UVR5 GUI? Jakiś ensemble? Nawet niezła separacja, choć trochę leftoverów słychać na słuchawkach. Instrumental wyszedł parę lat temu oficjalnie na kompilacji DJ Zel - The Best, ale może brzmieć trochę inaczej niż oryginał, nie mam pojęcia. Napisane jest, że są tam instrumentale w wersji rare.
Wszystko kręci się jak pozytywka W kółko ta sama melodia... Tak to się kręci, pobudka, marsz do robót Akordy, nadgodziny Bez ZUSu, bez wolnych sobót Zamknięty obwód, w różnym wieku chłopów Opór! Budowlanka - obóz Robocopów Połowa bez rokowań Na dachach zabudowań Chcą coś zaplanować, chcę coś wyprostować Zobacz, z rusztowań szczytu nie widać drogi do profitu Bez sprytu! Nie widać rent, nie widać emerytur Na tym rysunku zero szacunku, zero ubezpieczeń Wypłaty cięte jak skretche, jak głowy ścięte mieczem Anorektyczna kieszeń, stos wyrzeczeń Bez urlopów i wycieczek Ospali! Ich praca nie pozwala pospać Eliminowani! Los nierówno rozdał Niektórzy nie są zdolni, by wziąć duży rozmach Niektórzy nie chcą wiedzieć Zamiast leżeć stanąć można w pionie A ci co mają chęci, ich szansa tonie Stworzeni, żeby żyć w ogonie Gryząc kromkę chleba gdzieś w wagonie Popadając w agonię Pogoda dla bogaczy nie jest po ich stronie Ale nie wszyscy Nie każdy tutaj wystygł, chociaż Gaża statysty nie wystarcza na żywot zajebisty Bywa chłodno, zmarzną dłonie, ale nie zamarznie godność Gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła Gdy przejdą fosę i dorwą się do bram Mamy coś, czego nie zabiorą nam Gdy wzrok przesłoni gęsta mgła Mamy swoje skarby Mamy coś, czego nie zabiorą nam Tniesz zmęczonym autem polską szosę, a w głowie bitwa Rzeczywistość nie jest aksamitna, gonitwa Żeby tu wytrwać odsuniesz od pyska dzieci Potomkowie ludzi bez nazwiska, bez pozycji Skryci, gdy się nie ma czym poszczycić Młody dostaje psychiczny wycisk od koleżków Którzy mają dzianych rodziców Co się starają, o to jak ich w mieście postrzegają Za rasę wyższą, wywyższą przez dorobek Ojciec nosi sztywno kark i uniesioną głowę I twarz kamienną, i szyderczy uśmiech Świni przy korycie od niego nie odróżnię! I bywa różnie Ale nie przesadź w interesach, w roli prezesa, nowobogackiego szefa Który się znalazł w swoich wymarzonych strefach Na głównym forum, gdy na mszy wymienia się sponsorów i dobrodziei I złodziei, co od poniedziałku przeczą swej idei Ej! Robactwo robi na twej glebie! Znają ciebie ludzie Tylko to łączy mnie i ciebie, ale miej świadomość Dla nich jesteś nikim, sprawiedliwość dorwie cię jak wiking Weź od córki tę płytę, posłuchaj tej muzyki Kiedy ci wlecą po długi panowie z ciemnej bryki i wszystko wezmą My mamy coś, co zostanie na pewno, skarby, których nie dosięgną To są skarby, których nie dosięgną Skarby, których nie dosięgną Gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła Gdy przejdą fosę i dorwą się do bram Mamy coś, czego nie zabiorą nam Gdy wzrok przesłoni gęsta mgła Mamy swoje skarby Mamy coś, czego nie zabiorą nam Gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła Gdy przejdą fosę i dorwą się do bram Mamy coś, czego nie zabiorą nam Gdy wzrok przesłoni gęsta mgła Mamy swoje skarby Mamy coś, czego nie zabiorą nam
UVR5 GUI? Jakiś ensemble? Nawet niezła separacja, choć trochę leftoverów słychać na słuchawkach. Instrumental wyszedł parę lat temu oficjalnie na kompilacji DJ Zel - The Best, ale może brzmieć trochę inaczej niż oryginał, nie mam pojęcia. Napisane jest, że są tam instrumentale w wersji rare.
no chyba nie wyszedl jak tego nigdzie nie ma
Smiesznie, sztuczna inteligencja separuje juz z dokladnoscia do instrumentow
Wszystko kręci się jak pozytywka
W kółko ta sama melodia...
Tak to się kręci, pobudka, marsz do robót
Akordy, nadgodziny
Bez ZUSu, bez wolnych sobót
Zamknięty obwód, w różnym wieku chłopów
Opór! Budowlanka - obóz Robocopów
Połowa bez rokowań
Na dachach zabudowań
Chcą coś zaplanować, chcę coś wyprostować
Zobacz, z rusztowań szczytu nie widać drogi do profitu
Bez sprytu! Nie widać rent, nie widać emerytur
Na tym rysunku zero szacunku, zero ubezpieczeń
Wypłaty cięte jak skretche, jak głowy ścięte mieczem
Anorektyczna kieszeń, stos wyrzeczeń
Bez urlopów i wycieczek
Ospali! Ich praca nie pozwala pospać
Eliminowani! Los nierówno rozdał
Niektórzy nie są zdolni, by wziąć duży rozmach
Niektórzy nie chcą wiedzieć
Zamiast leżeć stanąć można w pionie
A ci co mają chęci, ich szansa tonie
Stworzeni, żeby żyć w ogonie
Gryząc kromkę chleba gdzieś w wagonie
Popadając w agonię
Pogoda dla bogaczy nie jest po ich stronie
Ale nie wszyscy
Nie każdy tutaj wystygł, chociaż
Gaża statysty nie wystarcza na żywot zajebisty
Bywa chłodno, zmarzną dłonie, ale nie zamarznie godność
Gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła
Gdy przejdą fosę i dorwą się do bram
Mamy coś, czego nie zabiorą nam
Gdy wzrok przesłoni gęsta mgła
Mamy swoje skarby
Mamy coś, czego nie zabiorą nam
Tniesz zmęczonym autem polską szosę, a w głowie bitwa
Rzeczywistość nie jest aksamitna, gonitwa
Żeby tu wytrwać odsuniesz od pyska dzieci
Potomkowie ludzi bez nazwiska, bez pozycji
Skryci, gdy się nie ma czym poszczycić
Młody dostaje psychiczny wycisk od koleżków
Którzy mają dzianych rodziców
Co się starają, o to jak ich w mieście postrzegają
Za rasę wyższą, wywyższą przez dorobek
Ojciec nosi sztywno kark i uniesioną głowę
I twarz kamienną, i szyderczy uśmiech
Świni przy korycie od niego nie odróżnię! I bywa różnie
Ale nie przesadź w interesach, w roli prezesa, nowobogackiego szefa
Który się znalazł w swoich wymarzonych strefach
Na głównym forum, gdy na mszy wymienia się sponsorów i dobrodziei
I złodziei, co od poniedziałku przeczą swej idei
Ej! Robactwo robi na twej glebie! Znają ciebie ludzie
Tylko to łączy mnie i ciebie, ale miej świadomość
Dla nich jesteś nikim, sprawiedliwość dorwie cię jak wiking
Weź od córki tę płytę, posłuchaj tej muzyki
Kiedy ci wlecą po długi panowie z ciemnej bryki i wszystko wezmą
My mamy coś, co zostanie na pewno, skarby, których nie dosięgną
To są skarby, których nie dosięgną
Skarby, których nie dosięgną
Gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła
Gdy przejdą fosę i dorwą się do bram
Mamy coś, czego nie zabiorą nam
Gdy wzrok przesłoni gęsta mgła
Mamy swoje skarby
Mamy coś, czego nie zabiorą nam
Gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła
Gdy przejdą fosę i dorwą się do bram
Mamy coś, czego nie zabiorą nam
Gdy wzrok przesłoni gęsta mgła
Mamy swoje skarby
Mamy coś, czego nie zabiorą nam
Piękne :D
Dzięki za to
Mamy swoje Skarby.
50+