Małe miasta mają to do siebie, że duszą bardziej niż wieś. A wielkie, że stajesz się niewidzialny i tak długo i ciężko zapieprzasz by cię było na mieszkanie tam stać, że nie masz czasu i siły na atrakcje xd
Mam 21 lat,mieszkam na wsi od dziecka. Piękne widoki,pola,lasy - to wszystko przyćmiewają ludzie ,którzy utopili by cię w łyżce wody. Ja introwertyk 1000%,mam dosyć tych wszystkich ludzi ,którzy zadają pytania, chcą konkretnie wszystko wiedziec co,jak dlaczego,za ile,z kim ,a skąd masz kasę. Bardzo mnie to męczy ,nienawidzę przez to ludzi. Marzę by mieszkać w środku lasu, posrod NIKOGO
W dużych miastach tego nie ma , jest większa anonimowość ☺. A poza Pl, to już w ogóle ,nawet sąsiedzi z bloku się nie znają i rzadko spotykają,nawet przypadkiem.
Do mojego rodzinnego miasta też ale z pewną różnicą. Ostatnio poprawiło się życie nocne, choć klubu nie ma żadnego, ale pootwierały się spoko bary. A na minus że nie mamy żadnego subwaya XD Tylko McD, KFC i pizzerie plus jedna restauracja z większym wyborem włoskiego jedzenia niż pizza
A jeśli chodzi o małe miasta, chyba nie ma gorszego miejsca do zamieszkania. Czasem mam wrażenie, że małe miasta łączą wszystkie WADY miast i wsi, nie mając żadnych zalet.
Do 19 roku życia mieszkałam w 60tys. Mieście I poza brakiem pracy nigdy nie odczułam potrzeby dużego miasta. Na studia wyprowadziłam się do większego miasta(wojewódzkiego). Po 3 latach mocno znudziło mi się to miasto, ale jeszcze 2 lata magisterki wymęczyłam się w nim. Poczułam potrzebę jeszcze większego miasta,wiec wyprowadziłam się do jednego z największych miast w Polsce. Po 3 latach mieszkania tutaj i ogromnej tęsknoty za moimi rodzinnymi stronami planuje wraz z partnerem budowę domu na wsi niedaleko moich rodzinnych stron. Jednak ogromne miasto nie jest dla mnie. Jestem wysoko wrażliwym introwertykiem i przez to miasto czuje się przebodzcowana. Nie wspomnę o tych wysokich cenach pieczywa w piekarni, usług i wynajmu mieszkań! Dodatkowo jestem za daleko mojej rodziny.
Tczew, 60 tysięcy mieszkańców (woj. pomorskie, 30 km od Gdańska) pozdrawia. Oprócz Mc Donalda jedyną atrakcją tego "miasta" jest bilet na pociąg do Gdańska.
Mieszkam w Krośnie (podkarpacie) i jest bardzo podobnie jak w Stalowej Woli. Co chwilę coś się zamyka, są tylko kina, niektóre restauracje, hale sportowe , galerie i to w sumie nic więcej. Problem jest też z specjalistami, ilu na niekompetentnych ludzi trafiłam ,że się dziwię że ktokolwiek pozwala im się leczyć. Mówię to z perspektywy młodej osoby, która nie ma co robić w mieście i widzi jak to wszystko się ma. Idealne dla emerytów i rodzin z dziećmi.
Kolejnym minusem małych miast jest fakt, że każdy się zna. Przytłaczające jest to, że w pewnym momencie już nie da sie wyjść z domu na miasto i ot tak poznać nowych ludzi. No i ciężko o jakąkolwiek anonimowość :/ Kolbuszowa pozdrawia :)
Ja przeprowadziłam się 3lata temu do Poznania z mniejszego miasta pod Poznaniem. Kupiliśmy mieszkanie i bardzo dobrze nam się żyje. Na co moja babcia nie może przeżyć ze za te peuniadze wybudowalabym dom w rodzinnych stronach. No tak, ale w rodzinnych stronach na ten wybudowany dom już nie zarobię jak tu na mieszkanie. Rozumiem Cię doskonale, podejmijcie najlepsza dla was decyzję, buziaki 😘
Iza, z całym szacunkiem, ale skąd te dane?... Nie żeby moje miasto było najlepsze na świecie. I owszem w Stalowej denerwuje mnie kilka podobnych rzeczy. Ale nie mów, że restauracji nie przybywa i że młodzi ludzie się nie osiedlają stopniowo. I że miasto się nie rozwija. Może nie rozwija się w nie wiadomo jakim tempie, ale i tak obecny Prezydent odgruzował sporo, po wcześniejszych Panach, żeby nie wymieniać z nazwiska. No niestety. Nie od razu Kraków zbudowano. Co do mentalności i sklepów do 21, no tu się zgadzam jakby we know what we know, szpital to tutaj szkoda komentarza, aczkolwiek nie żeby w Warszawie mentalność była znowu idealna, też niektóre sposoby myślenia są takie, że siąść i płakać, czy nie wiem. Ale ja np. od 7 lat prawie mieszkam w Warszawie, i wyjeżdżając ze Stalowej wydawało mi się, że o matko, no w końcu wolność, i mało kiedy sobie przypominam, żebym miała odrobinę spokoju, albo czas i możliwości na rzekome atrakcje, bez których życie doesn't sound like fun. Większość zresztą rzeczy w Warszawie, które to są takie /omuibosze/, w większości wypadków na ten moment już są dla mnie tak oczywiste, lub tak "no i co w związku z tym"? Że jak mijam turystów, to tylko się uśmiecham do siebie. A propos turystów, Boże miej litość. Przyzwyczaiłam się, ale nie powiem że to mój ulubiony sezon. Tłok wszędzie i syf tak samo, ludzie nie nauczeni chodzić jakoś normalnie po którejkolwiek stronie chodnika czy schodów, tylko "lezą" gdzie bądź. W Warszawie też można mieć wrażenie, że wiele rzeczy nie działa i wiele wkurza, i doprowadza do odczuć w stylu "jutro stąd wyjeżdżam". Myślę że i Stalowa, i Warszawa mają wiele zad i waletów, i porównywanie ich do siebie nie ma większego sensu. Bo to jak porównywanie słonia do koparki. I myślę, że po prostu jeżeli to jest to czego potrzebujecie na ten moment, to oczywiście go with it. I doskonale rozumiem. Ja natomiast póki co, ewidentnie potrzebuję "terapii Stalową", przynajmniej na trzy dni😆 bo raz, że się z Rodziną nie widziałam już długo, a dwa że zawsze najfajniejsze rzeczy się dzieją jak akurat mnie nie ma😆 Aczkolwiek chyba potrzebuję pojechać na chwilę do miejsca w którym również mieszkając w centrum, pójście gdziekolwiek nie zajmie mi połowy dnia. Na chwilę obecną lubię Warszawę i dużo rzeczy już jest tu "moich" i "oswojonych". Ale czasem również mam ochotę tym rzucić i zatrudnić się w jakiejś firmie w Stw od 7-15, i po 15 robić co chcę chociaż przez dwie godziny, a nie wiecznie być pod telefonem i poza domem. Aczkolwiek również wiem, że zapewne wytrzymałabym tak góra parę dni. Zatem już chyba póki co zostanę przy tym "lataniu" i od czasu do czasu chill oucie w Stw haha Pozdrawiam!
Mieszkając w Wawie poznałem sporo studentów z Podlasia i w zasadzie w większości po skończeniu studiów mówili że nie dla nich te Warszawskie klimaty. Wszystko zbyt szybko , ciągła pogoń , wyścig szczurów, tłok , presja , betonoza.
A ja wole mniejsze miejscowości, większe miasta za bardzo mnie przytłaczają i za dużo się tam dzieje, czuje taki niepokój i niebezpieczeństwo w tłumach, preferuje spokój.
@@zielonapoziomka1976 Można żyć w wielkim mieście bez hałasu, wystarczy wybrać odpowiednie osiedle. Mieszkam w Warszawie na Bielanach - cisza, spokój i duuużo zieleni, a do centrum 15 minut metrem :)
Wszystkie miejsca mają swoje plusy i minusy 😊 Sami pochodzimy z Bieszczad, od kilku lat mieszkamy w Krakowie i obecnie nie wyobrażamy sobie życia na stałe ani w jednym, ani w drugim miejscu. Nie potrafimy na stałe ani w wieś, ani w miasto 😂 Idealne byłoby życie do końca między dwoma miejscami, tak jak poniekąd mamy obecnie :) Pozdrawiamy cieplutko, duet MiszMasz 👫
Od urodzenia mieszkam w Warszawie, wcześniej bliżej centrum teraz na obrzeżach bliżej przyrody. Porównując oba miejsca wole jednak cisze i większą obecność dzikiej przyrody. Mieszkanie blisko centrum jest super ale nie na dłuższą meta bo z czasem męczy. Tutaj na obrzezach wawy w zasadzie jest wszystko co naprawdę potrzeba czyli sklepy, fryzjer, krawiec itp dojazd na dyskotekę zajmuje dłużej to fakt , za to można zrobić sobie szybko grila nad woda. Osobiście tez nie uwazaj że w centrum duzych miat człowiek czuje sie anonimowy , ja tego odczucia nie mam. Co do reszty atrakcji w zasadzie mieszkając blisko centrum nie liczac dyskotek i tak rzadko kiedy korzystałem z czegoś więcej.
Pochodzę z okolic Mielca i byłam raz w Stalowej na koncercie. Faktycznie wymarłe miasto. Także nie dziwię się, że macie ochotę na zmianę, większość młodych tego potrzebuje i nie ma co się ograniczać. Powodzonka. 💜
Nie zastanawiajcie się ani chwili dłużej, wyprowadziłam się ze Stalowej 6 lat temu i gdy teraz myślę, to nachodzi mnie myśl "matko czemu tak późno" się na to zdecydowałam ;) Kraków 10/10 polecam ♥
To prawda, jak zaczynałam technikum w stalowej było pełno ludzi, wydawało się że to miasto tętni zyciem, a teraz ludzi w moim wieku (21)jest bardzo mało, a co do szpitala to leżałam tam kiedyś z zapaleniem płuc w gimnazjum chyba, kiedy przyszłam do pielęgniarki aby poprosić aby dała mi coś na kaszel bo nie mogłam zasnąć, to powiedziała abym nie przesadzała bo inni leżą na gorsze choroby a ja na kaszel narzekam :)
Iza naucz się w te jutuby To co jest w tytule mówimy na końcu aby ludzie zostali do końca Achhhh i ty chcesz się nazywać jutuberka i influłenserką (😀😀(
I za to lubie Ize! Szczere vlogi, swietnie skomponowane, chce sie ogladac. Ona nie potrzebuje clickbaitow i moze sobie pozwolic na walkowanie tytuowanego tematu od poczatku, bo po temacie nadal chce sie Was ogladac. Przyjemny filmik, jak zawsze, od 4 lat nie pominelam zadnego
Jak dla mnie to plus, bo od razu jest to co w tytule, czyli to po co kliknęłam. Nic mnie tak nie wkurza jak pierniczenie trzy po trzy a na temat, który jest w tytule jest tylko kilka słów, lub właściwie jest on wyolbrzymiony
No i to mi się podoba, nie zawsze ktoś ma czas by oglądać 15 min filnika a ja np. lubie Izy przemyślenia i to na tych przemyśleniach mi bardzo zależało by obejrzeć a właśnie zazwyczaj to co w tytule jest na końcu dlatego szanuje bardzo, że było na początku ! ❤😊
Mieszkałam w Rzeszowie przez 6 lat, okres studiów plus rok pracy po studiach. Teraz mieszkam w kilkutysięcznej miejscowości. Ogólnie jestem zadowolona ze spokoju dookoła, braku korków itd., ale przyzwyczaiłam się do Rzeszowa, że wychodzę z mieszkania na ul. Marszałkowskiej i mogę wszystko załatwić w parę godzin i właśnie mam dostęp do wyboru! Do endokrynologa od siebie muszę dojeżdżać 100km, do ginekologa 30km. Nie chce byle jakich specjalistów w mojej okolicy, bo właśnie tacy są.
Przeprowadziłam się z miasta wymierającego o "średniej" wielkości do Rzeszowa. Uważam to za duży plus. Dodatkowo nie mieszkałam w samym mieście, tylko miejscowości pod nim i z mojej okolicy do centrum miasta jeździły tylko 3 autobusy (z czego jeden tylko do szpitala po drodze). Pozostałe dwa jeździły od siebie w odstępach co 5 minut, a potem przez 1,5 h nie było nic. W całym mieście były tylko dwie knajpy, które serwowały jakieś dania wegetariańskie. Co do szpitala - można było zostać, ale w większości przypadków i tak się jeździło do Rzeszowa.
Ze średniego miasta wylądowałam w Warszawie na studia i jeszcze kilka lat po nich, nie żałuje zdecydowanie, nie czułam się przytłoczona Warszawą, miałam szanse na rozwój, super prace, wykształcenie, milion restauracji, kupno mieszkania itd - kawał dorosłego życia :) Niestety na dłuższa metę sama Polska mi nie siada i kwestie np posiadania dzieci pozostawiam do spełnienia za granicą :)
Ja jestem z miasta które ma 40 tys mieszkańców i wyprowadziłam się na studia do Trójmiasta, teraz kończę magisterkę. I ja tu zostaję (ewentualnie inne duże miasto). Bo moje rodzinne ma właśnie te same problemy które wymieniłaś. Bardzo popieram i w pełni rozumiem ten pomysł. ❤️
"Umieralnia" u mnie się tak samo mówi na szpital i generalnie sytuacja podobna jak w Stalowej z tym, że mam blisko do Lublina droga ekspresowa 45 min drogi ( 70 km), Zamość 30 km i Chełm około 30 km. Dodałabym jeszcze mentalność ludzi w mojej miejscowości, ciągle narzekanie, zazdrość, jak ktoś coś ma to pewnie ukradł a nie się dorobił ciężką pracą, gubrowatość, nieszanowanie pracownika. Ogólnie mam dość naszej mentalności dlatego jestem zdecydowana na wyjazd :) Pozdrawiam z Krasnegostawu
Mieszkam we Wroclawiu i uwielbiam to miasto. Czesto tez spedzam czas u tesciow na Slasku i szczerze, uwielbiam tam byc, ale tylko na chwile. Jednak co duze miasto to duze miasto.
Patrząc na powierzchnie i liczbę ludności w Stalowej porównałam to sobie do sławetnego Wejherowa, które jest jakby moim rodzinnym miastem. Liczba mieszkańców jest nawet i mniejsza niż u Was. A prawdę mówiąc to bardzo dobre miejsce do zamieszkania. Jest wszystko (No może oprócz klubów sensownych) bary, fajne knajpy, lekarze, szkoły podstawowe i ponadgimnazjalne, parki, siłownie, kręgielnie i nawet baseny. Sensowne miejsca pracy do 30 km. Komunikacja miejska sprawna, fajne połączenie do Trójmiasta. Nawet ceny mieszkań stosunkowo niższe niż bliżej Gdyni i Gdańska (ale to akurat logiczne). Z drugiej strony znam tez Bełchatów, w którym jedynym sensownym miejscem pracy jest kopalnia (która de facto powoli będzie wygaszana) i mimo że tam tez można w miarę znaleźć pare miejsc rozrywki czy kultury już nie jest tak „zaludnione” przez młodych ludzi. Myśle, że w dużej mierze to zależy od województwa i tego do jakiego większego miasta jest blisko. Ja mieszkając w Łodzi 4 lata powoli zaczynam się męczyć małym mieszkaniem, zakorkowanym centrum i brakiem własnego kąta. Ale jak to się mówi - wszystko ma plusy dodatnie i plusy ujemne 😁
Wychowałam się w 17 tys. mieście i nienawidziłam tego wszystkiego co się z tak małymi miastami wiąże. Od 13 lat mieszkam w Gdańsku i coraz bardziej męczy mnie wieczny tłok, korki, fakt, że w sezonie trzeba 3 razy przemyśleć, gdzie chce się ruszyć, żeby nie utknąć w tłumie turystów... Może czas spróbować mieszkania na wsi :)
Ja właśnie przeprowadziłam się z dużego miasta do małego które liczy 60 tys. Osobiście duże miasto mnie przytłaczało. A tu jest naprawdę ok. Ale tu jest wszystko. Szkoły przedszkola. Lekarze więc ...
Wydaje mi się, że to jak postrzegasz swoje miasto zależy od tego czego oczekujesz od życia. Mieszkam w Stalowej i okej może nie ma tu klubów i dyskotek ale mi to wcale nie jest do szczęścia potrzebne xd. Część moich znajomych po studiach też wróciła i maja dobrą pracę i cieszą się życiem. Nie czuję że nie mam jak ze znajomymi spędzać wolnego czasu. Co do tego że Stalowa jest starzejąca/umierająca to jest niestety prawda, ale tak jak cała polska. Jeżeli chodzi o służby medyczne to podpisuje się obiema rękami! Mam nadzieję, że znajdziecie z Bartoszem swoje miejsce z którego będziecie w 100% zadowoleni! :D
Najważniejsze to znaleźć swoje miejsce na ziemi! Uważam, że człowiek musi zjeść chleb z wielu pieców, żeby zobaczyć co mu smakuje. Mieszkałam na wielu obszarach: zarówno na wsi ("zabitej dechami"), średnim jak i dużym mieście i mam wrażenie, że im bliżej 30stki, tym bardziej ciagnie mnie na wiejskie tereny. Zależałoby mi jednak na tym, by miejscowość leżała blisko dużego miasta. Własna grządka z koperkiem, podwórko z wolierą dla kotów i ławka przed domem, to coś, czego mi potrzeba. :) Trzymam kciuki za znalezienie swojego lokum.
Wydaje mi się, że Wasza chęć wyprowadzki to trochę taki głód ludzi i ogólnie większej społeczności po roku zamknięcia w czasie pandemii. Ja osobiście (zupełnie odwrotnie) dzięki temu pokochałam wieś, w której mieszkam, chociaż przed pandemią mnie wkurzało, że wszędzie jest daleko i chciałam juz zamieszkać w mieście. Ale to tylko moje spekulacje
Mam to samo :D wyjechalam do większego miasta na studia i wróciłam do domu rodzinnego tylko dlatego, że zaczeła sie pandemia i na razie tu zostaje, bo jest mi tu po prostu dobrze :D
Ja natomiast mieszkam już 4 lata w Rzeszowie i już nie możemy doczekać się z narzeczonym żeby wrócić na wieś. Męczy mnie miasto, choć tu mam pracę. Brakuje mi wyjść tak o na podwórko, odpocząć i nie słuchać sąsiadów za ściana. Moja miejscowość rodzinna jest tylko 50 km od Rzeszowa, więc nie są to duże odległości.
Wieluń - ok. 20 tyś mieszkańców w łódzkiem. Jedyną atrakcją są ogródki piwne latem. A i zapomniałam o kręgielni, która niestety zamyka się o 24 w weekend... Dlatego wyjechałam do Krakowa 🤟🤘
Wydaje mi się ze małe miast które znajdują się np. przy Warszawie tez wyglądają inaczej. Sama mieszkam 30km od Wawy i jest to opcja idealna bo niedaleko 😊 a jednak jak ktoś lubi spokój to tez ideolo. Mamy basen, kręgielnie, z tym jedzeniem tylko gorzej bo głównie pizzerie 😂, fajny park itd. Ale tez widać ogromny rozwój miast pod Warszawa w ciągu ostatnich 5 lat, kiedyś nie pomyślałabym ze mogłabym chcieć tutaj mieszkać 😂
Wiem o czym mówisz... Mieszkam w mieście gdzie jest około 27 tys mieszkańców. Tutaj nie ma nawet galerii ani porządnie wyposażonego sklepu np. z rzeczami azjatyckimi. Znalezienie nowych znajomych jest po prostu niemozliwe. Znam albo kojarzę praktycznie każdego w moim wieku i kilka wzwyż. Dlatego nie mogę się doczekać wyprowadzki na studia, a to już we wrześniu!
Jestem ze Stalowej, po liceum wyprowadziłam się na studia do z Krakowa. Była i jest to najlepsza decyzja w moim życiu. Nigdy do tego miasta już nie wrócę na stałe. Jedynie jak odwiedzam rodzinę to czuje się tam jak w klatce, nigdzie człowiek nie pójdzie bo wszystko zamknięte, nikogo nie ma a jedna atrakcja jest pojscie na działke I popatrzenie na drzewa bo Kraków to jednak beton 🙄 osoby co zostały w stw i z którymi utrzymuje kontakt a są młode to tylko krytyka ze udaje Bóg wie kogo bo się wyprowadziłam do innego miasta i będę wracać na kleczkach do stw, nie widząc nic o tym jak mieszka się poza tym ciemnogrodem 🥴🙄
Jestem ze Stalowej Woli mam 28 lat i mieszkam tutaj. Przyznaje Izie 100% racji. W tym mieście nie dzieje się nic kompletnie nic. Miasto dziadków i patologii. Nie ma imprez, nie ma dobrych knajp, nie ma perspektyw. Stalowa Wola to dno niestety. Żałuję że tutaj zostałem...
Małe miasta mogą być spoko, jeśli np są oddalone od większych miasto o 20 km (np Warszawa-Pruszków). Komunikacja w tym przypadku jest całkiem okej (pociągi WKD oraz SKM plus autobusy). Mam tam znajomych i raczej nie narzekają, a dla mnie bez sensu, bo wracanie po 22 z jakiejś imprezy czy od znajomych jest mocno utrudnione (rzadko coś jeździ lub wcale)
Dla mnie Stalowa zawsze była miastem rozwoju -dla mnie . Poszłam tam do liceum odwiedziłam duzo dobrych restauracji według mnie jest kilka naprawdę fajnych w Stalowej tak samo rst to fajny klub można się pobawić . Lubię to miasto ma coś w sobie .
Nie mam nic przeciwko małym miejscowością, jeśli ktoś tam chce mieszkać...super. Ja tam umieram...dosłownie. Nic się nie dzieje, wszyscy Cię obserwują, ciężko znaleźć bratnią duszę. Po 18 wszystko zamknięte, jedna, dwie knajpki do których nie chcesz iść, bo są tam wszyscy tacy sami. Kocham miasto, uwielbiam to życie, różne miejsca, różnych ludzi, parki, anonimowość 😀
Vegan Ramen Shop również śni mi się po nocach i każdemu, kogo tam zabierałam😅 Teraz mają już 4 lokalizacje w Warszawie♥️ Byliście w tej pierwszej, najmniejszej. Pozdrawiam💪
Ja mieszkam w małym mieście 30km od stalowej, 70km od Lublina (woj.Lubelskie) i atrakcji to tu wgl nie ma. Jedyne gdzie możesz wyjść nad Zalew. Jak czegoś do szkoły ci zabraknie i przypomnisz sobie o 19 to już masz lipę, bo jedynie co otwarte to 3 biedronki. A jeżeli chodzi o jedzenie to teoretycznie jedynie co jest to pizza i kebab. O 21 w takim jakby centrum miasta nie ma już praktycznie nikogo, a w samo południe korki, bo się stykają dwie drogi krajowe. Pomoc medyczna jest znikoma, a Szpital wygląda gorzej niż z horroru.
Jestem ze Szczecinka - miasteczko 40 tys mieszkańców niby dużo się dzieje każdy się zachwyca ale mnie nigdy nie urzekało, więc postanowiłam przeprowadzić się do Koszalina 70 km dalej większe miasto, restauracje multikino wow i szczerze wracam na stare śmieci ale bardziej pod miasto gdzie będzie mnie stać na godne życie, wakcje i jeszcze oszczędności. Perspektywa przyszłości w mieszkaniu daj Boże 3 pokojowym w Koszalinie za milion złotych z sąsiadami, wieczny krzyk, służby co 15 min normalnie gwar w a własnego domu z ogródkiem w cenie tego super mieszkania cisza i spokój i to że będę chciała to mogła sobie zrobić grila czy cokolwiek i nie patrzeć na innych czy się "wpraszać" czy nawet łazić w gaciach to jednak wolne wybrać życie na wsi i jako introwertyk będzie to dla mnie ideolo ☺️
Warszawa super miasto, tez się zastanawiam nad wyprowadzka stad z nadmorskiego Władysławowa gdzie poza sezonem nie dzieje się nic i nie ma żadnych perspektyw
@@Mandaranka nie wiem, czy mieszkałaś/mieszkasz w Warszawie, ale jest w niej naprawdę dużo fajnych, ciekawych miejsc, mam wrażenie, że turyści kursują tylko na trasie Dworzec Centralny - Nowy Świat - Stare Miasto i to rzeczywiście może trochę przytłaczać.
@@obojetnee nie mówię że tam nie ma spokojnych miejsc. I tak mieszkałam w Warszawie. Było okropnie. Ona daje duże perspektywy ale nie cierpię tego że wszystko jest tak daleko jak chcesz wrócić do domu i nie słyszeć hałasu. Nie mówię że jest beznadziejnym miastem, bo nie jest ale nie jest dla mnie. Każdy odnajduje się w innym miejscu ;) a akurat na dworcu nawet nie byłam 😁 bo nie przyjechałam nigdy pociągiem :D
@@Mandaranka No każdy do życia potrzebuje czegoś innego ;) Warszawa to dość chaotyczne miasto, dużo się tam dzieje i nie dla każdego jest taki klimat, ja akurat kocham jak się dużo dzieje, jak czuć że miasto żyje 24/7 i nie ma nudy, ale jak mówię każdy lubi co innego :)
@@katex9471 a ja właśnie uwielbiam spokój i możliwość wyjścia na żyjąca starówkę. Nie potrzebuję całodobowej imprezy 😅 mieszkam w mieście wojewódzkim z 350000 mieszkańcami i jest wystarczająco duże :D
tak bardzo nas rozpieściłaś pięknymi, równymi i statecznymi kadrami we vlogach, że czułam lekki dysonans oglądając formę "z ręki" 😅 ale dla tej atmosfery warto! czuć świetną energię od waszej paczki, pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkiego co najlepsze dla Was! 🙌❤
Ja mieszkam w Augustowie (woj. podlaskie) i nienawidzę tego miasta. Zimą miasto jest umarłe, nic nie dzieje się a latem to tłumy turystów i nie ma miejsca dla zwykłego mieszkańca. Władza miasta też nie myśli o mieszkańcu tylko o turystyce ale podejrzewam, że tak jest w każdym turystycznym mieście. Niestety. I też najchętniej uciekałabym stąd.
Ogólnie większość mniejszych miast pod względem medycznym jest do kitu. Mało specjalistów, nie ma niektórych oddziałów w szpitalach, albo w ogóle nie ma szpitala - w trakcie zamknięcia lub rozsypująca się "umieralnia". Restauracje - to samo, kebab i pizza
Tez jestem ze Stalowej i myśle, ze co do lekarzy, to jednak trochę przesadzasz. Może nie trafiłaś na dobrych specjalistów, nie wiem. Ale OMG, z każdym innym słowem tak bardzo się zgadzam! Ostatnio chcieliśmy wyjść ze znajomymi zjeść coś i posiedzieć wieczorem i wszystko było czynne do 22! Czaicie, 22! „Chyba to tu”, „Mamma mia”.. Tylko Stodoła do 23 i tyle. DRAMAT. No i oczywiście totalny brak perspektyw dla młodych ludzi. Stalowa jest fajna dla rodzin z dziećmi, i to w przypadku, gdy rodzice są zatrudnieni w przemyśle, usługach, albo jakiś zawodach typy nauczyciel. Ogólnie masakra.
Jak usłyszałem o Waszym szpitalu to totalnie przed oczami pokazał mi się ten w moim mieście. Umieralnia to mało powiedziane, tutaj się dzieją takie akcje, że dziwie się, że to jeszcze nie jebło wszystko. Brak kompetencji personelu jest na takim wysokim poziomie (oczywiście nie wszystkich), że była kiedyś sytuacja, że babeczka przyszła do szpitala bo zadławiła się ością, pluła krwią itp. Prześwietlenie "nic nie wykazało", więc odesłali ją do domu, za parę dni już nie żyła. Zawsze jak ktoś pyta o tutejszy szpital to wspominam te historię, abo tę jak mi ZDROWĄ nogę wsadzili w gips bo lekarz widział zwichnięcie czy coś w tym stylu XD
Iza, doskonale cię rozumiem. Jestem obecnie na studiach (jeszcze online) więc mieszkam w mieście, które ma ok. 40tyś mieszkańców i McDonalds to najlepsza rozrywka XDD na następny semestr - o ile ten zaliczę, bo od jutra sesja - przeprowadzam się do Katowic i nie mogę się doczekać. Może kiedyś małomiasteczkowe życie będzie dla mnie, ale nie teraz :D
Miałem podobnie z mieszkaniem z Toruniem... Chociaż to trochę inny kaliber ale po 8 latach stał się dla mnie ciasny jak kawalerka :P. Przeniosłem się do trójmiasta i odrazu zyje mi się jakos lepiej.
jestem w Przemyśla i u nas jest podobnie, z tym że tutaj jakoś działa turystyka, więc mamy trochę fajnych lokali gastronomicznych, ładny rynek, ale mozliwości zatrudnienia i tak są nijakie:/ nie wrócę tutaj po studiach
Kiedy podróżujecie, nie wolicie z kimś? Czyli np dwie lub więcej par i łącznie na wakacje/podróż na weekend jedzie 4-6 osób? Pytam bo mieszkacie razem i zastanawiam się czy nie potrzebujecie takiej odskoczni w postaci towarzystwa osób trzecich 😅 Ale wiadomo każdy ma inaczej, ciekawa jestem jak wy na to patrzycie, jakie są plusy i minusy podróżowania we dwoje A ze znajomymi?
Nie do mnie pytanie ale mieszkam z narzeczonym, podrozowalismy i sami i ze znajomymi i duzo lepiej samemu :D ale to moze zalezy jak dobrzy znajomi albo czy ogolnie "lubi sie ludzi" xS
Jakbym słyszała opis Leszna. Miasto starych ludzi, brak perspektyw na przyszłość, szpital to umieralnia, o północy miasto umiera, szybciej przejdziesz autonogami na drugi koniec miasta niż dostaniesz się komunikacja miejską.... byłe miasto wojewódzkie, 60 tyś mieszkańców. Nic tylko uciekać.
Mieszkając zdala od centrum w Gdańsku jest podobie, ale na codzień człowiek nie potrzebuje atrakcji. Najważniejsze to dojechać do szkoły/pracy i jak die chce pójść gdzieś ze znajomymi to i tak trzeba jechać komunikacją miejską do centrum, ode mnie to około pół godziny z przesiadką. U mnie akurat jest dużo terenów zielonych, wiec prawie mieszkam jak w miasteczku i nie jest najgorzej dla mnie. Najważniejsze to znaleźć co komu odpowiada, mi pasuje właśnie komunikacja miejska Gdańska żeby dojeżdżać w różne zakątki miasta i na codzień do chodzenia z psem i ze znajomymi mam moje zadupie 😁
Odnośnie Stalowej to w pełni się zgadzam. Mieszkałam w niej przez 2 lata i to wystarczyło aby miała podobne zdanie do Twojego. Miasto na pierwszy rzut oka spoko, ale z czasem zaczyna się zauważać jego mankamenty. Aczkolwiek wydaje mi się, ze tak jest z każdym miastem: dostrzega się z czasem plusy i minusy.
Mieszkam w małym mieście (ok. 40 tys) ale super się ona rozwija. Są tu i cały czas powstają nowe restauracje , świetnie działają kina i kluby, w tym roku powstało kilka nowych parków, a transport to jeden z ogromnych plusów - autobusem można dojechać wszędzie i jeżdżą one co chwilę. Oczywiście, że jako młoda osoba chciałabym spróbować zamieszkać w dużym mieście, ale zaskakuje mnie jak wiele się dzieje w tak małym mieście.
W stalowej byłam kiedyś w takiej restauracji, ona była niedaleko targu, biedronki, biura podróży i takiej szkoły jakby. Coś ze słońcem się nazywała i wchodziło się po schodkach. W sumie to tak średnio tam.
Opis stalowej to w 99٪ opis mojego miasta. Ja niestety boję się wyprowadzić i mam to do siebie że czasami chciałbym mieszkać w dużym mieście mieć zawsze gdzieś wyjść itp., ale wiem że kiedyś chciałbym zamieszkać w domku na obrzeżach miasta, a niestety ciężko od tak zmienić miejsce zamieszkania pracę itd. Liczę na to że moje miasto się obudzi i będzie lepiej. Zaczęły się budowy wielu nowych mieszkań które szybko się rozchodzą liczę na to że to będzie jakiś początek.😉
Mieszkam w Warszawie, większość życia mieszkałam pod Warszawą, w mieście ok. 40-50 tys. mieszkańców. A i tak codziennie dojeżdżałam do Warszawy :D Komunikacja do dupy, kino zamknięto 20 lat temu (!), w zasadzie większość rzeczy załatwiało się w Warszawie. Teraz mieszkam w gęsto zaludnionej dzielnicy, za jakiś czas przenosimy się do spokojniejszej. Ja bardzo lubię wieś, ale nie jest to moment na wyprowadzkę w takie miejsce (praca itd). Szczerze mówiąc najlepiej czuję się właśnie w takich niedużych miejscowościach (choć b. lubię Warszawę) 20-40 tys. mieszkańców, choć rzeczywiście nigdy nie myślałam o takich aspektach jak dostęp do lekarzy. Centrów handlowych i klubów nie potrzebuję w ogóle, dla mnie cisza o 21 jest na plus :D
Pochodzę ze Stalowej, obecnie mieszkam w Stambule. Za każdym razem jak odwiedzam rodzinne miasto, to dostaję niemal depresji, nic tam się nie zmienia na lepsze... a dla Was Stambuł byłby idealny: usługi medyczne na wysokim poziomie, pełno knajp, no i Starbucks wszędzie, nawet w szpitalach hahah
Mam takie same odczucia mieszkam w małym mieście i tak samo jest tu pusto, brak atrakcji i perspektyw. Mam również plany żeby jak skończę studia zamieszkać w dużym mieście
Szpital w Leżajsku też nazywają umieralnią 😅. Bardzo dobrze rozumiem ten film. Mieszkam niecałe 15 kilometrów od Leżajska, w którym nie dzieje się nic. Dwa lata mieszkałam w Rzeszowie i było zajebiście. Pandemii wszystko zj*bała. Ale mam nadzieję że po wakacjach wrócę do Rzeszowa. W życiu nie chciałabym mieszkać w mojej wsi do końca życia 🤮
Ja mieszkam tez w małym mieście. Nie ma tu żadnych atrakcji.. jest nudno i nic mnie tu nie trzyma w tym miejscu i mam nadzieje ze będę mogła za kilka lat się wyprowadzić stad. Jak ktoś chce atrakcje to musi jechać do innego miasta bo w rodzinnym kompletnie nic tu ciekawego nie ma. Jedynie chyba latem jak czasem są jakieś eventy na rynku. Poza tym nie ma co tu robić.
zapomniałaś jeszcze o KFC, ale fakt młodzi ludzie nie mają gdzie się podziać i najczęściej jest tak, że błąkają sie po parkingach. W stalowej nie ma nawet zbyt wiele miejsc pracy gdzie wyciągniesz więcej niż najniższa krajowa, a ceny wynajmu mieszkań są tak wysokie, że ja w Warszawie płacilam mniej za kawalerkę, niż moi znajomi tutaj. Stan mieszkań najczęściej PRL
Mieszkam całe życie w Gorzowie Wielkopolskim. Sporo z opisu Stalowej pasuje do Gorzowa 😬. Młodzi po szkole przenoszą się do Szczecina, Poznania i Wrocławia. Miasto ma ok. 120 tys mieszkańców, z czego jakieś 20% to obywatele Ukrainy. Nasz szpital to totalna umieralnia. Bywa, że co niektórzy muszą jeździć do Poznania i Szczecina. Miasto jest absolutnie nużące. Liczę, że w ciągu 2 lat się stąd wyprowadzę - za granicę, bo życie tutaj mnie dołuje. 😒
Pasujecie do Wwy. To jedyne miasto w Polsce gdzie mozna sie poczuc wielkomiejsko. W Warszawie jest wiele do odkrycia. Jest kilka ciekawych dzielnic. Pozdrawiam z Pragi Północ i zapraszam np n a Zabkowska do Oparów Absurdu
Od urodzenia mieszkam w dużym mieście i prawdopodobnie nie często korzystam z tych "wielkomiejskich' atrakcji. Czasem w ramach wypoczynku wyjeżdżam do małych miast typu kazimierz dolny, klodzko, sandomierz. Wiem ze nie mogłabym tam mieszkać na stałe, są za ciasne
Iza mam takie samo zdanie co do Stalowej. Obecnie mieszkam na wsi poza Stalowa, po prostu tańsze jest to , i można na spokojnie na mieszanie zbierać . Mieszkałam w Rzeszowie 4 lata super było , natomiast bez rodziny i chłopaka samemu ciężko jest. A z tym szpitalem 100% racji dlatego jak bym miała rodzic to tylko w Rzeszowie . Jestem ciekawa jakie kierunki bierzecie pod uwagę 🤔😊
Ja to mieszkam na wsi gdzie mieszka z jakies 200 osób. Dobrze że tu jest sklep spożywczy 🤣 do ,,miasta" mam z 20km ale to też tragedia, totalnie nic tam nie ma. Z lekarzami to samo, jeżdżę 100km. Pozdrawiam z zadupia! 😀
Ostrzeszów, kolejne takie miasto. A szkoda. Nic się nie dzieje a seniorzy są zmuszeni płacić prywatnie za lekarzy i to czasem jeszcze ich nie ma. A połączenie między miastami jest tragiczne. Beskid i PKS w czasie pandemi które łączyły ten świat z Ostrowem i Wrocławiem umarły. Bez samochodu nie da się tam żyć.
Wyjechałam z małego miasta w Polsce do wielkiego miasta za oceanem. Podoba mi się to tętniące życiem miasto. Jedyny minus to tęsknota za rodziną i ogólnie Polską. Czasem mam ochotę wrócić na stałe.
Opis stalowej i szpitala idealnie psuje do mojego miasta. U nas na szpital tak sie tez mówi i sama jestem żywym dowodem na to ze zwykła cesarkę potrafią zpieprzyc. I tez do większości lekarzy dojeżdżam do innego miasta chociaż nie aż tyle km ale jednak.
Również pochodzę z podkarpacia i w nawiązaniu do początku filmu Tarnobrzeg i Nowa Dęba tez wpisują się w ten opis. Chyba najlepsze miasto na podkarpaciu to Rzeszow.
Ja pochodzę ze średniej wielkości miasta, kochałam tam mieszkać i bardzo za nim tęsknię. Teraz mieszkam na wsi o charakterze malomiasteczkowym, tragedia.
Jak opowoadasz o stalowej to brzmi identycznie jakbyś opowiadała o moim rodzinnym mieście, na szczęście żeby mieć jakiekolwiek perspektywy rozwoju przeprowadziliśmy się z narzeczonym do Gdyni i kocham to miasto
Ja myślę, że duże miasta są właśnie dla ludzi młodych (jak Wy) i rodzin z dziećmi. Masz wszystko "pod ręką" - rozrywkę, kulturę, służbę zdrowia, szkoły, pracę. Duże miasto na prawdę daje kopa w rozwoju (intelektualnym i zawodowym)! Za to małe miasteczka są dobre na emeryturę, gdy koszty życia trzeba obniżyć, a z drugiej strony mieć jednak blisko do sklepów, podstawowych usług, przychodni, itp. Wieś z kolei jest dla tych, którzy się na niej wychowali, rozumieją jaki to rodzaj życia, potrafią się w tym odnaleźć, mają tu pracę czy jakiś biznes. Mieszkanie na wsi tylko w celach sypialni i codzienne dojeżdżanie do miasta do pracy jest wg mnie totalną masakrą. Nie dziwię się Waszej frustracji Stalową. Jesteście na początku drogi zawodowej i w sumie takiej prawdziwej dorosłości. Ja bym się jak najprędzej przeniosła do większego miasta, tym bardziej, że i tak macie najbliższą rodzinę za granicą więc nie widujecie się często. To Wasze najlepsze lata rozwoju!
Wiem co czujesz...mieszkam w połowie drogi między Opolem,a Wrocławiem...w moim mieście dramat jest. Dzięki Bogu jets blisko PKP lub taxi bo moje miasto nie żyje
U nas z komunikacja tak samo...umarla...wieś..kiedys jeszcze było wiecej..teraz...to bez auta mieszkać tu..to samobojstwo...tak mowia ze ludzi nie ma...ze dlatego nie jezdza autobusy....nie jezdza ludzie ...bo nie ma ilosci jazd adekwatnych do ich pracy..kto bedzie tracil czas na czekanie na autobus...godzne i dwie..nie ma zycia.
Małe miasta mają to do siebie, że duszą bardziej niż wieś. A wielkie, że stajesz się niewidzialny i tak długo i ciężko zapieprzasz by cię było na mieszkanie tam stać, że nie masz czasu i siły na atrakcje xd
Prawda. 👏
W sedno 👌
Lepiej był tego nie ujęła :)
Dokładnie w punkt !Coś za coś . Atrakcje dużego miasta są dla studentów a utrzymaniu rodziców lub turystów
A ja lubie male miasta jesli sa to takie, w ktorych dalej wszystko jest dostepne i nie wymaga prawa jazdy :)
Mam 21 lat,mieszkam na wsi od dziecka. Piękne widoki,pola,lasy - to wszystko przyćmiewają ludzie ,którzy utopili by cię w łyżce wody. Ja introwertyk 1000%,mam dosyć tych wszystkich ludzi ,którzy zadają pytania, chcą konkretnie wszystko wiedziec co,jak dlaczego,za ile,z kim ,a skąd masz kasę. Bardzo mnie to męczy ,nienawidzę przez to ludzi. Marzę by mieszkać w środku lasu, posrod NIKOGO
W dużych miastach tego nie ma , jest większa anonimowość ☺. A poza Pl, to już w ogóle ,nawet sąsiedzi z bloku się nie znają i rzadko spotykają,nawet przypadkiem.
To już zależy od wsi :D ja mieszkam 10 lat (z przerwą 3 lata na studia) na swojej a nawet sąsiadów nie znam, mimo że mam ich mało 😂
@@Olkiszonek66 u mnie niestety wszyscy się znają, wszyscy o sobie wszystko wiedzą. Też chciałabym takiej anonimowości 🙂
Czasami nawet stach wyjść, bo każdy się na ciebie patrzy jakbyś conajmniej coś ukradł przed chwilą
@@Olkiszonek66 ty ich nie znasz, ale nie bój się oni wiedzą o tobie wszystko 😅😂
opis stalowej idealnie pasuje do opisu mojego miasta
Do mojego rodzinnego miasta też ale z pewną różnicą. Ostatnio poprawiło się życie nocne, choć klubu nie ma żadnego, ale pootwierały się spoko bary. A na minus że nie mamy żadnego subwaya XD Tylko McD, KFC i pizzerie plus jedna restauracja z większym wyborem włoskiego jedzenia niż pizza
A jeśli chodzi o małe miasta, chyba nie ma gorszego miejsca do zamieszkania. Czasem mam wrażenie, że małe miasta łączą wszystkie WADY miast i wsi, nie mając żadnych zalet.
Co a cenny mieszkan i np. Las i woda
Coś w tym jest
@@martagromulska2505 To wiadomo, ale tutaj akurat mówiłam o standardzie życia, co mi po mieszkaniu w małym mieście jeśli nie ma tam żadnego życia
Do 19 roku życia mieszkałam w 60tys. Mieście I poza brakiem pracy nigdy nie odczułam potrzeby dużego miasta. Na studia wyprowadziłam się do większego miasta(wojewódzkiego). Po 3 latach mocno znudziło mi się to miasto, ale jeszcze 2 lata magisterki wymęczyłam się w nim. Poczułam potrzebę jeszcze większego miasta,wiec wyprowadziłam się do jednego z największych miast w Polsce. Po 3 latach mieszkania tutaj i ogromnej tęsknoty za moimi rodzinnymi stronami planuje wraz z partnerem budowę domu na wsi niedaleko moich rodzinnych stron. Jednak ogromne miasto nie jest dla mnie. Jestem wysoko wrażliwym introwertykiem i przez to miasto czuje się przebodzcowana. Nie wspomnę o tych wysokich cenach pieczywa w piekarni, usług i wynajmu mieszkań! Dodatkowo jestem za daleko mojej rodziny.
Tczew, 60 tysięcy mieszkańców (woj. pomorskie, 30 km od Gdańska) pozdrawia. Oprócz Mc Donalda jedyną atrakcją tego "miasta" jest bilet na pociąg do Gdańska.
w Malborku to samo :D Pozdrawiam!
W Starogardzie to samo ale jadąc do Gdańska trzeba się przesiąść w Tczewie 🤣
Eej, podobno jest jakaś nowa promedana w Tczewie, przy Wiśle i to bardo fajne miejsce. Tak słyszałam..
@@kostkowo18 macie chociaż subwaya i galerie w której są sklepy a nie jeden wielki Chińczyk 😅
@@LittleDarkLights zamknęli jedna ulice która przerobili na deptak po którym i tak nikt nie chodzi. Niby ładnie wyglada ale co z tego 😅
Mieszkam w Krośnie (podkarpacie) i jest bardzo podobnie jak w Stalowej Woli. Co chwilę coś się zamyka, są tylko kina, niektóre restauracje, hale sportowe , galerie i to w sumie nic więcej. Problem jest też z specjalistami, ilu na niekompetentnych ludzi trafiłam ,że się dziwię że ktokolwiek pozwala im się leczyć. Mówię to z perspektywy młodej osoby, która nie ma co robić w mieście i widzi jak to wszystko się ma. Idealne dla emerytów i rodzin z dziećmi.
a z komunikacją miejską jest to wielki jeden żart, przed wirusem nie miałam na co narzekać (mówi to osoba żyjąca w centrum) a teraz śmiech przez łzy.
O ja też z Krosna i potwierdzam
Właśnie chciałam napisać o Krośnie. Pozdrawiam osoby z mojego miasta
Pozdro z okolic Jasla!
Pozdrawiam wszystkich z Krosna i okolic!
Kolejnym minusem małych miast jest fakt, że każdy się zna. Przytłaczające jest to, że w pewnym momencie już nie da sie wyjść z domu na miasto i ot tak poznać nowych ludzi. No i ciężko o jakąkolwiek anonimowość :/ Kolbuszowa pozdrawia :)
Ja przeprowadziłam się 3lata temu do Poznania z mniejszego miasta pod Poznaniem. Kupiliśmy mieszkanie i bardzo dobrze nam się żyje. Na co moja babcia nie może przeżyć ze za te peuniadze wybudowalabym dom w rodzinnych stronach. No tak, ale w rodzinnych stronach na ten wybudowany dom już nie zarobię jak tu na mieszkanie.
Rozumiem Cię doskonale, podejmijcie najlepsza dla was decyzję, buziaki 😘
Jak rozpoznać "starość": 1 powód dla którego chcesz zmienić miejsce zamieszkania - słaby dostęp do opieki medycznej hahah
Iza, z całym szacunkiem, ale skąd te dane?...
Nie żeby moje miasto było najlepsze na świecie. I owszem w Stalowej denerwuje mnie kilka podobnych rzeczy. Ale nie mów, że restauracji nie przybywa i że młodzi ludzie się nie osiedlają stopniowo. I że miasto się nie rozwija. Może nie rozwija się w nie wiadomo jakim tempie, ale i tak obecny Prezydent odgruzował sporo, po wcześniejszych Panach, żeby nie wymieniać z nazwiska. No niestety. Nie od razu Kraków zbudowano. Co do mentalności i sklepów do 21, no tu się zgadzam jakby we know what we know, szpital to tutaj szkoda komentarza, aczkolwiek nie żeby w Warszawie mentalność była znowu idealna, też niektóre sposoby myślenia są takie, że siąść i płakać, czy nie wiem. Ale ja np. od 7 lat prawie mieszkam w Warszawie, i wyjeżdżając ze Stalowej wydawało mi się, że o matko, no w końcu wolność, i mało kiedy sobie przypominam, żebym miała odrobinę spokoju, albo czas i możliwości na rzekome atrakcje, bez których życie doesn't sound like fun. Większość zresztą rzeczy w Warszawie, które to są takie /omuibosze/, w większości wypadków na ten moment już są dla mnie tak oczywiste, lub tak "no i co w związku z tym"? Że jak mijam turystów, to tylko się uśmiecham do siebie. A propos turystów, Boże miej litość. Przyzwyczaiłam się, ale nie powiem że to mój ulubiony sezon. Tłok wszędzie i syf tak samo, ludzie nie nauczeni chodzić jakoś normalnie po którejkolwiek stronie chodnika czy schodów, tylko "lezą" gdzie bądź. W Warszawie też można mieć wrażenie, że wiele rzeczy nie działa i wiele wkurza, i doprowadza do odczuć w stylu "jutro stąd wyjeżdżam".
Myślę że i Stalowa, i Warszawa mają wiele zad i waletów, i porównywanie ich do siebie nie ma większego sensu. Bo to jak porównywanie słonia do koparki. I myślę, że po prostu jeżeli to jest to czego potrzebujecie na ten moment, to oczywiście go with it. I doskonale rozumiem. Ja natomiast póki co, ewidentnie potrzebuję "terapii Stalową", przynajmniej na trzy dni😆 bo raz, że się z Rodziną nie widziałam już długo, a dwa że zawsze najfajniejsze rzeczy się dzieją jak akurat mnie nie ma😆
Aczkolwiek chyba potrzebuję pojechać na chwilę do miejsca w którym również mieszkając w centrum, pójście gdziekolwiek nie zajmie mi połowy dnia.
Na chwilę obecną lubię Warszawę i dużo rzeczy już jest tu "moich" i "oswojonych". Ale czasem również mam ochotę tym rzucić i zatrudnić się w jakiejś firmie w Stw od 7-15, i po 15 robić co chcę chociaż przez dwie godziny, a nie wiecznie być pod telefonem i poza domem. Aczkolwiek również wiem, że zapewne wytrzymałabym tak góra parę dni. Zatem już chyba póki co zostanę przy tym "lataniu" i od czasu do czasu chill oucie w Stw haha
Pozdrawiam!
Mieszkając w Wawie poznałem sporo studentów z Podlasia i w zasadzie w większości po skończeniu studiów mówili że nie dla nich te Warszawskie klimaty. Wszystko zbyt szybko , ciągła pogoń , wyścig szczurów, tłok , presja , betonoza.
A ja wole mniejsze miejscowości, większe miasta za bardzo mnie przytłaczają i za dużo się tam dzieje, czuje taki niepokój i niebezpieczeństwo w tłumach, preferuje spokój.
Dokładnie, ileż można żyć w hałasie.
Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
@@zielonapoziomka1976 Można żyć w wielkim mieście bez hałasu, wystarczy wybrać odpowiednie osiedle. Mieszkam w Warszawie na Bielanach - cisza, spokój i duuużo zieleni, a do centrum 15 minut metrem :)
Wszystkie miejsca mają swoje plusy i minusy 😊 Sami pochodzimy z Bieszczad, od kilku lat mieszkamy w Krakowie i obecnie nie wyobrażamy sobie życia na stałe ani w jednym, ani w drugim miejscu. Nie potrafimy na stałe ani w wieś, ani w miasto 😂 Idealne byłoby życie do końca między dwoma miejscami, tak jak poniekąd mamy obecnie :)
Pozdrawiamy cieplutko, duet MiszMasz 👫
Od urodzenia mieszkam w Warszawie, wcześniej bliżej centrum teraz na obrzeżach bliżej przyrody. Porównując oba miejsca wole jednak cisze i większą obecność dzikiej przyrody. Mieszkanie blisko centrum jest super ale nie na dłuższą meta bo z czasem męczy. Tutaj na obrzezach wawy w zasadzie jest wszystko co naprawdę potrzeba czyli sklepy, fryzjer, krawiec itp dojazd na dyskotekę zajmuje dłużej to fakt , za to można zrobić sobie szybko grila nad woda. Osobiście tez nie uwazaj że w centrum duzych miat człowiek czuje sie anonimowy , ja tego odczucia nie mam. Co do reszty atrakcji w zasadzie mieszkając blisko centrum nie liczac dyskotek i tak rzadko kiedy korzystałem z czegoś więcej.
Pochodzę z okolic Mielca i byłam raz w Stalowej na koncercie. Faktycznie wymarłe miasto. Także nie dziwię się, że macie ochotę na zmianę, większość młodych tego potrzebuje i nie ma co się ograniczać. Powodzonka. 💜
Nie zastanawiajcie się ani chwili dłużej, wyprowadziłam się ze Stalowej 6 lat temu i gdy teraz myślę, to nachodzi mnie myśl "matko czemu tak późno" się na to zdecydowałam ;)
Kraków 10/10 polecam ♥
To prawda, jak zaczynałam technikum w stalowej było pełno ludzi, wydawało się że to miasto tętni zyciem, a teraz ludzi w moim wieku (21)jest bardzo mało, a co do szpitala to leżałam tam kiedyś z zapaleniem płuc w gimnazjum chyba, kiedy przyszłam do pielęgniarki aby poprosić aby dała mi coś na kaszel bo nie mogłam zasnąć, to powiedziała abym nie przesadzała bo inni leżą na gorsze choroby a ja na kaszel narzekam :)
Iza naucz się w te jutuby
To co jest w tytule mówimy na końcu aby ludzie zostali do końca
Achhhh i ty chcesz się nazywać jutuberka i influłenserką (😀😀(
Prawdziwy jutuber by w tytule napisał "rodzice nas wyrzucili z domu" albo coś w stylu dramy i klikbejtu xD
I za to lubie Ize! Szczere vlogi, swietnie skomponowane, chce sie ogladac. Ona nie potrzebuje clickbaitow i moze sobie pozwolic na walkowanie tytuowanego tematu od poczatku, bo po temacie nadal chce sie Was ogladac. Przyjemny filmik, jak zawsze, od 4 lat nie pominelam zadnego
Jak dla mnie to plus, bo od razu jest to co w tytule, czyli to po co kliknęłam. Nic mnie tak nie wkurza jak pierniczenie trzy po trzy a na temat, który jest w tytule jest tylko kilka słów, lub właściwie jest on wyolbrzymiony
No i to mi się podoba, nie zawsze ktoś ma czas by oglądać 15 min filnika a ja np. lubie Izy przemyślenia i to na tych przemyśleniach mi bardzo zależało by obejrzeć a właśnie zazwyczaj to co w tytule jest na końcu dlatego szanuje bardzo, że było na początku ! ❤😊
Mieszkałam w Rzeszowie przez 6 lat, okres studiów plus rok pracy po studiach. Teraz mieszkam w kilkutysięcznej miejscowości. Ogólnie jestem zadowolona ze spokoju dookoła, braku korków itd., ale przyzwyczaiłam się do Rzeszowa, że wychodzę z mieszkania na ul. Marszałkowskiej i mogę wszystko załatwić w parę godzin i właśnie mam dostęp do wyboru!
Do endokrynologa od siebie muszę dojeżdżać 100km, do ginekologa 30km. Nie chce byle jakich specjalistów w mojej okolicy, bo właśnie tacy są.
Przeprowadziłam się z miasta wymierającego o "średniej" wielkości do Rzeszowa. Uważam to za duży plus. Dodatkowo nie mieszkałam w samym mieście, tylko miejscowości pod nim i z mojej okolicy do centrum miasta jeździły tylko 3 autobusy (z czego jeden tylko do szpitala po drodze). Pozostałe dwa jeździły od siebie w odstępach co 5 minut, a potem przez 1,5 h nie było nic. W całym mieście były tylko dwie knajpy, które serwowały jakieś dania wegetariańskie. Co do szpitala - można było zostać, ale w większości przypadków i tak się jeździło do Rzeszowa.
Ze średniego miasta wylądowałam w Warszawie na studia i jeszcze kilka lat po nich, nie żałuje zdecydowanie, nie czułam się przytłoczona Warszawą, miałam szanse na rozwój, super prace, wykształcenie, milion restauracji, kupno mieszkania itd - kawał dorosłego życia :) Niestety na dłuższa metę sama Polska mi nie siada i kwestie np posiadania dzieci pozostawiam do spełnienia za granicą :)
Ja jestem z miasta które ma 40 tys mieszkańców i wyprowadziłam się na studia do Trójmiasta, teraz kończę magisterkę. I ja tu zostaję (ewentualnie inne duże miasto). Bo moje rodzinne ma właśnie te same problemy które wymieniłaś. Bardzo popieram i w pełni rozumiem ten pomysł. ❤️
Pozdrawiam z Tarnobrzega 😉to samo tu się dzieje, choć i tak Stalowa się bardziej rozwija niż (s)tarnobrzeg
Do was się jeździ zdawać prawko! :D hahaha
"Umieralnia" u mnie się tak samo mówi na szpital i generalnie sytuacja podobna jak w Stalowej z tym, że mam blisko do Lublina droga ekspresowa 45 min drogi ( 70 km), Zamość 30 km i Chełm około 30 km. Dodałabym jeszcze mentalność ludzi w mojej miejscowości, ciągle narzekanie, zazdrość, jak ktoś coś ma to pewnie ukradł a nie się dorobił ciężką pracą, gubrowatość, nieszanowanie pracownika. Ogólnie mam dość naszej mentalności dlatego jestem zdecydowana na wyjazd :) Pozdrawiam z Krasnegostawu
Mieszkam we Wroclawiu i uwielbiam to miasto. Czesto tez spedzam czas u tesciow na Slasku i szczerze, uwielbiam tam byc, ale tylko na chwile. Jednak co duze miasto to duze miasto.
Patrząc na powierzchnie i liczbę ludności w Stalowej porównałam to sobie do sławetnego Wejherowa, które jest jakby moim rodzinnym miastem. Liczba mieszkańców jest nawet i mniejsza niż u Was. A prawdę mówiąc to bardzo dobre miejsce do zamieszkania. Jest wszystko (No może oprócz klubów sensownych) bary, fajne knajpy, lekarze, szkoły podstawowe i ponadgimnazjalne, parki, siłownie, kręgielnie i nawet baseny. Sensowne miejsca pracy do 30 km. Komunikacja miejska sprawna, fajne połączenie do Trójmiasta. Nawet ceny mieszkań stosunkowo niższe niż bliżej Gdyni i Gdańska (ale to akurat logiczne). Z drugiej strony znam tez Bełchatów, w którym jedynym sensownym miejscem pracy jest kopalnia (która de facto powoli będzie wygaszana) i mimo że tam tez można w miarę znaleźć pare miejsc rozrywki czy kultury już nie jest tak „zaludnione” przez młodych ludzi. Myśle, że w dużej mierze to zależy od województwa i tego do jakiego większego miasta jest blisko.
Ja mieszkając w Łodzi 4 lata powoli zaczynam się męczyć małym mieszkaniem, zakorkowanym centrum i brakiem własnego kąta. Ale jak to się mówi - wszystko ma plusy dodatnie i plusy ujemne 😁
Wejherowo piąteczka 🖐
Wychowałam się w 17 tys. mieście i nienawidziłam tego wszystkiego co się z tak małymi miastami wiąże. Od 13 lat mieszkam w Gdańsku i coraz bardziej męczy mnie wieczny tłok, korki, fakt, że w sezonie trzeba 3 razy przemyśleć, gdzie chce się ruszyć, żeby nie utknąć w tłumie turystów... Może czas spróbować mieszkania na wsi :)
Ja właśnie przeprowadziłam się z dużego miasta do małego które liczy 60 tys. Osobiście duże miasto mnie przytłaczało. A tu jest naprawdę ok. Ale tu jest wszystko. Szkoły przedszkola. Lekarze więc ...
Wydaje mi się, że to jak postrzegasz swoje miasto zależy od tego czego oczekujesz od życia. Mieszkam w Stalowej i okej może nie ma tu klubów i dyskotek ale mi to wcale nie jest do szczęścia potrzebne xd. Część moich znajomych po studiach też wróciła i maja dobrą pracę i cieszą się życiem. Nie czuję że nie mam jak ze znajomymi spędzać wolnego czasu. Co do tego że Stalowa jest starzejąca/umierająca to jest niestety prawda, ale tak jak cała polska. Jeżeli chodzi o służby medyczne to podpisuje się obiema rękami! Mam nadzieję, że znajdziecie z Bartoszem swoje miejsce z którego będziecie w 100% zadowoleni! :D
Najważniejsze to znaleźć swoje miejsce na ziemi! Uważam, że człowiek musi zjeść chleb z wielu pieców, żeby zobaczyć co mu smakuje. Mieszkałam na wielu obszarach: zarówno na wsi ("zabitej dechami"), średnim jak i dużym mieście i mam wrażenie, że im bliżej 30stki, tym bardziej ciagnie mnie na wiejskie tereny. Zależałoby mi jednak na tym, by miejscowość leżała blisko dużego miasta. Własna grządka z koperkiem, podwórko z wolierą dla kotów i ławka przed domem, to coś, czego mi potrzeba. :) Trzymam kciuki za znalezienie swojego lokum.
Wydaje mi się, że Wasza chęć wyprowadzki to trochę taki głód ludzi i ogólnie większej społeczności po roku zamknięcia w czasie pandemii. Ja osobiście (zupełnie odwrotnie) dzięki temu pokochałam wieś, w której mieszkam, chociaż przed pandemią mnie wkurzało, że wszędzie jest daleko i chciałam juz zamieszkać w mieście. Ale to tylko moje spekulacje
Mam to samo :D wyjechalam do większego miasta na studia i wróciłam do domu rodzinnego tylko dlatego, że zaczeła sie pandemia i na razie tu zostaje, bo jest mi tu po prostu dobrze :D
Ja natomiast mieszkam już 4 lata w Rzeszowie i już nie możemy doczekać się z narzeczonym żeby wrócić na wieś. Męczy mnie miasto, choć tu mam pracę. Brakuje mi wyjść tak o na podwórko, odpocząć i nie słuchać sąsiadów za ściana. Moja miejscowość rodzinna jest tylko 50 km od Rzeszowa, więc nie są to duże odległości.
Wieluń - ok. 20 tyś mieszkańców w łódzkiem. Jedyną atrakcją są ogródki piwne latem. A i zapomniałam o kręgielni, która niestety zamyka się o 24 w weekend... Dlatego wyjechałam do Krakowa 🤟🤘
Wydaje mi się ze małe miast które znajdują się np. przy Warszawie tez wyglądają inaczej. Sama mieszkam 30km od Wawy i jest to opcja idealna bo niedaleko 😊 a jednak jak ktoś lubi spokój to tez ideolo. Mamy basen, kręgielnie, z tym jedzeniem tylko gorzej bo głównie pizzerie 😂, fajny park itd.
Ale tez widać ogromny rozwój miast pod Warszawa w ciągu ostatnich 5 lat, kiedyś nie pomyślałabym ze mogłabym chcieć tutaj mieszkać 😂
Wiem o czym mówisz... Mieszkam w mieście gdzie jest około 27 tys mieszkańców. Tutaj nie ma nawet galerii ani porządnie wyposażonego sklepu np. z rzeczami azjatyckimi. Znalezienie nowych znajomych jest po prostu niemozliwe. Znam albo kojarzę praktycznie każdego w moim wieku i kilka wzwyż. Dlatego nie mogę się doczekać wyprowadzki na studia, a to już we wrześniu!
Jestem ze Stalowej, po liceum wyprowadziłam się na studia do z Krakowa. Była i jest to najlepsza decyzja w moim życiu. Nigdy do tego miasta już nie wrócę na stałe. Jedynie jak odwiedzam rodzinę to czuje się tam jak w klatce, nigdzie człowiek nie pójdzie bo wszystko zamknięte, nikogo nie ma a jedna atrakcja jest pojscie na działke I popatrzenie na drzewa bo Kraków to jednak beton 🙄 osoby co zostały w stw i z którymi utrzymuje kontakt a są młode to tylko krytyka ze udaje Bóg wie kogo bo się wyprowadziłam do innego miasta i będę wracać na kleczkach do stw, nie widząc nic o tym jak mieszka się poza tym ciemnogrodem 🥴🙄
Jestem ze Stalowej Woli mam 28 lat i mieszkam tutaj. Przyznaje Izie 100% racji. W tym mieście nie dzieje się nic kompletnie nic. Miasto dziadków i patologii. Nie ma imprez, nie ma dobrych knajp, nie ma perspektyw. Stalowa Wola to dno niestety. Żałuję że tutaj zostałem...
Nic nie stoi na przeszkodzie żeby się przeprowadzić. ☺️
Małe miasta mogą być spoko, jeśli np są oddalone od większych miasto o 20 km (np Warszawa-Pruszków). Komunikacja w tym przypadku jest całkiem okej (pociągi WKD oraz SKM plus autobusy). Mam tam znajomych i raczej nie narzekają, a dla mnie bez sensu, bo wracanie po 22 z jakiejś imprezy czy od znajomych jest mocno utrudnione (rzadko coś jeździ lub wcale)
Słysząc takie rzeczy o innych miastach zaczynam doceniać Sosnowiec 😅❤️
Kazdy ma inaczej ja mam dosyć Wawki przez całe życie ten ciagly szum i straszne ceny czynszów brakuje mi lasu i zieleni
Dla mnie Stalowa zawsze była miastem rozwoju -dla mnie . Poszłam tam do liceum odwiedziłam duzo dobrych restauracji według mnie jest kilka naprawdę fajnych w Stalowej tak samo rst to fajny klub można się pobawić . Lubię to miasto ma coś w sobie .
Nie mam nic przeciwko małym miejscowością, jeśli ktoś tam chce mieszkać...super.
Ja tam umieram...dosłownie. Nic się nie dzieje, wszyscy Cię obserwują, ciężko znaleźć bratnią duszę. Po 18 wszystko zamknięte, jedna, dwie knajpki do których nie chcesz iść, bo są tam wszyscy tacy sami. Kocham miasto, uwielbiam to życie, różne miejsca, różnych ludzi, parki, anonimowość 😀
Vegan Ramen Shop również śni mi się po nocach i każdemu, kogo tam zabierałam😅 Teraz mają już 4 lokalizacje w Warszawie♥️ Byliście w tej pierwszej, najmniejszej. Pozdrawiam💪
Iza, co tu dużo mówić, zapraszamy do Warszawy! :P
Ja mieszkam w małym mieście 30km od stalowej, 70km od Lublina (woj.Lubelskie) i atrakcji to tu wgl nie ma. Jedyne gdzie możesz wyjść nad Zalew. Jak czegoś do szkoły ci zabraknie i przypomnisz sobie o 19 to już masz lipę, bo jedynie co otwarte to 3 biedronki. A jeżeli chodzi o jedzenie to teoretycznie jedynie co jest to pizza i kebab. O 21 w takim jakby centrum miasta nie ma już praktycznie nikogo, a w samo południe korki, bo się stykają dwie drogi krajowe. Pomoc medyczna jest znikoma, a Szpital wygląda gorzej niż z horroru.
Jestem ze Szczecinka - miasteczko 40 tys mieszkańców niby dużo się dzieje każdy się zachwyca ale mnie nigdy nie urzekało, więc postanowiłam przeprowadzić się do Koszalina 70 km dalej większe miasto, restauracje multikino wow i szczerze wracam na stare śmieci ale bardziej pod miasto gdzie będzie mnie stać na godne życie, wakcje i jeszcze oszczędności. Perspektywa przyszłości w mieszkaniu daj Boże 3 pokojowym w Koszalinie za milion złotych z sąsiadami, wieczny krzyk, służby co 15 min normalnie gwar w a własnego domu z ogródkiem w cenie tego super mieszkania cisza i spokój i to że będę chciała to mogła sobie zrobić grila czy cokolwiek i nie patrzeć na innych czy się "wpraszać" czy nawet łazić w gaciach to jednak wolne wybrać życie na wsi i jako introwertyk będzie to dla mnie ideolo ☺️
Warszawa super miasto, tez się zastanawiam nad wyprowadzka stad z nadmorskiego Władysławowa gdzie poza sezonem nie dzieje się nic i nie ma żadnych perspektyw
A ja nie lubię Warszawy. Przytłacza mnie bardzo :/
@@Mandaranka nie wiem, czy mieszkałaś/mieszkasz w Warszawie, ale jest w niej naprawdę dużo fajnych, ciekawych miejsc, mam wrażenie, że turyści kursują tylko na trasie Dworzec Centralny - Nowy Świat - Stare Miasto i to rzeczywiście może trochę przytłaczać.
@@obojetnee nie mówię że tam nie ma spokojnych miejsc. I tak mieszkałam w Warszawie. Było okropnie. Ona daje duże perspektywy ale nie cierpię tego że wszystko jest tak daleko jak chcesz wrócić do domu i nie słyszeć hałasu. Nie mówię że jest beznadziejnym miastem, bo nie jest ale nie jest dla mnie. Każdy odnajduje się w innym miejscu ;) a akurat na dworcu nawet nie byłam 😁 bo nie przyjechałam nigdy pociągiem :D
@@Mandaranka No każdy do życia potrzebuje czegoś innego ;) Warszawa to dość chaotyczne miasto, dużo się tam dzieje i nie dla każdego jest taki klimat, ja akurat kocham jak się dużo dzieje, jak czuć że miasto żyje 24/7 i nie ma nudy, ale jak mówię każdy lubi co innego :)
@@katex9471 a ja właśnie uwielbiam spokój i możliwość wyjścia na żyjąca starówkę. Nie potrzebuję całodobowej imprezy 😅 mieszkam w mieście wojewódzkim z 350000 mieszkańcami i jest wystarczająco duże :D
tak bardzo nas rozpieściłaś pięknymi, równymi i statecznymi kadrami we vlogach, że czułam lekki dysonans oglądając formę "z ręki" 😅 ale dla tej atmosfery warto! czuć świetną energię od waszej paczki, pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkiego co najlepsze dla Was! 🙌❤
Ja mieszkam w Augustowie (woj. podlaskie) i nienawidzę tego miasta. Zimą miasto jest umarłe, nic nie dzieje się a latem to tłumy turystów i nie ma miejsca dla zwykłego mieszkańca. Władza miasta też nie myśli o mieszkańcu tylko o turystyce ale podejrzewam, że tak jest w każdym turystycznym mieście. Niestety. I też najchętniej uciekałabym stąd.
Ogólnie większość mniejszych miast pod względem medycznym jest do kitu. Mało specjalistów, nie ma niektórych oddziałów w szpitalach, albo w ogóle nie ma szpitala - w trakcie zamknięcia lub rozsypująca się "umieralnia". Restauracje - to samo, kebab i pizza
Tez jestem ze Stalowej i myśle, ze co do lekarzy, to jednak trochę przesadzasz. Może nie trafiłaś na dobrych specjalistów, nie wiem. Ale OMG, z każdym innym słowem tak bardzo się zgadzam! Ostatnio chcieliśmy wyjść ze znajomymi zjeść coś i posiedzieć wieczorem i wszystko było czynne do 22! Czaicie, 22! „Chyba to tu”, „Mamma mia”.. Tylko Stodoła do 23 i tyle. DRAMAT. No i oczywiście totalny brak perspektyw dla młodych ludzi. Stalowa jest fajna dla rodzin z dziećmi, i to w przypadku, gdy rodzice są zatrudnieni w przemyśle, usługach, albo jakiś zawodach typy nauczyciel. Ogólnie masakra.
Jak usłyszałem o Waszym szpitalu to totalnie przed oczami pokazał mi się ten w moim mieście. Umieralnia to mało powiedziane, tutaj się dzieją takie akcje, że dziwie się, że to jeszcze nie jebło wszystko. Brak kompetencji personelu jest na takim wysokim poziomie (oczywiście nie wszystkich), że była kiedyś sytuacja, że babeczka przyszła do szpitala bo zadławiła się ością, pluła krwią itp. Prześwietlenie "nic nie wykazało", więc odesłali ją do domu, za parę dni już nie żyła. Zawsze jak ktoś pyta o tutejszy szpital to wspominam te historię, abo tę jak mi ZDROWĄ nogę wsadzili w gips bo lekarz widział zwichnięcie czy coś w tym stylu XD
Iza, doskonale cię rozumiem. Jestem obecnie na studiach (jeszcze online) więc mieszkam w mieście, które ma ok. 40tyś mieszkańców i McDonalds to najlepsza rozrywka XDD na następny semestr - o ile ten zaliczę, bo od jutra sesja - przeprowadzam się do Katowic i nie mogę się doczekać. Może kiedyś małomiasteczkowe życie będzie dla mnie, ale nie teraz :D
Miałem podobnie z mieszkaniem z Toruniem... Chociaż to trochę inny kaliber ale po 8 latach stał się dla mnie ciasny jak kawalerka :P. Przeniosłem się do trójmiasta i odrazu zyje mi się jakos lepiej.
jestem w Przemyśla i u nas jest podobnie, z tym że tutaj jakoś działa turystyka, więc mamy trochę fajnych lokali gastronomicznych, ładny rynek, ale mozliwości zatrudnienia i tak są nijakie:/ nie wrócę tutaj po studiach
Kiedy podróżujecie, nie wolicie z kimś? Czyli np dwie lub więcej par i łącznie na wakacje/podróż na weekend jedzie 4-6 osób? Pytam bo mieszkacie razem i zastanawiam się czy nie potrzebujecie takiej odskoczni w postaci towarzystwa osób trzecich 😅 Ale wiadomo każdy ma inaczej, ciekawa jestem jak wy na to patrzycie, jakie są plusy i minusy podróżowania we dwoje A ze znajomymi?
Nie do mnie pytanie ale mieszkam z narzeczonym, podrozowalismy i sami i ze znajomymi i duzo lepiej samemu :D ale to moze zalezy jak dobrzy znajomi albo czy ogolnie "lubi sie ludzi" xS
Jakbym słyszała opis Leszna. Miasto starych ludzi, brak perspektyw na przyszłość, szpital to umieralnia, o północy miasto umiera, szybciej przejdziesz autonogami na drugi koniec miasta niż dostaniesz się komunikacja miejską.... byłe miasto wojewódzkie, 60 tyś mieszkańców. Nic tylko uciekać.
Mieszkając zdala od centrum w Gdańsku jest podobie, ale na codzień człowiek nie potrzebuje atrakcji. Najważniejsze to dojechać do szkoły/pracy i jak die chce pójść gdzieś ze znajomymi to i tak trzeba jechać komunikacją miejską do centrum, ode mnie to około pół godziny z przesiadką. U mnie akurat jest dużo terenów zielonych, wiec prawie mieszkam jak w miasteczku i nie jest najgorzej dla mnie. Najważniejsze to znaleźć co komu odpowiada, mi pasuje właśnie komunikacja miejska Gdańska żeby dojeżdżać w różne zakątki miasta i na codzień do chodzenia z psem i ze znajomymi mam moje zadupie 😁
Odnośnie Stalowej to w pełni się zgadzam. Mieszkałam w niej przez 2 lata i to wystarczyło aby miała podobne zdanie do Twojego. Miasto na pierwszy rzut oka spoko, ale z czasem zaczyna się zauważać jego mankamenty. Aczkolwiek wydaje mi się, ze tak jest z każdym miastem: dostrzega się z czasem plusy i minusy.
Mieszkam w małym mieście (ok. 40 tys) ale super się ona rozwija. Są tu i cały czas powstają nowe restauracje , świetnie działają kina i kluby, w tym roku powstało kilka nowych parków, a transport to jeden z ogromnych plusów - autobusem można dojechać wszędzie i jeżdżą one co chwilę. Oczywiście, że jako młoda osoba chciałabym spróbować zamieszkać w dużym mieście, ale zaskakuje mnie jak wiele się dzieje w tak małym mieście.
Zapraszam do Łodzi 😄
Wspaniały vlogasek 🤩🤩
Więcej tego typu filmów ❤
W stalowej byłam kiedyś w takiej restauracji, ona była niedaleko targu, biedronki, biura podróży i takiej szkoły jakby. Coś ze słońcem się nazywała i wchodziło się po schodkach. W sumie to tak średnio tam.
Ja kocham duże miasta i nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej. :) Fajny ten Wasz vlog ze stolicy. Pozdrawiam.
Pozdrawiam z Kalisza. Wielkopolska, sytuacja identyczna jak u Was...
Opis stalowej to w 99٪ opis mojego miasta. Ja niestety boję się wyprowadzić i mam to do siebie że czasami chciałbym mieszkać w dużym mieście mieć zawsze gdzieś wyjść itp., ale wiem że kiedyś chciałbym zamieszkać w domku na obrzeżach miasta, a niestety ciężko od tak zmienić miejsce zamieszkania pracę itd. Liczę na to że moje miasto się obudzi i będzie lepiej. Zaczęły się budowy wielu nowych mieszkań które szybko się rozchodzą liczę na to że to będzie jakiś początek.😉
Widziałam was na świętokrzyskiej jak byliście w Warszawie 😂😋
Mieszkam w Warszawie, większość życia mieszkałam pod Warszawą, w mieście ok. 40-50 tys. mieszkańców. A i tak codziennie dojeżdżałam do Warszawy :D Komunikacja do dupy, kino zamknięto 20 lat temu (!), w zasadzie większość rzeczy załatwiało się w Warszawie. Teraz mieszkam w gęsto zaludnionej dzielnicy, za jakiś czas przenosimy się do spokojniejszej. Ja bardzo lubię wieś, ale nie jest to moment na wyprowadzkę w takie miejsce (praca itd). Szczerze mówiąc najlepiej czuję się właśnie w takich niedużych miejscowościach (choć b. lubię Warszawę) 20-40 tys. mieszkańców, choć rzeczywiście nigdy nie myślałam o takich aspektach jak dostęp do lekarzy. Centrów handlowych i klubów nie potrzebuję w ogóle, dla mnie cisza o 21 jest na plus :D
Pochodzę ze Stalowej, obecnie mieszkam w Stambule. Za każdym razem jak odwiedzam rodzinne miasto, to dostaję niemal depresji, nic tam się nie zmienia na lepsze... a dla Was Stambuł byłby idealny: usługi medyczne na wysokim poziomie, pełno knajp, no i Starbucks wszędzie, nawet w szpitalach hahah
Mam takie same odczucia mieszkam w małym mieście i tak samo jest tu pusto, brak atrakcji i perspektyw. Mam również plany żeby jak skończę studia zamieszkać w dużym mieście
Szpital w Leżajsku też nazywają umieralnią 😅. Bardzo dobrze rozumiem ten film. Mieszkam niecałe 15 kilometrów od Leżajska, w którym nie dzieje się nic. Dwa lata mieszkałam w Rzeszowie i było zajebiście. Pandemii wszystko zj*bała. Ale mam nadzieję że po wakacjach wrócę do Rzeszowa. W życiu nie chciałabym mieszkać w mojej wsi do końca życia 🤮
Ja mieszkam tez w małym mieście. Nie ma tu żadnych atrakcji.. jest nudno i nic mnie tu nie trzyma w tym miejscu i mam nadzieje ze będę mogła za kilka lat się wyprowadzić stad. Jak ktoś chce atrakcje to musi jechać do innego miasta bo w rodzinnym kompletnie nic tu ciekawego nie ma. Jedynie chyba latem jak czasem są jakieś eventy na rynku. Poza tym nie ma co tu robić.
zapomniałaś jeszcze o KFC, ale fakt młodzi ludzie nie mają gdzie się podziać i najczęściej jest tak, że błąkają sie po parkingach. W stalowej nie ma nawet zbyt wiele miejsc pracy gdzie wyciągniesz więcej niż najniższa krajowa, a ceny wynajmu mieszkań są tak wysokie, że ja w Warszawie płacilam mniej za kawalerkę, niż moi znajomi tutaj. Stan mieszkań najczęściej PRL
Mieszkam całe życie w Gorzowie Wielkopolskim. Sporo z opisu Stalowej pasuje do Gorzowa 😬. Młodzi po szkole przenoszą się do Szczecina, Poznania i Wrocławia. Miasto ma ok. 120 tys mieszkańców, z czego jakieś 20% to obywatele Ukrainy. Nasz szpital to totalna umieralnia. Bywa, że co niektórzy muszą jeździć do Poznania i Szczecina. Miasto jest absolutnie nużące. Liczę, że w ciągu 2 lat się stąd wyprowadzę - za granicę, bo życie tutaj mnie dołuje. 😒
Hej, podlinkujesz tą shopperke z guees? 😊
Pasujecie do Wwy. To jedyne miasto w Polsce gdzie mozna sie poczuc wielkomiejsko. W Warszawie jest wiele do odkrycia. Jest kilka ciekawych dzielnic. Pozdrawiam z Pragi Północ i zapraszam np n a Zabkowska do Oparów Absurdu
Zapraszam częściej do Warszawy ❤️🥰
Od urodzenia mieszkam w dużym mieście i prawdopodobnie nie często korzystam z tych "wielkomiejskich' atrakcji. Czasem w ramach wypoczynku wyjeżdżam do małych miast typu kazimierz dolny, klodzko, sandomierz. Wiem ze nie mogłabym tam mieszkać na stałe, są za ciasne
Niczym Tarnów 😅
To samo sobie pomyślałam a tez jestem z Tarnowa
Jestem z Kolbuszowej i u nas szpital w szczególności Nerka to tez umieralnia
Iza mam takie samo zdanie co do Stalowej. Obecnie mieszkam na wsi poza Stalowa, po prostu tańsze jest to , i można na spokojnie na mieszanie zbierać . Mieszkałam w Rzeszowie 4 lata super było , natomiast bez rodziny i chłopaka samemu ciężko jest. A z tym szpitalem 100% racji dlatego jak bym miała rodzic to tylko w Rzeszowie . Jestem ciekawa jakie kierunki bierzecie pod uwagę 🤔😊
Iza fajne zdanie na końcu,tez mam często tak ze nagle mnie nachodzą takie refleksje w fajnych momentach 🥰
Ja to mieszkam na wsi gdzie mieszka z jakies 200 osób. Dobrze że tu jest sklep spożywczy 🤣 do ,,miasta" mam z 20km ale to też tragedia, totalnie nic tam nie ma. Z lekarzami to samo, jeżdżę 100km. Pozdrawiam z zadupia! 😀
Ostrzeszów, kolejne takie miasto. A szkoda. Nic się nie dzieje a seniorzy są zmuszeni płacić prywatnie za lekarzy i to czasem jeszcze ich nie ma. A połączenie między miastami jest tragiczne. Beskid i PKS w czasie pandemi które łączyły ten świat z Ostrowem i Wrocławiem umarły. Bez samochodu nie da się tam żyć.
Wyjechałam z małego miasta w Polsce do wielkiego miasta za oceanem. Podoba mi się to tętniące życiem miasto. Jedyny minus to tęsknota za rodziną i ogólnie Polską. Czasem mam ochotę wrócić na stałe.
Opis stalowej i szpitala idealnie psuje do mojego miasta. U nas na szpital tak sie tez mówi i sama jestem żywym dowodem na to ze zwykła cesarkę potrafią zpieprzyc. I tez do większości lekarzy dojeżdżam do innego miasta chociaż nie aż tyle km ale jednak.
Również pochodzę z podkarpacia i w nawiązaniu do początku filmu Tarnobrzeg i Nowa Dęba tez wpisują się w ten opis. Chyba najlepsze miasto na podkarpaciu to Rzeszow.
a dlaczego wyprowadziliście się z Rzeszowa?
Ja pochodzę ze średniej wielkości miasta, kochałam tam mieszkać i bardzo za nim tęsknię. Teraz mieszkam na wsi o charakterze malomiasteczkowym, tragedia.
Ale super, mega rozumiem Wasz problem, też jestem z małej miejscowości :c
Jak opowoadasz o stalowej to brzmi identycznie jakbyś opowiadała o moim rodzinnym mieście, na szczęście żeby mieć jakiekolwiek perspektywy rozwoju przeprowadziliśmy się z narzeczonym do Gdyni i kocham to miasto
Fajnie zmieniac miejsca zamieszkania co jakis czas jak robia Amerykanie
Ja myślę, że duże miasta są właśnie dla ludzi młodych (jak Wy) i rodzin z dziećmi. Masz wszystko "pod ręką" - rozrywkę, kulturę, służbę zdrowia, szkoły, pracę. Duże miasto na prawdę daje kopa w rozwoju (intelektualnym i zawodowym)! Za to małe miasteczka są dobre na emeryturę, gdy koszty życia trzeba obniżyć, a z drugiej strony mieć jednak blisko do sklepów, podstawowych usług, przychodni, itp. Wieś z kolei jest dla tych, którzy się na niej wychowali, rozumieją jaki to rodzaj życia, potrafią się w tym odnaleźć, mają tu pracę czy jakiś biznes. Mieszkanie na wsi tylko w celach sypialni i codzienne dojeżdżanie do miasta do pracy jest wg mnie totalną masakrą. Nie dziwię się Waszej frustracji Stalową. Jesteście na początku drogi zawodowej i w sumie takiej prawdziwej dorosłości. Ja bym się jak najprędzej przeniosła do większego miasta, tym bardziej, że i tak macie najbliższą rodzinę za granicą więc nie widujecie się często. To Wasze najlepsze lata rozwoju!
mam wrażenie, że w Tarnobrzegu jest jeszcze gorzej :/
Sama mam to uczucie tylko u mnie ze wsi do miasta nawet na bloki bliżej wszystko 🤷
Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma 😎
Wiem co czujesz...mieszkam w połowie drogi między Opolem,a Wrocławiem...w moim mieście dramat jest. Dzięki Bogu jets blisko PKP lub taxi bo moje miasto nie żyje
U nas z komunikacja tak samo...umarla...wieś..kiedys jeszcze było wiecej..teraz...to bez auta mieszkać tu..to samobojstwo...tak mowia ze ludzi nie ma...ze dlatego nie jezdza autobusy....nie jezdza ludzie ...bo nie ma ilosci jazd adekwatnych do ich pracy..kto bedzie tracil czas na czekanie na autobus...godzne i dwie..nie ma zycia.
Zapowiada się super ❤️❤️czekałam na nowy filmik 🔥🔥