Dzięki Panu Profesorowi przeczytałem prawie cały III tom Potopu, czego wcale nie żałuję bo pióro światowego lotu, aczkolwiek ta rozmowa jest w II tomie :)
Rozmowa była prowadzona w niemieckim języku. Kmicic nie tracił z niej ani jednego słowa. - Ekscelencyo, - odpowiedział Wrzeszczowicz - co się stało, to się stać musiało. - Może być; trudno jednak nie mieć kompasyi dla tej potęgi, która w oczach naszych upadła i kto nie jest Szwedem, boleć nad tem musi. - Ja nie jestem Szwedem, ale gdy sami Polacy nie boleją, nie poczuwam się i ja do tego - odparł Wrzeszczowicz. Lisola spojrzał na niego uważnie. - Prawda, że nazwisko waszmości nie szwedzkie. Z jakiego narodu, proszę? - Jestem Czech. - Proszę! Zatem cesarza niemieckiego poddany?... Więc zpod jednego pana jesteśmy. - Jestem w służbie najjaśniejszego króla szwedzkiego - odrzekł z ukłonem Wrzeszczowicz. - Nie chcę ja bynajmniej tej służbie ubliżyć, - odparł Lisola - ale takie służby bywają przemijające, będąc zaś poddanym naszego miłościwego pana, gdziekolwiek waszmośćbyś był, komukolwiekbyś służył, nie możesz kogo innego za przyrodzonego zwierzchnika uważać. - Tego nie neguję. - Więc też powiem szczerze waszmości, że pan nasz boleje nad tą prześwietną Rzecząpospolitą, nad losem wspaniałego jej monarchy i nie może łaskawem, ani chętnem okiem spoglądać na tych swoich poddanych, którzy się do ostatecznej ruiny przyjaznego państwa przykładają. Co waszmości uczynili Polacy, że im taką nieżyczliwość okazujesz?... - Ekscelencyo! siła mógłbym na to odpowiedzieć, ale obawiam się nadużyć cierpliwości waszej ekscelencyi. - Waszmość wydajesz mi się być nietylko znamienitym oficerem, ale i rozumnym człowiekiem, a mnie mój urząd nakazuje patrzeć, słuchać, o racye wypytywać; mów więc waszmość, choćby najobszerniej i nie obawiaj się znużyć mej cierpliwości. Owszem, jeśli zgłosisz się kiedy do służby cesarskiej, czego ci najmocniej życzę, znajdziesz wasza mość we mnie przyjaciela, który cię wytłómaczy i racye twoje powtórzy, jeśliby ci za złe twoję dzisiejszą służbę poczytać chciano. - Tedy wypowiem wszystko, co mam na myśli. Jako wielu szlachty, młodszych synów, tak i ja musiałem fortuny poza granicami kraju szukać, przybyłem więc tutaj, gdzie i naród jest mojemu pokrewny i cudzoziemców chętnie do służby zażywają. - Źle waszę mość przyjęto? - Dano mi żupy solne w zawiadywanie. Znalazłem przystęp do chleba, do ludzi i do samego króla. Obecnie służę Szwedom, a jednak, gdyby mnie kto za niewdzięcznika chciał poczytać, wręczbym mu musiał zanegować. - A to z jakich racyj? - A z jakich racyj można więcej ode mnie wymagać, niż od Polaków samych? Gdzie są dziś Polacy? Gdzie senatorowie tego królestwa, książęta, magnaci, szlachta, rycerstwo, jeśli nie w obozie szwedzkim? A przecie oni to pierwsi powinni wiedzieć, co im czynić należy, gdzie zbawienie, a gdzie zguba dla ich ojczyzny. Ja idę za nimi, więc któryż z nich ma mnie prawo nazwać niewdzięcznikiem? Czemuto ja, cudzoziemiec, mam być wierniejszym królowi polskiemu i Rzeczypospolitej, niż oni sami? Czemu miałbym pogardzać tą służbą, o którą oni sami się proszą? Lisola nie odrzekł nic. Wsparł głowę na ręku i zamyślił się. Zdawałoby się, że słucha poświstu wiatru i szumu jesiennego dżdżu, który począł zacinać w okna karczmy. - Mów waszmość dalej: - rzekł wreszcie - zaprawdę, szczególne rzeczy mi mówisz. - Ja szukam fortuny tam, gdzie ją znaleść mogę, - rzekł Wrzeszczowicz - a że ten naród ginie, nie potrzebuję się o to więcej troszczyć od niego samego. Zresztą, choćbym się troszczył, nicby to nie pomogło, bo oni zginąć muszą? - A to dlaczego? - Najprzód dlatego, że sami tego chcą; powtóre, że na to zasługują. Ekscelencyo! jestli na świecie drugi kraj, gdzieby tyle nieładu i swawoli dopatrzeć można?... Co tu za rząd? Król nie rządzi, bo mu nie dają... Sejmy nie rządzą, bo je rwą... Niemasz wojska, bo podatków płacić nie chcą; niemasz posłuchu, bo posłuch wolności się przeciwi; niemasz sprawiedliwości, bo wyroków niema komu egzekwować i każdy możniejszy je depce; niemasz w tym narodzie wierności, bo oto wszyscy pana swego opuścili; niemasz miłości do ojczyzny, bo ją Szwedowi oddali za obietnicę, że im postaremu w dawnej swawoli żyć nie przeszkodzi... Gdzieby indziej mogło się co podobnego przytrafić? Któryby w świecie naród nieprzyjacielowi do zawojowania własnej ziemi pomógł? Któryby tak króla opuścił, nie za tyraństwo, nie za złe uczynki, ale dlatego, że przyszedł drugi mocniejszy? Gdzie jest taki, coby prywatę więcej ukochał, a sprawę publiczną więcej podeptał? Co oni mają, ekscelencyo?... Niechże mi kto choć jednę cnotę wymieni: czy stateczność, czy rozum, czy przebiegłość, czy wytrwałość, czy wstrzemięźliwość? Co oni mają? Jazdę dobrą? tak! i nic więcej... To i Numidowie ze swej jazdy słynęli i Gallowie, jak to w rzymskich historykach czytać można, sławnego mieli komunika, a gdzież są? Zginęli, jak i ci zginąć muszą. Kto ich chce ratować, ten jeno czas próżno traci, bo oni sami nie chcą się ratować!... Jeno szaleni, swawolni, źli i przedajni tę ziemię zamieszkują! Wrzeszczowicz ostatnie słowa wymówił z prawdziwym wybuchem nienawiści, dziwnej w cudzoziemcu, który chleb znalazł wśród tego narodu; ale Lisola nie dziwił się. Wytrawny dyplomata znał świat i ludzi, wiedział, że kto nie umie płacić sercem swemu dobroczyńcy, ten gorliwie szuka w nim win, by niemi własną niewdzięczność osłonić. Zresztą może i przyznawał on słuszność Wrzeszczowiczowi, więc nie protestował; natomiast spytał nagle: - Panie Weyhard, czy waćpan jesteś katolikiem? Wrzeszczowicz zmieszał się. - Tak jest, ekscelencyo! - odpowiedział. - Słyszałem w Wieluniu, że są tacy, którzy namawiają j. kr. mość Karola Gustawa, ażeby klasztor Jasnogórski zajął... Czyto prawda? - Ekscelencyo! klasztor leży blisko szląskiej granicy, i Jan Kazimierz snadnie od niego zasiłki mieć może. Musimy go zająć, aby temu przeszkodzić... Jam pierwszy zwrócił na to uwagę i dlatego j. kr. mość mnie tę funkcyą powierzył. Tu Wrzeszczowicz urwał nagle, przypomniał sobie Kmicica, siedzącego w drugim końcu izby i podszedłszy ku niemu, spytał: - Panie kawalerze, rozumiesz poniemiecku? - Ani słowa, choćby mi kto zęby rwał! - odpowiedział pan Andrzej. - A to szkoda, bo chcieliśmy do rozmowy zaprosić. To rzekłszy, zwrócił się do Lisoli: - Jest tu obcy szlachcic, ale poniemiecku nie rozumie, możemy mówić swobodnie. - Nie mam nic tajnego do powiedzenia - odrzekł Lisola - ale ponieważ jestem także katolik, nie chciałbym, aby świętemu miejscu stała się jaka krzywda... Że zaś jestem pewien, iż i najjaśniejszy cesarz ten sam ma sentyment, tedy będę prosił j. kr. mości, aby mnichów oszczędził. A waćpan nie śpiesz się z zajmowaniem aż do nowej rezolucyi. - Mam wyraźne, chociaż tajemne instrukcye; waszej ekscelencyi tylko ich nie zatajam, bo cesarzowi, panu memu, zawsze chcę wiernie służyć. Mogę jednak waszę ekscelencyą w tem uspokoić, że świętemu miejscu żadna profanacya się nie stanie. Jam katolik... Lisola uśmiechnął się i chcąc prawdę z mniej doświadczonego człowieka wydobyć, spytał żartobliwie: - Ale skarbca mnichom przetrząśniecie? Nie będzie bez tego? Co? - To się może zdarzyć - odrzekł Wrzeszczowicz. - Najświętsza Panna talarów w przeorskiej skrzyni nie potrzebuje. Skoro wszyscy płacą, niechże i mnichy płacą. - A jeśli się będą bronili? Wrzeszczowicz rozśmiał się: - W tym kraju nikt się nie będzie bronił, a dzisiaj już i nie może się nikt bronić. Mieli potemu czas!... teraz zapóźno! - Zapóźno - powtórzył Lisola. Na tem skończyła się rozmowa. Po wieczerzy odjechali Kmicic pozostał sam. Byłato dla niego najgorsza noc ze wszystkich, jakie spędził od czasu wyjazdu z Kiejdan.
Z tą lekturą wyszło całkiem ciekawie. Może autor zrobiłby odcinek, w którym Profesor podałby taki "zestaw obowiązkowy" konkretnych lektur. Najlepiej z krótkim komentarzem o każdej. Wiadomo ,że byłby to wybór absolutnie subiektywny i ograniczony do np. 10.
Państwo wspiera plutokrację". Plutokracja wspiera państwo.Układ wzajemny. Wszystko koszetem obywatela-konsumenta. Następuje monopol duszący wszelką prywatną inicjatywę.Nastaje regres i niewolnictwo.
Powieść o tym, czym jest komprador i gospodarka kompradorska to "Nostromo" Josepha Conrada, naszego rodaka i polskiego patrioty, syna Powstańca Styczniowego.
Gdy nie zdajemy sobie sprawy gdzie jest wróg, tym on dla nas bardziej niebezpieczny. Podobnie z diabłem, Jjego dzieło tym gorsze, im więcej ludzi wierzy w jego nieistnienie.
Widziałam, jak "hieny z zagranicy" rzuciły się na Polskę po 1989 roku. Bo wtedy większość społeczeństwa polskiego była zupełnie zagubiona po ciemnościach PRL-u.
Czy ustawa z 7.02.2014 (Dz. U. 2014 z 11.03.2014, poz. 285, u podstawy której był druk sejmowy 1066) o możliwości zaangażowania sił zagranicznych w wewnętrzne sprawy Polski nie jest dowodem walki parlamentu z narodem?
Nic się nie zmieniło. Później Polacy nie chcieli płacić podatków na wojsko- i doszło do rozbiorów. Co ciekawe- do końca 18 wieku ani car ani król pruski nie gnębił Polaków podatkami. Przyszedł Napoleon- i potrafił wycisnąć z nas ostatnie soki. Czytałem, że jego wyzysk fiskalny oraz pobór Polaków do swojej armii sprawił, że po napoleońskiej zawierusze te tereny były zdewastowane gorzej niż po Powstaniu Styczniowym- po którym Rosjanie celowo doprowadzali polskie miasta do ruiny.
Pan Profesor tak śmiało krytykuje postawy Polaków i ich "spanie". Czy może ma on jakieś pomysły na wyjście z tej sytuacji?Co może zrobić każdy człowiek indywidualnie, ażeby sytuacja w Polsce uległa poprawie?
Nic! Dopuki nie zgłębimy treści Bibli to nic! Całe prawo jest w niej wyłożone więc nic bez Boga. Nie będzie nawet proga. Najgłupsi są katolicy do których i ja się zaliczm. Ale i mnie już z naszymi śmiechami jest już nie po drodze. Infantylność i brak logiki jest naszą chlubą A jeszcze trzeba śmiało zcierać się w dyskusjach i wykładach swe poglądy popierając je przykładami.
O! następny profesor gada jak ja od kilkudziesięciu lat mówię i komentuję. Właśnie wysłuchałem prof. Kieżunia. Chyba powinienem zostać nad profesorem. I też te katolickie skrzywienie.......poza tym zgadzam się z tym przekazem.
To nie żadne katolickie skrzywienie, tylko racjonalne myślenie i mądrość. W tej kwestii polecam wysłuchać część 4 tegoż cyklu, w której św. p. prof. Wolniewicz mówi o architekturze cywilizacji. Nawiasem mówiąc wszystko o czym mówił w ramach Głosu racjonalnego, z upływem czasu, bardziej zyskuje na aktualności. Niestety takich osobowości jak prof. Kieżun czy Wolniewicz dziś już próżno szukać, trzeba więc korzystać z ich mądrości chociaż dzięki zachowanym nagraniom, dopóki jeszcze są, bo i one niebawem mogą być ocenzurowane za niewygodną prawdę... Pozdrawiam
W sprawie islamu profesor ma absolutną rację. Jednak jeśli przejdziemy do wolnego rynku, to nie różni się wiele od lewaków, których tak bardzo krytykuje. Swobodny handel sprawia, że nie tylko robiący biznes ma korzyści ale również ci którzy korzystają z jego usług. To nie jest zero sum game, lecz sytuacja win-win, jak to mówią amerykanie i rozwój naszej cywilizacji jest tego przykładem. Przeciętna osoba w Polsce może dzisiaj cieszyć sie dobrobytem, który był dostępny dla królów, szlachty czy monarchów w przeszłości. W mysleniu ze wykupienie ziemi, czy firm przez obcokrajwcow jest czyms zlym, to rownie dobrze mozna by powiedziec, ze wykupienie firmy czy domu przez Łodzianina w Warszawie jest kolonializmem. To co profesor proponuje, to komunizm. Protekcjonizm własnego rynku, kontrolowana gospodarka przez państwo, czy wspieranie różnych gałęzi gospodarki. To się nie sprawdziło. Jeżeli coś jest państwowe to nie będzie działało, poniewaz ludzie nie maja motywacji aby troszczyc sie o cudze rzeczy.
W jakim Ty świecie żyjesz? Jeżeli Łodzianin kupi firmę w Warszawie albo odwrotnie, to ona będzie dalej prosperować, choćby została wchłonięta, a ludzie mieliby nadal pracę. Jeżeli Niemiec czy Francuz wykupi firmę w Polsce, to zyski z niej przeniesie do swego karaju lub ją zlikwiduje. Skutek tego taki, że Polacy zamiast u siebie zarabiać 4 - 5 tys., muszą emigrować i pracować w poniżających warunkach na chwałę obcych. A Polacy co najwyżej mogą od nich kupować towary. I dlatego Polska PO 26 latach zdrady jest tylko gospodarczym szkieletem, czyli kolonią. Kapitał nie ma narodowości, ale dobrze, jak jest w naszych rękach. Te 26 lat pseudoliberalnej propagandy jednak dał, jak widać, rezultaty.
paprica korps tak mysleli i nadal mysla komunisci. Pojedz na Kube i rzad robi wszystko zeby firmy pozostaly w rekach panstwa - efekt brak nawet papieru toaletowego. Sek jest w tym ze konkurencja jest dobra i zdrowa. Sztuczne bronienie swojego kraju przed obcym kapitalem tworzy po prostu kumnizm, ktorego glownym celem bylo ochronienie panstw przed "''krwiozerczym" kapitalizmem. Zapominasz jeszcze ze jak Niemiec inwestuje w Polsce to po pierwsze przywozi technologie, umiejetnosci organizacyjne, kapital na inwesytcje oraz konsumuje dobra materialne w Polsce (chociazby na rozbudowe firmy oraz jej funkcjonowanie). Dalej zalezy od Polakow czy beda w stanie tworzyc bardziej konkurencyjne firmy i dzieki temu konkurowac nie tylko w Polsce ale i na rynku miedzynarodowym. Sorry ale Twoje myslenie jest tak przestarzale, ze tylko mozna zlapac sie za glowe. Masz murzynska mentalnosc i faktycznie dla Ciebie to jest kolonializm i zyjesz w koloni. Jednak ludzie pelni energii i rozmachu widza potencjal i mozliwosci.
Czemu pan profesor, mimo faktu że zdaje sobie sprawę, iż Polską rządzą kompradorzy, nazywa dzisiejszy ustrój "kapitalizmem" zamiast "kapitalizmem kompradorskim"? Pan profesor uważa aborcję za morderstwo, jednak dopuszcza pan ją w trzech przypadkach, co argumentuje jako granica co jednych i drugich zadowoli ("ci, co ją łamią, dążą do wojny religijnej", jakoś tak pan powiedział), nie uważa pan, że filozofia powinna dążyć do prawdy, a nie do zadowolenia jednej i drugiej strony? Może Bóg da, że odpowiedź usłyszę.
I co w związku z tym? Komunista Marksa wykorzystuje, a marksita go rozumie. Co cie takiego boli, że ś.p. profesor się nim deklarował? Obawiam się, że źle rozumiesz definicję marksisty, "wieta" o tym?
JA KOCHAM PRAWDĘ. KOCHAM PANA PANIE BOGUSŁAWIE. Tylko bez żadnych podtestów.
Cóż to był za wspaniały umysł.
To jest Naprawdę Wybitny Umysł. Dziękuję Panie BOGUsławie.
Uwielbiam sluchac 'dziadka' Wolniewicza!
Odpoczywaj w spokoju professor
Dzięki Panu Profesorowi przeczytałem prawie cały III tom Potopu, czego wcale nie żałuję bo pióro światowego lotu, aczkolwiek ta rozmowa jest w II tomie :)
Profesor jest mężem stanu, takich ludzi Polska potrzebuje!!!!!
Rozmowa była prowadzona w niemieckim języku. Kmicic nie tracił z niej ani jednego słowa.
- Ekscelencyo, - odpowiedział Wrzeszczowicz - co się stało, to się stać musiało.
- Może być; trudno jednak nie mieć kompasyi dla tej potęgi, która w oczach naszych upadła i kto nie jest Szwedem, boleć nad tem musi.
- Ja nie jestem Szwedem, ale gdy sami Polacy nie boleją, nie poczuwam się i ja do tego - odparł Wrzeszczowicz.
Lisola spojrzał na niego uważnie.
- Prawda, że nazwisko waszmości nie szwedzkie. Z jakiego narodu, proszę?
- Jestem Czech.
- Proszę! Zatem cesarza niemieckiego poddany?... Więc zpod jednego pana jesteśmy.
- Jestem w służbie najjaśniejszego króla szwedzkiego - odrzekł z ukłonem Wrzeszczowicz.
- Nie chcę ja bynajmniej tej służbie ubliżyć, - odparł Lisola - ale takie służby bywają przemijające, będąc zaś poddanym naszego miłościwego pana, gdziekolwiek waszmośćbyś był, komukolwiekbyś służył, nie możesz kogo innego za przyrodzonego zwierzchnika uważać.
- Tego nie neguję.
- Więc też powiem szczerze waszmości, że pan nasz boleje nad tą prześwietną Rzecząpospolitą, nad losem wspaniałego jej monarchy i nie może łaskawem, ani chętnem okiem spoglądać na tych swoich poddanych, którzy się do ostatecznej ruiny przyjaznego państwa przykładają. Co waszmości uczynili Polacy, że im taką nieżyczliwość okazujesz?...
- Ekscelencyo! siła mógłbym na to odpowiedzieć, ale obawiam się nadużyć cierpliwości waszej ekscelencyi.
- Waszmość wydajesz mi się być nietylko znamienitym oficerem, ale i rozumnym człowiekiem, a mnie mój urząd nakazuje patrzeć, słuchać, o racye wypytywać; mów więc waszmość, choćby najobszerniej i nie obawiaj się znużyć mej cierpliwości. Owszem, jeśli zgłosisz się kiedy do służby cesarskiej, czego ci najmocniej życzę, znajdziesz wasza mość we mnie przyjaciela, który cię wytłómaczy i racye twoje powtórzy, jeśliby ci za złe twoję dzisiejszą służbę poczytać chciano.
- Tedy wypowiem wszystko, co mam na myśli. Jako wielu szlachty, młodszych synów, tak i ja musiałem fortuny poza granicami kraju szukać, przybyłem więc tutaj, gdzie i naród jest mojemu pokrewny i cudzoziemców chętnie do służby zażywają.
- Źle waszę mość przyjęto?
- Dano mi żupy solne w zawiadywanie. Znalazłem przystęp do chleba, do ludzi i do samego króla. Obecnie służę Szwedom, a jednak, gdyby mnie kto za niewdzięcznika chciał poczytać, wręczbym mu musiał zanegować.
- A to z jakich racyj?
- A z jakich racyj można więcej ode mnie wymagać, niż od Polaków samych? Gdzie są dziś Polacy? Gdzie senatorowie tego królestwa, książęta, magnaci, szlachta, rycerstwo, jeśli nie w obozie szwedzkim? A przecie oni to pierwsi powinni wiedzieć, co im czynić należy, gdzie zbawienie, a gdzie zguba dla ich ojczyzny. Ja idę za nimi, więc któryż z nich ma mnie prawo nazwać niewdzięcznikiem? Czemuto ja, cudzoziemiec, mam być wierniejszym królowi polskiemu i Rzeczypospolitej, niż oni sami? Czemu miałbym pogardzać tą służbą, o którą oni sami się proszą?
Lisola nie odrzekł nic. Wsparł głowę na ręku i zamyślił się. Zdawałoby się, że słucha poświstu wiatru i szumu jesiennego dżdżu, który począł zacinać w okna karczmy.
- Mów waszmość dalej: - rzekł wreszcie - zaprawdę, szczególne rzeczy mi mówisz.
- Ja szukam fortuny tam, gdzie ją znaleść mogę, - rzekł Wrzeszczowicz - a że ten naród ginie, nie potrzebuję się o to więcej troszczyć od niego samego. Zresztą, choćbym się troszczył, nicby to nie pomogło, bo oni zginąć muszą?
- A to dlaczego?
- Najprzód dlatego, że sami tego chcą; powtóre, że na to zasługują. Ekscelencyo! jestli na świecie drugi kraj, gdzieby tyle nieładu i swawoli dopatrzeć można?... Co tu za rząd? Król nie rządzi, bo mu nie dają... Sejmy nie rządzą, bo je rwą... Niemasz wojska, bo podatków płacić nie chcą; niemasz posłuchu, bo posłuch wolności się przeciwi; niemasz sprawiedliwości, bo wyroków niema komu egzekwować i każdy możniejszy je depce; niemasz w tym narodzie wierności, bo oto wszyscy pana swego opuścili; niemasz miłości do ojczyzny, bo ją Szwedowi oddali za obietnicę, że im postaremu w dawnej swawoli żyć nie przeszkodzi... Gdzieby indziej mogło się co podobnego przytrafić? Któryby w świecie naród nieprzyjacielowi do zawojowania własnej ziemi pomógł? Któryby tak króla opuścił, nie za tyraństwo, nie za złe uczynki, ale dlatego, że przyszedł drugi mocniejszy? Gdzie jest taki, coby prywatę więcej ukochał, a sprawę publiczną więcej podeptał? Co oni mają, ekscelencyo?... Niechże mi kto choć jednę cnotę wymieni: czy stateczność, czy rozum, czy przebiegłość, czy wytrwałość, czy wstrzemięźliwość? Co oni mają? Jazdę dobrą? tak! i nic więcej... To i Numidowie ze swej jazdy słynęli i Gallowie, jak to w rzymskich historykach czytać można, sławnego mieli komunika, a gdzież są? Zginęli, jak i ci zginąć muszą. Kto ich chce ratować, ten jeno czas próżno traci, bo oni sami nie chcą się ratować!... Jeno szaleni, swawolni, źli i przedajni tę ziemię zamieszkują!
Wrzeszczowicz ostatnie słowa wymówił z prawdziwym wybuchem nienawiści, dziwnej w cudzoziemcu, który chleb znalazł wśród tego narodu; ale Lisola nie dziwił się. Wytrawny dyplomata znał świat i ludzi, wiedział, że kto nie umie płacić sercem swemu dobroczyńcy, ten gorliwie szuka w nim win, by niemi własną niewdzięczność osłonić. Zresztą może i przyznawał on słuszność Wrzeszczowiczowi, więc nie protestował; natomiast spytał nagle:
- Panie Weyhard, czy waćpan jesteś katolikiem?
Wrzeszczowicz zmieszał się.
- Tak jest, ekscelencyo! - odpowiedział.
- Słyszałem w Wieluniu, że są tacy, którzy namawiają j. kr. mość Karola Gustawa, ażeby klasztor Jasnogórski zajął... Czyto prawda?
- Ekscelencyo! klasztor leży blisko szląskiej granicy, i Jan Kazimierz snadnie od niego zasiłki mieć może. Musimy go zająć, aby temu przeszkodzić... Jam pierwszy zwrócił na to uwagę i dlatego j. kr. mość mnie tę funkcyą powierzył.
Tu Wrzeszczowicz urwał nagle, przypomniał sobie Kmicica, siedzącego w drugim końcu izby i podszedłszy ku niemu, spytał:
- Panie kawalerze, rozumiesz poniemiecku?
- Ani słowa, choćby mi kto zęby rwał! - odpowiedział pan Andrzej.
- A to szkoda, bo chcieliśmy do rozmowy zaprosić.
To rzekłszy, zwrócił się do Lisoli:
- Jest tu obcy szlachcic, ale poniemiecku nie rozumie, możemy mówić swobodnie.
- Nie mam nic tajnego do powiedzenia - odrzekł Lisola - ale ponieważ jestem także katolik, nie chciałbym, aby świętemu miejscu stała się jaka krzywda... Że zaś jestem pewien, iż i najjaśniejszy cesarz ten sam ma sentyment, tedy będę prosił j. kr. mości, aby mnichów oszczędził. A waćpan nie śpiesz się z zajmowaniem aż do nowej rezolucyi.
- Mam wyraźne, chociaż tajemne instrukcye; waszej ekscelencyi tylko ich nie zatajam, bo cesarzowi, panu memu, zawsze chcę wiernie służyć. Mogę jednak waszę ekscelencyą w tem uspokoić, że świętemu miejscu żadna profanacya się nie stanie. Jam katolik...
Lisola uśmiechnął się i chcąc prawdę z mniej doświadczonego człowieka wydobyć, spytał żartobliwie:
- Ale skarbca mnichom przetrząśniecie? Nie będzie bez tego? Co?
- To się może zdarzyć - odrzekł Wrzeszczowicz. - Najświętsza Panna talarów w przeorskiej skrzyni nie potrzebuje. Skoro wszyscy płacą, niechże i mnichy płacą.
- A jeśli się będą bronili?
Wrzeszczowicz rozśmiał się:
- W tym kraju nikt się nie będzie bronił, a dzisiaj już i nie może się nikt bronić. Mieli potemu czas!... teraz zapóźno!
- Zapóźno - powtórzył Lisola.
Na tem skończyła się rozmowa. Po wieczerzy odjechali Kmicic pozostał sam. Byłato dla niego najgorsza noc ze wszystkich, jakie spędził od czasu wyjazdu z Kiejdan.
Z jakie to części trylogii. Potopu?
@@helenamoj1472 Owszem - z "Potopu".
Z tą lekturą wyszło całkiem ciekawie. Może autor zrobiłby odcinek, w którym Profesor podałby taki "zestaw obowiązkowy" konkretnych lektur. Najlepiej z krótkim komentarzem o każdej. Wiadomo ,że byłby to wybór absolutnie subiektywny i ograniczony do np. 10.
***** Z przyjemnością informujemy, że Pan Profesor bardzo się zainteresował zaproponowanym przez pana tematem. Dziękujemy za pomysł.
głos racjonalny Jak miło. Zatem czekamy :)
głos racjonalny
Ja również byłbym bardzo wdzięczny, gdyby poza lekturami, Pan Profesor omówił jakiś autorski mini-kanon filozoficzny.
głos racjonalny
I co się stało z tym pomysłem, aby Profesor podał zestaw lektur?
Od dawna czymś takim się interesuje.
I nie poda?
Państwo wspiera plutokrację". Plutokracja wspiera państwo.Układ wzajemny. Wszystko koszetem obywatela-konsumenta. Następuje monopol duszący wszelką prywatną inicjatywę.Nastaje regres i niewolnictwo.
Fajnie film zrobiony i dobre pytania. Widać,że zadawane przez profesjonalistę
Nie chwalę Wolniewicza, bo to klasa sama w sobie
❤️💐💐💐💐💐💐💐❤️
Powieść o tym, czym jest komprador i gospodarka kompradorska to "Nostromo" Josepha Conrada, naszego rodaka i polskiego patrioty, syna Powstańca Styczniowego.
fajnie się tego słucha nie dziwi mnie że takie kolejki w śród studentów były do profesora ;)
Raz dwa trzy cztery pięć sześć siedem dziękuję
Gdy nie zdajemy sobie sprawy gdzie jest wróg, tym on dla nas bardziej niebezpieczny. Podobnie z diabłem, Jjego dzieło tym gorsze, im więcej ludzi wierzy w jego nieistnienie.
Widziałam, jak "hieny z zagranicy" rzuciły się na Polskę po 1989 roku. Bo wtedy większość społeczeństwa polskiego była zupełnie zagubiona po ciemnościach PRL-u.
Fajne. Najeźdźcy to uchodźcy a agresor to inwestor strategiczny. Ale to prawda
Czy ustawa z 7.02.2014 (Dz. U. 2014 z 11.03.2014, poz. 285, u podstawy której był druk sejmowy 1066) o możliwości zaangażowania sił zagranicznych w wewnętrzne sprawy
Polski nie jest dowodem walki parlamentu z narodem?
2023 .Jest 3 tygodnie przed wyborami.
Albo Polska, albo potop niemieci tym razem.
Wybór należy do nas.
Jeszcze☝️
🇵🇱🇵🇱🇵🇱🇵🇱🇵🇱🇵🇱
Polecam "Potop" w postaci świetnego audiobooka czytanego przez Marka Walczaka.
Myślę że My zostaliśmy OGŁUPIENI. Co widzę na co dzień , u nas w około.
Nic się nie zmieniło. Później Polacy nie chcieli płacić podatków na wojsko- i doszło do rozbiorów. Co ciekawe- do końca 18 wieku ani car ani król pruski nie gnębił Polaków podatkami. Przyszedł Napoleon- i potrafił wycisnąć z nas ostatnie soki. Czytałem, że jego wyzysk fiskalny oraz pobór Polaków do swojej armii sprawił, że po napoleońskiej zawierusze te tereny były zdewastowane gorzej niż po Powstaniu Styczniowym- po którym Rosjanie celowo doprowadzali polskie miasta do ruiny.
Pan Profesor tak śmiało krytykuje postawy Polaków i ich "spanie". Czy może ma on jakieś pomysły na wyjście z tej sytuacji?Co może zrobić każdy człowiek indywidualnie, ażeby sytuacja w Polsce uległa poprawie?
Nic! Dopuki nie zgłębimy treści Bibli to nic! Całe prawo jest w niej wyłożone więc nic bez Boga. Nie będzie nawet proga. Najgłupsi są katolicy do których i ja się zaliczm. Ale i mnie już z naszymi śmiechami jest już nie po drodze.
Infantylność i brak logiki jest naszą chlubą
A jeszcze trzeba śmiało zcierać się w dyskusjach i wykładach swe poglądy popierając je przykładami.
"dziś żeby być parlamentarzysta trzeba mieć sumienie wrażliwe jak podeszwa"
Wiecznie żywy.
Tak prawda która głosi jest nam niezbędna
O! następny profesor gada jak ja od kilkudziesięciu lat mówię i komentuję. Właśnie wysłuchałem prof. Kieżunia. Chyba powinienem zostać nad profesorem. I też te katolickie skrzywienie.......poza tym zgadzam się z tym przekazem.
To nie żadne katolickie skrzywienie, tylko racjonalne myślenie i mądrość. W tej kwestii polecam wysłuchać część 4 tegoż cyklu, w której św. p. prof. Wolniewicz mówi o architekturze cywilizacji. Nawiasem mówiąc wszystko o czym mówił w ramach Głosu racjonalnego, z upływem czasu, bardziej zyskuje na aktualności. Niestety takich osobowości jak prof. Kieżun czy Wolniewicz dziś już próżno szukać, trzeba więc korzystać z ich mądrości chociaż dzięki zachowanym nagraniom, dopóki jeszcze są, bo i one niebawem mogą być ocenzurowane za niewygodną prawdę... Pozdrawiam
2021
W sprawie islamu profesor ma absolutną rację. Jednak jeśli przejdziemy do wolnego rynku, to nie różni się wiele od lewaków, których tak bardzo krytykuje. Swobodny handel sprawia, że nie tylko robiący biznes ma korzyści ale również ci którzy korzystają z jego usług. To nie jest zero sum game, lecz sytuacja win-win, jak to mówią amerykanie i rozwój naszej cywilizacji jest tego przykładem. Przeciętna osoba w Polsce może dzisiaj cieszyć sie dobrobytem, który był dostępny dla królów, szlachty czy monarchów w przeszłości.
W mysleniu ze wykupienie ziemi, czy firm przez obcokrajwcow jest czyms zlym, to rownie dobrze mozna by powiedziec, ze wykupienie firmy czy domu przez Łodzianina w Warszawie jest kolonializmem. To co profesor proponuje, to komunizm. Protekcjonizm własnego rynku, kontrolowana gospodarka przez państwo, czy wspieranie różnych gałęzi gospodarki. To się nie sprawdziło. Jeżeli coś jest państwowe to nie będzie działało, poniewaz ludzie nie maja motywacji aby troszczyc sie o cudze rzeczy.
W jakim Ty świecie żyjesz? Jeżeli Łodzianin kupi firmę w Warszawie albo odwrotnie, to ona będzie dalej prosperować, choćby została wchłonięta, a ludzie mieliby nadal pracę. Jeżeli Niemiec czy Francuz wykupi firmę w Polsce, to zyski z niej przeniesie do swego karaju lub ją zlikwiduje. Skutek tego taki, że Polacy zamiast u siebie zarabiać 4 - 5 tys., muszą emigrować i pracować w poniżających warunkach na chwałę obcych. A Polacy co najwyżej mogą od nich kupować towary. I dlatego Polska PO 26 latach zdrady jest tylko gospodarczym szkieletem, czyli kolonią. Kapitał nie ma narodowości, ale dobrze, jak jest w naszych rękach. Te 26 lat pseudoliberalnej propagandy jednak dał, jak widać, rezultaty.
paprica korps tak mysleli i nadal mysla komunisci. Pojedz na Kube i rzad robi wszystko zeby firmy pozostaly w rekach panstwa - efekt brak nawet papieru toaletowego. Sek jest w tym ze konkurencja jest dobra i zdrowa. Sztuczne bronienie swojego kraju przed obcym kapitalem tworzy po prostu kumnizm, ktorego glownym celem bylo ochronienie panstw przed "''krwiozerczym" kapitalizmem.
Zapominasz jeszcze ze jak Niemiec inwestuje w Polsce to po pierwsze przywozi technologie, umiejetnosci organizacyjne, kapital na inwesytcje oraz konsumuje dobra materialne w Polsce (chociazby na rozbudowe firmy oraz jej funkcjonowanie).
Dalej zalezy od Polakow czy beda w stanie tworzyc bardziej konkurencyjne firmy i dzieki temu konkurowac nie tylko w Polsce ale i na rynku miedzynarodowym. Sorry ale Twoje myslenie jest tak przestarzale, ze tylko mozna zlapac sie za glowe. Masz murzynska mentalnosc i faktycznie dla Ciebie to jest kolonializm i zyjesz w koloni. Jednak ludzie pelni energii i rozmachu widza potencjal i mozliwosci.
Czemu pan profesor, mimo faktu że zdaje sobie sprawę, iż Polską rządzą kompradorzy, nazywa dzisiejszy ustrój "kapitalizmem" zamiast "kapitalizmem kompradorskim"?
Pan profesor uważa aborcję za morderstwo, jednak dopuszcza pan ją w trzech przypadkach, co argumentuje jako granica co jednych i drugich zadowoli ("ci, co ją łamią, dążą do wojny religijnej", jakoś tak pan powiedział), nie uważa pan, że filozofia powinna dążyć do prawdy, a nie do zadowolenia jednej i drugiej strony?
Może Bóg da, że odpowiedź usłyszę.
Leszek Kołakowski ... a cóż on robiła na pogrzebie prokurator Heleny Wolińskiej ... zastanawiam się ...
wspanialy czlowiek
a Wy to wieta ,że Pan Profesor to zadeklarowany marksista?
Józef Piłsudski mawiał tak kto za młodu nie był socjalistą ten na starość będzie starym głupcem !
I co w związku z tym? Komunista Marksa wykorzystuje, a marksita go rozumie. Co cie takiego boli, że ś.p. profesor się nim deklarował? Obawiam się, że źle rozumiesz definicję marksisty, "wieta" o tym?