moim zdaniem emocje mogą być bardzo pomocne w praktykowaniu stoicyzmu, głęboko w ciele pozwalają nam odczuć, czy działamy zgodnie ze sobą, ze swoimi potrzebami, czy ktoś nie narusza naszych granic
53:00 co do historii z samochodami - warto w takich chwilach pomyśleć, że co by było gdyby znajomi przyjechaliby rowerami. Wówczas - mimo nadal taniego samochodu - patrzyłbyś na tych samych ludzi z podziwem, iż mieli na tyle hartu ducha, że przyjechali rowerami. Tylko że będziesz podziwiał sam czyn, a nie to, jakim rowerem przyjechali. Bardziej podziwiasz ludzi, którzy posiadają ładny młotek, czy osoby, które najtańszym młotkiem robią swoje i idą dalej. Tak jak Piotr mówi, nie ma co spłycać naszej osoby do narzędzia. Nie jesteś samochodem. Nie jesteś Transformersem. Jak warto kultywować wdzięczność, to i trzeba przypominać sobie o wartościach, które nas budują; bo zwłaszcza w tych czasach łatwo o tym zapomnieć i się zatracić w fałszu.
Pan stoik przez 2,5 h opowiada o tym, co buddyzm opisuje jednym zdaniem: trzeba widzieć rzeczy, jakimi są naprawdę, bez narracji (również konstruktywnej), osądów, emocji itp.
Cieszy mnie, że podano tu sytuację, gdy ktoś chętnie by morze i pracę zmienił, ale... brakuje mu motywacji lub w sumie nie jest tak źle. Cóż, jestem w tej sytuacji. Chciałoby się owinąć kocykiem i nic nie robić, a co jak po prostu brakuje już sił, żeby coś w ten sprawie zmienić? Gniecie w bucie, sytuacja coraz gorsza, dym coraz mocniej odbiera tchu... Zmiennych jest tu tyle, że faktycznie - okrągłe wydaje się powiedzieć "no to wyjdź". Nie mogę. Jest rodzina. Nie mam siły jeździć i żreć się o robotę i przez miesiąc spotykać z pracodawcami. Bo to jest jeszcze coś takiego, czego chyba filozofowie tamtych czasów nie mieli, a mianowicie zielonej trawy. Albo sąsiadów. Bo ona zawsze zieleńsza u sąsiada. Już w tylu miejscach pracowałem, że tu może i chlew, ale wiem, że gdzie indziej będzie jeszcze nasrane i niekoniecznie schludnie. Zacząłem dochodzić do wniosku, że nie pasuję do tego miejsca i do tych realiów. Zawód tak lubiany przez prowadzącego (wielokrotnie, bo w kilku wywiadach wspominany mechanik) to wybrany przeze mnie celowo, gdyż pojazdy lubię, lubię się nimi zajmować, ale... warunki pracy i reguły zarobkowe to często albo jest destrukcja dla zdrowia albo dla zdrowia, ale psychicznego. Nie zarobię dość, by móc dbać o późniejsze zdrowie czy nawet aktywnie, niesprawiedliwość to powinno być uzupełnienie opisu wykonywanej pracy. I wielu znajomych z kilku firm pytało co ja w ogóle robię w tym miejscu i że chyba się minąłem z powołaniem. I teraz nie wiem - jestem zmęczony wypaleniem zawodowym, czuję ścisk w gardle, gdy pomyślę o szukaniu pracy w innym warsztacie. Po wielu badaniach samego siebie doszedłem do skromnego wniosku, że mój zawód to problem być przewodnik - górski, miejski - whatever. Podzieliwszy się tą konstatacją ze znajomymi (nie z zawodu), stworzyli, że w pełni by mnie widzieli. Teraz oczywiście drugie pytanie: czy zarobię. Trzecie: jaką oni mają wiedzę. Czwarte: czy to nie skończy się tak samo jak z mechaniką w kontekście polskiego prowadzenia firm... Czasem trzeba kogoś, kto wskaże, będzie tym drogowskazem. Tych w życiu nie miałem, a jeśli już jakichś mentorów - to jednego. I nim zrozumiałem, że on nim jest - zdążył zejść z tego świata.
@kasiejmiskowaty1007 to byłoby bardzo trudne w łączeniu. Nie niemożliwe, ale... musiałbym zmienić warsztat. Ten wymaga chodzenia od-do, na zmianówki rano-popołudnie, na etacie. Przewodnik to jest bardzo zmienna pozycja na kalendarzu, a wiem to stąd, bo kiedyś jeździłem z grupami na trasach jako kierowca właśnie. Trochę będąc wtedy w roli przewodnika... Musiałbym to dodawać na zasadzie, żeby zimę przekimać na warsztacie, a od wiosny do jesieni być w biegu. Mogę się mylić, ale tak to widzę. Słabo jedno z drugim się klei.
@@SPGM1903 Ja też chcę zmienić pracę na coś, co będzie mi dawało choć trochę satysfakcji (nie tylko pieniądze). I nie wiem na co. Ale wybieram się do doradcy zawodowego. Przerobię test Gallupa, żeby odkryć moje mocne strony i razem z panią doradcą pomyślimy co by to mogło być. Może to też opcja dla Ciebie?
@@kasiejmiskowaty1007 u gallupa robiłem test. Zawodowy test także. Test diva. Test na spektra czy to autyzm czy asperger. Ostatnio robiłem bardzo dużo testów, żeby zrozumieć gdzie jest błąd, gdzie nie pasuję i gdzie mogłyby być ewentualne dobre strony. O ile 6 lat temu miałem określony kierunek i plan działania, o tyle teraz... to jak we mgle. Gdzieś niby cel jest, ktoś coś mówił, ale przede mną tylko mgła i nawet nie wiem czy dobrze idę.
Zostaw 👍 i komentarz. Pomóż w walce z algorytmem UA-cama 🙏
Naprawdę świetna rozmowa! Stoicyzm to coś pięknego, fajnie jakby wiedzieć ludzi miało takie podejście.
Dziękuje 💙
Czuję ogromną wdzięczność za piękną psychologiczno - filozoficzną rozmowę.
"Stoickie słoneczko" ☺️
Świetny materiał. Dzięki! Stoicki spokój doktora Mazura wywołał u mnie taki niepokój, że nie byłem w stanie dosłuchać do końca... ;)
Lubię to jak rozmawiasz ze swoimi gośćmi:)
Bardzo dobra rozmowa.Dziekuje i pozdrawiam obydwu Panów.😊
moim zdaniem emocje mogą być bardzo pomocne w praktykowaniu stoicyzmu, głęboko w ciele pozwalają nam odczuć, czy działamy zgodnie ze sobą, ze swoimi potrzebami, czy ktoś nie narusza naszych granic
Dla mnie najtrudniej jest odpuścić i zaakceptować, że nie mam na coś wpływu. Zawsze mi się wydaje, że jak się postaram znajdę rozwiązanie 😊
dziękuję za inspirujące spotkanie
53:00 co do historii z samochodami - warto w takich chwilach pomyśleć, że co by było gdyby znajomi przyjechaliby rowerami. Wówczas - mimo nadal taniego samochodu - patrzyłbyś na tych samych ludzi z podziwem, iż mieli na tyle hartu ducha, że przyjechali rowerami. Tylko że będziesz podziwiał sam czyn, a nie to, jakim rowerem przyjechali. Bardziej podziwiasz ludzi, którzy posiadają ładny młotek, czy osoby, które najtańszym młotkiem robią swoje i idą dalej. Tak jak Piotr mówi, nie ma co spłycać naszej osoby do narzędzia. Nie jesteś samochodem. Nie jesteś Transformersem. Jak warto kultywować wdzięczność, to i trzeba przypominać sobie o wartościach, które nas budują; bo zwłaszcza w tych czasach łatwo o tym zapomnieć i się zatracić w fałszu.
Bardzo ciekawa i otwierająca na nowe perspektywy rozmowa:) Dziękuję:)
Totalnie inspirujący wywiad! Z przyjemnością się słuchało :)
Bardzo ciekawa rozmowa. Dziękuję
Dziekuje 🙏
Miło było posłuchać. Dzięki ;)
Ciekawa rozmowa. 🙂 Więcej technik poproszę. 🙂 Pozdrawiam! 🎉
Co w tym zależy ode mnie w 100 %? Co jest w mojej kontroli?
Budujące jest słuchanie mądrych. Dżięki 😁
No właśnie, jest trzecia droga p.t. otwarcie okien i wywietrzenie zadymionej chaty 🤟 1:03:40
Co to mówi o mnie? Magiczne pytanie 💪
1:16:11 aż prosi się o poruszenie tematu testów Gallupa
Pan stoik przez 2,5 h opowiada o tym, co buddyzm opisuje jednym zdaniem: trzeba widzieć rzeczy, jakimi są naprawdę, bez narracji (również konstruktywnej), osądów, emocji itp.
❤️
1:06:56 można zmienić kobietę, ale to niczego nie zmieni😂
Precz z cenzurą
Drugi odcinek podkastu z rzędu gdzie gość nie potrafi dać przestrzeni Dawidowi do wypowiedzenia swoich przemyśleń, tylko przerywa
Czy Dawid jest tam od wypowiadania swoich przemyśleń?
Fajnie jak gość wyłapuje w pytaniu ciekawy wątek i od razu próbuje go wyjaśnić. Dla mnie to plus
@ Podkast to forma wywiadu, nie monologu, aczkolwiek to nie mój podkast, więc to pytanie jest bardziej do Dawida
@ wyłapywanie ciekawego wątku to jedno, ale pozwolenie drugiej osobie dokończyć zdanie to co innego
@@bartekautomat3953 zmartwię Cię, ale jest :D
Wystarczy, że nie ja stracę nogę, tylko moje dziecko i wtedy mamy zupełnie inne doświadczenie. Czyż nie?
👏
Nie dotrwałam do końca choć temat stoicyzmu bardzo mnie interesuje.
Próbowałam na 3 raty...trudny rozmówca.
Najlepiej wtedy nic bie robic I czekac az przeminie😉😂
Jak dla mnie za dużo lania wody ale fakt jakieś mądrości z tego płyną
Rozmowa inspirująca, ale kultura słowa momentami poległa.
Niemniej - wstała.
Cieszy mnie, że podano tu sytuację, gdy ktoś chętnie by morze i pracę zmienił, ale... brakuje mu motywacji lub w sumie nie jest tak źle.
Cóż, jestem w tej sytuacji. Chciałoby się owinąć kocykiem i nic nie robić, a co jak po prostu brakuje już sił, żeby coś w ten sprawie zmienić? Gniecie w bucie, sytuacja coraz gorsza, dym coraz mocniej odbiera tchu... Zmiennych jest tu tyle, że faktycznie - okrągłe wydaje się powiedzieć "no to wyjdź". Nie mogę. Jest rodzina. Nie mam siły jeździć i żreć się o robotę i przez miesiąc spotykać z pracodawcami. Bo to jest jeszcze coś takiego, czego chyba filozofowie tamtych czasów nie mieli, a mianowicie zielonej trawy. Albo sąsiadów. Bo ona zawsze zieleńsza u sąsiada. Już w tylu miejscach pracowałem, że tu może i chlew, ale wiem, że gdzie indziej będzie jeszcze nasrane i niekoniecznie schludnie. Zacząłem dochodzić do wniosku, że nie pasuję do tego miejsca i do tych realiów. Zawód tak lubiany przez prowadzącego (wielokrotnie, bo w kilku wywiadach wspominany mechanik) to wybrany przeze mnie celowo, gdyż pojazdy lubię, lubię się nimi zajmować, ale... warunki pracy i reguły zarobkowe to często albo jest destrukcja dla zdrowia albo dla zdrowia, ale psychicznego. Nie zarobię dość, by móc dbać o późniejsze zdrowie czy nawet aktywnie, niesprawiedliwość to powinno być uzupełnienie opisu wykonywanej pracy. I wielu znajomych z kilku firm pytało co ja w ogóle robię w tym miejscu i że chyba się minąłem z powołaniem. I teraz nie wiem - jestem zmęczony wypaleniem zawodowym, czuję ścisk w gardle, gdy pomyślę o szukaniu pracy w innym warsztacie. Po wielu badaniach samego siebie doszedłem do skromnego wniosku, że mój zawód to problem być przewodnik - górski, miejski - whatever. Podzieliwszy się tą konstatacją ze znajomymi (nie z zawodu), stworzyli, że w pełni by mnie widzieli. Teraz oczywiście drugie pytanie: czy zarobię. Trzecie: jaką oni mają wiedzę. Czwarte: czy to nie skończy się tak samo jak z mechaniką w kontekście polskiego prowadzenia firm...
Czasem trzeba kogoś, kto wskaże, będzie tym drogowskazem. Tych w życiu nie miałem, a jeśli już jakichś mentorów - to jednego. I nim zrozumiałem, że on nim jest - zdążył zejść z tego świata.
Spróbuj zacząć być przewodnikiem nie odchodząc z warsztatu. Jak się powiedzie to wtedy możesz rzucić warsztat.
@kasiejmiskowaty1007 to byłoby bardzo trudne w łączeniu. Nie niemożliwe, ale... musiałbym zmienić warsztat. Ten wymaga chodzenia od-do, na zmianówki rano-popołudnie, na etacie. Przewodnik to jest bardzo zmienna pozycja na kalendarzu, a wiem to stąd, bo kiedyś jeździłem z grupami na trasach jako kierowca właśnie. Trochę będąc wtedy w roli przewodnika... Musiałbym to dodawać na zasadzie, żeby zimę przekimać na warsztacie, a od wiosny do jesieni być w biegu. Mogę się mylić, ale tak to widzę. Słabo jedno z drugim się klei.
@@SPGM1903 Ja też chcę zmienić pracę na coś, co będzie mi dawało choć trochę satysfakcji (nie tylko pieniądze). I nie wiem na co. Ale wybieram się do doradcy zawodowego. Przerobię test Gallupa, żeby odkryć moje mocne strony i razem z panią doradcą pomyślimy co by to mogło być. Może to też opcja dla Ciebie?
@@kasiejmiskowaty1007 u gallupa robiłem test. Zawodowy test także. Test diva. Test na spektra czy to autyzm czy asperger. Ostatnio robiłem bardzo dużo testów, żeby zrozumieć gdzie jest błąd, gdzie nie pasuję i gdzie mogłyby być ewentualne dobre strony. O ile 6 lat temu miałem określony kierunek i plan działania, o tyle teraz... to jak we mgle. Gdzieś niby cel jest, ktoś coś mówił, ale przede mną tylko mgła i nawet nie wiem czy dobrze idę.
To może zacząć od jakichś weekendowych wypadów czy tras na miejscu?
Bywa, że dobrze jest na chwilkę zamknąć się w kocyku 😁
Przykład z tramwajem dla mnie zbyt drastyczny.
Sznur.