Kościół przejął wiele ludowych zabobonow a mało tego, najbardziej pobożne części naszego kraju są też najbardziej przesądne więc pomieszanie z poplataniem
@@mariusalbertu3516 ludowych w sensie wywodzących się jeszcze z naszej politeistycznej prehistorii - kult tzw. świętych chociażby, "świeto zmarłych" (tak, wiem, oficjalnie "Wszystkich Świętych"), etc.
@@adamborowicz7209 Litości, modlitwa za zmarłych była praktykowana przez Kościół jeszcze przed rokiem 966. Dalej, czy troska o zmarłych to jakiś wynalazek a nie oczywistość? Elity, szlachta, ludzi światli mają w nosie swoich przodków? Tak pan twierdzi? Trzy, zgaduję, panu najbardziej nie pasuje zabobon- "Nie cudzołóż!" i z tych pozycji atakuje katolicyzm? Zgadłem? Pan żyje na sposób daleki od wykładni tego Przykazania? A co ciekawe, Jego postulaty potwierdza współczesna nauka? Seksuologia, genetyka, psychologia rozwojowa np?
Pamiętam z dzieciństwa, jak kury spłoszone przez auto uciekały w kierunku swojego ogrodu. Ale ten ogród był po przeciwnej stronie drogi, więc wpadały prosto pod auto. Próba znalezienia sensu w powrocie do chrześcijaństwa przypomina mi reakcję tych kur.
Zalecam wystrzeganie się jak ognia wszelkich porównań, metafor, przypowieści, pseudoanalogie w sporach z upośledzonymi wiarą. Oni to maja obcykane od tysiącleci i stają na głowie by zabełkotać wszystko tak, żeby na ich wyszło.
@@przemekkulesza3242strona ogrodu tutaj wogóle nie ma znaczenia drogi kolego to przypadek. czy odradzanie się chrześcijaństwa jest przypadkiem? bo chyba to miał na myśli nasz przedmówca. bardzo serdecznie pozdrawiam ❤
Żyć z celem? Z jakim celem? Czy życie ma jakiś cel? Życie oczywiście ma sens, będąc sensem samo w sobie, ale celu nie ma! Po co nam to? Gdyby życie miało jakiś cel, dokąd by ten cel prowadził? Gdzie kończą się wszystkie ściany? Na rogu. Dokąd prowadzą wszystkie cele? Do grobu. Oto docelowy cel wszystkich celów. Edward Stachura Fascynują mnie te wszystkie dziwaczne umysły biegające za celem i sensem jak że sraczką. To musi być jakaś nieprzepracowana trauma z dzieciństwa. Pewnie głównie ta zaszczepiona przez kościół i jego chorą ideologię. Tak się robi z ludzi niewolników własnego myślenia.
Ty kota ogonem. Na szukanie sensy życia i debatowanie o nim mają czas i potrzebę syci intelektualiści na pluszowych kanapach szukający go dla siebie. A że ostatnio ci bezdzietni, sponsorowani i "różnorodni " najwięcej w Państwie do powiedzenia mają i są najgłośniejsi nie jest przypadkiem. Kościół katolicki mało z tym wspólnego ma Postawić księży pod sąd laicki uporządkować majątki kościoła w Polsce i problem naganiaczy na kościół byłby rozwiązany. Ale nie chodzi im o kościół. Im chodzi o wierzących i nie daj Boże żyjących wg. chrześcijańskich wartości. Z przeróżnych politycznych powodów. Ale najgłębszy powodem są ambicje zorganizowanej "dyskriminowanej" mniejszości o kompetencjach la la przejęcia władzy w państwie i kluczowych miejscach. Walka o władzę się toczy o pieniążki a nie o "moralność " Kościoła czy zagubione w kościele dusze.
@@sceen7675 Po prostu obserwuje do czego zmierza świat. Chcesz zamiany Chrześcijaństwa na Islam? No to brawo. Że ty i Pani Środa czegoś nie potrzebuje bo może żyć bez tego i jest jej dobrze to nie znaczy że inni tak mają. Więc ci inni zamienią to wcześniej czy później. Nie w tym to w kolejnych pokoleniach. Czy to jest takie ciężkie do zrozumienia. A Pani Środa ideologicznie zaślepiona nie dostrzega oczywiście tego i opowiada swoje frazesy. Oby nie, ale przeżyjemy średniowiecze tylko tym razem w objęciach Islamu, myślisz że będzie lepiej. Nie sądzę.
Uwidacznia się w tej dyskusji marketingowa rola chrześcijaństwa, jako wyboru towaru na stoisku światopoglądowym. Ponieważ tak należy traktować min. chrześcijaństwo. Złożoność świata może wręcz wywoływać ból głowy i może także go pozbywać. Nie widzę jednak rozwiązania w paternalistycznej roli chrześcijaństwa .Traktuję go jako jedną z ofert. Niekoniecznie konieczną, a wręcz regresującą ludzki potencjał umysłowy. Ale w Polsce taka zdystansowana opinia jest rzadkością.Jeszcze. Dziękuję za rozmowę i pozdrawiam szanownych interlokutorów.
Ładną kontrę do rewelacji Stawiszyńskiego o potrzebie "reanimacji" chrześcijaństwa stawia Karol Fjałkowski: ua-cam.com/video/MKoAOQr94Zg/v-deo.htmlsi=rKxZUBDoVs6JJ6NL Warto posłuchać. Chciałbym usłyszeć ich rozmowę na ten temat.
17:43 "nigdy nie czułam się samotna w taki egzystencjalny sposób" No cóż, są osoby niemuzykalne, są też osoby dla ktorych egzystencjalne problemy są niedostępne.
z drugiej strony 24:55 "chrześcijaństwo pomagało w sytuacjach granicznych" (też Środa) gdzieś ok. 32:50 Stawiszyński mówi o "artefaktach kulturowych" - problem polega na tym, że poza "gołą" rzeczywistością cząstek i pól, energii (fizycznej) i materii, istnieją także artefakty, ale każdy w miarę ogarnięty człowiek wie, że religia też jest "artefaktem", czyli naszym własnym pomysłem, elity Zachodu odkryły to jakieś 250 lat temu i tego nie da się (kulturowo) "odzobaczyć"
@@adamborowicz7209 Każdy ksiądz to przyzna, że w chrześcijaństwie jest wiele elementów, które są wytworem ludzkim. Tylko można wierzyć, że jest "coś więcej" lub nie wierzyć, czy to "Coś" jest, tego nie sprawdzimy w żaden sposób.
Właśnie skończyłem czytać trzeci rozdział książki „Powrót fatum”. Ze smutkiem odkryłem, że pod koniec tego rozdziału p. Stawiszyński przyznał rację Dawkinsowi, jakoby alternatywa „przypadek vs. projekt” była fałszywa, bo nie dopuszczała „trzeciej opcji” w postaci „powoli narastającej złożoności”. Wydaje mi się, że autor nie zaznajomił się ze znakomitą książką dr. Johna Lennoxa „Czy nauka pogrzebała Boga?”. Lennox wspaniale wyjaśnia, że rozumowanie Dawkinsa jest błędnym kołem, które znów sprowadza się do przypadku - przypadku, który jednak w sprytny (i niewidoczny chyba dla samego Dawkinsa) sposób przemyca jakąś formę twórczej intencjonalności, wskutek czego wcale nie ma mowy o jakiejś „trzeciej opcji”.
Próbując dotrzymać kroku zmianom, trzymamy się dawnych narracji - to naturalne, zawsze tak było. Jednak tempo zmian przyspiesza, a ich zakres się pogłębia, przez co nikt za nimi w pełni nie nadąża. Dotyczy to zwłaszcza intelektualistów. Kiedy stworzą spójną opowieść, syntetyzującą ówczesną wiedzę, rzadko zauważają, że ta wiedza odnosi się już do przeszłości, tracąc aktualność. Czy stąd biorą się ich niezmienne frustracje, rozpacz i zgrzytanie zębów? Ślepi na chaos przypadku, kreować usiłują jakiś sens ogólniejszy, poza przemijaniem samym. Nie odróżniając przy tym, opowieści od rzeczywistości. Dziwne są tezy Stawiszyńskiego! Efekt dwudziestu wieków chrześcijaństwa ma za oknem i próbuje sugerować, że w nim jest jakiś ratunek?
Filozof jest także zwykłym człowiekiem, a człowiek jest także zwierzęciem, jak ta kura, co wpada pod samochód, chcąc przed nim uciec w bezpieczne miejsce. Wszyscy tacy jesteśmy, ale niektórzy mają zbyt wysokie mniemnie o sobie, żeby się do tego przyznać.
Ja bym sensu najogólniejszego szukał nie tyle w Przemijaniu, ale w Ewolucji. Ale dla mnie najwazniejszym sensem jest mój sens prywatny, taki jaki odczuwam sam, albo brak tego sensu. Filozof ma swój prywatny sens lub brak sensu, a do tego może tworzyć swoje koncepcje sensu dla społeczności. Jeżeli jest geniuszem, to może wykroczyć poza aktualną wiedzę, i jeżeli będzie miał trafną intuicję wiedzy przyszłości, to jego koncepcja może być wartościowa przez dłuższy czas. Ale poczucie sensu znacznie wykracza poza intelekt. Obejmuje emocje, obejmuje organizm fizyczny. Struktura emocjonalna człowieka, zatruta chaosem i hałasem, struktura fizyczna człowieka zatruta mikroplastykiem - może mieć olbrzymie kłopoty w odczuwaniu jakiegokolwiek sensu. I na to takiemu człowiekowi żaden filozof nie pomoże. Tutaj widzę największy problem w nadążaniu za gwałtownymi zmianami, a nie w problemach intelektualnym z nadążeniem za nimi.
znam wypowiedzi Stawiszyńskiego który zawsze używa kwiecistego języka w przekonaniu rzucania pereł przed wieprze a jak dobrze ścisnąć leci woda którą leje pan S przez całą sobotę w pełnym samozadowoleniu .A w konfrontacji z Panią prof.Środą cieniutki jak owsik .Ta treść oparta o wiedzę i godną postawą życiową (które było trudne ze względu na głoszone dobitnie przekonania) to nie owijanie w bawełnę podlane papką "filozoficzną".Mam za sobą Marcina Fabiańskiego "Zaufaj życiu" "Uwolnij się" i stoicyzm bardziej przemawia niż" światopogląd chrześcijański" ".Filozofia po góralsku" Tischnera jest wykładem o stoicyżmie i postawach życiowych ciekawszym niż wypociny o wartościach chrześcijaństwa w polskim wydaniu podparte kołkiem typu Stawiszyński
nie powinniśmy mieć żalu do pana Tomasza że zmienił zdanie i "broni' chrześcijaństwa - widocznie "dojrzał' na swój sposób. chrześcijaństwo jest bardzo ciężkie do przyjęcia jako doktryna może nawet wcale nieprawdziwa. pani Środa jak zwykle nie zawodzi - jestem jej wdzięczna za to że nas zawsze broni, nas kobiety bo jedynie ona z tego podcastu rozumie co chrześcijaństwo robi z kobietami. dziękuję jej🎉
@@Trinity.17 a jak ona odróżnia obie płcie, bo w wywiadzie u Stanowskiego powiedziała, że nie ma żadnych cech które pozwoliłyby wyróżnić dwie płcie, kobiety i mężczyzn?
@@Terczynski1982 nie wiem, jest wykształcona i bardzo doświadczona, jeśli ja czegoś nie rozumiem to nie znaczy że ktoś też musi. każdy z nas jest na innym etapie swojej dojrzałości i jeśli co mi nie mieści się w głowie to uznaję to za fakt- no nie. świat nie jest czarno biały i dobrzeno tym nie zapominać
ezoteryzm itp. "nic nam jednak nie rozjasnia…". ok. a co nam kiedykolwiek "rozjasnila" opowiesc rzymsko-katolicka? (...natomiast pani Sroda faktycznie top!)
No jak to, co? Buzia w kubeł i robić to, co ksiądz proboszcz głosi z ambony (metafora, bo ambon juz się nie używa, gdyz są mikrofony) - i wszystko jasne! xD
53:45 ale jaka konkretnie głęboka treść jest w bredniach chrześcijańskich? pokaż palcem te cenne zasoby, nie burz mojej szczenięcej ufności... Taki Wojtyła pół wieku bełkotał i nie pokazał nic poza mętnym, niedookreslonym bełkotem.
Proszę bardzo: wieczna szczęśliwość dla posłusznych i nie masturbujących się, wieczne potępienie i cierpienia bez końca w piekle dla niewiernych, ale także dla wyznawców niepokornych
Będę strzelał. Oprócz Biblii nie czytałeś również np. Platona i Dostojewskiego, ale jakby ktoś coś powiedział o ukrytych tam głębiach to byś na wszelki wypadek milczał?
Coz za fascynujaca rozmowa! Baaardzo dziekuje i KL, i szanownym Gosciom. Oboje Panstwo jestescie dla mnie inspiracja do burzenia czarno-bialych ocen naszego istnienia - zarowno historycznie jak i "tu i teraz" Bardzo trudno roztrzygnac co moze czlowiekowi pomoc nadac sens swojemu zyciu. Inaczej widzimy to my 55+ latkowie, juz doswiadczeni zyciem, a inaczej ludzie mlodzi z dzisiejszej perspektywy - tak duzej niepewnosci "jutra". Nasz mlody swiat sprzed 30-40 lat byl ograniczony w dostepie do komunikowania sie i komunikowania siebie. Zylismy w koleinach wzorcow, autorytetow, i wobec ograniczonych mozliwosci (w tym samoswiadomosci). Stad rozumiem pana Stawiszewskiego ze dzisiaj trudniej o cos "stalego, sprawdzonego" chocby ideologicznie. Ale rozumiem Pania Srode ze chrzescijanstwo baaardzo zawiodlo bo z milosci blizniego wykluczylo "innych" poczawszy od niewolnikow czy Indian poprzez feudalizm i kapitalistyczny wyzysk w XIX fabrykach itd. Robili to szanowni chrzescijanie! Ale æ wypaczenie chcrzescijanstwa przyszlo wlasnie od czlowieka, i tego Jezus nigdy by nie zaakceptowal. Stad idee powrotu dzisiejszego zagubionego czlowieka rozumiem bardziej jako "zlapanie sie czystych nauk Jezusa" i niejako szanse aby w koncu zostaly one literalnie zrozumiane i stosowane. I znow zgoda - to nie jest powrot czy rehabilitacja Kosciola Katolickiego - tylko powrot do wspolnoty chrzescijanskiej sprzed KK, powrot do solidarnosci czlowieka z czlowiekiem, braterstwa i siostrzenstwa ponad idee narodu czy plemienia. To takie moje ekumeniczne wishful thinking. Wielkie dzieki za wspaniala dyskusje. Serdecznosci 😊
Ta rozmowa fajnie pokazuje jak dużo Stawiszyński ryzykuje wypowiadając cokolwiek pozytywnego na temat chrześcijaństwa, w sytuacji gdy większość jego dotychczasowych odbiorców ma z chrześcijaństwem co najmniej nie po drodze. W środowisku osób wrogo nastawionych do religii niewielu się znajdzie takich, którzy będą chcieli się wgłębiać i próbować zrozumieć o co Stawiszyńskiemu chodzi - raczej ten przekaz zostanie spłaszczony do stwierdzeń typu 'Stawiszyński został katolikiem', 'Stawiszyński oszalał', 'nie słucham już Stawiszyńskiego, chociaż kiedyś słuchałem'. Sporo osób uzna to wręcz za zdradę zasługującą na banicję.
Nie chodzi o to, że Stawiszynski mówi coś pozytywnego o chrześcijaństwie: każdy rozsądny człowiek może coś pozytywnego na ten temat powiedzieć. Chodzi natomiast o to, że on nam mówi iż brak zainteresowania tym chrześcijaństwem, jego coraz mniejsze znaczenie w społeczeństwie jest znakiem, te to społeczeństwo jest w kryzysie. Że bez tej duchowości czegoś nam brakuje i jesteśmy niekompletni. Z tym właśnie nie sposób się zgodzić.
Gość jest elokwentnym gawędziarzem, ale tutaj nie ma się specjalnie w co wgłębiać. Wyświechtane banały powtarzane przez różnych ludzi od lat, mające znaczenie dla osób, które nie radzą sobie za dobrze w zróżnicowanym świecie, źle się czują pośród odmienności i bez ściśle wyznaczonej, najlepiej dla wszystkich, naczelnej narracji.
@@AntonBaron ja go rozumiem trochę inaczej: świat pozbył się chrześcijaństwa jako zabobonu i na sztandarach umieścił racjonalność, a potem się okazało, że ta racjonalność się nie przyjęła i ludzie odbili w stronę kompletnej nieracjonalności (teorie spiskowe i astrologia) i z tego miejsca patrzy z nostalgia za chrześcijaństwem, widząc w nim tom co dobre oraz sensowniejszą równowagę między tym, co racjonalne, a tym, co pozaracjonalne. I on mówi do prof. Środy, że jak ona znajduje sens gdzie indziej, to w porządku. W moim odczuciu nie narzuca chrześcijaństwa tylko uznaje jego wartość, przedstawia jako propozycje warta ponownego rozważenia.
@@aniakowalczyk1407 Problem w tym, że Prof. Środa zareagowała bardzo spontanicznie na to co Stawiszynski usiłował nam wmawiać: kiedy ona mu przerwała, bardzo się z nią identyfikowłem, bo dla mnie też to było jakby brakiem szacunku z jego strony; wmawianie nam że niby to nie znajdujemy sensu życia bo nas chrześcijaństwo nie obchodzi. Jego diagnoza duchowości Zachodu wydaje mi się grubymi nićmi szyta i z grubsza pomylona.
@@AntonBaron mnie jest bliżej do Stawiszyńskiego niż do Środy, choć te wartości, o których mówi Środa również uznaję za istotne. Ja byłam kiedyś gorliwą katoliczką (obecnie już nie) oni oboje nie mają pogłębionego rozumienia chrześcijaństwa. Przydałby się w tej dyskusji jeszcze jakiś intelektualnie ogarnięty wierzący człowiek, bo to co oni oboje mówią jest w niektórych fragmentach za płytkie. Może dlatego nie przekonuje.
Pouczająca rozmowa. Komentarze niektóre też dają do myślenia. Książki się pisze, bo się na nich zarabia. Czasami więc temat trzeba na siłę wymyślić i na siłę postawić tezę. Dokładnie takie rozmowy będą prowadzone za 10 i 50 lat. Podziękowania dla pani profesor.
Kościół umiera. I dobrze. Religie, były, są i będą, bo zawsze będą ludzie, którym łatwiej "zrozumieć" istotę boga w trójcy jedynego prawdziwego i matkę zawsze dziewicę, niż problemy związane z promieniowaniem Hawkinga. W tym meczu jest 3:0 dla profesor Środy, zaś słuchanie pana Stawiszyńskiego przypomina mieszankę Jordana Petersona i Deepaka Chopry, a jest to mieszanka wysoce niestrawna...
Pani Magdalena Środa uświadomiła mi swoistą, niełatwą dla niej prawdę. Faktycznie w historii filozofii największe zmagania, pytania metafizyczne, poszukiwanie sensu - to było domeną mężczyzn. Nie było kobiet łamiacych sobie głowe taką problematyką, albo były wyjątkami, co w żaden sposób nie wartościuje, a raczej kierunkuje. Stąd prawdopodobnie jej wewnętrzny bunt przeciwko takiemu patriarchatowi, ale jednocześnie objawiona prawda - że jest różnica pomiedzy kobietami a mężczyznami. Rozum nie poruszony do głebi dramatem ludzkiej egzystencji, a jedynie skoncentrowany na praktycznych implementacjach, nie jest prawdziwie umysłem filozoficznym.
To jest nieco bardziej złożone. Rzecz pierwsza: Środa dość zjadliwie odnosi się do Stawiszyńskiego. To są takie podśmiechujki w stylu: głupie chłopy nie majo już co robić tylko będą teraz rozmyślać nad sensem istnienia, a baba nie ma czasu na takie głupoty, bo się musi zająć domem (sama, bo chłop jej nie pomoże). Ujawnia to: przemoc patriarchalnego systemu, ślepotę mężczyzn na rzeczywistość wokół nich, ale też musimy pamiętać o tym że kobiety jak najbardziej są zdolne, nawet w tak przemocowym systemie, to wielkich dzieł intelektu, tylko ich praca zazwyczaj nawet jak zaistniała, nie wypływała na karty historii powszechnej. Praca kobiet wciąż nie jest doceniana i trzeba się postarać, specjalnie żeby ją znaleźć. Ale ona jest! I ma wielkie znaczenie, tylko jesteśmy nauczeni myśleć tak żeby ją ignorować. Rzecz druga: twoja definicja czym jest a czym nie jest umysł filozoficzny jest zbudowana na patriarchalnym systemie myślenia. Rzecz trzecia: Środa śmieje się że Stawiszyńskiego z perspektywy tego myślenia, wewnątrz tego myślenia, ale w ten sposób właśnie zostawia furtkę żeby takie myślenie obalić. Ale musimy teraz wykonać dużo pracy, zadać sobie dużo pytań, dużo pozostanawiać się nad historią i własnym życiem, dowiedzieć się więcej niż wiemy w tym momencie. A moje pytanie do ciebie to: wydaje mi się że mylisz 'umysł filozoficzny' z filozofią egzystencjalną i metafizyką. Bardzo dużo jest standardowej, klasycznej filozofii, która uczą podstawowo w szkole i która nie dotyka w ogóle metafizyki ani egzystencjalizmu. Środa wspomniała o Brach-Czainie. Zdarzyło ci się czytać 'Szczeliny istnienia'? Z tego co pamiętam nie ma tam nic górnolotnego, ale jest to bardzo metafizyczna książeczka.
To ta inteligentna pani która stwierdziła że w Polsce jest przemoc w rodzinie ponieważ jest krajem katolickim. A Eurostat stwierdził że w katolickiej Polsce przemoc występuje w 18 % rodzin , a w protestanckiej Danii w 54 %.
@@andrzejkubanski8616teraz sobie sam odpowiedz, dlaczego u nas w badaniach opartych na deklaracjach tak jak i badaniach opinii przed wyborami taka Konfederacja jawi sie taka sila polityczną i Polacy wychodza czesto na madry , racjonalny, prawy narod. A na codzień zle sie zyje, ludzie sa wredni, nie mili, chamscy, nie dbaja wogole o drugiego czlowieka i dobro wspolne. Zaklamanie i fasadowosc. Ot co. Ale humor sie poprawia wiec alleluja i do przodu 😊.
@@andrzejkubanski8616 zwróć uwagę na to że statystyki nie ukazują prawdziwej skali problemu, bo ofiary po prostu nie zgłaszają tego albo też zgłaszają ale są ignorowane przez instytucje
ręce mi opadły jak pani prof. powiedziała, że "nie widzi żadnych problemów, konfliktów, zagrożeń związanych z rozwojem AI, traktuje wyłącznie użytkowo" - 14:16 - łatwość tworzenia deepfakeów na skalę, którą ciężko kontrolować? - masowa automatyzacja = niepewność zatrudnienia? również w zawodach prestiżowych, mocno biało-kołnierzykowych, które ludzie zdobywali latami, dekadami (programista, prawnik, naukowiec, tłumacz, …) Żeby było śmieszniej, pani prof. sama podała przykład z własnego życia jak godziny, dni jej pracy zostały zautomatyzowane przez komputer w 1 chwilę (13:37) Ale może coś źle zrozumiałem, może to była forma żartu z własnych ograniczeń poznawczych, jak właśnie niedostrzeganie rzeczonej użyteczności komputera.
Żartuje ze swoich starych ograniczeń, i upiera się przy swoim nowym ograniczeniu co do AI. Dziwna mieszanka progresywizmu z konserwatyzmem! Ja bym jej polecał konsultacje u pilota Pirxa.
Ona generalnie co chwilę przeczy sama sobie, nie trudno znaleźć jej wypowiedzi, w których zachwala racjonalność, tutaj mówi, że to jest sztuczny patriarchalny twór, mówi tutaj, że kobiece spojrzenie w nauce otworzyło nowe perspektywy, a gdyby ktoś inny powiedział o "kobiecym spojrzeniu w nauce" od razu by go oskarżyła o seksizm.
"nie ma żadnych cech, ani fizycznych, ani psychicznych, które pozwoliłyby na wyróżnienie dwóch płci: kobiet i mężczyzn" czy ktoś kto mówi takie rzeczy może być traktowany poważnie?
@@Terczynski1982 tak, ponieważ dualizm płci mężczyzna-kobieta to duże uproszczenie tego czym jest płeć nawet w konserwatywnej, hetero normatywnej kulturze. Genitalia nie są bezpośrednim wskaźnikiem płci i to dużo bardziej skomplikowane niż tylko kwestia ludzi interseks, którzy mają medyczne zaburzenia rozwoju gonad. Nie trzeba nawet ludzi pod szyldem queeru, żeby podważyć nierozerwalność płci kulturowej i biologicznej. Żeby się nad tym zastanowić proponuję pomyśleć sobie dlaczego np chłopcu w szkole podstawowej (ale też dorosłemu mężczyźnie) grozi wyśmianie kiedy założy coś różowego koloru albo się popłacze. Albo dlaczego kobieta z dużą muskulaturą budzi odrazę i nazywana jest 'facetem'. Jaki związek z ich genitaliami mają te przymioty? Czy należą oni do tych przypisanych płci czy już nie, czy są już gdzieś pomiędzy może? Co to znaczy 'prawdziwa kobieta', 'prawdziwy mężczyzna', kto te definicje definiuje i czy ktokolwiek na świecie je spełnia. Czy mięśnie u kobiety i kolor różowy już dyskwalifikują?
@@Lipinki.luzyckie Piszesz zupełnie o czymś innym. Generalnie każdy lekarz, biolog, antropolog wie, że jest mnóstwo cech po których można poznać płeć, nawet jeśli mamy do dyspozycji tylko szkielet.
@@Terczynski1982 tak, to jest płeć biologiczna. Jest ona powiązana z płcią kulturową, ale nie jest z nią tożsama. Płeć biologiczna (czyli genitalia i to jak organizm rozwinął się ze względu na ich obecność) nie mówi nam nic o tym jak organizm rzeczywiście żyje w społeczeństwie. Jako ludzie mamy dwa zestawy genitaliów (zasadniczo) ale bardzo szerokie spektrum zachowań. Nawet kiedy uznaje się 'queer' za dewiacje, zgodnie ze swoimi przekonaniami, to trzeba przyznać że zjawisko po prostu istnieje. O to właśnie chodzi z pojęciem płci kulturowej. To kim jest mężczyzna i kobieta oraz gdzie są granice między nimi, relacje, konfiguracje, to jest ciągle płynne kulturowo nawet kiedy mówimy tylko o modelu patriarchalnej rodziny, heteroseksualnych związkach, twardym dualizmie płciowym. Wzorce męskości i żeńskości nie są stałe pod jakimkolwiek względem w jaki na nie spojrzymy. Płeć kulturowa jest konstruktem, tak jak każde inne zjawisko kulturowe. O to konkretnie chodzi Środzie. Płeć kulturowa jest performensem, można ją odgrywać na wszystkie sposoby, można ją nawet negować. Płci biologicznej negować się nie da. Ale one nie są tożsame i nie definiują się nawzajem. Są powiązane, ale nie nierozłączne. Nawet kiedy przyporządkujemy penis-mężczyzna, musimy się zastanowić co to w ogóle znaczy? W jaki sposób mężczyzna odgrywa swoją męskość? Co robi trans mężczyzna? Jak odgrywa swoją męskość bez penisa? Co robi kobieta? Co robi osoba niebinarna? Dlaczego hipotetyczny, ale bardzo prawdopodobny mężczyzna kiedy płacze i nie ma zarostu czuje się 'niemęski'? Dlaczego takaż kobieta kiedy się nie umaluje i przytyje czuje się 'niekobieca'? Dlaczego ktoś nie czuje się komfortowo ani jako mężczyzna, ani jako kobieta, a lubi się i malować, i zapuszczać zarost i jest ok z płakaniem? Dlaczego ludziom zależy na tożsamościach płciowych obcych ludzi? Dlaczego wydaje się że takich ludzi jest więcej teraz niż kiedykolwiek w historii? Czy to prawda czy wynik niewiedzy? Skąd w ogóle wzięły się te definicje, wyobrażenia, co to znaczy kobieta, co to znaczy mężczyzna, co to znaczy babochłop, co to znaczy że ktoś jest zniewieściały i według czyich definicji? Itd itd... te pytania drążą tzw gender studies. Czasem myślę że Środa mogłaby wyjaśniać te pojęcia cierpliwie i dokładnie, ale z drugiej strony myślę że ona jest akademikiem który ma siedzieć w akademii a nie edukatorem społecznym do tłumaczenia jak krowie na rowie. Przyzwyczaiła się do tego że ludzie na uniwersytecie generalnie rozumieją co ona mówi i nie umie mówić do tych co totalnie nie mają nawet podstawy podstaw tych zagadnień i potem ktoś mówi że Środa neguje istnienie biologii. Nie, Środa nie to robi. Środa mówi że to nie biologia czyni płeć, tylko my sami tworząc kulturę tworzymy płeć i to czy penis=chłop, różowy=kobieta, niebieskie włosy=niebinarne aktywiszcze, a może zupełnie nie, może jest zupełnie na odwrót, skąd wiemy co o tym wszystkim myśleć i co to znaczy, kto to definiuje itp
@@Lipinki.luzyckie Może Środzie w jakiejś innej wypowiedzi o to chodziło, ale na pewno nie w tej do której się odnoszę. Ona tam właśnie mówiła o płci biologicznej.
Brawo Pani Magdalena Środa❤ Też nie widzę nic nadzwyczajnego w dzisiejszym świecie i uważam, że myślenie Pana Stawiszyńskiego jest zaiste z zeszłych wieków. Moje życie ma sens i nie potrzebuję żadnej religii, żeby mi go nadała. Trzeba mieć wyjątkową pustkę w sobie, żeby nie potrafić znaleźć sensu swojego życia poza religią, która ubezwłasnowolnia samodzielne myślenie, a katolicyzm w szczególności. Polaryzacja jest wynikiem nienadążania ludzi za zmianami, jakie następują w świecie i faktycznie część społeczeństwa zakotwicza się w przeszłości i broni tego, co było za wszelką cenę. Na szczęście ludzie są coraz bardziej świadomi i po pomoc udają się do specjalistów, czyli psychoterapeutów, a nie do księdza. Religia to dopiero jest fantasy i magiczne myślenie w ekstremalnym wydaniu. Świat byłby lepszy bez religii, co wszelkie nienawiści wśród ludzi pokazują. Jest zarzewiem konfliktów i tworzy podziały a nie wspólnoty. Nie dostrzegam w swoim środowisku zainteresowania wróżbiarstwem, a mam kontakt z bardzo dużą grupą osób. Jakież to niezwykłe zasoby są w chrześcijaństwie, które są dzisiaj aktualne i mogą być wskazówką dla współczesnego człowieka? Ja tam nic nie znajduję, wręcz odwrotnie. W pełni popieram to, co mówi Magdalena Środa. Nie życzę sobie, żeby wciskać mnie w kategorię osób nieszczęśliwych. I na pewno samobójstwa młodzieży nie wynikają z odejścia od religii, ale z ostracyzmu społecznego wynikającego z religii. Jestem załamana sposobem widzenia świata Pana Stawiszyńskiego.
Nic nie widzisz ??? to jestes głupcem bo dzisiejsze zachodnie pokolenie bedzie tym ktore przegra dominacje zachodu . Zachod przegrywa coraz mocniej na wielu frontach i ma coraz wieksze problemy społeczne i to widac coraz bardziej
Długi wywód na n i e, a co na t a k? Nie ma pani pustki w sobie, a co pani ma? Pani życie ma sens, na czym on polega? Proszę podzielić się swoimi wartościami, a nie tylko pastwić się nad nieszczęściem wierzących i p. Stawiszyńskiego, który panią załamał. Na załamanie najlepsza modlitwa.
@@jwit Nie mam w sobie pustki - mam wartości humanistyczne, które całkowicie mi wystarczają do szczęśliwego i spełnionego życia. A na załamanie najlepsza jest terapia. Polecam!
Magdalena Środa zauważyła bardzo racjonalnie, że niekiedy (!) podział na racjonalizm i irracjonalizm jest podziałem sztucznym. Nie wszystko, co pozaracjonalne, jest irracjonalne, zwłaszcza jeśli się to - jak stwierdził p. Stawiszyński - ukierunkuje. Pasja naukowa kierująca naukowcem jest pozaracjonalna, ale czy jest irracjonalna? Może tak, gdyby pod jej wpływem całkowicie zaniedbał rodzinę, ale tutaj wchodzimy w kontekst hierarchii wartości - i znowu, czy wartości są racjonalne, czy są irracjonalne? Są pozaracjonalne, ale zawiadujące racjonalnością, a rozum potrafi rozpoznać ich niebagatelną rolę, jakoś je uchwytywać. Przecież jeśli tylko Magdalena Środa coś takiego jest w stanie dostrzec i uwypuklić, stwierdza to jak najbardziej racjonalnie. Ale dlaczego zupełnie wystrzega się podziału, który jest przecież widoczny? Bo niby stwierdza, że nie lubi narracji „konfliktu”, a z drugiej strony sugeruje, że sam „podział” to już zalążek konfliktu. A ta sugestia jest irracjonalna! Kobiety i mężczyźni nie muszą ze sobą walczyć, mogą i powinni się uzupełniać. Tak samo z racjonalizmem i irracjonalizmem, o ile właśnie współpracują, a dziś, gdy są odseparowane, niektórzy zapędzają się w oschłą racjonalistyczność, inni w totalne bzdury. Wiele jest pozornych dychotomii stworzonych do komplementarności, to również ukazuje teologia chrześcijańska. Jest tak np. z prawdą i miłością. Nie wszystko może być poznane rozumem, a rozum nie jest „czysty”, co jednak nie znaczy, że nie można go zasadniczo wyodrębnić, sam zaś fakt, że rozum poznaje swoje granice i kompetencje, tym bardziej przydaje mu racjonalności i zdolności dociekania prawdy w pewnych wymiarach życia (i w pewnych proporcjach). Wydaje mi się, że prof. Magdalena Środka jest troszeczkę za bardzo zapatrzona w masę szczegółów, ale traci z pola widzenia szerszy obraz. Widzi złożoność, ale nie widzi tego porządku. Widzi pewne detale, nie widzi kierunku. Widzi pewne ponadczasowe ciągoty ludzi, ale nie widzi, jak to przybiera na sile w połączeniu z dzisiejszą techniką i tak dalej... Pan Stawiszyński ma generalnie rację, ale cieszę się, że Pani Środa hobbystycznie zapoznaje się z teologią, bo mam nadzieję, że to otworzy jej oczy na to, czemu wciąż się opiera. Ma rację, że chrześcijaństwo jest niezwykle szerokim zjawiskiem, na pewno niedocenianym przez większość współczesnych filozofów, tym bardziej „filozofów zawodowych”.
Postawienie celu życiowego, tym bardziej tego najbardziej odległego, wymaga moim zdaniem oszacowania, czy warto poświęcić tyle zasobów czasu i energii, by do tego celu zmierzać. A pytanie „czy warto” odnosi się, jak nazwa wskazuje, do sprecyzowania swoich wartości. Oczywiście przeważnie nie jest to tak, że człowiek siada z kartką i długopisem, a następnie, patrząc przez swe wielkie okulary, „szacuje, czy warto”. Na ogół ludź spełnia raczej jakieś pomniejsze cele i często przekonuje się w doświadczeniu, że nie dają mu one tyle szczęścia, ile się po ich zdobyciu spodziewał - co pozwala mu albo na korektę tegoż głównego celu, albo na całkowitą czasem jego zmianę, albo na ustawienie jakiegoś innego celu wyżej w całej hierarchii. Nie potrzebujemy bowiem zjeść całego tortu, by wiedzieć już po kilku kęsach, że nie mamy do czynienia z pożywnym obiadem. Niekiedy jest tak, że ciągnie człeka do realizacji celów bliższych, które stopniowo ukazują mu możliwy cel dalszy, jednak proces doświadczeń i nauki wartościowania również jest wobec tego równoległy i polega z grubsza na tym samym. Ten natomiast proces jest właściwie kluczowy! Gdy stawiamy sobie bowiem poszczególne cele, nasze motywacje wcale nie są dla nas dostatecznie jasne. Poznajemy je w trakcie realizacji, wtedy one się lepiej klarują. W stawianiu celów mogą mieszać się ze sobą najrozmaitsze kaprysy, głębsze potrzeby czy też indywidualne predyspozycje pchające do jakiejś pasji. Dopiero w doświadczeniu możemy je od siebie odcedzić i rozumnie spostrzec, że choć nigdy nie kierujemy się „czystym rozumem”, to jednak pewne stojące u gruntu czynniki uczuciowo-intuicyjne są trwalsze i szlachetniejsze, a inne raczej niższe, przelotne i pocieszne - chociaż gdybyśmy nadal obstawali bardziej przy tych drugich, ich pocieszność stałaby się horrorem (działającym jak stopniowo zagotowywana woda z żabą). Kiedy jednak człowiek zaczyna odróżniać radości od przyjemności, a wartość od atrakcyjności, uczy się w ten sposób trwalszego szczęścia, nie tak bardzo uzależnionego od okoliczności, a więc również od osiągania sukcesów lub ponoszenia porażek - im lepiej zresztą te rzeczy odróżnia, tym bardziej podług tego zmienia się jego definicja sukcesu i porażki (albo ich gradacja). Sukcesem jest według niego przede wszystkim trwać przy niezmiennych moralnych wartościach (i mimo pokus nie dać się oszukać, że inne sukcesy są ponoć istotniejsze - to też sukces); dodatkowo cieszącym, choć wtórnym sukcesem jest zrealizowanie jakiejś swojej pasji bez naruszenia tych wartości (najlepiej, jeśli z tymi wartościami zbieżnej), a na koniec fajowym dodatkiem jest spełnienie na obrzeżach życia jakichś swoich niewinnych zachcianek. Wygląda to tak, jakby człowiek zbierał w trakcie życia okruchy jakiejś większej całości (choć każdy okruch, mimo że nie do końca, zdaje się być swoistym hologramem tejże całości); jakby wpatrywał się w dal, aby coraz lepiej wiedzieć, od czego powinien znów ZACZĄĆ. Wpatruje się jakoby w koniec, aby lepiej uczynić „kolejny początek”, zgodnie z hasłem „Oto pierwszy dzień reszty mojego życia”. Lecz czy rzeczywiście wypatruje „końca”, skoro ów „koniec” jest tak mocno powiązany z początkiem? Wskazuje to raczej na jakąś nieskończoną cykliczność. Zauważmy przy tym, że nauka wartości to przy okazji nauka szczęścia - tego prawdziwego. A zarówno wartość, jak i prawdziwość mają swój wspólny mianownik: jest nim trwałość. Jeśli Twojego szczęścia nie zrujnuje całkowicie żaden „żywioł”, żadne nieprzewidziane okoliczności, wówczas możesz powiedzieć, że jest naprawdę trwałe, bo zbudowane na czymś trwałym. A czy trwałość nie zaświadcza przypadkiem o wieczności? Jeśli mamy ograniczony czas i zdajemy sobie z tego sprawę, często nie trzeba nam ŚWIADOMEJ wiary w rzeczywistość wieczną i transcendentną, by ten stosunkowo krótki czas na ziemi spędzić zgodnie z wartościami ewangelicznymi. Tymi, które ukazuje się jako „wieczne”. Są jednak ludzie, którzy w obliczu tego samego faktu (czyli krótkości doczesnego życia) decydują się raczej robić rzeczy absolutnie sprzeczne z tymi wartościami, a za to zgodne z rozbuchanymi instynktami, które w takim stanie zagłuszają sumienie (choć to raczej sam człowiek się nimi posługuje, by sumienie zagłuszyć). Jednak ludzie bezwzględnie czyniący zło postępują w sposób nałogowy i nigdy nie są nasyceni; przypomina to trochę (paradoksalnie) wieczne umieranie - poprzez desperackie uchwytywanie się tego, co nie jest trwałe, co jest wtórne, co nie syci. Wybieranie dobrych odruchów serca przynosi pokój odporny na wszystko, więc cechuje się tym wszystkim, co moglibyśmy podpiąć pod szeroki repertuar skojarzeń słów takich jak „wieczność” oraz „życie”. Albo widzisz w „tu i teraz” wyłącznie „tu i teraz”, albo widzisz swoisty przebłysk wieczności. Jest to w znacznej mierze intuicyjne i duchowe, różnicy między tymi dwoma spojrzeniami nie da się w pełni opisać. Wszystko, co dotychczas opisałem, wskazuje na to, że człowiek nie ustala sobie sensu życia, ale powoli ten sens odkrywa. Ustalić może sobie cel, ale sens odkrywa zupełnie swoją drogą - orientując się przy okazji, że często nieomal wyważa otwarte drzwi, ponieważ w kulturze krążą już wzorce zrodzone z cudzych doświadczeń analogicznego procesu - wzorce mądre i sprawdzone, bo obejmujące ludzką różnorodność jedną klamrą; klamrą tego, co dla nas wszystkich wspólne. CHĘTNYCH NA ZAZNAJOMIENIE SIĘ Z DALSZYM CIĄGIEM ZAPRASHAM NA MOOY CANAW DO ZAKWADKI SPOWETCHNOŚCI, ESEY NIE ZMIEŚCIŁ SIĘ W JEDNYM KOMENTARZU, A PISZĘ SZYFREM, BY OSZUKAĆ JUTUBA. ;)
Środa świetna bardzo mi się podobała w wielu aspektach , może też dlatego , że Stawiszyńskiego miałkość wypowiedzi w której nie ma refleksji nad pismem świętym powoduje że tej nowej książki nie warto czytać
Dokladnie, stad ta konwersja na chrzescijanstwo Ayaan Hirsi Ali. Oprocz tego ma konserwatywnego meza i to bedzie dobre dla karier synow. Praktyczne powody czesto wygrywaja z "egzystencjalnymi".
O! Bardzo podoba mi się punkt z którego p. Środa "ugryzła" temat. Bardzo łatwo jest marzyć o powrocie silnej pozycji kościoła czy chrześcijaństwa będąc mężczyzną. Pominięcie faktu patriarchalnej narracji prowadzonej przez chrześcijaństwo jest po prostu na rękę p. Stawiszyńskiemu. Nawet jeśli nie jest to jego głównym celem, powrót dominacyjnej narracji jako by mężczyzna był koroną stworzenia MU na pewno nie zaszkodzi.
Mam wrażenie, że konieczne jest zaznaczenie, że pan Tomasz nie wychwala tu chrześcijańskiej wizji świata i ładu społecznego; on tylko stwierdza fakt, że co raz więcej ludzi w społeczeństwach odchodzących od wizji chrześcijańskiej - która jednak porządkowała życie przez setki lat - próbuje wyjaśniać sobie pokomplikowany świat innymi wizjami, takimi jak astrologia. Ludzie potrzebują ładu i sensu, i go szukają. Widzą w tym w miarę proste, dające się ogarnąć umysłem wyjaśnienie trudnych spraw. Tylko tyle. Stawiszyński nie jest tutaj adwokatem kościoła katolickiego.
Wysłuchałam 2 razy, super ciekawa rozmowa. Środa okazała się kozakiem, dlatego że stoi, zgodnie ze swoim credo, na babskich nogach, czyli zderza teoretyczne uniesienia religijne z praktyką, ściślej: prozą życia. Bardzo trafny był jej zarzut do idealizowania "poczęcia dziecka w miłości", uwagi o radykalnym rozejściu się praktyki KRK z ideą, czy mętności frazy o wartościach chrześcijańskich. Brawo p. profesor. Red. Stawiszynski jak zwykle "umysłuje"… czyli buja w wyższych rejestrach, nie dotykając ziemi.
To ty bujasz w urojonym świecie bo zarowno na poziomie politycznym coraz wiecej tzw. liberalnych krajów upada społeczeni i ekonominicze , tak samo kraje jak Polska gdzie sie odchodzi o pewnego wzorca kulturowych , gdzie jest kryzys wspolnoty , pewnych wzorców leci na pysk demograficznie coraz mniej facetów wchodzi w zwiazki i coraz mniej kobiet ma dzieci .
Wy wogole nie rozumiecie sensu tego co on mowi bo jemu generalnie nie chodzi o spór na poziomie intelektualnym czy cos ma sens dla jakiegos filozofa intelektualisty . On bardziej opisuje pewne problemy i zjawiska społeczne ktore dotykaja masy .
Takie kraje liberalne jak Kanada upadaja . Ta kobieta wymieniła filozofów z krajów które równiez maja coraz głebsze problemy społeczne . Polska obecnie tez ekonomicznie jedzie na demografia stworzona w czasach komunizmu tak na prawde i to paliwo sie wyczerpuje powoli i mamy z 15 lat zeby cos zrobic inaczej zmierzamy podobna trajektora upadku w długim terminie.
W jednym pani profesor mnie przekonuje: że dzisiejsze czasy nie są jakieś wyjątkowo kryzysowe, są podobnie kryzysowe jak większość historii, myślę, że nieco mniej kryzysowe niż np. pierwsza połowa poprzedniego wieku. I czemu słowu "kryzys" musi towarzyszyć słowo "tragizm"? Kryzys to trudny moment, w którym dotychczasowy system przestaje działać i coś się musi przebudować, żeby dało się pójść dalej. Bez kryzysów nie dałoby się przekraczać nowych barier - czy to w historii życia na Ziemi, czy w ewolucji kultury, czy w prywatnym życiu zwykłego człowieka. Nie jestem tak oczytana w wielkich filozofach, ale na pewno któryś to dostrzegł ;) Natomiast nie zgadzam się z tezą, że chrześcijaństwo to tylko polsko-katolicka specyfika. Aż się dziwię, że nie padł tu przykład Kościołów ewangelikalnych w Stanach Zjednoczonych.
A czy nie jest tak, że oczywiście te kościoły istnieją, ale czy naprawdę pełnią tam rolę większą niż epizodyczny występ w lokalnej gazecie? Nie wiem czy ktokolwiek na poważnie bierze tam pomysły o reaktywacji chrześcijaństwa jako spójnej wizji świata, pomysły powrotów do chadecji, to zdecydowanie jest pomysł typowo polski i o tym sądzę Środa mówi (pamiętajmy, że ona odnosi się do książki Stawiszyńskiego, gdzie z tego co wiem filozof prezentuje wizję inżynierii społecznej podyktowanej chrześcijaństwem, tak zwanej chadecji, nic więc dziwnego, że wykładowczyni wzdryga się na samą myśl).
Pełna zgoda z Panią Środą. Chrześcijaństwo nie oferuje nic ponadto, co tysiące innych narracji religijnych czy mitologii. Wymyśloną i nie weryfikowalną wizję sensu... tylko dla kogoś, kto tą wizją jest indoktrynowany od dziecka. Nic nie wyjaśnia. Nie odpowiada, co najwyżej zgaduje (z szansą na trafienie dążącą do...0), na żadne ważne pytania. Równie dobrze można powiedzieć że wiara w tolkienowskie uniwersum Śródziemia, albo Gwiezdnych Wojen Lucasa, nadaje komuś sens życia. Prawdopodobnie nie wiemy i za prędko (jeśli kiedykolwiek) się nie dowiemy, czy ten cały bałagan ma jakiś większy sens... i czy homo sapiens odgrywają jakąś istotną rolę w tej potencjalnej układance. Dlatego sens życia każdy powinien sobie wymyślić sam... i większość ludzi nie ma z tym większego problemu. A Panem Stawiszyńskim trochę się zawiodłem. Trochę zaczyna dryfować w podobną stronę, jak Muniek z T.Love... Mam nadzieję, że nie planuje występów w TV Republika 😉
@@ZbiegomirJNowak Nie nie lekceważę, wręcz przeciwnie... tylko, jako były katolik wiem, jak trudno przejść drogę z punktu: Bóg i religia są dla mnie bardzo ważne, do punktu: nie wiem nic o istnieniu jakichkolwiek bogów, a religia bardziej komplikuje mi patrzenia na świat, niż ułatwia. I myślę, że wielu rodaków jest na którymś etapie tej drogi i w zależności na którym, to już dostrzega negatywy chrześcijaństwa, lub dopiero zacznie.
Setki noblistów przez 120 lat opracowały w szczegółach "model standardowy" wszystkiego tego co widzialne (bo niewidzialne uznano za nieistniejące). W 2013 ogłoszono, że odkrycie bozonu Higgsa zamyka badania. I wtedy ci sami nobliści in gremium wrzasnęli "zaraz zaraz to tylko 3 proc., jest jeszcze to co niewidzialne - ciemna materia i energia"
Absolutnie chrześcijaństwo straciło swój sens. Kościół nie szerzy chrześcijaństwa, raczej szerzył i szerzy w ludziach strach i tak to szło, ale już przestało. Przykładem szerzenia strachu jest scena zaćmienia słońca w filmie ,,Faraon". Ale i obecne lekcje religii, których szkoły boją się zlikwidować, także strach przed księżmi pedofilami. Kościół cudownie pędzi ku swemu upadkowi. I dobrze. Oby jak najszybciej.
Religia i KK przyniosły wiele zła, jednak Pan Tomek ma sporo racji. Sens chrześcijaństwa, który to sens ma zapewne na myśli Pan Tomek, pięknie pokazała Kamila Drecka we wstępie do tego programu (Ogród Sztuk. Pascha) ua-cam.com/video/bykrtViADtM/v-deo.htmlsi=y45mgaIn3RazYW-c
"Myślę, że dziś nieporównywalnie więcej osób korzysta z tych aplikacji, niż było tych biczowników" - i to jest właśnie punkt, w którym straciłem resztki szacunku do Pana Tomasza... Ja nie myślę, a jestem pewny, że... No dzisiaj jest nieporównywalnie więcej danych po prostu. Nie wiesz Tomaszu ile ich tam było. Pomijając, że to nieprawda, że te aplikacje są jakkolwiek popularne. Są tysiące kanałów o niszowych hobby, które mają większą popularność. Wyjdź pan z bańki informacyjnej, przestań szukać danych pod tezę, a przede wszystkim odnieś liczby do populacji. 1 mieszkaniec korzystający z apki na 10 tyś vs cała wioska biczowników... Kwestia rozumienia kontekstów... A sam fakt, że w ogóle informacja o jakiejś "subkulturze" ze średniowiecza się zachowała, już sam w sobie świadczy o tym, że musiało być to zjawisko jakoś anormalnie szeroko znane.
Wioska biczowników? Chyba zupełnie nie ma pan wiedzy o tym, o czym pan pisze. Biczownicy byli zawsze zjawiskiem marginalnym, a w XIV w. ta praktyka została potepiona przez Kościół
@@zochens doskonale wiem o czym piszę. biczownicy łączyli się w grupy i zakładali komuny, więc jak najbardziej można mówić o ich wiosce. Co najwyżej Ty masz anachroniczne pojęcie o tym, czy jest wioska. I głównie chodzi tu o kontekst - mamy pewną zbiorowość, łączącą się wokół mniej lub bardziej głupiej ideologii, stanowiący terytorialnie zjawisko o jakiejś istotności. Pan Tomasz niestety zestawia coś takiego, zjawisku, które dotyczy pojedynczych osób, nijak ze sobą nei połączonych, a jedynie nietraktujących ze sobą, bo w końcu mają narzędzia ku temu. Ale dalej to pojedynczy wioskowy dziwak, będący na marginesie społeczności lokalnej, a nie na tyle zauważalne i stanowiące impakt w skali lokanej zjawisko, ze aż Kościół musiał interweniować, by je zablokować.
No proszę, wylazło szydło z worka; Pan Tomasz przestał udawać ateistę. Jeszcze dwa lata temu słuchałam wszystkich jego audycji w TOK FM i podcastów Skądinąd, teraz wybieram pojedyncze tematy - rozjechaliśmy się.
pełna zgoda. Kiedyś Godzina Filozofa to była bardzo dobra marka, ale kiedyś. Pan Stawiszyński pracuje w katolickim Tygodniku Powszechny, a to jednak zobowiązuje
Słucham Pana Tomasza od lat. Nie mam mu za złe tego, że jego poglądy się zmieniają w czasie - większości ludzi się zmieniają w toku życia. Pisze dla Tygodnika, pojawia się w Kulturze. Sam mówi o tym, że chce rozmawiać z każdym. I ja to cenię. A jeśli się posłucha tego, co mówi bez założeń i uprzedzeń to zauważy się, że jego stosunek do chrześcijaństwa jest życzliwy, ale nie jest ideologiczny. Powyższy komentarz o Tygodniku nie jest merytoryczny, tylko złośliwy, po prostu. Ciekawa jestem czy autor tego komentarza miał kiedykolwiek w ręku Tygodnik.
No i wyszło szydło z worka ateisci udajacy ze nie sa wierzący w rzeczywistosci sa rodzajem sekty ktora próbuje dyskryminowac ludzi o innych pogladach .
@@aniakowalczyk1407 " Jeszcze dwa lata temu słuchałam wszystkich jego audycji w TOK FM i podcastów Skądinąd, teraz wybieram pojedyncze tematy " To rodzaj grozby wykluczenia ze swojego feudalnego stada czy sekta .
Moim skromnym zdaniem chrześcijaństwo, czy inne relig8e tysiącletnie, nie są remwdium na problemy czy wątpliwości współczesnego człowieka. To jak stare lekarstwo na nową chorobę.... od ludzi mądrych, wykształconych, poszukujących, powinniśmy dostawać nowy horyzont, inne spojrzenie na swiat. Ale dyskusja arcyciekawa. Poza tym chyba ostatnio prof. Matczak używa chrześcijańskiej wizji by pokazać wizję przyszłości. Karkołomne? Dla mnie trochę. Pozdrawiam serecznie
Tu nie jest mowa ze chrzescijaństwo jest jakims remedium tylko ze moze byc motywatorem do takiego remedium szukania dla kazdego indywidualnego osobnika bedac duchowym wsparcie i elementem porządkujacym hierarchia wartosci w zyciu i egzystencja w swiecie chaosu pełnym patologicznych wzorców wszedzie dookoła .
Ta rozmowa jest swietnym przykładem jak liberałowie czesto produkuja pusty bełkot . Generalnie religia zawsze była czym innym na poziomie społecznym i pewnych tylko symboli powierzchownie rozumienych przez ogół społeczeństwa i tez czym innym dla ludzi ktorzy na poziomie duchowym bardzo głeboko w jakies nauki religijne weszli
Fajny gol do własnej bramki prof. Środy na koniec: skoro komunizm zgładził miliony w kilkadziesiąt lat a chrześcijaństwo (rzekomo więcej) w dwa tysiące lat, to za kim/ czym jest to argument? 🙂 Bo jeżeli weźmiemy w proporcji do okresu trwania to porównanie delikatnie mówiąc słabo wypada dla komunizmu.
Pełen szacunek dla Pana Tomasza, ma odwagę opowiedzieć jak widzi rzeczywistość w zgodzie z tym co czuje i swoim sumieniem, wbrem tym wszystkim którzy go teraz krytykują. Miałka argumentacja profesorki Środy, która kręciła się w kółko i jej głównym argumentem kontra były przewiny chrześcijan na przestrzeni wieków jak dla mnie się po prostu nie broni. Poszukiwanie sensu życia wokól feminizmu, yyy no nie wiem o co kaman.
To moze byc jej indywidualny sens ten feminizm ale promowanie tego szerzej na poziomie społecznym jest katastrofalne i jest tez objawem skrajnego indywidualizmu na zachodzie ktory rozsadza na kazdym poziomie zachod jest tez przyczyna rosnaca polaryzacja we wszystkim bo generuje rozne skrajne postawy w kazdym prawie temacie .
Stawiszyński przeskoczył intelektualnie Środe i to znacząco. Z chrześcijaństwem jest jak z nowymi technologiami- mało kto rozumie, każdy narzeka, ale wszyscy z nich korzystają. Licytacja kto kto wiecej zabił czy chrzescijaństwo, czy komunizm - groteska. Dobór przez prowadzacego gości rewelacyjny- spór dwojga ateistów o chrześcijaństwo.
@@adamborowicz7209 akurat w Chinach jest całkiem duża i zwarta społeczność chrześcijan, w Japonii raczej nie, bo oni nie są religijni w taki sposób, ale w ogóle w Azji chrześcijaństwo jest obecne, często też w ciekawych synkretyzmach z lokalnymi wierzeniami, ale przecież wszędzie każda religia musi zyskać lokalny koloryt
Jasne, przeskoczył szczególnie w momencie jak zacytował pismo - "nie ma Żyda nie ma Greka". Obrona Chrześcijaństwa mu niestety nie wyszła. Nie rozumie widocznie religijnego szowinizmu wyciekającego z tej starożytnej bibuły... Stawiszyński histeryzuje i uogólnienia, nie dziwi mnie ta kontrowersja w obliczu wydania książki, tylko ja jakoś nie dostrzegam tych zmian i dążeń do chęci uwarunkowania się w różnych systemach zastępczych czy też samej religii, żyjemy z Tomaszem chyba w dwóch innych światach?😊
@@elzbietatrocha5071 katolicyzm to też chrześcijaństwo. Jedno z wielu. Owszem, katolicka mitologia jest najgłupsza, najbardziej infantylna ze wszystkich mitologii odbiblijnych, ale generalnie wszystkie sekty są siebie warte, czyli tak samo bezwartościowe.
Karty tarota służą komuś do nadawania sensu zycia??!!! Może estetycznego... Odnoszę wrażenie, że horyzonty pana Stawiszyńskiego coraz bardziej się zacieśniają.
Przerażające!!! No odkryła sie , bo myślała, że każdy tak miał. Okazuje sie jednak, że ludzie inteligentni nie maja tak jak Ona... My jednak wiemy jaki to postęp w cywilizacji. Ale mi smutno...
To jest zabawne ze liberały czy rozne feministki powołuja sie czesto na darwiniste Dawkinsa :)) . Jak sie powołuja na darwinistów budujac swoje feudalne liberalne plemiona to powinni pamietac o fundamentalna kwestia ze plemiona ktore nie rodzily dzieci zawsze wymierały w historia ludzkosci , biologa itp. i darwinistycznym swiecie Dawkinsa .
Nie wiem po co zapraszać do poważnej dyskusji, kogoś kto twierdzi, że "nie ma żadnych cech, które pozwalają na wyróżnienie dwóch płci: mężczyzn i kobiety" Pani Środa może 20 lat temu czasem powiedziała coś sensownego, ale w ostatnich latach mentalnie odleciała w dziwne rejony. W tej dyskusji ona zdaje się nie odróżniać skali jednostki ludzkiej od skali ludzkości. To, że jednostki w XVI czy XVII wieku nie wierzyły i wątpiły i przeżywały kryzysy, niczego nie zmienia w zasadności tego co pisze Stawiszyński
Z naukowego punktu widzenia, uznaje się, że różnice płciowe są złożone i nie zawsze można je sprowadzić do binarnego podziału na mężczyzn i kobiety. W związku z tym można zgodzić się z tezą, że nie ma jednoznacznych cech, które pozwalałyby na wyraźne wyróżnienie tych dwóch grup w sposób absolutny.
@@Flynnqwe Generalnie nie ma problemu z określeniem czyjejś płci. Przypadki płci nieokreślonej, hermafrodytyzm są bardzo rzadkie, podobnie jak to, że rodzą się ludzie bez kończyn, nie zmienia faktu, że we wszelkich podręcznikach anatomii, człowieka opisuje się jako posiadającego dwie ręce i dwie nogi.
@@Flynnqwe z biologicznego punktu widzenia patrzysz na narządy płciowe i już wszystko wiesz: K, M czy osoba hermafodytyczna (narządy płciowe obydwu płci) z kolei pojęcie płci psychicznej nie posiada dobrej definicji i jest praktycznie całkowicie ocenne/subiektywne
@@Symetrysta nigdy w życiu, Kazik powiedział kiedyś 'nie wiem czy jestem w stanie was obrazić bardziej niż sami się obrażacie' i tak, jedyne obrażanie jakie tu może zajść, to ludzi obrażenie inteligencji własnej kiedy używają w.w. haseł bez wiedzy o ich znaczeniu, jakby były one jakąś obelgą w stronę innych osób, to jak nazwanie kogoś pedałem albo komuchem albo kapitaluchem albo faszystą. No tak, owszem tak jest, wszystko się zgadza XD jakiś problem? (Chyba że się chybia diagnozę, no to wtedy to jest po prostu nieprawda) Proszę pana/pani, każdy posiada gender, ponieważ gender jest tym, jak manifestujemy swoją płeć w kontekście kulturowym. Mówienie że ktoś jest w 'oparach gender' to jak mówienie że jest w 'oparach kultury'. 'Woke' to słowo które powstało w środowisku czarnych Amerykanów na określenie kogoś, kto zdaje sobie sprawę z istnienia na dnie dyskryminującego systemu i chce walczyć o swoją ludzką godność. Potem powoli zmieniło to pierwotne znaczenie i przeniknęło do internetu na ironiczne określenie każdej osoby która jest jakoś przejęta wszystkimi objawami dyskryminacji i z jakiegoś powodu konserwatyści zaczęli używać tego słowa jako śmiertelną obelgę, ale trzeba być chyba takim samym konserwatystą żeby się obrazić na to.
Pan Stawiszyński bardzo ciekawie się wypowiada. Ciekawe kiedy i jak zostanie skarcony za swoje odstępstwo od jedynie słusznego podejście do chrześcijaństwa i katolicyzmu.
Jeśli życie człowieka kończy się definitywnie z chwilą śmierci, to ma tyle samo sensu co życie dżdżownicy. Nieważne, ile książek napisze pani profesorka Środa, to gdy za 50000 lat ludzi już nie będzie, jej dzieła nie będą miały żadnego znaczenia.
Jaki jest sens życia dżdżownicy i czym się różni od sensu życia filozofa? Filozofie i religie wschodu dają na ten temat ciekawe odpowiedzi, mądrzejsze niż nasza jedynie słuszna religia pochodzenia żydowskiego. Masz prawo o tym nie wiedzieć, ale trójka dyskutantów powinna o tym wiedzieć, ciekawe dlaczego o tym nie mówią. Przypadek? Nie sądzę
A może przestać etykietować a skupić się na idei wiodącej.Mój dziadek członek PPS uważal że wszechogarniająca ,konstruktywna,samowystarczalna miłość jest największą wartością we wszechświecie.Sendlerowa kiedy ratowała żydowskie dzieci była ateistką i kobietą o poglądach lewicowych.
To ciekawe jak Sendlerowa była ateistka pewnie w takim razie nie miala dzieci i właczył jej sie intynkt macierzyński :)) czyli tez biologia moim zdaniem skłonnosc do religii człowieka to tez element biologia i element walka o przetrwanie . Ludy prymitywne tez miały religie i to były pierwsze formy szamanizmu , kolejna faza relgii z najstarszymi korzeniami nam znane to tak na prawde Joga i filozofie ktore z tego wyrosły .
Zostawcie ludzi wierzących w spokoju. Polecam - ja ateista. Ja rozumiem, że religijni posiadają wartości ,które "progresywnym" i ich sponsorom przeszkadzają w tealizacji planów globalistów ale ci religijni należą k...wa przecież do narodu polskiego...i religia jest częścią ich tożsamości. Leżącego jeszcze kopać? Osobiście jako ateista wolę głęboko religijnego i jego wartosci niż kosmopolitę wypijajacego swoją tożsamość z zidiocenia zachodniego nie mającego nic wspólnego z polskością czy zarabiającego na sianiu tego zidiocenia jako "wartości" wyższych.... Przypominam, że Polska była jednym z najbardziej tolerancyjnych narodów w Europie i udzielala prawa pobytu dla innowiercow różnej maści i pozostała w miarę tolerancyjnym państwem. Wasze tematy i problemy są zatem napompowane jak balon. I propagowane czysto w politycznym celu . Polecam więcej szacunku do religijnego "ciemnego ludu" jako obywateli polskich. Nalepiej przyjrzyjcie się i zajmijcie sie przykładowi Żydow w Izraelu i diasporze żydowskiej. Co gwarantuje ich trwanie? Religia żydowska chociaż jest ona w opozycji do państwa Izrael jest pielegnowana przez nie wierzących Żydów tolerowana ba chroniona. Gdyż jest ona częścią tożsamości żydowskiej. A wy" liberalni"? Dopieprzacie się do religijności polskiej ale na temat chanuk w Sejmie czy zamiaru budowy meczetu w Polsce cicho sza. Jeżeli taka postawa nie jest konsekwencją świra poznawczego to zapewne jest swiadomym atakiem i nagonką w celach politycznych.
Mozna by ten sam apel skierowac do wierzacych, zeby zostawili agnostykow i ateistow w spokoju? No ale wtedy nie bedzie dyskusji i wielka nuda. Moze tylko odnosmy sie do siebie grzecznie i dyskutujmy.
@@JagnaLesna A kto w Polsce prześladował i prześladuje "innowiercow"? Frazesy, "górnolotne " myśli i inteligentne przede wszystkie grzeczne paplanie najlepiej "akademickie" - są bazą dla indoktrynacji i manipulacji pełzającej od dekad. Szczególnie na uniwersytetach i w szkołach polskich. Wszystko "progresywni i poprawni" potrafią sprzedać - każde zaprzeczenie faktów tą swoją poprawnością, miałkowością, stylizowanie się na "ofiarę ", dwuznacznością, które to ukrywają przecież niesamowitą własną agresywność. Zapominacie, że większość Polaków pozostała jeszcze normalnymi ludźmi ze zdrowym rozsądkiem oraz instynktem.. Czasy w których inteligencja była "przodownikiem" narodu skończyły się po 1990 roku. Gdyż była ona produktywną, posiadała głębie i i pomimo pielęgnowania swojej "elitarnosci" była związana silnie z narodem znając swoją tożsamość. Nie jesteście tymi ludźmi. Dlatego starą znaną z psychologii metodą, waszą osobistą agresję ujawniają wasi adwersarze swoim zachowaniem. Wy pozostajecie aniołkami poprawnymi chcacymi wylacznie dobra i którzy mają do czynienia z "agresywnym" motłochem. Jak kultura to kultura : poczytać o tym fenomenie w psychologii polacem jak się czujesz "niekulturalnie" potraktowana.
1:00:07 Tak! TAK! Księże Tomaszu! więcej głupich kazań, więcej Jezuska, więcej Rydzyka, więcej opłatków, więcej religii w szkole, a szczęście przyjdzie samo i rozleje się po ludziach.
co za głupoty ta Środa wygaduje, gender i queer to ma być wskazówka i drogowskaz, toż to czysta ideologia, przepełniona nienawiścią i w dodatku oparta na prymitywnych założeniach, człowiek jest albo mądry albo głupi niezależnie od płci i tyle, ciekawa rozmowa ateistów o chrześcijaństwie, jaka troska, boki zrywać, boli was to chrześcijaństwo oj boli, kryzys jaki dotknął dyskutantów może sprowadzi tychże na właściwe tory...nie ma przed tym ucieczki...
Kryzysy są celowo wywoływane poprzez instytucje edukacji szkolnej, politycznej, religijnej, wojskowej i finansowej itd. aby kontrolować, manipulować, wyzyskiwać i dominowac poprzez dyktaturę, tych antyludzkich instytucji, tak by zniewolić istoty ludzkie dla dojenia z ludzi energii witanej, odbierajac ludziom prawo do własnej godności i do samostanowienia własnego życia. Tymi kryzysami są celowe wojny i plandemie, aby ludzie chciwi wladzy i pieniedzy, jako reprezentanci władzy, traktowali zwyczajnych ludzi za swoich niewolnikow. A niewolnik nie ma nic do gadania, musi słuchać swego pana.Wszelkiej maści urzędnicy państwowi jak i religijni, tworzą kłótnie i podzialy, aby wywołać konfikt między ludźmi, tak więc najlepiej w interesie ludzi u władzy, jest wywołać wojnę lub plandemie., aby władza pokazała swoim niewolnikom, gdzie jest ich miejsce, a że ludzie giną i są zabijani no to pasożytom u władzy bardzo jest, to na rękę.
Skoro Pani nie dostrzega tragizmu świata i egzystencji, a postuluje sprawy praktyczne, to po co parać się problematyką filozoficzną - działalność społeczna jest tym maksymalnym pułapem.
@@adamborowicz7209 a dlaczego? świat bez nadrzędnego sensu jest jednak tragiczną wizją i z tym musi się zmierzyć każdy myślacy człowiek, choćby z pozycji chrześcijańskiej, co głęboko wybrzmiewa u Kierkegaarda, Pascala, Augustyna, Otto, Lutra ("życie ludzkie to porażka" - L.Kołakowski). Owo przeświadczenie o egzystencjalnej rozpaczy właśnie daje unikalną szansę chrześcijaństwu, a nie je neguje.
@@za_a_nawet_przeciw274 Mówiąc ściśle, z chrześcijańskiego punktu widzenia nie ma żadnego "tragizmu". Ale człowiek (chyba także chrześcijanin) może doznawać i często doznaje poczucia tragizmu własnej egzystencji, co wynika z poczucia, że całe to cierpienie nie ma żadnego sensu. No więc powstaje pytanie: po co (rzekomo) doskonale dobry i (rzekomo) kochający nas Bóg wystawia nas na takie próby? Po co każe nam się zmierzyć z ogromem zła, którego sam jest sprawcą? Nie wiadomo, nie da się tego spójnie wyjaśnić - bo odwołanie się do "Wielkiej Tajemnicy Wiary" nie jest żadnym wyjaśnieniem.
@@adamborowicz7209 nie jestem pewien czy koncepcja Boga jest tu niezbedna, a już całkowicie chybiona wydaje się próba zrozumienia "dobroci Boga" (sama teologia i nawet biblia studzi zapały, aby tą kwestię opisywać jakimiś ludzkimi kategoriami). Jeśli natomiast poczucie rozpaczy istnieje, jeśli istnieje poczucie nieuchronności śmierci, jeśli dodatkowo odpowiedzi chrześcijaństwa pozwalają systemowo zapewnić bliską harmonię z własnymi intuicjami odnośnie kwestii moralnych, społecznych, porządkujacych - wydaje się, że żadne ataki na chrześcijaństwo (i inne trwałe religie) nie są w stanie oprócz ich czasowego ograniczenia, trwale go wyeliminować. Nawet gdyby przyjąć wizję rozwoju cywilizacji, jako dobudowanie kolejnego piętra na fundamencie i podbudowie chrześcijaństwa, też nie da się trwale go wyeliminować. Pani Profesor mylnie uważa, że da się dobudowywać kolejne piętro, młotem udarowym rozbijać te poniższe struktury - to nielogicze, jak każda rewolucja kulturowa - powoduje tylko straszliwe zniszczenia, które albo bardzo ciężko odbudować, albo nie da się tego zrobić, a stworzenie substytutu jest niemożliwe. I tak właśnie cywilizacje słabną i wymierają, a w ich miejsce wchodzą inne, o wiele bardziej bezwzględne i wewnętrzniespójne, jednak ideowo całkowicie obce.
Po 10 minutach nie do końca błyskotliwej promocji książki, panowie pozwolili otworzyć usta pani profesor. Łaskawi panowie! Przecież mogli tak gadać do końca
Bardzo mi się podoba podejście pana Stawiszyńskiego i szerokość Jego horyzontów myślowych. Pani Profesor, przecież tu nie ma pola do konieczności konfliktu między ludźmi nauki. Pozwólmy obywatelom Najjaśniejszej na wolny wybór tego, co dla nich jest metafizyczne i transcendentne oraz co czyni ich szczęśliwymi, o ile nie łamią ogólnie obowiązującego prawa, szanują umowę społeczną i siebie nawzajem, demokrację, praworządność etc. Oddzielmy kulturotwórczą rolę Chrześcijaństwa, która jest nie do przecenienia od osobistych doświadczeń, z których pewnie każdy jakąś dozę krytycyzmu wobec polskiego katolicyzmu ludowego mógłby tutaj opublikować.
Chociażby to, że w klasztorach średniowiecznych przepisywano książki, a w przyklasztornych szkołach uczono czytać. Że Kościół był przez wieki mecenasem artystów, cała kultura europejska stoi na Biblii, jako źródle motywów literackich, malarskich, muzycznych. Polityczno-społecznie to, że kultura europejska ma charakter personalistyczny i indywidualny wywodzi się filozoficznie że sporów teologicznych w kontekście doktryny o Trójcy. To tak z grubsza, z głowy, na szybko. Kulturotwórczą rolę chrześcijaństwa należy oddzielić od wiary metafizycznej. A to co w chrześcijaństwie dobre od tego, co złe.
@@aniakowalczyk1407 Jedni chrześcijanie przepisywali książki... drudzy palili Bibiotekę aleksandryjską. Jedni malowali aniołki i świętych, a inni lasy, góry, konie i jelenie... albo bitwy. Jedni budowali kościoły, a inni świątynie Apolla, meczety, czy piramidy. Co ma wiekszy wkład kulturotwórczy i na ile wartościowy? Zależy kto ocenia i co się komu podoba. Tylko po co próbować na tym coś budować? Mitologia rzymska i grecka też miały wkład kulturotwórczy. Przyroda, technika, wszelkie zabobony i przesądy również. A używki ileż dzieł sztuki pomogły stworzyć. Może zaprzegnijmy do poszukiwań sensu opium i absynt. A utrwalenie patriarchatu, podziałów feudalnych? A trakowanie rdzennych mieszkańców innych kontynentów jak podludzi? A nawrcanie ogniem, mieczem i gwałtem? Jakoś chrześcijaństwo nie powstrzymało Hitlera przed holokaustem ani Amerykanów przed spuszczeniem bomb atomowych na cywili. Nie mówiąc już o kolebce chrześcijaństwa i narodzie wybranym.
@@aniakowalczyk1407 ale Stawiszyński mówi o roli chrześcijaństwa teraz a nie 1000 lat temu (to drugie jest oczywiste) i w odpowiedzi na wątpliwości swoich rozmówców ma tylko ogólniki - wypada to b. słabo w jego wykonaniu
1:00:33 Jezusiemaryjojózefieświęty, świat nam się pali! Módlmy się o powrót czasów gdy wszystkim rządziło chrześcijaństwo w imię przygłupiego pajaca z krzyża...
Nie rozumiem, jak można mówić w jednym zdaniu, że mężczyźni i kobieco zasadniczo inaczej postrzegają świat, a po kilku minutach, że nasze płcie są patriarchalnym konstruktem, a w rzeczywistości leżą na kontinuum...
Czy prowadzący miał przy sobie np. taką ściągę, wygenerowaną przez AI? Wygląda na to, że nie miał, a to wielka szkoda, bo mógłby lepiej dyscyplinować dyskutantów: Pytanie o sens życia towarzyszy ludzkości od zarania dziejów. Każda kultura, religia i dyscyplina naukowa, taka jak psychologia, oferuje swoje unikalne spojrzenie na to zagadnienie. Kultura Kultura kształtuje nasze postrzeganie świata i wartości. To w niej znajdujemy wzorce, które pomagają nam nadać życiu sens. Różne kultury podkreślają różne aspekty: * Kultura indywidualistyczna: Skupia się na rozwoju osobistym, osiągnięciach i realizacji własnych celów. Sens życia często wiąże się z osiągnięciem sukcesu zawodowego, zdobyciem bogactwa lub sławy. * Kultura kolektywistyczna: Priorytetem jest dobro wspólnoty, przynależność do grupy i harmonia społeczna. Sens życia znajduje się w służbie innym, utrzymaniu więzi rodzinnych i społecznych. Religia Religie oferują systemy wierzeń, które pomagają ludziom znaleźć sens życia. Często zakładają istnienie siły wyższej, celu stworzenia i życia po śmierci. Różne religie proponują różne ścieżki do osiągnięcia zbawienia lub oświecenia. * Religie abrahamowe: (judaizm, chrześcijaństwo, islam) kładą nacisk na wiarę w Boga, przestrzeganie przykazań i życie zgodne z wolą boską. * Religie wschodnie: (buddyzm, hinduizm) często podkreślają znaczenie cierpienia i nieuchronności przemijania. Celem jest osiągnięcie oświecenia lub uwolnienia się od cyklu narodzin i śmierci. Psychologia Psychologia podejmuje próbę wyjaśnienia sensu życia z naukowego punktu widzenia. Badacze skupiają się na: * Potrzebach człowieka: Psychologia podkreśla, że każdy człowiek ma podstawowe potrzeby, takie jak potrzeba przynależności, poczucia własnej wartości i samorealizacji. Sens życia może być związany z zaspokajaniem tych potrzeb. * Poczucie koherencji: Według Antonovskiego, poczucie sensu życia wiąże się z przekonaniem, że świat jest zrozumiały, że mamy na niego wpływ i że nasze życie ma sens. * Logoterapia: Viktor Frankl, twórca logoterapii, podkreślał, że każdy człowiek ma wolność wyboru i może nadać swojemu życiu sens nawet w najtrudniejszych warunkach. Wspólne mianowniki Choć kultury, religie i psychologia oferują różne perspektywy na sens życia, można wyróżnić kilka wspólnych mianowników: * Połączenie z czymś większym: Niezależnie od konkretnych wierzeń, wiele kultur i religii podkreśla znaczenie bycia częścią czegoś większego niż jednostka - kosmosu, natury, Boga. * Rozwój osobisty: Dążenie do doskonalenia moralnego, poszerzania świadomości i osiągania wyższych stanów świadomości to powszechny motyw. * Służenie innym: Pomoc innym, współczucie i altruizm są często postrzegane jako kluczowe dla nadania życiu sensu. * Pozostawienie śladu: Chęć stworzenia czegoś trwałego, co przetrwa po nas, czy to w postaci potomstwa, dzieł sztuki, czy dobrych czynów. Podsumowanie Pytanie o sens życia jest głęboko osobiste i każdy z nas musi znaleźć na nie własną odpowiedź. Kultura, religia i psychologia oferują nam różne narzędzia i perspektywy, które mogą pomóc nam w tej poszukiwaniu. Chcesz zgłębić któryś z tych aspektów? Możemy porozmawiać o konkretnych teoriach, badaniach lub praktykach, które mogą Ci pomóc w poszukiwaniu sensu życia. Może interesują Cię pytania takie jak: * Jakie są główne różnice między podejściem naukowym a religijnym do sensu życia? * Jakie ćwiczenia mogę wykonywać, aby lepiej zrozumieć siebie i swoje wartości? * Jakie są najczęstsze przeszkody w odnajdywaniu sensu życia? Pamiętaj, że nie jesteś sam w swoich poszukiwaniach. Źródło: AI Gemini.
Kościół przejął wiele ludowych zabobonow a mało tego, najbardziej pobożne części naszego kraju są też najbardziej przesądne więc pomieszanie z poplataniem
ua-cam.com/video/HKuejzbnc3k/v-deo.html
s
Proszę wymienić któryś z tych zabobonów.Zgaduję, nie potrafi pan, ale to mu nie przeszkadza powoływać się na ten argument?
@@mariusalbertu3516 ludowych w sensie wywodzących się jeszcze z naszej politeistycznej prehistorii - kult tzw. świętych chociażby, "świeto zmarłych" (tak, wiem, oficjalnie "Wszystkich Świętych"), etc.
@@adamborowicz7209 Litości, modlitwa za zmarłych była praktykowana przez Kościół jeszcze przed rokiem 966. Dalej, czy troska o zmarłych to jakiś wynalazek a nie oczywistość? Elity, szlachta, ludzi światli mają w nosie swoich przodków? Tak pan twierdzi? Trzy, zgaduję, panu najbardziej nie pasuje zabobon- "Nie cudzołóż!" i z tych pozycji atakuje katolicyzm? Zgadłem? Pan żyje na sposób daleki od wykładni tego Przykazania? A co ciekawe, Jego postulaty potwierdza współczesna nauka? Seksuologia, genetyka, psychologia rozwojowa np?
@@mariusalbertu3516 to jeszcze proszę wskazać cytat z Jezusa dotyczący kultu zmarłych i będzie git
Pani Magdaleno,dzieki Pani ta da dyskusja byla fantastyczna.
Pamiętam z dzieciństwa, jak kury spłoszone przez auto uciekały w kierunku swojego ogrodu. Ale ten ogród był po przeciwnej stronie drogi, więc wpadały prosto pod auto. Próba znalezienia sensu w powrocie do chrześcijaństwa przypomina mi reakcję tych kur.
A gdyby ten ogród był po innej stronie drogi to byś dziś szukał sensu w chrześcijaństwie?
Zalecam wystrzeganie się jak ognia wszelkich porównań, metafor, przypowieści, pseudoanalogie w sporach z upośledzonymi wiarą. Oni to maja obcykane od tysiącleci i stają na głowie by zabełkotać wszystko tak, żeby na ich wyszło.
A Stawiszyński nie znalazł niczego poza ogrodem, więc chce wrócić, nawet niespłoszony samochodem...
Hahahaha...piękna metafora.
@@przemekkulesza3242strona ogrodu tutaj wogóle nie ma znaczenia drogi kolego to przypadek. czy odradzanie się chrześcijaństwa jest przypadkiem? bo chyba to miał na myśli nasz przedmówca. bardzo serdecznie pozdrawiam ❤
Co za fantastyczne spotkanie! Dziękuję za tę rozmowę
Wspaniałą dyskusja. Zdecydowanie przekonuje mnie prof Środa
Żyć z celem? Z jakim celem? Czy życie ma jakiś cel? Życie oczywiście ma sens, będąc sensem samo w sobie, ale celu nie ma! Po co nam to? Gdyby życie miało jakiś cel, dokąd by ten cel prowadził? Gdzie kończą się wszystkie ściany? Na rogu. Dokąd prowadzą wszystkie cele? Do grobu. Oto docelowy cel wszystkich celów.
Edward Stachura
Fascynują mnie te wszystkie dziwaczne umysły biegające za celem i sensem jak że sraczką. To musi być jakaś nieprzepracowana trauma z dzieciństwa. Pewnie głównie ta zaszczepiona przez kościół i jego chorą ideologię. Tak się robi z ludzi niewolników własnego myślenia.
Ty kota ogonem. Na szukanie sensy życia i debatowanie o nim mają czas i potrzebę syci intelektualiści na pluszowych kanapach szukający go dla siebie. A że ostatnio ci bezdzietni, sponsorowani i "różnorodni " najwięcej w Państwie do powiedzenia mają i są najgłośniejsi nie jest przypadkiem. Kościół katolicki mało z tym wspólnego ma
Postawić księży pod sąd laicki uporządkować majątki kościoła w Polsce i problem naganiaczy na kościół byłby rozwiązany.
Ale nie chodzi im o kościół. Im chodzi o wierzących i nie daj Boże żyjących wg. chrześcijańskich wartości.
Z przeróżnych politycznych powodów.
Ale najgłębszy powodem są ambicje zorganizowanej "dyskriminowanej" mniejszości o kompetencjach la la przejęcia władzy w państwie i kluczowych miejscach.
Walka o władzę się toczy o pieniążki a nie o "moralność " Kościoła czy zagubione w kościele dusze.
Brawo dla pana Tomasza za obiektywne patrzenie
Świetna dyskusja. Bardzo dziękuję. Więcej prof. M. Środy w KL poproszę...
Tomasz Stawiszyński jak zwykle pokazał klasę , i szeroką wiedzę , dzięki !
I ciągle poszukuje, miota się, dryfuje, gibie jak małe dziecko....a ataki mądry, wykształcony......jak ci się to spina
@@sceen7675 Po prostu obserwuje do czego zmierza świat. Chcesz zamiany Chrześcijaństwa na Islam? No to brawo. Że ty i Pani Środa czegoś nie potrzebuje bo może żyć bez tego i jest jej dobrze to nie znaczy że inni tak mają. Więc ci inni zamienią to wcześniej czy później. Nie w tym to w kolejnych pokoleniach. Czy to jest takie ciężkie do zrozumienia. A Pani Środa ideologicznie zaślepiona nie dostrzega oczywiście tego i opowiada swoje frazesy. Oby nie, ale przeżyjemy średniowiecze tylko tym razem w objęciach Islamu, myślisz że będzie lepiej. Nie sądzę.
@@sceen7675 mówimy o człowieku który fascynował się Jungiem i astrologią, no więc...
Uwidacznia się w tej dyskusji marketingowa rola chrześcijaństwa, jako wyboru towaru na stoisku światopoglądowym.
Ponieważ tak należy traktować min. chrześcijaństwo. Złożoność świata może wręcz wywoływać ból głowy i może także go pozbywać. Nie widzę jednak rozwiązania w paternalistycznej roli chrześcijaństwa .Traktuję go jako jedną z ofert.
Niekoniecznie konieczną, a wręcz regresującą ludzki potencjał umysłowy.
Ale w Polsce taka zdystansowana opinia jest rzadkością.Jeszcze.
Dziękuję za rozmowę i pozdrawiam szanownych interlokutorów.
Ładną kontrę do rewelacji Stawiszyńskiego o potrzebie "reanimacji" chrześcijaństwa stawia Karol Fjałkowski: ua-cam.com/video/MKoAOQr94Zg/v-deo.htmlsi=rKxZUBDoVs6JJ6NL Warto posłuchać. Chciałbym usłyszeć ich rozmowę na ten temat.
Wspaniała rozmowa. Pani Środa porusza aspekt sensu w zupełnie inny sposób. Dziękuję
17:43 "nigdy nie czułam się samotna w taki egzystencjalny sposób"
No cóż, są osoby niemuzykalne, są też osoby dla ktorych egzystencjalne problemy są niedostępne.
z drugiej strony 24:55 "chrześcijaństwo pomagało w sytuacjach granicznych" (też Środa)
gdzieś ok. 32:50 Stawiszyński mówi o "artefaktach kulturowych" - problem polega na tym, że poza "gołą" rzeczywistością cząstek i pól, energii (fizycznej) i materii, istnieją także artefakty, ale każdy w miarę ogarnięty człowiek wie, że religia też jest "artefaktem", czyli naszym własnym pomysłem, elity Zachodu odkryły to jakieś 250 lat temu i tego nie da się (kulturowo) "odzobaczyć"
@@adamborowicz7209artefaktem jest na pewno, ale to nie oznacza, że koniecznie jest tylko i wyłącznie artefaktem
@@Terczynski1982 bycie artefaktem nie jest stopniowalne (artefakt = wytwór ludzkiej działalności)
@@adamborowicz7209 Każdy ksiądz to przyzna, że w chrześcijaństwie jest wiele elementów, które są wytworem ludzkim. Tylko można wierzyć, że jest "coś więcej" lub nie wierzyć, czy to "Coś" jest, tego nie sprawdzimy w żaden sposób.
Sa ludzie ktorzy potrafia dobrze wypierac problemy egzystencjalne i maja silne mechanizmy obronne .
Ciekawe
2 osoby są zadziwione że jeden chłop zgłupiał bo coś pozytywnego dostrzegł w chrześcijaństwie na podstawie lektur i oglądu świata
ano zgłupiał. Zdarza się.
Właśnie skończyłem czytać trzeci rozdział książki „Powrót fatum”. Ze smutkiem odkryłem, że pod koniec tego rozdziału p. Stawiszyński przyznał rację Dawkinsowi, jakoby alternatywa „przypadek vs. projekt” była fałszywa, bo nie dopuszczała „trzeciej opcji” w postaci „powoli narastającej złożoności”. Wydaje mi się, że autor nie zaznajomił się ze znakomitą książką dr. Johna Lennoxa „Czy nauka pogrzebała Boga?”. Lennox wspaniale wyjaśnia, że rozumowanie Dawkinsa jest błędnym kołem, które znów sprowadza się do przypadku - przypadku, który jednak w sprytny (i niewidoczny chyba dla samego Dawkinsa) sposób przemyca jakąś formę twórczej intencjonalności, wskutek czego wcale nie ma mowy o jakiejś „trzeciej opcji”.
Próbując dotrzymać kroku zmianom, trzymamy się dawnych narracji - to naturalne, zawsze tak było. Jednak tempo zmian przyspiesza, a ich zakres się pogłębia, przez co nikt za nimi w pełni nie nadąża. Dotyczy to zwłaszcza intelektualistów. Kiedy stworzą spójną opowieść, syntetyzującą ówczesną wiedzę, rzadko zauważają, że ta wiedza odnosi się już do przeszłości, tracąc aktualność. Czy stąd biorą się ich niezmienne frustracje, rozpacz i zgrzytanie zębów? Ślepi na chaos przypadku, kreować usiłują jakiś sens ogólniejszy, poza przemijaniem samym. Nie odróżniając przy tym, opowieści od rzeczywistości. Dziwne są tezy Stawiszyńskiego! Efekt dwudziestu wieków chrześcijaństwa ma za oknem i próbuje sugerować, że w nim jest jakiś ratunek?
Filozof jest także zwykłym człowiekiem, a człowiek jest także zwierzęciem, jak ta kura, co wpada pod samochód, chcąc przed nim uciec w bezpieczne miejsce. Wszyscy tacy jesteśmy, ale niektórzy mają zbyt wysokie mniemnie o sobie, żeby się do tego przyznać.
Tylko czy Stawiszyński mówi tutaj "Nawracajcie się i chodźcie do Kościoła"? Nie wydaje mi się. Zauważa tylko pewną tendencję
@@Terczynski1982 tendencyjnie zauważa tendencję, która urodziła się w nim, a nie ma jej na zewnątrz
@ZbiegomirJNowak Możesz tak uważać, a ja uważam inaczej. Tak czy inaczej T.S nie występuje tu jako ewangelizator
Ja bym sensu najogólniejszego szukał nie tyle w Przemijaniu, ale w Ewolucji. Ale dla mnie najwazniejszym sensem jest mój sens prywatny, taki jaki odczuwam sam, albo brak tego sensu. Filozof ma swój prywatny sens lub brak sensu, a do tego może tworzyć swoje koncepcje sensu dla społeczności. Jeżeli jest geniuszem, to może wykroczyć poza aktualną wiedzę, i jeżeli będzie miał trafną intuicję wiedzy przyszłości, to jego koncepcja może być wartościowa przez dłuższy czas.
Ale poczucie sensu znacznie wykracza poza intelekt. Obejmuje emocje, obejmuje organizm fizyczny. Struktura emocjonalna człowieka, zatruta chaosem i hałasem, struktura fizyczna człowieka zatruta mikroplastykiem - może mieć olbrzymie kłopoty w odczuwaniu jakiegokolwiek sensu. I na to takiemu człowiekowi żaden filozof nie pomoże. Tutaj widzę największy problem w nadążaniu za gwałtownymi zmianami, a nie w problemach intelektualnym z nadążeniem za nimi.
Podziwiam panią Magdalenę , niezwykle mądra kobieta, mogę słuchać pani Magdaleny bez końca i w tej rozmowie jej rozmówca jest bez szans
znam wypowiedzi Stawiszyńskiego który zawsze używa kwiecistego języka w przekonaniu rzucania pereł przed wieprze a jak dobrze ścisnąć leci woda którą leje pan S przez całą sobotę w pełnym samozadowoleniu .A w konfrontacji z Panią prof.Środą cieniutki jak owsik .Ta treść oparta o wiedzę i godną postawą życiową (które było trudne ze względu na głoszone dobitnie przekonania) to nie owijanie w bawełnę podlane papką "filozoficzną".Mam za sobą Marcina Fabiańskiego "Zaufaj życiu" "Uwolnij się" i stoicyzm bardziej przemawia niż" światopogląd chrześcijański" ".Filozofia po góralsku" Tischnera jest wykładem o stoicyżmie i postawach życiowych ciekawszym niż wypociny o wartościach chrześcijaństwa w polskim wydaniu podparte kołkiem typu Stawiszyński
nie powinniśmy mieć żalu do pana Tomasza że zmienił zdanie i "broni' chrześcijaństwa - widocznie "dojrzał' na swój sposób. chrześcijaństwo jest bardzo ciężkie do przyjęcia jako doktryna może nawet wcale nieprawdziwa. pani Środa jak zwykle nie zawodzi - jestem jej wdzięczna za to że nas zawsze broni, nas kobiety bo jedynie ona z tego podcastu rozumie co chrześcijaństwo robi z kobietami. dziękuję jej🎉
@@Trinity.17 a jak ona odróżnia obie płcie, bo w wywiadzie u Stanowskiego powiedziała, że nie ma żadnych cech które pozwoliłyby wyróżnić dwie płcie, kobiety i mężczyzn?
@@Terczynski1982 nie wiem, jest wykształcona i bardzo doświadczona, jeśli ja czegoś nie rozumiem to nie znaczy że ktoś też musi. każdy z nas jest na innym etapie swojej dojrzałości i jeśli co mi nie mieści się w głowie to uznaję to za fakt- no nie. świat nie jest czarno biały i dobrzeno tym nie zapominać
@@Trinity.17 no właśnie dla niej jest czarno-biały
@@Terczynski1982 nigdy tak jej nie odbieram. i wiesz co? możesz sie ze mną nie zgadzać ja to zrozumiem
@Trinity.17 dla niej jest tylko "patriarchat- feminizm"
Brawo Pani Profesor!
ezoteryzm itp. "nic nam jednak nie rozjasnia…". ok. a co nam kiedykolwiek "rozjasnila" opowiesc rzymsko-katolicka? (...natomiast pani Sroda faktycznie top!)
No jak to, co? Buzia w kubeł i robić to, co ksiądz proboszcz głosi z ambony (metafora, bo ambon juz się nie używa, gdyz są mikrofony) - i wszystko jasne! xD
@@adamborowicz7209 Ksiądz uwięził Cię na plebanii?
53:45
ale jaka konkretnie głęboka treść jest w bredniach chrześcijańskich?
pokaż palcem te cenne zasoby, nie burz mojej szczenięcej ufności... Taki Wojtyła pół wieku bełkotał i nie pokazał nic poza mętnym, niedookreslonym bełkotem.
Proszę bardzo: wieczna szczęśliwość dla posłusznych i nie masturbujących się, wieczne potępienie i cierpienia bez końca w piekle dla niewiernych, ale także dla wyznawców niepokornych
@@ZbiegomirJNowak 👍🤣🤣🤣
@@ZbiegomirJNowak I jeszcze dodałbym wieczne towarzyszenie stwórcy... który np. resztę twojej rodziny umieścił w piekle... cóż za rozkosz... 😉
Będę strzelał. Oprócz Biblii nie czytałeś również np. Platona i Dostojewskiego, ale jakby ktoś coś powiedział o ukrytych tam głębiach to byś na wszelki wypadek milczał?
Umiarkowanie, pracowitość, cierpliwość, hojność.
Coz za fascynujaca rozmowa! Baaardzo dziekuje i KL, i szanownym Gosciom. Oboje Panstwo jestescie dla mnie inspiracja do burzenia czarno-bialych ocen naszego istnienia - zarowno historycznie jak i "tu i teraz" Bardzo trudno roztrzygnac co moze czlowiekowi pomoc nadac sens swojemu zyciu. Inaczej widzimy to my 55+ latkowie, juz doswiadczeni zyciem, a inaczej ludzie mlodzi z dzisiejszej perspektywy - tak duzej niepewnosci "jutra". Nasz mlody swiat sprzed 30-40 lat byl ograniczony w dostepie do komunikowania sie i komunikowania siebie. Zylismy w koleinach wzorcow, autorytetow, i wobec ograniczonych mozliwosci (w tym samoswiadomosci). Stad rozumiem pana Stawiszewskiego ze dzisiaj trudniej o cos "stalego, sprawdzonego" chocby ideologicznie. Ale rozumiem Pania Srode ze chrzescijanstwo baaardzo zawiodlo bo z milosci blizniego wykluczylo "innych" poczawszy od niewolnikow czy Indian poprzez feudalizm i kapitalistyczny wyzysk w XIX fabrykach itd. Robili to szanowni chrzescijanie! Ale æ wypaczenie chcrzescijanstwa przyszlo wlasnie od czlowieka, i tego Jezus nigdy by nie zaakceptowal. Stad idee powrotu dzisiejszego zagubionego czlowieka rozumiem bardziej jako "zlapanie sie czystych nauk Jezusa" i niejako szanse aby w koncu zostaly one literalnie zrozumiane i stosowane. I znow zgoda - to nie jest powrot czy rehabilitacja Kosciola Katolickiego - tylko powrot do wspolnoty chrzescijanskiej sprzed KK, powrot do solidarnosci czlowieka z czlowiekiem, braterstwa i siostrzenstwa ponad idee narodu czy plemienia. To takie moje ekumeniczne wishful thinking. Wielkie dzieki za wspaniala dyskusje. Serdecznosci 😊
Ta rozmowa fajnie pokazuje jak dużo Stawiszyński ryzykuje wypowiadając cokolwiek pozytywnego na temat chrześcijaństwa, w sytuacji gdy większość jego dotychczasowych odbiorców ma z chrześcijaństwem co najmniej nie po drodze. W środowisku osób wrogo nastawionych do religii niewielu się znajdzie takich, którzy będą chcieli się wgłębiać i próbować zrozumieć o co Stawiszyńskiemu chodzi - raczej ten przekaz zostanie spłaszczony do stwierdzeń typu 'Stawiszyński został katolikiem', 'Stawiszyński oszalał', 'nie słucham już Stawiszyńskiego, chociaż kiedyś słuchałem'. Sporo osób uzna to wręcz za zdradę zasługującą na banicję.
Nie chodzi o to, że Stawiszynski mówi coś pozytywnego o chrześcijaństwie: każdy rozsądny człowiek może coś pozytywnego na ten temat powiedzieć. Chodzi natomiast o to, że on nam mówi iż brak zainteresowania tym chrześcijaństwem, jego coraz mniejsze znaczenie w społeczeństwie jest znakiem, te to społeczeństwo jest w kryzysie. Że bez tej duchowości czegoś nam brakuje i jesteśmy niekompletni. Z tym właśnie nie sposób się zgodzić.
Gość jest elokwentnym gawędziarzem, ale tutaj nie ma się specjalnie w co wgłębiać. Wyświechtane banały powtarzane przez różnych ludzi od lat, mające znaczenie dla osób, które nie radzą sobie za dobrze w zróżnicowanym świecie, źle się czują pośród odmienności i bez ściśle wyznaczonej, najlepiej dla wszystkich, naczelnej narracji.
@@AntonBaron ja go rozumiem trochę inaczej: świat pozbył się chrześcijaństwa jako zabobonu i na sztandarach umieścił racjonalność, a potem się okazało, że ta racjonalność się nie przyjęła i ludzie odbili w stronę kompletnej nieracjonalności (teorie spiskowe i astrologia) i z tego miejsca patrzy z nostalgia za chrześcijaństwem, widząc w nim tom co dobre oraz sensowniejszą równowagę między tym, co racjonalne, a tym, co pozaracjonalne. I on mówi do prof. Środy, że jak ona znajduje sens gdzie indziej, to w porządku. W moim odczuciu nie narzuca chrześcijaństwa tylko uznaje jego wartość, przedstawia jako propozycje warta ponownego rozważenia.
@@aniakowalczyk1407 Problem w tym, że Prof. Środa zareagowała bardzo spontanicznie na to co Stawiszynski usiłował nam wmawiać: kiedy ona mu przerwała, bardzo się z nią identyfikowłem, bo dla mnie też to było jakby brakiem szacunku z jego strony; wmawianie nam że niby to nie znajdujemy sensu życia bo nas chrześcijaństwo nie obchodzi. Jego diagnoza duchowości Zachodu wydaje mi się grubymi nićmi szyta i z grubsza pomylona.
@@AntonBaron mnie jest bliżej do Stawiszyńskiego niż do Środy, choć te wartości, o których mówi Środa również uznaję za istotne. Ja byłam kiedyś gorliwą katoliczką (obecnie już nie) oni oboje nie mają pogłębionego rozumienia chrześcijaństwa. Przydałby się w tej dyskusji jeszcze jakiś intelektualnie ogarnięty wierzący człowiek, bo to co oni oboje mówią jest w niektórych fragmentach za płytkie. Może dlatego nie przekonuje.
Pouczająca rozmowa. Komentarze niektóre też dają do myślenia. Książki się pisze, bo się na nich zarabia. Czasami więc temat trzeba na siłę wymyślić i na siłę postawić tezę. Dokładnie takie rozmowy będą prowadzone za 10 i 50 lat. Podziękowania dla pani profesor.
w punkt, ile można powtarzać tezy (?) o "bezradności" i że myślenie o śmierci jest ważne
Kościół umiera. I dobrze. Religie, były, są i będą, bo zawsze będą ludzie, którym łatwiej "zrozumieć" istotę boga w trójcy jedynego prawdziwego i matkę zawsze dziewicę, niż problemy związane z promieniowaniem Hawkinga.
W tym meczu jest 3:0 dla profesor Środy, zaś słuchanie pana Stawiszyńskiego przypomina mieszankę Jordana Petersona i Deepaka Chopry, a jest to mieszanka wysoce niestrawna...
SZACUN PANI PROFESOR SRODA !!! BRAWO!!
🤣🤣🤣 Ą, ę, itd. Forma jest. Gorzej (zdecydowanie) z treścią. No ale grunt, że padło dużo określeń słownikowych, które mało kto zna i używa..😁
@@MarcinKrnI dowiedzieliśmy się, że ma wielu studentów i zna wiele różnych książek
Fascynująca wypowiedz katolickiego ateisty pana Tomasza Stawiszyńskiego.
Magdalena Środa ❤️
w większości zgadzam się z profesor Środą
Pani Magdalena Środa uświadomiła mi swoistą, niełatwą dla niej prawdę. Faktycznie w historii filozofii największe zmagania, pytania metafizyczne, poszukiwanie sensu - to było domeną mężczyzn. Nie było kobiet łamiacych sobie głowe taką problematyką, albo były wyjątkami, co w żaden sposób nie wartościuje, a raczej kierunkuje. Stąd prawdopodobnie jej wewnętrzny bunt przeciwko takiemu patriarchatowi, ale jednocześnie objawiona prawda - że jest różnica pomiedzy kobietami a mężczyznami. Rozum nie poruszony do głebi dramatem ludzkiej egzystencji, a jedynie skoncentrowany na praktycznych implementacjach, nie jest prawdziwie umysłem filozoficznym.
To jest nieco bardziej złożone. Rzecz pierwsza: Środa dość zjadliwie odnosi się do Stawiszyńskiego. To są takie podśmiechujki w stylu: głupie chłopy nie majo już co robić tylko będą teraz rozmyślać nad sensem istnienia, a baba nie ma czasu na takie głupoty, bo się musi zająć domem (sama, bo chłop jej nie pomoże). Ujawnia to: przemoc patriarchalnego systemu, ślepotę mężczyzn na rzeczywistość wokół nich, ale też musimy pamiętać o tym że kobiety jak najbardziej są zdolne, nawet w tak przemocowym systemie, to wielkich dzieł intelektu, tylko ich praca zazwyczaj nawet jak zaistniała, nie wypływała na karty historii powszechnej. Praca kobiet wciąż nie jest doceniana i trzeba się postarać, specjalnie żeby ją znaleźć. Ale ona jest! I ma wielkie znaczenie, tylko jesteśmy nauczeni myśleć tak żeby ją ignorować. Rzecz druga: twoja definicja czym jest a czym nie jest umysł filozoficzny jest zbudowana na patriarchalnym systemie myślenia. Rzecz trzecia: Środa śmieje się że Stawiszyńskiego z perspektywy tego myślenia, wewnątrz tego myślenia, ale w ten sposób właśnie zostawia furtkę żeby takie myślenie obalić. Ale musimy teraz wykonać dużo pracy, zadać sobie dużo pytań, dużo pozostanawiać się nad historią i własnym życiem, dowiedzieć się więcej niż wiemy w tym momencie. A moje pytanie do ciebie to: wydaje mi się że mylisz 'umysł filozoficzny' z filozofią egzystencjalną i metafizyką. Bardzo dużo jest standardowej, klasycznej filozofii, która uczą podstawowo w szkole i która nie dotyka w ogóle metafizyki ani egzystencjalizmu. Środa wspomniała o Brach-Czainie. Zdarzyło ci się czytać 'Szczeliny istnienia'? Z tego co pamiętam nie ma tam nic górnolotnego, ale jest to bardzo metafizyczna książeczka.
Hipokryzja, obluda, zakłamanie
To ma być źródło duchowości?
Bardzo dobra dyskusja. Człowiek w poszukiwaniu sensu..Szala przechyla się w stronę argumentów prof.Magdaleny Środy.
To ta inteligentna pani która stwierdziła że w Polsce jest przemoc w rodzinie ponieważ jest krajem katolickim. A Eurostat stwierdził że w katolickiej Polsce przemoc występuje w 18 % rodzin , a w protestanckiej Danii w 54 %.
@@andrzejkubanski8616teraz sobie sam odpowiedz, dlaczego u nas w badaniach opartych na deklaracjach tak jak i badaniach opinii przed wyborami taka Konfederacja jawi sie taka sila polityczną i Polacy wychodza czesto na madry , racjonalny, prawy narod. A na codzień zle sie zyje, ludzie sa wredni, nie mili, chamscy, nie dbaja wogole o drugiego czlowieka i dobro wspolne. Zaklamanie i fasadowosc. Ot co. Ale humor sie poprawia wiec alleluja i do przodu 😊.
@@andrzejkubanski8616 zwróć uwagę na to że statystyki nie ukazują prawdziwej skali problemu, bo ofiary po prostu nie zgłaszają tego albo też zgłaszają ale są ignorowane przez instytucje
ręce mi opadły jak pani prof. powiedziała, że "nie widzi żadnych problemów, konfliktów, zagrożeń związanych z rozwojem AI, traktuje wyłącznie użytkowo" - 14:16
- łatwość tworzenia deepfakeów na skalę, którą ciężko kontrolować?
- masowa automatyzacja = niepewność zatrudnienia?
również w zawodach prestiżowych, mocno biało-kołnierzykowych, które ludzie zdobywali latami, dekadami (programista, prawnik, naukowiec, tłumacz, …)
Żeby było śmieszniej, pani prof. sama podała przykład z własnego życia jak godziny, dni jej pracy zostały zautomatyzowane przez komputer w 1 chwilę (13:37)
Ale może coś źle zrozumiałem, może to była forma żartu z własnych ograniczeń poznawczych, jak właśnie niedostrzeganie rzeczonej użyteczności komputera.
Żartuje ze swoich starych ograniczeń, i upiera się przy swoim nowym ograniczeniu co do AI. Dziwna mieszanka progresywizmu z konserwatyzmem! Ja bym jej polecał konsultacje u pilota Pirxa.
Ona generalnie co chwilę przeczy sama sobie, nie trudno znaleźć jej wypowiedzi, w których zachwala racjonalność, tutaj mówi, że to jest sztuczny patriarchalny twór, mówi tutaj, że kobiece spojrzenie w nauce otworzyło nowe perspektywy, a gdyby ktoś inny powiedział o "kobiecym spojrzeniu w nauce" od razu by go oskarżyła o seksizm.
Nie było AI gdy 2 tyś lat temu puszczono w świat największy deepfake, okraszono go strachem i udaje się kontrolować do dzisiaj miliard umysłów . Tyle.
Dziękuję Pani Profesor , jestem Pani Fanką podziwiam Pani ogromną wiedzę a równocześnie jestem dumna że są takie mądre kobiety pozdrawiam serdecznie
"nie ma żadnych cech, ani fizycznych, ani psychicznych, które pozwoliłyby na wyróżnienie dwóch płci: kobiet i mężczyzn" czy ktoś kto mówi takie rzeczy może być traktowany poważnie?
@@Terczynski1982 tak, ponieważ dualizm płci mężczyzna-kobieta to duże uproszczenie tego czym jest płeć nawet w konserwatywnej, hetero normatywnej kulturze. Genitalia nie są bezpośrednim wskaźnikiem płci i to dużo bardziej skomplikowane niż tylko kwestia ludzi interseks, którzy mają medyczne zaburzenia rozwoju gonad. Nie trzeba nawet ludzi pod szyldem queeru, żeby podważyć nierozerwalność płci kulturowej i biologicznej. Żeby się nad tym zastanowić proponuję pomyśleć sobie dlaczego np chłopcu w szkole podstawowej (ale też dorosłemu mężczyźnie) grozi wyśmianie kiedy założy coś różowego koloru albo się popłacze. Albo dlaczego kobieta z dużą muskulaturą budzi odrazę i nazywana jest 'facetem'. Jaki związek z ich genitaliami mają te przymioty? Czy należą oni do tych przypisanych płci czy już nie, czy są już gdzieś pomiędzy może? Co to znaczy 'prawdziwa kobieta', 'prawdziwy mężczyzna', kto te definicje definiuje i czy ktokolwiek na świecie je spełnia. Czy mięśnie u kobiety i kolor różowy już dyskwalifikują?
@@Lipinki.luzyckie Piszesz zupełnie o czymś innym. Generalnie każdy lekarz, biolog, antropolog wie, że jest mnóstwo cech po których można poznać płeć, nawet jeśli mamy do dyspozycji tylko szkielet.
@@Terczynski1982 tak, to jest płeć biologiczna. Jest ona powiązana z płcią kulturową, ale nie jest z nią tożsama. Płeć biologiczna (czyli genitalia i to jak organizm rozwinął się ze względu na ich obecność) nie mówi nam nic o tym jak organizm rzeczywiście żyje w społeczeństwie. Jako ludzie mamy dwa zestawy genitaliów (zasadniczo) ale bardzo szerokie spektrum zachowań. Nawet kiedy uznaje się 'queer' za dewiacje, zgodnie ze swoimi przekonaniami, to trzeba przyznać że zjawisko po prostu istnieje. O to właśnie chodzi z pojęciem płci kulturowej. To kim jest mężczyzna i kobieta oraz gdzie są granice między nimi, relacje, konfiguracje, to jest ciągle płynne kulturowo nawet kiedy mówimy tylko o modelu patriarchalnej rodziny, heteroseksualnych związkach, twardym dualizmie płciowym. Wzorce męskości i żeńskości nie są stałe pod jakimkolwiek względem w jaki na nie spojrzymy. Płeć kulturowa jest konstruktem, tak jak każde inne zjawisko kulturowe. O to konkretnie chodzi Środzie. Płeć kulturowa jest performensem, można ją odgrywać na wszystkie sposoby, można ją nawet negować. Płci biologicznej negować się nie da. Ale one nie są tożsame i nie definiują się nawzajem. Są powiązane, ale nie nierozłączne. Nawet kiedy przyporządkujemy penis-mężczyzna, musimy się zastanowić co to w ogóle znaczy? W jaki sposób mężczyzna odgrywa swoją męskość? Co robi trans mężczyzna? Jak odgrywa swoją męskość bez penisa? Co robi kobieta? Co robi osoba niebinarna? Dlaczego hipotetyczny, ale bardzo prawdopodobny mężczyzna kiedy płacze i nie ma zarostu czuje się 'niemęski'? Dlaczego takaż kobieta kiedy się nie umaluje i przytyje czuje się 'niekobieca'? Dlaczego ktoś nie czuje się komfortowo ani jako mężczyzna, ani jako kobieta, a lubi się i malować, i zapuszczać zarost i jest ok z płakaniem? Dlaczego ludziom zależy na tożsamościach płciowych obcych ludzi? Dlaczego wydaje się że takich ludzi jest więcej teraz niż kiedykolwiek w historii? Czy to prawda czy wynik niewiedzy? Skąd w ogóle wzięły się te definicje, wyobrażenia, co to znaczy kobieta, co to znaczy mężczyzna, co to znaczy babochłop, co to znaczy że ktoś jest zniewieściały i według czyich definicji? Itd itd... te pytania drążą tzw gender studies. Czasem myślę że Środa mogłaby wyjaśniać te pojęcia cierpliwie i dokładnie, ale z drugiej strony myślę że ona jest akademikiem który ma siedzieć w akademii a nie edukatorem społecznym do tłumaczenia jak krowie na rowie. Przyzwyczaiła się do tego że ludzie na uniwersytecie generalnie rozumieją co ona mówi i nie umie mówić do tych co totalnie nie mają nawet podstawy podstaw tych zagadnień i potem ktoś mówi że Środa neguje istnienie biologii. Nie, Środa nie to robi. Środa mówi że to nie biologia czyni płeć, tylko my sami tworząc kulturę tworzymy płeć i to czy penis=chłop, różowy=kobieta, niebieskie włosy=niebinarne aktywiszcze, a może zupełnie nie, może jest zupełnie na odwrót, skąd wiemy co o tym wszystkim myśleć i co to znaczy, kto to definiuje itp
@@Lipinki.luzyckie Może Środzie w jakiejś innej wypowiedzi o to chodziło, ale na pewno nie w tej do której się odnoszę. Ona tam właśnie mówiła o płci biologicznej.
A ja krótko przyszłam wspołkochac a nie wspólnienawidzieć
Brawo Pani Magdalena Środa❤ Też nie widzę nic nadzwyczajnego w dzisiejszym świecie i uważam, że myślenie Pana Stawiszyńskiego jest zaiste z zeszłych wieków. Moje życie ma sens i nie potrzebuję żadnej religii, żeby mi go nadała. Trzeba mieć wyjątkową pustkę w sobie, żeby nie potrafić znaleźć sensu swojego życia poza religią, która ubezwłasnowolnia samodzielne myślenie, a katolicyzm w szczególności.
Polaryzacja jest wynikiem nienadążania ludzi za zmianami, jakie następują w świecie i faktycznie część społeczeństwa zakotwicza się w przeszłości i broni tego, co było za wszelką cenę. Na szczęście ludzie są coraz bardziej świadomi i po pomoc udają się do specjalistów, czyli psychoterapeutów, a nie do księdza. Religia to dopiero jest fantasy i magiczne myślenie w ekstremalnym wydaniu. Świat byłby lepszy bez religii, co wszelkie nienawiści wśród ludzi pokazują. Jest zarzewiem konfliktów i tworzy podziały a nie wspólnoty.
Nie dostrzegam w swoim środowisku zainteresowania wróżbiarstwem, a mam kontakt z bardzo dużą grupą osób. Jakież to niezwykłe zasoby są w chrześcijaństwie, które są dzisiaj aktualne i mogą być wskazówką dla współczesnego człowieka? Ja tam nic nie znajduję, wręcz odwrotnie. W pełni popieram to, co mówi Magdalena Środa.
Nie życzę sobie, żeby wciskać mnie w kategorię osób nieszczęśliwych. I na pewno samobójstwa młodzieży nie wynikają z odejścia od religii, ale z ostracyzmu społecznego wynikającego z religii.
Jestem załamana sposobem widzenia świata Pana Stawiszyńskiego.
Nic nie widzisz ??? to jestes głupcem bo dzisiejsze zachodnie pokolenie bedzie tym ktore przegra dominacje zachodu . Zachod przegrywa coraz mocniej na wielu frontach i ma coraz wieksze problemy społeczne i to widac coraz bardziej
Długi wywód na n i e, a co na t a k? Nie ma pani pustki w sobie, a co pani ma? Pani życie ma sens, na czym on polega? Proszę podzielić się swoimi wartościami, a nie tylko pastwić się nad nieszczęściem wierzących i p. Stawiszyńskiego, który panią załamał. Na załamanie najlepsza modlitwa.
@@jwit Nie mam w sobie pustki - mam wartości humanistyczne, które całkowicie mi wystarczają do szczęśliwego i spełnionego życia. A na załamanie najlepsza jest terapia. Polecam!
@@bozenas.6830 Jaka terapię pani stosuje na załamania panem Stawiszyńskim i innymi?
@@bozenas.6830 Brawo.!! "Czy nie starczy,że ogród jest piękny?Czy muszą w nim jeszcze mieszkać wróżki?" Bóg urojony Richard Dawkins.
Szkoda, że tak krótko :) Fajnie sie słuchało.
Warto przeczytać książkę "chrześcijaństwo amoralna religia" Nowaka i Ziemińskiego
Nie warto, bardzo niemerytoryczna, pełna bzdur, uprzedzeń itd
@@mzawka7367 A więc czytałaś? A co sądzisz o tym, że autorzy bronią arcybiskupa Jędraszewskiego przed zarzutami o mowę nienawiści?
Magdalena Środa zauważyła bardzo racjonalnie, że niekiedy (!) podział na racjonalizm i irracjonalizm jest podziałem sztucznym. Nie wszystko, co pozaracjonalne, jest irracjonalne, zwłaszcza jeśli się to - jak stwierdził p. Stawiszyński - ukierunkuje. Pasja naukowa kierująca naukowcem jest pozaracjonalna, ale czy jest irracjonalna? Może tak, gdyby pod jej wpływem całkowicie zaniedbał rodzinę, ale tutaj wchodzimy w kontekst hierarchii wartości - i znowu, czy wartości są racjonalne, czy są irracjonalne? Są pozaracjonalne, ale zawiadujące racjonalnością, a rozum potrafi rozpoznać ich niebagatelną rolę, jakoś je uchwytywać. Przecież jeśli tylko Magdalena Środa coś takiego jest w stanie dostrzec i uwypuklić, stwierdza to jak najbardziej racjonalnie.
Ale dlaczego zupełnie wystrzega się podziału, który jest przecież widoczny? Bo niby stwierdza, że nie lubi narracji „konfliktu”, a z drugiej strony sugeruje, że sam „podział” to już zalążek konfliktu. A ta sugestia jest irracjonalna! Kobiety i mężczyźni nie muszą ze sobą walczyć, mogą i powinni się uzupełniać. Tak samo z racjonalizmem i irracjonalizmem, o ile właśnie współpracują, a dziś, gdy są odseparowane, niektórzy zapędzają się w oschłą racjonalistyczność, inni w totalne bzdury. Wiele jest pozornych dychotomii stworzonych do komplementarności, to również ukazuje teologia chrześcijańska. Jest tak np. z prawdą i miłością. Nie wszystko może być poznane rozumem, a rozum nie jest „czysty”, co jednak nie znaczy, że nie można go zasadniczo wyodrębnić, sam zaś fakt, że rozum poznaje swoje granice i kompetencje, tym bardziej przydaje mu racjonalności i zdolności dociekania prawdy w pewnych wymiarach życia (i w pewnych proporcjach).
Wydaje mi się, że prof. Magdalena Środka jest troszeczkę za bardzo zapatrzona w masę szczegółów, ale traci z pola widzenia szerszy obraz. Widzi złożoność, ale nie widzi tego porządku. Widzi pewne detale, nie widzi kierunku. Widzi pewne ponadczasowe ciągoty ludzi, ale nie widzi, jak to przybiera na sile w połączeniu z dzisiejszą techniką i tak dalej... Pan Stawiszyński ma generalnie rację, ale cieszę się, że Pani Środa hobbystycznie zapoznaje się z teologią, bo mam nadzieję, że to otworzy jej oczy na to, czemu wciąż się opiera. Ma rację, że chrześcijaństwo jest niezwykle szerokim zjawiskiem, na pewno niedocenianym przez większość współczesnych filozofów, tym bardziej „filozofów zawodowych”.
Postawienie celu życiowego, tym bardziej tego najbardziej odległego, wymaga moim zdaniem oszacowania, czy warto poświęcić tyle zasobów czasu i energii, by do tego celu zmierzać. A pytanie „czy warto” odnosi się, jak nazwa wskazuje, do sprecyzowania swoich wartości. Oczywiście przeważnie nie jest to tak, że człowiek siada z kartką i długopisem, a następnie, patrząc przez swe wielkie okulary, „szacuje, czy warto”. Na ogół ludź spełnia raczej jakieś pomniejsze cele i często przekonuje się w doświadczeniu, że nie dają mu one tyle szczęścia, ile się po ich zdobyciu spodziewał - co pozwala mu albo na korektę tegoż głównego celu, albo na całkowitą czasem jego zmianę, albo na ustawienie jakiegoś innego celu wyżej w całej hierarchii. Nie potrzebujemy bowiem zjeść całego tortu, by wiedzieć już po kilku kęsach, że nie mamy do czynienia z pożywnym obiadem. Niekiedy jest tak, że ciągnie człeka do realizacji celów bliższych, które stopniowo ukazują mu możliwy cel dalszy, jednak proces doświadczeń i nauki wartościowania również jest wobec tego równoległy i polega z grubsza na tym samym. Ten natomiast proces jest właściwie kluczowy! Gdy stawiamy sobie bowiem poszczególne cele, nasze motywacje wcale nie są dla nas dostatecznie jasne. Poznajemy je w trakcie realizacji, wtedy one się lepiej klarują.
W stawianiu celów mogą mieszać się ze sobą najrozmaitsze kaprysy, głębsze potrzeby czy też indywidualne predyspozycje pchające do jakiejś pasji. Dopiero w doświadczeniu możemy je od siebie odcedzić i rozumnie spostrzec, że choć nigdy nie kierujemy się „czystym rozumem”, to jednak pewne stojące u gruntu czynniki uczuciowo-intuicyjne są trwalsze i szlachetniejsze, a inne raczej niższe, przelotne i pocieszne - chociaż gdybyśmy nadal obstawali bardziej przy tych drugich, ich pocieszność stałaby się horrorem (działającym jak stopniowo zagotowywana woda z żabą). Kiedy jednak człowiek zaczyna odróżniać radości od przyjemności, a wartość od atrakcyjności, uczy się w ten sposób trwalszego szczęścia, nie tak bardzo uzależnionego od okoliczności, a więc również od osiągania sukcesów lub ponoszenia porażek - im lepiej zresztą te rzeczy odróżnia, tym bardziej podług tego zmienia się jego definicja sukcesu i porażki (albo ich gradacja).
Sukcesem jest według niego przede wszystkim trwać przy niezmiennych moralnych wartościach (i mimo pokus nie dać się oszukać, że inne sukcesy są ponoć istotniejsze - to też sukces); dodatkowo cieszącym, choć wtórnym sukcesem jest zrealizowanie jakiejś swojej pasji bez naruszenia tych wartości (najlepiej, jeśli z tymi wartościami zbieżnej), a na koniec fajowym dodatkiem jest spełnienie na obrzeżach życia jakichś swoich niewinnych zachcianek. Wygląda to tak, jakby człowiek zbierał w trakcie życia okruchy jakiejś większej całości (choć każdy okruch, mimo że nie do końca, zdaje się być swoistym hologramem tejże całości); jakby wpatrywał się w dal, aby coraz lepiej wiedzieć, od czego powinien znów ZACZĄĆ. Wpatruje się jakoby w koniec, aby lepiej uczynić „kolejny początek”, zgodnie z hasłem „Oto pierwszy dzień reszty mojego życia”. Lecz czy rzeczywiście wypatruje „końca”, skoro ów „koniec” jest tak mocno powiązany z początkiem? Wskazuje to raczej na jakąś nieskończoną cykliczność.
Zauważmy przy tym, że nauka wartości to przy okazji nauka szczęścia - tego prawdziwego. A zarówno wartość, jak i prawdziwość mają swój wspólny mianownik: jest nim trwałość. Jeśli Twojego szczęścia nie zrujnuje całkowicie żaden „żywioł”, żadne nieprzewidziane okoliczności, wówczas możesz powiedzieć, że jest naprawdę trwałe, bo zbudowane na czymś trwałym. A czy trwałość nie zaświadcza przypadkiem o wieczności? Jeśli mamy ograniczony czas i zdajemy sobie z tego sprawę, często nie trzeba nam ŚWIADOMEJ wiary w rzeczywistość wieczną i transcendentną, by ten stosunkowo krótki czas na ziemi spędzić zgodnie z wartościami ewangelicznymi. Tymi, które ukazuje się jako „wieczne”. Są jednak ludzie, którzy w obliczu tego samego faktu (czyli krótkości doczesnego życia) decydują się raczej robić rzeczy absolutnie sprzeczne z tymi wartościami, a za to zgodne z rozbuchanymi instynktami, które w takim stanie zagłuszają sumienie (choć to raczej sam człowiek się nimi posługuje, by sumienie zagłuszyć).
Jednak ludzie bezwzględnie czyniący zło postępują w sposób nałogowy i nigdy nie są nasyceni; przypomina to trochę (paradoksalnie) wieczne umieranie - poprzez desperackie uchwytywanie się tego, co nie jest trwałe, co jest wtórne, co nie syci. Wybieranie dobrych odruchów serca przynosi pokój odporny na wszystko, więc cechuje się tym wszystkim, co moglibyśmy podpiąć pod szeroki repertuar skojarzeń słów takich jak „wieczność” oraz „życie”. Albo widzisz w „tu i teraz” wyłącznie „tu i teraz”, albo widzisz swoisty przebłysk wieczności. Jest to w znacznej mierze intuicyjne i duchowe, różnicy między tymi dwoma spojrzeniami nie da się w pełni opisać. Wszystko, co dotychczas opisałem, wskazuje na to, że człowiek nie ustala sobie sensu życia, ale powoli ten sens odkrywa. Ustalić może sobie cel, ale sens odkrywa zupełnie swoją drogą - orientując się przy okazji, że często nieomal wyważa otwarte drzwi, ponieważ w kulturze krążą już wzorce zrodzone z cudzych doświadczeń analogicznego procesu - wzorce mądre i sprawdzone, bo obejmujące ludzką różnorodność jedną klamrą; klamrą tego, co dla nas wszystkich wspólne.
CHĘTNYCH NA ZAZNAJOMIENIE SIĘ Z DALSZYM CIĄGIEM ZAPRASHAM NA MOOY CANAW DO ZAKWADKI SPOWETCHNOŚCI, ESEY NIE ZMIEŚCIŁ SIĘ W JEDNYM KOMENTARZU, A PISZĘ SZYFREM, BY OSZUKAĆ JUTUBA. ;)
Środa świetna bardzo mi się podobała w wielu aspektach , może też dlatego , że Stawiszyńskiego miałkość wypowiedzi w której nie ma refleksji nad pismem świętym powoduje że tej nowej książki nie warto czytać
A możesz rozwinąć na czym polega jego brak refleksji nad pismem?
Główną zaletą chrześcijaństwa jest to, że islam jest jeszcze gorszy.
Dokladnie, stad ta konwersja na chrzescijanstwo Ayaan Hirsi Ali. Oprocz tego ma konserwatywnego meza i to bedzie dobre dla karier synow. Praktyczne powody czesto wygrywaja z "egzystencjalnymi".
O! Bardzo podoba mi się punkt z którego p. Środa "ugryzła" temat. Bardzo łatwo jest marzyć o powrocie silnej pozycji kościoła czy chrześcijaństwa będąc mężczyzną. Pominięcie faktu patriarchalnej narracji prowadzonej przez chrześcijaństwo jest po prostu na rękę p. Stawiszyńskiemu. Nawet jeśli nie jest to jego głównym celem, powrót dominacyjnej narracji jako by mężczyzna był koroną stworzenia MU na pewno nie zaszkodzi.
Świetna rozmowa. Dzięki.
Dzięki, ciekawa rozmowa!
Mam wrażenie, że konieczne jest zaznaczenie, że pan Tomasz nie wychwala tu chrześcijańskiej wizji świata i ładu społecznego; on tylko stwierdza fakt, że co raz więcej ludzi w społeczeństwach odchodzących od wizji chrześcijańskiej - która jednak porządkowała życie przez setki lat - próbuje wyjaśniać sobie pokomplikowany świat innymi wizjami, takimi jak astrologia. Ludzie potrzebują ładu i sensu, i go szukają. Widzą w tym w miarę proste, dające się ogarnąć umysłem wyjaśnienie trudnych spraw. Tylko tyle. Stawiszyński nie jest tutaj adwokatem kościoła katolickiego.
Dziękuje Pani Magdalenie❤❤❤
Wysłuchałam 2 razy, super ciekawa rozmowa. Środa okazała się kozakiem, dlatego że stoi, zgodnie ze swoim credo, na babskich nogach, czyli zderza teoretyczne uniesienia religijne z praktyką, ściślej: prozą życia. Bardzo trafny był jej zarzut do idealizowania "poczęcia dziecka w miłości", uwagi o radykalnym rozejściu się praktyki KRK z ideą, czy mętności frazy o wartościach chrześcijańskich. Brawo p. profesor.
Red. Stawiszynski jak zwykle "umysłuje"… czyli buja w wyższych rejestrach, nie dotykając ziemi.
To ty bujasz w urojonym swiecie a fakty mowia same za siebie ze demografia leci na leb na szyje tak samo liczba sambójstw i problemów psychicznych .
To ty bujasz w urojonym świecie bo zarowno na poziomie politycznym coraz wiecej tzw. liberalnych krajów upada społeczeni i ekonominicze , tak samo kraje jak Polska gdzie sie odchodzi o pewnego wzorca kulturowych , gdzie jest kryzys wspolnoty , pewnych wzorców leci na pysk demograficznie coraz mniej facetów wchodzi w zwiazki i coraz mniej kobiet ma dzieci .
To wy zyjecie w urojonym świecie i przeintelektualizowanym bełkotemmm próbujecie negowac pewne zjawiska .
Wy wogole nie rozumiecie sensu tego co on mowi bo jemu generalnie nie chodzi o spór na poziomie intelektualnym czy cos ma sens dla jakiegos filozofa intelektualisty . On bardziej opisuje pewne problemy i zjawiska społeczne ktore dotykaja masy .
Takie kraje liberalne jak Kanada upadaja . Ta kobieta wymieniła filozofów z krajów które równiez maja coraz głebsze problemy społeczne . Polska obecnie tez ekonomicznie jedzie na demografia stworzona w czasach komunizmu tak na prawde i to paliwo sie wyczerpuje powoli i mamy z 15 lat zeby cos zrobic inaczej zmierzamy podobna trajektora upadku w długim terminie.
Profesor Środa wymiata. Merytoryka przede wszystkim, pan Stawiszyński utonął we własnym bełkocie
tak, zwłaszcza kiedy majaczy o "fallogocentryzmie"
Środa 10/10. Panowie do nauki bo nie dorastacie do pięt.
W jednym pani profesor mnie przekonuje: że dzisiejsze czasy nie są jakieś wyjątkowo kryzysowe, są podobnie kryzysowe jak większość historii, myślę, że nieco mniej kryzysowe niż np. pierwsza połowa poprzedniego wieku. I czemu słowu "kryzys" musi towarzyszyć słowo "tragizm"? Kryzys to trudny moment, w którym dotychczasowy system przestaje działać i coś się musi przebudować, żeby dało się pójść dalej. Bez kryzysów nie dałoby się przekraczać nowych barier - czy to w historii życia na Ziemi, czy w ewolucji kultury, czy w prywatnym życiu zwykłego człowieka. Nie jestem tak oczytana w wielkich filozofach, ale na pewno któryś to dostrzegł ;)
Natomiast nie zgadzam się z tezą, że chrześcijaństwo to tylko polsko-katolicka specyfika. Aż się dziwię, że nie padł tu przykład Kościołów ewangelikalnych w Stanach Zjednoczonych.
A czy nie jest tak, że oczywiście te kościoły istnieją, ale czy naprawdę pełnią tam rolę większą niż epizodyczny występ w lokalnej gazecie? Nie wiem czy ktokolwiek na poważnie bierze tam pomysły o reaktywacji chrześcijaństwa jako spójnej wizji świata, pomysły powrotów do chadecji, to zdecydowanie jest pomysł typowo polski i o tym sądzę Środa mówi (pamiętajmy, że ona odnosi się do książki Stawiszyńskiego, gdzie z tego co wiem filozof prezentuje wizję inżynierii społecznej podyktowanej chrześcijaństwem, tak zwanej chadecji, nic więc dziwnego, że wykładowczyni wzdryga się na samą myśl).
Stawiszyński coraz bardziej odlatuje w ostatnich latach, natomiast prof. Środa jak zwykle klasa sama w sobie.
Dziękuję za wspaniałą rozmowę
Mądra rozmowa.
Pełna zgoda z Panią Środą.
Chrześcijaństwo nie oferuje nic ponadto, co tysiące innych narracji religijnych czy mitologii.
Wymyśloną i nie weryfikowalną wizję sensu... tylko dla kogoś, kto tą wizją jest indoktrynowany od dziecka.
Nic nie wyjaśnia.
Nie odpowiada, co najwyżej zgaduje (z szansą na trafienie dążącą do...0), na żadne ważne pytania.
Równie dobrze można powiedzieć że wiara w tolkienowskie uniwersum Śródziemia, albo Gwiezdnych Wojen Lucasa, nadaje komuś sens życia.
Prawdopodobnie nie wiemy i za prędko (jeśli kiedykolwiek) się nie dowiemy, czy ten cały bałagan ma jakiś większy sens... i czy homo sapiens odgrywają jakąś istotną rolę w tej potencjalnej układance.
Dlatego sens życia każdy powinien sobie wymyślić sam... i większość ludzi nie ma z tym większego problemu.
A Panem Stawiszyńskim trochę się zawiodłem.
Trochę zaczyna dryfować w podobną stronę, jak Muniek z T.Love...
Mam nadzieję, że nie planuje występów w TV Republika 😉
Wydaje mi się, że lekceważysz szkodliwość chrześcijaństwa. Czytałeś "chrześcijaństwo amoralna religia"?
@@ZbiegomirJNowak Nie nie lekceważę, wręcz przeciwnie... tylko, jako były katolik wiem, jak trudno przejść drogę z punktu: Bóg i religia są dla mnie bardzo ważne, do punktu: nie wiem nic o istnieniu jakichkolwiek bogów, a religia bardziej komplikuje mi patrzenia na świat, niż ułatwia.
I myślę, że wielu rodaków jest na którymś etapie tej drogi i w zależności na którym, to już dostrzega negatywy chrześcijaństwa, lub dopiero zacznie.
Setki noblistów przez 120 lat opracowały w szczegółach "model standardowy" wszystkiego tego co widzialne (bo niewidzialne uznano za nieistniejące). W 2013 ogłoszono, że odkrycie bozonu Higgsa zamyka badania. I wtedy ci sami nobliści in gremium wrzasnęli "zaraz zaraz to tylko 3 proc., jest jeszcze to co niewidzialne - ciemna materia i energia"
Dziękujemy.
Ciekawa dyskusja😮😮😮❤😊
Absolutnie chrześcijaństwo straciło swój sens. Kościół nie szerzy chrześcijaństwa, raczej szerzył i szerzy w ludziach strach i tak to szło, ale już przestało. Przykładem szerzenia strachu jest scena zaćmienia słońca w filmie ,,Faraon". Ale i obecne lekcje religii, których szkoły boją się zlikwidować, także strach przed księżmi pedofilami. Kościół cudownie pędzi ku swemu upadkowi. I dobrze. Oby jak najszybciej.
Dziękuję 🎉🎉🎉
Doskonała dyskusja!!! Oby takich więcej!
Brawo prof. Środa
Bogini Matka i Córka Boża - proponuję taki kierunek reformy chrześcijaństwa
Religia i KK przyniosły wiele zła, jednak Pan Tomek ma sporo racji. Sens chrześcijaństwa, który to sens ma zapewne na myśli Pan Tomek, pięknie pokazała Kamila Drecka we wstępie do tego programu (Ogród Sztuk. Pascha) ua-cam.com/video/bykrtViADtM/v-deo.htmlsi=y45mgaIn3RazYW-c
niczego tam nie pokazała, ogólnikowe pustosłowie
Chrześcijaństwo a kościół katolicki to dwa różne pojęcia, czasem zbliżone do siebie a czasem biegunowo odległe od siebie
"Myślę, że dziś nieporównywalnie więcej osób korzysta z tych aplikacji, niż było tych biczowników" - i to jest właśnie punkt, w którym straciłem resztki szacunku do Pana Tomasza... Ja nie myślę, a jestem pewny, że... No dzisiaj jest nieporównywalnie więcej danych po prostu. Nie wiesz Tomaszu ile ich tam było. Pomijając, że to nieprawda, że te aplikacje są jakkolwiek popularne. Są tysiące kanałów o niszowych hobby, które mają większą popularność. Wyjdź pan z bańki informacyjnej, przestań szukać danych pod tezę, a przede wszystkim odnieś liczby do populacji. 1 mieszkaniec korzystający z apki na 10 tyś vs cała wioska biczowników... Kwestia rozumienia kontekstów... A sam fakt, że w ogóle informacja o jakiejś "subkulturze" ze średniowiecza się zachowała, już sam w sobie świadczy o tym, że musiało być to zjawisko jakoś anormalnie szeroko znane.
Wioska biczowników? Chyba zupełnie nie ma pan wiedzy o tym, o czym pan pisze. Biczownicy byli zawsze zjawiskiem marginalnym, a w XIV w. ta praktyka została potepiona przez Kościół
@@zochens doskonale wiem o czym piszę. biczownicy łączyli się w grupy i zakładali komuny, więc jak najbardziej można mówić o ich wiosce. Co najwyżej Ty masz anachroniczne pojęcie o tym, czy jest wioska. I głównie chodzi tu o kontekst - mamy pewną zbiorowość, łączącą się wokół mniej lub bardziej głupiej ideologii, stanowiący terytorialnie zjawisko o jakiejś istotności. Pan Tomasz niestety zestawia coś takiego, zjawisku, które dotyczy pojedynczych osób, nijak ze sobą nei połączonych, a jedynie nietraktujących ze sobą, bo w końcu mają narzędzia ku temu. Ale dalej to pojedynczy wioskowy dziwak, będący na marginesie społeczności lokalnej, a nie na tyle zauważalne i stanowiące impakt w skali lokanej zjawisko, ze aż Kościół musiał interweniować, by je zablokować.
Pani Magdalena podważa racjonalność nauki jednocześnie prosząc o twarde dane.. ..
na jej poletku gender / queer nie ma w tym niespójności, bo tam nie ma miejsca na racjonalność.
No proszę, wylazło szydło z worka; Pan Tomasz przestał udawać ateistę. Jeszcze dwa lata temu słuchałam wszystkich jego audycji w TOK FM i podcastów Skądinąd, teraz wybieram pojedyncze tematy - rozjechaliśmy się.
pełna zgoda. Kiedyś Godzina Filozofa to była bardzo dobra marka, ale kiedyś. Pan Stawiszyński pracuje w katolickim Tygodniku Powszechny, a to jednak zobowiązuje
Słucham Pana Tomasza od lat. Nie mam mu za złe tego, że jego poglądy się zmieniają w czasie - większości ludzi się zmieniają w toku życia. Pisze dla Tygodnika, pojawia się w Kulturze. Sam mówi o tym, że chce rozmawiać z każdym. I ja to cenię. A jeśli się posłucha tego, co mówi bez założeń i uprzedzeń to zauważy się, że jego stosunek do chrześcijaństwa jest życzliwy, ale nie jest ideologiczny. Powyższy komentarz o Tygodniku nie jest merytoryczny, tylko złośliwy, po prostu. Ciekawa jestem czy autor tego komentarza miał kiedykolwiek w ręku Tygodnik.
No i wyszło szydło z worka ateisci udajacy ze nie sa wierzący w rzeczywistosci sa rodzajem sekty ktora próbuje dyskryminowac ludzi o innych pogladach .
@@mr.bleblon1210 w jaki sposób "próbuje dyskryminować"?
@@aniakowalczyk1407 " Jeszcze dwa lata temu słuchałam wszystkich jego audycji w TOK FM i podcastów Skądinąd, teraz wybieram pojedyncze tematy "
To rodzaj grozby wykluczenia ze swojego feudalnego stada czy sekta .
Moim skromnym zdaniem chrześcijaństwo, czy inne relig8e tysiącletnie, nie są remwdium na problemy czy wątpliwości współczesnego człowieka. To jak stare lekarstwo na nową chorobę.... od ludzi mądrych, wykształconych, poszukujących, powinniśmy dostawać nowy horyzont, inne spojrzenie na swiat. Ale dyskusja arcyciekawa. Poza tym chyba ostatnio prof. Matczak używa chrześcijańskiej wizji by pokazać wizję przyszłości. Karkołomne? Dla mnie trochę. Pozdrawiam serecznie
Tu nie jest mowa ze chrzescijaństwo jest jakims remedium tylko ze moze byc motywatorem do takiego remedium szukania dla kazdego indywidualnego osobnika bedac duchowym wsparcie i elementem porządkujacym hierarchia wartosci w zyciu i egzystencja w swiecie chaosu pełnym patologicznych wzorców wszedzie dookoła .
Ta rozmowa jest swietnym przykładem jak liberałowie czesto produkuja pusty bełkot . Generalnie religia zawsze była czym innym na poziomie społecznym i pewnych tylko symboli powierzchownie rozumienych przez ogół społeczeństwa i tez czym innym dla ludzi ktorzy na poziomie duchowym bardzo głeboko w jakies nauki religijne weszli
Tak samo w tej rozmowie nie ma podobnego rozróznienia .
Fajny gol do własnej bramki prof. Środy na koniec: skoro komunizm zgładził miliony w kilkadziesiąt lat a chrześcijaństwo (rzekomo więcej) w dwa tysiące lat, to za kim/ czym jest to argument? 🙂 Bo jeżeli weźmiemy w proporcji do okresu trwania to porównanie delikatnie mówiąc słabo wypada dla komunizmu.
Pełen szacunek dla Pana Tomasza, ma odwagę opowiedzieć jak widzi rzeczywistość w zgodzie z tym co czuje i swoim sumieniem, wbrem tym wszystkim którzy go teraz krytykują. Miałka argumentacja profesorki Środy, która kręciła się w kółko i jej głównym argumentem kontra były przewiny chrześcijan na przestrzeni wieków jak dla mnie się po prostu nie broni. Poszukiwanie sensu życia wokól feminizmu, yyy no nie wiem o co kaman.
To moze byc jej indywidualny sens ten feminizm ale promowanie tego szerzej na poziomie społecznym jest katastrofalne i jest tez objawem skrajnego indywidualizmu na zachodzie ktory rozsadza na kazdym poziomie zachod jest tez przyczyna rosnaca polaryzacja we wszystkim bo generuje rozne skrajne postawy w kazdym prawie temacie .
Stawiszyński przeskoczył intelektualnie Środe i to znacząco. Z chrześcijaństwem jest jak z nowymi technologiami- mało kto rozumie, każdy narzeka, ale wszyscy z nich korzystają. Licytacja kto kto wiecej zabił czy chrzescijaństwo, czy komunizm - groteska. Dobór przez prowadzacego gości rewelacyjny- spór dwojga ateistów o chrześcijaństwo.
"wszyscy korzystają"? np. w Chinach czy w Japonii?
@@adamborowicz7209 akurat w Chinach jest całkiem duża i zwarta społeczność chrześcijan, w Japonii raczej nie, bo oni nie są religijni w taki sposób, ale w ogóle w Azji chrześcijaństwo jest obecne, często też w ciekawych synkretyzmach z lokalnymi wierzeniami, ale przecież wszędzie każda religia musi zyskać lokalny koloryt
Chrześcijaństwo to komunizm, nie ma co rozgraniczać.
Jasne, przeskoczył szczególnie w momencie jak zacytował pismo - "nie ma Żyda nie ma Greka". Obrona Chrześcijaństwa mu niestety nie wyszła. Nie rozumie widocznie religijnego szowinizmu wyciekającego z tej starożytnej bibuły... Stawiszyński histeryzuje i uogólnienia, nie dziwi mnie ta kontrowersja w obliczu wydania książki, tylko ja jakoś nie dostrzegam tych zmian i dążeń do chęci uwarunkowania się w różnych systemach zastępczych czy też samej religii, żyjemy z Tomaszem chyba w dwóch innych światach?😊
@@Lipinki.luzyckie skoro "w Japonii raczej nie" to nie jest tak, że "wszyscy korzystają"
cbdo
środa... czwartek piątek. leje wodę leje leje i tylko ucisniona kobieta :-(
29:44
Zaiste, kryzys sensu jest faktem. Dlatego trzeba wielbić chrześcijaństwo, bo ono ciągle umie dostarczać sensu bez sensu.
Chrześcijaństwo jako religia być może ale nie z kościołem katolickim który zniweczył swoim postępowaniem jego sens
@@elzbietatrocha5071 katolicyzm to też chrześcijaństwo. Jedno z wielu. Owszem, katolicka mitologia jest najgłupsza, najbardziej infantylna ze wszystkich mitologii odbiblijnych, ale generalnie wszystkie sekty są siebie warte, czyli tak samo bezwartościowe.
Trzeba uwierzyć w świętego Mikołaja bo inaczej święta tracą sens.
Karty tarota służą komuś do nadawania sensu zycia??!!! Może estetycznego...
Odnoszę wrażenie, że horyzonty pana Stawiszyńskiego coraz bardziej się zacieśniają.
Mój sąsiad, tak jak p. Środa, nie ma problemów z sensem życia. Musi tylko 2 razy dziennie wypić małpkę. Albo lepiej dwie.
Gdyby byl chrzescijaninem, na pewno by nie pil.
@@JagnaLesna ;-)
Przerażające!!! No odkryła sie , bo myślała, że każdy tak miał. Okazuje sie jednak, że ludzie inteligentni nie maja tak jak Ona... My jednak wiemy jaki to postęp w cywilizacji. Ale mi smutno...
To jest zabawne ze liberały czy rozne feministki powołuja sie czesto na darwiniste Dawkinsa :)) . Jak sie powołuja na darwinistów budujac swoje feudalne liberalne plemiona to powinni pamietac o fundamentalna kwestia ze plemiona ktore nie rodzily dzieci zawsze wymierały w historia ludzkosci , biologa itp. i darwinistycznym swiecie Dawkinsa .
i gdzie jakaś sprzeczność z tym co mówi Środa?
Nie wiem po co zapraszać do poważnej dyskusji, kogoś kto twierdzi, że "nie ma żadnych cech, które pozwalają na wyróżnienie dwóch płci: mężczyzn i kobiety" Pani Środa może 20 lat temu czasem powiedziała coś sensownego, ale w ostatnich latach mentalnie odleciała w dziwne rejony. W tej dyskusji ona zdaje się nie odróżniać skali jednostki ludzkiej od skali ludzkości. To, że jednostki w XVI czy XVII wieku nie wierzyły i wątpiły i przeżywały kryzysy, niczego nie zmienia w zasadności tego co pisze Stawiszyński
Z naukowego punktu widzenia, uznaje się, że różnice płciowe są złożone i nie zawsze można je sprowadzić do binarnego podziału na mężczyzn i kobiety. W związku z tym można zgodzić się z tezą, że nie ma jednoznacznych cech, które pozwalałyby na wyraźne wyróżnienie tych dwóch grup w sposób absolutny.
@@Flynnqwe Generalnie nie ma problemu z określeniem czyjejś płci. Przypadki płci nieokreślonej, hermafrodytyzm są bardzo rzadkie, podobnie jak to, że rodzą się ludzie bez kończyn, nie zmienia faktu, że we wszelkich podręcznikach anatomii, człowieka opisuje się jako posiadającego dwie ręce i dwie nogi.
Jeśli ci się urodzi w rodzinie, to będziesz miał szansę zmienić zdanie@@Terczynski1982
@@Flynnqwe z biologicznego punktu widzenia patrzysz na narządy płciowe i już wszystko wiesz: K, M czy osoba hermafodytyczna (narządy płciowe obydwu płci)
z kolei pojęcie płci psychicznej nie posiada dobrej definicji i jest praktycznie całkowicie ocenne/subiektywne
@@adamborowicz7209gdyby tak było, to ta bokserka z igrzysk zostałaby przez wszystkich zgodnie uznana za kobietę, bo ma waginę
Środa w oparach woke i gender. Ta kobieta tak łyka te wszystkie nowinki anty racjonalne z zachodu, że to aż niesamowite
Nie wiesz skąd się wzięły ani co znaczą te słówka
@@Lipinki.luzyckie czyżbym obraził uczucia "religijne" szanownej pani mądralińskiej
@@Symetrysta nigdy w życiu, Kazik powiedział kiedyś 'nie wiem czy jestem w stanie was obrazić bardziej niż sami się obrażacie' i tak, jedyne obrażanie jakie tu może zajść, to ludzi obrażenie inteligencji własnej kiedy używają w.w. haseł bez wiedzy o ich znaczeniu, jakby były one jakąś obelgą w stronę innych osób, to jak nazwanie kogoś pedałem albo komuchem albo kapitaluchem albo faszystą. No tak, owszem tak jest, wszystko się zgadza XD jakiś problem? (Chyba że się chybia diagnozę, no to wtedy to jest po prostu nieprawda) Proszę pana/pani, każdy posiada gender, ponieważ gender jest tym, jak manifestujemy swoją płeć w kontekście kulturowym. Mówienie że ktoś jest w 'oparach gender' to jak mówienie że jest w 'oparach kultury'. 'Woke' to słowo które powstało w środowisku czarnych Amerykanów na określenie kogoś, kto zdaje sobie sprawę z istnienia na dnie dyskryminującego systemu i chce walczyć o swoją ludzką godność. Potem powoli zmieniło to pierwotne znaczenie i przeniknęło do internetu na ironiczne określenie każdej osoby która jest jakoś przejęta wszystkimi objawami dyskryminacji i z jakiegoś powodu konserwatyści zaczęli używać tego słowa jako śmiertelną obelgę, ale trzeba być chyba takim samym konserwatystą żeby się obrazić na to.
@@Lipinki.luzyckie nie szkoda czasu na te pseudo-wykłady z wiedzą która jest ogólnodostępna?.
@@Symetrysta no a tobie nie szkoda oglądać filmy i potem pisać komentarze, się głupio pytasz tak
Pan Stawiszyński bardzo ciekawie się wypowiada. Ciekawe kiedy i jak zostanie skarcony za swoje odstępstwo od jedynie słusznego podejście do chrześcijaństwa i katolicyzmu.
Jeśli życie człowieka kończy się definitywnie z chwilą śmierci, to ma tyle samo sensu co życie dżdżownicy. Nieważne, ile książek napisze pani profesorka Środa, to gdy za 50000 lat ludzi już nie będzie, jej dzieła nie będą miały żadnego znaczenia.
Jaki jest sens życia dżdżownicy i czym się różni od sensu życia filozofa? Filozofie i religie wschodu dają na ten temat ciekawe odpowiedzi, mądrzejsze niż nasza jedynie słuszna religia pochodzenia żydowskiego. Masz prawo o tym nie wiedzieć, ale trójka dyskutantów powinna o tym wiedzieć, ciekawe dlaczego o tym nie mówią. Przypadek? Nie sądzę
a jeżeli życie nie kończy się z chwilą śmierci - to jaki ma sens? umiesz to wyjaśnić własnymi słowami?
A może przestać etykietować a skupić się na idei wiodącej.Mój dziadek członek PPS uważal że wszechogarniająca ,konstruktywna,samowystarczalna miłość jest największą wartością we wszechświecie.Sendlerowa kiedy ratowała żydowskie dzieci była ateistką i kobietą o poglądach lewicowych.
To ciekawe jak Sendlerowa była ateistka pewnie w takim razie nie miala dzieci i właczył jej sie intynkt macierzyński :)) czyli tez biologia moim zdaniem skłonnosc do religii człowieka to tez element biologia i element walka o przetrwanie . Ludy prymitywne tez miały religie i to były pierwsze formy szamanizmu , kolejna faza relgii z najstarszymi korzeniami nam znane to tak na prawde Joga i filozofie ktore z tego wyrosły .
@@twofaceofinternet1027 każdy z nas ucieka przed śmiercią i cierpieniem, każdy kto to zrozumie nie będzie zabijał.To się nazywa wiara w człowieka.
Zostawcie ludzi wierzących w spokoju. Polecam - ja ateista.
Ja rozumiem, że religijni posiadają wartości ,które "progresywnym" i ich sponsorom przeszkadzają w tealizacji planów globalistów ale ci religijni należą k...wa przecież do narodu polskiego...i religia jest częścią ich tożsamości.
Leżącego jeszcze kopać?
Osobiście jako ateista wolę głęboko religijnego i jego wartosci niż kosmopolitę wypijajacego swoją tożsamość z zidiocenia zachodniego nie mającego nic wspólnego z polskością czy zarabiającego na sianiu tego zidiocenia jako "wartości" wyższych.... Przypominam, że Polska była jednym z najbardziej tolerancyjnych narodów w Europie i udzielala prawa pobytu dla innowiercow różnej maści i pozostała w miarę tolerancyjnym państwem. Wasze tematy i problemy są zatem napompowane jak balon.
I propagowane czysto w politycznym celu .
Polecam więcej szacunku do religijnego "ciemnego ludu" jako obywateli polskich.
Nalepiej przyjrzyjcie się i zajmijcie sie przykładowi Żydow w Izraelu i diasporze żydowskiej. Co gwarantuje ich trwanie? Religia żydowska chociaż jest ona w opozycji do państwa Izrael jest pielegnowana przez nie wierzących Żydów tolerowana ba chroniona. Gdyż jest ona częścią tożsamości żydowskiej.
A wy" liberalni"? Dopieprzacie się do religijności polskiej ale na temat chanuk w Sejmie czy zamiaru budowy meczetu w Polsce cicho sza.
Jeżeli taka postawa nie jest konsekwencją świra poznawczego to zapewne jest swiadomym atakiem i nagonką
w celach politycznych.
W wielu aspektach się zgadzam, w kilku nie, ale fajnie, że taki głos się pojawił.
Mozna by ten sam apel skierowac do wierzacych, zeby zostawili agnostykow i ateistow w spokoju? No ale wtedy nie bedzie dyskusji i wielka nuda. Moze tylko odnosmy sie do siebie grzecznie i dyskutujmy.
@@JagnaLesna
A kto w Polsce prześladował i prześladuje "innowiercow"?
Frazesy, "górnolotne " myśli i inteligentne przede wszystkie grzeczne paplanie najlepiej "akademickie" - są bazą dla indoktrynacji i manipulacji pełzającej od dekad. Szczególnie na uniwersytetach i w szkołach polskich.
Wszystko "progresywni i poprawni" potrafią sprzedać - każde zaprzeczenie faktów tą swoją poprawnością, miałkowością, stylizowanie się na "ofiarę ", dwuznacznością, które to ukrywają przecież niesamowitą własną agresywność.
Zapominacie, że większość Polaków pozostała jeszcze normalnymi ludźmi ze zdrowym rozsądkiem oraz instynktem..
Czasy w których inteligencja była "przodownikiem" narodu skończyły się po 1990 roku.
Gdyż była ona produktywną, posiadała głębie i i pomimo pielęgnowania swojej "elitarnosci" była związana silnie z narodem znając swoją tożsamość.
Nie jesteście tymi ludźmi.
Dlatego starą znaną z psychologii metodą, waszą osobistą agresję ujawniają wasi adwersarze swoim zachowaniem. Wy pozostajecie aniołkami poprawnymi chcacymi wylacznie dobra i którzy mają do czynienia z "agresywnym" motłochem.
Jak kultura to kultura : poczytać o tym fenomenie w psychologii polacem jak się czujesz "niekulturalnie" potraktowana.
Chrześcijaństwo a chrystianizm to nigdy nie było to samo !!!
Zastanawiające... czemu ze wszystkich istot na tej planecie, problemy egzystencjalne ma gatunek, który te problemy sam potrafi sobie tworzyć?
Użytkowanie astrologii dowodzi upadku rozumu
To prawda, to była intelektualna uczta.
1:00:07
Tak! TAK!
Księże Tomaszu! więcej głupich kazań, więcej Jezuska, więcej Rydzyka, więcej opłatków, więcej religii w szkole, a szczęście przyjdzie samo i rozleje się po ludziach.
co za głupoty ta Środa wygaduje, gender i queer to ma być wskazówka i drogowskaz, toż to czysta ideologia, przepełniona nienawiścią i w dodatku oparta na prymitywnych założeniach, człowiek jest albo mądry albo głupi niezależnie od płci i tyle, ciekawa rozmowa ateistów o chrześcijaństwie, jaka troska, boki zrywać, boli was to chrześcijaństwo oj boli, kryzys jaki dotknął dyskutantów może sprowadzi tychże na właściwe tory...nie ma przed tym ucieczki...
Przyganial kociol garnkowi.
Kryzysy są celowo wywoływane poprzez instytucje edukacji szkolnej, politycznej, religijnej, wojskowej i finansowej itd. aby kontrolować, manipulować, wyzyskiwać i dominowac poprzez dyktaturę, tych antyludzkich instytucji, tak by zniewolić istoty ludzkie dla dojenia z ludzi energii witanej, odbierajac ludziom prawo do własnej godności i do samostanowienia własnego życia. Tymi kryzysami są celowe wojny i plandemie, aby ludzie chciwi wladzy i pieniedzy, jako reprezentanci władzy, traktowali zwyczajnych ludzi za swoich niewolnikow. A niewolnik nie ma nic do gadania, musi słuchać swego pana.Wszelkiej maści urzędnicy państwowi jak i religijni, tworzą kłótnie i podzialy, aby wywołać konfikt między ludźmi, tak więc najlepiej w interesie ludzi u władzy, jest wywołać wojnę lub plandemie., aby władza pokazała swoim niewolnikom, gdzie jest ich miejsce, a że ludzie giną i są zabijani no to pasożytom u władzy bardzo jest, to na rękę.
O wilku mowa.
Skoro Pani nie dostrzega tragizmu świata i egzystencji, a postuluje sprawy praktyczne, to po co parać się problematyką filozoficzną - działalność społeczna jest tym maksymalnym pułapem.
no dobrze, "tragizm świata i egzystencji" jest dziełem dobrego, kochającego Boga - ten jeden paradoks kładzie całe chrześcijaństwo na łopatki
@@adamborowicz7209 a dlaczego? świat bez nadrzędnego sensu jest jednak tragiczną wizją i z tym musi się zmierzyć każdy myślacy człowiek, choćby z pozycji chrześcijańskiej, co głęboko wybrzmiewa u Kierkegaarda, Pascala, Augustyna, Otto, Lutra ("życie ludzkie to porażka" - L.Kołakowski). Owo przeświadczenie o egzystencjalnej rozpaczy właśnie daje unikalną szansę chrześcijaństwu, a nie je neguje.
@@za_a_nawet_przeciw274 Mówiąc ściśle, z chrześcijańskiego punktu widzenia nie ma żadnego "tragizmu". Ale człowiek (chyba także chrześcijanin) może doznawać i często doznaje poczucia tragizmu własnej egzystencji, co wynika z poczucia, że całe to cierpienie nie ma żadnego sensu. No więc powstaje pytanie: po co (rzekomo) doskonale dobry i (rzekomo) kochający nas Bóg wystawia nas na takie próby? Po co każe nam się zmierzyć z ogromem zła, którego sam jest sprawcą? Nie wiadomo, nie da się tego spójnie wyjaśnić - bo odwołanie się do "Wielkiej Tajemnicy Wiary" nie jest żadnym wyjaśnieniem.
@@adamborowicz7209 nie jestem pewien czy koncepcja Boga jest tu niezbedna, a już całkowicie chybiona wydaje się próba zrozumienia "dobroci Boga" (sama teologia i nawet biblia studzi zapały, aby tą kwestię opisywać jakimiś ludzkimi kategoriami). Jeśli natomiast poczucie rozpaczy istnieje, jeśli istnieje poczucie nieuchronności śmierci, jeśli dodatkowo odpowiedzi chrześcijaństwa pozwalają systemowo zapewnić bliską harmonię z własnymi intuicjami odnośnie kwestii moralnych, społecznych, porządkujacych - wydaje się, że żadne ataki na chrześcijaństwo (i inne trwałe religie) nie są w stanie oprócz ich czasowego ograniczenia, trwale go wyeliminować. Nawet gdyby przyjąć wizję rozwoju cywilizacji, jako dobudowanie kolejnego piętra na fundamencie i podbudowie chrześcijaństwa, też nie da się trwale go wyeliminować. Pani Profesor mylnie uważa, że da się dobudowywać kolejne piętro, młotem udarowym rozbijać te poniższe struktury - to nielogicze, jak każda rewolucja kulturowa - powoduje tylko straszliwe zniszczenia, które albo bardzo ciężko odbudować, albo nie da się tego zrobić, a stworzenie substytutu jest niemożliwe. I tak właśnie cywilizacje słabną i wymierają, a w ich miejsce wchodzą inne, o wiele bardziej bezwzględne i wewnętrzniespójne, jednak ideowo całkowicie obce.
Ja tej książki nie przeczytam światopogląd tego człowieka jest przerażający
Po 10 minutach nie do końca błyskotliwej promocji książki, panowie pozwolili otworzyć usta pani profesor. Łaskawi panowie! Przecież mogli tak gadać do końca
Nie bądź smutny ;)
@@mgrycz A kto mówi że byłem smutny. To nawet zabawne było;)
Bardzo mi się podoba podejście pana Stawiszyńskiego i szerokość Jego horyzontów myślowych. Pani Profesor, przecież tu nie ma pola do konieczności konfliktu między ludźmi nauki. Pozwólmy obywatelom Najjaśniejszej na wolny wybór tego, co dla nich jest metafizyczne i transcendentne oraz co czyni ich szczęśliwymi, o ile nie łamią ogólnie obowiązującego prawa, szanują umowę społeczną i siebie nawzajem, demokrację, praworządność etc. Oddzielmy kulturotwórczą rolę Chrześcijaństwa, która jest nie do przecenienia od osobistych doświadczeń, z których pewnie każdy jakąś dozę krytycyzmu wobec polskiego katolicyzmu ludowego mógłby tutaj opublikować.
@@jarosawjez213 Jakaż to kulturotwórcza rola chrześcijaństwa jest nie do przecenienia?
Chociażby to, że w klasztorach średniowiecznych przepisywano książki, a w przyklasztornych szkołach uczono czytać. Że Kościół był przez wieki mecenasem artystów, cała kultura europejska stoi na Biblii, jako źródle motywów literackich, malarskich, muzycznych. Polityczno-społecznie to, że kultura europejska ma charakter personalistyczny i indywidualny wywodzi się filozoficznie że sporów teologicznych w kontekście doktryny o Trójcy. To tak z grubsza, z głowy, na szybko. Kulturotwórczą rolę chrześcijaństwa należy oddzielić od wiary metafizycznej. A to co w chrześcijaństwie dobre od tego, co złe.
@@aniakowalczyk1407 Jedni chrześcijanie przepisywali książki... drudzy palili Bibiotekę aleksandryjską.
Jedni malowali aniołki i świętych, a inni lasy, góry, konie i jelenie... albo bitwy.
Jedni budowali kościoły, a inni świątynie Apolla, meczety, czy piramidy.
Co ma wiekszy wkład kulturotwórczy i na ile wartościowy? Zależy kto ocenia i co się komu podoba.
Tylko po co próbować na tym coś budować?
Mitologia rzymska i grecka też miały wkład kulturotwórczy.
Przyroda, technika, wszelkie zabobony i przesądy również.
A używki ileż dzieł sztuki pomogły stworzyć.
Może zaprzegnijmy do poszukiwań sensu opium i absynt.
A utrwalenie patriarchatu, podziałów feudalnych?
A trakowanie rdzennych mieszkańców innych kontynentów jak podludzi?
A nawrcanie ogniem, mieczem i gwałtem?
Jakoś chrześcijaństwo nie powstrzymało Hitlera przed holokaustem ani Amerykanów przed spuszczeniem bomb atomowych na cywili.
Nie mówiąc już o kolebce chrześcijaństwa i narodzie wybranym.
@@aniakowalczyk1407 ale Stawiszyński mówi o roli chrześcijaństwa teraz a nie 1000 lat temu (to drugie jest oczywiste) i w odpowiedzi na wątpliwości swoich rozmówców ma tylko ogólniki - wypada to b. słabo w jego wykonaniu
1:00:33
Jezusiemaryjojózefieświęty, świat nam się pali! Módlmy się o powrót czasów gdy wszystkim rządziło chrześcijaństwo w imię przygłupiego pajaca z krzyża...
Doskonały dobór gości. Ekscytująca polemika zamiast wzajemnego potakiwania. Jak dla mnie 3:2 dla Środy.
Nie rozumiem, jak można mówić w jednym zdaniu, że mężczyźni i kobieco zasadniczo inaczej postrzegają świat, a po kilku minutach, że nasze płcie są patriarchalnym konstruktem, a w rzeczywistości leżą na kontinuum...
Z jednej strony dostrzegamy różnice, a z drugiej, staramy się je zrozumieć w kontekście ich społecznego konstruowania.
Czy prowadzący miał przy sobie np. taką ściągę, wygenerowaną przez AI? Wygląda na to, że nie miał, a to wielka szkoda, bo mógłby lepiej dyscyplinować dyskutantów:
Pytanie o sens życia towarzyszy ludzkości od zarania dziejów. Każda kultura, religia i dyscyplina naukowa, taka jak psychologia, oferuje swoje unikalne spojrzenie na to zagadnienie.
Kultura
Kultura kształtuje nasze postrzeganie świata i wartości. To w niej znajdujemy wzorce, które pomagają nam nadać życiu sens. Różne kultury podkreślają różne aspekty:
* Kultura indywidualistyczna: Skupia się na rozwoju osobistym, osiągnięciach i realizacji własnych celów. Sens życia często wiąże się z osiągnięciem sukcesu zawodowego, zdobyciem bogactwa lub sławy.
* Kultura kolektywistyczna: Priorytetem jest dobro wspólnoty, przynależność do grupy i harmonia społeczna. Sens życia znajduje się w służbie innym, utrzymaniu więzi rodzinnych i społecznych.
Religia
Religie oferują systemy wierzeń, które pomagają ludziom znaleźć sens życia. Często zakładają istnienie siły wyższej, celu stworzenia i życia po śmierci. Różne religie proponują różne ścieżki do osiągnięcia zbawienia lub oświecenia.
* Religie abrahamowe: (judaizm, chrześcijaństwo, islam) kładą nacisk na wiarę w Boga, przestrzeganie przykazań i życie zgodne z wolą boską.
* Religie wschodnie: (buddyzm, hinduizm) często podkreślają znaczenie cierpienia i nieuchronności przemijania. Celem jest osiągnięcie oświecenia lub uwolnienia się od cyklu narodzin i śmierci.
Psychologia
Psychologia podejmuje próbę wyjaśnienia sensu życia z naukowego punktu widzenia. Badacze skupiają się na:
* Potrzebach człowieka: Psychologia podkreśla, że każdy człowiek ma podstawowe potrzeby, takie jak potrzeba przynależności, poczucia własnej wartości i samorealizacji. Sens życia może być związany z zaspokajaniem tych potrzeb.
* Poczucie koherencji: Według Antonovskiego, poczucie sensu życia wiąże się z przekonaniem, że świat jest zrozumiały, że mamy na niego wpływ i że nasze życie ma sens.
* Logoterapia: Viktor Frankl, twórca logoterapii, podkreślał, że każdy człowiek ma wolność wyboru i może nadać swojemu życiu sens nawet w najtrudniejszych warunkach.
Wspólne mianowniki
Choć kultury, religie i psychologia oferują różne perspektywy na sens życia, można wyróżnić kilka wspólnych mianowników:
* Połączenie z czymś większym: Niezależnie od konkretnych wierzeń, wiele kultur i religii podkreśla znaczenie bycia częścią czegoś większego niż jednostka - kosmosu, natury, Boga.
* Rozwój osobisty: Dążenie do doskonalenia moralnego, poszerzania świadomości i osiągania wyższych stanów świadomości to powszechny motyw.
* Służenie innym: Pomoc innym, współczucie i altruizm są często postrzegane jako kluczowe dla nadania życiu sensu.
* Pozostawienie śladu: Chęć stworzenia czegoś trwałego, co przetrwa po nas, czy to w postaci potomstwa, dzieł sztuki, czy dobrych czynów.
Podsumowanie
Pytanie o sens życia jest głęboko osobiste i każdy z nas musi znaleźć na nie własną odpowiedź. Kultura, religia i psychologia oferują nam różne narzędzia i perspektywy, które mogą pomóc nam w tej poszukiwaniu.
Chcesz zgłębić któryś z tych aspektów? Możemy porozmawiać o konkretnych teoriach, badaniach lub praktykach, które mogą Ci pomóc w poszukiwaniu sensu życia.
Może interesują Cię pytania takie jak:
* Jakie są główne różnice między podejściem naukowym a religijnym do sensu życia?
* Jakie ćwiczenia mogę wykonywać, aby lepiej zrozumieć siebie i swoje wartości?
* Jakie są najczęstsze przeszkody w odnajdywaniu sensu życia?
Pamiętaj, że nie jesteś sam w swoich poszukiwaniach.
Źródło: AI Gemini.