Pamiętam jak pierwszy raz byłam w Auschwitz i widziałam tam rodziców z małymi dziećmi. Małymi, ale takimi, które moim zdaniem widzą i rozumieją więcej niż nam, dorosłym, mogłoby się wydawać. Zastanawiałam się dlaczego rodzice ich tam zabrali. Wtedy myślałam, że nie należy dzieciom uświadamiać pewnych spraw. Teraz sama mam dziecko, na świecie jest tyle niezrozumiałego zła, bezsensownej agresji i nie wiem od czego zacząć naukę tak tragicznej historii ludzkości jakim jest okres drugiej wojny światowej. Może właśnie taka książka byłaby dobrym źródłem wstępnego uświadomienia.
Nie rozumiem tych, którzy twierdzą, że nie powinno się pisać powieści fikcyjnych, w których bohaterem jest Hitler. Domyślam się, że w pokazanej książce nie wybiela się go, nie zakłamuje rzeczywistości, a pokazuje prawdę, więc co w tym złego? Mamy nie mówić, nie pamiętać? Moim zdaniem właśnie dobrze, że przybliża się tę postać także młodszemu czytelnikowi. Każdy sposób jest dobry, żeby prowokować do trudnych rozmów o potworach wojny i potworach w ludzkich skórach. "Chłopca w pasiastej piżamie" znam tylko w wersji filmowej i niespecjalnie mnie ciągnęło do książki, głównie przez naiwność i niewiedzę głównego bohatera. Ty udowodniłaś, że ta naiwność i niewiedza ma sens, bo przecież mamy do czynienia z dzieckiem. Muszę zmienić podejście do tej historii! Zachęciłaś mnie, dziękuję!
Cieszę się:) Z tego, co pamiętam, film miał kilka dość brutalnych scen. W książce można ominąć pewne obrazy (no właśnie. bo odpada wizja). Nie przeczytamy na przykład o biciu, bo mimo że Bruno widzi wszystko to, co pokazano w filmie, to chyba nie umie tego nazwać inaczej niż "okropne" albo "bardzo złe". I dlatego dla czytelnika to też będzie po prostu złe. Szczegółów można się tylko domyślać. A Hitlera, tak jak mówisz, w książce się nie wybiela, ale pokazany jest w wersji "domowej". Rozdaje prezenty, kocha psy, zamawia wegetariańskie jedzenie. Jeśli taki obraz przedstawi się dziecku, to faktycznie może być trochę mylące. Ale przy w miarę uważnej lekturze nawet młody czytelnik się zorientuje, że Hitler jest tu przede wszystkim przerażający.
Pięknie opowiedziane, zresztą jak zawsze :) Myślę, że wojna widziana oczami dziecka przeraża podwójnie: raz jako sama wojna, a dwa jako coś, co dziecko nie powinno nigdy doświadczyć. Wydaje mi się też, że dziecko nie potrafi, tak jak dorosły, po prostu odwrócić wzrok - ono całym sobą patrzy. Przypomniała mi się "Złodziejka książek" Zusaka, mamy tu też obraz wojny i Holokaustu widziany oczami niemieckiej dziewczynki. Tyle że to książka raczej pogodna, opiewająca siłę życia i nietrwałą moc nawet największego zła. Stały widz pozdrawia ;)
Oj, Hazel była zdecydowanie mniejszą ignorantką niż bohaterowie tych książek. Ale skojarzenie słuszne. Też przychodziła mi na myśl. Pozdrawiam stałego widza:)
Nie dość, że o książkach, to jeszcze tak aksamitnym głosem:). A co kwestii przedstawiania poważnych tematów dzieciom lub w metaforyczny, baśniowy sposób, to jestem "za", pod warunkiem że jest to zrobione z dużym wyczuciem (tak jak np. w filmie Życie jest piękne Benigniego).
"Chłopiec w..." moim zdaniem ma lepszą konstrukcję. "Chłopiec na..." jest trochę nierówny. Są momenty trzymające w napięciu, ale są też małe dłużyzny. Mimo wszystko polecam się przekonać, bo to kolejne ciekawe spojrzenie na ludzką psychikę w ekstremalnych warunkach w wydaniu dla młodszych.
Dla mnie najlepszą książką z Hitlerem w głównej roli jest gorzka satyra na współczesne Niemcy Timure Vermesa "On wrócił" - jest śmiesznie bo Hitler wraca jako żywy.... ale jest też coraz straszniej gdy okazuje się jak niewiele zmieniło się w głowach niektórych ludzi.
No to na książce nie płakałam. Ale jak sobie dopowiedziałam, co się naprawdę działo, to też robiło wrażenie. Sam tekst napisany bardzo delikatnie, a końcówka bez znajomości kontekstu historycznego będzie raczej niezrozumiała. P.S. Właśnie przeczytałam, że film jest od 13 lat.
Nie jestem ekspertem, jeśli chodzi o psychologię dziecka i jego rozwój. No i oczywiście to zależy od konkretnego dziecka. Ale spróbuję odpowiedzieć. Z tego, co wiem, niektóre zagraniczne szkoły, po wcześniejszym wprowadzeniu tematu i pogadance na temat holokaustu, proponują "Chłopca w pasiastej piżamie" już dziewięciolatkom. A potem razem w klasie oglądają film. Ja bym nie ryzykowała i raczej skłoniła się do oznaczenia filmowego, czyli "od 12 lat". Jedenasto/dwunastolatek będzie starszy od bohatera, ale moim zdaniem więcej wyniesie z książki. Młodsze dzieci mogą nie zauważyć różnych konotacji i potraktować książkę jako historię o dziwnej przyjaźni z niezrozumiałym zakończeniem. A to są okolice "Chłopców z Palcu Broni" z niedopowiedzeniami. Co do "Chłopca na szczycie góry", celowałabym w 14-15 (bohater na końcu książki ma 16 lat). Tak czy siak, zdecydowanie proponuję najpierw przeczytać samemu, a potem podsuwać dziecku.
Nie mogłam się oprzeć tym grubym milionom. Przelew w drodze. A jutro rejs na Majorkę na koszt wydawnictwa. I kąpiele w ich publikacjach. O zachodzie słońca!
Kurde, wiedziałem, że na prowadzeniu kanału o książkach można nieźle zarobić, ale żeby aż tak?! Z zazdrością wyczekujemy jakiegoś rozpaczkingu z Majorki, obowiązkowo w bikini i z drogim drinkiem na pierwszym planie. PS. Za komentowanie też nieźle płacą ;)
Pamiętam jak pierwszy raz byłam w Auschwitz i widziałam tam rodziców z małymi dziećmi. Małymi, ale takimi, które moim zdaniem widzą i rozumieją więcej niż nam, dorosłym, mogłoby się wydawać. Zastanawiałam się dlaczego rodzice ich tam zabrali. Wtedy myślałam, że nie należy dzieciom uświadamiać pewnych spraw. Teraz sama mam dziecko, na świecie jest tyle niezrozumiałego zła, bezsensownej agresji i nie wiem od czego zacząć naukę tak tragicznej historii ludzkości jakim jest okres drugiej wojny światowej. Może właśnie taka książka byłaby dobrym źródłem wstępnego uświadomienia.
ten kometarz jest ciekawy
Oglądałam film. Ale jak ty opowiadasz. Fantastycznie. Przekonałaś mnie do książki! Pozdrawiam
Dzięki za komplement:)
A jak się podobał film? Książka jest dużo łagodniejsza, bo nie jest opisane wprost, co się faktycznie dzieje.
sluchanie Ciebie to czysta przyjemność. Dziękuję
Czytanie miłych komentarzy to miód na serce. Dziękuję:)
Nie rozumiem tych, którzy twierdzą, że nie powinno się pisać powieści fikcyjnych, w których bohaterem jest Hitler. Domyślam się, że w pokazanej książce nie wybiela się go, nie zakłamuje rzeczywistości, a pokazuje prawdę, więc co w tym złego? Mamy nie mówić, nie pamiętać? Moim zdaniem właśnie dobrze, że przybliża się tę postać także młodszemu czytelnikowi. Każdy sposób jest dobry, żeby prowokować do trudnych rozmów o potworach wojny i potworach w ludzkich skórach.
"Chłopca w pasiastej piżamie" znam tylko w wersji filmowej i niespecjalnie mnie ciągnęło do książki, głównie przez naiwność i niewiedzę głównego bohatera. Ty udowodniłaś, że ta naiwność i niewiedza ma sens, bo przecież mamy do czynienia z dzieckiem. Muszę zmienić podejście do tej historii! Zachęciłaś mnie, dziękuję!
Cieszę się:)
Z tego, co pamiętam, film miał kilka dość brutalnych scen. W książce można ominąć pewne obrazy (no właśnie. bo odpada wizja). Nie przeczytamy na przykład o biciu, bo mimo że Bruno widzi wszystko to, co pokazano w filmie, to chyba nie umie tego nazwać inaczej niż "okropne" albo "bardzo złe". I dlatego dla czytelnika to też będzie po prostu złe. Szczegółów można się tylko domyślać.
A Hitlera, tak jak mówisz, w książce się nie wybiela, ale pokazany jest w wersji "domowej". Rozdaje prezenty, kocha psy, zamawia wegetariańskie jedzenie. Jeśli taki obraz przedstawi się dziecku, to faktycznie może być trochę mylące. Ale przy w miarę uważnej lekturze nawet młody czytelnik się zorientuje, że Hitler jest tu przede wszystkim przerażający.
Pięknie opowiedziane, zresztą jak zawsze :) Myślę, że wojna widziana oczami dziecka przeraża podwójnie: raz jako sama wojna, a dwa jako coś, co dziecko nie powinno nigdy doświadczyć. Wydaje mi się też, że dziecko nie potrafi, tak jak dorosły, po prostu odwrócić wzrok - ono całym sobą patrzy. Przypomniała mi się "Złodziejka książek" Zusaka, mamy tu też obraz wojny i Holokaustu widziany oczami niemieckiej dziewczynki. Tyle że to książka raczej pogodna, opiewająca siłę życia i nietrwałą moc nawet największego zła. Stały widz pozdrawia ;)
Oj, Hazel była zdecydowanie mniejszą ignorantką niż bohaterowie tych książek. Ale skojarzenie słuszne. Też przychodziła mi na myśl.
Pozdrawiam stałego widza:)
Nie dość, że o książkach, to jeszcze tak aksamitnym głosem:). A co kwestii przedstawiania poważnych tematów dzieciom lub w metaforyczny, baśniowy sposób, to jestem "za", pod warunkiem że jest to zrobione z dużym wyczuciem (tak jak np. w filmie Życie jest piękne Benigniego).
Ale trafiłaś:) To ulubiony film Asi;)
TuCzyTam : Gosia
Monia wu Omatko, jak ja kocham ten film! Duża piątka i uściski:*
O proszę:)
Bardzo przeżyłam "Chłopca w..."Myślę,że mogłaby być lekturą również w nasze szkole.Odsuwam lekturę "Chłopca na ...",ale jest to chyba nieuniknione.:)
"Chłopiec w..." moim zdaniem ma lepszą konstrukcję. "Chłopiec na..." jest trochę nierówny. Są momenty trzymające w napięciu, ale są też małe dłużyzny. Mimo wszystko polecam się przekonać, bo to kolejne ciekawe spojrzenie na ludzką psychikę w ekstremalnych warunkach w wydaniu dla młodszych.
Tez jestem za tym aby była to lektura
Dla mnie najlepszą książką z Hitlerem w głównej roli jest gorzka satyra na współczesne Niemcy Timure Vermesa "On wrócił" - jest śmiesznie bo Hitler wraca jako żywy.... ale jest też coraz straszniej gdy okazuje się jak niewiele zmieniło się w głowach niektórych ludzi.
Oglądałam film
Widziałam film i teraz myslę, że jednak muszę jeszcze sięgnąć po książkę. Dzięki za tę recenzję, Asiu [Justyna]
Ależ proszę:) Z tego co pamiętam, film w porównaniu z książką jest dużo mocniejszy. Chyba nawet nie dla dzieci.
Nie, zdecydoanie nie dla dzieci - z mojej perspektywy. I bardzo płakałam.
No to na książce nie płakałam. Ale jak sobie dopowiedziałam, co się naprawdę działo, to też robiło wrażenie. Sam tekst napisany bardzo delikatnie, a końcówka bez znajomości kontekstu historycznego będzie raczej niezrozumiała.
P.S. Właśnie przeczytałam, że film jest od 13 lat.
Od ilu lat jest książka chłopiec na szycie góry???
Mam 12 lat, mogę to przeczytać...?
Tak
Według mnie owszem ponieważ ta książka bardzo uczy
Obie książki mam w schowku do kupienia w następnym szale zakupów książkowych. Ale po Twojej recenzji muszę je mieć!
PS.
Mogłabyś nagrywać audiobooki!
Nicpoń Literacki Dzięki. Poproszę datę urodzin i tytuł książki do 100 stron i nie ma sprawy;)
dlaczego nie pisac mozna np napisac cos o cofaniu sie w czasie Hitler byl tylko otoczenie zmyslone kazda ksiazka napisana z pasja jest ciekawa
Asiu a jesli faktycznie chciałabyś podsunąć dziecku te lektury, to według Ciebie w jakim wieku będą odpowiednie?
Nie jestem ekspertem, jeśli chodzi o psychologię dziecka i jego rozwój. No i oczywiście to zależy od konkretnego dziecka. Ale spróbuję odpowiedzieć.
Z tego, co wiem, niektóre zagraniczne szkoły, po wcześniejszym wprowadzeniu tematu i pogadance na temat holokaustu, proponują "Chłopca w pasiastej piżamie" już dziewięciolatkom. A potem razem w klasie oglądają film. Ja bym nie ryzykowała i raczej skłoniła się do oznaczenia filmowego, czyli "od 12 lat". Jedenasto/dwunastolatek będzie starszy od bohatera, ale moim zdaniem więcej wyniesie z książki. Młodsze dzieci mogą nie zauważyć różnych konotacji i potraktować książkę jako historię o dziwnej przyjaźni z niezrozumiałym zakończeniem. A to są okolice "Chłopców z Palcu Broni" z niedopowiedzeniami.
Co do "Chłopca na szczycie góry", celowałabym w 14-15 (bohater na końcu książki ma 16 lat).
Tak czy siak, zdecydowanie proponuję najpierw przeczytać samemu, a potem podsuwać dziecku.
Dziękuję za podpowiedź. Chrześnica ma dużo mniej lat ale lubię planować, co jej podsunę niedługo :)
jestem 1
Moje gratulacje:)
Czy można już powiedzieć, że się sprzedałaś?
;-)
Nie mogłam się oprzeć tym grubym milionom. Przelew w drodze. A jutro rejs na Majorkę na koszt wydawnictwa. I kąpiele w ich publikacjach. O zachodzie słońca!
Kurde, wiedziałem, że na prowadzeniu kanału o książkach można nieźle zarobić, ale żeby aż tak?! Z zazdrością wyczekujemy jakiegoś rozpaczkingu z Majorki, obowiązkowo w bikini i z drogim drinkiem na pierwszym planie. PS. Za komentowanie też nieźle płacą ;)
Cholera, z tymi komentarzami to wiele wyjaśnia.
Jak tylko dotrę na Majorkę, zaczynam kręcić, spokojna głowa.
zabierz mnie, zabierz ze sobą ;-)))))