Nie cierpię limitu poziomów. Dla mnie w grach RPG główną zachętą zawsze była możliwość rozwoju postaci i osiągnięcie limitu jest równoznaczny z końcem gry.
Mnie limit poziomów najbardziej dotknął w Fallout 3, gdzie wynosił chyba 20. Poziomy wskakiwały bardzo często i pozwalały fajnie rozwijać sobie postać. Pamiętam jak zobaczyłem komunikat, że osiągnąłem maksymalny level mimo, że już miałem zaplanowane na 10 poziomów do przodu co odblokuję następne a wątek główny był ledwie liźnięty bo postawiłem na eksplorację. Spore rozczarowanie...
KotOR - gra mojego dzieciństwa. Pierwszą część przeszedłem 5 razy. Albo i więcej. Przy dwójce brałem udział w projekcie polonizującym grę. Później tylko Neverwinter Nights 2 mnie tak wciągnęło, jeśli chodzi o fabułe, też przeszedłem kilka razy. Bo nie mam w zwyczaju przechodzenia gry po kilka razy, więc jeśli tak się dzieje tzn, że zakochałem się w tytule i na palcach jednej ręki mogę zliczyć takie dzieła. Eh, ah, kiedy to było, kurła...
Heh też nie mam zwyczaju przechodzenia gier po kilka razy, ale GTA 3 i Vice City przechodzę przynajmniej raz w roku:D A kampanie w PoE przeszedłem kilka razy już w tym roku, ale to jest wymagane do EndGame postacią, więc dlatego.
Kotor 1 miał o wiele lepszy sposób na wymasterowanie mocy niż nie robienie questów na Taris. Robiłeś je, ale poziomy podnosiłeś tylko swoim towarzyszom. Wtedy miałeś znacznie więcej punktów w moc do rozdania jako postać
Level cap jest kiepski, ale to co mnie najbardziej boli w grach (np. w TESO) to "damage cap" albo "armor cap". Załóżmy, że taki cap wynosi 1000 pkt. To oznacza, że gdybyśmy zbudowali postać, która zadaje 1500 pkt obrażeń to i tak gra naliczyłaby tych punktów tylko 1000. Ma to na celu zbalansowanie gry, ale bardzo tego nie lubię, gdyż ogranicza w sztuczny sposób gracza.
Mnie za to boli głupie skalowanie przeciwników do naszego poziomu żeby zawsze było wyzwanie... Cholera, nie po to zdobywam poziomy żeby wrogowie rośli wraz ze mną a nawet mnie prześcigali! Wtedy czuje regress a nie progress i zniechęca mnie to do grania... Wiem trochę odbiegam od tematu ale też z poziomami związane :)
Odnośnie armor cap'a to pamiętam w Morrowind'zie był na to limit 350 ptk bodajże. Nosząc zbroję "Ebony Mail" bardzo łatwo było dobić do tego limitu :) W tym punkcie chyba jedynym poważnym zagrożeniem były już tylko wilkołaki z Bloodmoon'a, bo wyglądało na to jakby ich ataki przebijały pancerz.
@@Kennzi Tak z ciekawości zapytam a nie ze złośliwości, a w jakich grach jest takie skalowanie? Mi na chwilę obecną nic do głowy nie przychodzi i myślę nawet, że to głupie jest, bo po co rozwijać postać?
@@pawep.5752 Pierwsza gra, która przychodzi mi do głowy to rzecz jasna Oblivion. Tam skalowanie poziomów było wręcz absurdalne. Skyrim także posiada skalowanie, ale jest to już zrobione lepiej i nie czuć tego aż tak bardzo. Kolejną grą, którą mógłbym wymienić jest Assassin Creed Odyssey - Około 40 levelu kompletnie nie czuć progressu naszej postaci (a wcześniej czuć tylko ze względu na odblokowywane umiejętności) plus są tam też inne capy. Istnieje też cały gatunek gdzie level scaling jest bardzo często spotykany, a jest nim Hack and Slash. Np. Grim Dawn, który jest cudowny, ale posiada taką mechanikę. Takich gier jest na pewno dużo dużo więcej.
Propsy za 4:42 "Serpents of the Stagland" - chwalmy udane projekty z Kickstartera bo jest ich mało i są przyćmiewane przez porażki i ucieczki z kasą...
Idealny system poziomowania ma według mnie... Gothic :) Pierwsza i druga część wraz z dodatkiem Noc kruka. Żadnych ograniczeń jedyne co nas ogranicza to ilość przeciwników, misji i sprzęt, jak ktoś chce wymaksować postać proszę bardzo, będzie dużo łatwiej ale nadal jak nas otoczy 20 orków elit to musimy się skupić bo nas zabiją, ale jak ktoś nie chce albo nie umie to może iść na niższym poziomie i też da radę (szczególnie Gothic 1) tylko będzie mu trudniej. Tak samo ograniczenia są obowiązkowe w mmorpg, gdzie dobicie do maksymalnego poziomu często rozpoczyna właściwą fazę gry i najlepsze mięsko w postaci aren PVP oraz instancji bądź rajdów (ach WoW ♥)
tez chcialem podac go jako przyklad ale ma moim zdaniem jeden problem, idac w maga wciaz mozesz miec 100 lub i wiecej sily, moim zdaniem gra idealna powinna to ograniczac, albo magia albo walka, chociazby dodajac skalowanie obrazen z mana, sprawiloby to ze kombinacje nadal bylyby mozliwe, ale slabsze, i w gothicach luki i kusze zawsze byly slabe, zwlaszcza w 1, chociaz to chyba najmniejsza z wad tej gry
Limit levelu to zawsze zło. Ja bym chętnie widział brak jakiegokolwiek limitu w każdej grze. A tworzone są tak naprawde tylko dlatego, że twórcy nie potrafią gry zbalansować.
Całe życie grając w Diablo 2 zastanawiałem się co by było, gdyby można było przekroczyć 99 lvl który i tak dla nawet dobrego gracza jest czymś mało osiągalnym. Ale chętnie zobaczyłbym wymaxowane wszystkie drzewka umiejętności 💪 szczególnie na postaciach, które mają jakieś umiejętności bierne lub synergie, ale ze względu na wcześniej obrany build końcowy nie da rady wymaxować. Tak wiem jest mnóstwo itemow, które pozwalają zwiększyć limit 20 lvla, ale to nadal nie daje możliwości odblokowania wszystkich drzewek z umiejętnościami 😋
Dawno temu bawiłem się edytorem postaci typu HeroEditor i przez jakiś błąd w czarodziejce ustawiłem wszystkie umiejętności na 99lv, potem dałem start na poziomie trudności piekło i taką postacią z 1lv i skilami na 99lv zaczołem grać, na początku było trudno bo mało many i miałem za mało siły żeby używać eq ale to była jedna z najciekawszych gier w D2 jakie miałem. Dalej mam tę postać, ma ok 88lv i nie ma sobie równych.
Do diablo 2 był program w którym można było wszystko ustawić. Nie pamiętam jak się nazywał ale Shadow... Coś tak mi się wydaje. Była możliwość zapisania legendarnych itemkow czy właśnie wymaksowac skile. Po chwili nudne
7:56 - nieprawda. Po pierwsze, 8-bitowe procesory miały rejestry 8-bitowe i potrafiły bezpośrednio operować na 8-bitowych liczbach ze znakiem i bez, a więc obsługiwały dwa zakresy - -128..127 oraz 0..255. Po drugie, procesory wspierały operacje arytmetyczne na liczbach 16-bitowych i działo to tak jak miało działać, czyli prawidłowo. Po trzecie, rozmiar rejestrów i architektura CPU nie uniemożliwiały wykorzystywania większych liczb. Bez problemu można było uzywać liczb o dowolnej długości (np. na potrzeby liczników punków, a te szły w miliony), wykorzystując kodowanie BCD.
W ogóle nie kupuję argumentu "jeżeli nie byłoby max levelu, to postać byłaby za silna i nie byłoby wyzwań, i gra stałaby się za nudna". Owszem brak balansu pod koniec gry może być problemem (boss w Wiedźminie 1), ale znudzenie gracza zanim dojdzie do końca gry, zabierając mu satysfakcję z osiągania większych poziomów, nie jest rozwiązaniem.
Zgadzam się. Ale wynikiem tego jest niezbalansowane levelowanie. Twórcy zamiast lepiej zbalansować zyskiwany level wolą po prostu postawić limit. Ot niechciejstwo poprawiania zyskiwanych liczb w statystykach.
Limity poziomów to zło. Kto to widział żeby postać nie mogła umieć wszystkiego. Starczy że życie mam ograniczone i nie nauczę się wszystkiego czego można się nauczyć żeby to jeszcze w grach przerabiać.
W Baldur’s Gate limit mnie strasznie irytował, bo w końcu grało się jako półbóg (dziecię Bhaala). W jedynce z dodatkiem nawet wymaksowana drużyna miała problem ubić Drizzta. W dwójce z dodatkiem było już dużo lepiej ale i tak miałem niedosyt potęgi 😁
@@AegisLupus w icewind można było podwyższyć limit jakimś modem z tego co pamiętam. Zresztą w pozostałych grach z tej serii też można było kombinować. Ja sobie kiedyś potworzyłem (bodaj w programiku, który się nazywał infinity engine editor) swoje przedmioty typu miecz Armageddonu czy zbroja bogów - dające wszystkie odporności, czy nawet gwarantujące permanentny efekt jakiegoś zaklęcia. Ale fajnie jakby twórcy z góry nie ograniczali możliwości graczy, więc ogólnie jestem przeciwny limitom, jak ktoś chce grindować kilka miesięcy to czemu nie.
W KOTOR nie trzeba było ignorować aktywności ani ignorować questów. Można było zrobić wszystko co się chciało, ale nie można było mieć włączonego "autoawansu" ani robić awansu ręcznie. Wtedy po zostaniu jedi można było awansować i dać moce od 3 poziomu (rozdania 2 poziomu wymagał tutorial) i jednocześnie zrobić pierwszą planetę na 100%.
nie cierpię jak levelowanie kończy się przed końcem gry - z zwłaszcza w mmorpg - dla mnie gra jest grą dopóki leveluje, nie ma czegoś takiego jak end-game - raczej end-of-the-game
Co do Kotora 1, to jakiś czas temu grałem w wersję Xboxową (bardzo sympatyczna swoją drogą) i jak najbardziej można wyczyścić całą pierwsza planetę z zadań i rzeczy, jednocześnie nie leveleując postaci ponad 2 poziom. Oczywiście, wymaga to pewnej cierpliwości i częstego zapisywania i wczytywania, ale satysfakcja z przejścia taką postacią i zdobycia poziomu Jedi już od 3 poziomu postaci raz że mega cieszy, a dwa że pozwala stworzyć naprawdę niszczyciela. Co zaś do samego tematu filmu, to aż dziw że nie wspomniano o Gothicu 1 i 2. Tam też limit poziomów generowało przede wszystkim to, że była ograniczona liczba przeciwników i zadań, ale jednocześnie czuło się rozwój postaci i progres, i gra nagradzała tych, co im się chciało wyciskać z każdego rozdziału max ilość XP. Dalej jeden z najbardziej uczciwych i satysfakcjonujących systemów awansu od Zera do Bohatera. A już na pewno lepszy, niż przywoływany w filmie Dragon Age Origins, gdzie zgodnie z logiką levelowania świata gry, przeciętny strażnik miejski był po czasie większym zagrożeniem, niż Boss Ogr z początku gry.
Jednym z najlepszych sposobów na lvlowanie postaci dla mnie jest Skyrim, gdzie każda umiejętność może być ulepszana. Po osiągnięciu capa robimy reset i lecimy w poziom legendarny? BOMBA! Przy tym profity za zdobycie poziomu nie były przegięte. Fajnie można było osiągnąć dużą moc, ale odpowiednio na to pracując, np robiąc tysiąc żelaznych sztyletów. Po takiej ilości myślę, że każdy mógłby powiedzieć, że jest silnym gościem, a co dopiero po 10-100 tysiącach? Analogicznie w kwestii czarów, 100 fireballi będzie miało wpływ na moc czy szybkość z jakim je rzucamy. Bardzo sensowne odzwierciedlenie mocy gracza. Bardzo imersywne :)
Dążę do potęgi, skoro sobie na nią zapracowałem, to mam prawo z niej korzystać i mam z tego satysfakcję. Zwłaszcza, że niektóre gry mi się dłużą przez te dziesiątki godzin, których wymagają. Zresztą walki dalej mogą być wyzwaniem o ile dobrze się to wymyśli. Przykładowo stado nietopyrzy z Krwi i Wina 😊 aż wstyd, ale miałem mnóstwo podejść tam 😂
W pierwszym KotORze faktycznie problem z limitem doświadczenia jest. Na Taris, czyli w lokacji początkowej, można spokojnie dobić do, powiedzmy, 10 poziomu, przez co bardzo dużo graczy awansuje tylko to 5 poziomu(albo nie awansuje i czeka, aż będzie można grać Bastilą) i gra tak do końca planety, aby dalej rozwijać postać już jako Jedi. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to pierwsza z 8 lokacji w grze(nie liczę Endar Spire), limit na 20 poziomów to stanowczo za mało. Przy KotORze 2, Obsidian chyba to zauważył i zwiększyli limit do 50 poziomu i bardzo poprawia to rozgrywkę. P.S. Dlaczego Arasz zawsze pomija "the" w Knights of the Old Republic?
Ja lubię limity w grach jeśli są dobrze zrobione. Niestety nie potrafię spędzić w jakiej kolwiek grze tysiąca godzin bo zanudził bym się na śmierć. W wiedzminie 3 osiągnołem limit poziomu 100 i czułem się bosko. Nic nie mogło się ze mną równać a znak Ard rozszarpywał wszystko i wszystkich na kawałki. Zajefajne uczucie! POLECAM! Pozdrawiam serdecznie.
Cześć. Fajny materiał. Limitu nie lubię, ale w większości gier gdzie jest rozumiem (choć w takim Cyberpunku, którego przeszedłem na maksymalnej trudności, robiąc wszystko co się tylko dało, 50 lv mnie zaskoczył - podciągnięcie innych skilli już by tak naprawdę postaci nie wzmocniło, więc to dosyć głupie ograniczenie). Chciałem wspomnieć o KotOR i mojej przygodzie z nim. Najpierw zrobiłem żołnierza i nie byłem świadomy ograniczenia poziomów. Grałem po jasnej stronie. W końcu zrozumiałem jednak, że 8 leveli które wbiłem na żołnierzu, niezwykle ograniczyło mi postać. Zacząłem grać technikiem, tym razem po ciemnej stronie. Na Taris zrobiłem wszystko, ale nie wykupiłem ani levelu powyżej pierwszego. To skasowało większość zebranego doświadczenia, ale szybko to potem nadrobiłem. Tak bawiłem się najlepiej i tak przeszedłem grę. Trochę to ze strony twórców nieuczciwe, że nie dali jakiejś możliwości zmiany/przeszkolenia nieprzydatnych leveli na levele Jedi.
Czyli inkwizycja jest zła, bo jak grasz w podstawkę to jest dobrze wyskalowana na poziomy, a jak grasz w podstawkę, w trakcie w dodatki i na koniec w finał podstawki to jest zła, bo nagrody z dodatków (które częściowo są po głównej fabule) są lepsze niż z podstawki i te podstawowe już nie wystarczją... Tak tylko wposmnę, że w grze jest crafting i jak nagroda jest słaba to ją rozbierz i zrób sobie lepszą. Ten sam case jest w tej nie za dobrej grze Wiedźmin 3, jak grasz w podstawkę to jest git, ale jak grasz w podstawkę, w trakcie w serce z kamienia i krew i wino i później wracasz na finał (akcja po ataku na Kaer Morhen) to gra nie nagradza tak dobrze, bo przywykłeś do lepszego lootu, np. zbroja Mantikory i dodatkowe mutageny, a finał podstawki ci tego nie da Może, ale to tylko moja opinia, podstawka jest przez twórców traktowana jako całość i jest optymalizowana sama pod siebie, a DLC są optymalizowane pod siebie i nie mają obowiązku się ze sobą zgrywać
Znaczy teoretycznie w kotorze można olać levelowanie na początku i zacząć wbijać poziomy dopiero po odblokowaniu trybu jedi aby mieć wszystkie poziomy wbite jako jedi. Znaczy jeśli ktoś jest w stanie się jakoś doczłapać w grze do tego etapu bez levelowania, mechanika gry to dopuszcza.
gra kiepsko zrobiona musi mieć limity expa , dropa , czy daily misji . Tak tez kiepsko zrobiona gra mechanicznie ma dodawane mechaniki tylko do bosów . I nie mowie o ogólnym poziomie 99 czy 100 . Tylko o limicie na dany lvl .
Najlepiej jeśli osiągnie się lvl cap w takim momencie, że nie jest to tuż przed finalnym bossem, ale też niezbyt wcześnie by nie poczuć się, że już się nie rozwijamy. Z postacią na maks poziomie jest fajnie móc spędzić trochę czasu i nacieszyć się nią, ale bez przesadzania. Jeśli idzie o MMO to lvl cap w Guild Wars 2 jest cacy. Maks lvl osiąga się pod koniec pierwszej kampanii fabularnej, potem wszystko zależy tylko od lepszego sprzętu, którego też na prawo i lewo się nie zdobywa. Ale mimo to jest nadal co rozwijać, zbierać punkty do specjalizacji klas i się z tym można bawić długi czas, szczególnie z rozszerzeniami płatnymi.
Akurat miałem dzisiaj refleksję na ten temat, dotyczącą konkretnie Heroes 4 i Heroes 7 (tak, wiem, wszyscy nienawidzą obu tych gier, ale bear with me) - w H4 limity poziomu w kampanii są, ale praktycznie nie da się ich osiągnąć bez chorych ilości grindu, podczas gdy w H7 na dużych mapach często zdarza się wbić maksymalny poziom w połowie misji, co sprawia, że kolejne starcia stają się nużące, bo nie dają nic prócz surowców, których i tak nie potrzebujesz na tym etapie rozgrywki, i artefaktów, które rzadko są lepsze niż to, co już masz. Podobnie jest z Diablo 2 i 3. W D2 jednokrotne przejście gry zostawia postać z dziesiątkami leveli do wbicia (pozwalając jednocześnie na dotarcie do końca drzewka umiejętności - genialny design), a w trójce na wyższych poziomach trudności można dobić do limitu dobrze przed końcem gry (to, że w Diablo 3 levelowanie nic speciajnego nie daje, to inna sprawa). Wniosek - dawniej limity były lepsze. 😉
nabijanie poziomow to podstawowa "marchewka" Lubie czuc postep z rozwoju mojego bohatera. Nie lubie czuc ze postac stoji w miejscu. Gdy moge wrocic do wczesniejszych lokalizacju chce miec przeciwika na przyslowiowego 1 hita. Nie lubie gdy przeciwnicy maja dotosowywany poziom do gracza. Nie lubie gdy sztucznie poziom przeciwnika jest zwiekszany
Jeżeli chodzi o Kotora, to na Taris można zrobić wszystkie misję poboczne, które nie wymagają grania solo (np. Pojedynki na arenie niestety są zbyt trudne). Myk polega na tym, że nie awansujemy naszej głównej postaci z 2 poziomu, aż do ukończenia szkolenia. Wtedy nagle wbijam sobie od razu kilka poziomów w moce. Ogólnie też warto rozwijać postać od razu pod broń do walki w zwarciu. Jest to trudniejszy styl gry na początku, ale potem idzie z górki 😂
To też zależy od tego, jak duży wpływ mamy na rozwój postaci. W jRPG-ach często zdarza się tak, że tylko patrzymy jak rosną nam od tego staty i okazjonalnie poznajemy nowy atak specjalny. Tu też istnieją rozwiązania dodatkowe. W serii "The Legend of Heroes" odgórny limit poziomów chyba nie istnieje (nie jestem pewien), a potwory respawnują się bez przerwy. Niemniej, po osiągnięciu pewnego pułapu doświadczenia ilość punktów xpa którą dostajemy za walki jest tak skromna w stosunku do kolejnych progów, że to zwyczajnie nas zmusza do tego, by pchać fabułę naprzód.
Osobiscie lubię maxować swoje postaci w grach, dlatego taki limit to jak dla mnie troszke lipa, w takim Cyberpunu na ten przykład byłem poirytowany że nie mogę wymaxować wszystkich drzewek
Przyznam szczerze że bardzo rzadko mi się zdarza dobić do limitu poziomu w grze, bo gram bez wczytywania sejwa jeśli zepsuję jakiś quest poboczny, więc doświadczenia też dostaję mniej.
Dwie rzeczy w kotor 1 my decydowaliśmy czy lv wbijamy czy nie a exp się dalej gromadził ergo mogliśmy robić wszystkie aktywności tylko należało nie wbijać poziomów (nie było to łatwe ale da rade przejść pierwszą planetę na 2lv nawet wyzwania areny) a wtedy w momęcie wybrania klasy jedi braliśmy od razu kilka poziomów, druga rzecz gra bez limitu z masą zabawy i stary rpg to Torment (plan escape torment) ostatnio sprawdzałem dla zabawy i póki co mam magiem 40lv i dalej super zabawa, poza tym fajny kontent i można jeszcze zrobić o tylko grach rpg z uniwersóm GW bo sporo dobra tam jest :D
I dlatego nie gram w gry single player bez modów skalujących poziom trudności. Np. w divinity os 2 maksymalny poziom wynosi 35, ale dzięki modom poziom moich bohaterów mam ustawiony na 32, a przeciwników na 35 i gra jest piekielnie trudna. Dodatkowo podczas każdej potyczki mogę zwiększyć ilość przeciwników dodatkowo o 7. Dzięki indywidulnemu dostosowaniu poziomu trudności grę można przechodzić wiele razy. Kolejną grą jest np. Fallout 4 na modach. Jedyną grą w której nie potrzebowałem modów był najnowszy doom. Większość gier single player bez odpowiednich modów omijam szerokim łukiem. Bardzo fajny i ciekawy temat, który często jest bardzo pobieznie poruszany w wielu recenzjach
W Morrowind limit poziomów wynika z tego, że maksymalnie możemy wymaksować 10 skilli do poziomu 100, a w Into the Breach jest chyba tylko 3 poziom dowódcy.
Te nowe Asasyny ( origins i dalej) powinny mieć znacznie obniżony maks poziom, ludzie chcący robić wszystko na 100% wciąż będą mieli z tego zabawę bo dostaną achievement i nowe stroje i broń, a ludzie którzy chcą szybciej przelecieć przez otwarte świat będą mieli znacznie łatwiej. Różnice widać porównując strasznie wolny postęp poziomów w origins z znacznie przyspieszonym ekspieniem e Odyssey. Przy okazji pozwoli to zadowolić fanów cyklu z czasów Ezio, którzy narzekają na wrzucenie za dużej ilości drożdży do współczesnego gameplayu tej serii.
Jeśli chodzi o KOTOR-y, to w jedynce raczej robiło się wszystko co było, tylko główną postać zaczęło się lewelować dopiero po wizycie u jedi. Co do dwójki, to nie było przypadkiem ograniczenia do 30 lvl? Bo tak mi się kojarzy, że wbijało się go na chwilę przed finałem, a i to w sytuacji, gdy skrupulatnie czyściło się mapy z przeciwników i robiło wszystkie questy.
w wiedźminie 3 nie ma limitu postaci ale kończąc grę (podstawkę) możesz mieć do 35 lvl robiąc wszystkie poboczne i większość głównych misji. Jeśli zniszczysz wszystkie gniazda itd to już nie masz skąd czerpać doświadczenia. Gra jednak ma pewien błąd który można wykorzystać do wbijania poziomu bez przerwy. Otóż jest kilka miejsc ( mi są znane 3) w których możesz bić potwory udać się na 1h medytacji znowu bić te same potwory i znowu iść na medytację, że praktycznie jesteś w stanie iść później wersje dodatkowe bez przechodzenia bosa głównego mając poziom ze 45 nawet a tam w dodatkach trafiasz dalej na takie expowiska z jeszcze mocnijeszymi potworami i wbijasz nawet pod koniec dodatku. W wiedźminie 1 masz możliwość kozackiego expienia w akcie 4. Gdzie wystarczy znaleźć zwłoki obok ogniska. medytujesz do północy i odnawia się cała duża grupa przeróżnych trupojadów ustawiasz grupowy i je kosisz tracą 20% hp (trochę więcej na poziomie trudnym). I tak możesz dość mocno rozbudować postać zanim ruszysz w dalszą podróż. Tutaj nawet nie wiem czy jest maksymalny poziom bo drzewko rozwoju i tak się w końcu kończy ale Ty już wtedy jesteś praktycznie nie do położenia. Można by o tym ciekawy odcinek zrobić.
Osobiście wolę wbijać poziomy w nieskończoność bo to daje miłe uczucie wszechmocy. Jednak limit poziomów też mi nie przeszkadza jeśli ma sens. Chociaż w kotorze i tak musiałem kombinować żeby zrobić wszystkie questy na taris i jednocześnie zostawić punkty w zapasie na moc. Na szczęście taki myk jest możliwy chociaż trudniej się gra bo masz osłabioną postać.
Czemu w 1 KOTOR-a miałem pomijać questy poboczne i aktywności na Taris żeby ograniczyć PD? Robiłem wszystko, zdobywałem PD tylko nie awansowałem postaci poza tym jedynym wymaganym w prologu, jak gram w tą grę zawsze kończę Taris na 2 LVL (nie jest to łatwe ale wykonalne, szczególnie trudne są wtedy pojedynki na arenie w kantynie) i mam tyle PD w zapasie że kiedy staje się Jedi mogę awansować na ok 7-8 LVL.
7-8? Pamiętam, że na moim pierwszym playthrough nie wiedziałem o level-capie, zrobiłem wszystko i skończyłem Taris chyba na 14-tym. Co potem przełożyło się na beznadziejnego Jedi bo na Taris nie levelowałem w ogóle walki mieczem.
Chciałbym zobaczyć grę, która karze gracza za zdobywanie następnego lvla, gdzie gra co poziom stawałaby się coraz trudniejsza, a gracz musiał wykonywać jakąś czynność, która niwelowałaby to. To mogłoby być ciekawe. Np zamiast buffów co rozwój, dostawać debuffy.
Uwielbiam Kotora, na Taris mozna robic wszystkie misje poboczne i po prostu nie lvlupowac glownej postaci ponad lvl 2. A potem na dantooine po zostaniu jedi wbijasz wszystkie zalegle poziomy jako Jedi. Jedyna trudnoscia jaka mozna napotkac na Taris to walka z Bendakiem Starkillerem na arenie, reszta zajma sie towarzysze ktorzy normalnie lvl-upuja.
I tutaj przydają się mody. Głównie ten co sprawia, że jest się Jedi od samego początku. I w połączeniu z chyba mało znanym exploitem na doświadczenie (nie wiem czy jest na czystej grze czy też to wina KotOR 1 Restoration) na Taris w Undercity można wymaksować swoją postać. I pyk, po kilku godzinach gry na samym początku jest się Jedi na 20 lvl-u :D
Kiedy chodzi o dziwne mechaniki lvlowania grą która pierwsza przychodzi mi na myśl to Parasite Eve z PS1 (kocham tę grę). Da się ją ukończyć ok lvlu 30-32. Przejście z lvlu 36 (gdzie jesteśmy naprawdę potężni, da się zbudować postać tak, że ostatni boss zadaje 1hp) do 38 to jest wiele godzin grindu w ostatniej lokacji. A następnie dzieje się coś dziwnego. Każdy kolejny lvl osiąga się zdobywając dokładnie 4500 exp. Czyli aby wbić z 36 do 38 trzeba dokładnie 323 583 exp ale zdobycie kolejnych 323 583 daje nie 2 lvle a 72 lvle więcej. To by dało 110 poziom, czyli do wbicia max 99lvla trzeba mniej exp niż między 36 a 38. Gra chyba nawet przeskakuje od razu z 97 na 99. Twórcy chyba zakładali, że skoro na 36 lvlu nic nie jest wyzwaniem to gracze po prostu skończą grę. Jednak w tej grze każdy poziom daje dosyć znaczący wzrost siły bohaterki i te "tanie" poziomy po 38 wcale się tu nie różnią. Gdyby nie limit obrażeń, najsilniejszy przeciwnik padłby na strzał. Więc co można zrobić? Limit jest na pocisk a broń strzela seriami. Im mniej strzałów w serii tym większe obrażenia każdego strzału. Max poziom pozwala pociągnąć bardzo długą serią z max dmg capem dla każdego. Czyli ostatni boss pada po jednej serii (w każdej fazie, ma ich kilka). Najdziwniejsze rozwiązanie jakie spotkałem w swojej długiej "karierze" gracza :)
Limit poziomów ma ten realizm, że w prawdziwym życiu też istnieją granice możliwości. Ale żeby to dobrze działało, gra musiałaby oddać mechanikę z życia. A gdy są często skrajnie uproszczone pod tym względem.
No, ja też ostatnio się zdziwiłem, że XX poziom w KotORze jest tym ostatnim, (co prawda wbiłem nań dopiero na ostatniej planecie), ale na XIX poziomie zaplanowałem sobie, że XXI będę miał pewna moc wymaksowaną, a tu zonk... Gdybym wiedział, to wybrałbym inną moc, bo ta akurat na II poziomie zaawansowania, (na III), była jeszcze o kant tyłka rozbić. Na nowym seve od jakiegoś czasu mam sobie VI poziom, i go nie podnoszę, aby nie dostać VII.
No dla mnie normalne jest, że jak idziesz tylko po fabule to bosy będą mocni, a jak zaliczasz zadania poboczne to powinno ułatwić walkę. Nie do końca mogę znaleźć racjonalność limitu w grach single player, ale w multi irytujące jest, że czasami gość gołymi rękami zabije Cię nawet jak masz niby wypasioną zbroję i niezły ekwipunek... Więc tam jakieś limity mają sens.
W niektórych grach jak np. Skyrim gdzie siła przeciwników scaluje się z levelem gracza na wyższych levelach przeciwnicy dostają większego power upa niż gracz, więc czasem posiadanie bardzo wysokiego levela może uczynić grę niemożliwie trudną
Nie lubię limitów i wyzwań. Jeżeli chce mieć chodzącego boga to chce mieć taką możliwość, a jeśli to komuś przeszkadza to przecież nikt (a na pewno nie ja) nie stoi nad taka osobą z toporem? Tu też nasuwa się odrazu chyba symbiotyczne pytanie czy level scalling nie zabija samej idei levelowania? Jeżeli ktoś (twórcy) coś Ci ogranicza czy narzuca to nic innego jak ograniczanie wolności i możliwości.
Siedzę nad balansem gier. Gry z limitem poziomów trudniej zrównoważyć. Prawa ekonomii, gdy gracz może zostać i podlevelować, to mniej boli go trudniejszy przeciwnik. Najwyżej chwilę później go ubije. Gdy limit jest ciasny, bardzo zawęża to możliwości, wszystko musi być skrojone na miarę. Niby mniej elementów, ale muszą być spasowane idealnie. Tymczasem rozliczenie poziomu 100 nie jest łatwiejsze od poziomu 10000. Układa się to według wzoru. Komputer potencjalne warianty przelicza w czasie poniżej mrugnięcia i mam tabelę dla każdego wariantu. Ba, mogę w drugą stronę zadać wartości oczekiwane i zażądać aproksymacji. Narzędzie wypluwa mi wzór maksymalnie zbliżonej funkcji jeszcze zanim zdążę zdjąć palec z przycisku.
Co do Kotora 1 zdobywało się ok. 8 poziom nim zostało się jedi ale raz udało mi się przekombinować (quest na ciemną strone mocy) i zbiłem 9 jeszcze na Taris ale fakt tu Bioware połozyło system levelowania w 1. Limity znajdowały się także w Fallout 3 (30 lvl) i Fallout New Vegas (30 lvl bez DLC, z DLC 50) było to irytujące, dobrze że Fallout 4 nie ma limitu (chyba bo osiągłem jedną postacią 106 lvl i była możliwość dalszego levelowania) Dlatego uważam że limity nie powinny istenieć chyba że wynikają z naturalmyc przyczyn (brak możliwości już ich zdobycia). Arash większość graczy lubi robić questy podoboczne by wątek główny zostawić na deser (gdy jest sie już "półbogiem")!
Nie przepadam za limitami doświadczenia, a co do balansu to jestem pewien, że jak twórcy włożą trochę więcej wysiłku to nie stanowi to problemu. W niektórych grach na przykład skalowanie poziomu trudności zależnie od poziomu bohater jest skutecznym rozwiązaniem.
Mnie to wkurza w takiej grze jak fallout mnustwo fajnych perków a nie można ich urzyć to chociaż dali by czyszczenie punktów i przydzielenie ich od nowa
W starych Pokemonach na konsolach exp za walki był zależny od poziomu. Jak miały za wysoki lvl to exp za słabe pokemony był zmniejszany. Trzeba było iść dalej. A może coś pomyliłem i wyglądało to jakoś inaczej. Brakuje tytułów gier które są w tle. Czasami trafia się cos interesującego ale nie każdy ma czas szukać. I tak nie zagram ale chciałbym wiedzieć. Albo przynajmniej przypięta lista gier które były użyte
Jako typowy gracz z nad Wisły nie trawię grindu więc jak dochodzę do max poziomu to jestem zadowolony z siebie że "wylizałem ściany" tak dobrze że twórcy nie zakładali że komuś się będzie chciało. Tak wiec lubię lvl cap i samo jego wbicie jest dla mnie swoistą nagrodą.
W grach hack n' slash jak Diablo czy PoE limit jest potrzebny gdyż przeciwnicy nie skalują się do naszego poziomu i co by miał do gadania Diablo na piekle jeśli wyleciałby na niego barbarzyńca z 500 pkt siły i tyle samo żywotności? Albo jaki byłby sens tworzenia buildu w Path of Exile, jeśli moglibyśmy zgarnąć 3/4 pasywek z było nie było pokaźnego drzewka? Ps. W BG można było trochę kantować i postać po przejściu kilku rozdziałów z wbitym 4-5 poziomem, można było eksportować, zacząć nową grę po zimportowaniu postaci z poprzedniej gry, co za tym idzie w połowie gry miało się postać na max levelu :)
Ja również przed podejściem do finału w grach wykonuje wszystkie questy oraz przechodzę dodatki, jeśli takowe są, nawet jeśli po zakończeniu gry istnieje możliwość jej kontynuowanie by dokończyć otwarte zadania... A limity poziomów doświadczenia ? Jeśli w grze poziom doświadczenia niema realnego przełożenia na ciągłość gry, np. są zablokowane jakieś zadania, umiejętności czy lokacje dla postaci o zbyt niskim doświadczeniu to praktycznie nigdy nawet nie zwracam uwagi na jego poziom jak i fakt czy jest limitowane czy też nie... A to czy granie wymaksowaną postacią staje się nudne ? Myślę że jeżeli gra broni się fabułą i ogólnie całokształtem to bez znaczenia jest jaki poziom postaci wbijemy. Czasem nawet lubię przechodzić gry jak prawdziwy super heros któremu nawet żaden boss w grze nie podskoczy.
W Arcanumie: Przypowieści o Maszynach i Magii jest limit 50lv, który osiąga się ok 1/3 gry a wiele skilli było niedostępnych. Potem wyszedł patch czy raczej mod 127, zmienia on limit na 127 to daje już duże możliwości pobawienia się buildem postaci.
To też zależy od stylu gry, przechodziłem Arcanum siedem razy i tylko raz osiągnąłem 50 poziom przed końcem gry (w dodatku wcześnie, tuż po dotarciu do Kaladonu), zawsze kończyłem w okolicach 48-49 poziomu.
xD wystarczył by skrypt, sprawdzający poziom postaci i to jaki battlerate masz w eq i to przelicza na statystyki finałowego bossa. ;) tylko że wtedy trzeba by było zablokować zmiane eq do czasu skończenia walki z bossem, bo jeśli zdjęlibyśmy eq weszli do bossa i w trakcie walki z nim założyli set nom to wtedy boss byłby dużo słabszy.
W sumie jedyna gra, w której limity moim zdaniem działały dobrze, to świątynia pierwotnego zła. Mogliśmy zatrudnić bohaterów do drużyny, każdy bohater szybko osiągał 10 poziom i jak zginął, to nie odczuwało się tego bardzo boleśnie, bo szybko się go zastępowało nowym bohaterem.
Fallout: New Vegas i limit 50 levelu. A w głowie siedzi "tyle jeszcze ciekawych perków do sprawdzenia". Zwłaszcza gdy jest się takim graczem jak ja, nie robiącym konkretnego builda, tylko patrzącym "o, to brzmi ciekawie".
To mi często poziom postaci nie jest do niczego potrzebny... W Guildwars zagrywałem się godzinami, a maksymalny 20 poziom zdobyłem może po jakimś tygodniu lub dwóch (nie pamiętam dokładnie bo to było dawno temu). Obecnie skłaniam się do gier gdzie poziom postaci w ogóle nie jest potrzebny takie Sea of Thieves. Baw się jak chcesz, a jak chcesz coś grindowac, to złów 50 ryb lub pokonaj jakąś liczbę przeciwników itd.
A co komu po tej satysfakcji kiedy osiągniesz limit na 3/4 gry i pozostała część staje się nijaka ponieważ już się nie rozwijasz? (satysfakcja kosztem satysfakcji)
przyznam że nie mam wiele do powiedzenia o tym zazwyczaj gram w gry za krótko aby mieć zdanie jak jakiś RPG cię przeciąga jak inkwizycja po prostu przestaje grać. Ograniczenie lewarowania i przez to mniejszy wybór umiejętności skłania mnie to bardziej przemyślnego kupowania ich.
Szczerze nie wiem jak Arasz w kotorze wbił level cap w 2/3 gry. Mi się to udało osiągnąć dopiero gdzieś w połowie planety bez powrotu (żeby nie spoilerować). Robiłem wszystkie questy, o których wiedziałem i do których miałem dostęp (grałem na normalu). Co do samego levelowania to rzeczywiście trochę irytujące było, że nie dało się zmienić wybranych talentów. Przez to skończyłem z dual wieldingiem na wibroostrze z Kashyyyk i miecz świetlny. Jak dla mnie level cap jest dobry, ale musi być odpowiednio wprowadzony, czyli albo przeciwnicy muszą się jakkolwiek skalować do twojego poziomu, albo maksymalny poziom nie może dawać zbyt dużej przewagi. W kotorze na maksymalnym poziomie, logicznie fabularnie było, że niszczysz wszystko na swojej drodze, zwłaszcza na ścieżce sitha. Na koniec pozdrawiam wszystkich tych, którzy czekają na kotor remake. Niech będzie przynajmniej tak dobry jak final fantasy 7 remake.
moje problemy z exp? zawszę chcę wszystko rozwijać.....oczywiście nie naraz.... jedne atrybuty rozwijać priorytetowo...ale co mi zostanie z resztek ptk. exp. też poświęcać na coś drugorzędowego...i nie zawsze się udawało.... Ghotick II NK - w pewnym momencie brak potworów/wrogów na mapach (choć chyba w Jarkendaże część się repawnowała za każdym powrotem do tej mapy)...więc ładowało się ptk. nauki w tylko wybrane cosie......wyszedł mi paladyn z maną na poziomie 10 (oczywiście nie doliczam tego co wykoksałem miksturami)... KOTOR - I przejście - jeszcze dziś pamiętam (a było to 15-20 lat temu) jak obudziłem się z ręką w nocniku kiedy dobiłem do 20 i okazał się że źle rozwijałem umiejętności (chciało mi się być Szarym Jedi - trochę jasnego trochę ciemnego - wszystko co udało mi się odblokować rozwinięte na tier łon....); no i wisienka - Evil Islands......ale ta gra miała zryte drzewo rozwoju......rozwijasz umiejętność posługiwania się np. mieczem, a koszt rozwoju w ptk. exp. reszty broni też wzrastał mimo że się ich nie rozwijało.....a kwoty na dalszy rozwój też windowały w kosmos, a potworki i zadania mało płaciły exp.
Mnie osobiscie bardzo irytował limit poziomów z drugim Wieśku...było ich 30 jesli dobrze pamietam, a ja chciałem zawsze wykupić wszystkie ulepszenia w drzewku rozwoju postaci...a tu zonk...nie da się...
Swoją drogą ciekawe skąd się wziął nieformalny sufit doświadczenia na poziomie 99/100 bo w większości gier RPG taki maksymalnie Lv Mogą mieć postacie. Nie mniej są też gry gdzie ten sufit wynosi 255 (Star ocean: the 2nd story) oraz podobno jeden z fallout-ów ma ten limit ustawiony na 65535 bo zdobycie następnego poziomu wywala błąd (taki jak 256 na 8 bitowcach)
Wszystko zależy od idei jaka przyświeca twórcy. Jakimi zasadami rządzi się dana gra? W tym momencie w głowie mam parę tytułów które postawiły na limit poziomów. Pierwszą z nich byłby cykl Disciples. Już nie pamietam czy część pierwsza pozwalała dowódcom wspiąć się do poziomu 9 czy10, . W drugiej odsłonie gry wywindowano ten limit do 99. Drugi tytuł to seria Conflict. Część druga jest na tyle krótka ,że ograniczenie rozwoju nie doskwiera tu w żaden sposób. W momencie ukończenia żołnierz mógłby osiągnąć poziom elity - czyli 10 - oraz otrzymany Medal Honoru.
jesli jest on dobrze wykonany to mi nie przeszkadza, decyzje pod wzgledem lvlowania powinny wygladac tak ze w pewnym momencie masz wybor co chcesz przestac lvlowa, o ile moim zdaniem mass effect 3 robil to troche srednio, tak mysle ze jest to dobry pomysl
A co z grami w których gracz jest wręcz karany za levelowanie. nie raz miałem taką sytuacje ,że mając już najlepsze wyposażenie w grze i odblokowane wszystkie zdolność postać niewiele dostawała za level ,ale za to poziom przeciwników rósł wraz z moim tylko ,że statystycznie za te levele przeciwnicy zyskiwali więcej siły niż gracz :/ w takich grach przydałby się limit poziomów
Limity spoko ale pyt jak to zostanie zorganizowane. W wiedzminie można ciułać znajdźki albo i nie.(zabawy dużo) Za to w Deus ex :HR wbija się szybko i mamy zawadiakę skur.... No jakoś leci i się nudzi mając terminatora. W far cry 3 natomiast były "debilne" umiejki: Łał nauczyłeś się ślizgu, Łał umiesz zjechać na tyrolce bez leku wysokości. Lvlowanie spoko jak się ciągnie do samego końca jak jest długie pyt czy nagroda będzie miarodajna do poświęcenia czasu na wbicie lvl u skilla czy cos
Czy ktoś w KotOR robił tak jak ja że całe Taris przechodził na 2 poziomie postaci i dopiero po uzyskaniu dostępu do mocy na Dantooine rozdawał wszystkie punkty?
dla mnie wymaxowanie postacvi w Horizon zero dawn to przyjemnosc .przejmuje sobie thunderjava i patrze jak leje wrogównaet jak przefrywa to zawsze swietne widowisko
@tygry Wszystko super, fajnie, choć brakuje mi u was Gothica. Moglibyście choć raz zaprosić takiego Wagona czy Kajimę, którzy pokazaliby wam, co i jak w tym uniwersum. Można byłby Gothica oraz Kroniki Myrtany wykorzystać w wielu waszych materiałach. Dzięki za fajny materiał ;)
Fallout 3... Po genialnych klasycznych odsłonach doznałem szoku, gdy w połowie gry okazało się, że mam już max lvl. Zresztą nawet bez limitu ta grą wciąż byłaby zła. Za bardzo uproszczona względem poprzedników, wykastrowany system SPECIAL i ogólnie F3 to po prostu bardzo słaby Fallout. Ostatecznie nigdy jej nie skończyłem i nawet FNV od Obsidianu mnie do siebie nie przekonał. Tam było co prawda czuć, że to Fallout z krwi i kości, ale zamknięty w ograniczonej formie Fallouta 3. Kolejne części od Bethesda już sobie odpuściłem, bo aż serce mnie boli gdy widzę co oni robią z moją ukochaną serią... :(
pamiętam burzę o Fallouta3, że niby ludzie hejtują bo zmienili perspektywę z izometryka na FPP A prawda była taka, że gra była zwyczajnie słabą imitacją w każdym calu - słaby FPS, kiepski Fallout i denny RPG. A szkoda bo uniwersum ma potencjał którego Beth w ogóle nie potrafi wykorzystać swoim partactwem...
@@SpecShadow zgadzam się w pełni, F3 to prymitywny FPS, przeciętny RPG, ale przede wszystkim fatalny Fallout. Totalnie nie rozumiem fenomenu gier Beth, bo dla mnie prócz Morrowind'a (którego też nigdy nie przeszedłem) wszystkie ich gry to strasznie niedopracowane symulatory spaceru. Na szczęście mamy aktywną scenę moderską i całkiem sporo ciekawych tytułów fallouto-podobnych.
To samo miałem w obu częściach Horizon - miałem max poziom postaci w połowie gry a jedyne co robiłem to chodziłem wszędzie "z buta" i nie unikałem żadnej walki. Potem oprócz fabuły nie miałem co robić
Limity w grach MMO RPG jak pokazany WoW są potrzebne. I szczerze od maxa zaczyna się gra. Mithici, Raidy. Wtedy grind nie jest na exp ale na itemy. Lepsza brzytwa, łuk, zbroja, czy inny magiczny flet. W Odyseji w Assasins Creed w DLC fajnie to wyszło, że max lvl jest ale potem są dodatkowe profity. Poza drzewkiem talentów można ulepszać do diabła współczynników statowych. Itemy tracą na wartości (szczególnie jak już mamy działający build) i dalej jest tylko efekt snowballa, że my coraz lepsi a przeciwnicy stali, więc też nie do końca perfekcyjnie. Jednak nie oszukujmy się, kto był takim nerdem w Odyseji, jak ja i wbił na NG+ maxa i siepał po XXXXh jak pojechany nawet największych Koxów w Grecji, Elyssium, Hadesie czy Atlantydzie? xD
Gra lords of the fallen... W pewnym momencie potrzebowałem tak absurdalnie dużej ilości expa, że przejście całej gry na ng+3 albo 4 nie pozwoliło mi wbić nawet jednego poziomu...
Fajnie było w NieR:Automata. Dało się zrobić level cap (99) zostawiając grę żeby śmigała sama. Profit ? Bossowie na hit czy dwa. Problem ? Wszystkie segmenty danmaku - 10x trudniejsze. To było dobre...
Dla mnie limit w grze powinien być na tyle szybki by gra nie znużyła. Nie wyobrażam sobie grać w grę z niekończącym się grindem jak Tibie. Idealni jest jak limit można osiągnąć w kilka tygodni/max dwa miesiące jak w World of Warcraft czy starym Lineage 2.
Level cap to dla mnie jedna z najgorszych rzeczy wymyślona przez developerów. Szczególnie czuć to w grach silących się na udawane RPG jak AC. Oddysey nie skończyłem właśnie przez lvl cap (potem zdjęli go w patchu). W cyberpunku też bolał limit ale nauczony doświadczeniem w takich grach szukam zawsze moda na zdjęcie lvl capu. Bez sensu że gra daje Ci contentu na np 50 lvl a sztucznie blokuje maks lvl na 20. Obleśna mechanika
Nie cierpię limitu poziomów. Dla mnie w grach RPG główną zachętą zawsze była możliwość rozwoju postaci i osiągnięcie limitu jest równoznaczny z końcem gry.
Czyli nie tylko w prawdziwym życiu rozwój postaci szybko się zatrzymuje.
To od ciebie zależy taka roznica
XD W prawdziwym życiu w pewnym wieku nawet spada...
Tu również 😅
Po prostu z czasem między nowymi lvl-ami trzeba zdobyć więcej expa
@@ElezaraSilentium woooow serio? 😮😮
Mnie limit poziomów najbardziej dotknął w Fallout 3, gdzie wynosił chyba 20. Poziomy wskakiwały bardzo często i pozwalały fajnie rozwijać sobie postać. Pamiętam jak zobaczyłem komunikat, że osiągnąłem maksymalny level mimo, że już miałem zaplanowane na 10 poziomów do przodu co odblokuję następne a wątek główny był ledwie liźnięty bo postawiłem na eksplorację. Spore rozczarowanie...
KotOR - gra mojego dzieciństwa. Pierwszą część przeszedłem 5 razy. Albo i więcej. Przy dwójce brałem udział w projekcie polonizującym grę. Później tylko Neverwinter Nights 2 mnie tak wciągnęło, jeśli chodzi o fabułe, też przeszedłem kilka razy. Bo nie mam w zwyczaju przechodzenia gry po kilka razy, więc jeśli tak się dzieje tzn, że zakochałem się w tytule i na palcach jednej ręki mogę zliczyć takie dzieła. Eh, ah, kiedy to było, kurła...
Heh też nie mam zwyczaju przechodzenia gier po kilka razy, ale GTA 3 i Vice City przechodzę przynajmniej raz w roku:D A kampanie w PoE przeszedłem kilka razy już w tym roku, ale to jest wymagane do EndGame postacią, więc dlatego.
@@pawep.5752 mowisz o path czy pillarsach?
@@damianzochowski4722 Path of Exile
Kotor 1 miał o wiele lepszy sposób na wymasterowanie mocy niż nie robienie questów na Taris. Robiłeś je, ale poziomy podnosiłeś tylko swoim towarzyszom. Wtedy miałeś znacznie więcej punktów w moc do rozdania jako postać
Dla mnie ważniejsze od limitu poziomów jest możliwość redystrybucji punktów w drzewkach umiejętności - coś jak w Grim Dawn.
Level cap jest kiepski, ale to co mnie najbardziej boli w grach (np. w TESO) to "damage cap" albo "armor cap". Załóżmy, że taki cap wynosi 1000 pkt. To oznacza, że gdybyśmy zbudowali postać, która zadaje 1500 pkt obrażeń to i tak gra naliczyłaby tych punktów tylko 1000. Ma to na celu zbalansowanie gry, ale bardzo tego nie lubię, gdyż ogranicza w sztuczny sposób gracza.
Mnie za to boli głupie skalowanie przeciwników do naszego poziomu żeby zawsze było wyzwanie... Cholera, nie po to zdobywam poziomy żeby wrogowie rośli wraz ze mną a nawet mnie prześcigali! Wtedy czuje regress a nie progress i zniechęca mnie to do grania... Wiem trochę odbiegam od tematu ale też z poziomami związane :)
Odnośnie armor cap'a to pamiętam w Morrowind'zie był na to limit 350 ptk bodajże. Nosząc zbroję "Ebony Mail" bardzo łatwo było dobić do tego limitu :) W tym punkcie chyba jedynym poważnym zagrożeniem były już tylko wilkołaki z Bloodmoon'a, bo wyglądało na to jakby ich ataki przebijały pancerz.
@@Kennzi Tak z ciekawości zapytam a nie ze złośliwości, a w jakich grach jest takie skalowanie? Mi na chwilę obecną nic do głowy nie przychodzi i myślę nawet, że to głupie jest, bo po co rozwijać postać?
@@pawep.5752 Pierwsza gra, która przychodzi mi do głowy to rzecz jasna Oblivion. Tam skalowanie poziomów było wręcz absurdalne. Skyrim także posiada skalowanie, ale jest to już zrobione lepiej i nie czuć tego aż tak bardzo. Kolejną grą, którą mógłbym wymienić jest Assassin Creed Odyssey - Około 40 levelu kompletnie nie czuć progressu naszej postaci (a wcześniej czuć tylko ze względu na odblokowywane umiejętności) plus są tam też inne capy. Istnieje też cały gatunek gdzie level scaling jest bardzo często spotykany, a jest nim Hack and Slash. Np. Grim Dawn, który jest cudowny, ale posiada taką mechanikę. Takich gier jest na pewno dużo dużo więcej.
@@BojowyRopuch dokładnie, oblivion, totalna porażka pod tym względem 😆
Propsy za 4:42 "Serpents of the Stagland" - chwalmy udane projekty z Kickstartera bo jest ich mało i są przyćmiewane przez porażki i ucieczki z kasą...
Idealny system poziomowania ma według mnie... Gothic :) Pierwsza i druga część wraz z dodatkiem Noc kruka. Żadnych ograniczeń jedyne co nas ogranicza to ilość przeciwników, misji i sprzęt, jak ktoś chce wymaksować postać proszę bardzo, będzie dużo łatwiej ale nadal jak nas otoczy 20 orków elit to musimy się skupić bo nas zabiją, ale jak ktoś nie chce albo nie umie to może iść na niższym poziomie i też da radę (szczególnie Gothic 1) tylko będzie mu trudniej. Tak samo ograniczenia są obowiązkowe w mmorpg, gdzie dobicie do maksymalnego poziomu często rozpoczyna właściwą fazę gry i najlepsze mięsko w postaci aren PVP oraz instancji bądź rajdów (ach WoW ♥)
tez chcialem podac go jako przyklad ale ma moim zdaniem jeden problem, idac w maga wciaz mozesz miec 100 lub i wiecej sily, moim zdaniem gra idealna powinna to ograniczac, albo magia albo walka, chociazby dodajac skalowanie obrazen z mana, sprawiloby to ze kombinacje nadal bylyby mozliwe, ale slabsze, i w gothicach luki i kusze zawsze byly slabe, zwlaszcza w 1, chociaz to chyba najmniejsza z wad tej gry
Limit levelu to zawsze zło. Ja bym chętnie widział brak jakiegokolwiek limitu w każdej grze. A tworzone są tak naprawde tylko dlatego, że twórcy nie potrafią gry zbalansować.
Całe życie grając w Diablo 2 zastanawiałem się co by było, gdyby można było przekroczyć 99 lvl który i tak dla nawet dobrego gracza jest czymś mało osiągalnym. Ale chętnie zobaczyłbym wymaxowane wszystkie drzewka umiejętności 💪 szczególnie na postaciach, które mają jakieś umiejętności bierne lub synergie, ale ze względu na wcześniej obrany build końcowy nie da rady wymaxować. Tak wiem jest mnóstwo itemow, które pozwalają zwiększyć limit 20 lvla, ale to nadal nie daje możliwości odblokowania wszystkich drzewek z umiejętnościami 😋
Dawno temu bawiłem się edytorem postaci typu HeroEditor i przez jakiś błąd w czarodziejce ustawiłem wszystkie umiejętności na 99lv, potem dałem start na poziomie trudności piekło i taką postacią z 1lv i skilami na 99lv zaczołem grać, na początku było trudno bo mało many i miałem za mało siły żeby używać eq ale to była jedna z najciekawszych gier w D2 jakie miałem. Dalej mam tę postać, ma ok 88lv i nie ma sobie równych.
Do diablo 2 był program w którym można było wszystko ustawić. Nie pamiętam jak się nazywał ale Shadow... Coś tak mi się wydaje. Była możliwość zapisania legendarnych itemkow czy właśnie wymaksowac skile. Po chwili nudne
W stare d2 miałem 96 teraz mniej czasu i 93 max i się już ma wszystko i nie gram, czekam na sezon 2.
Grom nie potrzebuje limitu doświadczenia, bo Grom to elitarna jednostka która szkoli się żeby zwyciężać a nie umierać.
7:56 - nieprawda.
Po pierwsze, 8-bitowe procesory miały rejestry 8-bitowe i potrafiły bezpośrednio operować na 8-bitowych liczbach ze znakiem i bez, a więc obsługiwały dwa zakresy - -128..127 oraz 0..255. Po drugie, procesory wspierały operacje arytmetyczne na liczbach 16-bitowych i działo to tak jak miało działać, czyli prawidłowo. Po trzecie, rozmiar rejestrów i architektura CPU nie uniemożliwiały wykorzystywania większych liczb. Bez problemu można było uzywać liczb o dowolnej długości (np. na potrzeby liczników punków, a te szły w miliony), wykorzystując kodowanie BCD.
W ogóle nie kupuję argumentu "jeżeli nie byłoby max levelu, to postać byłaby za silna i nie byłoby wyzwań, i gra stałaby się za nudna". Owszem brak balansu pod koniec gry może być problemem (boss w Wiedźminie 1), ale znudzenie gracza zanim dojdzie do końca gry, zabierając mu satysfakcję z osiągania większych poziomów, nie jest rozwiązaniem.
Zgadzam się. Ale wynikiem tego jest niezbalansowane levelowanie. Twórcy zamiast lepiej zbalansować zyskiwany level wolą po prostu postawić limit. Ot niechciejstwo poprawiania zyskiwanych liczb w statystykach.
Zobacz margonem, powyzej 300lvl robi sie tylko questy dzienne i nie ma itemow powyzej 300, wiec postac z 450lvl moze nie byc mocniejsza niz ta z 300
@@indoktrynator119 no to też prawda, to po prostu wina lenistwa deweloperów
Nie lubię ograniczania poziomu, pamiętam, zę w takim Fallout 3 szybko się wbijalo 20 poziom łażąc wszędzie, gdzie się da i olewając zadanie główne.
W FNV z DLC podbili do 50 lvl ale na szczęście w F4 nie ma go ogólnie (chyba:P).
Limity poziomów to zło. Kto to widział żeby postać nie mogła umieć wszystkiego. Starczy że życie mam ograniczone i nie nauczę się wszystkiego czego można się nauczyć żeby to jeszcze w grach przerabiać.
W Baldur’s Gate limit mnie strasznie irytował, bo w końcu grało się jako półbóg (dziecię Bhaala). W jedynce z dodatkiem nawet wymaksowana drużyna miała problem ubić Drizzta. W dwójce z dodatkiem było już dużo lepiej ale i tak miałem niedosyt potęgi 😁
Drizzt do'urden to postać legendarna w D&D , tak powinno być .
Wkurzał mnie ten sposób w BG wolałem ten z Icewinda ale tam był limit.
@@AegisLupus w icewind można było podwyższyć limit jakimś modem z tego co pamiętam. Zresztą w pozostałych grach z tej serii też można było kombinować. Ja sobie kiedyś potworzyłem (bodaj w programiku, który się nazywał infinity engine editor) swoje przedmioty typu miecz Armageddonu czy zbroja bogów - dające wszystkie odporności, czy nawet gwarantujące permanentny efekt jakiegoś zaklęcia. Ale fajnie jakby twórcy z góry nie ograniczali możliwości graczy, więc ogólnie jestem przeciwny limitom, jak ktoś chce grindować kilka miesięcy to czemu nie.
W KOTOR nie trzeba było ignorować aktywności ani ignorować questów. Można było zrobić wszystko co się chciało, ale nie można było mieć włączonego "autoawansu" ani robić awansu ręcznie. Wtedy po zostaniu jedi można było awansować i dać moce od 3 poziomu (rozdania 2 poziomu wymagał tutorial) i jednocześnie zrobić pierwszą planetę na 100%.
nie cierpię jak levelowanie kończy się przed końcem gry - z zwłaszcza w mmorpg - dla mnie gra jest grą dopóki leveluje, nie ma czegoś takiego jak end-game - raczej end-of-the-game
Co do Kotora 1, to jakiś czas temu grałem w wersję Xboxową (bardzo sympatyczna swoją drogą) i jak najbardziej można wyczyścić całą pierwsza planetę z zadań i rzeczy, jednocześnie nie leveleując postaci ponad 2 poziom. Oczywiście, wymaga to pewnej cierpliwości i częstego zapisywania i wczytywania, ale satysfakcja z przejścia taką postacią i zdobycia poziomu Jedi już od 3 poziomu postaci raz że mega cieszy, a dwa że pozwala stworzyć naprawdę niszczyciela.
Co zaś do samego tematu filmu, to aż dziw że nie wspomniano o Gothicu 1 i 2. Tam też limit poziomów generowało przede wszystkim to, że była ograniczona liczba przeciwników i zadań, ale jednocześnie czuło się rozwój postaci i progres, i gra nagradzała tych, co im się chciało wyciskać z każdego rozdziału max ilość XP. Dalej jeden z najbardziej uczciwych i satysfakcjonujących systemów awansu od Zera do Bohatera. A już na pewno lepszy, niż przywoływany w filmie Dragon Age Origins, gdzie zgodnie z logiką levelowania świata gry, przeciętny strażnik miejski był po czasie większym zagrożeniem, niż Boss Ogr z początku gry.
Jednym z najlepszych sposobów na lvlowanie postaci dla mnie jest Skyrim, gdzie każda umiejętność może być ulepszana. Po osiągnięciu capa robimy reset i lecimy w poziom legendarny? BOMBA! Przy tym profity za zdobycie poziomu nie były przegięte. Fajnie można było osiągnąć dużą moc, ale odpowiednio na to pracując, np robiąc tysiąc żelaznych sztyletów. Po takiej ilości myślę, że każdy mógłby powiedzieć, że jest silnym gościem, a co dopiero po 10-100 tysiącach? Analogicznie w kwestii czarów, 100 fireballi będzie miało wpływ na moc czy szybkość z jakim je rzucamy. Bardzo sensowne odzwierciedlenie mocy gracza. Bardzo imersywne :)
Dążę do potęgi, skoro sobie na nią zapracowałem, to mam prawo z niej korzystać i mam z tego satysfakcję. Zwłaszcza, że niektóre gry mi się dłużą przez te dziesiątki godzin, których wymagają. Zresztą walki dalej mogą być wyzwaniem o ile dobrze się to wymyśli. Przykładowo stado nietopyrzy z Krwi i Wina 😊 aż wstyd, ale miałem mnóstwo podejść tam 😂
Zgadzam się. Jak ktoś lubi wbijać wszędzie i wycierać przeciwnikami podłogę, to powinien jak najbardziej móc to zrobić.
„Upuszczanie grzyba atomowego w sklepie z bombami wodorowymi” 🤣🤣🤣 uwielbiam te Twoje porównania
W pierwszym KotORze faktycznie problem z limitem doświadczenia jest. Na Taris, czyli w lokacji początkowej, można spokojnie dobić do, powiedzmy, 10 poziomu, przez co bardzo dużo graczy awansuje tylko to 5 poziomu(albo nie awansuje i czeka, aż będzie można grać Bastilą) i gra tak do końca planety, aby dalej rozwijać postać już jako Jedi. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to pierwsza z 8 lokacji w grze(nie liczę Endar Spire), limit na 20 poziomów to stanowczo za mało. Przy KotORze 2, Obsidian chyba to zauważył i zwiększyli limit do 50 poziomu i bardzo poprawia to rozgrywkę.
P.S. Dlaczego Arasz zawsze pomija "the" w Knights of the Old Republic?
Ja lubię limity w grach jeśli są dobrze zrobione. Niestety nie potrafię spędzić w jakiej kolwiek grze tysiąca godzin bo zanudził bym się na śmierć. W wiedzminie 3 osiągnołem limit poziomu 100 i czułem się bosko. Nic nie mogło się ze mną równać a znak Ard rozszarpywał wszystko i wszystkich na kawałki. Zajefajne uczucie! POLECAM! Pozdrawiam serdecznie.
Cześć. Fajny materiał. Limitu nie lubię, ale w większości gier gdzie jest rozumiem (choć w takim Cyberpunku, którego przeszedłem na maksymalnej trudności, robiąc wszystko co się tylko dało, 50 lv mnie zaskoczył - podciągnięcie innych skilli już by tak naprawdę postaci nie wzmocniło, więc to dosyć głupie ograniczenie). Chciałem wspomnieć o KotOR i mojej przygodzie z nim. Najpierw zrobiłem żołnierza i nie byłem świadomy ograniczenia poziomów. Grałem po jasnej stronie. W końcu zrozumiałem jednak, że 8 leveli które wbiłem na żołnierzu, niezwykle ograniczyło mi postać. Zacząłem grać technikiem, tym razem po ciemnej stronie. Na Taris zrobiłem wszystko, ale nie wykupiłem ani levelu powyżej pierwszego. To skasowało większość zebranego doświadczenia, ale szybko to potem nadrobiłem. Tak bawiłem się najlepiej i tak przeszedłem grę. Trochę to ze strony twórców nieuczciwe, że nie dali jakiejś możliwości zmiany/przeszkolenia nieprzydatnych leveli na levele Jedi.
Czyli inkwizycja jest zła, bo jak grasz w podstawkę to jest dobrze wyskalowana na poziomy, a jak grasz w podstawkę, w trakcie w dodatki i na koniec w finał podstawki to jest zła, bo nagrody z dodatków (które częściowo są po głównej fabule) są lepsze niż z podstawki i te podstawowe już nie wystarczją... Tak tylko wposmnę, że w grze jest crafting i jak nagroda jest słaba to ją rozbierz i zrób sobie lepszą.
Ten sam case jest w tej nie za dobrej grze Wiedźmin 3, jak grasz w podstawkę to jest git, ale jak grasz w podstawkę, w trakcie w serce z kamienia i krew i wino i później wracasz na finał (akcja po ataku na Kaer Morhen) to gra nie nagradza tak dobrze, bo przywykłeś do lepszego lootu, np. zbroja Mantikory i dodatkowe mutageny, a finał podstawki ci tego nie da
Może, ale to tylko moja opinia, podstawka jest przez twórców traktowana jako całość i jest optymalizowana sama pod siebie, a DLC są optymalizowane pod siebie i nie mają obowiązku się ze sobą zgrywać
Znaczy teoretycznie w kotorze można olać levelowanie na początku i zacząć wbijać poziomy dopiero po odblokowaniu trybu jedi aby mieć wszystkie poziomy wbite jako jedi. Znaczy jeśli ktoś jest w stanie się jakoś doczłapać w grze do tego etapu bez levelowania, mechanika gry to dopuszcza.
gra kiepsko zrobiona musi mieć limity expa , dropa , czy daily misji . Tak tez kiepsko zrobiona gra mechanicznie ma dodawane mechaniki tylko do bosów . I nie mowie o ogólnym poziomie 99 czy 100 . Tylko o limicie na dany lvl .
Najlepiej jeśli osiągnie się lvl cap w takim momencie, że nie jest to tuż przed finalnym bossem, ale też niezbyt wcześnie by nie poczuć się, że już się nie rozwijamy. Z postacią na maks poziomie jest fajnie móc spędzić trochę czasu i nacieszyć się nią, ale bez przesadzania.
Jeśli idzie o MMO to lvl cap w Guild Wars 2 jest cacy. Maks lvl osiąga się pod koniec pierwszej kampanii fabularnej, potem wszystko zależy tylko od lepszego sprzętu, którego też na prawo i lewo się nie zdobywa. Ale mimo to jest nadal co rozwijać, zbierać punkty do specjalizacji klas i się z tym można bawić długi czas, szczególnie z rozszerzeniami płatnymi.
Akurat miałem dzisiaj refleksję na ten temat, dotyczącą konkretnie Heroes 4 i Heroes 7 (tak, wiem, wszyscy nienawidzą obu tych gier, ale bear with me) - w H4 limity poziomu w kampanii są, ale praktycznie nie da się ich osiągnąć bez chorych ilości grindu, podczas gdy w H7 na dużych mapach często zdarza się wbić maksymalny poziom w połowie misji, co sprawia, że kolejne starcia stają się nużące, bo nie dają nic prócz surowców, których i tak nie potrzebujesz na tym etapie rozgrywki, i artefaktów, które rzadko są lepsze niż to, co już masz.
Podobnie jest z Diablo 2 i 3. W D2 jednokrotne przejście gry zostawia postać z dziesiątkami leveli do wbicia (pozwalając jednocześnie na dotarcie do końca drzewka umiejętności - genialny design), a w trójce na wyższych poziomach trudności można dobić do limitu dobrze przed końcem gry (to, że w Diablo 3 levelowanie nic speciajnego nie daje, to inna sprawa).
Wniosek - dawniej limity były lepsze. 😉
nabijanie poziomow to podstawowa "marchewka" Lubie czuc postep z rozwoju mojego bohatera. Nie lubie czuc ze postac stoji w miejscu. Gdy moge wrocic do wczesniejszych lokalizacju chce miec przeciwika na przyslowiowego 1 hita. Nie lubie gdy przeciwnicy maja dotosowywany poziom do gracza. Nie lubie gdy sztucznie poziom przeciwnika jest zwiekszany
Jeżeli chodzi o Kotora, to na Taris można zrobić wszystkie misję poboczne, które nie wymagają grania solo (np. Pojedynki na arenie niestety są zbyt trudne). Myk polega na tym, że nie awansujemy naszej głównej postaci z 2 poziomu, aż do ukończenia szkolenia. Wtedy nagle wbijam sobie od razu kilka poziomów w moce. Ogólnie też warto rozwijać postać od razu pod broń do walki w zwarciu. Jest to trudniejszy styl gry na początku, ale potem idzie z górki 😂
To też zależy od tego, jak duży wpływ mamy na rozwój postaci. W jRPG-ach często zdarza się tak, że tylko patrzymy jak rosną nam od tego staty i okazjonalnie poznajemy nowy atak specjalny. Tu też istnieją rozwiązania dodatkowe. W serii "The Legend of Heroes" odgórny limit poziomów chyba nie istnieje (nie jestem pewien), a potwory respawnują się bez przerwy. Niemniej, po osiągnięciu pewnego pułapu doświadczenia ilość punktów xpa którą dostajemy za walki jest tak skromna w stosunku do kolejnych progów, że to zwyczajnie nas zmusza do tego, by pchać fabułę naprzód.
Osobiscie lubię maxować swoje postaci w grach, dlatego taki limit to jak dla mnie troszke lipa, w takim Cyberpunu na ten przykład byłem poirytowany że nie mogę wymaxować wszystkich drzewek
Przyznam szczerze że bardzo rzadko mi się zdarza dobić do limitu poziomu w grze, bo gram bez wczytywania sejwa jeśli zepsuję jakiś quest poboczny, więc doświadczenia też dostaję mniej.
Dwie rzeczy w kotor 1 my decydowaliśmy czy lv wbijamy czy nie a exp się dalej gromadził ergo mogliśmy robić wszystkie aktywności tylko należało nie wbijać poziomów (nie było to łatwe ale da rade przejść pierwszą planetę na 2lv nawet wyzwania areny) a wtedy w momęcie wybrania klasy jedi braliśmy od razu kilka poziomów, druga rzecz gra bez limitu z masą zabawy i stary rpg to Torment (plan escape torment) ostatnio sprawdzałem dla zabawy i póki co mam magiem 40lv i dalej super zabawa, poza tym fajny kontent i można jeszcze zrobić o tylko grach rpg z uniwersóm GW bo sporo dobra tam jest :D
I dlatego nie gram w gry single player bez modów skalujących poziom trudności. Np. w divinity os 2 maksymalny poziom wynosi 35, ale dzięki modom poziom moich bohaterów mam ustawiony na 32, a przeciwników na 35 i gra jest piekielnie trudna. Dodatkowo podczas każdej potyczki mogę zwiększyć ilość przeciwników dodatkowo o 7. Dzięki indywidulnemu dostosowaniu poziomu trudności grę można przechodzić wiele razy. Kolejną grą jest np. Fallout 4 na modach. Jedyną grą w której nie potrzebowałem modów był najnowszy doom. Większość gier single player bez odpowiednich modów omijam szerokim łukiem.
Bardzo fajny i ciekawy temat, który często jest bardzo pobieznie poruszany w wielu recenzjach
W Morrowind limit poziomów wynika z tego, że maksymalnie możemy wymaksować 10 skilli do poziomu 100, a w Into the Breach jest chyba tylko 3 poziom dowódcy.
Te nowe Asasyny ( origins i dalej) powinny mieć znacznie obniżony maks poziom, ludzie chcący robić wszystko na 100% wciąż będą mieli z tego zabawę bo dostaną achievement i nowe stroje i broń, a ludzie którzy chcą szybciej przelecieć przez otwarte świat będą mieli znacznie łatwiej. Różnice widać porównując strasznie wolny postęp poziomów w origins z znacznie przyspieszonym ekspieniem e Odyssey. Przy okazji pozwoli to zadowolić fanów cyklu z czasów Ezio, którzy narzekają na wrzucenie za dużej ilości drożdży do współczesnego gameplayu tej serii.
Jeśli chodzi o KOTOR-y, to w jedynce raczej robiło się wszystko co było, tylko główną postać zaczęło się lewelować dopiero po wizycie u jedi. Co do dwójki, to nie było przypadkiem ograniczenia do 30 lvl? Bo tak mi się kojarzy, że wbijało się go na chwilę przed finałem, a i to w sytuacji, gdy skrupulatnie czyściło się mapy z przeciwników i robiło wszystkie questy.
Myślałem, że fangotten teraz nagrywa dla tzo, a ten dalej o tych laserach w kosmosie
w wiedźminie 3 nie ma limitu postaci ale kończąc grę (podstawkę) możesz mieć do 35 lvl robiąc wszystkie poboczne i większość głównych misji. Jeśli zniszczysz wszystkie gniazda itd to już nie masz skąd czerpać doświadczenia. Gra jednak ma pewien błąd który można wykorzystać do wbijania poziomu bez przerwy. Otóż jest kilka miejsc ( mi są znane 3) w których możesz bić potwory udać się na 1h medytacji znowu bić te same potwory i znowu iść na medytację, że praktycznie jesteś w stanie iść później wersje dodatkowe bez przechodzenia bosa głównego mając poziom ze 45 nawet a tam w dodatkach trafiasz dalej na takie expowiska z jeszcze mocnijeszymi potworami i wbijasz nawet pod koniec dodatku. W wiedźminie 1 masz możliwość kozackiego expienia w akcie 4. Gdzie wystarczy znaleźć zwłoki obok ogniska. medytujesz do północy i odnawia się cała duża grupa przeróżnych trupojadów ustawiasz grupowy i je kosisz tracą 20% hp (trochę więcej na poziomie trudnym). I tak możesz dość mocno rozbudować postać zanim ruszysz w dalszą podróż. Tutaj nawet nie wiem czy jest maksymalny poziom bo drzewko rozwoju i tak się w końcu kończy ale Ty już wtedy jesteś praktycznie nie do położenia. Można by o tym ciekawy odcinek zrobić.
Uwielbiam levelować postacie w grach. Osiągnięcie limitu poziomu daje swego rodzaju satysfakcję, ale z drugiej strony pozostawia niedosyt.
Osobiście wolę wbijać poziomy w nieskończoność bo to daje miłe uczucie wszechmocy. Jednak limit poziomów też mi nie przeszkadza jeśli ma sens. Chociaż w kotorze i tak musiałem kombinować żeby zrobić wszystkie questy na taris i jednocześnie zostawić punkty w zapasie na moc. Na szczęście taki myk jest możliwy chociaż trudniej się gra bo masz osłabioną postać.
Czemu w 1 KOTOR-a miałem pomijać questy poboczne i aktywności na Taris żeby ograniczyć PD? Robiłem wszystko, zdobywałem PD tylko nie awansowałem postaci poza tym jedynym wymaganym w prologu, jak gram w tą grę zawsze kończę Taris na 2 LVL (nie jest to łatwe ale wykonalne, szczególnie trudne są wtedy pojedynki na arenie w kantynie) i mam tyle PD w zapasie że kiedy staje się Jedi mogę awansować na ok 7-8 LVL.
7-8? Pamiętam, że na moim pierwszym playthrough nie wiedziałem o level-capie, zrobiłem wszystko i skończyłem Taris chyba na 14-tym. Co potem przełożyło się na beznadziejnego Jedi bo na Taris nie levelowałem w ogóle walki mieczem.
Chciałbym zobaczyć grę, która karze gracza za zdobywanie następnego lvla, gdzie gra co poziom stawałaby się coraz trudniejsza, a gracz musiał wykonywać jakąś czynność, która niwelowałaby to. To mogłoby być ciekawe. Np zamiast buffów co rozwój, dostawać debuffy.
Jest jakis tytuł że zaczynasz jako bohater i co pokonanego bossa tracisz jakiegos skila bu antyczne demony pieczętować , bylo o tym na tv gry
Uwielbiam Kotora, na Taris mozna robic wszystkie misje poboczne i po prostu nie lvlupowac glownej postaci ponad lvl 2. A potem na dantooine po zostaniu jedi wbijasz wszystkie zalegle poziomy jako Jedi. Jedyna trudnoscia jaka mozna napotkac na Taris to walka z Bendakiem Starkillerem na arenie, reszta zajma sie towarzysze ktorzy normalnie lvl-upuja.
I tutaj przydają się mody. Głównie ten co sprawia, że jest się Jedi od samego początku. I w połączeniu z chyba mało znanym exploitem na doświadczenie (nie wiem czy jest na czystej grze czy też to wina KotOR 1 Restoration) na Taris w Undercity można wymaksować swoją postać. I pyk, po kilku godzinach gry na samym początku jest się Jedi na 20 lvl-u :D
Kiedy chodzi o dziwne mechaniki lvlowania grą która pierwsza przychodzi mi na myśl to Parasite Eve z PS1 (kocham tę grę). Da się ją ukończyć ok lvlu 30-32. Przejście z lvlu 36 (gdzie jesteśmy naprawdę potężni, da się zbudować postać tak, że ostatni boss zadaje 1hp) do 38 to jest wiele godzin grindu w ostatniej lokacji. A następnie dzieje się coś dziwnego. Każdy kolejny lvl osiąga się zdobywając dokładnie 4500 exp. Czyli aby wbić z 36 do 38 trzeba dokładnie 323 583 exp ale zdobycie kolejnych 323 583 daje nie 2 lvle a 72 lvle więcej. To by dało 110 poziom, czyli do wbicia max 99lvla trzeba mniej exp niż między 36 a 38. Gra chyba nawet przeskakuje od razu z 97 na 99. Twórcy chyba zakładali, że skoro na 36 lvlu nic nie jest wyzwaniem to gracze po prostu skończą grę. Jednak w tej grze każdy poziom daje dosyć znaczący wzrost siły bohaterki i te "tanie" poziomy po 38 wcale się tu nie różnią. Gdyby nie limit obrażeń, najsilniejszy przeciwnik padłby na strzał. Więc co można zrobić? Limit jest na pocisk a broń strzela seriami. Im mniej strzałów w serii tym większe obrażenia każdego strzału. Max poziom pozwala pociągnąć bardzo długą serią z max dmg capem dla każdego. Czyli ostatni boss pada po jednej serii (w każdej fazie, ma ich kilka). Najdziwniejsze rozwiązanie jakie spotkałem w swojej długiej "karierze" gracza :)
Arasz znów parę nocy nie przespanych 😁😁😁
Albo było coś wczoraj ;)
Limit poziomów ma ten realizm, że w prawdziwym życiu też istnieją granice możliwości. Ale żeby to dobrze działało, gra musiałaby oddać mechanikę z życia. A gdy są często skrajnie uproszczone pod tym względem.
No, ja też ostatnio się zdziwiłem, że XX poziom w KotORze jest tym ostatnim, (co prawda wbiłem nań dopiero na ostatniej planecie), ale na XIX poziomie zaplanowałem sobie, że XXI będę miał pewna moc wymaksowaną, a tu zonk... Gdybym wiedział, to wybrałbym inną moc, bo ta akurat na II poziomie zaawansowania, (na III), była jeszcze o kant tyłka rozbić.
Na nowym seve od jakiegoś czasu mam sobie VI poziom, i go nie podnoszę, aby nie dostać VII.
Jestem prostym człowiekiem, widzę Kotora na miniaturce - wbijam. No i Kotor 2 to moja ulubiona gra ogólnie
No dla mnie normalne jest, że jak idziesz tylko po fabule to bosy będą mocni, a jak zaliczasz zadania poboczne to powinno ułatwić walkę. Nie do końca mogę znaleźć racjonalność limitu w grach single player, ale w multi irytujące jest, że czasami gość gołymi rękami zabije Cię nawet jak masz niby wypasioną zbroję i niezły ekwipunek... Więc tam jakieś limity mają sens.
W niektórych grach jak np. Skyrim gdzie siła przeciwników scaluje się z levelem gracza na wyższych levelach przeciwnicy dostają większego power upa niż gracz, więc czasem posiadanie bardzo wysokiego levela może uczynić grę niemożliwie trudną
Nie lubię limitów i wyzwań. Jeżeli chce mieć chodzącego boga to chce mieć taką możliwość, a jeśli to komuś przeszkadza to przecież nikt (a na pewno nie ja) nie stoi nad taka osobą z toporem?
Tu też nasuwa się odrazu chyba symbiotyczne pytanie czy level scalling nie zabija samej idei levelowania?
Jeżeli ktoś (twórcy) coś Ci ogranicza czy narzuca to nic innego jak ograniczanie wolności i możliwości.
Siedzę nad balansem gier. Gry z limitem poziomów trudniej zrównoważyć. Prawa ekonomii, gdy gracz może zostać i podlevelować, to mniej boli go trudniejszy przeciwnik. Najwyżej chwilę później go ubije. Gdy limit jest ciasny, bardzo zawęża to możliwości, wszystko musi być skrojone na miarę. Niby mniej elementów, ale muszą być spasowane idealnie. Tymczasem rozliczenie poziomu 100 nie jest łatwiejsze od poziomu 10000. Układa się to według wzoru. Komputer potencjalne warianty przelicza w czasie poniżej mrugnięcia i mam tabelę dla każdego wariantu. Ba, mogę w drugą stronę zadać wartości oczekiwane i zażądać aproksymacji. Narzędzie wypluwa mi wzór maksymalnie zbliżonej funkcji jeszcze zanim zdążę zdjąć palec z przycisku.
Co do Kotora 1 zdobywało się ok. 8 poziom nim zostało się jedi ale raz udało mi się przekombinować (quest na ciemną strone mocy) i zbiłem 9 jeszcze na Taris ale fakt tu Bioware połozyło system levelowania w 1. Limity znajdowały się także w Fallout 3 (30 lvl) i Fallout New Vegas (30 lvl bez DLC, z DLC 50) było to irytujące, dobrze że Fallout 4 nie ma limitu (chyba bo osiągłem jedną postacią 106 lvl i była możliwość dalszego levelowania) Dlatego uważam że limity nie powinny istenieć chyba że wynikają z naturalmyc przyczyn (brak możliwości już ich zdobycia). Arash większość graczy lubi robić questy podoboczne by wątek główny zostawić na deser (gdy jest sie już "półbogiem")!
Nie przepadam za limitami doświadczenia, a co do balansu to jestem pewien, że jak twórcy włożą trochę więcej wysiłku to nie stanowi to problemu. W niektórych grach na przykład skalowanie poziomu trudności zależnie od poziomu bohater jest skutecznym rozwiązaniem.
Mnie to wkurza w takiej grze jak fallout mnustwo fajnych perków a nie można ich urzyć to chociaż dali by czyszczenie punktów i przydzielenie ich od nowa
W starych Pokemonach na konsolach exp za walki był zależny od poziomu. Jak miały za wysoki lvl to exp za słabe pokemony był zmniejszany. Trzeba było iść dalej. A może coś pomyliłem i wyglądało to jakoś inaczej.
Brakuje tytułów gier które są w tle. Czasami trafia się cos interesującego ale nie każdy ma czas szukać. I tak nie zagram ale chciałbym wiedzieć. Albo przynajmniej przypięta lista gier które były użyte
Jako typowy gracz z nad Wisły nie trawię grindu więc jak dochodzę do max poziomu to jestem zadowolony z siebie że "wylizałem ściany" tak dobrze że twórcy nie zakładali że komuś się będzie chciało. Tak wiec lubię lvl cap i samo jego wbicie jest dla mnie swoistą nagrodą.
Podbijanie lvl jest spoko jak jest to rozpisane w jakiś sposób, ile expa na dany poziom, coś jak Tibia czy S&F 😁😁😁
W grach hack n' slash jak Diablo czy PoE limit jest potrzebny gdyż przeciwnicy nie skalują się do naszego poziomu i co by miał do gadania Diablo na piekle jeśli wyleciałby na niego barbarzyńca z 500 pkt siły i tyle samo żywotności? Albo jaki byłby sens tworzenia buildu w Path of Exile, jeśli moglibyśmy zgarnąć 3/4 pasywek z było nie było pokaźnego drzewka?
Ps. W BG można było trochę kantować i postać po przejściu kilku rozdziałów z wbitym 4-5 poziomem, można było eksportować, zacząć nową grę po zimportowaniu postaci z poprzedniej gry, co za tym idzie w połowie gry miało się postać na max levelu :)
Ja również przed podejściem do finału w grach wykonuje wszystkie questy oraz przechodzę dodatki, jeśli takowe są, nawet jeśli po zakończeniu gry istnieje możliwość jej kontynuowanie by dokończyć otwarte zadania...
A limity poziomów doświadczenia ? Jeśli w grze poziom doświadczenia niema realnego przełożenia na ciągłość gry, np. są zablokowane jakieś zadania, umiejętności czy lokacje dla postaci o zbyt niskim doświadczeniu to praktycznie nigdy nawet nie zwracam uwagi na jego poziom jak i fakt czy jest limitowane czy też nie... A to czy granie wymaksowaną postacią staje się nudne ? Myślę że jeżeli gra broni się fabułą i ogólnie całokształtem to bez znaczenia jest jaki poziom postaci wbijemy. Czasem nawet lubię przechodzić gry jak prawdziwy super heros któremu nawet żaden boss w grze nie podskoczy.
W Arcanumie: Przypowieści o Maszynach i Magii jest limit 50lv, który osiąga się ok 1/3 gry a wiele skilli było niedostępnych. Potem wyszedł patch czy raczej mod 127, zmienia on limit na 127 to daje już duże możliwości pobawienia się buildem postaci.
To też zależy od stylu gry, przechodziłem Arcanum siedem razy i tylko raz osiągnąłem 50 poziom przed końcem gry (w dodatku wcześnie, tuż po dotarciu do Kaladonu), zawsze kończyłem w okolicach 48-49 poziomu.
xD wystarczył by skrypt, sprawdzający poziom postaci i to jaki battlerate masz w eq i to przelicza na statystyki finałowego bossa. ;) tylko że wtedy trzeba by było zablokować zmiane eq do czasu skończenia walki z bossem, bo jeśli zdjęlibyśmy eq weszli do bossa i w trakcie walki z nim założyli set nom to wtedy boss byłby dużo słabszy.
W sumie jedyna gra, w której limity moim zdaniem działały dobrze, to świątynia pierwotnego zła. Mogliśmy zatrudnić bohaterów do drużyny, każdy bohater szybko osiągał 10 poziom i jak zginął, to nie odczuwało się tego bardzo boleśnie, bo szybko się go zastępowało nowym bohaterem.
W Tower of Fantasy mamy teraz dzienny limit cap, na ten moment (dzisiaj) to 50 poziom postaci, rośnie co 2 na dzień, aż do maksymalnego.
Fallout: New Vegas i limit 50 levelu. A w głowie siedzi "tyle jeszcze ciekawych perków do sprawdzenia". Zwłaszcza gdy jest się takim graczem jak ja, nie robiącym konkretnego builda, tylko patrzącym "o, to brzmi ciekawie".
To mi często poziom postaci nie jest do niczego potrzebny... W Guildwars zagrywałem się godzinami, a maksymalny 20 poziom zdobyłem może po jakimś tygodniu lub dwóch (nie pamiętam dokładnie bo to było dawno temu). Obecnie skłaniam się do gier gdzie poziom postaci w ogóle nie jest potrzebny takie Sea of Thieves. Baw się jak chcesz, a jak chcesz coś grindowac, to złów 50 ryb lub pokonaj jakąś liczbę przeciwników itd.
Ograniczenie poziomu jest git, bo jego osiągnięcie daje pewnego rodzaju satysfakcję.
A co komu po tej satysfakcji kiedy osiągniesz limit na 3/4 gry i pozostała część staje się nijaka ponieważ już się nie rozwijasz? (satysfakcja kosztem satysfakcji)
przyznam że nie mam wiele do powiedzenia o tym zazwyczaj gram w gry za krótko aby mieć zdanie jak jakiś RPG cię przeciąga jak inkwizycja po prostu przestaje grać. Ograniczenie lewarowania i przez to mniejszy wybór umiejętności skłania mnie to bardziej przemyślnego kupowania ich.
Szczerze nie wiem jak Arasz w kotorze wbił level cap w 2/3 gry. Mi się to udało osiągnąć dopiero gdzieś w połowie planety bez powrotu (żeby nie spoilerować). Robiłem wszystkie questy, o których wiedziałem i do których miałem dostęp (grałem na normalu). Co do samego levelowania to rzeczywiście trochę irytujące było, że nie dało się zmienić wybranych talentów. Przez to skończyłem z dual wieldingiem na wibroostrze z Kashyyyk i miecz świetlny. Jak dla mnie level cap jest dobry, ale musi być odpowiednio wprowadzony, czyli albo przeciwnicy muszą się jakkolwiek skalować do twojego poziomu, albo maksymalny poziom nie może dawać zbyt dużej przewagi. W kotorze na maksymalnym poziomie, logicznie fabularnie było, że niszczysz wszystko na swojej drodze, zwłaszcza na ścieżce sitha. Na koniec pozdrawiam wszystkich tych, którzy czekają na kotor remake. Niech będzie przynajmniej tak dobry jak final fantasy 7 remake.
moje problemy z exp?
zawszę chcę wszystko rozwijać.....oczywiście nie naraz.... jedne atrybuty rozwijać priorytetowo...ale co mi zostanie z resztek ptk. exp. też poświęcać na coś drugorzędowego...i nie zawsze się udawało....
Ghotick II NK - w pewnym momencie brak potworów/wrogów na mapach (choć chyba w Jarkendaże część się repawnowała za każdym powrotem do tej mapy)...więc ładowało się ptk. nauki w tylko wybrane cosie......wyszedł mi paladyn z maną na poziomie 10 (oczywiście nie doliczam tego co wykoksałem miksturami)...
KOTOR - I przejście - jeszcze dziś pamiętam (a było to 15-20 lat temu) jak obudziłem się z ręką w nocniku kiedy dobiłem do 20 i okazał się że źle rozwijałem umiejętności (chciało mi się być Szarym Jedi - trochę jasnego trochę ciemnego - wszystko co udało mi się odblokować rozwinięte na tier łon....);
no i wisienka - Evil Islands......ale ta gra miała zryte drzewo rozwoju......rozwijasz umiejętność posługiwania się np. mieczem, a koszt rozwoju w ptk. exp. reszty broni też wzrastał mimo że się ich nie rozwijało.....a kwoty na dalszy rozwój też windowały w kosmos, a potworki i zadania mało płaciły exp.
Mnie osobiscie bardzo irytował limit poziomów z drugim Wieśku...było ich 30 jesli dobrze pamietam, a ja chciałem zawsze wykupić wszystkie ulepszenia w drzewku rozwoju postaci...a tu zonk...nie da się...
Swoją drogą ciekawe skąd się wziął nieformalny sufit doświadczenia na poziomie 99/100 bo w większości gier RPG taki maksymalnie Lv Mogą mieć postacie. Nie mniej są też gry gdzie ten sufit wynosi 255 (Star ocean: the 2nd story) oraz podobno jeden z fallout-ów ma ten limit ustawiony na 65535 bo zdobycie następnego poziomu wywala błąd (taki jak 256 na 8 bitowcach)
Wszystko zależy od idei jaka przyświeca twórcy. Jakimi zasadami rządzi się dana gra? W tym momencie w głowie mam parę tytułów które postawiły na limit poziomów. Pierwszą z nich byłby cykl Disciples. Już nie pamietam czy część pierwsza pozwalała dowódcom wspiąć się do poziomu 9 czy10, . W drugiej odsłonie gry wywindowano ten limit do 99. Drugi tytuł to seria Conflict. Część druga jest na tyle krótka ,że ograniczenie rozwoju nie doskwiera tu w żaden sposób. W momencie ukończenia żołnierz mógłby osiągnąć poziom elity - czyli 10 - oraz otrzymany Medal Honoru.
Mialem podobne doswiadczenie z Oblivionem i dodatkiem ... zdobylem sprzet z dodatku i dalsza gra nie stanowila zadnego wyzwania
Baldur trójeczka, dragons age inkwizycja, ładnie. Ostatnio ponownie przechodziłem.
jesli jest on dobrze wykonany to mi nie przeszkadza, decyzje pod wzgledem lvlowania powinny wygladac tak ze w pewnym momencie masz wybor co chcesz przestac lvlowa, o ile moim zdaniem mass effect 3 robil to troche srednio, tak mysle ze jest to dobry pomysl
W kotorze 1 nie ma co ignorowac questow na taris, tylko po prostu nie levelowac glownej postaci przez jakis czas, wyzwanie ale wykonalne.
A co z grami w których gracz jest wręcz karany za levelowanie. nie raz miałem taką sytuacje ,że mając już najlepsze wyposażenie w grze i odblokowane wszystkie zdolność postać niewiele dostawała za level ,ale za to poziom przeciwników rósł wraz z moim tylko ,że statystycznie za te levele przeciwnicy zyskiwali więcej siły niż gracz :/ w takich grach przydałby się limit poziomów
Limity spoko ale pyt jak to zostanie zorganizowane. W wiedzminie można ciułać znajdźki albo i nie.(zabawy dużo)
Za to w Deus ex :HR wbija się szybko i mamy zawadiakę skur....
No jakoś leci i się nudzi mając terminatora.
W far cry 3 natomiast były "debilne" umiejki:
Łał nauczyłeś się ślizgu,
Łał umiesz zjechać na tyrolce bez leku wysokości.
Lvlowanie spoko jak się ciągnie do samego końca jak jest długie pyt czy nagroda będzie miarodajna do poświęcenia czasu na wbicie lvl u skilla czy cos
Czy ktoś w KotOR robił tak jak ja że całe Taris przechodził na 2 poziomie postaci i dopiero po uzyskaniu dostępu do mocy na Dantooine rozdawał wszystkie punkty?
chcialem tego sprobowac i na pewno sprobuje kiedys
@@bremus8740 te 6 punktów w moce robi sporą różnicę
dla mnie wymaxowanie postacvi w Horizon zero dawn to przyjemnosc .przejmuje sobie thunderjava i patrze jak leje wrogównaet jak przefrywa to zawsze swietne widowisko
A do DA: Origins jest modzik, który usuwa limit poziomów i można wbić do 99 poziomu :)
@tygry Wszystko super, fajnie, choć brakuje mi u was Gothica. Moglibyście choć raz zaprosić takiego Wagona czy Kajimę, którzy pokazaliby wam, co i jak w tym uniwersum. Można byłby Gothica oraz Kroniki Myrtany wykorzystać w wielu waszych materiałach. Dzięki za fajny materiał ;)
Przecież logicznym jest przejść dodatki po skończeniu fabuły podstawki :P
Fallout 3... Po genialnych klasycznych odsłonach doznałem szoku, gdy w połowie gry okazało się, że mam już max lvl. Zresztą nawet bez limitu ta grą wciąż byłaby zła. Za bardzo uproszczona względem poprzedników, wykastrowany system SPECIAL i ogólnie F3 to po prostu bardzo słaby Fallout. Ostatecznie nigdy jej nie skończyłem i nawet FNV od Obsidianu mnie do siebie nie przekonał. Tam było co prawda czuć, że to Fallout z krwi i kości, ale zamknięty w ograniczonej formie Fallouta 3. Kolejne części od Bethesda już sobie odpuściłem, bo aż serce mnie boli gdy widzę co oni robią z moją ukochaną serią... :(
pamiętam burzę o Fallouta3, że niby ludzie hejtują bo zmienili perspektywę z izometryka na FPP
A prawda była taka, że gra była zwyczajnie słabą imitacją w każdym calu - słaby FPS, kiepski Fallout i denny RPG. A szkoda bo uniwersum ma potencjał którego Beth w ogóle nie potrafi wykorzystać swoim partactwem...
@@SpecShadow zgadzam się w pełni, F3 to prymitywny FPS, przeciętny RPG, ale przede wszystkim fatalny Fallout. Totalnie nie rozumiem fenomenu gier Beth, bo dla mnie prócz Morrowind'a (którego też nigdy nie przeszedłem) wszystkie ich gry to strasznie niedopracowane symulatory spaceru.
Na szczęście mamy aktywną scenę moderską i całkiem sporo ciekawych tytułów fallouto-podobnych.
Ujmę to kolokwialnie:
Dynda mi to i powiewa.
Pozdrawiam.
O i znowu nie ma Heda, jaki wieczór może być przyjemny Xd
KOTOR 1. Polecam najzwyczajniej nie klikać lvl up na głównej postaci do momentu wyboru profesji jedi.
To samo miałem w obu częściach Horizon - miałem max poziom postaci w połowie gry a jedyne co robiłem to chodziłem wszędzie "z buta" i nie unikałem żadnej walki. Potem oprócz fabuły nie miałem co robić
Nie trzeba ograniczać zdobywania poziomów w kotorze, wystarczy nie podnosić poziomu do momentu gdy zostanie się jedi i wtedy użyć wszystkich
Limity w grach MMO RPG jak pokazany WoW są potrzebne. I szczerze od maxa zaczyna się gra. Mithici, Raidy. Wtedy grind nie jest na exp ale na itemy. Lepsza brzytwa, łuk, zbroja, czy inny magiczny flet. W Odyseji w Assasins Creed w DLC fajnie to wyszło, że max lvl jest ale potem są dodatkowe profity. Poza drzewkiem talentów można ulepszać do diabła współczynników statowych. Itemy tracą na wartości (szczególnie jak już mamy działający build) i dalej jest tylko efekt snowballa, że my coraz lepsi a przeciwnicy stali, więc też nie do końca perfekcyjnie. Jednak nie oszukujmy się, kto był takim nerdem w Odyseji, jak ja i wbił na NG+ maxa i siepał po XXXXh jak pojechany nawet największych Koxów w Grecji, Elyssium, Hadesie czy Atlantydzie? xD
Gra lords of the fallen... W pewnym momencie potrzebowałem tak absurdalnie dużej ilości expa, że przejście całej gry na ng+3 albo 4 nie pozwoliło mi wbić nawet jednego poziomu...
Fajnie było w NieR:Automata. Dało się zrobić level cap (99) zostawiając grę żeby śmigała sama. Profit ? Bossowie na hit czy dwa. Problem ? Wszystkie segmenty danmaku - 10x trudniejsze. To było dobre...
Dla mnie limit w grze powinien być na tyle szybki by gra nie znużyła. Nie wyobrażam sobie grać w grę z niekończącym się grindem jak Tibie. Idealni jest jak limit można osiągnąć w kilka tygodni/max dwa miesiące jak w World of Warcraft czy starym Lineage 2.
Level cap to dla mnie jedna z najgorszych rzeczy wymyślona przez developerów. Szczególnie czuć to w grach silących się na udawane RPG jak AC. Oddysey nie skończyłem właśnie przez lvl cap (potem zdjęli go w patchu). W cyberpunku też bolał limit ale nauczony doświadczeniem w takich grach szukam zawsze moda na zdjęcie lvl capu. Bez sensu że gra daje Ci contentu na np 50 lvl a sztucznie blokuje maks lvl na 20. Obleśna mechanika