Bardzo mnie zachęciłaś do Lubiewa, myślałam o tej książce już jakiś czas temu ale nieco się obawiałam, że będzie to kolejne wciskanie tęczy na siłę, czym jestem już zmęczona, ale po Twojej recenzji jestem bardziej niż zachęcona. Ty to masz ten dar, dziewczyno😉 A co do "Szkarłatnej..." pełna zgoda. Pozdrawiam, Aniu, miłej niedzieli. Idę na spacer:-)
Naprawdę niezwykłe zestawienie książek, w kontraście :) Anachroniczna już dziś "Szkarłatna litera" i całkiem współczesne ujawnienie ukrytego półświatka prostytutek męskich z PRLu. Podobno "Lubiewo" jest jedną z najlepszych książek Witkowskiego, choc przyznam, że nie czytałam nic tego autora, jego publiczne występy i cała, szalona, medialna kariera mnie odstręczyły... ale kto wie, może kiedyś po nią sięgnę? Dziękuję za bardzo rzetelne opowieści o książkach.
Ja starałam się od tego wizerunku medialnego odciąć w trakcie lektury, w takim sensie, żeby mi to nie wpływało na ocenę książki. Jednak też muszę przyznać, że wysłuchałam też dwóch ciekawych rozmów z autorem, po nich spojrzałam także inaczej na jego publiczny wizerunek. Pozdrawiam ciepło Zuzanno!
Znakomite! Powiem szczerze, że żadna z tych powieści nie była w moim kręgu zainteresowań. Nieco bliżej było mi do Hawthorna, ale to JEDYNIE przez Skvoreckiego. To co mówisz, zupełnie mnie nie odstrasza - wręcz przeciwnie. Ale najpierw muszę zrobić "Inżyniera", żeby lepiej rozumieć czego, jako wyobrażony student Smirzyckiego miałbym tam szukać :) Na maksa szanuję jednak za to, że bardzo zachęciłaś mnie do "Lubiewa". Może to być ciekawe uzupełnienie do "Żołnierzy. Opowieść z Ferentari", których czytałem jakiś czas temu. Fajnie się to skleja. Swoją drogą ciekawe jest, że jednak rzeczy się starzeją, także językowo. No i pytanie, czy np. na poziomie przekładu, nie jest to jakaś opcja - radykalnie uwspółcześnić tekst. Być może skrócić. To będzie przekład, czy interpretacja?
Rzeczy starzeją się, ale nie wszystkie z godnością i urokiem:-) Tutaj jeszcze fałszywa nutka pobrzmiewa. Ciekawe, że Ci się Lubiewo skleja z "Żołnierzami....", o tym nie pomyślałabym. Ps. A Smirzycki zgłębiał tematy grzesznych namiętności, oj zgłębiał, głównie ze studentkami🤣🤣🤣
@@ZnalezionePrzeczytane skleja się tematyką. Jakoś nigdy nie byłem nią specjanie zainteresowany i nawet miałem obawy przed lekturą "Żołnierzy" - czy to złapię, czy mnie temat nie zdominuje jakoś. I zupełnie nie, a do tego przekład - miodzio. Więc Witkowski będzie u mnie z pewnością. PS. Smirzyckiego muszę jakoś tak bardziej zinternalizować. Mowa oczywiście o literaturze... 😂😂😂
Podziwiam, że „Szkarłatną literę” wysłuchałaś. Słucham czasem audiobooków, bo zajęcia domowe są nudne, ale tylko gdy je skończę, wolę książkę bądź e-booka. Tak jest szybciej. Patrzę na moją „Szkarłatną literę”- rok wydania 1987 w tłumaczeniu Bronisławy Bałutowej. Trochę czasu minęło od pierwszej lektury, ale wtedy nie miałam wrażenia, że powieść jest nudna, a język zbyt napuszony czy pełen dygresji. Nawet dzisiaj wydaje mi się, że emocje są. Rzeczywiście moralizatorstwo może nużyć, ale tej prozy nie można równać ze współczesną. Inaczej patrzymy na świat i może „Szkarłatna litera” nieładnie się zestarzała, to dla mnie pozostanie prozą, która opowiada o purytańskich zasadach i historii, gdy wiarołomstwo karane było szkarłatną literą „A”. Wróciłam do zakończenia, gdyż wtedy mnie fascynowało. O naiwności, sądziłam, że wiarołomca pastor się przyzna. Nic z tych rzeczy. Prócz pocałunku chochlika Pearl niczego takiego nie było. Jedyna sprawiedliwość- mąż , gdy nie mógł dręczyć pastora nie przeżył roku. To było satysfakcjonujące. Podobały mi się , wtedy, symbole. Las, który był symbolem wolności, ucieczką od surowych praw boskich, a może bardziej ludzkich, bo to oni to piekło na ziemi czynili .I strumień w lesie oddzielający świat rzeczywisty od tego romantycznego, tajemniczego, pełnego marzeń. Niedawno zmuszona byłam przeczytać „Jesienną miłość” N. Sparksa. Tak mnie ta powieść zdrzaźniła przez natręctwo tematów religijnych, niezrozumiałych dla współczesnych nastolatek, a to lektura w klasie 7., że nie przeczytam już żadnej powieści autora. A kiedyś czytałam i odebrałam ją jako drugą „Romeo i Julię”. Odbiór lektury zależy od wielu czynników., a najważniejszym jest chyba doświadczenie czytelnicze i czasy, nawet polityczne, w których żyjemy i je czytamy. „Lubiewo’ w wolnych chwilach wysłucham, korzystając z Twojego linku, czytać raczej ponownie nie będę, chociaż książkę mam, bo to przecież laureat Nike. Jeden eksperyment w wydaniu Autora mi wystarczy. Zdecydowanie nie jest to moja lektura.
Asiu, sęk w tym, że tutaj emocji książka (szkarłatna) nie wywołała żadnych, nie wciągała fabuła, drażnił język i ton, pozostawała jedynie jakaś wartość historyczna, bo to jednak początki literatury amerykańskiej, dodatkowo ciekawy społecznie krajobraz o 2 wieki wcześniejszy. Witkowski był nominowany do Nike za Lubiewo, laureatem chyba nie był, aczkolwiek aż tak dokładnie nie sprawdzałam, może za inną książkę? Na pewno dostał nagrodę literacką Gdyni.
@@ZnalezionePrzeczytane Trochę lat minęło od czytania "Szkarłatnej litery", więc wtedy jakieś emocje były.Nie podpadła mi ta książka. Ostatnio nawet była na YT, bo ukazało się nowe wydanie.Pamiętam niebieską okładkę. Nawet się zastanawiałam czy mojej nie wyciągnąć i przeczytać. Dopiero dzisiaj, gdy rano Cię odsłuchałam, przekartkowałam , podczytałam i przeszłam na koniec.No cóż, z dawnych emocji niewiele zostało.A Witkowski nie dostał Nike, wtedy Masłowska skasowała talon na rozwój pisarki, ale był w ścisłej czołówce. Rozumiem zachwyt krytyki, u nas temat nośny, wtedy nieodkryty i jeszcze opisany jędrnym, soczystym językiem. Ani Masłowska, ani Witkowski nie dla mnie.
Szkarłatną literę chciałam przeczytać, no bo właśnie cytowany klasyk. Kiedyś obejrzałam film z Demi Moore, wydawał mi się wtedy ciekawy pod względem historycznym i niezwykle emocjonujący. Oczywiście tego moralizatorstwa i kaznodziejstwa pewnie było mniej niż w książce. Lubiewo przesłucham na bank, pewnie bez Twojego polecenia nie zainteresowałabym się tak szybko. Pozdrawiam 😊
Bardzo ciekawie się słuchało. Mam nadzieję, że zrobisz ten tag Italo Calvino, do którego zostałaś nominowana. Twoje odcinki zawsze są ciekawe. Bardzo dawno temu czytałam Szkarłatną Literę, uważam, że zestarzała się okropnie.
Do Lubiewa podchodziłam dwa razy, ale nie mogłam unieść tego emocjonalnie i estetycznie właśnie. Było tak przygnębiające i naturalistyczne, że nie dałam rady. Może też dlatego, że i Masłowska jest dla mnie niestrawna. Pewnie to jakoś o mnie świadczy, ale nie wiem, czy mam właśnie odwagę się z tym skonfrontować od początku do końca. Miałam zajęcia z jego rodzicami.
Nie sądzę, by to miało "jakoś" o Tobie świadczyć, raczej nie jest to proza, która do Ciebie przemawia. Tak po prostu. Ja akurat bardzo lubię Masłowską i odnalazłam się w tej stylistyce.
I ja sięgnęłam kiedyś po "Szkarłatną literę" zwiedziona samym tytułem, mając nadzieję znaleźć w niej klimat "Tessy d,Uberville" Thomasa Hardy'ego, gdzie jest zdecydowanie więcej emocji, fabuły i obyczajowego tła XIX wiecznej Anglii. Powieść Hawthorne'a - bardzo rozczarowująca i rzeczywiście natrętnie moralizatorska. Ciekawe, co Cię skłoniło do sięgnięcia po nią, czy rzeczywiście chciałaś się przekonać czym zachwycał się Skvorecky? Bardzo interesująco mówisz o Witkowskim. Może i ja nie powinnam pomijać go w planowaniu przyszłych lektur? Dotychczas moje myśli nie krążyły wokół literatury tego typu.
Aniu, jeśli cokolwiek mnie zainteresuje to nie mam ograniczeń w sięganiu po bardzo różne książki, z różnych półek. Dotychczas nie wyszło mi chyba tylko z fantasy. Witkowski jednak jakoś tam jest dla pewnej grupy odbiorców nie do strawienia, wcale nie jest to dla mnie dziwne. Miałam w planie jego i Karpowicza, po 2 próbkach wydał mi się bardziej interesujący. Ps. Szkarłatna Litera....może nie tyle, że interesowało mnie spojrzenie Śkvorecky'ego, bo on książkę wyeksplorował wzdłuż i wszerz, to jeden z ciekawszych rozdziałów w Inżynierze. Raczej przypomniało mi się, że mam ten klasyk na liście wstydu. I sięgnęłam....I wstyd przeszedł w rozczarowanie🤷♀️ widzę, że specjalnie odosobniona w swoich wrażeniach nie jestem:) pozdrawiam ciepło Aniu!
Szkarłatną literę czytałam 20 lat temu, bo to była moja lektura na studiach, wspominam ją jako drogę przez mękę 🙄 dzisiaj lepiej obejrzeć film z Demi Moore 😉 "Lubiewo" ma Daga na półce, może kiedyś w końcu po nią sięgnę, ale coś nie czuję, żeby to była moja książka. Chociaż oczywiście bardzo do niej zachęciłaś 😊pozdrawiam N
A mnie Tango rozczarowało:( Jako fanka kryminałów i Lubiewa spodziewałam się czegoś wyjątkowego. Niestety fabuła mnie nie wciągnęła, i irytowało podawanie nazw różnych produktów z epoki. Ciekawe, jaka będzie Twoja opinia o Tangu.
Czyli Aniu pociągnęłaś temat z dwóch biegunów. Konserwatywna, mocno religijna "Szkarłatna litera" i bardzo wspòłczesny polski autor zapuszczający się do gejowskiego półświatka - niezłe kojarzenie w pary ;) Witkowskiego czytałam tylko powieść "Drwal" i podobał mi się język, potoczysty, inteligentny, dowcipny. Niestety, fabuła była tak nędzna, że finalnie mocno mnie to zmęczyło. "Szkarłatną literę" mam na półce i w zaległościach do nadrobienia. Teraz przesłuchuję 'The Woman in White' Wilkie Collinsa i czytam mocną pozycję "Najgorszy człowiek na świecie," bardzo odważne świadectwo wychodzenia z nałogu.
Tak, fabułą tradycyjną proza Witkowskiego nie stoi. Mnie jednak zafascynował sposób opisu plus bohaterowie- odmieńcy, z marginesu, doświadczający stanów skrajnych, żyjący w rzeczywistości tak kompletnie mi obcej! Ten świat, który eksploruje autor w Lubiewie przyciąga mnie tą obcością i jakimś przekroczeniem granic, też literacko. Ps. No ale u Ciebie też widzę jak zwykle interesująco!
@@ZnalezionePrzeczytane Tyle jest świetnych książek na tym świecie :D Zaczęłam też czeskiego "Kolekcjonera śniegu" na Legimi, ciekawa jestem tego tytułu.
Aniu, chyba odetchnę z ulgą, bo Szkarlatna Litera to najgorszy klasyk jaki czytałam i jedyny, któremu dałam 1/10 na LC. Gdyby nie to, że książka jest krótka na pewno byłby to mój dnf!
Bardzo mnie zachęciłaś do Lubiewa, myślałam o tej książce już jakiś czas temu ale nieco się obawiałam, że będzie to kolejne wciskanie tęczy na siłę, czym jestem już zmęczona, ale po Twojej recenzji jestem bardziej niż zachęcona. Ty to masz ten dar, dziewczyno😉
A co do "Szkarłatnej..." pełna zgoda.
Pozdrawiam, Aniu, miłej niedzieli. Idę na spacer:-)
Dobrze jest wyjść poza jakiś stereotyp i samemu sprawdzić:-) ale gwarancji zadowolenia, jak np. przy Mariasie, jednak nie daję🙂
Dziękuję za Lubiewo.Kocham wszystkie książki Michaśki, nawet te słabsze.Za humor ,dosadnosc ,za to ,że się nie mizdrzy,jest sobą.
Dokładnie! Tym też mnie kupuje.
Mam to samo z książkami Michała Witkowskiego 😉 jestem absolutnie nieobiektywna, bo bardzo lubię jego książki. Bardzo polecam "Tango"😁
Ale zestaw🤭👍no uwielbiam Cię
Dwubiegunowy zawrót głowy 😁 mam nadzieję, że sięgniesz po coś:)
Naprawdę niezwykłe zestawienie książek, w kontraście :) Anachroniczna już dziś "Szkarłatna litera" i całkiem współczesne ujawnienie ukrytego półświatka prostytutek męskich z PRLu.
Podobno "Lubiewo" jest jedną z najlepszych książek Witkowskiego, choc przyznam, że nie czytałam nic tego autora, jego publiczne występy i cała, szalona, medialna kariera mnie odstręczyły... ale kto wie, może kiedyś po nią sięgnę?
Dziękuję za bardzo rzetelne opowieści o książkach.
Ja starałam się od tego wizerunku medialnego odciąć w trakcie lektury, w takim sensie, żeby mi to nie wpływało na ocenę książki. Jednak też muszę przyznać, że wysłuchałam też dwóch ciekawych rozmów z autorem, po nich spojrzałam także inaczej na jego publiczny wizerunek. Pozdrawiam ciepło Zuzanno!
Znakomite! Powiem szczerze, że żadna z tych powieści nie była w moim kręgu zainteresowań. Nieco bliżej było mi do Hawthorna, ale to JEDYNIE przez Skvoreckiego. To co mówisz, zupełnie mnie nie odstrasza - wręcz przeciwnie. Ale najpierw muszę zrobić "Inżyniera", żeby lepiej rozumieć czego, jako wyobrażony student Smirzyckiego miałbym tam szukać :)
Na maksa szanuję jednak za to, że bardzo zachęciłaś mnie do "Lubiewa". Może to być ciekawe uzupełnienie do "Żołnierzy. Opowieść z Ferentari", których czytałem jakiś czas temu. Fajnie się to skleja.
Swoją drogą ciekawe jest, że jednak rzeczy się starzeją, także językowo. No i pytanie, czy np. na poziomie przekładu, nie jest to jakaś opcja - radykalnie uwspółcześnić tekst. Być może skrócić. To będzie przekład, czy interpretacja?
Rzeczy starzeją się, ale nie wszystkie z godnością i urokiem:-) Tutaj jeszcze fałszywa nutka pobrzmiewa. Ciekawe, że Ci się Lubiewo skleja z "Żołnierzami....", o tym nie pomyślałabym. Ps. A Smirzycki zgłębiał tematy grzesznych namiętności, oj zgłębiał, głównie ze studentkami🤣🤣🤣
@@ZnalezionePrzeczytane skleja się tematyką. Jakoś nigdy nie byłem nią specjanie zainteresowany i nawet miałem obawy przed lekturą "Żołnierzy" - czy to złapię, czy mnie temat nie zdominuje jakoś. I zupełnie nie, a do tego przekład - miodzio. Więc Witkowski będzie u mnie z pewnością.
PS. Smirzyckiego muszę jakoś tak bardziej zinternalizować. Mowa oczywiście o literaturze... 😂😂😂
Podziwiam, że „Szkarłatną literę” wysłuchałaś. Słucham czasem audiobooków, bo zajęcia domowe są nudne, ale tylko gdy je skończę, wolę książkę bądź e-booka. Tak jest szybciej. Patrzę na moją „Szkarłatną literę”- rok wydania 1987 w tłumaczeniu Bronisławy Bałutowej. Trochę czasu minęło od pierwszej lektury, ale wtedy nie miałam wrażenia, że powieść jest nudna, a język zbyt napuszony czy pełen dygresji. Nawet dzisiaj wydaje mi się, że emocje są. Rzeczywiście moralizatorstwo może nużyć, ale tej prozy nie można równać ze współczesną. Inaczej patrzymy na świat i może „Szkarłatna litera” nieładnie się zestarzała, to dla mnie pozostanie prozą, która opowiada o purytańskich zasadach i historii, gdy wiarołomstwo karane było szkarłatną literą „A”. Wróciłam do zakończenia, gdyż wtedy mnie fascynowało. O naiwności, sądziłam, że wiarołomca pastor się przyzna. Nic z tych rzeczy. Prócz pocałunku chochlika Pearl niczego takiego nie było. Jedyna sprawiedliwość- mąż , gdy nie mógł dręczyć pastora nie przeżył roku. To było satysfakcjonujące. Podobały mi się , wtedy, symbole. Las, który był symbolem wolności, ucieczką od surowych praw boskich, a może bardziej ludzkich, bo to oni to piekło na ziemi czynili .I strumień w lesie oddzielający świat rzeczywisty od tego romantycznego, tajemniczego, pełnego marzeń. Niedawno zmuszona byłam przeczytać „Jesienną miłość” N. Sparksa. Tak mnie ta powieść zdrzaźniła przez natręctwo tematów religijnych, niezrozumiałych dla współczesnych nastolatek, a to lektura w klasie 7., że nie przeczytam już żadnej powieści autora. A kiedyś czytałam i odebrałam ją jako drugą „Romeo i Julię”. Odbiór lektury zależy od wielu czynników., a najważniejszym jest chyba doświadczenie czytelnicze i czasy, nawet polityczne, w których żyjemy i je czytamy. „Lubiewo’ w wolnych chwilach wysłucham, korzystając z Twojego linku, czytać raczej ponownie nie będę, chociaż książkę mam, bo to przecież laureat Nike. Jeden eksperyment w wydaniu Autora mi wystarczy. Zdecydowanie nie jest to moja lektura.
Asiu, sęk w tym, że tutaj emocji książka (szkarłatna) nie wywołała żadnych, nie wciągała fabuła, drażnił język i ton, pozostawała jedynie jakaś wartość historyczna, bo to jednak początki literatury amerykańskiej, dodatkowo ciekawy społecznie krajobraz o 2 wieki wcześniejszy. Witkowski był nominowany do Nike za Lubiewo, laureatem chyba nie był, aczkolwiek aż tak dokładnie nie sprawdzałam, może za inną książkę? Na pewno dostał nagrodę literacką Gdyni.
@@ZnalezionePrzeczytane Trochę lat minęło od czytania "Szkarłatnej litery", więc wtedy jakieś emocje były.Nie podpadła mi ta książka. Ostatnio nawet była na YT, bo ukazało się nowe wydanie.Pamiętam niebieską okładkę. Nawet się zastanawiałam czy mojej nie wyciągnąć i przeczytać. Dopiero dzisiaj, gdy rano Cię odsłuchałam, przekartkowałam , podczytałam i przeszłam na koniec.No cóż, z dawnych emocji niewiele zostało.A Witkowski nie dostał Nike, wtedy Masłowska skasowała talon na rozwój pisarki, ale był w ścisłej czołówce. Rozumiem zachwyt krytyki, u nas temat nośny, wtedy nieodkryty i jeszcze opisany jędrnym, soczystym językiem. Ani Masłowska, ani Witkowski nie dla mnie.
Szkarłatną literę chciałam przeczytać, no bo właśnie cytowany klasyk. Kiedyś obejrzałam film z Demi Moore, wydawał mi się wtedy ciekawy pod względem historycznym i niezwykle emocjonujący. Oczywiście tego moralizatorstwa i kaznodziejstwa pewnie było mniej niż w książce. Lubiewo przesłucham na bank, pewnie bez Twojego polecenia nie zainteresowałabym się tak szybko. Pozdrawiam 😊
Zdecydowanie w języku filmowym było bardziej znośne, wiem to nawet bez oglądania;-))
Bardzo ciekawie się słuchało. Mam nadzieję, że zrobisz ten tag Italo Calvino, do którego zostałaś nominowana. Twoje odcinki zawsze są ciekawe. Bardzo dawno temu czytałam Szkarłatną Literę, uważam, że zestarzała się okropnie.
Tag Calvino jest przepyszny, a ja przepysznych rzeczy sobie nie odmawiam:-) pozdrawiam!
Do Lubiewa podchodziłam dwa razy, ale nie mogłam unieść tego emocjonalnie i estetycznie właśnie. Było tak przygnębiające i naturalistyczne, że nie dałam rady. Może też dlatego, że i Masłowska jest dla mnie niestrawna. Pewnie to jakoś o mnie świadczy, ale nie wiem, czy mam właśnie odwagę się z tym skonfrontować od początku do końca.
Miałam zajęcia z jego rodzicami.
Nie sądzę, by to miało "jakoś" o Tobie świadczyć, raczej nie jest to proza, która do Ciebie przemawia. Tak po prostu. Ja akurat bardzo lubię Masłowską i odnalazłam się w tej stylistyce.
Aniu jesteś mi wstanie sprzedać każdą książkę ... nawet te których nie cierpię ;-) biorę w ciemno ;-) :-) teraz kolej na Ulisses'a? ;-D
Hahaha, no raczej Finneganów Tren! Ps. Rozważę zatrudnienie w sprzedaży;) w zakupach już robiłam 😄 pozdrowionka
Mam to samo wrażenie🙂
I ja sięgnęłam kiedyś po "Szkarłatną literę" zwiedziona samym tytułem, mając nadzieję znaleźć w niej klimat "Tessy d,Uberville" Thomasa Hardy'ego, gdzie jest zdecydowanie więcej emocji, fabuły i obyczajowego tła XIX wiecznej Anglii. Powieść Hawthorne'a - bardzo rozczarowująca i rzeczywiście natrętnie moralizatorska. Ciekawe, co Cię skłoniło do sięgnięcia po nią, czy rzeczywiście chciałaś się przekonać czym zachwycał się Skvorecky?
Bardzo interesująco mówisz o Witkowskim. Może i ja nie powinnam pomijać go w planowaniu przyszłych lektur? Dotychczas moje myśli nie krążyły wokół literatury tego typu.
Aniu, jeśli cokolwiek mnie zainteresuje to nie mam ograniczeń w sięganiu po bardzo różne książki, z różnych półek. Dotychczas nie wyszło mi chyba tylko z fantasy. Witkowski jednak jakoś tam jest dla pewnej grupy odbiorców nie do strawienia, wcale nie jest to dla mnie dziwne. Miałam w planie jego i Karpowicza, po 2 próbkach wydał mi się bardziej interesujący. Ps. Szkarłatna Litera....może nie tyle, że interesowało mnie spojrzenie Śkvorecky'ego, bo on książkę wyeksplorował wzdłuż i wszerz, to jeden z ciekawszych rozdziałów w Inżynierze. Raczej przypomniało mi się, że mam ten klasyk na liście wstydu. I sięgnęłam....I wstyd przeszedł w rozczarowanie🤷♀️ widzę, że specjalnie odosobniona w swoich wrażeniach nie jestem:) pozdrawiam ciepło Aniu!
Szkarłatną literę czytałam 20 lat temu, bo to była moja lektura na studiach, wspominam ją jako drogę przez mękę 🙄 dzisiaj lepiej obejrzeć film z Demi Moore 😉 "Lubiewo" ma Daga na półce, może kiedyś w końcu po nią sięgnę, ale coś nie czuję, żeby to była moja książka. Chociaż oczywiście bardzo do niej zachęciłaś 😊pozdrawiam N
Ooooo, właśnie ciekawa byłam zdania kogoś, kto czytał oryginał 🙂 Bardzo cenny komentarz.
Polecam Tango Michała Witkowskiego!
Mam na liście!
A mnie Tango rozczarowało:( Jako fanka kryminałów i Lubiewa spodziewałam się czegoś wyjątkowego. Niestety fabuła mnie nie wciągnęła, i irytowało podawanie nazw różnych produktów z epoki. Ciekawe, jaka będzie Twoja opinia o Tangu.
@@justynawh500 a to ciekawe:) ja sobie Tango wpisuję w plany wakacyjne, zobaczymy!
Ja się zawsze uśmiecham pod wąsem jak słyszę, że ktoś zamierza czytać szkarłatną literę, nie ukrywam ;) Osobiście wolę sobie obejrzeć Easy A
Czytać, a nawet słuchać 😅
Czyli Aniu pociągnęłaś temat z dwóch biegunów. Konserwatywna, mocno religijna "Szkarłatna litera" i bardzo wspòłczesny polski autor zapuszczający się do gejowskiego półświatka - niezłe kojarzenie w pary ;) Witkowskiego czytałam tylko powieść "Drwal" i podobał mi się język, potoczysty, inteligentny, dowcipny. Niestety, fabuła była tak nędzna, że finalnie mocno mnie to zmęczyło. "Szkarłatną literę" mam na półce i w zaległościach do nadrobienia. Teraz przesłuchuję 'The Woman in White' Wilkie Collinsa i czytam mocną pozycję "Najgorszy człowiek na świecie," bardzo odważne świadectwo wychodzenia z nałogu.
Tak, fabułą tradycyjną proza Witkowskiego nie stoi. Mnie jednak zafascynował sposób opisu plus bohaterowie- odmieńcy, z marginesu, doświadczający stanów skrajnych, żyjący w rzeczywistości tak kompletnie mi obcej! Ten świat, który eksploruje autor w Lubiewie przyciąga mnie tą obcością i jakimś przekroczeniem granic, też literacko. Ps. No ale u Ciebie też widzę jak zwykle interesująco!
@@ZnalezionePrzeczytane Tyle jest świetnych książek na tym świecie :D Zaczęłam też czeskiego "Kolekcjonera śniegu" na Legimi, ciekawa jestem tego tytułu.
Aniu, chyba odetchnę z ulgą, bo Szkarlatna Litera to najgorszy klasyk jaki czytałam i jedyny, któremu dałam 1/10 na LC. Gdyby nie to, że książka jest krótka na pewno byłby to mój dnf!
🤣 No pojechałaś, ja dałabym jakieś 3 lub 4. A audiobook trwał ok 6 h i wydawało mi się, że za długo. Pozdrawiam i życzę lepszych spotkań z klasyką!