To co mnie zastanawia, to, dlaczego ZAWSZE w takich rozmowach kwestia seksu przed ślubem jest przedstawiana na zasadzie przeciwwagi czekania z seksem do ślubu z przygodą na jedną noc, gdzie oczywistym jest, że większość ludzi (a przynajmniej takich, którzy klikną i obejrzą ten film) doskonale wie i rozumie czemu przygody na jedną noc czy układy typu ‘friends with benefits’ są skazane na porażkę i zniszczenie sobie życia (takie jest moje zdanie), natomiast w większości przypadków kiedy ludzie mają takie rozterki, chodzi po prostu dosłownie o ‘seks przed ślubem’ czyli współżycie w stałym związku z partnerem którego kochamy i szanujemy- wtedy trzeba po prostu nazwać rzeczy po imieniu czyli powiedzieć, że kościół zabrania współżycia z kim innym niż mąż/ żona bo takie są zasady i tyle, bez dorabiania filozofii. Osobiście nie znam nikogo (mówię tu o osobach niewierzących), kto praktykuje przygody na jedną noc, natomiast 99% moich znajomych żyje w stałych związkach które zazwyczaj kończą się ślubem, więc raczej nie ma tu zastosowania argument o ‘nieszanowaniu się’ .Pozdrawiam 😊
Ależ tu właśnie chodzi o filozofię i przekonania związane z instytucją małżeństwa! 🙂 Bo pani 99% przypadków nie znaczy więcej, niż moje 99% przypadków osób, które używają przytoczonej argumentacji tylko do momentu rozstania. Tak więc każdy może spotkać się z najróżniejszymi sytuacjami, a pytanie jest o to jakie wyciągamy z tego wnioski i jakie formułujemy na tej podstawie zasady, w które wierzymy. Ja głęboko wierzę w koncepcję przymierza i to, że przywileje małżeńskie wiążą się ze zobowiązaniami. Nie kwestionuję, że niektórzy ludzie wybierają i przywileje i zobowiązania bez małżeństwa, ale dla mnie właśnie to jest małżeństwem i nie widzę powodu, aby tego nie formalizować, skoro jest to “pewne i na całe życie”. Dlaczego ktoś ma opór wobec ślubowania sobie do końca życia, a wybiera taki sposób budowania związku, to już musiałby powiedzieć ktoś, kto ma do tego dorobioną swoją “filozofię” 💁🏻♂️
Jednocześnie jestem w stanie zrozumieć, że przejście od razu do skrajnego przypadku “przygody na jedną noc” może do pani nie przemawiać, ale z uwagi na to, że docieram w dużym stopniu do młodego pokolenia czuję odpowiedzialność, aby komunikować szacunek do własnego ciała, troskę o zdrowie emocjonalne oraz mądre i świadome rozpoczynanie pożycia seksualnego. Bardzo dziękuję za zabranie głosu i pozdrawiam 👋
Szkoda że nikt nie podejmuje problemu wywieranej presji związanej z szukaniem partnera wyłącznie ze środowiska kościelnego. Sama jestem w sytuacji gdzie wychowałam się w kościele. Jednak patrząc prawdzie w oczy w kościele nie ma praktycznie żadnych chłopaków a jeśli już są to pojedyncze osoby często zagubione i nie nadające się do związku. W moim kościele jest około 50 osób i tylko 10 mężczyzn najczęściej w średnim wieku i żonatych. Każda z nas by chciała i marzy o wierzącym mężu jednak często jest to nie realne ponieważ mężczyzn nie ma w kościele i nie ciągnie do tego środowiska, nie wiem z czego to wynika, przez co prawdopodobieństwo poznania kogoś w kościele zmniejsza się do zera. Tym samym wiąże się to z byciem singlem i to nie z własnego wyboru tylko związanym z brakiem chłopaków do wyboru ze środowiska kościelnego. Sama znam przypadki gdzie dziewczyny w kościele czekają do 30 bo nie mogą znaleźć wierzącego partnera i czekają na księcia z bajki modląc się o męża który nie wiadomo czy kiedykolwiek się pojawi co może się równać z tym że zostaną stara panna co jest częstym zjawiskiem w kościele. Jednak z mojej obserwacji każdy chłopak z poza kościoła jest zły i nie akceptowany przez społeczność, co jest bardzo smutne, bo życie nie jest zerojedynkowe i nie powinniśmy oceniać osób które nie chodzą do kościoła jako gorsze i złe, bo wcale tak nie jest. Nie raz poznałam wiele osób z dobrym sercem z poza kręgu kościelnego. Więc jak to jest czy Bóg się na nas obraża że mamy chłopaka ze świata? Który dobrze nas traktuje i sprawia że jesteśmy szczęśliwe czy w takim przypadku mamy go odrzucać i czekać na wierzącego faceta? Sama jestem kościelnem dzieckiem obecnie po 5 latach związków zaręczyłam się z niewierzącym chłopakiem, który akceptuje moją wiarę był parę razy w kościele i nigdy nie powiedział złego słowa odnośnie mojej relacji z Bogiem. Modłę się o niego i mam nadzieję że kiedyś się nawróci. Mimo to reakcja moich rodziców na zaręczyny strasznie mnie zasmuciła nie ucieszyli się z tego faktu raczej byli na mnie źli i załamani można było odczuć atmosferę obawy z ich strony że ja zmarnuje sobie życie z niewidzącą osobą, ale przecież nikt nie chce być sam każdy chce założyć rodzinę i nie czekać z tym do 30. Wiadomo takie rzeczy się zdarzają, że znajdziesz wierzącą osobę po 30 roku życia, ale nie za często to się zdąża. Wiem, że Bóg ma dla każdego wszystko w swoim czasie. Mimo to takie podejście na maksa mnie odrzuca ostatnio od społeczności kościelnych, taki brak tolerancji do ludzi z poza wspólnoty. Mega to smutne że jesteśmy oceniani przez swoje wybory jeśli one są pochwalne przez kościół to jest ok ale jeśli nie są to już się pojawia problem.
Wiesz blisko mi do tego co piszesz. Też poza Kościołem widzę bardziej zaradnych i zdolnych do budowania relacji mężczyzn i w ogóle więcej singlow. Idealna sytuacja byłby związek dwóch nawroconych osób ale właśnie jak piszesz statystyki mówią same za siebie...
Hej, doskonale rozumiem. Będąc singielką i osobą szczerze nawróconą do Boga, nie widziałam kandydatów na męża w kościele, wręcz byłam zdegustowana po prostu ich brakiem, albo stanem tych co są, jak również silnym mizoginizmem i seksizmem panującym wśród nich. Jednakże, chcę powiedzieć, że Bóg zawsze ale to zawsze wie lepiej i wie co jest dla nas dobre. Nawet jeśli potencjalnie facet wydaje się być zaradny i ogarnięty, bardziej niż ci ze środowiska kościelnego, to nadal brakuje mu tej najważniejszej cząstki, czyli bycia nowonarodzonym człowiekiem. I to decyduje o wszystkim innym, decyduje o tym co robisz gdy zachoruje ci najbliższa osoba, co robisz w dziedzinie finansów, jak wygląda Twoje życie na codzień. Dziś mogę powiedzieć, że są ale to naprawdę SĄ i istnieją super faceci w kościele, i jeden z nich jest dzisiaj moim mężem i ojcem mojej córeczki. Nie poddawajmy się. Choć czekanie jest naprawdę fatalne, a bywa i tak że stan facetów w kościele nas dobija, naprawdę czekanie na właściwą osobę, zaradną, ogarniętą i nowonarodzoną jest tego warte :)
10 місяців тому+3
@wera912 Chyba właśnie podejmujemy ten temat - dokładnie w 8:16 ☺️ Bardzo nam przykro, jeśli doświadczyłaś odrzucenia lub raniących reakcji ze strony osób wierzących. W Społeczność Miasto promujemy budowanie związków spójnych światopoglądowo, jednocześnie odrzucamy religijny ostracyzm. To nie pogląd jest raniący, a sposób jego komunikacji i reakcja, kiedy ktoś decyduje się na inną drogę. Tak jak pastor wspomniał w nagraniu w Mieście w takich sytuacjach staramy skupić się na wartościach i przekonaniach osoby wierzącej, zamiast zajmować się ocenianiem partnera. Każdy ostatecznie podejmuje samodzielnie decyzje, które respektujemy. Tak rozumiemy zdrowe życie wspólnotowe.
Wera912 przytulam i rozumiem, ja znalazłam cudownego męża poza kościołem, który jest spełnieniem więcej niż moich własnych oczekiwań, i tez spotkałam się z odrzuceniem rodziców co do tego jako dziecko wychowane w kościele. Ale tysiąc razy bardziej wole żyć pełnia życia w związku pełnym miłości zaradności finansowej, z kimś kto jest moim partnerem i wsparciem, niż być sfrustrowana 30 latka czekając na kogoś kto nie istnieje bo statystycznie go po prostu nie ma postawić kreskę na życiu rodzinnym i udawać „single z powołania” ktory jedyne o czym marzy to stworzenie cudownego domu dla swojego związku i dzieci.
Czy szukanie kogoś ze swojego wierzącego stada nie jest jednak skazane w wielu przypadkach na porażkę? Niestety statystycznie jest dużo więcej kobiet w kościołach, często bardzo ogarniętych, wykształconych z głowa na karku. A mężczyzn z taka sama charyzma i obdarowaniem a przy tym ogarnięciu życiowym i wzbudzającym zaufanie ze świecą szukać… wiec czy to rzeczywiście wola boża ze ktoś nie może nikogo znaleźć i jest singlem czy raczej okrutna statystyka gdzie nawet przeciętni faceci byleby wierzący mogą przebierać w morzu kobiet.
10 місяців тому+3
Zdecydowanie okrutna statystyka i olbrzymi problem z duchowością wśród mężczyzn 💔 Jednocześnie ta statystyka wynika również z wielu lat podziałów między chrześcijanami różnych wyznań. W Społeczność Miasto zachęcamy członków do relacji i kontaktów z wieloma środowiskami, nie tylko protestanckimi, co na pewno “poszerza rynek” 😅 Ale wciąż statystyki są niekorzystne dla kobiet… Jednak nie są one wolą Bożą, a wolą mężczyzn, którzy w wielu przypadkach po prostu odpuszczają na tym polu 😔
Bardzo ważny i cenny filmik!
To co mnie zastanawia, to, dlaczego ZAWSZE w takich rozmowach kwestia seksu przed ślubem jest przedstawiana na zasadzie przeciwwagi czekania z seksem do ślubu z przygodą na jedną noc, gdzie oczywistym jest, że większość ludzi (a przynajmniej takich, którzy klikną i obejrzą ten film) doskonale wie i rozumie czemu przygody na jedną noc czy układy typu ‘friends with benefits’ są skazane na porażkę i zniszczenie sobie życia (takie jest moje zdanie), natomiast w większości przypadków kiedy ludzie mają takie rozterki, chodzi po prostu dosłownie o ‘seks przed ślubem’ czyli współżycie w stałym związku z partnerem którego kochamy i szanujemy- wtedy trzeba po prostu nazwać rzeczy po imieniu czyli powiedzieć, że kościół zabrania współżycia z kim innym niż mąż/ żona bo takie są zasady i tyle, bez dorabiania filozofii. Osobiście nie znam nikogo (mówię tu o osobach niewierzących), kto praktykuje przygody na jedną noc, natomiast 99% moich znajomych żyje w stałych związkach które zazwyczaj kończą się ślubem, więc raczej nie ma tu zastosowania argument o ‘nieszanowaniu się’ .Pozdrawiam 😊
Ależ tu właśnie chodzi o filozofię i przekonania związane z instytucją małżeństwa! 🙂 Bo pani 99% przypadków nie znaczy więcej, niż moje 99% przypadków osób, które używają przytoczonej argumentacji tylko do momentu rozstania. Tak więc każdy może spotkać się z najróżniejszymi sytuacjami, a pytanie jest o to jakie wyciągamy z tego wnioski i jakie formułujemy na tej podstawie zasady, w które wierzymy. Ja głęboko wierzę w koncepcję przymierza i to, że przywileje małżeńskie wiążą się ze zobowiązaniami. Nie kwestionuję, że niektórzy ludzie wybierają i przywileje i zobowiązania bez małżeństwa, ale dla mnie właśnie to jest małżeństwem i nie widzę powodu, aby tego nie formalizować, skoro jest to “pewne i na całe życie”. Dlaczego ktoś ma opór wobec ślubowania sobie do końca życia, a wybiera taki sposób budowania związku, to już musiałby powiedzieć ktoś, kto ma do tego dorobioną swoją “filozofię” 💁🏻♂️
Jednocześnie jestem w stanie zrozumieć, że przejście od razu do skrajnego przypadku “przygody na jedną noc” może do pani nie przemawiać, ale z uwagi na to, że docieram w dużym stopniu do młodego pokolenia czuję odpowiedzialność, aby komunikować szacunek do własnego ciała, troskę o zdrowie emocjonalne oraz mądre i świadome rozpoczynanie pożycia seksualnego.
Bardzo dziękuję za zabranie głosu i pozdrawiam 👋
Bardzo fajnie podjęty temat 🙌🏻
Szkoda że nikt nie podejmuje problemu wywieranej presji związanej z szukaniem partnera wyłącznie ze środowiska kościelnego. Sama jestem w sytuacji gdzie wychowałam się w kościele. Jednak patrząc prawdzie w oczy w kościele nie ma praktycznie żadnych chłopaków a jeśli już są to pojedyncze osoby często zagubione i nie nadające się do związku. W moim kościele jest około 50 osób i tylko 10 mężczyzn najczęściej w średnim wieku i żonatych. Każda z nas by chciała i marzy o wierzącym mężu jednak często jest to nie realne ponieważ mężczyzn nie ma w kościele i nie ciągnie do tego środowiska, nie wiem z czego to wynika, przez co prawdopodobieństwo poznania kogoś w kościele zmniejsza się do zera. Tym samym wiąże się to z byciem singlem i to nie z własnego wyboru tylko związanym z brakiem chłopaków do wyboru ze środowiska kościelnego. Sama znam przypadki gdzie dziewczyny w kościele czekają do 30 bo nie mogą znaleźć wierzącego partnera i czekają na księcia z bajki modląc się o męża który nie wiadomo czy kiedykolwiek się pojawi co może się równać z tym że zostaną stara panna co jest częstym zjawiskiem w kościele. Jednak z mojej obserwacji każdy chłopak z poza kościoła jest zły i nie akceptowany przez społeczność, co jest bardzo smutne, bo życie nie jest zerojedynkowe i nie powinniśmy oceniać osób które nie chodzą do kościoła jako gorsze i złe, bo wcale tak nie jest. Nie raz poznałam wiele osób z dobrym sercem z poza kręgu kościelnego. Więc jak to jest czy Bóg się na nas obraża że mamy chłopaka ze świata? Który dobrze nas traktuje i sprawia że jesteśmy szczęśliwe czy w takim przypadku mamy go odrzucać i czekać na wierzącego faceta? Sama jestem kościelnem dzieckiem obecnie po 5 latach związków zaręczyłam się z niewierzącym chłopakiem, który akceptuje moją wiarę był parę razy w kościele i nigdy nie powiedział złego słowa odnośnie mojej relacji z Bogiem. Modłę się o niego i mam nadzieję że kiedyś się nawróci. Mimo to reakcja moich rodziców na zaręczyny strasznie mnie zasmuciła nie ucieszyli się z tego faktu raczej byli na mnie źli i załamani można było odczuć atmosferę obawy z ich strony że ja zmarnuje sobie życie z niewidzącą osobą, ale przecież nikt nie chce być sam każdy chce założyć rodzinę i nie czekać z tym do 30. Wiadomo takie rzeczy się zdarzają, że znajdziesz wierzącą osobę po 30 roku życia, ale nie za często to się zdąża. Wiem, że Bóg ma dla każdego wszystko w swoim czasie. Mimo to takie podejście na maksa mnie odrzuca ostatnio od społeczności kościelnych, taki brak tolerancji do ludzi z poza wspólnoty. Mega to smutne że jesteśmy oceniani przez swoje wybory jeśli one są pochwalne przez kościół to jest ok ale jeśli nie są to już się pojawia problem.
Wiesz blisko mi do tego co piszesz. Też poza Kościołem widzę bardziej zaradnych i zdolnych do budowania relacji mężczyzn i w ogóle więcej singlow.
Idealna sytuacja byłby związek dwóch nawroconych osób ale właśnie jak piszesz statystyki mówią same za siebie...
Hej, doskonale rozumiem. Będąc singielką i osobą szczerze nawróconą do Boga, nie widziałam kandydatów na męża w kościele, wręcz byłam zdegustowana po prostu ich brakiem, albo stanem tych co są, jak również silnym mizoginizmem i seksizmem panującym wśród nich. Jednakże, chcę powiedzieć, że Bóg zawsze ale to zawsze wie lepiej i wie co jest dla nas dobre. Nawet jeśli potencjalnie facet wydaje się być zaradny i ogarnięty, bardziej niż ci ze środowiska kościelnego, to nadal brakuje mu tej najważniejszej cząstki, czyli bycia nowonarodzonym człowiekiem. I to decyduje o wszystkim innym, decyduje o tym co robisz gdy zachoruje ci najbliższa osoba, co robisz w dziedzinie finansów, jak wygląda Twoje życie na codzień. Dziś mogę powiedzieć, że są ale to naprawdę SĄ i istnieją super faceci w kościele, i jeden z nich jest dzisiaj moim mężem i ojcem mojej córeczki. Nie poddawajmy się. Choć czekanie jest naprawdę fatalne, a bywa i tak że stan facetów w kościele nas dobija, naprawdę czekanie na właściwą osobę, zaradną, ogarniętą i nowonarodzoną jest tego warte :)
@wera912 Chyba właśnie podejmujemy ten temat - dokładnie w 8:16 ☺️ Bardzo nam przykro, jeśli doświadczyłaś odrzucenia lub raniących reakcji ze strony osób wierzących. W Społeczność Miasto promujemy budowanie związków spójnych światopoglądowo, jednocześnie odrzucamy religijny ostracyzm. To nie pogląd jest raniący, a sposób jego komunikacji i reakcja, kiedy ktoś decyduje się na inną drogę.
Tak jak pastor wspomniał w nagraniu w Mieście w takich sytuacjach staramy skupić się na wartościach i przekonaniach osoby wierzącej, zamiast zajmować się ocenianiem partnera. Każdy ostatecznie podejmuje samodzielnie decyzje, które respektujemy. Tak rozumiemy zdrowe życie wspólnotowe.
Wera912 przytulam i rozumiem, ja znalazłam cudownego męża poza kościołem, który jest spełnieniem więcej niż moich własnych oczekiwań, i tez spotkałam się z odrzuceniem rodziców co do tego jako dziecko wychowane w kościele. Ale tysiąc razy bardziej wole żyć pełnia życia w związku pełnym miłości zaradności finansowej, z kimś kto jest moim partnerem i wsparciem, niż być sfrustrowana 30 latka czekając na kogoś kto nie istnieje bo statystycznie go po prostu nie ma postawić kreskę na życiu rodzinnym i udawać „single z powołania” ktory jedyne o czym marzy to stworzenie cudownego domu dla swojego związku i dzieci.
Czy szukanie kogoś ze swojego wierzącego stada nie jest jednak skazane w wielu przypadkach na porażkę? Niestety statystycznie jest dużo więcej kobiet w kościołach, często bardzo ogarniętych, wykształconych z głowa na karku. A mężczyzn z taka sama charyzma i obdarowaniem a przy tym ogarnięciu życiowym i wzbudzającym zaufanie ze świecą szukać… wiec czy to rzeczywiście wola boża ze ktoś nie może nikogo znaleźć i jest singlem czy raczej okrutna statystyka gdzie nawet przeciętni faceci byleby wierzący mogą przebierać w morzu kobiet.
Zdecydowanie okrutna statystyka i olbrzymi problem z duchowością wśród mężczyzn 💔 Jednocześnie ta statystyka wynika również z wielu lat podziałów między chrześcijanami różnych wyznań. W Społeczność Miasto zachęcamy członków do relacji i kontaktów z wieloma środowiskami, nie tylko protestanckimi, co na pewno “poszerza rynek” 😅 Ale wciąż statystyki są niekorzystne dla kobiet… Jednak nie są one wolą Bożą, a wolą mężczyzn, którzy w wielu przypadkach po prostu odpuszczają na tym polu 😔