St Anger jest zajebisty. Pamiętam dzień jak wyszedł, szałmacicy był oszałamiający, teledysk St Anger robił furorę, album wchodził jak w masełko. Tylko jacyś tru-metale coś płakali że to jakaś masakra. Ja kupiłem to od razu, bo zawsze to podobało mi się w Mecie: każdy album inny. Chce se włączyć trash, zapodaję Killem, chce soczystego hard rocka zapotdaje Czarny, chce blues rocka zapodaje Loada, chce symfoni…zapodaję S&M, che wrażEnid ze zespół gra surowo jak w garażu na próbie…odpalam ST Anger. Wkurw czuć tam we wszystkim, od gitar po wokal po brzmienie. Jak jeszcze zobaczyłem dokument Some kind of monster to bardziej zrozumiałem ten album. Baz żywo te numery to istne żylety. A tym co się ten album nie podoba, cóż…musicie do niego dorosnąć. Ja mam 40 lat 😎
Ja tam może niezbyt lubię cały album, ale są na nim bardzo spoko brzmiące kawałki. Na tyle dobrze brzmiące, że gdyby wydał je inny, zupełnie nieznany zespół to zdobyłby spore grono fanów. W sumie cała sytuacja z tą płytą jest dość ironiczna, bo Metallica na tamtym etapie kariery była już zespołem z ogromną rozpoznawalnością. Była swego rodzaju metalowym popem, przy czym nie mam tu na myśli konstrukcji utworów ale sam poziom jej popularności na całym świecie. Od dawna zarzucano jej, że się sprzedała i leci czysto pod komercję. St. Anger jest swego rodzaju odpowiedzią na tą popularność i zarzuty, bo to zwyczajnie trudny w odbiorze album. Już samo brzmienie werbla odrzuci sporo osób na starcie. Do tego cała jakość produkcji odbiega od poprzednich płyt, ale taki był ewidentnie zamiar. Chcieli bardziej brudnego, garażowego, niechlujnego, głośnego i mniej przetworzonego brzmienia. Czuć, że cała płyta jest oparta na idei "jak ci się podoba to super, a jak nie to tam są drzwi". I właśnie stąd ta ironia, bo ludzie nadal zarzucają im, że się sprzedali jednocześnie psiocząc na St. Anger, bo nie brzmi tak czysto, przejrzyście i dobrze jak reszta ich albumów. Samej płyty można nie lubić, bo gusta są różne, ale samą ideę jej przyświecającą należy chociaż uszanować, bo wiele innych zespół i artystów zwyczajnie nie miałoby jaj by wydać taki album na takim etapie kariery.
Nieironicznie dobrze słucha mi się tego albumu. Lubię go sobie włączyć, zwłaszcza w cięższych chwilach i wylać całą swoją złość - on jest jej pełny. A ulubionym momentem jest tekst z "My World" - "Not only do I not know the answer - I DON'T EVEN KNOW WHAT THE QUESTION IS!"
St. Anger to jest dobra płyta to źle nagrana. Chula po jutubie wersja zremasterowana przez fana i te kwałki są naprawdę niezłe. Poza tym, jak się obejrzy Some Kind of monster to znacznie łatwiej zrozumieć i docenić ten album, bo on się rodził w wielkich bólach ;)
Milionerzy mający ból dupy. Ciężko mi w to uwierzyć. Zespól opuściły osoby które stworzyły w tamtym czasie kamienie milowe w ich dyskografii. Gdy ich zabrakło to prawda wyszła na jaw źe ten band jest scamem - zżynają riffy od mało znanych kapel. Meta - scam - lika xD
St. Anger nienawidziłem, a teraz lubię, zwłaszcza w odniesieniu do kolejnych albumów które są szablonowe. Lubię Metę. Nie krytykuję za komercję. Po prostu słucham. Raz, dwa razy do roku.
Ktokolwiek uważa, że Angerka jest najgorszą płytą w historii ma nierówno pod sufitem albo słyszał dosłownie 10 płyt metalowych w swoim życiu xD Jest surowa do bólu, to prawda, ale jeśli chodzi o kompozycje to jest solidnie. Metallica zawsze robiła to, co chciała, i tak też jest w przypadku tej płyty. Zawsze można słuchać Slayera, który nagrał ponad 10 takich samych płyt
Moim zdaniem to najbardziej szczery, przepełniony emocjami i cierpieniem album mety. Mam wrażenie że to taka ich autoterapia, ta płyta miała wyciągnąć ich z gówna, w którym siedzieli i o tym gównie chyba ta płyta jest. To że brzmienie jest inne raczej mi nie przeszkadza, rzeczywiście do wybitnych nie należy, ale to wpisuje się w charakter albumu. Myślę, że tutaj na piedestale stoi szczerość, a konstrukcja zwyczajnie z tej szczerości wynika. Albumu najczęściej słucham w trudniejszych chwilach i działa w takich momentach rewelacyjnie. Generalnie polecam posłuchać (zwłaszcza tym, którzy zdążyli ocenić, a posłuchać przyjemności nie mieli, no i tym, którym smutno i źle,ale generalnie wszystkim).
Miałem 18 lat kiedy poszedłem do kina na "Some kind of monster" i zakochałem się w "St. Anger". Pojechałem na Woodstock do Żar, gdzie chodziłem w bluzie z okładką tej płyty na klacie i jakiś stary i pijany metalowiec na mnie nawrzeszczał, że jestem młody i gówno się znam na muzyce, a ta płyta to złom :O Dzisiaj trochę inaczej na nią patrzę, kawałki są za długie, brzmi mocno garażowo i łopatologicznie, ale nadal mam sentyment i bardzo ją lubię \m/
Ja od zawsze lubiłem St. Anger, jedno z najciekawszych wydawnictw Mety, a już na pewno najciekawsze dla mnie w XXI wieku. Płyta dostała, bo panowie mieli czelność spróbować ruszyć ze swym stylem gdzieś dalej, no a fani oczywiście by chcieli, żeby nagrywali to samo przez 50 lat xD
Mi się St. Anger bardzo dobrze kojarzy. To początek mej drogi jako słuchacza, to pierwszy album Metalliki jaki słuchałem i pierwsze klipy jakie oglądałem. Może dlatego tak tolerancyjnie się do tej płyty odnoszę. Bardzo lubię "Unnamed Feeling" nie jest to utwór thrashowy, szybki, ale ma świetny ciężar i melodykę i ten garażowy brud, który słychać zwłaszcza w brzmieniu perkusji. Zawsze będzie to dla mnie ważna płyta.
Dla mnie każda płyta Metalliki jest czymś unikalnym i nie potrafię ich nawet porównywać. Dziś mam ochotę na Kill'em All, jutro może wjedzie Justice. Na St. Anger Metallica osiągnęła coś, co Nirvana zrobiła na In Utero. Dojrzały zespół nagrał płytę wręcz garażową (tak, uwielbiam ten brudny werbel). IMHO, aby w pełni odebrać tę płytę, należy obejrzeć dokument "Some kind of monster". Utwory wypluwają całą tą złą energię, która towarzyszyła nagraniom (tu nie trafia do mnie asekuracja Larsa, że "to tylko tytuł jednego z kawałków"). Co do tekstów - Kirk przyniósł "my lifestyle determines my deathstyle". To chyba mówi samo za siebie, czy demokracja tu zadziałała ;) Teksty kawałka tytułowego, Frantic czy Shoot me again to dla mnie perełki. No i herezja na koniec: mam wrażenie, że SA rozumieją tylko "trufani" Metalliki; niekoniecznie ci, którzy uznają tylko Kill'em All ;)
Co wy pierdolicie? St Anger to czysto thrashmetalowy album, dla mnie spokojnie w pierwszej 3 najlepszych płyt tego zespołu... Nie kumacie, że metal a szczególnie thrash metal to odłam, który lubisz albo nie, charakteryzuje się szczególnie dynamiczna, agresywna perkusja i surowym brzmieniem,tym albumem udowodnili, że są elastyczni i potrafią zrobić coś nowego...
I te riffy , dirty window , fratic , , jest bardzo Ciężkie brzmienie 🤘🏻nie będą grać całe życie ,, black album , tylko tacy ludzie oceniają metę bo pierwszy raz usłyszeli Metallice na Tym albumie , ja jestem fanem od 35 lat i tak nie twierdzę że st anger jest zły 👿, tak nazwa ale album jest w cipe 💪🏻🤘🏻🤘🏻🤘🏻
A ja tam lubię tą płytę. Jest trochę za długa, motywy są przeciągane, podobnie jak na wszystkich kolejnych płytach Metalliki. Lubię St.Anger bo jest inny, tak samo jak Diabolus in Musica. Miło było usłyszeć na żywo numer tytułowy w Warszawie kilka lat temu.
Nie przesadzajmy. Na tle ścierwa pt. Lulu, St. Anger brzmi rewelacyjnie. Brak solówek daje się we znaki, tym bardziej że były co słychać na filmie Some Kind of Monster. Album jest, rzeklbym, nieco dziwny, ale ma też kilka fajnych kawałków
Na "LULU" Metallica brzmi ZA-JE-BI-ŚCIE!! Te piosenki są tylko takie o.... ale to przecież nie piosenki Metallicy, Metallica na tej płycie jest tylko orkiestrą.
@@dziaboldNo ale o to chodzi. Zawsze się znajdzie coś co jest gorsze więc wypadać lepiej na tle gorszego to żadna sztuka. Porównaj St Anger na tle innych wydanych w tym czasie płyt z gatunku, np Slayer - God Hates Us All albo Kreator - Violent Revolution.
@@mlody969 mówimy o dokonaniach Mety w tamtym czasie a nie o innych kapelach. To jest rozmowa typu klepać kotka za pomocą młotka. St. Anger jest jakie jest ale najgorszym albumem bym tego nie nazwał. Za to Lulu już tak, bo nie przetezymalem nawet minuty przy pierwszym kawałku
Dla mnie jest to bardzo dobry album, całkowicie inny niż pozostała twórczość tego zespołu i za to najbardziej lubię St. Anger. Tym bardziej, że zacząłem go słuchać w trudnych chwilach gdzie niektóre kawałki dawały mi kopa do życia np. My World. :)
Ja lubię St. Anger, choć zdaje sobię sprawę z tego, iż ten album mógłby brzmieć o wiele lepiej, mimo to cenię sobie ten krażek za jego surowość i pewne braki, które nadaja mu charakter ulicznego zawadiaki😉 Dwa ostatnie albumy to to dopiero spadek formy i brak pomysłów.
Dla mnie Metallica osiągnęła swój szczyt Czarnym Albumem, a później było już tylko słabiej, choć pojawiały się niekiedy lepsze momenty. Momenty, ale już nie całe albumy. 3 moje ulubione albumy: 1. Black Album, 2. Master of Puppets, 3. ...And Justice for All! Cała reszta mogłaby w sumie nie istnieć, bo tylko tych 3 albumów, zwłaszcza dwóch pierwszych, słucham.
St Anger jest dla mnie lepszy niż wszystko po nim. Album nie jest idealny, jego werbel zawsze będzie bardziej znany niż jego krytycy razem wzięci (co za upadek dla nich), ALE to album wypływający z wielu emocji. Ostatni raz gdzie teksty Jamesa brzmiały autentycznie. Wszystko po tym albumie to papko-składaki na siłe usiłujące oddać szczerość pierwszych albumów.
Ponad 20 lat od wydania, a krytyka "St. Anger" dalej trwa... To jest dobry album, tylko trzeba do niego podejść ze zrozumieniem. Myślę, że każdy, kto ma w sobie trochę gniewu i wściekłości spowodowanych życiowymi doświadczeniami, poczuciem niesprawiedliwości, poczuciem bezsilności, czasami wręcz przegranej - takie zrozumienie ma. Wszystkim krytykującym "St. Anger" mówi "Get the f**k out of here, i just want to get the f**k away from me" 🤣🤣🤣🤘🏻🤘🏻🤘🏻
Zawsze jak spotykam fanów Metallici to wszyscy podają i puszczają Nothing Else Matters i Enter Sandman, a ja zastanawiam się ten zespół już istnieje tak długo i dlaczego wszyscy puszczają zawsze tylko te dwa utwory.
Mam 35 lat. Ciężkiej muzyki słucham od kiedy skończyłem 13 lat. Album st anger uwazam za Dobry a sam kawałek jest moim ulubionym kawałkiem, utożsamiam się z nim, to bardzo dobry pełen złości album. Tak ja jestem pełnym złości człowiekiem. I dobrze mi z tym👍🔥
Ja tam często do niej wracam. Kiedy czarny album i master of puppets już są wysłuchane do porzygu. Ta wydaje się czymś innym i świeżym. Dla mnie znacznie lepsza płyta niż loady i reolady oraz dwie ostatnie (nawet nie pamiętam ich nazw)
Z Metallicy nie lubię lat 90 po czarnym albumie. To jest w większości chłam. Natomiast ST. Anger czy Lulu są świetnymi albumami. Oczywiście ostatnie nagrania nie zbliżają się poziomem do lat 80 z których pierwsze 4 albumy są wybitne ale Metallica trzyma poziom.
St. Anger to jeden z moich fav tbh XDD Po przesłuchaniu go po raz pierwszy, wnioski były takie że nie przypominał mi nic innego i przez to jest dla mnie wyjątkowy. Praktycznie wszystkie albumy po Kill'Em All wg mnie mają "nudne momenty"- kawałki których ja nie daję rady słuchać, pomijam. St. Anger zwykle słucham od dechy do dechy. Może kocham ten album tak bardzo dlatego że od wczesnych lat nastoletnich mam problemy z agresją i to jest mój swego rodzaju wentyl bezpieczeństwa. Zawsze po odsłuchaniu go jest mi lepiej, dlatego zawsze będzie miał osobne miejsce w moim sercu.
St. Anger to zajebisty album, ma swój klimat. Fakt w jakich okolicznościach powstawała płyta tylko dodaje jej charakteru. Może nie jest to album, zawierający kawałki do grania na stadionach, ale do samochodu, na siłownię - miodzio :)
@@igorzielinski3533 owszem, Slayer złożył broń. Myślę, że Meta powinna dalej koncertować, ale nie powinni wydawać przeciętnych płyt jak dwa ostatnie krążki.
Po oczekiwaniu na tą płytę i wielkich nadziejach, moja po przesłuchaniu zakończyła swój żywot na ścianie. Po odejściu Jasona nie nagrali już nic dobrego.
Metallica to już nie zespół, to machina korporacyjno-marketingowa. Obecnie zjadają swój własny ogon. Jadą tylko na obrazie przeszłości, legendy największych dokonań. Muzyka jest wtórna, nudna, usilna, bez polotu. To jest firma. Koła na nowo nie wymyślą.
St Anger do dzisiaj mi nie wchodzi. Ten album jest bardziej płaski od mojej deski do prasowania. Lars zawsze był złotoustym Metalliki, ale nie ważne jak bardzo by malował trawę na zielono, ten album to po prostu trendfollower tamtych czasów. Nie można więc ściemiać, że grali w tamtym czasie dla siebie, raczej próbowali nie utonąć w newwavowym graniu, jaki w tamtym czasie miał rozkwit, a nie ma nic gorszego dla zespołu rockowego od bycia zapomnianym czy boomerskim. Po prostu przez te wszystkie lata grania na scenie byli świadkami zmian w muzyce, a kto się nie dostosuje, ten przepada. Teraz są legendą, można ich lubić lub nie, ale w na tamte czasy, to właśnie Load, Reload, St. Anger pozwoliły utrzymać się na powierzchni i zdobywać nowych fanów. Gdyby nie te wydawnictwa, pewnie graliby teraz na sylwestrze w TVP jako support dla Zenka.
Uważam, że St. Anger to dobry album, ze względu na pomysł, na jego ciężkość i snare drum, który czy ludzie chcą czy nie, bardziej zapada w pamięć niż całe kariery zespołów XD
Myślę tak samo. To inna płyta niż wszystkie które Metallica nagrała. Nigdzie nie znajdziesz takich kompozycji jak na St. Anger. Ostatni utwór na płycie jest moim ulubionym.
Super komentarz! Trzeba mieć otwarta głowę a nie tylko master od puppets i koniec. Ja np. uwielbiam numer Bleeding Me. To chyba mój ulubiony numer wogole Metallici.
Ta płyta ma zayebiste gitarowe riffy, werbel fajnie brzmi 9Nie ma tylko sprężyn), ale przez brak solówek piosenki wydają się monotonne i kolejne powtórzenia taktów szybko nudzą. StAnger to chyba jedyny kawałek, który w całości dobrze brzmi bez solówki.
😅 album st.anger nie był taki zły wg mnie. Nawet dalej- jest całkiem dobrym albumem 👍😜 Dużo gorszy był load i reload😂 zespół musi podejmować ryzyko i eksperymentować! Inaczej by wydali 100 albumów takich jak pierwszy album. Tylko.... komu to potrzebne?😜
ludzie oceniają ten album jedynie poprzez jego brzmienie, co jest zrozumiałe, bo większość ludzi nie rozłoży go na czynniki pierwsze, jak choćby jak rozpisane są riffy które są naprawdę tłuste i bardzo dobre z resztą sami obczajcie: ua-cam.com/video/SHGAKBPgUpU/v-deo.html&pp=ygUJc3QgYmFuZ2Vy Produkcja nieco inna wraz z brzmieniem, Frantic tutaj ma większego kopa i potężnie buja.
ST. Anger to typowy idnyk. Tak odmmiene brzmienie nie trafi do każdego, co nie oznacza dobrze/źle. Ci którzy potrzebują wylewu złości i grozy w brutalno-bezpośredni sposób mogą się tutaj odnaleźć. Jak sami twórcy podkreślają jest ciężka w odbiorze ale czy to ma oznaczać, że jest złą płytą?
Oryginalny dźwięk werbla, jak cwanie, do dzisiaj o nim się mówi. Ach ten Lars. Ogólnie mało świeżych, fajnych pomysłów, ale drugi riff z kawałka St. Anger otwiera piekło, pod koniec powtórzony z vocalem. Wg mnie najlepszy riff na płycie. Chociaz jeden. And I want my anger to be healthy And I want my anger just for me And I need my anger not to control Yeah and I want my anger to be me And I need to set my anger free And I need to set my anger free And I need to set my anger free And I need to set my anger free
Gdyby skrócić o połowę kawałki, zmienić brzmienie perkusji na "normalny" i dodać solówki to St. Anger byłby bardzo dobrym albumem bo same kompozycje nie są złe tylko te 3 wymienione rzeczy najbardziej rażą i generalnie sam nie uważam że to kiepska płyta tylko poprostu inna od wszystkich i aż sam się dziwię że chłopaki zgodzili się na takie brzmienie, pewnie chcieli znów poeksperymentować no ale akurat z tym nie mieli zbytnio nigdy do tego nosa.
St. Anger to dobra plyta. Gdy usłyszałem pierwsze kawałki z albumu czyli Frantic i tytułowy stwierdziłem, że zespół wraca do korzeni. Wreszcie po Loudach i Reloudach i tym mega komercyjnym Black Albumie zagrali wreszcie ostro, thrashowo , z ogniem czyli tak jak robili to na pierwszych płytach.
W 2003 byłem bardzo zadowolony, że Metallica wydała ciężki, metalowy album, bo wówczas po Load i Reload ludzie pozycjonowali Metallikę obok U2 i Pearl Jam a nie obok kapel metalowych, gdzie jest ich miejsce. Oczywiście gdyby tą płytę dopracować, byłaby dużo lepsza, ale to wszyscy wiedzą. Dziś wracam do St. Anger raz na jakiś czas, ale bardzo rzadko. Najbardziej lubię Shoot me again. Dla porównania Death Magnetic i Hardwired słuchałem dużo zaraz po premierze ale potem już nigdy do nich nie wracałem.
a dla mnie to jedyny album Metallici od lat którego mogę słuchać. od tak długiego czasu odcinają kupony a ten album może i jest wyrachowaną koncepcją, która ma przyciągnąć fanów newmetalu ale jest znacznie bliższy trashowi niż granie z orkiestrą w stylu country. pewnie że brzmi jak by go nagrali w garażu ale ja nie mam wątpliwość że tak miało być. jeśli to przypadek to bardzo spójny zrobiony z premedytacją. to tak jak by, po upowszechnieniu się kolorowej fotografii mówić że czarnobiałe zdjęcia są do dupy.
Świetne kompozycje. Szkoda, że na siłę wydłużane. Ne tyle przeszkadza brak solówek, czy brzmienie werbla, ale długość utworów. Skrócić każdy o połowę i St. Anger byłby jednym z moich ulubionych - szczególnie spośród tych nagranych po AJFA. Howgh!
Trudno mi ocenić czy to najgorszy album, bo w porównaniu z tym co Metallica nagrywa obecnie to ten album triumfuje. Ale szczerze to ten album nie jest dobry. Za dużo w nim eksperymentowania, brak ciekawych solówek i jeszcze ten werbel. Choć kilka kawałków mi się podoba: Frantic i tytułowy St.Anger.
Nie przeszkadza mi ów często cytowany brak solówek ani brzmienie werbla, ani miks czy produkcja tego albumu, ani też chęć eksperymentowania z czymś nowym. Płyta jest po prostu najnudniejsza w całej dyskografii (pomijając Lulu, które jest jednak kolaboracją z Lou Reedem) w sensie samych kompozycji i tekstów. Kompozycje w większości sprawiają wrażenie wymuszonych i skleconych niejako na siłę (może z wyjątkiem tytułowej St. Anger, Frantic, i The unnamed feeling). Teksty są dość prymitywne i schematyczne. Wolę już zdecydowanie pewną wtórność muzyczną Death Magnetic czy Hardwired, ale jednak obfitującą w ciekawe riffy, niż nudny i toporny łomot na St Anger. Traktuję ten album jako niezbędną terapię w tamtym trudnym dla muzyków zespołu czasie, a także konieczność udowodnienia sobie, że potrafimy mimo wszystko nagrać nowy materiał, natomiast same walory artystyczne płyty pozostawiają, jak dla mnie, wiele do życzenia.
Mam odnośnie tego albumu prostą zasadę- włączam tylko wtedy kiedy jestem wkurwiony i zawsze pomaga mi uporać sobie z emocjami. Nie lubisz tego albumu jeżeli nie jesteś wystarczająco wkurwiony.
Płyta jest trochę za długa, można mieć zastrzeżenia co do brzmienia, ale ładunek emocjonalny, temperament i odwaga w graniu stawiają ją wyżej niż kolejne płyty. Mało który album w ogóle w metalu jest tak wypełniony wściekłością i emocjami.
@@uki112Masz zatem 18-20 lat i jesteś krewkim bojownikiem metalu. Tak samo jak ludzie w tym wieku co mówią, że Nintendo jest dla dzieci, a prawdziwe gry to Fifa, Call of Duty i Wiedźmin.
"The unnamed feeling" rzadzi. Płyta jest za długa. Świetnie oddaje to w jakim miejscu był zespół i emocje temu towarzyszące. Na YT jest kilka fajnych przeróbek tego albumu
Lubię ten album. Nie jest najlepszy ale też nie najgorszy. Jest bardzo specyficzny. Nie przeszkadza mi brzmienie ani gatunek w kierunku którego poszła Meta. Czasem trzeba zrobić coś innego. Na St. Anger jest wiele dobrych piosenek np. Frantic, The Unnamed Feeling, Sweet Amber itd., a są też gorsze a wręcz słabe. Ale na ogół uważam ten album za niedoceniony, specyficzny eksperyment, którego ludzie nie zrozumieli dlatego że muzycy obrali inny kierunek i poszli nieco za trendem. Na pewno ten album nie zasługuje na tyle hejtu.
Ta płyta rózni się trochę od reszty ale jakby wszystkie albumy były takie same to by znowu było że stali się szablonowi i idą na łatwiznę. Tak źle tak nie dobrze. Jest na tej płycie na pewno kilka perełek min. Frantic
Jestem starej daty fanem metalu i wszystkie albumy Metalliki, nawet do czarnego albumu, który był bardzo popowy uważam za świetne. Późniejsze "Load" i "Reload", to już jakieś country. Dało się tego jeszcze posłuchać. Później...Nie ma co komentować. Powinni sobie odpuścić. Odcinają kupony od swojego starego sukcesu.
No ale ludzie z nimi związani muszą zarabiać i tak to się kręci. Figurki, whiskey, guitar hero i co tam jeszcze. No z Lulu, to już w ogóle odwalili numer.
@@1figofago1 Oni już od dawna nie tworzą nic wartościowego. Stali się totalną komercją. Odcinają kupony od swojej świetnej twórczości, gdy byli młodzi.
St Anger to najlepszy album, ciekawe, mocne ale proste riffy, surowe brzmienie przypominające grunge, werbel hm, no super nie brzmi ale dziwi mnie fakt, że ludziom tak bardzo przeszkadza to a później idą do Slipknota gdzie nakurczają w metalowy beczki łącząc to z werblem XD Solówki, wiekszość solówek Kirka to wham wham który jest na jedno kopyto. W St Anger są emocje, agresja, ciężkość oraz klimat którego nie ma ogólnie nie ma w metalu. Takie utwory jak Sweet Amber z genialnym riffem prawie pod koniec, Frantic z genialnym motywem głównym, St Anger z fajnymi przejściami, Some Kind Of Monster zabija riffami, Shoot Me Again, Dirty WIndow oraz Invisible Kid też złoto. Jedyny minus to to, że niektóre utwory są zbyt długie i krótsze były by lepsze. Poza tym, jak można twierdzić, że St Anger jest najgorszy? Nie wypowiem się o ostatnich 2 krążkach jednakże And Justice for All to jest żart, brak basu bo komuś odjebało, gitary brzmią jakby wtyczki do programu muzycznego, sztuczne, małe, utwory są tak rozwleczone, nudne i przekombinowane. Dziękuję za uwagę
W the frayed ends of sanity jest więcej dobrych riffów niż na całym at.anger xD i nie porownuj perkusji slipknota do Metalliki bo już ładnych parę lat temu sp. Joey Jordison pokazał chłopakom z Mety jak wygląda gra na perkusji z prawdziwego zdarzenia na spółkę z Davem Lombardo.
St. Anger byla calkie spoko plyta Mialem wrazenie ze ida w nowym swiezym kierunku a nie znowi to samo... Ale znow, ja nohdy fanem ich tworczosci nie bylem
Zespół powinien grać to co czuje 😀 Nie da się ukryć, że Bob Rock postawił niezły "turban" w zacisznym pokoiku Mety i to na środku dywanu 😀 Metallica jak żul od czarnego albumu snuje się jak smród po gaciach (chociaż ''Death Magnetic'' i ''Hardwired...To Self-Destruct'' były dla mnie tym powrotem, gdzie zespół chyba wiedział co czuje i nie zamykał się w 4ech ścianach z popierdoleńcami). Tak więc tak: Metallica napierdala na potęgę Mainstream. Co koncert wydawnictwo płytowe, granie z gwizdami Disneya i menelami pokroju Lou Reeda gdzie nawet nie przyznają się do tego kawałka jako płyta strikte z pod sztandaru nazwy zespołu. Drylowanie dupy by szukać nowych odbiorców i szczanie ciepłą uryną na starych fanów to to na co mogą sobie pozwolić. Nie będę wypowiadał się o St anger, bo leżącego się nie bije. Pozdrawiam i dziękuję za wypowiedź😀
Newsted zawsze skutecznie ich punktowal, zwlaszcza te wysrywy Larsa, ktory opowiadal jakies fantasmagorie i banialuki o "brzmieniu podobnym do Entombed" XD. Swoje dla muzyki zrobili, ale od polowy lat 90 nie stworzyli nic naprawde godnego uwagi, procz nieudolnego odgrzewania staroci lub pozbawione sensu eksperymenty jak na St Anger
Bez przesady Load nie było jeszcze takie dramatyczne ReLoad to już akurat faktycznie tylko trzy numery warte uwagi a przez godzinę kompletnie nic A St Anger mi się wydaje że tutaj problemem nie jest brzmienie tylko problemem jest to że brzmienie zostało wykorzystane w zły sposób Perkusja mogła być gdzieś bardziej w tle to może by nie zwracała tak bardzo uwagi A oni chcieli ją wyeksponować i wyeksponowalo tylko że się to ludziom nie spodobało No i katastrofa gotowa
Płyta była by ok gdyby był lepszy mix werbla i krótsze piosenki. Gitary mają bardzo fajne brzmienie. Jest na płycie sporo dobrych riffów i zostało to zmarnowane. Brak solówek to nie problem. Lars bronił płyty bo to on miał główny wpływ na nią. Na UA-cam jest dostępna wersja zmiksowana i z edytowana przez jakieś studio. Jest dobrze, płyta odżyła i nabrała jakości.
Słuchałem tej wersji i naprawdę brzmi świetnie. Szkoda tylko że Metallica nie pokusiła się o jakiś remaster. Zmienić ten werbel i naprawdę byłaby z tego dobra płyta z surowym brzmieniem
Właściwie to po czarnym albumie nie ma sensu tej kapeli słuchać. Lepiej sobie Overkill odpalić albo Coronera. Albo Artillery, jeśli się chce bardziej "chwytliwego" thrashu.
Zajebisty album 100 razy lepszy niż 2 ostatnie albumy, riffy w tych 2 ostatnich albumach na siłę, wokale w 75% nie idące za melodią ehhh lipa. A St. Anger qurwa jest moc, nawet w tzw. "słabej formie" nagrali album że niektórzy w swoim życiu takiego nie nagrają, riffy skumulowane gęste, wokale pasujące do całości, i pierdolenie o werblu że całą płytę położył to delikatnie mówiąc żenada. Ten album wali w ryj gniewem, emocjami, szorstkoscią szczoty ryżowej, po latach widzę wiele potencjału w już dobrych numerach.
Dla mnie St.Anger zabiła tylko i wyłącznie produkcja bo same kompozycje są zajebiste. Dwa tygodnie temu wyszła fanowska poprawa produkcji o nazwie St. (b)Anger (do tej pory według mnie) i album wyrywa z kapci 🤘 Tutaj link: ua-cam.com/video/A0helO5KHKY/v-deo.htmlsi=61paBT12q4Djgixi
Ten album to po prostu skok na modę nu metalu w tamtych czasach. Może przez naciski wytwórni? Ja tam lubię St. Anger, surowy i mocny materiał. Ale perkusja faktycznie nieco niszczy numery.
Uwielbiam, kocham i podziwiam ten album. Odkrywałem go na nowo wiele razy, może to dlatego że Metkę lubię od Load. Natomiast Live in Studio jest tak nafaszerowany energią że można by nią zasilić lotniskowiec U.S. Personifikacja pasji z grania muzyki.
Piszesz to tylko po to, żeby zrobic szum. Mustaine'a do dzisiaj boli doopa że nie gra w Mecie. Nie potrafię wymienić ANI JEDNEGO utworu tego Mega-cośtam. Serio. A nie mam 20 lat tylko jakoś o... duzo więcej.
"PISZĘ BO TAK JEST"-Ty pewnie z obozu co wierzy w zamach. A nie! Bo na końcu to "szatańskie" pozdrowienie. Hahah. Idź , niech Ci babcia płatki zrobi. @@lucjanstadnik4167
Metallica to po prostu najbardziej popowa (w sensie muzyka popularna) kapela metalowa i jak bardzo chce im się wierzyć w to jak bardzo po prostu nagrywają to co chcą... ... to dziwnym trafem zarówno Black Album jak i St Anger pięknie wpisuje się w popularne trendy tj. to co będzie się dobrze oglądało na MTV w danym roku. Więc wielu ludzi to wkurza. Czy płyta jest dobra to już bardziej kwestia gustu. Ja wolałbym posłuchać Linkin Park czy SOAD albo nawet POD czy innego Limp Bizkit bo przynajmniej oni byli autentyczni w swojej twórczości.
jaki najgorszy album?świetna płyta ,oczywiście za długa ale Metallica tak ma...pamiętam jak wyszedł ten album i ja oraz moi kumple zawiedzeni Load/Reload usłyszeli st.Anger to wszyscy cieszyliśmy się,że Metallica powróciła do życia...oczywiście były przyczepki do tego brzmienia perkusji ale był tez czas przywyknąć.... a Lulu tez lubie,ludzie nie rozumieją klimatu tej płyty.
Dużo lepsza płyta niż Hardwired czy 72 Seasons, które są po prostu nudne i pozbawione jakiegokolwiek pomysłu. W St. Anger słychać buzujące emocje, gniew, frustrację i strach przed jutrem. Ta płyta jest o czymś, ma wyraźne przesłanie, a jej treść z ubiegiem lat robi się coraz bardziej aktualna.
Dziękuje ci za to co napisałeś. Jako szczyl Metallica była dla mnie jak religia. Czytałem o nich książki. Szukałem najrzadszych nagrań, znałem teksty na pamięć, uczyłem się ich rifow i była dla mnie wyznacznikiem jakości. Czekałem na Death Magnetic z wypiekami. Pomyślałem ok trochę wtórne, inne ale nadal Metallica. To co stało się potem to porażka. Czy ludzie nie słyszą ze to jest po prostu płaskie, infantylne i po prostu słabe? Czuć jakby algorytm tłukł ich płyty i jetrm tego zadania zanim ktokolwiek słyszał o takim procederze. Metallica obecnie jest własna parodia
Zgadzam się. Najbardziej denerwowały mnie komentarz w stylu 'jakby nagrała to jakaś garażowa kapela, wówczas album można było by nazwać bardzo dobrym' xD - z taką recenzją przyszło mi się z gdzieś zmierzyć. Niemniej uważam, że momentami skróciłobym aranżacyjnie niektóre numery, a tak jako liryczno-muzyczny materiał naprawdę jest to do dziś jedna z moich ulubionych płyt mety🤟🏻
Mnie najbardziej męczy to, że w nieskończoność klepią jakiś średniej klasy patent... To wszystko jest wymęczone i brzmi kwadratowo. Co więcej oni zwyczajnie przestali obcować z instrumentami. Najbardziej to słychać po grze larsa i kirka.. a jak się nie obcuje z instrumentami to nie ma pomysłów. 11:30
Ja lubię st anger, właśnie za brzmienie i za ten znienawidzony przez wszystkich werbel. Album ten nie brzmi jak Metallica, utwory nie sa takie jakich moża by się spodziewać, natomiast nie przeszkadza mi to w ogóle. Jest inny niż pozostałe i ja to przyjmuję. Mi natomiast przeszkadza niesłyszalny bas w justtice for all.
Większego rozczarowania od Load świat nie widział. Nie spodziewałem się dużo po St Anger, inni może podobnie i może dlatego ta płyta była ciepło przyjęta. Mnie brzmieniowo trochę przypominała Master of Puppets i może też dlatego lubiłem tę płytę.
St Anger jest zajebisty. Pamiętam dzień jak wyszedł, szałmacicy był oszałamiający, teledysk St Anger robił furorę, album wchodził jak w masełko. Tylko jacyś tru-metale coś płakali że to jakaś masakra. Ja kupiłem to od razu, bo zawsze to podobało mi się w Mecie: każdy album inny. Chce se włączyć trash, zapodaję Killem, chce soczystego hard rocka zapotdaje Czarny, chce blues rocka zapodaje Loada, chce symfoni…zapodaję S&M, che wrażEnid ze zespół gra surowo jak w garażu na próbie…odpalam ST Anger. Wkurw czuć tam we wszystkim, od gitar po wokal po brzmienie. Jak jeszcze zobaczyłem dokument Some kind of monster to bardziej zrozumiałem ten album. Baz żywo te numery to istne żylety. A tym co się ten album nie podoba, cóż…musicie do niego dorosnąć. Ja mam 40 lat 😎
A czy Metallica nie uważała się nigdy za tru-metalowców?
Ja tam może niezbyt lubię cały album, ale są na nim bardzo spoko brzmiące kawałki. Na tyle dobrze brzmiące, że gdyby wydał je inny, zupełnie nieznany zespół to zdobyłby spore grono fanów.
W sumie cała sytuacja z tą płytą jest dość ironiczna, bo Metallica na tamtym etapie kariery była już zespołem z ogromną rozpoznawalnością. Była swego rodzaju metalowym popem, przy czym nie mam tu na myśli konstrukcji utworów ale sam poziom jej popularności na całym świecie. Od dawna zarzucano jej, że się sprzedała i leci czysto pod komercję. St. Anger jest swego rodzaju odpowiedzią na tą popularność i zarzuty, bo to zwyczajnie trudny w odbiorze album. Już samo brzmienie werbla odrzuci sporo osób na starcie. Do tego cała jakość produkcji odbiega od poprzednich płyt, ale taki był ewidentnie zamiar. Chcieli bardziej brudnego, garażowego, niechlujnego, głośnego i mniej przetworzonego brzmienia. Czuć, że cała płyta jest oparta na idei "jak ci się podoba to super, a jak nie to tam są drzwi". I właśnie stąd ta ironia, bo ludzie nadal zarzucają im, że się sprzedali jednocześnie psiocząc na St. Anger, bo nie brzmi tak czysto, przejrzyście i dobrze jak reszta ich albumów. Samej płyty można nie lubić, bo gusta są różne, ale samą ideę jej przyświecającą należy chociaż uszanować, bo wiele innych zespół i artystów zwyczajnie nie miałoby jaj by wydać taki album na takim etapie kariery.
Teraz każde wypromowane popłuczyny mają spore grono fanów, więc to żaden argument.
Nieironicznie dobrze słucha mi się tego albumu. Lubię go sobie włączyć, zwłaszcza w cięższych chwilach i wylać całą swoją złość - on jest jej pełny.
A ulubionym momentem jest tekst z "My World" - "Not only do I not know the answer - I DON'T EVEN KNOW WHAT THE QUESTION IS!"
Czyli metatekstualny dialog Jaymeza z HP Baxxterem ze Scootera i frazą: "the question is - what is the question?" 😅
St. Anger to jest dobra płyta to źle nagrana. Chula po jutubie wersja zremasterowana przez fana i te kwałki są naprawdę niezłe. Poza tym, jak się obejrzy Some Kind of monster to znacznie łatwiej zrozumieć i docenić ten album, bo on się rodził w wielkich bólach ;)
Milionerzy mający ból dupy. Ciężko mi w to uwierzyć. Zespól opuściły osoby które stworzyły w tamtym czasie kamienie milowe w ich dyskografii. Gdy ich zabrakło to prawda wyszła na jaw źe ten band jest scamem - zżynają riffy od mało znanych kapel.
Meta - scam - lika xD
St. Anger nienawidziłem, a teraz lubię, zwłaszcza w odniesieniu do kolejnych albumów które są szablonowe. Lubię Metę. Nie krytykuję za komercję. Po prostu słucham. Raz, dwa razy do roku.
Ktokolwiek uważa, że Angerka jest najgorszą płytą w historii ma nierówno pod sufitem albo słyszał dosłownie 10 płyt metalowych w swoim życiu xD Jest surowa do bólu, to prawda, ale jeśli chodzi o kompozycje to jest solidnie. Metallica zawsze robiła to, co chciała, i tak też jest w przypadku tej płyty. Zawsze można słuchać Slayera, który nagrał ponad 10 takich samych płyt
Moim zdaniem to najbardziej szczery, przepełniony emocjami i cierpieniem album mety. Mam wrażenie że to taka ich autoterapia, ta płyta miała wyciągnąć ich z gówna, w którym siedzieli i o tym gównie chyba ta płyta jest. To że brzmienie jest inne raczej mi nie przeszkadza, rzeczywiście do wybitnych nie należy, ale to wpisuje się w charakter albumu. Myślę, że tutaj na piedestale stoi szczerość, a konstrukcja zwyczajnie z tej szczerości wynika. Albumu najczęściej słucham w trudniejszych chwilach i działa w takich momentach rewelacyjnie. Generalnie polecam posłuchać (zwłaszcza tym, którzy zdążyli ocenić, a posłuchać przyjemności nie mieli, no i tym, którym smutno i źle,ale generalnie wszystkim).
👌
Mój 3. ulubiony album. Jak na mój charakter potrzebuje takiej agresywnej i surowej muzyki metalowej.
Miałem 18 lat kiedy poszedłem do kina na "Some kind of monster" i zakochałem się w "St. Anger". Pojechałem na Woodstock do Żar, gdzie chodziłem w bluzie z okładką tej płyty na klacie i jakiś stary i pijany metalowiec na mnie nawrzeszczał, że jestem młody i gówno się znam na muzyce, a ta płyta to złom :O
Dzisiaj trochę inaczej na nią patrzę, kawałki są za długie, brzmi mocno garażowo i łopatologicznie, ale nadal mam sentyment i bardzo ją lubię \m/
Ja od zawsze lubiłem St. Anger, jedno z najciekawszych wydawnictw Mety, a już na pewno najciekawsze dla mnie w XXI wieku. Płyta dostała, bo panowie mieli czelność spróbować ruszyć ze swym stylem gdzieś dalej, no a fani oczywiście by chcieli, żeby nagrywali to samo przez 50 lat xD
Jakby dalej szli w tym kierunku, toby następną płytę nagrali pierdząc i stepując.
Mi się St. Anger bardzo dobrze kojarzy. To początek mej drogi jako słuchacza, to pierwszy album Metalliki jaki słuchałem i pierwsze klipy jakie oglądałem. Może dlatego tak tolerancyjnie się do tej płyty odnoszę. Bardzo lubię "Unnamed Feeling" nie jest to utwór thrashowy, szybki, ale ma świetny ciężar i melodykę i ten garażowy brud, który słychać zwłaszcza w brzmieniu perkusji. Zawsze będzie to dla mnie ważna płyta.
Dla mnie każda płyta Metalliki jest czymś unikalnym i nie potrafię ich nawet porównywać. Dziś mam ochotę na Kill'em All, jutro może wjedzie Justice. Na St. Anger Metallica osiągnęła coś, co Nirvana zrobiła na In Utero. Dojrzały zespół nagrał płytę wręcz garażową (tak, uwielbiam ten brudny werbel). IMHO, aby w pełni odebrać tę płytę, należy obejrzeć dokument "Some kind of monster". Utwory wypluwają całą tą złą energię, która towarzyszyła nagraniom (tu nie trafia do mnie asekuracja Larsa, że "to tylko tytuł jednego z kawałków").
Co do tekstów - Kirk przyniósł "my lifestyle determines my deathstyle". To chyba mówi samo za siebie, czy demokracja tu zadziałała ;) Teksty kawałka tytułowego, Frantic czy Shoot me again to dla mnie perełki.
No i herezja na koniec: mam wrażenie, że SA rozumieją tylko "trufani" Metalliki; niekoniecznie ci, którzy uznają tylko Kill'em All ;)
,,trumetallica" skończyła się wraz ze śmiercią Cliffa Burtona.
Ja tę płytę uwielbiam. Utwory są emocjonalne jak nigdy. A brzmienie? Jest surowe, wręcz punkowe. Mi to pasuje bardzo.
gdyby tylko nie ten werbel
@@Bulsky no właśnie mi on zupełnie nie przeszkadza.
@@Bulsky No właśnie ten werbel dodaje smaku i dzięki niemu ta płyta ma taki charakter jaki ma. Nie wyobrażam sobie tego albumu z innym werblem.
@@paweolejniczak4938 To posłuchaj tych piosenek granych na żywo z normalnym werblem, brzmią znacznie lepiej
Dla mnie to tam nie ma ciekawej kompozycji
Mam sentyment do tego albumu, uwielbiam sluchać wersji jak grali go w calosci w studio.
Co wy pierdolicie? St Anger to czysto thrashmetalowy album, dla mnie spokojnie w pierwszej 3 najlepszych płyt tego zespołu... Nie kumacie, że metal a szczególnie thrash metal to odłam, który lubisz albo nie, charakteryzuje się szczególnie dynamiczna, agresywna perkusja i surowym brzmieniem,tym albumem udowodnili, że są elastyczni i potrafią zrobić coś nowego...
I te riffy , dirty window , fratic , , jest bardzo Ciężkie brzmienie 🤘🏻nie będą grać całe życie ,, black album , tylko tacy ludzie oceniają metę bo pierwszy raz usłyszeli Metallice na Tym albumie , ja jestem fanem od 35 lat i tak nie twierdzę że st anger jest zły 👿, tak nazwa ale album jest w cipe 💪🏻🤘🏻🤘🏻🤘🏻
A ja tam lubię tą płytę. Jest trochę za długa, motywy są przeciągane, podobnie jak na wszystkich kolejnych płytach Metalliki. Lubię St.Anger bo jest inny, tak samo jak Diabolus in Musica. Miło było usłyszeć na żywo numer tytułowy w Warszawie kilka lat temu.
Leci sub +lajk . Wasze materialy przypominaja mi dobre czasy telewizji muzycznych.
Nie przesadzajmy. Na tle ścierwa pt. Lulu, St. Anger brzmi rewelacyjnie. Brak solówek daje się we znaki, tym bardziej że były co słychać na filmie Some Kind of Monster. Album jest, rzeklbym, nieco dziwny, ale ma też kilka fajnych kawałków
Na "LULU" Metallica brzmi ZA-JE-BI-ŚCIE!! Te piosenki są tylko takie o.... ale to przecież nie piosenki Metallicy, Metallica na tej płycie jest tylko orkiestrą.
A na tle zenka martyniuka Lulu brzmi rewelacyjnie. I co z tego?
@@mlody969 nie wiem, Martyniuka i tego gatunku nie trawię również
@@dziaboldNo ale o to chodzi. Zawsze się znajdzie coś co jest gorsze więc wypadać lepiej na tle gorszego to żadna sztuka. Porównaj St Anger na tle innych wydanych w tym czasie płyt z gatunku, np Slayer - God Hates Us All albo Kreator - Violent Revolution.
@@mlody969 mówimy o dokonaniach Mety w tamtym czasie a nie o innych kapelach. To jest rozmowa typu klepać kotka za pomocą młotka. St. Anger jest jakie jest ale najgorszym albumem bym tego nie nazwał. Za to Lulu już tak, bo nie przetezymalem nawet minuty przy pierwszym kawałku
Dla mnie jest to bardzo dobry album, całkowicie inny niż pozostała twórczość tego zespołu i za to najbardziej lubię St. Anger. Tym bardziej, że zacząłem go słuchać w trudnych chwilach gdzie niektóre kawałki dawały mi kopa do życia np. My World. :)
Tytulowy utwor jest zajebisty. Naprawde jeden z lepszych w historii zespolu. 🤘
Przy najnowszym albumie St. Angel to mistrzostwo a Load to arcymistrzostwo. O Masterce nie mówimy bo to inna galaktyka.
Ja lubię St. Anger, choć zdaje sobię sprawę z tego, iż ten album mógłby brzmieć o wiele lepiej, mimo to cenię sobie ten krażek za jego surowość i pewne braki, które nadaja mu charakter ulicznego zawadiaki😉 Dwa ostatnie albumy to to dopiero spadek formy i brak pomysłów.
Nie jest to najlepsza płyta Metallici ale nie jest też wcale taka zła np ja muszę mieć na nią nastrój. Dla mnie super żeby się rozładować 🙂
Dla mnie Metallica osiągnęła swój szczyt Czarnym Albumem, a później było już tylko słabiej, choć pojawiały się niekiedy lepsze momenty. Momenty, ale już nie całe albumy. 3 moje ulubione albumy: 1. Black Album, 2. Master of Puppets, 3. ...And Justice for All! Cała reszta mogłaby w sumie nie istnieć, bo tylko tych 3 albumów, zwłaszcza dwóch pierwszych, słucham.
St Anger jest dla mnie lepszy niż wszystko po nim. Album nie jest idealny, jego werbel zawsze będzie bardziej znany niż jego krytycy razem wzięci (co za upadek dla nich), ALE to album wypływający z wielu emocji. Ostatni raz gdzie teksty Jamesa brzmiały autentycznie. Wszystko po tym albumie to papko-składaki na siłe usiłujące oddać szczerość pierwszych albumów.
Ponad 20 lat od wydania, a krytyka "St. Anger" dalej trwa... To jest dobry album, tylko trzeba do niego podejść ze zrozumieniem. Myślę, że każdy, kto ma w sobie trochę gniewu i wściekłości spowodowanych życiowymi doświadczeniami, poczuciem niesprawiedliwości, poczuciem bezsilności, czasami wręcz przegranej - takie zrozumienie ma. Wszystkim krytykującym "St. Anger" mówi "Get the f**k out of here, i just want to get the f**k away from me" 🤣🤣🤣🤘🏻🤘🏻🤘🏻
Bardzo dobra płytka😊
Jedna z lepszych płyt dla mnie Mettallicki
Zawsze jak spotykam fanów Metallici to wszyscy podają i puszczają Nothing Else Matters i Enter Sandman, a ja zastanawiam się ten zespół już istnieje tak długo i dlaczego wszyscy puszczają zawsze tylko te dwa utwory.
To nie sa fani Metalliki?
Bo to zespół dla kinder metali
Ja jak próbowałem zapoznać znajomych z tym zespołem to włączałem im mniej popularne albumy i piosenki.
Ja st.Anger lubię .
Lubię "buzować" ten album w samochodzie.
🤘🖤
...do Choroszczy 😀
@@morbidangel6731
😁😆😁
Na badania! 🤘
Zawsze lubiłem, poznałem od kawałka some kind of monster którego to katowałem wagarując :p
Mam 35 lat. Ciężkiej muzyki słucham od kiedy skończyłem 13 lat. Album st anger uwazam za Dobry a sam kawałek jest moim ulubionym kawałkiem, utożsamiam się z nim, to bardzo dobry pełen złości album. Tak ja jestem pełnym złości człowiekiem. I dobrze mi z tym👍🔥
Ja tam często do niej wracam. Kiedy czarny album i master of puppets już są wysłuchane do porzygu. Ta wydaje się czymś innym i świeżym. Dla mnie znacznie lepsza płyta niż loady i reolady oraz dwie ostatnie (nawet nie pamiętam ich nazw)
Z Metallicy nie lubię lat 90 po czarnym albumie. To jest w większości chłam. Natomiast ST. Anger czy Lulu są świetnymi albumami.
Oczywiście ostatnie nagrania nie zbliżają się poziomem do lat 80 z których pierwsze 4 albumy są wybitne ale Metallica trzyma poziom.
St. Anger to jeden z moich fav tbh XDD Po przesłuchaniu go po raz pierwszy, wnioski były takie że nie przypominał mi nic innego i przez to jest dla mnie wyjątkowy. Praktycznie wszystkie albumy po Kill'Em All wg mnie mają "nudne momenty"- kawałki których ja nie daję rady słuchać, pomijam. St. Anger zwykle słucham od dechy do dechy. Może kocham ten album tak bardzo dlatego że od wczesnych lat nastoletnich mam problemy z agresją i to jest mój swego rodzaju wentyl bezpieczeństwa. Zawsze po odsłuchaniu go jest mi lepiej, dlatego zawsze będzie miał osobne miejsce w moim sercu.
Też mam problemy z agresją i to jest terapia
St. Anger to zajebisty album, ma swój klimat. Fakt w jakich okolicznościach powstawała płyta tylko dodaje jej charakteru. Może nie jest to album, zawierający kawałki do grania na stadionach, ale do samochodu, na siłownię - miodzio :)
oj tak do samochodu
O ile brak solówek czy perkusja mi nie przeszkadza to monotonia już tak
@@igorzielinski3533 owszem, ale jak słucham np. takiego Slayera to monotonia trwa tam przez kilka albumów 😅
@@wsiurbex przynajmniej brzmi ciężko i agresywnie w odróżnieniu od mety która poszła w komercje
@@igorzielinski3533 owszem, Slayer złożył broń. Myślę, że Meta powinna dalej koncertować, ale nie powinni wydawać przeciętnych płyt jak dwa ostatnie krążki.
Po oczekiwaniu na tą płytę i wielkich nadziejach, moja po przesłuchaniu zakończyła swój żywot na ścianie. Po odejściu Jasona nie nagrali już nic dobrego.
Metallica to już nie zespół, to machina korporacyjno-marketingowa. Obecnie zjadają swój własny ogon. Jadą tylko na obrazie przeszłości, legendy największych dokonań. Muzyka jest wtórna, nudna, usilna, bez polotu. To jest firma. Koła na nowo nie wymyślą.
Prawda.Kasa.
€€€£££$$$$
St Anger do dzisiaj mi nie wchodzi. Ten album jest bardziej płaski od mojej deski do prasowania. Lars zawsze był złotoustym Metalliki, ale nie ważne jak bardzo by malował trawę na zielono, ten album to po prostu trendfollower tamtych czasów. Nie można więc ściemiać, że grali w tamtym czasie dla siebie, raczej próbowali nie utonąć w newwavowym graniu, jaki w tamtym czasie miał rozkwit, a nie ma nic gorszego dla zespołu rockowego od bycia zapomnianym czy boomerskim. Po prostu przez te wszystkie lata grania na scenie byli świadkami zmian w muzyce, a kto się nie dostosuje, ten przepada. Teraz są legendą, można ich lubić lub nie, ale w na tamte czasy, to właśnie Load, Reload, St. Anger pozwoliły utrzymać się na powierzchni i zdobywać nowych fanów. Gdyby nie te wydawnictwa, pewnie graliby teraz na sylwestrze w TVP jako support dla Zenka.
Uważam, że St. Anger to dobry album, ze względu na pomysł, na jego ciężkość i snare drum, który czy ludzie chcą czy nie, bardziej zapada w pamięć niż całe kariery zespołów XD
Jeden z lepszych albumów na pewno lepszy niz obecne :) pozdrawiam
St. Anger to mój ulubiony i jedyny album Metallica, który mnie emocjonuje.
Myślę tak samo. To inna płyta niż wszystkie które Metallica nagrała. Nigdzie nie znajdziesz takich kompozycji jak na St. Anger. Ostatni utwór na płycie jest moim ulubionym.
mam identycznie !
👍👍👍
Super komentarz! Trzeba mieć otwarta głowę a nie tylko master od puppets i koniec. Ja np. uwielbiam numer Bleeding Me. To chyba mój ulubiony numer wogole Metallici.
Jak dla mnie St.Anger to jedna z najlepszych płyt ever. To tej płyty słucham najczęściej. Komuś się może nie podobać , co mnie to obchodzi 😂
Komentarz dla zasięgu 👍
Ja bardzo lubię ten album 👌
Nie rozumiem tego hejtu na tę płytę mi się ona bardzo podoba...
Ta płyta ma zayebiste gitarowe riffy, werbel fajnie brzmi 9Nie ma tylko sprężyn), ale przez brak solówek piosenki wydają się monotonne i kolejne powtórzenia taktów szybko nudzą. StAnger to chyba jedyny kawałek, który w całości dobrze brzmi bez solówki.
😅 album st.anger nie był taki zły wg mnie. Nawet dalej- jest całkiem dobrym albumem 👍😜 Dużo gorszy był load i reload😂 zespół musi podejmować ryzyko i eksperymentować! Inaczej by wydali 100 albumów takich jak pierwszy album. Tylko.... komu to potrzebne?😜
Gdyby piosenki były krótsze, to by to było nawet niezłe.
ludzie oceniają ten album jedynie poprzez jego brzmienie, co jest zrozumiałe, bo większość ludzi nie rozłoży go na czynniki pierwsze, jak choćby jak rozpisane są riffy które są naprawdę tłuste i bardzo dobre z resztą sami obczajcie:
ua-cam.com/video/SHGAKBPgUpU/v-deo.html&pp=ygUJc3QgYmFuZ2Vy
Produkcja nieco inna wraz z brzmieniem, Frantic tutaj ma większego kopa i potężnie buja.
Ja dla odmiany zacząłem ich słuchać w momencie wyjścia St.Anger i to zdecydowanie jeden z moich ulubionych albumów :)
ST. Anger to typowy idnyk. Tak odmmiene brzmienie nie trafi do każdego, co nie oznacza dobrze/źle. Ci którzy potrzebują wylewu złości i grozy w brutalno-bezpośredni sposób mogą się tutaj odnaleźć. Jak sami twórcy podkreślają jest ciężka w odbiorze ale czy to ma oznaczać, że jest złą płytą?
Oryginalny dźwięk werbla, jak cwanie, do dzisiaj o nim się mówi. Ach ten Lars. Ogólnie mało świeżych, fajnych pomysłów, ale drugi riff z kawałka St. Anger otwiera piekło, pod koniec powtórzony z vocalem. Wg mnie najlepszy riff na płycie. Chociaz jeden.
And I want my anger to be healthy
And I want my anger just for me
And I need my anger not to control
Yeah and I want my anger to be me
And I need to set my anger free
And I need to set my anger free
And I need to set my anger free
And I need to set my anger free
Sprawdź sobie St. [b] Anger. Album został nagrany na nowo i teraz to brzmi jak złoto.
Gdyby skrócić o połowę kawałki, zmienić brzmienie perkusji na "normalny" i dodać solówki to St. Anger byłby bardzo dobrym albumem bo same kompozycje nie są złe tylko te 3 wymienione rzeczy najbardziej rażą i generalnie sam nie uważam że to kiepska płyta tylko poprostu inna od wszystkich i aż sam się dziwię że chłopaki zgodzili się na takie brzmienie, pewnie chcieli znów poeksperymentować no ale akurat z tym nie mieli zbytnio nigdy do tego nosa.
St. Anger, Frantic i All Within My Hands, te trzy kawalki jak dla mnie z tej płyty się wyróżniaja. Reszty mogłoby nie być🙂
St. Anger to dobra plyta. Gdy usłyszałem pierwsze kawałki z albumu czyli Frantic i tytułowy stwierdziłem, że zespół wraca do korzeni. Wreszcie po Loudach i Reloudach i tym mega komercyjnym Black Albumie zagrali wreszcie ostro, thrashowo , z ogniem czyli tak jak robili to na pierwszych płytach.
Główną wadą tego albumu jest długość piosenek. Gdyby płyta była krótsza, to wyszłoby jej na lepsze. Muzycznie jest całkiem OK.
Ja tam nie mam problemem z St. Anger Ps. Czekam na retrospektywe Anthrax bo inne zespoły z big4 już były
Jedna z najlepszych i unikalnych płyt wgl, brudny garażowy klimat czuć jakby wszystko wisiało na włosku, często wracam do tej płyty kiedy mam doła.
W 2003 byłem bardzo zadowolony, że Metallica wydała ciężki, metalowy album, bo wówczas po Load i Reload ludzie pozycjonowali Metallikę obok U2 i Pearl Jam a nie obok kapel metalowych, gdzie jest ich miejsce. Oczywiście gdyby tą płytę dopracować, byłaby dużo lepsza, ale to wszyscy wiedzą. Dziś wracam do St. Anger raz na jakiś czas, ale bardzo rzadko. Najbardziej lubię Shoot me again. Dla porównania Death Magnetic i Hardwired słuchałem dużo zaraz po premierze ale potem już nigdy do nich nie wracałem.
a dla mnie to jedyny album Metallici od lat którego mogę słuchać. od tak długiego czasu odcinają kupony a ten album może i jest wyrachowaną koncepcją, która ma przyciągnąć fanów newmetalu ale jest znacznie bliższy trashowi niż granie z orkiestrą w stylu country. pewnie że brzmi jak by go nagrali w garażu ale ja nie mam wątpliwość że tak miało być. jeśli to przypadek to bardzo spójny zrobiony z premedytacją. to tak jak by, po upowszechnieniu się kolorowej fotografii mówić że czarnobiałe zdjęcia są do dupy.
Świetne kompozycje. Szkoda, że na siłę wydłużane. Ne tyle przeszkadza brak solówek, czy brzmienie werbla, ale długość utworów. Skrócić każdy o połowę i St. Anger byłby jednym z moich ulubionych - szczególnie spośród tych nagranych po AJFA. Howgh!
St. Anger jest całkiem spoko na słuchawki. W samochodzie mi nie podchodzi. "Some kind of monster" - mój ulubiony kawałek
dla mnie st anger jest najlepsza plyta metallici bo jest nagrana na d drop c
co prawda perkusja larsa jest asluchalna na tym albumie ale tuning gitary robi robote
Każdy album Metalliki dojrzewa.
Trudno mi ocenić czy to najgorszy album, bo w porównaniu z tym co Metallica nagrywa obecnie to ten album triumfuje. Ale szczerze to ten album nie jest dobry. Za dużo w nim eksperymentowania, brak ciekawych solówek i jeszcze ten werbel. Choć kilka kawałków mi się podoba: Frantic i tytułowy St.Anger.
najlepsza płyta (w sumie jedyna warta wielokrotnego słuchania)
St. Anger - to dobry album. Więcej nie trzeba dodawać. Kto krytykuje, niech zagra lepiej, zrobi tytułowy klip albumu lepszym itd. i itp.
Dla mnie ten album nie jest ani lepszy ani gorszy od pozostałych. Jest po prostu inny. Lubię do niego wracać
Nie przeszkadza mi ów często cytowany brak solówek ani brzmienie werbla, ani miks czy produkcja tego albumu, ani też chęć eksperymentowania z czymś nowym. Płyta jest po prostu najnudniejsza w całej dyskografii (pomijając Lulu, które jest jednak kolaboracją z Lou Reedem) w sensie samych kompozycji i tekstów. Kompozycje w większości sprawiają wrażenie wymuszonych i skleconych niejako na siłę (może z wyjątkiem tytułowej St. Anger, Frantic, i The unnamed feeling). Teksty są dość prymitywne i schematyczne. Wolę już zdecydowanie pewną wtórność muzyczną Death Magnetic czy Hardwired, ale jednak obfitującą w ciekawe riffy, niż nudny i toporny łomot na St Anger.
Traktuję ten album jako niezbędną terapię w tamtym trudnym dla muzyków zespołu czasie, a także konieczność udowodnienia sobie, że potrafimy mimo wszystko nagrać nowy materiał, natomiast same walory artystyczne płyty pozostawiają, jak dla mnie, wiele do życzenia.
Mam odnośnie tego albumu prostą zasadę- włączam tylko wtedy kiedy jestem wkurwiony i zawsze pomaga mi uporać sobie z emocjami. Nie lubisz tego albumu jeżeli nie jesteś wystarczająco wkurwiony.
Płyta jest trochę za długa, można mieć zastrzeżenia co do brzmienia, ale ładunek emocjonalny, temperament i odwaga w graniu stawiają ją wyżej niż kolejne płyty. Mało który album w ogóle w metalu jest tak wypełniony wściekłością i emocjami.
To mało metalu przesłuchałes w swoim życiu.
@@uki112Mając dwanaście lat też mówiłem jak Ty.
@@PawelAztec nie mam dwunastu lat bezbeku za to Ty nie masz gustu muzycznego.
@@uki112Masz zatem 18-20 lat i jesteś krewkim bojownikiem metalu. Tak samo jak ludzie w tym wieku co mówią, że Nintendo jest dla dzieci, a prawdziwe gry to Fifa, Call of Duty i Wiedźmin.
"The unnamed feeling" rzadzi. Płyta jest za długa. Świetnie oddaje to w jakim miejscu był zespół i emocje temu towarzyszące. Na YT jest kilka fajnych przeróbek tego albumu
Jedna z moich ulubionych płyt Mety
Lubię ten album. Nie jest najlepszy ale też nie najgorszy. Jest bardzo specyficzny. Nie przeszkadza mi brzmienie ani gatunek w kierunku którego poszła Meta. Czasem trzeba zrobić coś innego. Na St. Anger jest wiele dobrych piosenek np. Frantic, The Unnamed Feeling, Sweet Amber itd., a są też gorsze a wręcz słabe. Ale na ogół uważam ten album za niedoceniony, specyficzny eksperyment, którego ludzie nie zrozumieli dlatego że muzycy obrali inny kierunek i poszli nieco za trendem. Na pewno ten album nie zasługuje na tyle hejtu.
A ja myślałem że bębny na st anger były nagrywane na garnkach i patelniach
Za dużo myslisz-szkodzi ci :).
Ta płyta rózni się trochę od reszty ale jakby wszystkie albumy były takie same to by znowu było że stali się szablonowi i idą na łatwiznę. Tak źle tak nie dobrze. Jest na tej płycie na pewno kilka perełek min. Frantic
Lubię St. Anger
Jestem starej daty fanem metalu i wszystkie albumy Metalliki, nawet do czarnego albumu, który był bardzo popowy uważam za świetne. Późniejsze "Load" i "Reload", to już jakieś country. Dało się tego jeszcze posłuchać. Później...Nie ma co komentować. Powinni sobie odpuścić. Odcinają kupony od swojego starego sukcesu.
No ale ludzie z nimi związani muszą zarabiać i tak to się kręci. Figurki, whiskey, guitar hero i co tam jeszcze. No z Lulu, to już w ogóle odwalili numer.
@@1figofago1 Oni już od dawna nie tworzą nic wartościowego. Stali się totalną komercją. Odcinają kupony od swojej świetnej twórczości, gdy byli młodzi.
@@ziutbryk531 moim zdaniem Cliff ciągnął wszystko. Jak go zabrakło, zabrakło pomysłów.
St Anger to najlepszy album, ciekawe, mocne ale proste riffy, surowe brzmienie przypominające grunge, werbel hm, no super nie brzmi ale dziwi mnie fakt, że ludziom tak bardzo przeszkadza to a później idą do Slipknota gdzie nakurczają w metalowy beczki łącząc to z werblem XD Solówki, wiekszość solówek Kirka to wham wham który jest na jedno kopyto. W St Anger są emocje, agresja, ciężkość oraz klimat którego nie ma ogólnie nie ma w metalu. Takie utwory jak Sweet Amber z genialnym riffem prawie pod koniec, Frantic z genialnym motywem głównym, St Anger z fajnymi przejściami, Some Kind Of Monster zabija riffami, Shoot Me Again, Dirty WIndow oraz Invisible Kid też złoto. Jedyny minus to to, że niektóre utwory są zbyt długie i krótsze były by lepsze. Poza tym, jak można twierdzić, że St Anger jest najgorszy? Nie wypowiem się o ostatnich 2 krążkach jednakże And Justice for All to jest żart, brak basu bo komuś odjebało, gitary brzmią jakby wtyczki do programu muzycznego, sztuczne, małe, utwory są tak rozwleczone, nudne i przekombinowane. Dziękuję za uwagę
W the frayed ends of sanity jest więcej dobrych riffów niż na całym at.anger xD i nie porownuj perkusji slipknota do Metalliki bo już ładnych parę lat temu sp. Joey Jordison pokazał chłopakom z Mety jak wygląda gra na perkusji z prawdziwego zdarzenia na spółkę z Davem Lombardo.
St. Anger byla calkie spoko plyta Mialem wrazenie ze ida w nowym swiezym kierunku a nie znowi to samo... Ale znow, ja nohdy fanem ich tworczosci nie bylem
Zespół powinien grać to co czuje 😀 Nie da się ukryć, że Bob Rock postawił niezły "turban" w zacisznym pokoiku Mety i to na środku dywanu 😀 Metallica jak żul od czarnego albumu snuje się jak smród po gaciach (chociaż ''Death Magnetic'' i ''Hardwired...To Self-Destruct'' były dla mnie tym powrotem, gdzie zespół chyba wiedział co czuje i nie zamykał się w 4ech ścianach z popierdoleńcami). Tak więc tak: Metallica napierdala na potęgę Mainstream. Co koncert wydawnictwo płytowe, granie z gwizdami Disneya i menelami pokroju Lou Reeda gdzie nawet nie przyznają się do tego kawałka jako płyta strikte z pod sztandaru nazwy zespołu. Drylowanie dupy by szukać nowych odbiorców i szczanie ciepłą uryną na starych fanów to to na co mogą sobie pozwolić. Nie będę wypowiadał się o St anger, bo leżącego się nie bije. Pozdrawiam i dziękuję za wypowiedź😀
Newsted zawsze skutecznie ich punktowal, zwlaszcza te wysrywy Larsa, ktory opowiadal jakies fantasmagorie i banialuki o "brzmieniu podobnym do Entombed" XD. Swoje dla muzyki zrobili, ale od polowy lat 90 nie stworzyli nic naprawde godnego uwagi, procz nieudolnego odgrzewania staroci lub pozbawione sensu eksperymenty jak na St Anger
Nie ma Cliffa, nie ma Metalliki. Do czarnego była, potem jakies mutacje
A dla mnie St. Anger się podoba. Najgorsza płyta to Lulu.
@@wentyl80 lulu to chyba oni nie nagrali hehe ich sobowtóry raczej
Bez przesady
Load nie było jeszcze takie dramatyczne ReLoad to już akurat faktycznie tylko trzy numery warte uwagi a przez godzinę kompletnie nic
A St Anger mi się wydaje że tutaj problemem nie jest brzmienie tylko problemem jest to że brzmienie zostało wykorzystane w zły sposób
Perkusja mogła być gdzieś bardziej w tle to może by nie zwracała tak bardzo uwagi
A oni chcieli ją wyeksponować i wyeksponowalo tylko że się to ludziom nie spodobało No i katastrofa gotowa
@@1figofago1 Davidowi Bowie się podobało xD
Lars to jest taki farmazoniarz, że aż głowa boli
Płyta była by ok gdyby był lepszy mix werbla i krótsze piosenki.
Gitary mają bardzo fajne brzmienie. Jest na płycie sporo dobrych riffów i zostało to zmarnowane. Brak solówek to nie problem.
Lars bronił płyty bo to on miał główny wpływ na nią.
Na UA-cam jest dostępna wersja zmiksowana i z edytowana przez jakieś studio. Jest dobrze, płyta odżyła i nabrała jakości.
Słuchałem tej wersji i naprawdę brzmi świetnie. Szkoda tylko że Metallica nie pokusiła się o jakiś remaster. Zmienić ten werbel i naprawdę byłaby z tego dobra płyta z surowym brzmieniem
@@adamgorny8855 Ja miałem cichą nadzieję że zrobią coś takiego na 20 rocznicę wydania albumu😁
👍😁
Właściwie to po czarnym albumie nie ma sensu tej kapeli słuchać.
Lepiej sobie Overkill odpalić albo Coronera.
Albo Artillery, jeśli się chce bardziej "chwytliwego" thrashu.
Zajebisty album 100 razy lepszy niż 2 ostatnie albumy, riffy w tych 2 ostatnich albumach na siłę, wokale w 75% nie idące za melodią ehhh lipa. A St. Anger qurwa jest moc, nawet w tzw. "słabej formie" nagrali album że niektórzy w swoim życiu takiego nie nagrają, riffy skumulowane gęste, wokale pasujące do całości, i pierdolenie o werblu że całą płytę położył to delikatnie mówiąc żenada. Ten album wali w ryj gniewem, emocjami, szorstkoscią szczoty ryżowej, po latach widzę wiele potencjału w już dobrych numerach.
Dla mnie St.Anger zabiła tylko i wyłącznie produkcja bo same kompozycje są zajebiste. Dwa tygodnie temu wyszła fanowska poprawa produkcji o nazwie St. (b)Anger (do tej pory według mnie) i album wyrywa z kapci 🤘 Tutaj link: ua-cam.com/video/A0helO5KHKY/v-deo.htmlsi=61paBT12q4Djgixi
Ten album to po prostu skok na modę nu metalu w tamtych czasach. Może przez naciski wytwórni? Ja tam lubię St. Anger, surowy i mocny materiał. Ale perkusja faktycznie nieco niszczy numery.
Uwielbiam, kocham i podziwiam ten album. Odkrywałem go na nowo wiele razy, może to dlatego że Metkę lubię od Load.
Natomiast Live in Studio jest tak nafaszerowany energią że można by nią zasilić lotniskowiec U.S. Personifikacja pasji z grania muzyki.
Ostatni album Megadeth jest o niebo lepszy niż to co Metallica nagrała po Czarnym Albumie.Mustaine jak wino z wiekiem coraz lepszy kompozytor!
Piszesz to tylko po to, żeby zrobic szum. Mustaine'a do dzisiaj boli doopa że nie gra w Mecie. Nie potrafię wymienić ANI JEDNEGO utworu tego Mega-cośtam. Serio. A nie mam 20 lat tylko jakoś o... duzo więcej.
@@prometerionmarek644 Pisze bo tak jest!Sam też jestem fanem Mety i jestem po prostu obiektywny!tyle w temacie 🤘
"PISZĘ BO TAK JEST"-Ty pewnie z obozu co wierzy w zamach. A nie! Bo na końcu to "szatańskie" pozdrowienie. Hahah. Idź , niech Ci babcia płatki zrobi. @@lucjanstadnik4167
Bez hejtu, jest na tej płycie dużo ciekawych, świetnych pomysłów, ale źle zaaranżowanych... niestety. Np. The Unnamed feeling .
Metallica to po prostu najbardziej popowa (w sensie muzyka popularna) kapela metalowa i jak bardzo chce im się wierzyć w to jak bardzo po prostu nagrywają to co chcą...
... to dziwnym trafem zarówno Black Album jak i St Anger pięknie wpisuje się w popularne trendy tj. to co będzie się dobrze oglądało na MTV w danym roku. Więc wielu ludzi to wkurza. Czy płyta jest dobra to już bardziej kwestia gustu. Ja wolałbym posłuchać Linkin Park czy SOAD albo nawet POD czy innego Limp Bizkit bo przynajmniej oni byli autentyczni w swojej twórczości.
jaki najgorszy album?świetna płyta ,oczywiście za długa ale Metallica tak ma...pamiętam jak wyszedł ten album i ja oraz moi kumple zawiedzeni Load/Reload usłyszeli st.Anger to wszyscy cieszyliśmy się,że Metallica powróciła do życia...oczywiście były przyczepki do tego brzmienia perkusji ale był tez czas przywyknąć.... a Lulu tez lubie,ludzie nie rozumieją klimatu tej płyty.
Dużo lepsza płyta niż Hardwired czy 72 Seasons, które są po prostu nudne i pozbawione jakiegokolwiek pomysłu. W St. Anger słychać buzujące emocje, gniew, frustrację i strach przed jutrem. Ta płyta jest o czymś, ma wyraźne przesłanie, a jej treść z ubiegiem lat robi się coraz bardziej aktualna.
Dziękuje ci za to co napisałeś. Jako szczyl Metallica była dla mnie jak religia. Czytałem o nich książki. Szukałem najrzadszych nagrań, znałem teksty na pamięć, uczyłem się ich rifow i była dla mnie wyznacznikiem jakości. Czekałem na Death Magnetic z wypiekami. Pomyślałem ok trochę wtórne, inne ale nadal Metallica. To co stało się potem to porażka. Czy ludzie nie słyszą ze to jest po prostu płaskie, infantylne i po prostu słabe? Czuć jakby algorytm tłukł ich płyty i jetrm tego zadania zanim ktokolwiek słyszał o takim procederze. Metallica obecnie jest własna parodia
Zgadzam się. Najbardziej denerwowały mnie komentarz w stylu 'jakby nagrała to jakaś garażowa kapela, wówczas album można było by nazwać bardzo dobrym' xD - z taką recenzją przyszło mi się z gdzieś zmierzyć. Niemniej uważam, że momentami skróciłobym aranżacyjnie niektóre numery, a tak jako liryczno-muzyczny materiał naprawdę jest to do dziś jedna z moich ulubionych płyt mety🤟🏻
Zgadzam się z przedmówca, może trochę za długa ale ma to coś , czego nie mają kolejne albumy których słuchałem dosłownie po raz
Zgadzam się w 100%
Mnie najbardziej męczy to, że w nieskończoność klepią jakiś średniej klasy patent... To wszystko jest wymęczone i brzmi kwadratowo. Co więcej oni zwyczajnie przestali obcować z instrumentami. Najbardziej to słychać po grze larsa i kirka.. a jak się nie obcuje z instrumentami to nie ma pomysłów. 11:30
Kolejny świetny materiał o Mecie. Proponuje kolejny o albumie load i reload
Ja lubię st anger, właśnie za brzmienie i za ten znienawidzony przez wszystkich werbel. Album ten nie brzmi jak Metallica, utwory nie sa takie jakich moża by się spodziewać, natomiast nie przeszkadza mi to w ogóle. Jest inny niż pozostałe i ja to przyjmuję. Mi natomiast przeszkadza niesłyszalny bas w justtice for all.
Jeszcze niedawno hateowałem ten album ale ostatnio sie przekonałem i jest ok w skali "metallica" 5/10 a w skali ogólnej 7/10
Jason mial idealne wyczucie kiedy odejsc.
Tylko gdzie jest Jason teraz ? Jego solowe formacje pojawiają się i znikają. Sama muzyka może nie najgorsza ale do sukcesu daleko.
@@Dryb1as No wlasnie, moze Jason chcial grac dobra muzyke a nie osiagac sukces?
@@Dryb1asJason przede wszystkim nie jest w stanie już grać szybkiej i technicznej muzyki :)
Po czarnym chyba bardziej odpowiedni moment, bo podpisywać się pod kawałkiem country?
Większego rozczarowania od Load świat nie widział. Nie spodziewałem się dużo po St Anger, inni może podobnie i może dlatego ta płyta była ciepło przyjęta. Mnie brzmieniowo trochę przypominała Master of Puppets i może też dlatego lubiłem tę płytę.