🎓---Sprawdź mój kurs chemii online - chemiawp.pl . 💳---Dla widzów 10% taniej z kodem oc-2019 Jeśli znacie jakieś sprawdzone apteki godne zaufania - piszcie w komentarzach. Warto je promować! 🏅 W celu sprostowania - mówiąc "farmaceuci" miałam na myśli zarówno magistrów farmacji jak i techników farmaceutycznych. Może lepszym określeniem byłoby słowo "aptekarze" . Niestety na UA-cam niemożliwe jest wprowadzanie zmian w opublikowanych już filmach, dlatego sprostowania piszę w przypiętych komentarzach.
Jasne, że warto, ale co im po promocji na niszowym kanale, który ma rozsiany zasięg po całej Polsce i pewnie nie tylko? Jeżeli ktoś mi tu teraz poleci aptekę w Gdańsku to i tak prawdopodobnie nigdy z tego nie skorzystam. Myślę, że fajnym pomysłem byłaby strona z rankingiem farmaceutów (osób, nie aptek, bo w jednej aptece mogą pracować różni ludzie), coś jak mają lekarze na np. znanylekarz.
Ja natomiast, jak się trafi coś fajnego, to sprawdzę, i jak to będzie w moim mieście to zapiszę. Jak nie, to podeślę znajomym czy rodzinie z danej miejscowości. No, ale każdy robi jak chce. Pozdro!
@@BritneyDeath Znany lekarz promuje homeopatów, bioenergoterapeutów i inne tego typu bzdury. Jak napisałem prośbę o wyjaśnienie o co chodzi to mi odpisali w skrócie, że to ich portal i decyzja co promują jest decyzją biznesową i zależy tylko i wyłącznie od nich. A zawsze jak prosisz ludzi o kasę (bo wiadomo taki portal i ranking musiałby ktoś obsługiwać, a i sprzęt kosztuje), to się na Ciebie wypną - wiem za autopsji - prowadziłem kilka serwisów które miały szczytne cele, ale jak przyszedł problem kasy to nie było zmiłuj. Jeden został zamknięty bo liczył na kasę od ludzi, drugi gdzieś tam żyje przejęty przez "sponsora", kórego rekamują ;/
- Halo, dzwonię z apteki - zaszła pomyłka... - Tak? A jaka pomyłka? - Pan zamawiał tymianek, a dostał pan cyjanek... - A jaka to różnica? - Cztery pięćdziesiąt...
Ostatnio mile się zaskoczyłam w aptece :) Przyszłam po jakieś tabletki, żeby chociaż trochę rozwiązać swój problem z ciężkim zasypianiem, ale nie byłam zbyt rozeznana w tym temacie. Myślałam że przyjdę, powiem "jakieś tabletki na lepszy sen", dostanę cokolwiek i wyjdę, ale pani zadała dużo pytań na temat mojego problemu, pomogła w doborze tabletek, powiedziała jak mogę sobie pomóc innymi sposobami. Jeszcze dodała, że warto się wybrać do lekarza, jeżeli mam aż takie problemy ze snem. Bardzo miło mi się zrobiło, bo widziałam, że przejmowała się każdym klientem i każdemu doradzała jak mogła :)
Co mnie wkurza? To że to społeczeństwo sprowadza nas do roli sprzedawcy. 5 lat studiów, pół roku bezpłatnego stażu, a gdy chcesz pomóc pacjentowi słyszysz że opowiadasz głupoty bo lekarz/sąsiadka/córka/nawiedzony kot twierdzą inaczej i na pewno się mylisz... Wkurza mnie brak szacunku do naszego zawodu oraz to że jest z góry nastawiony na handel. Studenci często mają zapał, fajne pomysły, a potem dostają w twarz prawdziwym życiem bo się okazuje że nie możesz nic zrobić mimo że masz wiedzę i kwalifikację...
Ale mimo wszystko bądź sobą i w miarę możliwości nie daj sobie narzucić opresyjnej woli/roli społeczeństwa. Powinno mieć miejsce w każdym zawodzie, nie tylko wśród farmaceutów.
Z tego co pamiętam do tego braku poszanowania,, cegiełkę dołożyli rządzący uwłaczając kompetencji farmaceutów gdzie ograniczono możliwość doradzenia pacjentowi.
@Aleksandra Wronika Biernacka w USA i Kanadzie funkcjonuje opieka farmaceutyczna i działa bardzo dobrze. Nie ma nic wspólnego z "bawieniem się w lekarza".
@Aleksandra Wronika Biernacka nikt nie bawi się w lekarza, ale często przychodzą ludzie starsi, którzy nie pamiętają co mówił lekarz na wizycie... przychodzą kobiety w ciąży np. pierwszej ciąży i szukają porady bo nie wiedzą co mogą stosować, a co nie. Ktoś pierwszy raz dostaje inhalator a lekarz nie wytłumaczył odpowiednio jak go używać, to samo dotyczy glukometrów.
Najbardziej denerwujący jest brak dyskrecji. Przez moment porównalas aptekę do lekarza, więc myślałem że pociągniesz temat. Niestety w każdej aptece cała kolejka włącznie z nieżyczliwa hipochondryczną sąsiadką dowiaduje się że kupujesz płyn na wszawicę, antydepresanty i test ciążowy. Pierwsza apteka która zapewni duży dystans od kolejki a najlepiej boks przy okienku wygra moje serce po wieki.
A co to za problem dac na karteczce napisane co sie chce kupic? Farmaceuta od razu zrozumie. Przesadzasz. Jeszcze wszawice w jakiejs malej miescinie rozumiem, ale test ciazowy? Antydepresanty? Swoja droga antydepresanty sa na recepte, wiec farmaceuta nie bedzie krzyczal przez pol apteki ani nazwy leku ani na co on jest. Takim tokiem myslenia przyczyniasz sie do stygmatyzowania choroby jaka jest depresja, przez takie osoby choroba ta wciaz jest powodem do wstydu i tematem tabu a tak byc nie powinno! Swoja droga antydepresanty przepisywane sa rowniez przeciwbolowo, nie tylko na "chora glowe". Moze jeszcze konfesjonal stworzyc :P
@@EntireME Bo ja nosze ze sobą torebkę z notesikiem i długopisem. Poza tym wytłumacz to osobom z kolejki, że depresja, ciąża, świerzb, grzybica pochwy to tak jak zwykłe przeziębienie i w związku z tym nie musza patrzeć z odrazą lub pogardą, dorabiać ideologii, plotkować o tym w bloku i informowac mamusię. Sory, taki mamy klimat.Skoro nie jest to dla ciebie problem, to ufam, że z lekarzem też rozmawiasz przy otwartych drzwiach. Co do recept - nie zawsze lek jest dostępny, więc jest sprowadzany na następny dzień - uwierz mi, zazwyczaj małe apteki osiedlowe nie mają zapasów fluoksetyny. Test ciążowy czy tabletki antykoncepcyjne może dla ciebie nie są problemem - ale uwierz, że np. dla licealistki jest, szczególnie w sytuacji, gdy nie ma wyboru apteki (często jest jedna apteka na kilka wsi na przykład). Trochę empatii proszę, nie oceniać wszytkiego pod własnym kątem, a tym bardziej nie czynić mnie winnym za stygmatyzowanie osób z depresją. BTW patrząc po liczbie lajków chyba jednak jest to problem. poza tym nie wydaje mi się, że mówię o jakichś rzeczach z kosmosu. pamiętam z dzieciństwa osiedlową aptekę, gdzie miejsce na kolejkę było wydzielone 5 metrów od okienek! teraz to nie do pomyślenia, bo nawet jeśli znaleźć aptekę o większej powierzchni, to stoją tam wystawki mydełek, szamponów cud, kremów do rąk i tabletek od znikających boczków, a nawet porozkładanych kartonowych pudełek na leki na (objawy) przeziębienie.
Poniekąd się z Tobą zgadzam, że apteki zamieniły się w supermarkety i większość oferty to nikomu niepotrzebne specyfiki. Co więcej, wielu starszych ludzi narzeka, że nie ma pieniędzy na leki, że to takie drogie, a jak się z nimi przeanalizuje, to okazuje się, że mnóstwo kasy wydają na suplementy i szajs z reklam. Przedstawiasz tu bardzo idealistyczną wizję aptek, dla mnie wręcz nie do przyjęcia, kiedy każdy klient staje się pacjentem, poświęca się mu mnóstwo czasu i daje mnóstwo informacji, których może wcale nie chcieć. Ostre słowa, że jeśli farmaceuta nie poinformuje o dawkowaniu czy przechowywaniu leku to należy go zmienić są już zupełnie przesadzone. Co innego, jeśli lek trzeba np. przechowywać w lodówce albo zażyć podczas pełni stojąc na jednej nodze ;) Ale jeśli są to standardowe warunki to nie ma takiej potrzeby. Niejednokrotnie spotkałam się z odwrotną sytuacją, kiedy lek miesiącami przechowywany w aptece w lodówce był wydawany z kategorycznym zaleceniem kontynuowania takiego przechowywania, kiedy w ulotce stało czarno na białym, że po wyjęciu z lodówki może być w temp.pokojowej przez 4 tygodnie. Powiedziałaś również, że farmaceuta powinien przeprowadzić wywiad medyczny, zanim wyda lek (jeśli to on go dobiera i doradza). W aptece absolutnie nie ma do tego warunków i opowiadanie o swoich chorobach, kiedy cała kolejka stoi i słucha jest dla wielu osób co najmniej niekomfortowe i taki pacjent następnym razem pójdzie w bardziej dyskretne miejsce (w zależności od osobowości czy rodzaju choroby). Nie wspomniałaś natomiast ani słowem o praktyce, która wg mnie jest kompletnie sprzeczna z etyką medyczną, czyli sprzedawanie preparatów, które mają potwierdzoną nieskuteczność (bo te, ktore nie maja potwierdzonej skutecznosci jeszcze mogę przymknac oko). Homeopatia, odkwaszanie organizmu czy plastry detoksykacyjne na stopy to jest szarlataneria, która powinna zniknąć z aptek w pierwszej kolejności. Przecież dla wielu ludzi sam fakt, że coś jest z apteki jest oznaką, że jest to zaufany i skuteczny produkt! Jak można legitymizować takie oszustwo?
Ee dla niektorych to samo to, ze cos jest w tv oznacza ze jest zaufane i skuteczne ;p dlatego ludzie kupuja te suplementy jak i dzwonią do wrozki dowiedziec sie co ich czeka w przyszlosci xd
Nie każda apteka ma "cudowne plastry" na nogi i inne tego typu... naciąganie. Osobiście jestem takiego zdania, że leki powinny zniknąć ze sklepów, stacji benzynowych. Za to sprzedaż suplementów, kosmetyków powinna być zredukowana. Reklamy w TV, prasie internecie - nawet tutaj na YT kosztują miliony, ktoś za nie musi zapłacić kupując te produkty. Jest sporo sytuacji. Mam na recepcie 5 pozycji - to za drogie, to za drogie... wezmę to i to. Do tego x, y, z i te tabletki wie pan z tej reklamy co ta pani tańczy na jednej nodze, podskakuje i fikołki robi... Nie nie wiem - telewizji nie oglądam. Potem robi się 20 zł wydane na receptę i 50 na suplementy.
Pracowałam kiedyś w aptece jako pracownik biurowy- nie jestem farmaceutą. Od tego czasu straciłam zaufanie do tych instytucji. Rzeczy jakich naoglądałam się w moim miejscu pracy wołały o pomstę do nieba. Właściciel bardzo mocno naciskał by wszystkie leki zeszły ze stanu zanim się przeterminują. Każdy z farmaceutów odpowiadał za pewną grupę asortymentu. Jeśli zbyt wiele leków się przeterminowało- dany pracownik musiał się z tego gęsto tłumaczyć. Efekt? W aptece znajdowała się szufladka z lekami o kończącej się dacie przydatności. Kiedy pacjent pytał np. o coś na katar nie dostawał leku o najlepszym działaniu, tylko ten, którego data przydatności wkrótce się kończyła. Najbardziej szokująca była sytuacja, gdy do apteki przyszła starsza pani prosząc o coś na oparzenia. Farmaceutka zaproponowała jej... balsam po opalaniu (w ofercie mieliśmy kosmetyki, które jednak słabo się sprzedawały) tłumacząc, że zawiera sporo panthenolu... Standardem było wciskanie pacjentom leków, na których apteka miała dobrą marżę (każdy farmaceuta wiedział, które specyfiki należy promować). Włosy stawały dęba gdy słyszałam rozmowy z przedstawicielami farmaceutycznymi, którzy zachęcali do zamówienia ogromnych partii jakiegoś leku, argumentując to faktem, że wszyscy lekarze w mieście dostali wartościowe prezenty w zamian za przepisywanie danego specyfiku. Co ciekawe, gdy pytałam znajomych farmaceutów co poleciliby mi na kaszel, bezsenność czy jakąkolwiek inną dolegliwość, zwykle nie polecali nic, mówiąc, że te wszystkie środki dostępne bez recepty po prostu nic nie robią. Od tego czasu (jakieś 5 lat) praktycznie nie biorę żadnych leków. Moja rodzina, która przy pierwszym kichnięciu biegnie do apteki po torbę leków, uważa że oszalałam i nie dbam o siebie, ale wiecie co? przez ten czas nie zauważyłam żebym wszelkie choroby przechodziła jakoś gorzej niż oni. Mam nadzieję, że nie wszystkie apteki są takie jak miejsce, w którym pracowałam, jednak ja już się zraziłam.
Też mam nadzieję, że są jeszcze apteki, farmaceuci i technicy farmaceutyczni godni zaufania. Rozumiem ich położenie, bo sama kiedyś pracowałam zarówno w aptece jak i firmie farmaceutycznej. Niestety nie każdy może sobie pozwolić na zmianę pracy ot tak. Jednak ja nie mam sumienia wciskać ludziom pseudo-farmaceutyków, które drenują tylko ich portfele i zrezygnowałam z pracy w farmacji. Zajęłam się edukacją - tutaj na UA-cam i typowo szkolną - jestem prywatnym nauczycielem chemii. Nie sądziłam, że w farmacji i służbie zdrowia panuje taka patologia, ale zobaczyłam ją na własne oczy. Pozdrawiam
Również mam to samo odczucie, końcówka komentarza : p przeziębienia zwyczajnie przechorowuję jedynie przy pomocy miodu, cytryny, czasem czosnku, czasem jak się przedłuża to idę do lekarza. A reszta rodziny... wycieczka albo do apteki, albo do supermarketu po gripexy, witaminę C w tableteczkach. No i standard każdej jesienno-zimowej pory "Weź rutinoskorbin bo się zaziębisz"... a rzadko kiedy widzę delikwenta z owocem w ręku. Dramat.
@@mosiondz7997 niestety... Moja rodzina bierze masę suplementów, wierząc że mają one jakieś działanie lecznicze. Albo przynajmniej zastąpią zdrową dietę. Potem kończy się tak, że usprawiedliwiają jedzenie hurtowo słodyczy, bo "przecież brałam rano witaminę". Ja jestem wegetarianką, więc już szczególnie mi się obrywa za to, że nie chcę brać tysiąca witaminek, bo wolę zadbać o swoje odżywianie. Nie mam żadnych niedoborów (wiem to, bo robię co jakiś czas kontrolne badania krwi), a oni często wręcz przeciwnie. Jak widać magiczne tabletki nie pomagają jeśli ktoś odżywia się samym syfem.
Ja ogólnie jestem zachwycony wiedzą i kompetencjami farmaceutów w obecnych czasach. Może nie zawsze polecą to co najodpowiedniejsze, najskuteczniejsze na daną dolegliwość, ale w większości dysponują większą wiedzą o lekach, niż lekarze. Za komuny to była totalna partyzantka w porównaniu z dniem dzisiejszym.
@@jadwigapachtyna1320 ja się wypowiadam na temat wiedzy i kompetencji farmaceutów. W czasach PRL tylko się wykupywało recepty, to co lekarz przepisał, a farmaceuci tylko wydawali leki, trudno było o poradę
Na katar najlepszy inhalator pneumatyczny i roztwór olbasu w soli fizjologicznej. Dobry jest też inhalol. Tona pseudoefedryny nie ma takiej skuteczności.
Trochę takie plaplapla. Apteka stała się takim samym przedsiębiorstwem zarabiania jak sklep spożywczy czy obuwniczy ... również muszą opłacić zusy podatki wypłaty. A te są niemałe. Nikt nie finansuje ich z zewnątrz wiec towar trzeba sprzedać. .
Jestem mgr farmacji, pracuję w małej aptece, gdzie znamy wszystkich stałych pacjentów. Nie wciskamy kitu ani tzw przykasówek jak na stacji benzynowej. Stali pacjenci nie zażyją żadnych leków czy to zapisanych przez lekarza czy te OTC bez konsultacji z nami. Jest czas i warunki na rozmowę, często jeden pacjent w aptece. Niestety wygląda na to, że apteka będzie się likwidować, bo nie wytrzymamy konkurencji z tanią sieciówką, gdzie farmaceuci muszą proponować tańsze zamienniki ( rozmowy są nagrywane!), pracownicy jeśli nie stosują się do tego wylatują z pracy. Polska jest w czołówce jeśli chodzi o kupowanie suplementów, które Bóg wie co mają w składzie. Jeśli tylko mąkę, to ok, ale wiele suplementów przebadano w USA i wykryto hormony, substancje silnie działające itp. Nie podejrzewam, żeby nasz rodziny rynek był o wiele lepszy od amerykańskiego, tylko że u nas nie bada się suplementów tak jak w USA. Jeśli ktoś nie wierzy w homeopatię to nie musi kupować tych preparatów. Szczerze mówiąc, może to po prostu działa jak placebo, ale jedno jest pewne nie niszczy tak zdrowia jak leki zapisywane przez lekarzy- te koktajle, których działania nikt nie jest w stanie przewidzieć, nikt nie przebadał działania i współdziałania 4ch czy 5ciu leków, a lekarze wypisują je lekką ręką. Do tego zapisywanie leków przeciwbólowych, coraz więcej recept na narkotyczne przeciwbólowe, przedstawiciele farmaceutyczni potrafią być przekonujący dla lekarzy! Skończymy jak USA z fentanylem. Masakra. Syropy dla dzieci, witaminki w żelkach i lizaczkach- wszystko to zawiera syrop glukozowy! To świństwo jest też w pożywieniu, a wiadomowo, że jest toksyczny. Pytanie: kto za to odpowiada? Ludzie powinni przychodzić do apteki w celu zakupu zdrowych i bezpiecznych preparatów. Aż mnie skręca czasami, ale jestem za stara, by zmienić zawód.
Tak znam to... Kilka razy się zdarzyło, żę ktoś przyszedł, szczegółowo mnie wypytał o jakiś produkt po czym otwarcie stwierdził, że kupi w tamtej aptece, bo tam jest taniej, ale na poradę tam nie ma co liczyć, więc przyszedł do mnie. Kilka razy zaniemówiłam, ale teraz otwarcie upominam, że korzystanie z mojej wiedzy za darmo jest nieuczciwe i nie na miejscu.
Mi natomiast kiedyś podczas sprzedawania kropli do oczu "uczynna pacjentka", stojąca za Panią którą obsługiwałam wcięła się w rozmowę i mówi " przepraszam nie chcę przeszkadzać ale przecznicę dalej kupi Pani te krople połowę taniej bez sensu jest tutaj przepłacać..." 😂😂😂😂🤣🤣🤣🤣 Niektórzy ludzie są nie możliwi....
@@anastazjaserce9055 nie bardzo rozumiem o co Pani chodzi? Jak ceny jawne? Przecież każdna apteka kupuje produkty w hurtowni w różnych cenach (nie mówię tu o urzędówkach) więc jakie jawne ceny?
Apteki teraz coraz częściej sprzedają suplementy diety i urody, zamiast leki. Komercjalizacja, zamiast miejsca oferującego produkty lecznicze (leki). Jakieś tabletki musujące, żelki, kremy. Produkty kosmetyczne zostawcie sklepom do tego dedykowanym, a suplementy... sklepom z suplementami i zdrową żywnością. Z apteki zrobił się obecnie taki odpustowy kram.
"Zostawcie"-kto ma zostawić? To apel do właścicieli sieci aptek, którzy wprowadzają taki asortyment, żeby na nim dobrze zarobić. Jako mgr farm. podpisuję się rękami i nogami pod tym apelem, ale to nie jest apel do pracowników. Tendencja jest taka: Skoro apteki nie mogą reklamować leków, to sieci otwierają drogerie przy aptekach, a później rozdają gazetki z kosmetykami i reklamami leków w środku. Tak się omija w Polsce prawo o zakazie reklamy aptek.
Ludziom trzeba pomagać przy zakupie leków, bo nazbyt często zdarza się że nawet, gdy twierdzą że wiedzą po co przyszli to w rzeczywistości nie mają zielonego pojęcia. Najprostszy przykład: w aptece przede mną typowa starsza pani kupowała sobie reklamówkę leków, a na koniec mówi: "i Apap poproszę" a pani farmaceutka "tylko paracetamolu nie można łączyć z tym i z tym lekiem", babcia "ale nie, ja nie mogę paracetamolu, ja chcę Apap" "ale Apap to paracetamol". I się okazało że babcia zobaczyła reklamę w telewizji, nie sprawdziła składu i kupowała od kilku miesięcy sobie Apap i brała z tą chemiczną mieszanką leków na receptę i nikt jej tego wcześniej nie wytknął. Jako biotechnologa szczególnie mnie to dotknęło, bo mogę sobie tylko wyobrażać jakie szkody zaszły w organizmie i tak już osłabionej przez wiek osoby.
Większość klientów aptek nie oczekuje żadnych porad ani wywiadów. Oni chcą konkretny preparat, a jak spróbuje się ich wyprowadzić z błędu, nie dość, że tego nie docenią, to jeszcze się obrażą i więcej nie przyjdą. To, co Pani mówi, jest prawdą, ale w Polsce nie ma to racji bytu. Mam porównanie, bo przez 2,5 roku pracowałem w aptece u Niemców i tam rzeczywiście kładzie się nacisk na poradnictwo. Polacy traktują aptekę jak zwykły sklep i jeśli to podejście się nie zmieni, polski rynek apteczny pozostanie czystą patologią w pełnym tego słowa znaczeniu.
Racja, dlatego myślę, że na obecny stan rzeczy mają większy wpływ pacjenci a nie farmaceuci. Warto ich uświadamiać, że w aptece także uzyskają poradę dotyczącą zdrowia i leczenia.
Jeśli ten filmik miał uświadomić klientom apteki żeby nie domagali się cudownych specyfików po których już jutro będą zdrowi, to trzeba zmienić formę przekazu. Niestety, ale narracja Pani filmiku raczej uderza w farmaceutów. A prawda jest taka, że tak w aptece, jak i u lekarza ludzie domagają się szybkich efektów. I tak na przykład wirusowe zapalenie krtani nie jest wskazaniem do stosowania sterydów wziewnych, a to w Polsce jest coraz popularniejsze. A jak lekarz wypuści z gabinetu przeziębionego pacjenta z zaleceniem: leżenie, dużo płynów i nawilżanie powietrza, ewentualnie coś na gorączkę jak się będzie źle czuł, to tego samego dnia pacjent jest u mnie w aptece, bo przecież chociaż syropek musi sobie kupić. A lekarz to jakiś beznadzierny, zupełnie go olał. Nic nie przepisał. Czasem ręce opadają.
To też prawda. Ludzie nie oczekują porad, tylko nie szybkich, a natychmiastowych efektów. Poza tym jak można udzielać porad w społeczeństwie z mózgami przeżartymi reklamami, w którym każdy jest ekspertem od wszystkiego. To dobrze widać na przykładzie "leków na przeziębienie" czy syropu na kaszel suchy i mokry. Tu się kłania Goebbels: tysiąckrotnie powtórzone kłamstwo staje się prawdą, a im większe kłamstwo, tym ludzie łatwiej w nie wierzą. Dlatego nie dziwię się, że rozmowy z klientami wyglądają tak, jak w pierwszej scenie. Farmaceutom po prostu się nie chce, patrząc, z jakimi idiotami bez krztyny kultury muszą się użerać. Przesłanie tego filmu jest piękne i przykro mi, że w polskim społeczeństwie nie ma to racji bytu. Ma Pani racje, ale potrzebna jest zmiana w społeczeństwie, a nie w aptece. Ludzie postrzegają nas jako sprzedawców, a my, niestety, dostosowaliśmy się do tego. Na Zachodzie jest inaczej, ale my chcemy pozostać Wschodem.
Właśnie o tym była przecież mowa w filmie! Ktoś kto stoi za okienkiem w aptece i wciska co najdroższe, to nie farmaceuta tylko sprzedawca-ignorant, który minął się z powołaniem.
A ja kiedyś miałem sytuację że jakiś gość zaczął dyskusję na temat swojej choroby a mi kobieta w chacie stygła... I też się denerwowałem bo gumki nie mogłem kupić
Obawiam się, że nie jesteś w stanie ocenić czy taka Pani np. nie pracowała po 16h przez ostatnie dwa tygodnie i nie miała kiedy. Prezerwatywa też może być pierwszej potrzeby. Lepiej przyjść o 3 po prezerwatywy, niż o 9 po tabletkę dzien po.
Jestem farmaceutą z wykształcenia, nie pracuję już w tym zawodzie ponieważ przeraża mnie wszechogarniająca komercja i lekceważące podejście pacjentów do naszego zawodu. Zapominasz o jednym, każdy z nas ma nad sobą przełożonego, który patrzy nam na ręce i NARZUCA plany sprzedażowe, z których musimy się rozliczać na koniec miesiąca, a brak wywiązywania się z tego obowiązku grozi utratą pracy. Co dziwnego w kupowaniu prezerwatyw, czy testu ciążowego w trakcie nocnego dyżuru? W monopolowym ma je kupić? Od tego jest apteka...
Jestem ciekawa, kto byłby takim białym rycerzem i dobrowolnie się sprzeciwił pracodawcy, mając nadzieję, że "ktosiowie" też tak zrobią i będzie lepiej na świecie. Łatwo jest oceniać i mówić "ale tak nie można! Trzeba zawalczyć!" Kiedy samemu jest się w innej branży, ma ciepłą posadkę i nie martwi o jutro. To jest duży problem i każdy kto był w szkole chociażby wie, że uczniowie chcą np. uciec z lekcji, wszyscy albo nikt, a i tak się zdarzy, że kilka osób się nie odważy i zostanie. Tak samo gdy ktoś chce się sprzeciwić, ma niby zaplecze osób go popierających, a gdy przychodzi do konfrontacji - zostaje sam. I tak samo jest tutaj. Nikt nie będzie robił z siebie męczennika.
@@mcszary Tu nie chodzi o negocjowanie warunków. Trochę śmieszne jest porównanie negocjowania stawki czy wolnych niedziel (to chyba każda osoba robi przy rekrutacji) do zmiany zasad panujących w firmie zatrudniającej kilka bądź kilkadziesiąt tysięcy osób. To tak jakbyś poszedł do korporacji i stwierdził, że chcesz, żeby od dzisiaj cała firma zmieniła strategię działania, bo się z nią nie zgadasz. Do jakiejkolwiek sieciówki nie pójdziesz, warunki są mniej więcej takie same, a aptek prywatnych jest coraz mniej, poza tym zatrudniają mały personel więc automatycznie ciężko jest z nich znaleźć pracę. Nie mówiąc już o tym, że coraz więcej prywatnych aptek decyduje się na podpisywanie kontraktów z firmami farmaceutycznymi i prowadzeniu list odsprzedażowych. Jeśli nie znasz branży to proszę nie pouczaj innych jak to łatwo jest znaleźć pracę na swoich warunkach.
Szokujące dla mnie było twierdzenie że farmaceuta ma zrobić wywiad i traktować klientów jak pacjentów. Od teraz postaram się być bardziej sceptyczny i doceniać farmaceutów którzy faktycznie robią więcej niż zdjęcie towaru z półki!
Bardzo dobry materiał. Pracuję od 10 lat jako Technik Farmaceutyczny. Miałem okazję pracować w kilku aptekach. Aptece rodzinnej, małej sieci i Aptece sieciowej całodobowej. Brakuje tutaj jeszcze jednej bardzo powszechnej sytuacji: Czy to wszystko? Tak. Do zapłaty xx. A co dostanę w gratisie? Jeśli tylko mamy oczywiście je dajemy. Tylko czy robiąc zakupy w innym miejscu ktoś z was się spotyka z taką praktyką? Dziś każdemu się spieszy. Trudno zrozumieć, że w miejscu gdzie źle wydane leki mogą komuś poważnie zaszkodzić jeśli pacjent ma pytanie o lek, dawkowanie, działanie... itd. To naszą rolą jest udzielać informacji. Często dopiero w aptece recepty od kilku lekarzy są dopiero weryfikowane i udaje się nam wyłapać takie połączenia, jakie mogą komuś zaszkodzić.. ale to wymaga czasu, a w sytuacji gdzie ja rozmawiam, wydaje, szykuje recepty. Zastanawiam się co i z jaką odpłatnością wydać. Podchodzi z boku osoba i pytanie. Jest kolejka: macie ten lek, a ile on kosztuje? Bo po co ja mam stać i czekać. Mały cytat: "Od 1 stycznia 2019 wszystkie apteki w Polsce są zobowiązane do podłączenia do platformy P1 (czytaj więcej: Od 1 stycznia apteki mają obowiązek elektronicznego otaksowania recept). Daje ona możliwość realizacji e-recept, ale także generowania elektronicznego Dokumentu Realizacji Recepty (DRR) - zarówno w postaci papierowej, jak i elektronicznej. Każda zrealizowana recepta, zarówno elektroniczna, jak też papierowa, zostanie zarejestrowana w systemie i udostępniona pacjentowi na Internetowym Koncie Pacjenta." źródło:farmacja.pl/pierwszy-tydzien-e-recepty-w-polsce-sukces-czy-katastrofa/?smclient=d0572524-0e97-11e9-bbe5-3cfdfeb6ee14& Co to oznacza w praktyce. Czas obsługiwania nawet papierowej recepty się zwiększył. Apteki uczą się dopiero obsługi i to powoduję kolejki. Dziękuje za ciekawy materiał. Pozdrawiam
@@BritneyDeath Robię zakupy, kupuję ubrania, itd. A tak roszczeniowego podejścia jakie prezentują ludzie w aptece można spotkać tyko jak zasiłki rozdają, albo coś za darmo dają. Jako Klien masz prawo kupić, zapytać, zrezygnować z zakupu. Trudno wytłumaczyć natomiast podejście - obok mają za 5, a wy macie za 10, chce kupić za 4. Trudno ocenić aptekę przez pryzmat sklepu, ale tak teraz jesteśmy postrzegani. Tutaj powinna liczyć się wiedza, doświadczenie i prawda, a nie wpychanie suplementów na urojone dolegliwości.
@@ukaszgrican4953 Zatrudnij się na tydzień w monopolowym, drogerii, na stacji benzynowej czy gdziekolwiek. Dowiesz się co to jest roszczeniowa postawa klienta i zatęsknisz za apteką. A co do sprzedaży suplementów na urojone dolegliwości to... Niespodzianka! Tak działa świat, że na kłamstwie się najlepiej zarabia.
@@BritneyDeath Między zawodami są oczywiście różnice, podejście ludzi do innych jest coraz gorsze. Zasadniczo różnica polega na tym, czy ja komuś dam 2 frytki więcej, próbkę kremu, lepsze wino, dodatkowy sos. Ma to znaczenie...ale jak wpływa to na zdrowie i życie? Trudno porównywać inne zawdy do służby zdrowia.Wymaga się wiedzy, odpowiedzialności i porady. Jeśli ktoś się dobrze czuje z tym, że naciąga innych... szkodzi opinii środowiska.
@@ukaszgrican4953 Ja akurat pracuję w znanej sieci księgarni, ale doskonale rozumiem Twoje rozgoryczenie hasłem "jest kolejka, niech mi pan/pani powie czy macie taką a taką książkę, bo nie mam zamiaru stać niepotrzebnie" a ja w międzyczasie jestem na szóstym biegu i nabijam paragon i wydaję opłaconą paczkę jednocześnie. Nic jednak tak bardzo nie denerwuje klientów jak powiedzenie często prawdy "Nie wiem. Mamy w asortymencie dwa miliony produktów, a sprawdzenie tego w systemie zajmie tyle, co obsługa dwóch klientów. Proszę stanąć w kolejce." Co ciekawe... To osoby po 60'tce z reguły cierpią na największy brak czasu ;) i często wtedy też słyszę, kto mnie tutaj w ogóle zatrudnił, skoro tego nie wiem.
Mam swoją ulubioną aptekę, farmaceuci tam pracujący bardzo pomocni, zawsze zaproponują jakiś zamiennik, doradzą, podpowiedzą. Świetne i w przystępnej formie publikuje Pani filmy. Dziękuję! :)
Jestem z wykształcenia magistrem farmacji i pracuję w aptece - szczerze mówiąc nie podoba mi się generalizowanie obecnej sytuacji w polskich aptekach. Nie jest tak, że wszystkie apteki są złe, a wszyscy pracownicy zapomnieli o pacjencie. Czy zdajecie sobie sprawę, że magister farmacji lub lekarz nie założą konta na youtube bo gdyby zostali posądzeni o reklamę to może zostać im odebrane prawo wykonywania zawodu? Dlatego możemy uświadamiać pacjentów tylko w miejscu pracy - ja na przykład swoich pacjentów uświadamiam, jeśli oczywiście tylko chcą posłuchać.
Nie generalizuję, tylko opowiadam o swoich doświadczeniach, ale także innych znajomych farmaceutów. Powiedziałam w filmie jasno, że warto szukać aptek, w których pracują farmaceuci z powołania i zawsze chętnie doradzą i zadbają o pacjenta. Nie ma w filmie słowa, że przytoczone przykłady dotyczą wszystkich aptek.
Komentarz może i warto uznać za trafny, ale nie powstałby gdyby nie trafny film, który skłania ludzi do wyrażania opinii, mniej lub bardziej ciekawych. Pozwala sobie wyrobić zdanie na temat aptek i etyki farmaceutów, nastepna wizyta w aptece bedzie z pewnością bogatszym doswiadczeniem. Dziękuję za film i ten komentarz
Wybieram się na studia na kierunku farmacja i zaczynam tracic wiarę w ten zawód. Najchętniej rzuciłabym to wszystko, ale moi rodzice się wściekli gdy im o tym powiedziałam. Czy mam jakieś realne szanse pracować etycznie w tym zawodzie? Jestem załamana, inaczej to sobie wyobrażałam, a tu już po rekrutacji...
Mi siostra opowiadała ze jej koleżanka, która pracuje w aptece właśnie w nocy na dyżurze i że przyszła pani o północy ( a inne jeszcze później), po krem do twarzy , inna po krem do stop, a jeszcze inna szampon.bylam w szoku!
Tak to teraz jest. Ktoś kupuje "pilnie" szampony, pojemniczki na mocz, krem na potliwość stóp (koleżanka o 2 w nocy miała taki przypadek), a w kolejne czekają osoby z grypą wykupić receptę.
Zasadniczo do aptek straciłem jakiekolwiek zaufanie wchodząc do apteki i widząc na półce przy samej kasie "witaminę b17" i całą resztę równie skutecznych "suplementów". Zwykły sklep, tylko asortyment trochę inny, jak samemu nie sprawdzisz co dobre to kit wcisną, nawet kupując głupi magnez trzeba się nachodzić, bo zwykle jest tylko najtańszy, nie ważne że wchłanialność marna, ale dobrze schodzi, skutecznego brak, bo by tylko miejsce na półce zajmował.
kris beee kiedyś kupowałam często magnez i wydawało mi się ze pomoże mi na częste zmęczenie bo ma cala niby dzienna dawkę 375 w 1 tabletce,zero poprawy dopiero jak się wyedukowalam to ten tlenek magnezu zamieniłam na cytrynian i skumałam o co dokładnie chodzi
@@dorimk8677 tak, ale w aptece tego nie powiedzą - że kupno większości magnezów nie ma sensu. A tych drogich, porządnych nie trzymają, bo nie schodzi. Kto, bez tłumaczenia o co chodzi, kupi magnez za 70 zł, kiedy jest taki za 4.99zł? 😔
@@aleksander4711 dobre pytanie. A w zasadzie to pytanie jest takie - po co w ogóle ktoś chce kupić magnez. Jeśli wie po co, ma drugie pytanie: czy chce kupić magnez, który jego organizm przyswoi (i branie takiego magnezu ma sens), czy woli produkt w postaci małoprzyswajalnej, który niczego nie zmieni, bo po prostu wejdzie do przewodu pokarmowego jednym końcem, a wyjdzie drugim (branie takiego nie ma sensu, za te 5 zł lepiej kupić sobie czekoladę).
Tez jestem technikiem i jak pacjent nie pyta to nie drazymy temtu bo nie ma na to czasu. Mamy tobic wiele rzeczy na raz z czym sie nie wyrabiamy i dostajemy po tylkach
a ja widze w tym tez winę przełożonych aptek(właścicieli ,kierowników) sama jestem farmaceutą (z pokolenia na pokolenie) i zawsze było mówione że liczy sie etyka zawodu oraz to że jeśli pacjent przychodzi najpierwej do apteki (nie do lekarza ) to obdarza nas zaufaniem i prosi o pomoc i tu należy mu pomóc doradzic( oczywiście w miarę swoich możliwości,bo jeżeli wymaga to konsultacji lekarza to nie możemy w to ingerowac ) i miałam pare razy takie historie w aptekach..że przychodzi pacjent po porade,doradztwo...ja udzielam sie jak mogę ,doradzam,odradzam,tłumacze spokojnie ,powolutku...a pan właściel apteki ,kierownik..po chwili(jak pacjent poszedł ) gaja naganę mi że tu nie ma sentymentów tu nie ma rozczulania sie ...tu trzeba sparzedać ( dosłownie wcisnąc pacjentowi..czy mu to potrzebne czy nie) tu liczy sie obrót kasy, sprzedaż( profit dla właściciela i kierownika) ...bo od mojej sprzedaży zelęzy czy oni pojada na Karaiby czy nie??????? A farmaceucie nie da premii. Więc tutaj nie mam pretensji do pani farmaceutki z filmiku że tak potraktowała pacjenta.....bo jezeli z zaplecza ogląda ją kierownik albo właściciel ..to musiała tak zrobić. Zresztą apteki teraz to są jak sklepy mięsne ,, z kością czy bez" ......i nic to nie zmieni. Tyle w temacie ..bo taka jest prawda...możłiwe że 1 apteka na tysiąc to wyjątek!!!!
Prawda jest tu podzielona i niejednoznaczna. Bywają nawet małe miasteczka, gdzie jest wiele aptek. Może by tak ktoś z rodziny obszedł je wszystkie i poprosił farmaceutów o poradę dotyczącą skuteczności leków. Ulotki upychane w opakowaniach leków zapisane są głównie możliwymi działaniami ubocznymi - aby firma nie była skarżona przez pacjenta. Uwaga: nazwy leków pisane dużymi literami są praktycznie hasłami producenta. Zawsze należy przeczytać prawdziwą nazwę leku (małe litery).
Bądźmy ludźmi i dajmy też żyć innym. Prezerwatywy czy szampon do włosów. Farmaceuta w nocy jest od wydawania leków ratujących życie i zdrowie. Nie ma takiego prawa, a nie każdy rozumie. Lepiej żeby ten farmaceuta się wyspał i gdy ktoś naprawdę potrzebujący pomocy i przyjdzie w nocy, to lepiej żeby był na tyle przytomny, żeby się nie pomylić - tyle chociażby.
Zgadzam się. Choćby przyszedł po chusteczki higieniczne to to i tak nie zmienia faktu. Jeśli apteka jest całodobowa, to co kogo obchodzi po co do niej idziemy w nocy.
dokładnie. Wina leży też po stronie farmaceutów. Po co rozmawiał z gościem o prezerawatywach skoro kolejna osoba potrzebowała niezbędnych leków do ratowania życia. Po za tym ciekawe, że w aptece można obsługiwać ludzi pod wpływem alko. No i koniec końców gdyby miało być tak jak mówi autorka filmiku, no to można pewnie wprowadzić jakiś zakaz... albo lepiej reguły mówiące o sprzedaż tylko tego co konieczne w nagłych przypadkach.
GC pracuje na nocy w aptece..i o spaniu nie ma mowy, tyle roboty ze maraton,a nad ranem mam wylonczony mozg i nie wiem co ludzie do mnie mowia..sa jeszcze apteki gdzie w nocy mozna spac ??
Ja mam takie szczęście, że pan farmaceuta u którego bywam ma świetne podejście. Kiedyś kupiłam tabletki na kaszel i jakieś przeciwbólowe. Od razu poinformował aby nie brać razem tych preparatów. To samo gdy widzi, że kupuję preparaty w których bywa, że mają ten sam składnik to o tym informuje. Czy podpowiada, że coś tam warto z takim czy innym pokarmem spożyć. Niestety już jego dwie koleżanki nie mają takiego podejścia.
Przykro mi jak słyszę, że jestem nieuczciwa, tylko z tego powodu, że pracuje w miejscu, gdzie wymaga się ode mnie mówienia regułki, polecania wybranych preparatów i zwiększania obrotów firmy... Tym bardziej, że jest to podstawą w decyzji czy mnie zwolnić czy nie. Trudno mi też zbierać wywiad od człowieka kiedy mam średnio 4,5 minuty na osobę... a po 7 godzinach takiej pracy nie mam już siły i cierpliwości odpowiedzieć Dzień dobry...
Zapadła mi w pamięć pewna sytuacja: apteka, jedna z najbardziej obleganych w moim mieście ze względu na niskie ceny. Kolejka potrafi być dłuższa poza apteką niż w niej pomimo że jest tam 5 okienek, z których na ogół wszystkie są czynne. Tamtym razem było niewiele klientów, bo cała kolejka zmieściła się w aptece. Czynne 4 okienka (kolejka jest jedna). Do apteki wchodzi starsza pani. Na oko? 80-90 lat. Jakieś metr pięćdziesiąt wzrostu , głównie przez skrzywienie kręgosłupa. Pani miała bardzo widoczny garb, była dosyć mocno zgięta, wspierała się na lasce. W ręce miała siatkę z zakupami. Stanęła obok osoby która jako kolejna miała podejść do okienka, które się zwolni. Kiedy tak się stało, farmaceutka powiedziała "proszę panią" na co staruszka poczłapała do okienka. Nawet gdyby jej nie zaprosiła, dla mnie było oczywiste, że podejdzie poza kolejnością. Wystarczył jedne rzut oka, żeby mieć pewność, że stanie w kilkuosobowej kolejce będzie dla niej ciężkie. Niestety nie dla wszystkich było to takie oczywiste, bo zaczęło się komentarze i wyrazy niezadowolenia, że jak to tak?! Tak się w kolejkę wpychać?! Komentowały tak 3 kobiety 40-60 lat. Ludzie, proszę! Trochę wyrozumiałości! My też kiedyś będziemy starzy! I miejmy nadzieję, że będąc w wieku tej pani, przynajmniej będziemy mogli stać prosto. Rozumiem, że takie osoby mogą być problematyczne. Bo czegoś nie wiedzą, bo niedosłyszą itp. Ale ta pani była wyjątkowo sprawna umysłowo pomimo wyglądu, który mógł sugerować coś innego. Wszystko słyszała, farmaceutka nie musiała się powtarzać, dobrze wiedziała po co przyszła, jedyne co, to zapytała się i tańszy zamiennik jakiegoś leku. Jej wizyta była znacznie krótsza od najbardziej niezadowolonej z "wepchnięcia się w kolejkę" kobiety, która właśnie pytała o "leki z reklamy" i była wielce oburzona, że czegoś-tam-co-kupowała-na-drugim-końcu-miasta tutaj nie było.
Miałam na osiedlu taką piękną aptekę, pachniało w niej ziołami, była cała w drewnie, gdzieś z boku stała stara waga, przepiękny vintage. Teraz należą do sieciówki i chyba bardziej sprzedają kosmetyki niż leki...
Ostatnio byłam świadkiem rozmowy pani w kolejce, która na głos opowiadała co maj jeszcze kupić i gdzie. Było to mega denerwujące a panie aptekarki słowem się nie odezwały, chociaż widać było, że je to rozprasza. Kiedyś była taka fajna tabliczka w aptekch "zachowaj ciszę". Myślę,że powinny wrócić na lady aptek.
Mnie to najbardziej wk...ia to,że niektórzy , przeważnie stare baby przychodzą jak na zakupy do osiedlowego sklepu. Najgorzej jak kolejka a ta wydziwia . Jak by nie można było w domu przemyśleć , poczytać co si chce itd.
Masz wiele racji. Zupełnie inaczej wygląda to w Niemczech. Tam nie ma leków w supermarkecie. Kupując lek przeciwbólowy w aptece dostałam listę pytań. Pierwsze czy są to migreny, czy były badane, kiedy się zdarzają, pytanie o uczulenia itp. Brawo, brawo. U nas też tak powinno być.
Napisałem komentarz w którym się z Tobą zgadzam ale chcę jeszcze zaznaczyć, że jednocześnie, moim zdaniem, informowanie o kwestii dawkowania i przechowywania leku nie powinno być obowiązkiem farmaceuty (oprócz leków na receptę oczywiście), gdyż obowiązkiem klienta jest przeczytanie recepty i jeżeli ktoś tego nie robi to naprawdę nie wiem czy słowa osoby sprzedającej wiele zmienią, bo to zwykła głupota, której szczerze nie rozumiem.
Szok to jest taki,ze czepiasz się farmaceutów którzy mają kolejke i okienko a nie pokój konsultacji.... w którym momencie mają poświęcić każdemu pacjentowi tyle czasu? teraz nie mamy opieki farmaceutycznej to wygląda trochę jak sklep bo takie są realia musi być metamorfoza systemu zdrowia jako całości!
patrząc na to jak apteki się rozwijają to jest kwestia paru lat i do aptek będzie się zatrudniało te same osoby co do Lidla czy biedronki na kasę. "Kasia idź no siądź na czwartą kasę bo kolejki się robią Maryśka się nie wyrabia" "promocja! Kup 20 leków na astmę a 10 szczepionek na grypę dostaniesz gratis! Tylko do wyczerpania zapasów!"
Bzdura, apteki też będą upadać, bo ktoś na siłę promuje poradnictwo medyczne via infolinia, i sprzedaż leków w online-aptekach. Komuś bardzo zależy na tym, by zlikwidować serwis czyli profesjonalne poradnictwo i wprowadzić digitalną gotówkę. Do tego zmusza się prawodawcę (rząd), by poprzez odpowiednie ustawy, przepisy, zakazy trwale zlikwidował ziołolecznictwo. Sprawcy tego procederu zabezpieczają się w ten sposób przed odpowiedzialnością prawną i dbają poprzez sprytny marketing o maksymalizację swoich zysków. Corona-kryzys to tylko kolejna faza tego co już blisko 20 lat temu zaczęto wprowadzać małymi kroczkami. Pozdrawiam wszystkich beztroskich fanów zakupów w internecie.
Poszłam do Apteki Wielkopolskiej po lek przeciwbólowy do rozpuszczania w wodzie. Farmaceuta odpowiedział, że mają tylko w wersji z witaminą C na przeziębienie. Podziękowałam i chciałam wyjść a facet do mnie: Ale dlaczego Pani odmówiła? Witamina C taka dobra na przeziębienia. Polecam również krem Vichy.
Dopóki właścicielami aptek będą przedsiębiorcy, którym zależy tylko na zysku a nie zdrowiu pacjenta apteki staną się supermarketami z lekami i panią za kasą. W Niemczech apteki należą do farmaceutów i nie mogą ich mieć więcej niż 5. Przed wydaniem leku na życzenie pacjenta trzeba zadać podstawowe pytania :dla kogo ma być ten lek, jakie ktoś ma objawy i jak długo , czy bierze inne leki i nikt się temu nie dziwi, że farmaceuta nie rzuca paracetamolu bez zastanowienia.
Mnie osobiście denerwuje jeszcze jedna rzecz a mianowicie ilość leków w opakowaniu . Zaleceniem mojego lekarza było przyjmowanie leku 2x dziennie przez 5 dni. W aptece dostałam pudełko 60 tabletek. Na co mi te zbędne 50... super by było jakby pacjent w aptece dostawał taką ilość danego preparatu. jakiej potrzebuje a nie tyle byle zarobić.
@@gosiakozinska7364 że sprzedażą na listki się jeszcze nie spotkałam, jedynie plastry na odciski udało mi się kupić na sztuki. Zawsze dostswalam odpowiedź, że apteka nie prowadzi sprzedaży pojedynczych listków, a jedynie całe opakowania. Ale cóż może miałam pecha.
Nie chodzi o to by zarobić, tylko o to jakie są przepisy. To nie farmaceuta rejestruje lek do sprzedaży - dlaczego dopuszczane są tylko takie wielkie opakowania? A przepisy w Polsce zabraniają dzielenia opakowań poza nielicznymi wyjątkami: antybiotyki, ampułki. Sprzedawanie Gripexu na saszetki czy listki jest ukłonem w stronę klienta, który w dobie mnogości aptek pójdzie tam, gdzie sprzedadzą mu choćby czopki glicerynowe na sztuki...
@@lirvienn6660 Nie wspomniałam że mam to za złe farmaceutą albo apteką ale właśnie systemowi, który powoduje że nie dość że płacę więcej to jeszcze potem nadmiar leków jest wyrzucony.
Historia z dzisiaj. Używałam benzacne, którego niestety aktualnie nie ma na rynku. Poszłam więc i poprosiłam o coś o podobnym, zasuszającym działaniu, podobny skład itd. Pani mówiła tak, jakby rozumiała o co mi chodzi, po czym przyniosła dwa preparaty. Jeden o zgrozo na zwężanie porów, a drugi na już ślady po trądziku, o działaniu łagodzącym. Cena z kosmosu, zupełnie nie to, o co mi chodziło. Meh, nie wiem czy to kwestia braku zrozumienia, czy najzwyklejsza chęć wciśnięcia mi byle czego, no bo skoro pyta o coś związanego z cerą, to wrzucę jej cokolwiek xD.
Też uważam, że apteka to nie supermarket i ludzie w niej pracujący powinni promować zdrowie a przede wszystkim mieć wiedzę i pomagać w wyborze leku. Natomiast często działają jak automaty do sprzedaży.
Lucyna Toczko Pani Lucyno Na wstępie tylko zaznaczę, że jestem właśnie technikiem. Proszę wskazać w mojej wypowiedzi w którym miejscu "gloryfikowałem" magistrów. Wskazałem jedynie różnicę. Teoretycznie wykonujemy ten sam zawód, praktycznie mamy jednak inny zakres obowiązków. (Pomijając patologię zawiązaną z przelogowywaniem na konto magistra ) Być może się mylę ale jednak zakres materiału który przerabiamy My technicy podczas 2-wu letniego studium jest lekko okrojony w stosunku co do zakresu materiału na studiach Farmaceutycznych.
@@salazar575 przepraszam ale byłam stażysta w 3 aptekach a robiłam to co mgr. Zmuszano do tego tech. Z tym że mu tech jeszcze robiliśmy receptura a mgr nie. Obsługa pacjenta w pełnym zakresie wraz z logowaniem na mgr oczywiście za jego pozwoleniem a wręcz wymuszeniem żeby ciągle go nie wołać. Zgadzam się zakres naszych obowiązków jest zupełnie inny ale w polskich aptekach tego podziału nie ma. Technik tania siła robocza i czemu ma nie robić wszystkiego? Tak myśli większość pracodawców. Doskonale pamiętam sprawę tech która pomyliła dawkę silnego leku narkotycznego i rzekomo włamała się na konto mgr aby go wydac. No większej bzdury nie słyszałam. Polskie apteki to w większości syf. Nie ma to nic wspólnego z fachowościa i o opieką farmaceutyczna. Niestety miałam koleżanki techniczki które dla premii Robiły wszystko. Brak kręgosłupa moralnego. Takie osoby w ogóle nie powinny znaleźć się w aptece za ladą. A nie jednej teksty brzmiały jak w tanim supermarkecie. Znając to od środka uważam że cały system jest do modernizacji. Ja podjęłam decyzję o rezygnacji z tego zawodu dokładnie rok temu i wcale nie żałuję. Zmian ani słychu ani widu.
@@LusJustGirl dziecko drogie. 22 lata prowadziłem z żoną aptekę i w tym czasie tylko 1 techniczka byla sensowną osobą. Bo była też mgr biologii i miała otwartą głowę 90% obecnych tech.farm kończy prywatne wieczorowe lub weekendowe szkółki. Moja starszą, super mgr farmacji szlak trafiał co te niektóre niedouczone panienki opowiadały pacjentom. Nie znasz tematu bo nie jesteś z branży. W sieciowkach kierownik jest na zapleczu a na okienkach w 80% technicy Bo nie ma ludzi po studiach do pracy. Rozumiesz problem?
Właśnie moja ulubiona apteka należy do sieci.... Przemiłe Panie nie tylko doradzą ale można zamienić kilka miłych zdań. No i jak tu nie wracać do tego miejsca? Ceny mają nie wysokie więc tym bardziej czasem warto się tam pojawić, nawet gdy są bliżej inne apteki. Ludzie tworzą klimat a ten bywa niepowtarzalny wiec przyciąga w konkretne miejsce które dobrze sie kojarzy.
Pani Agnieszko, chciałbym podziękować bo jednym stwierdzeniem przy części "czy krople czy tabletki" uratowała mi Pani d... tzn. nos, bo mam aktualnie katar 😊 (a od obejrzenia odcinka "leki które nie leczą przeziębienia" moja wiedza została wywrócona do góry nogami 🙈- i za niego też bardzo dziękuję) Wspomniała Pani o olejku eterycznym jako najtańsze "lekarstwo" na katar. Przypomniałem sobie że gdzieś właśnie powinienem mieć z dawnych czasów taki sztyft do nosa zapachowy (eukaliptus, mięta, itd.). Przetrząsnąłem całe mieszkanie, lecz sztyftu nie znalazłem... 😢 Następny dzień kierunek apteka i kupiłem sobie po prostu nowy- "inny świat" teraz jak wdycham ten zapach, i katar jakby szybciej ustał bo po 2 daniach. Dziękuję 😊 Nie jest to w temacie odcinka, ale sugestia została powiedziana tutaj więc piszę pod tym odcinkiem 😊
Ze swojej strony mam jeszcze jeden ciekawy przypadek z apteki, tak odnośnie punktu "a może witaminki do tego?" Strasznie się kiedyś przeziębiłam, a że był to okres sesji, to niestety musiałam pojawić się w aptece po coś przeciwzapalnego, co pozwoliłoby mi przynajmniej udać się spokojnie na egzamin i go napisać. Wiem, że to grzech ciężki, niestety nie miałam innego wyjścia. Pani obsługująca mnie po zapoznaniu się z moim przypadkiem, zaproponowała mi do zakupów witaminę C z aceroli, dość popularny na rynku preparat. Zareklamowała mi go dość ciekawym sloganem, bo przysięgała, że "to jest naturalna witamina C, bo LEWOSKRĘTNA"... Bardzo żałuję, że byłam zbyt słaba, by tę reklamę zripostować. Za witaminki podziękowałam i więcej się w tej aptece nie pojawiłam.
Mogłaby pani nagrać coś o lekach antydepresyjnych? Chciałabym zrozumieć ich działanie bo sformułowanie „lek z grupy trójpierścieniowych leków antydepresyjnych” nic mi nie mówi
Jako farmaceuta pragnę zwrócić uwagę na pewien aspekt-jak się wchodzi do dużej apteki z 4 otwartymi okienkami, to można mieć pewność, że w najlepszej sytuacji 3 osoby (w najgorszej 4) stojące w okienku nie są farmaceutami, lecz technikami lub nawet stażystami. Myślę, że apele należy kierować między innymi do techników farmaceutycznych, bo farmaceuci mają najszerszą wiedzę na temat działania leków, ale często w polskich realiach to nie oni obsługują pacjentów. Druga sprawa to pacjenci, którzy o nic nie pytają, przychodzą do apteki z gotową nazwą leku, którą potrzebują. Czy to z reklamy, czy z polecenia. W przeważającej większości przypadków podjęcie próby rozmowy z pacjentem kończy się zgrzytem, gdy "ja wiem lepiej", nie ma ochoty słuchać, a i tak kupi to po co przyszedł.
Spędziłem sporo czasu w kolejkach w aptekach, mam też jakieś pojęcie o lekach, miałem więc mnóstwo czasu i pola do obserwacji, poza tym do niektórych wniosków można dojść w ogóle aptek nie odwiedzając, wystarczy jedynie obejrzeć w telewizji randomowy blok reklamowy. A wniosków jest kilka, pierwszy to oczywiście fakt, iż Polacy uwielbiają łykać tabletki (nie pogardzą też pigułkami i kapsułkami, a i jakiś syropek, albo rozpuszczoną tabletkę musującą chlapną chętnie :-), wydają na nie mnóstwo pieniędzy, choć często ich nie potrzebują, czy wręcz sobie szkodzą. Gdy np. zaczyna się sezon przeziębieniowo-grypowo-zapaleniowy to w aptekach mają większy ruch, niż Media-Expert w czarny piątek, a ludzie wychodzą z całymi torbami leków, głównie OTC; często mają receptę od lekarza i wskazania dotyczące leków OTC, ale jeszcze sami "wzbogacają" zestaw o to co im się podoba, biorąc na kupę po dwa i więcej leków z tymi samymi substancjami. Do tego całe spektrum witaminek, magnezów i innych suplementów. Często wybierając je spontanicznie w aptece, pod wpływem zobaczenia nazwy z reklamy, czy, nie wiem, ładnego pudełka. Oczywiście marketing podchwycił te skłonności w narodzie i je z zaangażowaniem pielęgnuje i pogłębia wydając ogromne nakłady środków na reklamy leków OTC i suplementów, które zdominowały bloki reklam w telewizji, radiu, strony reklamowe w prasie, a i w Internecie ich nie mało. Niektóre są bardzo wątpliwe etycznie, jak np. reklamowanie Apapu Noc sugerowaniem, że tylko z tym lekiem można spokojnie zasnąć, a zawiera on dyfenhydraminę - antyhistaminę pierwszej generacji, więc jakiś tam potencjał uzależniający istnieje. Oczywiście jeśli jest popyt, jest i podaż - w Polsce jest zatrzęsienie aptek, w mieście częściej chyba mija się aptekę, niż sklep monopolowy. A te muszą sobie radzić na wolnym rynku i walczyć o klienta. Pani mówi o oferowaniu cukierków z witaminami jako o nieprofesjonalnym podejściu farmaceutów. A co z posiadaniem w ofercie aptek choćby preparatów homeopatycznych, czy innego placebo mającego rzekomo leczyć? Mało tego, farmaceuci oferują je klientom (pacjentom?) jako jedną z alternatyw w leczeniu katarków i kaszelków (mam nadzieję, że nie niczego poważniejszego). Oczywiście apteki rozszerzają swoją ofertę choćby o szeroką gamę kosmetyków itp. O ile jednak w przypadku leków OTC i suplementów marketing jest jawny i skierowany bezpośrednio do klienta/pacjenta, tak w przypadku leków Rp. sytuacja jest inna, w tej specyficznej gałęzi rynku to nie klient decyduje o wybieranym towarze. Robi to za niego lekarz. Do niego trzeba też skierować działania marketingowe. Może i w wielu przypadkach jest to snucie teorii spiskowych, ale znam bezpośrednie relacje z bogatych pakietów uznaniowych, jakimi koncerny farmaceutyczne obdarowują lekarzy, by ci lojalnie przepisywali swoim pacjentom leki ich produkcji. Jeśli jest to jedna z dostępnych postaci handlowych tej samej substancji, którą zapisałby każdy inny lekarz, to jeszcze nie jest jakaś zbrodnia, tym bardziej, że od jakiegoś czasu można wybrać tańsze zamienniki, a farmaceuci w teorii powinni o nich poinformować (z praktyką różnie bywa). Chociaż lekarze często dokładają starań, żeby z tego nie korzystano wykorzystując swój autorytet ("...nie, nie dziękuję, ma być tak, jak Pan Doktór przepisał, jakby tańsze były dobre, to by mi droższych nie kazał brać...")... Ale lekarze przepisują leki niekoniecznie niezbędne w danym przypadku, albo takie, których można uniknąć, jak choćby antybiotyki, których u nas bierze się o wiele za dużo. Może się nie znam, ale wydawało mi się antybiotyki są przeciwbakteryjne, czyli leczy się nimi infekcje, np. anginę, a niejednokrotnie spotkałem się z przypadkami brania antybiotyków na jakieś przeziębienia i grypy (ale może o czymś nie wiem)... Jest jednak w Polsce jedno zjawisko związane z farmaceutykami, które jest patologią największą. A związani z nim lekarze wg mnie łamią przysięgę Hipokratesa i powinni odpowiadać karnie. Otóż mam na myśli benzodiazepiny, które u nas lekarze przepisują lekką rączką (w przeciwieństwie do opioidów, których unikają jak ognia, nawet, gdy są konieczne) i to od razu waląc z grubej rury, te najmocniejsze. Pomimo, że jest ich sporo, od najsłabszych poprzez umiarkowanie silne aż do tych najsilniejszych, nie ma się co rozdrabniać, tylko od razu Xanax!... Z resztą wystarczy sprawdzić wykaz postaci handlowych tych leków, żeby zobaczyć, że alprazolam jest w najszerszej gamie wariantów. Mało tego, pomimo ograniczenia okresu zażywania większości benzodiazepin do ok. dwóch tygodni (z tego co mi wiadomo, tylko klonazepam może być brany dłużej ze względu na brak bezpieczniejszej alternatywy w leczeniu epilepsji), lekarze przepisują je jednemu pacjentowi przez lata i to najczęściej alprazolam właśnie. Wpędzając go w piekielne uzależnienie od jednej z najsilniej uzależniających substancji, stawianej w jednym szeregu z heroiną, czy fentanylem. Nagłe odstawienie może się skończyć zgonem, a objawy odstawienne są bardzo silne zarówno w aspekcie psychicznym, jak i fizycznym. Dodatkowo ludzie często łączą alprazolam i inne benzodiazepiny z alkoholem, wpadając w uzależnienie krzyżowe. Skala zjawiska jest ogromna, choć nie wiele się o tym u nas mówi, w aptekach można zauważyć, jak często ludzie drżącymi rękami odbierają swoje pigułki na spokój. Kiedyś spotkałem się z sytuacją, gdy jedna kobieta miała trzy recepty od jednego lekarza - na Afobam, Zomiren i na bromazepam - Sedam albo Lexotan, nie pamiętam. Gdy farmaceutka zwróciła jej uwagę, że to są dwie postacie tego samego leku i inny, ale o takim samym działaniu, kobieta tonem nie znoszącym sprzeciwu powiedziała, że ma być to co Pan Doktor zapisał, bo to on ją leczy i wie lepiej, czy coś w tym stylu... Pozdrawiam:)
Co do antybiotykow to chyba pacjenci sami proszą o nie lekarzy nawet wtedy kiedy nie są wskazane. Raczej żaden lekarz świadomie by pacjentowi nie wypisał antybiotyku jeśli wie, że jest on zbędny. ;p Jeśli chodzi o benzo to w sumie zależy od lekarza. Wydaje mi się, że u nas nie ma aż takiej tragedii jaka jest w USA gdzie xanax to bodajże jeden z najpopularniejszych leków przepisywanych w psychiatrii. Też trzeba pamiętać, że to nie lekarz nas uzależnia a my sami. ;p Są ulotki, wiedza na temat leku który się przyjmuje jest jak dla mnie obowiązkowa a jak ktoś je benzo jak szalony i tłumaczy sobie, że "pani doktór przepisała to muszę!" to sory ale sam się wpędza w uzależnienie. Tak samo z alkoholem, musisz znać niebezpieczne kombinacje z daną substancją a zrzucanie odpowiedzialności na lekarza to zwykła ignorancja.
Odnośnie antybiotyków - jeśli lekarzowi ''zgadzają się'' symptomy, daje antybiotyk. Jeszcze nie spotkałam ani nie słyszałam o lekarzu, który by wysłał pacjenta najpierw na wymaz. Antybiotyk jest przepisywany na zasadzie wróżenia z chmur, odnośnie tego,czy w ogóle wymaga go ta konkretna choroba, jak i jego rodzaju. Z drugiej strony, czytałam niedawno,że niektóre przychodnie potrącają lekarzom z pensji koszty badań,na które kogoś skierują. Oburzające. Nic zatem dziwnego, że taki lekarz nie zleca żadnych badań dodatkowych.
Co do wciskania pacjentom suplementów, to niestety w aptekach sieciowych technik lub magister MUSI POLECIĆ dany lek w promocji. Taka jest polityka sieci farmaceutycznej, że albo wciskasz ludziom niepotrzebne suplementy albo żegnasz się z pracą. Każdy sprzedający jest później rozliczany z ilości sprzedanych produktów w promocji.
Niedawno byłam świadkiem takiej sytuacji, kiedy przyszła około 30-kilkuletnia dziewczyna do apteki: -Poproszę lek na coś tam (nie pamiętam dokładnie na co chciała)... -Jak się nazywa? -Nie pamiętam, jest na coś tam... -Jak nie zna pani nazwy, to nie mogę nic wydać. -Niech mi pani pokaże wszystkie leki na coś tam, po opakowaniu poznam. I tak kilka minut przekonywania, że wystarczy pokazać jej pudełko, to będzie wiedziała czy to ten. A za innym razem aż mną wstrząsnęło, jak do apteki weszła starsza pani i wyciąga całą kartkę zapisaną nazwami "leków" reklamowanych w telewizji i ona chce to wszystko, bo skoro reklamują, to na pewno jej pomoże.
Dziś odkryłem Pani kanał. Obejrzałem kilka filmów, które mi się spodobały. Natomiast ten jest w moim odczuciu nie do przyjęcia. Sytuacja z panem, który kupuje prezerwatywy. Co w tym złego? Po to jest otwarta apteka, aby w razie potrzeby korzystać z jej usług. Ja pracuje w dzień, zakupy mogę robić tylko i wyłącznie w nocy. Czy nie mogę kupić kremu i szamponu, bo ktoś sobie wymyślił, że apteka otwarta w nocy obsługuje tylko przypadki 'trudne'. Kto ma zadecydować który przypadek może być obsłużony w nocy, a który nie? Nie dość, że kupując w aptece w nocy płacę dodatkową opłatę za dyżur nocny, to jeszcze nie mogę kupić szamponu? Farmaceuta na nocnym dyżurze śpi, bo pracował w dzień? Ojej, a co na to przepisy prawa pracy? Wie Pani, że przepisy jasno precyzują ile godzin można pracować w ciągu doby? Kolejna rzecz - wg Pani farmaceuta wybiera produkty na podstawie swojego przekonania są najskuteczniejsze. Mój Boże! Farmaceuta w aptece prowadzi badania na szeroką skalę o działalności tysięcy lekarstw. Kto to sponsoruje? Robi to w trakcie dyżuru nocnego czy już jak zakończy pracę po całym dniu i całej nocy? Oczywiście piszę przekornie, ale farmaceuci to jakaś dziwna część społeczeństwa, któremu wydaje się, że są najważniejsi na świecie. Jasne, mogą doradzić czy magnez firmy a czy b jest lepszy (ciekawe na jakiej podstawie? - bo raczej badań nie prowadzą, a sprzedają to na czym jest lepsza prowizja) ale nie zastępują lekarza. Czasy się zmieniły i dziś apteki to już multimarket czyli połączenie apteki w starodawnej formie czyli sprzedaż leków na podstawie przypisanych recept oraz części tzw. zarabiającej (sprzedającej żelki, lizaczki, kremiki, szamponiki itd). Jeszcze dużo czasu w Wiśle upłynie zanim farmaceuci nie zrozumieją, że są malutkim trybikiem w machinie koncernów farmaceutycznych i ich rola sprowadza się do sprzedawania. Co innego, że farmaceutów takich, którzy na katar doradzą olejek eteryczny nigdy nie spotkałem. Spotkałem za to farmaceutkę, która nie obsłużyła klienta, który położył na ladzie receptę i nie powiedział 'dzień dobry'. Widzę, że w komentarzach wpisało się wielu farmaceutów - ahh zapomniałbym magistrów farmacji i techników farmacji, bo to również specyficzna grupa ludzi u których tych dwóch typów mieszać nie wolno. Nawet lekarz, który dorobił się tytułu profesora nie obrazi się jeśli się do niego powie Panie doktorze. Spróbujcie na magistra farmacji powiedzieć aptekarz ;-) Tyle moich przemyśleń. Miłego dnia. Reszta filmów na bardzo wysokim poziomie ;-)
Moja sytuacja w aptece wydazyla się rok temu. Pani starając się zadbać o zdrowie mojego dziecka rzetelnie tłumacząc wystrzko jak trzeba. Nagle pan stojąc w kolejce odzywa się co ta długo... Pani farmaceuta grzecznie odpowiedziała że to nie sklep a apteka i mam obowiązek zasięgnąc porady a ja jej udzielić muszę i to właśnie czynie. Zbulwersowany pan wyszedł. Niestety byłam światkiem i osobiście zdążyło się wieloletnie gdyż czułam tylko sprzedaz. Znacznie lepiej skaczą koło nas w kupując pieczywo lub kupując w drogerii perfumę. Pozdrawiam firm pierwsza klasa. 👍🙂👍🙂
Nie zgadzam sie z wypowiedzią że test to już nie jest ważny miałam taki przypadek że musiałam kupić w nocy bo wracając z pogotowia musiałam za min wezmę lek to muszę mieć pewność bo było że mogę być w ciąży I co
@@aleksandratrukawka319 No dobrze, ale kto będzie dochodził do tego kto ma większe prawo kupić test czy inne witaminki? Mogą być nagłe sytuacje jak u Marty, a mogą być "o 4 nad ranem się przypomniało" i nikt nie będzie egzekwował kto jak gdzie po co itd
Mnie w całej medycynie i farmacji denerwuje to przepisywanie leków i antybiotyków na WSZYSTKO! Mój lekarz nie znal pochodzenia mojego trądziku, ale dał antybiotyk, bo przecież nie zaszkodzi. Coraz częściej idę w medycynę naturalną gdyż dzięki niej czuję się naprawdę dobrze a od ponad 15 lat choruje na boreliozę. Leki używam kiedy naprawdę jest to wskazane. Bo faszerowane się chemią nie jest dobre. A Polacy to lekoholicy i tylko zobaczą jakąś reklamę w telewizji i lecą to kupić bo tym razem na pewno pomoże. Moja koleżanka jest farmaceutką i tak między nami powiedziała mi, że połowa suplementów to coś rodzaju cukru pudru i nie pomoże. Zawsze gdy do niej dzwonię po jakąś konsultację to zaleca mi jak najbardziej naturalne leki. Sama niedawno dowiedziałam się, że niegdyś lekarze zalecali ciepłe solne kompresy na chore miejsca, które naprawdę pomagały. Dzisiaj nikt tego nie zaleci bo się im po prostu nie opłaca. A w aptece jak zapytałam o to farmaceutkę to popatrzyła na mnie jak na wariatkę ale... poszukała informacji w Internecie, wydrukowała mi i przepis na taki kompres i sama była w szoku gdy przeczytała o jego skuteczności... Nie jestem całkowicie przeciwna medycynie i farmacji ale moim zdaniem lekarze i farmaceuci powinni być bardziej otwarci na alternatywy.
Mi 3 lekarzy dzień po dniu oglądało skórę twarzy. Mówię do jednego idioty, że stosuje tylko delikatne mydło, masło shea i żel hialuronowy, żeby załagodzić to coś, co się wtedy działo, to nakrzyczała na mnie, że na pewno mam uczulenie na te swoje wymysły, po czym przepisała mi cudowną maść: parafina, woda, kilka konserwantów i masło shea! A dwa dni wcześniej powiedziano mi, że może od konserwantów.
@@organicmakeup Masakra, oni sami czasem nie wiedzą co robić... i oddaj się człowieku w ich ręce. Jak się nie ma znajomości to traktują wszystkich tak samo
Prawda jest taka, że ludzie nie powinni w ogóle odwiedzać aptek. Dbać o siebie - ruszać się i zdrowo się odżywiać - to pozwala uniknąć ponad 90% schorzeń, szczególnie tych związanych z sercem, które są najczęstsze u ludzi.
Mnie, jako klienta, najbardziej denerwuje to, że farmaceutki/ekspedientki nachalnie proponują rzeczy w promocji, jakby to był jakiś zwykły sklep spożywczy, a także to, że znakomita większość leków jest na receptę. Nie lubię, jak się mnie traktuje jak debila, który nie wie, co robi.
Polecam apteke Malwa w Astrze we Wrocławiu. Super miła obsługa i zawsze panie farmaceutki coś doradzą. Nie wiem jak z cenami ale przy tak miłej obsłudze pare złoty nie gra roli.
Jeśli chodzi o apteki sieciowe, to niedawno dowiedziałem sie że często jest taka praktyka że każdy rano dostaje liste leków które musi sprzedać w ciągu dnia. Dlatego też są takie historie jak podane w przykładzie kropelki na katar albo cukierki z witaminami . Oglądam któryś z kolei film i dochodzę do wniosku ,gdyby wszyscy stosowali podawane tutaj porady to apteki by sie zamykały z powodu małej sprzedaży. Widzę spore podobieństwo w swojej branży czyli sklepy ogrodnicze i sprzedaż środków ochrony roślin czy nawozów . Nieczytanie ulotek to norma itp
Miałam taką sytuację, że musiałam kupić tacie maść z antybiotykiem (taką robioną). Poszłam do apteki dałam receptę z recepturą i własnym uszom nie wierzyłam. Maści musiało być 100g bo rana pooperacyjna była bardzo duża. Był 22 grudnia. Poszłam do apteki która robi takie lekarstwa zaraz jak tata dostał receptę. - z tego co pamiętam 5g neomycyny i wazelina do 100g. Pan w aptece miał do mnie pretensje, że przed świętami przychodzę z receptą recepturową. Robił mi wyrzuty bo musi zamówić ten antybiotyk specjalnie dla mnie bo nie ma wystarczającej ilości. Niestety musiałam zostać w tej aptece bo to jedyna w okolicy, która wytwarza leki. Masakra...
Mało aptek chce robić leki recepturowe( W moim mieście z 7 aptek robią 2). To wymaga wiedzy, czasu, sprzętu i surowców z jakich powstanie dana posta leku. Wydaje się proste zrobić maść z antybiotykiem 5% Neomycynę. Ale to troszkę trwa. Ja nigdy nie mam "pretensji" jeśli dostanę taką Rp. Podaje czas na jaki jestem w stanie wykonać. A u nas tak samo jak w innych zawodach też ludzie biorą urlopy przed świętami- tak bywa. W tym przypadku termin na jaki apteka mogła to najszybciej zrobić to 24.
Film bardzo ciekawy i bardzo prawdziwy! Ale pamiętajmy o tym aby nie generalizować, nie wrzucać wszystkich do jednego wora, to bardzo ważne. Ja w 2009r. zachorowałem na nieuleczalną chorobę i przyjmuję leki codziennie, co za tym idzie dużo ich kupuję i bywam w wielu aptekach. Obecnie chodzę do jednej apteki (chyba, że w wyjątkowych sytuacjach to do innej) i mam z nią związane przemiłe doświadczenia. W aptece pracuje obecnie 6 pań (na zmiany) i co ciekawe są na prawdę w różnym wieku...od pani która jest świeżo po studiach do pani w bardzo, bardzo dojrzałym wieku. Wszystkie panie są fantastyczne, pomocne, zawsze doradzą wiedzą jaki zawód wykonują (nie są akwizytorkami) i są po prostu ludzkie!!! No i chcąc nie chcąc słyszę czasem jak rozmawiają z innymi klientami i powiem, że jest to najwyższy poziom profesjonalizmu i kultury! Dlatego chcę pozdrowić takich prawdziwych farmaceutów. I uwierzcie, że są dobre apteki na rynku, dobre pod każdym tego słowa znaczeniem! Szukajmy, sprawdzajmy a będzie dobrze. Pozdrawiam również wszystkich oglądających i oby jak najrzadziej trzeba było chodzić do aptek :)
Byłem jakiś czas temu w aptece kupić coś na kaszel, bo nie mogłem go już znieść. Pani w aptece zapytała, jaki to kaszel, czy w nocy się nasila, itd. Chodzi o aptekę na przeciwko dworca PKP w Gdańsku.
Byłam kiedyś bardzo rozkojarzona i kupowałam dwa leki przeciwbólowe dla bliskiej mi osoby po operacji. W aptece było bardzo głośno, 6 okienek, długa kolejka, każdy głośno rozmawiał, musiałam krzyczeć jak na targowisku. Pokazałam farmaceucie kartkę od lekarza, a ten powiedział mi, że jednego leku nie ma, może dać mi za to coś innego, a drugiego nie sprzedaje się już w takich dawkach, wytłumaczył mi jednak, co i jak, zapłaciłam i dopiero w domu ta osoba po operacji uświadomiła mi, że farmaceuta wcisnął mi jakieś tabletki na żylaki.
Takie prawo klienta , ma prawo kupować i do pytywac się nawet jeżeli dotyczy to prezerwatyw. Jeśli Pani nie ma apteki to proszę otworzyć i być profesjonalna!!!!
Tak racja, ale to oni najczęściej obsługują w aptekach. Magistrów brakuje w całym kraju... co nie przeszkadzało w otwieraniu nowych aptek. Mamy sieci gdzie na zmianie jest jeden farmaceuta, lub go nie ma.
@@smietankowelove Zgodnie z ustawami wiele prac powinno wyglądać inaczej. Mamy średnio 1,4 farmaceuty na aptekę. Jak zapewnić ich pracę na każdej zmianie?
@@ukaszgrican4953 Teraz to już w ogóle będzie mało magistrów przypadało na aptekę z uprawnieniami do pozostania samemu w aptece bo wg ostatniego wyroku NSA sam tytuł mgr nie wystarczy, trzeba mieć uprawnienia kierownika czyli 5 lat pracy, lub 3 lata i specjalizacje, żeby apteka mogła być otwarta, także nie wiem kto w tych aptekach będzie pracował... Prawo cały czas brzmiało tak samo i interpretacja była taka że mgr po studiach może być sam na zmianie. Po ostatnim wyroku sądu interpretacja się zmieniła, także witaj zagranico. Połowa młodych magistrów wyjedzie, jeżeli nie zrobią poprawki do ustawy, bo nikt nie będzie pracował za minimalną krajową po studiach przez 5 lat, gdy w Niemczech lub UK już na mnie czekają i chcą mi płacić godne pieniądze za moją wiedzę i kwalifikacje.
@@smietankowelove Bardziej uwiężę w płatne studia lekarskie i farmacje u nas. Niż jak zmuszą prywatne firmy do godnych zarobków - bo z tym jest jak jest. A specjalistów z roku na rok wyjeżdża coraz więcej w wielu zawodach.
Nie wyobrażam sobie, żeby farmaceuta prowadził wywiad przy okienku. Są ulotki, a każdy jest dorosły i chyba ma mózg, żeby to przeczytać. Nie wyobrażam sobie czekać w kolejce ponad pół godziny, bo farmaceuta prowadzi szkolenie z ulotek.
Joana Ch., Niestety nie wszystkie ulotki skonstruowane są w taki sposób, by pacjent mógł skutecznie wydobyć z nich istotne klinicznie informacje. Ponadto, farmaceuta szkolony jest po to, by udzielać pacjentowi porady, która będzie jasna i klarowna, a przede wszystkim pomocna w tej konkretnej sytuacji. Gdyby cała filozofia przyjmowania każdego leku opierała się o ulotkę, zawód, do którego wykonywania farmaceuci uczą się 5,5 roku byłby zbędny.
@@annagorna4855 rozumiem, ale może wtedy dwa okienka, do porad i dla kupujących bezproblemowych, ponieważ jeśli stoję w kolejce po aspirynę czy glukozaminę, czy witaminy, które biorę i wiem, że mi służą, to nie mam jakoś ochoty czekać pół godziny czy dłużej po 8 h pracy lub z receptą od lekarza, gdy już i tak swój czas (często pół dnia) straciłam stojąc w kolejce do lekarza.
Cóż, myślę, że w czasach niedoboru personelu aptecznego (apteki miewają problem z tym, żeby na zmianie był obecny jakikolwiek magister farmacji), może być to trudne do zrealizowania, co nie oznacza, że pomysł nie jest godny uwagi :)
Z tym mózgiem to bym nie powiedziała. Czytanie ze zrozumieniem to też problem. Poza tym każdy, kto stoi w kolejce ma prawo być później przy okienku ile mu się tylko podoba.
Ograniczam leki których nie potrzebuje. Nie biorę tabletek przeciwbólowych i jeśli mam gorączkę to wystarczy,że zrobię napar z jakiegoś zioła i działa jak tabletka bez samej chemii. Lekarstwa biorę w razie potrzeby jak np. Jakaś poważniejsza choroba czy polecenie lekarza.
Kiedyś farmaceuta sprzedał mi zły antybiotyk. Zamiast takiego niezawierającego penicyliny, dostałam lek z nią. Problem w tym, że jestem uczulona. Całe szczęście, czytam wszystkie ulotki i od razu pojechałam to wymienić.
Mnie wkurza, że przy obecnej ilości aptek zrealizowanie recepty wiąże się zazwyczaj z powtórnym odwiedzeniem apteki.Przeważnie się słyszy " trzeba zamówuć w hurtowni, będzie na jutro" Pozdrawiam
Moja mama miała sytuacje, że kupowała na receptę leki na podwyższenie ciśnienia, bo takich potrzebowała, natomiast w aptece przez pomyłkę dostała leki ciśnienie obniżające... O czym dowiedziała się dopiero po całym dniu po pracy, gdzie już ten lek zażyła... Czuła się bardzo źle po nim i nie wiedziała dlaczego, ale na szczęście nic się poważniejszego nie stało.
3:25 - z tego typu podejściem nie do końca mogę się zgodzić. Tak patrząc... czy dealer samochodowy zanim sprzeda nam auto, powinien upewnić się, że jesteśmy zrównoważeni psychicznie i nie użyjemy go przeciwko sobie? Czy sprzedawca z prawdziwego zdarzenia w warzywniaku, zanim sprzeda nam truskawki powinien upewnić się, że nie jesteśmy na nie uczuleni? Od tego są ulotki, aby klient mógł doczytać o przeciwwskazaniach, stanach niepożądanych itp. Ale owszem, farmaceuta w aptece powinien stanowić takie ogniwo łączące pacjenta z lekarzem - jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości co do wzajemnego oddziaływania leków, które kupujemy i/lub już zażywamy, to farmaceuta powinien umieć wyjaśnić jakich leków łączyć nie powinniśmy (i dlaczego) oraz zaproponować stosowny zamiennik (niekoniecznie tańszy). Super kanał - tak trzymaj:-)
Dwa lata temu wysłałam tatę do apteki po Linomag dla dzieci. Podałam mu jaki kolor powinno mieć opakowanie i ile powinno to kosztować (dałam mu wyliczone pieniądze). Co prawda tata poszedł tam gdzie go skierowałam, ale dał się namówić panu na Linomag w innym opakowaniu (tańszy). Gdy wrócił natychmiast sprawdziłam ulotkę... Pan sprzedał mu Linomag przeznaczony dla dorosłych. Ta sama pojemność, podobny skład (podkreślam: podobny). Dobrze że tata miał przy sobie rachunek żeby pokazać mi ile "zaoszczędził" (zazwyczaj go wyrzuca). Pokazałam mu na ulotce co jest nie tak i odesłałam. Możliwe że dziecku nic by nie było po tym "dodatku", ale maść była potrzebna dla mojego synka, wcześniaka. ZAWSZE trzeba sprawdzać po farmaceucie ulotkę. Podobną historię mam po lekarce. Moja pierwszego kontaktu była na wolnym, więc poszłam do innej. Trafiła mi się dość ostra przypadłość grypo-podobna. Dostałam antybiotyk, który miałam brać tydzień. Lampka zapaliła mi się w głowie bo nie dostałam nic osłonowego. W aptece wzięłam to co mi przepisano + oslonówke, którą wybrała mi pani farmaceutka. W domu w ulotce odkryłam, że antybiotyku nie należy brać dłużej niż 3 dni... Odkryłam to czwartego dnia, gdy pojawiły się efekty uboczne...
Jeśli chodzi o dawkowanie antybiotyku. W ulotce napisane jest ono w odniesieniu do różnych dolegliwości. Ostateczne słowo należy zawsze do lekarza. Lekarz nie przepisuje osłony - bo kupisz ją bez recepty i większość z nas je poleca, jeśli kupujesz antybiotyk. Antybiogram wykonuje się przed leczeniem antybiotykiem po to, by antybiotykoterapia była skuteczna. Leczenie powinno bowiem uwzględniać wrażliwość danej bakterii na antybiotyk. A tempo, w jakim pojawiają się odporne szczepy bakteryjne sprawia, że coraz mniej antybiotyków jest w stanie zwalczyć infekcję. Pewnie go nie wykonano.
@@ukaszgrican4953 owszem, osłony lekarz nigdy nie przepisywał mi na recepcie. Jednak wszyscy moi dotychczasowi lekarze rodzinni na osobnej kartce zawsze podają zalecenia dodatkowe. To nie obowiązek. Biogramu ta pani nigdy mi nie zrobiła (wizyty u niej mogę policzyć na palcach -3). Tamtą wizytę pamiętam dość dokładnie bo badanie sprowadziło się do wysłuchania moich objawów podczas jej rozmowy na prywatny temat przez telefon. Uprzedzając: jakkolwiek oburzona nie byłam kobieta ta jest dyrektorem punktu, więc skargi i groźby skargami nic by nie dały. Był piątek wieczór, więc miałam niewielki wybór. W sumie to jedyny raz, gdy spotkałam się z nieodpowiednim dawkowaniem antybiotyku przez lekarza. Ta pani to chyba taki ewenement.
Kiedyś jak leczylam depresję wydano mi lek zamiast o przedłużonym uwalnianiu to o natychmiastowym choć te sama substancje. Reakcja organizmu była straszna...
mnie wkurza "nie proszę pana, tramadol i morfina tylko na receptę" "proszę pana to jest lek wydawany na receptę od onkologa" "a do czego panu ten wenflon" "krople walerianowe i strzykawka, już podaję" "Alina podaj mi kofipirynę, pan chce od razu pięć opakowań kupić" To są tylko "kasjerzy/sprzedawcy... postawiliby jako farmaceutę kogoś "przewlekle chorego" tzn z jakimś konkretnym schorzeniem to miałby więcej empatii. I właśnie to miałem pisać że w prywatnych zawsze normalne podejście, raz jak mnie migrena złapała a wszystkie apteki były pozamykane (jakieś święto) to w prywatnej dało radę kupić lek którego gdzie indziej bym nie kupił (po prostu spod lady wyciągnął) i zaproponował żebym już na miejscu łyknął.
Pani mówi o ideałach ale apteki też muszą na siebie zarabiać. Nie cierpię stwierdzenia nieogarnięty technik, bo jest wielu techników lepszych niż magistrzy- wszystko zależy od człowieka, chęci do uczenia, a bardzo często doświadczenia.A w nocy się praktycznie nie śpi tylko dokłada na półki, sprawdza recepty i robi leki recepturowe😀😀
Odniosę się do 8:00 i proponowaniu żelkówczy cukierków - bardzo prawdopodobne, że taką praktykę narzuca sieć w jakiej pracuje dany farmaceuta i jest on niestety z tego rozliczany, a takie praktyki są często stosowane 😉
Byłam w aptece z kolegą, stałam. Obok . Mówi On do farmaceutki. "Ma Pani witamine C, ale chcę taka w maści, która się wchłania przez skórę" a na to Pani "Proszę Pana, NIC SIĘ NIE WCHŁANIA PRZEZ SKÓRĘ" 😃 boję się już tam wchodzić i coś kupić 😃
Ostatnio poprosiłam w aptece o niedrogie tabletki przeciwbakteryjne do ssania na drapanie w gardle. Pani długo grzebała w szufladzie z napisem 'gardło', sprawdzając ceny, w końcu sprzedała mi... lek znieczulający z lidokainą na silny ból gardła. Zorientowałam się w domu, jak zaczęło mi drętwieć w ustach i przeczytałam ulotkę, wściekła, ale nie miałam siły wracać się kłócić... Morał taki, że jak sama nie sprawdzę, to nie ufać paniom z apteki!
Jeżeli chodzi o wywiad z pacjentem, to zawsze staram się go przeprowadzić, ale jak po pytaniu "dla kogo będzie lek?" słyszę "a co panią to obchodzi?" to ręce mi opadają... a najważniejszy jest wiek pacjenta, choroby towarzyszące i stosowane leki, no ale co ja tam wiem... taka młoda to nic nie wie. Lepiej pójść do starszego technika co chce dorobić na przykasówce i dodatkowo wciśnie jakiś suplement. Ludzie nawet nie wiedzą kto ich w aptece obsługuje. Jako technik powinnaś wytłumaczyć różnicę między technikiem farmaceutycznym a mgr farmacji w aptece. Irytuje mnie jak słyszę, że technicy narzekają na magistrów i w dodatku potrafią powiedzieć że technik nie różni się niczym od magistra i jeszcze powiedzieć że "mgr po stażu nic nie wie" - bo taki tekst usłyszałam od techniczki stażystki na początku mojej pracy, w pierwszym tygodniu mojego zatrudnienia... od innej techniczki usłyszałam też, że przecież ja tylko 3 lata dłużej się uczyłam. Po dwóch tygodniach jest sytuacja, że przychodzi do mnie bo ma problem z wyliczeniem do receptury. W dodatku jak pacjent przychodzi do apteki i powie do techniczki "pani magister" to się cieszy i nawet nie zaprzeczy i nie sprostuje że jest technikiem... a w pracy to mgr najgorszy, to skoro taki gorszy to niech się chwali swoim wykształceniem. Jak dla mnie brak słów. Ogólnie technicy są potrzebni w aptece, ale to jak czasem się zachowują to przekracza wszelkie wyobrażenie... w dodatku wiedza niektórych pozostawia wiele do życzenia, ale i mgr farmacji można znaleźć kiepskiego.
Głęboki ukłon koleżance po fachu która go zmieniła lecz jak widzę posiada Pani dużą wiedzę brakującą dziś wielu lekarzom wykonujących standardy i procedury, Też nie wytrzymałem w zawodzie i po pięciu latach pracy w spaniałej aptece szpitalnej w której można było współpracując ze wspaniałymi myślącymi lekarzami sprawdzić się w nowatorskim leczeniu chorych, zmieniłem pracę a było to w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Zapewne swoimi wykładami podpada Pani kartelowi farmaceutycznemu no i lekarzom lecz świadome społeczeństwo powinno mieć dostęp do rzetelnej wiedzy o lekach które leczą a nie usuwają objawy choroby czyli samoleczenia organizmu chorego. pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Nie wiem czy jako techniczka farmaceutyczna celowo używasz ciągle "farmaceuta to, farmaceuta tamto, farmaceuta tego nie powiedział, farmaceuta powinien...". Technik farmaceutyczny to nie jest farmaceuta a tak samo może obsługiwać pacjenta w aptece i bardzo często przy obecnym niedoborze mgr farmacji tak jest że to właśnie technicy stoją z przodu a magister zajęty jest papierkową robotą, recepturą itp. Oczywiście nie wszędzie ale jako farmaceuta wiem jak to wygląda. Owszem, zgodzę się że takie sytuacje się zdarzają ale bądź obiektywna i atakuj obie strony w kwestii patologii o jakiej mówisz, że ktoś nie zapytał o rzeczy o które powinien zapytać. Odnośnie aptek sieciowych to również się nie zgodzę, bo akurat sieciówki właśnie jako pierwsze zaczęły wprowadzać opiekę farmaceutyczną, co widoczne jest już na rozmowach kwalifikacyjnych jak masz do odegrania scenki z pacjentem i własnie musisz o te wszystkie rzeczy zapytać.
Ma Pan rację obie grupy zawodowe są winne bo w każdej znajdzie się jakiś jeleń. Tylko niestety od pewnego czasu naskakuje się tylko na techników. Natomiast mam sprawdzone info od koordynatora z jednych sieciówek odnośnie rozmów kwalifikacyjnych. Otóż proszę Pana farmecuta zaraz po studiach jest niekiedy tak zielony że głowa mała. Pani koordynatorka była zdziwiona ze nieraz technik ma większą wiedzę niż farmaceuta po studiach. Osobiście byłam w szoku jak na rozmowie farmaceuta po ciężkich studiach twierdzi że diklofenak jest na serce.
Dwa dni temu poszłam do apteki po konkretny spray na gardło. Nie obeszło się bez "A może jakieś saszetki na przeziębienie do tego?" Odmówiłam, przeziębiona nie jestem, po prostu bolało mnie gardło.
🎓---Sprawdź mój kurs chemii online - chemiawp.pl .
💳---Dla widzów 10% taniej z kodem oc-2019
Jeśli znacie jakieś sprawdzone apteki godne zaufania - piszcie w komentarzach. Warto je promować! 🏅 W celu sprostowania - mówiąc "farmaceuci" miałam na myśli zarówno magistrów farmacji jak i techników farmaceutycznych. Może lepszym określeniem byłoby słowo "aptekarze" . Niestety na UA-cam niemożliwe jest wprowadzanie zmian w opublikowanych już filmach, dlatego sprostowania piszę w przypiętych komentarzach.
Jasne, że warto, ale co im po promocji na niszowym kanale, który ma rozsiany zasięg po całej Polsce i pewnie nie tylko? Jeżeli ktoś mi tu teraz poleci aptekę w Gdańsku to i tak prawdopodobnie nigdy z tego nie skorzystam. Myślę, że fajnym pomysłem byłaby strona z rankingiem farmaceutów (osób, nie aptek, bo w jednej aptece mogą pracować różni ludzie), coś jak mają lekarze na np. znanylekarz.
Ja natomiast, jak się trafi coś fajnego, to sprawdzę, i jak to będzie w moim mieście to zapiszę. Jak nie, to podeślę znajomym czy rodzinie z danej miejscowości.
No, ale każdy robi jak chce. Pozdro!
@@BritneyDeath Znany lekarz promuje homeopatów, bioenergoterapeutów i inne tego typu bzdury.
Jak napisałem prośbę o wyjaśnienie o co chodzi to mi odpisali w skrócie, że to ich portal i decyzja co promują jest decyzją biznesową i zależy tylko i wyłącznie od nich.
A zawsze jak prosisz ludzi o kasę (bo wiadomo taki portal i ranking musiałby ktoś obsługiwać, a i sprzęt kosztuje), to się na Ciebie wypną - wiem za autopsji - prowadziłem kilka serwisów które miały szczytne cele, ale jak przyszedł problem kasy to nie było zmiłuj. Jeden został zamknięty bo liczył na kasę od ludzi, drugi gdzieś tam żyje przejęty przez "sponsora", kórego rekamują ;/
Ja znam co najwyżej godnych zaufania aptekarzy, bo to wszystko zależy od tego kto nas obsługuje.
@@BritneyDeath Dałeś mi bardzo ciekawy pomysł na portal :) Dziękuję! :)
- Halo, dzwonię z apteki - zaszła pomyłka...
- Tak? A jaka pomyłka?
- Pan zamawiał tymianek, a dostał pan cyjanek...
- A jaka to różnica?
- Cztery pięćdziesiąt...
😂
Dobre, ale w punkt niestety...
Ostatnio mile się zaskoczyłam w aptece :) Przyszłam po jakieś tabletki, żeby chociaż trochę rozwiązać swój problem z ciężkim zasypianiem, ale nie byłam zbyt rozeznana w tym temacie. Myślałam że przyjdę, powiem "jakieś tabletki na lepszy sen", dostanę cokolwiek i wyjdę, ale pani zadała dużo pytań na temat mojego problemu, pomogła w doborze tabletek, powiedziała jak mogę sobie pomóc innymi sposobami. Jeszcze dodała, że warto się wybrać do lekarza, jeżeli mam aż takie problemy ze snem. Bardzo miło mi się zrobiło, bo widziałam, że przejmowała się każdym klientem i każdemu doradzała jak mogła :)
Rzadkość ;(
Może sama miała problemy ze snem
Jeśli masz nadal to mak polny lub lawenda jest dobra na sen
Co mnie wkurza? To że to społeczeństwo sprowadza nas do roli sprzedawcy. 5 lat studiów, pół roku bezpłatnego stażu, a gdy chcesz pomóc pacjentowi słyszysz że opowiadasz głupoty bo lekarz/sąsiadka/córka/nawiedzony kot twierdzą inaczej i na pewno się mylisz... Wkurza mnie brak szacunku do naszego zawodu oraz to że jest z góry nastawiony na handel. Studenci często mają zapał, fajne pomysły, a potem dostają w twarz prawdziwym życiem bo się okazuje że nie możesz nic zrobić mimo że masz wiedzę i kwalifikację...
Ale mimo wszystko bądź sobą i w miarę możliwości nie daj sobie narzucić opresyjnej woli/roli społeczeństwa. Powinno mieć miejsce w każdym zawodzie, nie tylko wśród farmaceutów.
Z tego co pamiętam do tego braku poszanowania,, cegiełkę dołożyli rządzący uwłaczając kompetencji farmaceutów gdzie ograniczono możliwość doradzenia pacjentowi.
w większości aptek to ja widzę nieogarniętych techników farmacji po 2 letniej szkółce niedzielnej.
@Aleksandra Wronika Biernacka w USA i Kanadzie funkcjonuje opieka farmaceutyczna i działa bardzo dobrze. Nie ma nic wspólnego z "bawieniem się w lekarza".
@Aleksandra Wronika Biernacka nikt nie bawi się w lekarza, ale często przychodzą ludzie starsi, którzy nie pamiętają co mówił lekarz na wizycie... przychodzą kobiety w ciąży np. pierwszej ciąży i szukają porady bo nie wiedzą co mogą stosować, a co nie. Ktoś pierwszy raz dostaje inhalator a lekarz nie wytłumaczył odpowiednio jak go używać, to samo dotyczy glukometrów.
Najbardziej denerwujący jest brak dyskrecji. Przez moment porównalas aptekę do lekarza, więc myślałem że pociągniesz temat. Niestety w każdej aptece cała kolejka włącznie z nieżyczliwa hipochondryczną sąsiadką dowiaduje się że kupujesz płyn na wszawicę, antydepresanty i test ciążowy. Pierwsza apteka która zapewni duży dystans od kolejki a najlepiej boks przy okienku wygra moje serce po wieki.
A co to za problem dac na karteczce napisane co sie chce kupic? Farmaceuta od razu zrozumie. Przesadzasz. Jeszcze wszawice w jakiejs malej miescinie rozumiem, ale test ciazowy? Antydepresanty? Swoja droga antydepresanty sa na recepte, wiec farmaceuta nie bedzie krzyczal przez pol apteki ani nazwy leku ani na co on jest. Takim tokiem myslenia przyczyniasz sie do stygmatyzowania choroby jaka jest depresja, przez takie osoby choroba ta wciaz jest powodem do wstydu i tematem tabu a tak byc nie powinno! Swoja droga antydepresanty przepisywane sa rowniez przeciwbolowo, nie tylko na "chora glowe". Moze jeszcze konfesjonal stworzyc :P
@@EntireME Bo ja nosze ze sobą torebkę z notesikiem i długopisem. Poza tym wytłumacz to osobom z kolejki, że depresja, ciąża, świerzb, grzybica pochwy to tak jak zwykłe przeziębienie i w związku z tym nie musza patrzeć z odrazą lub pogardą, dorabiać ideologii, plotkować o tym w bloku i informowac mamusię. Sory, taki mamy klimat.Skoro nie jest to dla ciebie problem, to ufam, że z lekarzem też rozmawiasz przy otwartych drzwiach. Co do recept - nie zawsze lek jest dostępny, więc jest sprowadzany na następny dzień - uwierz mi, zazwyczaj małe apteki osiedlowe nie mają zapasów fluoksetyny. Test ciążowy czy tabletki antykoncepcyjne może dla ciebie nie są problemem - ale uwierz, że np. dla licealistki jest, szczególnie w sytuacji, gdy nie ma wyboru apteki (często jest jedna apteka na kilka wsi na przykład). Trochę empatii proszę, nie oceniać wszytkiego pod własnym kątem, a tym bardziej nie czynić mnie winnym za stygmatyzowanie osób z depresją.
BTW patrząc po liczbie lajków chyba jednak jest to problem. poza tym nie wydaje mi się, że mówię o jakichś rzeczach z kosmosu. pamiętam z dzieciństwa osiedlową aptekę, gdzie miejsce na kolejkę było wydzielone 5 metrów od okienek! teraz to nie do pomyślenia, bo nawet jeśli znaleźć aptekę o większej powierzchni, to stoją tam wystawki mydełek, szamponów cud, kremów do rąk i tabletek od znikających boczków, a nawet porozkładanych kartonowych pudełek na leki na (objawy) przeziębienie.
@@enKageKagen uwierz, że w aptece mają i notes i długopis w razie potrzeby ;)
Napiszesz na karteczce "test ciążowy", a pani aptekarka przyniesie trzy różne i machając nimi na wysokości twarzy zapyta, który wolisz.
@@olivoliv2109 Tak, to jest ohydne, nie wiem skąd takie chamskie zachowanie.
Poniekąd się z Tobą zgadzam, że apteki zamieniły się w supermarkety i większość oferty to nikomu niepotrzebne specyfiki. Co więcej, wielu starszych ludzi narzeka, że nie ma pieniędzy na leki, że to takie drogie, a jak się z nimi przeanalizuje, to okazuje się, że mnóstwo kasy wydają na suplementy i szajs z reklam.
Przedstawiasz tu bardzo idealistyczną wizję aptek, dla mnie wręcz nie do przyjęcia, kiedy każdy klient staje się pacjentem, poświęca się mu mnóstwo czasu i daje mnóstwo informacji, których może wcale nie chcieć.
Ostre słowa, że jeśli farmaceuta nie poinformuje o dawkowaniu czy przechowywaniu leku to należy go zmienić są już zupełnie przesadzone. Co innego, jeśli lek trzeba np. przechowywać w lodówce albo zażyć podczas pełni stojąc na jednej nodze ;) Ale jeśli są to standardowe warunki to nie ma takiej potrzeby. Niejednokrotnie spotkałam się z odwrotną sytuacją, kiedy lek miesiącami przechowywany w aptece w lodówce był wydawany z kategorycznym zaleceniem kontynuowania takiego przechowywania, kiedy w ulotce stało czarno na białym, że po wyjęciu z lodówki może być w temp.pokojowej przez 4 tygodnie.
Powiedziałaś również, że farmaceuta powinien przeprowadzić wywiad medyczny, zanim wyda lek (jeśli to on go dobiera i doradza). W aptece absolutnie nie ma do tego warunków i opowiadanie o swoich chorobach, kiedy cała kolejka stoi i słucha jest dla wielu osób co najmniej niekomfortowe i taki pacjent następnym razem pójdzie w bardziej dyskretne miejsce (w zależności od osobowości czy rodzaju choroby).
Nie wspomniałaś natomiast ani słowem o praktyce, która wg mnie jest kompletnie sprzeczna z etyką medyczną, czyli sprzedawanie preparatów, które mają potwierdzoną nieskuteczność (bo te, ktore nie maja potwierdzonej skutecznosci jeszcze mogę przymknac oko). Homeopatia, odkwaszanie organizmu czy plastry detoksykacyjne na stopy to jest szarlataneria, która powinna zniknąć z aptek w pierwszej kolejności. Przecież dla wielu ludzi sam fakt, że coś jest z apteki jest oznaką, że jest to zaufany i skuteczny produkt! Jak można legitymizować takie oszustwo?
Ee dla niektorych to samo to, ze cos jest w tv oznacza ze jest zaufane i skuteczne ;p dlatego ludzie kupuja te suplementy jak i dzwonią do wrozki dowiedziec sie co ich czeka w przyszlosci xd
Nie każda apteka ma "cudowne plastry" na nogi i inne tego typu... naciąganie. Osobiście jestem takiego zdania, że leki powinny zniknąć ze sklepów, stacji benzynowych. Za to sprzedaż suplementów, kosmetyków powinna być zredukowana. Reklamy w TV, prasie internecie - nawet tutaj na YT kosztują miliony, ktoś za nie musi zapłacić kupując te produkty. Jest sporo sytuacji. Mam na recepcie 5 pozycji - to za drogie, to za drogie... wezmę to i to. Do tego x, y, z i te tabletki wie pan z tej reklamy co ta pani tańczy na jednej nodze, podskakuje i fikołki robi... Nie nie wiem - telewizji nie oglądam. Potem robi się 20 zł wydane na receptę i 50 na suplementy.
W poprzedniej aptece, w której pracowałam na półce leżały organiczne przyprawy do mięsa i ziemniaków.
@@jeanne9218 A ja myślałem, że to tylko u nas szefostwo tyle ".... *cenzura" zamawia. Wszędzie tego coraz więcej, a potem musicie to sprzedać...
Czy mogłabym Panią prosić o podanie potwierdzeń nieskuteczności homeopati?
Pracowałam kiedyś w aptece jako pracownik biurowy- nie jestem farmaceutą. Od tego czasu straciłam zaufanie do tych instytucji. Rzeczy jakich naoglądałam się w moim miejscu pracy wołały o pomstę do nieba.
Właściciel bardzo mocno naciskał by wszystkie leki zeszły ze stanu zanim się przeterminują. Każdy z farmaceutów odpowiadał za pewną grupę asortymentu. Jeśli zbyt wiele leków się przeterminowało- dany pracownik musiał się z tego gęsto tłumaczyć. Efekt? W aptece znajdowała się szufladka z lekami o kończącej się dacie przydatności. Kiedy pacjent pytał np. o coś na katar nie dostawał leku o najlepszym działaniu, tylko ten, którego data przydatności wkrótce się kończyła.
Najbardziej szokująca była sytuacja, gdy do apteki przyszła starsza pani prosząc o coś na oparzenia. Farmaceutka zaproponowała jej... balsam po opalaniu (w ofercie mieliśmy kosmetyki, które jednak słabo się sprzedawały) tłumacząc, że zawiera sporo panthenolu...
Standardem było wciskanie pacjentom leków, na których apteka miała dobrą marżę (każdy farmaceuta wiedział, które specyfiki należy promować).
Włosy stawały dęba gdy słyszałam rozmowy z przedstawicielami farmaceutycznymi, którzy zachęcali do zamówienia ogromnych partii jakiegoś leku, argumentując to faktem, że wszyscy lekarze w mieście dostali wartościowe prezenty w zamian za przepisywanie danego specyfiku.
Co ciekawe, gdy pytałam znajomych farmaceutów co poleciliby mi na kaszel, bezsenność czy jakąkolwiek inną dolegliwość, zwykle nie polecali nic, mówiąc, że te wszystkie środki dostępne bez recepty po prostu nic nie robią.
Od tego czasu (jakieś 5 lat) praktycznie nie biorę żadnych leków. Moja rodzina, która przy pierwszym kichnięciu biegnie do apteki po torbę leków, uważa że oszalałam i nie dbam o siebie, ale wiecie co? przez ten czas nie zauważyłam żebym wszelkie choroby przechodziła jakoś gorzej niż oni.
Mam nadzieję, że nie wszystkie apteki są takie jak miejsce, w którym pracowałam, jednak ja już się zraziłam.
Też mam nadzieję, że są jeszcze apteki, farmaceuci i technicy farmaceutyczni godni zaufania. Rozumiem ich położenie, bo sama kiedyś pracowałam zarówno w aptece jak i firmie farmaceutycznej. Niestety nie każdy może sobie pozwolić na zmianę pracy ot tak. Jednak ja nie mam sumienia wciskać ludziom pseudo-farmaceutyków, które drenują tylko ich portfele i zrezygnowałam z pracy w farmacji. Zajęłam się edukacją - tutaj na UA-cam i typowo szkolną - jestem prywatnym nauczycielem chemii. Nie sądziłam, że w farmacji i służbie zdrowia panuje taka patologia, ale zobaczyłam ją na własne oczy. Pozdrawiam
Również mam to samo odczucie, końcówka komentarza : p przeziębienia zwyczajnie przechorowuję jedynie przy pomocy miodu, cytryny, czasem czosnku, czasem jak się przedłuża to idę do lekarza. A reszta rodziny... wycieczka albo do apteki, albo do supermarketu po gripexy, witaminę C w tableteczkach. No i standard każdej jesienno-zimowej pory "Weź rutinoskorbin bo się zaziębisz"... a rzadko kiedy widzę delikwenta z owocem w ręku. Dramat.
@@OkiemChemika a czy poprze Pani tezę, że wszystkie środki dostępne bez recepty nic nie dają?
Bardzo cenię sobie Pani opinię.
@@mosiondz7997 niestety... Moja rodzina bierze masę suplementów, wierząc że mają one jakieś działanie lecznicze. Albo przynajmniej zastąpią zdrową dietę. Potem kończy się tak, że usprawiedliwiają jedzenie hurtowo słodyczy, bo "przecież brałam rano witaminę". Ja jestem wegetarianką, więc już szczególnie mi się obrywa za to, że nie chcę brać tysiąca witaminek, bo wolę zadbać o swoje odżywianie. Nie mam żadnych niedoborów (wiem to, bo robię co jakiś czas kontrolne badania krwi), a oni często wręcz przeciwnie. Jak widać magiczne tabletki nie pomagają jeśli ktoś odżywia się samym syfem.
Ja ogólnie jestem zachwycony wiedzą i kompetencjami farmaceutów w obecnych czasach. Może nie zawsze polecą to co najodpowiedniejsze, najskuteczniejsze na daną dolegliwość, ale w większości dysponują większą wiedzą o lekach, niż lekarze. Za komuny to była totalna partyzantka w porównaniu z dniem dzisiejszym.
Nie opowiadaj bzdur!! Apteka za komuny była apteką z lekami, a nie sklep zielarski .
@@jadwigapachtyna1320 ja się wypowiadam na temat wiedzy i kompetencji farmaceutów. W czasach PRL tylko się wykupywało recepty, to co lekarz przepisał, a farmaceuci tylko wydawali leki, trudno było o poradę
Reklamodawcy to przewidzieli: "Poproszę ten żółty krem z apteki":P
Lub moje ulubione: "szukaj w aptekach opakowania z pasterzem" :D
żółty krem?? - oczywiście dolgit ;)
Na katar najlepszy inhalator pneumatyczny i roztwór olbasu w soli fizjologicznej. Dobry jest też inhalol. Tona pseudoefedryny nie ma takiej skuteczności.
Trochę takie plaplapla. Apteka stała się takim samym przedsiębiorstwem zarabiania jak sklep spożywczy czy obuwniczy ... również muszą opłacić zusy podatki wypłaty. A te są niemałe. Nikt nie finansuje ich z zewnątrz wiec towar trzeba sprzedać. .
Jestem mgr farmacji, pracuję w małej aptece, gdzie znamy wszystkich stałych pacjentów. Nie wciskamy kitu ani tzw przykasówek jak na stacji benzynowej. Stali pacjenci nie zażyją żadnych leków czy to zapisanych przez lekarza czy te OTC bez konsultacji z nami. Jest czas i warunki na rozmowę, często jeden pacjent w aptece.
Niestety wygląda na to, że apteka będzie się likwidować, bo nie wytrzymamy konkurencji z tanią sieciówką, gdzie farmaceuci muszą proponować tańsze zamienniki ( rozmowy są nagrywane!), pracownicy jeśli nie stosują się do tego wylatują z pracy.
Polska jest w czołówce jeśli chodzi o kupowanie suplementów, które Bóg wie co mają w składzie. Jeśli tylko mąkę, to ok, ale wiele suplementów przebadano w USA i wykryto hormony, substancje silnie działające itp. Nie podejrzewam, żeby nasz rodziny rynek był o wiele lepszy od amerykańskiego, tylko że u nas nie bada się suplementów tak jak w USA.
Jeśli ktoś nie wierzy w homeopatię to nie musi kupować tych preparatów. Szczerze mówiąc, może to po prostu działa jak placebo, ale jedno jest pewne nie niszczy tak zdrowia jak leki zapisywane przez lekarzy- te koktajle, których działania nikt nie jest w stanie przewidzieć, nikt nie przebadał działania i współdziałania 4ch czy 5ciu leków, a lekarze wypisują je lekką ręką. Do tego zapisywanie leków przeciwbólowych, coraz więcej recept na narkotyczne przeciwbólowe, przedstawiciele farmaceutyczni potrafią być przekonujący dla lekarzy! Skończymy jak USA z fentanylem. Masakra.
Syropy dla dzieci, witaminki w żelkach i lizaczkach- wszystko to zawiera syrop glukozowy! To świństwo jest też w pożywieniu, a wiadomowo, że jest toksyczny. Pytanie: kto za to odpowiada? Ludzie powinni przychodzić do apteki w celu zakupu zdrowych i bezpiecznych preparatów.
Aż mnie skręca czasami, ale jestem za stara, by zmienić zawód.
Tak znam to... Kilka razy się zdarzyło, żę ktoś przyszedł, szczegółowo mnie wypytał o jakiś produkt po czym otwarcie stwierdził, że kupi w tamtej aptece, bo tam jest taniej, ale na poradę tam nie ma co liczyć, więc przyszedł do mnie. Kilka razy zaniemówiłam, ale teraz otwarcie upominam, że korzystanie z mojej wiedzy za darmo jest nieuczciwe i nie na miejscu.
Ludzie to mają tupet.
Mi natomiast kiedyś podczas sprzedawania kropli do oczu "uczynna pacjentka", stojąca za Panią którą obsługiwałam wcięła się w rozmowę i mówi " przepraszam nie chcę przeszkadzać ale przecznicę dalej kupi Pani te krople połowę taniej bez sensu jest tutaj przepłacać..." 😂😂😂😂🤣🤣🤣🤣 Niektórzy ludzie są nie możliwi....
@@annakulik7004 powinny być wszystkie ceny jawne, do sprawdzenia w Internecie czy ulotce. jawnie!
@@anastazjaserce9055 nie bardzo rozumiem o co Pani chodzi? Jak ceny jawne? Przecież każdna apteka kupuje produkty w hurtowni w różnych cenach (nie mówię tu o urzędówkach) więc jakie jawne ceny?
Apteki teraz coraz częściej sprzedają suplementy diety i urody, zamiast leki. Komercjalizacja, zamiast miejsca oferującego produkty lecznicze (leki). Jakieś tabletki musujące, żelki, kremy. Produkty kosmetyczne zostawcie sklepom do tego dedykowanym, a suplementy... sklepom z suplementami i zdrową żywnością.
Z apteki zrobił się obecnie taki odpustowy kram.
Apteki pozbawiono magi , tak to teraz jarmarczny stragan.
"Zostawcie"-kto ma zostawić? To apel do właścicieli sieci aptek, którzy wprowadzają taki asortyment, żeby na nim dobrze zarobić. Jako mgr farm. podpisuję się rękami i nogami pod tym apelem, ale to nie jest apel do pracowników. Tendencja jest taka: Skoro apteki nie mogą reklamować leków, to sieci otwierają drogerie przy aptekach, a później rozdają gazetki z kosmetykami i reklamami leków w środku. Tak się omija w Polsce prawo o zakazie reklamy aptek.
@@medialnybrylant3160 niestety, magi dostaniesz tylko w spożywczych oraz supermarketach
Ludziom trzeba pomagać przy zakupie leków, bo nazbyt często zdarza się że nawet, gdy twierdzą że wiedzą po co przyszli to w rzeczywistości nie mają zielonego pojęcia.
Najprostszy przykład: w aptece przede mną typowa starsza pani kupowała sobie reklamówkę leków, a na koniec mówi: "i Apap poproszę" a pani farmaceutka "tylko paracetamolu nie można łączyć z tym i z tym lekiem", babcia "ale nie, ja nie mogę paracetamolu, ja chcę Apap" "ale Apap to paracetamol".
I się okazało że babcia zobaczyła reklamę w telewizji, nie sprawdziła składu i kupowała od kilku miesięcy sobie Apap i brała z tą chemiczną mieszanką leków na receptę i nikt jej tego wcześniej nie wytknął.
Jako biotechnologa szczególnie mnie to dotknęło, bo mogę sobie tylko wyobrażać jakie szkody zaszły w organizmie i tak już osłabionej przez wiek osoby.
Większość klientów aptek nie oczekuje żadnych porad ani wywiadów. Oni chcą konkretny preparat, a jak spróbuje się ich wyprowadzić z błędu, nie dość, że tego nie docenią, to jeszcze się obrażą i więcej nie przyjdą. To, co Pani mówi, jest prawdą, ale w Polsce nie ma to racji bytu. Mam porównanie, bo przez 2,5 roku pracowałem w aptece u Niemców i tam rzeczywiście kładzie się nacisk na poradnictwo. Polacy traktują aptekę jak zwykły sklep i jeśli to podejście się nie zmieni, polski rynek apteczny pozostanie czystą patologią w pełnym tego słowa znaczeniu.
Racja, dlatego myślę, że na obecny stan rzeczy mają większy wpływ pacjenci a nie farmaceuci. Warto ich uświadamiać, że w aptece także uzyskają poradę dotyczącą zdrowia i leczenia.
Jeśli ten filmik miał uświadomić klientom apteki żeby nie domagali się cudownych specyfików po których już jutro będą zdrowi, to trzeba zmienić formę przekazu. Niestety, ale narracja Pani filmiku raczej uderza w farmaceutów.
A prawda jest taka, że tak w aptece, jak i u lekarza ludzie domagają się szybkich efektów. I tak na przykład wirusowe zapalenie krtani nie jest wskazaniem do stosowania sterydów wziewnych, a to w Polsce jest coraz popularniejsze. A jak lekarz wypuści z gabinetu przeziębionego pacjenta z zaleceniem: leżenie, dużo płynów i nawilżanie powietrza, ewentualnie coś na gorączkę jak się będzie źle czuł, to tego samego dnia pacjent jest u mnie w aptece, bo przecież chociaż syropek musi sobie kupić. A lekarz to jakiś beznadzierny, zupełnie go olał. Nic nie przepisał.
Czasem ręce opadają.
Dokładnie
To też prawda. Ludzie nie oczekują porad, tylko nie szybkich, a natychmiastowych efektów. Poza tym jak można udzielać porad w społeczeństwie z mózgami przeżartymi reklamami, w którym każdy jest ekspertem od wszystkiego. To dobrze widać na przykładzie "leków na przeziębienie" czy syropu na kaszel suchy i mokry. Tu się kłania Goebbels: tysiąckrotnie powtórzone kłamstwo staje się prawdą, a im większe kłamstwo, tym ludzie łatwiej w nie wierzą. Dlatego nie dziwię się, że rozmowy z klientami wyglądają tak, jak w pierwszej scenie. Farmaceutom po prostu się nie chce, patrząc, z jakimi idiotami bez krztyny kultury muszą się użerać. Przesłanie tego filmu jest piękne i przykro mi, że w polskim społeczeństwie nie ma to racji bytu. Ma Pani racje, ale potrzebna jest zmiana w społeczeństwie, a nie w aptece. Ludzie postrzegają nas jako sprzedawców, a my, niestety, dostosowaliśmy się do tego. Na Zachodzie jest inaczej, ale my chcemy pozostać Wschodem.
A po co ma sie zmieniac? Probujecie wcisnac nam cos czego kompletnie nie potrzebujemy
farmaceuta to również sprzedawca która wciska produkty wysoko marżowe aby dostać premię
Niestety.
Więc częściowo w celu minimalizacji tego procederu powstała lista leków refundowanych (choć to nie jej jedyny cel)
Właśnie o tym była przecież mowa w filmie! Ktoś kto stoi za okienkiem w aptece i wciska co najdroższe, to nie farmaceuta tylko sprzedawca-ignorant, który minął się z powołaniem.
Prezerwatywa o 3.00 w nocy?, czemu nie?, może facet był w nagłej potrzebie
Zdaża się też, że przychodzą panie po szampon lub kremik do twarzy ;)
A ja kiedyś miałem sytuację że jakiś gość zaczął dyskusję na temat swojej choroby a mi kobieta w chacie stygła... I też się denerwowałem bo gumki nie mogłem kupić
Obawiam się, że nie jesteś w stanie ocenić czy taka Pani np. nie pracowała po 16h przez ostatnie dwa tygodnie i nie miała kiedy. Prezerwatywa też może być pierwszej potrzeby. Lepiej przyjść o 3 po prezerwatywy, niż o 9 po tabletkę dzien po.
@@gurzyca nastepnym razem trzeba śmigać na stacje benzynową albo mieć w zapasie.
@@gurzyca nie zachowałeś dla siebie "głupiej" opowieści to licz się teraz z komentarzami do niej.
Jestem farmaceutą z wykształcenia, nie pracuję już w tym zawodzie ponieważ przeraża mnie wszechogarniająca komercja i lekceważące podejście pacjentów do naszego zawodu.
Zapominasz o jednym, każdy z nas ma nad sobą przełożonego, który patrzy nam na ręce i NARZUCA plany sprzedażowe, z których musimy się rozliczać na koniec miesiąca, a brak wywiązywania się z tego obowiązku grozi utratą pracy.
Co dziwnego w kupowaniu prezerwatyw, czy testu ciążowego w trakcie nocnego dyżuru? W monopolowym ma je kupić? Od tego jest apteka...
To gdzie pracujesz teraz? Jesli moge spytac?
@@ernest1233 pracuję w administracji.
Jestem ciekawa, kto byłby takim białym rycerzem i dobrowolnie się sprzeciwił pracodawcy, mając nadzieję, że "ktosiowie" też tak zrobią i będzie lepiej na świecie. Łatwo jest oceniać i mówić "ale tak nie można! Trzeba zawalczyć!" Kiedy samemu jest się w innej branży, ma ciepłą posadkę i nie martwi o jutro. To jest duży problem i każdy kto był w szkole chociażby wie, że uczniowie chcą np. uciec z lekcji, wszyscy albo nikt, a i tak się zdarzy, że kilka osób się nie odważy i zostanie. Tak samo gdy ktoś chce się sprzeciwić, ma niby zaplecze osób go popierających, a gdy przychodzi do konfrontacji - zostaje sam. I tak samo jest tutaj. Nikt nie będzie robił z siebie męczennika.
@@iverith1 Bardzo dobrze powiedziane!
@@mcszary Tu nie chodzi o negocjowanie warunków. Trochę śmieszne jest porównanie negocjowania stawki czy wolnych niedziel (to chyba każda osoba robi przy rekrutacji) do zmiany zasad panujących w firmie zatrudniającej kilka bądź kilkadziesiąt tysięcy osób. To tak jakbyś poszedł do korporacji i stwierdził, że chcesz, żeby od dzisiaj cała firma zmieniła strategię działania, bo się z nią nie zgadasz. Do jakiejkolwiek sieciówki nie pójdziesz, warunki są mniej więcej takie same, a aptek prywatnych jest coraz mniej, poza tym zatrudniają mały personel więc automatycznie ciężko jest z nich znaleźć pracę. Nie mówiąc już o tym, że coraz więcej prywatnych aptek decyduje się na podpisywanie kontraktów z firmami farmaceutycznymi i prowadzeniu list odsprzedażowych. Jeśli nie znasz branży to proszę nie pouczaj innych jak to łatwo jest znaleźć pracę na swoich warunkach.
Szokujące dla mnie było twierdzenie że farmaceuta ma zrobić wywiad i traktować klientów jak pacjentów. Od teraz postaram się być bardziej sceptyczny i doceniać farmaceutów którzy faktycznie robią więcej niż zdjęcie towaru z półki!
Bardzo dobry materiał. Pracuję od 10 lat jako Technik Farmaceutyczny. Miałem okazję pracować w kilku aptekach. Aptece rodzinnej, małej sieci i Aptece sieciowej całodobowej. Brakuje tutaj jeszcze jednej bardzo powszechnej sytuacji:
Czy to wszystko?
Tak.
Do zapłaty xx.
A co dostanę w gratisie?
Jeśli tylko mamy oczywiście je dajemy. Tylko czy robiąc zakupy w innym miejscu ktoś z was się spotyka z taką praktyką?
Dziś każdemu się spieszy. Trudno zrozumieć, że w miejscu gdzie źle wydane leki mogą komuś poważnie zaszkodzić jeśli pacjent ma pytanie o lek, dawkowanie, działanie... itd. To naszą rolą jest udzielać informacji. Często dopiero w aptece recepty od kilku lekarzy są dopiero weryfikowane i udaje się nam wyłapać takie połączenia, jakie mogą komuś zaszkodzić.. ale to wymaga czasu, a w sytuacji gdzie ja rozmawiam, wydaje, szykuje recepty. Zastanawiam się co i z jaką odpłatnością wydać. Podchodzi z boku osoba i pytanie. Jest kolejka: macie ten lek, a ile on kosztuje? Bo po co ja mam stać i czekać.
Mały cytat:
"Od 1 stycznia 2019 wszystkie apteki w Polsce są zobowiązane do podłączenia do platformy P1 (czytaj więcej: Od 1 stycznia apteki mają obowiązek elektronicznego otaksowania recept). Daje ona możliwość realizacji e-recept, ale także generowania elektronicznego Dokumentu Realizacji Recepty (DRR) - zarówno w postaci papierowej, jak i elektronicznej. Każda zrealizowana recepta, zarówno elektroniczna, jak też papierowa, zostanie zarejestrowana w systemie i udostępniona pacjentowi na Internetowym Koncie Pacjenta."
źródło:farmacja.pl/pierwszy-tydzien-e-recepty-w-polsce-sukces-czy-katastrofa/?smclient=d0572524-0e97-11e9-bbe5-3cfdfeb6ee14&
Co to oznacza w praktyce. Czas obsługiwania nawet papierowej recepty się zwiększył. Apteki uczą się dopiero obsługi i to powoduję kolejki.
Dziękuje za ciekawy materiał.
Pozdrawiam
W każdym innym sklepie są analogiczne sytuacje. Nic szczególnego.
@@BritneyDeath Robię zakupy, kupuję ubrania, itd. A tak roszczeniowego podejścia jakie prezentują ludzie w aptece można spotkać tyko jak zasiłki rozdają, albo coś za darmo dają. Jako Klien masz prawo kupić, zapytać, zrezygnować z zakupu. Trudno wytłumaczyć natomiast podejście - obok mają za 5, a wy macie za 10, chce kupić za 4. Trudno ocenić aptekę przez pryzmat sklepu, ale tak teraz jesteśmy postrzegani. Tutaj powinna liczyć się wiedza, doświadczenie i prawda, a nie wpychanie suplementów na urojone dolegliwości.
@@ukaszgrican4953 Zatrudnij się na tydzień w monopolowym, drogerii, na stacji benzynowej czy gdziekolwiek. Dowiesz się co to jest roszczeniowa postawa klienta i zatęsknisz za apteką. A co do sprzedaży suplementów na urojone dolegliwości to... Niespodzianka! Tak działa świat, że na kłamstwie się najlepiej zarabia.
@@BritneyDeath Między zawodami są oczywiście różnice, podejście ludzi do innych jest coraz gorsze. Zasadniczo różnica polega na tym, czy ja komuś dam 2 frytki więcej, próbkę kremu, lepsze wino, dodatkowy sos. Ma to znaczenie...ale jak wpływa to na zdrowie i życie? Trudno porównywać inne zawdy do służby zdrowia.Wymaga się wiedzy, odpowiedzialności i porady. Jeśli ktoś się dobrze czuje z tym, że naciąga innych... szkodzi opinii środowiska.
@@ukaszgrican4953 Ja akurat pracuję w znanej sieci księgarni, ale doskonale rozumiem Twoje rozgoryczenie hasłem "jest kolejka, niech mi pan/pani powie czy macie taką a taką książkę, bo nie mam zamiaru stać niepotrzebnie" a ja w międzyczasie jestem na szóstym biegu i nabijam paragon i wydaję opłaconą paczkę jednocześnie. Nic jednak tak bardzo nie denerwuje klientów jak powiedzenie często prawdy "Nie wiem. Mamy w asortymencie dwa miliony produktów, a sprawdzenie tego w systemie zajmie tyle, co obsługa dwóch klientów. Proszę stanąć w kolejce." Co ciekawe... To osoby po 60'tce z reguły cierpią na największy brak czasu ;) i często wtedy też słyszę, kto mnie tutaj w ogóle zatrudnił, skoro tego nie wiem.
Mam swoją ulubioną aptekę, farmaceuci tam pracujący bardzo pomocni, zawsze zaproponują jakiś zamiennik, doradzą, podpowiedzą.
Świetne i w przystępnej formie publikuje Pani filmy. Dziękuję! :)
Cześć, która to apteka? Warto promować te godne zaufania.
Okiem Chemika Jest to apteka w takiej małej miejscowości Sochocin, woj. mazowieckie :)
Bardzo lubię oglądać Pani porady, które moim zdaniem są bezcenne!!! Dziękuję 🙂
Jestem z wykształcenia magistrem farmacji i pracuję w aptece - szczerze mówiąc nie podoba mi się generalizowanie obecnej sytuacji w polskich aptekach. Nie jest tak, że wszystkie apteki są złe, a wszyscy pracownicy zapomnieli o pacjencie. Czy zdajecie sobie sprawę, że magister farmacji lub lekarz nie założą konta na youtube bo gdyby zostali posądzeni o reklamę to może zostać im odebrane prawo wykonywania zawodu? Dlatego możemy uświadamiać pacjentów tylko w miejscu pracy - ja na przykład swoich pacjentów uświadamiam, jeśli oczywiście tylko chcą posłuchać.
Nie generalizuję, tylko opowiadam o swoich doświadczeniach, ale także innych znajomych farmaceutów. Powiedziałam w filmie jasno, że warto szukać aptek, w których pracują farmaceuci z powołania i zawsze chętnie doradzą i zadbają o pacjenta. Nie ma w filmie słowa, że przytoczone przykłady dotyczą wszystkich aptek.
TheAgna trafiłaś w sedno tym komentarzem.
Komentarz może i warto uznać za trafny, ale nie powstałby gdyby nie trafny film, który skłania ludzi do wyrażania opinii, mniej lub bardziej ciekawych. Pozwala sobie wyrobić zdanie na temat aptek i etyki farmaceutów, nastepna wizyta w aptece bedzie z pewnością bogatszym doswiadczeniem. Dziękuję za film i ten komentarz
Wybieram się na studia na kierunku farmacja i zaczynam tracic wiarę w ten zawód. Najchętniej rzuciłabym to wszystko, ale moi rodzice się wściekli gdy im o tym powiedziałam. Czy mam jakieś realne szanse pracować etycznie w tym zawodzie? Jestem załamana, inaczej to sobie wyobrażałam, a tu już po rekrutacji...
bardzo ciekawe i praktyczne informacje właśnie niedawno odkryłem Pani kanał Dziękuje!
Mi siostra opowiadała ze jej koleżanka, która pracuje w aptece właśnie w nocy na dyżurze i że przyszła pani o północy ( a inne jeszcze później), po krem do twarzy , inna po krem do stop, a jeszcze inna szampon.bylam w szoku!
Niestety tak jest, dlatego próbuję uświadomić tym filmem, że apteka dyżurująca to nie jest całodobowy supermarket.
Wyobraźcie sobie zatem, że pracujecie do 3 w nocy przez tydzień i akurat ten głupi szampon się skończył...
Tak to teraz jest. Ktoś kupuje "pilnie" szampony, pojemniczki na mocz, krem na potliwość stóp (koleżanka o 2 w nocy miała taki przypadek), a w kolejne czekają osoby z grypą wykupić receptę.
Zasadniczo do aptek straciłem jakiekolwiek zaufanie wchodząc do apteki i widząc na półce przy samej kasie "witaminę b17" i całą resztę równie skutecznych "suplementów". Zwykły sklep, tylko asortyment trochę inny, jak samemu nie sprawdzisz co dobre to kit wcisną, nawet kupując głupi magnez trzeba się nachodzić, bo zwykle jest tylko najtańszy, nie ważne że wchłanialność marna, ale dobrze schodzi, skutecznego brak, bo by tylko miejsce na półce zajmował.
kris beee kiedyś kupowałam często magnez i wydawało mi się ze pomoże mi na częste zmęczenie bo ma cala niby dzienna dawkę 375 w 1 tabletce,zero poprawy dopiero jak się wyedukowalam to ten tlenek magnezu zamieniłam na cytrynian i skumałam o co dokładnie chodzi
@@dorimk8677 tak, ale w aptece tego nie powiedzą - że kupno większości magnezów nie ma sensu. A tych drogich, porządnych nie trzymają, bo nie schodzi. Kto, bez tłumaczenia o co chodzi, kupi magnez za 70 zł, kiedy jest taki za 4.99zł? 😔
@@passionfruitfruit po ch..j komu magnez za 70 zl?
@@aleksander4711 dobre pytanie. A w zasadzie to pytanie jest takie - po co w ogóle ktoś chce kupić magnez. Jeśli wie po co, ma drugie pytanie: czy chce kupić magnez, który jego organizm przyswoi (i branie takiego magnezu ma sens), czy woli produkt w postaci małoprzyswajalnej, który niczego nie zmieni, bo po prostu wejdzie do przewodu pokarmowego jednym końcem, a wyjdzie drugim (branie takiego nie ma sensu, za te 5 zł lepiej kupić sobie czekoladę).
Tez jestem technikiem i jak pacjent nie pyta to nie drazymy temtu bo nie ma na to czasu. Mamy tobic wiele rzeczy na raz z czym sie nie wyrabiamy i dostajemy po tylkach
a ja widze w tym tez winę przełożonych aptek(właścicieli ,kierowników) sama jestem farmaceutą (z pokolenia na pokolenie) i zawsze było mówione że liczy sie etyka zawodu oraz to że jeśli pacjent przychodzi najpierwej do apteki (nie do lekarza ) to obdarza nas zaufaniem i prosi o pomoc i tu należy mu pomóc doradzic( oczywiście w miarę swoich możliwości,bo jeżeli wymaga to konsultacji lekarza to nie możemy w to ingerowac ) i miałam pare razy takie historie w aptekach..że przychodzi pacjent po porade,doradztwo...ja udzielam sie jak mogę ,doradzam,odradzam,tłumacze spokojnie ,powolutku...a pan właściel apteki ,kierownik..po chwili(jak pacjent poszedł ) gaja naganę mi że tu nie ma sentymentów tu nie ma rozczulania sie ...tu trzeba sparzedać ( dosłownie wcisnąc pacjentowi..czy mu to potrzebne czy nie) tu liczy sie obrót kasy, sprzedaż( profit dla właściciela i kierownika) ...bo od mojej sprzedaży zelęzy czy oni pojada na Karaiby czy nie??????? A farmaceucie nie da premii. Więc tutaj nie mam pretensji do pani farmaceutki z filmiku że tak potraktowała pacjenta.....bo jezeli z zaplecza ogląda ją kierownik albo właściciel ..to musiała tak zrobić. Zresztą apteki teraz to są jak sklepy mięsne ,, z kością czy bez" ......i nic to nie zmieni. Tyle w temacie ..bo taka jest prawda...możłiwe że 1 apteka na tysiąc to wyjątek!!!!
Prawda jest tu podzielona i niejednoznaczna.
Bywają nawet małe miasteczka, gdzie jest wiele aptek. Może by tak ktoś z rodziny obszedł je wszystkie i poprosił farmaceutów o poradę dotyczącą skuteczności leków.
Ulotki upychane w opakowaniach leków zapisane są głównie możliwymi działaniami ubocznymi - aby firma nie była skarżona przez pacjenta.
Uwaga: nazwy leków pisane dużymi literami są praktycznie hasłami producenta. Zawsze należy przeczytać prawdziwą nazwę leku (małe litery).
Pacjenci często przekręcają nazwy preparatów i denerwują się, że nie wiemy o co chodzi 🙂
Farmaceuta śpi w aptece a nadgodziny lecą. Skoro apteka na dyżur, to każdy może przyjść i kupić co chce.
Otóż to. A nie narzekać, że ktoś est odpowiedzialny i kupuje prezerwatywy... lol.
Bądźmy ludźmi i dajmy też żyć innym. Prezerwatywy czy szampon do włosów. Farmaceuta w nocy jest od wydawania leków ratujących życie i zdrowie. Nie ma takiego prawa, a nie każdy rozumie. Lepiej żeby ten farmaceuta się wyspał i gdy ktoś naprawdę potrzebujący pomocy i przyjdzie w nocy, to lepiej żeby był na tyle przytomny, żeby się nie pomylić - tyle chociażby.
Zgadzam się. Choćby przyszedł po chusteczki higieniczne to to i tak nie zmienia faktu. Jeśli apteka jest całodobowa, to co kogo obchodzi po co do niej idziemy w nocy.
dokładnie. Wina leży też po stronie farmaceutów. Po co rozmawiał z gościem o prezerawatywach skoro kolejna osoba potrzebowała niezbędnych leków do ratowania życia. Po za tym ciekawe, że w aptece można obsługiwać ludzi pod wpływem alko. No i koniec końców gdyby miało być tak jak mówi autorka filmiku, no to można pewnie wprowadzić jakiś zakaz... albo lepiej reguły mówiące o sprzedaż tylko tego co konieczne w nagłych przypadkach.
GC pracuje na nocy w aptece..i o spaniu nie ma mowy, tyle roboty ze maraton,a nad ranem mam wylonczony mozg i nie wiem co ludzie do mnie mowia..sa jeszcze apteki gdzie w nocy mozna spac ??
Ja mam takie szczęście, że pan farmaceuta u którego bywam ma świetne podejście. Kiedyś kupiłam tabletki na kaszel i jakieś przeciwbólowe. Od razu poinformował aby nie brać razem tych preparatów. To samo gdy widzi, że kupuję preparaty w których bywa, że mają ten sam składnik to o tym informuje. Czy podpowiada, że coś tam warto z takim czy innym pokarmem spożyć. Niestety już jego dwie koleżanki nie mają takiego podejścia.
Przykro mi jak słyszę, że jestem nieuczciwa, tylko z tego powodu, że pracuje w miejscu, gdzie wymaga się ode mnie mówienia regułki, polecania wybranych preparatów i zwiększania obrotów firmy... Tym bardziej, że jest to podstawą w decyzji czy mnie zwolnić czy nie. Trudno mi też zbierać wywiad od człowieka kiedy mam średnio 4,5 minuty na osobę... a po 7 godzinach takiej pracy nie mam już siły i cierpliwości odpowiedzieć Dzień dobry...
Apteka dziś to nie zdrowie,ale sprzedaż gum do żucia, herbat,soków no i całej kosmetyki!!!
Zapadła mi w pamięć pewna sytuacja: apteka, jedna z najbardziej obleganych w moim mieście ze względu na niskie ceny. Kolejka potrafi być dłuższa poza apteką niż w niej pomimo że jest tam 5 okienek, z których na ogół wszystkie są czynne. Tamtym razem było niewiele klientów, bo cała kolejka zmieściła się w aptece. Czynne 4 okienka (kolejka jest jedna). Do apteki wchodzi starsza pani. Na oko? 80-90 lat. Jakieś metr pięćdziesiąt wzrostu , głównie przez skrzywienie kręgosłupa. Pani miała bardzo widoczny garb, była dosyć mocno zgięta, wspierała się na lasce. W ręce miała siatkę z zakupami. Stanęła obok osoby która jako kolejna miała podejść do okienka, które się zwolni. Kiedy tak się stało, farmaceutka powiedziała "proszę panią" na co staruszka poczłapała do okienka. Nawet gdyby jej nie zaprosiła, dla mnie było oczywiste, że podejdzie poza kolejnością. Wystarczył jedne rzut oka, żeby mieć pewność, że stanie w kilkuosobowej kolejce będzie dla niej ciężkie. Niestety nie dla wszystkich było to takie oczywiste, bo zaczęło się komentarze i wyrazy niezadowolenia, że jak to tak?! Tak się w kolejkę wpychać?! Komentowały tak 3 kobiety 40-60 lat. Ludzie, proszę! Trochę wyrozumiałości! My też kiedyś będziemy starzy! I miejmy nadzieję, że będąc w wieku tej pani, przynajmniej będziemy mogli stać prosto. Rozumiem, że takie osoby mogą być problematyczne. Bo czegoś nie wiedzą, bo niedosłyszą itp. Ale ta pani była wyjątkowo sprawna umysłowo pomimo wyglądu, który mógł sugerować coś innego. Wszystko słyszała, farmaceutka nie musiała się powtarzać, dobrze wiedziała po co przyszła, jedyne co, to zapytała się i tańszy zamiennik jakiegoś leku. Jej wizyta była znacznie krótsza od najbardziej niezadowolonej z "wepchnięcia się w kolejkę" kobiety, która właśnie pytała o "leki z reklamy" i była wielce oburzona, że czegoś-tam-co-kupowała-na-drugim-końcu-miasta tutaj nie było.
Miałam na osiedlu taką piękną aptekę, pachniało w niej ziołami, była cała w drewnie, gdzieś z boku stała stara waga, przepiękny vintage. Teraz należą do sieciówki i chyba bardziej sprzedają kosmetyki niż leki...
Ostatnio byłam świadkiem rozmowy pani w kolejce, która na głos opowiadała co maj jeszcze kupić i gdzie. Było to mega denerwujące a panie aptekarki słowem się nie odezwały, chociaż widać było, że je to rozprasza. Kiedyś była taka fajna tabliczka w aptekch "zachowaj ciszę". Myślę,że powinny wrócić na lady aptek.
Mnie to najbardziej wk...ia to,że niektórzy , przeważnie stare baby przychodzą jak na zakupy do osiedlowego sklepu. Najgorzej jak kolejka a ta wydziwia . Jak by nie można było w domu przemyśleć , poczytać co si chce itd.
Masz wiele racji. Zupełnie inaczej wygląda to w Niemczech. Tam nie ma leków w supermarkecie. Kupując lek przeciwbólowy w aptece dostałam listę pytań. Pierwsze czy są to migreny, czy były badane, kiedy się zdarzają, pytanie o uczulenia itp. Brawo, brawo. U nas też tak powinno być.
Ma pani bardzo zdrowe podejście. Dziękuje za film
Napisałem komentarz w którym się z Tobą zgadzam ale chcę jeszcze zaznaczyć, że jednocześnie, moim zdaniem, informowanie o kwestii dawkowania i przechowywania leku nie powinno być obowiązkiem farmaceuty (oprócz leków na receptę oczywiście), gdyż obowiązkiem klienta jest przeczytanie recepty i jeżeli ktoś tego nie robi to naprawdę nie wiem czy słowa osoby sprzedającej wiele zmienią, bo to zwykła głupota, której szczerze nie rozumiem.
Szok to jest taki,ze czepiasz się farmaceutów którzy mają kolejke i okienko a nie pokój konsultacji.... w którym momencie mają poświęcić każdemu pacjentowi tyle czasu? teraz nie mamy opieki farmaceutycznej to wygląda trochę jak sklep bo takie są realia musi być metamorfoza systemu zdrowia jako całości!
patrząc na to jak apteki się rozwijają to jest kwestia paru lat i do aptek będzie się zatrudniało te same osoby co do Lidla czy biedronki na kasę.
"Kasia idź no siądź na czwartą kasę bo kolejki się robią Maryśka się nie wyrabia"
"promocja! Kup 20 leków na astmę a 10 szczepionek na grypę dostaniesz gratis! Tylko do wyczerpania zapasów!"
@@aerismirabile3531 woda tez zabijesz
@@aerismirabile3531 w aptece coraz wiecej suplementów ktore nie dzialaja, a to co dziala na receptę
@@aerismirabile3531 it was a joke bro :P
Bzdura, apteki też będą upadać, bo ktoś na siłę promuje poradnictwo medyczne via infolinia, i sprzedaż leków w online-aptekach. Komuś bardzo zależy na tym, by zlikwidować serwis czyli profesjonalne poradnictwo i wprowadzić digitalną gotówkę. Do tego zmusza się prawodawcę (rząd), by poprzez odpowiednie ustawy, przepisy, zakazy trwale zlikwidował ziołolecznictwo. Sprawcy tego procederu zabezpieczają się w ten sposób przed odpowiedzialnością prawną i dbają poprzez sprytny marketing o maksymalizację swoich zysków. Corona-kryzys to tylko kolejna faza tego co już blisko 20 lat temu zaczęto wprowadzać małymi kroczkami. Pozdrawiam wszystkich beztroskich fanów zakupów w internecie.
Poszłam do Apteki Wielkopolskiej po lek przeciwbólowy do rozpuszczania w wodzie. Farmaceuta odpowiedział, że mają tylko w wersji z witaminą C na przeziębienie. Podziękowałam i chciałam wyjść a facet do mnie: Ale dlaczego Pani odmówiła? Witamina C taka dobra na przeziębienia. Polecam również krem Vichy.
Szok! Jak można być tak durnym farmaceutą żeby nie sprzedać leku przeciwbólowego ciemnemu klientowi...
Dopóki właścicielami aptek będą przedsiębiorcy, którym zależy tylko na zysku a nie zdrowiu pacjenta apteki staną się supermarketami z lekami i panią za kasą. W Niemczech apteki należą do farmaceutów i nie mogą ich mieć więcej niż 5. Przed wydaniem leku
na życzenie pacjenta trzeba zadać podstawowe pytania :dla kogo ma być ten lek, jakie ktoś ma objawy i jak długo , czy bierze inne leki i nikt się temu nie dziwi, że farmaceuta nie rzuca paracetamolu bez zastanowienia.
Mnie osobiście denerwuje jeszcze jedna rzecz a mianowicie ilość leków w opakowaniu . Zaleceniem mojego lekarza było przyjmowanie leku 2x dziennie przez 5 dni. W aptece dostałam pudełko 60 tabletek. Na co mi te zbędne 50... super by było jakby pacjent w aptece dostawał taką ilość danego preparatu. jakiej potrzebuje a nie tyle byle zarobić.
Często są opakowania o różnej ilości tabletek + sprzedaż na listki, jeśli nie ma mniejszych opakowań
@@gosiakozinska7364 że sprzedażą na listki się jeszcze nie spotkałam, jedynie plastry na odciski udało mi się kupić na sztuki. Zawsze dostswalam odpowiedź, że apteka nie prowadzi sprzedaży pojedynczych listków, a jedynie całe opakowania. Ale cóż może miałam pecha.
Nie chodzi o to by zarobić, tylko o to jakie są przepisy. To nie farmaceuta rejestruje lek do sprzedaży - dlaczego dopuszczane są tylko takie wielkie opakowania? A przepisy w Polsce zabraniają dzielenia opakowań poza nielicznymi wyjątkami: antybiotyki, ampułki. Sprzedawanie Gripexu na saszetki czy listki jest ukłonem w stronę klienta, który w dobie mnogości aptek pójdzie tam, gdzie sprzedadzą mu choćby czopki glicerynowe na sztuki...
@@lirvienn6660 Nie wspomniałam że mam to za złe farmaceutą albo apteką ale właśnie systemowi, który powoduje że nie dość że płacę więcej to jeszcze potem nadmiar leków jest wyrzucony.
"A może frytki do tego" To mi się spodobało aż parsknęłam śmiechem
😂😂😂😂😂👍👍👍👍👍
Tylko takie osoby powinny pracować w aptekach 👆🏽😊
Historia z dzisiaj. Używałam benzacne, którego niestety aktualnie nie ma na rynku. Poszłam więc i poprosiłam o coś o podobnym, zasuszającym działaniu, podobny skład itd. Pani mówiła tak, jakby rozumiała o co mi chodzi, po czym przyniosła dwa preparaty. Jeden o zgrozo na zwężanie porów, a drugi na już ślady po trądziku, o działaniu łagodzącym. Cena z kosmosu, zupełnie nie to, o co mi chodziło. Meh, nie wiem czy to kwestia braku zrozumienia, czy najzwyklejsza chęć wciśnięcia mi byle czego, no bo skoro pyta o coś związanego z cerą, to wrzucę jej cokolwiek xD.
kup akneroxid, to zamiennik benzacne
Koniecznie trzeba zrobić odcinek o tych wymyślonych chorobach.
Też uważam, że apteka to nie supermarket i ludzie w niej pracujący powinni promować zdrowie a przede wszystkim mieć wiedzę i pomagać w wyborze leku. Natomiast często działają jak automaty do sprzedaży.
Zawod farmaceuty byl przydatny w dawnych czasach kiedy nie bylo internetu, dzisiaj wszystko jest w internecie i nie potrzeba sie juz tego uczyc
Ale Farmaceuta czy Technik Farmaceutyczny ? Bo to jest różnica.
Niby jaka? Znowu będzie ktoś nagadywal że technik jest beeeee a mgr cacy. Osoby są różne w każdej grupie zawodowej.
Lucyna Toczko Pani Lucyno Na wstępie tylko zaznaczę, że jestem właśnie technikiem. Proszę wskazać w mojej wypowiedzi w którym miejscu "gloryfikowałem" magistrów. Wskazałem jedynie różnicę. Teoretycznie wykonujemy ten sam zawód, praktycznie mamy jednak inny zakres obowiązków. (Pomijając patologię zawiązaną z przelogowywaniem na konto magistra ) Być może się mylę ale jednak zakres materiału który przerabiamy My technicy podczas 2-wu letniego studium jest lekko okrojony w stosunku co do zakresu materiału na studiach Farmaceutycznych.
@@salazar575 przepraszam ale byłam stażysta w 3 aptekach a robiłam to co mgr. Zmuszano do tego tech. Z tym że mu tech jeszcze robiliśmy receptura a mgr nie. Obsługa pacjenta w pełnym zakresie wraz z logowaniem na mgr oczywiście za jego pozwoleniem a wręcz wymuszeniem żeby ciągle go nie wołać. Zgadzam się zakres naszych obowiązków jest zupełnie inny ale w polskich aptekach tego podziału nie ma. Technik tania siła robocza i czemu ma nie robić wszystkiego? Tak myśli większość pracodawców. Doskonale pamiętam sprawę tech która pomyliła dawkę silnego leku narkotycznego i rzekomo włamała się na konto mgr aby go wydac. No większej bzdury nie słyszałam. Polskie apteki to w większości syf. Nie ma to nic wspólnego z fachowościa i o opieką farmaceutyczna. Niestety miałam koleżanki techniczki które dla premii Robiły wszystko. Brak kręgosłupa moralnego. Takie osoby w ogóle nie powinny znaleźć się w aptece za ladą. A nie jednej teksty brzmiały jak w tanim supermarkecie. Znając to od środka uważam że cały system jest do modernizacji. Ja podjęłam decyzję o rezygnacji z tego zawodu dokładnie rok temu i wcale nie żałuję. Zmian ani słychu ani widu.
@@LusJustGirl dziecko drogie.
22 lata prowadziłem z żoną aptekę i w tym czasie tylko 1 techniczka byla sensowną osobą. Bo była też mgr biologii i miała otwartą głowę
90% obecnych tech.farm kończy prywatne wieczorowe lub weekendowe szkółki. Moja starszą, super mgr farmacji szlak trafiał co te niektóre niedouczone panienki opowiadały pacjentom.
Nie znasz tematu bo nie jesteś z branży.
W sieciowkach kierownik jest na zapleczu a na okienkach w 80% technicy
Bo nie ma ludzi po studiach do pracy.
Rozumiesz problem?
@@salazar575 lekko okrojony?
Nie żartuj sobie i błagam nie porównuj 2 letniej szkółki to ogromnie ciężkich 5 letnich studiow
Właśnie moja ulubiona apteka należy do sieci.... Przemiłe Panie nie tylko doradzą ale można zamienić kilka miłych zdań. No i jak tu nie wracać do tego miejsca? Ceny mają nie wysokie więc tym bardziej czasem warto się tam pojawić, nawet gdy są bliżej inne apteki. Ludzie tworzą klimat a ten bywa niepowtarzalny wiec przyciąga w konkretne miejsce które dobrze sie kojarzy.
Pani Agnieszko, chciałbym podziękować bo jednym stwierdzeniem przy części "czy krople czy tabletki" uratowała mi Pani d... tzn. nos, bo mam aktualnie katar 😊 (a od obejrzenia odcinka "leki które nie leczą przeziębienia" moja wiedza została wywrócona do góry nogami 🙈- i za niego też bardzo dziękuję) Wspomniała Pani o olejku eterycznym jako najtańsze "lekarstwo" na katar. Przypomniałem sobie że gdzieś właśnie powinienem mieć z dawnych czasów taki sztyft do nosa zapachowy (eukaliptus, mięta, itd.). Przetrząsnąłem całe mieszkanie, lecz sztyftu nie znalazłem... 😢 Następny dzień kierunek apteka i kupiłem sobie po prostu nowy- "inny świat" teraz jak wdycham ten zapach, i katar jakby szybciej ustał bo po 2 daniach. Dziękuję 😊 Nie jest to w temacie odcinka, ale sugestia została powiedziana tutaj więc piszę pod tym odcinkiem 😊
Ze swojej strony mam jeszcze jeden ciekawy przypadek z apteki, tak odnośnie punktu "a może witaminki do tego?"
Strasznie się kiedyś przeziębiłam, a że był to okres sesji, to niestety musiałam pojawić się w aptece po coś przeciwzapalnego, co pozwoliłoby mi przynajmniej udać się spokojnie na egzamin i go napisać. Wiem, że to grzech ciężki, niestety nie miałam innego wyjścia. Pani obsługująca mnie po zapoznaniu się z moim przypadkiem, zaproponowała mi do zakupów witaminę C z aceroli, dość popularny na rynku preparat. Zareklamowała mi go dość ciekawym sloganem, bo przysięgała, że "to jest naturalna witamina C, bo LEWOSKRĘTNA"... Bardzo żałuję, że byłam zbyt słaba, by tę reklamę zripostować.
Za witaminki podziękowałam i więcej się w tej aptece nie pojawiłam.
Mogłaby pani nagrać coś o lekach antydepresyjnych? Chciałabym zrozumieć ich działanie bo sformułowanie „lek z grupy trójpierścieniowych leków antydepresyjnych” nic mi nie mówi
Jako farmaceuta pragnę zwrócić uwagę na pewien aspekt-jak się wchodzi do dużej apteki z 4 otwartymi okienkami, to można mieć pewność, że w najlepszej sytuacji 3 osoby (w najgorszej 4) stojące w okienku nie są farmaceutami, lecz technikami lub nawet stażystami. Myślę, że apele należy kierować między innymi do techników farmaceutycznych, bo farmaceuci mają najszerszą wiedzę na temat działania leków, ale często w polskich realiach to nie oni obsługują pacjentów. Druga sprawa to pacjenci, którzy o nic nie pytają, przychodzą do apteki z gotową nazwą leku, którą potrzebują. Czy to z reklamy, czy z polecenia. W przeważającej większości przypadków podjęcie próby rozmowy z pacjentem kończy się zgrzytem, gdy "ja wiem lepiej", nie ma ochoty słuchać, a i tak kupi to po co przyszedł.
Może nadejdzie taki dzień, kiedy tacy ludzie jak pani, młodzi, mądrzy, wyksztalceni i odważni bedą nas reprezentować w polityce.
Oni powiedzą ze polityka jest brudna. Jak umieją pracować to sobie poradzą
Spędziłem sporo czasu w kolejkach w aptekach, mam też jakieś pojęcie o lekach, miałem więc mnóstwo czasu i pola do obserwacji, poza tym do niektórych wniosków można dojść w ogóle aptek nie odwiedzając, wystarczy jedynie obejrzeć w telewizji randomowy blok reklamowy.
A wniosków jest kilka, pierwszy to oczywiście fakt, iż Polacy uwielbiają łykać tabletki (nie pogardzą też pigułkami i kapsułkami, a i jakiś syropek, albo rozpuszczoną tabletkę musującą chlapną chętnie :-), wydają na nie mnóstwo pieniędzy, choć często ich nie potrzebują, czy wręcz sobie szkodzą. Gdy np. zaczyna się sezon przeziębieniowo-grypowo-zapaleniowy to w aptekach mają większy ruch, niż Media-Expert w czarny piątek, a ludzie wychodzą z całymi torbami leków, głównie OTC; często mają receptę od lekarza i wskazania dotyczące leków OTC, ale jeszcze sami "wzbogacają" zestaw o to co im się podoba, biorąc na kupę po dwa i więcej leków z tymi samymi substancjami. Do tego całe spektrum witaminek, magnezów i innych suplementów. Często wybierając je spontanicznie w aptece, pod wpływem zobaczenia nazwy z reklamy, czy, nie wiem, ładnego pudełka.
Oczywiście marketing podchwycił te skłonności w narodzie i je z zaangażowaniem pielęgnuje i pogłębia wydając ogromne nakłady środków na reklamy leków OTC i suplementów, które zdominowały bloki reklam w telewizji, radiu, strony reklamowe w prasie, a i w Internecie ich nie mało. Niektóre są bardzo wątpliwe etycznie, jak np. reklamowanie Apapu Noc sugerowaniem, że tylko z tym lekiem można spokojnie zasnąć, a zawiera on dyfenhydraminę - antyhistaminę pierwszej generacji, więc jakiś tam potencjał uzależniający istnieje.
Oczywiście jeśli jest popyt, jest i podaż - w Polsce jest zatrzęsienie aptek, w mieście częściej chyba mija się aptekę, niż sklep monopolowy. A te muszą sobie radzić na wolnym rynku i walczyć o klienta. Pani mówi o oferowaniu cukierków z witaminami jako o nieprofesjonalnym podejściu farmaceutów. A co z posiadaniem w ofercie aptek choćby preparatów homeopatycznych, czy innego placebo mającego rzekomo leczyć? Mało tego, farmaceuci oferują je klientom (pacjentom?) jako jedną z alternatyw w leczeniu katarków i kaszelków (mam nadzieję, że nie niczego poważniejszego). Oczywiście apteki rozszerzają swoją ofertę choćby o szeroką gamę kosmetyków itp.
O ile jednak w przypadku leków OTC i suplementów marketing jest jawny i skierowany bezpośrednio do klienta/pacjenta, tak w przypadku leków Rp. sytuacja jest inna, w tej specyficznej gałęzi rynku to nie klient decyduje o wybieranym towarze. Robi to za niego lekarz. Do niego trzeba też skierować działania marketingowe.
Może i w wielu przypadkach jest to snucie teorii spiskowych, ale znam bezpośrednie relacje z bogatych pakietów uznaniowych, jakimi koncerny farmaceutyczne obdarowują lekarzy, by ci lojalnie przepisywali swoim pacjentom leki ich produkcji. Jeśli jest to jedna z dostępnych postaci handlowych tej samej substancji, którą zapisałby każdy inny lekarz, to jeszcze nie jest jakaś zbrodnia, tym bardziej, że od jakiegoś czasu można wybrać tańsze zamienniki, a farmaceuci w teorii powinni o nich poinformować (z praktyką różnie bywa). Chociaż lekarze często dokładają starań, żeby z tego nie korzystano wykorzystując swój autorytet ("...nie, nie dziękuję, ma być tak, jak Pan Doktór przepisał, jakby tańsze były dobre, to by mi droższych nie kazał brać...")... Ale lekarze przepisują leki niekoniecznie niezbędne w danym przypadku, albo takie, których można uniknąć, jak choćby antybiotyki, których u nas bierze się o wiele za dużo. Może się nie znam, ale wydawało mi się antybiotyki są przeciwbakteryjne, czyli leczy się nimi infekcje, np. anginę, a niejednokrotnie spotkałem się z przypadkami brania antybiotyków na jakieś przeziębienia i grypy (ale może o czymś nie wiem)...
Jest jednak w Polsce jedno zjawisko związane z farmaceutykami, które jest patologią największą. A związani z nim lekarze wg mnie łamią przysięgę Hipokratesa i powinni odpowiadać karnie. Otóż mam na myśli benzodiazepiny, które u nas lekarze przepisują lekką rączką (w przeciwieństwie do opioidów, których unikają jak ognia, nawet, gdy są konieczne) i to od razu waląc z grubej rury, te najmocniejsze. Pomimo, że jest ich sporo, od najsłabszych poprzez umiarkowanie silne aż do tych najsilniejszych, nie ma się co rozdrabniać, tylko od razu Xanax!... Z resztą wystarczy sprawdzić wykaz postaci handlowych tych leków, żeby zobaczyć, że alprazolam jest w najszerszej gamie wariantów. Mało tego, pomimo ograniczenia okresu zażywania większości benzodiazepin do ok. dwóch tygodni (z tego co mi wiadomo, tylko klonazepam może być brany dłużej ze względu na brak bezpieczniejszej alternatywy w leczeniu epilepsji), lekarze przepisują je jednemu pacjentowi przez lata i to najczęściej alprazolam właśnie. Wpędzając go w piekielne uzależnienie od jednej z najsilniej uzależniających substancji, stawianej w jednym szeregu z heroiną, czy fentanylem. Nagłe odstawienie może się skończyć zgonem, a objawy odstawienne są bardzo silne zarówno w aspekcie psychicznym, jak i fizycznym. Dodatkowo ludzie często łączą alprazolam i inne benzodiazepiny z alkoholem, wpadając w uzależnienie krzyżowe.
Skala zjawiska jest ogromna, choć nie wiele się o tym u nas mówi, w aptekach można zauważyć, jak często ludzie drżącymi rękami odbierają swoje pigułki na spokój. Kiedyś spotkałem się z sytuacją, gdy jedna kobieta miała trzy recepty od jednego lekarza - na Afobam, Zomiren i na bromazepam - Sedam albo Lexotan, nie pamiętam. Gdy farmaceutka zwróciła jej uwagę, że to są dwie postacie tego samego leku i inny, ale o takim samym działaniu, kobieta tonem nie znoszącym sprzeciwu powiedziała, że ma być to co Pan Doktor zapisał, bo to on ją leczy i wie lepiej, czy coś w tym stylu... Pozdrawiam:)
Co do antybiotykow to chyba pacjenci sami proszą o nie lekarzy nawet wtedy kiedy nie są wskazane. Raczej żaden lekarz świadomie by pacjentowi nie wypisał antybiotyku jeśli wie, że jest on zbędny. ;p
Jeśli chodzi o benzo to w sumie zależy od lekarza. Wydaje mi się, że u nas nie ma aż takiej tragedii jaka jest w USA gdzie xanax to bodajże jeden z najpopularniejszych leków przepisywanych w psychiatrii. Też trzeba pamiętać, że to nie lekarz nas uzależnia a my sami. ;p Są ulotki, wiedza na temat leku który się przyjmuje jest jak dla mnie obowiązkowa a jak ktoś je benzo jak szalony i tłumaczy sobie, że "pani doktór przepisała to muszę!" to sory ale sam się wpędza w uzależnienie. Tak samo z alkoholem, musisz znać niebezpieczne kombinacje z daną substancją a zrzucanie odpowiedzialności na lekarza to zwykła ignorancja.
Odnośnie antybiotyków - jeśli lekarzowi ''zgadzają się'' symptomy, daje antybiotyk. Jeszcze nie spotkałam ani nie słyszałam o lekarzu, który by wysłał pacjenta najpierw na wymaz. Antybiotyk jest przepisywany na zasadzie wróżenia z chmur, odnośnie tego,czy w ogóle wymaga go ta konkretna choroba, jak i jego rodzaju.
Z drugiej strony, czytałam niedawno,że niektóre przychodnie potrącają lekarzom z pensji koszty badań,na które kogoś skierują. Oburzające. Nic zatem dziwnego, że taki lekarz nie zleca żadnych badań dodatkowych.
Co do wciskania pacjentom suplementów, to niestety w aptekach sieciowych technik lub magister MUSI POLECIĆ dany lek w promocji. Taka jest polityka sieci farmaceutycznej, że albo wciskasz ludziom niepotrzebne suplementy albo żegnasz się z pracą. Każdy sprzedający jest później rozliczany z ilości sprzedanych produktów w promocji.
Niedawno byłam świadkiem takiej sytuacji, kiedy przyszła około 30-kilkuletnia dziewczyna do apteki:
-Poproszę lek na coś tam (nie pamiętam dokładnie na co chciała)...
-Jak się nazywa?
-Nie pamiętam, jest na coś tam...
-Jak nie zna pani nazwy, to nie mogę nic wydać.
-Niech mi pani pokaże wszystkie leki na coś tam, po opakowaniu poznam.
I tak kilka minut przekonywania, że wystarczy pokazać jej pudełko, to będzie wiedziała czy to ten.
A za innym razem aż mną wstrząsnęło, jak do apteki weszła starsza pani i wyciąga całą kartkę zapisaną nazwami "leków" reklamowanych w telewizji i ona chce to wszystko, bo skoro reklamują, to na pewno jej pomoże.
Dziś odkryłem Pani kanał. Obejrzałem kilka filmów, które mi się spodobały. Natomiast ten jest w moim odczuciu nie do przyjęcia. Sytuacja z panem, który kupuje prezerwatywy. Co w tym złego? Po to jest otwarta apteka, aby w razie potrzeby korzystać z jej usług. Ja pracuje w dzień, zakupy mogę robić tylko i wyłącznie w nocy. Czy nie mogę kupić kremu i szamponu, bo ktoś sobie wymyślił, że apteka otwarta w nocy obsługuje tylko przypadki 'trudne'. Kto ma zadecydować który przypadek może być obsłużony w nocy, a który nie? Nie dość, że kupując w aptece w nocy płacę dodatkową opłatę za dyżur nocny, to jeszcze nie mogę kupić szamponu? Farmaceuta na nocnym dyżurze śpi, bo pracował w dzień? Ojej, a co na to przepisy prawa pracy? Wie Pani, że przepisy jasno precyzują ile godzin można pracować w ciągu doby? Kolejna rzecz - wg Pani farmaceuta wybiera produkty na podstawie swojego przekonania są najskuteczniejsze. Mój Boże! Farmaceuta w aptece prowadzi badania na szeroką skalę o działalności tysięcy lekarstw. Kto to sponsoruje? Robi to w trakcie dyżuru nocnego czy już jak zakończy pracę po całym dniu i całej nocy? Oczywiście piszę przekornie, ale farmaceuci to jakaś dziwna część społeczeństwa, któremu wydaje się, że są najważniejsi na świecie. Jasne, mogą doradzić czy magnez firmy a czy b jest lepszy (ciekawe na jakiej podstawie? - bo raczej badań nie prowadzą, a sprzedają to na czym jest lepsza prowizja) ale nie zastępują lekarza. Czasy się zmieniły i dziś apteki to już multimarket czyli połączenie apteki w starodawnej formie czyli sprzedaż leków na podstawie przypisanych recept oraz części tzw. zarabiającej (sprzedającej żelki, lizaczki, kremiki, szamponiki itd). Jeszcze dużo czasu w Wiśle upłynie zanim farmaceuci nie zrozumieją, że są malutkim trybikiem w machinie koncernów farmaceutycznych i ich rola sprowadza się do sprzedawania. Co innego, że farmaceutów takich, którzy na katar doradzą olejek eteryczny nigdy nie spotkałem. Spotkałem za to farmaceutkę, która nie obsłużyła klienta, który położył na ladzie receptę i nie powiedział 'dzień dobry'. Widzę, że w komentarzach wpisało się wielu farmaceutów - ahh zapomniałbym magistrów farmacji i techników farmacji, bo to również specyficzna grupa ludzi u których tych dwóch typów mieszać nie wolno. Nawet lekarz, który dorobił się tytułu profesora nie obrazi się jeśli się do niego powie Panie doktorze. Spróbujcie na magistra farmacji powiedzieć aptekarz ;-) Tyle moich przemyśleń. Miłego dnia. Reszta filmów na bardzo wysokim poziomie ;-)
Moja sytuacja w aptece wydazyla się rok temu. Pani starając się zadbać o zdrowie mojego dziecka rzetelnie tłumacząc wystrzko jak trzeba. Nagle pan stojąc w kolejce odzywa się co ta długo... Pani farmaceuta grzecznie odpowiedziała że to nie sklep a apteka i mam obowiązek zasięgnąc porady a ja jej udzielić muszę i to właśnie czynie. Zbulwersowany pan wyszedł. Niestety byłam światkiem i osobiście zdążyło się wieloletnie gdyż czułam tylko sprzedaz. Znacznie lepiej skaczą koło nas w kupując pieczywo lub kupując w drogerii perfumę. Pozdrawiam firm pierwsza klasa. 👍🙂👍🙂
Nie zgadzam sie z wypowiedzią że test to już nie jest ważny miałam taki przypadek że musiałam kupić w nocy bo wracając z pogotowia musiałam za min wezmę lek to muszę mieć pewność bo było że mogę być w ciąży I co
Tak, ale to faktycznie była poważna sytuacja a nie to że nagle jakiejś kobiecie się przypomniało o 4 nad ranem żeby zrobić test.
@@aleksandratrukawka319 No dobrze, ale kto będzie dochodził do tego kto ma większe prawo kupić test czy inne witaminki? Mogą być nagłe sytuacje jak u Marty, a mogą być "o 4 nad ranem się przypomniało" i nikt nie będzie egzekwował kto jak gdzie po co itd
Tak, dość mną szarpnęło, że można nie móc wyobrazić sobie sytuacji, że test może być bardzo poważną dla kogoś sprawą.
Mnie w całej medycynie i farmacji denerwuje to przepisywanie leków i antybiotyków na WSZYSTKO! Mój lekarz nie znal pochodzenia mojego trądziku, ale dał antybiotyk, bo przecież nie zaszkodzi. Coraz częściej idę w medycynę naturalną gdyż dzięki niej czuję się naprawdę dobrze a od ponad 15 lat choruje na boreliozę. Leki używam kiedy naprawdę jest to wskazane. Bo faszerowane się chemią nie jest dobre. A Polacy to lekoholicy i tylko zobaczą jakąś reklamę w telewizji i lecą to kupić bo tym razem na pewno pomoże. Moja koleżanka jest farmaceutką i tak między nami powiedziała mi, że połowa suplementów to coś rodzaju cukru pudru i nie pomoże. Zawsze gdy do niej dzwonię po jakąś konsultację to zaleca mi jak najbardziej naturalne leki. Sama niedawno dowiedziałam się, że niegdyś lekarze zalecali ciepłe solne kompresy na chore miejsca, które naprawdę pomagały. Dzisiaj nikt tego nie zaleci bo się im po prostu nie opłaca. A w aptece jak zapytałam o to farmaceutkę to popatrzyła na mnie jak na wariatkę ale... poszukała informacji w Internecie, wydrukowała mi i przepis na taki kompres i sama była w szoku gdy przeczytała o jego skuteczności... Nie jestem całkowicie przeciwna medycynie i farmacji ale moim zdaniem lekarze i farmaceuci powinni być bardziej otwarci na alternatywy.
Mi 3 lekarzy dzień po dniu oglądało skórę twarzy. Mówię do jednego idioty, że stosuje tylko delikatne mydło, masło shea i żel hialuronowy, żeby załagodzić to coś, co się wtedy działo, to nakrzyczała na mnie, że na pewno mam uczulenie na te swoje wymysły, po czym przepisała mi cudowną maść: parafina, woda, kilka konserwantów i masło shea! A dwa dni wcześniej powiedziano mi, że może od konserwantów.
@@organicmakeup Masakra, oni sami czasem nie wiedzą co robić... i oddaj się człowieku w ich ręce. Jak się nie ma znajomości to traktują wszystkich tak samo
Prawda jest taka, że ludzie nie powinni w ogóle odwiedzać aptek. Dbać o siebie - ruszać się i zdrowo się odżywiać - to pozwala uniknąć ponad 90% schorzeń, szczególnie tych związanych z sercem, które są najczęstsze u ludzi.
Mnie, jako klienta, najbardziej denerwuje to, że farmaceutki/ekspedientki nachalnie proponują rzeczy w promocji, jakby to był jakiś zwykły sklep spożywczy, a także to, że znakomita większość leków jest na receptę. Nie lubię, jak się mnie traktuje jak debila, który nie wie, co robi.
Preparat który produkujesz ma efekty uboczne? Przekuj to w zaletę! Znikają boczki! Cud normalnie!
Polecam apteke Malwa w Astrze we Wrocławiu. Super miła obsługa i zawsze panie farmaceutki coś doradzą. Nie wiem jak z cenami ale przy tak miłej obsłudze pare złoty nie gra roli.
Jeśli chodzi o apteki sieciowe, to niedawno dowiedziałem sie że często jest taka praktyka że każdy rano dostaje liste leków które musi sprzedać w ciągu dnia. Dlatego też są takie historie jak podane w przykładzie kropelki na katar albo cukierki z witaminami . Oglądam któryś z kolei film i dochodzę do wniosku ,gdyby wszyscy stosowali podawane tutaj porady to apteki by sie zamykały z powodu małej sprzedaży. Widzę spore podobieństwo w swojej branży czyli sklepy ogrodnicze i sprzedaż środków ochrony roślin czy nawozów . Nieczytanie ulotek to norma itp
Miałam taką sytuację, że musiałam kupić tacie maść z antybiotykiem (taką robioną). Poszłam do apteki dałam receptę z recepturą i własnym uszom nie wierzyłam. Maści musiało być 100g bo rana pooperacyjna była bardzo duża. Był 22 grudnia. Poszłam do apteki która robi takie lekarstwa zaraz jak tata dostał receptę. - z tego co pamiętam 5g neomycyny i wazelina do 100g. Pan w aptece miał do mnie pretensje, że przed świętami przychodzę z receptą recepturową. Robił mi wyrzuty bo musi zamówić ten antybiotyk specjalnie dla mnie bo nie ma wystarczającej ilości. Niestety musiałam zostać w tej aptece bo to jedyna w okolicy, która wytwarza leki. Masakra...
Widocznie trafiła Pani na mocno wypalonego zawodowo farmaceutę. Na szczęście nie wszyscy aptekarze tak się zachowują. Pozdrawiam!
Mało aptek chce robić leki recepturowe( W moim mieście z 7 aptek robią 2). To wymaga wiedzy, czasu, sprzętu i surowców z jakich powstanie dana posta leku.
Wydaje się proste zrobić maść z antybiotykiem 5% Neomycynę. Ale to troszkę trwa. Ja nigdy nie mam "pretensji" jeśli dostanę taką Rp. Podaje czas na jaki jestem w stanie wykonać.
A u nas tak samo jak w innych zawodach też ludzie biorą urlopy przed świętami- tak bywa. W tym przypadku termin na jaki apteka mogła to najszybciej zrobić to 24.
Dobrze Pani mówi,zgadzam sie w 100% 👍👍👍
Film bardzo ciekawy i bardzo prawdziwy! Ale pamiętajmy o tym aby nie generalizować, nie wrzucać wszystkich do jednego wora, to bardzo ważne. Ja w 2009r. zachorowałem na nieuleczalną chorobę i przyjmuję leki codziennie, co za tym idzie dużo ich kupuję i bywam w wielu aptekach. Obecnie chodzę do jednej apteki (chyba, że w wyjątkowych sytuacjach to do innej) i mam z nią związane przemiłe doświadczenia. W aptece pracuje obecnie 6 pań (na zmiany) i co ciekawe są na prawdę w różnym wieku...od pani która jest świeżo po studiach do pani w bardzo, bardzo dojrzałym wieku. Wszystkie panie są fantastyczne, pomocne, zawsze doradzą wiedzą jaki zawód wykonują (nie są akwizytorkami) i są po prostu ludzkie!!! No i chcąc nie chcąc słyszę czasem jak rozmawiają z innymi klientami i powiem, że jest to najwyższy poziom profesjonalizmu i kultury! Dlatego chcę pozdrowić takich prawdziwych farmaceutów. I uwierzcie, że są dobre apteki na rynku, dobre pod każdym tego słowa znaczeniem! Szukajmy, sprawdzajmy a będzie dobrze. Pozdrawiam również wszystkich oglądających i oby jak najrzadziej trzeba było chodzić do aptek :)
Byłem jakiś czas temu w aptece kupić coś na kaszel, bo nie mogłem go już znieść. Pani w aptece zapytała, jaki to kaszel, czy w nocy się nasila, itd. Chodzi o aptekę na przeciwko dworca PKP w Gdańsku.
I znowu świetny i bardzo przydatny film
Byłam kiedyś bardzo rozkojarzona i kupowałam dwa leki przeciwbólowe dla bliskiej mi osoby po operacji. W aptece było bardzo głośno, 6 okienek, długa kolejka, każdy głośno rozmawiał, musiałam krzyczeć jak na targowisku. Pokazałam farmaceucie kartkę od lekarza, a ten powiedział mi, że jednego leku nie ma, może dać mi za to coś innego, a drugiego nie sprzedaje się już w takich dawkach, wytłumaczył mi jednak, co i jak, zapłaciłam i dopiero w domu ta osoba po operacji uświadomiła mi, że farmaceuta wcisnął mi jakieś tabletki na żylaki.
Takie prawo klienta , ma prawo kupować i do pytywac się nawet jeżeli dotyczy to prezerwatyw. Jeśli Pani nie ma apteki to proszę otworzyć i być profesjonalna!!!!
Musze to napisac! Technik farmaceutyczny to nie farmaceuta. Mozna nazwac go aptekarzem ale nie farmaceuta.
Tak racja, ale to oni najczęściej obsługują w aptekach. Magistrów brakuje w całym kraju... co nie przeszkadzało w otwieraniu nowych aptek. Mamy sieci gdzie na zmianie jest jeden farmaceuta, lub go nie ma.
ani aptekarzem ani farmaceutą, odsyłam do ustawy ;)
@@smietankowelove Zgodnie z ustawami wiele prac powinno wyglądać inaczej. Mamy średnio 1,4 farmaceuty na aptekę. Jak zapewnić ich pracę na każdej zmianie?
@@ukaszgrican4953 Teraz to już w ogóle będzie mało magistrów przypadało na aptekę z uprawnieniami do pozostania samemu w aptece bo wg ostatniego wyroku NSA sam tytuł mgr nie wystarczy, trzeba mieć uprawnienia kierownika czyli 5 lat pracy, lub 3 lata i specjalizacje, żeby apteka mogła być otwarta, także nie wiem kto w tych aptekach będzie pracował... Prawo cały czas brzmiało tak samo i interpretacja była taka że mgr po studiach może być sam na zmianie. Po ostatnim wyroku sądu interpretacja się zmieniła, także witaj zagranico. Połowa młodych magistrów wyjedzie, jeżeli nie zrobią poprawki do ustawy, bo nikt nie będzie pracował za minimalną krajową po studiach przez 5 lat, gdy w Niemczech lub UK już na mnie czekają i chcą mi płacić godne pieniądze za moją wiedzę i kwalifikacje.
@@smietankowelove Bardziej uwiężę w płatne studia lekarskie i farmacje u nas. Niż jak zmuszą prywatne firmy do godnych zarobków - bo z tym jest jak jest. A specjalistów z roku na rok wyjeżdża coraz więcej w wielu zawodach.
Szok, farmaceuta wydał krople na katar i wydał resztę, a Pani płaciła kartą.
farmaceuta*
@@jiminyougotnopants7255 poprawione, dzięki
Nie wyobrażam sobie, żeby farmaceuta prowadził wywiad przy okienku. Są ulotki, a każdy jest dorosły i chyba ma mózg, żeby to przeczytać. Nie wyobrażam sobie czekać w kolejce ponad pół godziny, bo farmaceuta prowadzi szkolenie z ulotek.
Joana Ch., Niestety nie wszystkie ulotki skonstruowane są w taki sposób, by pacjent mógł skutecznie wydobyć z nich istotne klinicznie informacje. Ponadto, farmaceuta szkolony jest po to, by udzielać pacjentowi porady, która będzie jasna i klarowna, a przede wszystkim pomocna w tej konkretnej sytuacji. Gdyby cała filozofia przyjmowania każdego leku opierała się o ulotkę, zawód, do którego wykonywania farmaceuci uczą się 5,5 roku byłby zbędny.
@@annagorna4855 rozumiem, ale może wtedy dwa okienka, do porad i dla kupujących bezproblemowych, ponieważ jeśli stoję w kolejce po aspirynę czy glukozaminę, czy witaminy, które biorę i wiem, że mi służą, to nie mam jakoś ochoty czekać pół godziny czy dłużej po 8 h pracy lub z receptą od lekarza, gdy już i tak swój czas (często pół dnia) straciłam stojąc w kolejce do lekarza.
Cóż, myślę, że w czasach niedoboru personelu aptecznego (apteki miewają problem z tym, żeby na zmianie był obecny jakikolwiek magister farmacji), może być to trudne do zrealizowania, co nie oznacza, że pomysł nie jest godny uwagi :)
Z tym mózgiem to bym nie powiedziała. Czytanie ze zrozumieniem to też problem. Poza tym każdy, kto stoi w kolejce ma prawo być później przy okienku ile mu się tylko podoba.
@@BlackCashmereMe pewnie ze ma prawo, ale później nie ma co się dziwić, że wybierane są apteki, gdzie ta obsługa idzie sprawniej.
Ograniczam leki których nie potrzebuje. Nie biorę tabletek przeciwbólowych i jeśli mam gorączkę to wystarczy,że zrobię napar z jakiegoś zioła i działa jak tabletka bez samej chemii. Lekarstwa biorę w razie potrzeby jak np. Jakaś poważniejsza choroba czy polecenie lekarza.
Kiedyś farmaceuta sprzedał mi zły antybiotyk.
Zamiast takiego niezawierającego penicyliny, dostałam lek z nią. Problem w tym, że jestem uczulona. Całe szczęście, czytam wszystkie ulotki i od razu pojechałam to wymienić.
Mnie wkurza, że przy obecnej ilości aptek zrealizowanie recepty wiąże się zazwyczaj z powtórnym odwiedzeniem apteki.Przeważnie się słyszy " trzeba zamówuć w hurtowni, będzie na jutro" Pozdrawiam
E-recepta likwiduje taki problem
Moja mama miała sytuacje, że kupowała na receptę leki na podwyższenie ciśnienia, bo takich potrzebowała, natomiast w aptece przez pomyłkę dostała leki ciśnienie obniżające... O czym dowiedziała się dopiero po całym dniu po pracy, gdzie już ten lek zażyła... Czuła się bardzo źle po nim i nie wiedziała dlaczego, ale na szczęście nic się poważniejszego nie stało.
3:25 - z tego typu podejściem nie do końca mogę się zgodzić. Tak patrząc... czy dealer samochodowy zanim sprzeda nam auto, powinien upewnić się, że jesteśmy zrównoważeni psychicznie i nie użyjemy go przeciwko sobie? Czy sprzedawca z prawdziwego zdarzenia w warzywniaku, zanim sprzeda nam truskawki powinien upewnić się, że nie jesteśmy na nie uczuleni?
Od tego są ulotki, aby klient mógł doczytać o przeciwwskazaniach, stanach niepożądanych itp. Ale owszem, farmaceuta w aptece powinien stanowić takie ogniwo łączące pacjenta z lekarzem - jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości co do wzajemnego oddziaływania leków, które kupujemy i/lub już zażywamy, to farmaceuta powinien umieć wyjaśnić jakich leków łączyć nie powinniśmy (i dlaczego) oraz zaproponować stosowny zamiennik (niekoniecznie tańszy).
Super kanał - tak trzymaj:-)
Dwa lata temu wysłałam tatę do apteki po Linomag dla dzieci. Podałam mu jaki kolor powinno mieć opakowanie i ile powinno to kosztować (dałam mu wyliczone pieniądze). Co prawda tata poszedł tam gdzie go skierowałam, ale dał się namówić panu na Linomag w innym opakowaniu (tańszy). Gdy wrócił natychmiast sprawdziłam ulotkę... Pan sprzedał mu Linomag przeznaczony dla dorosłych. Ta sama pojemność, podobny skład (podkreślam: podobny). Dobrze że tata miał przy sobie rachunek żeby pokazać mi ile "zaoszczędził" (zazwyczaj go wyrzuca). Pokazałam mu na ulotce co jest nie tak i odesłałam. Możliwe że dziecku nic by nie było po tym "dodatku", ale maść była potrzebna dla mojego synka, wcześniaka. ZAWSZE trzeba sprawdzać po farmaceucie ulotkę.
Podobną historię mam po lekarce. Moja pierwszego kontaktu była na wolnym, więc poszłam do innej. Trafiła mi się dość ostra przypadłość grypo-podobna. Dostałam antybiotyk, który miałam brać tydzień. Lampka zapaliła mi się w głowie bo nie dostałam nic osłonowego. W aptece wzięłam to co mi przepisano + oslonówke, którą wybrała mi pani farmaceutka. W domu w ulotce odkryłam, że antybiotyku nie należy brać dłużej niż 3 dni... Odkryłam to czwartego dnia, gdy pojawiły się efekty uboczne...
Jeśli chodzi o dawkowanie antybiotyku. W ulotce napisane jest ono w odniesieniu do różnych dolegliwości. Ostateczne słowo należy zawsze do lekarza. Lekarz nie przepisuje osłony - bo kupisz ją bez recepty i większość z nas je poleca, jeśli kupujesz antybiotyk.
Antybiogram wykonuje się przed leczeniem antybiotykiem po to, by antybiotykoterapia była skuteczna. Leczenie powinno bowiem uwzględniać wrażliwość danej bakterii na antybiotyk. A tempo, w jakim pojawiają się odporne szczepy bakteryjne sprawia, że coraz mniej antybiotyków jest w stanie zwalczyć infekcję.
Pewnie go nie wykonano.
@@ukaszgrican4953 owszem, osłony lekarz nigdy nie przepisywał mi na recepcie. Jednak wszyscy moi dotychczasowi lekarze rodzinni na osobnej kartce zawsze podają zalecenia dodatkowe. To nie obowiązek.
Biogramu ta pani nigdy mi nie zrobiła (wizyty u niej mogę policzyć na palcach -3). Tamtą wizytę pamiętam dość dokładnie bo badanie sprowadziło się do wysłuchania moich objawów podczas jej rozmowy na prywatny temat przez telefon. Uprzedzając: jakkolwiek oburzona nie byłam kobieta ta jest dyrektorem punktu, więc skargi i groźby skargami nic by nie dały. Był piątek wieczór, więc miałam niewielki wybór.
W sumie to jedyny raz, gdy spotkałam się z nieodpowiednim dawkowaniem antybiotyku przez lekarza. Ta pani to chyba taki ewenement.
Kiedyś jak leczylam depresję wydano mi lek zamiast o przedłużonym uwalnianiu to o natychmiastowym choć te sama substancje. Reakcja organizmu była straszna...
A mnie właśnie najbardziej denerwują w aptece kolejki.....
mnie wkurza
"nie proszę pana, tramadol i morfina tylko na receptę"
"proszę pana to jest lek wydawany na receptę od onkologa"
"a do czego panu ten wenflon"
"krople walerianowe i strzykawka, już podaję"
"Alina podaj mi kofipirynę, pan chce od razu pięć opakowań kupić"
To są tylko "kasjerzy/sprzedawcy... postawiliby jako farmaceutę kogoś "przewlekle chorego" tzn z jakimś konkretnym schorzeniem to miałby więcej empatii. I właśnie to miałem pisać że w prywatnych zawsze normalne podejście, raz jak mnie migrena złapała a wszystkie apteki były pozamykane (jakieś święto) to w prywatnej dało radę kupić lek którego gdzie indziej bym nie kupił (po prostu spod lady wyciągnął) i zaproponował żebym już na miejscu łyknął.
Pani mówi o ideałach ale apteki też muszą na siebie zarabiać. Nie cierpię stwierdzenia nieogarnięty technik, bo jest wielu techników lepszych niż magistrzy- wszystko zależy od człowieka, chęci do uczenia, a bardzo często doświadczenia.A w nocy się praktycznie nie śpi tylko dokłada na półki, sprawdza recepty i robi leki recepturowe😀😀
Odniosę się do 8:00 i proponowaniu żelkówczy cukierków - bardzo prawdopodobne, że taką praktykę narzuca sieć w jakiej pracuje dany farmaceuta i jest on niestety z tego rozliczany, a takie praktyki są często stosowane 😉
Byłam w aptece z kolegą, stałam. Obok
. Mówi On do farmaceutki. "Ma Pani witamine C, ale chcę taka w maści, która się wchłania przez skórę" a na to Pani "Proszę Pana, NIC SIĘ NIE WCHŁANIA PRZEZ SKÓRĘ" 😃 boję się już tam wchodzić i coś kupić 😃
Drzewiej w aptekach kupowało się paliwo. Dzisiaj leki kupuje się na stacjach benzynowych :D
Ostatnio poprosiłam w aptece o niedrogie tabletki przeciwbakteryjne do ssania na drapanie w gardle. Pani długo grzebała w szufladzie z napisem 'gardło', sprawdzając ceny, w końcu sprzedała mi... lek znieczulający z lidokainą na silny ból gardła. Zorientowałam się w domu, jak zaczęło mi drętwieć w ustach i przeczytałam ulotkę, wściekła, ale nie miałam siły wracać się kłócić...
Morał taki, że jak sama nie sprawdzę, to nie ufać paniom z apteki!
Jeżeli chodzi o wywiad z pacjentem, to zawsze staram się go przeprowadzić, ale jak po pytaniu "dla kogo będzie lek?" słyszę "a co panią to obchodzi?" to ręce mi opadają... a najważniejszy jest wiek pacjenta, choroby towarzyszące i stosowane leki, no ale co ja tam wiem... taka młoda to nic nie wie. Lepiej pójść do starszego technika co chce dorobić na przykasówce i dodatkowo wciśnie jakiś suplement. Ludzie nawet nie wiedzą kto ich w aptece obsługuje.
Jako technik powinnaś wytłumaczyć różnicę między technikiem farmaceutycznym a mgr farmacji w aptece. Irytuje mnie jak słyszę, że technicy narzekają na magistrów i w dodatku potrafią powiedzieć że technik nie różni się niczym od magistra i jeszcze powiedzieć że "mgr po stażu nic nie wie" - bo taki tekst usłyszałam od techniczki stażystki na początku mojej pracy, w pierwszym tygodniu mojego zatrudnienia... od innej techniczki usłyszałam też, że przecież ja tylko 3 lata dłużej się uczyłam. Po dwóch tygodniach jest sytuacja, że przychodzi do mnie bo ma problem z wyliczeniem do receptury. W dodatku jak pacjent przychodzi do apteki i powie do techniczki "pani magister" to się cieszy i nawet nie zaprzeczy i nie sprostuje że jest technikiem... a w pracy to mgr najgorszy, to skoro taki gorszy to niech się chwali swoim wykształceniem. Jak dla mnie brak słów.
Ogólnie technicy są potrzebni w aptece, ale to jak czasem się zachowują to przekracza wszelkie wyobrażenie... w dodatku wiedza niektórych pozostawia wiele do życzenia, ale i mgr farmacji można znaleźć kiepskiego.
Głęboki ukłon koleżance po fachu która go zmieniła lecz jak widzę posiada Pani dużą wiedzę brakującą dziś wielu lekarzom wykonujących standardy i procedury, Też nie wytrzymałem w zawodzie i po pięciu latach pracy w spaniałej aptece szpitalnej w której można było współpracując ze wspaniałymi myślącymi lekarzami sprawdzić się w nowatorskim leczeniu chorych, zmieniłem pracę a było to w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Zapewne swoimi wykładami podpada Pani kartelowi farmaceutycznemu no i lekarzom lecz świadome społeczeństwo powinno mieć dostęp do rzetelnej wiedzy o lekach które leczą a nie usuwają objawy choroby czyli samoleczenia organizmu chorego. pozdrawiam i życzę wytrwałości.
A mnie wkurza że nie mogę kupić magnezu czy witaminy b12 i.m. nie mówiąc o innych preparatach. Na wszystko trzeba mieć pozwolenie od urzędnika.
Możesz przez internet- takie czasy
Nie wiem czy jako techniczka farmaceutyczna celowo używasz ciągle "farmaceuta to, farmaceuta tamto, farmaceuta tego nie powiedział, farmaceuta powinien...". Technik farmaceutyczny to nie jest farmaceuta a tak samo może obsługiwać pacjenta w aptece i bardzo często przy obecnym niedoborze mgr farmacji tak jest że to właśnie technicy stoją z przodu a magister zajęty jest papierkową robotą, recepturą itp. Oczywiście nie wszędzie ale jako farmaceuta wiem jak to wygląda. Owszem, zgodzę się że takie sytuacje się zdarzają ale bądź obiektywna i atakuj obie strony w kwestii patologii o jakiej mówisz, że ktoś nie zapytał o rzeczy o które powinien zapytać. Odnośnie aptek sieciowych to również się nie zgodzę, bo akurat sieciówki właśnie jako pierwsze zaczęły wprowadzać opiekę farmaceutyczną, co widoczne jest już na rozmowach kwalifikacyjnych jak masz do odegrania scenki z pacjentem i własnie musisz o te wszystkie rzeczy zapytać.
Ma Pan rację obie grupy zawodowe są winne bo w każdej znajdzie się jakiś jeleń. Tylko niestety od pewnego czasu naskakuje się tylko na techników. Natomiast mam sprawdzone info od koordynatora z jednych sieciówek odnośnie rozmów kwalifikacyjnych. Otóż proszę Pana farmecuta zaraz po studiach jest niekiedy tak zielony że głowa mała. Pani koordynatorka była zdziwiona ze nieraz technik ma większą wiedzę niż farmaceuta po studiach. Osobiście byłam w szoku jak na rozmowie farmaceuta po ciężkich studiach twierdzi że diklofenak jest na serce.
Mnie to śmieszy jak ludzie mowia: ale tam w tv była taka reklama, że ta pani takie leki dostała i wyzdrowiala. Hehe masakra.
Bo ludzie to zjeby i niedorozwoje umysłowe.
Dwa dni temu poszłam do apteki po konkretny spray na gardło. Nie obeszło się bez "A może jakieś saszetki na przeziębienie do tego?" Odmówiłam, przeziębiona nie jestem, po prostu bolało mnie gardło.
W takim razie nigdy nie spotkałam profesjonalnego farmaceute