Piękny film! Oglądając go, widziałem moją relację z matką. Na szczęście ja się wyprowadziłem ale nadal mówi do mnie jak do dziecka i mnie kontroluje - przez to ciężko mi podejmować życiowe decyzję ale próbuję z tym walczyć.
tak tu trafiłam: zorientowałam się że jestem w związku z mężczyzną, który emocjonalnie jest zależny od mamy. Mama z początku niby urocza, czuła, cudowna, niby mnie akceptuje... ale teraz widzę, że manipulująca, wtrącająca się, egoistka, dwulicowa, która nie widzi potrzeb syna, kontrolująca, trzęsąca się o syna jak tylko pojechaliśmy na pierwszą wspólną wyprawę na kajaki, dzwoniąca co chwilę, niby z troski bo nie wie co się dzieje, robiąca wyrzuty że to takie niebezpieczne. Generalnie świat jest taki niebezpieczny, a ludzie na świecie tylko źli. Syna trzyma przy sobie poczuciem winy. Gdy syn się odważy przeciwstawić, w jakimś cudownym przebłysku dbania o siebie i swoje potrzeby, w pewnym momencie, prędzej lub później, prawdopodobnie z poczucia winy robi krok pojednawczy i sytuacja wraca do punktu wyjścia=porzuca swoje potrzeby, tak naprawdę samego siebie aby zadowolić mamę. Z drugiej strony on-syn: nieświadomy z początku tego co się dzieje wokół (podobnie jak ja), kompletnie, pracoholik, pracą tytaniczną i wiernością rodzicielce "punktuje" u mamy, to go zadowala. Żyje jakby dla niej. W cieniu matki. Niby samodzielny, ale emocjonalnie zależny. Niby mężczyzna ale chłopiec, nie potrafi podjąć decyzji definitywnych - np. odnośnie pracy. Wiele decyzji odwleka w czasie. Nawet takich niezbyt trudnych. wytresowany na "pieska" mamy. Człowiek nie potrafiący żyć samodzielnie, nie czujący siebie, swoich potrzeb. Jak poznałam, że mam do czynienia z takim mężczyzną spępowinionym z matką? Po fazie różowych okularów oczywiście. Z początku uroczy człowiek, czuły, dobry, pomocny, przebojowy, z dystansem do świata, z poczuciem humoru, dusza towarzystwa. W końcu przyszły do mnie takie odczucia, że traktuje mnie wręcz jak bóstwo, że nie jesteśmy partnerami, że deprecjonuje siebie samego w tej relacji, postawił mnie na piedestale i służył mi. Dosłownie. Liczyły się moje potrzeby, prawie nigdy jego. Rzadko je nawet artykułował. Dla wielu kobiet, myślę, że facet ideał. Mi jednak coś tu nie pasowało. Tylko JA, JA, JA. A gdzie ON? MY? Odpowiedź przychodziła z czasem. Dużo rozmawialiśmy ze sobą. Odkrywałam go. On odkrywał siebie. Przyszła jakaś świadomość. Zobaczyłam, że pojawiła się u niego złość do matki. Wpierw lekko się tląca. Potem potężna. Pojawiło się jakieś czucie potrzeb własnych. Jakaś wiara w swoje siły, swoją wartość. Chęć zadbania o siebie, wzięcia długiego urlopu, Odpoczynku. Ale pomimo złości, przeciwstawności potrzeb swoich i matki, nie jest w stanie przeciąć pępowiny. Nie jest jakby w stanie samostanowić o sobie. Nie ma sił zawalczyć o siebie. Mechanizm ma ogromną moc. Żyje w klatce pomimo tego, że drzwi klatki są otwarte. Wystarczy krok. Ale nie oszukujmy się już więcej, on tego kroku nie zrobi....Być może komuś pomoże moje doświadczenie. Być może ktoś przeżywa bolesne przebudzenie w szambie, tak jak ja. A do matek apeluję o mądrą miłość do synów.
Niestety te matki nie będą nigdy mądre, bo one uważają, że to inni powinni się zmienić i to inni powinni się podporządkować. Nie przebijesz tego muru. Radą jest odcięcie się. A dojrzeć trudno, chyba że ma się super empatyczną partnerkę i samemu też się pozyska świadomość. A tej wiedzy nie przekazuje się...
Niestety, bylam w narzeczenstwie z takim mężczyzna. Facet starszy ode mnie o 6 lat, udawał jaki to niezależny i silny jest. Gdy zaszłam z nim w ciaze, po 3 latach związku, opadły klapki... Dziecko było dla niego niczym Poronilam w 6 tyg. On po 3 dniach od wyjścia mojego że szpitala, dziwił się że jestem zalamana Uznawał nienarodzonego czlowieka jako niespodziankę. Jego matka wgl była w szoku ze jestem zalamana Sam facet mial z mama konto bankowe, obydwoje stwierdzili ze niepotrzdbne są osobne konta. Do lekarza też razem chodzili. Przy końcu związku się dowiedziałam, że nie mam co liczyć na szacunek w ich rodzinie. Odeszłam..
@@arnaVck dziękuję, chętnie przeczytam. Lubię Eichelberga. Na szczęście znam też parę przykładów pozytywnych - syn był osaczany przez nadopiekuńczą matkę ale w porę się postawił i teraz ma normalne, samodzielne życie
Wszystko na kobiety. Ale jest też druga strona medalu. Mężczyźni niezzangażowani ani jako partnerzy, ani jako ojcowie (albo ich nie ma-odeszli albo są, ale tak, jakby ich nie było) To powoduje, że kobiety muszą się bardziej zaangażować w wychowanie. Nie zawsze kobieta potrafi to unieść. Chciałaby inaczej, ale ten partner-ojciec stoi z boku i jedynie przynosi pieniądze.
Po co wybierała takiego na ojca dziecka? Czemu nadała mu rolę bankomatu? Masa kobiet dziś uważa że wie lepiej jak wychowywać, że mężczyźni są toksyczni i się nie znają, więc tylko przymuszają tych facetów do słuchania i przynoszenia kasy. Mężczyźni naprawdę nie mają wiele opcji dzisiaj oprócz słuchania samej kobiety co robić, bo zagrozi odejściem, zabierze dzieci i prawo jest po jej stronie. A z faceta zrobić tyrana jest bardzo łatwo, niech tylko zacznie krytykować nadopiekuńczość choćby, ona zrobi z siebie ofiarę i po ptakach.
@@swiadomosczwiazkowpl Ten temat (nie ten przykład) jest bardziej złożony, skomplikowany, niż nasza tutaj rozmowa. Swoim komentarzem chciałem zaznaczyć, że zarówno po stronie kobiet, jak i po stronie mężczyzn jest cała gama dobrych, kochanych, czułych, wrażliwych, oddanych i odpowiedzialnych osób, ale także chamów, hien, wampirów, itp. Od skrajności do skrajności. Tylko bardzo osobiste doświadczenia (różne), czasami wieloletnie niestety, określają jak zaczynamy postrzegać płeć przeciwną i związki. Konkretne osoby mogą być wredne, ale nie wszyscy tacy są.
@@maciejlew1904 zgadzam się z Tobą i odnoszę wrażenie, że masz szersze postrzeganie tematu niż autor tego posta. Nigdy nie jest winna tylko jedna strona. Te problemy są złożone i pokoleniowe. Od autora zionie złość na kobiety i płytkie rozumienie tematu. Człowiek żyjący swoją pełnią i nie straumatyzowany nie wybiera trudnego partnera ani nie ubezwłasnawalnia wlasnego dziecka.
@@swiadomosczwiazkowpl Aha,bo jak facet zostawił kobietę np. w ciąży tzn.że napewno nadała mu rolę bankomatu.A co z psychopatami,którzy potrafią dobrze manipulować? Bo jak facet zostanie zmanipulowany przez taką kobietę, to tylko słuchać,,jaki to on biedny",ale jak kobieta zostanie zmanipulowana przez takiego faceta,to nagle się okazuje,że ,,ona jest sama sobie winna,a po co wybierała takiego".itp.
Twórcom nalezy sie oskar ! Koniec brutalnie dosadnie ukazuje wykorzystywwnie i oszustwo nadopiekunczej matki ktora swoj brak czy niechęć do meza zrekompensowała sobie zawłaszczeniem emocjonalnym dziecka ktore okaleczyła wewnetrznie... To tak jakby matka sobie przywłaszczyła cudze zycie jako swoją wlasnosc gdzie wczesniej drugiemu czlowiekowi odebrała prawo do wolnosci, samodzielnosci , wlasnej tozsamosci i odrebnosci, wiare we wlasne mozliwosci i siły . Uwazam że mechanizm zaklamania jest taki sam jak w przypadku gdy kobieta nazywa aborcję tj zabójstwo dziecka , swoim prawem czy troską o swoje potrzeby . Jednak w przypadku nadopiekunczej matki ta aborcja jest dokonywana rownież ale przez długi czas. A dzialają takie same mechanizmy kłamstwa i wypierania a wszystko z zewnatrz ma pozory milości. Straszna i przerażająca to destrukcja ! Zastanawia mnie jak wygląda pomoc ofiarom takich nadopiekunczych matek ? Czy wystarczy wlasna chec usamodzielnienia sie ? A co jesli sie ma kilkadziesiąt lat i w przypadku usamodzielniania sie spotyka sie czlowiek z bezsilnością i brakiem wiary we wlasne umiejetnosci bo ich nie widzi w ogole bo tak zostal zaprogramowany w toksycznej relacji? W dobie szalejącego feminizmu ktory oburza sie na tzw mezczyzn piotrusiow panow wychowanych przez nadopiekuncze matki warto jednak aby feministki dostrzegły że ich niechęć do mezczyzn i patologie wychowania przyczyniają sie do destrukcji męzczyzn a co za tym idzie ich nienawisc do mezczyzn jest wpierw przyczyną ich destrukcji a pozniej tacy mezczyzni są karani nienawiscia za to ze tacy są... Gdyby wiele kobiet mialo milosc i po ludzku traktowaly mezczyzn i z wyrozumialoscią to by nie bylo tylu nieszczesc . A niestety feminizm rosnie w sile a ojcowie, mężowie, synowie są zwalczani przez te kobiety ktore potrzebuja tylko mezczyzn do wlasnej adoracji co przypomina pasożytnictwo.
" Czy wystarczy wlasna chec usamodzielnienia sie ?" Nie, bo jest to zniszczone, trzeba się tego uczyć w wieku dorosłym tak jakby było się dzieckiem. I tego małokto rozumie, ale to wszystko wychowanie. Terapia.
Wiec jak się ma np 30 parę lat wychodzi na to że nie ma co liczyć zbytnio na to że sie zalozy własną rodzinę bo braki są zbyt duże... sama świadomość mysle że w połowie jest jakimś sukcesem. Ja wierzę że ciężka praca i osobisty wysiłek jest konieczny no i jako osoba wierząca Bogu uważam że prośby kierowane do Boga o uzdrowienie przeszłości złych relacji mogą pomóc a nade wszystko świadomość że swoje istnienie na pierwszym miejscu nie zawdzieczam rodzicom (którzy byli pośrednikami w dziele stworzenia mnie) ale przedewszystkim dobremu Bogu który mi zaufał, który uwierzył we mnie zanim mnie stworzył, skoro mnie stworzył. I choć wydaje się że Bóg milczy to ta przestrzeń milczenia jest przestrzenią milosci i wolnosci której zabrakło w przypadku toksycznego rodzica ktory sie postawił w miejsce boga... Jednak Bóg nie jest toksycznym rodzicem, nie zniewala. U ludzi wiele jest niemożliwe ale u Boga wszystko jest możliwe . Dziękuje za tą animacje . O tym sie powinno mówić , jednak powinno się przyhamować z obwinianiem młodych mezczyzn za to że zostali tak brutalnie pokrzywdzeni , bo jak slysze że mlodzi mężczyźni są nieudacznikami ze wygodnymi piotrusiami panami z własnego wyboru to myślę że zadana zostaje kolejna rana ze strony kobiet i mężczyzn. A co taki okaleczony czlowiek ma sobie pomyśleć ktory wychował się bez ojca i nadopiekuncza matke ? Ze sam jest sobie winien tego że doswiadczył tak rażących braków w milosci i wychowaniu.
Dokładnie, stawiają się w miejscu Boga, a nie będziesz miał bogów cudzych przedemną!!! Dlatego się od nich odcięłam, bo ciężko grzeszą a pozatym nie są prawdziwe wierzący mimo że to deklarują, Bogu mamy oddać co jego - czyli nasze dzieci jemu też
Jakie to smutne. Niestety z takim "mężczyzną" a raczej chłopcem nie da się stworzyć prawdziwej relacji. Szacunek i miłość do rodziców jak najbardziej ale trzeba umieć" puścić" dziecko wolno, a syn powinien żyć własnym dorosłym życiem, a nie w poczuciu ciągłego obowiązku wobec rodziców a koniec końców winy. To jest nad wyraz toksyczna i niezdrowa manipulacja rodziców, powiedziałabym wręcz znęcanie się psychiczne , tylko i wyłącznie dla swojego ego i swoich korzyści.
@@swiadomosczwiazkowpl to żadne wyzwisko, miałam na myśli mężczyzn którzy nawet mając pomocną dłoń , nie chcą przejrzeć na oczy, pomimo że nawet uswiadamia ich się o problemie. Jeśli jesteś świadomy że jesteś ofiarą , podejmujesz leczenie, ale niektórzy właśnie " chłopcy" po prostu lubią ten stan.
@@ruda9964 Czyli jednak wyzwisko, sugestia, że ktoś to lubi. Trochę jak człowiek w depresji, który nie potrafi się sobą zająć. Też można mu mówić, że lubi ten stan, jest wygodny, jest leniem. No i jest chłopcem wtedy, prawda? Niezbyt mi pasuje taka próba insynuacji, bo skąd możesz wiedzieć, że ktoś lubi być ofiarą? Jak to możliwe, że ktoś lubi cierpieć? Masochizm jest diagnozowany u ułamka ludzi, ale to też są ofiary. Nie sądzę, że ktokolwiek lubił cierpieć, bo natura ludzka taka nie jest. Podam lepszy przykład. Dziś jest wojna i sporo osób mówi, że Rosjanie LUBIĄ swoją władzę i to co u nich się dzieje. Czyli empatia zanika do nich. A to, że są ofiarami manipulacji od młodości, kastruje się u nich zdolność do samodzielnego podejmowania decyzji i myślenia to już mało kto mówi. TO samo z kobietami. Są takie, co tkwią w związku z przemocowcem, bije, pije, zdradza. I ciekawe czy nazwałabyś je dziewczynkami, które to lubią, ciekawe. Ja nie.
@@swiadomosczwiazkowpl akurat o ofiarach przemocy wiem wiele i nie z książek a z autopsji i doskonale wiem że wyjście z roli ofiary jest niebywale trudną i mozolną pracą ale nie niemożliwą. Wystarczy chcieć zawalczyć o siebie. Ja pisząc o " chłopcach" miałam na myśli jeden typ mężczyzn, co podkreslilam ale Pan próbuje mi tu wcisnąć brak wyczucia i empatii na wszystkich płaszczyznach. Dziękuję za konwersację. Pozdrawiam
@@ruda9964 Po prostu nie używałbym takich słów, że chłopcy, dziewczynki, pantofle itd. ogólnie obrażanie mężczyzn jest tolerowane. A jednak cierpienie pomijane. Pozdrawiam.
@@arnaVck ooooch! oczywiście, że odbija się to zarówno na córce, jak i na synu, czyli na przyszłych pokoleniach! "Problem" faktycznie dotyczy głównie kobiet, bo problem dotyczy opieki nad dziećmi do 7 r.ż., opieki a więc także wychowania. Ojca przy tym nie ma, bo w pracy. spotkałaś się z sytuacją, gdy matka, na pytanie 4-letniej córki, "czy ta może dać buziaka swojemu tacie", odpowiada: "noo, jeśli chcesz, jeśli ci się to podoba, to tak".
@@AN-ix9lg Odwracasz kota ogonem. Filmik dotyczy mężczyzn a nie córek. Więc wypowiadam się o mężczyznach, głównie wchodzących w życie, nie mogących przerwać pępowiny z matką. O tym też traktuje ten filmik. Egoistyczne tak stawiać potrzeby płci damskiej wyżej od potrzeb płci męskiej. Nieprawdaż?
Tytuł filmu powinien brzmieć dominująca/despotyczna, bądź kontrolująca matka. Zwłaszcza to trzecie. Choć nadopiekuńczość jest formą kontroli człowieka i wynika z zaburzeń takich matek.
Wszystko to słowa zamienniki. Jest wiele zachowań, które wykazują takie osoby, a myślę, że nadopiekuńczość jest najpopularniejszym słowem z tych wszystkich. Jednak nie każdy wie, że to się właśnie wiąże z kontrolą. Despotyzm to nie bardzo, bo ludzie kojarzą od razu z toksycznością, takim ogólnikiem. nadopiekuńczość z kolei jest mylona z czymś dobrym lub takim niegroźnym, a to przemoc.
Szanowni Panowie - nie wiem co z tego będzie ale pewna gazeta przez niektórych porównywana z ekskrementami już zauważyła DRUK SENACKI 63 i wysmażyła na ten mizoginistyczny temat artkuł. Sprawdźcie sobie - nie do wiary że to w PL
Nieprawda. Można się rozmnażać, ale z poprawionymi wzorcami osobowości. Ale to jest praca, a niektórzy oczekują, że to się stanie samo, albo po przeczytaniu kilku linijek tekstu.
@@swiadomosczwiazkowpl Niektórzy pewnie tak myślą. Ja zaś, po kilkudziesięciu latach pracy nad sobą, wiem już, że nigdy tych wzorców nie przyswoję w 100%. Pewne rzeczy są zbyt mocno wdrukowane w moją psyche, inne z kolei nie mają zaczepienia.
NIe nadopiekuńcza tylko dominujaca, tu nie ma nic z opiekuńczości. Niestety jak się czyta komentarze kobiet na niektórych grupach czy na yt to można osiwieć. Właśnie ten typ zdufanej w sobie i przemądrzałej kobiety. Jeżeli będą miały synów...
Oczywiście, że dominująca-tyranka ze słodką buzią i słodkimi słówkami. Ale fachowo nazywa się to nadopiekuńczością. Największymi problemami wychowawczymi są albo za dużo opieki i kontrola, albo brak opieki i poniżanie. Na jedno wychodzi, obie skrajności są toksyczne.
Otóż pytanie nigdy na nic nie odpowiada, tylko pyta. A gdzie ojciec nie ma znaczenia z prostego względu > za nadopiekuńczość danego rodzica odpowiada ten rodzic, a nie inny. Ale rozumiem, że chciałaś napisać pytanie z tezą, że wszystko to wynik pewnie tego złego mężczyzny, który odszedł od dobrej kobiety "bez powodu" i dlatego biedna kobieta bidulka jest kontrolerką stosującą przemoc psychiczną na własnym dziecku. No nie.
Dlatego synowi potrzebny jest ojciec. Ale nie betacuck ktorego matka sobie urobiła wokół palca, a samiec alfa surowy i nigdy nie za miękki dla syna, ale w razie czego stojący za nim murem
Czy ja wiem czy surowy to dobre określenie? Czemu nie akurat odpowiedzialny, nie dający sobie wejść na głowę, dobry nauczyciel itd? Tylko surowy? To tak jakby tresować go trochę jak w wojsku, zimny chów, potem agresja i zaburzenia.
@@swiadomosczwiazkowpl no tak w dziecięcym wieku trzeba dać dziecku miłość. Ale np szkolny i dalej to jestem zwolennikiem bycia ostrzejszym, bo dziecko dorośnie mentalnie tylko samo bez pomocy rodziców. (Bardzo ogolnikami napisane)
@@wkurwionyszopen3352 Niezbyt rozumiem. Żeby dziecko się prawidłowo rozwijało musi być wsparcie, miłość + nauka/wychowanie, a nie że dziecko coś 'samo' zrobi. Gdyby nie nasza cywilizacja, a dzieciak urodził się w głębokiej dżungli to by było głupie i nieprzystosowane, pewnie szybko by zginęło. I o co Ci chodzi z tym byciem surowym, ostrym, czyli co dokładnie robić?
Tak jest potrzebny, ale nawet jak go niema niemusi tak być .Też sama Wychowałam syna mamy bardzo dobry kontakt ,tak ale niewyobraźam sobie abym sobą go nękała i obarczała Mòj syn ma świetną dziewczyne i życzę oboje z całego serca wszystkiog dobreg ,nigdy niewtrącam się w jego decyzje ,myślę źe on ma prawo do swoich błędòw i nałuk z tego pobranych .
@@swiadomosczwiazkowpl ma trochę racji. Przecież taka domina urobi chłopaka na swój obraz i zaszczepi mu albo nienawiść do drugiej płci, albo bezgraniczne uwielbienie, czyli... zrobi z niego mentalnie dziewczynkę. Tak, jak one mają -- dystans, albo brak granic. Myślę, że Wkurwiony Sz. nieodpowiedniego słowa użył (surowy). Ano jest jeszcze taki aspekt sprawy, że jeśli syna urabia, to pewnie i męża. Piękna współpraca w wychowaniu. Znam taką sytuację u kolegi, więc chyba nie mylę się.
Piękny film! Oglądając go, widziałem moją relację z matką. Na szczęście ja się wyprowadziłem ale nadal mówi do mnie jak do dziecka i mnie kontroluje - przez to ciężko mi podejmować życiowe decyzję ale próbuję z tym walczyć.
Spytaj ją - mamo, nie ufasz mi, że sam sobie poradzę, sam podejmuję już dobre, dorosłe decyzje? Ciekawe czy coś zadrgnie.
Idź na terapię. Może być kobieta, a nawet musi. Zbuduj z nią relacje. Dzięki temu zastąpi w Twojej świadomości matkę i odbierze jej moc.
Albo matka zniszczy życie tej kobiecie
tak tu trafiłam: zorientowałam się że jestem w związku z mężczyzną, który emocjonalnie jest zależny od mamy. Mama z początku niby urocza, czuła, cudowna, niby mnie akceptuje... ale teraz widzę, że manipulująca, wtrącająca się, egoistka, dwulicowa, która nie widzi potrzeb syna, kontrolująca, trzęsąca się o syna jak tylko pojechaliśmy na pierwszą wspólną wyprawę na kajaki, dzwoniąca co chwilę, niby z troski bo nie wie co się dzieje, robiąca wyrzuty że to takie niebezpieczne. Generalnie świat jest taki niebezpieczny, a ludzie na świecie tylko źli. Syna trzyma przy sobie poczuciem winy. Gdy syn się odważy przeciwstawić, w jakimś cudownym przebłysku dbania o siebie i swoje potrzeby, w pewnym momencie, prędzej lub później, prawdopodobnie z poczucia winy robi krok pojednawczy i sytuacja wraca do punktu wyjścia=porzuca swoje potrzeby, tak naprawdę samego siebie aby zadowolić mamę. Z drugiej strony on-syn: nieświadomy z początku tego co się dzieje wokół (podobnie jak ja), kompletnie, pracoholik, pracą tytaniczną i wiernością rodzicielce "punktuje" u mamy, to go zadowala. Żyje jakby dla niej. W cieniu matki. Niby samodzielny, ale emocjonalnie zależny. Niby mężczyzna ale chłopiec, nie potrafi podjąć decyzji definitywnych - np. odnośnie pracy. Wiele decyzji odwleka w czasie. Nawet takich niezbyt trudnych. wytresowany na "pieska" mamy. Człowiek nie potrafiący żyć samodzielnie, nie czujący siebie, swoich potrzeb. Jak poznałam, że mam do czynienia z takim mężczyzną spępowinionym z matką? Po fazie różowych okularów oczywiście. Z początku uroczy człowiek, czuły, dobry, pomocny, przebojowy, z dystansem do świata, z poczuciem humoru, dusza towarzystwa. W końcu przyszły do mnie takie odczucia, że traktuje mnie wręcz jak bóstwo, że nie jesteśmy partnerami, że deprecjonuje siebie samego w tej relacji, postawił mnie na piedestale i służył mi. Dosłownie. Liczyły się moje potrzeby, prawie nigdy jego. Rzadko je nawet artykułował. Dla wielu kobiet, myślę, że facet ideał. Mi jednak coś tu nie pasowało. Tylko JA, JA, JA. A gdzie ON? MY? Odpowiedź przychodziła z czasem. Dużo rozmawialiśmy ze sobą. Odkrywałam go. On odkrywał siebie. Przyszła jakaś świadomość. Zobaczyłam, że pojawiła się u niego złość do matki. Wpierw lekko się tląca. Potem potężna. Pojawiło się jakieś czucie potrzeb własnych. Jakaś wiara w swoje siły, swoją wartość. Chęć zadbania o siebie, wzięcia długiego urlopu, Odpoczynku. Ale pomimo złości, przeciwstawności potrzeb swoich i matki, nie jest w stanie przeciąć pępowiny. Nie jest jakby w stanie samostanowić o sobie. Nie ma sił zawalczyć o siebie. Mechanizm ma ogromną moc. Żyje w klatce pomimo tego, że drzwi klatki są otwarte. Wystarczy krok. Ale nie oszukujmy się już więcej, on tego kroku nie zrobi....Być może komuś pomoże moje doświadczenie. Być może ktoś przeżywa bolesne przebudzenie w szambie, tak jak ja. A do matek apeluję o mądrą miłość do synów.
Niestety te matki nie będą nigdy mądre, bo one uważają, że to inni powinni się zmienić i to inni powinni się podporządkować. Nie przebijesz tego muru. Radą jest odcięcie się. A dojrzeć trudno, chyba że ma się super empatyczną partnerkę i samemu też się pozyska świadomość. A tej wiedzy nie przekazuje się...
Niestety, bylam w narzeczenstwie z takim mężczyzna. Facet starszy ode mnie o 6 lat, udawał jaki to niezależny i silny jest. Gdy zaszłam z nim w ciaze, po 3 latach związku, opadły klapki... Dziecko było dla niego niczym
Poronilam w 6 tyg. On po 3 dniach od wyjścia mojego że szpitala, dziwił się że jestem zalamana
Uznawał nienarodzonego czlowieka jako niespodziankę. Jego matka wgl była w szoku ze jestem zalamana
Sam facet mial z mama konto bankowe, obydwoje stwierdzili ze niepotrzdbne są osobne konta. Do lekarza też razem chodzili.
Przy końcu związku się dowiedziałam, że nie mam co liczyć na szacunek w ich rodzinie. Odeszłam..
@@MrAgnes17 bardzo dobrze zrobiłaś. Jak facet nawet do lekarza chodzi razem z matką to już jest patologia.
Polecam książkę "Zdradzony przez ojca" Eichelberga. Tam dokładnie jest opisany mechanizm uzależniania synów od matek. I jak go przezwyciężyć.
@@arnaVck dziękuję, chętnie przeczytam. Lubię Eichelberga. Na szczęście znam też parę przykładów pozytywnych - syn był osaczany przez nadopiekuńczą matkę ale w porę się postawił i teraz ma normalne, samodzielne życie
Niestety też coś o tym wiem...
Przerażające!!!
Genialny film
Dobrze przedstawione
Film super zrobiony
Więcej jednak jest toksycznych ojców niż matek.
tak, tak, lubisz projekcje?
Wszystko na kobiety. Ale jest też druga strona medalu. Mężczyźni niezzangażowani ani jako partnerzy, ani jako ojcowie (albo ich nie ma-odeszli albo są, ale tak, jakby ich nie było) To powoduje, że kobiety muszą się bardziej zaangażować w wychowanie. Nie zawsze kobieta potrafi to unieść. Chciałaby inaczej, ale ten partner-ojciec stoi z boku i jedynie przynosi pieniądze.
Po co wybierała takiego na ojca dziecka? Czemu nadała mu rolę bankomatu? Masa kobiet dziś uważa że wie lepiej jak wychowywać, że mężczyźni są toksyczni i się nie znają, więc tylko przymuszają tych facetów do słuchania i przynoszenia kasy. Mężczyźni naprawdę nie mają wiele opcji dzisiaj oprócz słuchania samej kobiety co robić, bo zagrozi odejściem, zabierze dzieci i prawo jest po jej stronie. A z faceta zrobić tyrana jest bardzo łatwo, niech tylko zacznie krytykować nadopiekuńczość choćby, ona zrobi z siebie ofiarę i po ptakach.
@@swiadomosczwiazkowpl Ten temat (nie ten przykład) jest bardziej złożony, skomplikowany, niż nasza tutaj rozmowa. Swoim komentarzem chciałem zaznaczyć, że zarówno po stronie kobiet, jak i po stronie mężczyzn jest cała gama dobrych, kochanych, czułych, wrażliwych, oddanych i odpowiedzialnych osób, ale także chamów, hien, wampirów, itp. Od skrajności do skrajności. Tylko bardzo osobiste doświadczenia (różne), czasami wieloletnie niestety, określają jak zaczynamy postrzegać płeć przeciwną i związki. Konkretne osoby mogą być wredne, ale nie wszyscy tacy są.
@@maciejlew1904 A kto powiedział, że wszyscy? Wiadomo, że nie o to chodzi, a podkreślenie zjawiska i toksycznych zachowań wybranych grup.
@@maciejlew1904 zgadzam się z Tobą i odnoszę wrażenie, że masz szersze postrzeganie tematu niż autor tego posta. Nigdy nie jest winna tylko jedna strona. Te problemy są złożone i pokoleniowe. Od autora zionie złość na kobiety i płytkie rozumienie tematu. Człowiek żyjący swoją pełnią i nie straumatyzowany nie wybiera trudnego partnera ani nie ubezwłasnawalnia wlasnego dziecka.
@@swiadomosczwiazkowpl
Aha,bo jak facet zostawił kobietę np. w ciąży tzn.że napewno nadała mu rolę bankomatu.A co z psychopatami,którzy potrafią dobrze manipulować?
Bo jak facet zostanie zmanipulowany przez taką kobietę, to tylko słuchać,,jaki to on biedny",ale jak kobieta zostanie zmanipulowana przez takiego faceta,to nagle się okazuje,że ,,ona jest sama sobie winna,a po co wybierała takiego".itp.
Piekne
Przerażająca tragedia, potwierdzam. Apel do nadopiekunczych matek zeby sie przebudziły.
Żadna skrajność nie jest dobra
znam taką, która jest dobra, na stacji paliw: "do pełna poproszę"
Twórcom nalezy sie oskar !
Koniec brutalnie dosadnie ukazuje wykorzystywwnie i oszustwo nadopiekunczej matki ktora swoj brak czy niechęć do meza zrekompensowała sobie zawłaszczeniem emocjonalnym dziecka ktore okaleczyła wewnetrznie... To tak jakby matka sobie przywłaszczyła cudze zycie jako swoją wlasnosc gdzie wczesniej drugiemu czlowiekowi odebrała prawo do wolnosci, samodzielnosci , wlasnej tozsamosci i odrebnosci, wiare we wlasne mozliwosci i siły .
Uwazam że mechanizm zaklamania jest taki sam jak w przypadku gdy kobieta nazywa aborcję tj zabójstwo dziecka , swoim prawem czy troską o swoje potrzeby . Jednak w przypadku nadopiekunczej matki ta aborcja jest dokonywana rownież ale przez długi czas. A dzialają takie same mechanizmy kłamstwa i wypierania a wszystko z zewnatrz ma pozory milości. Straszna i przerażająca to destrukcja !
Zastanawia mnie jak wygląda pomoc ofiarom takich nadopiekunczych matek ? Czy wystarczy wlasna chec usamodzielnienia sie ? A co jesli sie ma kilkadziesiąt lat i w przypadku usamodzielniania sie spotyka sie czlowiek z bezsilnością i brakiem wiary we wlasne umiejetnosci bo ich nie widzi w ogole bo tak zostal zaprogramowany w toksycznej relacji?
W dobie szalejącego feminizmu ktory oburza sie na tzw mezczyzn piotrusiow panow wychowanych przez nadopiekuncze matki warto jednak aby feministki dostrzegły że ich niechęć do mezczyzn i patologie wychowania przyczyniają sie do destrukcji męzczyzn a co za tym idzie ich nienawisc do mezczyzn jest wpierw przyczyną ich destrukcji a pozniej tacy mezczyzni są karani nienawiscia za to ze tacy są... Gdyby wiele kobiet mialo milosc i po ludzku traktowaly mezczyzn i z wyrozumialoscią to by nie bylo tylu nieszczesc . A niestety feminizm rosnie w sile a ojcowie, mężowie, synowie są zwalczani przez te kobiety ktore potrzebuja tylko mezczyzn do wlasnej adoracji co przypomina pasożytnictwo.
" Czy wystarczy wlasna chec usamodzielnienia sie ?"
Nie, bo jest to zniszczone, trzeba się tego uczyć w wieku dorosłym tak jakby było się dzieckiem. I tego małokto rozumie, ale to wszystko wychowanie.
Terapia.
Wiec jak się ma np 30 parę lat wychodzi na to że nie ma co liczyć zbytnio na to że sie zalozy własną rodzinę bo braki są zbyt duże... sama świadomość mysle że w połowie jest jakimś sukcesem. Ja wierzę że ciężka praca i osobisty wysiłek jest konieczny no i jako osoba wierząca Bogu uważam że prośby kierowane do Boga o uzdrowienie przeszłości złych relacji mogą pomóc a nade wszystko świadomość że swoje istnienie na pierwszym miejscu nie zawdzieczam rodzicom (którzy byli pośrednikami w dziele stworzenia mnie) ale przedewszystkim dobremu Bogu który mi zaufał, który uwierzył we mnie zanim mnie stworzył, skoro mnie stworzył. I choć wydaje się że Bóg milczy to ta przestrzeń milczenia jest przestrzenią milosci i wolnosci której zabrakło w przypadku toksycznego rodzica ktory sie postawił w miejsce boga... Jednak Bóg nie jest toksycznym rodzicem, nie zniewala. U ludzi wiele jest niemożliwe ale u Boga wszystko jest możliwe . Dziękuje za tą animacje . O tym sie powinno mówić , jednak powinno się przyhamować z obwinianiem młodych mezczyzn za to że zostali tak brutalnie pokrzywdzeni , bo jak slysze że mlodzi mężczyźni są nieudacznikami ze wygodnymi piotrusiami panami z własnego wyboru to myślę że zadana zostaje kolejna rana ze strony kobiet i mężczyzn. A co taki okaleczony czlowiek ma sobie pomyśleć ktory wychował się bez ojca i nadopiekuncza matke ? Ze sam jest sobie winien tego że doswiadczył tak rażących braków w milosci i wychowaniu.
Dokładnie, stawiają się w miejscu Boga, a nie będziesz miał bogów cudzych przedemną!!! Dlatego się od nich odcięłam, bo ciężko grzeszą a pozatym nie są prawdziwe wierzący mimo że to deklarują, Bogu mamy oddać co jego - czyli nasze dzieci jemu też
Dlatego jak dla mnie feministki jak i szowiniści to są kaleki emocjonalne i życiowe
Chciałbym taką mamuś
Chciałbyś mieć zniszczone życie znaczy
Jakie to smutne. Niestety z takim "mężczyzną" a raczej chłopcem nie da się stworzyć prawdziwej relacji. Szacunek i miłość do rodziców jak najbardziej ale trzeba umieć" puścić" dziecko wolno, a syn powinien żyć własnym dorosłym życiem, a nie w poczuciu ciągłego obowiązku wobec rodziców a koniec końców winy. To jest nad wyraz toksyczna i niezdrowa manipulacja rodziców, powiedziałabym wręcz znęcanie się psychiczne , tylko i wyłącznie dla swojego ego i swoich korzyści.
Tylko po co ta wstawka o byciu chłopcem? Gość jest ofiarą przemocy, a dostaje wyzwisko.
@@swiadomosczwiazkowpl to żadne wyzwisko, miałam na myśli mężczyzn którzy nawet mając pomocną dłoń , nie chcą przejrzeć na oczy, pomimo że nawet uswiadamia ich się o problemie. Jeśli jesteś świadomy że jesteś ofiarą , podejmujesz leczenie, ale niektórzy właśnie " chłopcy" po prostu lubią ten stan.
@@ruda9964 Czyli jednak wyzwisko, sugestia, że ktoś to lubi. Trochę jak człowiek w depresji, który nie potrafi się sobą zająć. Też można mu mówić, że lubi ten stan, jest wygodny, jest leniem. No i jest chłopcem wtedy, prawda? Niezbyt mi pasuje taka próba insynuacji, bo skąd możesz wiedzieć, że ktoś lubi być ofiarą? Jak to możliwe, że ktoś lubi cierpieć? Masochizm jest diagnozowany u ułamka ludzi, ale to też są ofiary. Nie sądzę, że ktokolwiek lubił cierpieć, bo natura ludzka taka nie jest.
Podam lepszy przykład. Dziś jest wojna i sporo osób mówi, że Rosjanie LUBIĄ swoją władzę i to co u nich się dzieje. Czyli empatia zanika do nich. A to, że są ofiarami manipulacji od młodości, kastruje się u nich zdolność do samodzielnego podejmowania decyzji i myślenia to już mało kto mówi.
TO samo z kobietami. Są takie, co tkwią w związku z przemocowcem, bije, pije, zdradza. I ciekawe czy nazwałabyś je dziewczynkami, które to lubią, ciekawe. Ja nie.
@@swiadomosczwiazkowpl akurat o ofiarach przemocy wiem wiele i nie z książek a z autopsji i doskonale wiem że wyjście z roli ofiary jest niebywale trudną i mozolną pracą ale nie niemożliwą. Wystarczy chcieć zawalczyć o siebie. Ja pisząc o " chłopcach" miałam na myśli jeden typ mężczyzn, co podkreslilam ale Pan próbuje mi tu wcisnąć brak wyczucia i empatii na wszystkich płaszczyznach. Dziękuję za konwersację. Pozdrawiam
@@ruda9964 Po prostu nie używałbym takich słów, że chłopcy, dziewczynki, pantofle itd. ogólnie obrażanie mężczyzn jest tolerowane. A jednak cierpienie pomijane. Pozdrawiam.
To boli
Czemu?
rewelacja i masakra.
"kobiety kobietom zgotowały ten los".
No tak. Bo kobiece potrzeby są w centrum wszechświata.
@@arnaVck żadne nie są, ale niektórzy tak myślą. nawet znam kogoś takiego.
@@AN-ix9lg To dlaczego piszesz tak, jakby ten problem dotyczył tyko i wyłącznie kobiet? Jakby zachowanie matki odbijało się tylko na innych kobietach?
@@arnaVck ooooch! oczywiście, że odbija się to zarówno na córce, jak i na synu, czyli na przyszłych pokoleniach!
"Problem" faktycznie dotyczy głównie kobiet, bo problem dotyczy opieki nad dziećmi do 7 r.ż., opieki a więc także wychowania. Ojca przy tym nie ma, bo w pracy.
spotkałaś się z sytuacją, gdy matka, na pytanie 4-letniej córki, "czy ta może dać buziaka swojemu tacie", odpowiada: "noo, jeśli chcesz, jeśli ci się to podoba, to tak".
@@AN-ix9lg Odwracasz kota ogonem. Filmik dotyczy mężczyzn a nie córek. Więc wypowiadam się o mężczyznach, głównie wchodzących w życie, nie mogących przerwać pępowiny z matką. O tym też traktuje ten filmik. Egoistyczne tak stawiać potrzeby płci damskiej wyżej od potrzeb płci męskiej. Nieprawdaż?
Tytuł filmu powinien brzmieć dominująca/despotyczna, bądź kontrolująca matka.
Zwłaszcza to trzecie.
Choć nadopiekuńczość jest formą kontroli człowieka i wynika z zaburzeń takich matek.
Wszystko to słowa zamienniki. Jest wiele zachowań, które wykazują takie osoby, a myślę, że nadopiekuńczość jest najpopularniejszym słowem z tych wszystkich. Jednak nie każdy wie, że to się właśnie wiąże z kontrolą. Despotyzm to nie bardzo, bo ludzie kojarzą od razu z toksycznością, takim ogólnikiem. nadopiekuńczość z kolei jest mylona z czymś dobrym lub takim niegroźnym, a to przemoc.
Oczywiście, ze to przemoc psychiczna.
Pozdrawiam :)
@@bluevelvet12 Pozdrawiam!
❤
Szanowni Panowie - nie wiem co z tego będzie ale pewna gazeta przez niektórych porównywana z ekskrementami już zauważyła DRUK SENACKI 63 i wysmażyła na ten mizoginistyczny temat artkuł. Sprawdźcie sobie - nie do wiary że to w PL
Ale gdzie zobaczyć?
Myślałem, że on będzie skakał z radości na końcu. Ale jest jeden sposób na to gówno: nie rozmnażać się więcej.
Nieprawda. Można się rozmnażać, ale z poprawionymi wzorcami osobowości. Ale to jest praca, a niektórzy oczekują, że to się stanie samo, albo po przeczytaniu kilku linijek tekstu.
@@swiadomosczwiazkowpl Niektórzy pewnie tak myślą. Ja zaś, po kilkudziesięciu latach pracy nad sobą, wiem już, że nigdy tych wzorców nie przyswoję w 100%. Pewne rzeczy są zbyt mocno wdrukowane w moją psyche, inne z kolei nie mają zaczepienia.
Co z tego że matka umarła, jak widać że on już też nie jest młody?I życie przeleciało mu między palcami.
@@wojtekwojtek2030i zaraz on po niej pewnie ...
NIe nadopiekuńcza tylko dominujaca, tu nie ma nic z opiekuńczości. Niestety jak się czyta komentarze kobiet na niektórych grupach czy na yt to można osiwieć. Właśnie ten typ zdufanej w sobie i przemądrzałej kobiety. Jeżeli będą miały synów...
Oczywiście, że dominująca-tyranka ze słodką buzią i słodkimi słówkami. Ale fachowo nazywa się to nadopiekuńczością.
Największymi problemami wychowawczymi są albo za dużo opieki i kontrola, albo brak opieki i poniżanie. Na jedno wychodzi, obie skrajności są toksyczne.
Córkom fundują gorsze pieklo. Mam wlasnie taka relacje...
Pytane ktore odpowie na wszystkie wasze pytania: A gdzie ojciec?
Otóż pytanie nigdy na nic nie odpowiada, tylko pyta.
A gdzie ojciec nie ma znaczenia z prostego względu > za nadopiekuńczość danego rodzica odpowiada ten rodzic, a nie inny.
Ale rozumiem, że chciałaś napisać pytanie z tezą, że wszystko to wynik pewnie tego złego mężczyzny, który odszedł od dobrej kobiety "bez powodu" i dlatego biedna kobieta bidulka jest kontrolerką stosującą przemoc psychiczną na własnym dziecku.
No nie.
Dlatego synowi potrzebny jest ojciec. Ale nie betacuck ktorego matka sobie urobiła wokół palca, a samiec alfa surowy i nigdy nie za miękki dla syna, ale w razie czego stojący za nim murem
Czy ja wiem czy surowy to dobre określenie? Czemu nie akurat odpowiedzialny, nie dający sobie wejść na głowę, dobry nauczyciel itd? Tylko surowy? To tak jakby tresować go trochę jak w wojsku, zimny chów, potem agresja i zaburzenia.
@@swiadomosczwiazkowpl no tak w dziecięcym wieku trzeba dać dziecku miłość. Ale np szkolny i dalej to jestem zwolennikiem bycia ostrzejszym, bo dziecko dorośnie mentalnie tylko samo bez pomocy rodziców. (Bardzo ogolnikami napisane)
@@wkurwionyszopen3352 Niezbyt rozumiem. Żeby dziecko się prawidłowo rozwijało musi być wsparcie, miłość + nauka/wychowanie, a nie że dziecko coś 'samo' zrobi. Gdyby nie nasza cywilizacja, a dzieciak urodził się w głębokiej dżungli to by było głupie i nieprzystosowane, pewnie szybko by zginęło. I o co Ci chodzi z tym byciem surowym, ostrym, czyli co dokładnie robić?
Tak jest potrzebny, ale nawet jak go niema niemusi tak być .Też sama Wychowałam syna mamy bardzo dobry kontakt ,tak ale niewyobraźam sobie abym sobą go nękała i obarczała Mòj syn ma świetną dziewczyne i życzę oboje z całego serca wszystkiog dobreg ,nigdy niewtrącam się w jego decyzje ,myślę źe on ma prawo do swoich błędòw i nałuk z tego pobranych .
@@swiadomosczwiazkowpl ma trochę racji. Przecież taka domina urobi chłopaka na swój obraz i zaszczepi mu albo nienawiść do drugiej płci, albo bezgraniczne uwielbienie, czyli... zrobi z niego mentalnie dziewczynkę. Tak, jak one mają -- dystans, albo brak granic. Myślę, że Wkurwiony Sz. nieodpowiedniego słowa użył (surowy).
Ano jest jeszcze taki aspekt sprawy, że jeśli syna urabia, to pewnie i męża.
Piękna współpraca w wychowaniu. Znam taką sytuację u kolegi, więc chyba nie mylę się.
Xd