludzie świeccy nie mądrują się, jak zakonnicy mają żyć wspólnie w zakonie, jak rozwijać braterską więź (chyba, że jacyś specjaliści, psycholodzy, do których się zakonnicy zgłoszą), nie uczą księży, jak mają odprawiać eucharystię, jak trzymać ręce, itd. To tak, jakby lekarze zaczęli masowo pouczać, jak budować domy. I uważam, że ten tupet księży jest niebezpieczny, ponieważ w kręgach katolickich księża mają przesadny autorytet (i mówię to jako zaangażowany katolik). Słuchają księży i przyjmują zbyt wiele. Kobiety na przykład często bardziej słuchają rad księży niż mężów. Podobnie jest z polityką. NIE popieram haseł wielu, że księża nie powinni się mieszać do polityki, ponieważ polityka ma wiele wspólnego z moralnością i prawem Bożym. Księża jednak wypowiadają się daleko szerzej, niż ten obszar i niestety, ale w swoim przesłaniu skręcają często na lewo. Dlatego uważam, że poza śmiesznością, taka działalność księży jest trochę nieuczciwa. Powtarzam, jest to krytyka księży z wewnątrz kościoła.
A ornitolog musi się nauczyć latać, żeby zrozumieć ptaki...
A co to "życie duchowe"? Coś, co zamykasz na drzwiami klasztoru?
Przecież ksiądz to nie ekspert od kształcenia dzieci ani od wychowania ani od małżeństwa. On jest ekspertem od życia z Bogiem. Nie zamykam życia duchowego w budynku - niech właśnie mówi o tym, jak żyć z Bogiem poza budynkiem kościoła,a nie wymądrza się na tematy, na których się nie zna.
No to może pociągniemy dyskusję. Nie odpowiedziałeś mi co to jest "życie duchowe". Wobec tego dorzucam kolejne. Co rozumiesz przez "życie z Bogiem"?
I jeszcze cuś nie cuś ... Wygląd! Właśnie to także ważny aspekt tej wypowiedzi. Ksiądz odniósł się już w pierwszych słowach do tego, że wysportowany znaczy ....inny niż ksiądz. ;-) To wiele by mówiło o tym jaką świadomość mamy w ogóle na temat sportu i wyglądu jako-tako... ;-) PS Chyba księdza trza w końcu wyciągnąć na jakieś boisko, inaczej blaszka ;-)
ja pierdziele ale żal .....
Koleś ogólnie mi się podoba, dobrze gada. Ale to jakie farmazony opowiada w tej części wołają o pomstę do nieba.
Blizny na jego głowie mogą wskazywać, że miał operację na otwartej czaszce...a to by wyjaśniało fakt, że jego mózg nie pracuje poprawnie. Bóg mu pewnie wybaczy to pierd....
Ale pierdolenie i to jeszcze niczym nie poparte XD
Co w tym złego że sport nas dowartosciowuje? ;D no co w tym złego że np chłopak dąży do jakiegoś celu? Ze chce grać być najlepszy? To jest sport. Zdrowa rywalizacja. Szostak gadasz coraz większe głupoty ;D
Bardzo irytujący człowiek!! Szok!! Ja ja ja i tylko ja!! I nikt inny!!! Ma być po mojemu!!! Masakra!!!
nie prawda
Może i sympatyczny człowiek. Ale kompletnie nie ma pojęcia o czym gada, ani o wychowywaniu dzieci i ich psychice, ani o sporcie. Siedź w klasztorze i nie odzywaj się, a jeśli już koniecznie chcesz, to zdobądź trochę wiedzy. Bo w tym momencie to TY robisz ludziom wodę z mózgu, pieprząc niczym nie poparte pierdoły ubrane w śmieszkowaty styl. Widziałem jeszcze materiał o zabawkach, taka sama sytuacja. Innych nie oglądam.
A mi się wydaje, że to Ty nie masz pojęcia o czym piszesz. Tak to czasami jest, że z oddali lepiej widać "cały obraz" i dlatego spostrzeżenia zakonnika mogą być bardziej prawdziwe, niż osób bezpośrednio w coś zaangażowanych, a przez to nie mających odpowiedniego dystansu do przeżywanych spraw. Dobrym przykładem jest oglądnięcie imprezy, dyskoteki, albo nawet teledysku z wyłączonym dźwiękiem. Muzyka troszkę wyłącza krytycyzm. Gdy widzimy same ruchy bez muzyki, to wydaje się nam to wszystko bardzo dziwne, a ludzie śmieszni. Trudno ocenić, które spojrzenie (zaangażowane, czy zdystansowane) jest lepsze, ale jedno i drugie niesie w sobie pewne wartości poznawcze.
xDDDDDDDDDDDDDD
jedyny dobry koment, który podsumował ten "wykład"
Ludzie posyłajcie swoje dzieci wszędzie, tylko nie na religie !!!! Religie otumaniają !!!
ateizm? fuj!