Nocne zasiadki oprócz spiningu to moje ulubione wyprawy.Nie raz trzeba było wracać z 50 km z Liswarty czy Pilicyi po godzince "łowienia" przez bobry właśnie ,a szukanie po nocy nowej miejscówki to durny pomysł..Dlatego teraz nigdy nie palę ogniska,pozwala to odwlec nieuniknione o godzinkę czy dwie aż patrolujący bóbr zobaczy świetliki lub usłyszy dzwoneczek.Wtedy pozostaje już tylko taktyka odstraszająca (która nie spodoba się zwłaszcza pseudo ekologom) za pomocą procy i szklanych kuleczek.Bobra na kilkadziesiąt wyjazdów udało mi się trafić może kilka razy i jestem pewien że grube futro i woda skutecznie zniwelowały siłę strzału.Ale ważne Ze nawet jeżeli nie trafimy bóbr zazwyczaj odpuszcza ponieważ widzi że ręka sprawiedliwości może go dosięgnąć ;) .Polecam używać latarki czołowej z zielonym światłem bobry nie chowają się przy nim pod wodę tak szybko jak przy białym, czy czerwonym..
Czas spędzony nad wodą, na łonie natury nigdy nie jest zmarnowany. W domu nie posłuchałbyś na żywo głosu lisa czy sów (z tą konkretyzacją do puszczyka bylbym ostrożny). Tak jak i paliwo. Po coś te pieniądze zarabiamy by je potem pożytkować na nasze hobby. Do grobu ich nie zabierzemy ;) Także głowa do góry! Więcej szczęścia co do ryb następnym razem życzę... I z niecierpliwością czekam na kolejny film :) Pozdrawiam!
Co do puszczyków, to rzeczywiście "nie daję głowy", bo równie dobrze mogły to być "pójdźki"(?) (na pewno nie puchacze :))Ale na bobry jestem już mocno "cięty"(!) :)Wzajemnie pozdrawiam!
@@j.d.9404 Szacunek za weryfikację :) W ciemno obstawialem raczej że byłaby to Sowa uszata bo tej jest stosunkowo najwięcej w okolicach województwa łódzkiego.
Gratuluję tej "trzydziestki". Obecnie o taki wynik jest niezmiernie trudno, bo Grabia stała się obiektem olbrzymiej presji nie tylko wędkarzy, ale głównie wędkarzy/kłusowników i tamtejszych zwykłych kłusoli. Takie wyniki osiągałem w latach "siedemdziesiątych", ale to już zamierzchłe dzieje xD
Wędkarstwo to nie tylko ryby. A ryby w wędkarstwie to miły dodatek. Pozdrawiam z Łochowa wedkuje od 30 lat łowię liny i sandacze niestety na moich ukochanych kanałach miętus nie występuje.
Jest ich w ostatnich latach tak mało, że nie chciałbym się tym "chwalić", gdzie jeszcze są. Mam nadzieję Kolego, że docenisz moją szczerą odpowiedź :) (?)
Jeszcze nie próbowałem, bo jesień była zbyt ciepła. Brak mi też zapału, bo wyznawcy religii"no kill" walą mi "minusy", jak by zabranie JEDNEGO(!) miętusa a nawet sumika kanadyjskiego (film o nich - na moim kanale) było jakąś niewybaczalną zbrodnią. Po prostu ŻENADA...
@@j.d.9404 uważa Pan, że trzeba jeszcze poczekać na niższe temperatury? Jutro może spróbuje szczęścia na niewielkiej rzece w okolicy. Internetowymi napinaczami niech się Pan nie przejmuje. Pewnie połowa z nich tu w sieci zgrywa takich uczciwych wędkarzy co to każda rybę wypuszcza A w rzeczywistości wrzuca do siaty wszystko co wpadnie. Pozdrawiam i czekam na filmy.
@@warhunterpl Na miętusa już czas najwyższy, bo do okresu ochronnego zostało nieco ponad dwa tygodnie. W tym sezonie mam na oku tylko jedną miejscówkę, bo latem czasu na rozpoznanie nowych miejsc nie było. Tak więc ten sezon będzie stracony. Zresztą z miętusami jest coraz gorzej, bo najwięcej ich tłuką kłusownicy (coroczne upały wypłycają i tak już płytkie rzeczki).
Najlepiej mi się sprawdzają uklejki od 4 do 6 cm (mrożone, bo w listopadzie konia z rzędem temu, kto złowi taką uklejkę) lub fileciki z większych. Nieco gorsze są rosówki, ale z moich doświadczeń wynika, że te "sklepowe" (hodowlane) miętowym nie smakują. Rybki oczywiście (zgodnie z przepisami) - z tej samej Grabi, co i miętowe :)Niuansów jest oczywiście więcej, ale nie chciałbym się tu rozpisywać.
@@warhunterpl Nie. Preferuję naturalny "jadłospis" miętusa - martwe ukleje lub rosówki. Miałem też wypróbować wnętrzności wigilijnego karpia, ale nie wiem, czy w tym sezonie będę miał okazję
Chłopie nie pindol. W poprzednim odcinku mówisz, że jesteś początkujący w połowie miętusa, a miesiąc później czyli w tym odcinku już masz kilkuletnie doświadczenie... :) Ja łowię miętusy na Pilicy i na Warcie kilkanaście lat i biorą nawet po świcie grubo po 7:00. I powiem Ci coś jeszcze więcej żebyś ludziom głupot nie opowiadał. W nocy miętusy owiłem nawet w miesiącu maju i to wcale nie śladowo. Obecnie jednak tej ryby w Pilicy i Warcie jest znacznie mniej niż jeszcze 10 lat wstecz. Na Grabi byłem dwa razy i tam pływają raczej miętusiątka a nie miętusy. Ale zajęcia złapałeś się przedniego. Co do miętusika który wplątał Ci się w patyczki to ciekaw jestem jakiego sprzętu używasz. Z tego co widziałem w świetle latarki to raczej szału nie ma. Przy miętusie hol zawsze musi być siłowy ale przy miętusiątkach możesz bawić się w finezję :) Pozdrawiam.
Pieprzysz chłoptasiu, aż oczy bolą. 1. NIGDZIE w (1) odcinku nie mówiłem, że jestem początkujący. Pierwszego miętusa złowiłem wtedy, gdy jeszcze mamusia cię przewijała, boś się zmoczył2. Samo porównanie Grabi do Warty świadczy o tym, żeś mało rozgarnięty, jako wędkarz. Poczytaj sobie w moim wstępie w odc. (1), to się dowiesz, dlaczego w Grabi miętusy nie dorastają do większych rozmiarów. Nawet w dawnych, dobrych latach miętusy w Grabi dorastały do max. 35 - 40 cm. Mój rekord życiowy z 1978 roku(!) złowiony powyżej młyna w Kozubach, to 45 cm. Obecnie o takiego jest niezwykle trudno.Wiem to, bo prowadzę zapiski.3. Miętusa można przypadkowo złowić nawet w lipcu (w chłodne, dżdżyste noce), ale są to przypadki niezwykle rzadkie, więc nie pieprz, że to reguła.4. Najlepiej pokaż co potrafisz i pochwal się "miętowym" 60+ złowionym w maju, to może dostaniesz tu parę subów. 5. Twój zgryźliwy koment piszesz tu, choć dotyczy poprzedniego odcinka, w którym wstawiłeś mi łapkę "w dół". Wypad!
Super filmik!!!
Nocne zasiadki oprócz spiningu to moje ulubione wyprawy.Nie raz trzeba było wracać z 50 km z Liswarty czy Pilicyi po godzince "łowienia" przez bobry właśnie ,a szukanie po nocy nowej miejscówki to durny pomysł..Dlatego teraz nigdy nie palę ogniska,pozwala to odwlec nieuniknione o godzinkę czy dwie aż patrolujący bóbr zobaczy świetliki lub usłyszy dzwoneczek.Wtedy pozostaje już tylko taktyka odstraszająca (która nie spodoba się zwłaszcza pseudo ekologom) za pomocą procy i szklanych kuleczek.Bobra na kilkadziesiąt wyjazdów udało mi się trafić może kilka razy i jestem pewien że grube futro i woda skutecznie zniwelowały siłę strzału.Ale ważne Ze nawet jeżeli nie trafimy bóbr zazwyczaj odpuszcza ponieważ widzi że ręka sprawiedliwości może go dosięgnąć ;) .Polecam używać latarki czołowej z zielonym światłem bobry nie chowają się przy nim pod wodę tak szybko jak przy białym, czy czerwonym..
Nagra pan łowienie na odcinku Grabi przy Caritasie lekką spławikówką
Jest dużo okoni I kiełbi ale czasem też jaź się trafi
Na pewno, ale już nie w tym sezonie. Teraz szykuję się na miętusy, bo zbliża się "ich" pora xD
Czas spędzony nad wodą, na łonie natury nigdy nie jest zmarnowany. W domu nie posłuchałbyś na żywo głosu lisa czy sów (z tą konkretyzacją do puszczyka bylbym ostrożny). Tak jak i paliwo. Po coś te pieniądze zarabiamy by je potem pożytkować na nasze hobby. Do grobu ich nie zabierzemy ;) Także głowa do góry!
Więcej szczęścia co do ryb następnym razem życzę...
I z niecierpliwością czekam na kolejny film :)
Pozdrawiam!
Co do puszczyków, to rzeczywiście "nie daję głowy", bo równie dobrze mogły to być "pójdźki"(?) (na pewno nie puchacze :))Ale na bobry jestem już mocno "cięty"(!) :)Wzajemnie pozdrawiam!
Posłuchałem (dla sprawdzenia) na Google'ach odgłosy różnych sów, i mam już pewność, że jednak to były puszczyki :)
@@j.d.9404 Szacunek za weryfikację :) W ciemno obstawialem raczej że byłaby to Sowa uszata bo tej jest stosunkowo najwięcej w okolicach województwa łódzkiego.
30 na tej rzeczce złowiłem kilka lat temu. Słyszałem, że wieksze trafiają się niezmiernie rzadko. Na Warcie chyba obecnie cięzko o miętusy.
Gratuluję tej "trzydziestki". Obecnie o taki wynik jest niezmiernie trudno, bo Grabia stała się obiektem olbrzymiej presji nie tylko wędkarzy, ale głównie wędkarzy/kłusowników i tamtejszych zwykłych kłusoli. Takie wyniki osiągałem w latach "siedemdziesiątych", ale to już zamierzchłe dzieje xD
Wędkarstwo to nie tylko ryby. A ryby w wędkarstwie to miły dodatek. Pozdrawiam z Łochowa wedkuje od 30 lat łowię liny i sandacze niestety na moich ukochanych kanałach miętus nie występuje.
Witam mógłby pan sie pochwalić w jakiej okolicy pan łapie miętusy?
Jest ich w ostatnich latach tak mało, że nie chciałbym się tym "chwalić", gdzie jeszcze są. Mam nadzieję Kolego, że docenisz moją szczerą odpowiedź :) (?)
@@j.d.9404 rozumiem połamania
W tym roku próbował Pan już na miętusa?
Jeszcze nie próbowałem, bo jesień była zbyt ciepła. Brak mi też zapału, bo wyznawcy religii"no kill" walą mi "minusy", jak by zabranie JEDNEGO(!) miętusa a nawet sumika kanadyjskiego (film o nich - na moim kanale) było jakąś niewybaczalną zbrodnią.
Po prostu ŻENADA...
@@j.d.9404 uważa Pan, że trzeba jeszcze poczekać na niższe temperatury? Jutro może spróbuje szczęścia na niewielkiej rzece w okolicy. Internetowymi napinaczami niech się Pan nie przejmuje. Pewnie połowa z nich tu w sieci zgrywa takich uczciwych wędkarzy co to każda rybę wypuszcza A w rzeczywistości wrzuca do siaty wszystko co wpadnie. Pozdrawiam i czekam na filmy.
@@warhunterpl Na miętusa już czas najwyższy, bo do okresu ochronnego zostało nieco ponad dwa tygodnie. W tym sezonie mam na oku tylko jedną miejscówkę, bo latem czasu na rozpoznanie nowych miejsc nie było. Tak więc ten sezon będzie stracony. Zresztą z miętusami jest coraz gorzej, bo najwięcej ich tłuką kłusownicy (coroczne upały wypłycają i tak już płytkie rzeczki).
na co Pan łowi te miętusy ?
Najlepiej mi się sprawdzają uklejki od 4 do 6 cm (mrożone, bo w listopadzie konia z rzędem temu, kto złowi taką uklejkę) lub fileciki z większych. Nieco gorsze są rosówki, ale z moich doświadczeń wynika, że te "sklepowe" (hodowlane) miętowym nie smakują. Rybki oczywiście (zgodnie z przepisami) - z tej samej Grabi, co i miętowe :)Niuansów jest oczywiście więcej, ale nie chciałbym się tu rozpisywać.
O żaby w listopadzie - jeszcze trudniej :)Poza tym - żona by mnie wygoniła z domu, gdybym trzymał takie w lodówce :) :)
Czy próbował Pan łowić mietusa na wątróbkę drobiową?
@@warhunterpl Nie. Preferuję naturalny "jadłospis" miętusa - martwe ukleje lub rosówki. Miałem też wypróbować wnętrzności wigilijnego karpia, ale nie wiem, czy w tym sezonie będę miał okazję
Chłopie nie pindol.
W poprzednim odcinku mówisz, że jesteś początkujący w połowie miętusa, a miesiąc później czyli w tym odcinku już masz kilkuletnie doświadczenie... :)
Ja łowię miętusy na Pilicy i na Warcie kilkanaście lat i biorą nawet po świcie grubo po 7:00.
I powiem Ci coś jeszcze więcej żebyś ludziom głupot nie opowiadał.
W nocy miętusy owiłem nawet w miesiącu maju i to wcale nie śladowo.
Obecnie jednak tej ryby w Pilicy i Warcie jest znacznie mniej niż jeszcze 10 lat wstecz.
Na Grabi byłem dwa razy i tam pływają raczej miętusiątka a nie miętusy.
Ale zajęcia złapałeś się przedniego. Co do miętusika który wplątał Ci się w patyczki to ciekaw jestem jakiego sprzętu używasz. Z tego co widziałem w świetle latarki to raczej szału nie ma.
Przy miętusie hol zawsze musi być siłowy ale przy miętusiątkach możesz bawić się w finezję :)
Pozdrawiam.
Pieprzysz chłoptasiu, aż oczy bolą. 1. NIGDZIE w (1) odcinku nie mówiłem, że jestem początkujący. Pierwszego miętusa złowiłem wtedy, gdy jeszcze mamusia cię przewijała, boś się zmoczył2. Samo porównanie Grabi do Warty świadczy o tym, żeś mało rozgarnięty, jako wędkarz. Poczytaj sobie w moim wstępie w odc. (1), to się dowiesz, dlaczego w Grabi miętusy nie dorastają do większych rozmiarów. Nawet w dawnych, dobrych latach miętusy w Grabi dorastały do max. 35 - 40 cm. Mój rekord życiowy z 1978 roku(!) złowiony powyżej młyna w Kozubach, to 45 cm. Obecnie o takiego jest niezwykle trudno.Wiem to, bo prowadzę zapiski.3. Miętusa można przypadkowo złowić nawet w lipcu (w chłodne, dżdżyste noce), ale są to przypadki niezwykle rzadkie, więc nie pieprz, że to reguła.4. Najlepiej pokaż co potrafisz i pochwal się "miętowym" 60+ złowionym w maju, to może dostaniesz tu parę subów. 5. Twój zgryźliwy koment piszesz tu, choć dotyczy poprzedniego odcinka, w którym wstawiłeś mi łapkę "w dół". Wypad!