Dziękuję za ciekawą recenzję tej książki. Dotychczas słyszałam o niej same pozytywne opinie i bardzo chciałam ją przeczytać. Jednak po obejrzeniu wywiadu z Panem Springerem w magazyncegła na youtube, zapaliła mi się czerwona lampka. Chodzi o tezę, która wybrzmiewa na końcu książki, (parafrazując) czy gdyby Niemcy tam zostali, to Miedzianka by nie upadła? Pańska recenzja potwierdza moje obawy, co do nieco skrzywionego spojrzenia w tym dokumencie. Niby autor zastrzega (w przytoczonym wywiadzie), że znalazł wiele odpowiedzi na to pytanie i każda jest po części prawdziwa, że jest świadom, iż Polacy również byli przesiedleni i żyli w niepewności, ale opowieści jednego z polskich bohaterów komentuje, "że coś się w nim gotuję, bo przecież wie jak było". Dlatego mam mieszane uczucia i zastanawiam się czy mam sięgać po tą pozycję literacką.
Dziękuję za słowa pochwały. Jeśli dobrze pamiętam ten wywiad, to Springer wspominał swoją nerwową reakcję na stwierdzenie, że dojrzały mężczyzna nie wiedział, dlaczego Niemcy znikali po wojnie z Miedzianki. Faktycznie, była to bardzo infantylna postawa rozmówcy. Moim zdaniem Springer chowa się za narracją swoich rozmówców, którzy odzierają tamten czas z kolorytu, bo to w zasadzie zła komuna była. Tak ja tę książkę odbieram i zachęcam gorąco do jej lektury. Poza tym zawsze w momencie wątpliwości: czytać, czy nie czytać, jestem za pierwszą opcją. Pozdrawiam ciepło!
@@solafabula Właśnie jestem po lekturze "Miedzianki..." i faktycznie warto ją było przeczytać, mogę ją teraz ocenić. Książkę, mimo iż jest to reportaż, czyta się jak bardzo dobrą powieść. Jak już wcześniej pisałam niepokoi mnie fakt, o którym wspomniałam w poprzednim komentarzu, teza wyjściowa utworu literackiego, o której mówi autor w wywiadzie (tak o ten wywiad chodzi). Czyli Pan Springer zakładał, że może obecność Niemców zmieniłaby los miasteczka. Jednak z reportażu wynika coś innego - pierwsze zapadliska pojawiły się tam jeszcze nim przybyli tam Polacy. Co do infantylnej wypowiedzi o tym, że Niemcy poprostu wyjechali, to oburza autora, ale czy bulwersuja go wypowiedzi Niemców o tym, że wojny nie widzieli, a choć wiedzieli o np. pobliskim Gross Rosen, to milczeli bo się bali? Owszem pojawią się w książce Polacy pozytywnie pokazani, ale ogół to stereotyp pijaka, pieniacza i złodzieja. Książka nie jest jednoznaczna i każdy może wyciągnąć wnioski, jeśli ma stereotypową opinie o Polakach, to powie "przyszli polscy katolicy i wszystko w Miedziance ukradli" A ta historia jest złożona.
Tak po zastanowieniu się, dochodzę do wniosku, że chyba perspektywa narodowa trochę zaciemnia i upraszcza obraz wydarzeń. Z drugiej strony też myślę, że jednak w niemieckich rękach dużo więcej by zostało z tej miejscowości. Czytam teraz "Podróże historyczne" Niemcewicza, genialny reportaż sprzed 200 lat i w zasadzie autor dochodzi do podobnych wniosków. Ale nadal nie rozumiem perspektywy ludzi żyjących w PRL, mam wrażenie, że w tej opowieści idealnie przebija się fałszywa tożsamość i wyparcie pełni własnego doświadczenia. O tym będę niedługo mówił przy okazji materiału o Gierku. Dziękuję za ciekawe komentarze i gratuluję, że jednak książka została przeczytana :)
Dziękuję za ciekawą recenzję tej książki. Dotychczas słyszałam o niej same pozytywne opinie i bardzo chciałam ją przeczytać. Jednak po obejrzeniu wywiadu z Panem Springerem w magazyncegła na youtube, zapaliła mi się czerwona lampka. Chodzi o tezę, która wybrzmiewa na końcu książki, (parafrazując) czy gdyby Niemcy tam zostali, to Miedzianka by nie upadła? Pańska recenzja potwierdza moje obawy, co do nieco skrzywionego spojrzenia w tym dokumencie. Niby autor zastrzega (w przytoczonym wywiadzie), że znalazł wiele odpowiedzi na to pytanie i każda jest po części prawdziwa, że jest świadom, iż Polacy również byli przesiedleni i żyli w niepewności, ale opowieści jednego z polskich bohaterów komentuje, "że coś się w nim gotuję, bo przecież wie jak było". Dlatego mam mieszane uczucia i zastanawiam się czy mam sięgać po tą pozycję literacką.
Dziękuję za słowa pochwały. Jeśli dobrze pamiętam ten wywiad, to Springer wspominał swoją nerwową reakcję na stwierdzenie, że dojrzały mężczyzna nie wiedział, dlaczego Niemcy znikali po wojnie z Miedzianki. Faktycznie, była to bardzo infantylna postawa rozmówcy. Moim zdaniem Springer chowa się za narracją swoich rozmówców, którzy odzierają tamten czas z kolorytu, bo to w zasadzie zła komuna była. Tak ja tę książkę odbieram i zachęcam gorąco do jej lektury. Poza tym zawsze w momencie wątpliwości: czytać, czy nie czytać, jestem za pierwszą opcją. Pozdrawiam ciepło!
@@solafabula Właśnie jestem po lekturze "Miedzianki..." i faktycznie warto ją było przeczytać, mogę ją teraz ocenić. Książkę, mimo iż jest to reportaż, czyta się jak bardzo dobrą powieść. Jak już wcześniej pisałam niepokoi mnie fakt, o którym wspomniałam w poprzednim komentarzu, teza wyjściowa utworu literackiego, o której mówi autor w wywiadzie (tak o ten wywiad chodzi). Czyli Pan Springer zakładał, że może obecność Niemców zmieniłaby los miasteczka. Jednak z reportażu wynika coś innego - pierwsze zapadliska pojawiły się tam jeszcze nim przybyli tam Polacy. Co do infantylnej wypowiedzi o tym, że Niemcy poprostu wyjechali, to oburza autora, ale czy bulwersuja go wypowiedzi Niemców o tym, że wojny nie widzieli, a choć wiedzieli o np. pobliskim Gross Rosen, to milczeli bo się bali? Owszem pojawią się w książce Polacy pozytywnie pokazani, ale ogół to stereotyp pijaka, pieniacza i złodzieja. Książka nie jest jednoznaczna i każdy może wyciągnąć wnioski, jeśli ma stereotypową opinie o Polakach, to powie "przyszli polscy katolicy i wszystko w Miedziance ukradli" A ta historia jest złożona.
Tak po zastanowieniu się, dochodzę do wniosku, że chyba perspektywa narodowa trochę zaciemnia i upraszcza obraz wydarzeń. Z drugiej strony też myślę, że jednak w niemieckich rękach dużo więcej by zostało z tej miejscowości. Czytam teraz "Podróże historyczne" Niemcewicza, genialny reportaż sprzed 200 lat i w zasadzie autor dochodzi do podobnych wniosków. Ale nadal nie rozumiem perspektywy ludzi żyjących w PRL, mam wrażenie, że w tej opowieści idealnie przebija się fałszywa tożsamość i wyparcie pełni własnego doświadczenia. O tym będę niedługo mówił przy okazji materiału o Gierku. Dziękuję za ciekawe komentarze i gratuluję, że jednak książka została przeczytana :)
Wujek Adi podrażnił niedźwiedzia i no i ten się odgryzł a na końcu cierpieli zwykli ludzie.