Gra "Życie". Jeszcze nie przeszedłem, ale w czerwcu wbiję 26 poziom. Szkoda, że samouczek trwa do 18 poziomu, ale ten jest jeszcze prosty, bo potem tak skacze poziom trudności, że łojapierdziu!
Cóż, nie mam zupełnie pojęcia, czy te grę da się zaliczyć do "souls-like", ponieważ sam nigdy nie grałem w soulsy, ale najtrudniejszą grą w jaką kiedykolwiek grałem było Metal Gear Rising: Revengeance. Na łatwym, jak lamerski gimbus udało mi się pokonać wszystkich bossów, łącznie w finałowym, Senatorem Armstrongiem. Problemów nie stanowiło nawet parowanie, o którym nie było informacji w grze, ale dowiedziałem się od przyjaciela. Ale kiedy tylko pomyślałem "zdobędę platynę", zrozumiałem, że jestem tępym idiotą. Nigdy nie byłem wstanie pokonać bossów bez otrzymywania żadnych obrażeń na poziomie trudnym, nawet przed punktami kontrolnymi, nie wspominając już o Achievemencie, którego opis sprawił, że zesrałem się w gacie, a głosił on "Zdobądź rangę S we wszystkich walkach kampanii głównej na poziomie Revengeance". Dla niewtajemniczonych, Revengeance to poziom, na którym zabija Cię jedno uderzenie. Przeciwnicy szarżują na Ciebie jak grubas w stronę tortu czekoladowego, atakują bez wytchnienia, twój miecz działa, jakby był z dre... Nie, nie z drewna, ponieważ w grze rzeczywiście się znajduje miecz z drewna, dostępny po pierwszym przejściu, ale nie miałem odwagi by nim walczyć. To może, jakby miecz był z... Plastiku ! Platyny nie zdobyłem, może kiedyś zdobędę, jak już nie będę miał w życiu nic lepszego do roboty, ale zapamiętałem grę jako najtrudniejszą, jaką w życiu przechodziłem.
Najtrudniejszymi grami w jaki grałem/gram są: Super Meat Boy - nie dawałem sobie rady tam nawet z pierwszym światem. Abe Oddworld - chcąc ratować wszystkich to koszmar Majesty: the fantasy kingdom sin - w trudniejszą strategię nie grałem i nie wydaje mi się, że bez kodów można to przejść Neverhood - bez solucji ani rusz Chicken Run - od pewnego momentu nie mam zielonego pojęcia co robić dalej seria Monster Hunter Freedom - moja ulubiona gra, Soulsy przy tym to jak robienie babek z piasku. Gameplay wygląda tak, że giniesz, giniesz, giniesz, czas się skończył, znów giniesz...o wygrałeś, no to teraz dostajesz za zadanie zabicia potwora 40 razy większego i potrafiącego zabić na strzała, powodzenia :D
Dokładnie, a jeszcze wyfarm odpowiednie przedmioty grając w pojedynkę. Sam doszedłem po kilku latach dopiero do początku HR9, a i tam padam jak ściera :D
Lyserg1260 właśnie miałem pisać o MH. Gdy przeszedłem DS, zadowolony siadłem do MH4, do tej pory nie wróciłem. Ciężko samemu ogarnąć co, gdzie jak i dlaczego :(
Majesty wymaga grania określoną taktyką i wtedy jest dosyć proste.. Co prawda jednego poziomu (z dodatku) nie przeszedłem, ale to raczej z braku czasu. PS: polecam zaczynać z dwoma targami i jak najszybciej dojść do elfów. PPS: Odradzam budowanie świątyni krypty i fervusa (chyba że masz do czynienia ze smokami. Pozdrawiam.
Kri5ü Targi to podstawa. Zawsze idę (jeśli jest możliwość) w palladynów i zielarki ale nawet olbrzymia armia nie dała sobie rady z fortecą xmilla zanim nadchodzi fala smoków i oczu, które niszczą całe miasto i armię xD Mi niestety pozostały 2 zaawansowane i wyżej. Na ekspercie udało się ukończyć bardzo małą ilość. Najgorzej jak palladyni idą w pojedynkę umrzeć...bo tak. Ale dzięki za rady, pozdrawiam.
1. Dangerous Waters - symulator współczesnych okrętów wojennych, głównie podwodnych. Sama instrukcja miała coś koło 500 stron (tak, pięćset stron O_o). Próba ogarnięcia mechaniki działania okrętu i jego możliwości to gra na tygodnie, zaś podstawy walki to kompletnie inna bajka. Oczywiście zwykle pojedynczy błąd dawał nam przepustkę do klubu statków legendarnych (Titanic, Lusitania...) 2. Operation Flashpoint - Mam straszny sentyment do OF, jakoś Arma nie daje mi takiej frajdy. Streszczenie gameplayu kiedy zaczynasz OF: 1. Dwie godziny przekradasz się lasem. 2. Dostajesz pojedynczą kulą. 3. Nara. Jak wpadnie mi coś jeszcze do głowy to dopisze.
Moje top 5: 5. Enter the Gungeon - rougelike z losowo generowanym światem z elementami bullet hellu. Gra wymaga dobrego refleksu i umiejętności omijania pocisków, gdyż każdy otrzymany cios może zmienić bieg twojej próby. Ukończenie gry bez dodatkowych slotów na HP jest praktycznie niemożliwe (chyba że jesteś bardzo wprawiony), a owe sloty najłatwiej jest dostać za pokonanie bossów bez otrzymania obrażeń, co nie jest nigdy łatwym zadaniem. Przegrałem w Gungeona około 15 godzin i nadal nie udało mi się nawet dojść do ostatniego bossa. 4. Taiko - okropnie ciężki typ gry muzycznej. Po graniu kilkunastu godzin nadal nie umiem grać trudniejszych poziomów. 3. Rabi-Ribi - dwuwymiarowa platformówka z otwartym światem z walką w stylu bullet hell. Moje pierwsze podejście na normalu zajęło mi ponad 18 godzin, w których niezliczoną ilość razy powtarzałem kilku bossów. Potem spróbowałem grę na hellu, gdzie nie mogłem nawet zjechać bossów z pierwszego chaptera do połowy HP przed śmiercią. Zdobywanie przedmiotów niewiele da, gdyż bossowie stają się silniejsi razem z tobą. Ta gra wymaga cierpliwości i planowania każdego ruchu by przejść na poziomie trudności większym niż normal. 2. I Wanna Kill The Kamilia 3 - gra z rodziny I Wanna Be the Guy, znanych ze swojego absurdalnego poziomu trudności. Według mnie jest to najcięższa gra z serii ze względu na długość - poziomy mogą być łatwiejsze od np. I Wanna Be the Boshy, ale IWBTB dla speedrunnerów zajmuje około godzinę, gdy rekord świata w IWKTK3 wynosi ponad 7,5h. (więcej tryhardu = więcej czasu poświęconego = większy poziom trudności) 1. Touhou 15 - bullet hell, który nie bez powodu jest "hell". Najtrudniejsza gra z serii, ukończenie gry na najniższym poziomie trudności jest wielkim wyzwaniem, a poziom trudności "Lunatic" to masochizm.
Spodziewałem się więcej gier w których liczą się umiejętności, ale po twoich wyjaśnieniach rozumiem trudność tych przygodówek :D Jeżeli chodzi o moją skromną listę to pokuszę się o kilka tytułów które wpadły mi akurat do głowy. -->Super Meat Boy - gra która napsuła mi sporo nerwów, do dzisiaj będąca moim tytułem na kupce wstydu. Przez pada za 10 zl z marketu który zdzierał mi skórę z palców nie doszedłem dalej niż do 4 (albo 5) świata. Wielokrotnie wracałem do poprzednich poziomów ale to co dzieje się w późniejszej fazie gry już mnie przerosło. --> DMC5 - O ile samo DMC przeszedłem z łatwością na jednym z początkowych poziomów trudności z rangami SS co najmniej, o tyle trudność o dumnie brzmiącej nazwie Syn Spardy zniszczyła mnie w 3/4 gry gdzie szybciej ginąłem niż zauważałem przeciwników. Po 2 dniach powtarzania poziomu zrezygnowałem z dalszej gry. Nawet do połowy poziomu nie mogłem dojść :( --> Metal Gear Rising - Długo na tę gre czekałem bo nie dość że był to slasher to jeszcze w świecie MGS :D, a że podobno gra była krótka to wymyśliłem sobie rozpoczęcie gry na Hardzie. Cała gra była satysfakcjonująca, a walki z bossami przyjemnie wymagające. Najdłużej zajęły mi walki z Monsunem, Samem (tak sie chyba nazywał ten od czerwonego miecza) i Armstrong. I ten ostatni jest najtrudniejszym przeciwnikiem z jakim miałem okazję się zmierzyć w ciągu ostatnich 4-5 lat w grach video. Precyzja wymagana do pokonania tego Jaggernauta była wręcz nieziemska, a ja sam spędziłem niemal 3 godziny próbując go pokonać. --> Mortal Kombat IX - O ile cała gra nie była niesamowicie trudna o tyle walki z Shao Khanem i Goropodobnym przeciwnikom były wręcz awykonalne (głównie przez wyżej wspomniany kontroler), a już walka z dwoma Goro-ziomkami jednocześnie wystarczająco zgwałciła wiarę w moje zdolności w bijatykach. Kiedy przechodziłem sobie po 2 rozdziały dziennie, to podczas wcześniej wspomnianej walki, byłem na siłach do ukończenia tylko tego pojedynku. Więcej się nie rozpisuje bo i tak pewnie nikt do tego momentu nawet nie doczyta :D dlatego tylko wymienie kilka tytułów: - Battletoads (na pegasusa) - Legacy of Goku 1 (na GameBoya) - Wybrane Heroici w Hearthstone - Ultimate Spider-man (kilkanaście lat wstecz) - Pokemony na zasadach Nuzlocke (co prawda nie zaimplementowana zasada w grze (chociaż powinni ją wprowadzić) ale daje mase frajdy i rozpaczy) To chyba tyle :D
Z nowszych to polski Alien Rage rewelacyjna gra ale nielicho trudna. Albo Subject 13 przygodówka Point & Click w której poza różnymi ciekawszymi lub mniej zagadkami jest plansza na której trzeba sięgnąć do internetu przeczytać o systemie liczbowym majów wziąć kartkę i ołówek i zacząć liczyć żeby poprawnie nastawić mechanizm otwierający drogę dalej. Solucja może nam tylko pokazać gdzie na tej lokacji są poukrywane kolejne liczby ale te już są losowe więc trzeba samemu rozkmilić system.
Byłbym zapomniał o Colin McRae 2.0 na najtrudniejszym poziomie. Ja dawałem radę pograć na średnim, brachol mordował się na trudnym a wiele osób nie dawało rady na normalnym. Późniejsze części to już był spacerek po parku.
Nie jestem jakimś fanem trudnych gier, więc w sumie większość to pewnie to czego nie ogarniałem za dzieciaka (The Lost Vikings, Prince of Persia : D? Chyba nigdy nie dałem rady skończyć). Trafiały się łatwiejsze i cięższe gry, ale nic nie zapamiętałem tak jak... ... Forbidden Siren, którego przejście wymagało anielskiej cierpliwości i solucji pod pachą, bo bez niej nawet znana z przygodówek metoda prób i błędów jest prawie bezużyteczna. No chyba, że ktoś będzie w każdym centymetrze kwadratowym naciskał trójkąt by obczaić, czy przypadkiem w menu kontekstowym nie ma "Pick up" lub innej akcji. No i w każdym miejscu będzie próbował wydać rozkaz ukrycia się ewentualnemu towarzyszowi, bo a nuż on coś znajdzie. Po skończeniu tego skurwysyństwa chyba nic mnie nie zdziwi pod względem poziomu trudności.
Dajmy spokój, że Soulsy są trudne. Są sprawiedliwe. Są do wyuczenia, tak samo jak te stare gry. No, z tą różnicą, że zazwyczaj nie potrzeba snajperskiej celności co do piksela. Jak chce się wykonywać spektakularne combosy czy zaklikać przeciwnika na śmierć, to są inne gry. A teraz gierki: 1. Dangerous Dave - był 1994/1995 rok, grałem u wujka jako malec, nie umiałem tego przejść :D 2. Devil May Cry 3 - nie umiem zabić pierwszego bossa (?) z kosą, prawdopodobnie dlatego, że nie odpowiedniego pada i absolutnie nie wiedziałem, co się czym robi. Wrócę na pewno, ale słyszałem, że to gra dla masterów. 3. Furi - "On a scale of 1 to 10, she's an 11, and she'd give herself a 12." - szósty boss The Burst spowodował, że zacząłem grać w Dark Souls 3 wcześniej niż planowałem i wydawał mi się on absurdalnie prostszy w porównaniu do koszmaru, który zafundowała mi ta babeczka. Nie przeszedłem do tej pory, a to nie finałowy boss, nawet nie przedostatni. 4. Darkest Dungeon - wszystko szło dobrze, dopóki nie otrzymałem dwa razy z rzędu krytyka na całej drużynie, z czego po drugim razie trzy osoby z ekipy zginęły. Rzucanie kosteczkami w tej grze mnie strasznie irytuje, to nie jest pewnie trudna gra, ale dla mnie jest niesprawiedliwa, pewnie przejdę na najłatwiejszym poziomie trudności, jaki wprowadzili niedawno, żeby mieć czyste sumienie. 5. SkyRoads - ta stara gierka jest jedną z moich ulubionych, grałem za dzieciaczka, grałem na informatyce w podstawówce, grałem z trzy lata temu, żeby ją przejść, ale utknąłem na ostatnim świecie, naprawdę dla mnie poziom trudności był męczący i postanowiłem skorzystać z gorącego lata :D. Na pewno wrócę. 6. Wszelkie gry sieciowe :D
Jedne z najtrudniejszych moim zdaniem są (nie jestem fanem przygodówek polegających na zagadkach więc o nich nic nie wiem): - Spelunky - Crash jeżeli ktoś chce zrobić go na 100% - Geometry Dash - Super Meat Boy Za pyrdka sprawiały mi jeszcze problemy pierwsza część Kangurka Kao i Rayman: The great escape (Chociaż raymana próbowałem niedawno i nadal uważam, że jest grą trudną) Trzymaj się ciepło Krzyśku. Funfacts jest moją ulubioną serią :)
Gry z przegiętym jak dla mnie poziomem trudności: 1. BloodRayne - obie części. Druga trudna absurdalnie, nigdy nie skończyłem. 2. Stalker. Pierwszy i drugi. Zew Prypeci znośny, chociaż też miejscami irytujący. 3. Niektóre poziomy w pierwszej Mafii. I nie mam tu na myśli wyścigu. Ten był spoko. 4. Half Life. Ostatnie poziomy na Xen. Nigdy nie skończyłem. I na koniec zaznaczę, że wszystko na najłatwiejszym poziomie trudności, o ile taki był dostępny. Po prostu nie lubię się męczyć nad grami. :)
"Crypt of the NecroDancer" - Na początku uważałem ten program za grę trudną ale satysfakcjonującą i niezwykle atrakcyjną ze względu na jej unikalną mechanikę i świetną ścieżkę dźwiękową.... do czasu, aż nie odblokowałem postaci o imieniu Aria. W jednej chwili poziom trudności skoczył tak niewyobrażalnie wysoko, że zesrałem się na dywan! Po KILKUDZIESIĘCIU próbach przejścia tą postacią choćby pierwszej planszy w końcu się poddałem i resztę fabuły poznałem na YT. Już dawno żadna gra mnie tak nie sponiewierała ;p
Zdecydowanie Path Of Exile. Jest to gra która jest hard to learn i imposible to master. W PoE największym błędem jaki można popełnić to na początku swojej przygody próbować samemu rozwijać postać bez żadnego gotowego buildu. Gra jest bardzo skomplikowana i kładzie nacisk na robienie mechanik, unikanie odpowiednich ataków bossów które potrafią zabić jednym strzałem 99% buildów a jest naprawdę wiele. Duża ilość przedmiotów unikalnych, i nacisk na przedmioty rzadkie które odziwo są warte więcej i są potężniejsze od tych unikalnych z konkretnymi przypisanymi statystykami. Samo rzemiosło (craft) w grze jest niesamowity, działa, żyje i opłaca się go robić a jest to ogromna rzadkość w tych czasach. Często jest to tylko dodatek tak żeby powiedzieć że jest. Polecam każdemu kto tęskni za Diablo 2 i szuka gry która postawi mu wyzwanie godne miana SOULSLIKE.
Myślę, że starsze tytuły zawsze można było odpalić na poziomie trudności "prędzej się zesrasz" więc ciężko określić. Np zeus pan olimpu czy posejdon pan atlantydy na najwyższym. A jeśli mowa o grach bez poziomów trudności to np abe odsysee, abe exodus. Platformówka, która w wielu momentach po prostu nie wybacza.
Jeśli chodzi o moje najtrudniejsze gry, to: BARRIER X- Dość szybka gra polegająca na unikaniu przeszkód, w teorii łatwa, w praktyce nie. Hearts of Iron 4- Głównie, jeśli się nie ogarnie o co chodzi. Trzeba ogarnąć logistykę, wyszkolić armię, zapanować nad ekonomią, a podczas wojny wykonywać odpowiednie manewry. Hotline Miami- Dość ciężka gierka, myślę, że większość ją zna. Castle Crashers- Może nie jest jakoś wybitnie trudne, ale łatwe też nie. Battleblock Theater-Platformówka, najtrudniejsze są poziomy kończące chapter (to chyba oczywiste). Door kickers- Gra strategiczna. Dość ciężka. Dowodzimy w niej oddziałem Anty Terrorystów. Trzeba odpowiednio dobierać akcje, wyważanie drzwi, rzucanie granatów błyskowych, działanie snajperów itd. Roguelands- Gierka indie, platformowa. Większość plansz sprawia wyzwanie. Gry nie ułatwiają Eventy takie jak: Ataki kosmicznych piratów lub deszcze meteorytów.
Gry arcadowe były trudne, by zebrać jak najwięcej hajsu z maszyn, więc często ich poziomy były podbijane na siłę, stąd też ich nie umieszczę na mojej małej liście. Z gier które są trudne bo nieuczciwe mógłbym wymienić choćby całą serię I Wanna be the... czy serię romhacków do Super Mario World z prefiksem Kaizo. Ale z takich prawdziwych trudnych i uczciwych gier nie sposób mi nie wymienić DMC przed rebootem. Grę uwielbiam, a Itsuno wiedział dokładnie jak poprowadzić serię. Chociaż wydaje mi się, że twórca DMC - Hideki Kamiya który potem zasłynął z Bayonetty(która też była grą niełatwą) zrobiłby to lepiej. Kolejną grą która mi przychodzi do głowy jest Battletoads, którego do dzisiaj nie udało mi się przejść oraz dylogia Battle Kida. Świetną produkcją, która co prawda nie była AŻ tak trudna, był kapitan pazur.
Najbardziej mnie umęczyły Battletoads i pierwszy Crash na 100%. A tak poza tematem, to z Ciebie Krzychu zrobił się już kronikarz/historyk z zakresu gier. Na Twoim kanale można znaleźć praktycznie wszystko z każdego gatunku i rocznika.
Ja polecę czymś nieoczywistym. Robbo na atari. 99 leveli (czy plansz), gdzie na początku startujesz z 3 życiami i tyle. Brak zapisów, tylko lecisz. Jakikolwiek błąd oznaczał śmierć. Czasami mogło ci wydropić dodatkowe życie ze skrzynki, ale rzadko. I tak 99 leveli, gdzie trzeba było mega zręczności przy układaniu przeróżnych skrzynek, przekładaniu ich itd. Grałem w nią ostatni raz dobre 17 lat temu, a pierwsze 12 map pamiętam do dzisiaj. A za dzieciaka podejrzewam, że byłbym w stanie je przejść z zamkniętymi oczami, tyle razy je z bratem przechodziliśmy.
Dla mnie mogłoby być parę gier. Na pewno pierwsze Kingdom Hearts na Proudzie daje w kość oraz DMC IV na najwyższym poziomie lub bijatyki pokroju SF lub MK ponieważ jestem za bardzo przyzwyczajony do ilości combosów z Tekkena, że mam duże trudności z przejściem jakiejkolwiek walki do końca w trybie Arcade gdzie w Tekkenie do kupy mogę się wyłożyć max 3 razy a potem iść dalej.
Alien Resurrection na PSX-a. Raz że trudna, a dwa - granie w FPS-y na padzie (bez auto aim-a) , to jest sztuka . Inna, to z kolei klasyk z NES-a, czyli Ultimate Stuntman.
Last Bronks - gra z dzieciństwa, która na moich oczach kolega rozwalał dosłownie siedząc tyłem do monitora, a ja w końcu przeszedłem, ale wymagało to masy godzin treningu, aby wyrobić sobie odpowiedni refleks i wyuczyć się kombinacji ciosów nie tylko swojej postaci, ale wszystkich postaci, bo tylko wtedy szło zablokować i skontrować przeciwników.
Pył - polski Quake a tak naprawdę coś dziwnego. Mało ammo, przeciwnicy łatwo nas załatwiali, można było się skradać. Bardzo trudna do zemulowania w DOSboksie, niedawno dopiero pojawił się build od ruskich fanów gry który dawał działający Glide. Z ostatnich gier to może Inquisitor? Tyle hack'n'slashy małpuje i papuguje z Diablo2 a tu dostajesz takie coś. Gra świetna mimo ocen. Skoro podałeś Ninja Gaiden to ja podam Too Human. Tak, jak Duke Nukem Forever błądził w fazie produkcji a potem wyszedł i ludzie o nim zapomnieli. Kompletny brak balansu postaci, część wymiata a inne dostają wciry. A i tak są przeciwnicy co kładą cię na hita, szarżują z autotargetem na tobie i cię zmiatają. Carmageddon 3 TDR - te limity czasowe były z czapy. Divinity 2 - jak nie grasz melee (dual wielding + heal regen za każdy cios) to będziesz dostawał wycisk bo przeciwnicy walczący w zwarciu dadzą ci w kość. Battle Brothers - z życia najemnika. Ciągłe braki pieniędzy, ryzykowne zlecenia... Underrail - Fallout 1/2 + Metro + crafting i skradanie. Unreal i UT, FEAR - świetne AI które potrafi zaskakiwać a dzisiaj daje wycisk o ile masz w porządku refleks...
Kilka wg. mnie trudnych gier. - Contra - Unreal Tournament(poziom goodlike) - klasyczny X-COM:Enemy Unkown - Dune 2 - Z - Saper :D Znalazło by się tego duzo więcej no ale...
nooo to było dobre. wrócę do tego jeszcze parokrotnie :D Ja nie mam zbytnio co wymienić. bo ja jak uczepię się jakiś gier to tnę je latami nie zwracając uwagi, że przechodzę dany tytuł po x6
Pamiętam, że w pierwszym far cry były zaporowe momenty w których ginąłem jak powalony.. Musiałem nauczyć się rozstawu przeciwników i zaplanować dokładnie jak mam ich zdejmować, bo inaczej nie dało rady tego ukończyć.. przykład pierwszy z brzegu to druga misja na statku gdzie szło się chyba w stronę dziobu - przeciwnicy na górze na dole, zaraz za tobą i jeszcze gdzieś tam
Nr 1 na mojej liście najtrudniejszych gier(jako że życie przeżyłem na strategiach): Wiggles W młodości bardzo ciężko było dostosować się do ciągłych przeprowadzek. Przez dobre 10 lat nie byłem w stanie wyjść z drugiego świata. Lecz świat, który mnie czekał po nim to już najwyższa kolejka górska. Gdybym nie miał dobrego zapisu, to musiałbym zaczynać wszystko od początku. Zaryzykuję stwierdzenie, że: Trzeci świat przejdzie bez zapisu tylko osoba, która już w nim była. Czwarty już był końcówką, więc poziom zanizył się, ale nie zmienia to faktu, że zdobycie ostatniego pierścienia wymagało odpowiedniego myślenia, koordynacji z wspinającym się karłem i czasem szczęścia by nie zalać nieszczęśnika lawą. Do tego miałem dziwny bug, że nie mogłem uśpić Fenrisa i musiałem stoczyć z nim otwartą walkę. Parę razy musiałem do tej walki podchodzić.
Najtrudniejszymi grami były gry z automatów. Pamiętam taką gre strzelanke Vimana. Nigdy nie przeszedłem 1 poziomu, D.D Crew jak grałem sam moim sukcesem było dojście do 1 bossa. Te gry były trudne do granic możliwości. Gry z 8 bitowców commodore 64, Amiga też bywały trudne. Traciło sie wszystkie życia i od początku. Wiele gier udało mi sie przejść dopiero na emulatorach. Na PC raczej nie spotkałem takiej gry grając na NORMAL, która rozwaliła by mnie na funty, której bym nie przeszedł no może Hexen 1 i 2. Tam wchodziło sie gdzieś do lokacji, wybijało wszystkie stwory i nie wiadomo było co dalej robić. Lands of the Lore był też trudny. Najtrudniejsze są gry z tym szitowym QTE. Na padzie może to nie takie trudne ale pamiętam jak grałem w Resident Evil 4. Boss końcowy 4 rozdziału gdzie zginąłem chyba z 20 razy, Już miałem odinstalować bo myślałem "nie dam rady". Na szczęście załatwiłem go jedynym strzałem z bazooki. Grasz sobie grasz a tu ci srrrrrruuuuuuu QTE i rzucaj myszke w cholere i trypaj te klawisze, które są losowe. Nie ma wuja nie zdążysz. Ile qrew ja posłałem to wstyd sie przyznać.
Co do gier Soulslike, nie są one aż tak trudne jak się je maluje :) Mają ciężki próg wejścia, ale wystarczy w jednej z tych gier się przemęczyć przez jakieś 1/3 gry, później granie staje co raz bardziej płynne. A grało się w jedną, to tak na prawdę grało się we wszystkie. Grając w Bloodborna za pierwszym podejściem chyba nie zginąłem więcej niż 20 razy, a w fpsach czasami można tyle razy zginąć w jednym trudnym momencie. No, ale nie o tych grach miało być :P Ogólnie trudności w dzisiejszych czasach szukałbym w grach indie, nie ma co nawet patrzeć na produkcje AAA. Pierwsze co mi przychodzi na myśl z trudnych gier, to Super Meat Boy i The Binding of Isaac.
MK IX był nawet trudny dla mnie...ostatni boss, Shako Khan to dramat i ból...ale po ok. 2-3 godzinach przeszedłem w końcu! Black pamiętam też do łatwych nie należał... RTSy na średnim potrafią mi sprawić nie lada trudność bo komputer mimo wszystko ma tę przewagę że potrafi doskonale produkować atakować i bronić się jednocześnie
Sorry za odkopanie z 6 lat ale im częściej powtarzałeś shaokahna tym robił się łatwiejszy mogłeś zacząć walkę na najtrudniejszym ale z ilością powtórzeń zmieniał mu się magicznie poziom 🤣
Woodruff to chyba moja ulubiona gra. Grałem w nią dużo za dzieciaka i bez opisu zachodziłem dosyć daleko ale pierwszy raz przeszedłem ją całą kilka lat temu. Wracam do niej co 2-3 lata.
Nie kolejność od najłatwiejszej do najtrudniejszej, ale ogólnie koszmar a nie zabawa. - Painkiller Battle out of Hell na Traumie - Painkiller Overdose na Traumie - Quake Wars na Ekspercie - Far Cry na Realnym do Bólu - Stalker Czyste Niebo na Mistrzu - Stalker Zew Prypeci na Mistrzu - Metro 2033 na Stalker - Trudny - Fear Extraction Point na Niesamowitym - Fear Perseus Mandate na Niesamowitym - Doom II na Koszmarze
Z tego zestawienia grałem tylko w Ninja Gaiden 2 (W NG1 również), i chociaż gra rzeczywiście jest mega wymagająca to nie przypominam sobie żebym zaciął się na dłużej. NG1 była na pewno trudniejsza, ale też jakoś przebrnąłem :). Kluczem do sukcesu było częste używanie bloku. A z gier które napsuły mi nieco krwi to na pewno Onimusha: Dawn of dreams, Rayman Origins (sekretny etap z zombie), Valkyria: Chronicles, Valkyrie Profile 2: Silmeria, Resident Evil: Remake, każdy Fatal Frame, Black, Killer 7.... Reszty nie pamiętam :)
Hm... Pomijając całe barachło z jakim zetknąłem się na konsoli "Pegazus" to za najtrudniejszy dla mnie tytuł uważam zręcznościowo-logiczną grę SUPAPLEX. Do dziś nie udało mi się jej ukończyć. Jest to smutne gdyż bardzo mi się podoba i czuję do niej wielki sentyment. Gra ta jest pierwszą jaką kiedykolwiek zobaczyłem-zagrałem (równocześnie z Electro Body) na komputerze PC jeszcze w latach 90". Później gdy przyszły czasy PSX, DC a potem XBOX i w końcu własny PC to praktycznie wszystko co mnie interesowało przechodziłem do końca. W tym najbardziej dumny jestem z ukończenia pierwszego Halo na wszystkich poziomach trudności. Pozdro NRGeek!
Najtrudniejsze gry hmmm? 1.Soulsy....:P w sensie Soul Calibur III -Aby dojść do Night Terrora trzeba iść określoną drogą do tego nie przegrać żądnej walki -No i sama walka z Night Terrorem zwłaszcza dziada nie da się wyrzucić poza planszę bo dzięki skrzydłom podlatuje z powrotem -Samouczek nie zawsze dobrze tłumaczy co trzeba zrobić i tak mam go po nieukończonego dla każdej z postaci -Tryb Turniejowy. O ile jakoś daję radę to nie udaje mi się go wygrać go bo stopniowo zwiększa się poziom trudnośći nawet po wygraniu jednego pucharka i przegraniu potem wszystko się resetuje. Bym jeszcze dorzucił walkę z Strifem z trybu Chroniles of the sword. Ale na tego jest prosty sposób więc pomijam. 2.Tekken 5 Jinpachi Nuff said Nie znam nikogo kto by go bez cheatów rozwalił go na Perfecta. Co gorsza on sam może wygrać Perfectem w parę sekund bez cienia szansy na wykonanie ciosu twojej postaci. Tryb trudniejowy tak samo jak z Soul Calibur III ale przynajmniej przegranie nie resetuje naszego postępu. (Jak pamiętam) Jin Storymode. O ile gra się całkiem przyjmnie to wkurza mnie że gra wymusza z korzystania z trybu Devila a ten odbiera nam pasek życia. A apteczek nie ma za dużo. 3..Rainbow Six (Przed wydaniem Lockdown) OK gra stawia na realizm. Ale nawet z auto aimem gra trudna dla mnie. ale grałem do końca. uff Następnym razem chyba będę grać z perspektywy dowódcy niż brania udział w akcji. 4.Platoon(RTS z 2002r) Nawet po wybraniu łatwego poziomu trudnośći gra nie daje nam litośći Mimo ze gra stawia na nieco dozę realizmu to realizm troszkę realizm jest śmieszny. np ostrzał z kałasza przebija pancerz transportra piechoty albo czołgu. no dobra...może korzystają z amunicji przeciwpancernej . Ale i tak to jest głupie że jeden 5 osobowy odział vietcongu uzbrojont w AK47 rozwala jeden amerykański czołg. Tym bardziej nasze jednoski nie odpowiadają ogniem bez naszego udziału i tak trzeba działać szybko. 5.Bushido Blade Kolejna gra nieco dające realistyczne doznanie no OK Ale jeden z przeciwników nie jest uzbrojony w broń białą ale...pistolet :P I to ma być honorowy kod Bushido?
1.Might and Magic VIII,Czy mówiłem ci kiedyś definicję szaleństwa 2.Mike Tyson's Punch-Out!!,Zaczyna się niewinnie,przeszłem na moim kanale 3.Shadow warrior classic,i zagadki i wrogowie 4.Cywilizacja 5,jeden zły ruch i jesteś w dupie,potem jest już tyle spraw że jesteś w dupie jak ruszysz jednostkę na złe pole,ja już grałem dużo więc jestem w niej bardzo dobry ale scenariusze są OP 5.50%,gier na NESa,w tym Battletoads i Castlevania 6.Assassin's Creed Chronicles China,pozdrawiam muszkieterów 7.World conqueror 3,patrz na punkt 4 8.Starcraft 2 na najwyższym w misjach co-op,pewnie dlatego że od RTS'ów jestem lepszy w turowych 9.Eurocops,ale to każdy wie czemu 10.Far Cry 2 na weteranie
Gry Souls-like to takie, których się ciągle ginie, ale jeśli średnio się ogarnia grę. Po zapoznaniu się z mechaniką śmierci są dużo rzadzsze, głównie przy niektórych bossach lub wyjątkowo trudnych wrogach
Moje najtrudniejsze gry jakie pamiętam: - Mortale Kombat II (ileż to żetonów na to poszło) - Nightmare Creatures (na starych sprzętach był bardzo trudny a na nowych wręcz niemożliwy bo tak szybko zasuwa) - Blood (ta gra naprawdę niewybacza błędów). - Starmagedon 2 (prawie poległem na przedostatniej misji). - Deathtrap Dungeon - nigdy jej nie ukończyłem.
Ja pamiętam taką znaną trudną grę, jest to "Crash Bandicoot", pamiętam jak przy tym się wnerwiałem, a do tego rzucałem mięsem, i to bardzo ostro, obecnie gram w bijatyki przy których mniej się wnerwiam
Test Drive 5 to ja przeszedłem za pierwszym podejściem był łatwiutki coś ci się pomyliło. Colin McRae 2.0 na najtrudniejszym poziomie o to, to było wyzwanie.
No to może ja wtedy za młodu nie byłem w tym dobry taki :) Z tego co pamiętam jak narobiłem dużo przewagi np na Sydney trasie to udało mi się wygrać, jak tylko pomyłka oni doganiali i już przegrałem.
Shadow of the Beast I (Amiga), R-Type i R-Type 2 (też Amiga, oczywiście bez trainerów i z 3 życiami), a ostatnio The Cursed Crusade, która swoją długością, kiepskim rozmieszczeniem autosave i trudnością doprowadzała mnie do napadów wściekłości. A najgorsza dla mnie, która doprowadzała mnie do prawdziwego szału to Barbarian: The Dungeon of Drax.
Najtrudniejsza gra w jaką grałem? Devil May Cry 3 w trybie Dante Must Die na Yellow - giniesz, zaczynasz całą misję od nowa, zadajesz przeciwnikom mniejsze obrażenia a oni tobie większe oraz Postal 2 na poziomie 'Wszyscy mnie nienawidzą"
Spróbuj zagrać w Jet Set Willy 2 w oryginalnej wersji bez save'owania. Mi nie udało się tego przejść z save'ami, bo w końcu się pogubiłem w tych planszach i nie miałem pojęcia w której jeszcze nie byłem, a przechodzić drugi raz wszystkiego mi się nie chciało. :o)
Pytanie o najtrudniejszą grę w jaką grałem. Pierwszy STALKER dał mi ostro w kość. Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia w co się pakuje. Że to nie kolejna zwykła strzelanka. Krwawienie, promieniowanie, zmęczenie, głód. To było dla mnie nowe w takiej grze. I przeciwnicy którzy mogą cię w ułamku sekundy załatwić. Nie byłem gotowy na taką grę i podchodziłem do niej 3 razy zanim się przekonałem i byłem w stanie ją przejść. Musiałem się nauczyć ostrożności i wyrzucić precz dumę. Inną trudną grą było Disciples 2. Oczywiście na wyższych poziomach trudności. Ta gra daje w kość jeśli się nie planuje z wyprzedzeniem. Niewiele mikstur leczniczych, jednostki z małą ilością HP, chybianie, inicjatywa, petryfikacja i te sprawy. Gra potrafiła dać w kość, nie ma co. Splinter Cell: Chaos Theory. Bardziej chodzi mi o ukończenie kampanii na 100%. Na początku przygody z tą grą zauważyłem że gra nalicza procenty za każdą rzecz jaką zrobimy w grze aby pod koniec pokazać nam na tablicy wyników ile % otrzymaliśmy za przejście danego etapu. Grę przeszedłem i nie była jakoś specjalnie trudna. Jednak przyszło mi do głowy aby coś zrobić z tymi procentami. Postanowiłem ukończyć grę mając po 100% na każdej mapie. I to było wyzwanie. Muszę podziękować tej grze za ten system. Podszkoliłem się i to nieźle swego czasu w skradankach dzięki temu. Dla porządku napisze kilka rzeczy za które nie będzie 100% na mapę; Gdy ktoś cię zauważył, zabiłeś kogoś, zbyt głośno się przemieszczałeś blisko wroga, odpalił się alarm, gdy wróg coś podejrzewa (np; otwarte drzwi, zostawione zapalone światło, itp), źle zhakowany zamek, itd. Niżej jakieś moje wypociny o Dark Soulsach Człowiek się przyzwyczaił do gier które się odpala i przechodzi bez większych przeszkód. I nie chodzi mi o poziom trudności. Dark Souls jest tak często wymieniany bo wymaga od nas nauczenia się w niego grać. Wystarczy poświęcić chwilę aby opanować różne taktyki. To nie jest tak że se weźmiesz mieczyk w łapę i machasz ku uciesze lecz musisz się naumieć zasad panujących w tym świecie i walki. Umiejętne korzystanie z rynsztunku i taktyki na bossach i mobach pozwolą przejść grę. Dlaczego nazywamy DARK SOULSA trudnym skoro wystarczy się go nauczyć? To jak w życiu. Nikt nie rodzi się i umie wykonywać jakiegoś zawodu. Trzeba się tego nauczyć. Ale ludzie wolą aby gra się sama przeszła i płaczą jaki to DS trudny. Bzdura. Wystarczy chwilę przysiąść a DS się odwdzięczy wspaniałym światem. Twórcy coraz częściej robią gry dla większej rzeczy graczy. Oczywiście to opłacalne z punktu biznesowego ale zajebistość gier gdzieś znika. Gra ma dawać frajdę, wyzwanie, zabawę, współzawodnictwo. Ciekawostka na dzisiaj. Stare gry dało się przejść ino trzeba było trochę wysiłku włożyć w przejście ich. Zabawa i wysiłek często idą w parze. Jedno nie wyklucza drugiego.
Contra (w wersji z 3 życiami) :P Soulsy nie są trudne, tylko wymagają czegoś, czego nie wymaga 99% gier obecnie, stąd wysokie miejsca w rankingach ,,najtrudniejszych” gier. Byle strzelanka na hardzie jest 10x bardziej frustrująca niż Soulsy, w które jeśli się umie grać, nie stanowią wyzwania nie do pokonania. Żeby nie było - nie raz ciskałem padem ginąc 56 raz przy byle nobie, ale zawsze była to moja wina i tego, że robiłem coś zle. Jeśli uszanujesz i nauczysz się pewnych zasad, to przejdziesz wszystkie Soulsy bez problemu.
Pierwszy Driver na PSX, etap z parkingiem, czyli początek, bez nauczenia się schematu z gameplayów na YT, przejście tego było niemożliwe, ale jak się udało, to potem było już z górki. Ostatni etap w Def Jam Icon to była udręka na kilka godzin (gra miała taką dziure w fabule że ja prdl). Resident Evil 6, niby gra się na normalu, a ginie się często jak w Soulsach. Gran Turismo na PSX, głównie końcowy etap ostatniej licencji, nigdy tego nie zaliczyłem. Gran Turismo 6 - zawody sezonowe przez sieć, głównie wyścigi gdzie zaczyna się na ostatnim miejscu i wypadałoby skończyć na pierwszym, poziom zaawansowany i ekspert. Street Fighter Alpha 3 i ogólnie starsza seria, jak się trafiało na Vege i Bisona, ogólnie jak nie znasz combosów na pamięć to jesteś w dupie.
To może teraz o najłatwiejszych grach? Ale nie jakichś popierdółkach dla dzieci tylko normalnych AAA, po których spodziewałbyś się chociaż minimalnego wyzwania.
Może to zabrzmi głupio ale wraz z kolegą mieliśmy wielki problem z Borderlands pre-sequel ponieważ postanowiliśmy robić tylko główny wątek. Po pewnym czasie przeciwnicy byli na tyle silni ze ginęło sie od 2-3 strzałów a mini bosa strzelało sie z godzinę aby pod koniec sie zregenerował :( W porównaniu do 2 części którą przeszedłem z 3 razy to pre-sequel stał sie irytujący
1) pamiętam gre mad tracks (2004 rok) gdzie niby jezdzilo sie zabawkowymi samochodami ale ostatnie poziomy jak gralem za dzieciaka byly niemozliwe do przejscia prawie, na 100%nigdy jej nie ukonczylem bo niektore znajdzki wymagaly za duzo myslenia by je zdobyc 2) splinter cell chaos theory bez bycia zauwazonym, jednego etapu nigdy mi sie nie udalo, a niektore to katorga byla 3)the end is nigh - kolejny platformer edmunda mcmilena, moim zdaniem trudniejszy od super meat boya 4)hidden and dangerous 2 - w trybie samotny wilk
Jeśli gra jest za trudna i powoduje frustracje to po prostu w nią nie gram. Za mało życia, za mało czasu, aby marnować je na potyczki z absurdem. Gra ma sprawiać przyjemność, a poziom trudności powinien być tak obmyślany, że jego ogarnięcie ma sprawiać miłą satysfakcję, a nie kurwowanie, że po iluś tam podejściach znowu się nie udało się. Ostatnim grą w jakiej musiałem się napocić było wyzwanie Ayrtona Senny w Gran Turismo 6. Trzeba było przejechać bezbłędnie tor Brands Hatch i pokonać czas mistrza. Bez asyst rzecz jasna. I to jest przykład bardzo wysokiego poziomu trudności, ale uzasadnionego. W końcu próba pokonania prawdziwego mistrza i jego prawdziwego czasu to jest ogromne wyzwanie. Kilkadziesiąt razy próbowałem eliminując błędy, analizując każdy zakręt i w końcu udało się przejechać ten tor perfekcyjnie pokonując czas Senny o 0.006 sekundy !!! I to jest prawdziwa satysfakcja, a nie jak np. ostatni boss w Heavenly Sword. Ileż razy próbowałem go pokonać i nerwy puszczały, że rzucałem padem. I po co to ? Tutaj gra dawała w kość i przyjemność ulatywała w niebyt. Olałem to choć Heavenly Sword to bardzo fajna gra i jakoś mogę z tym żyć, że jej nie przeszedłem. Jeśli jest za łatwo to też niedobrze. Nie o to chodzi. Teraz kiedy lat już sporo na karku wybieram gry które dają mi max przyjemności a nie frustracji - choć i to się niestety zdarza. Znajomy namówił mnie na BF1 i tak sobie gramy online i bywa że po prostu nie idzie i ostatnio w nerwach kiedy zaliczyłem szósty zgon z rzędu to pierdolnąłem w biurko, kawa się wylała, klawiaturę zalałem itd. Masa problemów bo się wkurwiłem. Myślę, że nie jest to obce wielu graczom tnącym w multiplayerowe fpsy.
Najtrudniejsze gry wg mnie : 1. Knights of the temple infernal crusade ( nigdy nie udało mnie się przejść 1 bossa na najtrudniejszym) 2. Codename : Outbreak 3. Apocalyptica Oraz także jeśli dobrze pamiętam Tron Evolution był ciężki ( dawno nie grałem więc to nie jest pewne )
He he, Screamer 1 to przeszedłem WSZYSTKO! Odblokowałem nawet ten odrzutowy samochód! :) Ale Screamera 2, to fakt, jakoś mało grałem... I pamiętam że nie przeszedłem :(
Co do moich doświadczeń z trudnymi tytułami to powiedziałym: Gry typu "I Wanna Be" kocham je tak bardzo jak ich nienawidzę, Super Mario Bros. 2 (znane również jako The Lost Levels), Castlevania I i III, Rayman I i Megaman & Bass
Tu chodziło mi o nazewnictwo a nie SNES'owy remake :D (żeby się nie pomyliło z dwójką która była Doki Doki Panic schowaną pod marianowymi sprite'ami :) )
"Wyjątek potwierdzający regułę" znaczy trochę co innego, niż "to, że te gry są trudne jest wyjątkiem potwierdzającym regułę, że gry są na ogół zbyt proste". Uh.
Najtrudniejsza gra? Pierwsza części Raymana. Urocza gra z piękną grafiką i z przesadnie wysokim poziomem trudności, która na dodatek nie wybacza błędów. I jeszcze musisz zasłużyć sobie na możliwość walki z bossem, zbierając wszystkie klatki z lumami, nawet ukryte. Jakby i bez tego nie było trudne.
Hotline miami przeszedlem cale w jakies 2-3 godziny,jest łatwe chyba że mówisz o przechodzeniu wszystkiego na A+ lub mowisz o hotline miami 2 hard mode
Gra "Życie". Jeszcze nie przeszedłem, ale w czerwcu wbiję 26 poziom. Szkoda, że samouczek trwa do 18 poziomu, ale ten jest jeszcze prosty, bo potem tak skacze poziom trudności, że łojapierdziu!
Mortal kombat mythology sub zero...
niewidzialny Templariusz co ma moc celtycką :D
Szanuję!
rozwala kolczatką żebra i pali na stosie!
Niewidzialny o nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
GIŃ TEMPLARIUSZU, GIŃ W CIEMNOŚCIACH SAKINY!
Jego mięśnie są twarde niczym kobalt!
William Wallace to był jego bro
Cóż, nie mam zupełnie pojęcia, czy te grę da się zaliczyć do "souls-like", ponieważ sam nigdy nie grałem w soulsy, ale najtrudniejszą grą w jaką kiedykolwiek grałem było Metal Gear Rising: Revengeance. Na łatwym, jak lamerski gimbus udało mi się pokonać wszystkich bossów, łącznie w finałowym, Senatorem Armstrongiem. Problemów nie stanowiło nawet parowanie, o którym nie było informacji w grze, ale dowiedziałem się od przyjaciela. Ale kiedy tylko pomyślałem "zdobędę platynę", zrozumiałem, że jestem tępym idiotą. Nigdy nie byłem wstanie pokonać bossów bez otrzymywania żadnych obrażeń na poziomie trudnym, nawet przed punktami kontrolnymi, nie wspominając już o Achievemencie, którego opis sprawił, że zesrałem się w gacie, a głosił on "Zdobądź rangę S we wszystkich walkach kampanii głównej na poziomie Revengeance". Dla niewtajemniczonych, Revengeance to poziom, na którym zabija Cię jedno uderzenie. Przeciwnicy szarżują na Ciebie jak grubas w stronę tortu czekoladowego, atakują bez wytchnienia, twój miecz działa, jakby był z dre... Nie, nie z drewna, ponieważ w grze rzeczywiście się znajduje miecz z drewna, dostępny po pierwszym przejściu, ale nie miałem odwagi by nim walczyć. To może, jakby miecz był z... Plastiku ! Platyny nie zdobyłem, może kiedyś zdobędę, jak już nie będę miał w życiu nic lepszego do roboty, ale zapamiętałem grę jako najtrudniejszą, jaką w życiu przechodziłem.
Driver 1 i jego samouczek 😭😭
Szopek PlayingGames lol. Ja to robię w ~30 sekund xD
daikatana ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wygrałeś! xD
wyprzedziłeś mnie xd
Najtrudniejsze było wyjęcie z pudełka, bo znajdowało się tam PRAWDZIWE GÓWNO
raczej daikaszana ;)
Gdzie jest Superfly Jackson?
Kapitan Pazur, do dziś tego nie przeszedłem, a poziom 10, 11 i 12 to generator nowych przekleństw.
To chyba jesteś słaby, bez urazy ale kapitan pazur jest ez
Moją najtrudniejszą grą której nie mogłem kiedyś ukończyć było The Fantastic Adventures of Dizzy. Polecam.
Najtrudniejszymi grami w jaki grałem/gram są:
Super Meat Boy - nie dawałem sobie rady tam nawet z pierwszym światem.
Abe Oddworld - chcąc ratować wszystkich to koszmar
Majesty: the fantasy kingdom sin - w trudniejszą strategię nie grałem i nie wydaje mi się, że bez kodów można to przejść
Neverhood - bez solucji ani rusz
Chicken Run - od pewnego momentu nie mam zielonego pojęcia co robić dalej
seria Monster Hunter Freedom - moja ulubiona gra, Soulsy przy tym to jak robienie babek z piasku. Gameplay wygląda tak, że giniesz, giniesz, giniesz, czas się skończył, znów giniesz...o wygrałeś, no to teraz dostajesz za zadanie zabicia potwora 40 razy większego i potrafiącego zabić na strzała, powodzenia :D
Soulsy przy MH to faktycznie łatwizna. W MH nawet expa nie ma i wszystko zależy od ekwipunku, który jeszcze sam sobie musisz wcześniej utworzyć.
Dokładnie, a jeszcze wyfarm odpowiednie przedmioty grając w pojedynkę. Sam doszedłem po kilku latach dopiero do początku HR9, a i tam padam jak ściera :D
Lyserg1260 właśnie miałem pisać o MH. Gdy przeszedłem DS, zadowolony siadłem do MH4, do tej pory nie wróciłem. Ciężko samemu ogarnąć co, gdzie jak i dlaczego :(
Majesty wymaga grania określoną taktyką i wtedy jest dosyć proste.. Co prawda jednego poziomu (z dodatku) nie przeszedłem, ale to raczej z braku czasu. PS: polecam zaczynać z dwoma targami i jak najszybciej dojść do elfów. PPS: Odradzam budowanie świątyni krypty i fervusa (chyba że masz do czynienia ze smokami. Pozdrawiam.
Kri5ü Targi to podstawa. Zawsze idę (jeśli jest możliwość) w palladynów i zielarki ale nawet olbrzymia armia nie dała sobie rady z fortecą xmilla zanim nadchodzi fala smoków i oczu, które niszczą całe miasto i armię xD
Mi niestety pozostały 2 zaawansowane i wyżej. Na ekspercie udało się ukończyć bardzo małą ilość. Najgorzej jak palladyni idą w pojedynkę umrzeć...bo tak. Ale dzięki za rady, pozdrawiam.
1. Dangerous Waters - symulator współczesnych okrętów wojennych, głównie podwodnych. Sama instrukcja miała coś koło 500 stron (tak, pięćset stron O_o). Próba ogarnięcia mechaniki działania okrętu i jego możliwości to gra na tygodnie, zaś podstawy walki to kompletnie inna bajka. Oczywiście zwykle pojedynczy błąd dawał nam przepustkę do klubu statków legendarnych (Titanic, Lusitania...)
2. Operation Flashpoint - Mam straszny sentyment do OF, jakoś Arma nie daje mi takiej frajdy. Streszczenie gameplayu kiedy zaczynasz OF:
1. Dwie godziny przekradasz się lasem.
2. Dostajesz pojedynczą kulą.
3. Nara.
Jak wpadnie mi coś jeszcze do głowy to dopisze.
Moje top 5:
5. Enter the Gungeon - rougelike z losowo generowanym światem z elementami bullet hellu. Gra wymaga dobrego refleksu i umiejętności omijania pocisków, gdyż każdy otrzymany cios może zmienić bieg twojej próby. Ukończenie gry bez dodatkowych slotów na HP jest praktycznie niemożliwe (chyba że jesteś bardzo wprawiony), a owe sloty najłatwiej jest dostać za pokonanie bossów bez otrzymania obrażeń, co nie jest nigdy łatwym zadaniem. Przegrałem w Gungeona około 15 godzin i nadal nie udało mi się nawet dojść do ostatniego bossa.
4. Taiko - okropnie ciężki typ gry muzycznej. Po graniu kilkunastu godzin nadal nie umiem grać trudniejszych poziomów.
3. Rabi-Ribi - dwuwymiarowa platformówka z otwartym światem z walką w stylu bullet hell. Moje pierwsze podejście na normalu zajęło mi ponad 18 godzin, w których niezliczoną ilość razy powtarzałem kilku bossów. Potem spróbowałem grę na hellu, gdzie nie mogłem nawet zjechać bossów z pierwszego chaptera do połowy HP przed śmiercią. Zdobywanie przedmiotów niewiele da, gdyż bossowie stają się silniejsi razem z tobą. Ta gra wymaga cierpliwości i planowania każdego ruchu by przejść na poziomie trudności większym niż normal.
2. I Wanna Kill The Kamilia 3 - gra z rodziny I Wanna Be the Guy, znanych ze swojego absurdalnego poziomu trudności. Według mnie jest to najcięższa gra z serii ze względu na długość - poziomy mogą być łatwiejsze od np. I Wanna Be the Boshy, ale IWBTB dla speedrunnerów zajmuje około godzinę, gdy rekord świata w IWKTK3 wynosi ponad 7,5h. (więcej tryhardu = więcej czasu poświęconego = większy poziom trudności)
1. Touhou 15 - bullet hell, który nie bez powodu jest "hell". Najtrudniejsza gra z serii, ukończenie gry na najniższym poziomie trudności jest wielkim wyzwaniem, a poziom trudności "Lunatic" to masochizm.
2:55 Witamy w świecie bullet hell'ów, po arty z Touhou na lewo
Spodziewałem się więcej gier w których liczą się umiejętności, ale po twoich wyjaśnieniach rozumiem trudność tych przygodówek :D
Jeżeli chodzi o moją skromną listę to pokuszę się o kilka tytułów które wpadły mi akurat do głowy.
-->Super Meat Boy - gra która napsuła mi sporo nerwów, do dzisiaj będąca moim tytułem na kupce wstydu. Przez pada za 10 zl z marketu który zdzierał mi skórę z palców nie doszedłem dalej niż do 4 (albo 5) świata. Wielokrotnie wracałem do poprzednich poziomów ale to co dzieje się w późniejszej fazie gry już mnie przerosło.
--> DMC5 - O ile samo DMC przeszedłem z łatwością na jednym z początkowych poziomów trudności z rangami SS co najmniej, o tyle trudność o dumnie brzmiącej nazwie Syn Spardy zniszczyła mnie w 3/4 gry gdzie szybciej ginąłem niż zauważałem przeciwników. Po 2 dniach powtarzania poziomu zrezygnowałem z dalszej gry. Nawet do połowy poziomu nie mogłem dojść :(
--> Metal Gear Rising - Długo na tę gre czekałem bo nie dość że był to slasher to jeszcze w świecie MGS :D, a że podobno gra była krótka to wymyśliłem sobie rozpoczęcie gry na Hardzie. Cała gra była satysfakcjonująca, a walki z bossami przyjemnie wymagające. Najdłużej zajęły mi walki z Monsunem, Samem (tak sie chyba nazywał ten od czerwonego miecza) i Armstrong. I ten ostatni jest najtrudniejszym przeciwnikiem z jakim miałem okazję się zmierzyć w ciągu ostatnich 4-5 lat w grach video. Precyzja wymagana do pokonania tego Jaggernauta była wręcz nieziemska, a ja sam spędziłem niemal 3 godziny próbując go pokonać.
--> Mortal Kombat IX - O ile cała gra nie była niesamowicie trudna o tyle walki z Shao Khanem i Goropodobnym przeciwnikom były wręcz awykonalne (głównie przez wyżej wspomniany kontroler), a już walka z dwoma Goro-ziomkami jednocześnie wystarczająco zgwałciła wiarę w moje zdolności w bijatykach. Kiedy przechodziłem sobie po 2 rozdziały dziennie, to podczas wcześniej wspomnianej walki, byłem na siłach do ukończenia tylko tego pojedynku.
Więcej się nie rozpisuje bo i tak pewnie nikt do tego momentu nawet nie doczyta :D dlatego tylko wymienie kilka tytułów:
- Battletoads (na pegasusa)
- Legacy of Goku 1 (na GameBoya)
- Wybrane Heroici w Hearthstone
- Ultimate Spider-man (kilkanaście lat wstecz)
- Pokemony na zasadach Nuzlocke (co prawda nie zaimplementowana zasada w grze (chociaż powinni ją wprowadzić) ale daje mase frajdy i rozpaczy)
To chyba tyle :D
Po NRGeek'u spodziewałem się 30 minutowej pogadanki ale wcale nie mówię że coś takiego mi nie odpowiada :D
UWAGA SCREAMER W POŁOWIE FILMIKU!!!
Bardziej pod koniec.
Czas na galerę za spoile. PREPARE TO DIE-SHAO KAHN 2017
Ojapierdolezawał
w której minucie?
Spoko materiał, bardziej lubię takie ciekawe, oryginalne porównania, które sprawiają, że się śmieję, niż tony bluzgów w recenzjach crapów.
Z nowszych to polski Alien Rage rewelacyjna gra ale nielicho trudna. Albo Subject 13 przygodówka Point & Click w której poza różnymi ciekawszymi lub mniej zagadkami jest plansza na której trzeba sięgnąć do internetu przeczytać o systemie liczbowym majów wziąć kartkę i ołówek i zacząć liczyć żeby poprawnie nastawić mechanizm otwierający drogę dalej. Solucja może nam tylko pokazać gdzie na tej lokacji są poukrywane kolejne liczby ale te już są losowe więc trzeba samemu rozkmilić system.
Byłbym zapomniał o Colin McRae 2.0 na najtrudniejszym poziomie. Ja dawałem radę pograć na średnim, brachol mordował się na trudnym a wiele osób nie dawało rady na normalnym. Późniejsze części to już był spacerek po parku.
Nie jestem jakimś fanem trudnych gier, więc w sumie większość to pewnie to czego nie ogarniałem za dzieciaka (The Lost Vikings, Prince of Persia : D? Chyba nigdy nie dałem rady skończyć). Trafiały się łatwiejsze i cięższe gry, ale nic nie zapamiętałem tak jak...
... Forbidden Siren, którego przejście wymagało anielskiej cierpliwości i solucji pod pachą, bo bez niej nawet znana z przygodówek metoda prób i błędów jest prawie bezużyteczna. No chyba, że ktoś będzie w każdym centymetrze kwadratowym naciskał trójkąt by obczaić, czy przypadkiem w menu kontekstowym nie ma "Pick up" lub innej akcji. No i w każdym miejscu będzie próbował wydać rozkaz ukrycia się ewentualnemu towarzyszowi, bo a nuż on coś znajdzie. Po skończeniu tego skurwysyństwa chyba nic mnie nie zdziwi pod względem poziomu trudności.
Dajmy spokój, że Soulsy są trudne. Są sprawiedliwe. Są do wyuczenia, tak samo jak te stare gry. No, z tą różnicą, że zazwyczaj nie potrzeba snajperskiej celności co do piksela. Jak chce się wykonywać spektakularne combosy czy zaklikać przeciwnika na śmierć, to są inne gry.
A teraz gierki:
1. Dangerous Dave - był 1994/1995 rok, grałem u wujka jako malec, nie umiałem tego przejść :D
2. Devil May Cry 3 - nie umiem zabić pierwszego bossa (?) z kosą, prawdopodobnie dlatego, że nie odpowiedniego pada i absolutnie nie wiedziałem, co się czym robi. Wrócę na pewno, ale słyszałem, że to gra dla masterów.
3. Furi - "On a scale of 1 to 10, she's an 11, and she'd give herself a 12." - szósty boss The Burst spowodował, że zacząłem grać w Dark Souls 3 wcześniej niż planowałem i wydawał mi się on absurdalnie prostszy w porównaniu do koszmaru, który zafundowała mi ta babeczka. Nie przeszedłem do tej pory, a to nie finałowy boss, nawet nie przedostatni.
4. Darkest Dungeon - wszystko szło dobrze, dopóki nie otrzymałem dwa razy z rzędu krytyka na całej drużynie, z czego po drugim razie trzy osoby z ekipy zginęły. Rzucanie kosteczkami w tej grze mnie strasznie irytuje, to nie jest pewnie trudna gra, ale dla mnie jest niesprawiedliwa, pewnie przejdę na najłatwiejszym poziomie trudności, jaki wprowadzili niedawno, żeby mieć czyste sumienie.
5. SkyRoads - ta stara gierka jest jedną z moich ulubionych, grałem za dzieciaczka, grałem na informatyce w podstawówce, grałem z trzy lata temu, żeby ją przejść, ale utknąłem na ostatnim świecie, naprawdę dla mnie poziom trudności był męczący i postanowiłem skorzystać z gorącego lata :D. Na pewno wrócę.
6. Wszelkie gry sieciowe :D
Spróbuj drogi NRGeeku przejść Spelunky 😂
NRgeeku w rzeczywistości jesteś wyższy niż się wydaje na filmach :D
Jedne z najtrudniejszych moim zdaniem są (nie jestem fanem przygodówek polegających na zagadkach więc o nich nic nie wiem):
- Spelunky
- Crash jeżeli ktoś chce zrobić go na 100%
- Geometry Dash
- Super Meat Boy
Za pyrdka sprawiały mi jeszcze problemy pierwsza część Kangurka Kao i Rayman: The great escape (Chociaż raymana próbowałem niedawno i nadal uważam, że jest grą trudną)
Trzymaj się ciepło Krzyśku. Funfacts jest moją ulubioną serią :)
Pierwszy Far Cry na najwyższym poziomie trudności
Dawid Gajda ja na najłatwiejszym pierwszego lvl nie przeszedłem xD
I to tylko najemnicy,strach mi przypomnieć co było z Trigenami 😨
e tam, ja też na początku miałem problem na normalnym z 1 poziomiem, ale potem się wkręciłem i zapier... :D
Far cry grałem w wieku 7 lat przeszedłem 2 razy na najwyższym i na normalu na najwyższym ginołem w pizdu razy ale przeszedłem :)
Ahh i te jebane mutanty
Ale fajny materiał, momentami nutka crapa w głosie dodała uroku treści :D
Gry z przegiętym jak dla mnie poziomem trudności:
1. BloodRayne - obie części. Druga trudna absurdalnie, nigdy nie skończyłem.
2. Stalker. Pierwszy i drugi. Zew Prypeci znośny, chociaż też miejscami irytujący.
3. Niektóre poziomy w pierwszej Mafii. I nie mam tu na myśli wyścigu. Ten był spoko.
4. Half Life. Ostatnie poziomy na Xen. Nigdy nie skończyłem.
I na koniec zaznaczę, że wszystko na najłatwiejszym poziomie trudności, o ile taki był dostępny. Po prostu nie lubię się męczyć nad grami. :)
Też kiedyś przechodziłem oba Ricki na jednym życiu. To były czasy… :>
"Crypt of the NecroDancer" - Na początku uważałem ten program za grę trudną ale satysfakcjonującą i niezwykle atrakcyjną ze względu na jej unikalną mechanikę i świetną ścieżkę dźwiękową.... do czasu, aż nie odblokowałem postaci o imieniu Aria. W jednej chwili poziom trudności skoczył tak niewyobrażalnie wysoko, że zesrałem się na dywan! Po KILKUDZIESIĘCIU próbach przejścia tą postacią choćby pierwszej planszy w końcu się poddałem i resztę fabuły poznałem na YT. Już dawno żadna gra mnie tak nie sponiewierała ;p
Zdecydowanie Path Of Exile. Jest to gra która jest hard to learn i imposible to master. W PoE największym błędem jaki można popełnić to na początku swojej przygody próbować samemu rozwijać postać bez żadnego gotowego buildu. Gra jest bardzo skomplikowana i kładzie nacisk na robienie mechanik, unikanie odpowiednich ataków bossów które potrafią zabić jednym strzałem 99% buildów a jest naprawdę wiele. Duża ilość przedmiotów unikalnych, i nacisk na przedmioty rzadkie które odziwo są warte więcej i są potężniejsze od tych unikalnych z konkretnymi przypisanymi statystykami. Samo rzemiosło (craft) w grze jest niesamowity, działa, żyje i opłaca się go robić a jest to ogromna rzadkość w tych czasach. Często jest to tylko dodatek tak żeby powiedzieć że jest. Polecam każdemu kto tęskni za Diablo 2 i szuka gry która postawi mu wyzwanie godne miana SOULSLIKE.
Myślę, że starsze tytuły zawsze można było odpalić na poziomie trudności "prędzej się zesrasz" więc ciężko określić. Np zeus pan olimpu czy posejdon pan atlantydy na najwyższym.
A jeśli mowa o grach bez poziomów trudności to np abe odsysee, abe exodus. Platformówka, która w wielu momentach po prostu nie wybacza.
Jeśli chodzi o moje najtrudniejsze gry, to:
BARRIER X- Dość szybka gra polegająca na unikaniu przeszkód, w teorii łatwa, w praktyce nie.
Hearts of Iron 4- Głównie, jeśli się nie ogarnie o co chodzi. Trzeba ogarnąć logistykę, wyszkolić armię, zapanować nad ekonomią, a podczas wojny wykonywać odpowiednie manewry.
Hotline Miami- Dość ciężka gierka, myślę, że większość ją zna.
Castle Crashers- Może nie jest jakoś wybitnie trudne, ale łatwe też nie.
Battleblock Theater-Platformówka, najtrudniejsze są poziomy kończące chapter (to chyba oczywiste).
Door kickers- Gra strategiczna. Dość ciężka. Dowodzimy w niej oddziałem Anty Terrorystów. Trzeba odpowiednio dobierać akcje, wyważanie drzwi, rzucanie granatów błyskowych, działanie snajperów itd.
Roguelands- Gierka indie, platformowa. Większość plansz sprawia wyzwanie. Gry nie ułatwiają Eventy takie jak: Ataki kosmicznych piratów lub deszcze meteorytów.
Moje typy:
seria Touhou Project
seria Myst
wszystkie bijatyki z lat '90-tych: Fatal Fury, Art of Fighting, Samurai Shodown, Street Fighter II, itd.
jeden z ciekawszych materiałów. Pozdrawiam.
Gry arcadowe były trudne, by zebrać jak najwięcej hajsu z maszyn, więc często ich poziomy były podbijane na siłę, stąd też ich nie umieszczę na mojej małej liście. Z gier które są trudne bo nieuczciwe mógłbym wymienić choćby całą serię I Wanna be the... czy serię romhacków do Super Mario World z prefiksem Kaizo. Ale z takich prawdziwych trudnych i uczciwych gier nie sposób mi nie wymienić DMC przed rebootem. Grę uwielbiam, a Itsuno wiedział dokładnie jak poprowadzić serię. Chociaż wydaje mi się, że twórca DMC - Hideki Kamiya który potem zasłynął z Bayonetty(która też była grą niełatwą) zrobiłby to lepiej. Kolejną grą która mi przychodzi do głowy jest Battletoads, którego do dzisiaj nie udało mi się przejść oraz dylogia Battle Kida. Świetną produkcją, która co prawda nie była AŻ tak trudna, był kapitan pazur.
Najbardziej mnie umęczyły Battletoads i pierwszy Crash na 100%.
A tak poza tematem, to z Ciebie Krzychu zrobił się już kronikarz/historyk z zakresu gier. Na Twoim kanale można znaleźć praktycznie wszystko z każdego gatunku i rocznika.
Pierwszy Crash na PSXa ukończyć na 100% to było niezłym wyzwanie. Gex 3 również. Licencje na złoto w serii Gran Turismo. Kula World:)
Ja polecę czymś nieoczywistym. Robbo na atari. 99 leveli (czy plansz), gdzie na początku startujesz z 3 życiami i tyle. Brak zapisów, tylko lecisz. Jakikolwiek błąd oznaczał śmierć. Czasami mogło ci wydropić dodatkowe życie ze skrzynki, ale rzadko. I tak 99 leveli, gdzie trzeba było mega zręczności przy układaniu przeróżnych skrzynek, przekładaniu ich itd. Grałem w nią ostatni raz dobre 17 lat temu, a pierwsze 12 map pamiętam do dzisiaj. A za dzieciaka podejrzewam, że byłbym w stanie je przejść z zamkniętymi oczami, tyle razy je z bratem przechodziliśmy.
Dla mnie mogłoby być parę gier. Na pewno pierwsze Kingdom Hearts na Proudzie daje w kość oraz DMC IV na najwyższym poziomie lub bijatyki pokroju SF lub MK ponieważ jestem za bardzo przyzwyczajony do ilości combosów z Tekkena, że mam duże trudności z przejściem jakiejkolwiek walki do końca w trybie Arcade gdzie w Tekkenie do kupy mogę się wyłożyć max 3 razy a potem iść dalej.
Jest Funfacts, jest like ;-)
Alien Resurrection na PSX-a. Raz że trudna, a dwa - granie w FPS-y na padzie (bez auto aim-a) , to jest sztuka . Inna, to z kolei klasyk z NES-a, czyli Ultimate Stuntman.
Last Bronks - gra z dzieciństwa, która na moich oczach kolega rozwalał dosłownie siedząc tyłem do monitora, a ja w końcu przeszedłem, ale wymagało to masy godzin treningu, aby wyrobić sobie odpowiedni refleks i wyuczyć się kombinacji ciosów nie tylko swojej postaci, ale wszystkich postaci, bo tylko wtedy szło zablokować i skontrować przeciwników.
Pasjans
Pył - polski Quake a tak naprawdę coś dziwnego. Mało ammo, przeciwnicy łatwo nas załatwiali, można było się skradać. Bardzo trudna do zemulowania w DOSboksie, niedawno dopiero pojawił się build od ruskich fanów gry który dawał działający Glide.
Z ostatnich gier to może Inquisitor? Tyle hack'n'slashy małpuje i papuguje z Diablo2 a tu dostajesz takie coś. Gra świetna mimo ocen.
Skoro podałeś Ninja Gaiden to ja podam Too Human. Tak, jak Duke Nukem Forever błądził w fazie produkcji a potem wyszedł i ludzie o nim zapomnieli.
Kompletny brak balansu postaci, część wymiata a inne dostają wciry. A i tak są przeciwnicy co kładą cię na hita, szarżują z autotargetem na tobie i cię zmiatają.
Carmageddon 3 TDR - te limity czasowe były z czapy.
Divinity 2 - jak nie grasz melee (dual wielding + heal regen za każdy cios) to będziesz dostawał wycisk bo przeciwnicy walczący w zwarciu dadzą ci w kość.
Battle Brothers - z życia najemnika. Ciągłe braki pieniędzy, ryzykowne zlecenia...
Underrail - Fallout 1/2 + Metro + crafting i skradanie.
Unreal i UT, FEAR - świetne AI które potrafi zaskakiwać a dzisiaj daje wycisk o ile masz w porządku refleks...
Kilka wg. mnie trudnych gier.
- Contra
- Unreal Tournament(poziom goodlike)
- klasyczny X-COM:Enemy Unkown
- Dune 2
- Z
- Saper :D
Znalazło by się tego duzo więcej no ale...
nooo to było dobre. wrócę do tego jeszcze parokrotnie :D
Ja nie mam zbytnio co wymienić. bo ja jak uczepię się jakiś gier to tnę je latami nie zwracając uwagi, że przechodzę dany tytuł po x6
Pamiętam, że w pierwszym far cry były zaporowe momenty w których ginąłem jak powalony.. Musiałem nauczyć się rozstawu przeciwników i zaplanować dokładnie jak mam ich zdejmować, bo inaczej nie dało rady tego ukończyć.. przykład pierwszy z brzegu to druga misja na statku gdzie szło się chyba w stronę dziobu - przeciwnicy na górze na dole, zaraz za tobą i jeszcze gdzieś tam
Nr 1 na mojej liście najtrudniejszych gier(jako że życie przeżyłem na strategiach):
Wiggles
W młodości bardzo ciężko było dostosować się do ciągłych przeprowadzek. Przez dobre 10 lat nie byłem w stanie wyjść z drugiego świata. Lecz świat, który mnie czekał po nim to już najwyższa kolejka górska. Gdybym nie miał dobrego zapisu, to musiałbym zaczynać wszystko od początku. Zaryzykuję stwierdzenie, że: Trzeci świat przejdzie bez zapisu tylko osoba, która już w nim była. Czwarty już był końcówką, więc poziom zanizył się, ale nie zmienia to faktu, że zdobycie ostatniego pierścienia wymagało odpowiedniego myślenia, koordynacji z wspinającym się karłem i czasem szczęścia by nie zalać nieszczęśnika lawą. Do tego miałem dziwny bug, że nie mogłem uśpić Fenrisa i musiałem stoczyć z nim otwartą walkę. Parę razy musiałem do tej walki podchodzić.
Najtrudniejszymi grami były gry z automatów. Pamiętam taką gre strzelanke Vimana. Nigdy nie przeszedłem 1 poziomu, D.D Crew jak grałem sam moim sukcesem było dojście do 1 bossa. Te gry były trudne do granic możliwości. Gry z 8 bitowców commodore 64, Amiga też bywały trudne. Traciło sie wszystkie życia i od początku. Wiele gier udało mi sie przejść dopiero na emulatorach. Na PC raczej nie spotkałem takiej gry grając na NORMAL, która rozwaliła by mnie na funty, której bym nie przeszedł no może Hexen 1 i 2. Tam wchodziło sie gdzieś do lokacji, wybijało wszystkie stwory i nie wiadomo było co dalej robić. Lands of the Lore był też trudny. Najtrudniejsze są gry z tym szitowym QTE. Na padzie może to nie takie trudne ale pamiętam jak grałem w Resident Evil 4. Boss końcowy 4 rozdziału gdzie zginąłem chyba z 20 razy, Już miałem odinstalować bo myślałem "nie dam rady". Na szczęście załatwiłem go jedynym strzałem z bazooki. Grasz sobie grasz a tu ci srrrrrruuuuuuu QTE i rzucaj myszke w cholere i trypaj te klawisze, które są losowe. Nie ma wuja nie zdążysz. Ile qrew ja posłałem to wstyd sie przyznać.
Co do gier Soulslike, nie są one aż tak trudne jak się je maluje :) Mają ciężki próg wejścia, ale wystarczy w jednej z tych gier się przemęczyć przez jakieś 1/3 gry, później granie staje co raz bardziej płynne. A grało się w jedną, to tak na prawdę grało się we wszystkie. Grając w Bloodborna za pierwszym podejściem chyba nie zginąłem więcej niż 20 razy, a w fpsach czasami można tyle razy zginąć w jednym trudnym momencie.
No, ale nie o tych grach miało być :P Ogólnie trudności w dzisiejszych czasach szukałbym w grach indie, nie ma co nawet patrzeć na produkcje AAA. Pierwsze co mi przychodzi na myśl z trudnych gier, to Super Meat Boy i The Binding of Isaac.
MK IX był nawet trudny dla mnie...ostatni boss, Shako Khan to dramat i ból...ale po ok. 2-3 godzinach przeszedłem w końcu!
Black pamiętam też do łatwych nie należał...
RTSy na średnim potrafią mi sprawić nie lada trudność bo komputer mimo wszystko ma tę przewagę że potrafi doskonale produkować atakować i bronić się jednocześnie
Sorry za odkopanie z 6 lat ale im częściej powtarzałeś shaokahna tym robił się łatwiejszy mogłeś zacząć walkę na najtrudniejszym ale z ilością powtórzeń zmieniał mu się magicznie poziom 🤣
Woodruff to chyba moja ulubiona gra. Grałem w nią dużo za dzieciaka i bez opisu zachodziłem dosyć daleko ale pierwszy raz przeszedłem ją całą kilka lat temu. Wracam do niej co 2-3 lata.
Nie kolejność od najłatwiejszej do najtrudniejszej, ale ogólnie koszmar a nie zabawa.
- Painkiller Battle out of Hell na Traumie
- Painkiller Overdose na Traumie
- Quake Wars na Ekspercie
- Far Cry na Realnym do Bólu
- Stalker Czyste Niebo na Mistrzu
- Stalker Zew Prypeci na Mistrzu
- Metro 2033 na Stalker - Trudny
- Fear Extraction Point na Niesamowitym
- Fear Perseus Mandate na Niesamowitym
- Doom II na Koszmarze
Szanuje za niewidzialnego templariusza ! :P
W większość z prezentowanych tytułów grałem i akurat byłem jednym z tych szczęśliwców co Donkey Kong`a przeszedł :)
Super Hexagon
Z tego zestawienia grałem tylko w Ninja Gaiden 2 (W NG1 również), i chociaż gra rzeczywiście jest mega wymagająca to nie przypominam sobie żebym zaciął się na dłużej. NG1 była na pewno trudniejsza, ale też jakoś przebrnąłem :). Kluczem do sukcesu było częste używanie bloku. A z gier które napsuły mi nieco krwi to na pewno Onimusha: Dawn of dreams, Rayman Origins (sekretny etap z zombie), Valkyria: Chronicles, Valkyrie Profile 2: Silmeria, Resident Evil: Remake, każdy Fatal Frame, Black, Killer 7.... Reszty nie pamiętam :)
11:45 NRGeeku, jak Ty mnie zaimponowałeś w tej chwili! #PDK
Hm... Pomijając całe barachło z jakim zetknąłem się na konsoli "Pegazus" to za najtrudniejszy dla mnie tytuł uważam zręcznościowo-logiczną grę SUPAPLEX. Do dziś nie udało mi się jej ukończyć. Jest to smutne gdyż bardzo mi się podoba i czuję do niej wielki sentyment. Gra ta jest pierwszą jaką kiedykolwiek zobaczyłem-zagrałem (równocześnie z Electro Body) na komputerze PC jeszcze w latach 90". Później gdy przyszły czasy PSX, DC a potem XBOX i w końcu własny PC to praktycznie wszystko co mnie interesowało przechodziłem do końca. W tym najbardziej dumny jestem z ukończenia pierwszego Halo na wszystkich poziomach trudności.
Pozdro NRGeek!
Najtrudniejsze gry hmmm?
1.Soulsy....:P w sensie Soul Calibur III
-Aby dojść do Night Terrora trzeba iść określoną drogą do tego nie przegrać żądnej walki
-No i sama walka z Night Terrorem zwłaszcza dziada nie da się wyrzucić poza planszę bo dzięki skrzydłom podlatuje z powrotem
-Samouczek nie zawsze dobrze tłumaczy co trzeba zrobić i tak mam go po nieukończonego dla każdej z postaci
-Tryb Turniejowy. O ile jakoś daję radę to nie udaje mi się go wygrać go bo stopniowo zwiększa się poziom trudnośći nawet po wygraniu jednego pucharka i przegraniu potem wszystko się resetuje.
Bym jeszcze dorzucił walkę z Strifem z trybu Chroniles of the sword. Ale na tego jest prosty sposób więc pomijam.
2.Tekken 5
Jinpachi Nuff said
Nie znam nikogo kto by go bez cheatów rozwalił go na Perfecta. Co gorsza on sam może wygrać Perfectem w parę sekund bez cienia szansy na wykonanie ciosu twojej postaci.
Tryb trudniejowy tak samo jak z Soul Calibur III ale przynajmniej przegranie nie resetuje naszego postępu. (Jak pamiętam)
Jin Storymode. O ile gra się całkiem przyjmnie to wkurza mnie że gra wymusza z korzystania z trybu Devila a ten odbiera nam pasek życia. A apteczek nie ma za dużo.
3..Rainbow Six (Przed wydaniem Lockdown)
OK gra stawia na realizm. Ale nawet z auto aimem gra trudna dla mnie. ale grałem do końca. uff
Następnym razem chyba będę grać z perspektywy dowódcy niż brania udział w akcji.
4.Platoon(RTS z 2002r)
Nawet po wybraniu łatwego poziomu trudnośći gra nie daje nam litośći
Mimo ze gra stawia na nieco dozę realizmu to realizm troszkę realizm jest śmieszny. np ostrzał z kałasza przebija pancerz transportra piechoty albo czołgu. no dobra...może korzystają z amunicji przeciwpancernej
. Ale i tak to jest głupie że jeden 5 osobowy odział vietcongu uzbrojont w AK47 rozwala jeden amerykański czołg.
Tym bardziej nasze jednoski nie odpowiadają ogniem bez naszego udziału i tak trzeba działać szybko.
5.Bushido Blade
Kolejna gra nieco dające realistyczne doznanie no OK
Ale jeden z przeciwników nie jest uzbrojony w broń białą ale...pistolet :P I to ma być honorowy kod Bushido?
Giana Sisters! ;) Oczywiście mówię o współczesnych grach, bo te z epoki Wolfensteina 1, albo Atari 800XL to inna bajka... ;)
1.Might and Magic VIII,Czy mówiłem ci kiedyś definicję szaleństwa
2.Mike Tyson's Punch-Out!!,Zaczyna się niewinnie,przeszłem na moim kanale
3.Shadow warrior classic,i zagadki i wrogowie
4.Cywilizacja 5,jeden zły ruch i jesteś w dupie,potem jest już tyle spraw że jesteś w dupie jak ruszysz jednostkę na złe pole,ja już grałem dużo więc jestem w niej bardzo dobry ale scenariusze są OP
5.50%,gier na NESa,w tym Battletoads i Castlevania
6.Assassin's Creed Chronicles China,pozdrawiam muszkieterów
7.World conqueror 3,patrz na punkt 4
8.Starcraft 2 na najwyższym w misjach co-op,pewnie dlatego że od RTS'ów jestem lepszy w turowych
9.Eurocops,ale to każdy wie czemu
10.Far Cry 2 na weteranie
Gry Souls-like to takie, których się ciągle ginie, ale jeśli średnio się ogarnia grę. Po zapoznaniu się z mechaniką śmierci są dużo rzadzsze, głównie przy niektórych bossach lub wyjątkowo trudnych wrogach
Drogi Krzysztofie: NIE MA WYJĄTKÓW POTWIERDZAJĄCYCH REGUŁĘ !
Nie róbmy kurwy z logiki.
Poza tym spoko materiał.
Moje najtrudniejsze gry jakie pamiętam:
- Mortale Kombat II (ileż to żetonów na to poszło)
- Nightmare Creatures (na starych sprzętach był bardzo trudny a na nowych wręcz niemożliwy bo tak szybko zasuwa)
- Blood (ta gra naprawdę niewybacza błędów).
- Starmagedon 2 (prawie poległem na przedostatniej misji).
- Deathtrap Dungeon - nigdy jej nie ukończyłem.
Ja pamiętam taką znaną trudną grę, jest to "Crash Bandicoot", pamiętam jak przy tym się wnerwiałem, a do tego rzucałem mięsem, i to bardzo ostro, obecnie gram w bijatyki przy których mniej się wnerwiam
Touhou. Dziękuję, żegnam.
Dziwne, że w materiale o Black Dahlia powiedziałeś, że to najtrudniejsza gra w jaką grałeś, a w tym zestawieniu jej zabrakło ;)
Monster Hunter od poziomu HR5. Rozpierdol na całego.
Odnośnie Screamer 2 tak samo było w Test Drive 4 i 5. Uzyskanie przewagi na początku dawało jakieś tam szanse na wygraną :)
Test Drive 5 to ja przeszedłem za pierwszym podejściem był łatwiutki coś ci się pomyliło. Colin McRae 2.0 na najtrudniejszym poziomie o to, to było wyzwanie.
No to może ja wtedy za młodu nie byłem w tym dobry taki :) Z tego co pamiętam jak narobiłem dużo przewagi np na Sydney trasie to udało mi się wygrać, jak tylko pomyłka oni doganiali i już przegrałem.
ja dalej czekam aż skończysz MK Mythologies ^^
Shadow of the Beast I (Amiga), R-Type i R-Type 2 (też Amiga, oczywiście bez trainerów i z 3 życiami), a ostatnio The Cursed Crusade, która swoją długością, kiepskim rozmieszczeniem autosave i trudnością doprowadzała mnie do napadów wściekłości. A najgorsza dla mnie, która doprowadzała mnie do prawdziwego szału to Barbarian: The Dungeon of Drax.
Najtrudniejsza gra w jaką grałem? Devil May Cry 3 w trybie Dante Must Die na Yellow - giniesz, zaczynasz całą misję od nowa, zadajesz przeciwnikom mniejsze obrażenia a oni tobie większe oraz Postal 2 na poziomie 'Wszyscy mnie nienawidzą"
Geek prawdziwy gracz z ciebie 🤑🤑🤑🤘✌👍
Spróbuj zagrać w Jet Set Willy 2 w oryginalnej wersji bez save'owania. Mi nie udało się tego przejść z save'ami, bo w końcu się pogubiłem w tych planszach i nie miałem pojęcia w której jeszcze nie byłem, a przechodzić drugi raz wszystkiego mi się nie chciało. :o)
Wow! Ninja G2 jest mz dużo łatwiejsza niż jedynka. Dwójkę przeszedłem na lajcie. Nie wiedziałem że taki kozak że mnie...
Pytanie o najtrudniejszą grę w jaką grałem. Pierwszy STALKER dał mi ostro w kość. Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia w co się pakuje. Że to nie kolejna zwykła strzelanka. Krwawienie, promieniowanie, zmęczenie, głód. To było dla mnie nowe w takiej grze. I przeciwnicy którzy mogą cię w ułamku sekundy załatwić. Nie byłem gotowy na taką grę i podchodziłem do niej 3 razy zanim się przekonałem i byłem w stanie ją przejść. Musiałem się nauczyć ostrożności i wyrzucić precz dumę.
Inną trudną grą było Disciples 2. Oczywiście na wyższych poziomach trudności. Ta gra daje w kość jeśli się nie planuje z wyprzedzeniem. Niewiele mikstur leczniczych, jednostki z małą ilością HP, chybianie, inicjatywa, petryfikacja i te sprawy. Gra potrafiła dać w kość, nie ma co.
Splinter Cell: Chaos Theory. Bardziej chodzi mi o ukończenie kampanii na 100%. Na początku przygody z tą grą zauważyłem że gra nalicza procenty za każdą rzecz jaką zrobimy w grze aby pod koniec pokazać nam na tablicy wyników ile % otrzymaliśmy za przejście danego etapu. Grę przeszedłem i nie była jakoś specjalnie trudna. Jednak przyszło mi do głowy aby coś zrobić z tymi procentami. Postanowiłem ukończyć grę mając po 100% na każdej mapie. I to było wyzwanie. Muszę podziękować tej grze za ten system. Podszkoliłem się i to nieźle swego czasu w skradankach dzięki temu.
Dla porządku napisze kilka rzeczy za które nie będzie 100% na mapę; Gdy ktoś cię zauważył, zabiłeś kogoś, zbyt głośno się przemieszczałeś blisko wroga, odpalił się alarm, gdy wróg coś podejrzewa (np; otwarte drzwi, zostawione zapalone światło, itp), źle zhakowany zamek, itd.
Niżej jakieś moje wypociny o Dark Soulsach
Człowiek się przyzwyczaił do gier które się odpala i przechodzi bez większych przeszkód. I nie chodzi mi o poziom trudności. Dark Souls jest tak często wymieniany bo wymaga od nas nauczenia się w niego grać. Wystarczy poświęcić chwilę aby opanować różne taktyki. To nie jest tak że se weźmiesz mieczyk w łapę i machasz ku uciesze lecz musisz się naumieć zasad panujących w tym świecie i walki. Umiejętne korzystanie z rynsztunku i taktyki na bossach i mobach pozwolą przejść grę. Dlaczego nazywamy DARK SOULSA trudnym skoro wystarczy się go nauczyć? To jak w życiu. Nikt nie rodzi się i umie wykonywać jakiegoś zawodu. Trzeba się tego nauczyć. Ale ludzie wolą aby gra się sama przeszła i płaczą jaki to DS trudny. Bzdura. Wystarczy chwilę przysiąść a DS się odwdzięczy wspaniałym światem.
Twórcy coraz częściej robią gry dla większej rzeczy graczy. Oczywiście to opłacalne z punktu biznesowego ale zajebistość gier gdzieś znika. Gra ma dawać frajdę, wyzwanie, zabawę, współzawodnictwo. Ciekawostka na dzisiaj. Stare gry dało się przejść ino trzeba było trochę wysiłku włożyć w przejście ich. Zabawa i wysiłek często idą w parze. Jedno nie wyklucza drugiego.
Contra (w wersji z 3 życiami) :P Soulsy nie są trudne, tylko wymagają czegoś, czego nie wymaga 99% gier obecnie, stąd wysokie miejsca w rankingach ,,najtrudniejszych” gier. Byle strzelanka na hardzie jest 10x bardziej frustrująca niż Soulsy, w które jeśli się umie grać, nie stanowią wyzwania nie do pokonania. Żeby nie było - nie raz ciskałem padem ginąc 56 raz przy byle nobie, ale zawsze była to moja wina i tego, że robiłem coś zle. Jeśli uszanujesz i nauczysz się pewnych zasad, to przejdziesz wszystkie Soulsy bez problemu.
Pierwszy Driver na PSX, etap z parkingiem, czyli początek, bez nauczenia się schematu z gameplayów na YT, przejście tego było niemożliwe, ale jak się udało, to potem było już z górki.
Ostatni etap w Def Jam Icon to była udręka na kilka godzin (gra miała taką dziure w fabule że ja prdl).
Resident Evil 6, niby gra się na normalu, a ginie się często jak w Soulsach.
Gran Turismo na PSX, głównie końcowy etap ostatniej licencji, nigdy tego nie zaliczyłem.
Gran Turismo 6 - zawody sezonowe przez sieć, głównie wyścigi gdzie zaczyna się na ostatnim miejscu i wypadałoby skończyć na pierwszym, poziom zaawansowany i ekspert.
Street Fighter Alpha 3 i ogólnie starsza seria, jak się trafiało na Vege i Bisona, ogólnie jak nie znasz combosów na pamięć to jesteś w dupie.
To może teraz o najłatwiejszych grach? Ale nie jakichś popierdółkach dla dzieci tylko normalnych AAA, po których spodziewałbyś się chociaż minimalnego wyzwania.
Może to zabrzmi głupio ale wraz z kolegą mieliśmy wielki problem z Borderlands pre-sequel ponieważ postanowiliśmy robić tylko główny wątek. Po pewnym czasie przeciwnicy byli na tyle silni ze ginęło sie od 2-3 strzałów a mini bosa strzelało sie z godzinę aby pod koniec sie zregenerował :( W porównaniu do 2 części którą przeszedłem z 3 razy to pre-sequel stał sie irytujący
Forbidden Siren to była masakra, podchodziłem ze 3 razy i dopiero w tym roku mam nadzieję go skończyć
Paint na padzie jest niemożliwy do przejścia
Majesty obie części z dodatkami ;-;
Red Orchestra - Heroes of Stalingrad.
1) pamiętam gre mad tracks (2004 rok) gdzie niby jezdzilo sie zabawkowymi samochodami ale ostatnie poziomy jak gralem za dzieciaka byly niemozliwe do przejscia prawie, na 100%nigdy jej nie ukonczylem bo niektore znajdzki wymagaly za duzo myslenia by je zdobyc
2) splinter cell chaos theory bez bycia zauwazonym, jednego etapu nigdy mi sie nie udalo, a niektore to katorga byla
3)the end is nigh - kolejny platformer edmunda mcmilena, moim zdaniem trudniejszy od super meat boya
4)hidden and dangerous 2 - w trybie samotny wilk
Ripper, seria Commandos, X-com, Darkest Dungeon... Troszkę tego było.
Jeśli gra jest za trudna i powoduje frustracje to po prostu w nią nie gram. Za mało życia, za mało czasu, aby marnować je na potyczki z absurdem. Gra ma sprawiać przyjemność, a poziom trudności powinien być tak obmyślany, że jego ogarnięcie ma sprawiać miłą satysfakcję, a nie kurwowanie, że po iluś tam podejściach znowu się nie udało się. Ostatnim grą w jakiej musiałem się napocić było wyzwanie Ayrtona Senny w Gran Turismo 6. Trzeba było przejechać bezbłędnie tor Brands Hatch i pokonać czas mistrza. Bez asyst rzecz jasna. I to jest przykład bardzo wysokiego poziomu trudności, ale uzasadnionego. W końcu próba pokonania prawdziwego mistrza i jego prawdziwego czasu to jest ogromne wyzwanie. Kilkadziesiąt razy próbowałem eliminując błędy, analizując każdy zakręt i w końcu udało się przejechać ten tor perfekcyjnie pokonując czas Senny o 0.006 sekundy !!! I to jest prawdziwa satysfakcja, a nie jak np. ostatni boss w Heavenly Sword. Ileż razy próbowałem go pokonać i nerwy puszczały, że rzucałem padem. I po co to ? Tutaj gra dawała w kość i przyjemność ulatywała w niebyt. Olałem to choć Heavenly Sword to bardzo fajna gra i jakoś mogę z tym żyć, że jej nie przeszedłem.
Jeśli jest za łatwo to też niedobrze. Nie o to chodzi. Teraz kiedy lat już sporo na karku wybieram gry które dają mi max przyjemności a nie frustracji - choć i to się niestety zdarza. Znajomy namówił mnie na BF1 i tak sobie gramy online i bywa że po prostu nie idzie i ostatnio w nerwach kiedy zaliczyłem szósty zgon z rzędu to pierdolnąłem w biurko, kawa się wylała, klawiaturę zalałem itd. Masa problemów bo się wkurwiłem. Myślę, że nie jest to obce wielu graczom tnącym w multiplayerowe fpsy.
Jeżeli gra powoduje, że ktoś wali piąchą w biurko tak mocno, że wylewa napój, to znak że pora iść do psychiatry. Albo doszlifować skilla.
No to się zdecyduj czy psychiatra czy szlif skilla.
Najtrudniejsze gry wg mnie :
1. Knights of the temple infernal crusade ( nigdy nie udało mnie się przejść 1 bossa na najtrudniejszym)
2. Codename : Outbreak
3. Apocalyptica
Oraz także jeśli dobrze pamiętam Tron Evolution był ciężki ( dawno nie grałem więc to nie jest pewne )
3:26 mała podpowiedź NRGeeka o swoim synku
He he, Screamer 1 to przeszedłem WSZYSTKO! Odblokowałem nawet ten odrzutowy samochód! :) Ale Screamera 2, to fakt, jakoś mało grałem... I pamiętam że nie przeszedłem :(
Co do moich doświadczeń z trudnymi tytułami to powiedziałym: Gry typu "I Wanna Be" kocham je tak bardzo jak ich nienawidzę, Super Mario Bros. 2 (znane również jako The Lost Levels), Castlevania I i III, Rayman I i Megaman & Bass
super Mario 2 to jedna z najtrudniejszych gier świata. Ale Lost Levels jest banalnie proste ;)
Tu chodziło mi o nazewnictwo a nie SNES'owy remake :D (żeby się nie pomyliło z dwójką która była Doki Doki Panic schowaną pod marianowymi sprite'ami :) )
The 3rd Birthday na PSP na poziomie Genocide to najtrudniejsza gra jaką widziałem. Przeciwnicy zdejmują nas na 1-2 ciosy.
Mighty no.9,Shadow of the colossus,Asura's Wrath, Hotline Miami, Hand of fate, Mass effect 2, Super meat boy,Cloudberry kingdom, FF X-2.
"Wyjątek potwierdzający regułę" znaczy trochę co innego, niż "to, że te gry są trudne jest wyjątkiem potwierdzającym regułę, że gry są na ogół zbyt proste". Uh.
-original war
-devil may cry 1
-might and magic 7
oraz przedewszystkim wszystkie king of fighters
Pierwsza część Residen Evil w wersji niemieckiej. Grałem na PS 1 i po tłumaczenia biegaliśmy z kolegą do jego brata, który studiował niemiecki:)
Najtrudniejsza gra? Pierwsza części Raymana. Urocza gra z piękną grafiką i z przesadnie wysokim poziomem trudności, która na dodatek nie wybacza błędów. I jeszcze musisz zasłużyć sobie na możliwość walki z bossem, zbierając wszystkie klatki z lumami, nawet ukryte. Jakby i bez tego nie było trudne.
Nie mogłem przypomnieć sobie żadnej gry AAA która sprawiłąby mi większy problem :P
1. Darkest Dungeon
2. Hotline Miami
3.SuperHot
Darkest nie jest taki trudny. New game + Za drugim podejściem ;)
superhot jakieś szczególnie trudne nie jest ;p
Hotline miami przeszedlem cale w jakies 2-3 godziny,jest łatwe chyba że mówisz o przechodzeniu wszystkiego na A+ lub mowisz o hotline miami 2 hard mode
Front Mission 3.
Było kilka misji, z którymi sie meczyłem.
Guacamelee! Do dziś dnia nie przeszedłem, a ugrzązłem nie na bossie, a na elemencie platformowym, szkoda, bo gra jest bardzo ciekawa.
Mortal Kombat Mythologies Sub-Zero jest cholernie trudne nawet na very easy :P