Piękno jako dowód na istnienie Boga? Ciekawe, że coś tak błahego jak piękno niektórzy chcą traktować jako "dowód na istnienie Boga". Bo nie dość. że piękno jest sprawą czysto subiektywną - nie istnieje na świecie nic, a już w szczególności nic wytworzonego przez człowieka, co można by obiektywnie uznać za piękne. To jeszcze jest to wartość tak naprawdę nikła i istotna chyba tylko dla hedonistów. Tymczasem, można by podnieść argument przeciwny - "zło jako dowód na nieistnienie Boga" (a może, zgodnie z logiką tytułu - umieścić tutaj brzydotę?). Tylko wówczas głosom sprzeciwu i oburzenia nie będzie końca...
Uważam, że w świecie bez Boga nie da się mówić o złu. Bo na jakiej podstawie można by mówić o złu, jeśli nie istnieje uniwersalny punkt odniesienia, jakaś nadrzędna doskonałość, w porównaniu z którą pewne rzeczy są złe, zepsute, wybrakowane? Świat bez Boga nie może być zły. On po prostu jest jaki jest i tyle.
Żadna abstrakcyjna doskonałość nie jest potrzebna jako punkt odniesienia. Przeciwnie - za taki punkt służy sytuacja neutralna. Jeśli spotkasz obcego człowieka na ulicy i go zwyczajnie miniesz - postąpiłeś w sposób neutralny. Jeśli będzie potrzebował pomocy i mu jej udzielisz, zrobiłeś dobrze. Jeśli natomiast go pobijesz, czy naprawdę potrzebujesz odniesienia do absolutu, czy musisz pytać "czy Jezus by tak postąpił?", żeby wiedzieć, że dokonałeś czegoś złego?
Jeśli nie ma Boga to kim jesteś, skąd pochodzisz i dokąd idziesz? Jeśli odpowiesz sam sobie na te pytania znajdziesz Boga. Bóg jest niewytłumaczalny bo ponad rzeczywisty tak jak nasze wyobrażenie o wszechświecie.
Co to jest piękno? Czy mrówka też uważa, że coś jest piękne? Nasze pojmowanie piękna i jej pojmowanie, to chyba różne odczucia.
Pani prowadząca jest niewątpliwie obrazem Boga w każdym calu.
Brzydota jako dowód na nie istnienie boga. Brzydoty jest stokroć więcej niż piękna, więc ten dowód jest 100 razy mocniejszy.
Piękno jako dowód na istnienie Boga? Ciekawe, że coś tak błahego jak piękno niektórzy chcą traktować jako "dowód na istnienie Boga". Bo nie dość. że piękno jest sprawą czysto subiektywną - nie istnieje na świecie nic, a już w szczególności nic wytworzonego przez człowieka, co można by obiektywnie uznać za piękne. To jeszcze jest to wartość tak naprawdę nikła i istotna chyba tylko dla hedonistów.
Tymczasem, można by podnieść argument przeciwny - "zło jako dowód na nieistnienie Boga" (a może, zgodnie z logiką tytułu - umieścić tutaj brzydotę?). Tylko wówczas głosom sprzeciwu i oburzenia nie będzie końca...
Zło jest dowodem na istnienie Boga.
Uważasz, że w świecie bez Boga nie istniałoby zło? Czyli zło pochodzi od Boga?
Uważam, że w świecie bez Boga nie da się mówić o złu. Bo na jakiej podstawie można by mówić o złu, jeśli nie istnieje uniwersalny punkt odniesienia, jakaś nadrzędna doskonałość, w porównaniu z którą pewne rzeczy są złe, zepsute, wybrakowane? Świat bez Boga nie może być zły. On po prostu jest jaki jest i tyle.
Żadna abstrakcyjna doskonałość nie jest potrzebna jako punkt odniesienia. Przeciwnie - za taki punkt służy sytuacja neutralna.
Jeśli spotkasz obcego człowieka na ulicy i go zwyczajnie miniesz - postąpiłeś w sposób neutralny. Jeśli będzie potrzebował pomocy i mu jej udzielisz, zrobiłeś dobrze. Jeśli natomiast go pobijesz, czy naprawdę potrzebujesz odniesienia do absolutu, czy musisz pytać "czy Jezus by tak postąpił?", żeby wiedzieć, że dokonałeś czegoś złego?
Jeśli nie ma Boga to kim jesteś, skąd pochodzisz i dokąd idziesz? Jeśli odpowiesz sam sobie na te pytania znajdziesz Boga. Bóg jest niewytłumaczalny bo ponad rzeczywisty tak jak nasze wyobrażenie o wszechświecie.