A niby dlaczego to ona ma się do mamy wyprowadzić? A może on do taty na kilka dni się może wyprowadzić... Nie panowie to już było i nie wróci więcej cwaniaki ,drzwi są otwarte dowidzenia ale to Wy wychodzicie.
6:30, Ja bym nigdy nie powiedział swojej kobiecie, żeby się wyprowadziła do mamy. To niby takie samcze, męskie. Ach jaki byłbym macho. Kobieta może prowokować mężczyznę, w tym poświadomie (tj. nie zdając sobie sprawy ze swoich głebokich psychicznych uwarunkowań przed zbliżeniem się do mężczyzny, pokochaniem go, bo np. nigdy nie kochała swojego ojca, bo on jej nie kochał, bo był tyranem itp.) do wyrzucenia jej z domu. Tu potrzeba dużo rozwagi. Wyrzucenie jej z domu, a potem proszenie o powrót tylko by osłabiło pozycję faceta. Kobiety i mężczyżni wg Twojej teorii walczą w związku o dominację. Po części to prawda, bo tak to z wierzchu wygląda. Ale to bardzo płytkie rozumienie związków, proszę Pana :-) Na głębszych pokładach zarówno k. jak i m. boją się prawdziwej miłości, zbliżenia i otwartości, bo by się "rozpadli na kawałki", "umarli", "bo to byłoby jak skok przez otwarte okno", śmierć. Tak się boją kochać i być kochani, że są gotowi walczyć w zaślepieniu, żeby tylko zanadto sie do siebie nie zbliżyć. Takie pary potrzebują terapii. Trzeba mieć duże doświadczenie i świadomość tych procesów, żeby nie zaszkodzić związkowi i dobrze go prowadzić. Pana rady są bardzo pomocne dla mężczyzn wchodzących w związki. Potem, jak się w nich już jest, to inna para kaloszy :-)
Może tak być, o taką wiedzę będę bogatszy po sześćdziesiątce, a to jeszcze kawałek czasu :-) . Jeżeli chodzi o propozycję wyprowadzki, ani razu do niej nie doszło, bo nie taki jest cel tych słów. Ich celem jest podniesienie poprzeczki dalszej konfrontacji a to często łagodzi obyczaje, gdy mężczyzna pokaże "samczość" :-)
A niby dlaczego to ona ma się do mamy wyprowadzić? A może on do taty na kilka dni się może wyprowadzić... Nie panowie to już było i nie wróci więcej cwaniaki ,drzwi są otwarte dowidzenia ale to Wy wychodzicie.
Wchodząc w szczegóły, zależy w kogo własności się znajdują :-)
A po 60 jak mowisz kobiecie czesto ze ja kochasz to zle czy dobze czy zle
Co by było, gdyby zamiast mówić "Kocham", sprawiłbyś swoim zachowaniem, żeby poczuła to uczucie.
6:30, Ja bym nigdy nie powiedział swojej kobiecie, żeby się wyprowadziła do mamy. To niby takie samcze, męskie. Ach jaki byłbym macho. Kobieta może prowokować mężczyznę, w tym poświadomie (tj. nie zdając sobie sprawy ze swoich głebokich psychicznych uwarunkowań przed zbliżeniem się do mężczyzny, pokochaniem go, bo np. nigdy nie kochała swojego ojca, bo on jej nie kochał, bo był tyranem itp.) do wyrzucenia jej z domu. Tu potrzeba dużo rozwagi. Wyrzucenie jej z domu, a potem proszenie o powrót tylko by osłabiło pozycję faceta. Kobiety i mężczyżni wg Twojej teorii walczą w związku o dominację. Po części to prawda, bo tak to z wierzchu wygląda. Ale to bardzo płytkie rozumienie związków, proszę Pana :-) Na głębszych pokładach zarówno k. jak i m. boją się prawdziwej miłości, zbliżenia i otwartości, bo by się "rozpadli na kawałki", "umarli", "bo to byłoby jak skok przez otwarte okno", śmierć. Tak się boją kochać i być kochani, że są gotowi walczyć w zaślepieniu, żeby tylko zanadto sie do siebie nie zbliżyć. Takie pary potrzebują terapii. Trzeba mieć duże doświadczenie i świadomość tych procesów, żeby nie zaszkodzić związkowi i dobrze go prowadzić. Pana rady są bardzo pomocne dla mężczyzn wchodzących w związki. Potem, jak się w nich już jest, to inna para kaloszy :-)
Może tak być, o taką wiedzę będę bogatszy po sześćdziesiątce, a to jeszcze kawałek czasu :-) . Jeżeli chodzi o propozycję wyprowadzki, ani razu do niej nie doszło, bo nie taki jest cel tych słów. Ich celem jest podniesienie poprzeczki dalszej konfrontacji a to często łagodzi obyczaje, gdy mężczyzna pokaże "samczość" :-)
💲
Bardziej niż Euro? :-)