Historia z czasów wczesnoszczenięcych, kiedy to w wakacje często wybierałem się na całodniowe spacery, czasem nie biorąc ze sobą niczego poza tym co akurat miałem na sobie. Któregoś razu, gdy zawędrowałem w nieznaną mi okolicę, uznałem, że idealnym sposobem na określenie swojej lokalizacji będzie wdrapanie się na drzewo rosnące tuż przy całkiem wysokiej skarpie. Oczywiście z drzewa spadłem, ale że miałem jeszcze wtedy gumowe kości, to skończyło się jedynie na tym, że przez następną godzinę po pozbieraniu się z ziemi wydłubywałem sobie scyzorykiem żwir z dłoni i kolan. Ale to nie w ten sposób wspomniany scyzoryk mnie uratował. Otóż przez swoje zagubienie i zmitrężenie całkiem sporej ilości czasu na doprowadzaniu się do porządku, zanim doszedłem do wsi, w której mieszkałem, zaczęło już się robić ciemno. Więc aby ułagodzić jakoś przyszły gniew zatroskanej matki, przed powrotem do domu zakradłem się na działkę sąsiadów i tymże scyzorykiem naścinałem róż na bukiet, który wręczyłem mamie, po czym szybko uciekłem do swojego pokoju zanim zdążyła wejść w tryb bojowy.
Historia z tego lata 😂 dzięki scyzorykowi Victorinox Hiker a dokładniej jego pensecie uratowałem córkę! 😂 Podczas pięknego letniego dnia w lesie z moimi dziećmi i żoną, gdy dzieci bawiły się w budowanie szałasu, usłyszałem krzyk i płacz mojej 3 letniej córki... Jak się okazało przyczyną była drzazga wbitą w rączke. Dzięki pensecie udało się ją szybko wyciągnąć a na poprawę gojenia "rany" i humoru przykleiłem plaster (oczywiście w misie) który miałem ze sobą w małej kieszonkowej apteczce 😀 i tak zostałem po raz kolejny bohaterem w oczach moich dzieci 😅
Scyzoryk przydał mi się wielokrotnie na biwakach, natomiast szczególnie mi się spodobało, gdy uratował mnie przed położeniem się spać do śpiworka w formie spoconej, śmiedzącej i z brudnymi nogami. Na biwaku nie było źródła wody, ale trochę zostało w 1l butelce pet. Wystarczyło szydłem ze scyzoryka zrobić 3-4 małe dziurki w nakrętce i lekko sciskając miałem genialny prysznic. Uwielbiam ten patent, przydał mi się nawet kiedyś we własnej łazience, gdy akurat nie było bieżącej wody (mam zapas w butelkach) i na wyjeździe, gdy w prysznicu nie było gorącej.
Pamiętam jedną z swoich pierwszych wycieczek rowerowych z nocowaniem na hamaku. Dotarłem w bajeczne miejsce nad jeziorem. Rozbiłem obozowisko i położyłem się spać, bo zmęczenie i późna pora. Rano krzątając się po obozie z kawą i po mału zbierając graty zrozumiałem w jakiej jestem czarnej d. Przypiąłem rower do drzewa, ale oczywiście kluczyk został w domu. Te cudowne zapięcia, co do zamknięcia nie potrzeba kluczyka. Zasięgu brak, bo dzicz. Na piechotę nie wrócę, bo sprzętu co nie miara. Zostawić wszystko ryzyko. Drzewa ściąć ni cholery, bo całkiem spore. I wtedy wkroczył on, cały na czarno. Letterman. Drucik, po druciku przecinałem blokadę, by odzyskać mój własny rower. I myślicie, że coś mnie to nauczyło? Oj nie. Trzy lata później, podobna historia. Jak zrozumiałem, że nie mam z sobą kluczy to nappier panika, ale po chwili olśnienie, przecież mam zapasowy schowany w plecaku. Jaka radość, lecę do roweru i tu zonk, to nie to zapięcie. Mam ich z trzy:(
Panie Kajetanie, Moja historia ma dwóch bohaterów. W terenie szkoliłem swoje umiejętności z rozpalania ognia, prac obozeocyh i pracowałem sobie nowym nożem od Naszego rodowitego knifemakera, który sprawiłem sobie przedwcześnie na urodziny( jakieś 2 miesiące wcześniej) skutkiem nieuwagi i rutyny, odciąłem sobie kawałek palca- jakieś pół centymetra opuszka z paznokciem. Naruszyłem tętniczkę skutkiem czego było obfite krwawienie, ale udało mi się to opatrzyć i oczyścić, dzięki Bogu zawsze mam w plecaku mala apteczkę z plastrami, octeniseptem i opatrunkami jałowymi. Szczęśliwie 24 listopada zakończyłem pobyt na L4, palec powoli się wygaja i wróciłem do swojej pracy. P.s jakiś miesiąc temu dostałem od żony w prezencie bezokazyjnym Pana książkę, poczytuje w wolnych chwilach i robię skromne notatki, bo jest tam dużo pomocnych treści. Pod koniec stycznia planuje jechać na zimowy kurs przetrwania w okolice Świerardowa zdroju wiec przydałby się jakiś rabat na spiwor zimowy. Pozdrawiam !
Wychodzimy w zimie grupą z jaskini Wielka Śnieżna a tu wiatr opróżnił plecak(pozostawiony na powierzchni) jednego z kolegów. Mróz jak diabli wiatr jak diabli a on stoi w kombinezonie speleologicznym. Uratowało nas przygotowanie po 3 minutach był ubrany w nasze zapasowe rzeczy. Tu rękawiczki tam czapka to znów spodnie, kurtka. I tak ubrany poszedł szukać to co stracił. A najlepsze jest to że w dolinie udało się odnaleźć prawie wszystko 😉. Watro czasem mieć coś ekstra w plecaku.
Historia moja Takie hobby pojechałem po testować nowa zabawkę czyli terenówkę ale się wkleiłem czyli błotka za dużo dla mojego auta i umiejętności trochę mało było 😊 więc poleciały wołania o pomoc na w „klejcie ”.Ale że lubię być przygotowany i chodzić po lesie z plecaka wyjąłem kuchenkę i butle z gazem woda w termosie i udało mi się przeczekać do 23 o kawie i budyniu 😊
Pierwszy mój wypad do lasu. Wziąłem pełny 50 l plecak sprzętu, szpeju, gadżetów, ubrań. W pełnym kamo, z menażka i nożem przy pasku. Nie wziąłem nic do rozpalania ognia, oprócz krzesiwa.😆 Nie wiedziałem, że podpałka jest tak ważna w jesiennej przed roku. Wiedza, tylko teoretyczna. Rzuciłem się na głęboką wodę. Udało się i krzesiwo zawsze jest pierwszym sposobem, po który sięgam. Z fartem! 🦊
Scyzoryk mam ze sobą zawsze. Osobiście używam companiona, którego dostałam od chłopaka zw na pilniczek w haczyku do przenoszenia osznurkowanych przesyłek, które kiedyś podobno były powszechne w Szwajcarii, a przynajmniej on tak twierdzi, ale to nie on już kilkukrotnie uratował mi życie, a długopis który w nim jest i już wielokrotnie okazywał się jedynym piszącym w najmniej oczekiwanych sytuacjach i też zaczepia się go wlaśnie za ten haczyk. Wtedy da się nim nawet wypisać formularz w urzędzie lub podpisać protokół z przeglądu wentylacji. 😅
Blokada w Opinelu służy również do tego by nóż się nie otworzył. Kawiarka super. Papier toaletowy pod choinkę? ;)) Czyżby mamusia znalazła w toalecie wysuszony mech? :))) Co do skarpet pod choinkę, masz rację. Ja też jestem jak żuk, cieszę się z byle g...na. W przenośni oczywiście :) To ustrojstwo do pieczenia kiełbasy da się również wykorzystać jako bazę do zrobienia pochodni. Wystarczy owinąć drut szmatą nasączoną parafiną lub olejem. Drut zminimalizuje ryzyko odpadnięcia szmaty. Ten haczyk jest w scyzorykach od czasów paczek owiniętych sznurkiem. Wygodniej niosło/niesie się paczkę gdy sznurek nie wrzyna się w palce. Komentarz konkursowy: Historia prosta, lecz pouczająca , by w życiu liczyć tylko na siebie i to co masz przy sobie. Podczas jednej z naszych wypraw/imprez , a zajmuję się archeologią żywą, dojechaliśmy na miejsce w straszliwym deszczu. Ustalenia były takie , że podczas wypadu (4 dni) używamy tylko i wyłącznie przedmiotów będących replikami przedmiotów historycznych. Jak wyżej, deszcz, pompa niesamowita. Drewno na ogień przygotowane przez organizatorów mokre, a dokładnie ociekało wodą. Kolega, jedyny posiadający rozpałkę do krzesiwa kowalskiego, posiadał ową rozpałkę w pojemniku wykonanym z poroża jelenia. Niestety nie było szczelne i rozpałka zawilgotniała. Udało się uzyskać trochę suchszego drewna rozłupując kłody przygotowane wcześniej na ogień przez organizatorów. Będąc przezornym , miałem kilka kawałów suchej kory brzozowej... i współczesne krzesiwo Mil-Tec. Po wielu bezowocnych próbach rozpalenia ognia metodą tradycyjną, Wyciągnąłem je z plecaka. Miny kolegów bezcenne. Ogień , ciepło, ciepłe jedzenie i możliwość wysuszenia przemoczonych szmat, również. Czego nas to nauczyło? Ha ha ha, wcale nie tego by wozić współczesne krzesiwa ze sobą, (choć w tym przypadku uratowało nam wypad) ale tego, by żelazny zapas hubki zamknięty w pojemniku z poroża dokładnie uszczelniać pszczelim woskiem, i dla pewności zawijać w nawoskowany len, który sam w sobie jest doskonałą podpałką. pozdrawiam, serdecznie jak zwykle.
Raz na Rybach przydał mi się piłka do drzewa która niespodziewanie się znalazła w plecaku. Byłem bardzo zadowolony ponieważ mogłem sobie przyszykować drzewo na ognisko w którym grzałem się oraz szykowałem jedzenie.
hak służy na przykład do wiązania sieci rybackich lub pomaga przy zakładaniu różnych haczyków. Ma kilka zastosowań. Taka moja historia kiedyś z kura rybackiego
Pierwszy zimowy biwak. Noc. Trzaskający mróz, obudził mnie, pomimo śpiwora. Wyszedłem z niego i założyłem kurtkę, myśląc jak się ogrzać? Machanie rękami, pomagało tylko na chwilę. Włożyłem ręce w kieszeń. W jednej z nich, znalazłem scyzoryk Victorinox. Piłką z scyzoryka ściąłem kilka suchych sosnowych gałęzi, pachnących żywicą. Ułożyłem z nich ognisko, tak jak uczył Pan na kanale. Drżące ręce nie mogły opanować krzesiwa. Pierwsza próba - nic. Druga - nic. Trzecia - jest! Lekki płomień, który powoli zamieniał się w większy. Czułem jak ogrzewa dłonie, jednocześnie rozpalając moje serce uczuciem spełnienia. Resztę nocy spędziłem, patrząc się w ogień. 🔥
Oglądam od jakiegoś czasu , bardziej kojarzę poprzedni kanał 😉 . Jak zawsze fajne rzeczy . Mi na urlop w dzicz wystarczała mała butla gazowa z pojedynczym palnikiem , dobrze że teraz jest tak szeroka oferta 💪
Jak w SAK: noszenie paczek wiązanych sznuklrkiem, zakładanie łańcucha w rowerze. Naciąganie szpruch rowerowych i miejsce na magnes że słuchawek do usznych. Skarpety kupuję do nowych butów taktycznych😀. Pozdro.
Chyba Woodstock 2015. Po koncercie Volbeat kolo wioski z "piciem" tłum sie zaklinował. Jakas ekipa, jakims cudem szla przez to wezykiem w ostatniej chwili zlapalem za karabinczyk przy plecaku z molle od milteka chyba. Wyrwali mnie z tego klina. A ten plecak to nosiła go wtedy, obecnie juz moja żona;]
Historia z ostatniej soboty: Ściemniało się, gdy szedłem przez las do dobrze znanego mi miejsca gdzie często obozowałem z kolegą. Wybrałem się drogą na skróty wchodząc do lasu z NE, a kierując się na SW. W pewnym momencie chciałem sprawdzić czy dobrze idę, dlatego wyciągnąłem bransoletę z Paracordu z małym kompasikiem. Założyłbym się, że idę na SW, a szedłem idealnie na N. 😂 Dzięki dodanemu do bransolety za kilka złotych kompasowi odnalazłem drogę przed zmrokiem. Zgubienie się tam po ciemku opiewałoby o sytuację survivalową...
Był to zwykły dzień, jak każdy inny. Postanowiłem wybrać się na małą przygodę w las. Miałem ze sobą tylko podstawowy ekwipunek: nóż, multitool, kilka zapasów... i kanapkę. Bo kto nie zabiera kanapki w plecaku, prawda? Pomyślałem, że las to idealne miejsce na testowanie swoich umiejętności survivalowych. Tyle że nie wziąłem pod uwagę jednego że survival to nie tylko bycie gotowym na ekstremalne warunki, ale również... przygotowanie na głód. Zaraz po rozbiciu obozu postanowiłem rozgrzać się ogniskiem, które udało mi się rozpalić bez większego wysiłku. Ale jak tylko zacząłem rozglądać się po okolicy, by pomyśleć, co tu ugotować, uświadomiłem sobie, że zapomniałem wziąć czegokolwiek do gotowania. Zgubiłem bowiem garnek, co było moim największym błędem. Po paru godzinach biegania po lesie bez celu, jak prawdziwy człowiek lasu, dotarłem do punktu, w którym mój organizm domagał się jedzenia. Zaczynałem się rozglądać jak dzik w poszukiwaniu roślin, które mogłyby uratować sytuację, ale jedynym, co znalazłem, była... moja kanapka. Okazało się, że przez cały dzień nosiłem ją w plecaku, o której istnieniu zapomniałem, próbując przeżyć w zgodzie z naturą. Gdy ją wyciągnąłem, była nieco spłaszczona, ale nadal zjadliwa. I to był moment, w którym zrozumiałem, że bushcraft to nie tylko przetrwanie w lesie. Czasem najważniejsze to po prostu zabrać ze sobą coś, co cię uratuje, nawet jeśli jest to kanapka w zgniecionej folii. Morał tej historii? W lasach liczy się nie tylko ekwipunek, ale również... porządne przygotowanie. I nie zapomnij o jedzeniu bo kanapka w plecaku może uratować ci życie!
Witam. Gadżet który dla mnie okazał się przydatny to filtr do wody. Postanowiłem co weekend odbywać piesze wycieczki z okazji rosnącego brzucha. Teren był obfity w wodę ale koloru ciemnego piwa z którego z resztą wziął się brzuch.
kawiarka - w trakcie procesu woda będzie wypychana przez parę ( rurka jest do dna więc tam będzie woda - para będzie u góry) na sam koniec gdy skończy się woda - poleci trochę pary ale wtedy należy wg znawców kończyć proces parzenia - tak uwaga
Potencjalnie fajna ta kompaktowa kawiarka - faktycznie mniejsza od klasycznych. Do ideału fajnie, gdyby ten spust, którym wypływa kawę był na składany/odczepiany do przenoszenia (żeby tak nie odstawał).
Jak sie nosi multitula/scyzoryk ciagle przy sobie i uzywa, to tak trudno o sytuacje "ratujaca", bo to zaczyna byc rutyna 😂 Plywam na jachtach, kajakach, jezdze na nartach wiec to bardziej sa narzedzia. Cieknacy wezyk paliwowy w silniku zaburtowym - dobicie do brzegu, multitul do reki, poluzowanie opaski zaciskowej, skrocenie wezyka, dokrecenie opaski. Mozna plynac dalej. Splyw kajakowy. Kolezance w jednym z kajakow obluzowala sie sruba mocujaca siedzisko. Niby nic wielkiego, ale przy przedzieraniu sie przez zwalone do wody drzewa, pracuje sie w kajaku wszystkim - nogami i plecami tez, wiec bez dobrego wyparcia bardzo trudno. Na kilka kajakow, tylko u mnie multitil i "karta przezycia" (co mnie zdziwilo). Tymi dwoma ustrojstwami naprawiamy poluzowana śrube i kolezanka wdzieczna przez kolejne 50km splywu. Narty - a tu co chwila - ktos ma zle ustawione wiazanie, albo na szynie, albo srube w bezpieczniku i mimo licznych juz skiserwisow ratowalem bezposrednio na stoku wielokrotnie. Na skiturach luzujace sie sruby w skorupach butow, czy wydlubywanie lodu z wiazań - no standard. I znowu bultitul robiacy za srubokret czy szpikulec do lodu. Nawet w "zyciu biurowym" - a to zaciety papier w drukarce, a to wysiegnik od monitora "puszcza" i trzeba dokrecic przegub na stanowisku kolezanki lub kolegi. Jestem juz tak zżyty z miltitulem, ze przestaje go zauważac. Po prostu wyciagam i robie co trzeba. Tak na marginesie - doszedlem do przekonania, iz najlepiej sprawdzaja sie multitule z nasadka do montazu roznych koncowek śrubokreta wraz z mini zestawem tych koncowek. Aaaa, jeszcze taka niecodzinna sytuacja. Przyjechalem do znajomych w odwiedziny. Pani domu jeszcze brala kapiel. Po pewnym czasie dolacza do nas i lekko speszona szepcze cos do ucha swojemi malzonkowi. Ten drepcze do lazienki, cos tam szarpie i klnie. Nie wyrzymalem i poszedlem zajrzec. Widze znajomego z kombinekrami w dloni i gmerajacego cos w wannie pelnej wody. Okazalo sie, ze lanczuszek od gumowego korka sie wyrwal. Jednak na tyle pechowo, ze wraz gumowym uszkiem, przez co kombinerki nie mialy za co zlapac. Znajomy juz siegal po noz, zby podwazyc, ale go zatrzymalem, bo nozem mozna latwo uszkodzic gniazdo korka lub akryl w wannke. Wyjalem scyzoryk, otworzyem korkociag, wkrecilem go w, nomen omen, korek wyciagnalem i wanna znow byla bez wody. Gospodarze wygladali na zadowolonych, chociaz nieco skonfundowanych 😂
@@GrubyBurak Coś z Castoramy, coś z allegro, coś z Lidla. Nie kupuje markowych. Zbyt często "operacje" są robione nad wodą lub w śniegu. Chwila nieuwagi i.... Serce wówczas mniej boli 😁
@@GrubyBurak Ja mam "system rozproszony": w każdym aucie leży po jednym, w placaku z lapkiem firmowy wciśnięty oddzielny zestaw, w plecaku treckingowym/skiturowym - kolejny. Na narty mam taki oddzielny zasobnik w woreczku, gdzie mam jeszcze jakiś diament do krawedzi. Kajak/biwak/jacht to już też dobrany i upakowany w zasobnik zestaw. Po prostu to jeździ zawsze, nie muszę dopakowywac, przekładać itd. I tak mam dość na głowie pakując 4os rodzinę na te wyprawy, żeby jeszcze za każdym razem myśleć o podstawowych narzędziach. 😁
Fajne propozycje . Ciekawy jestem tej kawiarki od esbita. Widziałem recki i za krótka wydaje mi się ta rurka która wylewa się kawa. Ale termos mam już lata i jest mega więc polecam bo mam na 0.5 i 2 l .
A propos gadżetu, który pomógł.... Nie dawno byłem z Ziomalami na rybach 3dni . Kumpel szukał tel. i znalazł go w wodzie. Chciał wyjąć kartę SIM ale bez igły się nie da. A ja miałem w Vicku. Strasznie był zdziwiony :D
Sytuacja miała miejsce jesienią, gdy w chłodny weekend wybrałem się z dwoma kolegami do lasu. Po przejściu około 10 km, gdy chcieliśmy rozbijać już obóz, okazało się, że nikt nie wziął zapalniczki. Było już ciemno i byliśmy zbyt zmęczeni żeby wracać do samochodu po zapalniczkę. Nagle kolega, z którego się śmialiśmy, że zabiera za dużo niepotrzebnych rzeczy do lasu wyciągnął gazówkę turystyczna, od której rozpaliliśmy ognisko. Gdyby nie ten "gadżet" z pewnością byśmy zamarzli w nocy, gdyż temperatura spadła poniżej zera.
Kiedyś na szlaku spacerowym w górach spotkaliśmy dziewczynę która w "japonkach" wybrała się na wycieczkę. Trasa nie jakoś szczególnie wymagająca ale i tak jedyny rzemyczek w klapku trzymający podeszwę przy stopie nie podołał. Szydełkiem z Vicka i kawałkiem paracordu udało się połatać Jej japońca na tyle, że w miarę wygodnie i bez poranionej stopy zeszła samodzielnie po szutrze i kamieniach z powrotem na parking.
@@michachmielewski3464 a w życiu :)) żony bym w japońcach w góry nie puścił. Zresztą moja żonka to mądra osóbka, lubi wędrować, wie jak to bezpiecznie robić i sama by się tak nie ubrała :) pomogliśmy obcej osobie
Historia wydarzyła się na nadwiślańskiej plaży (jak by nie patrzeć w terenie). Główną rolę odegrał korkociąg w scyzoryku. Może i nie uratowało to nikomu życia, ale na pewno oszczędziło nieco kłopotów pewnemu jegomosciowi, który będąc na randce nie miał czym otworzyć wina i zakłopotany szukał pomocy u postronnych osób. Wniosek z tego taki, że nie trzeba wcale sytuacji surwiwalowych, aby docenić dobre narzędzie.
Hak masz opisany w instrukcji. Pochodzenie zastosowania to paczki które kiedyś były związywane sznurkim aby ręki nie wciskać i aby sznurek się w dłoń nie wrzynał
Nie poza cywilizacją ale było kiedyś tak, że na nowej chacie nasza pierwsza choinka. Nie miałem nic poza Vickiem z piłą, a że kupiłem jodłę z grubaśnym pniem to nie miałem jak wstawić tego w stojak. Dłubałem to bardzo długo czyszcząc co chwila zatykająca się piłę na balkonie z latarka w zębach. Zmarzłem jak pies ale "oporzadziłem" choinkę scyzorykiem 😂 święta uratowane 😅
Oto historia w której życie uratował mi multitool. Podczas jesiennej wędrówki w Borach Tucholskich zgubiłem się, a zmrok zapadł szybciej, niż się spodziewałem. Wpadłem w leśną pułapkę z gałęzi i drutu, która unieruchomiła moją nogę, grożąc poważnym urazem. Sięgnąłem po multitool, którym przeciąłem drut i uwolniłem się, zanim straciłem czucie w nodze. Wykorzystałem także jego funkcję piłki, by ściąć gałęzie i rozpalić ogień, ogrzewając się w chłodną noc. Rano, dzięki przetrwaniu nocy, dotarłem do szlaku i odnalazłem drogę do najbliższej wioski.
Ja mialem sytuację gdzie uratowały mnie sznurówki zapasowe, które miałem w plecaku gdy musiałem zawiesić tarpa i tam poszedł sznur o ostrą krawędź . Niby sznurówka jakby zwykly kawałek sznura, a przydatne w różnych sytuacjach 😅 od tamtej pory zawsze linę z paracordu noszę 😁
Kojarzę dwie sytuacje potencjalnie niebezpieczne. Raz pojechałem autem na grzyby w nieznane miejsce ale ktoś został w samochodzie, no i się zgubiłem. Pomógł mi telefon, zadzwoniłem i poprosiłem by ta osoba trąbiła i tak odnalazłem samochód. Druga sytuacja była na leśnym spacerze. Szedłem leśną drogą gdy w oddali zobaczyłem coś dziwnego na drodze stojącego. Miałem lornetkę i przez nią zobaczyłem wielkiego kudłatego psa czy może wilka stojącego w poprzek drogi. Zawróciłem i nic się nie stało.
Z reguły nie używam gadżetów ale prawdziwym hitem tego lata była mała zakładana na głowę moskitiera! Można powiedzieć że dosłownie uratowała mi skórę przy tej ilości komarów które miałem na miejscu obozowym...
Siema. Chciał bym zobaczyć odcinek o rzeczach typowo dla survivalisty. Takie rzeczy jak termosy to niech sobie noszą buschcraftersi i leśni turyści wiadomo wygodne jest jak idę na biwak z znajomymi ale jak idę sam bez plecaka tylko z pasoszelkami z niezbędnym minimum potopić się na bagnach czy zaczaić się na wilki zobaczyć jak srają i sprawdzam przed każdą wyprawą cały mój szpej to mi serii brakuje takiego mniejszego sprzętu ale bardzo praktycznego zwłaszcza do lasu. Chyba mnie rozumiesz? Większość tego co pokazujesz jest dla turystów leśnych, a czasami przydlo by się coś ciekawszego może bardziej do ekstremalnych przypadkach gdy nie mam z sobą plecaka i potrzebuje małych przedmiotów. 😊 1 ta wieczna zapałka to badziew jest 2 kubków już było parę 3 termosy tak samo już były 4 no ileż tych mor... 5 kupię starej xD 6... 7 nawet ciekawe +za gabaryty 8 serio plecak? Kurde nie wiem czy dalej oglądać ten materiał bo już wszystko było oprócz tej kawiarki fajnej. Serio myślę że każdy szanujący się buschmen czy zwykły turysta kupił te rzeczy jako pierwsze. Serio czemu nie pokażesz takich rzeczy jak protraktory o których prawie nikt nie słyszał czy robić odcinków o danej tematyce np przypadkowa nazwa ziuuu* (efekt magi) "top 10 przyrządów do pielęgnacji ostrza" i tam jakieś osełki do noża czy siekierek jakieś woski i inne tego typu drobiazgi
A ten haczyk to nie jest czasami szydełko do dziergania sieci, szalików, rękawiczek lub tkania z linek różnych rzeczy? Wygląda zupełnie jak szydełko. Trzeba wam było kobiety po prostu aby rozjaśnić co to kto stworzył. Ja szydełka urzywam też do przeciągania linek w małych woreczkach i ubraniach ale to w scyzoryku się do tego nie nada. Moja historia z przydatnym gadżetem to menażka, która okazała się multitoolem. Byłam jako harcerka z drużyną na obozie wędrownym przez beskid niski. Menażka służyła mi w tym czasie do gotowania na ogniu jako talerz do jedzenia, miałam też mało ubrań żeby nie mieć ciężkiego plecaka więc z pomocą menażki prałam ubrania kostką mydła, służyła także do przenoszenia ognia i jako ochronka dla jajek przed stłuczeniem. Jeden przedmiot po mamie a tyle zastosowań.
Mam kolegę z którym chodzimy sobie po lasach. Gdy zaczynałem swoją przygodę zakupiłem dość sporo linki PARACORD. Obydwoje Spimy w hamakach więc ta linka do niczego nie była nam potrzebna. Zawsze gdy pakowaliśmy się do wyjazdu, kolega zadawał mi pytanie: Po co ci ta linka? Nosisz ją i przekładasz a i tak z tym nic nie robimy. I tak za każdym kolejnym razem. Dochodziło do tego że w ironii zawsze przy pakowaniu gadał: Tylko linki nie zapomnij!! Pewnego razu po bardzo długim marszu zaczęliśmy się rozbijać okazało się, iż kolega zapomniał systemu zawieszenia do hamaka. Była zima więc spanie na glebie było niemożliwe gdyż nie posiadaliśmy żadnej izolacji. Podpinka do hamaka przecież nie da rady. Pozostało tylko jedno wyjście. Wracać! I wówczas naszła mnie myśl: a może paracord? I rzeczywiście zadziałało. Udało nam się stworzyć zawieszenie do hamaka za pomocą paracordu. Improwizowaliśmy ale się udało. Pierwsze co zrobił kolega po obudzeniu się rano to zamówił linkę. Teraz zawsze przy pakowaniu ale nie z ironią lecz z pokorą pyta: Linkę mamy? PARACORD uratował nam wypad.
Ten haczyk służył kiedyś do noszenia paczek kture były wiązane cienkim sznurkiem pakowym i wrzynał się w palce , scyzoryk wkłada się między 3i4 palęc zaciska się pięść a haczyk zahacza na sznurku. A czy na multitula z KARABINKIEM potrzebne jest zezwolenie na broń. 😂😂😂 Często popełniasz ten błąd i mówisz KARABINEK zamiast Karabińczyk. Najlepszy sprzęty który wyrwał mnie nie raz z opresji to ten szary pomarszczony noszę go mieczy uszami wszyscy powinni go używać choć czasem mam wrażenie że ludzie go źle używają bądź nie posiadają. No i w waszym sklepie nie da się go kupić a szkoda morze da się kiedyś wprowadzić do oferty🤪 pozdrawiam 😊
Kupując w sklepie armyworld.pl/ wspierasz rozwój kanału.
Prezentowane produkty ▼
0:00 - WSTĘP
1:11 WÓR ▶ armyworld.pl/product-pol-2226-Worek-Marynarski-US-ARMY-Wojskowy-Podgumowany-Olive-Oryginal-Demobil-DB.html
1:31 WIECZNA ZAPAŁKA ▶ armyworld.pl/product-pol-7474-Wieczna-Zapalka-Bushmen-BU-1PEMA.html
3:22 KUBEK TERMICZNY ▶ armyworld.pl/product-pol-39172-Kubek-Termiczny-Miracle-Mug-SIGG-270-ml-Berry-8695-80.html
4:57 TERMOS ▶ armyworld.pl/product-pol-28974-Termos-Turystyczny-Vacuum-Flask-500-ml-Esbit-Olive-VF500ML.html
6:40 MORA Z KRZESIWEM ▶ armyworld.pl/product-pol-15611-Noz-Morakniv-R-Companion-Spark-Stainless-Steel-Czarny.html
9:03 OPINELE
▶ armyworld.pl/product-pol-26847-Noz-Skladany-OPINEL-INOX-Colorama-N-6-Rzemien-Strawberry-002201.html
▶ armyworld.pl/product-pol-26847-Noz-Skladany-OPINEL-INOX-Colorama-N-6-Rzemien-Strawberry-002201.html
10:39 LATARKA ▶ armyworld.pl/product-pol-31712-Latarka-Multifunkcyjna-Armytek-Crystal-White-Red-Yellow-F07001Y.html
12:41 EKSPRES DO KAWY ▶ armyworld.pl/product-pol-26933-Ekspres-Turystyczny-Esbit-Coffee-Maker-20102400.html
16:40 PLECAK DLA DZIECI ▶ armyworld.pl/product-pol-38466-Plecak-US-Assault-Youngster-15-Litrow-MFH-Kamuflaz-Czeski-M95-30330J.html
17:55 OPINEL DLA DZIECI ▶ armyworld.pl/product-pol-11656-Noz-Skladany-MY-FIRST-OPINEL-N-7-Natural-001696.html
20:02 KSIĄŻKA ▶ armyworld.pl/product-pol-38099-Survival-sztuka-wyboru-Kajetan-Wilczynski-Bushcraft-i-Eksploracja.html
22:22 SKARPETY ▶ armyworld.pl/product-pol-39213-Skarpety-Merino-Wool-High-Trekking-Comodo-Olive.html
23:57 ZESTAW PRZETRWANIA ▶ armyworld.pl/product-pol-34258-Puszka-Przetrwania-Combat-Survival-Tin-BCB-International-CK015NH.html
26:55 KOMPASY
▶ armyworld.pl/product-pol-29309-Kompas-Plytkowy-Terra-Ranger-S-Silva-38246.html
▶ armyworld.pl/product-pol-22546-Kompas-Plytkowy-SILVA-Expedition-Global-37685.html
30:04 KA-BAR ▶ armyworld.pl/product-pol-17691-Noz-USMC-The-Legend-Pochwa-Skorzana-Ka-Bar-1217.html
31:34 ZESTAW DO ROZPALANIA OGNIA ▶ armyworld.pl/product-pol-19230-Zestaw-Fire-Lighting-Kit-Light-My-Fire-Hazyblue-Rustyorange-2506711240.html
36:08 GAZ PIEPRZOWY DLA KOBIET ▶ armyworld.pl/product-pol-32874-Gaz-Obronny-Pieprzowy-Dla-Kobiet-SZMINKA-HPE-Twisted-Up-Srebrny-20-ml-G-031.html
37:58 MULTITOOL ▶ armyworld.pl/product-pol-27358-Multitool-Leatherman-R-Signal-Green-832692.html
40:05 SCYZORYK ▶ armyworld.pl/product-pol-16525-Scyzoryk-Victorinox-Huntsman-Wood-91-mm-Drewno-Orzechowe-1-3711-63.html
43:28 KONKURS I ZAKOŃCZENIE
Odzież widoczna na filmie ▼
KOSZULA HELIKON-TEX WINTER WARDEN ▶ armyworld.pl/product-pol-38672-Koszula-Ocieplana-Winter-Warden-Helikon-Tex-Slate-Moorland-Plaid-KO-WWS-PB-PL.html
CZAPKA TAGART WINTER ▶ armyworld.pl/product-pol-33807-Czapka-Winter-Tagart-Zielona.html
RĘKAWICE TAGART GRIP 2 ▶ armyworld.pl/product-pol-33802-Rekawice-Wodoodporne-Grip-2-Tagart-Olive.html
Historia z czasów wczesnoszczenięcych, kiedy to w wakacje często wybierałem się na całodniowe spacery, czasem nie biorąc ze sobą niczego poza tym co akurat miałem na sobie. Któregoś razu, gdy zawędrowałem w nieznaną mi okolicę, uznałem, że idealnym sposobem na określenie swojej lokalizacji będzie wdrapanie się na drzewo rosnące tuż przy całkiem wysokiej skarpie. Oczywiście z drzewa spadłem, ale że miałem jeszcze wtedy gumowe kości, to skończyło się jedynie na tym, że przez następną godzinę po pozbieraniu się z ziemi wydłubywałem sobie scyzorykiem żwir z dłoni i kolan. Ale to nie w ten sposób wspomniany scyzoryk mnie uratował. Otóż przez swoje zagubienie i zmitrężenie całkiem sporej ilości czasu na doprowadzaniu się do porządku, zanim doszedłem do wsi, w której mieszkałem, zaczęło już się robić ciemno. Więc aby ułagodzić jakoś przyszły gniew zatroskanej matki, przed powrotem do domu zakradłem się na działkę sąsiadów i tymże scyzorykiem naścinałem róż na bukiet, który wręczyłem mamie, po czym szybko uciekłem do swojego pokoju zanim zdążyła wejść w tryb bojowy.
Historia z tego lata 😂 dzięki scyzorykowi Victorinox Hiker a dokładniej jego pensecie uratowałem córkę! 😂 Podczas pięknego letniego dnia w lesie z moimi dziećmi i żoną, gdy dzieci bawiły się w budowanie szałasu, usłyszałem krzyk i płacz mojej 3 letniej córki... Jak się okazało przyczyną była drzazga wbitą w rączke. Dzięki pensecie udało się ją szybko wyciągnąć a na poprawę gojenia "rany" i humoru przykleiłem plaster (oczywiście w misie) który miałem ze sobą w małej kieszonkowej apteczce 😀 i tak zostałem po raz kolejny bohaterem w oczach moich dzieci 😅
Scyzoryk przydał mi się wielokrotnie na biwakach, natomiast szczególnie mi się spodobało, gdy uratował mnie przed położeniem się spać do śpiworka w formie spoconej, śmiedzącej i z brudnymi nogami. Na biwaku nie było źródła wody, ale trochę zostało w 1l butelce pet. Wystarczyło szydłem ze scyzoryka zrobić 3-4 małe dziurki w nakrętce i lekko sciskając miałem genialny prysznic.
Uwielbiam ten patent, przydał mi się nawet kiedyś we własnej łazience, gdy akurat nie było bieżącej wody (mam zapas w butelkach) i na wyjeździe, gdy w prysznicu nie było gorącej.
Pamiętam jedną z swoich pierwszych wycieczek rowerowych z nocowaniem na hamaku. Dotarłem w bajeczne miejsce nad jeziorem. Rozbiłem obozowisko i położyłem się spać, bo zmęczenie i późna pora. Rano krzątając się po obozie z kawą i po mału zbierając graty zrozumiałem w jakiej jestem czarnej d. Przypiąłem rower do drzewa, ale oczywiście kluczyk został w domu. Te cudowne zapięcia, co do zamknięcia nie potrzeba kluczyka. Zasięgu brak, bo dzicz. Na piechotę nie wrócę, bo sprzętu co nie miara. Zostawić wszystko ryzyko. Drzewa ściąć ni cholery, bo całkiem spore. I wtedy wkroczył on, cały na czarno. Letterman. Drucik, po druciku przecinałem blokadę, by odzyskać mój własny rower. I myślicie, że coś mnie to nauczyło? Oj nie. Trzy lata później, podobna historia. Jak zrozumiałem, że nie mam z sobą kluczy to nappier panika, ale po chwili olśnienie, przecież mam zapasowy schowany w plecaku. Jaka radość, lecę do roweru i tu zonk, to nie to zapięcie. Mam ich z trzy:(
Panie Kajetanie,
Moja historia ma dwóch bohaterów.
W terenie szkoliłem swoje umiejętności z rozpalania ognia, prac obozeocyh i pracowałem sobie nowym nożem od Naszego rodowitego knifemakera, który sprawiłem sobie przedwcześnie na urodziny( jakieś 2 miesiące wcześniej) skutkiem nieuwagi i rutyny, odciąłem sobie kawałek palca- jakieś pół centymetra opuszka z paznokciem. Naruszyłem tętniczkę skutkiem czego było obfite krwawienie, ale udało mi się to opatrzyć i oczyścić, dzięki Bogu zawsze mam w plecaku mala apteczkę z plastrami, octeniseptem i opatrunkami jałowymi. Szczęśliwie 24 listopada zakończyłem pobyt na L4, palec powoli się wygaja i wróciłem do swojej pracy.
P.s jakiś miesiąc temu dostałem od żony w prezencie bezokazyjnym Pana książkę, poczytuje w wolnych chwilach i robię skromne notatki, bo jest tam dużo pomocnych treści. Pod koniec stycznia planuje jechać na zimowy kurs przetrwania w okolice Świerardowa zdroju wiec przydałby się jakiś rabat na spiwor zimowy.
Pozdrawiam !
Wychodzimy w zimie grupą z jaskini Wielka Śnieżna a tu wiatr opróżnił plecak(pozostawiony na powierzchni) jednego z kolegów. Mróz jak diabli wiatr jak diabli a on stoi w kombinezonie speleologicznym. Uratowało nas przygotowanie po 3 minutach był ubrany w nasze zapasowe rzeczy. Tu rękawiczki tam czapka to znów spodnie, kurtka. I tak ubrany poszedł szukać to co stracił. A najlepsze jest to że w dolinie udało się odnaleźć prawie wszystko 😉. Watro czasem mieć coś ekstra w plecaku.
Termos esbit jest rewelacyjny. Używam już od kilku lat i cały czas dobrze trzyma cieplo.
Praktyczne prezenty są najlepsze 👍🏻💪🏻
Historia moja
Takie hobby pojechałem po testować nowa zabawkę czyli terenówkę ale się wkleiłem czyli błotka za dużo dla mojego auta i umiejętności trochę mało było 😊 więc poleciały wołania o pomoc na w „klejcie ”.Ale że lubię być przygotowany i chodzić po lesie z plecaka wyjąłem kuchenkę i butle z gazem woda w termosie i udało mi się przeczekać do 23 o kawie i budyniu 😊
Pierwszy mój wypad do lasu. Wziąłem pełny 50 l plecak sprzętu, szpeju, gadżetów, ubrań. W pełnym kamo, z menażka i nożem przy pasku.
Nie wziąłem nic do rozpalania ognia, oprócz krzesiwa.😆
Nie wiedziałem, że podpałka jest tak ważna w jesiennej przed roku.
Wiedza, tylko teoretyczna.
Rzuciłem się na głęboką wodę.
Udało się i krzesiwo zawsze jest pierwszym sposobem, po który sięgam.
Z fartem! 🦊
Scyzoryk mam ze sobą zawsze. Osobiście używam companiona, którego dostałam od chłopaka zw na pilniczek w haczyku do przenoszenia osznurkowanych przesyłek, które kiedyś podobno były powszechne w Szwajcarii, a przynajmniej on tak twierdzi, ale to nie on już kilkukrotnie uratował mi życie, a długopis który w nim jest i już wielokrotnie okazywał się jedynym piszącym w najmniej oczekiwanych sytuacjach i też zaczepia się go wlaśnie za ten haczyk. Wtedy da się nim nawet wypisać formularz w urzędzie lub podpisać protokół z przeglądu wentylacji. 😅
Blokada w Opinelu służy również do tego by nóż się nie otworzył. Kawiarka super. Papier toaletowy pod choinkę? ;)) Czyżby mamusia znalazła w toalecie wysuszony mech? :))) Co do skarpet pod choinkę, masz rację. Ja też jestem jak żuk, cieszę się z byle g...na. W przenośni oczywiście :) To ustrojstwo do pieczenia kiełbasy da się również wykorzystać jako bazę do zrobienia pochodni. Wystarczy owinąć drut szmatą nasączoną parafiną lub olejem. Drut zminimalizuje ryzyko odpadnięcia szmaty. Ten haczyk jest w scyzorykach od czasów paczek owiniętych sznurkiem. Wygodniej niosło/niesie się paczkę gdy sznurek nie wrzyna się w palce.
Komentarz konkursowy:
Historia prosta, lecz pouczająca , by w życiu liczyć tylko na siebie i to co masz przy sobie. Podczas jednej z naszych wypraw/imprez , a zajmuję się archeologią żywą, dojechaliśmy na miejsce w straszliwym deszczu. Ustalenia były takie , że podczas wypadu (4 dni) używamy tylko i wyłącznie przedmiotów będących replikami przedmiotów historycznych. Jak wyżej, deszcz, pompa niesamowita. Drewno na ogień przygotowane przez organizatorów mokre, a dokładnie ociekało wodą. Kolega, jedyny posiadający rozpałkę do krzesiwa kowalskiego, posiadał ową rozpałkę w pojemniku wykonanym z poroża jelenia. Niestety nie było szczelne i rozpałka zawilgotniała. Udało się uzyskać trochę suchszego drewna rozłupując kłody przygotowane wcześniej na ogień przez organizatorów. Będąc przezornym , miałem kilka kawałów suchej kory brzozowej... i współczesne krzesiwo Mil-Tec. Po wielu bezowocnych próbach rozpalenia ognia metodą tradycyjną, Wyciągnąłem je z plecaka. Miny kolegów bezcenne. Ogień , ciepło, ciepłe jedzenie i możliwość wysuszenia przemoczonych szmat, również.
Czego nas to nauczyło? Ha ha ha, wcale nie tego by wozić współczesne krzesiwa ze sobą, (choć w tym przypadku uratowało nam wypad) ale tego, by żelazny zapas hubki zamknięty w pojemniku z poroża dokładnie uszczelniać pszczelim woskiem, i dla pewności zawijać w nawoskowany len, który sam w sobie jest doskonałą podpałką.
pozdrawiam, serdecznie jak zwykle.
Raz na Rybach przydał mi się piłka do drzewa która niespodziewanie się znalazła w plecaku. Byłem bardzo zadowolony ponieważ mogłem sobie przyszykować drzewo na ognisko w którym grzałem się oraz szykowałem jedzenie.
hak służy na przykład do wiązania sieci rybackich lub pomaga przy zakładaniu różnych haczyków. Ma kilka zastosowań. Taka moja historia kiedyś z kura rybackiego
Pierwszy zimowy biwak.
Noc.
Trzaskający mróz, obudził mnie, pomimo śpiwora.
Wyszedłem z niego i założyłem kurtkę, myśląc jak się ogrzać?
Machanie rękami, pomagało tylko na chwilę.
Włożyłem ręce w kieszeń. W jednej z nich, znalazłem scyzoryk Victorinox.
Piłką z scyzoryka ściąłem kilka suchych sosnowych gałęzi, pachnących żywicą.
Ułożyłem z nich ognisko, tak jak uczył Pan na kanale.
Drżące ręce nie mogły opanować krzesiwa.
Pierwsza próba - nic.
Druga - nic.
Trzecia - jest!
Lekki płomień, który powoli zamieniał się w większy.
Czułem jak ogrzewa dłonie, jednocześnie rozpalając moje serce uczuciem spełnienia.
Resztę nocy spędziłem, patrząc się w ogień. 🔥
Oglądam od jakiegoś czasu , bardziej kojarzę poprzedni kanał 😉 . Jak zawsze fajne rzeczy . Mi na urlop w dzicz wystarczała mała butla gazowa z pojedynczym palnikiem , dobrze że teraz jest tak szeroka oferta 💪
Jak w SAK: noszenie paczek wiązanych sznuklrkiem, zakładanie łańcucha w rowerze. Naciąganie szpruch rowerowych i miejsce na magnes że słuchawek do usznych. Skarpety kupuję do nowych butów taktycznych😀. Pozdro.
Książka + Kabar Swietny prezent od Tworcy z jego przedmiotem cos superanckiego. Pozdrawiam.
Chyba Woodstock 2015. Po koncercie Volbeat kolo wioski z "piciem" tłum sie zaklinował. Jakas ekipa, jakims cudem szla przez to wezykiem w ostatniej chwili zlapalem za karabinczyk przy plecaku z molle od milteka chyba. Wyrwali mnie z tego klina. A ten plecak to nosiła go wtedy, obecnie juz moja żona;]
Historia z ostatniej soboty:
Ściemniało się, gdy szedłem przez las do dobrze znanego mi miejsca gdzie często obozowałem z kolegą. Wybrałem się drogą na skróty wchodząc do lasu z NE, a kierując się na SW. W pewnym momencie chciałem sprawdzić czy dobrze idę, dlatego wyciągnąłem bransoletę z Paracordu z małym kompasikiem. Założyłbym się, że idę na SW, a szedłem idealnie na N. 😂 Dzięki dodanemu do bransolety za kilka złotych kompasowi odnalazłem drogę przed zmrokiem. Zgubienie się tam po ciemku opiewałoby o sytuację survivalową...
Był to zwykły dzień, jak każdy inny. Postanowiłem wybrać się na małą przygodę w las. Miałem ze sobą tylko podstawowy ekwipunek: nóż, multitool, kilka zapasów... i kanapkę. Bo kto nie zabiera kanapki w plecaku, prawda? Pomyślałem, że las to idealne miejsce na testowanie swoich umiejętności survivalowych. Tyle że nie wziąłem pod uwagę jednego że survival to nie tylko bycie gotowym na ekstremalne warunki, ale również... przygotowanie na głód.
Zaraz po rozbiciu obozu postanowiłem rozgrzać się ogniskiem, które udało mi się rozpalić bez większego wysiłku. Ale jak tylko zacząłem rozglądać się po okolicy, by pomyśleć, co tu ugotować, uświadomiłem sobie, że zapomniałem wziąć czegokolwiek do gotowania. Zgubiłem bowiem garnek, co było moim największym błędem. Po paru godzinach biegania po lesie bez celu, jak prawdziwy człowiek lasu, dotarłem do punktu, w którym mój organizm domagał się jedzenia. Zaczynałem się rozglądać jak dzik w poszukiwaniu roślin, które mogłyby uratować sytuację, ale jedynym, co znalazłem, była... moja kanapka.
Okazało się, że przez cały dzień nosiłem ją w plecaku, o której istnieniu zapomniałem, próbując przeżyć w zgodzie z naturą. Gdy ją wyciągnąłem, była nieco spłaszczona, ale nadal zjadliwa. I to był moment, w którym zrozumiałem, że bushcraft to nie tylko przetrwanie w lesie. Czasem najważniejsze to po prostu zabrać ze sobą coś, co cię uratuje, nawet jeśli jest to kanapka w zgniecionej folii.
Morał tej historii? W lasach liczy się nie tylko ekwipunek, ale również... porządne przygotowanie. I nie zapomnij o jedzeniu bo kanapka w plecaku może uratować ci życie!
Witam. Gadżet który dla mnie okazał się przydatny to filtr do wody. Postanowiłem co weekend odbywać piesze wycieczki z okazji rosnącego brzucha. Teren był obfity w wodę ale koloru ciemnego piwa z którego z resztą wziął się brzuch.
dla mojej drugiej połówki, ta kawiarka to będzie sztos, pozdrawiam
kawiarka - w trakcie procesu woda będzie wypychana przez parę ( rurka jest do dna więc tam będzie woda - para będzie u góry) na sam koniec gdy skończy się woda - poleci trochę pary ale wtedy należy wg znawców kończyć proces parzenia - tak uwaga
Potencjalnie fajna ta kompaktowa kawiarka - faktycznie mniejsza od klasycznych. Do ideału fajnie, gdyby ten spust, którym wypływa kawę był na składany/odczepiany do przenoszenia (żeby tak nie odstawał).
Jak sie nosi multitula/scyzoryk ciagle przy sobie i uzywa, to tak trudno o sytuacje "ratujaca", bo to zaczyna byc rutyna 😂
Plywam na jachtach, kajakach, jezdze na nartach wiec to bardziej sa narzedzia.
Cieknacy wezyk paliwowy w silniku zaburtowym - dobicie do brzegu, multitul do reki, poluzowanie opaski zaciskowej, skrocenie wezyka, dokrecenie opaski. Mozna plynac dalej.
Splyw kajakowy. Kolezance w jednym z kajakow obluzowala sie sruba mocujaca siedzisko. Niby nic wielkiego, ale przy przedzieraniu sie przez zwalone do wody drzewa, pracuje sie w kajaku wszystkim - nogami i plecami tez, wiec bez dobrego wyparcia bardzo trudno. Na kilka kajakow, tylko u mnie multitil i "karta przezycia" (co mnie zdziwilo). Tymi dwoma ustrojstwami naprawiamy poluzowana śrube i kolezanka wdzieczna przez kolejne 50km splywu.
Narty - a tu co chwila - ktos ma zle ustawione wiazanie, albo na szynie, albo srube w bezpieczniku i mimo licznych juz skiserwisow ratowalem bezposrednio na stoku wielokrotnie. Na skiturach luzujace sie sruby w skorupach butow, czy wydlubywanie lodu z wiazań - no standard. I znowu bultitul robiacy za srubokret czy szpikulec do lodu.
Nawet w "zyciu biurowym" - a to zaciety papier w drukarce, a to wysiegnik od monitora "puszcza" i trzeba dokrecic przegub na stanowisku kolezanki lub kolegi.
Jestem juz tak zżyty z miltitulem, ze przestaje go zauważac. Po prostu wyciagam i robie co trzeba.
Tak na marginesie - doszedlem do przekonania, iz najlepiej sprawdzaja sie multitule z nasadka do montazu roznych koncowek śrubokreta wraz z mini zestawem tych koncowek.
Aaaa, jeszcze taka niecodzinna sytuacja. Przyjechalem do znajomych w odwiedziny. Pani domu jeszcze brala kapiel. Po pewnym czasie dolacza do nas i lekko speszona szepcze cos do ucha swojemi malzonkowi. Ten drepcze do lazienki, cos tam szarpie i klnie. Nie wyrzymalem i poszedlem zajrzec. Widze znajomego z kombinekrami w dloni i gmerajacego cos w wannie pelnej wody.
Okazalo sie, ze lanczuszek od gumowego korka sie wyrwal. Jednak na tyle pechowo, ze wraz gumowym uszkiem, przez co kombinerki nie mialy za co zlapac. Znajomy juz siegal po noz, zby podwazyc, ale go zatrzymalem, bo nozem mozna latwo uszkodzic gniazdo korka lub akryl w wannke. Wyjalem scyzoryk, otworzyem korkociag, wkrecilem go w, nomen omen, korek wyciagnalem i wanna znow byla bez wody. Gospodarze wygladali na zadowolonych, chociaz nieco skonfundowanych 😂
A jakiego sprzętu konkretnie Pan używa i który multitool poleca? 🙂Pozdrawiam. 👍👋
@@GrubyBurak Coś z Castoramy, coś z allegro, coś z Lidla. Nie kupuje markowych. Zbyt często "operacje" są robione nad wodą lub w śniegu. Chwila nieuwagi i.... Serce wówczas mniej boli 😁
@@rafakuch1710 No ja w sumie też, choć mam 1 leathermana (prezent), leży sobie w szafie i czeka na ew. potrzebę użycia. 🙂
@@GrubyBurak Ja mam "system rozproszony": w każdym aucie leży po jednym, w placaku z lapkiem firmowy wciśnięty oddzielny zestaw, w plecaku treckingowym/skiturowym - kolejny. Na narty mam taki oddzielny zasobnik w woreczku, gdzie mam jeszcze jakiś diament do krawedzi. Kajak/biwak/jacht to już też dobrany i upakowany w zasobnik zestaw. Po prostu to jeździ zawsze, nie muszę dopakowywac, przekładać itd. I tak mam dość na głowie pakując 4os rodzinę na te wyprawy, żeby jeszcze za każdym razem myśleć o podstawowych narzędziach. 😁
Pare tych rzeczy posiadam. Pozdrawiam serdecznie.
Fajne propozycje . Ciekawy jestem tej kawiarki od esbita. Widziałem recki i za krótka wydaje mi się ta rurka która wylewa się kawa. Ale termos mam już lata i jest mega więc polecam bo mam na 0.5 i 2 l .
A propos gadżetu, który pomógł.... Nie dawno byłem z Ziomalami na rybach 3dni . Kumpel szukał tel. i znalazł go w wodzie. Chciał wyjąć kartę SIM ale bez igły się nie da. A ja miałem w Vicku. Strasznie był zdziwiony :D
Fajny odcinek lubię takie dużo ciekawych gadżetów i morka którą kusisz od dłuższego czasu oraz armytek 😊. Dzięki za dobrą robotę. Pozdro 😊
Sytuacja miała miejsce jesienią, gdy w chłodny weekend wybrałem się z dwoma kolegami do lasu. Po przejściu około 10 km, gdy chcieliśmy rozbijać już obóz, okazało się, że nikt nie wziął zapalniczki. Było już ciemno i byliśmy zbyt zmęczeni żeby wracać do samochodu po zapalniczkę. Nagle kolega, z którego się śmialiśmy, że zabiera za dużo niepotrzebnych rzeczy do lasu wyciągnął gazówkę turystyczna, od której rozpaliliśmy ognisko. Gdyby nie ten "gadżet" z pewnością byśmy zamarzli w nocy, gdyż temperatura spadła poniżej zera.
Kiedyś na szlaku spacerowym w górach spotkaliśmy dziewczynę która w "japonkach" wybrała się na wycieczkę. Trasa nie jakoś szczególnie wymagająca ale i tak jedyny rzemyczek w klapku trzymający podeszwę przy stopie nie podołał. Szydełkiem z Vicka i kawałkiem paracordu udało się połatać Jej japońca na tyle, że w miarę wygodnie i bez poranionej stopy zeszła samodzielnie po szutrze i kamieniach z powrotem na parking.
ale nie mówisz o żonie .. ?
@@michachmielewski3464 a w życiu :)) żony bym w japońcach w góry nie puścił. Zresztą moja żonka to mądra osóbka, lubi wędrować, wie jak to bezpiecznie robić i sama by się tak nie ubrała :) pomogliśmy obcej osobie
Historia wydarzyła się na nadwiślańskiej plaży (jak by nie patrzeć w terenie).
Główną rolę odegrał korkociąg w scyzoryku. Może i nie uratowało to nikomu życia, ale na pewno oszczędziło nieco kłopotów pewnemu jegomosciowi, który będąc na randce nie miał czym otworzyć wina i zakłopotany szukał pomocy u postronnych osób.
Wniosek z tego taki, że nie trzeba wcale sytuacji surwiwalowych, aby docenić dobre narzędzie.
Ten hak ponoć służył do noszenia paczek jak jeszcze się je obwiązywało sznurkiem. Ja kiedyś tak nosiłem zgrzewki z wodą
Hak masz opisany w instrukcji. Pochodzenie zastosowania to paczki które kiedyś były związywane sznurkim aby ręki nie wciskać i aby sznurek się w dłoń nie wrzynał
Nie poza cywilizacją ale było kiedyś tak, że na nowej chacie nasza pierwsza choinka. Nie miałem nic poza Vickiem z piłą, a że kupiłem jodłę z grubaśnym pniem to nie miałem jak wstawić tego w stojak. Dłubałem to bardzo długo czyszcząc co chwila zatykająca się piłę na balkonie z latarka w zębach. Zmarzłem jak pies ale "oporzadziłem" choinkę scyzorykiem 😂 święta uratowane 😅
Oto historia w której życie uratował mi multitool.
Podczas jesiennej wędrówki w Borach Tucholskich zgubiłem się, a zmrok zapadł szybciej, niż się spodziewałem. Wpadłem w leśną pułapkę z gałęzi i drutu, która unieruchomiła moją nogę, grożąc poważnym urazem. Sięgnąłem po multitool, którym przeciąłem drut i uwolniłem się, zanim straciłem czucie w nodze. Wykorzystałem także jego funkcję piłki, by ściąć gałęzie i rozpalić ogień, ogrzewając się w chłodną noc. Rano, dzięki przetrwaniu nocy, dotarłem do szlaku i odnalazłem drogę do najbliższej wioski.
Ja mialem sytuację gdzie uratowały mnie sznurówki zapasowe, które miałem w plecaku gdy musiałem zawiesić tarpa i tam poszedł sznur o ostrą krawędź . Niby sznurówka jakby zwykly kawałek sznura, a przydatne w różnych sytuacjach 😅 od tamtej pory zawsze linę z paracordu noszę 😁
Spoko❤
Ale czaderskie to urządzenie na kawę, ciekawe ile trwa przygotowanie kubka? I czy można go sobie postawić na gazie?
A książka jest super!
Być może to był ten czas gdy papier toaletowy zwiększał wartość nieruchomości 😉
Pierwotnym przeznaczeniem małego ostrza w Vicku miało być ostrzenie piór gęsich do pisania🧐
Co drugi prezent od żony. Teraz film o tym co ty dałeś żonie :D
Kojarzę dwie sytuacje potencjalnie niebezpieczne. Raz pojechałem autem na grzyby w nieznane miejsce ale ktoś został w samochodzie, no i się zgubiłem.
Pomógł mi telefon, zadzwoniłem i poprosiłem by ta osoba trąbiła i tak odnalazłem samochód. Druga sytuacja była na leśnym spacerze. Szedłem leśną drogą gdy w oddali zobaczyłem coś dziwnego na drodze stojącego. Miałem lornetkę i przez nią zobaczyłem wielkiego kudłatego psa czy może wilka stojącego w poprzek drogi. Zawróciłem i nic się nie stało.
Z reguły nie używam gadżetów ale prawdziwym hitem tego lata była mała zakładana na głowę moskitiera! Można powiedzieć że dosłownie uratowała mi skórę przy tej ilości komarów które miałem na miejscu obozowym...
Kabar ponad 500 zł :)
Ale hunstmana mam, wspaniały scyzoryk
33:40 to nie na nadzienie żywej rybki? :)
Daj 50% na koszulę Helikon tą co masz na sobie to kupię 4 sztuki xl mistrzu
Ciekawe pomysły :) Mam pytanie a jaką koszule masz na sobie bo wydaje się ciekawa opcją na prezent :)
Siema. Chciał bym zobaczyć odcinek o rzeczach typowo dla survivalisty. Takie rzeczy jak termosy to niech sobie noszą buschcraftersi i leśni turyści wiadomo wygodne jest jak idę na biwak z znajomymi ale jak idę sam bez plecaka tylko z pasoszelkami z niezbędnym minimum potopić się na bagnach czy zaczaić się na wilki zobaczyć jak srają i sprawdzam przed każdą wyprawą cały mój szpej to mi serii brakuje takiego mniejszego sprzętu ale bardzo praktycznego zwłaszcza do lasu. Chyba mnie rozumiesz? Większość tego co pokazujesz jest dla turystów leśnych, a czasami przydlo by się coś ciekawszego może bardziej do ekstremalnych przypadkach gdy nie mam z sobą plecaka i potrzebuje małych przedmiotów. 😊
1 ta wieczna zapałka to badziew jest
2 kubków już było parę
3 termosy tak samo już były
4 no ileż tych mor...
5 kupię starej xD
6...
7 nawet ciekawe +za gabaryty
8 serio plecak?
Kurde nie wiem czy dalej oglądać ten materiał bo już wszystko było oprócz tej kawiarki fajnej. Serio myślę że każdy szanujący się buschmen czy zwykły turysta kupił te rzeczy jako pierwsze. Serio czemu nie pokażesz takich rzeczy jak protraktory o których prawie nikt nie słyszał czy robić odcinków o danej tematyce np przypadkowa nazwa ziuuu* (efekt magi) "top 10 przyrządów do pielęgnacji ostrza" i tam jakieś osełki do noża czy siekierek jakieś woski i inne tego typu drobiazgi
witam super filmik mam pytanie co to za zegarek model prosze pozdrawiam
Witam.
Jakiej firmy i jaki model zegarka ma Pan na ręku?
❤
Haczyk służy do szycia skóry, przeciągania rzemienia. Fajne pomysły na prezent, córka dostanie opinelka różowego, pozdrawiam
Aaa może też służyć do przenoszenia czegoś co wrzyna się w rękę
A ten haczyk to nie jest czasami szydełko do dziergania sieci, szalików, rękawiczek lub tkania z linek różnych rzeczy? Wygląda zupełnie jak szydełko. Trzeba wam było kobiety po prostu aby rozjaśnić co to kto stworzył. Ja szydełka urzywam też do przeciągania linek w małych woreczkach i ubraniach ale to w scyzoryku się do tego nie nada. Moja historia z przydatnym gadżetem to menażka, która okazała się multitoolem. Byłam jako harcerka z drużyną na obozie wędrownym przez beskid niski. Menażka służyła mi w tym czasie do gotowania na ogniu jako talerz do jedzenia, miałam też mało ubrań żeby nie mieć ciężkiego plecaka więc z pomocą menażki prałam ubrania kostką mydła, służyła także do przenoszenia ognia i jako ochronka dla jajek przed stłuczeniem. Jeden przedmiot po mamie a tyle zastosowań.
Czy za granice tez wysylacie? Szwecja?
Tak :)
Mistrzu masz dostęp do namiotu 2 osobowego mini pack standard miltec ?
Może troche nietypowe pytanie, ale jakiego mikrofonu używasz? Przydałby mi się jakiś fajny, a twój wygląda super😅
Tutaj DJI Mic 2, ale 1 też jest w porządku. [Kajetan]
Co to za koszula?
A kiedy będą wyniki?
I gdzie?
W następnym odcinku :)
Mam kolegę z którym chodzimy sobie po lasach. Gdy zaczynałem swoją przygodę zakupiłem dość sporo linki PARACORD. Obydwoje Spimy w hamakach więc ta linka do niczego nie była nam potrzebna. Zawsze gdy pakowaliśmy się do wyjazdu, kolega zadawał mi pytanie: Po co ci ta linka? Nosisz ją i przekładasz a i tak z tym nic nie robimy. I tak za każdym kolejnym razem. Dochodziło do tego że w ironii zawsze przy pakowaniu gadał: Tylko linki nie zapomnij!! Pewnego razu po bardzo długim marszu zaczęliśmy się rozbijać okazało się, iż kolega zapomniał systemu zawieszenia do hamaka. Była zima więc spanie na glebie było niemożliwe gdyż nie posiadaliśmy żadnej izolacji. Podpinka do hamaka przecież nie da rady. Pozostało tylko jedno wyjście. Wracać! I wówczas naszła mnie myśl: a może paracord? I rzeczywiście zadziałało. Udało nam się stworzyć zawieszenie do hamaka za pomocą paracordu. Improwizowaliśmy ale się udało. Pierwsze co zrobił kolega po obudzeniu się rano to zamówił linkę. Teraz zawsze przy pakowaniu ale nie z ironią lecz z pokorą pyta: Linkę mamy? PARACORD uratował nam wypad.
Z tą teściową to żart?
Żart ze strony teściowej. Historia oparta na faktach 😁 [Kajetan]
Ten haczyk służył kiedyś do noszenia paczek kture były wiązane cienkim sznurkiem pakowym i wrzynał się w palce , scyzoryk wkłada się między 3i4 palęc zaciska się pięść a haczyk zahacza na sznurku. A czy na multitula z KARABINKIEM potrzebne jest zezwolenie na broń. 😂😂😂 Często popełniasz ten błąd i mówisz KARABINEK zamiast Karabińczyk. Najlepszy sprzęty który wyrwał mnie nie raz z opresji to ten szary pomarszczony noszę go mieczy uszami wszyscy powinni go używać choć czasem mam wrażenie że ludzie go źle używają bądź nie posiadają. No i w waszym sklepie nie da się go kupić a szkoda morze da się kiedyś wprowadzić do oferty🤪 pozdrawiam 😊
@@mandzurmandzur740 według internetów (przy najmniej wikipedii), karabinek i karabińczyk to, to samo stosuje się tą nazwę zamiennie
opinel to syf