Dla świadectwa opowiem swoją historię :) Jako już długo wierząca i chodząca z Panem Bogiem nabawiłam się nerwicy lękowej po drugim dziecku. Przyszedł mega strach,że umrę przedwcześnie i osierocę dzieci. Walczyłam z tym 1,5 roku. Wpadłam w błędne koło, przychodził lęk po lęku przeróżne objawy od zawrotów głowy, po drętwienie ręki, pół twarzy, osłabienia. Czułam się wrakiem człowieka. Nie wiedziałam jak z tego wyjść,a tabletki na stałe mnie nie satysfakcjonowały,po prostu czułam,że tabletki są substytutem prawdziwej wolności. Pewnego razu kiedy szłam na wieczorne nabożeństwo powiedziałam sama do siebie i do ciemnej strony,która mnie związywała strachem,że dzisiaj jest ostatni dzień mojej nerwicy! Nie godzę się, aby to zło mnie kontrolowało. Jakże byłam zdziwiona kiedy kaznodzieja całe kazanie mówił o lęku. To dawało mi więcej wiary,że dzisiaj będę wolna. Po zakończeniu kaznodzieja zaprosił chętnych do modlitwy. Zanim do mnie podszedł sama się modliłam i co dziwne Duch św sam mnie poprowadził w modlitwie. Wcześniej nawet nie przyszło mi do głowy żeby tak się pomodlić. Powiedziałam z wiarą do Pana Boga tak: Panie Jezu przepraszam,że zraniłam Cię swoim strachem i Ci nie ufałam. Przecież Ty jesteś dobrym Bogiem i masz moc zaopiekować się najlepiej moimi dziećmi i dać im najlepszą matkę.. Jeśli chcesz mnie stąd zabrać to mnie zabierz. Poddaję się Tobie i oddaję swoje dzieci w Twoje ręce. Amen! W tym momencie wypełnił mnie niesamowity pokój i ufność Bogu. Wiedziałam,że dolegliwości somatyczne będą jeszcze przychodzić, ale się już ich nie bałam i za każdym razem jak przychodziły duszności,czy inne dolegliwości mówiłam: Panie Jezu jak chcesz to mnie zabierz. I właściwie nie wiem kiedy dolegliwości mi przeszły. Od tamtej pory jestem wolna od strachu. Przyjęłam Słowo z Pisma " Czy żyjemy, czy umieramy Pańscy jesteśmy" Kiedyś się bałam wyznać to słowo. Od tamtej pory się nie boję. Jestem przecież w Bożym ręku i czy żyję , czy umieram jestem z Nim i w tej wolności chodzę już 26 lat. I tej wolności też Tobie życzę. A weszłam na Twoje świadectwo, bo masz piękny głos. Sama też śpiewałam bardzo długo w grupie uwielbiającej. Błogosławię i serdecznie Cię pozdrawiam 💜
Takie choroby to trudny, warto mówić o tym, żeby uświadamiać ludzi, że to nie jest powód do wstydu tylko do leczenia, a ludzie cierpiący z tego powodu potrzebują wsparcia i współczucia. Szacunek za odwagę dla Nikoli, wspaniali ludzie wokół Ciebie. Niech Bóg Cię błogosławi.
Moja historia jest bardzo podobna. Bóg koi te lęki, ja dostałam Psalm 131 przy modlitwie o uzdrowienie. Bóg zabrał moją nerwicę natręctw i depresję. Dziękuję za to świadectwo, przypomniałam sobie dzięki temu co Bóg dla mnie zrobił. Pozdrawiam!☺️
wiekszosc prób samobójczych to wynik nie zdiagnozowanej choroby.znam temat bo wtedy czujesz sie jak chomik zamkniety w klatce ,tylko, ze tu jest podwójna klatka w twojej glowie. zycie bez tarczy jest możliwe ,ale trudne ....Nikola dasz radę :)
Wzruszyłam się...
Dla świadectwa opowiem swoją historię :) Jako już długo wierząca i chodząca z Panem Bogiem nabawiłam się nerwicy lękowej po drugim dziecku. Przyszedł mega strach,że umrę przedwcześnie i osierocę dzieci. Walczyłam z tym 1,5 roku. Wpadłam w błędne koło, przychodził lęk po lęku przeróżne objawy od zawrotów głowy, po drętwienie ręki, pół twarzy, osłabienia. Czułam się wrakiem człowieka. Nie wiedziałam jak z tego wyjść,a tabletki na stałe mnie nie satysfakcjonowały,po prostu czułam,że tabletki są substytutem prawdziwej wolności. Pewnego razu kiedy szłam na wieczorne nabożeństwo powiedziałam sama do siebie i do ciemnej strony,która mnie związywała strachem,że dzisiaj jest ostatni dzień mojej nerwicy! Nie godzę się, aby to zło mnie kontrolowało. Jakże byłam zdziwiona kiedy kaznodzieja całe kazanie mówił o lęku. To dawało mi więcej wiary,że dzisiaj będę wolna. Po zakończeniu kaznodzieja zaprosił chętnych do modlitwy. Zanim do mnie podszedł sama się modliłam i co dziwne Duch św sam mnie poprowadził w modlitwie. Wcześniej nawet nie przyszło mi do głowy żeby tak się pomodlić. Powiedziałam z wiarą do Pana Boga tak: Panie Jezu przepraszam,że zraniłam Cię swoim strachem i Ci nie ufałam. Przecież Ty jesteś dobrym Bogiem i masz moc zaopiekować się najlepiej moimi dziećmi i dać im najlepszą matkę.. Jeśli chcesz mnie stąd zabrać to mnie zabierz. Poddaję się Tobie i oddaję swoje dzieci w Twoje ręce. Amen! W tym momencie wypełnił mnie niesamowity pokój i ufność Bogu. Wiedziałam,że dolegliwości somatyczne będą jeszcze przychodzić, ale się już ich nie bałam i za każdym razem jak przychodziły duszności,czy inne dolegliwości mówiłam: Panie Jezu jak chcesz to mnie zabierz. I właściwie nie wiem kiedy dolegliwości mi przeszły. Od tamtej pory jestem wolna od strachu. Przyjęłam Słowo z Pisma " Czy żyjemy, czy umieramy Pańscy jesteśmy" Kiedyś się bałam wyznać to słowo. Od tamtej pory się nie boję. Jestem przecież w Bożym ręku i czy żyję , czy umieram jestem z Nim i w tej wolności chodzę już 26 lat. I tej wolności też Tobie życzę. A weszłam na Twoje świadectwo, bo masz piękny głos. Sama też śpiewałam bardzo długo w grupie uwielbiającej. Błogosławię i serdecznie Cię pozdrawiam 💜
Dzięki, że podzieliłaś swoją historią ❤ Błogosławię
Takie choroby to trudny, warto mówić o tym, żeby uświadamiać ludzi, że to nie jest powód do wstydu tylko do leczenia, a ludzie cierpiący z tego powodu potrzebują wsparcia i współczucia. Szacunek za odwagę dla Nikoli, wspaniali ludzie wokół Ciebie. Niech Bóg Cię błogosławi.
Moja historia jest bardzo podobna. Bóg koi te lęki, ja dostałam Psalm 131 przy modlitwie o uzdrowienie. Bóg zabrał moją nerwicę natręctw i depresję. Dziękuję za to świadectwo, przypomniałam sobie dzięki temu co Bóg dla mnie zrobił. Pozdrawiam!☺️
Bóg czyli Jezus??
wiekszosc prób samobójczych to wynik nie zdiagnozowanej choroby.znam temat bo wtedy czujesz sie jak chomik zamkniety w klatce ,tylko, ze tu jest podwójna klatka w twojej glowie. zycie bez tarczy jest możliwe ,ale trudne ....Nikola dasz radę :)