#reklama 💸 Zgarnij bonus 🔟 zł z serwisu LetyShop! 💸 Aby otrzymać bonus 10zł wystarczy, że zarejestrujesz się w LettyShop z tego linku: letyshops.com/pl/winwin?ww=32833704 a następnie zrobisz zakupy w sklepach internetowych na kwotę ponad 70zł w ciągu 30 dni od rejestracji. Oprócz bonusu otrzymasz, częściowy zwrot kwoty zakupu.💸 ☕️Tu możesz wesprzeć kanał 👉buycoffee.to/audiobooki-oraz-wiersze 📓E-book z opracowaniem tiny.pl/97c4x 📙Książka z opracowaniem: tiny.pl/97c4h
😊😅aq Wqżqqxa . mam uuhuuyû6uuuuuuuuuuuuyuyuuuu bo już użytkownikami UULU hub już uuu na ulicy uuhuuyû6uuuuuuuuuuuuyuyuuuu już uuuuum u Co ö . P.. B. B by. B. B. B B B 😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊😅😊
końcówka rozdziału 20: - A wspomnij czasem żołnierza, który choć nie miał do cię szczęścia, rad ci zawsze nieba przychylić! - dodał Wołodyjowski. Po nich zbliżali się inni. Wreszcie przyszedł i pan Zagłoba. - Przyjm, wdzięczny kwiatuszku, i od starego pożegnanie! Uściskaj panią Skrzetuską i moich basałyków. Setne to chłopy! Zamiast odpowiedzi Oleńka chwyciła go za rękę i przycisnęła ją w milczeniu do ust.
końcówka rodziału 22: „Zamilczę! - rzekła sobie. - Niech cierpi, na co zasłużył. Póki skruchy nie widzę, póty mam prawo potępiać…” Po czym zwróciła wzrok ku Kmicicowi, jakby chcąc się przekonać, czy skruchy już w jego twarzy nie widać. Wtedy to właśnie nastąpiło spotkanie się ich oczu, po którym tak zawstydzili się oboje. Skruchy Oleńka może w twarzy kawalera nie dojrzała, ale dojrzała ból i zmęczenie wielkie; dojrzała, że ta twarz była tak wybladła jak po chorobie; więc litość ją wzięła głęboka, łzy jej napływały przemocą do oczu i schyliła się jeszcze mocniej nad stołem, ażeby wzruszenia nie zdradzić. A tymczasem uczta ożywiała się z wolna. Z początku widocznie wszyscy byli pod ciężkim wrażeniem, lecz w miarę kielichów przybywało fantazji ucztującym. Gwar wzmagał się. Na koniec książę wstał. - Mości panowie, proszę o głos! - Książę pan chce mówić!… Książę pan chce mówić! - wołano ze wszystkich stron. - Pierwszy toast wznoszę za zdrowie najjaśniejszego króla szwedzkiego, który pomoc przeciw nieprzyjaciołom nam daje i władnąc tymczasem tą krainą, nie wprzód ją zda, aż spokój zaprowadzi. Wstańcie, mości panowie, bo to zdrowie pije się stojący. Biesiadnicy wstali prócz niewiast i spełnili kielichy, ale bez okrzyków, bez zapału. Pan Szczaniecki z Dalnowa pomrukiwał coś do sąsiadów, a ci gryźli wąsy, by się nie rozśmiać, widocznie dworował sobie z króla szwedzkiego. (reszta w odpowiedziach)
(1) ...widocznie dworował sobie z króla szwedzkiego. Dopiero gdy książę wniósł drugie zdrowie „kochanych gości”, łaskawych na Kiejdany, którzy przybyli nawet i z dalekich stron, aby zaświadczyć o ufności swej w zamiary gospodarza - odpowiedział mu gromki okrzyk: - Dziękujemy! Dziękujemy z serca! - Zdrowie księcia pana! - Naszego Hektora litewskiego! - Niech żyje! Niech żyje książę hetman, wojewoda nasz! Wtem pan Jurzyc, już trochę pijany, zakrzyknął całą siłą płuc: - Niech żyje Janusz Pierwszy, wielki książę litewski! Radziwiłł poczerwieniał cały jak panna, którą dziewosłębią , ale zmiarkowawszy, że zgromadzeni milczą głucho i poglądają na niego ze zdumieniem, rzekł: - W waszej i to mocy, ale za wcześnie mi waćpan życzysz, panie Jurzyc, za wcześnie! - Niech żyje Janusz Pierwszy, wielki książę litewski! - powtórzył z uporem pijanego pan Jurzyc. Pan Szczaniecki wstał z kolei i wzniósł kielich. - Tak jest! - rzekł z zimną krwią. - Wielki książę litewski, król polski i cesarz niemiecki! Znów nastała chwila milczenia - nagle biesiadnicy wybuchli naraz śmiechem. Oczy wyszły im na wierzch, wąsy poruszały się na zaczerwienionych twarzach i śmiech wstrząsał ich ciała, odbijał się od sklepień sali i trwał długo, a jak nagle powstał, tak nagle i obumarł na wszystkich ustach na widok twarzy hetmańskiej, która mieniła się jak tęcza. Radziwiłł pohamował jednak straszny gniew, który pochwycił go za piersi, i rzekł: - Wolne żarty, panie Szczaniecki!
(2) - Wolne żarty, panie Szczaniecki! Szlachcic wydął usta i nie zmieszany wcale odpowiedział: - I to tron elekcyjny, a już też za wiele nie możem waszej książęcej mości życzyć. Jeśli jako szlachcic możesz wasza książęca mość zostać królem polskim, to jako książę Rzeszy Niemieckiej możesz i na godność cesarską być podniesiony. Tak ci daleko lub blisko do jednego jak do drugiego, a kto ci tego nie życzy, niech wstanie, wnet go tu na szable weźmiem. Tu zwrócił się do biesiadników: - Wstań, kto nie życzysz cesarskiej niemieckiej korony panu wojewodzie wileńskiemu! Oczywiście nikt nie wstał. Nie śmiano się już również, bo w głosie pana Szczanieckiego tyle było bezczelnej złośliwości, że wszystkich ogarnął mimowolny niepokój, co też się stanie… Lecz nie stało się nic, jeno ochota do uczty się popsuła. Próżno służba dworska napełniała co chwila kielichy. Wino nie mogło rozpędzić posępnych myśli w głowach ucztujących ani coraz większego niepokoju. Radziwiłł z trudnością również pokrywał złość, bo czuł, że dzięki toastom pana Szczanieckiego zmalał w oczach zebranej szlachty i że umyślnie lub niechcący szlachcic ów wszczepił przekonanie w zebraną szlachtę, iż wojewodzie wileńskiemu nie bliżej do wielkoksiążęcego tronu jak do korony niemieckiej. Wszystko obrócone było w żart, w pośmiewisko - a przecie uczta po to w znacznej części była wydana, aby umysły z przyszłym panowaniem radziwiłłowskim oswoić. Co więcej, chodziło Radziwiłłowi i o to, aby takie ośmieszenie jego nadziei nie oddziałało źle i na oficerów w sprawę wtajemniczonych. Jakoż na ich twarzach malowało się głębokie zniechęcenie.
(3) Jakoż na ich twarzach malowało się głębokie zniechęcenie. Ganchof spełniał kielich za kielichem i unikał wzroku książęcego, a Kmicic nie pił, ale patrzył w stół przed sobą z namarszczoną brwią, jak gdyby rozmyślał nad czym lub toczył walkę wewnętrzną. Radziwiłł zadrżał na myśl, że w tym umyśle lada chwila może zabłysnąć światło i wydobyć prawdę z cieniów, a wówczas ten oficer, stanowiący jedyne ogniwo łączące resztki polskich chorągwi ze sprawą radziwiłłowską, potarga owe ogniwo, choćby z nim razem miał sobie i serce z piersi wyszarpnąć. Kmicic aż nadto ciężył już Radziwiłłowi i gdyby nie to dziwne znaczenie, jakie nadał mu zbieg wypadków, byłby od dawna padł ofiarą swej zuchwałości i hetmańskiego gniewu. Ale książę mylił się, posądzając go w tej chwili o wrogie sprawie myśli, bo pan Andrzej cały był zajęty Oleńką i ową głęboką rozterką, jaka ich rozdzielała. Chwilami wydawało mu się, że kocha tę dziewczynę obok siedzącą więcej niż świat cały, to znów taką do niej odczuwał nienawiść, że zadałby jej śmierć, gdyby mógł - jej, ale zarazem i sobie. Życie tak mu się powikłało, że stało się dla tej prostej natury zbyt trudnym. Więc czuł to, co czuje dziki zwierz omotany siecią, z której nie może się wyplątać. Niespokojny i posępny nastrój całej uczty rozdrażniał go do najwyższego stopnia. Było mu po prostu nieznośnie. Uczta zaś posępniała z każdą chwilą. Obecnym wydawało się, że ucztują pod dachem z ołowiu, który wspiera się na ich głowach. Tymczasem nowy gość wszedł do sali. Książę ujrzawszy go zakrzyknął:
(4) Książę ujrzawszy go zakrzyknął: - To pan Suchaniec, od brata Bogusława! Pewno z listami? Nowo przybyły skłonił się nisko. - Tak jest, jaśnie oświecony książę!… Jadę prosto z Podlasia. - Dajże waćpan listy, a sam siadaj za stołem. Ichmościowie wybaczą, że czytania nie odłożę, choć przy uczcie siedzimy, bo mogą się znaleźć nowiny, którymi się będę chciał z waszmościami podzielić. Panie marszałku, proszę tam pamiętać o miłym pośle. To mówiąc książę wziął z rąk pana Suchańca paczkę listów i począł pospiesznie łamać pieczęć pierwszego z brzegu. Obecni utkwili ciekawe oczy w jego twarzy i starali się odgadnąć z niej treść pisma. Pierwszy list jednakże nie zwiastował widocznie nic pomyślnego, bo oblicze książęce zaszło krwią i oczy zabłysły mu dzikim gniewem. - Panowie bracia! - rzekł hetman - książę Bogusław donosi mi, że ci, co woleli się konfederować niż na nieprzyjaciela pod Wilno iść, teraz włości moje na Podlasiu pustoszą. Łatwiejże po wsiach z babami wojować!… Godni rycerze!… Ani słowa!… Nic to! Nagroda ich nie minie!… Po czym wziął drugi list, ale zaledwie nań okiem rzucił, twarz rozjaśniła mu się uśmiechem triumfu i radości. - Województwo sieradzkie poddało się Szwedom! - zakrzyknął - i w ślad za Wielkopolską przyjęło protekcję Karola Gustawa . A po chwili znowu: - Owóż ostatnia poczta! Dobra nasza, mości panowie! Jan Kazimierz pobit pod Widawą i Żarnowem!… Wojsko go odstępuje! Sam on na Kraków się cofa, Szwedzi idą za nim. Pisze mi brat, że i Kraków musi upaść. - Cieszmy się, mości panowie! - rzekł dziwnym głosem pan Szczaniecki. - Tak, cieszmy się! - powtórzył hetman nie zauważywszy tonu, jakim się Szczaniecki odezwał
(5) ...jakim się Szczaniecki odezwał. I radość biła od całej osoby książęcej, twarz stała się w jednej chwili jakby młodszą, oczy nabrały blasku; drżącymi ze szczęścia rękoma rozerwał pieczęć ostatniego listu, spojrzał, rozpromienił się cały jak słońce i krzyknął: - Warszawa wzięta!… Niech żyje Karol Gustaw! Tu dopiero spostrzegł, że wrażenie, jakie owe wiadomości wywierają na obecnych, jest zupełnie inne od tego, jakiego sam doznawał. Wszyscy bowiem siedzieli w milczeniu, spoglądając niepewnym wzrokiem przed siebie. Niektórzy marszczyli brwi, inni pozakrywali twarze rękoma. Nawet dworacy hetmańscy, nawet ludzie słabego ducha nie śmieli naśladować radości książęcej na wieść, że Warszawa wzięta, że Kraków upaść musi i że województwa jedno po drugim odstępują prawego pana i poddają się nieprzyjacielowi. Było przy tym coś potwornego w tym zadowoleniu, z jakim naczelny wódz połowy wojsk Rzeczypospolitej i jeden z najwyższych jej senatorów oznajmiał o jej klęskach. Książę zmiarkował, że trzeba złagodzić wrażenie. - Mości panowie - rzekł - pierwszy bym płakał razem z wami, gdyby szło o szkodę Rzeczypospolitej, ale tu Rzeczpospolita szkody nie ponosi, jeno pana zmienia. Zamiast niefortunnego Jana Kazimierza będzie miała wojownika wielkiego i szczęśliwego. Widzę już wszystkie wojny ukończone i nieprzyjaciół pobitych. - Ma wasza książęca mość rację! - odrzekł Szczaniecki. - Kubek w kubek to samo powiadali Radziejowski i Opaliński pod Ujściem. Cieszmy się, mości panowie! Na pohybel Janowi Kazimierzowi!… To rzekłszy pan Szczaniecki odsunął z łoskotem krzesło, wstał i wyszedł z sali. - Win najlepszych, jakie są w piwnicach! - zakrzyknął książę. Pan marszałek pobiegł spełnić rozkazy. W sali zawrzało jak w ulu. Gdy pierwsze wrażenie minęło, szlachta poczęła rozprawiać nad wiadomościami i dyskutować. Wypytywano pana Suchańca o szczegóły z Podlasia i przyległego Mazowsza, które już Szwedzi zajęli.
Tak się świetnie słucha... dotąd Sienkiewicza czytywałam jedynie; słucham, słucham, czysta przyjemność, a następnie pojawia się fragment po łacinie i za każdym razem zgrzyt. Ale mimo wsio - bardzo doceniam :-)
Ano właśnie... "...puellae", "...patriae"... czy nikt Lektorowi nie powiedział, jak to się wymawia? Były też i inne lapsusy ;) Ale fakt - słucha się przyjemnie :-).
Cóż, ściganie się z czasem na przyswojenie treści całego Potopu z największymi szczegółami jest okropne i prawie fizycznie bolesne, nawet jeśli chciałoby się przeczytać to dla siebie z własnej woli. Ale z takim lektorem to jest lepiej, niż znośne, naprawdę dziękuję
@@Chris-bv7pt można to powiedzieć o każdej książce, ja mówię o sytuacji gdzie trzeba zapamiętać absolutnie każdy detalik bo może pojawić się na kartkówce z lektury. Jest to zdecydowanie ponad zwykłe czytanie dla przyjemności albo dla faktu poflexowania się, że przeczytało się Potop
Janusz Radziwiłł mnie samego nawet przekonał podczas swej płomiennej mowy! Ale absolutnym panem Potopu jest Bogusław Radziwiłł! Pierwszy raz tu widziany mi się spodobał, i nie zawiódł potem, faworyt!
@@hubor3324 My tylko zaznaczamy niedoczytania w lektorze . Zaznaczamy je dla tego by ludzie mogli sobie doczytać i wiedzieć dokładnie co mają doczytać. By niczego nie przegapić skoro i tak słuchają audiobooka.
Ten gruby szlachic, opis Zagłoby przez Wołodyjowskiego r 17-->Zagłoba, Józwa Butrym-bez nogi, Wołodyjowski uratował Zagłobę przed Tatarami 18-->opis Szwedów
Jeśli lektor nie jest mistrzem w niuansowaniu brzmieniem i intonacją różnych osobowości, niech czyta jak narrator bo teraz efekt jest taki jakby podpity wozak z Bałut symulował głosem szlachcica.
#reklama
💸 Zgarnij bonus 🔟 zł z serwisu LetyShop! 💸
Aby otrzymać bonus 10zł wystarczy, że zarejestrujesz się w LettyShop z tego linku:
letyshops.com/pl/winwin?ww=32833704
a następnie zrobisz zakupy w sklepach internetowych na kwotę ponad 70zł w ciągu 30 dni od rejestracji.
Oprócz bonusu otrzymasz, częściowy zwrot kwoty zakupu.💸
☕️Tu możesz wesprzeć kanał 👉buycoffee.to/audiobooki-oraz-wiersze
📓E-book z opracowaniem tiny.pl/97c4x
📙Książka z opracowaniem: tiny.pl/97c4h
Є
Pp
😅o😮😊
😊😅aq Wqżqqxa
. mam uuhuuyû6uuuuuuuuuuuuyuyuuuu bo już użytkownikami UULU hub już uuu na ulicy uuhuuyû6uuuuuuuuuuuuyuyuuuu już uuuuum u
Co ö
.
P..
B. B by. B. B. B B B 😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊😅😊
Jak będziecie tak cicho siedzieć to wizja na jawie szybko się, spr,
końcówka rozdziału 20:
- A wspomnij czasem żołnierza, który choć nie miał do cię szczęścia, rad ci zawsze nieba przychylić! - dodał Wołodyjowski.
Po nich zbliżali się inni. Wreszcie przyszedł i pan Zagłoba.
- Przyjm, wdzięczny kwiatuszku, i od starego pożegnanie! Uściskaj panią Skrzetuską i moich basałyków. Setne to chłopy!
Zamiast odpowiedzi Oleńka chwyciła go za rękę i przycisnęła ją w milczeniu do ust.
Jedna z leprzysz książek! Ileż tu się dzieje, lepsze od niejednego filmu, a do tego wszystkiego wspaniały lektor ❤
końcówka rodziału 22:
„Zamilczę! - rzekła sobie. - Niech cierpi, na co zasłużył. Póki skruchy nie widzę, póty mam prawo potępiać…”
Po czym zwróciła wzrok ku Kmicicowi, jakby chcąc się przekonać, czy skruchy już w jego twarzy nie widać. Wtedy to właśnie nastąpiło spotkanie się ich oczu, po którym tak zawstydzili się oboje.
Skruchy Oleńka może w twarzy kawalera nie dojrzała, ale dojrzała ból i zmęczenie wielkie; dojrzała, że ta twarz była tak wybladła jak po chorobie; więc litość ją wzięła głęboka, łzy jej napływały przemocą do oczu i schyliła się jeszcze mocniej nad stołem, ażeby wzruszenia nie zdradzić.
A tymczasem uczta ożywiała się z wolna.
Z początku widocznie wszyscy byli pod ciężkim wrażeniem, lecz w miarę kielichów przybywało fantazji ucztującym. Gwar wzmagał się.
Na koniec książę wstał.
- Mości panowie, proszę o głos!
- Książę pan chce mówić!… Książę pan chce mówić! - wołano ze wszystkich stron.
- Pierwszy toast wznoszę za zdrowie najjaśniejszego króla szwedzkiego, który pomoc przeciw nieprzyjaciołom nam daje i władnąc tymczasem tą krainą, nie wprzód ją zda, aż spokój zaprowadzi. Wstańcie, mości panowie, bo to zdrowie pije się stojący.
Biesiadnicy wstali prócz niewiast i spełnili kielichy, ale bez okrzyków, bez zapału. Pan Szczaniecki z Dalnowa pomrukiwał coś do sąsiadów, a ci gryźli wąsy, by się nie rozśmiać, widocznie dworował sobie z króla szwedzkiego.
(reszta w odpowiedziach)
(1)
...widocznie dworował sobie z króla szwedzkiego.
Dopiero gdy książę wniósł drugie zdrowie „kochanych gości”, łaskawych na Kiejdany, którzy przybyli nawet i z dalekich stron, aby zaświadczyć o ufności swej w zamiary gospodarza - odpowiedział mu gromki okrzyk:
- Dziękujemy! Dziękujemy z serca!
- Zdrowie księcia pana!
- Naszego Hektora litewskiego!
- Niech żyje! Niech żyje książę hetman, wojewoda nasz!
Wtem pan Jurzyc, już trochę pijany, zakrzyknął całą siłą płuc:
- Niech żyje Janusz Pierwszy, wielki książę litewski!
Radziwiłł poczerwieniał cały jak panna, którą dziewosłębią
, ale zmiarkowawszy, że zgromadzeni milczą głucho i poglądają na niego ze zdumieniem, rzekł:
- W waszej i to mocy, ale za wcześnie mi waćpan życzysz, panie Jurzyc, za wcześnie!
- Niech żyje Janusz Pierwszy, wielki książę litewski! - powtórzył z uporem pijanego pan Jurzyc.
Pan Szczaniecki wstał z kolei i wzniósł kielich.
- Tak jest! - rzekł z zimną krwią. - Wielki książę litewski, król polski i cesarz niemiecki!
Znów nastała chwila milczenia - nagle biesiadnicy wybuchli naraz śmiechem. Oczy wyszły im na wierzch, wąsy poruszały się na zaczerwienionych twarzach i śmiech wstrząsał ich ciała, odbijał się od sklepień sali i trwał długo, a jak nagle powstał, tak nagle i obumarł na wszystkich ustach na widok twarzy hetmańskiej, która mieniła się jak tęcza.
Radziwiłł pohamował jednak straszny gniew, który pochwycił go za piersi, i rzekł:
- Wolne żarty, panie Szczaniecki!
(2)
- Wolne żarty, panie Szczaniecki!
Szlachcic wydął usta i nie zmieszany wcale odpowiedział:
- I to tron elekcyjny, a już też za wiele nie możem waszej książęcej mości życzyć. Jeśli jako szlachcic możesz wasza książęca mość zostać królem polskim, to jako książę Rzeszy Niemieckiej możesz i na godność cesarską być podniesiony. Tak ci daleko lub blisko do jednego jak do drugiego, a kto ci tego nie życzy, niech wstanie, wnet go tu na szable weźmiem.
Tu zwrócił się do biesiadników:
- Wstań, kto nie życzysz cesarskiej niemieckiej korony panu wojewodzie wileńskiemu!
Oczywiście nikt nie wstał. Nie śmiano się już również, bo w głosie pana Szczanieckiego tyle było bezczelnej złośliwości, że wszystkich ogarnął mimowolny niepokój, co też się stanie…
Lecz nie stało się nic, jeno ochota do uczty się popsuła. Próżno służba dworska napełniała co chwila kielichy. Wino nie mogło rozpędzić posępnych myśli w głowach ucztujących ani coraz większego niepokoju. Radziwiłł z trudnością również pokrywał złość, bo czuł, że dzięki toastom pana Szczanieckiego zmalał w oczach zebranej szlachty i że umyślnie lub niechcący szlachcic ów wszczepił przekonanie w zebraną szlachtę, iż wojewodzie wileńskiemu nie bliżej do wielkoksiążęcego tronu jak do korony niemieckiej. Wszystko obrócone było w żart, w pośmiewisko - a przecie uczta po to w znacznej części była wydana, aby umysły z przyszłym panowaniem radziwiłłowskim oswoić. Co więcej, chodziło Radziwiłłowi i o to, aby takie ośmieszenie jego nadziei nie oddziałało źle i na oficerów w sprawę wtajemniczonych. Jakoż na ich twarzach malowało się głębokie zniechęcenie.
(3)
Jakoż na ich twarzach malowało się głębokie zniechęcenie.
Ganchof spełniał kielich za kielichem i unikał wzroku książęcego, a Kmicic nie pił, ale patrzył w stół przed sobą z namarszczoną brwią, jak gdyby rozmyślał nad czym lub toczył walkę wewnętrzną. Radziwiłł zadrżał na myśl, że w tym umyśle lada chwila może zabłysnąć światło i wydobyć prawdę z cieniów, a wówczas ten oficer, stanowiący jedyne ogniwo łączące resztki polskich chorągwi ze sprawą radziwiłłowską, potarga owe
ogniwo, choćby z nim razem miał sobie i serce z piersi wyszarpnąć.
Kmicic aż nadto ciężył już Radziwiłłowi i gdyby nie to dziwne znaczenie, jakie nadał mu zbieg wypadków, byłby od dawna padł ofiarą swej zuchwałości i hetmańskiego gniewu. Ale książę mylił się, posądzając go w tej chwili o wrogie sprawie myśli, bo pan Andrzej cały był zajęty Oleńką i ową głęboką rozterką, jaka ich rozdzielała.
Chwilami wydawało mu się, że kocha tę dziewczynę obok siedzącą więcej niż świat cały, to znów taką do niej odczuwał nienawiść, że zadałby jej śmierć, gdyby mógł - jej, ale zarazem i sobie.
Życie tak mu się powikłało, że stało się dla tej prostej natury zbyt trudnym. Więc czuł to, co czuje dziki zwierz omotany siecią, z której nie może się wyplątać.
Niespokojny i posępny nastrój całej uczty rozdrażniał go do najwyższego stopnia. Było mu po prostu nieznośnie.
Uczta zaś posępniała z każdą chwilą. Obecnym wydawało się, że ucztują pod dachem z ołowiu, który wspiera się na ich głowach.
Tymczasem nowy gość wszedł do sali. Książę ujrzawszy go zakrzyknął:
(4)
Książę ujrzawszy go zakrzyknął:
- To pan Suchaniec, od brata Bogusława! Pewno z listami?
Nowo przybyły skłonił się nisko.
- Tak jest, jaśnie oświecony książę!… Jadę prosto z Podlasia.
- Dajże waćpan listy, a sam siadaj za stołem. Ichmościowie wybaczą, że czytania nie odłożę, choć przy uczcie siedzimy, bo mogą się znaleźć nowiny, którymi się będę chciał z waszmościami podzielić. Panie marszałku, proszę tam pamiętać o miłym pośle.
To mówiąc książę wziął z rąk pana Suchańca paczkę listów i począł pospiesznie łamać pieczęć pierwszego z brzegu.
Obecni utkwili ciekawe oczy w jego twarzy i starali się odgadnąć z niej treść pisma. Pierwszy list jednakże nie zwiastował widocznie nic pomyślnego, bo oblicze książęce zaszło krwią i oczy zabłysły mu dzikim gniewem.
- Panowie bracia! - rzekł hetman - książę Bogusław donosi mi, że ci, co woleli się konfederować niż na nieprzyjaciela pod Wilno iść, teraz włości moje na Podlasiu pustoszą. Łatwiejże po wsiach z babami wojować!… Godni rycerze!… Ani słowa!… Nic to! Nagroda ich nie minie!…
Po czym wziął drugi list, ale zaledwie nań okiem rzucił, twarz rozjaśniła mu się uśmiechem triumfu i radości.
- Województwo sieradzkie poddało się Szwedom! - zakrzyknął - i w ślad za Wielkopolską przyjęło protekcję Karola Gustawa
.
A po chwili znowu:
- Owóż ostatnia poczta! Dobra nasza, mości panowie! Jan Kazimierz pobit pod Widawą i Żarnowem!… Wojsko go odstępuje! Sam on na Kraków się cofa, Szwedzi idą za nim. Pisze mi brat, że i Kraków musi upaść.
- Cieszmy się, mości panowie! - rzekł dziwnym głosem pan Szczaniecki.
- Tak, cieszmy się! - powtórzył hetman nie zauważywszy tonu, jakim się Szczaniecki odezwał
(5)
...jakim się Szczaniecki odezwał.
I radość biła od całej osoby książęcej, twarz stała się w jednej chwili jakby młodszą, oczy nabrały blasku; drżącymi ze szczęścia rękoma rozerwał pieczęć ostatniego listu, spojrzał, rozpromienił się cały jak słońce i krzyknął:
- Warszawa wzięta!… Niech żyje Karol Gustaw!
Tu dopiero spostrzegł, że wrażenie, jakie owe wiadomości wywierają na obecnych, jest zupełnie inne od tego, jakiego sam doznawał. Wszyscy bowiem siedzieli w milczeniu, spoglądając niepewnym wzrokiem przed siebie. Niektórzy marszczyli brwi, inni pozakrywali twarze rękoma. Nawet dworacy hetmańscy, nawet ludzie słabego ducha nie śmieli naśladować radości książęcej na wieść, że Warszawa wzięta, że Kraków upaść musi i że województwa jedno po drugim odstępują prawego pana i poddają się nieprzyjacielowi.
Było przy tym coś potwornego w tym zadowoleniu, z jakim naczelny wódz połowy wojsk Rzeczypospolitej i jeden z najwyższych jej senatorów oznajmiał o jej klęskach. Książę zmiarkował, że trzeba złagodzić wrażenie.
- Mości panowie - rzekł - pierwszy bym płakał razem z wami, gdyby szło o szkodę Rzeczypospolitej, ale tu Rzeczpospolita szkody nie ponosi, jeno pana zmienia. Zamiast niefortunnego Jana Kazimierza będzie miała wojownika wielkiego i szczęśliwego. Widzę już wszystkie wojny ukończone i nieprzyjaciół pobitych.
- Ma wasza książęca mość rację! - odrzekł Szczaniecki. - Kubek w kubek to samo powiadali Radziejowski i Opaliński pod Ujściem. Cieszmy się, mości panowie! Na pohybel
Janowi Kazimierzowi!…
To rzekłszy pan Szczaniecki odsunął z łoskotem krzesło, wstał i wyszedł z sali.
- Win najlepszych, jakie są w piwnicach! - zakrzyknął książę.
Pan marszałek pobiegł spełnić rozkazy. W sali zawrzało jak w ulu. Gdy pierwsze wrażenie minęło, szlachta poczęła rozprawiać nad wiadomościami i dyskutować. Wypytywano pana Suchańca o szczegóły z Podlasia i przyległego Mazowsza, które już Szwedzi zajęli.
Piękna historia. Super lektor. Przenoszę się w tamte czasy jak tylko słucham. A POLSKIE spory jak dziś skopiowane.
nie pitol eskimosie
Masz rację!
Słucham trylogii szczególnie potopu i krzyżaków. Wypisz wymaluj , podobieństwo bardzo duże.
Tak się świetnie słucha... dotąd Sienkiewicza czytywałam jedynie; słucham, słucham, czysta przyjemność, a następnie pojawia się fragment po łacinie i za każdym razem zgrzyt. Ale mimo wsio - bardzo doceniam :-)
Ano właśnie... "...puellae", "...patriae"... czy nikt Lektorowi nie powiedział, jak to się wymawia? Były też i inne lapsusy ;) Ale fakt - słucha się przyjemnie :-).
Łacina jest ok, pod warunkiem, że poprawnie czytana. Lektor niestety chyba nigdy nie miał do czynienia z tym językiem czyta błędnie.
J😅
Cóż, ściganie się z czasem na przyswojenie treści całego Potopu z największymi szczegółami jest okropne i prawie fizycznie bolesne, nawet jeśli chciałoby się przeczytać to dla siebie z własnej woli. Ale z takim lektorem to jest lepiej, niż znośne, naprawdę dziękuję
To jest dla tych, co potrafią czytać nie tylko nagłówki i sms-y
@@Chris-bv7pt można to powiedzieć o każdej książce, ja mówię o sytuacji gdzie trzeba zapamiętać absolutnie każdy detalik bo może pojawić się na kartkówce z lektury. Jest to zdecydowanie ponad zwykłe czytanie dla przyjemności albo dla faktu poflexowania się, że przeczytało się Potop
Wspaniała uczta. Brawo
Nie każdy do tej części wytrwał...
Ja bym to mógł słuchać dzień i noc
Lecimy dalej
@@huligani0 tak
A to dopiero początek 😂
@@martinella-07 😭
Dzień dobry ja uwielbiam potop audiobook
Slucham drugi raz.
Dzieki. Slucham z przyjemnoscią.
Super Narrator.❤
Prywata ważniejsza od ojczyzny i tak cały czas Polska jest sprzedawana
Cytat ponadczasowy
7:04:49 tu się zaczyna rozdział 26
super przeczytane :)
dzięki:)
Janusz Radziwiłł mnie samego nawet przekonał podczas swej płomiennej mowy!
Ale absolutnym panem Potopu jest Bogusław Radziwiłł! Pierwszy raz tu widziany mi się spodobał, i nie zawiódł potem, faworyt!
Rozdział 22 nie jest dokończony, ponieważ w pewnym momencie przerywa i lektor przechodzi do 23
kicha i fuszerka
Są tak naprawdę dwa nie dokończone, dlatego lepiej dokończyć ten fragment czytając streszczenie lub oryginał
Jest problem jeszcze w 20 rozdziale , gdzie brakuje na końcu około 8 zdań.
Jezu ludzie co jest nie macie oczu czy co przecież to można sobie doczytać i tyle!
@@hubor3324 My tylko zaznaczamy niedoczytania w lektorze . Zaznaczamy je dla tego by ludzie mogli sobie doczytać i wiedzieć dokładnie co mają doczytać. By niczego nie przegapić skoro i tak słuchają audiobooka.
czemu tak 22 rozdział ścięło
Pan super czyta spokojnie człowiek może się skupić głos kojący
05.05 - 1:02:13
06.05 - 2:07:41
07.05 - 3:57:54
08.05 - koniec Tomu I
☕🍰 dziękuję 😄
Mozna bylo sie za to wziac wczesniej a nie 3 dni przed sprawdzianem
love it
7:04:51 rozdział 26
Dzień 3. Rozdział 16 skończony
Gratulacje
❤️
Dzień 5. Rozdział 21 skończony (miało być więcej)
Gratuluję
Ten gruby szlachic, opis Zagłoby przez Wołodyjowskiego r 17-->Zagłoba, Józwa Butrym-bez nogi, Wołodyjowski uratował Zagłobę przed Tatarami 18-->opis Szwedów
OK👍😉
3:36:11 166
5:11:09 190
2:53:43
które rozdziały są chyba nie pełne...
Dzień 5. Rozdział 26 skończony
You are too fast....
@@trewq_1342 i know
Podziwiam
Rozdział 22 jest ucięty. To duży błąd. I można bo zawsze naprawić.
7:04:55 rozdział 26
Dzień 6. Koniec Tomu I
Gratuluję 😉
3:22:50
Jeśli lektor nie jest mistrzem w niuansowaniu brzmieniem i intonacją różnych osobowości, niech czyta jak narrator bo teraz efekt jest taki jakby podpity wozak z Bałut symulował głosem szlachcica.
1:02:00
21:56
1:22:50
2:54:12
4:24:45
5:35:31
6:41:47
0:11
1:07:33
0:06
49:47
1:30:36
3:28:47
4:29:14
38:44
30:21
2:31:30
3:31:09
33212
kto słucha przed 2 klasą?
Dzień 4. Rozdział 16 skończony.
Gratuluję
3:15:26
4:54:46
7:20:19
7:11:20
0:69
1:82
4:20
6:66
21:37
mam tydzień na to :sob:
Witam w drużynie
6.50
3h
5.30
18 rozdzial
6.33
1.40
Biedny Kmicic
4.30
Świetny narrator, tylko szkoda, że nie przygotowany z podstawowej wymowy łacińskiej. To jego "patriae" aż boli 😉
2.30
dzień 2 rozdzial 14 skonczony
dzien 3 tom 1 skonczony
6h
2
41
Kmicic king 7:04:45
7:04:50 rozdział 26
1:40:00
3:15:23
7:05:00
3:19:38 5:04:21
3.30
7:04:57 rozdział 26
3:48:39
5:11:06
6:12:00
6:32:00
3:58:15
3.30
2:26:41
5:09:46
6:35:17
4:15:36
3:32:40
4:15:36
2:54:16
4:17:59
5:32:00
4:01:43
4:19:09
6:27:45
2:42:02
6:02:46
5:37:42
2:55:47
1:31:28
4:43:46
2:22:43