10:10 - pisałem magisterkę o AC na Ziemi Lubuskiej - i bezpośrednich śladów "dzikości zachodu" i zachowania AC w aktach cywilnych faktycznie było mało; były za to stałe, z miesiąca na miesiąc, przez około roku-dwa, informacje starostów: "stosunek ludności do AC poprawia się" - kilkanaście miesięcy z rzędu. I inne pośrednie: jakiś podoficer MO we wniosku o awans, jako zasługę (czyli musiało być serio źle) podawał poprowadzony udany atak na bagnety na posterunek AC, inny tłumacząc utratę motocykla podawał zabranie przez AC. "Bezpośrednio" zaczęło się w dokumentach w IPN w Poznaniu - gdzie był zespól poświęcony zachowaniu AC - kilka przykładów - Niemiec, Oskar Wonenberg, sprzątający pobocze drogi - zabity pojedynczym strzałem z przej. auta AC; polski kapral zamordowany podczas podwożenia przez za AC zegarek - odbity przez ćwiczący na polu pododdział WP; napad na posterunek MO i oblężenie z użyciem ckm gmachu UB w Sulechowie; żołnierze z pociągu, którego nie udało się zatrzymać na kolejnych stacjach przed Legnicą, a, po interwencjach rządowych, okazał się nigdy nie istnieć, którzy zastrzelili milicjanta na patrolu w czasie regularnej potyczki na długą broń w Żaganiu; pojedyncza bomba rzucona z samolotu, zabijająca polskiego chłopa orzącego pole pod Szprotawą; list o zapomogę żony, której męża, tydzień po połączeniu po 5-letniej wojennej rozłące, zabił pijany kierowca AC; podpalenie budynku w jednym końcu miejscowości, by z (jedynej) elektrowni w drugim zrabować pas transmisyjny... itd... Być może na południu było inaczej.... Tylko czemu miało by być?
Witaj, chętnie bym przeczytał Twoja pracę magisterską. Jestem trzecim pokoleniem lesnikow żyjącym i pracującym w Żarskich lasach na terenie przygranicznym.
@@lesnictwosuchleb6945 Niestety wersja elektroniczna zaginęła jak bursztynowa komnata. Mam tylko papierową. Nie musi to być przeszkodą nie do pokonania, zwłaszcza, że mieszkam niedaleko, bo w ZG. Musielibyśmy się tylko jakoś skontaktować. Pozdrawiam.
Z drugiej strony czytałem wspomnienia z powojennego Wrocławia, że żołnierz zatrzymany na gwałcie na kobiecie, został na miejscu zastrzelony przez oddział żandarmerii AC. Nie wiem czy to prawda, tak czytałem w książce "wspomnieniowej".
@@piotrrossudowski2758 Brzmi bardzo prawdopodobnie. Mój osobisty Dziadek był świadkiem, kiedy zaalarmowani w nocy o próbie włamania do jednej z Mokrzyszowskich chat, oficerowie polityczni w "samych spodniach", wypadli ze swojej kstery i zastrzelili kilku pijanych bojców na miejscu "z naganów". Dziadek dobrze wspominał kwaterujących i nich w domu radzieckich młodych pilotów z pułku Kożeduba... Ale i niemieckiego lekarza wojskowego, który o północy poszedł odbierać poród jednej z mokrzyszanek. Indywidualne zachowanie bywały różne. Ale zachowanie i zasady,przepisy, wytczne rządzące zachowaniem mas to już inna sprawa. Tak, nie inaczej zapisana w świadomości społecznej. Pozdrawiam serdecznie.
Przyjeżdżali Polacy i wyrzucali Niemców ich z ich siedzib - no straszne, ale w woj Wielkopolskim w 1939 było tak samo. 15 minut na zabranie rzeczy i na dworzec. To już było straszne? To Niemcy nauczyli Polaków tych technik. Państwo biorący udział w dyskusji raczą zapominać o tych faktach.
Za dyskusje i jej temat należy panom podziekowac, tym niemniej dziwnie się słucha młodych ludzi, którzy próbują zrozumieć ludzkie zależności tamtych lat. Cztery lata wojny nie zmieniły mocno stosu ku Rosjan do Niemców i odwrotnie, a obie te nacje zawsze miały narzuconego przez swa propagandę jednego wroga, Polakow. W ich mentalności Polska była krajem tymczasowym, wobec czego szukali porozumienia z soba, mając problem co z tymi polaczkami zrobic. Cud jakiś i mimo wszystko pewien szacunek, ze w jakiś niewyjaśniony sposób, mając na gorze komunistów indoktrynowanych w ZSRR, w większości żydowskiego pochodzenia, szeregowi Polacy, w tym i ci skomunizowani, potrafili utrzymać na terenach Polski polska administracje. Sam pamietam prostych, prowincjonalnych aparatczyków komunistycznych, którzy na ziemiach odzyskanych mieli poczucie, ze są Polakami, ze robią to wszystko jednak dla Polski, nie dla Sowietow.
18:00 - z całym szacunkiem dla Pan wiedzy, ale Międzylesie nie było wioską - prawa miejskie uzyskało już w XIII wieku (!!!) 22:55 - "budynKI" (liczba mnoga) ?!?!?! na Śnieżniku? A ile ich tam w/g Pana jest?
Trochę mało tych tajemnic, sądząc po rozmowie. I trochę rozbawił mnie fragment, gdy uczestnik dyskusji mówi, opisując kwalifikacje pracowników bezpieki "nie UMIOM czytać", czy coś w ten deseń.
Tytuł książki został sformułowany dość nie precyzyjne a ogólnie nie wspominający w zatytułowaniu o ochronie granic RP przez władze polskie. Zaletą książki jest logika udokumentowana archiwalnymi dokumentami. Kupiłem książkę i przeczytałem w mojej opinii jest dobrze napisana informująca jak kształtowała się historia regionu przygranicznego naszego kraju. Autor w pięciu rozdziałach wykazał znajomość tematu. Można było dodać VI rozdział jako teren bez granic z pojawiającymi się wypowiedziami byłych mieszkańców z Niemiec terenów przygranicznych.
To historia tych ziem zaczyna się od powstania Prus??? Z tego co panowie mówią to te tereny były pruskie, czeskie a co z Polska?? A kto był na tych terenach przed powstaniem państwa pruskiego??? Ciekawe ze panowie zaczynają historie od panowania pruskiego.
30:41 a może chodziło to, że wiadomo było, że radziecka administracja musi być przejściowa - więc jak długo trwała, scenariusz pozostania dla Niemców mógł wydawać się otwarty. Natomiast polska administracja oznaczała wysiedlenie. Do tego bywali komendanci wojenni albo inni lokalni dowódcy i komendanci, którzy potworzyli sobie po wsiach udzielne księstwa - pod Szprotawą, lejtnant Konstantynowicz Świcznikow miał kilka wsi, do których wstępu polskiej administracji broniła niemiecka uzbrojona milicja. I to trwało - nie pamiętam czy nie nawet do 46 roku. Tak na prawdę Rosjanie i Niemcy byli na tych ziemiach w jednym obozie a mottem ich było "chwilo trwaj". ??
.... "to taki przyklad ~human story~" .... a co to k_rwa jest tak po polsku ... dokladnie < ???? Oj - slysze ze osoba prowadzaca to trzyma ~zainsiurowanego kara na stricie ~!!!! OJPD ;o(
Wojska Ochrony Pogranicza "Ludowego Wojska Polskiego", średnio to interesujący temat... Dlaczego Panowie omijają "jak ognia"(?) "Ludowego"? I ta ocena P. dr Ochała.... "niemiłe zachowania"... względem chłopów...No tak, nie każdy był zdeterminowany do walki z właściwym, sowieckim wrogiem. Nie ciekawiej byłoby opowiedzieć o tym, jak mordowano partyzantów ? Szabrownictwo na terenach zachodnich to dokonywały oddziały sowieckie... te setki pociągów na wschód... Proponuję temat: Kogo zamordowały jednostki straży granicznej LWP w latach 1945-47, które pełniły służbę w oparciu o sowieckie bagnety, na Ziemiach Zachodnich. Czy Pana doktora praca o tym "marnym wopiście była Pana marzeniem? PSL, to Mikołajczyka naiwne było. Tych drugich, ideowych, wcześniej- przed wyborami, zamordowano. Jeszcze na dodatek Ochab! Jedyny interesujący moment, to ten wiec: "Precz z Ubecją!" Pamiętać o rzeczywistych bohaterach! Dziękuję.
@Irena Maczko: Słuchała Pani dyskusji? Takie "ludowe" to one jeszcze nie było, dopiero w rok później zaczęto strzelać w potylicę oficerom przedwojennym którzy wstąpili po IIWŚ do wojska wstępując do Armii Berlinga, aby uniknąć śmierci na Sybirze. A tak dla ścisłości, to LWP (Ludowe Wojsko Polskie) nigdy nie zostało powołane w oficjalnych dokumentach, a jedynie używane w propagandzie --{ pl.wikipedia.org/wiki/Ludowe_Wojsko_Polskie }--.
@@jasienku Jakie ludowe wojsko polskie??? Nie było wojska polskiego tylko sowieckie!!!!!! Jak mogło być wojsko polskie skoro Polska była okupowana przez CCCP????? Panowie naukowcy tez maja wyprane mózgi propaganda. Żenada
Bzdury. W 1918 było porozumienie graniczne na podstawach etnicznych. Karwina była w Polsce. W 1919 wykorzystując problemy Polski na wschodzie, napadli na Polskę i doszli do Skoczowa powodując wiele ofiar. 1938 to rezultat.
@@rudolfolma2783 Nie zmienia to faktu, że porozumienie BYŁO i że Czechosłowacja wykorzystała polskie zaangażowanie na wschodzie i zbrojenie ZAJĘŁA te tereny - podchodząc aż pod Kraków (co wygląda dość podobnie do 38 r.). Faktem jest również, że w czasie wojny polsko-bolszewickiej Czechosłowacja zachowała wrogą wobec Polski postawę. W okresie międzywojennym CS też starały się grac na ZSRR - główne zagrożenie dla Polski. Jeśli więc Pan tak usilnie obiektywizuje polską historię Polski, powinien Pan uznać, że i CS nie była niewinnym gołąbkiem pokoju. Co do nieudanej ironii w sprawie aneksji dzielnic Berlina, Londynu itp.: Jest także różnica w następstwach zmian narodowościowych na terenach peryferiów rozpadającego się imperium - na którym nakładają się na siebie roszczenia z różnych okresów różnych państw i grup etnicznych i odtwarzają państwa wchłonięte niegdyś w różnych okresach - a imigracją na teren metropolii mniejszości. Np. Mimo, że na terenie Prus Wschodnich Niemcy byli historycznie elementem napływowym, po I WS zostały one przyznane Niemcom. Natomiast nikt nie wpadł na taki pomysł w przypadku Kalifornii czy Pensylwanii. Polskie roszczenia, wobec przyjętej po I WS zasady podziału etnicznego, nie były więc tak bezpodstawne, nieistotne czy głupie, jak Pan zdaje się sugerować.
@@rudolfolma2783 Żeby uznać proste fakty: (lokalnie Polacy dogadali się z Czechami w 1918 i czeskie państwo najechało polskie w 1919) nie trzeba się cofać do czasów, kiedy ludzie mieszkający na tych terenach mieli ogony. Trzeba mieć tylko trochę uczciwości i obiektywizmu, których się tak natarczywie wymaga od innych. Mówimy o uznaniu gołych faktów - tak/nie. To prawda: ich ocena wymaga tła. Tyle, że to Pan sprowadza sprawę do podawania linków z zaznaczeniem "bez komentarza". Podobne niewyważenie jest w Pana wywodzie o historii tych ziem. W jaki sposób te ziemie stały się "Integralną częścią Wielkich Moraw"? Lokalne plemiona zostały w ten czy inny sposób podbite przez WM, bo tak to się wówczas zasadniczo odbywało. Potem PWM upada i wg. Pana na tych terenach "powstało Państwo Czeskie". Nie - Państwo Czeskie powstało gdzie indziej - a w drodze rozwoju (i to jest w jednym z Pana linków) "zajęło" te tereny. Dokładnie tak jak zajęło je z kolei inne państwo - Piastów. Ale wg Pana: jak Czesi zdobywają to są ich INTEGRALNE terytoria a jak Polacy, to je RABUJĄ (co ciekawe za zgodą suwerena tych ziem). I teraz: w granicach cesarstwa te ziemie były 929-990 - 60 lat. Równocześnie czeskie były może 90. A w rękach scentralizowanego państwa Piastów - 148. To u kogo DŁUŻEJ były "integralne"? Tendencyjnie nadużywa Pan w odniesieniu do tego co czeskie/cesarskie terminu "integralny". W odniesieniu do Polski ma Pan zwyczaj używać nienaukowych a negatywnie nacechowanych emocjonalnie zwrotów typu "zrabować". Trochę obiektywizmu. Wracając - wbrew temu, co Pan pisze, nawet potem te ziemie nie przestały być "polskie" (czyli związane z państwem dzielnicowym Piastów). - Ziemia Krakowska - tak jakby już do upadku państwowości polskiej, a Śląsk, na który się Pan przesunął - z początku był nawet dzielnicą senioralną (!!!), potem jej niektórzy książęta korzystali z tytułu "Książę Polski", a nawet "Dziedzic Królestwa Polskiego" i mieli pretensje do zjednoczenia ziem piastowskich. Widać to? Więc stawianie granicy na 1134 i nadanie im tytułu jakiejś autonomii w opozycji do Polski (państwa Piastów) jest grubym nieporozumieniem lub manipulacją. Dopiero "w XIV wieku książęta śląscy" itd... - CZYLI: nawet nie po 148 a po 300 LATACH Śląsk "powrócił" do Czech... które miały je przez około 90. Na ile można powiedzieć, że były "czeskie" potem?
W ramach Czech ziemie te stały się częścią ŚCRNN. W międzyczasie Czechy z lokalnej potęgi stały się, dzięki dobrodziejstwu podlegania jednemu potem drugiemu cesarstwu, terminem geograficznym, jak Galicja i Lodomeria. Szlachta i elity straciły głowy a Czechy własną wyższą kulturę na Białej Górze. Odtąd czeskojęzyczni Czesi stali się "miejscowymi". Z czasem mniejszością narodową Cesarstwa - poddanymi - podobnie jak Polacy. Więc jest pytanie czy te ziemie były czeskie, czy może jednak (a jeśli tak, to od kiedy) cesarskie? I taki jest stan, kiedy w 1918 cesarstwa już nie ma. A okazuje się że nie ma także Piastów, ani Przemyślidów, nikt nie pamięta, jak to było gdy tubylcy mieli ogony, i nie ma jednomyślności na stan z którego roku z 1000 letniej historii się powołać. Natomiast okazuje się, że tu i teraz, "miejscowi" w tym powiecie optują za polskością a w tamtym za tożsamością czeską. A tak się szczęśliwie składa, że mocarstwa, układając nowy porządek, z różnych powodów i względów uznają, że kryterium podziału będą granice etniczne. I tu mamy 1918-19 rok… "Z pana wywodu by wynikało, że w Prusach Wschodnich, ziemiach jednego z plemion Bałtów Polacy byli ludnością autochtoniczną?" - Nie. Nie wynika. Wynika, że próba sprowadzanie parz Pana polskich roszczeń do Zaolzia ad absurdum, przez zestawienie z aneksją dzielnic Berlina, była manipulacją albo niezgrabnością. Pozdrawiam uprzejmie.
Super opowiedziana historia. Widać ogrom wiedzy i bardzo rzetelne podejście do tematu. Lektura obowiązkowa, a miałem nie kupować więcej książek...
Can english subtitles be added please. Much respect to Poland. Your country has been through a lot. God bless Poland.
10:10 - pisałem magisterkę o AC na Ziemi Lubuskiej - i bezpośrednich śladów "dzikości zachodu" i zachowania AC w aktach cywilnych faktycznie było mało; były za to stałe, z miesiąca na miesiąc, przez około roku-dwa, informacje starostów: "stosunek ludności do AC poprawia się" - kilkanaście miesięcy z rzędu. I inne pośrednie: jakiś podoficer MO we wniosku o awans, jako zasługę (czyli musiało być serio źle) podawał poprowadzony udany atak na bagnety na posterunek AC, inny tłumacząc utratę motocykla podawał zabranie przez AC. "Bezpośrednio" zaczęło się w dokumentach w IPN w Poznaniu - gdzie był zespól poświęcony zachowaniu AC - kilka przykładów - Niemiec, Oskar Wonenberg, sprzątający pobocze drogi - zabity pojedynczym strzałem z przej. auta AC; polski kapral zamordowany podczas podwożenia przez za AC zegarek - odbity przez ćwiczący na polu pododdział WP; napad na posterunek MO i oblężenie z użyciem ckm gmachu UB w Sulechowie; żołnierze z pociągu, którego nie udało się zatrzymać na kolejnych stacjach przed Legnicą, a, po interwencjach rządowych, okazał się nigdy nie istnieć, którzy zastrzelili milicjanta na patrolu w czasie regularnej potyczki na długą broń w Żaganiu; pojedyncza bomba rzucona z samolotu, zabijająca polskiego chłopa orzącego pole pod Szprotawą; list o zapomogę żony, której męża, tydzień po połączeniu po 5-letniej wojennej rozłące, zabił pijany kierowca AC; podpalenie budynku w jednym końcu miejscowości, by z (jedynej) elektrowni w drugim zrabować pas transmisyjny... itd...
Być może na południu było inaczej.... Tylko czemu miało by być?
Witaj, chętnie bym przeczytał Twoja pracę magisterską. Jestem trzecim pokoleniem lesnikow żyjącym i pracującym w Żarskich lasach na terenie przygranicznym.
@@lesnictwosuchleb6945 Niestety wersja elektroniczna zaginęła jak bursztynowa komnata. Mam tylko papierową. Nie musi to być przeszkodą nie do pokonania, zwłaszcza, że mieszkam niedaleko, bo w ZG. Musielibyśmy się tylko jakoś skontaktować. Pozdrawiam.
Z drugiej strony czytałem wspomnienia z powojennego Wrocławia, że żołnierz zatrzymany na gwałcie na kobiecie, został na miejscu zastrzelony przez oddział żandarmerii AC. Nie wiem czy to prawda, tak czytałem w książce "wspomnieniowej".
@@piotrrossudowski2758 Brzmi bardzo prawdopodobnie. Mój osobisty Dziadek był świadkiem, kiedy zaalarmowani w nocy o próbie włamania do jednej z Mokrzyszowskich chat, oficerowie polityczni w "samych spodniach", wypadli ze swojej kstery i zastrzelili kilku pijanych bojców na miejscu "z naganów". Dziadek dobrze wspominał kwaterujących i nich w domu radzieckich młodych pilotów z pułku Kożeduba... Ale i niemieckiego lekarza wojskowego, który o północy poszedł odbierać poród jednej z mokrzyszanek. Indywidualne zachowanie bywały różne. Ale zachowanie i zasady,przepisy, wytczne rządzące zachowaniem mas to już inna sprawa. Tak, nie inaczej zapisana w świadomości społecznej.
Pozdrawiam serdecznie.
Przyjeżdżali Polacy i wyrzucali Niemców ich z ich siedzib - no straszne, ale w woj Wielkopolskim w 1939 było tak samo. 15 minut na zabranie rzeczy i na dworzec. To już było straszne? To Niemcy nauczyli Polaków tych technik. Państwo biorący udział w dyskusji raczą zapominać o tych faktach.
gosc przychodzi do ciebie w mundurze wojska poolskkiego,a ty w adidasach...slabo
Za dyskusje i jej temat należy panom podziekowac, tym niemniej dziwnie się słucha młodych ludzi, którzy próbują zrozumieć ludzkie zależności tamtych lat. Cztery lata wojny nie zmieniły mocno stosu ku Rosjan do Niemców i odwrotnie, a obie te nacje zawsze miały narzuconego przez swa propagandę jednego wroga, Polakow. W ich mentalności Polska była krajem tymczasowym, wobec czego szukali porozumienia z soba, mając problem co z tymi polaczkami zrobic. Cud jakiś i mimo wszystko pewien szacunek, ze w jakiś niewyjaśniony sposób, mając na gorze komunistów indoktrynowanych w ZSRR, w większości żydowskiego pochodzenia, szeregowi Polacy, w tym i ci skomunizowani, potrafili utrzymać na terenach Polski polska administracje. Sam pamietam prostych, prowincjonalnych aparatczyków komunistycznych, którzy na ziemiach odzyskanych mieli poczucie, ze są Polakami, ze robią to wszystko jednak dla Polski, nie dla Sowietow.
Wiele podziemnych oddziałów prowadziło działalność "rabunkową". Oddziały te po prostu potrzebowały pieniędzy do dalszej egzystencji.
18:00 - z całym szacunkiem dla Pan wiedzy, ale Międzylesie nie było wioską - prawa miejskie uzyskało już w XIII wieku (!!!)
22:55 - "budynKI" (liczba mnoga) ?!?!?! na Śnieżniku? A ile ich tam w/g Pana jest?
Trochę mało tych tajemnic, sądząc po rozmowie. I trochę rozbawił mnie fragment, gdy uczestnik dyskusji mówi, opisując kwalifikacje pracowników bezpieki "nie UMIOM czytać", czy coś w ten deseń.
powiem tak, mam znajomych z tytułami mgr dr dr hab im młodszy ten dr ponizej 30tki tym gorzej sie wysławia
Tytuł książki został sformułowany dość nie precyzyjne a ogólnie nie wspominający w zatytułowaniu o ochronie granic RP przez władze polskie. Zaletą książki jest logika udokumentowana archiwalnymi dokumentami. Kupiłem książkę i przeczytałem w mojej opinii jest dobrze napisana informująca jak kształtowała się historia regionu przygranicznego naszego kraju. Autor w pięciu rozdziałach wykazał znajomość tematu. Można było dodać VI rozdział jako teren bez granic z pojawiającymi się wypowiedziami byłych mieszkańców z Niemiec terenów przygranicznych.
To historia tych ziem zaczyna się od powstania Prus???
Z tego co panowie mówią to te tereny były pruskie, czeskie a co z Polska??
A kto był na tych terenach przed powstaniem państwa pruskiego???
Ciekawe ze panowie zaczynają historie od panowania pruskiego.
Polecam muzeum w Oleśnicy, tam są mapy i dość dokładnie opisana historia Śląska, szczególnie Dolnego. Piastowie na Śląsku żyli najdłużej.
Zapomni muzeum ? To było za czasów Polski Ludowej a teraz zostały zawilgocone mury!
30:41 a może chodziło to, że wiadomo było, że radziecka administracja musi być przejściowa - więc jak długo trwała, scenariusz pozostania dla Niemców mógł wydawać się otwarty. Natomiast polska administracja oznaczała wysiedlenie.
Do tego bywali komendanci wojenni albo inni lokalni dowódcy i komendanci, którzy potworzyli sobie po wsiach udzielne księstwa - pod Szprotawą, lejtnant Konstantynowicz Świcznikow miał kilka wsi, do których wstępu polskiej administracji broniła niemiecka uzbrojona milicja. I to trwało - nie pamiętam czy nie nawet do 46 roku. Tak na prawdę Rosjanie i Niemcy byli na tych ziemiach w jednym obozie a mottem ich było "chwilo trwaj". ??
...jacy biedni ci Niemcy - antyfszyści...
Jednym słowem:bandyterka na dzikim zachodzie!
Przyklad .... posterunek Milicji Obywatelskiej i UB w tuz powojennym Swinoujsciu !!!!
.... "to taki przyklad ~human story~" .... a co to k_rwa jest tak po polsku ... dokladnie < ????
Oj - slysze ze osoba prowadzaca to trzyma ~zainsiurowanego kara na stricie ~!!!! OJPD ;o(
Wojska Ochrony Pogranicza "Ludowego Wojska Polskiego", średnio to interesujący temat... Dlaczego Panowie omijają "jak ognia"(?) "Ludowego"? I ta ocena P. dr Ochała.... "niemiłe zachowania"... względem chłopów...No tak, nie każdy był zdeterminowany do walki z właściwym, sowieckim wrogiem. Nie ciekawiej byłoby opowiedzieć o tym, jak mordowano partyzantów ? Szabrownictwo na terenach zachodnich to dokonywały oddziały sowieckie... te setki pociągów na wschód... Proponuję temat: Kogo zamordowały jednostki straży granicznej LWP w latach 1945-47, które pełniły służbę w oparciu o sowieckie bagnety, na Ziemiach Zachodnich. Czy Pana doktora praca o tym "marnym wopiście była Pana marzeniem? PSL, to Mikołajczyka naiwne było. Tych drugich, ideowych, wcześniej- przed wyborami, zamordowano. Jeszcze na dodatek Ochab! Jedyny interesujący moment, to ten wiec: "Precz z Ubecją!"
Pamiętać o rzeczywistych bohaterach! Dziękuję.
@Irena Maczko: Słuchała Pani dyskusji? Takie "ludowe" to one jeszcze nie było, dopiero w rok później zaczęto strzelać w potylicę oficerom przedwojennym którzy wstąpili po IIWŚ do wojska wstępując do Armii Berlinga, aby uniknąć śmierci na Sybirze. A tak dla ścisłości, to LWP (Ludowe Wojsko Polskie) nigdy nie zostało powołane w oficjalnych dokumentach, a jedynie używane w propagandzie --{ pl.wikipedia.org/wiki/Ludowe_Wojsko_Polskie }--.
@@jasienku
Jakie ludowe wojsko polskie???
Nie było wojska polskiego tylko sowieckie!!!!!!
Jak mogło być wojsko polskie skoro Polska była okupowana przez CCCP?????
Panowie naukowcy tez maja wyprane mózgi propaganda.
Żenada
Bzdury. W 1918 było porozumienie graniczne na podstawach etnicznych. Karwina była w Polsce. W 1919 wykorzystując problemy Polski na wschodzie, napadli na Polskę i doszli do Skoczowa powodując wiele ofiar. 1938 to rezultat.
@@rudolfolma2783 Nie zmienia to faktu, że porozumienie BYŁO i że Czechosłowacja wykorzystała polskie zaangażowanie na wschodzie i zbrojenie ZAJĘŁA te tereny - podchodząc aż pod Kraków (co wygląda dość podobnie do 38 r.). Faktem jest również, że w czasie wojny polsko-bolszewickiej Czechosłowacja zachowała wrogą wobec Polski postawę. W okresie międzywojennym CS też starały się grac na ZSRR - główne zagrożenie dla Polski. Jeśli więc Pan tak usilnie obiektywizuje polską historię Polski, powinien Pan uznać, że i CS nie była niewinnym gołąbkiem pokoju.
Co do nieudanej ironii w sprawie aneksji dzielnic Berlina, Londynu itp.: Jest także różnica w następstwach zmian narodowościowych na terenach peryferiów rozpadającego się imperium - na którym nakładają się na siebie roszczenia z różnych okresów różnych państw i grup etnicznych i odtwarzają państwa wchłonięte niegdyś w różnych okresach - a imigracją na teren metropolii mniejszości. Np. Mimo, że na terenie Prus Wschodnich Niemcy byli historycznie elementem napływowym, po I WS zostały one przyznane Niemcom. Natomiast nikt nie wpadł na taki pomysł w przypadku Kalifornii czy Pensylwanii. Polskie roszczenia, wobec przyjętej po I WS zasady podziału etnicznego, nie były więc tak bezpodstawne, nieistotne czy głupie, jak Pan zdaje się sugerować.
@@rudolfolma2783 Żeby uznać proste fakty: (lokalnie Polacy dogadali się z Czechami w 1918 i czeskie państwo najechało polskie w 1919) nie trzeba się cofać do czasów, kiedy ludzie mieszkający na tych terenach mieli ogony. Trzeba mieć tylko trochę uczciwości i obiektywizmu, których się tak natarczywie wymaga od innych. Mówimy o uznaniu gołych faktów - tak/nie. To prawda: ich ocena wymaga tła. Tyle, że to Pan sprowadza sprawę do podawania linków z zaznaczeniem "bez komentarza".
Podobne niewyważenie jest w Pana wywodzie o historii tych ziem.
W jaki sposób te ziemie stały się "Integralną częścią Wielkich Moraw"? Lokalne plemiona zostały w ten czy inny sposób podbite przez WM, bo tak to się wówczas zasadniczo odbywało. Potem PWM upada i wg. Pana na tych terenach "powstało Państwo Czeskie". Nie - Państwo Czeskie powstało gdzie indziej - a w drodze rozwoju (i to jest w jednym z Pana linków) "zajęło" te tereny. Dokładnie tak jak zajęło je z kolei inne państwo - Piastów.
Ale wg Pana: jak Czesi zdobywają to są ich INTEGRALNE terytoria a jak Polacy, to je RABUJĄ (co ciekawe za zgodą suwerena tych ziem).
I teraz: w granicach cesarstwa te ziemie były 929-990 - 60 lat. Równocześnie czeskie były może 90. A w rękach scentralizowanego państwa Piastów - 148.
To u kogo DŁUŻEJ były "integralne"?
Tendencyjnie nadużywa Pan w odniesieniu do tego co czeskie/cesarskie terminu "integralny". W odniesieniu do Polski ma Pan zwyczaj używać nienaukowych a negatywnie nacechowanych emocjonalnie zwrotów typu "zrabować". Trochę obiektywizmu.
Wracając - wbrew temu, co Pan pisze, nawet potem te ziemie nie przestały być "polskie" (czyli związane z państwem dzielnicowym Piastów).
- Ziemia Krakowska - tak jakby już do upadku państwowości polskiej, a Śląsk, na który się Pan przesunął - z początku był nawet dzielnicą senioralną (!!!), potem jej niektórzy książęta korzystali z tytułu "Książę Polski", a nawet "Dziedzic Królestwa Polskiego" i mieli pretensje do zjednoczenia ziem piastowskich.
Widać to?
Więc stawianie granicy na 1134 i nadanie im tytułu jakiejś autonomii w opozycji do Polski (państwa Piastów) jest grubym nieporozumieniem lub manipulacją.
Dopiero "w XIV wieku książęta śląscy" itd... - CZYLI: nawet nie po 148
a po 300 LATACH Śląsk "powrócił" do Czech... które miały je przez około 90.
Na ile można powiedzieć, że były "czeskie" potem?
W ramach Czech ziemie te stały się częścią ŚCRNN. W międzyczasie Czechy z lokalnej potęgi stały się, dzięki dobrodziejstwu podlegania jednemu potem drugiemu cesarstwu, terminem geograficznym, jak Galicja i Lodomeria. Szlachta i elity straciły głowy a Czechy własną wyższą kulturę na Białej Górze. Odtąd czeskojęzyczni Czesi stali się "miejscowymi". Z czasem mniejszością narodową Cesarstwa - poddanymi - podobnie jak Polacy. Więc jest pytanie czy te ziemie były czeskie, czy może jednak (a jeśli tak, to od kiedy) cesarskie?
I taki jest stan, kiedy
w 1918 cesarstwa już nie ma. A okazuje się że nie ma także Piastów, ani Przemyślidów, nikt nie pamięta, jak to było gdy tubylcy mieli ogony, i nie ma jednomyślności na stan z którego roku z 1000 letniej historii się powołać. Natomiast okazuje się, że tu i teraz, "miejscowi" w tym powiecie optują za polskością a w tamtym za tożsamością czeską.
A tak się szczęśliwie składa, że mocarstwa, układając nowy porządek, z różnych powodów i względów uznają, że kryterium podziału będą granice etniczne. I tu mamy 1918-19 rok…
"Z pana wywodu by wynikało, że w Prusach Wschodnich, ziemiach jednego z plemion Bałtów Polacy byli ludnością autochtoniczną?" - Nie. Nie wynika. Wynika, że próba sprowadzanie parz Pana polskich roszczeń do Zaolzia ad absurdum, przez zestawienie z aneksją dzielnic Berlina, była manipulacją albo niezgrabnością.
Pozdrawiam uprzejmie.
*We Wschowie, a nie we Wschowej...!!! 😠😠
Nie kasujcie łajzy moich komentarzy.
Prawdziwwe wojsko polskie to był KOP , nie WOP
jacyś szemrani naukowcy
jednolie zle, dobra jest V kolumna
Zaklamana Polska historia ww2 . .
Polacy okupanci Ślonska. Ślonsk dlo Ślonzoków!