Jaworzno mało znane - Wieżowiec widmo?

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 15 вер 2024
  • Gdyby żył do dzisiaj wybitny polski reżyser i scenarzysta Stanisław Bareja, zapewne nie brakłoby mu tematów do kręcenia i pisania filmów i scenariuszy pełnych sytuacji i wydarzeń groteskowych i absurdalnych. Ale okresem, który w sposób nadzwyczajny obfitował w różnego rodzaju absurdy właśnie, był czas Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. W dzisiejszym tekście przenieść się więc wypada do tamtych czasów, a dokładniej do lat pięćdziesiątych XX wieku. Był to okres kiedy powstawało jedno z pierwszych i najważniejszych osiedli robotniczych na terenie Jaworzna.
    Chodzi rzecz jasna o Osiedle Tadeusza Kościuszki. Jego zasadnicza część budowana była w latach 1953-57. Potem jednak dobudowano jeszcze kilka bloków; między innymi tzw. bloki awaryjne. Jeden z nich powstał przy ulicy Matejki, a drugi przy ulicy Krasickiego. Osiedle to, jako takie, było niewątpliwie inwestycją przyzakładową, a patronatem objęła ją kopalnia Tadeusz Kościuszko.
    W obrębie zakładu istniał zresztą specjalny wydział zajmujący się planowaniem i budową tegoż osiedla. Zostało ono zresztą wybudowane rękami samych górników. Ci bowiem, w ramach oddelegowania, mając pisane dniówki dołowe, pracowali na powierzchni, budując wspomniane osiedle. Do pracy takiej natomiast oddelegowywano ludzi, którzy na budowlance się znali. Można więc powiedzieć, że osiedle to górnicy zbudowali sobie sami. Jednym z takich ludzi był pan Józef Król. Pracował on na przewozie na jaworznickim Bierucie. A że na budowlance się znał doskonale, to i przyczynił się do powstania wielu budynków na tymże osiedlu. I to właśnie od niego dowiadujemy się o tytułowym wieżowcu widmo. Zresztą owym widmem był nie tylko sam wieżowiec, ale i ulica, na której jest usytuowany. Jest to rzecz jasna ulica Krasickiego.
    Sama ulica zresztą jest również swego rodzaju widmem. Pierwotnie miała bowiem w ogóle nie powstać. Dziś natomiast stanowi jedną z najkrótszych ulic w Jaworznie; najkrótszych i jednocześnie trudnych do odnalezienia w terenie. Ciągnie się bowiem od Placu Górników, łączy z ulicą Gwarków, a potem, stanowiąc krótkie drogi dojazdowe do parkingów, rozchodzi się w dwie strony. Gdyby nie fakt, że sama ulica jest opisana na tabliczkach drogowych na słupkach oraz na poszczególnych blokach, to odnalezienie tejże byłoby bardzo trudne. Dziś przypisanych jest do niej pięć budynków.
    Jednym z nich jest tytułowy wieżowiec. Nazywano go wieżowcem ze względu na to, że w okolicy jest jednym z najwyższych (trzy piętra). Powstał on w okresie budowy osiedla lecz powstał w miejscu, w którym wcale go miało nie być. Budynek jako taki zaplanowany oczywiście był, ale nikt nie przewidywał go pierwotnie w miejscu, w którym go postawiono. Były to bowiem czasy, kiedy w okolicy tej nie było jeszcze bloku elektrownianego (tym ze sklepem Merino), nie było też bloku awaryjnego czy domu kultury. I tak się akurat złożyło, że to właśnie wówczas zaplanowano wydłużenie ulicy Gwarków. Miała się ona ciągnąc od dzisiejszej Rzemieślniczej i docelowo łączyć się z ulicą Grunwaldzką. Kiedy jednak chciano dokonać tejże inwestycji, to okazało się wówczas, że na osi planowanej ulicy stoi już blok mieszkalny, którego w pierwotnych planach po prostu nie uwzględniono. Awantura w związku z tym była ponoć nie byle jaka. Jednak wiadomo było, że bloku nikt nie wyburzy, a lokatorów nie wyrzuci na bruk. I tak już pozostało do dziś.
    Nie wiadomo dlaczego te dwie inwestycje nałożyły się na siebie i wzajemnie wykluczyły. Niemal na pewno brakło koordynacji inwestycyjnej i stało się tak, a nie inaczej. Było to zresztą dość częste w epoce Polski Ludowej. W związku z powyższym blok, którego miało nie być, powstał i tak już zostało na dobre. Wynikało to zapewne również z faktu, że budowano wówczas na potęgę, ważniejsze zaś było wykonanie planu albo i osiągnięcia nadplanowe w ramach szeroko pojętej, socjalistycznej propagandy. Był tu pusty teren, to postawiono tam blok. Po prostu. Natomiast ulica, której miało nie być - summa summarum - musiała zaistnieć. Skoro bowiem nie udało się wydłużyć ulicy Gwarków, stworzono (trochę na siłę) nową, która, choć miała nie istnieć, ma się do dziś całkiem dobrze.
    Jarosław Sawiak
    Materiał pochodzi ze strony www.jaw.pl
    #jaworzno #jawpl

КОМЕНТАРІ • 4

  • @konradorlicki1633
    @konradorlicki1633 Місяць тому

    W czasach gdy budowano osiedle KTO TO BYŁ IGNACY?JANEK to był bohater.

  • @konradorlicki1633
    @konradorlicki1633 Місяць тому

    Nie ma ulicy Ignacego Krasickiego, ulica o której Pan opowiada to ulica Janka Krasickiego. Ludzie którzy nie mają pojęcia o histori tak to sobie wytłumaczyli widząc inicjał w starym druku na tablicy bloku i. Krasickiego a czasy się zmieniły więc patron wszystkim również mowa o nowym patronie. Pozdrawiam serdecznie

    • @JaroslawSawiak
      @JaroslawSawiak Місяць тому

      Ulica ta współcześnie figuruje jako ul. Ignacego Krasickiego. Przynajmniej od 11 lat bo tyle tutaj mieszkam. Wszelkie pisma urzędowe przychodzą jako podpisane takim właśnie adresem. Nie wiem czy ludzie sami zinterpretowali sobie owo "I." jako Ignacy czy w ramach dekomunizacji dokonano formalnie takiej zmiany. Sprawa do zweryfikowania. Dziękuję za czujność...

  • @prawdydotyk1515
    @prawdydotyk1515 Місяць тому

    Jak pusty to dobrze wiedzieć bo nie mam gdzie ulokować stada bambusów a Polacy tacy gościnni