No właśnie, kartka z terminologią, żeby było łatwiej operować pojęciami. Moje doświadczenie w tym temacie - poszedłszy na pierwszą wizytę u psychologa miałam opisać co czuję w związku z danymi sytuacjami - no i opisywałam jak umiałam np. czuję się odrzucona, nieakceptowana, nieważna itd. Skończyło się irytacją specjalisty, a w konsekwencji moją ponieważ rozumiałam, że nie wyrażam swoich uczuć prawidłowo, więc poprosiłam po prostu o jakiś przykład, żebym mogła z niego czerpać, albo właśnie zestaw pojęć, na których swoje odpowiedzi mam budować. Poza tą irytacją, że nie potrafię nazywać "prawidłowo" co czuję, niczego się nie dowiedziałam. Nie owijając więc w bawełnę powiedziałam, że gdybym nie miała jakiegoś problemu nie szukałabym pomocy, przyszłam z tym problemem do osoby, która jak rozumiem ma jakąś wiedzę i kiedy proszę o wskazówki (nie prosiłam o rady czy rozwiązania lecz terminologię, na której powinnam operować w wyrażaniu się), to spotykam się z irytacją, że mam problem. Już abstrahując od samego specjalisty (choć to mnie zniechęciło do szukania u takiego pomocy), to czy istnieje jakiś słownik terminów, którymi w prawidłowy sposób możemy definiować swoje uczucia/emocje? I co nieprawidłowego jest w stwierdzeniu, że czuję się odrzucona, na przykład? Naprawdę tego nie rozumiem, a zrozumieć bym chciała, jednak jeśli ma to polegać na moim domyślaniu się, to słabo mi idzie, wolałabym po prostu jaśniej - czy to źle? A jeśli źle, to dlaczego?
Ja zakładam, że osoby które się do mnie zgłaszają nie znają emocji. Bo o tym świadczą problemy emocjonalno-psychiczne. Moim zadaniem jest sprawdzić na jakim poziomie jest ta nieznajomość i dostosować się do pacjenta. Karta świetnie w tym pomaga. Innym jej nie daje, bo kombinują fajnie szukając słów, a i radzą sobie całkiem dobrze, więc nie chce narzucać. Jeżeli chodzi o terminologię: poczucie odrzucenia, poczucie bycia nieważną to są POCZUCIA, gdzieś znalazłam, że są to wyższe stany emocjonalne. Czyli zawierają nazwy emocji, ale są ich zbitkami. Używanie ich raczej bym uznała za wyższą szkołę jazdy i takie woow :) I dodatkowo wgląd w potrzeby. Natomiast faktycznie zaczęcie od podstaw np. poczucie odrzucenia może wywoływać - smutek, złość, żal, zawód. Takie podstawowe. Weźmy to na przykładzie przepisu: można powiedzieć, że w przepisie jest makaron, sos i warzywa. Czy to jest źle? Nie. Ale można też powiedzieć, że makaron tagliatelle pełne ziarno, sos pomidorowy z bazylią i bakłażan.
@@tandempsycholog To co złego jest w tym, żeby podpowiedzieć osobie, która przyszła, kiedy pyta wprost zauważając, że ewidentnie nie wypowiada się w pożądany sposób, jakimi terminami ma się posłużyć? Ja się nie dowiedziałam. Dowiedziałam się, że złoszczę (specjalista powiedziała to wprost i okazała całą swoją postawą) gadaniem "o dvpie Maryni" nie mówiąc o tym, co czuję. Wyszło, że z premedytacją nie mówię. Hmm..
@@tandempsycholog Acha, a czy określenie "czuję się odrzucona" nie wyraża już samo w sobie tych pojedynczych emocji, które finalnie budują to poczucie? Czy kiedykolwiek dzieje się inaczej, że osoba czująca się odrzucona nie odczuwa w związku z tym żalu, smutku, zawodu itp.? Czy nie można powiedzieć - było jakieś spaghetti do osoby zajmującej się "kuchnią" na co dzień, ale trzeba mówić, że był to makaron taki i taki z takim i takim sosem? No i skoro nie można, to dlaczego nie można poznać oczekiwanej terminologii? Sądzę, że szybko pozwoliłaby pójść dalej, bo zaczęłabym myśleć jak ją użyć na wyrażenie się. A tak to co niby to pomogło? Uważać, że nie umiem się wyrazić zrozumiale nawet do specjalisty? Ja nawet nie chcę wspominać fali emocji, która mnie zalała po wyjściu od tego specjalisty - czy taki specjalista poczuwa się od odpowiedzialności za stany, które swoją postawą tego rodzaju jest w stanie wywołać u kogoś, komu ma z założenia pomagać?
Ja jestem sceptyczny. Poszedłem rok temu we Wrocławiu do polecanego typa od nurtu psychodynamicznego i to była totalna porażka. Zwykłe pierdu pierdu co u mnie się wydarzyło przez ostatni tydzień (btw - z tego co się orientuje, to nie na tym polega psychodynamika), za jedyne 150zł za 50min. Liczyłem chociaż na jakieś wskazówki, a tu totalne zero, sam czlowieku do tego dojdz. Tak to ja moge porozmawiac z bratem albo kolegą, za darmo. Jeszcze gościa udało mi się zmanipulować xD Olałem go po miesiącu, szkoda mi tylko tych 600zł.
Pełna zgoda - to samo doświadczenie, ten sam "nurt", zastanawiam się kto to wymyślił i jakie badanie potwierdziły jej skuteczność. Też czułem się jakbym to ja miał wyznaczać tor terapii i zeroooooo czegokolwiek - wskazówki, sugestie, generalnie nic i dramat, na koniec usłyszałem, że mówię cały czas to samo i wpedzam panią w poczucie beznadzei - to ja leczę czy jestem leczony, załamka, bardzo podważyło to.moje zaufanie do terapii, a jak wiadomo trzeba prywatnie. Pozdrawiam i mam nadzieję, że będziesz dalej walczył.
Klasyczek - czego byś od terapeuty nie oczekiwał, okazuje się że to za dużo, że on/ona nie od tego jest. Przyjdź, zarzuć coś lekkiego, żeby panu/pani czas szybko zleciał, przytul se wewnętrzne dziecko, zostaw szmalec i do zobaczenia w przyszłym tygodniu. Z żalem twierdzę, że w większości przypadków dostępna na rynku komercyjna psychoterapia stanowi wyłącznie rodzaj osobliwej rozrywki dla znudzonych korpoludków.
Ze mną było by trudniej kilka sesji była by cicha bo nie umiał bym się otworzyć przed psychologiem czy terapeutą cóż zresztą dawno też nie bywałem u psychologa czy terapeuty było by ze mną ciężko poprostu pozdrawiam serdecznie panią
Zapisałem się z partnerką na Terapię Par i mam nadzieję, że to przyniesie efekty bo od stycznia żyje w poczuciu winy i chciałbym naprawić wyrządzone przez siebie krzywdy.
Pani Agnieszka bardzo fajnie tlumaczy ,w taki prosty ,ludzki sposób.Dużo można zrozumieć.Super.Brawo dla pani Agnieszki.
Jak zawsze świetny film Pani Agnieszko☺️🫶🏻
Love ❤️
Cisza w gabinecie - odcinek, na jaki czekam z niecierpliwością 😁
Będzie w sierpniu. Chyba pod koniec :)
Dziękuję i pozdrawiam
Bardzo fajny film czekalam zniecierpliwoscia
No właśnie, kartka z terminologią, żeby było łatwiej operować pojęciami.
Moje doświadczenie w tym temacie - poszedłszy na pierwszą wizytę u psychologa miałam opisać co czuję w związku z danymi sytuacjami - no i opisywałam jak umiałam np. czuję się odrzucona, nieakceptowana, nieważna itd.
Skończyło się irytacją specjalisty, a w konsekwencji moją ponieważ rozumiałam, że nie wyrażam swoich uczuć prawidłowo, więc poprosiłam po prostu o jakiś przykład, żebym mogła z niego czerpać, albo właśnie zestaw pojęć, na których swoje odpowiedzi mam budować.
Poza tą irytacją, że nie potrafię nazywać "prawidłowo" co czuję, niczego się nie dowiedziałam.
Nie owijając więc w bawełnę powiedziałam, że gdybym nie miała jakiegoś problemu nie szukałabym pomocy, przyszłam z tym problemem do osoby, która jak rozumiem ma jakąś wiedzę i kiedy proszę o wskazówki
(nie prosiłam o rady czy rozwiązania lecz terminologię, na której powinnam operować w wyrażaniu się), to spotykam się z irytacją, że mam problem.
Już abstrahując od samego specjalisty (choć to mnie zniechęciło do szukania u takiego pomocy), to czy istnieje jakiś słownik terminów, którymi w prawidłowy sposób możemy definiować swoje uczucia/emocje?
I co nieprawidłowego jest w stwierdzeniu, że czuję się odrzucona, na przykład?
Naprawdę tego nie rozumiem, a zrozumieć bym chciała, jednak jeśli ma to polegać na moim domyślaniu się, to słabo mi idzie, wolałabym po prostu jaśniej - czy to źle?
A jeśli źle, to dlaczego?
Ja zakładam, że osoby które się do mnie zgłaszają nie znają emocji. Bo o tym świadczą problemy emocjonalno-psychiczne. Moim zadaniem jest sprawdzić na jakim poziomie jest ta nieznajomość i dostosować się do pacjenta. Karta świetnie w tym pomaga. Innym jej nie daje, bo kombinują fajnie szukając słów, a i radzą sobie całkiem dobrze, więc nie chce narzucać.
Jeżeli chodzi o terminologię: poczucie odrzucenia, poczucie bycia nieważną to są POCZUCIA, gdzieś znalazłam, że są to wyższe stany emocjonalne. Czyli zawierają nazwy emocji, ale są ich zbitkami. Używanie ich raczej bym uznała za wyższą szkołę jazdy i takie woow :) I dodatkowo wgląd w potrzeby. Natomiast faktycznie zaczęcie od podstaw np. poczucie odrzucenia może wywoływać - smutek, złość, żal, zawód. Takie podstawowe. Weźmy to na przykładzie przepisu: można powiedzieć, że w przepisie jest makaron, sos i warzywa. Czy to jest źle? Nie. Ale można też powiedzieć, że makaron tagliatelle pełne ziarno, sos pomidorowy z bazylią i bakłażan.
@@tandempsycholog
To co złego jest w tym, żeby podpowiedzieć osobie, która przyszła, kiedy pyta wprost zauważając, że ewidentnie nie wypowiada się w pożądany sposób, jakimi terminami ma się posłużyć?
Ja się nie dowiedziałam.
Dowiedziałam się, że złoszczę (specjalista powiedziała to wprost i okazała całą swoją postawą) gadaniem "o dvpie Maryni" nie mówiąc o tym, co czuję.
Wyszło, że z premedytacją nie mówię.
Hmm..
@@tandempsycholog
Acha, a czy określenie "czuję się odrzucona" nie wyraża już samo w sobie tych pojedynczych emocji, które finalnie budują to poczucie?
Czy kiedykolwiek dzieje się inaczej, że osoba czująca się odrzucona nie odczuwa w związku z tym żalu, smutku, zawodu itp.?
Czy nie można powiedzieć - było jakieś spaghetti do osoby zajmującej się "kuchnią" na co dzień, ale trzeba mówić, że był to makaron taki i taki z takim i takim sosem?
No i skoro nie można, to dlaczego nie można poznać oczekiwanej terminologii?
Sądzę, że szybko pozwoliłaby pójść dalej, bo zaczęłabym myśleć jak ją użyć na wyrażenie się.
A tak to co niby to pomogło?
Uważać, że nie umiem się wyrazić zrozumiale nawet do specjalisty?
Ja nawet nie chcę wspominać fali emocji, która mnie zalała po wyjściu od tego specjalisty - czy taki specjalista poczuwa się od odpowiedzialności za stany, które swoją postawą tego rodzaju jest w stanie wywołać u kogoś, komu ma z założenia pomagać?
Ja jestem sceptyczny. Poszedłem rok temu we Wrocławiu do polecanego typa od nurtu psychodynamicznego i to była totalna porażka. Zwykłe pierdu pierdu co u mnie się wydarzyło przez ostatni tydzień (btw - z tego co się orientuje, to nie na tym polega psychodynamika), za jedyne 150zł za 50min. Liczyłem chociaż na jakieś wskazówki, a tu totalne zero, sam czlowieku do tego dojdz. Tak to ja moge porozmawiac z bratem albo kolegą, za darmo. Jeszcze gościa udało mi się zmanipulować xD Olałem go po miesiącu, szkoda mi tylko tych 600zł.
Pełna zgoda - to samo doświadczenie, ten sam "nurt", zastanawiam się kto to wymyślił i jakie badanie potwierdziły jej skuteczność. Też czułem się jakbym to ja miał wyznaczać tor terapii i zeroooooo czegokolwiek - wskazówki, sugestie, generalnie nic i dramat, na koniec usłyszałem, że mówię cały czas to samo i wpedzam panią w poczucie beznadzei - to ja leczę czy jestem leczony, załamka, bardzo podważyło to.moje zaufanie do terapii, a jak wiadomo trzeba prywatnie. Pozdrawiam i mam nadzieję, że będziesz dalej walczył.
@@tomekjemiZa duże oczekiwania myślę. Psycholog może jedynie posklejać pobite szklo ale to potrwa. Cudotwórcą nie jest
Klasyczek - czego byś od terapeuty nie oczekiwał, okazuje się że to za dużo, że on/ona nie od tego jest.
Przyjdź, zarzuć coś lekkiego, żeby panu/pani czas szybko zleciał, przytul se wewnętrzne dziecko, zostaw szmalec i do zobaczenia w przyszłym tygodniu.
Z żalem twierdzę, że w większości przypadków dostępna na rynku komercyjna psychoterapia stanowi wyłącznie rodzaj osobliwej rozrywki dla znudzonych korpoludków.
Lubiłem rozmowy z Panią
Hahahah :D
Ze mną było by trudniej kilka sesji była by cicha bo nie umiał bym się otworzyć przed psychologiem czy terapeutą cóż zresztą dawno też nie bywałem u psychologa czy terapeuty było by ze mną ciężko poprostu pozdrawiam serdecznie panią
ja nie umiem nazwac swoich emocji .
tym trudniej jest mi nad nimi panowac.
Zapisałem się z partnerką na Terapię Par i mam nadzieję, że to przyniesie efekty bo od stycznia żyje w poczuciu winy i chciałbym naprawić wyrządzone przez siebie krzywdy.
Opowiadaj, pomoge ci bardziej niz ten psycholog.
@@Rysiek_0.7_na_raz już nie trzeba bo pomogła nam kokaina i mdma