Absurdalny sąd wzbudził we mnie jedynie parsknięcie politowania. Bardzo dobrym poetą? I co jeszcze? Może twierdzi Pani, że Paisiello był bardzo dobrym kompozytorem? Co za nonsens! O ludu dobry, o zbójcy i wszetecznicy! Mniej by mnie wasze tasaki cięły niż ten bełkot. Pamiętajmy, drodzy Państwo, tylko Zenon M. Nikt więcej. To jest poezja, to są implikacje najdoskonalszej liryki, to jest współczesny nam Parnas. A Kaczmarczyk? Dobre sobie! Kłaniam się w pas.
Twardo dmuchają na zimne Zefiry pucułowate, Szumią i trzeszczą na wietrze odwieczne puszcze i bory, Jeży się sierść rzek i jezior, jak pchła wskakuje w nią statek Mijając wioski i miasta kruche, jak stary miedzioryt. Tu konny z dłonią u czoła, tam chłop pochylony nad radłem, Tu gruda ostrzem ruszona, tam wzgórza w ruchu perspektyw; Nad szorstką skórą pustkowi wiją się wstęgi jedwabne Z nazwami mitycznych krain, które wędrowca urzekły. Dróg, by tam trafić - nic nie ułatwia W przestrzeniach burz i w czasów kipieli, Ale istnieje przecież Sarmatia, Istnieje gdzieś Terra Felix. Trzech mieszczan pośrodku mostu wstrzymała senna dysputa, Za nimi w prostym rysunku - zbór, cerkiew, kościół i spichlerz. Nurt w pieczy ma ich zasobność na ciężkich od beczek szkutach, Uczciwszy potrzeby ciała - miło o duszy pomyśleć. Hen, gdzie szlak wodny zakręca, wśród pól zbóż brzemieniem ugiętych Bocian klekocze skowronkom o afrykańskich podróżach. Słucha od czasów pogańskich tych samych plotek Dąb Święty I nimfę w leśnym jeziorze strzeże przed okiem intruza. Dróg, by tam trafić - nic nie ułatwia W przestrzeniach burz i w czasów kipieli, Ale istnieje przecież Sarmatia, Istnieje gdzieś Terra Felix. W pochodzie rubasznych obłoków krążą Zodiaku pierścienie: Przed Panną, Lwem, Bykiem, Wagą - bramy otwarte na oścież. Na wieżach zamków co noc o przyszłość się troszczą uczeni, A w gronie doradców - władca o teraźniejszość się troszczy. Ceni przyjemność i pracę, szanuje rąk ludzkich twory, Nęcą go księgi tajemnic, cieszy go ład i dostatek. Ale codziennie spogląda na mapy starej miedzioryt, Gdzie wciąż dmuchają na zimne Zefiry pucułowate. Ta Terra Felix, Sarmatia warta Wiecznych podróży, pióra i lutni. Istnieje przecież - wsparta na barkach Bóstwa o rysach okrutnych.
@@jeremiwalkiewicz3113 Wyraźnie słychać "DRÓG, by tam trafić". Dlaczego "próby" miałyby być w "przestrzeniach burz i w kipieli czasów"? To sama Sarmacja (jako kraina historyczna) jest zagubiona gdzieś w dawnych czasach i na słabo określonym terenie. Ale pomimo to istnieje nadal jako narodowy mit, taki wyidealizowany wzór praojczyzny.
Kaczmarski jest bardzo dobrym poetą, a ta piosenka dobrze oddaje moją duszę
Ro chan marry me pls
Absurdalny sąd wzbudził we mnie jedynie parsknięcie politowania. Bardzo dobrym poetą? I co jeszcze? Może twierdzi Pani, że Paisiello był bardzo dobrym kompozytorem? Co za nonsens! O ludu dobry, o zbójcy i wszetecznicy! Mniej by mnie wasze tasaki cięły niż ten bełkot. Pamiętajmy, drodzy Państwo, tylko Zenon M. Nikt więcej. To jest poezja, to są implikacje najdoskonalszej liryki, to jest współczesny nam Parnas. A Kaczmarczyk? Dobre sobie!
Kłaniam się w pas.
@@przemek64389 kocham piwo
@@przemek64389 Nie zesraj się
@@przemek64389 pani?
Twardo dmuchają na zimne Zefiry pucułowate,
Szumią i trzeszczą na wietrze odwieczne puszcze i bory,
Jeży się sierść rzek i jezior, jak pchła wskakuje w nią statek
Mijając wioski i miasta kruche, jak stary miedzioryt.
Tu konny z dłonią u czoła, tam chłop pochylony nad radłem,
Tu gruda ostrzem ruszona, tam wzgórza w ruchu perspektyw;
Nad szorstką skórą pustkowi wiją się wstęgi jedwabne
Z nazwami mitycznych krain, które wędrowca urzekły.
Dróg, by tam trafić - nic nie ułatwia
W przestrzeniach burz i w czasów kipieli,
Ale istnieje przecież Sarmatia,
Istnieje gdzieś Terra Felix.
Trzech mieszczan pośrodku mostu wstrzymała senna dysputa,
Za nimi w prostym rysunku - zbór, cerkiew, kościół i spichlerz.
Nurt w pieczy ma ich zasobność na ciężkich od beczek szkutach,
Uczciwszy potrzeby ciała - miło o duszy pomyśleć.
Hen, gdzie szlak wodny zakręca, wśród pól zbóż brzemieniem ugiętych
Bocian klekocze skowronkom o afrykańskich podróżach.
Słucha od czasów pogańskich tych samych plotek Dąb Święty
I nimfę w leśnym jeziorze strzeże przed okiem intruza.
Dróg, by tam trafić - nic nie ułatwia
W przestrzeniach burz i w czasów kipieli,
Ale istnieje przecież Sarmatia,
Istnieje gdzieś Terra Felix.
W pochodzie rubasznych obłoków krążą Zodiaku pierścienie:
Przed Panną, Lwem, Bykiem, Wagą - bramy otwarte na oścież.
Na wieżach zamków co noc o przyszłość się troszczą uczeni,
A w gronie doradców - władca o teraźniejszość się troszczy.
Ceni przyjemność i pracę, szanuje rąk ludzkich twory,
Nęcą go księgi tajemnic, cieszy go ład i dostatek.
Ale codziennie spogląda na mapy starej miedzioryt,
Gdzie wciąż dmuchają na zimne Zefiry pucułowate.
Ta Terra Felix, Sarmatia warta
Wiecznych podróży, pióra i lutni.
Istnieje przecież - wsparta na barkach
Bóstwa o rysach okrutnych.
@@jeremiwalkiewicz3113 ja tam zawsze słyszałem "trud" ale w sumie "prób" tez ma pewien sens :)
Jak już to trud 😉
Dróg
@@jeremiwalkiewicz3113 Wyraźnie słychać "DRÓG, by tam trafić". Dlaczego "próby" miałyby być w "przestrzeniach burz i w kipieli czasów"? To sama Sarmacja (jako kraina historyczna) jest zagubiona gdzieś w dawnych czasach i na słabo określonym terenie. Ale pomimo to istnieje nadal jako narodowy mit, taki wyidealizowany wzór praojczyzny.
Podziękował
Cała Sarmatia to Polskie Złoto. Jacek potrafił ;)
Kloo
Co tam