Intryguje mnie, że pani Ola poszła z synem na diagnozę, potem na drugą i za każdym razem mówiono jej, że dziecko nie ma autyzmu. Dopiero za trzecim razem dostała satysfakcjonującą ją odpowiedź. A co, jeśli to za trzecim razem się pomylono w diagnozie? Skąd 100% pewność, że to właśnie ta diagnoza była trafna? Czy można jakoś "naukowo" potwierdzić subiektywną ocenę? Pytam jako zupełny laik, chodzi mi tu o proces badawczy, nie chcę tu nikogo krytykować ani dezawuować.
Hasło "Diagnoza jest jak mapa" jest doskonałe - trafione w sedno. Mój 11 latek, niedawno zdiagnozowany, powiedział mi, ze rozpoznanie u niego spektrum przyniosło mu ulgę - że nie jest dziwacznym dziwolągiem.
Intryguje mnie, że pani Ola poszła z synem na diagnozę, potem na drugą i za każdym razem mówiono jej, że dziecko nie ma autyzmu. Dopiero za trzecim razem dostała satysfakcjonującą ją odpowiedź. A co, jeśli to za trzecim razem się pomylono w diagnozie? Skąd 100% pewność, że to właśnie ta diagnoza była trafna? Czy można jakoś "naukowo" potwierdzić subiektywną ocenę? Pytam jako zupełny laik, chodzi mi tu o proces badawczy, nie chcę tu nikogo krytykować ani dezawuować.
Hasło "Diagnoza jest jak mapa" jest doskonałe - trafione w sedno. Mój 11 latek, niedawno zdiagnozowany, powiedział mi, ze rozpoznanie u niego spektrum przyniosło mu ulgę - że nie jest dziwacznym dziwolągiem.
Mój syn zauważył odrazu Smoka Kresu 😎😁