Czy Wy też macie takie wody, na których praktycznie zawsze się zeruje albo złowi się coś małego, jedziecie porzucać, siedzicie kilka godzin, zjeżdżacie wkurzeni z myślą, że już nigdy tam nie pojedziecie, bo szkoda paliwa i czasu, po czym następnego dnia, lub dwa dni później jedziecie tam znowu? Ja tak mam i nie wiem, czy to się leczy, czy tak jest ok :D
Czy Wy też macie takie wody, na których praktycznie zawsze się zeruje albo złowi się coś małego, jedziecie porzucać, siedzicie kilka godzin, zjeżdżacie wkurzeni z myślą, że już nigdy tam nie pojedziecie, bo szkoda paliwa i czasu, po czym następnego dnia, lub dwa dni później jedziecie tam znowu? Ja tak mam i nie wiem, czy to się leczy, czy tak jest ok :D