Czy gdy wybierając pierwszy sposób rozwiązania tego problemu, nie dochodzimy do sytuacji, w której będziemy karać niewinne osoby, ponieważ mogły się dopuścić czynu. Oraz czy trafy między sobą nie posiadają wykluczeń, np. traf 3 zostaje usprawiedliwiony przez 1, na przykładzie z filmu nie możemy ukarać niemca, który przebywa w Argentynie, ponieważ mógł się dopuścić rzeczy brutalnych gdyby był w Niemczech, ale to nie zależało od niego że urodził się w Niemczech w tamtym czasie?
Jeśli zrobię coś, co potencjalnie sprzyja zbrodni, to nawet jeśli jej nie popełnię, jestem potencjalnie winny. Ludzie którzy tą potencjalną winą przejmują się aż za bardzo, zachowują się w sposób zachowawczy, ci którzy się tym nie przejmują, ryzykują o wiele więcej.
Prawda jest taka, że człowiek tj. jego świadomość, jest tylko obserwatorem, tylko odczuwa rzeczywistość, nadaje jej racje bytu, a wolna wola de facto nie istnieje, jej złudzenie ma za zadanie usprawiedliwiać istnienie świadomości. Wymiana obustronna - świadomość daje sens rzeczywistości (wszechświatowi doświadczanemu empiryczie), a rzeczywistość nadaje racje bytu świadomości, czyli złudzeniu wolnej woli, złudzeniu wyboru...
@Eljot79 nie, źle rozumiesz moją teorie. Twoja decyzja o napisaniu tego komentarza była spowodowana nieskończoną liczbą innych decyzji. Tak więc, jeśli Twoje wybory mają swoje źródło wyłącznie w przytłaczającej ilości nie Twoich, to czy nadal pozostają Twoje? Inną prawdą natomiast jest to, że Twoje ciało ma znacznie większy wpływ na to (i to w dodatku na poziomie warunkującym Twoją decyzje), co napiszesz niż Ty sam (mam tu na myśli świadomość).
@Eljot79 Da się za to dowieść (a nawet jest to chyba dość oczywiste), że decyzje człowieka są spowodowane aktualnym stanem emocjonalnym, w jakim się teraz znajduje. Aktualny stan emocjonalny natomiast ciągle się zmienia, raz masz "dobry" humor, a raz "zły". Zmiany tego stanu wynikają bezpośrednio z Twoich doświadczeń pochodzących ze zmysłów. Zmiany, konsekwencje emocjonalne bodźca, jakie wywoła u człowieka na poziomie podświadomym są natomiast nie do przewidzenia. To, że dajmy na to, w wieku 11 lat poszedłeś "na basen", to, czego tam doświadczyłeś, ma wpływ na losy zarówno świata, jak i Twoje. Twoje aktualne wybory są wynikiem stanu emocjonalnego, który ulegał zmianom przez całe Twoje życie w wyniku WSZYSTKIEGO, czego kiedykolwiek doświadczyłeś.
Przepraszam, że przeszkadzam w dyskusji, ale biorę ten komentarz do Q&A. W skrócie: nawet jeżeli wolna wola jest iluzją, to możemy być moralnie odpowiedzialni na gruncie kompatybilizmu. Jeżeli jesteś inkompatybilistą, to rzeczywiście cały problem nie powstaje :)
7:00 nasza cywilizacja juz dawno odpowiedziala na ten problem, w wiekszosci przestepstw usilowanie jak i samo popelnienie jest karane tymi samymi widelkami. A jak wiadomo u podstaw prawa stoi etyka chrzescjanska i filozofia wlasnie.
Dzięki. Tu jednak pojawia się zasadniczy problem: 1. Albo czyn zamierzony powinien być karany tak samo jak dokonany, ale wtedy wprowadzamy policję myśli, znaną chociażby z filmu Raport mniejszości. 2. Albo czyn zamierzony nie powinien być karany jak czyn faktycznie dokonany, ale wtedy wpadamy w sidła trafu moralnego. Co do punktu (1) to ogromna niejasność dotyczy słowa "usiłowanie". Czy jeżeli Jan jedzie napaść na bank, ale psuje mu się samochód pół kilometra od placówki, to jest to usiłowanie? Jeżeli Kamil kupuje broń czarnoprochową, żeby zastrzelić sąsiada, ale sąsiad akurat tego dnia wyjeżdża na wakacje, to jest to usiłowanie? Trudność wynika stąd, że usiłowanie odwołuje się do intencji, a te są niewidoczne; dlatego pojawiły się nurty konsekwencjalistyczne - cieszą się dziś one przeważającą popularnością - które patrzą na skutki czynu, a nie na zamiary sprawcy. Nadto, z prawem jest jeszcze jedna trudność: kiedy karze ono osoby usiłujące popełnić przestępstwo, czyni się to na ogół z pobudek praktycznych (jeżeli teraz go nie powstrzymamy, następnym razem to zrobi). Natomiast w moralności chodzi o to, co jest dobre i złe NIEZALEŻNIE od praktycznego wymiaru działania. Dlatego mam wątpliwości, czy prawo i moralność idą w tym miejscu w parze.
@@PanodFilozofii nie ida w parze, bo niestety isc nie moga. Trzeba tez rozroznic checi i usilowanie, i dobrym pytaniem jest gdzie zaczyna sie usilowanie. Ja bym je okreslil jako podejmowanie dzialan majacych bezposrednio doprowadzic do danego celu. Czyli wycelowanie w kogos nie jest usilowaniem bo jest potrzebny jeszcze krok w postaci pociagniecia za spust. natomiast po pociagnieciu za spust juz zadnego kroku podjac nie mozemy albo trafilismy albo nie. Pewnie i ta definicja jest niedoskonala bo malo co jest czarno biale, a w odcieniach szarosci zawsze absurd sie znajdzie.
Super temat, dzięki za film. Ale jak oceniać i ogólnie definiować moralność Czy możemy poprzez własne wartości moralne, oceniać człowieka, który pochodzi z innej dla nas kultury, posiada inne wartości które zostały mu wpojone? Jeżeli nie, to dochodzimy do absurdu, że usprawiedliwiamy np. imigranta który kradnie, albo pedofila ponieważ w jego kulturze to normalne. Albo każdego innego człowieka, którego "mama nie nauczyła". Jeżeli natomiast tak i uznajemy naszą moralność za lepszą, to dojdziemy kiedyś do absurdu, że będziemy usprawiedliwiać wyprawy krzyżowe, albo wszelkie wojny których celem jest "przerobienie ludzi na swoich". Możemy wtedy usprawiedliwiać kolonializm na zasadzie "te ludy nie wiedzą co jest dobre". Panie of Filozofii, proszę powiedz mi czy nasza moralność jest lepsza i skąd to wiemy?
Świetne i trudne pytanie! Wezmę je do Q&A i tam odpowiem. Muszę mieć bowiem trochę miejsca, żeby wyjaśnić spór absolutyzmu z relatywizmem :) Dzięki, podniosłeś bardzo ciekawą kwestię!
@@PanodFilozofii Super. Ogólnie to świetny kanał prowadzisz. Ja nie jestem związany z filozofią, ale jestem przeciętnym zwykłym człowiekiem, który zadaje sobie jakieś pytania, a Twój kanał pozwala lepiej zrozumieć jak na nie odpowiadali filozofowie.
Punkt pierwszy to nic nowego, tylko stary jak świat spór pomiędzy wolną wolą a determinizmem. Przestałem oglądać gdy usłyszałem w drugim punkcie, że "nie ma wątpliwości, że pierwszy kierowca nie popełnił czynu, który popełnił drugi, pierwszy po prostu wracał po pijaku do domu, drugi dokonał morderstwa" (sic!). Dziwię się, że muszę to pisać, ale morderstwo to umyślne pozbawienie kogoś życia. Oboje popełnili dokładnie ten sam czyn. Jaki system etyczny miałby być zagrożony przez taką hipotetyczną sytuację? Czy autor w ogóle zastanawia się nad tym co mówi? Żeby nie być tylko i wyłącznie krytycznym, to przedstawię, moim zdaniem, ciekawszą sytuację do rozważenia. Podobna sytuacja z kierowcami, tylko drugi kierowca, który potrącił kogoś ze skutkiem śmiertelnym, tego wieczoru pierwszy raz w życiu miał kontakt z alkoholem i nigdy nie słyszał o tym, jakie mogą być jego skutki na prowadzenie pojazdu. Jakkolwiek to drugi kierowca doprowadził do czyjejś śmierci, to jednak to pierwszy kierowca zachował się nieetycznie (zakładając, że drugi kierowca nie zdał sobie sprawy prowadząc pojazd, że alkohol ogranicza jego możliwości panowania nad nim). Ponieważ... *werble* w ocenie etycznej rozpatruje się intencjonalność i świadomość czynu, a skutki ewentualnie dopiero w kontekście tych pierwszych.
Ludwig Wittgenstein - zapytany, jak Gottlob Frege ocernił jego Traktat logiczno-filozoficzny - odrzekł: "Nie zrozumiał ni słowa". Może gdyby Ninraeth obejrzał film do końca, zrozumiałby więcej. Dziwię się na przykład, jak można nie zauważyć, iż użyte przeze mnie określenie "morderstwo" ma znaczenie potoczne, a nie prawne; w ten sposób mówi się na przykład o "mordercach za kółkiem" w przypadku piratów, którzy przekraczają prędkość. Bądźmy jednak purystami i nazwijmy kierowcę kogoś, kto winny jest nieumyślnego spowodowania śmierci. Otóż dwaj kierowcy być może popełnili ten sam czyn w ramach teorii etycznej; centralnym jednak stwierdzeniem w problemie trafu moralnego jest uznanie, że taka teoria etyczna kłóci się z naszymi intuicjami. De iure możemy rzecz jasna uznać, że pomiędzy kimś, kto wraca pijany do domu a kimś, kto wraca pijany do domu oraz - przez fakt, że jest pijany - zabija kogoś, nie ma różny. De dicto jednak wiemy, że jest inaczej. I to właśnie konflikt pomiędzy de dicto a de iure stanowi zagrożenie dla - odpowiadam - każdej teorii etycznej. Aby to wydobyć, zaostrzmy przykład. Jeżeli dwie osoby wracają po znacznym spożyciu alkoholu i jedna z nich zabija szkolną wycieczkę, zaś druga nie, to mamy dwa wyjścia: albo potraktować, że obie osoby dopuściły się tego samego przewinienia (jazda pod wpływem), albo uznać, że obie winne są śmierci - dajmy na to - piętnastu osób, mimo że druga z nich nic takiego nie zrobiła! Nikt przy zdrowych zmysłach nie zgodzi się jednak, iż oba czyny są równoważne. Nie chodzi zatem o to, że traf moralny zagraża bezpośrednio teorii etycznej: on jest po prostu częścią zdroworozsądkowej oceny moralnej, której teorie etyczne nie uwzględniają. (Mówię o tym na końcu, gdy stwierdzam, iż zagrożenie dla etyki wynika z jej niezgodności z naszym i intuicjami; być może z tą niespójnością musimy żyć). Przedstawione rozwiązanie, zgodnie z którym "w ocenie etycznej rozpatruje się intencjonalność i świadomość czynu", nie jest wbrew pozorom rozwiązaniem, ale sformułowaniem problemu. Jeżeli bowiem przyjmiemy tę kantowską zasadę, to jest ona - jak wskazywałem wyżej - całkowicie niezborna z intuicjami moralnymi, które żywimy na co dzień. Na ten właśnie fakt zwracali uwagę Bernard Williams i Thomas Nagel. Skoro bowiem nie jesteśmy w stanie oceniać intencji innych ludzi, oceniamy skutki ich postępowania; te zaś są z pewnością podatne na okoliczności. Możemy oczywiście powiedzieć, że ta kantowska zasada powinna obowiązywać. Wydaje się jednak, co podkreśla Nagel, że niezliczone są przypadki, gdy w ocenie moralnej czynu bierzemy mimo wszystko pod uwagę głównie okoliczności działania - i czynimy to w sposób poprawny. Swoją drogą, ani nie bronię, ani nie krytykuję koncepcji trafu moralnego, stąd w razie dalszych pytań lub wątpliwości odsyłam przede wszystkim do hasła Moral Luck w Stanford Encyclopedia of Philosophy, która stanowi dobre źródło na temat toczonych dziś debat.
@@PanodFilozofii Pierwsze słyszę, żeby stwierdzenie "ktoś popełnił morderstwo" w mowie potocznej miało oznaczać, że ktoś nie popełnił morderstwa, tylko nieumyślnie doprowadził do czyjejś śmierci. To o czym piszesz to szersze znaczeniowo "ktoś kogoś zabił". Jeśli opisujesz czyjeś czyny w kontekście etycznym to używanie określeń, które zakłamują intencjonalność prowadzi do błędnych wniosków. Nie raziłoby to tak gdyby nie wyglądało, że zrobiłeś to w konkretnym celu, a nie przypadkowo. Mianowicie żeby roztoczyć wrażenie, że to o czym mówisz faktycznie "zagraża" i "niesie druzgoczące konsekwencje" dla teorii etycznych. Jak dla mnie to taki clickbaityzm, przedramatyzowana narracja rodem z Faktu, które mógłbym jeszcze zrozumieć w tytule czy opisie, może nawet we wstępie, wszak pewnie niełatwo przyciągnąć widzów do słuchania o filozofii, ale już nie w samej treści. Dobrze, czyli traf moralny nie zagraża bezpośrednio teorii etycznej, tylko jej niezgodności z naszymi intuicjami. Czy istnieje coś, rzeczywistego lub abstrakcyjnego, co nie charakteryzuje się niezgodnościami z naszymi intuicjami? Fakt, stwierdzenie "etyka nie zawsze jest intuicyjna" (jak wszystko inne), nie jest tak przyciągające uwagę jak "coś co zaraz opiszę zagraża teorii etycznej".
@@PanodFilozofii Jednocześnie chce Ci powiedzieć, że nie oceniam całego Twojego kanału przez pryzmat jednego filmu. Naprawdę doceniam, że tworzysz materiały o takiej tematyce i podnosisz jakość polskiego UA-cam. Subskrybuję i co jakiś czas sobie obejrzę jakiś Twój film. Komentowanie już raczej sobie daruje ;)
Byłoby super sluchac tego kanalu na podcascie :-)
Bardzo ciekawe wywody, oglądam wszystkie jak leci.
Kolejny świetny materiał 👍
Dzięki :)
Czy gdy wybierając pierwszy sposób rozwiązania tego problemu, nie dochodzimy do sytuacji, w której będziemy karać niewinne osoby, ponieważ mogły się dopuścić czynu. Oraz czy trafy między sobą nie posiadają wykluczeń, np. traf 3 zostaje usprawiedliwiony przez 1, na przykładzie z filmu nie możemy ukarać niemca, który przebywa w Argentynie, ponieważ mógł się dopuścić rzeczy brutalnych gdyby był w Niemczech, ale to nie zależało od niego że urodził się w Niemczech w tamtym czasie?
Bardzo dobra uwaga, dzięki! Chętnie odpowiem na ten komentarz w Q&A.
Jeśli zrobię coś, co potencjalnie sprzyja zbrodni, to nawet jeśli jej nie popełnię, jestem potencjalnie winny. Ludzie którzy tą potencjalną winą przejmują się aż za bardzo, zachowują się w sposób zachowawczy, ci którzy się tym nie przejmują, ryzykują o wiele więcej.
wszystko fajnie, ale co to sa te dzwonki w czasie trwania filmu? troche to wkurza
Prawda jest taka, że człowiek tj. jego świadomość, jest tylko obserwatorem, tylko odczuwa rzeczywistość, nadaje jej racje bytu, a wolna wola de facto nie istnieje, jej złudzenie ma za zadanie usprawiedliwiać istnienie świadomości.
Wymiana obustronna - świadomość daje sens rzeczywistości (wszechświatowi doświadczanemu empiryczie), a rzeczywistość nadaje racje bytu świadomości, czyli złudzeniu wolnej woli, złudzeniu wyboru...
@UCxV-CbxZb3pNqKaFetAvUog nie powiedziałem nigdzie, że nie mamy na nic wpływu, a w dodatku zaznaczyłem, że świadomość jest niezbędna
@Eljot79 to co Ty nazywasz wpływem jest konsekwencją niezależnych od Ciebie działań, tak więc masz złudne poczucie kształtowania rzeczywistości
@Eljot79 nie, źle rozumiesz moją teorie. Twoja decyzja o napisaniu tego komentarza była spowodowana nieskończoną liczbą innych decyzji. Tak więc, jeśli Twoje wybory mają swoje źródło wyłącznie w przytłaczającej ilości nie Twoich, to czy nadal pozostają Twoje? Inną prawdą natomiast jest to, że Twoje ciało ma znacznie większy wpływ na to (i to w dodatku na poziomie warunkującym Twoją decyzje), co napiszesz niż Ty sam (mam tu na myśli świadomość).
@Eljot79 Da się za to dowieść (a nawet jest to chyba dość oczywiste), że decyzje człowieka są spowodowane aktualnym stanem emocjonalnym, w jakim się teraz znajduje. Aktualny stan emocjonalny natomiast ciągle się zmienia, raz masz "dobry" humor, a raz "zły". Zmiany tego stanu wynikają bezpośrednio z Twoich doświadczeń pochodzących ze zmysłów. Zmiany, konsekwencje emocjonalne bodźca, jakie wywoła u człowieka na poziomie podświadomym są natomiast nie do przewidzenia. To, że dajmy na to, w wieku 11 lat poszedłeś "na basen", to, czego tam doświadczyłeś, ma wpływ na losy zarówno świata, jak i Twoje. Twoje aktualne wybory są wynikiem stanu emocjonalnego, który ulegał zmianom przez całe Twoje życie w wyniku WSZYSTKIEGO, czego kiedykolwiek doświadczyłeś.
Przepraszam, że przeszkadzam w dyskusji, ale biorę ten komentarz do Q&A. W skrócie: nawet jeżeli wolna wola jest iluzją, to możemy być moralnie odpowiedzialni na gruncie kompatybilizmu. Jeżeli jesteś inkompatybilistą, to rzeczywiście cały problem nie powstaje :)
7:00 nasza cywilizacja juz dawno odpowiedziala na ten problem, w wiekszosci przestepstw usilowanie jak i samo popelnienie jest karane tymi samymi widelkami. A jak wiadomo u podstaw prawa stoi etyka chrzescjanska i filozofia wlasnie.
Dzięki. Tu jednak pojawia się zasadniczy problem: 1. Albo czyn zamierzony powinien być karany tak samo jak dokonany, ale wtedy wprowadzamy policję myśli, znaną chociażby z filmu Raport mniejszości. 2. Albo czyn zamierzony nie powinien być karany jak czyn faktycznie dokonany, ale wtedy wpadamy w sidła trafu moralnego. Co do punktu (1) to ogromna niejasność dotyczy słowa "usiłowanie". Czy jeżeli Jan jedzie napaść na bank, ale psuje mu się samochód pół kilometra od placówki, to jest to usiłowanie? Jeżeli Kamil kupuje broń czarnoprochową, żeby zastrzelić sąsiada, ale sąsiad akurat tego dnia wyjeżdża na wakacje, to jest to usiłowanie? Trudność wynika stąd, że usiłowanie odwołuje się do intencji, a te są niewidoczne; dlatego pojawiły się nurty konsekwencjalistyczne - cieszą się dziś one przeważającą popularnością - które patrzą na skutki czynu, a nie na zamiary sprawcy. Nadto, z prawem jest jeszcze jedna trudność: kiedy karze ono osoby usiłujące popełnić przestępstwo, czyni się to na ogół z pobudek praktycznych (jeżeli teraz go nie powstrzymamy, następnym razem to zrobi). Natomiast w moralności chodzi o to, co jest dobre i złe NIEZALEŻNIE od praktycznego wymiaru działania. Dlatego mam wątpliwości, czy prawo i moralność idą w tym miejscu w parze.
@@PanodFilozofii nie ida w parze, bo niestety isc nie moga. Trzeba tez rozroznic checi i usilowanie, i dobrym pytaniem jest gdzie zaczyna sie usilowanie. Ja bym je okreslil jako podejmowanie dzialan majacych bezposrednio doprowadzic do danego celu. Czyli wycelowanie w kogos nie jest usilowaniem bo jest potrzebny jeszcze krok w postaci pociagniecia za spust. natomiast po pociagnieciu za spust juz zadnego kroku podjac nie mozemy albo trafilismy albo nie. Pewnie i ta definicja jest niedoskonala bo malo co jest czarno biale, a w odcieniach szarosci zawsze absurd sie znajdzie.
Super temat, dzięki za film. Ale jak oceniać i ogólnie definiować moralność
Czy możemy poprzez własne wartości moralne, oceniać człowieka, który pochodzi z innej dla nas kultury, posiada inne wartości które zostały mu wpojone? Jeżeli nie, to dochodzimy do absurdu, że usprawiedliwiamy np. imigranta który kradnie, albo pedofila ponieważ w jego kulturze to normalne. Albo każdego innego człowieka, którego "mama nie nauczyła". Jeżeli natomiast tak i uznajemy naszą moralność za lepszą, to dojdziemy kiedyś do absurdu, że będziemy usprawiedliwiać wyprawy krzyżowe, albo wszelkie wojny których celem jest "przerobienie ludzi na swoich". Możemy wtedy usprawiedliwiać kolonializm na zasadzie "te ludy nie wiedzą co jest dobre". Panie of Filozofii, proszę powiedz mi czy nasza moralność jest lepsza i skąd to wiemy?
Świetne i trudne pytanie! Wezmę je do Q&A i tam odpowiem. Muszę mieć bowiem trochę miejsca, żeby wyjaśnić spór absolutyzmu z relatywizmem :) Dzięki, podniosłeś bardzo ciekawą kwestię!
@@PanodFilozofii Super. Ogólnie to świetny kanał prowadzisz. Ja nie jestem związany z filozofią, ale jestem przeciętnym zwykłym człowiekiem, który zadaje sobie jakieś pytania, a Twój kanał pozwala lepiej zrozumieć jak na nie odpowiadali filozofowie.
: D
Kopyto;)
Punkt pierwszy to nic nowego, tylko stary jak świat spór pomiędzy wolną wolą a determinizmem. Przestałem oglądać gdy usłyszałem w drugim punkcie, że "nie ma wątpliwości, że pierwszy kierowca nie popełnił czynu, który popełnił drugi, pierwszy po prostu wracał po pijaku do domu, drugi dokonał morderstwa" (sic!). Dziwię się, że muszę to pisać, ale morderstwo to umyślne pozbawienie kogoś życia. Oboje popełnili dokładnie ten sam czyn. Jaki system etyczny miałby być zagrożony przez taką hipotetyczną sytuację? Czy autor w ogóle zastanawia się nad tym co mówi?
Żeby nie być tylko i wyłącznie krytycznym, to przedstawię, moim zdaniem, ciekawszą sytuację do rozważenia. Podobna sytuacja z kierowcami, tylko drugi kierowca, który potrącił kogoś ze skutkiem śmiertelnym, tego wieczoru pierwszy raz w życiu miał kontakt z alkoholem i nigdy nie słyszał o tym, jakie mogą być jego skutki na prowadzenie pojazdu.
Jakkolwiek to drugi kierowca doprowadził do czyjejś śmierci, to jednak to pierwszy kierowca zachował się nieetycznie (zakładając, że drugi kierowca nie zdał sobie sprawy prowadząc pojazd, że alkohol ogranicza jego możliwości panowania nad nim). Ponieważ... *werble* w ocenie etycznej rozpatruje się intencjonalność i świadomość czynu, a skutki ewentualnie dopiero w kontekście tych pierwszych.
Ludwig Wittgenstein - zapytany, jak Gottlob Frege ocernił jego Traktat logiczno-filozoficzny - odrzekł: "Nie zrozumiał ni słowa". Może gdyby Ninraeth obejrzał film do końca, zrozumiałby więcej. Dziwię się na przykład, jak można nie zauważyć, iż użyte przeze mnie określenie "morderstwo" ma znaczenie potoczne, a nie prawne; w ten sposób mówi się na przykład o "mordercach za kółkiem" w przypadku piratów, którzy przekraczają prędkość. Bądźmy jednak purystami i nazwijmy kierowcę kogoś, kto winny jest nieumyślnego spowodowania śmierci. Otóż dwaj kierowcy być może popełnili ten sam czyn w ramach teorii etycznej; centralnym jednak stwierdzeniem w problemie trafu moralnego jest uznanie, że taka teoria etyczna kłóci się z naszymi intuicjami. De iure możemy rzecz jasna uznać, że pomiędzy kimś, kto wraca pijany do domu a kimś, kto wraca pijany do domu oraz - przez fakt, że jest pijany - zabija kogoś, nie ma różny. De dicto jednak wiemy, że jest inaczej. I to właśnie konflikt pomiędzy de dicto a de iure stanowi zagrożenie dla - odpowiadam - każdej teorii etycznej. Aby to wydobyć, zaostrzmy przykład. Jeżeli dwie osoby wracają po znacznym spożyciu alkoholu i jedna z nich zabija szkolną wycieczkę, zaś druga nie, to mamy dwa wyjścia: albo potraktować, że obie osoby dopuściły się tego samego przewinienia (jazda pod wpływem), albo uznać, że obie winne są śmierci - dajmy na to - piętnastu osób, mimo że druga z nich nic takiego nie zrobiła! Nikt przy zdrowych zmysłach nie zgodzi się jednak, iż oba czyny są równoważne. Nie chodzi zatem o to, że traf moralny zagraża bezpośrednio teorii etycznej: on jest po prostu częścią zdroworozsądkowej oceny moralnej, której teorie etyczne nie uwzględniają. (Mówię o tym na końcu, gdy stwierdzam, iż zagrożenie dla etyki wynika z jej niezgodności z naszym i intuicjami; być może z tą niespójnością musimy żyć).
Przedstawione rozwiązanie, zgodnie z którym "w ocenie etycznej rozpatruje się intencjonalność i świadomość czynu", nie jest wbrew pozorom rozwiązaniem, ale sformułowaniem problemu. Jeżeli bowiem przyjmiemy tę kantowską zasadę, to jest ona - jak wskazywałem wyżej - całkowicie niezborna z intuicjami moralnymi, które żywimy na co dzień. Na ten właśnie fakt zwracali uwagę Bernard Williams i Thomas Nagel. Skoro bowiem nie jesteśmy w stanie oceniać intencji innych ludzi, oceniamy skutki ich postępowania; te zaś są z pewnością podatne na okoliczności. Możemy oczywiście powiedzieć, że ta kantowska zasada powinna obowiązywać. Wydaje się jednak, co podkreśla Nagel, że niezliczone są przypadki, gdy w ocenie moralnej czynu bierzemy mimo wszystko pod uwagę głównie okoliczności działania - i czynimy to w sposób poprawny.
Swoją drogą, ani nie bronię, ani nie krytykuję koncepcji trafu moralnego, stąd w razie dalszych pytań lub wątpliwości odsyłam przede wszystkim do hasła Moral Luck w Stanford Encyclopedia of Philosophy, która stanowi dobre źródło na temat toczonych dziś debat.
@@PanodFilozofii Pierwsze słyszę, żeby stwierdzenie "ktoś popełnił morderstwo" w mowie potocznej miało oznaczać, że ktoś nie popełnił morderstwa, tylko nieumyślnie doprowadził do czyjejś śmierci. To o czym piszesz to szersze znaczeniowo "ktoś kogoś zabił". Jeśli opisujesz czyjeś czyny w kontekście etycznym to używanie określeń, które zakłamują intencjonalność prowadzi do błędnych wniosków. Nie raziłoby to tak gdyby nie wyglądało, że zrobiłeś to w konkretnym celu, a nie przypadkowo. Mianowicie żeby roztoczyć wrażenie, że to o czym mówisz faktycznie "zagraża" i "niesie druzgoczące konsekwencje" dla teorii etycznych. Jak dla mnie to taki clickbaityzm, przedramatyzowana narracja rodem z Faktu, które mógłbym jeszcze zrozumieć w tytule czy opisie, może nawet we wstępie, wszak pewnie niełatwo przyciągnąć widzów do słuchania o filozofii, ale już nie w samej treści.
Dobrze, czyli traf moralny nie zagraża bezpośrednio teorii etycznej, tylko jej niezgodności z naszymi intuicjami. Czy istnieje coś, rzeczywistego lub abstrakcyjnego, co nie charakteryzuje się niezgodnościami z naszymi intuicjami? Fakt, stwierdzenie "etyka nie zawsze jest intuicyjna" (jak wszystko inne), nie jest tak przyciągające uwagę jak "coś co zaraz opiszę zagraża teorii etycznej".
@@PanodFilozofii Jednocześnie chce Ci powiedzieć, że nie oceniam całego Twojego kanału przez pryzmat jednego filmu. Naprawdę doceniam, że tworzysz materiały o takiej tematyce i podnosisz jakość polskiego UA-cam. Subskrybuję i co jakiś czas sobie obejrzę jakiś Twój film. Komentowanie już raczej sobie daruje ;)
Czekam na wznowienie stacji ateizm