Paluch - Balans (Official instrumental) (Feat. Słoń) (Prod. APmg)

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 14 гру 2024

КОМЕНТАРІ • 1

  • @shaman8487
    @shaman8487 Рік тому

    Balans
    /
    Tekst
    Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu
    Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów
    Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u
    Odnajduję balans
    Nie zmieniłem się za bardzo, ziomek, czuję to codziennie
    Znowu w droższym sklepie ochroniarze są mym cieniem
    I nie mam aspiracji, żeby coś im udowadniać
    Znam swoją wartość, utrzymuję balans
    Jak wbiłem do salonu po samochód po raz pierwszy
    Patrzyli jakbym się niechcący odciął od wycieczki
    Dziś patrzą już z uśmiechem jak wymieniam gablotę
    Oni się nie zmienili, tylko widzą we mnie flotę
    Dziś idę na zebranie, tym razem jako rodzic
    Połowa starych siedzi z miną jakbym miał ich pobić
    Często czują się mądrzejsi, bo mają korpo gajer
    Lecz ich dziecko rzuca mięsem, moje są wychowane
    Ja lubię dobre żarcie, lecz nie sztywne restauracje
    Zawsze krzywo patrzą, gdy wbijam tam w Air Maxie
    Mierzy mnie typek w lakierkach, lejąc wódę do kielicha
    Wpierdolił to ze smakiem, wieśniak nie zostawił tipa
    Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu
    Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów
    Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u
    Na zerwanych linach odnajduję balans
    Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu
    Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów
    Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u
    Na zerwanych linach odnajduję balans
    Kiedyś przed hotelem w Gdyni, chwilę po Juwenaliach
    Zaczął nam ubliżać z dupą naćpany baran
    Byliśmy w siedmiu, mógł szybko zjechać na OIOM
    Lecz mam idealny balans, pewności z dojrzałością
    Co weekend w klubie obce typy w stylu random
    Chcą zdobywać punkty ścieżką i gangsterską gadką
    My całą bandą spokój trzymamy ciśnienie
    Cierpliwość to jest sztuka, rośnie razem z doświadczeniem
    Gdy proszą o atencje, ubliżając w komentarzach
    Mówię, ziomuś, tylko spokój, jak wujek dobra rada
    Samiec alfa to jest gracz, wyczuwa frustrata
    Samiec alfa to jest gracz, nigdy nie liczy na farta
    Nauka to skarby w życiowej szkole jak kujon
    Tu porażki to wykłady, lamusy tego nie kupią (śmiecie)
    Tego nie kupią, dla nich ceny niewidoczne (nigdy)
    Tego nie kupią, studiują życie zaocznie
    Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu
    Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów
    Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u
    Na zerwanych linach odnajduję balans
    Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu
    Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów
    Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u
    Na zerwanych linach odnajduję balans
    Nieważne czy śpisz na hajsie i jak masz w życiu super
    Bo i tak ponury żniwiarz ukróci twój harmonogram
    Powiem ci prostą prawdę, wszyscy jesteśmy w dupie
    Dlatego przewidywanie przyszłości to asstrologia
    Łuki i Wojtas, gramy w to wuchte lat ziomal
    Najpierw liczyli nam rymy, później liczyli nasz hajs
    Ty w modnych ciuszkach się starasz wyglądać niczym bankomat
    My w balaclavach jak Hamas robimy napad na bank
    Gram rap nie pod rotacje, to mix chamstwa i wyzwisk
    A wasze wsparcie pomaga utrzymać w życiu mi balans
    Byłem spłukany, nim przyszła ta niby sława i zyski
    O mały włos się otarłem o trajektorie Ikara
    Już się nie szlajam po barach, oszczędzam nos i wątrobę
    Chociaż i tak ciągle słyszę, że wyglądam jak ćpun
    W pracy też non-stop gadali, że łysy ryj mam jak złodziej
    Nawet jak na trzy zmianówce zapierdalałem za dwóch
    Na chuj właściciel knajpy nagle chce mieć ze mną fotkę
    Kiedy tu wszedłem, to mierzył mnie z pogardą jak śmiecia
    Lecz gdy kucharze podbili, żeby zbić ze mną piątkę
    To nagle zaczął się ślinić i krzywo gębę zacieszać
    Jebać, czerwony dywan, nie jesteśmy pudelkiem
    A wasz kurewski światopogląd od mojego odbiega
    Zatoka Perska, płoną szyby naftowe w Kuwejcie
    Jak znaki dymne puszczamy dzisiaj to ścierwo do nieba
    Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu
    Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów
    Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u
    Na zerwanych linach odnajduję balans
    Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu
    Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów
    Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u
    Na zerwanych linach odnajduję balans