W rozstrzelanej chacie Rozpaliłem ogień, Z rozwalonych pieców Pieśni wyniosłem węgle. Naciagnałem na drzazgi gontów Błękitną płachtę nieba Będę malować od nowa wioskę w dolinie. Święty Mikołaju, opowiedz jak tu było, jakie pieśni śpiewano Gdzie się pasły konie. A on nie chce gadać ze mną po polsku Z wypalonych źrenic tylko deszcze płyną. Hej ślepcze Nauczę swoje dziecko po łemkowsku Będziecie razem żebrać w malowanych wioskach. Święty Mikołaju, opowiedz jak tu było, jakie pieśni śpiewano Gdzie się pasły konie.
Finezja słowa wprowadza w zaczarowany świat poezji.
W rozstrzelanej chacie
Rozpaliłem ogień,
Z rozwalonych pieców
Pieśni wyniosłem węgle.
Naciagnałem na drzazgi gontów
Błękitną płachtę nieba
Będę malować od nowa wioskę w dolinie.
Święty Mikołaju, opowiedz jak tu było, jakie pieśni śpiewano
Gdzie się pasły konie.
A on nie chce gadać ze mną po polsku
Z wypalonych źrenic tylko deszcze płyną.
Hej ślepcze Nauczę swoje dziecko po łemkowsku
Będziecie razem żebrać w malowanych wioskach.
Święty Mikołaju, opowiedz jak tu było, jakie pieśni śpiewano
Gdzie się pasły konie.
Za cicho mieli wokal w stosunku do gitar, ale i tak pięknie.