Jeśli tak będzie dla kogoś wygodniej - wersja audio jest na Soundcloud (można też pobrać mp3). Pojawi się też w aplikacjach do podcastów, jeśli subskrybujecie Comics Weekly. soundcloud.com/lstelmach89/gwiezdne-wojny-ostatni-jedi-krotkie-omowienie-spoilery
Ichabod, mówiłes że ruch oporu nie bedzie miał problemu z najwyższym porządkiem, ale abrams wróci do star wars więc prawdopodobnie mogą wrócic też rycerze ren, którzy mogą być poroblemem dla jednej rey do czasu aż ta wyszkoli nowych jedi
+Ichabod Moim skromnym zdaniem fajnie by było gdyby okazało się że Snoke żyje a to co zabił Kylo Ren to klon Snoke'a kierowany przez niego. Przykładowo zrobił to po to aby Kylo Ren całym sobą przeszedł na Ciemną Stronę Mocy i nagle w 1/3 filmu pojawi się w IX części Star Wars. Ciekawy pomysł? Twierdzę że tak powinni to zrobić bo śmierć Snoke'a bez wyjaśnienia kim On jest jest słabym motywem. Snoke był ciekawą,tajemniczą i bardzo mroczną,przerażającą postacią o niesamowitej potędze w Mocy i szkoda że ten wątek tak nagle bez wyjaśnienia ucięto. :( Aż prosi się aby wyjaśniono w IX części Star Wars kim naprawdę jest Snoke-(historia jego życia) oraz jak przekabacił Bena Solo na Ciemną Stronę Mocy. Zgadzasz się z tym?
+Cani Rozumiem o co Ci chodzi ale to uniwersum jest już zbudowane i dziś takie numery nie przejdą jak w latach 80-tych teraz wymagam aby historia miała jakieś tło,motywy wyjaśniające kroki poszczególnych bohaterów a tu nagle bez wyjaśnienia ginie jedna z najciekawszych i tajemniczych postaci-(Snoke) jaka istnieje w całym uniwersum w Star Wars oraz chyba najpotężniejsza w korzystaniu z Ciemnej Stronie Mocy z całej historii jej użytkowników. Dla mnie to ucięte zbyt nagle. :( Przy okazji sam film mi się bardziej podobał niż "Przebudzenie Mocy". Pozdrawiam.
Obejrzałem cały materiał i muszę przyznać, że odwaliłeś kawał dobrej roboty tutaj XD. Po obejrzeniu Ostatniego Jedi wyszedłem z sali zadowolony, wiadomo - przeskoki w tempie akcji były dla mnie bardzo odczuwalne, niektóre gagi również były dla mnie niepotrzebne, ale ogólnie nie dostrzegałem dużo wad. Dlatego też nie rozumiałem, dlaczego Star Warsy zostały tak skrytykowane przez recenzentów, aż do czasu recenzji. Niesamowite dla mnie jest to, że ze zdecydowaną większością twojej krytyki się zgadzam (z pochwałami również), kiedy wcześniej byłem filmem zauroczony. W głębi duszy wiedziałem o tych niedociągnięciach, nigdy jednak sam nie dostrzegłbym ich, dlatego też cenię tak bardzo twoje recenzje spoilerowe :) Dzięki za 1:48 straconego czasu życia i czekam na następne materiały :D
1:30 też bardzo liczyłem nato, że autorzy w końcu zrezygnują z czarno-białego, dobro-złego, spoglądania na świat. iMO pomysł na to, by Ray i Kylo wzięli się za ręce i polecieli w swoją stronę by eksplorować pomysł na "szarą" stronę mocy jest wiele razy bardziej ciekawy.
Jeśli nagrasz film to skomentuj: 1. Fakt że pod koniec nawet matka Bena zgadza się by go zabić. 2. Relacja Kylo i Rey. Co grało a co ssało? Czemu pod koniec Rey uznała że zrywa z nim na zawsze i koniec. 3. Jak twoim zdaniem uśmiercą Leię w następnym filmie. 4. Skoro Rey miała wizję że Kylo przejdzie na jasną stronę mocy to czemu pod koniec przy ich "astralnym" spotkaniu zupełnie go olała. 5. Skoro Lei nie będzie, a Rey ma gdzieś Kylo to czy twoim zdaniem jest jeszcze szansa by przeszedł na jasną stronę mocy, albo chociaż na szarą. Miom zdaniem niestety nie ma zbytnio na to szans chociaż że jest on moją ulubioną postacią i liczę że nie zginie, albo nisstety zginie pod koniec przechodząc na jasną stronę mocy tak jak jego dziadek.
Mimo paru sprzecznych opinii względem moich, bardzo przyjemnie się Ciebie słuchało :) Mega dobra robota, jak zawsze w Twoich dłuższych materiałach. Nigdy nie przestawaj nagrywać, Ichabod :D
Z tym cofnięciem postaci Kylo się nie zgodze. Jasne był zły na Crait, ale to dla tego, że go emocje poniosły bo zobaczył bliską osobę, która go zdradziła, więc nie dziwne, że sie wkurwił. Mówił, że zniszczy Rey, a w ostatniej scenie gdy znowu się łączą mocą, nie ma w nim złości do Rey. Dał się ponieś emocjom i to tyle. Ta scena jest akurat fajna, bo lepsze jest takie pokazanie jego złości niż niszczenie ściany mieczem świetlnym.
Otóż to, ludzie chyba nie zrozumieli filmu. Bitwa na Crait była totalnie osobistą wycieczką dla Kylo. Nie ma się co dziwić nie dość, że go dziewczyna olała co samo w sobie było ciosem w urażoną męską dumę, to jeszcze czekała na niego "niespodzianka" w postaci wuja, który go kiedyś totalnie zniszczył emocjonalnie.
Na taką recenzję czekałem. Wreszcie mogę przedstawić komuś potwierdzenie swoich zarzutów co do filmu, profesjonalnie wypunktowanych przez kogoś kto się na tym zna. Dzięki wielkie za świetny materiał :)
Argument co do żartu o zmianie fryzury brzmi trochę śmiesznie, szczególnie jeśli odnosisz się do spotkania Hana i Lei w Force Awakens, które traktujesz jako wzór, a które zaczyna się od dokładnie tego samego żartu. Akurat ze wszystkich żartów w filmie ten wydaje się być najbardziej naturalny - w tak emocjonalnych chwilach ludzie aż muszą to napięcie rozładować. Jestem na 40 minutach i jak na razie to jedyne co mnie ugryzło. Tak to chcę żebyś wiedział że świetnie się Ciebie słucha 🙂
Mi bardzo się film podobał :D Przed seansem zobaczyłem wszystkie poprzednie części i spodziewałem się po last jedi mniej niż zaoferował! Byłem pozytywnie zaskoczony i polecam :D Jedynie przeszkadzały mi ciągłe żarty które częto nie pasowały do powagi sytuacji.
59:25 Holdo nie mogła powiedzieć o planie ewakuacji, bo obawiali się, że na statku może być donosiciel, który przekazał by first order o planach ewakuacji
1:12:00 przecież moment 'ascendencji' Luke'a do formy 'ducha' jest motywem występującym już od pierwszych Star Warsów, w końcu Obi Wan i Yoda egzystowali jako 'force ghosts' i dokładnie tym jest Luke w finałowej scenie z Kylo. A scena gdzie następuje jego przeobrażenie w Force Ghost jest domyślnie wyjaśnieniem tego, co się działo w finałowej bitwie, czyli ma miejsce PRZED bitwą.
Nie zgodzę się z tezę, że tylko Poe odbywa jakąś "drogę". Żeby mówić o zmianie w zachowaniu bohatera, to nie muszą być to metamorfozy o 180 stopni. W TFA poznajemy Rey jako osobę, która nienawidzi FO. Jest świadkiem, jak ta formacja wybija całe wioski. Na jej oczach TIE figthery bombardują targowisko, odbywa się atak na zamek Maz Kanaty. Jakie ona ma powody żeby przystąpić do Kylo? Naturalnym jest, że mu odmawia. Ren niby mówi, że trzeba skończyć ze stronami konfliktu - razem zapanować nad Galaktyką. Ale to przecież jest propozycja zostania dyktatorem. Dalej przemoc, ataki i siłowe wymuszania posłuszeństwa. Nie można w ten sposób pokazywać protagonistki. Rey swoją drogę odbywa w inny sposób. Daje "umrzeć" przeszłości. Przestaje być dziewczynką, która czeka na swoich rodziców. Na końcu filmu, nie marzy już o tym żeby dowiedzieć się kim oni są. Liczy się tylko ona i jej przyszłość. Dobrze pokazuje to scena luster, gdzie na końcu nie czekają dwie twarze mamy i taty, a ona sama. I to jest cały klucz do zrozumienia drogi Rey. Kylo chciał wykorzystać jej słabość - odczuwanie porzucenia, tego, że jest się kimś słabym, bo nie miało się nigdy kogoś bliskiego. Ren chce w ten sposób manipulować Rey - popatrz nie jesteś sama. Twoi rodzice byli nikim, nie przejmowali się Tobą - ja jestem tym kto Cię docenia. Kiedy Rey myślała o swojej przeszłości, o swoich rodzicach, była najbliższej ciemnej strony. To była jej słabość, ale wygrała z tym. Zarzuty co do Kylo, to przede wszystkim brak tego zwrotu, na który wszyscy czekali. Podświadomie, oglądając te dwie części, czuliśmy, że dobra część charakteru Rena zwycięży. A tu takiego wała. Z rozdartego chłopca staje się on potworem na miarę Palpatine'a i Snoke'a. To jest dla mnie właśnie ciekawe. Na początku filmu Kylo ma jeszcze skrupuły - oszczędza matkę. Na końcu, po tym jak zabija swojego mistrza, zło w nim zwycięża. Rozkazuje zabić wszystkim ocalałych z Ruchu Oporu, w tym właśnie Lei'ę. W tym segmencie, na tym etapie, brak happy-endu to dla mnie duży pozytyw. W mojej ocenie natomiast najlepsza metamorfoza filmu to droga jaką przemierzy Luke. Wybacza sobie samemu. Dokonuje aktu, który jest często za trudny dla wielu starszych osób. Umierają oni z poczuciem winy, poczuciem przegranego życia i tym ciężarem przeszłości. Luke jest w TLJ najbrdziej ludzkim Jedi jakiego kiedykolwiek nam pokazno. Pod wpływem mądrej lekcji mistrza yody postanawia odkupić swoje winy i pomóc bohaterom rebelii. Na nowo staje się tym radosnych chłopakiem z Tatooine, który był w stanie odnaleźć dobro w Vaderze. To Lei'a traci nadzieję na odratowanie Kylo - nie Luke, o czym sam mówi: "nigdy nikogo nie tracimy na zawsze". Jakby, tak jak sam proponujesz, zajwił się "fizycznie" na Crait, to Kylo prawdopodobnie zabiłby go podobnie jak Hana. To byłby koniec marzeń na powrót "dobrego" Bena - zabójstwo ojca, później wuja. Tak tli się jeszcze nadzieja. Film ma masę głupot. Czasem nawet większych niż te, które Lucas naskrobał w prequelach. Szczególnie wątek Finna boli - tutaj film najwięcej traci. Jednak oglądało mi się go bardzo dobrze. Za same przepiękne zdjęcia mógłbym temu filmowi dużo wybaczyć. Na szczęście jest też wiele innych "super spraw", które sprawiają, że obraz Johnsona ląduje w moim TOP 3 filmów ze świata SW.
Dzięki za ciekawą interpretację, natomiast dopowiem tylko jedną rzecz ze swojej perspektywy, bo poruszyłeś temat oczekiwań. Nie chciałbym by Kylo przeszedł na jasną stronę - uważam, że ma pełne prawo być nieufnym wobec Jedi i ich wartości. W mojej wersji wydarzeń Kylo uznałby, że powinien być agentem samego siebie, odrzucając ostatecznie i First Order (zabijając Snoke'a), i drugą stronę. I zaproponowałby Rey to samo. Nie zaznaczyłem tego w materiale. :)
Moim zdaniem w tym filmie brakowało subtelności. Też rozumiem zamysł sceny z Lukiem i mieczem, ale mogło się to odbyć w sposób bardziej stonowany. Ta scena też była w pewnym sensie symboliczna. Rian Johnson pokazał tym, że dosłownie wypierdala za siebie wszystko co zrobili jego poprzednicy. Wszelkie ich pomysły i schematy. Okej, innowacja jest spoko, ale nie można lecieć po skrajności, bo to jedynie zniechęca. Ta scena to był też jak sążny sierpowy wymierzony w policzek oldschoolowego fana, który uwielbiał postać Luke'a. Dodam w ramach offtopu, że wychowałem się na serii gier Jedi Knight, w których głównymi postaciami byli Kyle Katarn, Luke, a potem Jaden (Jedi Academy). Te gry miały o wiele lepszą fabułę i o wiele lepiej kontynuowały historię, którą znamy z głównej sagi. To był właśnie ten klimat filmów. Kyle Katarn jest kompletnie niwykorzystaną postacią, co dziwi przy jego charyzmie i dokonaniach w starym kanonie. Moim zdaniem po głównej sadze powinni byli pokazać świetność Akademii Jedi i Luke'a jako takiego arcymistrza Jedi. I wtedy można by zacząć kombinować z tym jego uczniem, który byłby jednocześnie jego siostrzeńcem. No pole do popisu niesamowite. No ale po co czerpać z ciekawych rozwiązań poprzedników i je rozwijać jak można wszystko na śmieci wypierdolić i stworzyć własne gówno. Całe szczęście, że do gier można zawsze wrócić co z chęcią czynię po dziś dzień. Pozdro!
Ja byłem wczoraj wieczorem, seans zaczął się o 20:30 i skończył o 23 zupełnie nie czułem upływającego czasu i mógłbym oglądać gwiezdne wojny całą noc :)
1:13:00 Jak Kylo pierwszy raz rozmawia z Rey to mówi jej coś w stylu: Hej przecież nie możesz tak zrobić, to by cię zabiło. Trochę naciągane ale jest ;)
Za Twoje spostrzeżenia dotyczące kobiet wielki całus w czółko. Mądry z Ciebie facet. I choć nie we wszystkim się zgadzam to uwielbiam Cię słuchać i jak jeden z nielicznych potrafisz uzasadniać swoje wypowiedzi w sposób merytoryczny i bezkonfliktowy. Wielki szacun.
Witam... Dziękuje za recenzje. Zabrałem na ten film zonę, która nie jest fanem sagi oraz zupełnie nie zna bohaterów, historii itd... Wyszła z kina zachwycona. Ten film chwycił !!! I to cieszy.
Jak oglądałem ten film (a oglądałem dwukrotnie) to nie miałem wrażenia, że Luke spisuje Kylo na straty. Nawet mam w głowie taką wymianę zdań między Leią i Luke'iem w której Leia mówi Luke'owi, że ona wie, że jej syn jest stracony, a Luke mówi jej, że nikt nie jest stracony na zawsze. Jakby sugerował, że jest dla Kylo nadzieja, ale albo Luke nie jest właściwą osobą, albo nie jest właściwa pora na próbę nawrócenia Kylo.
25:00 SW bez żadnej sceny humoru nie było by SW. Co do dowcipów ze strony Lucka, to nie sądzicie, że zachowanie LS przypomina zachowanie Yody na Dagoba na samym początku? Y jest też tam takim szalonym mistrzem. Potem jak się okazuje kim tak na prawdę jest, to poważnieje. Tu jest podobnie, choć punktem przełomowym jest gdy L na nowo nawiązuje więź z mocą.
MarekMoowi Nie powiedział że nie powinno być humoru, tylko że jest go za dużo i nie powinny występować w momentach budujących napięcie czy w takich scenach że widać że to będzie scena emocjonalna (jakoś tak się to mówi)
RickyPicky może nie jasne się wyraziłem, bo niebo to mi chodziło, ale racja, że humor i ile mi się podobał to był ale dopasowany. Choć wywalenie miecza za plecy oraz kwestia że Jakku to nikąd były świetne :-D Wszyscy oczekiwali w napięciu słów Lucka, a ten po prostu wywalił ten miecz jak by był mu śmierdział. Rozumiem czemu ta scena wywołuje kontrowersje, ale mnie się podoba.
MarekMoowi Nie obchodzi mnie co ci się podoba czy nie xD ICHABOD powiedział że humoru jest za dużo i nie podoba mu się że występował tak często w takich momentach gdzie budowane było napięcie, a ty na to że SW bez scen humoru to nie byłoby SW. (Tak jakbyś usłyszał że Ichaboda nie chce humoru w SW) 🤦🤦🤦🤦🤦🤦🤦🤦🤦🤦 Już widzisz że zabrakło sensu w twoim komentarzu?
liczylam na wlasnie takie krotkie omowienie;) prawie 2h minęły nawet nie wiem kiedy... i mimo ze nie zgadzam sie ze wszystkimi punktami to nie ma co sie spierac i hejtowac. a słuchanie Ciebie to czysta przyjemność ;) pozdro ;)
Myślę, że gdyby wzięło się Przebudzenie Mocy oraz The Last Jedi, wywaliło pewne zbędne wątki i zmiksowało się, tworząc jeden, ciągły i kompletny fabularnie film, Mogłoby powstać coś naprawdę niesamowitego, a jeszcze zwolniłoby się miejsce w trylogii na dodatkową opowieść. W obecnej sytuacji, oba filmy pozostawiają niedosyt i psują balans stylu w trylogii jako całości.
O tak, dziękuję, Rose była straszliwie papierowa i bezbarwna. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że poza wygłaszaniem Moralnych Prawd Życiowych™ jej główną rolą było uciszenie ludzi, którzy kibicują Finnowi i Poe. Wstawianie do fabuły pisanych na kolanie postaci kobiecych, żeby sparować je z męskim bohaterem (mimo że nie ma między nimi chemii) i uniknąć kontrowersji - zawsze spoko. Scenarzyści Supernatural byliby dumni.
Hux jak dla mnie był żywcem wyjęty z filmów typu "Piraci z Karaibów" - taki przywódca hiszpańskiego albo brytyjskiego galeonu, który ilością dział rekompensuje... niedostatki ;) Szczerze mówiąc bardzo mi się spodobała taka konwencja - ukazuje First Order jako tych zdobywców/kolonizatorów "przy kasie", którzy są już zwyczajnie zniecierpliwieni ganianiem tego upartego, skazanego na zagładę ruchu oporu po całym ocea... tfu! kosmosie :) W starej trylogii "mamy czarne kostiumy, jesteśmy źli i podbijamy wszystko" wystarczało. Pompatycznie wydawane rozkazy "nazistowskiego" grand admirala jak na kino tamtych czasów, w żaden sposób nie raziło. Nasycenie tej "floty zła" jakimś charakterkiem - nawet jeśli momentami wygląda to komicznie - jest w moim odczuciu lepsze niż takie po prostu "jesteśy źli, maksymalna moc, ognia!". Czego mi w filmie brakuje to jakiś sens istnienia "tych złych". Wiem że Imperium, którego kontynuacją jest First Order miało dość jasny "program" i zostało to aż za szeroko opowiedziane przy okazji trylogii prequeli, która głównie kojarzy mi się z "obradami na sali senatu", to teraz nie widzę żadnych działań, wpisania tej potężnej machiny w realia galaktyki. W starej trylogii i w Łotrze było widać choć wycinek tego społeczeństwa nieszczęśliwego pod butem Imperium. Teraz jedyni uciśnieni jakich widzimy to sam ruch oporu, który wydaje się odcięty od świata jak żołnierze wyklęci w puszczy, oraz niewolnicy i zwierzątka... tylko że ich nie uciska Imperium ani First Order - ich uciskają handlarze bronią, którzy jedyne co mają wspólnego z Imperium to handel. Wydaje się jakby ich jedynym, najważniejszym celem było zniszczenie ruchu oporu... a potem mogą iść do domu. Cieszę się że nie rozkłada się już realiów Star Wars na midichloriany , ale przydałby się widoczny powód istnienia oporu, oprócz samego oporu, bo nie widzę tam stawki o którą warto ponosić takie dramatyczne ofiary.
Przebudzenie ma najlepszy, moim zdaniem, dowcip w całej sadze, mianowicie scena kiedy Kylo mówi "driod... ukradł statek?". Zawsze przy tym sikam ze śmiechu :D
Ojeju tak! Byłam na filmie dzisiaj z szóstką znajomych i jak zaczęłam mówić o tym marvelowskim humorze, który wyraźnie udzielił się twórcom, to tylko dziwnie się na mnie patrzyli. Tym bardziej cieszę się, że z tego filmu wynika, że nie były to tylko moje odczucia! Według mnie również ta żenująco duża ilość głupich żartów i autoironii całkowicie psuła klimat powagi, którym dotąd cechowały się filmy z serii Star Wars. Podobnie raziła mnie cała masa tych zerżniętych scen i modeli postaci z poprzednich części. Rozmowa Rey, Kylo i Snoke'a, pomijając zakończenie, identyczna jak w Powrocie Jedi, Poe jako Han Solo v.2, tego chłopca ze stajni jako małego Anakina v.2, kasyna/kantyny, wyścigów tych osłocosiów, starego Jedi jako mentora etc. Tak samo odniosłam wrażenie, że ten film... Może nie tyle, że jest robiony dla pieniędzy, ale zdecydowanie nie miał on trafiać do zagorzałych fanów SW, zwłaszcza starej trylogii. W tej grupie, w której zaliczyliśmy seans były dwie osoby, które nigdy wcześniej nie widziały żadnego z filmów z sagi, a po opuszczeniu sali były nim oczarowane. Zdecydowały, że całe święta poświęcą na zaznajomienie się właśnie z tymi filmami. Moim zdaniem dokładnie tak to miało działać. Film tzw. ''trzeciej trylogii'', jak słusznie zauważyłeś, mają zdobywać nowych fanów, a nie prowadzić starych do szczytów uniesień. Jeśli chodzi o rzeczy, w których mam odmienne poglądy to jest to zdecydowanie zachowanie Luke'a z retrospekcji. Nie wierzę, by choć przez chwilę mogłoby przez myśl przejść podniesienie ręki na syna własnej siostry i przyjaciela. Po prostu nie. Ogólnie cała kreacja Skywalkera w tej części zupełnie nie wpisała się w moje gusta i poglądy. Na koniec muszę wspomnieć, że z niewiadomych przyczyn ten film kojarzy mi się z najnowszym Ragnarokiem. Według mnie twórcy the Last Jedi, podobnie jak Taika Waititi, po prostu stwierdzili, że mają gdzieś wszystkie dotychczasowe części (ew. przerzucą z nich najlepsze motywy) i stworzą coś, co zupełnie nie wpisuje się w normy całej serii i ma ten powiew świeżości. Właściwie w tym przypadku bardziej by pasowało określenie huragan świeżości. I o ile przy Thorze to świetnie zagrało, o tyle przy Star Wars - już nie do końca. Podsumowując w większości zgadzam się z twoją oceną filmu. Mnie jakoś strasznie nie zawiódł (oprócz tego okropnego fragmentu z Leią xDD), bo nie miałam niemal żadnych oczekiwań, ale wyszłam z takim dziwnym uczuciem, że to właśnie zupełnie nie pasuje to reszty epizodów. Może to kwestia tego wyżej wspomnianego humoru, może zbyt dużej ilości nawiązań, może źle poprowadzonej fabuły i odejścia od wszystkiego, do czego się przyzwyczailiśmy, albo niewykorzystania tej sceny w której się zakochałam i podczas której siedziałam z opadniętą szczeną umierając z rozentuzjazmowania i tego poczucia epickości (oczywiście mowa o walce w sali tronowej). W każdym razie nie nazwałabym tego filmu najgorszym z serii, ale z całą pewnością też nie najlepszym. PS: ''Potem się okazuje, że jednak umiera, bo mu się mana skończyła, czy coś'' padłam xDDD
Fajnie się słuchało i szybko mija te 1,5h. Trafiłem do Ciebie drugi raz w życiu :) wcześniej z okazji Batman vs Superman. Podobną irytacje jak "duchowa teleportacja" Luke'a u mnie budzą wszystkie umiejętności Rey pomimo zerowego treningu (z podnoszeniem wielkiej sterty kamieni i szermierką na czele). I liczyłem na więcej od postaci Finn'a a konkretnie - zupełnie bez echa przechodzi fakt jego walki na miecze z Kylo w Przebudzeniu mocy. Liczyłem, że pójdzie jego historia w kierunku "mocy". Pozdro!
ODPOWIEDŹ co do Marka Hamilla Między pierwszym a drugim epizodem młody Mark Hamill miał wypadek samochodowy, przez co miiał blizny na twarzy. Przeszedł kilka operacji i nałożono na niego masę pudrów, ale już nie był "pięknisiem" i typowym urodnym bohaterem, więc producenci już go tak nie pragnęli. Dlatego skupił się na pomniejszych rolach, albo dubbingowaniu
Zabawnie się ogląda takie filmiki znów ponad rok po premierze filmu. "Ostatni Jedi" zrobił na mnie wielkie wrażenie w kinie, ale gdy zasiadłem do niego w domowym zaciszu i podszedłem do niego nieco bardziej analitycznie - wtedy stracił w moich oczach bardzo dużo, żeby nie powiedzieć - wszystko. Bo z jednej strony nadal szanuję takie rzeczy jak zabicie Snoke'a, ale z drugiej strony Rey to nadal Mary Sue, wszyscy nowi bohaterowie są irytujący i głupi i trudno jest nie poczuć w tym jednak 'politic agenda', bo jest to aż tak nachalne. Zachowanie Luke'a nie miało sensu, design bombowców był absurdalny nawet jak na to uniwersum, a fabuła skonstruowana jest strasznie nieskładnie. Przydałoby się temu wszystkiemu porządne przepisanie.
Ichabodzie bardzo fajna relacja z recencji ;-) Wytłukłeś temat za wszystkich. Zgadzam się ze wszystkim i jako filmowiec moge dodać coś co bardzo rzucało mi się w oczy. Myśle, że współczesne sceny zbiorowe są zakałą dzisiejszego kina. Zawsze ukazują podobny schemat działania. Wszyscy bohaterowie wpatrują się w WIELKI MONITOR w jakimś centrum dowodzenia i rejestrują a my razem z nimi rozwój wydarzeń. To takie mocno blockbusterowe... Tak było np w Jurassic World, Marsjaninie, Geostorm, nie mówiąc o jakichś Bornach. Jakby tak nie spojrzeć niemal każdy blockbuster ma ten sam rozkład. Wielki Monitor i setki ludzi przy konsolach oraz ich reakcje. Czasami mam wrażenie, że oglądam ten sam film z centrum dowodzenia a zmienia sie tylko wystrój. Tutaj było podobnie, ale ekran holo był na środku. Dla kontrastu taki przykład ze starej trylogii. Jedyna scena zbiorowa to ta scena odprawy, gdzie Luke spotyka się z Leią i Hanem a potem Mon Monthma wygłasza orędzie. Potem jest tylko kokpit admirała Ackbara w przekroju całej wielkiej ofensywy. I to w zupełności wystarczyło, żeby ukazać tą wprost idealną dramaturgie. A tu mamy jak to w takich filmach block bywa scene zbiorowego przejęcia dowództwa Po, admirał Holdo. Wszystko takie blockbusterowe, przyszykowane, broń w góre na znak, ładnie zabieramy broń wszystko tak pieknie zagrane. Jakbym już to gdzieś widział. If you know what i mean. Niemal jak scena z Armegeddon gdzie wchodzą żółnierze prezydenta do takiego centrum dowodzenia i przejmują dowodzenie i robi sie istny chaos. Jestem scenami tego typu zmęczony i zawsze uważałem, że im słabszy reżyser tym częściej taką scene blockbusterową zobaczymy. Tak niestety było i tu. Bałem się, że po zwycięstwie Resistance, jeśli takowo by nastąpiło, moglibyśmy zobaczyć cieszących się Finna i Rose niczym jak w 150 minutowej końcowej w Geostorm, gdzie przy pompatycznej muzie wszyscy krzyczą Yeah yeah yeah ! Sram już tym. I jeszcze ta opisowość blockbusterowa, nazywanie świata nim jeszcze pozna go widz, mowa o Canto Bight. Obi Wanowi w Nowej nadziei wystarczyło jedno zdanie "Kantyna na Mos Eisley, miejsce największych szuj w galaktyce" Rose natomiast poświęciła planecie cały poemat... przypomniało mi to bezsensowną, przygotowaną pod głupiego widza opisowość jak w kinowej wersji Blade Runnera Harrisona Forda tak zapodana by trafić do głupiego widza - czym są Androidy, z czego są zbudowane. Dla mnie jednakże ten film bardzo na plus, pomimo, zbyt dużego dystansu Riana do Gwiezdnych Wojen o czym już wspominałeś. Myśle, że moge to tak nazwać. Pozdr!
Nie rozumiem zarzutów co do hologramu Luka. Przecież przez pół filmu Rey i Kylo porozumieli a w ten sposób. Może się nie podobać, ale nie wzięło się to znikąd.
Nie porozumiewali się w ten sposób, Snoke mówił, że połączył ich umysły - było jasno powiedziane, że widzieli siebie nawzajem i tylko siebie nawzajem. Luke się faktycznie tam pojawił. Nawet gdyby zamysł był taki jak piszesz, to moim zdaniem zostało to wówczas zbyt słabo pokazane w filmie, by te obie rzeczy ze sobą powiązać. :)
MrMatijas16 No tak, bo przecież w oryginalnej trylogii mamy pogłębione wprowadzenie do kwestii mocy, wszystko wyłożone kawa na ławę, bez cienia wątpliwości, nie? Całe SW opiera się na tajemnicy i mistycyźmie, zaskakujących rewelacjach. Dlatego nie rozumiem reakcji części fanów, którzy z jednej strony chcą się jarać, a z drugiej odbierają sobie do tego prawo, twierdząc, że przecież "moc tak nie może". To trochę tak, jakby w Nowej Nadziei ktoś poczuł się urażony, że Obi-Wan używa mind tricków. No przecież tak się nie da, bo wcześniej nie było. Mimo to rozumiem wątpliwości Ichaboda, co do sposobu wprowadzenia tego elementu w filmie. Moim zdaniem to jednak zaleta, która pogłębia złożoność natury mocy, jako nieokiełznanej siły, która siedzi w nas wszystkich.
Widzę że nikt nie porusza tematu ostatniego spotkania Kylo z Rey gdy ona już ma odlatywać i stoi w tych drzwiach. Niestety byłam tylko raz i może źle zapamiętałam, ale wydaje mi się Kylo dalej szukał jakiegoś kontaktu z Rey. Mam wrażenie że Ben ciągle jest rozdarty. Jeśli nagrasz kolejny filmik to może poruszysz temat tych scen gdy Rey odcina sie juz od Kylo i jaki to może mieć na niego wpływ (jeśli jakiś w ogóle według ciebie ma).
Ja myślę, że ona się całkowicie nie odcięła. Po prostu na tamtą chwilę nie widziała możliwości dogadania się z nim (nic zresztą dziwnego, jego propozycja wybicia wszystkiego i wszystkich była trochę przerażająca - naprawdę mało kto by się skusił).
Oj mocno się zgadzam z tym wszystkim. Parę uwag: 1) Lukowi nie skończyła się mana tylko stamina ;) (wytrzymałość). 2) Leia i Holdo - jak najbardziej ze wszystkim się zgadzam. W momencie jak Lei niby zginęła - pomyślałem: WOW - naprawdę! Tak to zrobili? Szok (pozytywny mimo tego, że jednak SZOK). A tu takie rozczarowanie... i byłoby miejsce dla Holdo 3) W ogóle się nie zastanawiałem nad wątkiem wyprawa Finn i Rose pod kątem jak wykończyli pół rebelii ;) a to fakt, fakt :) dwa ćwoki ;) 4) Luke - no proste - zmarnowany potencjał. 5) Ej - nie pomijaj występów Marka Hamila w filmowo-growych Wing Commander - ale fakt - jako aktora GW za bardzo go zaszufladkowały. 6) Snoke - kolejny zmarnowany potencjał i totalna racja co do wrogów na epizod 9. 7) Niezrównoważony Kylo Ren z armią? No może coś wymyślą ;). 8) Humor momentami nie na miejscu. 9) A kto to Phasma? ;) A to tak z Gry o Tron co wpadła w dziurę. 10) W ogóle odnoszę wrażenie, że reżyser tej części GW wziął pomysły które zarysował Abrams i stwierdził: "Meh! Jeb*ć to wszystko!" i wyrzucił scenariusz do kosza. 11) Rey nie wzbudza we mnie żadnych emocji. Jest bo jest. 12) W końcu można powiedzieć o Po -> ten gość jest spoko! 13) Mimo wszystko scena spotkania Luke'a i Lei budzi ciepłe uczucia. 14) Kylo był zagrany super do momentu śmierci Snoke'a. I tutaj był potencjał - a potem powrót do emo Kylo. 15) O DJ'u nawet nie chce mi się pisać. Na max'a zbędny. 16) Krótkie omówienie tak? ;) hue hue hue - trolling. 17) Mimo, że Porgi są zbędne to i tak są fajne :) podobnie jak te strażniczki świątyni. Chyba wsio :)
Wyrosłem na niemalże równoczesnej fascynacji klasyczną sagą i prequelami (jestem z 93). Być może dlatego, że nie byłem "obciążony" poczuciem pokoleniowego przywiązania do klasycznej sagi (uwielbiam ją), nie miałem problemu z przyjęciem prequeli, bo cieszyłem się na kontynuowanie historii, kiedy ja dorastałem i na własnej skórze czułem, jak włączone mnie i moje pokolenie w historię moich rodziców. Być może dlatego na wiadomość o disneyowskiej inwestycji odebrałem z dystansem. Dziś to cofam - cieszę się na nadawanie sadze nowego życia, kontynuowania historii i ożywanie bohaterów na nowo (nawet jeśli pojawiają się głupie luki, jak pochodzenie i dojście do potęgi the First Order). Ale dlatego też oczekiwałem świeżości i nowości, a FA zaserwowało mi kalkę znanych scen z lat 80. Trochę m to przeszkadzało. W tym miejscu dzięki za bardzo interesującą uwagę o marvelizacji. Zainteresowało mnie to szczególnie, ponieważ nie jestem i nigdy nie byłem fanem Marvela, nie oglądałem prawie żadnego filmu z tej konwencji i czuję wewnętrzny opór i alergię właśnie na tę konwencję. Nie odebrałem TLJ w taki "marvelowy" sposób o jakim mówisz, a przynajmniej nie nazwałbym tego tak, bo nie znam tych filmów. Ale zgodzę się, że były właśnie takie naiwne momenty, które ja określiłbym jako hollywoodzkie/blockbusterowe/michelowobayowe i brakowało trochę oldschoolu. Zgoda. Twój komentarz też rzuca mi nieco nowe światło na Finna. Zgadzam się ze słowami odnośnie Poe. Ok, tyle na razie, oglądam dalej :)
Czekałam na ten materiał... pamiętam - kiedy jeszcze na długo przed moim własnym seansem wypuściłeś bezspilerową recenzję nowego SW, pomyślałam sobie "Oho, Ichabod znów trolluje w tytule". Nie obejrzałam tamtej recenzji, bo przed seansem chciałam być na świeżo. Ale byłam przekonana, że żartujesz. A potem w połowie oglądania The Last Jedi uświadomiłam sobie, że wcale nie. Pomimo ekstatycznych recenzji niemal zewsząd, kompletnie nie mogłam wczuć się w tę część. W większości mnie po prostu wynudziła i irytowała. Nie zgadzam się, że Przebudzenie nie ma zapadających w pamięć scen; pierwsza scena z Kylo Renem, a potem zdjęcie przez niego maski, kiedy okazuje się tylko aspirującym chłopaczkiem, cały pobyt Rey na Jakku, moment kiedy Rey uświadamia sobie, że potrafi się oprzeć mocy Kylo, śmierć Hana Solo. Mam wrażenie, że lepiej zapamiętałam seans Przebudzenia Mocy sprzed dwóch lat niż Ostatniego Jedi sprzed tygodnia;p
Mi podobną rzecz zrobił brat. Wychodzę do kina i zagaduje do mnie, że wg. niego tak średnio mu się podobał, było wiele rzeczy, które się nie kleiły etc., trochę się go popytałem, ale pomyślałem "młody jest, pewnie trochę chce 'ponaśladować' starszych w narzekaniu i może trochę nie zrozumiał", a tu zaskoczenie i rzeczywiście miał racje :/
Byłem zadowolony po seansie, ale musiałem sobie wszystko uformować wszystko w głowie, żeby wyrobić opinię na temat tego filmu. Po kilkunastu godzinach rozważań przyjąłem, że miał ogromny potencjał w głównym wątku (dokładnie tak jak to przedstawiłeś), ale potem się zepsuł. Potem poszedłem na drugi seans i... znowu dobrze się bawiłem, ale równocześnie znowu się rozczarowałem. Mogę w sumie powiedzieć, że film mnie tak samo zachwycił, jak i rozczarował, ale jedno każdy musi mu oddać - jest tak (powiedzmy) "kontrowersyjny", że po drugim obejrzeniu dalej moja opinia była podobna, ale byłem bardzo zaintrygowany i w sumie do teraz mogę o nim czytać/myśleć. To jest ogromna zaleta. Nawet mimo tego, że nie mam żadnych oczekiwań na IX epizod, bo nie ma żadnej stawki, to będąc tego świadomym jestem w stanie ciągle kminić na ten temat. Zgadzam się z Tobą w większości, ale ciągle mogę powiedzieć, że się dobrze bawiłem i podobało mi się. Niesamowite i niespotykane.
nie uważacie,że scena jak kylo wyciąga dłoń do rey i proponuje jej stworzenie własnego widma galaktyki jest podjebana z zemsty sith'ów- gdzie anakin na mustafar rozmawia z padme?
Osobiście dobrze bawiłem się na ostatnich filmach z Sagi. Solo zaskoczył soundtrackiem, Last Jedi szybką akcją i ciekawymi wydarzeniami, TFA samym faktem ,O BOI GWIEZDNE WOJNY WRACAJĄ". Najlepiej jednak bawiłem się na Huncfocie Jeden. Zmasakrowany nostalgią i ukochanym klimatem, ale jednocześnie zaskoczony dość ciekawymi i oryginalnymi postaciami. A po Scarif... wyszedłem z kina marząc o odległej galaktyce jak za dzieciaka.
Przebudzenie mocy obejrzałem tylko raz, ale pamiętam kilka "momentów": postapo z Rey w niszczycielu na pustyni, zatrzymany przez Kylo strzał, walkę Finna ze szturmowcem, przemówienie rudego... W ostatnim Jedi drażnił mnie humor (Luke niczym ziomek z Top Secret otrzepujący pyłki, rozmowa Huksa z Poe) i ta karykaturalna wręcz bierność sił FO w czasie bitew.
47:55 bunt wybuchłyby tak czy siak. Moment ewakuacji stwarzał ryzyko ataku na kapsuły( co stało się w filmie) Poe tak czy siak wolałby(moim zdaniem poczekać na akcje Finna i bezpiecznie uciec całą załogą.
Felicity Jones i Natalie Portman nie są wysokie - mają tylko koło 160cm. Daisy Ridley jest średniego wzrostu (170cm), ale rozumiem przesłanie - zwłaszcza Padme i Rey są bardzo do siebie podobne z wyglądu, Rose zdecydowanie odstaje.
Holdo nie wyjawiła planu, ponieważ ten mógłby wycieknąć do FO (jak się jednak dzieje, bo Poe jest Poe) przez dezerterów, albo doszłoby do buntu szybciej. Trudno też się podnosi morale mówiąc na samym początku swojego dowodzenia "elo plan jest taki, że uciekamy do tamtej bazy transporterami bez żadnego uzbrojenia lol".
Wg mnie przeładowanie tymi żartami wynika z tego, że w częściach 1-3 nie było takiej postaci jaką w częściach starej trylogii był Han Solo. Takiej postaci która nie jest głupia, ale jest dosyć mocno komiczna. Tutaj chcą się zabezpieczyć na wszelki wypadek żeby cała ta fabuła nie była tak drętwa jak w 1-3
Ten film był tak długi, że zapomniałam co mądrego chciałam napisać na początku, więc powiem, że pomysł z ucieczką Rey i Kaylo w stronę zachodzącego słońca jest super, ale jeszcze jakby wzięli Poe i Finna i zostawili Rose to byłoby idealnie.
Czkam na rozwinięcie się postaci huxa..irytuje mnie i śmieszy..chce żeby w ep. 9się ogarnął żeby przestał być marionetki i popychadlem..W przebudzeniu mocy jeszcze mi się podobał w miarę..po jego przemówieniu do Wojska ☺a w tej części no nie..Ale na koniec filmu jak razem z Nowym szefem (kylo)wpadł do pustej bazy ruchu oporu ta jego ostatnia mina i postawą daje mi do myslenia😉zamiast przywracać do życia snoka..rozwinmy konflikt wewnętrzny w First order..kylo nikogo nie ma nad sobą rządzi sam ..i jak będzie się odnajdywal w tej roli..to jest coś innego ciekawego☺snoke był fajny ale się skończył ..
No tak zgadzam się chciał zabić bo to nie toleruje..ja ogólnie lubię postać kylo więc mam nadzieję że tak po prostu to nie usmierca wierzę w jego nawrócenie w jakimś stopniu. .jak to luke mowil do lei ze nigdy nikt nie odchodzi na zawsze😆😆😆😆
Wydaje mi się, że w pewnych momentach oceny wpadłeś w pułapkę spekulacji, które w jakiś sposób zakorzeniły się i sprawiły, że wydają się lepszym pomysłem. Np. przejście Ray na ciemną stronę lub cała intryga ze Snoke. Potem mówisz, że fajnie by było nie kopiować pewnych elementów ,ale fajnie by było jakby powtórzyli walkę obi wan - vader z 4 części. Ja interpretuje śmierć Luka jako ostateczną fazę zjednoczenia się z mocą. Zaczęło się od Qui Gona, który był tylko głosem i dało się z nim nawiązać kontakt medytując, potem były te duchy a na końcu Yoda i Luke przyjęli postać niemal fizyczną gdzie materializowali rzeczy i kontrolowali pogodę. W takim scenariuszu nie ma już znaczenia czy żyją bo mogą być gdziekolwiek w takiej samej postaci a nawet lepszej bo Luke przeszedł lifting na walkę z Kylo ;)
Gratuluję dobrego filmu... ;) Tak szkoda mi się teraz zrobiło tego, o czym mówiłeś na końcu. Cholera! Ale kto wie, może coś cudownego Abrams zrobi i to uratuje... :\
Mamy motyw mapy w TFA. Teraz wychodzi na to, że Luke nie chciał, żeby go znaleziono. Odizolował się. Kto więc zrobił mapę, po co ta cała szopka z usypianiem R2-D2?
Co do wcześniejszego ustanowienia "duchowej projekcji" Luke'a - widzieliśmy już coś takiego, kiedy Rey rozmawiała z Kylo na odległość. Ten film moim zdaniem naprawdę kompetentny jeżeli chodzi o suspens i granie na wcześniej ustalonych zasadach, jednak po pierwszym seansie ciężko to wszystko wychwycić przez nagromadzenie mnóstwa wątków.
Niestety film to pokazuje jak dwie zupełnie inne rzeczy (Luke pokazuje się jako postac, Kylo i Rey widzą siebie tylko w swoich umysłach, nie materializują się nigdzie) - więc możesz mieć rację, ale równie dobrze może być odwrotnie. Moim zdaniem to trochę za mało jasne jak na zrobienie odpowiedniego setupu.
To nie jest moim zdaniem tak, że materializują się tylko w swoich umysłach, czego dowodem jest to, że np. Kylo znajduje na swojej twarzy deszczówkę z planety, na której przebywała Rey, albo Luke widzi ich kiedy ze sobą rozmawiają (i wtedy w napadzie paniki (?) rozwala tę ich całą lepiankę). Myślę sobie, że ten film będzie jeszcze przez jakieś parę miesięcy odkrywany na nowo, kiedy uwaga masowej publiki przestanie tak bardzo koncentrować się wokół tych elementów, które nie grały.
Holdo miała powód by nie mówić o tajnym planie osobie nie będącej kolejną w łańcuszku dowodzenia, ale osobą całkowicie zdegradowaną jaki jest plan, gdyż jej plan dla powodzenia wymagał tego by źli się o tym planie nie dowiedzieli, a Poe natychmiast po poznaniu planu ujawnił go osobie spoza Ruchu Oporu.
W opisie postaci zabrakło BB-8, który wyrasta powoli na najpotężniejszą istotę w uniwersum;d nie zdziwię się jak w ostatniej części będzie wywijał mieczem
W sumie, był taki payoff z hologramami Jedi (kiedy Kylo się pojawia obok Rey i stwierdza, że takie połączenie wymaga ogromnej siły i może zabić). Więc jest to podane tak, żeby się widz nawet nie zorientował, że takie duchowanie jest możliwe również w przypadku Luke'a. W podcascie Myszmasz zwrócili na to uwagę.
Holdo dobrze zrobiła, że nie powiedziała Poe o planie , ponieważ temu gościowi zdażyło się: a) doprowadzic do wycieku i wyrżnięcia kolejnych setek żolnierzy b) buntu na statku bo przecież jak można kurwa ewakuować statek c) własnej degradacji d) rozjebania floty bombowców bo po co słuchać rozkazów Takiemu komuś sie nie ufa w takich sprawach. Zresztą jak się dowiedział razem z Finnem i Rose to już był przeciek i tamten przemytnik wygadał się FO.
Pomimo iż film mnie się bardzo podobał, i rzeczywiście było w niektórych momentach za dużo komedii, to jednak scena spotkania Leii i Lucka była świetna. Genialnie pokazywała relację między rodzeństwem i ulgę u samej Leii.
Co do "hologramu" Luka jest to już wcześniej przedstawione w momencie gdy Rey i Kylo dotykają się rękami na odległość lub gdy pojawia się Yoda i stuka Luka (czuje że rymuje) w łeb. Tylko nie rozumiem, czemu w niektórych momentach taki "hologram z mocy" może oddziaływać fizycznie na rzeczywistość, a czasami nie (jak w momencie gdy Kylo powinien przeciąć Luka w pół). Dodam jeszcze , że Snoke mi przypomina króla goblinów z Hobbita i w sumie spoko. Taki zły koleś, który chce wszystkich pozabijać (zauważmy, że nie zależy mu na przeciągnięciu Rey na swoją stronę jak Imperator Luka) lub żeby go wszyscy wielbili i właśnie tak jak mówi Ichabod jest showmanem w cekinach. W tym momencie, pzez takie ukazanie tej postaci nie potrzebuje poznawania jej przeszłości i myślę, że w tym wypadku tworcy dbrze z tego wybrnęli. Najbardziej mnie boli, że Rey nie dołączyła do Kylo i nie utworzyli trzeciej strony konfliktu, przeciwko Huxowi z First Order i Rebeliantom.
Ok, wiem, że Yoda już nie żyje i połączył się z mocą, ale myślę że taki był zamysł twórców, że może to być działanie tej samej zasady: jesteś potężny, możesz sterować swoją postacią astralną. Widzimy, więc jaką potęgą jest na sam koniec Luke, ta scenka gdy lewituje sobie, skojarzyła mi się z Budhą, Luke osiągną w końcu Nirvanę :D No i Kylo i Rey, którzy nie muszą się zbytnio wysilać żeby coś takiego osiągnąć, pokazuję, że oni to już w ogóle są badassami mocy. Ja to kupuje, tylko tak jak pisałem wcześniej, czemu oni nie połączyli sił?! Czemu status quo w Gwiezdnych Wojnach musi być zawsze koniec końców takie, że mamy wyraźne dobro i zło?
Bunt Damerona był jak najbardziej uzasadniony. Bez sensu było zachowanie Holdo. A jej motywacja była niby taka, że uciekając bez końca chciała tym wszystkim biednym rebeliantom podtrzymać nadzieję. Coś tam przecież mówiła o słońcu na horyzoncie itp. To wszystko było oczywiście totalnie bez sensu biorąc pod uwagę jej plan.
Bardzo podoba mi sie twój pomysł na rozwiązanie wątku Kaylo i Rey, mialam nadzieję na coś takiego podczas seansu i trochę się zawiodłam :/ Okropne były też zwolnienia tempa w tym 'poscigu', nie moglam sie wtedy doczekac konca sceny/wątku/filmu... Mimo to The Last Jedi całkiem mi się podobał, chociaż raczej nie bede chciala wracać do tego filmu, na pewno nie w domowych warunkach.
Wait 48:08 czy ty słuchasz co mówią bohaterowie tego filmu "utajniam ten plan przed wszystkimi", "przecież to samobójstwo" po prostu Poe tylkochciał zrealizować plan finna, a plan holdo uważał za samobójstwo. Wait 48:44 A to nie było tak że on myślał że przez ten nadajnik ich first order wykrywa? 49:22 A ten którego w końcu wzięli to nie był ten haker tylko że później dostał więcej kasy od first order 50:25 Przecież plan był utajniony 54:03 te momenty wg mnie miały tylko kierować finna na dobrą ścieżkę, szkoda że nie umarła pod koniec to byłaby wspaniała nagroda 58:38 Szczerze równie dobrze mogłaby się tak Leia poświęcić i jej wątek zostałby zamknięty w epicki sposób. 59:30 ja mam wrażenie że ten plan wymyśliła Leia po wybudzeniu się z śpiączki 1:01:59 On był genialny i ta końcówka💙 1:06:38 Rei nie potrzebowała zwykłego treningu, ona musiała uwierzyć w swoje możliwości. 1:07:40 E tam to był dobry koniec bo on nie chciał być jedi. On chciał umrzeć. Nic więcej. Nie chciał sławy 1:12:30 Zgadłem że to tylko projekcja tylko myślałem że on się już zabił XD. 1:16:32 Zaraz zaraz ale kylo jak zabił snoke to przeminęły jego rozdarcie a Darth Vader miał do końca wątpliwości. 1:35:50 Robienie czegoś na wzór zakonuJedi przez Sithów nigdy nie kończą się dobrze.. 1:42:28 Ten motyw miałby sens większy gdyby okazało się że to kylo z wyrzutami sumienie próbuję uratować matkę
Łukasz - tekst o uczesaniu Lei akurat nie był ironiczny - wspominasz o nim co najmniej dwukrotnie, to nie najlepszy przykład, że każdy dramatyczny moment rozwalają gagi. Polecam zwrócenie uwagi na ten fragment przy kolejnej okazji. Pierwsze słowa Hana w TFA skierowane do Lei dotyczą właśnie fryzury, co zapewne pamiętasz, do tego też nawiązuje ten fragment. Ale odebranie tego jako żart to ostatnia rzecz jaka w tym momencie przychodzi do głowy. Bohaterom bynajmniej nie jest do śmiechu, bo okoliczności są dosyć nieciekawe. Że rozmowę, nawet w tak trudnych okolicznościach zaczyna się od jakiegoś banału dotyczącego wyglądu to nic niezwykłego i akurat tu wypada dość naturalnie, jest też niezłym wstępem do dalszej części tej krótkiej rozmowy, która dotyczy ich przeszłości i w końcu samego Bena. Taki drobiazg. Film nie jest idealny, ale przy drugiem seansie oglądało się go dużo lepiej, wiele błędów wskazywanych w internecie nie kłuje tak bardzo. Polecam.
Informacje o Snoke znajdują się w albumach/książkach dotyczących Last Jedi. Na ich podstawie można najprawdopodobniej powiedzieć, że jest(był) pierwszym Jedi, jego podobizna ukazana jest w symbolu, który znajdował się na szczycie pierwszej świątyni Jedi gdzie Rey i Luke oddawali się medytacji. Nazwa najwyższego porządku wywodzi się od tego jak tyułowano Snoke'a - Prime Jedi, the first of the Order. i.redd.it/fhvjqzj04k201.jpg
Ziom, nie chce mi się nawet polemizować, bo większość tych tez jest mocno wyssana z palca - ale oczywiście masz do nich prawo i kto wie, może koniec końców będziesz mieć rację :) Ale fajnie jakbyś jednak nie wymyślał sobie argumentów pod tezę tak bezczelnie - przykładowo, oczywiście, że inni bohaterowie widzą Luke'a, przecież się zastanawiają przez jakiś czas czy mu pomóc czy się ewakuować ;D Ba, nawet C3PO go zauważa! I wtf z tym balansem mocy, to naprawdę nie ma polegać na tym ilu kto ma kumpli w drużynie.
Powiem tak nie chciałoby mi się marnować mojego i Twojego czasu na teorie wyssane z palca. Co do teorii o tym kim jest Snoke to jest ona oparta o filmy youtuberów zagranicznych jak i kilku polskich, którzy analizowali The Last Jedi + link do zdj zaczerpnąłem od nich. Też opisując Ci moją teorię opierałem się o wywiad z aktorem grającym Snoke'a który w wywiadzie przed premierą powiedział że w VIII części pojawi się odpowiedź na pytanie kim jest Snoke. Po drugie teoria o tym że Kylo ma przywrócić równowagę jest oparta o fabułe VIII części w której była mowa o równowadze i samo pojęcie równowaga mówi samo za siebie i nie miałem na myśli "kto ilu kumpli ma w drużynie" tylko chodziło mi o to że jeżeli Sithowie zostali unicestwieni a Luke otworzył akademie Jedi to nie jest równowaga ponieważ żeby była równowaga musiałaby być akademia także po ciemnej stronie mocy. Co do teorii związaną z Leią pisząc ją miałem w głowie to że aktorka grająca ja nie żyje oraz że to byłoby moim zdaniem dobre wyjaśnienie w IX częśći. Na koniec chciałem powiedzieć ze napisałem te "teorie wyssane z palca" po to żeby usłyszeć lub przeczytać Twoje zdanie na ich temat ponieważ subskrybuje cię praktycznie od początku Twojego kanału i myślałem że przynajmniej się do którejś odniesiesz lub coś napiszesz lecz nie sądziłem że zostane w pewnym sensie przez Ciebie w odpowiedzi zaatakowany jakbym napisał największą głupotę w co wątpie bo niektórzy kręcili teorie o tym że Snoke to Mace Windu a to dopiero jest głupota. Moim zdaniem mają one sens i mogą rzeczywiście się sprawdzić ( może nie ta związana z Leią) ponieważ nie tylko ja o nich napisałem tylko wiele osób na polskim jak i zagranicznym YT nakręciło nawet o nich filmik. Pozdrawiam
Jeśli tak będzie dla kogoś wygodniej - wersja audio jest na Soundcloud (można też pobrać mp3). Pojawi się też w aplikacjach do podcastów, jeśli subskrybujecie Comics Weekly.
soundcloud.com/lstelmach89/gwiezdne-wojny-ostatni-jedi-krotkie-omowienie-spoilery
Ichabod, mówiłes że ruch oporu nie bedzie miał problemu z najwyższym porządkiem, ale abrams wróci do star wars więc prawdopodobnie mogą wrócic też rycerze ren, którzy mogą być poroblemem dla jednej rey do czasu aż ta wyszkoli nowych jedi
+Ichabod Moim skromnym zdaniem fajnie by było gdyby okazało się że Snoke żyje a to co zabił Kylo Ren to klon Snoke'a kierowany przez niego. Przykładowo zrobił to po to aby Kylo Ren całym sobą przeszedł na Ciemną Stronę Mocy i nagle w 1/3 filmu pojawi się w IX części Star Wars. Ciekawy pomysł? Twierdzę że tak powinni to zrobić bo śmierć Snoke'a bez wyjaśnienia kim On jest jest słabym motywem. Snoke był ciekawą,tajemniczą i bardzo mroczną,przerażającą postacią o niesamowitej potędze w Mocy i szkoda że ten wątek tak nagle bez wyjaśnienia ucięto. :( Aż prosi się aby wyjaśniono w IX części Star Wars kim naprawdę jest Snoke-(historia jego życia) oraz jak przekabacił Bena Solo na Ciemną Stronę Mocy. Zgadzasz się z tym?
Sanctus Lex A wiedziałaś kim był Imperator nie oglądając I-III?
+Cani Rozumiem o co Ci chodzi ale to uniwersum jest już zbudowane i dziś takie numery nie przejdą jak w latach 80-tych teraz wymagam aby historia miała jakieś tło,motywy wyjaśniające kroki poszczególnych bohaterów a tu nagle bez wyjaśnienia ginie jedna z najciekawszych i tajemniczych postaci-(Snoke) jaka istnieje w całym uniwersum w Star Wars oraz chyba najpotężniejsza w korzystaniu z Ciemnej Stronie Mocy z całej historii jej użytkowników. Dla mnie to ucięte zbyt nagle. :( Przy okazji sam film mi się bardziej podobał niż "Przebudzenie Mocy". Pozdrawiam.
Sanctus Lex Szanuje twoje zdanie również pozdrawiam
> krótkie omówienie
> 1:48:10
Ku*wa, to dobrze, że nie długie
Przecież zapowiadał że 3 czy tam 4 godziny. I tak się widać streszczał.
to samo sobie pomyślałem xD
Ja tam nie narzekam:)
Xddd 😂🤣🤣😅
Omówienie takie długie jak film xD
Obejrzałem cały materiał i muszę przyznać, że odwaliłeś kawał dobrej roboty tutaj XD. Po obejrzeniu Ostatniego Jedi wyszedłem z sali zadowolony, wiadomo - przeskoki w tempie akcji były dla mnie bardzo odczuwalne, niektóre gagi również były dla mnie niepotrzebne, ale ogólnie nie dostrzegałem dużo wad. Dlatego też nie rozumiałem, dlaczego Star Warsy zostały tak skrytykowane przez recenzentów, aż do czasu recenzji. Niesamowite dla mnie jest to, że ze zdecydowaną większością twojej krytyki się zgadzam (z pochwałami również), kiedy wcześniej byłem filmem zauroczony. W głębi duszy wiedziałem o tych niedociągnięciach, nigdy jednak sam nie dostrzegłbym ich, dlatego też cenię tak bardzo twoje recenzje spoilerowe :) Dzięki za 1:48 straconego czasu życia i czekam na następne materiały :D
Czekam na długie omówienie
1:48:10 NO MASZ RACJE
1:30 też bardzo liczyłem nato, że autorzy w końcu zrezygnują z czarno-białego, dobro-złego, spoglądania na świat. iMO pomysł na to, by Ray i Kylo wzięli się za ręce i polecieli w swoją stronę by eksplorować pomysł na "szarą" stronę mocy jest wiele razy bardziej ciekawy.
Ale nie będzie żadnych szarych jedi bo te filmy nie mają być oparte na komiksach czy książkach
Gdyby to omowienie było krotkie, byłbym gwiazdą porno
Omówienie trwa prawie tyle co sam film :P
RickyPicky last jedi dwa 2h I 30 min😉
Wiesz co to znaczy prawie :) ?
Jest jeszcze 30 min. suplement, czyli do TLJ brakuje już tylko ok 15 min. :P
To zabieraj się do roboty :P
Dobrze że krótkie omówienie, a nie przegadana gadka pierdu pierdu jak u niektórych youtuberów
Jeśli nagrasz film to skomentuj:
1. Fakt że pod koniec nawet matka Bena zgadza się by go zabić.
2. Relacja Kylo i Rey. Co grało a co ssało? Czemu pod koniec Rey uznała że zrywa z nim na zawsze i koniec.
3. Jak twoim zdaniem uśmiercą Leię w następnym filmie.
4. Skoro Rey miała wizję że Kylo przejdzie na jasną stronę mocy to czemu pod koniec przy ich "astralnym" spotkaniu zupełnie go olała.
5. Skoro Lei nie będzie, a Rey ma gdzieś Kylo to czy twoim zdaniem jest jeszcze szansa by przeszedł na jasną stronę mocy, albo chociaż na szarą. Miom zdaniem niestety nie ma zbytnio na to szans chociaż że jest on moją ulubioną postacią i liczę że nie zginie, albo nisstety zginie pod koniec przechodząc na jasną stronę mocy tak jak jego dziadek.
Mimo paru sprzecznych opinii względem moich, bardzo przyjemnie się Ciebie słuchało :) Mega dobra robota, jak zawsze w Twoich dłuższych materiałach. Nigdy nie przestawaj nagrywać, Ichabod :D
Kiedy wymieniałeś "momenty" miałem nostalgiczne flashbacki. Wzruszonko
Nadrabiam po roku - bardzo dobrze się tego słucha, dziękuję.
Z tym cofnięciem postaci Kylo się nie zgodze. Jasne był zły na Crait, ale to dla tego, że go emocje poniosły bo zobaczył bliską osobę, która go zdradziła, więc nie dziwne, że sie wkurwił. Mówił, że zniszczy Rey, a w ostatniej scenie gdy znowu się łączą mocą, nie ma w nim złości do Rey. Dał się ponieś emocjom i to tyle. Ta scena jest akurat fajna, bo lepsze jest takie pokazanie jego złości niż niszczenie ściany mieczem świetlnym.
Otóż to, ludzie chyba nie zrozumieli filmu. Bitwa na Crait była totalnie osobistą wycieczką dla Kylo. Nie ma się co dziwić nie dość, że go dziewczyna olała co samo w sobie było ciosem w urażoną męską dumę, to jeszcze czekała na niego "niespodzianka" w postaci wuja, który go kiedyś totalnie zniszczył emocjonalnie.
Na taką recenzję czekałem. Wreszcie mogę przedstawić komuś potwierdzenie swoich zarzutów co do filmu, profesjonalnie wypunktowanych przez kogoś kto się na tym zna. Dzięki wielkie za świetny materiał :)
Argument co do żartu o zmianie fryzury brzmi trochę śmiesznie, szczególnie jeśli odnosisz się do spotkania Hana i Lei w Force Awakens, które traktujesz jako wzór, a które zaczyna się od dokładnie tego samego żartu.
Akurat ze wszystkich żartów w filmie ten wydaje się być najbardziej naturalny - w tak emocjonalnych chwilach ludzie aż muszą to napięcie rozładować.
Jestem na 40 minutach i jak na razie to jedyne co mnie ugryzło. Tak to chcę żebyś wiedział że świetnie się Ciebie słucha 🙂
Ta tylko różnica jest taka że w The Force Awakens to Han pierwszy rzuca żartem, Leia raczej nie rzuca dowcipami więc dlatego to wypada tak dziwnie
Mi bardzo się film podobał :D Przed seansem zobaczyłem wszystkie poprzednie części i spodziewałem się po last jedi mniej niż zaoferował! Byłem pozytywnie zaskoczony i polecam :D Jedynie przeszkadzały mi ciągłe żarty które częto nie pasowały do powagi sytuacji.
59:25 Holdo nie mogła powiedzieć o planie ewakuacji, bo obawiali się, że na statku może być donosiciel, który przekazał by first order o planach ewakuacji
No Ichabod, to było konkretne omówienie. Ja jestem pozytywniej nastawiony, ale teraz rozumiem Twoje zarzuty.
Dzięki Ichabodzie, supcio materiał :3, wyczerupujący i rzeczowy.
Podziwiam Cię, że mówisz o tym tak spokojnie, naprawdę.
Miło że się i recenzja, i omówienie zdezaktualizowało
Czasami wracam do tego materiału by sobie przypomnieć czasy gdy Ichabod miał jeszcze trzeźwość osądu co do tego filmu.
Pomyśl o tym w ten sposób, że może i Ty kiedyś zmadrzejesz
1:12:00 przecież moment 'ascendencji' Luke'a do formy 'ducha' jest motywem występującym już od pierwszych Star Warsów, w końcu Obi Wan i Yoda egzystowali jako 'force ghosts' i dokładnie tym jest Luke w finałowej scenie z Kylo. A scena gdzie następuje jego przeobrażenie w Force Ghost jest domyślnie wyjaśnieniem tego, co się działo w finałowej bitwie, czyli ma miejsce PRZED bitwą.
Nie zgodzę się z tezę, że tylko Poe odbywa jakąś "drogę". Żeby mówić o zmianie w zachowaniu bohatera, to nie muszą być to metamorfozy o 180 stopni. W TFA poznajemy Rey jako osobę, która nienawidzi FO. Jest świadkiem, jak ta formacja wybija całe wioski. Na jej oczach TIE figthery bombardują targowisko, odbywa się atak na zamek Maz Kanaty. Jakie ona ma powody żeby przystąpić do Kylo? Naturalnym jest, że mu odmawia. Ren niby mówi, że trzeba skończyć ze stronami konfliktu - razem zapanować nad Galaktyką. Ale to przecież jest propozycja zostania dyktatorem. Dalej przemoc, ataki i siłowe wymuszania posłuszeństwa. Nie można w ten sposób pokazywać protagonistki. Rey swoją drogę odbywa w inny sposób. Daje "umrzeć" przeszłości. Przestaje być dziewczynką, która czeka na swoich rodziców. Na końcu filmu, nie marzy już o tym żeby dowiedzieć się kim oni są. Liczy się tylko ona i jej przyszłość. Dobrze pokazuje to scena luster, gdzie na końcu nie czekają dwie twarze mamy i taty, a ona sama. I to jest cały klucz do zrozumienia drogi Rey. Kylo chciał wykorzystać jej słabość - odczuwanie porzucenia, tego, że jest się kimś słabym, bo nie miało się nigdy kogoś bliskiego. Ren chce w ten sposób manipulować Rey - popatrz nie jesteś sama. Twoi rodzice byli nikim, nie przejmowali się Tobą - ja jestem tym kto Cię docenia. Kiedy Rey myślała o swojej przeszłości, o swoich rodzicach, była najbliższej ciemnej strony. To była jej słabość, ale wygrała z tym.
Zarzuty co do Kylo, to przede wszystkim brak tego zwrotu, na który wszyscy czekali. Podświadomie, oglądając te dwie części, czuliśmy, że dobra część charakteru Rena zwycięży. A tu takiego wała. Z rozdartego chłopca staje się on potworem na miarę Palpatine'a i Snoke'a. To jest dla mnie właśnie ciekawe. Na początku filmu Kylo ma jeszcze skrupuły - oszczędza matkę. Na końcu, po tym jak zabija swojego mistrza, zło w nim zwycięża. Rozkazuje zabić wszystkim ocalałych z Ruchu Oporu, w tym właśnie Lei'ę. W tym segmencie, na tym etapie, brak happy-endu to dla mnie duży pozytyw.
W mojej ocenie natomiast najlepsza metamorfoza filmu to droga jaką przemierzy Luke. Wybacza sobie samemu. Dokonuje aktu, który jest często za trudny dla wielu starszych osób. Umierają oni z poczuciem winy, poczuciem przegranego życia i tym ciężarem przeszłości. Luke jest w TLJ najbrdziej ludzkim Jedi jakiego kiedykolwiek nam pokazno. Pod wpływem mądrej lekcji mistrza yody postanawia odkupić swoje winy i pomóc bohaterom rebelii. Na nowo staje się tym radosnych chłopakiem z Tatooine, który był w stanie odnaleźć dobro w Vaderze. To Lei'a traci nadzieję na odratowanie Kylo - nie Luke, o czym sam mówi: "nigdy nikogo nie tracimy na zawsze". Jakby, tak jak sam proponujesz, zajwił się "fizycznie" na Crait, to Kylo prawdopodobnie zabiłby go podobnie jak Hana. To byłby koniec marzeń na powrót "dobrego" Bena - zabójstwo ojca, później wuja. Tak tli się jeszcze nadzieja.
Film ma masę głupot. Czasem nawet większych niż te, które Lucas naskrobał w prequelach. Szczególnie wątek Finna boli - tutaj film najwięcej traci. Jednak oglądało mi się go bardzo dobrze. Za same przepiękne zdjęcia mógłbym temu filmowi dużo wybaczyć. Na szczęście jest też wiele innych "super spraw", które sprawiają, że obraz Johnsona ląduje w moim TOP 3 filmów ze świata SW.
Dzięki za ciekawą interpretację, natomiast dopowiem tylko jedną rzecz ze swojej perspektywy, bo poruszyłeś temat oczekiwań. Nie chciałbym by Kylo przeszedł na jasną stronę - uważam, że ma pełne prawo być nieufnym wobec Jedi i ich wartości. W mojej wersji wydarzeń Kylo uznałby, że powinien być agentem samego siebie, odrzucając ostatecznie i First Order (zabijając Snoke'a), i drugą stronę. I zaproponowałby Rey to samo. Nie zaznaczyłem tego w materiale. :)
40:50 akurat ten żart odnosił się do samej Carrie i jej poczucia humoru
Paciuuu Ponoć zresztą to ona napisała tę scenę
Oglądam to ponownie w 2020 - i na wzmiankę, że mogli zrobić że Snoke'a kolejnego Palpatina śmiechłam 😉 (1:18:33)
Moim zdaniem w tym filmie brakowało subtelności. Też rozumiem zamysł sceny z Lukiem i mieczem, ale mogło się to odbyć w sposób bardziej stonowany. Ta scena też była w pewnym sensie symboliczna. Rian Johnson pokazał tym, że dosłownie wypierdala za siebie wszystko co zrobili jego poprzednicy. Wszelkie ich pomysły i schematy. Okej, innowacja jest spoko, ale nie można lecieć po skrajności, bo to jedynie zniechęca. Ta scena to był też jak sążny sierpowy wymierzony w policzek oldschoolowego fana, który uwielbiał postać Luke'a. Dodam w ramach offtopu, że wychowałem się na serii gier Jedi Knight, w których głównymi postaciami byli Kyle Katarn, Luke, a potem Jaden (Jedi Academy). Te gry miały o wiele lepszą fabułę i o wiele lepiej kontynuowały historię, którą znamy z głównej sagi. To był właśnie ten klimat filmów. Kyle Katarn jest kompletnie niwykorzystaną postacią, co dziwi przy jego charyzmie i dokonaniach w starym kanonie. Moim zdaniem po głównej sadze powinni byli pokazać świetność Akademii Jedi i Luke'a jako takiego arcymistrza Jedi. I wtedy można by zacząć kombinować z tym jego uczniem, który byłby jednocześnie jego siostrzeńcem. No pole do popisu niesamowite. No ale po co czerpać z ciekawych rozwiązań poprzedników i je rozwijać jak można wszystko na śmieci wypierdolić i stworzyć własne gówno. Całe szczęście, że do gier można zawsze wrócić co z chęcią czynię po dziś dzień. Pozdro!
Ja byłem wczoraj wieczorem, seans zaczął się o 20:30 i skończył o 23 zupełnie nie czułem upływającego czasu i mógłbym oglądać gwiezdne wojny całą noc :)
1:13:00 Jak Kylo pierwszy raz rozmawia z Rey to mówi jej coś w stylu: Hej przecież nie możesz tak zrobić, to by cię zabiło. Trochę naciągane ale jest ;)
Za Twoje spostrzeżenia dotyczące kobiet wielki całus w czółko. Mądry z Ciebie facet. I choć nie we wszystkim się zgadzam to uwielbiam Cię słuchać i jak jeden z nielicznych potrafisz uzasadniać swoje wypowiedzi w sposób merytoryczny i bezkonfliktowy. Wielki szacun.
Witam... Dziękuje za recenzje. Zabrałem na ten film zonę, która nie jest fanem sagi oraz zupełnie nie zna bohaterów, historii itd... Wyszła z kina zachwycona. Ten film chwycił !!! I to cieszy.
Jak oglądałem ten film (a oglądałem dwukrotnie) to nie miałem wrażenia, że Luke spisuje Kylo na straty. Nawet mam w głowie taką wymianę zdań między Leią i Luke'iem w której Leia mówi Luke'owi, że ona wie, że jej syn jest stracony, a Luke mówi jej, że nikt nie jest stracony na zawsze. Jakby sugerował, że jest dla Kylo nadzieja, ale albo Luke nie jest właściwą osobą, albo nie jest właściwa pora na próbę nawrócenia Kylo.
25:00 SW bez żadnej sceny humoru nie było by SW. Co do dowcipów ze strony Lucka, to nie sądzicie, że zachowanie LS przypomina zachowanie Yody na Dagoba na samym początku? Y jest też tam takim szalonym mistrzem. Potem jak się okazuje kim tak na prawdę jest, to poważnieje. Tu jest podobnie, choć punktem przełomowym jest gdy L na nowo nawiązuje więź z mocą.
MarekMoowi Nie powiedział że nie powinno być humoru, tylko że jest go za dużo i nie powinny występować w momentach budujących napięcie czy w takich scenach że widać że to będzie scena emocjonalna (jakoś tak się to mówi)
RickyPicky może nie jasne się wyraziłem, bo niebo to mi chodziło, ale racja, że humor i ile mi się podobał to był ale dopasowany. Choć wywalenie miecza za plecy oraz kwestia że Jakku to nikąd były świetne :-D Wszyscy oczekiwali w napięciu słów Lucka, a ten po prostu wywalił ten miecz jak by był mu śmierdział. Rozumiem czemu ta scena wywołuje kontrowersje, ale mnie się podoba.
MarekMoowi Nie obchodzi mnie co ci się podoba czy nie xD
ICHABOD powiedział że humoru jest za dużo i nie podoba mu się że występował tak często w takich momentach gdzie budowane było napięcie, a ty na to że SW bez scen humoru to nie byłoby SW. (Tak jakbyś usłyszał że Ichaboda nie chce humoru w SW) 🤦🤦🤦🤦🤦🤦🤦🤦🤦🤦
Już widzisz że zabrakło sensu w twoim komentarzu?
Kim jest Lucek? Bo w filmie bohatera o takim imieniu nie było.
Jehowy666 XDDDDD
liczylam na wlasnie takie krotkie omowienie;) prawie 2h minęły nawet nie wiem kiedy... i mimo ze nie zgadzam sie ze wszystkimi punktami to nie ma co sie spierac i hejtowac. a słuchanie Ciebie to czysta przyjemność ;) pozdro ;)
Myślę, że gdyby wzięło się Przebudzenie Mocy oraz The Last Jedi, wywaliło pewne zbędne wątki i zmiksowało się, tworząc jeden, ciągły i kompletny fabularnie film, Mogłoby powstać coś naprawdę niesamowitego, a jeszcze zwolniłoby się miejsce w trylogii na dodatkową opowieść. W obecnej sytuacji, oba filmy pozostawiają niedosyt i psują balans stylu w trylogii jako całości.
1:12:00 Ten element został ustanowiony wcześniej gdy Kalo siedzi z Ray i dotykają się a Luk na to patrzy.
O tak, dziękuję, Rose była straszliwie papierowa i bezbarwna. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że poza wygłaszaniem Moralnych Prawd Życiowych™ jej główną rolą było uciszenie ludzi, którzy kibicują Finnowi i Poe. Wstawianie do fabuły pisanych na kolanie postaci kobiecych, żeby sparować je z męskim bohaterem (mimo że nie ma między nimi chemii) i uniknąć kontrowersji - zawsze spoko. Scenarzyści Supernatural byliby dumni.
Pirat Cukrowy
"Scenarzyści Supernatural byliby dumni" - bardziej prawdziwego zdania nigdy w życiu nie przeczytałam.
Hux jak dla mnie był żywcem wyjęty z filmów typu "Piraci z Karaibów" - taki przywódca hiszpańskiego albo brytyjskiego galeonu, który ilością dział rekompensuje... niedostatki ;) Szczerze mówiąc bardzo mi się spodobała taka konwencja - ukazuje First Order jako tych zdobywców/kolonizatorów "przy kasie", którzy są już zwyczajnie zniecierpliwieni ganianiem tego upartego, skazanego na zagładę ruchu oporu po całym ocea... tfu! kosmosie :)
W starej trylogii "mamy czarne kostiumy, jesteśmy źli i podbijamy wszystko" wystarczało. Pompatycznie wydawane rozkazy "nazistowskiego" grand admirala jak na kino tamtych czasów, w żaden sposób nie raziło.
Nasycenie tej "floty zła" jakimś charakterkiem - nawet jeśli momentami wygląda to komicznie - jest w moim odczuciu lepsze niż takie po prostu "jesteśy źli, maksymalna moc, ognia!".
Czego mi w filmie brakuje to jakiś sens istnienia "tych złych".
Wiem że Imperium, którego kontynuacją jest First Order miało dość jasny "program" i zostało to aż za szeroko opowiedziane przy okazji trylogii prequeli, która głównie kojarzy mi się z "obradami na sali senatu", to teraz nie widzę żadnych działań, wpisania tej potężnej machiny w realia galaktyki. W starej trylogii i w Łotrze było widać choć wycinek tego społeczeństwa nieszczęśliwego pod butem Imperium.
Teraz jedyni uciśnieni jakich widzimy to sam ruch oporu, który wydaje się odcięty od świata jak żołnierze wyklęci w puszczy, oraz niewolnicy i zwierzątka... tylko że ich nie uciska Imperium ani First Order - ich uciskają handlarze bronią, którzy jedyne co mają wspólnego z Imperium to handel.
Wydaje się jakby ich jedynym, najważniejszym celem było zniszczenie ruchu oporu... a potem mogą iść do domu.
Cieszę się że nie rozkłada się już realiów Star Wars na midichloriany , ale przydałby się widoczny powód istnienia oporu, oprócz samego oporu, bo nie widzę tam stawki o którą warto ponosić takie dramatyczne ofiary.
Krótkie omówienie 😎 xD Wesołych Świąt 🎄💖
Przebudzenie ma najlepszy, moim zdaniem, dowcip w całej sadze, mianowicie scena kiedy Kylo mówi "driod... ukradł statek?". Zawsze przy tym sikam ze śmiechu :D
Wchodze i mysle no ciekawe ile tego mu wyszlo. Poltorej godziny...tego się nie spodziewałem! :O
Ojeju tak! Byłam na filmie dzisiaj z szóstką znajomych i jak zaczęłam mówić o tym marvelowskim humorze, który wyraźnie udzielił się twórcom, to tylko dziwnie się na mnie patrzyli. Tym bardziej cieszę się, że z tego filmu wynika, że nie były to tylko moje odczucia! Według mnie również ta żenująco duża ilość głupich żartów i autoironii całkowicie psuła klimat powagi, którym dotąd cechowały się filmy z serii Star Wars.
Podobnie raziła mnie cała masa tych zerżniętych scen i modeli postaci z poprzednich części. Rozmowa Rey, Kylo i Snoke'a, pomijając zakończenie, identyczna jak w Powrocie Jedi, Poe jako Han Solo v.2, tego chłopca ze stajni jako małego Anakina v.2, kasyna/kantyny, wyścigów tych osłocosiów, starego Jedi jako mentora etc.
Tak samo odniosłam wrażenie, że ten film... Może nie tyle, że jest robiony dla pieniędzy, ale zdecydowanie nie miał on trafiać do zagorzałych fanów SW, zwłaszcza starej trylogii. W tej grupie, w której zaliczyliśmy seans były dwie osoby, które nigdy wcześniej nie widziały żadnego z filmów z sagi, a po opuszczeniu sali były nim oczarowane. Zdecydowały, że całe święta poświęcą na zaznajomienie się właśnie z tymi filmami. Moim zdaniem dokładnie tak to miało działać. Film tzw. ''trzeciej trylogii'', jak słusznie zauważyłeś, mają zdobywać nowych fanów, a nie prowadzić starych do szczytów uniesień.
Jeśli chodzi o rzeczy, w których mam odmienne poglądy to jest to zdecydowanie zachowanie Luke'a z retrospekcji. Nie wierzę, by choć przez chwilę mogłoby przez myśl przejść podniesienie ręki na syna własnej siostry i przyjaciela. Po prostu nie. Ogólnie cała kreacja Skywalkera w tej części zupełnie nie wpisała się w moje gusta i poglądy.
Na koniec muszę wspomnieć, że z niewiadomych przyczyn ten film kojarzy mi się z najnowszym Ragnarokiem. Według mnie twórcy the Last Jedi, podobnie jak Taika Waititi, po prostu stwierdzili, że mają gdzieś wszystkie dotychczasowe części (ew. przerzucą z nich najlepsze motywy) i stworzą coś, co zupełnie nie wpisuje się w normy całej serii i ma ten powiew świeżości. Właściwie w tym przypadku bardziej by pasowało określenie huragan świeżości. I o ile przy Thorze to świetnie zagrało, o tyle przy Star Wars - już nie do końca.
Podsumowując w większości zgadzam się z twoją oceną filmu. Mnie jakoś strasznie nie zawiódł (oprócz tego okropnego fragmentu z Leią xDD), bo nie miałam niemal żadnych oczekiwań, ale wyszłam z takim dziwnym uczuciem, że to właśnie zupełnie nie pasuje to reszty epizodów. Może to kwestia tego wyżej wspomnianego humoru, może zbyt dużej ilości nawiązań, może źle poprowadzonej fabuły i odejścia od wszystkiego, do czego się przyzwyczailiśmy, albo niewykorzystania tej sceny w której się zakochałam i podczas której siedziałam z opadniętą szczeną umierając z rozentuzjazmowania i tego poczucia epickości (oczywiście mowa o walce w sali tronowej). W każdym razie nie nazwałabym tego filmu najgorszym z serii, ale z całą pewnością też nie najlepszym.
PS: ''Potem się okazuje, że jednak umiera, bo mu się mana skończyła, czy coś'' padłam xDDD
>krótkie omówienie
>paczam: film ponad godzinny
>wracam myślą do filmu i wszystkich jego problemów
> Konkluzja: no OK, w sumie to krótkie...
🖒🖒🖒🖒 Zgadzam się w 100% Nic dodać nic ująć.
Fajnie się słuchało i szybko mija te 1,5h. Trafiłem do Ciebie drugi raz w życiu :) wcześniej z okazji Batman vs Superman.
Podobną irytacje jak "duchowa teleportacja" Luke'a u mnie budzą wszystkie umiejętności Rey pomimo zerowego treningu (z podnoszeniem wielkiej sterty kamieni i szermierką na czele). I liczyłem na więcej od postaci Finn'a a konkretnie - zupełnie bez echa przechodzi fakt jego walki na miecze z Kylo w Przebudzeniu mocy. Liczyłem, że pójdzie jego historia w kierunku "mocy". Pozdro!
ODPOWIEDŹ co do Marka Hamilla
Między pierwszym a drugim epizodem młody Mark Hamill miał wypadek samochodowy, przez co miiał blizny na twarzy. Przeszedł kilka operacji i nałożono na niego masę pudrów, ale już nie był "pięknisiem" i typowym urodnym bohaterem, więc producenci już go tak nie pragnęli. Dlatego skupił się na pomniejszych rolach, albo dubbingowaniu
Zabawnie się ogląda takie filmiki znów ponad rok po premierze filmu. "Ostatni Jedi" zrobił na mnie wielkie wrażenie w kinie, ale gdy zasiadłem do niego w domowym zaciszu i podszedłem do niego nieco bardziej analitycznie - wtedy stracił w moich oczach bardzo dużo, żeby nie powiedzieć - wszystko. Bo z jednej strony nadal szanuję takie rzeczy jak zabicie Snoke'a, ale z drugiej strony Rey to nadal Mary Sue, wszyscy nowi bohaterowie są irytujący i głupi i trudno jest nie poczuć w tym jednak 'politic agenda', bo jest to aż tak nachalne. Zachowanie Luke'a nie miało sensu, design bombowców był absurdalny nawet jak na to uniwersum, a fabuła skonstruowana jest strasznie nieskładnie. Przydałoby się temu wszystkiemu porządne przepisanie.
Ichabodzie bardzo fajna relacja z recencji ;-) Wytłukłeś temat za wszystkich. Zgadzam się ze wszystkim i jako filmowiec moge dodać coś co bardzo rzucało mi się w oczy. Myśle, że współczesne sceny zbiorowe są zakałą dzisiejszego kina. Zawsze ukazują podobny schemat działania. Wszyscy bohaterowie wpatrują się w WIELKI MONITOR w jakimś centrum dowodzenia i rejestrują a my razem z nimi rozwój wydarzeń. To takie mocno blockbusterowe... Tak było np w Jurassic World, Marsjaninie, Geostorm, nie mówiąc o jakichś Bornach. Jakby tak nie spojrzeć niemal każdy blockbuster ma ten sam rozkład. Wielki Monitor i setki ludzi przy konsolach oraz ich reakcje. Czasami mam wrażenie, że oglądam ten sam film z centrum dowodzenia a zmienia sie tylko wystrój. Tutaj było podobnie, ale ekran holo był na środku. Dla kontrastu taki przykład ze starej trylogii. Jedyna scena zbiorowa to ta scena odprawy, gdzie Luke spotyka się z Leią i Hanem a potem Mon Monthma wygłasza orędzie. Potem jest tylko kokpit admirała Ackbara w przekroju całej wielkiej ofensywy. I to w zupełności wystarczyło, żeby ukazać tą wprost idealną dramaturgie. A tu mamy jak to w takich filmach block bywa scene zbiorowego przejęcia dowództwa Po, admirał Holdo. Wszystko takie blockbusterowe, przyszykowane, broń w góre na znak, ładnie zabieramy broń wszystko tak pieknie zagrane. Jakbym już to gdzieś widział. If you know what i mean. Niemal jak scena z Armegeddon gdzie wchodzą żółnierze prezydenta do takiego centrum dowodzenia i przejmują dowodzenie i robi sie istny chaos. Jestem scenami tego typu zmęczony i zawsze uważałem, że im słabszy reżyser tym częściej taką scene blockbusterową zobaczymy. Tak niestety było i tu. Bałem się, że po zwycięstwie Resistance, jeśli takowo by nastąpiło, moglibyśmy zobaczyć cieszących się Finna i Rose niczym jak w 150 minutowej końcowej w Geostorm, gdzie przy pompatycznej muzie wszyscy krzyczą Yeah yeah yeah ! Sram już tym. I jeszcze ta opisowość blockbusterowa, nazywanie świata nim jeszcze pozna go widz, mowa o Canto Bight. Obi Wanowi w Nowej nadziei wystarczyło jedno zdanie "Kantyna na Mos Eisley, miejsce największych szuj w galaktyce" Rose natomiast poświęciła planecie cały poemat... przypomniało mi to bezsensowną, przygotowaną pod głupiego widza opisowość jak w kinowej wersji Blade Runnera Harrisona Forda tak zapodana by trafić do głupiego widza - czym są Androidy, z czego są zbudowane. Dla mnie jednakże ten film bardzo na plus, pomimo, zbyt dużego dystansu Riana do Gwiezdnych Wojen o czym już wspominałeś. Myśle, że moge to tak nazwać. Pozdr!
Nie rozumiem zarzutów co do hologramu Luka. Przecież przez pół filmu Rey i Kylo porozumieli a w ten sposób. Może się nie podobać, ale nie wzięło się to znikąd.
Nie porozumiewali się w ten sposób, Snoke mówił, że połączył ich umysły - było jasno powiedziane, że widzieli siebie nawzajem i tylko siebie nawzajem. Luke się faktycznie tam pojawił. Nawet gdyby zamysł był taki jak piszesz, to moim zdaniem zostało to wówczas zbyt słabo pokazane w filmie, by te obie rzeczy ze sobą powiązać. :)
Luke pojawił się tam duchowo, co pokazywało też, że moc jest w nim bardzo silna. No przynajmniej ja to tak odebrałem.
Twoja wola :)
Plus było wielokrotnie zaznaczone, że moc to nie tylko "podnoszenie kamieni".
MrMatijas16 No tak, bo przecież w oryginalnej trylogii mamy pogłębione wprowadzenie do kwestii mocy, wszystko wyłożone kawa na ławę, bez cienia wątpliwości, nie? Całe SW opiera się na tajemnicy i mistycyźmie, zaskakujących rewelacjach. Dlatego nie rozumiem reakcji części fanów, którzy z jednej strony chcą się jarać, a z drugiej odbierają sobie do tego prawo, twierdząc, że przecież "moc tak nie może". To trochę tak, jakby w Nowej Nadziei ktoś poczuł się urażony, że Obi-Wan używa mind tricków. No przecież tak się nie da, bo wcześniej nie było. Mimo to rozumiem wątpliwości Ichaboda, co do sposobu wprowadzenia tego elementu w filmie. Moim zdaniem to jednak zaleta, która pogłębia złożoność natury mocy, jako nieokiełznanej siły, która siedzi w nas wszystkich.
Moc jest wszędzie, moc jest zajebista, zostań jedi.
Widzę że nikt nie porusza tematu ostatniego spotkania Kylo z Rey gdy ona już ma odlatywać i stoi w tych drzwiach. Niestety byłam tylko raz i może źle zapamiętałam, ale wydaje mi się Kylo dalej szukał jakiegoś kontaktu z Rey. Mam wrażenie że Ben ciągle jest rozdarty. Jeśli nagrasz kolejny filmik to może poruszysz temat tych scen gdy Rey odcina sie juz od Kylo i jaki to może mieć na niego wpływ (jeśli jakiś w ogóle według ciebie ma).
Ja myślę, że ona się całkowicie nie odcięła. Po prostu na tamtą chwilę nie widziała możliwości dogadania się z nim (nic zresztą dziwnego, jego propozycja wybicia wszystkiego i wszystkich była trochę przerażająca - naprawdę mało kto by się skusił).
Zważając na większość komentarzy proponuję zmienić tytuł na "... krótkie omówienie XD" żeby ludzie zrozumieli ironię ._.
popolupo23 zważając na twój komentarz, ci ludzie powinni napisać w nawiasach (nie brać komentarza na serio)
Dobrze że w spisie treści zaznaczone jest kiedy piwo :D
Oj mocno się zgadzam z tym wszystkim. Parę uwag:
1) Lukowi nie skończyła się mana tylko stamina ;) (wytrzymałość).
2) Leia i Holdo - jak najbardziej ze wszystkim się zgadzam. W momencie jak Lei niby zginęła - pomyślałem: WOW - naprawdę! Tak to zrobili? Szok (pozytywny mimo tego, że jednak SZOK). A tu takie rozczarowanie... i byłoby miejsce dla Holdo
3) W ogóle się nie zastanawiałem nad wątkiem wyprawa Finn i Rose pod kątem jak wykończyli pół rebelii ;) a to fakt, fakt :) dwa ćwoki ;)
4) Luke - no proste - zmarnowany potencjał.
5) Ej - nie pomijaj występów Marka Hamila w filmowo-growych Wing Commander - ale fakt - jako aktora GW za bardzo go zaszufladkowały.
6) Snoke - kolejny zmarnowany potencjał i totalna racja co do wrogów na epizod 9.
7) Niezrównoważony Kylo Ren z armią? No może coś wymyślą ;).
8) Humor momentami nie na miejscu.
9) A kto to Phasma? ;) A to tak z Gry o Tron co wpadła w dziurę.
10) W ogóle odnoszę wrażenie, że reżyser tej części GW wziął pomysły które zarysował Abrams i stwierdził: "Meh! Jeb*ć to wszystko!" i wyrzucił scenariusz do kosza.
11) Rey nie wzbudza we mnie żadnych emocji. Jest bo jest.
12) W końcu można powiedzieć o Po -> ten gość jest spoko!
13) Mimo wszystko scena spotkania Luke'a i Lei budzi ciepłe uczucia.
14) Kylo był zagrany super do momentu śmierci Snoke'a. I tutaj był potencjał - a potem powrót do emo Kylo.
15) O DJ'u nawet nie chce mi się pisać. Na max'a zbędny.
16) Krótkie omówienie tak? ;) hue hue hue - trolling.
17) Mimo, że Porgi są zbędne to i tak są fajne :) podobnie jak te strażniczki świątyni.
Chyba wsio :)
2 to byłoby genialne 💙 Świetne zakończenie dla tej postaci w ciul dużo emocji i takie no cóż "rozczarowanie"
niezły tytuł, dałem się nabrać :D
Manifestacja mocy ?
Wyrosłem na niemalże równoczesnej fascynacji klasyczną sagą i prequelami (jestem z 93). Być może dlatego, że nie byłem "obciążony" poczuciem pokoleniowego przywiązania do klasycznej sagi (uwielbiam ją), nie miałem problemu z przyjęciem prequeli, bo cieszyłem się na kontynuowanie historii, kiedy ja dorastałem i na własnej skórze czułem, jak włączone mnie i moje pokolenie w historię moich rodziców. Być może dlatego na wiadomość o disneyowskiej inwestycji odebrałem z dystansem. Dziś to cofam - cieszę się na nadawanie sadze nowego życia, kontynuowania historii i ożywanie bohaterów na nowo (nawet jeśli pojawiają się głupie luki, jak pochodzenie i dojście do potęgi the First Order). Ale dlatego też oczekiwałem świeżości i nowości, a FA zaserwowało mi kalkę znanych scen z lat 80. Trochę m to przeszkadzało. W tym miejscu dzięki za bardzo interesującą uwagę o marvelizacji. Zainteresowało mnie to szczególnie, ponieważ nie jestem i nigdy nie byłem fanem Marvela, nie oglądałem prawie żadnego filmu z tej konwencji i czuję wewnętrzny opór i alergię właśnie na tę konwencję. Nie odebrałem TLJ w taki "marvelowy" sposób o jakim mówisz, a przynajmniej nie nazwałbym tego tak, bo nie znam tych filmów. Ale zgodzę się, że były właśnie takie naiwne momenty, które ja określiłbym jako hollywoodzkie/blockbusterowe/michelowobayowe i brakowało trochę oldschoolu. Zgoda. Twój komentarz też rzuca mi nieco nowe światło na Finna. Zgadzam się ze słowami odnośnie Poe. Ok, tyle na razie, oglądam dalej :)
"Krótkie omówienie"
krótkie jak sam film
Młody chłopak, gimnazjalista
Ironia to była.
Dzięki kapitanie oczywiste.
polecam krótki film o prawdzie i fałszu :D
Czekałam na ten materiał... pamiętam - kiedy jeszcze na długo przed moim własnym seansem wypuściłeś bezspilerową recenzję nowego SW, pomyślałam sobie "Oho, Ichabod znów trolluje w tytule". Nie obejrzałam tamtej recenzji, bo przed seansem chciałam być na świeżo. Ale byłam przekonana, że żartujesz. A potem w połowie oglądania The Last Jedi uświadomiłam sobie, że wcale nie. Pomimo ekstatycznych recenzji niemal zewsząd, kompletnie nie mogłam wczuć się w tę część. W większości mnie po prostu wynudziła i irytowała. Nie zgadzam się, że Przebudzenie nie ma zapadających w pamięć scen; pierwsza scena z Kylo Renem, a potem zdjęcie przez niego maski, kiedy okazuje się tylko aspirującym chłopaczkiem, cały pobyt Rey na Jakku, moment kiedy Rey uświadamia sobie, że potrafi się oprzeć mocy Kylo, śmierć Hana Solo. Mam wrażenie, że lepiej zapamiętałam seans Przebudzenia Mocy sprzed dwóch lat niż Ostatniego Jedi sprzed tygodnia;p
Mi podobną rzecz zrobił brat.
Wychodzę do kina i zagaduje do mnie, że wg. niego tak średnio mu się podobał, było wiele rzeczy, które się nie kleiły etc., trochę się go popytałem, ale pomyślałem "młody jest, pewnie trochę chce 'ponaśladować' starszych w narzekaniu i może trochę nie zrozumiał", a tu zaskoczenie i rzeczywiście miał racje :/
Byłem zadowolony po seansie, ale musiałem sobie wszystko uformować wszystko w głowie, żeby wyrobić opinię na temat tego filmu. Po kilkunastu godzinach rozważań przyjąłem, że miał ogromny potencjał w głównym wątku (dokładnie tak jak to przedstawiłeś), ale potem się zepsuł. Potem poszedłem na drugi seans i... znowu dobrze się bawiłem, ale równocześnie znowu się rozczarowałem. Mogę w sumie powiedzieć, że film mnie tak samo zachwycił, jak i rozczarował, ale jedno każdy musi mu oddać - jest tak (powiedzmy) "kontrowersyjny", że po drugim obejrzeniu dalej moja opinia była podobna, ale byłem bardzo zaintrygowany i w sumie do teraz mogę o nim czytać/myśleć. To jest ogromna zaleta. Nawet mimo tego, że nie mam żadnych oczekiwań na IX epizod, bo nie ma żadnej stawki, to będąc tego świadomym jestem w stanie ciągle kminić na ten temat. Zgadzam się z Tobą w większości, ale ciągle mogę powiedzieć, że się dobrze bawiłem i podobało mi się. Niesamowite i niespotykane.
nie uważacie,że scena jak kylo wyciąga dłoń do rey i proponuje jej stworzenie własnego widma galaktyki jest podjebana z zemsty sith'ów- gdzie anakin na mustafar rozmawia z padme?
Swylo Rena prosz zostawić, bo dzięki niemu mamy najlepsze memy z uniwersum SW od dawna.
Osobiście dobrze bawiłem się na ostatnich filmach z Sagi. Solo zaskoczył soundtrackiem, Last Jedi szybką akcją i ciekawymi wydarzeniami, TFA samym faktem ,O BOI GWIEZDNE WOJNY WRACAJĄ". Najlepiej jednak bawiłem się na Huncfocie Jeden. Zmasakrowany nostalgią i ukochanym klimatem, ale jednocześnie zaskoczony dość ciekawymi i oryginalnymi postaciami. A po Scarif... wyszedłem z kina marząc o odległej galaktyce jak za dzieciaka.
Wypowiesz się na temat zwiastunu nadchodzącej ekranizacja dziadka do orzechów Disneya or oczekiwaniach co do filmu ?
miały być 3 godziny beboku >:U
Co to za nuta 34:47
Przebudzenie mocy obejrzałem tylko raz, ale pamiętam kilka "momentów": postapo z Rey w niszczycielu na pustyni, zatrzymany przez Kylo strzał, walkę Finna ze szturmowcem, przemówienie rudego... W ostatnim Jedi drażnił mnie humor (Luke niczym ziomek z Top Secret otrzepujący pyłki, rozmowa Huksa z Poe) i ta karykaturalna wręcz bierność sił FO w czasie bitew.
Projekcje stosował wcześniej Snoke.
47:55 bunt wybuchłyby tak czy siak. Moment ewakuacji stwarzał ryzyko ataku na kapsuły( co stało się w filmie) Poe tak czy siak wolałby(moim zdaniem poczekać na akcje Finna i bezpiecznie uciec całą załogą.
Tylko proszę, nie komentujcie przed obejrzeniem całości! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Felicity Jones i Natalie Portman nie są wysokie - mają tylko koło 160cm. Daisy Ridley jest średniego wzrostu (170cm), ale rozumiem przesłanie - zwłaszcza Padme i Rey są bardzo do siebie podobne z wyglądu, Rose zdecydowanie odstaje.
Krotko i tresciwie
Holdo nie wyjawiła planu, ponieważ ten mógłby wycieknąć do FO (jak się jednak dzieje, bo Poe jest Poe) przez dezerterów, albo doszłoby do buntu szybciej. Trudno też się podnosi morale mówiąc na samym początku swojego dowodzenia "elo plan jest taki, że uciekamy do tamtej bazy transporterami bez żadnego uzbrojenia lol".
Dobra, pytanie z tych z gatunku #zdupy:Skąd ten pluszak Hux?
Od fanki :)
Co sądzisz o retrospekcjach w tlj? Według mnie wyszły trochę kiczowato.
Wg mnie przeładowanie tymi żartami wynika z tego, że w częściach 1-3 nie było takiej postaci jaką w częściach starej trylogii był Han Solo. Takiej postaci która nie jest głupia, ale jest dosyć mocno komiczna. Tutaj chcą się zabezpieczyć na wszelki wypadek żeby cała ta fabuła nie była tak drętwa jak w 1-3
Ten film był tak długi, że zapomniałam co mądrego chciałam napisać na początku, więc powiem, że pomysł z ucieczką Rey i Kaylo w stronę zachodzącego słońca jest super, ale jeszcze jakby wzięli Poe i Finna i zostawili Rose to byłoby idealnie.
Czkam na rozwinięcie się postaci huxa..irytuje mnie i śmieszy..chce żeby w ep. 9się ogarnął żeby przestał być marionetki i popychadlem..W przebudzeniu mocy jeszcze mi się podobał w miarę..po jego przemówieniu do Wojska ☺a w tej części no nie..Ale na koniec filmu jak razem z Nowym szefem (kylo)wpadł do pustej bazy ruchu oporu ta jego ostatnia mina i postawą daje mi do myslenia😉zamiast przywracać do życia snoka..rozwinmy konflikt wewnętrzny w First order..kylo nikogo nie ma nad sobą rządzi sam ..i jak będzie się odnajdywal w tej roli..to jest coś innego ciekawego☺snoke był fajny ale się skończył ..
Anna Glesner przypominam wszystkim ze Hux był gotowy nieprzytomnego Kylo po prostu zabić, mam nadzieję że dostanie to czego oczekuje w IX
No tak zgadzam się chciał zabić bo to nie toleruje..ja ogólnie lubię postać kylo więc mam nadzieję że tak po prostu to nie usmierca wierzę w jego nawrócenie w jakimś stopniu. .jak to luke mowil do lei ze nigdy nikt nie odchodzi na zawsze😆😆😆😆
W 7 był niezły (ta przemowa!!) w 8 to był kurwa Grima Gadzi język a nie Hux z wyjątkiem tej sceny gdy chciał kropnąć Kylo
Ichabod co sądzisz o Zemście Sithów ?
i Luke nie umarł lecz złączył się z mocą jak Yoda i obi ;)
Ale oni również umarli. Połączyli się z mocą, jasne, ale fizycznie nie żyją bo to co widzimy to tylko Force ghosts.
chyba obejrzę Star Wars jeszcze raz, czasowo wyjdzie podobnie :/
Mi się tam podobał.
XD
Najbardziej podobało mi się że nie był kalką żadnego z filmów SW
Wydaje mi się, że w pewnych momentach oceny wpadłeś w pułapkę spekulacji, które w jakiś sposób zakorzeniły się i sprawiły, że wydają się lepszym pomysłem. Np. przejście Ray na ciemną stronę lub cała intryga ze Snoke. Potem mówisz, że fajnie by było nie kopiować pewnych elementów ,ale fajnie by było jakby powtórzyli walkę obi wan - vader z 4 części.
Ja interpretuje śmierć Luka jako ostateczną fazę zjednoczenia się z mocą. Zaczęło się od Qui Gona, który był tylko głosem i dało się z nim nawiązać kontakt medytując, potem były te duchy a na końcu Yoda i Luke przyjęli postać niemal fizyczną gdzie materializowali rzeczy i kontrolowali pogodę. W takim scenariuszu nie ma już znaczenia czy żyją bo mogą być gdziekolwiek w takiej samej postaci a nawet lepszej bo Luke przeszedł lifting na walkę z Kylo ;)
Gratuluję dobrego filmu... ;) Tak szkoda mi się teraz zrobiło tego, o czym mówiłeś na końcu. Cholera! Ale kto wie, może coś cudownego Abrams zrobi i to uratuje... :\
@Ichabod skąd ten fajny t-shirt?
Mamy motyw mapy w TFA. Teraz wychodzi na to, że Luke nie chciał, żeby go znaleziono. Odizolował się. Kto więc zrobił mapę, po co ta cała szopka z usypianiem R2-D2?
Może jakby ktoś potem grał w jakiegoś erpega, to mógłby zebrać kawałki mapy i zdobyć księgi Jedi oraz Szatę Luke'a +20 do punktów Mocy
Co do wcześniejszego ustanowienia "duchowej projekcji" Luke'a - widzieliśmy już coś takiego, kiedy Rey rozmawiała z Kylo na odległość. Ten film moim zdaniem naprawdę kompetentny jeżeli chodzi o suspens i granie na wcześniej ustalonych zasadach, jednak po pierwszym seansie ciężko to wszystko wychwycić przez nagromadzenie mnóstwa wątków.
Niestety film to pokazuje jak dwie zupełnie inne rzeczy (Luke pokazuje się jako postac, Kylo i Rey widzą siebie tylko w swoich umysłach, nie materializują się nigdzie) - więc możesz mieć rację, ale równie dobrze może być odwrotnie. Moim zdaniem to trochę za mało jasne jak na zrobienie odpowiedniego setupu.
To nie jest moim zdaniem tak, że materializują się tylko w swoich umysłach, czego dowodem jest to, że np. Kylo znajduje na swojej twarzy deszczówkę z planety, na której przebywała Rey, albo Luke widzi ich kiedy ze sobą rozmawiają (i wtedy w napadzie paniki (?) rozwala tę ich całą lepiankę). Myślę sobie, że ten film będzie jeszcze przez jakieś parę miesięcy odkrywany na nowo, kiedy uwaga masowej publiki przestanie tak bardzo koncentrować się wokół tych elementów, które nie grały.
Holdo miała powód by nie mówić o tajnym planie osobie nie będącej kolejną w łańcuszku dowodzenia, ale osobą całkowicie zdegradowaną jaki jest plan, gdyż jej plan dla powodzenia wymagał tego by źli się o tym planie nie dowiedzieli, a Poe natychmiast po poznaniu planu ujawnił go osobie spoza Ruchu Oporu.
W opisie postaci zabrakło BB-8, który wyrasta powoli na najpotężniejszą istotę w uniwersum;d nie zdziwię się jak w ostatniej części będzie wywijał mieczem
W sumie, był taki payoff z hologramami Jedi (kiedy Kylo się pojawia obok Rey i stwierdza, że takie połączenie wymaga ogromnej siły i może zabić). Więc jest to podane tak, żeby się widz nawet nie zorientował, że takie duchowanie jest możliwe również w przypadku Luke'a.
W podcascie Myszmasz zwrócili na to uwagę.
Holdo dobrze zrobiła, że nie powiedziała Poe o planie , ponieważ temu gościowi zdażyło się:
a) doprowadzic do wycieku i wyrżnięcia kolejnych setek żolnierzy
b) buntu na statku bo przecież jak można kurwa ewakuować statek
c) własnej degradacji
d) rozjebania floty bombowców bo po co słuchać rozkazów
Takiemu komuś sie nie ufa w takich sprawach. Zresztą jak się dowiedział razem z Finnem i Rose to już był przeciek i tamten przemytnik wygadał się FO.
Pomimo iż film mnie się bardzo podobał, i rzeczywiście było w niektórych momentach za dużo komedii, to jednak scena spotkania Leii i Lucka była świetna. Genialnie pokazywała relację między rodzeństwem i ulgę u samej Leii.
Co do "hologramu" Luka jest to już wcześniej przedstawione w momencie gdy Rey i Kylo dotykają się rękami na odległość lub gdy pojawia się Yoda i stuka Luka (czuje że rymuje) w łeb. Tylko nie rozumiem, czemu w niektórych momentach taki "hologram z mocy" może oddziaływać fizycznie na rzeczywistość, a czasami nie (jak w momencie gdy Kylo powinien przeciąć Luka w pół). Dodam jeszcze , że Snoke mi przypomina króla goblinów z Hobbita i w sumie spoko. Taki zły koleś, który chce wszystkich pozabijać (zauważmy, że nie zależy mu na przeciągnięciu Rey na swoją stronę jak Imperator Luka) lub żeby go wszyscy wielbili i właśnie tak jak mówi Ichabod jest showmanem w cekinach. W tym momencie, pzez takie ukazanie tej postaci nie potrzebuje poznawania jej przeszłości i myślę, że w tym wypadku tworcy dbrze z tego wybrnęli. Najbardziej mnie boli, że Rey nie dołączyła do Kylo i nie utworzyli trzeciej strony konfliktu, przeciwko Huxowi z First Order i Rebeliantom.
Ok, wiem, że Yoda już nie żyje i połączył się z mocą, ale myślę że taki był zamysł twórców, że może to być działanie tej samej zasady: jesteś potężny, możesz sterować swoją postacią astralną. Widzimy, więc jaką potęgą jest na sam koniec Luke, ta scenka gdy lewituje sobie, skojarzyła mi się z Budhą, Luke osiągną w końcu Nirvanę :D No i Kylo i Rey, którzy nie muszą się zbytnio wysilać żeby coś takiego osiągnąć, pokazuję, że oni to już w ogóle są badassami mocy. Ja to kupuje, tylko tak jak pisałem wcześniej, czemu oni nie połączyli sił?! Czemu status quo w Gwiezdnych Wojnach musi być zawsze koniec końców takie, że mamy wyraźne dobro i zło?
Bunt Damerona był jak najbardziej uzasadniony. Bez sensu było zachowanie Holdo. A jej motywacja była niby taka, że uciekając bez końca chciała tym wszystkim biednym rebeliantom podtrzymać nadzieję. Coś tam przecież mówiła o słońcu na horyzoncie itp. To wszystko było oczywiście totalnie bez sensu biorąc pod uwagę jej plan.
Zobacz na filmwebie kogo grał Adam Driver w 7 i 8 epizodzie a kogo będzie grał w 9,co o tym myślisz ?
Bardzo podoba mi sie twój pomysł na rozwiązanie wątku Kaylo i Rey, mialam nadzieję na coś takiego podczas seansu i trochę się zawiodłam :/
Okropne były też zwolnienia tempa w tym 'poscigu', nie moglam sie wtedy doczekac konca sceny/wątku/filmu...
Mimo to The Last Jedi całkiem mi się podobał, chociaż raczej nie bede chciala wracać do tego filmu, na pewno nie w domowych warunkach.
Wait 48:08 czy ty słuchasz co mówią bohaterowie tego filmu "utajniam ten plan przed wszystkimi", "przecież to samobójstwo" po prostu Poe tylkochciał zrealizować plan finna, a plan holdo uważał za samobójstwo.
Wait 48:44 A to nie było tak że on myślał że przez ten nadajnik ich first order wykrywa?
49:22 A ten którego w końcu wzięli to nie był ten haker tylko że później dostał więcej kasy od first order
50:25 Przecież plan był utajniony
54:03 te momenty wg mnie miały tylko kierować finna na dobrą ścieżkę, szkoda że nie umarła pod koniec to byłaby wspaniała nagroda
58:38 Szczerze równie dobrze mogłaby się tak Leia poświęcić i jej wątek zostałby zamknięty w epicki sposób.
59:30 ja mam wrażenie że ten plan wymyśliła Leia po wybudzeniu się z śpiączki
1:01:59 On był genialny i ta końcówka💙
1:06:38 Rei nie potrzebowała zwykłego treningu, ona musiała uwierzyć w swoje możliwości.
1:07:40 E tam to był dobry koniec bo on nie chciał być jedi. On chciał umrzeć. Nic więcej. Nie chciał sławy
1:12:30 Zgadłem że to tylko projekcja tylko myślałem że on się już zabił XD.
1:16:32 Zaraz zaraz ale kylo jak zabił snoke to przeminęły jego rozdarcie a Darth Vader miał do końca wątpliwości.
1:35:50 Robienie czegoś na wzór zakonuJedi przez Sithów nigdy nie kończą się dobrze..
1:42:28 Ten motyw miałby sens większy gdyby okazało się że to kylo z wyrzutami sumienie próbuję uratować matkę
Łukasz - tekst o uczesaniu Lei akurat nie był ironiczny - wspominasz o nim co najmniej dwukrotnie, to nie najlepszy przykład, że każdy dramatyczny moment rozwalają gagi. Polecam zwrócenie uwagi na ten fragment przy kolejnej okazji. Pierwsze słowa Hana w TFA skierowane do Lei dotyczą właśnie fryzury, co zapewne pamiętasz, do tego też nawiązuje ten fragment. Ale odebranie tego jako żart to ostatnia rzecz jaka w tym momencie przychodzi do głowy. Bohaterom bynajmniej nie jest do śmiechu, bo okoliczności są dosyć nieciekawe. Że rozmowę, nawet w tak trudnych okolicznościach zaczyna się od jakiegoś banału dotyczącego wyglądu to nic niezwykłego i akurat tu wypada dość naturalnie, jest też niezłym wstępem do dalszej części tej krótkiej rozmowy, która dotyczy ich przeszłości i w końcu samego Bena. Taki drobiazg. Film nie jest idealny, ale przy drugiem seansie oglądało się go dużo lepiej, wiele błędów wskazywanych w internecie nie kłuje tak bardzo. Polecam.
Informacje o Snoke znajdują się w albumach/książkach dotyczących Last Jedi. Na ich podstawie można najprawdopodobniej powiedzieć, że jest(był) pierwszym Jedi, jego podobizna ukazana jest w symbolu, który znajdował się na szczycie pierwszej świątyni Jedi gdzie Rey i Luke oddawali się medytacji. Nazwa najwyższego porządku wywodzi się od tego jak tyułowano Snoke'a - Prime Jedi, the first of the Order.
i.redd.it/fhvjqzj04k201.jpg
Ziom, nie chce mi się nawet polemizować, bo większość tych tez jest mocno wyssana z palca - ale oczywiście masz do nich prawo i kto wie, może koniec końców będziesz mieć rację :) Ale fajnie jakbyś jednak nie wymyślał sobie argumentów pod tezę tak bezczelnie - przykładowo, oczywiście, że inni bohaterowie widzą Luke'a, przecież się zastanawiają przez jakiś czas czy mu pomóc czy się ewakuować ;D Ba, nawet C3PO go zauważa!
I wtf z tym balansem mocy, to naprawdę nie ma polegać na tym ilu kto ma kumpli w drużynie.
Powiem tak nie chciałoby mi się marnować mojego i Twojego czasu na teorie wyssane z palca. Co do teorii o tym kim jest Snoke to jest ona oparta o filmy youtuberów zagranicznych jak i kilku polskich, którzy analizowali The Last Jedi + link do zdj zaczerpnąłem od nich. Też opisując Ci moją teorię opierałem się o wywiad z aktorem grającym Snoke'a który w wywiadzie przed premierą powiedział że w VIII części pojawi się odpowiedź na pytanie kim jest Snoke. Po drugie teoria o tym że Kylo ma przywrócić równowagę jest oparta o fabułe VIII części w której była mowa o równowadze i samo pojęcie równowaga mówi samo za siebie i nie miałem na myśli "kto ilu kumpli ma w drużynie" tylko chodziło mi o to że jeżeli Sithowie zostali unicestwieni a Luke otworzył akademie Jedi to nie jest równowaga ponieważ żeby była równowaga musiałaby być akademia także po ciemnej stronie mocy. Co do teorii związaną z Leią pisząc ją miałem w głowie to że aktorka grająca ja nie żyje oraz że to byłoby moim zdaniem dobre wyjaśnienie w IX częśći. Na koniec chciałem powiedzieć ze napisałem te "teorie wyssane z palca" po to żeby usłyszeć lub przeczytać Twoje zdanie na ich temat ponieważ subskrybuje cię praktycznie od początku Twojego kanału i myślałem że przynajmniej się do którejś
odniesiesz lub coś napiszesz lecz nie sądziłem że zostane w pewnym sensie przez Ciebie w odpowiedzi zaatakowany jakbym napisał największą głupotę w co wątpie bo niektórzy kręcili teorie o tym że Snoke to Mace Windu a to dopiero jest głupota. Moim zdaniem mają one sens i mogą rzeczywiście się sprawdzić ( może nie ta związana z Leią) ponieważ nie tylko ja o nich napisałem tylko wiele osób na polskim jak i zagranicznym YT nakręciło nawet o nich filmik. Pozdrawiam
Wstawiłeś to akurat wtedy gdy byłam w kinie i właśnie wchodziłam z moją klasą na seans XDDDD
Wow recenzja krótsza niż film!!! Ichabod o co chodzi?
Finn zajęty? Finn jest więcej niż przyjacielem dla Poe i Rey? Mogłam nie zauważyć sugestii... wyjaśni mi ktoś o co chodzi? Skąd takie pomysły?