Asteroid City trochę nas podzieliło... - Recenzja
Вставка
- Опубліковано 5 жов 2024
- Nowy film Wesa Andersona już od jakiegoś czasu można oglądać na ekranach polskich kin. Po seansie mamy nieco odmienne spostrzeżenia...
#WesAnderson #AsteroidCity
__
mail: kontakt@sfilmowani.tv
www: sfilmowani.tv
PATRONITE: bit.ly/3BUavOO
FACEBOOK: bit.ly/3P6t0CN
GRUPA: bit.ly/3OXS0Mw
INSTAGRAM: bit.ly/3oWDbiP
TWITTER: bit.ly/3QsnR91
__
Sprzęt z którego korzystamy:
▶ Aparat Lumix GH6 - bit.ly/3bAzZpT
▶ Obiektyw Sigma 18-35mm - bit.ly/3Q6XqGq
▶ GoPro Hero 10 Black - bit.ly/3T4qI9G
▶ Mikrofon RODE Videomic Rycote: bit.ly/3gwLFHN
▶ Mysz Logitech MX Master 3 - bit.ly/MXMaster_SF
▶ Klawiatura Logitech MX Keys - bit.ly/MXKeys_SF
__
Muzyka w intro: Oververk "Daybrake" www.overwerk.com/
Chyba moja ulubiona wasza recenzja, bo ma vibe tych pijanych, filozoficznych dyskusji w kuchni na imprezie xD
Made my day xD / Dawid
- I to jest mój problem...
- To mi się podoba!
Kocham
To jest niesamowite, po raz pierwszy Was widzę tak mocno różniących się w ocenie. Bomba, Zwłaszcza dzięki bardzo kulturalnej wymianie tych różnic
Dziękuję Ci Agnieszko za bronienie tego filmu. Podobają mi się w nim te same rzeczy. Całkowicie nie trafia do mnie krytyka na jego temat. Wyniosłam z niego bardzo dużo i twoja interpretacja zachęca mnie do dalszego szukania przy następnym seansie. Dla mnie film również jest całością.
Wasze kompletnie różne refleksje przekonują mnie do tego żeby go obejrzeć - to tylko świadczy o tym jak bardzo nieuniwersalny jest, co człowiek to inne spojrzenie. Bardzo przyjemnie się słucha waszych dyskusji!
Modelowy przykład dyskusji o kinie - bardzo przyjemnie się słuchało tego starcia dwóch perspektyw. Ja pobawiłem się Asteroid City i wyszedłem z sali pełen głębokich dla mnie, osobiście, przemyśleń. Głębszych niż bym się spodziewał po filmie Wesa Andersona.
Klasa i elegancja w dyskusji, gdzie dwie strony kompletnie się różnią 💜Może jakieś korki dla gadających głów w telewizorach ;) ?
Kurier Francuski był absolutnie nieznośny w swoim samozachwycie. Mam wrażenie, że ta pedantyczna forma sprawdza się dużo lepiej w animacjach, w których idzie docenić kunszt modelarza perfekcjonisty, z żywymi ludźmi te dioramy są paradoksalnie kompletnie bez życia.
Mam te same odczucia, co Agnieszka. Tutaj bardzo dużo dzieje się między słowami. I mnie absolutnie porwał ten pastelowy, absurdalny świat niedopowiedzeń. To właśnie te niedopowiedzenia sprawiają, że każdy może przefiltrować ten film przez własne upodobania.
No i estetycznie - aż chciałoby się 80% scen uchwycić jako plakaty!
mogłabym oglądać was godzinami jak dyskutujecie między sobą i jak macie sprzeczne opinie
Jeśli chodzi o lokację to reżyser chyba się inspirował Dziwnowem z The Sims 2
To jest recenzja, która prawdziwe mnie zachęca do obejrzenia ciekawego filmu ! Rewelacja
Byłem jakiś tydzień temu i powiem tyle że bardzo mi się podobało Wes mnie znów nie zawiódł ale też nie zachwycił tak jak przy Grand Budapest Hotel czy przy Fantastycznym Panie Lisie oraz Wyspie psów. U mnie jest na poziomie Kuriera Francuskiego ale ciutke lepszy od niego. Aktorzy (Świetny Schwartzman), Wizualnie, Reżyseria, Zdjęcia, Klimat, Muzyka, Scenografie, Miniatury, Humor w niewielkiej ilości czy Dialogi i tak dalej super ale Historia dla mnie to miks kilku filmów oraz przy okazji zadawane pytanie ,,Co by było gdyby ten film zrobił Wes Anderson w swoim stylu" bo ten film dla mnie to trochę: Bliskie spotkanie 3 stopnia, Historie z nastolatkami, Rodzinne problemy z pogodzeniem się ze stratą, Stacja benzynowa która przypomniała mi pewien film braci coen i scena w której główne skrzypce gra moneta (pozdro dla kumatych) i historia o powstawaniu sztuki teatralnej i wszystko to podlane style Wesa Andersona przez co dla mnie całość była chaotyczna i momentami się gubiłem w tej historii. Niemniej film bardzo dobry choć mimo wszystko po Wesie spodziewałem się czegoś więcej. Moja ocena 8/10
Pozdrawiam
"Kurier" miał jakąś w miarę zrozumiałą fabułę w przedstawionych historiach. A tutaj jest totalne zakręcenie i zagmatwanie, coś jakby sen, może o to chodziło, bo sami aktorzy wypowiadają to kilkukrotnie w ostatniej scenie. Ogólnie film może bardziej zrozumiały dla amerykańskiego widza, pokazujący karykaturalnie realia tamtych czasów i tamtych filmów. Mi wydawał się nudnawy i przegadany, jakby zlepek pomysłów i scen, nie podoba mi się też konwencja "wszechwiedzącego" narratora.
Jako fanka Wesa mogę powiedzieć, że ten film bardzo mi siadł. Zawsze treści płynące od Andersona odczuwam na płaszczyźnie emocji i nie tyle patrzę nas sens samej historii, ale na to, jak przedstawia (często powierzchownie) ciężkie wydarzenia z życia bohaterów. Wes nie zagłębia się w to aż tak bardzo jakby każdemu odpowiadało, ale czasem dużo nie potrzeba, żeby to poczuć. Ja wyniosłam z tego seansu głównie myśl o samotności i tym, że czasem nie wiemy jak radzić sobie z pewnymi tragediami. Scena z rozmową na temat śmierci matki jest dla mnie wystarczająca i moim zdaniem nie odrzuca tematu „od tak”. Nie chcąc wyjść poza samotność każdy z nich próbuje sobie poradzić z tym samodzielnie, przeżywając emocje na różne sposoby. Jest nawet scena, gdy postać Hanksa ma zamiar przerwać tę samotność, a otrzymuje w zamian odpowiedź „jesteśmy w żałobie, zostaw nas w spokoju”, mimo, że jest on tak samo samotny jak reszta. Do tego jeszcze ogólnopowszechne zagubienie i to, że chociaż nie wiemy o co tak naprawdę chodzi i jaki jest tego wszystkiego sens to i tak warto „grać dalej”. Wiele w tym seansie mnie wzruszyło, a to, że to wszystko ukryte jest pod grubą, pastelową pianką humoru, jest tym co tak bardzo mnie w Wesie przyciąga.
Dla mnie to był powiew czegoś czego dawno nie doświadczyłem
Asteroid City to było moje pierwsze zetknięcie się z Wesem Andersonem. Wiedziałam, ze będzie zabawa forma i właśnie bardziej się nastawiłam nie na fabule, ale chloniecie obrazów. I wyszłam zachwycona 😊 te zdjęcia, te barwy, scenografia… nie przekminialam niczego, po prostu dobrze się bawiłam na nieco lekkim filmie. Top dla mnie to rola Scarlett Johansson, jej wspaniała twarz kiedy nakręcono sceny w oknie domku. Świetna była tez scena z Margot Robbie, bardzo nieoczywista i trochę wzruszająca. No i swietne kwestie trzech małych dziewczynek 😁
To obejrzyj Grand Budapest Hotel albo Isle of Dogs. To jest Wes Anderson 😁
Poszłam na ten film totalnie w ciemno i okazał się tak bardzo mój że trafia w moje top 3 ulubionych filmów
czekałem na Waszą interpretację / recenzję. Dziękuję. Film widziałem. Chyba go nie ogarnąłem.. Pozdrawiam
No ja w zasadzie też nie. Niby czaje tłumaczenie na czym polegały te symbole z grubsza ale jako całość to dzieło do mnie nie przemówiło także rozumiem męską część tego duetu
Mi się seans podobał i będę do niego wracał 👍 Pozdrawiam 😉 🖐
Kolorystyka i piękne ujęcia powodują, że ten film jest dla mnie niesamowicie intrygujący. Sam dobór aktorów jest dla mnie taką kropeczką nad "i" odnośnie współczesnego kina, ale to może moja nadinterpretacja. To była moja pierwsza styczność z Andersonem, ale na pewno nie ostatnia i to już wiem. Jednakowoż, po seansie Asteroid City poczułam się jak po przeczytaniu ostatniego zdania "Ferdydurke" od Gombrowicza. Niby wielopoziomowe, dużo przenośni i pola do interpretacji, ale w konsekwencji nie do końca wiedziałam, co się w ogóle wydarzyło i czy podoba mi się to, co się wydarzyło właśnie. Absurdalna złożoność w swej prostocie, ot co.
Zgadzam się z Agnieszką. Już dwa razy oglądałam ten film i ma coś w sobie. No i ten struś Pędziwiatr XD
myśle ze pojawiło się tez kilka nowości nie tylko w scenariuszu ale tez w reżyserii- głównie ruchów kamery i estetyki technicznej co tez było ciekawe do zobaczenia u Wesa
Uwielbiam taką polemikę. Dzięki za filmik!
Lubię wasz dialogowy oktagon 😅
"Fantastyczny Pan Lis" z tyłu. Kurde, jak ja ten film lubię! Ale wciąż - "Grand Budapest Hotel" jest moim ulubionym filmem Wesa Andersona. :D
Czy mi się wydaje, Dawidzie, czy zapuszczasz sobie dłuższą brodę od włosów?
To chyba od paru lat się dzieje
W "Asteroid City" była taka scena, nieistotna dla fabuły i przebiegu całego filmu, ale jakże mięsiście wpasowująca się w wesandersonowski obraz, tą pasję reżysera i jego styl, dlatego ją przytoczę: córki tego ,,fotografa wojennego" gdzieś przy barakach a Asteroid City rozmawiają ze swoim dziadkiem (Tom Hanks) i jedna zapytana przez dziadka bodaj o to, czy ma pojęcie, co to znaczy 15 minut, odpowiedziała: ,,15 minut to 6200 godzin". Nawet jeśli pomyliłem się z liczbami, to ,,kurnia balans do kwadratu" ta scena tylko potwierdza jak niezwykły okazał się to film: tak samo prosty jak i złożony, tak samo kłopotliwy w ogarnięciu ,,oCoKaman", jak i bardzo intymny, czyli idealny do indywidualnego odbioru i analizy przez każdego z nas z osobna. Podczas seansu w pewnym momencie tak intensywnie wszedłem do świata tej produkcji, że aż się w tym świecie zabłąkałem, jakbym był zarówno na planie filmu w filmie w filmie, jak i gdzieś ponad tym. Nie jest to najlepszy obraz Wesa Andersona, "Fantastyczny Pan Lis" i "Grand Budapest Hotel", to według mnie koronne, najlepsze z dorobku artystycznego tego twórcy filmy. A rola Goldbluma, no cholibka: istna perełka, co potwierdza tylko, że Anderson ma piekielnie mocny instynkt w dobieraniu aktorów do odpowiednich ról, nawet jeśli byłoby to kilkanaście sekund obecności na ponad półtorej godziny całości filmu. Nieokreślona liczba interpretacji!😊
nie wiem dlaczego tak wszyscy czepiają się tej wielowarstwowości, multikontekstowości i innych -ości, Wesa przez wszystkie jego filmy odbierałem przez formę i zgadywanie kogo znanego tu zobaczę, ale przy Asteroid City, zdezo, Wes przyłożył się do fabuły i uważam ten film za najbardziej spójny ze wszystkich jego dzieł będących w większości zlepkiem pastelowych skeczy ze znanymi buziami, film przede wszystkim jest śmieszny , to pierwszy jego film na którym się śmiałem, takie połączenie Kawy i Papierosów z Monty Pythonem i Royem Anderssonem, dwa, to świat w którym móglbym tkwić godzinami, nie wiem, Carrel, te ażury, cienie, kolory, dialogi, kadry, kocham takie klimaty, rozmowy okienne Scarlet i Jasona są obłędne, przyznaję się bez bica, kocham ten film, PS. widziałem dwa razy i zastanawiam się nad trzecim
Kiedy recenzja "Chicken Curry Love" z nową gwiazdą Bollywood Kris Khan Stan?
My naprawdę mamy co robić w życiu, nawet jeśli czasem wybierzemy paździerz xD / Dawid
@@sfilmowanitv 😩
To jest chyba najslabszy film Wesa. Ale i tak jest lepszy niz wiekszosc filmow w kinach.
Obejrzałem w tym roku wszystkie filmy Wesa i ten plasuje się gdzieś po środku listy, ani zły ani wybitnie dobry jak jego inne dzieła.
Hahah! Ale Fajnie się nie zgadzacie dzisiaj 😊 Pozdro!
Polecam aż film będzie w TV i wtedy też nie oglądać. Jestem wielkim fanem filmów Andersona, ale forma spada od Grand Budapest Hotel, które było jego opus magnum. Kurier, Asteroid City i te krótkometrażówki z Netflixa... forma bez treści.
Jestem w teamie kolegi, kompletnie nie łyknęłam tego filmu, ale ciekawie było posłuchać Agnieszki :)
"O filmie w filmie w ramach filmu..." I see what you did there ( ͡° ͜ʖ ͡°)
( ͡° ͜ʖ ͡°)
to mój pierwszy film andersona, ale niesamowicie mi się podobał i wciąż o nim myślę
Zastanawia mnie czy wszystkie dylematy życiowe tak na spokojnie przedyskutowujecie? :) A film z chęcią zobaczę. Dzięki.
Muszę koniecznie wybrać się do kina! 🤩
Byłam tak znudzona na tym filmie... zdecydowanie nie byłam targetem
Dogville w tle robi wrażenie.
obejrzałam. Zapamiętałam obrazy. Hołd oddany kobiecie - delikatności, pięknu, nieśmiałości, tajemnicy. Utkwiły w głowie zdjęcia. Rozśmieszyła mnie scena w której wprowadzono dyrektywy postępowania w przypadku zagrożenia i manipulacje przy przesłuchaniach. Czysta biurokracja. Pranie mózgów. Film o wszystkim i o niczym w zależności od sytuacji życiowej, rodzaju charakteru, emocjonalności, rozumu, wieku i płci. Dla mnie był o czymś. Im bardziej boli tym bardziej silniejsza potrzeba przebudzenia.
Byłem na "Asteroid City" w dniu premiery i według mnie to jest taki upolityczniony komentarz reżysera na temat systemu funkcjonowania teatru jako instytucji i kryzysu pracy aktora, ale oprócz fajnych, pastelowych kolorków i wydumanego drugiego dna niewiele tu znalazłem, żeby nie powiedzieć- nic. Są nawiązania, są kulturowe mrugnięcia okiem, ale fabularnie to jest... puste? Anderson od pierwszych minut prowadzi widza za rękę, i zamiast poznawania tak interesującego miasteczka wraz z biegiem historii, wszystko jest wyłożone kawa na ławę w pierwszych 10 minutach i w tym momencie nie mamy już czego odkrywać. Na dodatek- tu nie ma głównych bohaterów. Przez chwilę teoretycznie jest postać Schwartzmana, ale wraz z biegiem akcji zostaje zepchnięta na dalszy plan na rzecz innych bohaterów, którzy w większości praktycznie mnie nie interesowali. Jak dla mnie łopatologiczny przerost formy nad treścią, ale dzięki klimatowi pustynnego miasteczka, pięknym kolorkom i wyśmienitej obsadzie uważam ten film za umiarkowanie niezły.
Uwielbiam fakt, że w pewnym momencie w tym filmie leci ta piosenka country od której wybuchały mózgi Marsjanom w "Marsjanie atakują" xD
Ta recenzja zdecyduje czy obejrzę ten film, czy też nie 🫣
I jak?
@@superiorvalter jesli o mnie chodzi - mnie by zachęciła, bo lubię zagadki i tajemnice. Chyba błąd że nie wiedziałem na co ide, co zablokowało moją głębszą warstwę intelektualną której nie miałem planu angażować tego wieczora :P
Film musi składać się z 3 elementów: warstwy wizualno-dźwiękowej, gry aktorskiej i fabuły. Nie może być dobrego filmu bez fabuły. Ten film jest dopieszczony wizualnie, ale w przeciwieństwie do Kuriera gdzie była już wizualna kakofonia tu jest stonowany w tej zabawie formą i to doceniam, jest świetnie zagrany aktorsko i to jest jakaś norma u Andersona ale ten film ma słabiutką poszatkowaną na osobne scenki fabułę. Gdyby porzucić tą warstwę teatralną i skupić się na rozwoju właśnie fabuły to film byłby dużo lepszy dla mnie. Podzielam sceptycyzm pana Dawida. Wes odcina kupony od swojej twórczości. Film jest ładny ale pusty.
Lubię kino Andersona, a Royal Tenenbaum wręcz uwielbiam.. Ale ten film... mimo fantastycznej estetyki tak mnie znudził, że po raz pierwszy zasnęłam w kinie. Może wasza recenzja by temu zapobiegła, niestety obejrzałam ją już po seansie.
Get your hands of my lobby boy!!!!
W 100% zgadzam się z Agnieszką. Po wyjściu również stwierdziłam, że to jest Jego najlepszy film (przynajmniej z tych ostatnich). Oprócz Toma Hanksa, przez chwilę była tam Margot Robbie i tez "zrobiła robotę" 😍 Pozdrawiam ✈️
UeSA Andersona
Najwiecej do myślenia, dają sceny między „konkretnym spektaklem”. Dla mnie całe Asteroid City jest uzupełnieniem dla dialogów, przemyśleń na tak naprawę pracach o tym spektaklu. Dla mnie film o sensie istnienia, życia (strasznie górnolotnie XD). Szczerze, chyba najbadziej ambitny film Wesa Andersona.
Recenzując "Asteroid City" miałem bardzo podobne przemyślenia. W mojej głowie rozegrała się bardzo podobna dyskusja, jak w waszym przypadku. Z jednej strony brakowało mi fabuły i głębii u bohaterów, bo chciałbym się mocniej zanurzyć w opowieści. Z drugiej strony całkowicie zgadzam sie z Agnieszką, że to, że ten film właśnie taki jest, prowokuje pytania i wymusza skupienie uwagi na innych kwestiach. Jedniczesnie w moim odbiorze "Asteroid City" jest komentarzem twórczości Wesa Andersona w ogóle. To takie najmlodsze dziecko spośród licznego rodzeństwa, u którego można bezproblemowo wyliczyc które cechy łączą je z konkretnym braciszkiem lub siostrzyczką. Koniec końców, wyszedłem z kina bardzo zadowolony i na pewno nie jeden raz wrócę, by popatrzeć na krater i niedokończoną drogę.
Podczas seansu byłem jak Leonardo z mema. Gdyby Wes Anderson robił Stranger Things...
Ale zrobiliście mi laga z tym, że Tom Hanks pierwszy raz był u Wesa. Mam wrażenie, że go widziałam już wiele razy.
No ja się zmęczyłam oglądając to 🙄
Ja tak samo, wyszłam z kina :(
Jako fan pana Wesa najbardziej się obawiałem czy reżyser się rozwinie czy będzie to może odgrzewany kotlet. Uważam, że widać wciąż rozwój 🙂
W koncu macie odmienne zdania,tak trzymac
"Tak trzymać" - czyli co, mamy na siłę mieć odmienne zdania? /A.
@@sfilmowanitv nie ale tak jest ciekawiej
Jako osoba lubiąca łamigłówki bawiłam się przednio.
Wasza recenzja jest świetna przez to że się prawie zupełnie nie zgadzacie 😊
Będzie recenzja Chicken Curry Love? ;)
Dla mnie po trzykroć NIE. Zabawa formą - ok, ale jednak od filmu oczekuję czegoś oprócz formy, jakiegoś spoiwa, historii, przekazu Na niczym nie mogłam się skupić, bo był to dla mnie ciąg nie mających sensu scen. Można byłoby połowę wyciąć. Można byłoby dodać jeszcze 15. Nic by to nie zmieniło. Gdyby ten film nakręcił debiutant, nikt nie zwróciłby na niego uwago.
Będzie może recenzja Bez urazy? Sam byłem na seansie i polecam gorąco. Swoją drogą jeśli film was tak podzielił, to znaczy, że warto na niego iść.
Już nagrana, więc pewnie następna w kolejce :) / Dawid
Wasza recenzja brzmi jakby film był dużym przerostem formy nad treścią, z dodatkiem drogich nazwisk.
Byłem w kinie. Niestety ale bardzo średnio mi się podobał. Wyrzuciłbym tą otoczkę programu tv między scenami. To mi się kompletnie nie podobało.
Lubię filmy Wesa.
...nie rozumiem zachwytu ...kompletnie
T.hanks!
Ja raczej jestem po stronie #teamDawid, wg mnie to najsłabszy film Andersona (a widziałem wszystkie prócz jego dwóch pierwszych), chociaż tak jak Pan Dawid powiedział, znane elementy filmów Wesa tu są, zapomnieliście o muzyce Desplata.
Wątpię, czy opłacało się wrzucać te wszystkie czarno-białe sceny o tworzeniu sztuki by opowiedzieć kilka rzeczy o byciu twórcą, skoro w samej sztuce jest dużo rozmyślań o metafizyce, ludzkim podążaniu za zrozumieniem życiowego chaosu. Wes się chyba trochę już zestarzał, dlatego częściej wrzuca tego typu filozoficzno-egzystencjalne wątki, coraz głębiej wrzucone za warstwę historii opowiadanych w swoich produkcjach.
Nie zapomnieliśmy o muzyce, po prostu wspomnienie o tym nic nie wnosi do recenzji. /A.
@@sfilmowanitv ok, rozumiem ten tok myślenia, mogę się zgodzić
Jak na mój gust to za dużo w tym filmie jest nawiązań do amerykańskiej kultury typowej dla lat powojennych. Jeżeli ktoś chce usiąść do tej łamigłówki, to bez głębokiej wiedzy o tamtych czasach w tym konkretnym kraju może być trudno to poukładać. Osobiście wolę rozwiązywać zagadki bliższe czasom i kulturze, w której sam się wychowałem lub żyję obecnie.
Prosty chłopak z Teksasu a taką karierę zrobil. Teksas to ,,państwo" wielu możliwości.
na tem moment to tylko chyba jakieś ekstremalne geeki i inne cudaki ciągle oglądają to co wypluje z siebie hollywood.
Dla mnie jednym z najbardziej udanych elementów tego filmu były trzy siostrzyczki - dawno nie widziałam tak realistycznego i ujmującego oddania zachowania małych dziewczynek w filmie. Ich naturalność bardzo mocno kontrastowała z dość ''sztywną'' rolą dorosłych i starszych dzieci i ogólnie kradły każdą scenę w której były. Co do przesłania całości, kluczowa dla mnie była wymiana zdań pomiędzy aktorem i reżyserem, która sprowadzała się do "nie musisz rozumieć tej opowieści, po prostu ją opowiadaj" i tak właśnie interpretuję cały ten film - to trochę opowieść o opowiadaniu, o tym, jakie historie opowiadamy sobie i innym i w jaki sposób, jaki narracje tworzymy i jakie role przybieramy. Ogólnie nie mój ulubiony film Andersona (jako UFO na pustyni wolę jednak Nope) ale nie zawiodłam się. Roadrunner na końcu cudny.
Czy oglądaliście film Bez Urazy?
Tak, nagrywaliśmy recenzję razem z Asteroid City, więc jest następne w kolejce do montażu. /A.
@@sfilmowanitv jetsem ciekawa Waszej opinii. :)
Oh hell no. To był najgorszy film z ostatnich 100, jakie widziałem ostatnio. To było tak sztuczne, tak na siłę, tak wydumane i tak o niczym jednocześnie. Miałem ochotę wyjść z kina i nie byłem jedyny, bo dwie osoby faktycznie wyszły. Wolałbym M jak Miłość obejrzeć. 4/10, i to tylko za ciekawą pracę kamery.
A ja nie lubię filmów Andersona. Szkalujcie mnie za to. Nienawidzę biegunki marketingowej, którą dostały firmy przed premierą i dosłownie każda marka musiała mieć tiktoka/reklamę/shorta w stylu Andersonowym. Nie rozumiem poprzednich filmów. Ale na ten pójdę i zobaczymy co to będzie.
Wróciłem z filmu i kurde, spodobało mi się. Sposób narracji mi się niesamowicie podobał i przypominał styl narracji w Fallout 3 i NV. Co jest niesamowitym komplementem z mojej strony. Wyszedłem z kina mega zadowolony.
@@jakuborlik1511👍🙏