słuchaj to: za dzieciaka nie chciałam jeść kożucha z budyniu, więc babcia mówiła mi, że krowa która dała mleczko na budyń oddała swój zimowy kożuszek (kurteczke) żeby mi nie wystygł budyń xD i mi było szkoda tej krówki, więc jadłam ten budyń z tym kożuchem, żeby na marne nie poszło poświęcenie krówki, która nie dość że mleko oddała, to jeszcze marzła w zimę :( hahaaaahha
U mnie każda nowa rzecz na talerzu była problemem, więc mama rozwiązywała sprawę w mgnieniu oka: „jadłaś to już i smakowało”, a jak usłyszałam, że smakowało to jadłam bez problemu 😂
Ja jako dziecko mylilam słowa. Np na małpe mówiłam żaba, a na żabe małpa itp. I w barze mlecznym poprosilam tate o sok pomidorowy, a chcialam pomaranczowy. Tata co prawda mowil mi ze ja nie lubie pomidorowego, ale sie uparlam, bo tata sie przeciez nie zna. Jak juz usiedlismy i sie go napilam to w sekunde sie porzygalam obok stolika. Dalej nie pamietam co sie dzialo 😅
A ja bym chętnie posłuchała jakiś przypałowych opowieści jak ktoś odkrył, że nie ma Św. Mikołaja. Ja dosyć wcześnie wiedziałam, że prezenty robią rodzice. Pamiętam jak byłam lw wieku coś okolice zerówki, dostałam przed Wigilią jakieś drobniaki i poszłam do papierniczego (jedyny sklep w którym coś było, głęboka komuna) i byłam strasznie dumna kupując prezenty dla rodziców typu mała zwykła temperowka, ołówek, linijka... Nie pamiętam swojego etapu wiary w świętego mikolaja i jak słyszę, że znajomi mówią, że ich 10letnie dzieci jeszcze wierzą, to tak trochę nie dowierzam, i przez głowę mi przechodzi myśl, że jakieś mało inteligentne te dzieci skoro się jeszcze nie zorientowały.
Myślę, że mało inteligentne to jest złe określenie. Jeśli rodzic zadba o to, żeby dziecko miało przestrzeń na bycie dzieckiem, to nadzieja na istnienie tak bezinteresownego dobra jak Święty Mikołaj nie zniknie tak szybko. I nie ma w tym nic złego. 10 lat to wcale nie jest dużo. To wciąż wiek, w którym poznaje się świat, siebie, swoje mocne i słabe strony. W tej wierze jest ogromna radość, nawet pewnego rodzaju bezpieczeństwo :) Nie ma co oceniać - ani rodziców, ani dzieci. Tak się tworzy wspomnienia :)
Ja zgadzam się z tobą i tez zauważyłam że dużo „dzieci” które już mają 12-13 lat nawet żyją w jakimś dziwnym delulu 😂 nie wiem czy im to na dobre wyjdzie później tyle się mówi że to młode pokolenie nie ogarnia
Ja nie mam zadnych gastro historii z klamstwem w tle, ale teraz wiem, ze bylabym wdzieczna za jakies klamstwo w dziecinstwie, ktore doprowadziloby do zaprzestania zarcia slodyczy 😂
A ja miałam z babcią taki deal, że jak w zupie było mięso, to nie musiałam jeść drugiego dania. Także nawet dobrze się ustawiłam. Zawsze myślałam też, że nie lubię pistacji i doznałam szoku, kiedy się przełamałam i spróbowałam lodów pistacjowych - do dzisiaj jeden z moich ulubionych smaków!
No nie moge ze smiechu.... to jest nieziemskie ze mozna tak o wymyslic nazwe i bedzie ci smakowalo. Moja historia jak bylam mala to spedzalam cale wakacje u dziadkow na wsi. I dziadek mi wmawial rozne rzeczy ale raz to przesadzil i strasznie mnie oszukal. Mielismy ugotowany mozg gesi i ja go nie chcialam zjesc ale dziadek mi wytlumaczyl, ze jak go zjem przez to ze to jest mozg to ja sie naucze latac. No bylam bardzo zawiedziona ze nie podzialalo
Oooo! Ja mam dwie krzywe historie jedzeniowe z dzieciństwa! 1. Wracając z przeczkola, mama zapytała mnie co było na obiad. No to odpowiadam, zgodnie z tym co Panie przedszkolanki powiedziały: ziemniaki, surówka i ryż z czekoladą. Mama zdziwiona takim zestawieniem na następny dzień poszła sprawdzić jadłospis. Widniała na nim kaszanka, a mi ją sprzedano, jako Ryz z czekoladą. Do dziś trauma jest zbyt duża. 2. Mój tata to typ śmieszka. Pewnego razu, kiedy robiłam sobie kanapki z białym serkiem z kubeczka, spojrzał na mnie i zapytał mnie, czy zdaję sobie sprawę, że takie większe białe grudki w serku to kozie bobki. Od tego czas aż do dziś nie kupuje białego sera z dużymi grudka mi, a mama zawsze musiała takie sery przecierać przez sitko. ❤
Uważam, że doskonałym tematem do poruszenia są również zwierzęta, które posiadaliśmy za dzieciaka. Jako dorosła osoba dowiedziałam się, że moja mama zamiast powiedzieć mi, że chomik umarł podmieniała go regularnie na nowe osobniki tak abym nie płakała za nim 🙈
Świetne to! Pamiętam jak byłam mała i jadłam z babcią czereśnie. Oczywiście musiałam połknąć pestkę… wyobraźcie sobie mój strach w oczach kiedy babcia uświadomiła mnie że teraz wyrośnie mi w brzuchu drzewo a gałęzie wyjdą uszami. Do dzisiaj jak zdarzy mi się połknąć pestkę to o tym myślę a mam już 31 lat😅
Boże! Czyli nie byłam w tym sama! Mnie tata nastraszył, że jak będę połykała pestki arbuza, to wyrosnie mi w brzuchu. Przez kilkanaście dni, co rano, po przebudzeniu biegłam do lustra sprawdzić czy nic nie wyrasta mi w gardle ani z uszu😅
Jestem ciekawa ile osób ma przykre doświadczenia z jedzeniem. Ja pamiętam dużo scen wmuszania we mnie jedzenia (tak że byłam zmuszona jeść płacząc) oraz obrzydliwych scen gdzie mama przeżuwała za mnie jedzenie, bo się bała że się czymś udławię (pewnie gdzieś do 5 roku życia).Jeśli chodzi o zmuszanie do jedzenia to pamiętam to bardzo negatywnie, bo mama chorowała na nerwicę więc całość odbywała się w naprawdę hardcorowych nerwach. Czasem z tego powodu jedzenie kojarzyło mi się z przemocą. Z zabawnych rzeczy to pamiętam jak nie chciałam jeść kiełbasy, więc wielokrotnie brałam gryza i zaczęłam przechadzać się po pokoju, a gdy nikt nie patrzył wypluwalam ją za kanapę. (Ciekawi mnie, ile razy posprzątałam ją po sobie 😅).
U mnie też było wmuszanie jedzenia którego nie lubiłam. Np twarogu który lądował za regałem. Kazali mi jeść obrzydliwy dżem i mielonke których nie cierpiałam do tego stopnia, że miałam odruch wymiotny i nie pojechałam na wycieczkę btw miałam chorobę lokomocyjną, więc było wiadomo jakby się to skończyło. Do tego wmuszanie chorych porcji jedzenia przez co siedziałam np przez godzinę przy stole i mówiłam że więcej nie mogę. Raz też ojciec mi nie wierzył że moje buty są za ciasne i kazał mi je nosić. Po całym dniu na podwórku wróciłam z 2 krwiakami w dużych paznokciach u stóp. Miałam fioletowe paznokcie po prostu które bolały. Ale dostał wtedy opierdol od mojej mamy
A i zawsze po obiedzie chciało mi się pić dużo wody. Ale nie dawali mi bo przecież wiedzieli lepiej - po co mi tyle wody. Szłam do łazienki, piłam kranówkę i byłam happy
Co do ludzi czarnoskórych: mama mojego chłopaka jak był mały mówiła że ludzie czarnoskórzy mają jasne dłonie i stopy bo jak się ich maluje na taki ciemny kolor to stoją na boso i trzymają się drążków 😂
Nie rozumiem tych historii. A dokładnie tego, co dorosłym przeszkadza, że dziecko czegoś nie lubi i nie zje. Tym bardziej, że teraz - już z perspektywy 30-letniej kobiety - widzę, że nikt u mnie w rodzinie nie lubi wszystkiego. Dziadek omija warzywa, babcia sery, moja mama odkłada na bok wszystko, co tłuste i "glutowate" itd. A to, że jako dziecko nie chciałam jeść masła - i tylko masła - już nagle było problemem 💀I tutaj słucham tego samego. Na litość.
Ja nie jadłam w dzieciństwie innych zup niż rosół i mama żeby mnie namówić do innych, dawała mi inne zupy w czarnym kupku, żebym nie widziała jaka to zupa i mówiła, że to rosół 😂 zawsze zjadałam do końca i skapnęłam się dopiero w podstawówce 😂
Kiedy moja siostra była mała i nie chciała jeść jakichś warzyw na obiad, to mama jej mówiła "Jak to? Przecież zawsze jadłaś i tak bardzo ci smakowało!". A skoro w głowie dziecka mama ma zawsze rację, no to jadła ❤️
Ja nie znosiłam rosołu. Mówiłam, że to brudna woda po kogucie i nie będę tego jadła. W dodatku jak babcia gotowała to z kuzynką dolewałysmy dużo wody, żeby nie był taki tłusty, ale i tak tego nie jadłam. Co dziwne jak jestem chora i mam 39,5 lecę po mięso i włoszczyznę i gotuje rosół 😮 Nie lubię też brukselki i mówienie, że to małe kapustki nie trafiło do mnie 😂
Podsylam prawie jedzeniowy temat a mianowicie moj maly siostrzeniec był na wakacjach u mojej 2 siostry i podpatrzył, że kura na rosół nie jest kompletna. Za bardzo nie wiedzieli jak mu cały proces przedstawić dla uratowania psychy malucha i powiedzieli,ze trzeba wymówić magiczne zaklęcie zeby kurze odpadła głowa. Młody chodził 2 dni i błagał o zaklęcie. Kocham kreatywność 😂❤
Co do historii z dziadkiem - mój tata mi wmówił jak miałam jakieś 5-6 lat, że mamy w Afryce ✨ciocię murzynke✨ która ma kopalnię złota, wierzyłam w to mniej więcej do 12 roku życia😂
U mnie za podjadanie pierogów z garnka, używając pokrywki jako telarza, (żeby się nie uciapać tą omastą) straszono, że podjadaczce cycki urosną wielkosci tej pokrywki - za przykład podawano moją ciocię z bardzo dużym biustem 😂
jak byłam mała to z bratem uwielbialiśmy jeść shokobonsy, ale pewnego dnia powiedział mi, że to nadzienie w kulkach jest z ryby i już nigdy więcej tego nie zjadłam, a on miał wszystkie dla siebie
O boże 😂😂😂 mały czarnoskóry dziadek i cute zupa różowej pantery ❤ dzięki za te historie, guys, i za Twoje komentarze Sava - uwielbiam tę serię ❤❤❤❤ wincyj prosze!
Mój brat stwierdził kiedyś, że nie tknie pieczonej cebuli w krążkach, więc dowiedział się że jest to nowo wynalezione w Chinach warzywo o tajemniczej nazwie „fun-fun” ✨
kupiłam z twojego polecenia dareczka, w lidlu są tylko 2 batony dareczkowe, ja wzięłam takiego zwykłego w ciemnej czekoladzie i OMG PYSZNY JEST, teraz go jem prawie codziennie ❤
Mnie się tak nie dało oszukać. Mama opowiadała, że lubiłam pulpety z kurczaka a raz nie było mięsa i kupiła z indyka. Ja od razu powiedziałam, że jeść nie będę, bo to jakieś inne. Miałam z 7 lat. Za to moja 9letnia córka twierdzi że nienawidzi sera który wypływa z tostow i jej odkrajam. Nie powiedziałam jej, że to ten sam ser, który jest w środku i który uwielbia.
Moja córka lat 5 je suszone morele myśląc, że to żelki 😁 nie wyprowadzam jej narazie z błędu. Mój syn nie lubi pieczarek, bo w przedszkolu ustalili że zupa pieczarkowa wygląda jak z robakami 🤯 Chłopiec ma 9 lat i do tej pory je pieczarki tylko jak nie wie, że je je np kiedy zetre je do sosu na tarce 🤣 wtedy sos do spaghetti jest najlepszy pod słońcem
Czernina jest pyszna, słodko-kwaśna, z suszonymi owocami. Mieszkam poza Polską i listopadzie/grudniu nie moge przyjechać na zupę mojej mamy. My story: Ja nienawidziłam w dziecińswie mleka w przedszkolu (lata 80te, metalowe kubki, kożuch i "aromat" przypalenia w garnku), ale...potrafiłam je wypić prosto od krowy, surowe, jeszcze ciepłe po wydojeniu😂 chyba czułam się cielakiem.
@micolade Moim zdaniem inaczej smakowało, nawet zapach krowy mi nie przeszkadzał. Wtedy sprzedawano tylko niepasteryzowane mleko, w butelkach z miękkiem kapslem, wystawiało sie butelki przed drzwi (jak w "Misiu" mleko ma najszybszy transport), ale w przedszkolu bylo okropne.
To ja jeszcze powiem historię z mojej rodziny :d Moja ciocia (obecnie juz prawie 80 lat) pracowała jako kucharka na obozach dla dzieci. No i zawsze opowiadała że na jeden posiłek był podawany dzieciom KAWIOR! A tak naprawde to była kaszanka (którą oczywiście mało które dziecko chce jeść), no ale jak to kawior to wszyscy zjadali ze smakiem xD Jak dzieci opowiadały rodzicom co jedli to rodzice też w szoku że takie rarytasy i namawiali swoje maluchy aby jedli ten kawior bo w domu nie będzie xDD A co miał wspólnego kawior z kaszanką to sama nie wiem, chyba tylko to że się na K zaczynają x :P
Uwielbiam ❤😂 ja jako dziecko chyba jadłam wszystko.. chociaż nie. Chodziłam do przedszkola przez tydzień, ale że musiałam jeść obiad na stołówce i pani kazała mi zjeść całą porcję zasmażanych buraków (które teraz kocham ! 😅) bo inaczej nie pójdę się bawić z dziećmi. Także wymyśliłam jako 3-latka, że ta Pani na mnie krzyczy i mnie bije i skończyłam swoją edukację wczesnoszkolną po tygodniu 🤣🤣🤣 opuszczając jako ta zbudowana. Dobrze że rodzice nie zrobili przypału!
Świetny pomysł na odcinek. Uśmiałam się. Podzielę się moją. Mianowicie mój dziadek nie chciał mi kupować kinder niespodzianek bo był przekonany, że to przeterminowane jajka wielkanocne 😅
Odkąd pamiętam nie cierpiałam jeść mięsa, było to dla mnie obrzydliwe, że zjada się jakiekolwiek zwierzątka. A moja rodzina z uporem maniaka na każdy obiad serwowała mi a to schabowego, a to klopsy i siedziałam na tym talerzem godzinami aż nie zjadłam. Moja babcia nie mogła pogodzić się z tym ze nie lubie mięsa i zawsze wmawiała mi, ze to mięso, które akurat przygotowała to mięso z niedźwiedzia, którego upolował dziadek specjalnie dla mnie. Mówiła, że dziadek się narażał specjalnie dla mnie, żebym miała pyszny obiad. Rozumiecie taki wjazd na p syche? Nie wiem czemu miałoby pomóc, że to mięso z niedźwiedzia, skoro misie są takie cudowne, a ja brzydziłam się każdym mięsem bo było ze zwierząt. Średnio im tez wierzyłam w to, że to mięso jest z niedźwiedzia i że dziadek go dla mnie upolował, ale zawsze troszeczkę zjadała na wszelki wypadek, żeby nie było dziadkowi przykro xD
Jak bylam wychowacą na koloniach to dzieci czesto nie chciały jeść na śniadanie czegoś zdrowego, tylko kanapki z Nutellą. Wtedy kolega - inny wychowawca - powiedział im, że jak ktoś je Nutelle to na świecie ginie jeden goryl… no maluchy to jakoś przekonało 😂 chociaż trafiały się dzieciaki, które chciały od nas dowodu na te teorie 😆
Przez wiele lat młodości uzbierało mi się kilka znienawidzonych rzeczy do jedzenia i jedna z nich był lubczyk i pietruszka. Wystarczyło, że mama dodała tylko odrobinę do rosołu to już nie byłam w stanie go zjeść haha
Za dzieciaka na wakacje jeździłam do rodziny na wieś. Kury, krowy, itd. Jako miastowa dziewczynka nie chciałam jeść wiejskich jajek i pić mleka od krowy. Więc moja mama pakowała jajka do opakowania po jajkach, a mleko od krowy przelewała do opakowania po mleku i mówiła, że to są kupne rzeczy 🤣 wchodziło jak złoto. Teraz jako stara baba 30+ uwielbiam wiejskie jajka i pełnotłuste mleko od krówki.
U mnie w domu czasem piło się maślankę do obiadu, a ja mając kilka lat stwierdziłam, że jej nie lubię, więc babcia mówiła, że to śmietana. I wtedy smakowało 😀 Do dzisiaj pamiętam to uczucie konsternacji, dlaczego oni się tak do mnie wszyscy dziwnie uśmiechają jak ja piję tę „śmietanę” 🤣
Ja byłam dzieckiem ze wsi. Jak przychodziło co do czego i babcia robiła udka z kurczaka to potrafiłam rozpoznać po smaku, które jest ze sklepu, a które nasze z podwórka. Jako dziecko ze wsi powinnam jeść tylko te z podwórka - bzdura. Nienawidziałam naszego, tylko antybiotyki i gmo 🩷
Pół dzieciństwa przeżyłam w błogiej nieświadomości, że moja ukochana zupa zwana uroczo "węgorzykami" to po prostu... flaki😩 Tak, wyrosłam na wegetariankę😂
Moja mama robiła ozory w sosie grzybowym i wmawiała mi, że te duże kawałki to grzyby 🥲 Jak się dowiedziałam to nie dotknęłam sosu grzybowego przez 2 lata xD
Miejcie listość dla " niejadka", we mnie wmuszano np pomidory, na które mam alergię krzyżową przez uczulenie na pyłki brzozy, po takim pomidorku przez godzinę miałam silne zapalenie jamy ustnej, mimo że płakałam że boli i swędzi to w tamtych czasach wujek Google nie mogl powiedzieć rodzicom o co biega xD
Nie znoszę ryb. Jeden raz mama chciała mnie oszukać, że ten soczysty kotlecior to kurczak. Uwierzyłam. Ugryzłam. Wyplułam z odrzutem. Tak, nadal nie znoszę ryb 🤣 ani niczego, co z morza wyszło. Wakame to jedyny wyjątek
Mi wychowawczyni z podstawówce mówiła że jak zjem pestki z owoców to wyrośnie mi drzewo, również do nastoletniego wieku bałam się panicznie pestek więc nie jadłam owoców 😅
Ja miałam podobną sytuację z arbuzem 🍉🍉🍉 dziadek bał się, że w wieku 4 lat czy tam 5 lat się udławię pestkami...więc powiedział mi, że mam każdą pestkę wypluwać bo wyrośnie mi arbuz w brzuchu - wtedy pokazał kobietę w ciąży w telewizji 🍈🤰i powiedział ,, widzisz? Ona jadła pestki " 😂😂😂
Miałam kiedyś za dzieciaka etap niejedzenia szynki. Wszystko uległo zmianie kiedy mama zaczęła mi serwować "szynkę z mcdonalda". Wchodziła jak złoto haha
Moja babcia zawsze wiedziała, że jak przyjeżdżam to musi być rosół, ale oczywiście mała ja nie mogła nazywać rosołu rosołem, tylko zawsze było "A jest woda z makaronem?" 😂
Bardzo nie chciałam jeść skórek z chleba… więc moja mama powiedziała mi że skórki z chleba mają składnik który spowoduje że będę piękna a moja skóra będzie idealna 😂😂😂 więc potem specjalnie kroilam same skórki i jadłam je na sucho 😂😂!
Ja za dzieciaka lubiłam jeść tylko frytki ewentualnie kawałki kurczaka. Mama zabrała mnie na pizzę i namówiła na pizzę z kurczakiem. Otóż jakie było moje i jej zdziwienie jak dostałam pizzę z kurczakiem i zaczęłam ryczeć, bo myślałam, że kurczak będzie OBOK pizzy, a nie na niej 🙈😂
Wmówilam swoim dzieciom ze jak sie ja barszcz czerwony to ma sie duzo krwi.. a na dowod tego świeciłam im w dłoń latarką ❤ pod wplywem światła latarki rączka jest czerwona 😂😂
Ja jak odebrałam kiedyś córkę przyjaciółki i zawoziłam na balet to nie chciała zostawić soczku przed zajęciami i otarło się o histerię. Na szczęście zdolna ja wymyśliłam historię o magicznym soku co się tworzy jak się włoży sok do szafki 😅🎉
Pamiętam jak za dzieciaka siedzieliśmy jednego popołudnia przy obiedzie. Mama pyta się jak smakują mi klopsy (mięso mielone jakby co 😄), a ja odpowiadam, że są pyszne. Na co mój wujek zaczął chrumkać. Podejrzewałam mamę o zdradę że to nie jest z kurczaka tylko ze znienawidzonej wieprzowiny. Po latach okazało się, że to był dzik, a wcześniej jadłam też sarninę i zająca/królika również pod przykrywką drobiu. Dziś dziczyznę bardzo lubię, szczególnie z sosem żurawinowym 🤤 ale uszaki to jednak dla mnie za dużo 😂 Dziś jestem mamą za chwilę dwójki i jak dotąd Borówa lat niespełna 2 próbuje wszystkiego co widzi, że też jem, a czesem i to czego ja nie lubię. Mam nadzieję, że tak zostanie, bo inaczej będzie trzeba się podszkolić w zmyślaniu. A jej aktualnie ulubione danie to sucha buła, niekiedy w towarzystwie jogurtu 😄❤️
Tak czytam wasze komentarze i czuje się ufoludkiem. Było nas troje żadne nie miało problemu z jedzeniem. Warzywa no wszystkie, flaczki, tatar, ozory, wątróbka, nerki,pierogi z płuckami, galareta. Czerniny nie miałam okazji, w lubuskim to raczej ciekawostka, ale spróbowałabym z ciekawości. Wszystkie zupy mleczne, kożuch tez wiadomo spoko 😂 każda zielenina we wszystkim tez lux. Są rzeczy które bardzo lubię, takie które są spoko i takie które zjem, ale bez szału. Natomiast nie ma rzeczy której nawet nie spróbuję albo w ogóle nie jadam. Odkryłam jak bardzo się różnie pod tym względem na tle innych w okolicy studiów 😊
High five! Mam to samo. Uwielbiam podroby, wszystkie warzywa i owoce, nabiał, ślimaków spróbowałam i były przepyszne. Jedyne chyba co mi nie podeszło to etiopska injeera, poza tym jestem odkurzaczem. Czasem wolałabym być bardziej wybredna 😂
Co do tematu cycków, u mnie było odwrotnie. Mój wujek, który był trochę grubszym mężczyzną zawsze mi mówił, że jak będę jeść piętki od chleba, to urosną mi duże cycki, takie jak jego. Bardzo tego nie chciałam i do dziś piętki to moja najmniej lubiana część chleba 😂
To ja miałam odwrotnie, w przedszkolu serwowana była zupa shreka z grzankami i każde dziecko kochało tą zupę, a jak powiedziałam mamie żeby mi zrobiła to zrobiła szczawiową i potem okazało się że to nie ta 😭 8 lat później moja młodsza siostra poszła do tego samego przedszkola i historia się powtórzyła tylko tym razem mama poszła po przepis, okazało się że to zupa z groszku ziemniaków i zielonych warzyw, tyle że kiedy spróbowałam tej zupy jako dorosła osoba wiedząc że to nie zupa ze shreka to już nie było to samo 😂😔
Ja jako dziecko nie lubiłam szynki na chleb, to rodzice zaczęli mi mówić że no tak, wiadomo, bo ja przecież tylko lubię „szynkę szlachetną“ to przecież logiczne że nie będzie mi zwykła smakować. No i od tamtej pory zawsze się dopytywałam czy to jest na pewno szlachetna i smakowała zawsze XD
Gdy nie chciałam jeść w zupie jarzynowej zielonego groszku moja ciocia podstępnie powiedziała mi że od groszku rosną włosy ! … zdałam sobie sprawę ze to było bezczelne kłamstwo dopiero w wieku 23 lat gdy skonfrontowałam ten beauty hack z koleżankami. A ja całe życie jadłam ten groszek z myślą że mi włosy urosną !!! Jaka tam równowaga PEH , wcierkowanie i olejowanie na podkład humektantowy! Wpierd**aj groszek a urosną ci piękne włosy … 😶
😂 to ja pamietam jak matka mojej przyjaciółki powiedziala jej ze jak bedzie jesc duzo jablek to jej cycki urosna;D pamietam do dzis jak dziennie jadla po 2,3 jablka;D
Co to historii o twoim dziadku, to dziadek mojego męża wmawiał mu w dziecinstwie że był piratem bez ręki i oka i podróżował po wyspach galapagos ze swoją gadająca papugą 😂 oczywiscie na starość reka i oko mu odrosły 😂
U mnie zawsze była walka o piętkę - początek i końcówkę chleba, bo... od niej rosną cycki😂 cóż... do dziś uwielbiam te chrupiące kromki i sporo ich pochłonełam, ale efektu brak😂
Kiedy miałam kilka lat i zajadałam jakieś kanapeczki to zawsze zostawiałam piętki bo wiadomo,miękki środek chlebka był najlepszy. Kiedyś odwiedziła nas przyjaciółka mojej mamy i widząc że zostawiam te piętki mówiła, że muszę je jeść bo inaczej mi cycki nie urosną Po latach zobaczyła mnie jako dorosłą dziewczynę i z szerokim uśmiechem stwierdziła że chyba nigdy się nie przekonałam do jedzenia piętek😬
Wychodzi na to, że nic nie smakuje tak dobrze jak kłamstwo.
Twoje komentarze zawsze w punkt!
słuchaj to: za dzieciaka nie chciałam jeść kożucha z budyniu, więc babcia mówiła mi, że krowa która dała mleczko na budyń oddała swój zimowy kożuszek (kurteczke) żeby mi nie wystygł budyń xD i mi było szkoda tej krówki, więc jadłam ten budyń z tym kożuchem, żeby na marne nie poszło poświęcenie krówki, która nie dość że mleko oddała, to jeszcze marzła w zimę :( hahaaaahha
U mnie każda nowa rzecz na talerzu była problemem, więc mama rozwiązywała sprawę w mgnieniu oka: „jadłaś to już i smakowało”, a jak usłyszałam, że smakowało to jadłam bez problemu 😂
Genialne
Ja jako dziecko mylilam słowa. Np na małpe mówiłam żaba, a na żabe małpa itp. I w barze mlecznym poprosilam tate o sok pomidorowy, a chcialam pomaranczowy. Tata co prawda mowil mi ze ja nie lubie pomidorowego, ale sie uparlam, bo tata sie przeciez nie zna. Jak juz usiedlismy i sie go napilam to w sekunde sie porzygalam obok stolika. Dalej nie pamietam co sie dzialo 😅
jezuuu zrobiłaś mi dzień 🤣🤣
😂😂😂
A ja bym chętnie posłuchała jakiś przypałowych opowieści jak ktoś odkrył, że nie ma Św. Mikołaja. Ja dosyć wcześnie wiedziałam, że prezenty robią rodzice. Pamiętam jak byłam lw wieku coś okolice zerówki, dostałam przed Wigilią jakieś drobniaki i poszłam do papierniczego (jedyny sklep w którym coś było, głęboka komuna) i byłam strasznie dumna kupując prezenty dla rodziców typu mała zwykła temperowka, ołówek, linijka... Nie pamiętam swojego etapu wiary w świętego mikolaja i jak słyszę, że znajomi mówią, że ich 10letnie dzieci jeszcze wierzą, to tak trochę nie dowierzam, i przez głowę mi przechodzi myśl, że jakieś mało inteligentne te dzieci skoro się jeszcze nie zorientowały.
Myślę, że mało inteligentne to jest złe określenie. Jeśli rodzic zadba o to, żeby dziecko miało przestrzeń na bycie dzieckiem, to nadzieja na istnienie tak bezinteresownego dobra jak Święty Mikołaj nie zniknie tak szybko. I nie ma w tym nic złego. 10 lat to wcale nie jest dużo. To wciąż wiek, w którym poznaje się świat, siebie, swoje mocne i słabe strony. W tej wierze jest ogromna radość, nawet pewnego rodzaju bezpieczeństwo :) Nie ma co oceniać - ani rodziców, ani dzieci. Tak się tworzy wspomnienia :)
Ja zgadzam się z tobą i tez zauważyłam że dużo „dzieci” które już mają 12-13 lat nawet żyją w jakimś dziwnym delulu 😂 nie wiem czy im to na dobre wyjdzie później tyle się mówi że to młode pokolenie nie ogarnia
Wczoraj nagrałam taki świąteczny odcinek! Będzie we wtorek na kanale 🥰
Kocham ten odcinek, tyle ludzi żyło w kłamstwie 😂 od razu mniej oszukana się czuję
Moja kuzynka nie chciała jeść wątróbki , więc babcia mówiła jej że to „spalony schabowy” bo nie zdążyła uratować. I kuzynka zajadała xd
Mój brat powiedział mi kiedyś że na toście to nie ser, tylko “masło ciągutek” bo byłam wybredna i “nie lubiłam sera”
😂 ale ładne to 🥹
Ja nie mam zadnych gastro historii z klamstwem w tle, ale teraz wiem, ze bylabym wdzieczna za jakies klamstwo w dziecinstwie, ktore doprowadziloby do zaprzestania zarcia slodyczy 😂
u mnie z ziemniakami podobnie-ja lubilam tylko mlode a moj brat tylko stare. Finalnie na jedym obiedzie ja jadlam mlode a moj brat stare
7:27 to tak jak z chlebem w jajku, to brzmi biednie, a tosty francuskie odrazu brzmią jak śniadanie szlachty😂
10:13 Apropos historii dziadka, to mój tata nam opowiadał, że poznał mamę jak był w Afryce, mama była czarna, ale wrzucił ją do Ace 🫢
„…to co on jest bobrem..”😂😂😂
A ja miałam z babcią taki deal, że jak w zupie było mięso, to nie musiałam jeść drugiego dania. Także nawet dobrze się ustawiłam. Zawsze myślałam też, że nie lubię pistacji i doznałam szoku, kiedy się przełamałam i spróbowałam lodów pistacjowych - do dzisiaj jeden z moich ulubionych smaków!
Prosimy o kolejną część! 🤣
No nie moge ze smiechu.... to jest nieziemskie ze mozna tak o wymyslic nazwe i bedzie ci smakowalo.
Moja historia jak bylam mala to spedzalam cale wakacje u dziadkow na wsi. I dziadek mi wmawial rozne rzeczy ale raz to przesadzil i strasznie mnie oszukal. Mielismy ugotowany mozg gesi i ja go nie chcialam zjesc ale dziadek mi wytlumaczyl, ze jak go zjem przez to ze to jest mozg to ja sie naucze latac. No bylam bardzo zawiedziona ze nie podzialalo
😢
Oooo! Ja mam dwie krzywe historie jedzeniowe z dzieciństwa!
1. Wracając z przeczkola, mama zapytała mnie co było na obiad. No to odpowiadam, zgodnie z tym co Panie przedszkolanki powiedziały: ziemniaki, surówka i ryż z czekoladą. Mama zdziwiona takim zestawieniem na następny dzień poszła sprawdzić jadłospis. Widniała na nim kaszanka, a mi ją sprzedano, jako Ryz z czekoladą. Do dziś trauma jest zbyt duża.
2. Mój tata to typ śmieszka. Pewnego razu, kiedy robiłam sobie kanapki z białym serkiem z kubeczka, spojrzał na mnie i zapytał mnie, czy zdaję sobie sprawę, że takie większe białe grudki w serku to kozie bobki. Od tego czas aż do dziś nie kupuje białego sera z dużymi grudka mi, a mama zawsze musiała takie sery przecierać przez sitko.
❤
Uważam, że doskonałym tematem do poruszenia są również zwierzęta, które posiadaliśmy za dzieciaka. Jako dorosła osoba dowiedziałam się, że moja mama zamiast powiedzieć mi, że chomik umarł podmieniała go regularnie na nowe osobniki tak abym nie płakała za nim 🙈
Tak się uśmiałam że aż zgłodniałam 🤣 genialny odcinek i komentarze pod filmem też 😉
Świetne to! Pamiętam jak byłam mała i jadłam z babcią czereśnie. Oczywiście musiałam połknąć pestkę… wyobraźcie sobie mój strach w oczach kiedy babcia uświadomiła mnie że teraz wyrośnie mi w brzuchu drzewo a gałęzie wyjdą uszami. Do dzisiaj jak zdarzy mi się połknąć pestkę to o tym myślę a mam już 31 lat😅
Boże! Czyli nie byłam w tym sama! Mnie tata nastraszył, że jak będę połykała pestki arbuza, to wyrosnie mi w brzuchu. Przez kilkanaście dni, co rano, po przebudzeniu biegłam do lustra sprawdzić czy nic nie wyrasta mi w gardle ani z uszu😅
Jestem ciekawa ile osób ma przykre doświadczenia z jedzeniem. Ja pamiętam dużo scen wmuszania we mnie jedzenia (tak że byłam zmuszona jeść płacząc) oraz obrzydliwych scen gdzie mama przeżuwała za mnie jedzenie, bo się bała że się czymś udławię (pewnie gdzieś do 5 roku życia).Jeśli chodzi o zmuszanie do jedzenia to pamiętam to bardzo negatywnie, bo mama chorowała na nerwicę więc całość odbywała się w naprawdę hardcorowych nerwach. Czasem z tego powodu jedzenie kojarzyło mi się z przemocą.
Z zabawnych rzeczy to pamiętam jak nie chciałam jeść kiełbasy, więc wielokrotnie brałam gryza i zaczęłam przechadzać się po pokoju, a gdy nikt nie patrzył wypluwalam ją za kanapę. (Ciekawi mnie, ile razy posprzątałam ją po sobie 😅).
Współczuję i przytulam. Jedzenie w płaczu, nerwach, znam to doskonale.
@nimmerill Dzięki. Również ściskam 💗
U mnie też było wmuszanie jedzenia którego nie lubiłam. Np twarogu który lądował za regałem. Kazali mi jeść obrzydliwy dżem i mielonke których nie cierpiałam do tego stopnia, że miałam odruch wymiotny i nie pojechałam na wycieczkę btw miałam chorobę lokomocyjną, więc było wiadomo jakby się to skończyło. Do tego wmuszanie chorych porcji jedzenia przez co siedziałam np przez godzinę przy stole i mówiłam że więcej nie mogę. Raz też ojciec mi nie wierzył że moje buty są za ciasne i kazał mi je nosić. Po całym dniu na podwórku wróciłam z 2 krwiakami w dużych paznokciach u stóp. Miałam fioletowe paznokcie po prostu które bolały. Ale dostał wtedy opierdol od mojej mamy
A i zawsze po obiedzie chciało mi się pić dużo wody. Ale nie dawali mi bo przecież wiedzieli lepiej - po co mi tyle wody. Szłam do łazienki, piłam kranówkę i byłam happy
przykre, to przemoc psychiczna nad dzieckiem
Wieczór idealny ❤ dobrego grudnia dla Ciebie ❤
Co do ludzi czarnoskórych: mama mojego chłopaka jak był mały mówiła że ludzie czarnoskórzy mają jasne dłonie i stopy bo jak się ich maluje na taki ciemny kolor to stoją na boso i trzymają się drążków 😂
Nie rozumiem tych historii. A dokładnie tego, co dorosłym przeszkadza, że dziecko czegoś nie lubi i nie zje. Tym bardziej, że teraz - już z perspektywy 30-letniej kobiety - widzę, że nikt u mnie w rodzinie nie lubi wszystkiego. Dziadek omija warzywa, babcia sery, moja mama odkłada na bok wszystko, co tłuste i "glutowate" itd. A to, że jako dziecko nie chciałam jeść masła - i tylko masła - już nagle było problemem 💀I tutaj słucham tego samego. Na litość.
Ja nie jadłam w dzieciństwie innych zup niż rosół i mama żeby mnie namówić do innych, dawała mi inne zupy w czarnym kupku, żebym nie widziała jaka to zupa i mówiła, że to rosół 😂 zawsze zjadałam do końca i skapnęłam się dopiero w podstawówce 😂
Kiedy moja siostra była mała i nie chciała jeść jakichś warzyw na obiad, to mama jej mówiła "Jak to? Przecież zawsze jadłaś i tak bardzo ci smakowało!". A skoro w głowie dziecka mama ma zawsze rację, no to jadła ❤️
Aga, wspaniała seria ❤
Ja nie znosiłam rosołu. Mówiłam, że to brudna woda po kogucie i nie będę tego jadła. W dodatku jak babcia gotowała to z kuzynką dolewałysmy dużo wody, żeby nie był taki tłusty, ale i tak tego nie jadłam. Co dziwne jak jestem chora i mam 39,5 lecę po mięso i włoszczyznę i gotuje rosół 😮
Nie lubię też brukselki i mówienie, że to małe kapustki nie trafiło do mnie 😂
kocham ten odcinek!🤣
Paulinko chcesz pietruszkę? - nieee, fuj. A biała marchewkę? - taaak!!
akurat potrzebowalam filmiku do cwiczenia na macie, idealnie 🎉
Pajda chleba z masłem i cukrem ❤❤❤❤ popisowe danie mojego dziadka!!! 🎉
Podsylam prawie jedzeniowy temat a mianowicie moj maly siostrzeniec był na wakacjach u mojej 2 siostry i podpatrzył, że kura na rosół nie jest kompletna. Za bardzo nie wiedzieli jak mu cały proces przedstawić dla uratowania psychy malucha i powiedzieli,ze trzeba wymówić magiczne zaklęcie zeby kurze odpadła głowa. Młody chodził 2 dni i błagał o zaklęcie. Kocham kreatywność 😂❤
Nigdy tego nie napisałam ale kusi xD Pierwsza! Pozdrawiam pieski
Co do historii z dziadkiem - mój tata mi wmówił jak miałam jakieś 5-6 lat, że mamy w Afryce ✨ciocię murzynke✨ która ma kopalnię złota, wierzyłam w to mniej więcej do 12 roku życia😂
U mnie za podjadanie pierogów z garnka, używając pokrywki jako telarza, (żeby się nie uciapać tą omastą) straszono, że podjadaczce cycki urosną wielkosci tej pokrywki - za przykład podawano moją ciocię z bardzo dużym biustem 😂
jak byłam mała to z bratem uwielbialiśmy jeść shokobonsy, ale pewnego dnia powiedział mi, że to nadzienie w kulkach jest z ryby i już nigdy więcej tego nie zjadłam, a on miał wszystkie dla siebie
😂A podobno to dzieci mają bujna wyobraźnię ❤
O boże 😂😂😂 mały czarnoskóry dziadek i cute zupa różowej pantery ❤ dzięki za te historie, guys, i za Twoje komentarze Sava - uwielbiam tę serię ❤❤❤❤ wincyj prosze!
Mój brat stwierdził kiedyś, że nie tknie pieczonej cebuli w krążkach, więc dowiedział się że jest to nowo wynalezione w Chinach warzywo o tajemniczej nazwie „fun-fun” ✨
kupiłam z twojego polecenia dareczka, w lidlu są tylko 2 batony dareczkowe, ja wzięłam takiego zwykłego w ciemnej czekoladzie i OMG PYSZNY JEST, teraz go jem prawie codziennie ❤
Mnie się tak nie dało oszukać. Mama opowiadała, że lubiłam pulpety z kurczaka a raz nie było mięsa i kupiła z indyka. Ja od razu powiedziałam, że jeść nie będę, bo to jakieś inne. Miałam z 7 lat. Za to moja 9letnia córka twierdzi że nienawidzi sera który wypływa z tostow i jej odkrajam. Nie powiedziałam jej, że to ten sam ser, który jest w środku i który uwielbia.
Oglądam siedząc z synem, który je suchy makaron 😅🤣🤣🤣
Moja córka lat 5 je suszone morele myśląc, że to żelki 😁 nie wyprowadzam jej narazie z błędu. Mój syn nie lubi pieczarek, bo w przedszkolu ustalili że zupa pieczarkowa wygląda jak z robakami 🤯 Chłopiec ma 9 lat i do tej pory je pieczarki tylko jak nie wie, że je je np kiedy zetre je do sosu na tarce 🤣 wtedy sos do spaghetti jest najlepszy pod słońcem
Jak byłam mała chciałam potrafić latać, a średnio chciałam jeść mięso i babcia mówiła mi, że jak będę jadła skrzydełka to nauczę się latać 😅🙈
Dzięki za inspiracje 😂
Czernina jest pyszna, słodko-kwaśna, z suszonymi owocami. Mieszkam poza Polską i listopadzie/grudniu nie moge przyjechać na zupę mojej mamy.
My story:
Ja nienawidziłam w dziecińswie mleka w przedszkolu (lata 80te, metalowe kubki, kożuch i "aromat" przypalenia w garnku), ale...potrafiłam je wypić prosto od krowy, surowe, jeszcze ciepłe po wydojeniu😂 chyba czułam się cielakiem.
Niepasteryzowane mleko ma mnóstwo witamin, a prosto od krowy ma ich najwięcej
@micolade Moim zdaniem inaczej smakowało, nawet zapach krowy mi nie przeszkadzał. Wtedy sprzedawano tylko niepasteryzowane mleko, w butelkach z miękkiem kapslem, wystawiało sie butelki przed drzwi (jak w "Misiu" mleko ma najszybszy transport), ale w przedszkolu bylo okropne.
To ja jeszcze powiem historię z mojej rodziny :d Moja ciocia (obecnie juz prawie 80 lat) pracowała jako kucharka na obozach dla dzieci. No i zawsze opowiadała że na jeden posiłek był podawany dzieciom KAWIOR! A tak naprawde to była kaszanka (którą oczywiście mało które dziecko chce jeść), no ale jak to kawior to wszyscy zjadali ze smakiem xD Jak dzieci opowiadały rodzicom co jedli to rodzice też w szoku że takie rarytasy i namawiali swoje maluchy aby jedli ten kawior bo w domu nie będzie xDD A co miał wspólnego kawior z kaszanką to sama nie wiem, chyba tylko to że się na K zaczynają x :P
Uwielbiam ❤😂 ja jako dziecko chyba jadłam wszystko..
chociaż nie. Chodziłam do przedszkola przez tydzień, ale że musiałam jeść obiad na stołówce i pani kazała mi zjeść całą porcję zasmażanych buraków (które teraz kocham ! 😅) bo inaczej nie pójdę się bawić z dziećmi.
Także wymyśliłam jako 3-latka, że ta Pani na mnie krzyczy i mnie bije i skończyłam swoją edukację wczesnoszkolną po tygodniu 🤣🤣🤣 opuszczając jako ta zbudowana. Dobrze że rodzice nie zrobili przypału!
Świetny pomysł na odcinek. Uśmiałam się. Podzielę się moją. Mianowicie mój dziadek nie chciał mi kupować kinder niespodzianek bo był przekonany, że to przeterminowane jajka wielkanocne 😅
Odkąd pamiętam nie cierpiałam jeść mięsa, było to dla mnie obrzydliwe, że zjada się jakiekolwiek zwierzątka. A moja rodzina z uporem maniaka na każdy obiad serwowała mi a to schabowego, a to klopsy i siedziałam na tym talerzem godzinami aż nie zjadłam. Moja babcia nie mogła pogodzić się z tym ze nie lubie mięsa i zawsze wmawiała mi, ze to mięso, które akurat przygotowała to mięso z niedźwiedzia, którego upolował dziadek specjalnie dla mnie. Mówiła, że dziadek się narażał specjalnie dla mnie, żebym miała pyszny obiad. Rozumiecie taki wjazd na p syche? Nie wiem czemu miałoby pomóc, że to mięso z niedźwiedzia, skoro misie są takie cudowne, a ja brzydziłam się każdym mięsem bo było ze zwierząt. Średnio im tez wierzyłam w to, że to mięso jest z niedźwiedzia i że dziadek go dla mnie upolował, ale zawsze troszeczkę zjadała na wszelki wypadek, żeby nie było dziadkowi przykro xD
Mój dziadek mówił że nie powinnam pić wody po jedzeniu ryb bo będą mi pływać w brzuchu..
Ja do tej pory nie piję wody po rybach !!!😂
Jak bylam wychowacą na koloniach to dzieci czesto nie chciały jeść na śniadanie czegoś zdrowego, tylko kanapki z Nutellą. Wtedy kolega - inny wychowawca - powiedział im, że jak ktoś je Nutelle to na świecie ginie jeden goryl… no maluchy to jakoś przekonało 😂 chociaż trafiały się dzieciaki, które chciały od nas dowodu na te teorie 😆
Ale się cieszę, że Cię widzę
Przez wiele lat młodości uzbierało mi się kilka znienawidzonych rzeczy do jedzenia i jedna z nich był lubczyk i pietruszka. Wystarczyło, że mama dodała tylko odrobinę do rosołu to już nie byłam w stanie go zjeść haha
Za dzieciaka na wakacje jeździłam do rodziny na wieś. Kury, krowy, itd. Jako miastowa dziewczynka nie chciałam jeść wiejskich jajek i pić mleka od krowy. Więc moja mama pakowała jajka do opakowania po jajkach, a mleko od krowy przelewała do opakowania po mleku i mówiła, że to są kupne rzeczy 🤣 wchodziło jak złoto. Teraz jako stara baba 30+ uwielbiam wiejskie jajka i pełnotłuste mleko od krówki.
ja mam uraz do wody bo moja babcia mówiła mi ze jak będę pić wodę z kranu itp to będę mieć żaby w brzuchu
dzięki temu mam opory do picia wody :')
Gdzie kupiłaś te Dareczki?
U mnie w domu czasem piło się maślankę do obiadu, a ja mając kilka lat stwierdziłam, że jej nie lubię, więc babcia mówiła, że to śmietana. I wtedy smakowało 😀 Do dzisiaj pamiętam to uczucie konsternacji, dlaczego oni się tak do mnie wszyscy dziwnie uśmiechają jak ja piję tę „śmietanę” 🤣
Ja byłam dzieckiem ze wsi. Jak przychodziło co do czego i babcia robiła udka z kurczaka to potrafiłam rozpoznać po smaku, które jest ze sklepu, a które nasze z podwórka. Jako dziecko ze wsi powinnam jeść tylko te z podwórka - bzdura. Nienawidziałam naszego, tylko antybiotyki i gmo 🩷
A teraz pewnie na odwrót :)
U mnie w domu też zawsze był swojski kurczak. W dorosłym życiu nigdy nie zrobiłam rosolu na kupnym 🤮🤮
@@mondzisia383 teraz się wyprowadziłam, nadal jem kupnego i nie zmienię swojej decyzji 🙂↔️
@@siemka_siemka tez zwrot akcji mnie całkowicie zaskoczył xdddd
jak powiedziałaś o wyblakłym dziadku popłakałam się ze śmiechu😆😆😆
Pół dzieciństwa przeżyłam w błogiej nieświadomości, że moja ukochana zupa zwana uroczo "węgorzykami" to po prostu... flaki😩 Tak, wyrosłam na wegetariankę😂
Nie mogę ze śmiechu 😅😅😂❤
Moja mama robiła ozory w sosie grzybowym i wmawiała mi, że te duże kawałki to grzyby 🥲 Jak się dowiedziałam to nie dotknęłam sosu grzybowego przez 2 lata xD
Miejcie listość dla " niejadka", we mnie wmuszano np pomidory, na które mam alergię krzyżową przez uczulenie na pyłki brzozy, po takim pomidorku przez godzinę miałam silne zapalenie jamy ustnej, mimo że płakałam że boli i swędzi to w tamtych czasach wujek Google nie mogl powiedzieć rodzicom o co biega xD
Nie znoszę ryb. Jeden raz mama chciała mnie oszukać, że ten soczysty kotlecior to kurczak. Uwierzyłam. Ugryzłam. Wyplułam z odrzutem. Tak, nadal nie znoszę ryb 🤣 ani niczego, co z morza wyszło. Wakame to jedyny wyjątek
Historia z dziadkiem czarnoskórym rozwaliło mi mózg 😂😂😂😂
Mi wychowawczyni z podstawówce mówiła że jak zjem pestki z owoców to wyrośnie mi drzewo, również do nastoletniego wieku bałam się panicznie pestek więc nie jadłam owoców 😅
Ja miałam podobną sytuację z arbuzem 🍉🍉🍉 dziadek bał się, że w wieku 4 lat czy tam 5 lat się udławię pestkami...więc powiedział mi, że mam każdą pestkę wypluwać bo wyrośnie mi arbuz w brzuchu - wtedy pokazał kobietę w ciąży w telewizji 🍈🤰i powiedział ,, widzisz? Ona jadła pestki " 😂😂😂
Well, krupnika wciąż nie ruszyłam od 15 lat bo jako mały brzdąc powąchałam krupnik w torebce i uznałam, ze nie będę tego jadła.
Hahahaha ale beka 😂
Miałam kiedyś za dzieciaka etap niejedzenia szynki. Wszystko uległo zmianie kiedy mama zaczęła mi serwować "szynkę z mcdonalda". Wchodziła jak złoto haha
Moja babcia zawsze wiedziała, że jak przyjeżdżam to musi być rosół, ale oczywiście mała ja nie mogła nazywać rosołu rosołem, tylko zawsze było "A jest woda z makaronem?" 😂
Moja babcia: jedz, bo dzieci w Afryce głodują.
No więc jadłam, żeby te dzieci były najedzone😂
Bardzo nie chciałam jeść skórek z chleba… więc moja mama powiedziała mi że skórki z chleba mają składnik który spowoduje że będę piękna a moja skóra będzie idealna 😂😂😂 więc potem specjalnie kroilam same skórki i jadłam je na sucho 😂😂!
Ja za dzieciaka lubiłam jeść tylko frytki ewentualnie kawałki kurczaka. Mama zabrała mnie na pizzę i namówiła na pizzę z kurczakiem. Otóż jakie było moje i jej zdziwienie jak dostałam pizzę z kurczakiem i zaczęłam ryczeć, bo myślałam, że kurczak będzie OBOK pizzy, a nie na niej 🙈😂
Ja mam 33 lata i nadal nie lubię mlodych ziemniaków 😅😂 Naprawdę smakują inaczej xD Buziaki Aga
Wmówilam swoim dzieciom ze jak sie ja barszcz czerwony to ma sie duzo krwi.. a na dowod tego świeciłam im w dłoń latarką ❤ pod wplywem światła latarki rączka jest czerwona 😂😂
Ja jak odebrałam kiedyś córkę przyjaciółki i zawoziłam na balet to nie chciała zostawić soczku przed zajęciami i otarło się o histerię. Na szczęście zdolna ja wymyśliłam historię o magicznym soku co się tworzy jak się włoży sok do szafki 😅🎉
Pamiętam jak za dzieciaka siedzieliśmy jednego popołudnia przy obiedzie. Mama pyta się jak smakują mi klopsy (mięso mielone jakby co 😄), a ja odpowiadam, że są pyszne. Na co mój wujek zaczął chrumkać. Podejrzewałam mamę o zdradę że to nie jest z kurczaka tylko ze znienawidzonej wieprzowiny. Po latach okazało się, że to był dzik, a wcześniej jadłam też sarninę i zająca/królika również pod przykrywką drobiu. Dziś dziczyznę bardzo lubię, szczególnie z sosem żurawinowym 🤤 ale uszaki to jednak dla mnie za dużo 😂
Dziś jestem mamą za chwilę dwójki i jak dotąd Borówa lat niespełna 2 próbuje wszystkiego co widzi, że też jem, a czesem i to czego ja nie lubię. Mam nadzieję, że tak zostanie, bo inaczej będzie trzeba się podszkolić w zmyślaniu. A jej aktualnie ulubione danie to sucha buła, niekiedy w towarzystwie jogurtu 😄❤️
Moim nie zostało i może to być wpływ dzieciaków ze zlobka i przedszkola albo wybiorczosc pokarmowa
Moja babcia uwielbiała rodzynki w czekoladzie, a że nie chciała, żebym jej je wiecznie wyżerała, wmówiła mi, że to kozie bobki... xD
Tak czytam wasze komentarze i czuje się ufoludkiem. Było nas troje żadne nie miało problemu z jedzeniem. Warzywa no wszystkie, flaczki, tatar, ozory, wątróbka, nerki,pierogi z płuckami, galareta. Czerniny nie miałam okazji, w lubuskim to raczej ciekawostka, ale spróbowałabym z ciekawości. Wszystkie zupy mleczne, kożuch tez wiadomo spoko 😂 każda zielenina we wszystkim tez lux. Są rzeczy które bardzo lubię, takie które są spoko i takie które zjem, ale bez szału. Natomiast nie ma rzeczy której nawet nie spróbuję albo w ogóle nie jadam. Odkryłam jak bardzo się różnie pod tym względem na tle innych w okolicy studiów 😊
High five! Mam to samo. Uwielbiam podroby, wszystkie warzywa i owoce, nabiał, ślimaków spróbowałam i były przepyszne. Jedyne chyba co mi nie podeszło to etiopska injeera, poza tym jestem odkurzaczem. Czasem wolałabym być bardziej wybredna 😂
miałam to samo z pomidorową... jak mi babcia nie przelała jej na talerz przez sitko to nie byłam w stanie jeść xd
Co do tematu cycków, u mnie było odwrotnie. Mój wujek, który był trochę grubszym mężczyzną zawsze mi mówił, że jak będę jeść piętki od chleba, to urosną mi duże cycki, takie jak jego. Bardzo tego nie chciałam i do dziś piętki to moja najmniej lubiana część chleba 😂
Mam 25 lat i nadal nie lubię młodych ziemniaków XD
Moja córka niecierpi cukini, wiec mówię jej zawsze, że to taki inny ogórek. I wcina 😂
To ja miałam odwrotnie, w przedszkolu serwowana była zupa shreka z grzankami i każde dziecko kochało tą zupę, a jak powiedziałam mamie żeby mi zrobiła to zrobiła szczawiową i potem okazało się że to nie ta 😭
8 lat później moja młodsza siostra poszła do tego samego przedszkola i historia się powtórzyła tylko tym razem mama poszła po przepis, okazało się że to zupa z groszku ziemniaków i zielonych warzyw, tyle że kiedy spróbowałam tej zupy jako dorosła osoba wiedząc że to nie zupa ze shreka to już nie było to samo 😂😔
Moja córka nie chce jeść szpinaku, ale jeśli powiem, że w ogóle go nie czuć w tym daniu, to zje i mówi, że dobre 🙈😂
Mój mąż z bratem gdy byli mali, nie chcieli jeść żeberek i mama wmawiała im, że to zęby dinozaura 😆 No i oczywiście to działało.
Ja jako dziecko nie lubiłam szynki na chleb, to rodzice zaczęli mi mówić że no tak, wiadomo, bo ja przecież tylko lubię „szynkę szlachetną“ to przecież logiczne że nie będzie mi zwykła smakować. No i od tamtej pory zawsze się dopytywałam czy to jest na pewno szlachetna i smakowała zawsze XD
Gdy nie chciałam jeść w zupie jarzynowej zielonego groszku moja ciocia podstępnie powiedziała mi że od groszku rosną włosy ! … zdałam sobie sprawę ze to było bezczelne kłamstwo dopiero w wieku 23 lat gdy skonfrontowałam ten beauty hack z koleżankami. A ja całe życie jadłam ten groszek z myślą że mi włosy urosną !!! Jaka tam równowaga PEH , wcierkowanie i olejowanie na podkład humektantowy! Wpierd**aj groszek a urosną ci piękne włosy … 😶
😂 to ja pamietam jak matka mojej przyjaciółki powiedziala jej ze jak bedzie jesc duzo jablek to jej cycki urosna;D pamietam do dzis jak dziennie jadla po 2,3 jablka;D
Moja babcia opowiadała mi historię o wmawianiu dzieciom że czernina to jest zupa z wiśni XD
'Co on jest bobrem?' 😂😂😂
Co to historii o twoim dziadku, to dziadek mojego męża wmawiał mu w dziecinstwie że był piratem bez ręki i oka i podróżował po wyspach galapagos ze swoją gadająca papugą 😂 oczywiscie na starość reka i oko mu odrosły 😂
Ja mam 30 lat i do tej pory wolę stare, tłuczone ziemniaki od młodych 😂😂😂😂
U mnie zawsze była walka o piętkę - początek i końcówkę chleba, bo... od niej rosną cycki😂 cóż... do dziś uwielbiam te chrupiące kromki i sporo ich pochłonełam, ale efektu brak😂
Czernina to moja ulubiona zupa z kluskami łyżka kładzione.
Kiedy miałam kilka lat i zajadałam jakieś kanapeczki to zawsze zostawiałam piętki bo wiadomo,miękki środek chlebka był najlepszy. Kiedyś odwiedziła nas przyjaciółka mojej mamy i widząc że zostawiam te piętki mówiła, że muszę je jeść bo inaczej mi cycki nie urosną
Po latach zobaczyła mnie jako dorosłą dziewczynę i z szerokim uśmiechem stwierdziła że chyba nigdy się nie przekonałam do jedzenia piętek😬
Whhhhhaaaat??? Nie mogę z typiary
Ja o wiele za długo wierzyłam, że w zębach są robaki 😂 i jak się nie chodzi do dentysty to robią coraz to większe dziury 😭