uwielbiam takie podejście do życia jak Pana, nudzi już ciągłe narzekanie starszego pokolenia, że jaka to młodzież ogłupiona przez te smartfony, sami piszący to na odmóżdżającym facebooku
@@aderek kurde wiesz co ? Moim zdaniem niestety większość ludzi NIE ROZUMIE swojego miejsca w społeczeństwie. W pewnym momencie to młodsze pokolenia uczą te starsze pewnych rzeczy a narzekanie na młodszych (pominę, że było od zawsze bo odkryto na terenie Iraku tabliczkę z okresu Babilonu "Młodzież oszalała, jesteśmy zgubieni" 😅) bardzo często jest pogardą i brakiem zrozumienia a na czym młodym bardzo zależy? Na wysłuchaniu, uznaniu i akceptacji. Rzeczywiście problemem wśród młodych aktualnie jest to, że mają coraz większe problemy w nawiązywaniu i budowaniu relacji oraz to, że rodzice często gdzieś zaniedbują obowiązek wskazywania granic i egzekwowania pewnych zasad. Ale skąd to się wzięło ? Jestem rocznik 91 i u mnie alkoholizm i przemoc domowa + ubóstwo oraz bieda były taką codziennością, że nikogo to nie dziwiło. No i poprzedni system skutecznie ogłupiał ludzi którzy z pogardą, przemocowym autorytaryzmem podchodzili do dzieci i młodzieży myśląc, że "dzieci i ryby głosu nie mają" ale mieszkanie się od państwa dostało. Tacy ludzie to rodzice moich pokoleń w ogromnym procencie. Ludzie tacy jak ja często się po prostu teraz od tego niewłaściwego podejścia się zaczęli po prostu odcinać i chcemy dać swoim pociechom to czego nie mieliśmy ale... Teraz mieszkania nie dostanie się od zakładu pracy i coś co jest podstawowym dobrem uchodzi za osiągnięcie życiowe i trzeba na to zapierdalać przynajmniej na jeden etat i to w przypadku dwóch osób więc w tym błędnym kole czasu na dziecko po prostu nie ma bardzo często. Więc zamiast narzekać na młodych uważam, że trzeba im okazywać zainteresowanie.
@@Channel1Pzn ma Pan 120% racji. Ja uważam, że wina nigdy nie leży po jednej stronie, ale problemy u młodych osób w dużej mierze nie są ich winą, tylko ich rodziców i nieprawidłowego podejścia. Wiem, że kiedyś było gorzej pod względem wychowywania dzieci i rozumiem, że niektórzy po prostu nie byli dobrze traktowani w dzieciństwie i to przekłada się na dziś, ale z drugiej strony czy nie powinni właśnie swoich dzieci chronić przed tym, co dotknęło ich? Myślę, że wystarczyłoby po prostu zrozumienie wśród obu stron
Jak tak o tym myślę, to w szkole często pół lekcji było tracone na przepytywanie pojedynczych osób lub uspokajanie jakichś klasowych łobuzów. Myślę, że faktycznie samemu można w dużo krótszym czasie się wyrobić z nauką, bo się skupiasz tylko na sobie.
W ogóle szkoła to strata czasu. Ja byłem zawsze słabym uczniem z matematyki, i próbne pisałem ledwo na 30%-35%. Po tym jak przysiadłem na miesiąc z matemaksem, i postanowiłem, że zrobię sobie miesięczne wagary przed maturą (oceny były juz wystawione) i po tym jak sam samodzielnie się uczyłem - w swoim tempie, a nie na wariata, gdzie leci temat za tematem - ogarnąłem maturę na 60%, czyli prawie 100 procentowa poprawa. Już nie mówiąc, że z wiedzy w szkole nie zostaje w głowie nawet 5% tego co się wkuwa na blachę, ale to już inny temat.
Chcę mi się płakać nad tymi wszystkimi zmarnowanymi latami. Nic nie pamiętam, co byłoby godne zapamiętania, jeśli chodzi o wiedzę. Tylko docinki rówieśników, unikanie ich na przerwach, czepialstwo nauczycieli i wszechpotężną głupotę.
to przykre, ze masz takie wspomnienia, ale nie dla każdego szkoła tak wygląda. Nigdy mi nikt nie docinał z rówieśników. Natomiast to jak zachowują się dzieci /młodzież zależy od ich wychowania . Tak wychowujmy nasze dzieci, aby były dobrymi ludźmi dla innych!!! to zalezy od ans wszytskich!
Oczywiście nic mnie nie nauczyli, tylko czytać i pisać, za to szczerze ich nienawidzę do dziś i zupełnie na serio ich nienawidzę, uważam, że w normalnym kraju powinni zgnić w więzieniu! Piszę o nauczycielach. Z rówieśnikami nie miałem problemów.
Nie kazdy nadaje sie I chce funkcjonowac w systemie szkolnym otwartym, nie kazdy tez moze miec home school. Osobiscie bym od reki wybrala nauķe w domu. Funkcjonowanie z ludzmi to moze byc gehenna.
Jak ja chodzilem do liceum to w szkole na wiekszosci lekcji raczej nie bylo uczenia sie, tylko robienie notatek, a uczyc sie trzeba bylo w domu. To bylo bardzo czasochlonne. Demoralizujacy system.
Nadal tak jest - przynajmniej w moim wypadku jeszcze pare lat temu tak bylo, bo tak tlumaczyli nauczyciele na lekcjach, ze i tak zupelnie od zera sie uczylem w domu.
@@Tristiam to jest kwestia prawdopodobnie rodzaju pamieci Jedni potrafia zapamietac zasłyszane opowiesci inni aby zapamietac dobrze i trwale muszą niejako sami wykonac prace opowiadacza Czyli aktywnie samodzielnie przepracowc wykonac robote
@@dworekzielonyas9902 Tez jest w tym troche racji, bo ja akurat jestem taka osoba, ze musze samemu przekminic wszystko np .taka matemtyke, a jak ktos mowi, ze to tu bierze sie z tego, to tu i tam ten tego i mamy to, to nic z tego nie czaje, mam inny tok myślenia i musze samemu do wszystkiego dojść często, ale w przeszłości bywało, też tak, że wszystko z lekcji pamiętałem, wiadomo, zależy to od wielu czynników, tego jaki charakter ma nuaczyciel, czy się z nim "dopasujesz", od tempa w jakim pracujesz, pasji albo jej braku u wykładowcy itd.
Ja zawsze miałem w excelu wyliczone 50% obecności + 1. Doskonale wiedziałem, na jakich tematach mnie nie będzie, programy nauczania, wynikowe i cały system znałem lepiej niż grono pedagogiczne. To sprawiło, że już w podstawówce musiałem nauczyć się porządnie ciekawych trików, kawałka statystyki i kobyły dotyczącej prawa oświatowego. Nauczyciele próbowali zmotywować mnie do przychodzenia "obniżaniem ocen" za to, że mnie nie ma. Była też część takich, na których mój upór robił ogromne wrażenie i po cichu wspierali mnie w tej samodzielnej nauce, bo otwarcie mówiłem, że zwyczajnie wolę sobie siedzieć sam. Teraz sam jestem nauczycielem (X.D!) i co roku w okresie wakacji ze spokojem myślę o tym, że w życiu nie zapytałem ucznia, co robił, kiedy go nie było. Zawsze zakładam, że najwidoczniej robił coś, co w danym momencie wydawało mu się ważniejsze od obecności. Dopóki nie wpływa to na poziom wiedzy to nawet jak ktoś mi powie, że po prostu nie chciało mu się wstawać, to moją reakcją jest proste: "rozumiem". ;)
@@malaartystka23 Głównie angielskiego i niemieckiego;) W zasadzie zawsze wiedziałem, że nim będę, bo po prostu lubiłem przekazywać wiedzę i wymyślać różne sposoby, w jaki można to zrobić. Sięgnąwszy pamięcią najdalej jak mogę, myślę, że moimi pierwszymi uczniami były pluszaki. :D Potem z kolei uznałem, że ciekawych rzeczy do poznania jest tak wiele, że trzeba próbować różnych metod, dzięki którym cały ten proces jest szybszy, bo zwyczajnie życia szkoda na robienie czegoś w żmudny i czasochłonny sposób. :D
@@dominikbartynski8629 Mówienie o jakimkolwiek końcu nie wydaje mi się tutaj zasadne. Co prawda do korpo mi bardzo daleko, ale języków (a może zwłaszcza ich) można uczyć nie tylko w szkolnym budynku. Ponadto podróże i praca z ludźmi pchnęły mnie w stronę kolejnych studiów i planów zawodowych, więc powiedziałbym: "tyle sprytu i wysiłku, żeby zacząć w oświacie i samemu być przykładem, że można inaczej". ;)
A powiedz mi jeszcze, warto? Idę do 3 na biol-chemie i kombinuję jak lepiej się uczyć trochę. Planowałem trochę w wakacje, aby wejść z w system z lekkim bonusem, ale brakuje mi jakiegoś potwierdzenia, że pomysł tylko brzmi głupio, a czas się zwróci z zyskiem, tyle że nie będę mieć go w wakacje
Obserwuje tego chłopaka od jakiegoś czasu i warto wspomnieć, ze to nie jest przeciętnej inteligencji osoba. Wygrał bardzo wiele konkursów wysokiej rangi oraz ma niesamowite stypendia. To wybitna jednostka
Chłopak jest bardzo zdolny!!! i patrzy na edukację ze swojej perspektywy, homeschooling nie jest dla każdego Super że rozpowszechnia info o stypendiach 👍👍
Jest jednak dla o wielu więcej ludzi niż się powszechnie wydaje! Jestem wielką zwolenniczką edukacji domowej jako o wiele bardziej wydajnej, naturalnej i przyjemnej - choć otoczonej wieloma niepotrzebnymi mitami. To nie jest tak, że jest tylko dla megazdolnych - myślę, że raczej wiele osób odkryłoby w sobie zdolności czy po prostu łatwość uczenia się, gdyby spróbowało. A nie próbują chyba najczęściej przez negatywny stosunek rodziców do tej formy, wynikający raczej z braku zainteresowania jej zaletami.
Ma Pani rację. Homeschooling to nic innego jak studia stacjonarne. Nie ma ograniczeń, ćwiczenia - ok trzeba byc, ale wykłady? Większość wiedzy jest w bibliotece. Największym nieporozumieniem naszego systemu jest to, że nie przygotowuje do samodzielnych studiów, do pracy nad samym sobą. Dlatego też i studia nie da dla każdego bo nie każdy potrafi napisać pracę magisterską, a magistrow u nas jak mrówek...
@@misiu90210 Niestety trochę tak jest. A z tych napisanych już prac mnóstwo zawiera podstawowe błędy w metodzie naukowej, których promotor nie zauważył albo ma to po prostu gdzieś. Nie mówiąc już o potężnej pladze źle zbudowanych ankiet, które są potem podstawią do wyciągania wniosków w tych pracach.
Gość dobrze mówi. Po sobie wiem jak sie przygotowywałam do matury w 2 miesiące sama przerabiałam matematykę i angielski. W te dwa miesiące nadrabiłam lata nauki w szkole. Myślałam, że geometrii nie ogarnę nigdy a kiedy sama usiadłam i przerabiałam na spokojnie w domu wszystko rozumiałam. Angielski którego nie zdawałam próbnie testu finalnie zdałam na ponad 70% ustnego i pisemny podobnie. Uczyłem się dwa miesiące fiszkami.. gdybym odkryła to wcześniej być może bardziej bym wierzyła w siebie i rozwinęłabym się w innym dziedzinach.
Ogólnie sie zgadzam,ale angielskiego nie da się nauczyć z doskoku. Trzeba systematyczności. Uczyłem się kilku języków i znam na dobrym poziomie i nie ma szans w 2m się nauczyć języka. W Twoim przypadku nie tylko zdobycie wiedzy ale bardziej logistyczne podejście do egzaminu zaowocowało wynikiem.
@@headrestcradle3918 No tak oczywiście. Nie twierdzę, że języka nauczyłam się w dwa miesiące tylko przygotowałam się do egzaminu.. jednak wiedzę jaką zdobyłam przez te dwa miesiące jest ze mną do dzisiaj i znacznie poprawiła znajomość słów i możliwość porozumiewania się na poziom wyżej.
@@kubuspuchatek2950raczej o tym, że można samemu się wiele nauczyć i nawet bez przerabiania materiału z nauczycielem można go przyswoić. Powodów dlaczego nie uczyłam się systematycznie wcześniej było wiele.. nie będę ich tu wypisywać chociaż na pewno jednym z nich było lenistwo chociaż bardziej nazwałbym to niedojrzałością. Jednak szkoła niczym mnie nie zachęcała do zdobywania wiedzy po prostu dla samej wiedzy i chęci rozwoju. Dopiero po latach to rozumiem i nadrabiam lata, w których nie uczyłam się wszystkiego. Moim komentarzem chciałam tylko pokazać, że można nauczyć się samemu tego wszystkiego czego uczą nas w szkole i nie czyni to ze mnie inteligentnej osoby. Uważam, że każdy uczeń jest w stanie to ogarnąć. Wystarczy odrobinę wiary w siebie i trochę wysiłku. A nawet tego ostaniego nie uczą w szkołach..
Jest się w stanie na więcej niż się nam wydaje. W szkole baba robi lekcje na 30 osób na raz, i dużo razy musi jeszcze tych debili zmuszać do nauki to nie dziwne że zajmuje to 4 lata
Niesamowite 😮. Ja i tak cały materiał musiałem przyswajać osobno w domu. Nauczyciele uczą jedynie strachu przed szkołą, studiami, przyszłością i generalnie życiem. Chciałbym przejść przez swoje liceum jak ty. Odkąd skończyłem szkołę i zacząłem pracę czuję prawdziwą wolność. Moje życie nigdy nie było takie ciekawe i przyjemne jak do tej pory. Jestem programistą, więc siłą rzeczy uczę się dużo i codziennie. Różnica polega na tym, że szef wspiera mnie w tym rozwoju i uczę się tego co lubię.
To prawda, ze Szkola w Polsce przynosi duży stres, głównie kompletnie niepotrzebny nikomu, system jaki fundują dodatkowo nauczyciele rani poczucie wartosci itd ale później w dorosłym życiu tez nie jest różowo, tez są stresy, tez trzeba sobie radzić jak nie z konkurencja to presja, wiec jakiś grunt ze szkoły wyniesiony mamy i wiemy jak sobie radzić. Nauka w domu przez ostanie lata pokazała, ze wiele osób ma kłopoty ze zdrowiem psychicznym, wszyscy poznaliśmy co to atak paniki, co to depresja, co robi z nami brak kontaktów z innymi ludzmi czy dziećmi. Tak, wiem, ze czasem w szkołach są toksyczne albo przemocowe jednostki, ale to uczy ze są różni ludzie, o różnych temperamentach, zdolnościach i cechach i dobrych i trudnych. W domu nie ma interakcji z obcymi, są kochający rodzice i rodzeństwo, są dziadkowie, ewentualnie przyjaciele rodziny bywają raz na jakiś czas, wszyscy przychylni, kochający. W życiu dorosłym tak nie jest przecież. W związku z tym pewnych spraw uczymy się w szkole, oprócz wiedzy podręcznikowej. No i przyjaciele! Najważniejsza sprawa, relacje! I co ze wspomnieniami, w tym się podkochiwaliśmy, tamta przynosiła najlepsze kanapki, z X robiłyśmy dekoracje na korytarze a Y byłam odpowiedzialna za organizacje „dnia francuskiego w naszej szkole”
@@OCEAN_OF_FOXES zauważam w was tu piszących tylko 2 postawy, albo wszystko zle, albo wszystko super! Nie ma złotego srodka, jak był analfabetyzm powszechny za życia naszych dziadów to dla odmiany dostaliśmy dostęp do szkolnictwa, ale to się już nie podoba. Jak jest szkolnictwo (w dodatku bezpłatne) to staniesz na głowie, żeby płacić za prywatne nauczanie. Teraz Szkola jest najgorszym rozwiązaniem! Nic tylko je zamknąć, zlikwidować, dzieci-te nasze zdolne lenie, będziemy uczyc za grube pieniądze ze stania na głowie. Reszta tych, co rodzice ledwo się trzymają na nogach zostanie analfabetami! Od sasa do lasa, nic po środku, wszystko czarno-białe. A może jako obywatele już najwyższy czas stanąć w prawdzie, pogonić towarzystwo z ministerstwa odpowiedzialnego za szkoły, wyrzucić z programu polowe lub większość nikomu niepotrzebnych informacji, przedmiotów, lekcji, unowocześnić system, zmodernizować programy, odciążyć je z informacji, które przestały być potrzebne z biegiem lat. Należy przestać dyskutować od dziesięcioleci, które książki się nadają na lektury. Zastanowić się nad Szkola i jej celami społecznymi w kolejnych latach, a nie tkwić w programach szkolnych przygotowanych jak za króla średniowiecznego. Od lat 90-tych, a wiec 30 lat , czujesz? -30 lat dyskutuje się o religii katolickiej w szkołach, zamiast wprowadzić psychologię, już dawno, teraz już, natychmiast! Niemoc nasza jako społeczeństwa, brak zaangażowania społecznego (każdy sobie, indywidualnie, po cichutku, samodzielnie w domu, na korepetycjach! ) Jakas kompletna paranoja, a politycy, których sami wybieramy bawią kisztem naszych dzieci wybierając na ważne stanowiska kretynow, których można ocenić po pierwszym zdaniu. Kiedy zrozumiemy jako spoleczenstwo, ze należy zatrudnić nowocześnie myślących, obytych w temacie i świecie ludzi odpowiedzialnych za edukacje, która jest naszym kapitałem na przyszłość!!!!! Ile, płacąc duże polskie podatki, mam dodatkowo stawać na głowie, żeby moje dziecko otrzymało edukacje na poziomie 21 wieku?
I takiego człowieka w telewizji nie pokażą, bo ludzie zaczęli by się zastanawiać czy aby na pewno nasz wspaniały system edukacji ma jakikolwiek sens. Dla mnie szkoła to była katorga. Żadnych zalet prócz pojedynczych kontaktów z rówieśnikami. Po czasie i tak większość z nas nie ma już kontaktu z takimi kolegami/koleżankami z ławki. Uczymy się rzeczy niepotrzebnych, które prędzej czy później zapominamy. Kompletna strata czasu.
Jeśli na poziomie liceum ma wiedzę akademicką, i pozdawał wszystkie egzaminy to jak najbardziej jestem za takim systemem i powinien być w Polsce popularniejszy ,dlatego że taka osoba będąc w 3 letnim ,a teraz w 4 letnim liceum to nie rozwija się i jej wiedza nie poszerza się tylko tkwi na pewnym poziomie .Pozdrawiam !
Polska edukacja zabija w człowieku wszystko. Miałem kiedyś testy IQ w poradni psychologiczno-pedagogicznej i miałem być super zdolnym dzieckiem które podbije świat a po 4 latach całkowitej nudy w technikum z 11x celujący na świadectwie na koniec poszedłem na studia i skończyłem z epizodami depresji i problemami neurologicznymi bo fakt bycia inteligentnym ma się całkowicie nijak to szamba w który musisz pływać jako polski uczeń a później student...
@@Jur4S naprawdę? A może zacząłeś pić lub ćpać? O tym nie napiszesz. Tak, szkoła niedobra. Widocznie to technikum było dla inteligentnych inaczej. Ja miałem w technikum średnią 5,5 na świadectwie maturalnym, ale nie miałem czasu na nudy. W szkole mieliśmy nawet po 10 lekcji, zadania domowe, sprawozdania z laboratorium elektrycznego, masa tabelek i wykresów. Bzdury opowiadasz, bo jesteś nieudacznikiem, a zwalasz swoje niepowodzenia na szkołę. Niedobre studia wybrałeś? To trzeba było zmienić. Wiem, co moi koledzy, z którymi mieszkałem w internacie i byli bardzo fajni, robili w akademiiku AGH. To wina szkoły, czy ich? Dzisiejsza szkoła to fabryka głupków z papierkiem.
Super, że jest taka opcja, ale obawiam się, że jest ona uszyta pod osoby ambitne i zdolne. Sporo osób nie jest w stanie przerobić podstawowego materiału w ciągu całego roku. Sam jestem na kierunku lekarskim i widzę, że większość osób na tym kierunku nie musiała się specjalnie starać na etapie podstawówki/gimnazjum/liceum, więc myślę że plus minus dla takich osób nauczanie domowe to błogosławieństwo.
Po dwóch latach na Edukacji Domowej, wiem, że jest to jeden z największych mitów jakie można usłyszeć o Homeschoolingu. Znam mnóstwo ludzi, którzy nie są wybitni ani zdolni ;)
A ile jest takich uczniów, którzy są przytłoczeni szkołą, tym systemem, nauczycielami, którzy nimi nie powinni być? Ocenianiem przez innych? I przez to mają problemy z nauką? To, że jest to tylko dla ambitnych i zdolnych to jest mit.
Moim zdaniem mówienie o tym, że są albo ambitni i zdolni, albo nie samo w sobie jest krzywdzące. Wszyscy jesteśmy zdolni i ambitni. Wszyscy. Każdego z nas interesuje tylko co innego i właśnie na tym powinniśmy się skupiać. A nie na presji, żeby umieć WSZYSTKO i jeszcze znosić wykrzywiony system edukacji, który sprawia, że dzieciaki wchodzą w jakieś podziały, walczą między sobą, nauczyciele nie raz podsycają to, te całe numerki, że umiesz coś na 5 albo na 1 i jak masz jedynki to jesteś nieuk i leń. Dopiero jak poszłam do liceum dla dorosłych gdzie był większy luz i nikt mi nikt nie kazał, to znowu zaczęłam się uczyć z większą przyjemnością.
@@aleksandrakrobska4823 jak to? Poza Szkola nie jesteśmy oceniani???? Żartujesz sobie! Ciagle i stale oceniamy i jesteśmy oceniani, jak inaczej jako pracodawca wybierzesz kandydata do wykonania pracy która dajesz?, jak, jako manager wybierzesz osoby do pracy nad projektem? Tylko ocena. Jak wybierzesz męża albo ojca twoich dzieci? Żeby kogoś ocenić musisz mieć porównanie, zatem poznać możliwości, osobowości, ograniczenia ludzi, których spotykasz, z którymi obcujesz, nie tylko w warunkach miłych i spokojnych, przychylnych Tobie, ale tez z osobami, które są bardziej wymagające.
Pewnie, że całe życie ludzie chcą nas oceniać. Ale szkoła nie uczy tego, żeby robić to we właściwy sposób. Ani jak sobie z tym radzić. A przynajmniej dla sporej części dzieci, bo można zauważyć to chociażby po komentarzach pod tym filmem. Nie dla wszystkich może być edukacja domowa, ale rownież nie dla wszystkich jest klimat szkoły państwowej, który ma wiele, wiele wad. I bardzo często przysparza wielu traum. Takie są fakty. Pozdrawiam.
Gdybym wiedziała, ze jest taka opcja, to bym się nawet nie zastanawiała! Szkoła to było dla mnie piekło, a lekcje były za wolne, nudne, wgl się nie mogłam rozwijać i nadrabiałam mnóstwem zajęć dodatkowych. Naprawdę żałuję, że nikt mi nigdy o tym nie powiedział... Uwielbiam komentarze "szkoła to też trening umiejętności społecznych blabla" XD Absolutnie niczego mnie szkoła nie nauczyła w relacjach społecznych, no chyba, że zaliczamy to, że nauczyła mnie jak beznadziejni są ludzie, jak chamscy, zakłamani i źle traktujący innych mogą być. Uspołeczniać się można i bez szkoły, z osobami, na których nam zależy, które lubimy i chcemy spędzać z nimi czas. Dodatkowo w szkole wcale nikt ci niczego nie tłumaczy, i tak wszystkiego się uczyłam sama. Absolutne marnowanie czasu, zdrowia psychicznego, fizycznego, energii i zniechęcanie do nauki i rozwoju. Jasne, nie każdy tak by chciał, ale ja bym zrobiła wszystko, żeby móc się uczyć w domu, a nie w szkole. Oszczędziłabym na latach terapii, lekach, osiągnęłabym więcej i szybciej. I nie tylko ja, wiele osób na tym by skorzystało.
Potwierdzam, przykładowo też i paradoksalnie, poza tym, że okres lockdownu był traumatyczny stałe pozostawanie w domu, dostosowywanie planu, rutyna, dużo pracy głębokiej, przełożyły się drastycznie na jakość nauki i osobisty rozwój (w tym społeczny, poprzez świadome działania i zdalny kontakt z osobami, które mają wysoko rozwinięte kompetencje w tym zakresie).
Myślę podobnie i też uwielbiam ten rozwój społeczny. Rozwój społeczny miałam taki że w efekcie loterii byłam kozłem ofiarnym klasy i całe nastoletnie lata były dla mnie cieniem traumy
Podpisuje się obiema rękami i nogami,ja też byłam parę lat takim najsłabszym ogniwem w klasie bo byłam biedna i nie miałam rodziców pracujących jako dyrektorzy...I wtedy dużo dowiedziałam się o ludziach co skutkuje tym że nie bardzo umiem nawiązywać znajomośći,nie mówiąc o ich utrzymaniu więc szkoły tylko zniszczyły mi ,,relacje społeczne".
Miło wiedzieć, że nie jestem w tym sama 🙌 Uważam, że naprawdę mamy tyle możliwości i opcji poznawania i socjalizowania się, że zrzucanie tego na szkołę, że niby to jedyne miejsce, gdzie można znaleźć znajomych, to w tym momencie już tylko prostacka wymówka, żeby udawać, że wszystko jest okej i bez szkoły będziemy nikim. Co jest ofc kompletną ignorancją rzeczywistości i głosów uczniów, którym szkoła zniszczyła życie. Ehhh, niestety w tym kraju zawsze tylko wszyscy udają, że jest super i wszystko działa. To jest trochę śmieszne - wszyscy cierpią, wszyscy narzekają, a jednak nadal będą grupowo udawać, że jest super i wszystko działa jak trzeba 😩
@@paulinazielinska4782 Podobnie, złe wybory (a raczej niskie poczucie wartości, brak poczucia sprawczości i co za tym idzie, tak naprawdę brak decyzyjności), co do szkół i kierunków, a co za tym idzie kompletnie nie kompatybilne osobowościowo środowisko. A młodzież potrafi być koszmarnie okrutna, o braku samoświadomości nie wspominając.
Też skończyłam liceum w dwa lata dzięki indywidualnemu tokowi nauki :D trik był tylko taki, że robiłam to w zwykłym liceum, więc nie było łatwo to załatwić. Wśród młodzieży, która uczy się w szkołach muzycznych to dość popularne rozwiązanie, bo mając dwie szkoły, musimy mieć kiedy ćwiczyć ;) jeździmy na konkursy, nie ma nas tygodniami przez wyjazdy. Zabawne było to, że byłam rokiem eksperymentalnym, który miał zupełnie nową podstawę programową. według niej musiałam skończyć szkołę, ale... nowe podręczniki miały pojawić się za rok. dostałam więc wymagania i uczyłam się z książek, internetu i miszmaszu różnych podręczników. Ale maturę już zdawałam z wyższym rocznikiem, czyli... według starej podstawy programowej :D Potem przeklęła mnie drukarnia, bo świadectwo ukończenia znów musiałam dostać według nowej podstawy programowej. Podobno musiała się ona przestawić na jedno świadectwo 😂 zapamiętają mnie do końca życia... 😇
@@OCEAN_OF_FOXES Tak, zdałam na Akademię Muzyczną. Kończę w tym roku kompozycję i studiuję też śpiew operowy. Dzięki ITN mogłam oszczędzić mnóstwo czasu, bo tematy przerabiałam dużo szybciej niż w szkole. Mogłam też bez problemów jeździć na konkursy.
@@krysia7795 Moze i lepiej oddaje, ale tak dziala yt, ze malo kto zyskal na tytule w 100% oddajacych tresc filmu... w zadnym razie nie potepiam, to zrozumiale dzialanie dla zwiekszenia klikalnosci i jak by nie patrzec - tytul nie klamie
Piękny przykład tego jak system pruski niszczy ludzi, ktoś z takimi zdolnościami w podstawówce był oceniany jako słaby uczeń, odciął tych wspaniałych oceniających (bo w szkole nie ma nauczycieli tylko są ludzi którzy cię oceniają i to jeszcze subiektywnie) i nagle się okazało że może zrobić wszystko co zechce.
Sama trafiłam w gimnazjum na możliwość edukacji domowej, która zdecydowanie wpłynęła pozytywnie na mój rozwój i pogląd na ogólne przyswajanie wiedzy 💖 Ogromnie polecam jako świetną opcja dla jednostek. Całkowicie popieram szersze poruszanie tematu ! Świetny wywiad 🤩
Ja bym też tak zrobiła, ale nikt mi na to nie pozwalał. Teraz mam ponad 30 lat i żałuję zmarnowanego czasu na coś tak wielce bezsensownego jak szkoła stacjonarna z klasami, przerwami, dojazdami, dziennikami i całym tym zabijającym w człowieku chęci syfem.
Ja po dwóch latach "mielenia przez system" przeniosłam syna na edukację domową. Młody odżył i największą karą byłaby chyba dla niego konieczność powrotu do szkoły. U nas egzaminy można zdawać przez cały rok, można się uczyć blokami i zdawać np. co miesiąc, żeby nie wszystko na raz. Można mieć wakacje już od marca (albo wcześniej). Nasza dyrektorka zachęca, żeby edukację wczesnoszkolną zdać we wrześniu, a potem się cieszyć możliwością poznawania świata. Mamy też dużo bezpłatnych zajęć organizowanych przez szkołę (np. zajęcia leśne), więc i potrzeby społeczne są zaspokajane.
Polecam z całego serca. Jesteśmy w Edukacji Domowej drugi rok. Inny wymiar życia całej rodziny. Szkoła stacjonarna odebrała nam wszystko. Edukacja Domowa przywróciła całą radość z życia ❤️
po prowadzącym widać jak nas wytresowali. Wydaje nam się, że tylko nauczyciel jest wstanie nas czegoś nauczyć?! Nic bardziej mylnego! w dzisiejszych czasach masz dostęp do tylu źródeł, że często zwykły systemowy nauczyciel to "cienki Bolek", który nie pasjonuje się swoim przedmiotem tylko sam wykuł na pamięć i powtarza rok w rok😞 Dobrze że są takie rozmowy. Dzięki.
Zazdroszczę tak bardzo... w moim przypadku niestety rodzice uważali, że chodzenie do szkoły jest ważne (bo " nie będę mieć wspomnień"), z kolei dwa lata w roku nie wchodziły w grę, bo "powinno się chodzić ze swoim rocznikiem". Nie potrafię im wybaczyć tych decyzji, bo trafiłam na ludzi, którzy nękali mnie przez całą edukację i jedyne wspomnienia ze szkoły to seria traum i poczucie zmarnowanego czasu
Współczuję, ale jednocześnie rozumiem twoich rodziców, sam aktualnie zaczynam czwartą klasę technikum i nie zamieniłbym normalnej szkoły na nauczanie domowe tylko dlatego, że przez ostatnie 3 lata przeżyłem masę wspaniałych chwil z niesamowitymi ludźmi. Osobiście uważam, że system edukacji jest zjebany i trzeba go natychmiastowo zmienić, ale kontakty z ludźmi to dla wielu osób jedyna motywacja by zjawić się w szkole. Według mnie twoi rodzice nie chcieli dla Ciebie źle, a wręcz przeciwnie i nie winiłbym ich za to, a bardziej za nie zmienienie zdania w momencie w którym zobaczyli, że zamiast dobrych wspomnień pojawiają się tylko te złe.
W gimnazjum miałem nauczanie indywidualne z matematyki ze względu na spine nauczycielki z moją mamą, materiał przerobiłem z nauczycielem także w 2 lata i zacząłem przerabiać rzeczy z szkoły średniej, jakbym miał możliwość to także bym sobie napisał egzamin i przez rok nie chodził na matematykę
Szkoda ze o tym nie wiedziałam wcześniej. Lubiłam szkole i lubiłam się uczyć dopóki nie zaczęli mnie gnębić w technikum. Wykończyło mnie to psychicznie. Jak pomyśle ze mogłam tego uniknąć to płakać mi się chce.
Też przeszłam przez piekło polskiego szkolnictwa, ale nie ma co rozpamiętywać przeszłości, ja poszłam na terapię psychologiczną i to bardzo dużo mi pomogło w życiu ogólnie 😉
Czy sądzicie, ze ucieczka ze szkoły do nauki w domu rozwiążemy problemy z coraz słabsza wytrzymałością psychiczna ludzi? Może należałoby pomyśleć nad zmianami w systemie, nad programem szkolnym, który zakłada ambitne cele dla każdego przedmiotu po równo, na beznadziejne prace domowe, które niczego pozytecznego nie wnoszą, powodując frustracje i brak czasu na znalezienie lub odkrycie pasji do któregoś z proponowanych przedmiotów albo czasu na zajęcia sportowe, muzyczne, artystyczne. Przedmioty -kolejna sprawa do przemyślenia, religia, która straszy piekłem i grzechem w 21 wieku! Czy psychologia, niezbędna do poznawania siebie i ludzkich zachowań i potrzeb itd itd Może nie likwidujmy szkol, tylko je modernizujmy na miarę potrzeb człowieka w 2022 roku, i kolejnych. Polska Szkola jest sto lat do tylu mentalnie, mówię o ministerstwie odpowiedzialnym za szkolnictwo.
@@nicenancy94 tu nawet o szkolnictwo nie chodzi tylko o rówieśników......klasy powinny być 5-8 osobowe by nauczyciel mógł prowadzić lekcje a u nas po 30 osób w klasie, nauczyciel ma frustracje bo gówno zarabia i męczy się z bachorami a do tego te dzieciaki zwykle z patolskich rodzin skąd wyniosły zero szacunku do drugiego człowieka
Coś w tym jest, dopóki miałem nauczanie indywidualne z powodu zdrowia "tak to się kiedyś nazywało" to szło mi całkiem nieźle. Wyprzedzałem swoją klasę o miesiąc z programem. Gdy wróciłem do szkoły, wszystko się posypało, nie potrafiłem osiągać tych samych wyników i nie wiedziałem dlaczego.
Podobnie jak wielu innych mam takie sobie wspomnienia z edukacji szkolnej. Ale na studiach poznałam dziewczynę, której nauczanie indywidualne zrobiło taką krzywdę że pozbierała się po 30tce. Miała takowe z powodu stanu zdrowia przez parę lat, ale potem wróciła do liceum. Na skutek braków w przebywania w szkole miała ogromne problemy w koncentracji na zadaniach, robieniu zadań na czas czy pilnowaniu terminów. Nauka do egzaminów była dla niej traumą bo w szkole nikt je nie nauczył by uczyć się na klasówkę na dany dzień, by napisać rozprawkę na taki a taki termin. Konieczność zrobienia czegoś na przyszły tydzień rozbijała ją tak, że ręce się jej trzęsły. I wyznała, że nikt nigdy nie wymagał od niej systematyczności czy planowania pracy czy kończenia na termin. Coś co było dla mnie i dla innych oczywiste było dla niej trudne i nauczyła się tego ale z trudem. Pewnie, że szkoła ma wiele wad. Ale jednocześnie uczy życia w grupie, tego że bywa ciężko, że możemy zostać źle potraktowani itd. Uczy kończenia zadań na czas i tego, że za brak wykonania zadania zostaniemy rozliczeni. Może ktoś u niej źle te nauczania źle prowadził ale ona wyszła na tym fatalnie. I na pewno nie jest jedyna. Zabranie dziecka z systemu szkolnego to też minusy bo widziałam to u niej. No i pozostaje kwestia kto będzie w domu z dziećmi, zwłaszcza młodszymi. To zwykle kobieta, co ma zawiesić na kołku swoje życie by tkwić w domu z dzieckiem. O ekonomicznych skutkach też trzeba myśleć i o tym że nie każda kobieta chce tkwić w domu. A po iluś latach w domu jest bezużyteczna dla rynku pracy. A w bajki o pracy zdalnej i podnoszeniu kwalifikacji przy dzieciach nie uwierze. Nie brakuje tych co zostali przejechani przez system szkolny, ani tych co źle wyszli od odcięcia od takiego. Nie ma jednego rozwiązania dla wszystkich
Chłopak chyba nie do końca ma świadomość tego jak zdolny jest. Taka forma nauki naprawdę nie jest dla wielu ludzi. Trzeba mieć ogromna samodyscyplinę, umiejetność uczenia się, organizacji czasu, samozaparcia itd. Niejeden poległ by właśnie na tym ze zrobi sobie tydzień czy miesiąc wolnego myśląc ze nadrobi to w późniejszym czasie…. I pewnie wielu na planach by poprzestało. Mądry i fajny chłopak.
@@szymprzew2 kpiną są takie komentarze, pewnie, że żeby zdać można się przygotować w tydzień o ile ma się jakąkolwiek ostałą wiedzę z gimnazjum czy wcześniejszych lat edukacji, ale żeby napisać je na poziomie żeby dostać się na medycynę, prawo na uw, fir na sghu czy na uczelnie w UK to jednak trzeba uczyć się 2 lata
Szkoda, że w przeszłości nie trafiłam na temat edukacji domowej i nie wiedziałam, że w ogóle jest taka możliwość, bo na pewno byłoby to coś dla mnie, tym bardziej że ze szkoły więcej wyniosłam traum, niż dobrych wspomnień. To, jak człowiek potrafi sam się uczyć pokazało mi, kiedy w gimnazjum musiałam pojechać na 3 tygodnie do sanatorium, gdzie mieliśmy zorganizowaną szkołę na zasadzie samodzielnej nauki i pojedynczej nauczycielki, która podchodziła do uczniów, jeśli ktoś miał jakiś problem. Ja bałam się, że jak wrócę do szkoły, to zostanę z tyłu z materiałem z matematyki, a bardzo mi na niej zależało, więc sama cisnęłam z materiałem. Po czym jak wróciłam do szkoły, to okazało się, że jestem kilka działów dalej w podręczniku, niż moja klasa. Niestety nie wykorzystałam tego doświadczenia i po powrocie do szkoły po prostu wróciłam do tempa szkolnego.
Dokładnie, w szkole bardzo dużo czasu marnuje się na osoby trzecie kosztem naszego, cennego czasu. Przedmioty typu religia, wf, wychowawcza, wdż, zapychacze, okienka, lekcje w stylu poprawa pracy klasowej, całogodzinne przepytywanie, recytowanie wierszy, obejrzymy sobie dziś film, ponosimy krzesełka na apel, pójdziemy na lody, albo omówienie podstawy programowej łącznie zajmują ogrom czasu, są nieokreślonym marnotractwem i zabierają znaczną część dnia. Nie wspominając, o tym że trzeba specjalnie wstać wcześnie o nienaturalnej porze, przygotować się i dojechać (u mnie był to dojazd 25km do liceum, więc minimum 30min autem). Ostatecznie do wszystkich egzaminów na koniec szkoły i tak trzeba przysiąść samemu i powtórzyć materiał. Pewnego razu, szykując się na 7-godzinny dzień w szkole uświadomiłam sobie, że przede mną zaledwie 2 lekcje, które faktycznie dziś coś wniosą - biologia i chemia, reszta niestety zapychacze. Do tego wszystkiego doszła jednak poprawa testu na chemi i omówienie próbnej matury na biologii. Na koniec dnia czekałam jeszcze 3h w mieście na mamę, żeby jak skończy pracę wrócić z nią do domu autem. Krótko mówiąc cały dzień zmarnowany... Osobiście jako samouk i obecnie również student medycyny widzę, że szkoła zabrała mi bezpowrotnie niesamowitą ilość czasu, którą można było poświęcić na samorozwój, za co, jak można stwierdzić po mojej wypowiedzi, mam do niej ogromny żal. Wystarczy trochę zaufania do młodych ludzi. Nie każdy ma wywalone w siebie i prowadzi do własnej autodestrukcji. Większość ma poukładane w głowie i chce coś osiągnąć, a już na pewno nie zajmować się w szkole pierdołami. Proszę ceńmy swój czas.
Wspaniały człowiek. Motywacja dla każdego człowieka młodego i starszego. Gdyby każdy byl tak zorganizowany to jak by ten świat super funkcjonował. Podejrzewam że rodzice za Twoich młodych lat bacznie obserwowali rozwój i chociażby ten bechawiorysta i inne rzeczy. Opowiedz coś kiedyś o relacji z rodzicami iż jestem ciekawy jaki oni mają wpkyw na to jak szybko dorastamy i racjonalnie myślimy bo jestem w szoku ja w Towim wieku byłem z dala od takich rzeczy i w ogóle. Dopiero po czasie dopiętnowuje się głowa ale niestety na niektore rzeczy jest już za późno. Szacunek dzięki takim ludziom świat idzie do przodu.
W liceum zmieniałam szkołę. W poprzednim liceum nie miałam łaciny. Musiałam nadrobić pierwszy rok i zdać z niego egzamin na początku roku szkolnego, żeby móc kontynuować lekcje z całą klasą. Cały ich roczny materiał ogarnęłam w jeden weekend, zdając pierwszy rok na piątkę... Wierzę, że można bez problemu przerobić dwuletni materiał w jeden rok, jeśli ktoś się do tego przyłoży.
Panie Gebura pana umiejetnosc prowadzenia rozmowy, pana kultura prowadzenia rozmowy jest powalajaca. Jest pan drugim dziennikarzem polskim, ktorym sie zachwycam. Wsrod dziennikarskiej holoty jest pan supergwiazda. Umiejetnosc sluchania swoich gosci jest zachwycajaca. Nie przerywa pan wypowiedzi, nie medrkuje. po porostu uwaznie pan slucha.Szalenie mi pan imponuje swoim taktem i gigantyczna wrecz kultura. Tak trzymac. Wlasnie tak.
Sama ukończyłam liceum, niewiele do niego chodząc. Starałam się tylko nie opuszczać lekcji matematyki, chemii, fizyki. Mój system: chodzić na początku, nałapać sobie dobrych ocen. Pilnować 50% obecności, żeby nie być nieklasyfikowanym. Niektóre przedmioty można było bez problemu poczytać sobie samemu z książki i przyjść tylko na sprawdzian. Hakować jeszcze wtedy nie było co, w końcu matura w 2003 roku :)
Takie nauczanie na pewno niesamowicie przygotowało do studiów, gdzie wiele trzeba się uczyć na własną rękę. Ja jednak nie dał bym rady tak sam się uczyć. W szkole zawsze przyswajalem materiał na lekcjach i to mi wystarczalo by mieć zadowalające oceny. A w domu nie uczyłem się w ogóle, a zadania domowe robiłem na odpierdol, bo nauczyciele sprawdzali tylko czy zadanie było zrobione, nieważne że całe źle, ważne, że było
Super, że został poruszony ten temat. :) Ja sama dowiedziałam się o takiej możliwości dopiero jako osoba dorosła. Wcześniej myślałam, że jest to zarezerwowane dla osób mierzących się z poważną chorobą lub niepełnosprawnych. Dla części uczniów jest to świetne rozwiązanie!
Ja również dowiedziałam się o takiej opcji jako osoba dorosła i bardzo żałuję że nie miałam takiej możliwości... Jestem mocnym introwertykiem i dla mnie szkoła to był koszmar.
NIESTETY, ten wywiad może być trochę manipulacją widzem. Mówię to jako były nauczyciel. Każdy nauczyciel po zapytaniu, jacy uczniowie są tymi ''najgorszymi'', odpowie, że ci najbardziej inteligentni, którzy celowo przeszkadzają i trolują, zwłaszcza w licznych słabych klasach. Bo co innego jeśli to jest dobre liceum z dobrymi ucznimi. ale jak sie ma w podstawówce trzydziestu średniaków i słabeuszy i jednego takiego Michała, to przeważnie będą go karcić ocenami i złym zachowaniem, bo niestety trzeba by takim poświęcic połowę lekcji, a tak się nie da. Taka osoba jest na tyle inteligentna i bystra, że faktycznie jest w stanie ogarnąć samemu wszystkie przedmioty w domu samodzielnie. Wy, niestety po obejrzeniu takiego materiały, myślicie że tak może każdy. No niestety nie może. Bo zdecydowana większość uczniów słabo sobie radzi samodzielnie z przedmiotami ścisłymi jak matma, chemia czy fizyka. Na drugim miejscu wg. mnie są języki obce. Ale nie Michał. On radzi sobie tymi doskonale i teraz większość sobie myśli po obejrzeniu, bo jako Polacy zawsze mamy lekkość porównywania się do innych, co mają lepiej, ''ja też bym tak mógł, albo szkoda, żę ja tak nie zrobiłem''. Zapewniam was, że połowa z was albo i większość poniosłaby porażkę. Zaraz zaczęłyby się przymusowe korepetycje. Pozdrawiam.
Przerobienie materialu nie jest takie ciezkie, skupiasz sie na wazniejszych przedmiotach odchodzi ci sporo niepotrzebnych jak wdz wf kultura, 20 minut skupienia w domu to lepsza nauka niz 45 pajacowania w klasie i sluchania nauczyciela ktorzy zazwyczaj nie wiedza co mowia
Wiedzą, tylko nie umieją tego przekazać ponadto inaczej się uczy osoby które chcą się uczyć a inaczej będę tłuków, którzy mają wszystko w nosie i myśląc o tym żeby wypić, zajarać i zaliczyć karyne
@@CrashSs-vx9rj no zeby przygotowac się do matury jest kompletnie niepotrzebny tym bardziej w takiej formie w jakiej jest w szkołach ( mieszany wf z dziewczynami na którym trzeba uwazac co sie robi), oczywiscie sport jest czyms pozytywnym ale nie musisz isc na zajecia zeby sie poruszac
Bardzo interesujący wywiad. Uważam, że tego typu edukacji nie należy traktować jednak jako remedium na stan polskiego systemu edukacji, ale bardziej jako ciekawą alternatywę. Jest to niesamowita opcja dla ludzi ponadprzeciętnie uzdolnionych w jakimś konkretnym obszarze, mających jasno postawiony cel i posiadający ogrom determinacji. Są to wszystkie te cechy, które posiada chłopak z wywiadu. Homeschooling nie jest dla wszystkich i śmiem sadzić, że mocno przeciętny uczeń nie odnalazłby się w tym. Jednak spora część osób wymaga kogoś kto będzie stał nad nimi z batem, bo sami nie są się w stanie zmobilizować do pracy. Z kolei dla kogoś niechcącego marnotrawić multum godzin na siedzeniu, słuchaniu bezsensownych treści, ale wiedzących czego chcą - super opcja.
Ja właśnie skończyłam liceum w ED, byłam też w gimnazjum, napisałam normalnie maturę, było super, polecam :))) Są plusy i minusy oczywiście, ale ogóle jestem mega zadowolona. Byłam w montessori mountain school i bardzo ich polecam.
Mam ponad 30 lat i chodziłem do klasycznej podstawówki. Klasyczne gimnazjum, a potem liceum. Kiedy zdałem maturę i poszedłem na studia to poznałem ludzi z całej Polski. I powiem Wam jedno. Wśród tych setek czy nawet już tysięcy ludzi nie znałem prawie nikogo, kto wspominałby podstawówkę, gimnazjum i w ogóle całą przedmaturalną edukację. Nikt nie przypominał sobie tych lat, a tym bardziej prawie nikt nie przywoływał pozytywnych wspomnień. Spotkałem może dwóch typów, którzy raz chwalili się rozróbą w podstawówce i tyle. Nawet jak sam zagadywałem ich i chciałem pogadać o szkole, to ci z przerażeniem i upokorzeniem w oczach ucinali temat. Nie chcieli nawet rozmawiać o szkole. Całe pokolenia bez wspomnień.
Mało osób chce rozmawiać o nieprzyjemnych i czasami nawet traumatycznych doświadczeniach. Też nie miałbym nic pozotywnego do opowiadania o swojej podstawówce.
To witam, mam 30 lat i bardzo dobrze wspominam gimnazjum/liceum, czasy za którymi nieraz tęsknię i masą zajebistych wspomnień. Tak twierdzi większość moich znajomych z którymi defacto do dziś utrzymujemy kontakt i znamy się właśnie od czasów gimnazjum/liceum a niektórych z podstawówki. Moi najlepsi przyjaciele to ludzie z liceum/gimnazjum do dziś, nie wspominając o ogromie całej reszty wspomnień z klasą/rówieśnikami, wycieczek, zielonych szkół itd. Czas na zabawę, młodość, poznawanie ludzi i pierwsze miłości. Nie zamieniłbym tego na żaden homeschooling.
@@Morderuk Bardzo dobrze, że masz wspomnienia. W moim przypadku mam dobre wspomnienia z liceum i studiów. Niestety, ludzie byli już tak poharatani, że nie chcieli o niczym wspominać, ani tym bardziej rozmawiać o przeszłości. Głównie płacz, żal i rozpacz. A im młodsi tym było ich więcej.
chodziłem do liceum zaocznego [tylko w weekendy] po to żeby móc pracować i zarabiać bo nie pochodzę z bogatej rodziny, teraz mam tytuł magistra :) bardzo polecam!
Jakbym wiedział to też bym z tego skorzystał... W tym roku pisałem mature, egzaminy zawodowe zdałem z ładnym wynikiem według mnie, i większość uczyłem się w domu sam i tak bo na zdalnych nauczyciele nic nie potrafili nauczyć
Wydaje mi się, że twoim problemem nie było chodzenie do szkoły, a chujowi nauczyciele, którzy w niej uczyli. Co do egzaminów zawodowych według mnie zdanie ich bez zajęć praktycznych jest prawie nie możliwe, sam na zajęciach praktycznych w miesiąc nauczyłem się więcej niż przez 2 lata nauki teorii. (przy okazji jestem przed czwartą klasą technikum po pierwszym egzaminie zawodowym)
Szkoda, że nie wiedziałem o homeschoolingu wcześciej. Jakbym wiedział to bym solidnie rozważył wybranie takiej szkoły. Lubię się uczyć samemu, w szczególności z informatyki (chcę zostać informatykiem). W niej wiem więcej w większości obszarów niż jest wymagane na egzaminach zawodowych, a to czego nie wiem to dlatego, że ta wiedza nie była mi do tej pory potrzebna i jestem w stanie się tych rzeczy nauczyć w 1-2 miesiące.
Ja tam dobrze wspominam szkołę. Nigdy nie miałem żadnych problemów. Sporo ciekawych ludzi poznałem. Nauczyciele byli różni ,ale każdy z nich był człowiekiem . Dopóki ktoś potrafił się zachować i nie świrował byli wporządku.
Myślę, że ten styl nauczania jest dobry dla dwóch typów ludzi. Osoba która jest zdolna i chce osiągnąć jak najwięcej, ale klasa za tą osobą nie nadąża dlatego musi często czekać na innych i traci przez to czas. Drugi typ to osoba którą podejrzewam jest kolega w wywiadzie czyli, zdolny, ale leniwy. Nie wierzę, że osoba która generalnie się słabo uczy, nagle jak tylko zostanie w domu to będzie naglę uczniem 5-6'owym. Zresztą, jak on dostał się na medycyne to musi mieć ogromną łatwość w przyswajaniu wiedzy teoretycznej, ale jak chodził do szkoły pewnie mu się po prostu nie chciało mu się wykuwać, tak jak szkoła to wymagała, dlatego zmienił system nauczania i robił to kiedy chciał.
Polecam Ci z całego serca. Inny wymiar życia. Spokojne, stabilne życie. Znika depresja, lęki, znika poczucie niskiej wartości. Jeśli ktoś ma złe skojarzenia z klasyczną szkolą, edukacja domowa to jak szóstka w totka.
@@TakaKluska wlasnie koncze 8 klase i zamierzam iść do chmury
2 роки тому+13
Matemaks, matemaksem :D na studiach docenisz Mistrza, Słońce Peru, tego, który pozwala przecałkować się przez studia, jego ekscelencję Krystiana Karczyńskiego :D
Z czasów licealnych zostały mi tylko fobia społeczna i depresja, które ciągną się za mną do tej pory, a minęło kilka lat. Gdybym wiedziała, że istnieje taka opcja, skorzystałabym z miłą chęcią.
fajny, młody, zdolny, ambitny chłopak ;) mam nadzieję, że będzie z niego wspaniały lekarz 👍 a o stypendiach będę podawać info młodszym pokoleniom, bo rzeczywiście jest potrzeba o tym mówić, ponieważ w niektórych przypadkach to naprawdę może ułatwić komuś edukację i rozwój
@@aveprussia7065 dokładnie jak kolega wyżej napisał. Oczywiście że są wyjątki, ale w skrajnej większości system jest podobny. Wiem jaki jest system w Finlandii i zazdroszczę im tego, ale niestety poziom nauczania o pieniądzu i ogólnie o systemie ekonomicznym na całym świecie jest tragiczny. Trzeba się samemu w tym odnaleźć
Brzmi jak rozwiązanie dla wielu osób z adhd, większość dzieci z tym zaburzeniem otrzymuje łatkę "zdolnych, ale leniwych" i czuje się gorsza i jest tak postrzegana ponieważ ma obok siebie neuronormatywnych rówieśników. Od zawsze miałam problemy z nauką i myślałam, że jestem po prostu leniwa i nie jestem stworzona, aby być dobrym uczniem (przy okazji to stało się powodem dużych kompleksów i niskiego poczucia własnej wartości), jednak tak samo jak w przypadku bohatera tego odcinka, kiedy dostałam możliwość uczenia się czegoś poza systemem na własną rękę (tutaj także egzamin gimnazjalny, musiałam uczyć się sama do egzaminu, bo miałam jako jedyna niemiecki zamiast angielskiego), kiedy nie porównywałam się do innych osób. Trudno było się wyrwać z poczucia, że bycie przykładną uczennicą jest także dla mnie, ponieważ nikt nigdy mnie nie zdiagnozował. Marzy mi się, żeby nauczyciele i psychologowie szkolni byli świadomi, że coś takiego istnieje i dzieci były prędko diagnozowane. Adhd kojarzy się głównie z ruchliwymi (niesłusznie najczęściej chłopcami, ale dziewczynki także mogą mieć adhd), natomiast dotyka również sfery psychicznej i objawia się w problemach w nauce. Dziękuję za odcinek i sorki za oversharing
Ja marnowalam życie w każdej szkole, zamiast się uczyć i rozwijać walczyłam o przetrwanie bo się na mnie tzw koledzy i koleżanki wyzywaly...normalna edukacja zaczęła się jak poszłam na studia. Nie dość że się uczyłam tego co chciałam to jeszcze miałam fajnych znajomych. Tyle.
Gratuluję Michał👍Pozdrawiam⚘Życzę powodzenia i zostania lekarzem, ktory oprócz robienia kariery i pozyskiwania wysokich profitów -wyprowadza ludzi z chorób🍀mam na myśli przeciętnego pscjenta.a nie tylko ludzi majętnych.. Swoją drogą zniesienie przydiięgi Hipokratesa jest dla mnie dużym zaskoczeniem i zastanawia CZEMU lub Komy taka decyzja ma służyć ? Ciekawa jestem, rrodziców Michała,którym gratuluję syna 👍🎆🍀bo takie dojrzałe podejście do życia nie bierze się z nikąd...No i ta wiedza nt możliwości takiej formy nauki a potem uzyskania pomocy finansowej rozchodzi się raczej pocztą pantoflową...znajomy znajonemu.
Do wszystkich osób, które niedawno skończyły, bądź kończą liceum/technikum, - nie obwiniajcie się i nie narzekajcie, że tego typu opcja przeszła Wam przez palce, bo nawet przemielający system poprzez pandemię dał nam 50% nauczania domowego, więc mogliśmy sprawdzić jak to jest ;)
@@gabrryska Może nie formą nauczania, ale stylem na pewno. I różnica jest odczuwalna, osoby z różnymi lękami i obawami podczas przebywania wśród dużej grupy ludzi to dobrze rozumieją...
Po pierwsze - gratulacje, jest Pan przykładem ! Po drugie, fajnie, że zostało podkreślone to, że nie jest to metoda dla każdego i że należy to traktować jako cel do samodoskonalenia i rozwoju, a nie jako ucieczkę do "nic nie robienia".
Gdybym wiedział, że takie rzeczy są w ogóle możliwe w Polsce, chętnie skończyłbym technikum w 2 lata, bo materiału absolutnie nie było na więcej, tylko siedzieliśmy i piliśmy kawę/herbatę
Edukacja domowa jest świetnym rozwiązaniem, ale nie dla wszystkich. Chłopak z filmu jest łebski, ogarnięty, szuka i docieka. Dzieciaki z jakimikolwiek trudnościami, nie ogarniają edukacji domowej. Warto oczywiście spróbować, ale trzeba wiedzieć, że jak się nie zda egzaminów na koniec to się wraca do systemu
Jakie to urocze, że on myśli, że wszyscy są tak samo bystrzy i inteligentni jak on 👌 Jakbym ja w wieku 16 lat uznała, że ogarnę to sama to pewnie bym teraz była bezdomną alkoholiczką, bo codziennie zaczynałabym od jutra.
Szukałam takiego komentarza, bo po tym wywiadzie trochę odniosłam wrażenie, że chłopak żyje w jakiejś bańce. No niestety, nie każdy ma te same możliwości, również te intelektualne czy dotyczące przyswajania wiedzy. No i cóż, nie każdy "musi w końcu nauczyć się samodzielnej nauki". Absolutnie nie hejtuję, żeby nie było, po prostu mówię o swoich odczuciach.
@@honkastonka9375 moim zdaniem ta bańka, o której mówisz wynika właśnie z tego, że nie miał on takiej styczności z przeciętnymi uczniami w szkole, a na studiach lekarskich trafił do środowiska wybitnie ambitnego i pracowitego, stąd mógł odnieść złudne wrażenie, że nauka w domu to dobre rozwiązanie dla każdego
@@piotrkoleszka to jest kwestia bardzo indywidualna, sama znam osoby, które potrafią się zmobilizować tylko pod presją nauczyciela/wykładowcy, stąd wydaje mi się, że nie powinno się generalizować w tej kwestii
Ja bym zmodyfikował programy i wprowadził przedmioty "Makroekonomia i geografia społeczno gospodarcza" "Finanse osobiste" "Gospodarcza historia Polski i Świata". To są rzeczy praktyczne i naprawdę młodzież je ogarnie i jeszcze będzie zaciekawiona. No ale niestety z dużym prawdopodobieństwem w takim programie trzebaby spojrzeć krytycznym okiem na postępowania rządowe a to już z miejsca raczej je skreśla.
@@kubuspuchatek2950 Tu chodzi o fakt, iż rząd czerpie zyski z wychowywania debili. Wykształceni i samodzielnie myślący są wrogiem, trzeba zaniżać oczekiwania i edukację aby łatwiej manipulować. Ale to minie, pokolenie Y, Z czy X już pokazuje że w życiu trzeba myśleć a nie pracować.
Jak ja zazdroszczę temu chłopakowi. Gdybym ja te 10 lat temu wiedziała o tej opcji, pewnie nie musiałam przepracowywać tematu mojej edukacji w szkole średniej na terapii. Tyle złego by mnie ominęło. Szkoda, ale co do mnie, to już i tak "po ptakach", mam nadzieję, że wiele osób skorzysta z tego materiału. Pozdrawiam autora materiału, gościa i wszystkich oglądających.
Robiłem liceum eksternistycznie - z powodu różnych problemów życiowych. 3 klasy w pół roku - ucząc się w domu, bez niczyjej pomocy, przychodziłem po prostu na egzaminy. zdany egzamin = zaliczone liceum z danego przedmiotu. egzaminów jest 11, można zdać je wszystkie w jednej "sesji" czyli w jakieś 2 tygodnie. 90% osób nawet nie wie, że jest taka możliwość. jak z różnych powodów nie skończyło się szkoły średniej, to w dowolnym momencie życia można praktycznie "z marszu" podejść do takich egzaminów.
edukacja domowa jest niesamowita. ale smutne jest jak wiele osób jest sceptycznie nastawionych dla takiego rozwiązania. przez wiele zajęć zupełnie nie związanych z zainteresowaniami, w dodatku z wiedza przedstawiana na nich w sposób mało oryginalny lub zapadający w pamięć gdzie człowiek nie ma szczególnej chęci poszerzania wiedzy, pomimo faktu ze ogolnie jest zafascynowany nauka ogolnie pojętą, tracimy czas. sadze ze rozpowszechnianie nowych, personalizowanych i elastycznych metod i systemów nauczania jest niesamowicie ważne. tak dużo dałabym za to, by większość osób nie była do tego rozwiązania sceptycznie nastawiona. dobrze ze nagrywacie takie treści, mam nadzieje ze edukacja domowa zostanie rozpowszechniona i pokaże osobom które obecnego szkolnego absurdu nie doświadczyły, ze sposób uczenia się dla każdego może być inny:)
Jestem przykładem człowieka przemielonego przez ten chory system edukacji. W szkole podstawowej również byłem miernym uczniem i wysyłano mnie do szkoły zawodowej i mówiono, że będę kopał rowy 😅 Ale, w domowym zaciszu interesowałem się programowaniem i matematyką. W moim przypadku problem był taki, że program nauczania był dla mnie nudny i nie przedstawiał żadnej realnej wartości 🤷 Ale, zdałem egzamin i w liceum ruszyłem z kopyta, i wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż zakładali wychowawcy w "podstawówce". Dzisiaj robię to co lubię i mam z tego satysfakcję, i pieniądze. Niestety, szkoły publiczne są maszynkami do mielenia mięsa. Nie dostrzega się osobowości czy zainteresowań u innych. Nie każdy chce się uczyć wszystkiego kiedy może poświęcić cenny czas w specjalizowaniu się w konkretnej dziedzinie. Ogólna wiedza jest potrzebna, ale wiele rzeczy przychodzi z czasem, również chęć ich poznania w zależności od potrzeb życiowych.
Ja podobnie zdawałem haha :D Tylko to było coś na takiej zasadzie że przychodziłem do szkoły się podpisać że jestem obecny i wychodziłem, na koniec semestru się przychodziło i w 3 dni zaliczało cały program Licealny bez problemu nawet nie ucząc, babki były na tyle spoko że i tak przepuszczały, zaoczne licea to góra złota
@@Pawcio2115 Masz zajęcia sobota, niedziela co 2 tygodnie i tyle. Ale kto umie myśleć ten nie marnował tych 2 dni tylko przyszedł, się podpisał i wyszedł, jedynie na koniec semestru idziesz do każdej babki i mówisz że chcesz zaliczyć, zrobić jakieś prace bo nie masz ocen i ci dają co masz zrobić
Nigdy nie tęskniłam za szkołą w trakcie ED, można poznać ludzi choćby wtedy kiedy się przyjeżdża (2 razy w roku) na egzaminy, gdy są inni uczniowie, którzy też na nie przyjechali i jesteście w tym samym hotelu, albo nie wiem czy Dale to jest, ale kiedy chodziłam do ED wchodziły klasy pod opieką animatora (taki nauczyciel który wspiera Twój pomysł na projekt), z którym chodzicie do muzeów, galeria sztuki itd. celem tej klasy jest stworzenie projektu (jakiegokolwiek chcesz to ty wyznaczasz cel) moim była budowa domu kopułowego w mini wersji. Ta klasa obejmowała uczniów z terenu danego województwa u mnie było ok.12 osób, spotkania raz na msc. chyba.
" Rodzice nie wierzą w swoje dzieci " To jest PROBLEM... Sam pracuje nad tematami z dziedziny poprawy relacji rodziców ze swoimi dziećmi i cały czas mnie to zaskakuje jak wielu rodziców się z tym boryka.
Jeśli te egzaminy na zaliczenie roku zawierają z sobie główny materiał, nie ciekawostki zapisywane na marginesach podręczników to sama bym tak chciała. Było by o wiele łatwiej. Pamiętam ze szkoły popierd***nego nauczyciela historii który co zajęcia robił kartkówkę i kazał wypisywać KAŻDĄ możliwą datę i miejscowość z zajęć wcześniej. Jak i babkę z fizyki siedzącą całe zajęcia w kantorku popijać ćwiartkę, każąca przerobić materiał samemu i też robiąca kartkówki co jakiś czas - faktycznie nas nie ucząć. Pominę szurniętą katechetkę gadającą do kwiatków i zmuszającą do oglądania filmów z aborcji - równocześnie szykanując te dziewczyny które zaszły w liceum w ciążę. A na końcu jeszcze jak przedszkolak strzeliła focha na całą moją klasę za to że chciałam zabrać SWOJĄ PRACĘ nad którą spędziłam MIESIĄC (portret papieża na dużym formacie) na egzaminy wstępne do wydziału artystycznego. System nauczacia jest zesputy, ale to przez część samych nauczycieli którzy "uczą" - są psychicznie chorzy, jedni mają zbyt wysokie mniemanie o sobie i uważają że ich lekcje są najważniejsze i mamy do nauki tysiące nieistotnych piedoł, albo są tak popierdoleni że wstawiają pały za brak ołówka , albo wpadają na genialne pomysły by kazać szyć flagę Polski na kolejne zajęcia - a jak przyniesiesz zły rozmiar, pała. I to wszystko dzieje się na pioziomie Liceum. Moje życie z liceum wyglądało tak, że szłam do szkoły po to by pojść na kartkówki, wysłuchać czego chcą nauczyciele od nas na kolejne zajęcia, po czym szłam do domu, jadłam obiad, szłam spać (na 2 godz, bo same zajęcia od 8-15 dzień w dzień były dla mnie po prostu wyczerpujące), po czym budziłam się i przerabiałam sama wszystkie materiały wieczorami, bo w szkole niczego nas w rzeczywistości nie uczono. *Jako jedyna z mojego roku chciałam podejść do matury z roszrzeczonego języka angielskiego, ale podchodziłam ostatecznie tyko do podstawowej. Ktoś w szkole albo nie przekazał mojego zgłoszenia, albo nie wiem co się stało, bo nie przysłano nawet egzaminu próbnego.
19:42 to ja będę szukał dziury w szukaniu dziury. Nie dla każdego spędzanie czasu z rówieśnikami jest takie przyjemne. Znęcanie się, obrażanie, gnębienie, wyśmiewanie. Z mojej strony przez covida nie mieliśmy czegoś takiego jak studniówka. Z resztą tu pojawia się też zwykle presja, że wypadałoby przyjść na nią z osobą towarzyszącą, pokazać że nie jest się przegrywem. No i cóż, za dużo dziewczyn w mojej szkole (technikum informatyczne) to nie było, a w mojej klasie to w ogóle
Skończyłem maturalną z frekwencją 63%. Jakbym wiedział, że mam taki zapas, to bym, zrobił 51. Do matury uczyłem się 2 tygodnie i zdałem całkiem dobrze. W szkole wiecznie "nie mam dziennika", póki jeszcze nie było elektroczninych, sprawdzanie obecności, 40min dziennie, przy założeniu, że 8 lekcji dziennie i każde sprawdzenie zabiera 5 minut razem z rozpakowaniem nauczyciela. Później jeszcze przepytywanie 2 osób i kolejne 15 minut z lekcji w plecy, a reszta uczniów siedzi i myśli o niczym i marnuje czas. Szkła to jebana patologia i jestem baardzo zadowolony, że już nie muszę chodzić do tej placówki.
Polskie szkolnictwo to jest zart. :D w USA naprzyklad masz tak ze w liceum robisz klasy ktore zalcizaja sie na pierwszy rok studiow i jak idziesz na studia to mozesz miec juz rok zaliczony ogolnych przedmiotow
Super sprawa. Ja w szkole popadłam w depresję. Przeszłam na nauczanie indywidualne gdzie godzin nauki było przynajmniej o polowe mniej niż w szkole. Uczyłam się sama w domu i matury zdane tak, że można się tym chwalić.
Nienawidziłam szkoły i przesiadywania tam przez 7h dziennie. Z jednej strony nauka w domu brzmi super ale w szkole też uczymy się przebywania z ludźmi, rozwijamy zdolności interpersonalne i to trzeba też zrozumieć. Nawet jeśli nas inni męczą psychicznie to niestety życie tak wygląda i w szkole i po jej zakończeniu. Dodatkowo jeśli ma się w sobie wystarczająco samozaparcia to na pewno w ciagu 3 lat można się nauczyć wystarczająco samemu w domu, zostać laureatem olimpiady i iść na dobre studia. Niestety w szkole po 8h poza domem ciężko się zmusić żeby się w domu dodatkowo, nauczyć, odrobić lekcje i przerabiać dodatkowy materiał na konkurs, 24h na dobę nie wystarczą...
Czym innym jest radzenie sobie z trudnościami interpersonalnymi jak jesteś dorosła, ukształtowana i rozwinięta emocjonalnie a czym innym jest jak masz 14 lat i ktoś cię gnoi i sytuacja dotyka Cię dużo bardziej i inaczej niż człowieka dorosłego i nie masz umiejętności radzenia sobie jak człowiek dorosły. Akurat argument dot. Kompetencji społecznych jest absolutnie nie trafiony.
@Paulina Zielińska ale wiesz, że z przekroczeniem magicznej osiemnastki nie stajesz się nagle inną, dorosłą osobą? Kształtują cię twoje wcześniejsze doświadczenia i jeśli z danym problemem spotkasz się pierwszy raz w wieku 24 lat na studiach, to nie znaczy, że lepiej sobie z nim poradzisz niż mając lat 14
@@mj9502 mam 35 lat i doskonale to wiem, mimo to uwierz że tamte doświadczenia w niczym konstruktywnym nie przysłużyły mi się w dorosłym życiu i nie mam na myśli żadnej wspominanej bariery 18, to doświadczenia zawodowe dorosłego wieku miały ma mnie wpływ kształtujący a tamte tylko destruktywny. Pomijam podniesiony wątek studiów bo to zupełnie inna para kaloszy i jako dorosły człowiek powinieneś/powinnaś to wiedzieć
@@paulinazielinska4782 XDDDDDD a niby gdzie masz się nauczyć tych umiejętności, jak nie przez swoje życie. Badania dowodzą, że okres dziecięcy najbardziej rozwija umiejętności w kontaktach międzyludzkich. Uważasz, że młodość jest zbędna? To głupia jesteś. Przypomnij sobie doświadczenia i czego z nich się nauczyłaś
Fajnie, że Dawid Podsiadło podzielił się swoją historią
Dawid to nie ten bank;)
małomiasteczkowa twarz
Małomiasteczkowe słowa
@@baltazarsb606 małomoasteczkowy styl
Małomiasteczkowo kocham
Uwielbiam to, że nowe pokolenia umieją żyć inaczej niż my, więcej czerpać z życia i nie poddawać się systemowi. Brawo!
A i tak twoje pokolenie będzie je gnoic tylko dlatego że robią to inaczej bo inaczej= źle xD jebany beton
I też inna sprawa, młodzież ma narzędzia jak się konstruktywnie buntować ☺️
uwielbiam takie podejście do życia jak Pana, nudzi już ciągłe narzekanie starszego pokolenia, że jaka to młodzież ogłupiona przez te smartfony, sami piszący to na odmóżdżającym facebooku
@@aderek kurde wiesz co ? Moim zdaniem niestety większość ludzi NIE ROZUMIE swojego miejsca w społeczeństwie. W pewnym momencie to młodsze pokolenia uczą te starsze pewnych rzeczy a narzekanie na młodszych (pominę, że było od zawsze bo odkryto na terenie Iraku tabliczkę z okresu Babilonu "Młodzież oszalała, jesteśmy zgubieni" 😅) bardzo często jest pogardą i brakiem zrozumienia a na czym młodym bardzo zależy? Na wysłuchaniu, uznaniu i akceptacji. Rzeczywiście problemem wśród młodych aktualnie jest to, że mają coraz większe problemy w nawiązywaniu i budowaniu relacji oraz to, że rodzice często gdzieś zaniedbują obowiązek wskazywania granic i egzekwowania pewnych zasad. Ale skąd to się wzięło ? Jestem rocznik 91 i u mnie alkoholizm i przemoc domowa + ubóstwo oraz bieda były taką codziennością, że nikogo to nie dziwiło. No i poprzedni system skutecznie ogłupiał ludzi którzy z pogardą, przemocowym autorytaryzmem podchodzili do dzieci i młodzieży myśląc, że "dzieci i ryby głosu nie mają" ale mieszkanie się od państwa dostało. Tacy ludzie to rodzice moich pokoleń w ogromnym procencie. Ludzie tacy jak ja często się po prostu teraz od tego niewłaściwego podejścia się zaczęli po prostu odcinać i chcemy dać swoim pociechom to czego nie mieliśmy ale... Teraz mieszkania nie dostanie się od zakładu pracy i coś co jest podstawowym dobrem uchodzi za osiągnięcie życiowe i trzeba na to zapierdalać przynajmniej na jeden etat i to w przypadku dwóch osób więc w tym błędnym kole czasu na dziecko po prostu nie ma bardzo często. Więc zamiast narzekać na młodych uważam, że trzeba im okazywać zainteresowanie.
@@Channel1Pzn ma Pan 120% racji. Ja uważam, że wina nigdy nie leży po jednej stronie, ale problemy u młodych osób w dużej mierze nie są ich winą, tylko ich rodziców i nieprawidłowego podejścia. Wiem, że kiedyś było gorzej pod względem wychowywania dzieci i rozumiem, że niektórzy po prostu nie byli dobrze traktowani w dzieciństwie i to przekłada się na dziś, ale z drugiej strony czy nie powinni właśnie swoich dzieci chronić przed tym, co dotknęło ich? Myślę, że wystarczyłoby po prostu zrozumienie wśród obu stron
Jak tak o tym myślę, to w szkole często pół lekcji było tracone na przepytywanie pojedynczych osób lub uspokajanie jakichś klasowych łobuzów. Myślę, że faktycznie samemu można w dużo krótszym czasie się wyrobić z nauką, bo się skupiasz tylko na sobie.
W ogóle szkoła to strata czasu. Ja byłem zawsze słabym uczniem z matematyki, i próbne pisałem ledwo na 30%-35%. Po tym jak przysiadłem na miesiąc z matemaksem, i postanowiłem, że zrobię sobie miesięczne wagary przed maturą (oceny były juz wystawione) i po tym jak sam samodzielnie się uczyłem - w swoim tempie, a nie na wariata, gdzie leci temat za tematem - ogarnąłem maturę na 60%, czyli prawie 100 procentowa poprawa. Już nie mówiąc, że z wiedzy w szkole nie zostaje w głowie nawet 5% tego co się wkuwa na blachę, ale to już inny temat.
Szkoła uczy i programuje cię na robota, warto szkołe skończyć ale tylko tak przy okazji a poza tym się rozwijać.
@@Oskarrr91 Szkoła uczy, że masz odbimbać swoje godziny, i posłuszeństwa wobec wyższych rangą
@@mozdzierz95 też zdałam matme z matemaksem xD Nie ucząc się matmy całe gimnazjum i liceum
@@hannahenzel95 hahaha!
Chcę mi się płakać nad tymi wszystkimi zmarnowanymi latami. Nic nie pamiętam, co byłoby godne zapamiętania, jeśli chodzi o wiedzę. Tylko docinki rówieśników, unikanie ich na przerwach, czepialstwo nauczycieli i wszechpotężną głupotę.
to przykre, ze masz takie wspomnienia, ale nie dla każdego szkoła tak wygląda. Nigdy mi nikt nie docinał z rówieśników. Natomiast to jak zachowują się dzieci /młodzież zależy od ich wychowania . Tak wychowujmy nasze dzieci, aby były dobrymi ludźmi dla innych!!! to zalezy od ans wszytskich!
Mam tak samo ;)
Rozumiem Cię, przeszłam przez to samo. Do dzisiaj, a od matury minęło w moim przypadku 9 lat, mam koszmary związane z ogólniakiem.
Oczywiście nic mnie nie nauczyli, tylko czytać i pisać, za to szczerze ich nienawidzę do dziś i zupełnie na serio ich nienawidzę, uważam, że w normalnym kraju powinni zgnić w więzieniu! Piszę o nauczycielach. Z rówieśnikami nie miałem problemów.
Nie kazdy nadaje sie I chce funkcjonowac w systemie szkolnym otwartym, nie kazdy tez moze miec home school.
Osobiscie bym od reki wybrala nauķe w domu. Funkcjonowanie z ludzmi to moze byc gehenna.
Jak ja chodzilem do liceum to w szkole na wiekszosci lekcji raczej nie bylo uczenia sie, tylko robienie notatek, a uczyc sie trzeba bylo w domu. To bylo bardzo czasochlonne. Demoralizujacy system.
demotywujący bym powiedział ale tak
Nadal tak jest - przynajmniej w moim wypadku jeszcze pare lat temu tak bylo, bo tak tlumaczyli nauczyciele na lekcjach, ze i tak zupelnie od zera sie uczylem w domu.
@@Tristiam:(
@@Tristiam to jest kwestia prawdopodobnie rodzaju pamieci
Jedni potrafia zapamietac zasłyszane opowiesci inni aby zapamietac dobrze i trwale muszą niejako sami wykonac prace opowiadacza
Czyli aktywnie samodzielnie przepracowc wykonac robote
@@dworekzielonyas9902 Tez jest w tym troche racji, bo ja akurat jestem taka osoba, ze musze samemu przekminic wszystko np .taka matemtyke, a jak ktos mowi, ze to tu bierze sie z tego, to tu i tam ten tego i mamy to, to nic z tego nie czaje, mam inny tok myślenia i musze samemu do wszystkiego dojść często, ale w przeszłości bywało, też tak, że wszystko z lekcji pamiętałem, wiadomo, zależy to od wielu czynników, tego jaki charakter ma nuaczyciel, czy się z nim "dopasujesz", od tempa w jakim pracujesz, pasji albo jej braku u wykładowcy itd.
Ja zawsze miałem w excelu wyliczone 50% obecności + 1. Doskonale wiedziałem, na jakich tematach mnie nie będzie, programy nauczania, wynikowe i cały system znałem lepiej niż grono pedagogiczne. To sprawiło, że już w podstawówce musiałem nauczyć się porządnie ciekawych trików, kawałka statystyki i kobyły dotyczącej prawa oświatowego. Nauczyciele próbowali zmotywować mnie do przychodzenia "obniżaniem ocen" za to, że mnie nie ma. Była też część takich, na których mój upór robił ogromne wrażenie i po cichu wspierali mnie w tej samodzielnej nauce, bo otwarcie mówiłem, że zwyczajnie wolę sobie siedzieć sam.
Teraz sam jestem nauczycielem (X.D!) i co roku w okresie wakacji ze spokojem myślę o tym, że w życiu nie zapytałem ucznia, co robił, kiedy go nie było. Zawsze zakładam, że najwidoczniej robił coś, co w danym momencie wydawało mu się ważniejsze od obecności. Dopóki nie wpływa to na poziom wiedzy to nawet jak ktoś mi powie, że po prostu nie chciało mu się wstawać, to moją reakcją jest proste: "rozumiem". ;)
O ja Cię … ciekawa historia :) jak to się w ogóle stało, że zostałeś nauczycielem? I jakiego przedmiotu uczysz? :)
@@malaartystka23 Głównie angielskiego i niemieckiego;)
W zasadzie zawsze wiedziałem, że nim będę, bo po prostu lubiłem przekazywać wiedzę i wymyślać różne sposoby, w jaki można to zrobić. Sięgnąwszy pamięcią najdalej jak mogę, myślę, że moimi pierwszymi uczniami były pluszaki. :D
Potem z kolei uznałem, że ciekawych rzeczy do poznania jest tak wiele, że trzeba próbować różnych metod, dzięki którym cały ten proces jest szybszy, bo zwyczajnie życia szkoda na robienie czegoś w żmudny i czasochłonny sposób. :D
i tyle sprytu i wysiłku po to by skończyć w oświacie?
@@dominikbartynski8629 Mówienie o jakimkolwiek końcu nie wydaje mi się tutaj zasadne. Co prawda do korpo mi bardzo daleko, ale języków (a może zwłaszcza ich) można uczyć nie tylko w szkolnym budynku. Ponadto podróże i praca z ludźmi pchnęły mnie w stronę kolejnych studiów i planów zawodowych, więc powiedziałbym: "tyle sprytu i wysiłku, żeby zacząć w oświacie i samemu być przykładem, że można inaczej". ;)
A powiedz mi jeszcze, warto? Idę do 3 na biol-chemie i kombinuję jak lepiej się uczyć trochę. Planowałem trochę w wakacje, aby wejść z w system z lekkim bonusem, ale brakuje mi jakiegoś potwierdzenia, że pomysł tylko brzmi głupio, a czas się zwróci z zyskiem, tyle że nie będę mieć go w wakacje
Edukacja samemu, bez nauczycieli, prac domowych i taki pełen sukcesu człowiek to coś niesamowitego. Życzę tylko szczęścia w dalszej drodze kariery 🤗
Obserwuje tego chłopaka od jakiegoś czasu i warto wspomnieć, ze to nie jest przeciętnej inteligencji osoba. Wygrał bardzo wiele konkursów wysokiej rangi oraz ma niesamowite stypendia. To wybitna jednostka
Ale sam powiedział, że do lo wyniki były mocno mierne. miana była samodzielna nauka.
Chłopak jest bardzo zdolny!!! i patrzy na edukację ze swojej perspektywy, homeschooling nie jest dla każdego Super że rozpowszechnia info o stypendiach 👍👍
Jest jednak dla o wielu więcej ludzi niż się powszechnie wydaje! Jestem wielką zwolenniczką edukacji domowej jako o wiele bardziej wydajnej, naturalnej i przyjemnej - choć otoczonej wieloma niepotrzebnymi mitami. To nie jest tak, że jest tylko dla megazdolnych - myślę, że raczej wiele osób odkryłoby w sobie zdolności czy po prostu łatwość uczenia się, gdyby spróbowało. A nie próbują chyba najczęściej przez negatywny stosunek rodziców do tej formy, wynikający raczej z braku zainteresowania jej zaletami.
Edukacja domowa zdecydowanie nie jest dla każdego... A na pewno nie dla każdego rodzica.
Ma Pani rację. Homeschooling to nic innego jak studia stacjonarne. Nie ma ograniczeń, ćwiczenia - ok trzeba byc, ale wykłady? Większość wiedzy jest w bibliotece. Największym nieporozumieniem naszego systemu jest to, że nie przygotowuje do samodzielnych studiów, do pracy nad samym sobą. Dlatego też i studia nie da dla każdego bo nie każdy potrafi napisać pracę magisterską, a magistrow u nas jak mrówek...
@@misiu90210 Niestety trochę tak jest. A z tych napisanych już prac mnóstwo zawiera podstawowe błędy w metodzie naukowej, których promotor nie zauważył albo ma to po prostu gdzieś. Nie mówiąc już o potężnej pladze źle zbudowanych ankiet, które są potem podstawią do wyciągania wniosków w tych pracach.
Na razie chyba zbiera ambasadorów i tworzy bazę fundatorów bo na stronie nie ma informacji o ani jednym stypendium.
Gość dobrze mówi. Po sobie wiem jak sie przygotowywałam do matury w 2 miesiące sama przerabiałam matematykę i angielski. W te dwa miesiące nadrabiłam lata nauki w szkole. Myślałam, że geometrii nie ogarnę nigdy a kiedy sama usiadłam i przerabiałam na spokojnie w domu wszystko rozumiałam. Angielski którego nie zdawałam próbnie testu finalnie zdałam na ponad 70% ustnego i pisemny podobnie. Uczyłem się dwa miesiące fiszkami.. gdybym odkryła to wcześniej być może bardziej bym wierzyła w siebie i rozwinęłabym się w innym dziedzinach.
Ogólnie sie zgadzam,ale angielskiego nie da się nauczyć z doskoku. Trzeba systematyczności. Uczyłem się kilku języków i znam na dobrym poziomie i nie ma szans w 2m się nauczyć języka. W Twoim przypadku nie tylko zdobycie wiedzy ale bardziej logistyczne podejście do egzaminu zaowocowało wynikiem.
@@headrestcradle3918 No tak oczywiście. Nie twierdzę, że języka nauczyłam się w dwa miesiące tylko przygotowałam się do egzaminu.. jednak wiedzę jaką zdobyłam przez te dwa miesiące jest ze mną do dzisiaj i znacznie poprawiła znajomość słów i możliwość porozumiewania się na poziom wyżej.
@@itexs3227 bardziej przypomnienie/skonsolidowanie tego,na co się bylo eksponowanym przez kilka lat wstecz zaowocowało ;) pozdro i powodzenia!
@@kubuspuchatek2950raczej o tym, że można samemu się wiele nauczyć i nawet bez przerabiania materiału z nauczycielem można go przyswoić. Powodów dlaczego nie uczyłam się systematycznie wcześniej było wiele.. nie będę ich tu wypisywać chociaż na pewno jednym z nich było lenistwo chociaż bardziej nazwałbym to niedojrzałością. Jednak szkoła niczym mnie nie zachęcała do zdobywania wiedzy po prostu dla samej wiedzy i chęci rozwoju. Dopiero po latach to rozumiem i nadrabiam lata, w których nie uczyłam się wszystkiego. Moim komentarzem chciałam tylko pokazać, że można nauczyć się samemu tego wszystkiego czego uczą nas w szkole i nie czyni to ze mnie inteligentnej osoby. Uważam, że każdy uczeń jest w stanie to ogarnąć. Wystarczy odrobinę wiary w siebie i trochę wysiłku. A nawet tego ostaniego nie uczą w szkołach..
Jest się w stanie na więcej niż się nam wydaje. W szkole baba robi lekcje na 30 osób na raz, i dużo razy musi jeszcze tych debili zmuszać do nauki to nie dziwne że zajmuje to 4 lata
Niesamowite 😮. Ja i tak cały materiał musiałem przyswajać osobno w domu. Nauczyciele uczą jedynie strachu przed szkołą, studiami, przyszłością i generalnie życiem. Chciałbym przejść przez swoje liceum jak ty. Odkąd skończyłem szkołę i zacząłem pracę czuję prawdziwą wolność. Moje życie nigdy nie było takie ciekawe i przyjemne jak do tej pory. Jestem programistą, więc siłą rzeczy uczę się dużo i codziennie. Różnica polega na tym, że szef wspiera mnie w tym rozwoju i uczę się tego co lubię.
Perfekcyjna decyzja, winszuję :D
I tak powinna wyglądać edukacja. Ja z gimnazjum i liceum wyniosłam tylko ciężką depresję...
A ja długopis
życie to walka :)
Przejebane 🤣🤣🤣🤣🤣
To prawda, ze Szkola w Polsce przynosi duży stres, głównie kompletnie niepotrzebny nikomu, system jaki fundują dodatkowo nauczyciele rani poczucie wartosci itd ale później w dorosłym życiu tez nie jest różowo, tez są stresy, tez trzeba sobie radzić jak nie z konkurencja to presja, wiec jakiś grunt ze szkoły wyniesiony mamy i wiemy jak sobie radzić. Nauka w domu przez ostanie lata pokazała, ze wiele osób ma kłopoty ze zdrowiem psychicznym, wszyscy poznaliśmy co to atak paniki, co to depresja, co robi z nami brak kontaktów z innymi ludzmi czy dziećmi. Tak, wiem, ze czasem w szkołach są toksyczne albo przemocowe jednostki, ale to uczy ze są różni ludzie, o różnych temperamentach, zdolnościach i cechach i dobrych i trudnych. W domu nie ma interakcji z obcymi, są kochający rodzice i rodzeństwo, są dziadkowie, ewentualnie przyjaciele rodziny bywają raz na jakiś czas, wszyscy przychylni, kochający. W życiu dorosłym tak nie jest przecież. W związku z tym pewnych spraw uczymy się w szkole, oprócz wiedzy podręcznikowej. No i przyjaciele! Najważniejsza sprawa, relacje!
I co ze wspomnieniami, w tym się podkochiwaliśmy, tamta przynosiła najlepsze kanapki, z X robiłyśmy dekoracje na korytarze a Y byłam odpowiedzialna za organizacje „dnia francuskiego w naszej szkole”
@@OCEAN_OF_FOXES zauważam w was tu piszących tylko 2 postawy, albo wszystko zle, albo wszystko super! Nie ma złotego srodka, jak był analfabetyzm powszechny za życia naszych dziadów to dla odmiany dostaliśmy dostęp do szkolnictwa, ale to się już nie podoba. Jak jest szkolnictwo (w dodatku bezpłatne) to staniesz na głowie, żeby płacić za prywatne nauczanie. Teraz Szkola jest najgorszym rozwiązaniem! Nic tylko je zamknąć, zlikwidować, dzieci-te nasze zdolne lenie, będziemy uczyc za grube pieniądze ze stania na głowie. Reszta tych, co rodzice ledwo się trzymają na nogach zostanie analfabetami!
Od sasa do lasa, nic po środku, wszystko czarno-białe. A może jako obywatele już najwyższy czas stanąć w prawdzie, pogonić towarzystwo z ministerstwa odpowiedzialnego za szkoły, wyrzucić z programu polowe lub większość nikomu niepotrzebnych informacji, przedmiotów, lekcji, unowocześnić system, zmodernizować programy, odciążyć je z informacji, które przestały być potrzebne z biegiem lat.
Należy przestać dyskutować od dziesięcioleci, które książki się nadają na lektury. Zastanowić się nad Szkola i jej celami społecznymi w kolejnych latach, a nie tkwić w programach szkolnych przygotowanych jak za króla średniowiecznego. Od lat 90-tych, a wiec 30 lat , czujesz? -30 lat dyskutuje się o religii katolickiej w szkołach, zamiast wprowadzić psychologię, już dawno, teraz już, natychmiast! Niemoc nasza jako społeczeństwa, brak zaangażowania społecznego (każdy sobie, indywidualnie, po cichutku, samodzielnie w domu, na korepetycjach! )
Jakas kompletna paranoja, a politycy, których sami wybieramy bawią kisztem naszych dzieci wybierając na ważne stanowiska kretynow, których można ocenić po pierwszym zdaniu.
Kiedy zrozumiemy jako spoleczenstwo, ze należy zatrudnić nowocześnie myślących, obytych w temacie i świecie ludzi odpowiedzialnych za edukacje, która jest naszym kapitałem na przyszłość!!!!!
Ile, płacąc duże polskie podatki, mam dodatkowo stawać na głowie, żeby moje dziecko otrzymało edukacje na poziomie 21 wieku?
I takiego człowieka w telewizji nie pokażą, bo ludzie zaczęli by się zastanawiać czy aby na pewno nasz wspaniały system edukacji ma jakikolwiek sens. Dla mnie szkoła to była katorga. Żadnych zalet prócz pojedynczych kontaktów z rówieśnikami. Po czasie i tak większość z nas nie ma już kontaktu z takimi kolegami/koleżankami z ławki. Uczymy się rzeczy niepotrzebnych, które prędzej czy później zapominamy. Kompletna strata czasu.
Jeśli na poziomie liceum ma wiedzę akademicką, i pozdawał wszystkie egzaminy to jak najbardziej jestem za takim systemem i powinien być w Polsce popularniejszy ,dlatego że taka osoba będąc w 3 letnim ,a teraz w 4 letnim liceum to nie rozwija się i jej wiedza nie poszerza się tylko tkwi na pewnym poziomie .Pozdrawiam !
Polska edukacja zabija w człowieku wszystko. Miałem kiedyś testy IQ w poradni psychologiczno-pedagogicznej i miałem być super zdolnym dzieckiem które podbije świat a po 4 latach całkowitej nudy w technikum z 11x celujący na świadectwie na koniec poszedłem na studia i skończyłem z epizodami depresji i problemami neurologicznymi bo fakt bycia inteligentnym ma się całkowicie nijak to szamba w który musisz pływać jako polski uczeń a później student...
@@Jur4S naprawdę? A może zacząłeś pić lub ćpać? O tym nie napiszesz. Tak, szkoła niedobra. Widocznie to technikum było dla inteligentnych inaczej. Ja miałem w technikum średnią 5,5 na świadectwie maturalnym, ale nie miałem czasu na nudy. W szkole mieliśmy nawet po 10 lekcji, zadania domowe, sprawozdania z laboratorium elektrycznego, masa tabelek i wykresów. Bzdury opowiadasz, bo jesteś nieudacznikiem, a zwalasz swoje niepowodzenia na szkołę. Niedobre studia wybrałeś? To trzeba było zmienić. Wiem, co moi koledzy, z którymi mieszkałem w internacie i byli bardzo fajni, robili w akademiiku AGH. To wina szkoły, czy ich? Dzisiejsza szkoła to fabryka głupków z papierkiem.
@@paolo4285 kto pytał?
@@Necr0mant30 nawet pytania nie potrafisz zadać.
szkoła to ni etylko wiedza, ale i umiejętności społeczne
Super, że jest taka opcja, ale obawiam się, że jest ona uszyta pod osoby ambitne i zdolne. Sporo osób nie jest w stanie przerobić podstawowego materiału w ciągu całego roku. Sam jestem na kierunku lekarskim i widzę, że większość osób na tym kierunku nie musiała się specjalnie starać na etapie podstawówki/gimnazjum/liceum, więc myślę że plus minus dla takich osób nauczanie domowe to błogosławieństwo.
Po dwóch latach na Edukacji Domowej, wiem, że jest to jeden z największych mitów jakie można usłyszeć o Homeschoolingu. Znam mnóstwo ludzi, którzy nie są wybitni ani zdolni ;)
A ile jest takich uczniów, którzy są przytłoczeni szkołą, tym systemem, nauczycielami, którzy nimi nie powinni być? Ocenianiem przez innych? I przez to mają problemy z nauką? To, że jest to tylko dla ambitnych i zdolnych to jest mit.
Moim zdaniem mówienie o tym, że są albo ambitni i zdolni, albo nie samo w sobie jest krzywdzące. Wszyscy jesteśmy zdolni i ambitni. Wszyscy. Każdego z nas interesuje tylko co innego i właśnie na tym powinniśmy się skupiać. A nie na presji, żeby umieć WSZYSTKO i jeszcze znosić wykrzywiony system edukacji, który sprawia, że dzieciaki wchodzą w jakieś podziały, walczą między sobą, nauczyciele nie raz podsycają to, te całe numerki, że umiesz coś na 5 albo na 1 i jak masz jedynki to jesteś nieuk i leń. Dopiero jak poszłam do liceum dla dorosłych gdzie był większy luz i nikt mi nikt nie kazał, to znowu zaczęłam się uczyć z większą przyjemnością.
@@aleksandrakrobska4823 jak to? Poza Szkola nie jesteśmy oceniani???? Żartujesz sobie!
Ciagle i stale oceniamy i jesteśmy oceniani, jak inaczej jako pracodawca wybierzesz kandydata do wykonania pracy która dajesz?, jak, jako manager wybierzesz osoby do pracy nad projektem? Tylko ocena. Jak wybierzesz męża albo ojca twoich dzieci? Żeby kogoś ocenić musisz mieć porównanie, zatem poznać możliwości, osobowości, ograniczenia ludzi, których spotykasz, z którymi obcujesz, nie tylko w warunkach miłych i spokojnych, przychylnych Tobie, ale tez z osobami, które są bardziej wymagające.
Pewnie, że całe życie ludzie chcą nas oceniać. Ale szkoła nie uczy tego, żeby robić to we właściwy sposób. Ani jak sobie z tym radzić. A przynajmniej dla sporej części dzieci, bo można zauważyć to chociażby po komentarzach pod tym filmem. Nie dla wszystkich może być edukacja domowa, ale rownież nie dla wszystkich jest klimat szkoły państwowej, który ma wiele, wiele wad. I bardzo często przysparza wielu traum. Takie są fakty.
Pozdrawiam.
Gdybym wiedziała, ze jest taka opcja, to bym się nawet nie zastanawiała! Szkoła to było dla mnie piekło, a lekcje były za wolne, nudne, wgl się nie mogłam rozwijać i nadrabiałam mnóstwem zajęć dodatkowych. Naprawdę żałuję, że nikt mi nigdy o tym nie powiedział...
Uwielbiam komentarze "szkoła to też trening umiejętności społecznych blabla" XD Absolutnie niczego mnie szkoła nie nauczyła w relacjach społecznych, no chyba, że zaliczamy to, że nauczyła mnie jak beznadziejni są ludzie, jak chamscy, zakłamani i źle traktujący innych mogą być. Uspołeczniać się można i bez szkoły, z osobami, na których nam zależy, które lubimy i chcemy spędzać z nimi czas.
Dodatkowo w szkole wcale nikt ci niczego nie tłumaczy, i tak wszystkiego się uczyłam sama.
Absolutne marnowanie czasu, zdrowia psychicznego, fizycznego, energii i zniechęcanie do nauki i rozwoju. Jasne, nie każdy tak by chciał, ale ja bym zrobiła wszystko, żeby móc się uczyć w domu, a nie w szkole. Oszczędziłabym na latach terapii, lekach, osiągnęłabym więcej i szybciej. I nie tylko ja, wiele osób na tym by skorzystało.
Potwierdzam, przykładowo też i paradoksalnie, poza tym, że okres lockdownu był traumatyczny stałe pozostawanie w domu, dostosowywanie planu, rutyna, dużo pracy głębokiej, przełożyły się drastycznie na jakość nauki i osobisty rozwój (w tym społeczny, poprzez świadome działania i zdalny kontakt z osobami, które mają wysoko rozwinięte kompetencje w tym zakresie).
Myślę podobnie i też uwielbiam ten rozwój społeczny. Rozwój społeczny miałam taki że w efekcie loterii byłam kozłem ofiarnym klasy i całe nastoletnie lata były dla mnie cieniem traumy
Podpisuje się obiema rękami i nogami,ja też byłam parę lat takim najsłabszym ogniwem w klasie bo byłam biedna i nie miałam rodziców pracujących jako dyrektorzy...I wtedy dużo dowiedziałam się o ludziach co skutkuje tym że nie bardzo umiem nawiązywać znajomośći,nie mówiąc o ich utrzymaniu więc szkoły tylko zniszczyły mi ,,relacje społeczne".
Miło wiedzieć, że nie jestem w tym sama 🙌 Uważam, że naprawdę mamy tyle możliwości i opcji poznawania i socjalizowania się, że zrzucanie tego na szkołę, że niby to jedyne miejsce, gdzie można znaleźć znajomych, to w tym momencie już tylko prostacka wymówka, żeby udawać, że wszystko jest okej i bez szkoły będziemy nikim. Co jest ofc kompletną ignorancją rzeczywistości i głosów uczniów, którym szkoła zniszczyła życie. Ehhh, niestety w tym kraju zawsze tylko wszyscy udają, że jest super i wszystko działa. To jest trochę śmieszne - wszyscy cierpią, wszyscy narzekają, a jednak nadal będą grupowo udawać, że jest super i wszystko działa jak trzeba 😩
@@paulinazielinska4782 Podobnie, złe wybory (a raczej niskie poczucie wartości, brak poczucia sprawczości i co za tym idzie, tak naprawdę brak decyzyjności), co do szkół i kierunków, a co za tym idzie kompletnie nie kompatybilne osobowościowo środowisko. A młodzież potrafi być koszmarnie okrutna, o braku samoświadomości nie wspominając.
Wcale się nie dziwie dla mnie godzina nauki w domu jest bardziej wartościowa niż 7 godzin siedzenia w szkole.
Też skończyłam liceum w dwa lata dzięki indywidualnemu tokowi nauki :D trik był tylko taki, że robiłam to w zwykłym liceum, więc nie było łatwo to załatwić. Wśród młodzieży, która uczy się w szkołach muzycznych to dość popularne rozwiązanie, bo mając dwie szkoły, musimy mieć kiedy ćwiczyć ;) jeździmy na konkursy, nie ma nas tygodniami przez wyjazdy.
Zabawne było to, że byłam rokiem eksperymentalnym, który miał zupełnie nową podstawę programową. według niej musiałam skończyć szkołę, ale... nowe podręczniki miały pojawić się za rok. dostałam więc wymagania i uczyłam się z książek, internetu i miszmaszu różnych podręczników. Ale maturę już zdawałam z wyższym rocznikiem, czyli... według starej podstawy programowej :D
Potem przeklęła mnie drukarnia, bo świadectwo ukończenia znów musiałam dostać według nowej podstawy programowej. Podobno musiała się ona przestawić na jedno świadectwo 😂 zapamiętają mnie do końca życia... 😇
@@OCEAN_OF_FOXES Tak, zdałam na Akademię Muzyczną. Kończę w tym roku kompozycję i studiuję też śpiew operowy. Dzięki ITN mogłam oszczędzić mnóstwo czasu, bo tematy przerabiałam dużo szybciej niż w szkole. Mogłam też bez problemów jeździć na konkursy.
Po tytule myslalem, ze wlamal sie do systemu szkoly, pozmienial oceny, wymazal nieobecnosci i jeszcze zmienil rocznik, zeby skonczyc rok wczesniej xD
😂😂😂
Ja też
Ja też myślałam, że to haker 😆
tak tytuł jest chyba trochę mylący. Lepiej by oddawało temat rozmowy po prostu "Edukacja domowa"
@@krysia7795 Moze i lepiej oddaje, ale tak dziala yt, ze malo kto zyskal na tytule w 100% oddajacych tresc filmu... w zadnym razie nie potepiam, to zrozumiale dzialanie dla zwiekszenia klikalnosci i jak by nie patrzec - tytul nie klamie
Piękny przykład tego jak system pruski niszczy ludzi, ktoś z takimi zdolnościami w podstawówce był oceniany jako słaby uczeń, odciął tych wspaniałych oceniających (bo w szkole nie ma nauczycieli tylko są ludzi którzy cię oceniają i to jeszcze subiektywnie) i nagle się okazało że może zrobić wszystko co zechce.
"Słaby" uczeń będzie teraz lekarzem ❤️👏🔥
Sama trafiłam w gimnazjum na możliwość edukacji domowej, która zdecydowanie wpłynęła pozytywnie na mój rozwój i pogląd na ogólne przyswajanie wiedzy 💖
Ogromnie polecam jako świetną opcja dla jednostek. Całkowicie popieram szersze poruszanie tematu ! Świetny wywiad 🤩
Ja bym też tak zrobiła, ale nikt mi na to nie pozwalał. Teraz mam ponad 30 lat i żałuję zmarnowanego czasu na coś tak wielce bezsensownego jak szkoła stacjonarna z klasami, przerwami, dojazdami, dziennikami i całym tym zabijającym w człowieku chęci syfem.
Ja po dwóch latach "mielenia przez system" przeniosłam syna na edukację domową. Młody odżył i największą karą byłaby chyba dla niego konieczność powrotu do szkoły. U nas egzaminy można zdawać przez cały rok, można się uczyć blokami i zdawać np. co miesiąc, żeby nie wszystko na raz. Można mieć wakacje już od marca (albo wcześniej). Nasza dyrektorka zachęca, żeby edukację wczesnoszkolną zdać we wrześniu, a potem się cieszyć możliwością poznawania świata. Mamy też dużo bezpłatnych zajęć organizowanych przez szkołę (np. zajęcia leśne), więc i potrzeby społeczne są zaspokajane.
O jakiej szkole dokładnie Pani mówi?
@@wika2439 Syn jest w Montessori Mountains Schools w Grodzisku Mazowieckim
Polecam z całego serca. Jesteśmy w Edukacji Domowej drugi rok. Inny wymiar życia całej rodziny. Szkoła stacjonarna odebrała nam wszystko. Edukacja Domowa przywróciła całą radość z życia ❤️
po prowadzącym widać jak nas wytresowali. Wydaje nam się, że tylko nauczyciel jest wstanie nas czegoś nauczyć?! Nic bardziej mylnego! w dzisiejszych czasach masz dostęp do tylu źródeł, że często zwykły systemowy nauczyciel to "cienki Bolek", który nie pasjonuje się swoim przedmiotem tylko sam wykuł na pamięć i powtarza rok w rok😞 Dobrze że są takie rozmowy. Dzięki.
Jeszcze jeden dowod na to ze nie wszyscy jestesmy tacy sami. Docenjajmy roznorodnosc, pod wieloma wzgledami.
Pozdrawiam goscia i gospodarza programu.
Zazdroszczę tak bardzo... w moim przypadku niestety rodzice uważali, że chodzenie do szkoły jest ważne (bo " nie będę mieć wspomnień"), z kolei dwa lata w roku nie wchodziły w grę, bo "powinno się chodzić ze swoim rocznikiem". Nie potrafię im wybaczyć tych decyzji, bo trafiłam na ludzi, którzy nękali mnie przez całą edukację i jedyne wspomnienia ze szkoły to seria traum i poczucie zmarnowanego czasu
Współczuję, ale jednocześnie rozumiem twoich rodziców, sam aktualnie zaczynam czwartą klasę technikum i nie zamieniłbym normalnej szkoły na nauczanie domowe tylko dlatego, że przez ostatnie 3 lata przeżyłem masę wspaniałych chwil z niesamowitymi ludźmi. Osobiście uważam, że system edukacji jest zjebany i trzeba go natychmiastowo zmienić, ale kontakty z ludźmi to dla wielu osób jedyna motywacja by zjawić się w szkole. Według mnie twoi rodzice nie chcieli dla Ciebie źle, a wręcz przeciwnie i nie winiłbym ich za to, a bardziej za nie zmienienie zdania w momencie w którym zobaczyli, że zamiast dobrych wspomnień pojawiają się tylko te złe.
Takich ludzi nam trzeba :)
Edukacja domowa staje się coraz popularniejsza i jest idealna dla osob nieszablonowych i ukierunkowanych.
W gimnazjum miałem nauczanie indywidualne z matematyki ze względu na spine nauczycielki z moją mamą, materiał przerobiłem z nauczycielem także w 2 lata i zacząłem przerabiać rzeczy z szkoły średniej, jakbym miał możliwość to także bym sobie napisał egzamin i przez rok nie chodził na matematykę
Szkoda ze o tym nie wiedziałam wcześniej. Lubiłam szkole i lubiłam się uczyć dopóki nie zaczęli mnie gnębić w technikum. Wykończyło mnie to psychicznie. Jak pomyśle ze mogłam tego uniknąć to płakać mi się chce.
Też przeszłam przez piekło polskiego szkolnictwa, ale nie ma co rozpamiętywać przeszłości, ja poszłam na terapię psychologiczną i to bardzo dużo mi pomogło w życiu ogólnie 😉
Czasami nawet z takiego gówna, można wynieść lekcję na przyszłość, aby taka sytuacja nigdy się nie powtórzyła. :-) Trzymaj się
niestety mam podobne doświadczenia, zaczęło się u mnie już w podstawówce
Czy sądzicie, ze ucieczka ze szkoły do nauki w domu rozwiążemy problemy z coraz słabsza wytrzymałością psychiczna ludzi?
Może należałoby pomyśleć nad zmianami w systemie, nad programem szkolnym, który zakłada ambitne cele dla każdego przedmiotu po równo, na beznadziejne prace domowe, które niczego pozytecznego nie wnoszą, powodując frustracje i brak czasu na znalezienie lub odkrycie pasji do któregoś z proponowanych przedmiotów albo czasu na zajęcia sportowe, muzyczne, artystyczne.
Przedmioty -kolejna sprawa do przemyślenia, religia, która straszy piekłem i grzechem w 21 wieku! Czy psychologia, niezbędna do poznawania siebie i ludzkich zachowań i potrzeb itd itd
Może nie likwidujmy szkol, tylko je modernizujmy na miarę potrzeb człowieka w 2022 roku, i kolejnych. Polska Szkola jest sto lat do tylu mentalnie, mówię o ministerstwie odpowiedzialnym za szkolnictwo.
@@nicenancy94 tu nawet o szkolnictwo nie chodzi tylko o rówieśników......klasy powinny być 5-8 osobowe by nauczyciel mógł prowadzić lekcje a u nas po 30 osób w klasie, nauczyciel ma frustracje bo gówno zarabia i męczy się z bachorami a do tego te dzieciaki zwykle z patolskich rodzin skąd wyniosły zero szacunku do drugiego człowieka
Właśnie od września mój syn będzie uczęszczał do szkoły edukacji domowej. Szkoła w Chmurze. Syn ma Spektrum autyzmu. 6 klasa będzie już bez stresu 😊
Kto go bęzie uczył?
@@JanKowalski-ty2zu sam się uczy.
Coś w tym jest, dopóki miałem nauczanie indywidualne z powodu zdrowia "tak to się kiedyś nazywało" to szło mi całkiem nieźle. Wyprzedzałem swoją klasę o miesiąc z programem. Gdy wróciłem do szkoły, wszystko się posypało, nie potrafiłem osiągać tych samych wyników i nie wiedziałem dlaczego.
Podobnie jak wielu innych mam takie sobie wspomnienia z edukacji szkolnej. Ale na studiach poznałam dziewczynę, której nauczanie indywidualne zrobiło taką krzywdę że pozbierała się po 30tce. Miała takowe z powodu stanu zdrowia przez parę lat, ale potem wróciła do liceum. Na skutek braków w przebywania w szkole miała ogromne problemy w koncentracji na zadaniach, robieniu zadań na czas czy pilnowaniu terminów. Nauka do egzaminów była dla niej traumą bo w szkole nikt je nie nauczył by uczyć się na klasówkę na dany dzień, by napisać rozprawkę na taki a taki termin. Konieczność zrobienia czegoś na przyszły tydzień rozbijała ją tak, że ręce się jej trzęsły. I wyznała, że nikt nigdy nie wymagał od niej systematyczności czy planowania pracy czy kończenia na termin.
Coś co było dla mnie i dla innych oczywiste było dla niej trudne i nauczyła się tego ale z trudem.
Pewnie, że szkoła ma wiele wad. Ale jednocześnie uczy życia w grupie, tego że bywa ciężko, że możemy zostać źle potraktowani itd. Uczy kończenia zadań na czas i tego, że za brak wykonania zadania zostaniemy rozliczeni. Może ktoś u niej źle te nauczania źle prowadził ale ona wyszła na tym fatalnie. I na pewno nie jest jedyna. Zabranie dziecka z systemu szkolnego to też minusy bo widziałam to u niej.
No i pozostaje kwestia kto będzie w domu z dziećmi, zwłaszcza młodszymi. To zwykle kobieta, co ma zawiesić na kołku swoje życie by tkwić w domu z dzieckiem. O ekonomicznych skutkach też trzeba myśleć i o tym że nie każda kobieta chce tkwić w domu. A po iluś latach w domu jest bezużyteczna dla rynku pracy. A w bajki o pracy zdalnej i podnoszeniu kwalifikacji przy dzieciach nie uwierze.
Nie brakuje tych co zostali przejechani przez system szkolny, ani tych co źle wyszli od odcięcia od takiego. Nie ma jednego rozwiązania dla wszystkich
Chłopak chyba nie do końca ma świadomość tego jak zdolny jest. Taka forma nauki naprawdę nie jest dla wielu ludzi. Trzeba mieć ogromna samodyscyplinę, umiejetność uczenia się, organizacji czasu, samozaparcia itd. Niejeden poległ by właśnie na tym ze zrobi sobie tydzień czy miesiąc wolnego myśląc ze nadrobi to w późniejszym czasie…. I pewnie wielu na planach by poprzestało. Mądry i fajny chłopak.
Nie, nie trzeba, program nauczani jest tak durny że do matury można przygotować się w mniej niż tydzień. Szkoła średnia to kpina
@@szymprzew2 kpiną są takie komentarze, pewnie, że żeby zdać można się przygotować w tydzień o ile ma się jakąkolwiek ostałą wiedzę z gimnazjum czy wcześniejszych lat edukacji, ale żeby napisać je na poziomie żeby dostać się na medycynę, prawo na uw, fir na sghu czy na uczelnie w UK to jednak trzeba uczyć się 2 lata
Kto wie, może to być jeden z najważniejszych wywiadów na kanale, dzięki i pozdrowienia!
Właśnie dzisiaj myślałem o tym że długo niema odcinka z nudów zacząłem oglądać stare a tu proszę, czyli dzień udany, pozdrawiam 😁
Niema? W sensie, że kobieta niemowa?
Szkoda, że w przeszłości nie trafiłam na temat edukacji domowej i nie wiedziałam, że w ogóle jest taka możliwość, bo na pewno byłoby to coś dla mnie, tym bardziej że ze szkoły więcej wyniosłam traum, niż dobrych wspomnień. To, jak człowiek potrafi sam się uczyć pokazało mi, kiedy w gimnazjum musiałam pojechać na 3 tygodnie do sanatorium, gdzie mieliśmy zorganizowaną szkołę na zasadzie samodzielnej nauki i pojedynczej nauczycielki, która podchodziła do uczniów, jeśli ktoś miał jakiś problem. Ja bałam się, że jak wrócę do szkoły, to zostanę z tyłu z materiałem z matematyki, a bardzo mi na niej zależało, więc sama cisnęłam z materiałem. Po czym jak wróciłam do szkoły, to okazało się, że jestem kilka działów dalej w podręczniku, niż moja klasa. Niestety nie wykorzystałam tego doświadczenia i po powrocie do szkoły po prostu wróciłam do tempa szkolnego.
Dokładnie, w szkole bardzo dużo czasu marnuje się na osoby trzecie kosztem naszego, cennego czasu. Przedmioty typu religia, wf, wychowawcza, wdż, zapychacze, okienka, lekcje w stylu poprawa pracy klasowej, całogodzinne przepytywanie, recytowanie wierszy, obejrzymy sobie dziś film, ponosimy krzesełka na apel, pójdziemy na lody, albo omówienie podstawy programowej łącznie zajmują ogrom czasu, są nieokreślonym marnotractwem i zabierają znaczną część dnia. Nie wspominając, o tym że trzeba specjalnie wstać wcześnie o nienaturalnej porze, przygotować się i dojechać (u mnie był to dojazd 25km do liceum, więc minimum 30min autem). Ostatecznie do wszystkich egzaminów na koniec szkoły i tak trzeba przysiąść samemu i powtórzyć materiał. Pewnego razu, szykując się na 7-godzinny dzień w szkole uświadomiłam sobie, że przede mną zaledwie 2 lekcje, które faktycznie dziś coś wniosą - biologia i chemia, reszta niestety zapychacze. Do tego wszystkiego doszła jednak poprawa testu na chemi i omówienie próbnej matury na biologii. Na koniec dnia czekałam jeszcze 3h w mieście na mamę, żeby jak skończy pracę wrócić z nią do domu autem. Krótko mówiąc cały dzień zmarnowany...
Osobiście jako samouk i obecnie również student medycyny widzę, że szkoła zabrała mi bezpowrotnie niesamowitą ilość czasu, którą można było poświęcić na samorozwój, za co, jak można stwierdzić po mojej wypowiedzi, mam do niej ogromny żal. Wystarczy trochę zaufania do młodych ludzi. Nie każdy ma wywalone w siebie i prowadzi do własnej autodestrukcji. Większość ma poukładane w głowie i chce coś osiągnąć, a już na pewno nie zajmować się w szkole pierdołami. Proszę ceńmy swój czas.
Wspaniały człowiek. Motywacja dla każdego człowieka młodego i starszego. Gdyby każdy byl tak zorganizowany to jak by ten świat super funkcjonował. Podejrzewam że rodzice za Twoich młodych lat bacznie obserwowali rozwój i chociażby ten bechawiorysta i inne rzeczy. Opowiedz coś kiedyś o relacji z rodzicami iż jestem ciekawy jaki oni mają wpkyw na to jak szybko dorastamy i racjonalnie myślimy bo jestem w szoku ja w Towim wieku byłem z dala od takich rzeczy i w ogóle. Dopiero po czasie dopiętnowuje się głowa ale niestety na niektore rzeczy jest już za późno. Szacunek dzięki takim ludziom świat idzie do przodu.
Fenomenalne!!!!!! ... slucham i ogladam naprawde z wielkim zainteresowaniem i ciekawoscia ...
Michał jest tak inspirującą osobą, że mogłabym go słuchać cały czas, może uda się zrobić kolejny wywiad z nim?
Bogata mentalnosc, wielkie serce oraz super przykład. Brawo Michał !
Szkoda że nie miałem informacji o tym. Ile godzin w życiu straciłem w szkole to hit. Skończyłem szkołę w kwietniu i 90% wiedzy wyparowało
W liceum zmieniałam szkołę. W poprzednim liceum nie miałam łaciny. Musiałam nadrobić pierwszy rok i zdać z niego egzamin na początku roku szkolnego, żeby móc kontynuować lekcje z całą klasą. Cały ich roczny materiał ogarnęłam w jeden weekend, zdając pierwszy rok na piątkę... Wierzę, że można bez problemu przerobić dwuletni materiał w jeden rok, jeśli ktoś się do tego przyłoży.
Panie Gebura pana umiejetnosc prowadzenia rozmowy, pana kultura prowadzenia rozmowy jest powalajaca. Jest pan drugim dziennikarzem polskim, ktorym sie zachwycam. Wsrod dziennikarskiej holoty jest pan supergwiazda. Umiejetnosc sluchania swoich gosci jest zachwycajaca. Nie przerywa pan wypowiedzi, nie medrkuje. po porostu uwaznie pan slucha.Szalenie mi pan imponuje swoim taktem i gigantyczna wrecz kultura. Tak trzymac. Wlasnie tak.
Sama ukończyłam liceum, niewiele do niego chodząc. Starałam się tylko nie opuszczać lekcji matematyki, chemii, fizyki. Mój system: chodzić na początku, nałapać sobie dobrych ocen. Pilnować 50% obecności, żeby nie być nieklasyfikowanym. Niektóre przedmioty można było bez problemu poczytać sobie samemu z książki i przyjść tylko na sprawdzian. Hakować jeszcze wtedy nie było co, w końcu matura w 2003 roku :)
Takie nauczanie na pewno niesamowicie przygotowało do studiów, gdzie wiele trzeba się uczyć na własną rękę.
Ja jednak nie dał bym rady tak sam się uczyć. W szkole zawsze przyswajalem materiał na lekcjach i to mi wystarczalo by mieć zadowalające oceny. A w domu nie uczyłem się w ogóle, a zadania domowe robiłem na odpierdol, bo nauczyciele sprawdzali tylko czy zadanie było zrobione, nieważne że całe źle, ważne, że było
Super, że został poruszony ten temat. :) Ja sama dowiedziałam się o takiej możliwości dopiero jako osoba dorosła. Wcześniej myślałam, że jest to zarezerwowane dla osób mierzących się z poważną chorobą lub niepełnosprawnych. Dla części uczniów jest to świetne rozwiązanie!
Ja również dowiedziałam się o takiej opcji jako osoba dorosła i bardzo żałuję że nie miałam takiej możliwości... Jestem mocnym introwertykiem i dla mnie szkoła to był koszmar.
Michał to naprawdę super człowiekiem! Przez jego kanał otrzymałam stypendium, o którym wcześniej nie miałam nawet pojęcia
Super, podziwiam za samodyscyplinę i motywację.
Studen idealny! Edukacja idealna! Dlaczego inni nie podejmuja takich wyzwan? Przygoda, zabawa, satysfakcja, wiedza!
Super wywiad, jak zawsze!
"Nie da się przerobić w 2 miesiące cały rok". Tymczasem ja na studiach przerabiająca cały rok w tydzień. xD
takie to studia
Haha dokładnie. Da się. Nie doceniamy możliwości naszych umysłów :)
Znam to, a po sesji parę ładnych dni naukowego kaca xD
dokładnie :D nauczyć się w tydzień na blachę, zdać, a potem zapomnieć :)
NIESTETY, ten wywiad może być trochę manipulacją widzem. Mówię to jako były nauczyciel. Każdy nauczyciel po zapytaniu, jacy uczniowie są tymi ''najgorszymi'', odpowie, że ci najbardziej inteligentni, którzy celowo przeszkadzają i trolują, zwłaszcza w licznych słabych klasach. Bo co innego jeśli to jest dobre liceum z dobrymi ucznimi. ale jak sie ma w podstawówce trzydziestu średniaków i słabeuszy i jednego takiego Michała, to przeważnie będą go karcić ocenami i złym zachowaniem, bo niestety trzeba by takim poświęcic połowę lekcji, a tak się nie da. Taka osoba jest na tyle inteligentna i bystra, że faktycznie jest w stanie ogarnąć samemu wszystkie przedmioty w domu samodzielnie. Wy, niestety po obejrzeniu takiego materiały, myślicie że tak może każdy. No niestety nie może. Bo zdecydowana większość uczniów słabo sobie radzi samodzielnie z przedmiotami ścisłymi jak matma, chemia czy fizyka. Na drugim miejscu wg. mnie są języki obce. Ale nie Michał. On radzi sobie tymi doskonale i teraz większość sobie myśli po obejrzeniu, bo jako Polacy zawsze mamy lekkość porównywania się do innych, co mają lepiej, ''ja też bym tak mógł, albo szkoda, żę ja tak nie zrobiłem''. Zapewniam was, że połowa z was albo i większość poniosłaby porażkę. Zaraz zaczęłyby się przymusowe korepetycje. Pozdrawiam.
Przerobienie materialu nie jest takie ciezkie, skupiasz sie na wazniejszych przedmiotach odchodzi ci sporo niepotrzebnych jak wdz wf kultura, 20 minut skupienia w domu to lepsza nauka niz 45 pajacowania w klasie i sluchania nauczyciela ktorzy zazwyczaj nie wiedza co mowia
Wiedzą, tylko nie umieją tego przekazać ponadto inaczej się uczy osoby które chcą się uczyć a inaczej będę tłuków, którzy mają wszystko w nosie i myśląc o tym żeby wypić, zajarać i zaliczyć karyne
BA, ja bym ci powiedział że nawet 10 minut w domu jest równe 45 minutom w klasie
@@narkes8096 A moze minuta?
Wf niepotrzebny XD
@@CrashSs-vx9rj no zeby przygotowac się do matury jest kompletnie niepotrzebny tym bardziej w takiej formie w jakiej jest w szkołach ( mieszany wf z dziewczynami na którym trzeba uwazac co sie robi), oczywiscie sport jest czyms pozytywnym ale nie musisz isc na zajecia zeby sie poruszac
Bardzo interesujący wywiad. Uważam, że tego typu edukacji nie należy traktować jednak jako remedium na stan polskiego systemu edukacji, ale bardziej jako ciekawą alternatywę. Jest to niesamowita opcja dla ludzi ponadprzeciętnie uzdolnionych w jakimś konkretnym obszarze, mających jasno postawiony cel i posiadający ogrom determinacji. Są to wszystkie te cechy, które posiada chłopak z wywiadu. Homeschooling nie jest dla wszystkich i śmiem sadzić, że mocno przeciętny uczeń nie odnalazłby się w tym. Jednak spora część osób wymaga kogoś kto będzie stał nad nimi z batem, bo sami nie są się w stanie zmobilizować do pracy. Z kolei dla kogoś niechcącego marnotrawić multum godzin na siedzeniu, słuchaniu bezsensownych treści, ale wiedzących czego chcą - super opcja.
Ja właśnie skończyłam liceum w ED, byłam też w gimnazjum, napisałam normalnie maturę, było super, polecam :))) Są plusy i minusy oczywiście, ale ogóle jestem mega zadowolona. Byłam w montessori mountain school i bardzo ich polecam.
Mam ponad 30 lat i chodziłem do klasycznej podstawówki. Klasyczne gimnazjum, a potem liceum. Kiedy zdałem maturę i poszedłem na studia to poznałem ludzi z całej Polski. I powiem Wam jedno. Wśród tych setek czy nawet już tysięcy ludzi nie znałem prawie nikogo, kto wspominałby podstawówkę, gimnazjum i w ogóle całą przedmaturalną edukację. Nikt nie przypominał sobie tych lat, a tym bardziej prawie nikt nie przywoływał pozytywnych wspomnień. Spotkałem może dwóch typów, którzy raz chwalili się rozróbą w podstawówce i tyle. Nawet jak sam zagadywałem ich i chciałem pogadać o szkole, to ci z przerażeniem i upokorzeniem w oczach ucinali temat. Nie chcieli nawet rozmawiać o szkole. Całe pokolenia bez wspomnień.
Mało osób chce rozmawiać o nieprzyjemnych i czasami nawet traumatycznych doświadczeniach. Też nie miałbym nic pozotywnego do opowiadania o swojej podstawówce.
Też mam ponad 30 lat i miałem podstawówkę z rewelacyjnymi nauczycielami i całą klasą. Pozdro dla całej kadry SP 18 w Gdyni !
no jasne, bo szkola poza paroma drobnymi wyjatkami, to wlasciwiwe samo zlo
To witam, mam 30 lat i bardzo dobrze wspominam gimnazjum/liceum, czasy za którymi nieraz tęsknię i masą zajebistych wspomnień. Tak twierdzi większość moich znajomych z którymi defacto do dziś utrzymujemy kontakt i znamy się właśnie od czasów gimnazjum/liceum a niektórych z podstawówki. Moi najlepsi przyjaciele to ludzie z liceum/gimnazjum do dziś, nie wspominając o ogromie całej reszty wspomnień z klasą/rówieśnikami, wycieczek, zielonych szkół itd. Czas na zabawę, młodość, poznawanie ludzi i pierwsze miłości. Nie zamieniłbym tego na żaden homeschooling.
@@Morderuk Bardzo dobrze, że masz wspomnienia. W moim przypadku mam dobre wspomnienia z liceum i studiów. Niestety, ludzie byli już tak poharatani, że nie chcieli o niczym wspominać, ani tym bardziej rozmawiać o przeszłości. Głównie płacz, żal i rozpacz. A im młodsi tym było ich więcej.
Cieszę się że nauczanie domowe które z żoną praktujemy wreszcie zaczyna być bardziej popularne.
Kilka dni temu zapisałam się do szkoły w chmurze i od września zaczynam edukacje domowa, nie mogę się doczekać..
chodziłem do liceum zaocznego [tylko w weekendy] po to żeby móc pracować i zarabiać bo nie pochodzę z bogatej rodziny, teraz mam tytuł magistra :) bardzo polecam!
Jakbym wiedział to też bym z tego skorzystał... W tym roku pisałem mature, egzaminy zawodowe zdałem z ładnym wynikiem według mnie, i większość uczyłem się w domu sam i tak bo na zdalnych nauczyciele nic nie potrafili nauczyć
Wydaje mi się, że twoim problemem nie było chodzenie do szkoły, a chujowi nauczyciele, którzy w niej uczyli. Co do egzaminów zawodowych według mnie zdanie ich bez zajęć praktycznych jest prawie nie możliwe, sam na zajęciach praktycznych w miesiąc nauczyłem się więcej niż przez 2 lata nauki teorii. (przy okazji jestem przed czwartą klasą technikum po pierwszym egzaminie zawodowym)
Szkoda, że nie wiedziałem o homeschoolingu wcześciej. Jakbym wiedział to bym solidnie rozważył wybranie takiej szkoły.
Lubię się uczyć samemu, w szczególności z informatyki (chcę zostać informatykiem). W niej wiem więcej w większości obszarów niż jest wymagane na egzaminach zawodowych, a to czego nie wiem to dlatego, że ta wiedza nie była mi do tej pory potrzebna i jestem w stanie się tych rzeczy nauczyć w 1-2 miesiące.
Ja tam dobrze wspominam szkołę. Nigdy nie miałem żadnych problemów. Sporo ciekawych ludzi poznałem. Nauczyciele byli różni ,ale każdy z nich był człowiekiem . Dopóki ktoś potrafił się zachować i nie świrował byli wporządku.
Genialny odcinek💪🏻 Ważny temat... i tyle cennych informacji👍🏻
Myślę, że ten styl nauczania jest dobry dla dwóch typów ludzi. Osoba która jest zdolna i chce osiągnąć jak najwięcej, ale klasa za tą osobą nie nadąża dlatego musi często czekać na innych i traci przez to czas. Drugi typ to osoba którą podejrzewam jest kolega w wywiadzie czyli, zdolny, ale leniwy. Nie wierzę, że osoba która generalnie się słabo uczy, nagle jak tylko zostanie w domu to będzie naglę uczniem 5-6'owym. Zresztą, jak on dostał się na medycyne to musi mieć ogromną łatwość w przyswajaniu wiedzy teoretycznej, ale jak chodził do szkoły pewnie mu się po prostu nie chciało mu się wykuwać, tak jak szkoła to wymagała, dlatego zmienił system nauczania i robił to kiedy chciał.
Dziękuje za ten wywiad może zmienić moje życie o 180 stopni
Polecam Ci z całego serca. Inny wymiar życia. Spokojne, stabilne życie. Znika depresja, lęki, znika poczucie niskiej wartości.
Jeśli ktoś ma złe skojarzenia z klasyczną szkolą, edukacja domowa to jak szóstka w totka.
@@TakaKluska wlasnie koncze 8 klase i zamierzam iść do chmury
Matemaks, matemaksem :D na studiach docenisz Mistrza, Słońce Peru, tego, który pozwala przecałkować się przez studia, jego ekscelencję Krystiana Karczyńskiego :D
Z czasów licealnych zostały mi tylko fobia społeczna i depresja, które ciągną się za mną do tej pory, a minęło kilka lat. Gdybym wiedziała, że istnieje taka opcja, skorzystałabym z miłą chęcią.
fajny, młody, zdolny, ambitny chłopak ;)
mam nadzieję, że będzie z niego wspaniały lekarz 👍
a o stypendiach będę podawać info młodszym pokoleniom, bo rzeczywiście jest potrzeba o tym mówić, ponieważ w niektórych przypadkach to naprawdę może ułatwić komuś edukację i rozwój
Niejednego polska szkoła zabiła wiare w siebie
Biedaczek.
Nie nie tylko polska. System edukacji na całym świecie jest podobny. Szkoli się społeczeństwo żeby było jak najgłupsze, łatwiej się steruje idiotami
@@cyprians7356 nie XDD... doedukuj się zanim coś maźniesz. Poczytaj o Finlandii
@@aveprussia7065 On nie napisał że jest taki system w każdym kraju na świecie więc sie nie popłacz
@@aveprussia7065 dokładnie jak kolega wyżej napisał. Oczywiście że są wyjątki, ale w skrajnej większości system jest podobny. Wiem jaki jest system w Finlandii i zazdroszczę im tego, ale niestety poziom nauczania o pieniądzu i ogólnie o systemie ekonomicznym na całym świecie jest tragiczny. Trzeba się samemu w tym odnaleźć
Brzmi jak rozwiązanie dla wielu osób z adhd, większość dzieci z tym zaburzeniem otrzymuje łatkę "zdolnych, ale leniwych" i czuje się gorsza i jest tak postrzegana ponieważ ma obok siebie neuronormatywnych rówieśników. Od zawsze miałam problemy z nauką i myślałam, że jestem po prostu leniwa i nie jestem stworzona, aby być dobrym uczniem (przy okazji to stało się powodem dużych kompleksów i niskiego poczucia własnej wartości), jednak tak samo jak w przypadku bohatera tego odcinka, kiedy dostałam możliwość uczenia się czegoś poza systemem na własną rękę (tutaj także egzamin gimnazjalny, musiałam uczyć się sama do egzaminu, bo miałam jako jedyna niemiecki zamiast angielskiego), kiedy nie porównywałam się do innych osób. Trudno było się wyrwać z poczucia, że bycie przykładną uczennicą jest także dla mnie, ponieważ nikt nigdy mnie nie zdiagnozował. Marzy mi się, żeby nauczyciele i psychologowie szkolni byli świadomi, że coś takiego istnieje i dzieci były prędko diagnozowane. Adhd kojarzy się głównie z ruchliwymi (niesłusznie najczęściej chłopcami, ale dziewczynki także mogą mieć adhd), natomiast dotyka również sfery psychicznej i objawia się w problemach w nauce. Dziękuję za odcinek i sorki za oversharing
Taka jest Szkoła w Chmurze - polecam całym sercem❤️👍❤️
Dziekuję za ten odcinek! Swietny temat i bardzo dobrze dobrany gosc programu.
Jestem od połowy liceum na ED i była to najlepsza decyzja w moim życiu ;)
Ja marnowalam życie w każdej szkole, zamiast się uczyć i rozwijać walczyłam o przetrwanie bo się na mnie tzw koledzy i koleżanki wyzywaly...normalna edukacja zaczęła się jak poszłam na studia. Nie dość że się uczyłam tego co chciałam to jeszcze miałam fajnych znajomych. Tyle.
Gratuluję Michał👍Pozdrawiam⚘Życzę powodzenia i zostania lekarzem, ktory oprócz robienia kariery i pozyskiwania wysokich profitów -wyprowadza ludzi z chorób🍀mam na myśli przeciętnego pscjenta.a nie tylko ludzi majętnych.. Swoją drogą zniesienie przydiięgi Hipokratesa jest dla mnie dużym zaskoczeniem i zastanawia CZEMU lub Komy taka decyzja ma służyć ? Ciekawa jestem, rrodziców Michała,którym gratuluję syna 👍🎆🍀bo takie dojrzałe podejście do życia nie bierze się z nikąd...No i ta wiedza nt możliwości takiej formy nauki a potem uzyskania pomocy finansowej rozchodzi się raczej pocztą pantoflową...znajomy znajonemu.
Do wszystkich osób, które niedawno skończyły, bądź kończą liceum/technikum, - nie obwiniajcie się i nie narzekajcie, że tego typu opcja przeszła Wam przez palce, bo nawet przemielający system poprzez pandemię dał nam 50% nauczania domowego, więc mogliśmy sprawdzić jak to jest ;)
O tak, bądźmy wdzięczni za pandemię! XD
Edukacja domowa to NIE JEST to samo co zdalne.
@@gabrryska Może nie formą nauczania, ale stylem na pewno. I różnica jest odczuwalna, osoby z różnymi lękami i obawami podczas przebywania wśród dużej grupy ludzi to dobrze rozumieją...
Po pierwsze - gratulacje, jest Pan przykładem ! Po drugie, fajnie, że zostało podkreślone to, że nie jest to metoda dla każdego i że należy to traktować jako cel do samodoskonalenia i rozwoju, a nie jako ucieczkę do "nic nie robienia".
inteligentny gość z otwartym umysłem
Gdybym wiedział, że takie rzeczy są w ogóle możliwe w Polsce, chętnie skończyłbym technikum w 2 lata, bo materiału absolutnie nie było na więcej, tylko siedzieliśmy i piliśmy kawę/herbatę
Oj tak, zwłaszcza w klasie maturalnej przedmioty zawodowe to była tylko przypominajka na której każdy miał wszystko w dupie
Albo grill na wf
To ja nie wiem do takiego Ty technikum chodziłeś, ja w technikum ekonomicznym mialam praktycznie codziennie po 2,3 sprawdziany lub kartkówki
Edukacja domowa jest świetnym rozwiązaniem, ale nie dla wszystkich. Chłopak z filmu jest łebski, ogarnięty, szuka i docieka. Dzieciaki z jakimikolwiek trudnościami, nie ogarniają edukacji domowej. Warto oczywiście spróbować, ale trzeba wiedzieć, że jak się nie zda egzaminów na koniec to się wraca do systemu
Jakie to urocze, że on myśli, że wszyscy są tak samo bystrzy i inteligentni jak on 👌 Jakbym ja w wieku 16 lat uznała, że ogarnę to sama to pewnie bym teraz była bezdomną alkoholiczką, bo codziennie zaczynałabym od jutra.
Szukałam takiego komentarza, bo po tym wywiadzie trochę odniosłam wrażenie, że chłopak żyje w jakiejś bańce. No niestety, nie każdy ma te same możliwości, również te intelektualne czy dotyczące przyswajania wiedzy.
No i cóż, nie każdy "musi w końcu nauczyć się samodzielnej nauki".
Absolutnie nie hejtuję, żeby nie było, po prostu mówię o swoich odczuciach.
@@honkastonka9375 moim zdaniem ta bańka, o której mówisz wynika właśnie z tego, że nie miał on takiej styczności z przeciętnymi uczniami w szkole, a na studiach lekarskich trafił do środowiska wybitnie ambitnego i pracowitego, stąd mógł odnieść złudne wrażenie, że nauka w domu to dobre rozwiązanie dla każdego
@@grafiaa2893 też mi się tak wydaje. Mam nadzieję, że nie będzie miał zbyt bolesnego zderzenia z rzeczywistością.
Jak powyżej pisałem, znam ludzi z normalnego systemu i ED, i szczerze mówiąc większość osób poradzi sobie na Homeschoolingu
@@piotrkoleszka to jest kwestia bardzo indywidualna, sama znam osoby, które potrafią się zmobilizować tylko pod presją nauczyciela/wykładowcy, stąd wydaje mi się, że nie powinno się generalizować w tej kwestii
Ja bym zmodyfikował programy i wprowadził przedmioty "Makroekonomia i geografia społeczno gospodarcza" "Finanse osobiste" "Gospodarcza historia Polski i Świata". To są rzeczy praktyczne i naprawdę młodzież je ogarnie i jeszcze będzie zaciekawiona. No ale niestety z dużym prawdopodobieństwem w takim programie trzebaby spojrzeć krytycznym okiem na postępowania rządowe a to już z miejsca raczej je skreśla.
po co uczyć czegoś przydatnemu? komu ma to służyć? kto ma na tym zarobić? niestety - trzeba wyhodować ludzi, którzy będą wykonywali gównopracę.
@@kubuspuchatek2950 Tu chodzi o fakt, iż rząd czerpie zyski z wychowywania debili. Wykształceni i samodzielnie myślący są wrogiem, trzeba zaniżać oczekiwania i edukację aby łatwiej manipulować. Ale to minie, pokolenie Y, Z czy X już pokazuje że w życiu trzeba myśleć a nie pracować.
Pierw zadaj sobie pytanie.. po co jest szkola? czym jest system pruski :D
Jak ja zazdroszczę temu chłopakowi. Gdybym ja te 10 lat temu wiedziała o tej opcji, pewnie nie musiałam przepracowywać tematu mojej edukacji w szkole średniej na terapii. Tyle złego by mnie ominęło. Szkoda, ale co do mnie, to już i tak "po ptakach", mam nadzieję, że wiele osób skorzysta z tego materiału. Pozdrawiam autora materiału, gościa i wszystkich oglądających.
On skończył liceum w 2 lata, a mi się tak podobało że byłem 4 lata
Robiłem liceum eksternistycznie - z powodu różnych problemów życiowych. 3 klasy w pół roku - ucząc się w domu, bez niczyjej pomocy, przychodziłem po prostu na egzaminy. zdany egzamin = zaliczone liceum z danego przedmiotu. egzaminów jest 11, można zdać je wszystkie w jednej "sesji" czyli w jakieś 2 tygodnie. 90% osób nawet nie wie, że jest taka możliwość. jak z różnych powodów nie skończyło się szkoły średniej, to w dowolnym momencie życia można praktycznie "z marszu" podejść do takich egzaminów.
Super
edukacja domowa jest niesamowita. ale smutne jest jak wiele osób jest sceptycznie nastawionych dla takiego rozwiązania. przez wiele zajęć zupełnie nie związanych z zainteresowaniami, w dodatku z wiedza przedstawiana na nich w sposób mało oryginalny lub zapadający w pamięć gdzie człowiek nie ma szczególnej chęci poszerzania wiedzy, pomimo faktu ze ogolnie jest zafascynowany nauka ogolnie pojętą, tracimy czas. sadze ze rozpowszechnianie nowych, personalizowanych i elastycznych metod i systemów nauczania jest niesamowicie ważne. tak dużo dałabym za to, by większość osób nie była do tego rozwiązania sceptycznie nastawiona. dobrze ze nagrywacie takie treści, mam nadzieje ze edukacja domowa zostanie rozpowszechniona i pokaże osobom które obecnego szkolnego absurdu nie doświadczyły, ze sposób uczenia się dla każdego może być inny:)
Jestem przykładem człowieka przemielonego przez ten chory system edukacji. W szkole podstawowej również byłem miernym uczniem i wysyłano mnie do szkoły zawodowej i mówiono, że będę kopał rowy 😅 Ale, w domowym zaciszu interesowałem się programowaniem i matematyką. W moim przypadku problem był taki, że program nauczania był dla mnie nudny i nie przedstawiał żadnej realnej wartości 🤷 Ale, zdałem egzamin i w liceum ruszyłem z kopyta, i wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż zakładali wychowawcy w "podstawówce". Dzisiaj robię to co lubię i mam z tego satysfakcję, i pieniądze. Niestety, szkoły publiczne są maszynkami do mielenia mięsa. Nie dostrzega się osobowości czy zainteresowań u innych. Nie każdy chce się uczyć wszystkiego kiedy może poświęcić cenny czas w specjalizowaniu się w konkretnej dziedzinie. Ogólna wiedza jest potrzebna, ale wiele rzeczy przychodzi z czasem, również chęć ich poznania w zależności od potrzeb życiowych.
My jesteśmy programowani aby ktoś nam wyznaczał cele a nie my sami sobie, a trudność tkwi w samodyscyplinie, ale jak widać się da
Ja podobnie zdawałem haha :D Tylko to było coś na takiej zasadzie że przychodziłem do szkoły się podpisać że jestem obecny i wychodziłem, na koniec semestru się przychodziło i w 3 dni zaliczało cały program Licealny bez problemu nawet nie ucząc, babki były na tyle spoko że i tak przepuszczały, zaoczne licea to góra złota
Zaoczne licea? Czyli prywatne i tylko weekendowe, czy co?
@@Pawcio2115 Masz zajęcia sobota, niedziela co 2 tygodnie i tyle. Ale kto umie myśleć ten nie marnował tych 2 dni tylko przyszedł, się podpisał i wyszedł, jedynie na koniec semestru idziesz do każdej babki i mówisz że chcesz zaliczyć, zrobić jakieś prace bo nie masz ocen i ci dają co masz zrobić
@@Muchomor ok dzięki. To są państwowe placówki, czy prywatne?
Nigdy nie tęskniłam za szkołą w trakcie ED, można poznać ludzi choćby wtedy kiedy się przyjeżdża (2 razy w roku) na egzaminy, gdy są inni uczniowie, którzy też na nie przyjechali i jesteście w tym samym hotelu, albo nie wiem czy Dale to jest, ale kiedy chodziłam do ED wchodziły klasy pod opieką animatora (taki nauczyciel który wspiera Twój pomysł na projekt), z którym chodzicie do muzeów, galeria sztuki itd. celem tej klasy jest stworzenie projektu (jakiegokolwiek chcesz to ty wyznaczasz cel) moim była budowa domu kopułowego w mini wersji. Ta klasa obejmowała uczniów z terenu danego województwa u mnie było ok.12 osób, spotkania raz na msc. chyba.
" Rodzice nie wierzą w swoje dzieci " To jest PROBLEM... Sam pracuje nad tematami z dziedziny poprawy relacji rodziców ze swoimi dziećmi i cały czas mnie to zaskakuje jak wielu rodziców się z tym boryka.
Trzeba być zdolnym i zmotywowanym. Tyle. Nie dla wszystkich
Jest to niestety mit Edukacji Domowej, znam mnóstwo ludzi na ED i większość z nich nie jest szczególnie utalentowana ;)
Mit
Tak sobie zaczelam ogladac..i juz nie moglam przerwac! A myslalam, ze nie bedzie mnie temat intresowac. Super odcinek🤴
Jeśli te egzaminy na zaliczenie roku zawierają z sobie główny materiał, nie ciekawostki zapisywane na marginesach podręczników to sama bym tak chciała. Było by o wiele łatwiej.
Pamiętam ze szkoły popierd***nego nauczyciela historii który co zajęcia robił kartkówkę i kazał wypisywać KAŻDĄ możliwą datę i miejscowość z zajęć wcześniej.
Jak i babkę z fizyki siedzącą całe zajęcia w kantorku popijać ćwiartkę, każąca przerobić materiał samemu i też robiąca kartkówki co jakiś czas - faktycznie nas nie ucząć. Pominę szurniętą katechetkę gadającą do kwiatków i zmuszającą do oglądania filmów z aborcji - równocześnie szykanując te dziewczyny które zaszły w liceum w ciążę. A na końcu jeszcze jak przedszkolak strzeliła focha na całą moją klasę za to że chciałam zabrać SWOJĄ PRACĘ nad którą spędziłam MIESIĄC (portret papieża na dużym formacie) na egzaminy wstępne do wydziału artystycznego.
System nauczacia jest zesputy, ale to przez część samych nauczycieli którzy "uczą" - są psychicznie chorzy, jedni mają zbyt wysokie mniemanie o sobie i uważają że ich lekcje są najważniejsze i mamy do nauki tysiące nieistotnych piedoł, albo są tak popierdoleni że wstawiają pały za brak ołówka , albo wpadają na genialne pomysły by kazać szyć flagę Polski na kolejne zajęcia - a jak przyniesiesz zły rozmiar, pała. I to wszystko dzieje się na pioziomie Liceum.
Moje życie z liceum wyglądało tak, że szłam do szkoły po to by pojść na kartkówki, wysłuchać czego chcą nauczyciele od nas na kolejne zajęcia, po czym szłam do domu, jadłam obiad, szłam spać (na 2 godz, bo same zajęcia od 8-15 dzień w dzień były dla mnie po prostu wyczerpujące), po czym budziłam się i przerabiałam sama wszystkie materiały wieczorami, bo w szkole niczego nas w rzeczywistości nie uczono.
*Jako jedyna z mojego roku chciałam podejść do matury z roszrzeczonego języka angielskiego, ale podchodziłam ostatecznie tyko do podstawowej. Ktoś w szkole albo nie przekazał mojego zgłoszenia, albo nie wiem co się stało, bo nie przysłano nawet egzaminu próbnego.
19:42 to ja będę szukał dziury w szukaniu dziury. Nie dla każdego spędzanie czasu z rówieśnikami jest takie przyjemne. Znęcanie się, obrażanie, gnębienie, wyśmiewanie. Z mojej strony przez covida nie mieliśmy czegoś takiego jak studniówka. Z resztą tu pojawia się też zwykle presja, że wypadałoby przyjść na nią z osobą towarzyszącą, pokazać że nie jest się przegrywem. No i cóż, za dużo dziewczyn w mojej szkole (technikum informatyczne) to nie było, a w mojej klasie to w ogóle
Skończyłem maturalną z frekwencją 63%. Jakbym wiedział, że mam taki zapas, to bym, zrobił 51. Do matury uczyłem się 2 tygodnie i zdałem całkiem dobrze. W szkole wiecznie "nie mam dziennika", póki jeszcze nie było elektroczninych, sprawdzanie obecności, 40min dziennie, przy założeniu, że 8 lekcji dziennie i każde sprawdzenie zabiera 5 minut razem z rozpakowaniem nauczyciela. Później jeszcze przepytywanie 2 osób i kolejne 15 minut z lekcji w plecy, a reszta uczniów siedzi i myśli o niczym i marnuje czas. Szkła to jebana patologia i jestem baardzo zadowolony, że już nie muszę chodzić do tej placówki.
Polskie szkolnictwo to jest zart. :D w USA naprzyklad masz tak ze w liceum robisz klasy ktore zalcizaja sie na pierwszy rok studiow i jak idziesz na studia to mozesz miec juz rok zaliczony ogolnych przedmiotow
ciekawe
@@jankowalczyk5288 owszem tym bardziej ze jestes zaoszczedzic 15 tysiecy na semestr xd
To nie Dawid Podsiadło to Borat !!! a tak serio mega pozytywna osoba, I jest mega potencjałem !
Czekałam na ten wywiad 🔥 oby coraz więcej osób wiedziało, że świat nie jest czarno-biały
Super sprawa.
Ja w szkole popadłam w depresję. Przeszłam na nauczanie indywidualne gdzie godzin nauki było przynajmniej o polowe mniej niż w szkole. Uczyłam się sama w domu i matury zdane tak, że można się tym chwalić.
Nienawidziłam szkoły i przesiadywania tam przez 7h dziennie. Z jednej strony nauka w domu brzmi super ale w szkole też uczymy się przebywania z ludźmi, rozwijamy zdolności interpersonalne i to trzeba też zrozumieć. Nawet jeśli nas inni męczą psychicznie to niestety życie tak wygląda i w szkole i po jej zakończeniu. Dodatkowo jeśli ma się w sobie wystarczająco samozaparcia to na pewno w ciagu 3 lat można się nauczyć wystarczająco samemu w domu, zostać laureatem olimpiady i iść na dobre studia. Niestety w szkole po 8h poza domem ciężko się zmusić żeby się w domu dodatkowo, nauczyć, odrobić lekcje i przerabiać dodatkowy materiał na konkurs, 24h na dobę nie wystarczą...
Czym innym jest radzenie sobie z trudnościami interpersonalnymi jak jesteś dorosła, ukształtowana i rozwinięta emocjonalnie a czym innym jest jak masz 14 lat i ktoś cię gnoi i sytuacja dotyka Cię dużo bardziej i inaczej niż człowieka dorosłego i nie masz umiejętności radzenia sobie jak człowiek dorosły. Akurat argument dot. Kompetencji społecznych jest absolutnie nie trafiony.
@Paulina Zielińska ale wiesz, że z przekroczeniem magicznej osiemnastki nie stajesz się nagle inną, dorosłą osobą? Kształtują cię twoje wcześniejsze doświadczenia i jeśli z danym problemem spotkasz się pierwszy raz w wieku 24 lat na studiach, to nie znaczy, że lepiej sobie z nim poradzisz niż mając lat 14
@@mj9502 mam 35 lat i doskonale to wiem, mimo to uwierz że tamte doświadczenia w niczym konstruktywnym nie przysłużyły mi się w dorosłym życiu i nie mam na myśli żadnej wspominanej bariery 18, to doświadczenia zawodowe dorosłego wieku miały ma mnie wpływ kształtujący a tamte tylko destruktywny. Pomijam podniesiony wątek studiów bo to zupełnie inna para kaloszy i jako dorosły człowiek powinieneś/powinnaś to wiedzieć
@@paulinazielinska4782 XDDDDDD a niby gdzie masz się nauczyć tych umiejętności, jak nie przez swoje życie. Badania dowodzą, że okres dziecięcy najbardziej rozwija umiejętności w kontaktach międzyludzkich. Uważasz, że młodość jest zbędna? To głupia jesteś. Przypomnij sobie doświadczenia i czego z nich się nauczyłaś
@@paulinazielinska4782 a to że jest Ci lepiej teraz, wcale nie dowodzi, że masz rację. Przemysl to