Osobiście polubiłam obydwie, ale pierwszy tom był dużo lepszy. Według mnie ciekawy pomysł na fabułę no i nie nudny główny bohater. W ogóle bardzo miłe zaskoczenie widząc tą duologie u ciebie na kanale😊
[Mogą przewinąć się spoilery z obu części, ale starałem się pisać ogólnikowo] Jak uprzedzałem na Instagramie, przyszedłem się pokłócić w komentarzach. „Vicious” przeczytałem parę lat temu (3-4?), a „Vengeful” rok później. Nie widziałem wtedy jeszcze pierwszego sezonu „The Boys”. Marvel jeszcze trzymał swój poziom, więc odbiór superbohaterów był lepszy. Kontrowersyjnie powiem, że druga część jest lepsza. Twój negatywny odbiór „Vengeful” jest spowodowany tym, że ty w książkach przede wszystkim lubisz postacie. June i Marcella spełniają swoje zadanie w historii, ale w połowie książki wiedziałem, że ludzie będą na nie narzekać ze względu na ich jednowymiarowość. „Vicious” ma bardziej skoncentrowany konflikt i posiada mniej postaci. Natomiast w nim niewiele się dzieje. Pierwsze ważne zdarzenie fabularne, czyli źródło konfliktu Elliego i Victora, jest bardzo rozczarowujące. Mamy też sporo skakania po łebkach, chociażby technicznego aspekty ucieczki z więzienia. „Vengeful” daje miejscami kontekst, którego „Vicious” brakowało. Do tego bardzo ładnie rozwija wątki postaci pobocznych. Tak, jest bardziej Hollywoodzkie, ale to właśnie dobrze - „Vicious” było zbyt wolne i na dobrą sprawę prawie wszystko działo się w finale. Dziwi mnie, że niespecjalnie poruszyłeś temat relacji Victora i Sydney, szczególnie w kontekście drugiej książki. W ogóle też przydałoby się opowiedzieć więcej o wątku sióstr Clarke, bo jest on całkiem kluczowy. Dodatkowo „Vengeful” bardzo dobrze buduje motywację Eliota do dorwania Victora. Zachodzi tu nawet ciekawa, odwrócona dynamika, gdzie to Victor staje się tym gorszym od Eliota. Zabrakło mi też pochwalenia użycia mocy bohaterów i tego, że przynajmniej na pierwszy rzut oka myślą. Np. zagranie z pistoletem w finale. V.E. Schwab bardzo sensownie korzysta z umiejętności bohaterów i stara się je rozsądnie kontrować. Do tego świetnie panuje nad zabiegiem z odliczaniem - w finałach obu części wszystko się spina (abstrahując czy komuś się to podoba czy nie). Od strony technicznej „Vengeful” jest po prostu poprawniejsze i lepiej rozplanowane. Jednocześnie nie będzie się podobać tym, którzy nie polubią nowych postaci i oczekiwali, że druga część skupi się na Eliocie oraz Victorze.
PS: Uwaga do 10:10 - Eliot i Victor są dla siebie antagonistami. W książce nie mamy jednoznacznego protagonisty, więc Eliot nie może być „tym złym antagonistą”. Jeżeli weźmiemy Victora za protagonistę, to Eliot jest złoczyńcą (villainem) oraz antagonistą. W tym kontekście Victor jest po prostu antybohaterem, czyli w uproszczeniu „złym protagonistą”. Odsyłam do ostatniego filmu na moim kanale (Czym różni się villain od antagonisty?), bo akurat wspominam o tej serii. Co prawda różnice między villainem i antagonistą tłumaczę na bazie ostatniego „Kota w butach”, ale i tak polecam sprawdzić.
Mnie się obie książki podobały, chociaż każda z nieco innych powodów. Przy okazji, zaznaczę, że czytałam je w 2020 roku i w 2024 przesłuchałam audiobooka Vicious, natomiast nie przypominałam sobie Vengeful :) I część jest dla mnie ważniejsza - można było lepiej poznać ciekawych bohaterów, bardziej skupiała się na ich psychologii i motywacjach, niż akcji. Totalnie kupiłam klimat. Natomiast II część, wg mnie, jednak stosunkowo dużo dopowiada do pierwszego tomu - chociażby wątek śmierci pewnej osoby i kto za nią w rzeczywistości odpowiadał, więcej Dominica, no i mój ulubiony wątek - backstory Elia. Pamiętam, że za pierwszym przeczytaniem druga część wydawała mi się niepotrzebna i zgadzam się, że Vicious mogłoby pozostać bez kontynuacji, ale mimo wszystko, czułabym spory niedosyt.
Ja może ze swojego punktu widzenia: 1. Oczywiście, że to są dwie bardzo różne fabularnie powieści. W Vicious w ogóle pojawia się samo pojęcie PonadPrzeciętnych, trzeba je wyjaśnić, rozwinąć, pokazać czytelni(cz)kom skąd i jak się biorą PP, w to wpleciony jest konflikt (również o dziewczynę), faktycznie, tak jak powiedziałeś - motyw zemsty, do tego delikatnie posypane różnymi ironicznymi smaczkami uniwersyteckimi, a na koniec potężne uderzenie: motyw oddania życia za sprawę, a potem wskrzeszenia, niemal nowotestamentowy. Rzecz jasna, trudno to przebić. W Vengeful już nie trzeba nikomu tłumaczyć genezy PP, a o czymś napisać trzeba (uznała VE Schwab) - stąd rozmnożenie bohaterek i bohaterów, wątków i czasów. Owszem, hollywoodzkie nieco. I owszem, niektórzy PP są tylko przydatkiem dla innych (jakże wygodnie się znalazł Jonathan ze swoją tarczą!). 2. Natomiast nie zgodzę się, że takimi postaciami, TYLKO popychającymi naprzód akcję po to, żeby mogli się spotkać Victor i Eli, są Marcella i June. Marcella to przecież postać o całkowicie nowym podejściu do kwestii PP. Victor rozwija swoje umiejętności PP w ciszy, kamufluje się, ucieka, zaciera za sobą ślady. Eli dąży do wytępienia osób PP w ten czy inny sposób (solo czy też - z konieczności - jako konsultant PIONu). A Marcella dąży do tego, żeby ujawnić PonadPrzeciętność i zdecydowanie poprawić status osób PP w społeczeństwie. Skoro pojawiło się porównanie do The Boys (również uwielbiam), to zaryzykuję tezę, że Marcella - gdyby miała nieco inne metody i podejście komercyjne, nie siłowe - mogłaby zostać nie szefową wszystkich rodzin mafijnych w Merit, a współzałożycielką jakiejś wersji Vought International w tym uniwersum :) Natomiast June, na początku również szukająca zemsty, ewoluuje w postać szukającą w przyjaźni z Sydney własnej tożsamości (starszej siostry?), zagubionej wśród wszystkich postaci, w które się wcielała. Dla mnie to nie papier. 3. Zaryzykuję jeszcze jedną hipotezę: Vengeful (chociaż Vicious nie bardzo) można odczytywać przez klucz LGBTQ. PonadPrzeciętność bohaterek i bohaterów jest jak ich orientacja lub tożsamość (z tą różnicą, że nie wrodzona) a omówione postawy wobec PP - różnymi postawami wobec queeru spotykanymi w naszym świecie (ukrywanie się, nienawiść wobec własnej orientacji, pragnienie coming outu, poszukiwanie tożsamości). Sama VE Schwab jest osobą queer, ale to oczywiście tylko moja interpretacja, wywiedziona tutaj tylko po to, by pokazać, że Vengeful można odbierać niekoniecznie tylko jako płytką hollywoodzką nawalankę, w dodatku kiepsko skonstruowaną. Pozdrawiam!
Jeszcze przed obejrzeniem filmu dodam swoją opinię. Pierwsza część nawet mi się spodobała, dobrze się bawiłam czytając, ale nie czułam jakieś potrzeby by przeczytać kontynuację. Parę miesięcy później nie miałam pomysłu co bym chciała przeczytać, więc sięgnęłam po drugą część, bo stwierdziłam że gorsza na pewno nie będzie. I jak się myliłam. Zacznijmy od tego, że ta książka nic nie zmienia. Miałam wrażenie że na końcu trafiliśmy do tego samego miejsca co na początku. Przez pół książki śledzimy losu nowej głównej bohaterki ( szczerze te rodziały podobały mi się chyba najbardziej), tylko po to by na końcu zginęła, a cała jej historia nie wniosła nic. Nie wspominając już o Victorze, którego postępowania nie rozumiałam, miałam wrażenie że był całkowicie inną postacią niż w pierwszej części. Ale jednak najbardziej rozwaliło mnie zakończenie. Victor wielokrotnie jest opisywany jako postać w nienajlepszym stanie fizycznym, niesypiająca po nocach i tak trochę, co chwilę praktycznie umierająca. Mimo to bez problemu, bez użycia swoich mocy , pokonuje Eli'a?!Naprawdę nigdy nie żałowałam tak stroaconego czasu
zanim obejrzę ten materiał: pierwszy tom łyknęłam praktycznie na raz, dobrze się bawiłam, ale do mojej ulubionej książki to sporo jej brakuje, niemniej dobrze ją wspominam (: drugiej części za namową znajomych nie będę czytać, bo mówią że to mi zepsuje pogkąg na pierwszą, a ja sama i tak nie mam za wielkiej ochoty na sequel
Na fandomie ve Schwab jest napisane, że Victorius mialo być 3 częścią serii, ale finalnie Vengeful i Victorius zostały połączone w jedno. Nie sądzę, że będzie kontynuacja.
Powiem wam, że te promocje w Świecie Książki i Empiku na Światowy Dzień Książki to żart. Tylko w salonach i wychodzisz na 0 jakbyś online zamawiał, a online 0 rabatu.
Rzadko komentuję jakieś filmy, ale tu aż korci. Nienawidzę drugiego tomu - tego, że na pierwszym planie jest Marcella (totalnie nieporozumienie, bo nie przez nią sięgnęłam po kontynuację i jest jakimś randomem, do tego irytującym - byłam bardzo blisko momentu, aby przekartkować jej rozdziały, do tego stopnia mnie męczyła), poszatkowanej narracji (łatwo się pogubić), nadmiaru postaci i przemaglowania całego świata (on się różni wobec tego co jest w pierwszej części). Raziła mnie złamana zasada towarzysząca uzyskiwaniu tych mocy, którą autorka kompletnie olała w kontynuacji. Już nie wspomnę o czymś, co dało mi totalny facepalm - wychodzenie po oparzeniu ze szpitala, jak gdyby nigdy nic. Uważam, że Vicious powinien pozostać standalone'em i mówię to również w oparciu o znajomość anglojęzycznych komiksów, które są doklejone do tej serii wraz z krótkim opowiadaniem Warm up, które bez znajomości wspomnianego tytułu byłoby zupełnie niezrozumiałe, mimo oznaczenia jako 0.5 względem akcji pierwszej części.
Osobiście polubiłam obydwie, ale pierwszy tom był dużo lepszy. Według mnie ciekawy pomysł na fabułę no i nie nudny główny bohater. W ogóle bardzo miłe zaskoczenie widząc tą duologie u ciebie na kanale😊
[Mogą przewinąć się spoilery z obu części, ale starałem się pisać ogólnikowo]
Jak uprzedzałem na Instagramie, przyszedłem się pokłócić w komentarzach.
„Vicious” przeczytałem parę lat temu (3-4?), a „Vengeful” rok później. Nie widziałem wtedy jeszcze pierwszego sezonu „The Boys”. Marvel jeszcze trzymał swój poziom, więc odbiór superbohaterów był lepszy. Kontrowersyjnie powiem, że druga część jest lepsza.
Twój negatywny odbiór „Vengeful” jest spowodowany tym, że ty w książkach przede wszystkim lubisz postacie. June i Marcella spełniają swoje zadanie w historii, ale w połowie książki wiedziałem, że ludzie będą na nie narzekać ze względu na ich jednowymiarowość.
„Vicious” ma bardziej skoncentrowany konflikt i posiada mniej postaci. Natomiast w nim niewiele się dzieje. Pierwsze ważne zdarzenie fabularne, czyli źródło konfliktu Elliego i Victora, jest bardzo rozczarowujące. Mamy też sporo skakania po łebkach, chociażby technicznego aspekty ucieczki z więzienia.
„Vengeful” daje miejscami kontekst, którego „Vicious” brakowało. Do tego bardzo ładnie rozwija wątki postaci pobocznych. Tak, jest bardziej Hollywoodzkie, ale to właśnie dobrze - „Vicious” było zbyt wolne i na dobrą sprawę prawie wszystko działo się w finale.
Dziwi mnie, że niespecjalnie poruszyłeś temat relacji Victora i Sydney, szczególnie w kontekście drugiej książki. W ogóle też przydałoby się opowiedzieć więcej o wątku sióstr Clarke, bo jest on całkiem kluczowy. Dodatkowo „Vengeful” bardzo dobrze buduje motywację Eliota do dorwania Victora. Zachodzi tu nawet ciekawa, odwrócona dynamika, gdzie to Victor staje się tym gorszym od Eliota.
Zabrakło mi też pochwalenia użycia mocy bohaterów i tego, że przynajmniej na pierwszy rzut oka myślą. Np. zagranie z pistoletem w finale. V.E. Schwab bardzo sensownie korzysta z umiejętności bohaterów i stara się je rozsądnie kontrować. Do tego świetnie panuje nad zabiegiem z odliczaniem - w finałach obu części wszystko się spina (abstrahując czy komuś się to podoba czy nie).
Od strony technicznej „Vengeful” jest po prostu poprawniejsze i lepiej rozplanowane. Jednocześnie nie będzie się podobać tym, którzy nie polubią nowych postaci i oczekiwali, że druga część skupi się na Eliocie oraz Victorze.
PS: Uwaga do 10:10 - Eliot i Victor są dla siebie antagonistami. W książce nie mamy jednoznacznego protagonisty, więc Eliot nie może być „tym złym antagonistą”.
Jeżeli weźmiemy Victora za protagonistę, to Eliot jest złoczyńcą (villainem) oraz antagonistą. W tym kontekście Victor jest po prostu antybohaterem, czyli w uproszczeniu „złym protagonistą”.
Odsyłam do ostatniego filmu na moim kanale (Czym różni się villain od antagonisty?), bo akurat wspominam o tej serii. Co prawda różnice między villainem i antagonistą tłumaczę na bazie ostatniego „Kota w butach”, ale i tak polecam sprawdzić.
Mafijne porachunki książkowe xD
Mnie się obie książki podobały, chociaż każda z nieco innych powodów.
Przy okazji, zaznaczę, że czytałam je w 2020 roku i w 2024 przesłuchałam audiobooka Vicious, natomiast nie przypominałam sobie Vengeful :)
I część jest dla mnie ważniejsza - można było lepiej poznać ciekawych bohaterów, bardziej skupiała się na ich psychologii i motywacjach, niż akcji. Totalnie kupiłam klimat.
Natomiast II część, wg mnie, jednak stosunkowo dużo dopowiada do pierwszego tomu - chociażby wątek śmierci pewnej osoby i kto za nią w rzeczywistości odpowiadał, więcej Dominica, no i mój ulubiony wątek - backstory Elia. Pamiętam, że za pierwszym przeczytaniem druga część wydawała mi się niepotrzebna i zgadzam się, że Vicious mogłoby pozostać bez kontynuacji, ale mimo wszystko, czułabym spory niedosyt.
Ja może ze swojego punktu widzenia:
1. Oczywiście, że to są dwie bardzo różne fabularnie powieści. W Vicious w ogóle pojawia się samo pojęcie PonadPrzeciętnych, trzeba je wyjaśnić, rozwinąć, pokazać czytelni(cz)kom skąd i jak się biorą PP, w to wpleciony jest konflikt (również o dziewczynę), faktycznie, tak jak powiedziałeś - motyw zemsty, do tego delikatnie posypane różnymi ironicznymi smaczkami uniwersyteckimi, a na koniec potężne uderzenie: motyw oddania życia za sprawę, a potem wskrzeszenia, niemal nowotestamentowy. Rzecz jasna, trudno to przebić. W Vengeful już nie trzeba nikomu tłumaczyć genezy PP, a o czymś napisać trzeba (uznała VE Schwab) - stąd rozmnożenie bohaterek i bohaterów, wątków i czasów. Owszem, hollywoodzkie nieco. I owszem, niektórzy PP są tylko przydatkiem dla innych (jakże wygodnie się znalazł Jonathan ze swoją tarczą!).
2. Natomiast nie zgodzę się, że takimi postaciami, TYLKO popychającymi naprzód akcję po to, żeby mogli się spotkać Victor i Eli, są Marcella i June. Marcella to przecież postać o całkowicie nowym podejściu do kwestii PP. Victor rozwija swoje umiejętności PP w ciszy, kamufluje się, ucieka, zaciera za sobą ślady. Eli dąży do wytępienia osób PP w ten czy inny sposób (solo czy też - z konieczności - jako konsultant PIONu). A Marcella dąży do tego, żeby ujawnić PonadPrzeciętność i zdecydowanie poprawić status osób PP w społeczeństwie. Skoro pojawiło się porównanie do The Boys (również uwielbiam), to zaryzykuję tezę, że Marcella - gdyby miała nieco inne metody i podejście komercyjne, nie siłowe - mogłaby zostać nie szefową wszystkich rodzin mafijnych w Merit, a współzałożycielką jakiejś wersji Vought International w tym uniwersum :) Natomiast June, na początku również szukająca zemsty, ewoluuje w postać szukającą w przyjaźni z Sydney własnej tożsamości (starszej siostry?), zagubionej wśród wszystkich postaci, w które się wcielała. Dla mnie to nie papier.
3. Zaryzykuję jeszcze jedną hipotezę: Vengeful (chociaż Vicious nie bardzo) można odczytywać przez klucz LGBTQ. PonadPrzeciętność bohaterek i bohaterów jest jak ich orientacja lub tożsamość (z tą różnicą, że nie wrodzona) a omówione postawy wobec PP - różnymi postawami wobec queeru spotykanymi w naszym świecie (ukrywanie się, nienawiść wobec własnej orientacji, pragnienie coming outu, poszukiwanie tożsamości). Sama VE Schwab jest osobą queer, ale to oczywiście tylko moja interpretacja, wywiedziona tutaj tylko po to, by pokazać, że Vengeful można odbierać niekoniecznie tylko jako płytką hollywoodzką nawalankę, w dodatku kiepsko skonstruowaną.
Pozdrawiam!
7:32 ooooo Bendzie zadymka
taka fiu fiu
Nie znoszę tej serii. To był gwóźdź do trumny dla V.E.Schwab w moim czytelniczym życiu. Intro jak zwykle złoto ❤
Jeszcze przed obejrzeniem filmu dodam swoją opinię. Pierwsza część nawet mi się spodobała, dobrze się bawiłam czytając, ale nie czułam jakieś potrzeby by przeczytać kontynuację. Parę miesięcy później nie miałam pomysłu co bym chciała przeczytać, więc sięgnęłam po drugą część, bo stwierdziłam że gorsza na pewno nie będzie. I jak się myliłam. Zacznijmy od tego, że ta książka nic nie zmienia. Miałam wrażenie że na końcu trafiliśmy do tego samego miejsca co na początku. Przez pół książki śledzimy losu nowej głównej bohaterki ( szczerze te rodziały podobały mi się chyba najbardziej), tylko po to by na końcu zginęła, a cała jej historia nie wniosła nic. Nie wspominając już o Victorze, którego postępowania nie rozumiałam, miałam wrażenie że był całkowicie inną postacią niż w pierwszej części. Ale jednak najbardziej rozwaliło mnie zakończenie. Victor wielokrotnie jest opisywany jako postać w nienajlepszym stanie fizycznym, niesypiająca po nocach i tak trochę, co chwilę praktycznie umierająca. Mimo to bez problemu, bez użycia swoich mocy , pokonuje Eli'a?!Naprawdę nigdy nie żałowałam tak stroaconego czasu
zanim obejrzę ten materiał: pierwszy tom łyknęłam praktycznie na raz, dobrze się bawiłam, ale do mojej ulubionej książki to sporo jej brakuje, niemniej dobrze ją wspominam (:
drugiej części za namową znajomych nie będę czytać, bo mówią że to mi zepsuje pogkąg na pierwszą, a ja sama i tak nie mam za wielkiej ochoty na sequel
Pani V. E. Schwab niniejszym dołącza do zacnego grona twórców, po których dzieła już więcej nie sięgnę - obok pana Jaya K., i pani R. Kuang.
Na fandomie ve Schwab jest napisane, że Victorius mialo być 3 częścią serii, ale finalnie Vengeful i Victorius zostały połączone w jedno. Nie sądzę, że będzie kontynuacja.
Powiem wam, że te promocje w Świecie Książki i Empiku na Światowy Dzień Książki to żart. Tylko w salonach i wychodzisz na 0 jakbyś online zamawiał, a online 0 rabatu.
Rzadko komentuję jakieś filmy, ale tu aż korci. Nienawidzę drugiego tomu - tego, że na pierwszym planie jest Marcella (totalnie nieporozumienie, bo nie przez nią sięgnęłam po kontynuację i jest jakimś randomem, do tego irytującym - byłam bardzo blisko momentu, aby przekartkować jej rozdziały, do tego stopnia mnie męczyła), poszatkowanej narracji (łatwo się pogubić), nadmiaru postaci i przemaglowania całego świata (on się różni wobec tego co jest w pierwszej części). Raziła mnie złamana zasada towarzysząca uzyskiwaniu tych mocy, którą autorka kompletnie olała w kontynuacji. Już nie wspomnę o czymś, co dało mi totalny facepalm - wychodzenie po oparzeniu ze szpitala, jak gdyby nigdy nic. Uważam, że Vicious powinien pozostać standalone'em i mówię to również w oparciu o znajomość anglojęzycznych komiksów, które są doklejone do tej serii wraz z krótkim opowiadaniem Warm up, które bez znajomości wspomnianego tytułu byłoby zupełnie niezrozumiałe, mimo oznaczenia jako 0.5 względem akcji pierwszej części.
Ja bardzo lubię Addie LaRue, ale też uważam, że mówienie o niej jako ,,jednej z najlepszych książek w historii" brzmi jak żart 🤣
dawaj ten film o the boys
Łezka w oku kiedy przypomniałem sobie ivonowe parodie różnych tworów z dzieciństwa 😢😁
Według mnie obie są na tym samym poziomie ,a nawet nawet 2 trochę lepsza june była super. Obie rozrywkowe fajne
Czy to Bomba, Grubasie? 😂
👍
Ps polecam komiks invincible i serial tak samo
im więcej czasu mija od mojego przeczytania VENGEFUL to tym mniej mi się ta książka podoba