Szacunek dla prof Lisowskiej-Magdziarz za mówienie rzeczy na kontrze do reszty i w ogóle za bycie z innej bańki - źle została ta dyskusja sprofilowana, że jest 3 dziennikarzy i badaczka przy jednym stole.
Na 40 urodziny dostałam gazetę z dnia moich urodzin, czyli z lat 80. W gazecie była informacja o strajkach. O strajkach w GW nie czytałam chyba nigdy. Ciekawe ile wyszukiwań będzie na GW na hasło "strajk".
Sroczyński myli się co do minimalnej stawki godzinowej. Tusk miał na to 8 lat i nic nie zrobił. To DNA myślenia o minimum cywilizacyjnym w państwie. Neoliberałowie tego nie potrafią.
to wciąż lepsze niż 8 lat kradzieży publicznych pieniędzy, ustawiania wszelkich konkursów i lokowania Polski między Orbanem a Putinem i nieznośnej katolicko-narodowej indoktrynacji. Jako lewicowiec wyobrażam sobie kupowanie mieszkania i zakładanie rodziny w "minimum cywilizacyjnym w państwie" ale w tym drugim, nigdy.
nie chcę przesadnie bronić Tuska (zwłaszcza po tym co pokazują w 2024) i zgadzam się z jego neoliberalno diagnozą, ale całkowicie pomijasz czynnik, że czasy się zmieniają. Kiedyś 500+ było nie do pomyślenia. No i przecież PiS też kiedyś rządził, nawet przed pierwszym rządem Tuska i jakoś tych reform nie wprowadził. Nie chcę sprymityzować kontr-argumentacji do "ale nie, bo tamci przecież wcześniej byli i też nie zrobili", ale chcę takim prostym przykładem pokazać, że wyciąganie dogłębnych przemyśleń z tego kto pierwszy coś wprowadził, bez uwzględniania całości koniunktury, w tym zacnym komentariacie przechodzić nie powinno. Pozdrawiam
Ciekawa rozmowa. Ciekawym punktem dla mnie był temat przedstawiania klas społecznych w mediach rozrywkowych i kolejny argument, że te media są konsumowane przez różne klasy i że to te programy, które rzekomo ośmieszają klasę ludową są przez nią konsumowane. Prywatne doświadczenie to potwierdza kto ogląda programy typu googlebox, dlaczego ja, pamiętniki z wakacji itd. I że klasa średnia odnosi się do tego trochę z niechęcią. Z drugiej strony pamiętam jak szeroko popularny był Świąt według kiepskich, ktory nie jest rozrywką wysokich lotów, (do tego przedstawia klasę ludową w patologicznej postaci) a oglądali go wszyscy.
Ciekawe jest to, że tak jak dziennikarze psują świat mediów, tak architekci psują świat architektury. Jedni i drudzy ledwo są w stanie utrzymać się ze swojej pracy - choć ich bezpośrednimi klientami są ludzie z absolutnej finansowej wierchuszki, którzy swoją fortunę zawdzięczają właśnie ich tekstom/projektom. Oba zawody wymagają nieprawdopodobnej wszechstronności i wielu lat kształcenia. I oba wykonuje się często za minimalną godzinową.
Te minimalne są gwarantem posłuszeństwa bezwarunkowego. Architekta marzeniem nie jest konstrukcja bezdusznych szkaractw a dziennikarza marzeniem nie jest przepisywanie ściąg natowskich czy czysta deformacja na zamówienie. U jednych dziatki papu żądają u drugich motywacją jest posiadanie" basenu" takiego jak za płotem sąsiada. I to wykształcenie tysiąca architektów i dziennikarzy- konkurencja w upadlaniu zawodowym jest gwarantowana....
Czwórka przedstawicieli elity dyskutuje o klasizmie - czemu w dyskusji nie ma nikogo kto jest z innej klasy spolecznej? Terminu "klasa ludowa" uzywaja chyba tylko niektórzy dziennikarze, zeby mowic o swoich wyobrażeniach o "zwykłych ludziach". Najbardziej podobaly mi sie wypowiedzi pani profesor, widac, ze chciala skierowac dyskusje na bardziej konkretne tory i byla niechetna uproszczeniom plus sprowadzaniu wszystkiego do polityki. Po przesluchaniu 3/4 dalej nie wiem jakie sa klasy spoleczne w Polsce, jak je wspolczesnie mierzyc i czym te klasy sie charakteryzuja. Z dyskusji glownie przebija niechec do kolegow po fachu. Chcialbym tez zwrócić uwagę, ze czesc z dyskutantow nagminnie posluguje sie pogarda w odniesieniu do progresywnych ludzi z wielkich miast, nie ma odcinka dlr bez nazywania tej grupy "unijczykami", "tenkrajanami" i przypisywaniu jej wszystkiego co najgorsze. Sroczyński robi podobnie. Pogarda wobec ludzi biedniejszych i z mniejszych miast jest zla, ale pogarda ma rozne oblicza. Wiele osob, ktore zyja w miastach spotyka sie z duza niechęcią w rodzinnych stronach ze wzgledu np. na ateizm czy orientacje seksualna. Życzyłbym sobie i wszystkim wiecej zyczliwosci wobec siebie nawzajem i mniej pogardy do kogokolwiek.
Zgoda, nie było prób definiowania klas w Polsce. Nie ma bowiem sensu w wynajdowaniu koła na nowo. Definicje Marksa pozostają aktualne. DLR opowiadało swoje ulubione historie, Sroczyński nie wiedział dlaczego go zaprosili. Lisowska-Magdziarz dała radę. Nie dała rady moderować rozmowy, niestety.
Proszę nie biadolić . Większe miasta żyły, żyją we własnej bańce i nic przeciwko. Natomiast uzurpowanie sobie prawa do obejmowania bańką całego kraju jest wpieprzaniem się do nie swoich spraw. O tą uzurpację chodzi. Jak i o walkę tzw. progresywnych o legitymizowanie tej uzurpacji. W demokracji chodzi podobno o władzę większości i ochronę praw mniejszości. Nie o władzę absolutną mniejszości. Polecam silniejszego kręgosłupa osobistego i ugruntowanej świadomości własnej tożsamości. Przerzucanie na większość społeczeństwa odpowiedzialności za własny brak komfortu z powodów osobistych jest denerwujące i moim zdaniem roszczeniem nieuzasadnionym. Pisząc mniej oględnie : proszę nie odcinać kuponów z przez siebie obranej postawy ofiary.
Przecież było mówione, że istnieje klasa średnia jako odniesienie całej reszty czyli tego co niżej i wyżej. Nie podano widełek miesięcznych zarobków dla każdej bo to jest zmienne geograficznie.
**Kto naprawdę należy do klasy średniej?** W Polsce wmawia się nam, że wszyscy pracujący i przedsiębiorcy to „klasa średnia”. Ale czy na pewno? 🤔 Zamiast operować mętnymi pojęciami, warto spojrzeć na **skale podatkowe** - one jasno pokazują realne granice: 📌 **Klasa pracująca** - dochody w pierwszym progu podatkowym. 📌 **Klasa średnia** - zaczynasz przekraczać drugi próg podatkowy. 📌 **Zamożni** - trzeci próg podatkowy. Proste i uczciwe, prawda? Tymczasem granice są rozmywane, a większość „klasy średniej” ledwo wiąże koniec z końcem. Może czas na szczerość w definicjach? Co o tym myślicie? 💬
Miałem się przyczepić do zadawacza pytania o zmianę nastawienia 'elit algorytmowych' 2:04:00 za robienie wykładu zamiast szybkiego pytania. Ale w sumie to pytanie dobre, a odpowiedź redaktora Dymka była długa i się nie odnosi do meritum. Tak, zrobił swój blog i z p. Giełzakiem DLR. Potem dodaje zbędne ciekawostki dlaczego algorytmy działają jak działają. Podstawowa kwestia to czy mówimy o tym co sami zrobiliśmy (nawet w sporej skali jak DLR) czy jednak pochodzimy do problemu tego czy da się i jak wpłynąć na tych, którzy zarządzają algorytmami (które działają na wiekszość społeczeństwa, a nie tylko na członków DLR)? Czy planem jest, żeby DLR zastąpił FB i insta? Raczej nie, to jest po prostu narzędzie, które stopniowo wpływa pozytywnie na społeczeństwo w różnych aspektach. Zatem p. Dymek mógł odpowiedzieć np. "Nie jesteśmy w stanie wpłynąć na te algorytmy ani na rządy państw, żeby coś z tym zrobiły. Mamy swój DLR i robimy co możemy, może z czasem zmieni się koniunktura i nasza siła i coś będziemy w stanie zrobić, wylobbować." - i to byłaby odnosząca się odpowiedź. Ale może też jest całe pole do analizy, co można w tej sprawie zrobić, tylko że pierwsze co przychodzi do głowy, to fakt, że korporacje są silniejsze od państw i ich nie pokonamy, więc pole do popisu jest małe. (przykładowo, ale ogólnie może to pytanie było w ogóle na inną debatę)
To że ktoś wyrywa się pojedyńczym aktem może nie musi być rewolucyjnym ale symbolicznym, jakże istotnym dla ludzi. To chyba po takich aktach ludzie zaczynają interesować się problemem i dopiero później pojawia się lub nie rewolucja. Ktoś oczywiście powie, no tak ale protest przeciwko interwencji zbrojnej w Vietnamie albo occupy wall street nic nie zmienił. Czy napewno? Czy one to właśnie nie poruszyły ludzką świadomość, ostrożność, czy one nie stanowią zaczątku prawdziwych rewolucji. Pytanie, co byłoby gdyby tych ruchów nie było wogóle?? Może Ameryka ponownie zrzuciłaby bombę atomową, a bankierzy pograzyliby społeczeństwo do poziomu madmax. Każdy głos się liczy, każdy akt w słusznej sprawie oczywiście. Czy jest on przestępczy to druga rzecz i powinien zająć się tym sąd bez wątpienia ale jednak powinno się widzieć te prawidłowości.
Podział na klasy społeczne w Polsce wg. Google: W Polsce istnieje podział klasowy, który obejmuje trzy główne kategorie: klasa średnia, klasa wyższa średnia i klasa bogaczy. Dopiero to są heheszki.
01:26:33 i Marcin Giełzak który nawet nie wie jak bardzo ma rację. Nigel Farage, architekt Brexitu właśnie dziś poinformował że jego partia przebiła poparciem partię Konserwatystów.
bardzo ważne stwierdzienie przez pana Sroczyńskiego (tak koło 32 minuty) o pewnej 'przeźroczystosci' neiliberalizmu -nie ma grup interesów, jest 'naukowy', obiektywny kierunek zmian.a do tego niepodważalny uśmiech (rictus grin).
W sensie pany już chciały zrobić piękną polskie, ale znowu im złe chłopy nie pozwoliły? Tak jak przy rozbiorach chłopy winne. Ciekaw w sumie jestem jak rodzina Szeli "szlachtobujcy" żyła sobie na tej Bukowinie w CK bodajże.
47:30 - dane z sierpnia bieżącego roku - "odsetek Polaków mieszkających we własnych mieszkaniach bez kredytu to 75,3%, 87% nieruchomości w Polsce to mieszkania własnościowe". Dalej - "wliczając tzw. martwe dusze (niewyrejestrowane auta) Polska ma ponad 700 aut na 1000 mieszkańców, a odejmując je (na bazie estymat z jakichś systemów SAMAR i CEPIK - 500/1000 Polaków. Rekordowe dane ILOŚCIOWE na tle UE. Dalej - rok 2023, artykuł: "tylko 12.9% gospodarstw domowych mieszkało w nieruchomościach z aktualnym kredytem hipotecznym lub pożyczką do spłaty (średnia unijna 2 razy wyższa 🫣)." (Tak, wiem że "gospodarstwo domowe sprawia, że nie mamy tu do czynienia z liczbą 12.9% Polaków a z całą pewnością większym odsetkiem, ale wciąż nie będzie to większość Polaków a dane komparatywne na tle UE pokazują co realnie człowiek mający pojęcie o ekonomii i mający kontakt z rzeczywistością powinien wywnioskować z tych danych. Dalej - dane KRD za 2023 rok - "23% Polaków ma powyżej 20 tys. oszczędności". (wiem że nie są to kokosy, ale wciąż jakieś dane dające perspektywę). Dalej - dane ankietowe firmy BIG za 2023 i 2024 podają odpowiednio, że wśród badanych respondentów 14% i 16% deklarowało, że byliby w stanie przeżyć ze swoich oszczędności powyżej roku. Ale to nie przeszkadza Panu Giełzakowi wyśmiewać co każdy wywiad i odcinek takiego Bosaka, tym razem za definicję klasy średniej, gdzie Pan Marcin oszacował spełnianie mniej więcej wspomnianych kryteriów przez "0,5% Polaków". Tymczasem już w 2019 roku w Polsce 0,2% populacji według danych Credit Suisse było DOLAROWYMI milionerami. Prognoza na 2023/4 mówiła o wzroście tej liczby do ponad 0,3% społeczeństwa. Także myślę, że bezpiecznie można przyjąć, że w Polsce jest więcej milionerów złotówkowych niż 0,5% Pana Marcina. Czyli dla Pana Marcina nawet niektórzy złotówkowi milionerzy byliby zbyt biedni, żeby spełnić te warunki? No coś się tu nie klei. Ale taki jest każdorazowy efekt końcowy kiedy lewica zabiera głos w sprawach ekonomii i gospodarki :( Ciężko było mi znaleźć bieżące dane o ilości milionerów, w tym także złotówkowych a nie dolarowych. A pewnie biorąc pod uwagę inflację powinno być tychże coraz więcej (uwaga, dużo jest wzmianek o raporcie nt. "Polaków zarabiających milion złotych rocznie [44 tys.], ale to zupełnie inna kategoria i wyczyn). Inną sprawą jest ślepota Pana Marcina na wielokrotnie powtarzane przez Mentzena, (pewnie i Bosaka) a także wielu innych person publicznych okolic Konfederacji, że taka prawdziwie rozumiana, "silna i niezależna" klasa średnia zajmująca swoje miejsce w strukturze stratyfikacji społecznej w Polsce (co najmniej funkcjonalnie: ) ~"nie istnieje". I wskazują że to problem, który akurat państwo powinno zaadresować i zwalczyć, bo samo się systemowo do jego stworzenia, zcementowania oraz pogłębiania przyczyniło i przyczynia. Mówią o odbudowie klasy średniej w Polsce. Ale z Wami zazwyczaj jak z rowerami z dowcipu o radiu Erywań.
Świetnie napisane! To mi przypomniało Jana Śpiewaka, który oburzył się, że samotną matkę z dochodem 16K netto zaliczono do klasy średniej bo wg jego definicji należy do grona "bogatych" Definicja Bosaka, w której klasa średnia ma kilkaset tyś oszczędności moim zdaniem jest właściwa.
@sirico123 same zarobki nie definiują czy ktoś jest bogaty czy należy do klasy średniej itd. Raczej świadczą o wypowiadającym przytoczony osąd; w tym przypadku - że jest zawistnym człowiekiem cierpiącym na chorobę oczu i w bardzo zakrzywiony sposób przepuszcza ocenę otaczającej go rzeczywistości przez pryzmat kto ile zarabia. Wracając do samej matki - jak się nie zarysuje szerszego kontekstu jej majątku, czy ma oszczędności, długi, mieszkanie swoje czy wynajmuje, gdzie mieszka i pracuje, jaką ma stabilność zatrudnienia itd. to trudno cokolwiek klasyfikacyjnego powiedzieć nawet przyjmując jakąś ad hoc własną definicję takowych podziałów po marksistowsku - klasowych, czyli dla Śpiewaków - "my vs oni". Można wyobrazić sobie, że taka kobieta jest po 40tce, dopiero spłaca mieszkanie wzięte w kredyt, tak samo ma auto w leasing (dojazd do pracy, dowożenie dzieci do szkół i na zajęcia), nie ma większych oszczędności niż na pół roku przeżycia, a w robocie może zostać z miesiąca na miesiąc zwolniona przy dekoniunkturze i mieć długotrwałe problemy z powrotem na rynek pracy. Równie dobrze może być w gorszej sytuacji, mieć problemy zdrowotne, chore dziecko, jakieś długi z przeszłości itd. Równie dobrze może być córką tatusia z domu milionerów, gdzie mogłaby nie pracować, ale wypada samemu mieć swoje życie, więc gładką drogą weszła w świat wysokich zarobków, nie ma i nie miała żadnych kosztów życia, a ma kilka mieszkań, które przynoszą jej dodatkowe przychody, dochód z giełdy i byłego męża również dobrze sytuowanego, który płaci wysokie alimenty nie tylko na dzieci ale i na nią, a jej zmartwieniem jest czy na Święta lecą na Seszele czy na Hawaje. Ale w drugim położeniu może być także kobieta "zarabiająca minimalną krajową" czy w ogóle nie pracująca (bo nie musi), więc same zarobki niewiele mówią o sytuacji życiowej człowieka. Niestety, takich demagogów i ignorantów to niewiele interesuje. Liczy się okładanie przeciwników, syndrom oblężonej twierdzy, gra na oburzenie w linii grupy odbiorców, manipulacja, redukcjonizm, cherry-picking, nie mające wiele wspólnego z rzeczywistością hasełka i wyciąganie szczegółu z kontekstu na ogół. Do tego oczywiście budowy niczym nie uzasadnionych ciągów (nie)logiczno-(nie)przyczynowo-skutkowych mających prowadzić do z góry założonych tez na jednostkowych czy analogicznych przykładach (o ile prawdziwych, ale nawet zmyślając sobie historyjkę i człowieka można założyć, że "ktoś taki na 38-milionowy kraj się trafi". A żeby wyolbrzymić lub zamieść pod dywan resztę to w najlepszym wypadku wystarczy instytut danych z dv*y).
Nie dziwi mnie to, że Giełzakowi nie przeszkadza wyśmiewać wywiadu z Bosakiem. Poziom uwłasnowienia mieszkań mamy rzeczywiście duży, ale znaczy on tyle, co nic. Moja babcia żyjąca za swoją niską emeryturę jest właścicielką swojego mieszkania. Setki tysięcy czy nawet miliony osób ze wsi i mniejszych miast są w posiadaniu mieszkania/domu. Co z tego skoro w praktyce większość z tych osób stosunkowo niewiele zarabia i z trudem byłaby wstanie udźwignąć dzisiejszy kredyt hipoteczny za 60-metrowe mieszkanie? Że mają problem z wyjazdem na wakacje, że wysłanie dziecka na studia do dużego miasta może już bardzo nadwyrężać ich budżet. To samo z samochodem itd. We wspomnianym wywiadzie Bosak tak mądrze mówił o tym, że jak ktoś zarabia 20k, ale 10 idzie na kredyt to jaka to tam klasa średnia, ale jego dzielny obrońca widzi klasośredniaka w robotniku z Konina, co dostał małe mieszkanko po dziadkach i do roboty jeździ starym BMW. Kluczowa jest kwestia oszczędności. 23% Polaków ma więcej niż 20tysięcy oszczędności. Swoją drogą to czy u nas wypłata wynosi 1 tysiąc? Bo nie wiem czemu ma to robić na nas wrażenie. Te dane dają perspektywę jak bardzo odklejony jest Bosak od realiów, bo oznacza to, że 78% Polaków (obstawiam, że masa z nich ma własne mieszkanie odziedziczone po dziadkach lub sprywatyzowane za grosze w latach 90) nie ma nawet oszczędności rzędu 3-4 wypłat. A Bosak oczekuje 24 wypłat, czyli około 120 tysięcy złotych oszczedności (przy skromnym żałożeniu, że zarabia się 5k, a wiadomo, że dzisiaj nie jest to wiele). Teraz te oszczędności i ich wartośc porównaj z zachodnią Europą i mędrkuj o znajomości realiów i ekonomii.
@@adamnowak2137 nie mówiłem o całym wywiadzie z Bosakiem tylko tym konkretnym fragmencie i POLEMIKĄ Giełzaka, który sam się zbłaźnił tymi 0,5%. Giełzak wyśmiewa wywiad z Bosakiem i dobrze, bo był wyjątkowo słaby, ale trudno powiedzieć, żeby to była wina Bosaka, bo ten ma wiele dobrych wywiadów. Jakimś sposobem odnoszę wrażenie, że DLR i Giełzak to format, który nie sprawdza się jakkolwiek dobrze z gośćmi w formie ala wywiadów. Panowie grają jednocześnie rolę prowadzących i polemistów, wychodzi to finalnie kiepsko, nie wyciągają wiele wartościowego ani z gościa, ani z samej osi sporu z gośćmi. Niestety. Wychodzi na to że błyszczą we własnym towarzystwie. Dalej - nie umiesz niestety czytać ze zrozumieniem (bo o tym pisałem powyżej), a Giełzak słuchać albo później specjalnie manipuluje, bo tylko tak jest w stanie skleić szyderczą narrację, aby bić w przeciwnika. Mianowicie przy podanych kryteriach tworzenia klasy średniej, Bosak właśnie mówił, że jest ona bardzo wąska w Polsce i dlatego to nie służy gospodarce, społeczeństwu i jest problemem. "Klasa średnia" nie oznacza że są oni po środku drobiny finansowej i jest ich dużo. Odsyłam do jakichkolwiek definicji, zupełnie o co innego w tym terminie chodzi... Dalej - nie umiesz również czytać danych, bo to że jest 23% Polaków z oszczędnościami powyżej 20 tys. nie oznacza że 23% Polaków ma 20 tys. Jest brak danych na ten temat z tej konkretnej danej. Nie ma tutaj żadnego rozkładu jak się ten wykres proporcji i kwot wzdłuż osi kwoty oszczędności rozkłada. Ja w związku z tym nie zmyślam sobie scenariuszy "jak mi się wydaje że może to wyglądać" na podstawie mojego widzi mi się/myślenia życzeniowego/pod tezę/na bazie jakichś dowodów anegdotycznych. Po prostu na szybko nie napotykam na bardziej pożyteczne i rozstrzygające tutaj kwestię dane. Ale patrząc po wspominanym odsetku milionerów dolarowych w Polsce i zestawiając to z zupy wziętym giełzakowym "0,5% Polaków spełniających "te" kryteria", intuicja raczej kazałaby ekstrapolować, że Pan Marcin klasycznie jest co najmniej mocno daleko od prawdy, myląc się pewnie o rząd wielkości. Nie wiem skąd wniosek, że emeryci mają czy muszą być klasą średnią i mieć zdolności kredytowo-hipoteczne. Co to ma do rzeczy? Ja obalałem tylko punkt po punkcie zarzuty i formułowane tezy Giełzaka. Tak samo jak przynależność do tej jakkolwiek opisywanej kryteriami klasy średniej jest składową powyższych, tak i zbiorem wspólnym spełniania chociaż kilku czynników jednocześnie będzie mniej niż liczba podana do jednego parametru. Ale na bazie rozmiaru % populacji radzących sobie nienajgorzej w danym kryterium cząstkowym szkicuje się obraz zgoła odmienny niż ten jedynie retorycznie sprawnie malowany intelektualny kicz i oszustwo Giełzaka. Polemika z liczbą Polaków wyjeżdżających na wakacje - dane CBOS za 2023 rok (ankietowe ale historyczne a nie deklaratywne - czyli gdzie i na ile pojechali Polacy a nie jakie zamiary deklarowali) wyjazdy powyżej 5 dni w kraju i zagranicą łącznie 46% Polaków. Wyjazdy wypoczynkowe za granicę (tylko albo dodatkowo z wyjazdami krajowymi) - 24% Polaków. Pewnie nie są to dane idealne, ale dają jakiś obraz. I może nie jest tak, jak taki utopista gomułkowski by stawiał poprzeczkę, żeby każdy emeryt latał na ol ekskjuzmi z dedykowanym opiekunem 2 razy w roku za granicę na koszt kapitana państwo, ale wciąż dane komparatywne z ostatnich 10 lat pokazują trend wzrostowy (był dołek w trakcie pandemii). Także to przeczy Twojemu katastrofizmowi nie popartemu danymi. W ogóle komiczny jest taki zarzut, bo to trzeba nigdzie samemu nie jeździć i poruszać się w towarzystwie samych ubogich ludzi, którzy faktycznie nie mogą sobie na to pozwolić, żeby takimi tekstami rzucać. Ale czego można się spodziewać po użytkowniku youtube, który z podróżowania to tylko na kremówki do Wadowic, hehe Na pewno wraz z narastającym kryzysem j regresem sytuacji materialnej Polaków sytuacja się trochę pogorszy, ale nie sprawi że to będzie nas zbliżało jakkolwiek w kierunku giełzakowych 0,5%. Plus nie wiem czy koniecznie wakacjami można mierzyć klasę średnią. To typowy model spędzania czasu i aspiracji życiowych szczególnie klasy pracowniczej (etatowców) pod jakimkolwiek przedziałem warstwy majętności by się nie znajdowali. Żeby uzmysłowić sobie ilu Polaków ma ciężko wystarczy fakt, że minimalną krajową zarabia 27,7% pracowników etatowych, a jak za to się żyje i jakie kokosy to są to wiemy. Ale przez przyglądanie się biedzie nie dojdziemy do rozpoznania sytuacji klasy średniej. Chyba że wszystkich zdiagnozujemy jako biednych i siłą rzeczy brak tutaj będzie miejsca na klasę średnią PRZED zamożnymi, bogatymi i milionerami. "Bosak odklejony od realiów" a zaraz potem "78% Polaków (OBSTAWIAM, ŻE (..))" - wspaniały instytut danych z dv*y. Takie jest faktycznie podłoże tych pejperów ludków postaci Zygmuntowskiego. Jak masz polemizować z danymi swoimi intuicjami to nie marnuj sobie i innym czasu xd A nawet gdyby było tak jak napisałeś to co? Mają mieszkanie, wyżywią się, opłacą rachunki i reszty jak nie przepiją to mają na budowanie swoich finansów i niezależności. A że poza WYPŁATĄ istnieje szereg innych czynników i problemów wpływających na zamożność Polaków (i ludzi ogólnie) jak chociażby konsumpcjonistyczny pęd i nieumiejętność zarządzania finansami osobistymi/gospodarstwa domowego itd. to zupełnie osobne kwestie. Znam blisko lekarza, który potrafi mieć wypłaty po 40 tys. a wydaje tyle, że ciągle jest na długach i kredytach. Więc on już by w takim głupim kryterium się nawet nie łapał i znikał z radaru a do jakiej warstwy należałby taki lekarz na państwowych posadkach i nieśmiertelnej pozycji rynku pracy jak nie klasą średnią? No chyba że wyższą, bo dla mnie rozpatrywanie raczej w tym kierunku byłoby niekontrowersyjne. Niestety, widzisz świat redukcjonistycznie i nie możesz złożyć obrazu w całość, dlatego kłócisz się z danymi bez argumentów w ramach dysonansu poznawczego czy innego wyparcia. Nie będę psychologizował.
łapkuję. i co z tego, że nie na temat, niech to wybrzmi. Standardy Kanały Zero zbierają krwawe żniwo. Połącze oba wątki: Przecież przytoczona "debata" o Zielonym Ładzie na K0 to dno dziennikarstwa. Zaproszono osoby zbieżne światopoglądowo, żeby pomarynowały się w sosie samozachwytu i denializmu. Polecam poczytać jakie zdanie o ZŁ ma prof. Szymon Malinowski. Rzetelną analizę tej "debaty" popełnił też Orestes - Everyday Hero (tak, ten co "wyjaśnił" Giełzaka odnośnie weganizmu)
Klasy zawsze były, są i będą, bo ludzie są różni. Może jednak pora zredefiniować klasowość i przyjąć, że różnice nie tkwią w zasobach finansowych, lecz potrzebach kulturowych i intelektualnych. Ani miejsce urodzenia, ani status finansowy rodziny nie determinuje w sposób konieczny tych potrzeb. Człowiek sam je w sobie odkrywa i pielęgnuje. Jeśli ich nie ma, może zostać ogładzonym bucem w pałacu z żyrandolem. Jeśli je ma, to będzie oszczędzał aby kupić bilet na przedstawienie operowe lub balet, doznawać wzruszeń, tzw. uczuć wyższych, zamiast jechać na wyspy z pakietem all inclusive, gdzie niczego nie przeżyje. Lewicowemu metalowi to się nie spodoba, lecz prawdą jest, jak mawiają Brytyjczycy, że frak leży najlepiej na trzecim pokoleniu. Sztuczne mechanizmy wyrównywania poziomu biedy do średniej mogą pomóc niektórym w noszeniu fraka, lecz z pewnością nie wszystkim. Zawsze będzie jakaś elita kulturalna i intelektualna. Ważne aby wyzbyła się pogardy.
Oczywiście że różnice klasowe tkwią w zasobach. Można próbowac kompensować oczekiwania płacowe pozorem bycia elitą intelektualną jak to się kiedyś działo ale dziś nikt się na to już nie nabiera.
@bad82x Bycie elitą intelektualną czy kulturalną nie jest pozorem i ma dziś niewielki zbiór wspólny z elitą finansową (choć zdarza się, że ludzie bogaci potrzebują i doceniają wysoką kulturę prawdziwie, nie dla blichtru i snobizmu). Potrzeb wyższych nie można kupić nawet największą kasą ani wpływami. W każdym razie, to historyczne rozumienie elity w Polsce się nie przyjęło. Za elitę media polskie uważają byle durnia, który ma pieniądze i władzę, gonią za nim, jego głupocie dają mikrofon i cytują w zapętleniu, ścigając się o pierwszeństwo. Mimo że w Teatrze Wielkim jest loża prezydencka i rządowa, najlepsze miejsca, za darmo, zawsze czekają na gości - Duda był tam tylko 2 razy przez 10 lat. Raz na występie zespołu Mazowsze, drugi raz na rozdaniu nagród w konkursie chopinowskim, bo on wręczał nagrodę główną. Gdyby wystąpił tam Martyniuk, pewnie przyszedłby trzeci raz. A tymczasem przez te lata były dziesiątki przedstawień operowych i baletowych na najwyższym światowym poziomie. Z rządów pisowskich nie było bodaj nikogo przez 8 lat (poza urzędowymi rolami wręczania nagród artystom - Gliński, Sellin). Nawet ten inteligent rzekomy z Żoliborza nie ma takich potrzeb, woli ludyczne rozrywki w rodzaju rodeo i boksu w tv. Elita to społeczne creme de la creme, ona pozwala przetrwać kulturze, językowi, tożsamości narodowej, i nie ma to dziś bardzo niewiele, by nie powiedzieć że nic, wspólnego z pieniądzem. Dlatego w dyskusjach o klasach społecznych, definiowanych poprzez stan konta i majątku, nie ma sensu rozmowa o elicie, bo ona jest zjawiskiem pozaklasowym.
@@magdalenamagdalena9098 byle król sedesów nigdy przez nikogo za elitę intelektualną uważany nie był to jest nadużycie a majątek zawsze jest istotną składową bycia uznanym za elite wystarczy spojrzeć na to co posiadają aktorzy artyści ludzie nauki oczywiście ci z osiągnięciami. Nie da się zajmować realizacją potrzeb duchowych lub oddawać się pasji tworzenia bez solidnego zaplecza finansowego.
Sroczyński mnie zaskoczył in plus Gielzak in minus pierwszy raz chyba, bo oglądałem wywiad z Bosakiem i nie odniosłem takiego wrażenia aby to mówił z taką pewnością i determinacją. Elektorat pisowski wyjaśnił na początku red. Sroczynski i uczuciu nienawiści i pogardy akurat i mówię to jako konserwatysta kulturowo światopoglądowo a lewicowiec socjalny ze tak powiem ;) ot taki mix
Bardzo słabe, długie powtarzające wątki "pytania" z publiczności. Polecam metodę dłuższego oczekiwania na chętnych i wpuszczania niekoniecznie tych, którzy się rzucają na mikrofon, bo niestety, tak numerów uno jak duo zdają się cierpieć na głód gadania.
Z tej strony pytający numero uno: po to jest KLUB DLR żeby dyskutować, także o tematach które trzeba trochę dłużej nakreślić. A temat jak widać jest palący bo kolega po mnie kontynuował wątek i mówił nawet dłużej ode mnie. Inna sprawa że nie było wiadomo ile czasu goście będą mieli na dyskusję - jak sobie obejrzysz nagrania z innych spotkań w klubach to zwykle jest ona dłuższa niż tutaj - więc temat był kontynuowany w kuluarach
Czy nie jest tak, że demokratyzacja mediów właściwie wytwarza różnice i polarazycje? Bo więcej i każdy może nazwać się dzisiaj dziennikarzem w internecie opiera się na pół prawdach, fragmentach informacji, własnej interpretacji faktów. Teraz to Joe Rogan jest najważniejszym dziennikarzem nawet nie wychodząc że swojego studia. Monetyzacja sprawia, że owi dziennikarze z kolei wybiórczo poddają tematy, które mają największą oglądalność, a więc opartą na ludzkich emocjach czyli przestępczość, seks, afery. Po drugiej stronie jest przekaz oczywiście ten autorytarny, propagandowy, kłamliwy przekaz... Ale czy on nie jest nam właściwym, jedynym niestety rozwiązaniem aby ujednolicić społeczeństwo w myśleniu i działaniu?
W sumie to ta narracja do nowego ładu o samotnej matce z dwójką dzieci zarabiającą naście kafli na rękę, brzmi jak uzasadnienie obniżenia składki zdrowotnej dla pr\przedsiębiorców...
Czy istnieja jakiekolwiek badania o tym, ze "klasie sredniej" w Polsce przeszkadza, ze biedniejsi tez sie bogaca? Historyjki pana Dumy to nie jest wystarczajacy argument. Niestety dyskusje polityczne w Polsce sa oderwane od liczb i badan.
Ja nie znalazłem. Wydaje się, że jest to bajka podobna do tej o pani Annie. W biednym Polskim społeczeństwie bogacą się tylko bogaci. Biedni aspirują lub się staczają. Ot co.
Nie wiem, czy są badania, ale wystarczy posiedzieć chwilę w internecie, żeby w to uwierzyć. Cała dyskusja o handlowych niedzielach na tym się opiera: białe kołnierzyki mają mieć czterodniowy tydzień pracy, żeby w pozostałe trzy chodzić po sklepach, w którym chamstwo ma usługiwać.
Albo jeszcze lepszy przykład: oburzenie na to, że szybkie pociągi śmią śmieć się zatrzymywać we Włoszczowie. Chamstwo niech się tuła trzy godziny dłużej (albo autem, byleby blachosmrody nie wjeżdżały do centrum), ważne, że jaśnie państwo przyoszczędzi dwie minuty.
@@jk593 rozumiem, choc raczej to do mnie nie trafia. Moim zdaniem zwolennicy handlu w niedziele po prostu chca moc robic zakupy tego dnia, gdyby kasy byly samoobslugowe i nie bylo tam pracownikow to nie mieliby nic przeciwko i nikt by nie "uslugiwal". Ten argument to taka psychologizacja bez dowodow, zeby przypisac przeciwnikom ideowym zle cechy. Co do pociągu to raczej oburzenie dotyczylo przepalania pieniedzy na nierentowne polaczenia, czemu od razu zakladac jakas niechec do ludzi stamtad? Po prostu brak empatii i postawienia sie w sytuacji mieszkancow tej miejscowosci. Te argumenty brzmia efektownie, ale moim zdaniem brakuje na nie dowodow.
Jaka statystyka?. "Klasa średnia " zaczęła kumać , że na nią następuję zamach. I w konsekwencji tegoż znajdzie się w jednej klasie społecznej z bidokami i na równi z - pogardliwie epitetem obdarzonym - tzw. ciemnym ludem. Giełzaka wypowiedź o braku komfortu w samolocie dotyczy nie kumatej "średniej klasy". Tej przeszkadza również sąsiedztwo Ukraińców i Rosjan w tureckim hotelu . Ci ludzie definiują się poprzez mentalny podział na "brudasów" , "dzicz", "ciemnogród "...Do których naturalnie się nie zaliczają.
Jestem dosyć pewny, że referując definicję "klasy średniej" wg Bosaka przedstawiliście nie to, kim jest wg niego klasa średnia, a osoby zamożne. Jeśli dobrze pamiętam, to klasę średnią opisywał jako osoby, które po pokryciu bierzących kosztów życia mogą odłożyć kilkanaście-kilkadziesiąt (nie kilkaset!) tysięcy rocznie. Osoby zamożne opisywał jako takie, które już mają dom czy samochód i zarabiają na tyle, że nie muszą się w ogóle przejmować przeżycie, a głównie tym w co inwestować, czy rozbudowywać zakład, czy zakładac nową firme itp.
ua-cam.com/video/jUikfQxSYuQ/v-deo.html&si=555f4xG1HT075rt2 Na początku cytowanego fragmentu powyżej poseł Bosak rzeczywiście był bliższy Pana wyobrażeniom o jego wypowiedzi, ale w połowie swej wypowiedzi odpiął wrotki i pofrunął z brakiem kredytu i kilkudziesięcioma tysiącami odkładanymi rocznie.
@@huberth2763 Czyli budowlaniec 50 lat zarabiający 6k miesięcznie to już bogaty człowiek, a nie klasa średnia? Bo tak myślę o wujku. Spłacił kilka lat temu kredyt na dom, ma trójkę dzieci: dwoje pełnoletnich i 16 lat. Ciotka sprzątaczka na najniższej, on budowlaniec. Mieszka pod Rzeszowem, więc koszty życia duże nie są - śmiał się ostatnio, że w miesięcznym budżecie najwięcej mu masażyści zżerają, bo jak dom spłacił to zaczął wreszcie o zdrowie dbać. Teraz odkłada na wkłady własne do kredytów dla córek: 3-4k miesięcznie. No wypisz wymaluj klasa średnia wg Bosaka. Podejrzewam, że jakbym mu powiedział, że z niego żadna klasa średnia tylko już bogaty człowiek, to by mi pokazał swoją kilkunastoletnią Skodę ze schodzącym lakierem i spytał się, kto bogaty jeździ takim szajsem. Albo kazał jebnąć się łeb 😉😉 Ja wiem, że z pewnych perspektyw odkładanie kilku tysięcy miesięcznie to bogactwo, bo sam niedawno studia skończyłem i bida świszczy w uszach. Ale to, że ja się jeszcze niczego nie dorobiłem i żyję od 10 do 10 nie oznacza, że wujek jest klasą wyższą, tylko że ja jestem klasą niższą. Dlatego słusznie Bosak chciał uniknąć odpowiedzi, ile powinien zarabiać ktoś w klasie średniej bo same zarobki tu niewiele znaczą - dopiero zna tle wieku, sytuacji rodzinnej, już zgromadzonego majątku, zdrowia, zobowiązań materialnych itd można powiedzieć coś więcej.
@@ratiolibek powyżej odniosłem się tylko i wyłącznie do Pana słów o tym co poseł Bosak mówił, a czego nie. I zgadzam się, że im dłużej o klasie średniej mówił, tym sensu było mniej. Co tylko udowadnia, że duet Giełzak/Dymek umiejętnie go w te maliny wypuścili. Co do rodziny wujka. Myślę, że najrozsądniej byłoby przypisać go do dobrze rozporządzającego swym majątkiem przedstawicieli klasy ludowej. Trudno byśmy uznawali tę rodzinę za klasę średnią z dochodami na poziomie 3 płac minimalnych zsumowanych na 2 osoby, prawda? I zgadzam się w 100% - najwłaściwsza odpowiedź na pytanie kto jest klasa średnią powinna brzmieć “to zależy” (także od wykonywanego zawodu - patrz administracja, nauczyciele itd.)
@@huberth2763 mige się zgodzić, się wypuścili Bosaka, żeby po powiedzeniu rzeczy, które mają dużo sensu powiedział rzeczy, które dalej mają sens, jak się je przerobi na przykładach, ale nie brzmią tak, gdy się je usłyszy na początku, bo ubrał je w nie precyzyjne słowa (np. kilkadziesiąt to może być i 30k i 90k)
24 pensje na koncie odłożone, dom, dwa samochody dla niej i niego, trawnik - za cholerę pan Bosak czegoś takiego nie powiedział o klasie średniej. Zresztą problem jest taki, że panowie w ogóle się w tej rozmowie z panem Bosakiem o klasie średniej się nie zrozumieliście. Pan Bosak chyba nawet w pewnym momencie zaczął mówić o klasie średniej (co jest dość śmieszne ) to co wydawało mu się (mylnie), że panowie chcą o niej usłyszeć. A w końcu powiedział, że są to ci, którzy mają trochę lepiej płatną pracę i ich sytuacja jest taka, że mogą coś odłożyć i trochę więcej konsumować, a nie odkładać to czy tamto do lombardu.
zacznijmy od tego, że ciężko jest mówić o czymś, czego nie ma się zdefiniowanego, a właśnie taką "głębię" intelektualną postulatów, haseł Konfederacji chłopaki doskonale obnażyli. Te kryteria 24 pensji i trawników to była pomocna dłoń w stronę Marszałka, jak wyszło, że nie ma tej definicji. Jeśli ktoś z tej fanbazy zacznie, dzięki takiemu przyparciu do merytorycznej ściany, krytycznie postrzegać swoich idoli, to już plus. Cóż, Pan, jak i gros komentujących wyborców Konfy się tym razem nie załapaliście. Głowa do góry, może kiedyś!
Trochę śmieszno i trochę straszno z tym ciągłym kompleksem "informatyków 14k" i tematem składki zdrowotnej, podczas gdy lekarze na b2b wystawiają państwowym szpitalom faktury na 80k+, gdzie sami pracują na państwowym sprzęcie w wielu placówkach, więc naród zrzuca się na ich narzędzia pracy, płace, oraz edukację a system i tak nie działa, lewa strona jednak wygodnie nie dotyka tematu XD. Czy pensje informatyków i sprzęt na którym działają też jest sponsorowany z podatków? Informatycy w tych dyskusjach coraz bardziej są sprowadzani do roli chłopów rolnych, kułaków za Stalina i Mao. A już totalnie wieje stalinizmem jak byli "biznesmani" z branży IT dzielą się swoim problemami jakie im ta nowa grupa "kułaków", zdzierców, bezczelnie stwarzała, przeszkadzając i sabotując ich w pomnażaniu zysków vide Giełzak, Zaorski, Zawadzki itd. Brakuje tylko tych propagandowych plakatów "Informatyk *kułak precz z kołchozu". Informatycy i ich składka zdrowotna to podobny przykład nagonki do tych dyskutowanych w panelu. Ludzie chcieli kapitalizmu, ale jednak socjalizm siedzi głęboko we wschodnim DNA, ciągłe zgrzytanie zębami na informatyków, fliperów, developerów, pośredników, budowlańców, hydraulików, czyli b2b jednak źle widziane na wschodzie.
informatyk i hydraulik to nie to samo, co fliper lub deweloper, bo ci pierwsi zarabiają na życie swoją pracą, a ci drudzy inwestycjami i kapitałem zresztą dużo informatyków sama przyznaje, że zarabiają dużo i powinni płacić współmiernie do tego podatki, niektórzy nawet zakładają z tej okazji lewicowe partie (np. Zandberg) 😊
@poppintomfof a daj spokój człowieku. Za często się spotykałam z arogancją aspirujących do elit, jak para DLR i Sroczyński. A z ustawienia tematu się pośmiałam i może coś o tym nagram na swój niszowy kanał. Elity miejskie nie mają pojęcia o prowincji, albo właśnie mają, wiedzą że to miasto umiera, że się pauperyzują i starają się możliwe długo unikać uświadomienia wsi jej lepszego położenia. Wiecie że są nauczyciele, urzędnicy, handlowcy, którzy żyją w domach a nie 20 metrowych klitach bez kredytu.. Nie wiem ile trzeba się śmiać z przaśności żeby ten temat zaśmiać. To miasta po wyprowadzeniu przemysłu są zombi i to tam tzw. inteligencja nie ma nic poza telefonem z AI do podrzucania trudnych słów.
@GoogleAccount0 tu nie ma o czym dyskutować. Zwróciłam uwagę bo kłuło w oczy i tyle. Oczywiście ważniejsze jest co dalej. Treść, meritum czyli fantazje o klasie robotniczej. Błędne bo żona robotnika w Łącku jeździ suvem, ma internet, więc jest na bieżąco z trendami jakie ceni i w dupie ma czy inteligentka bez zdolności kredytowej na M2 poważa jej paznokcie zrobione w luksusowym salonie tej prowincji. Taka sytuacja. A Sroczyński po prostu kulturalnie (skoro aspiruje) mógłby dygnąć publiczności i po sprawie. Ale do tego trzeba w ogóle móc emocjonalnie się zniżyć do dzień dobry, do widzenia, przepraszam, proszę wobec zwykłych ludzi.
Jednak niesprawiedliwe dla panów rozmowy z Krzysztofem Bosakiem jest przy każdej okazji przedstawianie jej w taki sposób jakby pan marszałek mówił w niej tylko głupie rzeczy. Już 3 czy 4 raz słyszę z panów ust mówienie o niej tylko w ten sposób, i jeszcze w istocie wykrzywiacie to co mówił o tym czym jest dla niego klasa średnia. Zwłaszcza pan Giełzak wydaje się mieć jakąś „traumę” po tej rozmowie. Jak jesteście panowie tacy wylewni to powiedzcie mu to w twarz wszystko następnym razem, a nie zawsze za jego plecami, by się przypodobać swoim fanom.
Bardzo zawsze czekam na kolejną premierę DLR, ale taki jak tu format, mi nie odpowiada. Tylko Dymek/Giełzak plus ewentualni goście. Gorąco pozdrawiam Panów DLR.
To dosłownie jest format Dymek/Giełzak plus ewentualni goście. Ale jeśli jesteś w stanie napisać coś więcej, to postaramy się wziąć to pod uwagę, przynajmniej w Krakowie ;)
już na prawdę nie miałeś się o co przyczepić … Ale rozumiesz, że organizacja takich rozmów na żywo, z publicznością jest tym, po co też powstały kluby DLR i dodatkową atrakcją dla członkiń/ów? Świetna rozmowa i dzięki DLR Kraków za organizację. Jedynie, jeśli nie będzie problemem, wyposażyłbym każdego i każdą w swój mikforon, bo nieraz ktoś bez mikrofonu coś dopowiadał na boku i wtedy słabo zebrało. Ale szczegół.
Mity - kto to w Polsce jest ta klasa średnia? Czy faktycznie Giełzak ma racje i klasa ludowa zaczęła doganiać klasę średnią i to zrodziło niepokój? Społeczeństwo klasy średniej to dzieło Blaira i Schroedera, czy Clintona i to była nowa ideologia lewicy po upadku ZSRR, komunizmu, socjalizmu na początku lat 90-tych, bynajmniej Polska nie była tu liderem.🙂
Bardzo jednostronny i monotematyczny wywiad. Jest jakims spolecznym problemem to, ze istnieje grupa ludzi, ktorym brak motywacji do samorozwoju, a odniesli jakis sukces. Bardzo zle, ze mentalnie chca sie wywyzszyc nad klasa nizsza od nich. Ale chhba Polsxe.zalezy, zeby ludzie mieli.ambicje? Czy nie? Olewka?
Też mnie prof. Siewierska nie raz wkurzy, zwłaszcza że tak chciałoby się ją lubić, ale w przytoczonej wypowiedzi nie widzę niczego więcej niż opis rzeczywistości. gość utrzymywał i wszystko wskazuje na to, że utrzymuje kontakty ze środowiskiem gangsterskim, a jego elektoratowi najwyraźniej to nie przeszkadza bo poparcie solidne.
Pani Profesor świetna!
w banialukach i pustych słowach
Szacunek dla prof Lisowskiej-Magdziarz za mówienie rzeczy na kontrze do reszty i w ogóle za bycie z innej bańki - źle została ta dyskusja sprofilowana, że jest 3 dziennikarzy i badaczka przy jednym stole.
ale Giełzak i Dymek zawstydziliby 85% habilitowanych zawistników z wydziałów nauk politycznych i społecznych
@@adamjulian9785 wow
Na 40 urodziny dostałam gazetę z dnia moich urodzin, czyli z lat 80. W gazecie była informacja o strajkach. O strajkach w GW nie czytałam chyba nigdy. Ciekawe ile wyszukiwań będzie na GW na hasło "strajk".
A ja czytałam, przez ostatnie przeszło 27 lat.
Sroczyński myli się co do minimalnej stawki godzinowej. Tusk miał na to 8 lat i nic nie zrobił. To DNA myślenia o minimum cywilizacyjnym w państwie. Neoliberałowie tego nie potrafią.
to wciąż lepsze niż 8 lat kradzieży publicznych pieniędzy, ustawiania wszelkich konkursów i lokowania Polski między Orbanem a Putinem i nieznośnej katolicko-narodowej indoktrynacji. Jako lewicowiec wyobrażam sobie kupowanie mieszkania i zakładanie rodziny w "minimum cywilizacyjnym w państwie" ale w tym drugim, nigdy.
Raczej miał na myśli, że Tusk by to zrobił jeśli rządziłby w czasach, w których rządził PiS.
nie chcę przesadnie bronić Tuska (zwłaszcza po tym co pokazują w 2024) i zgadzam się z jego neoliberalno diagnozą,
ale całkowicie pomijasz czynnik, że czasy się zmieniają. Kiedyś 500+ było nie do pomyślenia.
No i przecież PiS też kiedyś rządził, nawet przed pierwszym rządem Tuska i jakoś tych reform nie wprowadził.
Nie chcę sprymityzować kontr-argumentacji do "ale nie, bo tamci przecież wcześniej byli i też nie zrobili", ale chcę takim prostym przykładem pokazać, że wyciąganie dogłębnych przemyśleń z tego kto pierwszy coś wprowadził, bez uwzględniania całości koniunktury,
w tym zacnym komentariacie przechodzić nie powinno. Pozdrawiam
Ale płaca minimalna za Tuska wzrosła z 900 zł. ,które były za Kaczyńskiego do 1750 za Kopacz (90 procent) przy skumulowanej inflacji 21 procent.
Sroczyński myli się w wielu kwestiach
Ogólnie jednak dobra rozmowa. Dziękuję.
Ciekawa rozmowa. Ciekawym punktem dla mnie był temat przedstawiania klas społecznych w mediach rozrywkowych i kolejny argument, że te media są konsumowane przez różne klasy i że to te programy, które rzekomo ośmieszają klasę ludową są przez nią konsumowane. Prywatne doświadczenie to potwierdza kto ogląda programy typu googlebox, dlaczego ja, pamiętniki z wakacji itd. I że klasa średnia odnosi się do tego trochę z niechęcią. Z drugiej strony pamiętam jak szeroko popularny był Świąt według kiepskich, ktory nie jest rozrywką wysokich lotów, (do tego przedstawia klasę ludową w patologicznej postaci) a oglądali go wszyscy.
Ciekawe jest to, że tak jak dziennikarze psują świat mediów, tak architekci psują świat architektury. Jedni i drudzy ledwo są w stanie utrzymać się ze swojej pracy - choć ich bezpośrednimi klientami są ludzie z absolutnej finansowej wierchuszki, którzy swoją fortunę zawdzięczają właśnie ich tekstom/projektom. Oba zawody wymagają nieprawdopodobnej wszechstronności i wielu lat kształcenia. I oba wykonuje się często za minimalną godzinową.
W jaki sposób klienci architektów zawdzięczają swoją fortunę projektom architektonicznym?
@@Damienxx
Deweloper..
Te minimalne są gwarantem posłuszeństwa bezwarunkowego. Architekta marzeniem nie jest konstrukcja
bezdusznych szkaractw a dziennikarza marzeniem nie jest przepisywanie ściąg natowskich czy czysta deformacja na zamówienie.
U jednych dziatki papu żądają u drugich motywacją jest posiadanie" basenu" takiego jak za płotem sąsiada.
I to wykształcenie tysiąca architektów i dziennikarzy- konkurencja w upadlaniu zawodowym jest gwarantowana....
@@lydiazielinski co deweloper?
@@Damienxx zyski z inwestycji zawdzięczają pracy (niewolniczej) architektów
Świetna rozmowa.
Czwórka przedstawicieli elity dyskutuje o klasizmie - czemu w dyskusji nie ma nikogo kto jest z innej klasy spolecznej? Terminu "klasa ludowa" uzywaja chyba tylko niektórzy dziennikarze, zeby mowic o swoich wyobrażeniach o "zwykłych ludziach".
Najbardziej podobaly mi sie wypowiedzi pani profesor, widac, ze chciala skierowac dyskusje na bardziej konkretne tory i byla niechetna uproszczeniom plus sprowadzaniu wszystkiego do polityki. Po przesluchaniu 3/4 dalej nie wiem jakie sa klasy spoleczne w Polsce, jak je wspolczesnie mierzyc i czym te klasy sie charakteryzuja. Z dyskusji glownie przebija niechec do kolegow po fachu.
Chcialbym tez zwrócić uwagę, ze czesc z dyskutantow nagminnie posluguje sie pogarda w odniesieniu do progresywnych ludzi z wielkich miast, nie ma odcinka dlr bez nazywania tej grupy "unijczykami", "tenkrajanami" i przypisywaniu jej wszystkiego co najgorsze. Sroczyński robi podobnie. Pogarda wobec ludzi biedniejszych i z mniejszych miast jest zla, ale pogarda ma rozne oblicza. Wiele osob, ktore zyja w miastach spotyka sie z duza niechęcią w rodzinnych stronach ze wzgledu np. na ateizm czy orientacje seksualna.
Życzyłbym sobie i wszystkim wiecej zyczliwosci wobec siebie nawzajem i mniej pogardy do kogokolwiek.
Zgoda, nie było prób definiowania klas w Polsce. Nie ma bowiem sensu w wynajdowaniu koła na nowo. Definicje Marksa pozostają aktualne. DLR opowiadało swoje ulubione historie, Sroczyński nie wiedział dlaczego go zaprosili. Lisowska-Magdziarz dała radę. Nie dała rady moderować rozmowy, niestety.
Lepiej bym tego nie ujął
Proszę nie biadolić . Większe miasta żyły, żyją we własnej bańce i nic przeciwko.
Natomiast uzurpowanie sobie prawa do obejmowania bańką całego kraju jest wpieprzaniem się do nie swoich spraw.
O tą uzurpację chodzi. Jak i o walkę tzw. progresywnych o legitymizowanie tej uzurpacji.
W demokracji chodzi podobno o władzę większości i ochronę praw mniejszości. Nie o władzę absolutną mniejszości.
Polecam silniejszego kręgosłupa osobistego i ugruntowanej świadomości własnej tożsamości. Przerzucanie na większość społeczeństwa odpowiedzialności za własny brak komfortu z powodów osobistych jest denerwujące i moim zdaniem roszczeniem nieuzasadnionym.
Pisząc mniej oględnie : proszę nie odcinać kuponów z przez siebie obranej postawy ofiary.
też mnie to uderzyło
Przecież było mówione, że istnieje klasa średnia jako odniesienie całej reszty czyli tego co niżej i wyżej. Nie podano widełek miesięcznych zarobków dla każdej bo to jest zmienne geograficznie.
Najlepsze treści nt. klas w PL wg mnie przygotowywało do 2022 r./ 2023 r. Forum IBRiS.
My Polacy nie potrafimy ze sobą współpracować.
Bo w podstawówce skupia się indywidualizmie a praca w grupie to fikcja
Nie wyróżniamy się pod tym względem specjalnie w żadną stronę
Fajna dyskusja
Czy red. GS miał świadomość, że to będzie nagrane? Srogie cytaty, szacunek za nieszczypanie się w język.
na pewno miał
**Kto naprawdę należy do klasy średniej?**
W Polsce wmawia się nam, że wszyscy pracujący i przedsiębiorcy to „klasa średnia”. Ale czy na pewno? 🤔 Zamiast operować mętnymi pojęciami, warto spojrzeć na **skale podatkowe** - one jasno pokazują realne granice:
📌 **Klasa pracująca** - dochody w pierwszym progu podatkowym.
📌 **Klasa średnia** - zaczynasz przekraczać drugi próg podatkowy.
📌 **Zamożni** - trzeci próg podatkowy.
Proste i uczciwe, prawda? Tymczasem granice są rozmywane, a większość „klasy średniej” ledwo wiąże koniec z końcem. Może czas na szczerość w definicjach? Co o tym myślicie? 💬
W żadnym wypadku. Ludzi trzeba utrzymywać w kłamstwie żeby byli spokojni. Prawda im nie służy.
Miałem się przyczepić do zadawacza pytania o zmianę nastawienia 'elit algorytmowych' 2:04:00 za robienie wykładu zamiast szybkiego pytania. Ale w sumie to pytanie dobre, a odpowiedź redaktora Dymka była długa i się nie odnosi do meritum.
Tak, zrobił swój blog i z p. Giełzakiem DLR. Potem dodaje zbędne ciekawostki dlaczego algorytmy działają jak działają.
Podstawowa kwestia to czy mówimy o tym co sami zrobiliśmy (nawet w sporej skali jak DLR) czy jednak pochodzimy do problemu tego czy da się i jak wpłynąć na tych, którzy zarządzają algorytmami (które działają na wiekszość społeczeństwa, a nie tylko na członków DLR)? Czy planem jest, żeby DLR zastąpił FB i insta? Raczej nie, to jest po prostu narzędzie, które stopniowo wpływa pozytywnie na społeczeństwo w różnych aspektach.
Zatem p. Dymek mógł odpowiedzieć np. "Nie jesteśmy w stanie wpłynąć na te algorytmy ani na rządy państw, żeby coś z tym zrobiły. Mamy swój DLR i robimy co możemy, może z czasem zmieni się koniunktura i nasza siła i coś będziemy w stanie zrobić, wylobbować." - i to byłaby odnosząca się odpowiedź.
Ale może też jest całe pole do analizy, co można w tej sprawie zrobić, tylko że pierwsze co przychodzi do głowy, to fakt, że korporacje są silniejsze od państw i ich nie pokonamy, więc pole do popisu jest małe. (przykładowo, ale ogólnie może to pytanie było w ogóle na inną debatę)
To powinni obejrzeć Kraśki Lisy i inne Tvny
Oni są faszystami, z takimi ciężko się rozmawia.
Przeciez oni to juz wszystko dawno wiedzą.
@@MonikaS-gf5oh 😹😹😹😹😹
Dla nich jest już dawno za późno...
Najlepszym określeniem tej sytuacji jest ,,Kurski przeproś za brata,,,
To że ktoś wyrywa się pojedyńczym aktem może nie musi być rewolucyjnym ale symbolicznym, jakże istotnym dla ludzi. To chyba po takich aktach ludzie zaczynają interesować się problemem i dopiero później pojawia się lub nie rewolucja. Ktoś oczywiście powie, no tak ale protest przeciwko interwencji zbrojnej w Vietnamie albo occupy wall street nic nie zmienił. Czy napewno? Czy one to właśnie nie poruszyły ludzką świadomość, ostrożność, czy one nie stanowią zaczątku prawdziwych rewolucji. Pytanie, co byłoby gdyby tych ruchów nie było wogóle?? Może Ameryka ponownie zrzuciłaby bombę atomową, a bankierzy pograzyliby społeczeństwo do poziomu madmax. Każdy głos się liczy, każdy akt w słusznej sprawie oczywiście. Czy jest on przestępczy to druga rzecz i powinien zająć się tym sąd bez wątpienia ale jednak powinno się widzieć te prawidłowości.
Podział na klasy społeczne w Polsce wg. Google: W Polsce istnieje podział klasowy, który obejmuje trzy główne kategorie: klasa średnia, klasa wyższa średnia i klasa bogaczy. Dopiero to są heheszki.
01:26:33 i Marcin Giełzak który nawet nie wie jak bardzo ma rację. Nigel Farage, architekt Brexitu właśnie dziś poinformował że jego partia przebiła poparciem partię Konserwatystów.
Pani profesor mowi cos nowego, Sroczynski od 10 lat to samo, gielzak i jego giermek od 2 lat to samo
bardzo ważne stwierdzienie przez pana Sroczyńskiego (tak koło 32 minuty) o pewnej 'przeźroczystosci' neiliberalizmu -nie ma grup interesów, jest 'naukowy', obiektywny kierunek zmian.a do tego niepodważalny uśmiech (rictus grin).
W sensie pany już chciały zrobić piękną polskie, ale znowu im złe chłopy nie pozwoliły? Tak jak przy rozbiorach chłopy winne. Ciekaw w sumie jestem jak rodzina Szeli "szlachtobujcy" żyła sobie na tej Bukowinie w CK bodajże.
1:41:33 działa źle, ale płaci dobrze? ;)
Pamiętam wywiad w RMF Sroczyńskiego z Bosakiem. To był obraz najgorszego dziennikarstwa
Wtedy pokazał swoją prawdziwą twarz "dziennikarza"
Widać że oni są jak politycy, co innego mówią na forum a co innego w pracy.
Markiz Giełzak rozwalił się na krześle jak nie powiem kto.
47:30 - dane z sierpnia bieżącego roku - "odsetek Polaków mieszkających we własnych mieszkaniach bez kredytu to 75,3%, 87% nieruchomości w Polsce to mieszkania własnościowe".
Dalej - "wliczając tzw. martwe dusze (niewyrejestrowane auta) Polska ma ponad 700 aut na 1000 mieszkańców, a odejmując je (na bazie estymat z jakichś systemów SAMAR i CEPIK - 500/1000 Polaków. Rekordowe dane ILOŚCIOWE na tle UE.
Dalej - rok 2023, artykuł: "tylko 12.9% gospodarstw domowych mieszkało w nieruchomościach z aktualnym kredytem hipotecznym lub pożyczką do spłaty (średnia unijna 2 razy wyższa 🫣)." (Tak, wiem że "gospodarstwo domowe sprawia, że nie mamy tu do czynienia z liczbą 12.9% Polaków a z całą pewnością większym odsetkiem, ale wciąż nie będzie to większość Polaków a dane komparatywne na tle UE pokazują co realnie człowiek mający pojęcie o ekonomii i mający kontakt z rzeczywistością powinien wywnioskować z tych danych.
Dalej - dane KRD za 2023 rok - "23% Polaków ma powyżej 20 tys. oszczędności". (wiem że nie są to kokosy, ale wciąż jakieś dane dające perspektywę).
Dalej - dane ankietowe firmy BIG za 2023 i 2024 podają odpowiednio, że wśród badanych respondentów 14% i 16% deklarowało, że byliby w stanie przeżyć ze swoich oszczędności powyżej roku.
Ale to nie przeszkadza Panu Giełzakowi wyśmiewać co każdy wywiad i odcinek takiego Bosaka, tym razem za definicję klasy średniej, gdzie Pan Marcin oszacował spełnianie mniej więcej wspomnianych kryteriów przez "0,5% Polaków".
Tymczasem już w 2019 roku w Polsce 0,2% populacji według danych Credit Suisse było DOLAROWYMI milionerami. Prognoza na 2023/4 mówiła o wzroście tej liczby do ponad 0,3% społeczeństwa. Także myślę, że bezpiecznie można przyjąć, że w Polsce jest więcej milionerów złotówkowych niż 0,5% Pana Marcina. Czyli dla Pana Marcina nawet niektórzy złotówkowi milionerzy byliby zbyt biedni, żeby spełnić te warunki? No coś się tu nie klei. Ale taki jest każdorazowy efekt końcowy kiedy lewica zabiera głos w sprawach ekonomii i gospodarki :(
Ciężko było mi znaleźć bieżące dane o ilości milionerów, w tym także złotówkowych a nie dolarowych. A pewnie biorąc pod uwagę inflację powinno być tychże coraz więcej (uwaga, dużo jest wzmianek o raporcie nt. "Polaków zarabiających milion złotych rocznie [44 tys.], ale to zupełnie inna kategoria i wyczyn).
Inną sprawą jest ślepota Pana Marcina na wielokrotnie powtarzane przez Mentzena, (pewnie i Bosaka) a także wielu innych person publicznych okolic Konfederacji, że taka prawdziwie rozumiana, "silna i niezależna" klasa średnia zajmująca swoje miejsce w strukturze stratyfikacji społecznej w Polsce (co najmniej funkcjonalnie: ) ~"nie istnieje". I wskazują że to problem, który akurat państwo powinno zaadresować i zwalczyć, bo samo się systemowo do jego stworzenia, zcementowania oraz pogłębiania przyczyniło i przyczynia. Mówią o odbudowie klasy średniej w Polsce. Ale z Wami zazwyczaj jak z rowerami z dowcipu o radiu Erywań.
Świetnie napisane!
To mi przypomniało Jana Śpiewaka, który oburzył się, że samotną matkę z dochodem 16K netto zaliczono do klasy średniej bo wg jego definicji należy do grona "bogatych"
Definicja Bosaka, w której klasa średnia ma kilkaset tyś oszczędności moim zdaniem jest właściwa.
@sirico123 same zarobki nie definiują czy ktoś jest bogaty czy należy do klasy średniej itd. Raczej świadczą o wypowiadającym przytoczony osąd; w tym przypadku - że jest zawistnym człowiekiem cierpiącym na chorobę oczu i w bardzo zakrzywiony sposób przepuszcza ocenę otaczającej go rzeczywistości przez pryzmat kto ile zarabia.
Wracając do samej matki - jak się nie zarysuje szerszego kontekstu jej majątku, czy ma oszczędności, długi, mieszkanie swoje czy wynajmuje, gdzie mieszka i pracuje, jaką ma stabilność zatrudnienia itd. to trudno cokolwiek klasyfikacyjnego powiedzieć nawet przyjmując jakąś ad hoc własną definicję takowych podziałów po marksistowsku - klasowych, czyli dla Śpiewaków - "my vs oni".
Można wyobrazić sobie, że taka kobieta jest po 40tce, dopiero spłaca mieszkanie wzięte w kredyt, tak samo ma auto w leasing (dojazd do pracy, dowożenie dzieci do szkół i na zajęcia), nie ma większych oszczędności niż na pół roku przeżycia, a w robocie może zostać z miesiąca na miesiąc zwolniona przy dekoniunkturze i mieć długotrwałe problemy z powrotem na rynek pracy. Równie dobrze może być w gorszej sytuacji, mieć problemy zdrowotne, chore dziecko, jakieś długi z przeszłości itd. Równie dobrze może być córką tatusia z domu milionerów, gdzie mogłaby nie pracować, ale wypada samemu mieć swoje życie, więc gładką drogą weszła w świat wysokich zarobków, nie ma i nie miała żadnych kosztów życia, a ma kilka mieszkań, które przynoszą jej dodatkowe przychody, dochód z giełdy i byłego męża również dobrze sytuowanego, który płaci wysokie alimenty nie tylko na dzieci ale i na nią, a jej zmartwieniem jest czy na Święta lecą na Seszele czy na Hawaje.
Ale w drugim położeniu może być także kobieta "zarabiająca minimalną krajową" czy w ogóle nie pracująca (bo nie musi), więc same zarobki niewiele mówią o sytuacji życiowej człowieka. Niestety, takich demagogów i ignorantów to niewiele interesuje. Liczy się okładanie przeciwników, syndrom oblężonej twierdzy, gra na oburzenie w linii grupy odbiorców, manipulacja, redukcjonizm, cherry-picking, nie mające wiele wspólnego z rzeczywistością hasełka i wyciąganie szczegółu z kontekstu na ogół. Do tego oczywiście budowy niczym nie uzasadnionych ciągów (nie)logiczno-(nie)przyczynowo-skutkowych mających prowadzić do z góry założonych tez na jednostkowych czy analogicznych przykładach (o ile prawdziwych, ale nawet zmyślając sobie historyjkę i człowieka można założyć, że "ktoś taki na 38-milionowy kraj się trafi". A żeby wyolbrzymić lub zamieść pod dywan resztę to w najlepszym wypadku wystarczy instytut danych z dv*y).
Nie dziwi mnie to, że Giełzakowi nie przeszkadza wyśmiewać wywiadu z Bosakiem. Poziom uwłasnowienia mieszkań mamy rzeczywiście duży, ale znaczy on tyle, co nic. Moja babcia żyjąca za swoją niską emeryturę jest właścicielką swojego mieszkania. Setki tysięcy czy nawet miliony osób ze wsi i mniejszych miast są w posiadaniu mieszkania/domu. Co z tego skoro w praktyce większość z tych osób stosunkowo niewiele zarabia i z trudem byłaby wstanie udźwignąć dzisiejszy kredyt hipoteczny za 60-metrowe mieszkanie? Że mają problem z wyjazdem na wakacje, że wysłanie dziecka na studia do dużego miasta może już bardzo nadwyrężać ich budżet. To samo z samochodem itd. We wspomnianym wywiadzie Bosak tak mądrze mówił o tym, że jak ktoś zarabia 20k, ale 10 idzie na kredyt to jaka to tam klasa średnia, ale jego dzielny obrońca widzi klasośredniaka w robotniku z Konina, co dostał małe mieszkanko po dziadkach i do roboty jeździ starym BMW.
Kluczowa jest kwestia oszczędności. 23% Polaków ma więcej niż 20tysięcy oszczędności. Swoją drogą to czy u nas wypłata wynosi 1 tysiąc? Bo nie wiem czemu ma to robić na nas wrażenie. Te dane dają perspektywę jak bardzo odklejony jest Bosak od realiów, bo oznacza to, że 78% Polaków (obstawiam, że masa z nich ma własne mieszkanie odziedziczone po dziadkach lub sprywatyzowane za grosze w latach 90) nie ma nawet oszczędności rzędu 3-4 wypłat. A Bosak oczekuje 24 wypłat, czyli około 120 tysięcy złotych oszczedności (przy skromnym żałożeniu, że zarabia się 5k, a wiadomo, że dzisiaj nie jest to wiele). Teraz te oszczędności i ich wartośc porównaj z zachodnią Europą i mędrkuj o znajomości realiów i ekonomii.
@@sirico123 Głąb głąba pogania.
@@adamnowak2137 nie mówiłem o całym wywiadzie z Bosakiem tylko tym konkretnym fragmencie i POLEMIKĄ Giełzaka, który sam się zbłaźnił tymi 0,5%. Giełzak wyśmiewa wywiad z Bosakiem i dobrze, bo był wyjątkowo słaby, ale trudno powiedzieć, żeby to była wina Bosaka, bo ten ma wiele dobrych wywiadów. Jakimś sposobem odnoszę wrażenie, że DLR i Giełzak to format, który nie sprawdza się jakkolwiek dobrze z gośćmi w formie ala wywiadów. Panowie grają jednocześnie rolę prowadzących i polemistów, wychodzi to finalnie kiepsko, nie wyciągają wiele wartościowego ani z gościa, ani z samej osi sporu z gośćmi. Niestety. Wychodzi na to że błyszczą we własnym towarzystwie.
Dalej - nie umiesz niestety czytać ze zrozumieniem (bo o tym pisałem powyżej), a Giełzak słuchać albo później specjalnie manipuluje, bo tylko tak jest w stanie skleić szyderczą narrację, aby bić w przeciwnika. Mianowicie przy podanych kryteriach tworzenia klasy średniej, Bosak właśnie mówił, że jest ona bardzo wąska w Polsce i dlatego to nie służy gospodarce, społeczeństwu i jest problemem.
"Klasa średnia" nie oznacza że są oni po środku drobiny finansowej i jest ich dużo. Odsyłam do jakichkolwiek definicji, zupełnie o co innego w tym terminie chodzi...
Dalej - nie umiesz również czytać danych, bo to że jest 23% Polaków z oszczędnościami powyżej 20 tys. nie oznacza że 23% Polaków ma 20 tys. Jest brak danych na ten temat z tej konkretnej danej. Nie ma tutaj żadnego rozkładu jak się ten wykres proporcji i kwot wzdłuż osi kwoty oszczędności rozkłada. Ja w związku z tym nie zmyślam sobie scenariuszy "jak mi się wydaje że może to wyglądać" na podstawie mojego widzi mi się/myślenia życzeniowego/pod tezę/na bazie jakichś dowodów anegdotycznych. Po prostu na szybko nie napotykam na bardziej pożyteczne i rozstrzygające tutaj kwestię dane. Ale patrząc po wspominanym odsetku milionerów dolarowych w Polsce i zestawiając to z zupy wziętym giełzakowym "0,5% Polaków spełniających "te" kryteria", intuicja raczej kazałaby ekstrapolować, że Pan Marcin klasycznie jest co najmniej mocno daleko od prawdy, myląc się pewnie o rząd wielkości.
Nie wiem skąd wniosek, że emeryci mają czy muszą być klasą średnią i mieć zdolności kredytowo-hipoteczne. Co to ma do rzeczy? Ja obalałem tylko punkt po punkcie zarzuty i formułowane tezy Giełzaka. Tak samo jak przynależność do tej jakkolwiek opisywanej kryteriami klasy średniej jest składową powyższych, tak i zbiorem wspólnym spełniania chociaż kilku czynników jednocześnie będzie mniej niż liczba podana do jednego parametru. Ale na bazie rozmiaru % populacji radzących sobie nienajgorzej w danym kryterium cząstkowym szkicuje się obraz zgoła odmienny niż ten jedynie retorycznie sprawnie malowany intelektualny kicz i oszustwo Giełzaka.
Polemika z liczbą Polaków wyjeżdżających na wakacje - dane CBOS za 2023 rok (ankietowe ale historyczne a nie deklaratywne - czyli gdzie i na ile pojechali Polacy a nie jakie zamiary deklarowali) wyjazdy powyżej 5 dni w kraju i zagranicą łącznie 46% Polaków. Wyjazdy wypoczynkowe za granicę (tylko albo dodatkowo z wyjazdami krajowymi) - 24% Polaków. Pewnie nie są to dane idealne, ale dają jakiś obraz. I może nie jest tak, jak taki utopista gomułkowski by stawiał poprzeczkę, żeby każdy emeryt latał na ol ekskjuzmi z dedykowanym opiekunem 2 razy w roku za granicę na koszt kapitana państwo, ale wciąż dane komparatywne z ostatnich 10 lat pokazują trend wzrostowy (był dołek w trakcie pandemii). Także to przeczy Twojemu katastrofizmowi nie popartemu danymi.
W ogóle komiczny jest taki zarzut, bo to trzeba nigdzie samemu nie jeździć i poruszać się w towarzystwie samych ubogich ludzi, którzy faktycznie nie mogą sobie na to pozwolić, żeby takimi tekstami rzucać. Ale czego można się spodziewać po użytkowniku youtube, który z podróżowania to tylko na kremówki do Wadowic, hehe
Na pewno wraz z narastającym kryzysem j regresem sytuacji materialnej Polaków sytuacja się trochę pogorszy, ale nie sprawi że to będzie nas zbliżało jakkolwiek w kierunku giełzakowych 0,5%. Plus nie wiem czy koniecznie wakacjami można mierzyć klasę średnią. To typowy model spędzania czasu i aspiracji życiowych szczególnie klasy pracowniczej (etatowców) pod jakimkolwiek przedziałem warstwy majętności by się nie znajdowali. Żeby uzmysłowić sobie ilu Polaków ma ciężko wystarczy fakt, że minimalną krajową zarabia 27,7% pracowników etatowych, a jak za to się żyje i jakie kokosy to są to wiemy. Ale przez przyglądanie się biedzie nie dojdziemy do rozpoznania sytuacji klasy średniej. Chyba że wszystkich zdiagnozujemy jako biednych i siłą rzeczy brak tutaj będzie miejsca na klasę średnią PRZED zamożnymi, bogatymi i milionerami.
"Bosak odklejony od realiów" a zaraz potem "78% Polaków (OBSTAWIAM, ŻE (..))" - wspaniały instytut danych z dv*y. Takie jest faktycznie podłoże tych pejperów ludków postaci Zygmuntowskiego. Jak masz polemizować z danymi swoimi intuicjami to nie marnuj sobie i innym czasu xd
A nawet gdyby było tak jak napisałeś to co? Mają mieszkanie, wyżywią się, opłacą rachunki i reszty jak nie przepiją to mają na budowanie swoich finansów i niezależności. A że poza WYPŁATĄ istnieje szereg innych czynników i problemów wpływających na zamożność Polaków (i ludzi ogólnie) jak chociażby konsumpcjonistyczny pęd i nieumiejętność zarządzania finansami osobistymi/gospodarstwa domowego itd. to zupełnie osobne kwestie. Znam blisko lekarza, który potrafi mieć wypłaty po 40 tys. a wydaje tyle, że ciągle jest na długach i kredytach. Więc on już by w takim głupim kryterium się nawet nie łapał i znikał z radaru a do jakiej warstwy należałby taki lekarz na państwowych posadkach i nieśmiertelnej pozycji rynku pracy jak nie klasą średnią? No chyba że wyższą, bo dla mnie rozpatrywanie raczej w tym kierunku byłoby niekontrowersyjne.
Niestety, widzisz świat redukcjonistycznie i nie możesz złożyć obrazu w całość, dlatego kłócisz się z danymi bez argumentów w ramach dysonansu poznawczego czy innego wyparcia. Nie będę psychologizował.
Nie podobało mi się jak pasywnie agresywnie pan jakub zachowywał się w czasie rozmowy z Zandbergiem.
Nie podoba mi się jak pasywno-agresywnie atakujesz Pana Jakuba
To napisz to tam, człowieku z klasy średniej
łapkuję. i co z tego, że nie na temat, niech to wybrzmi.
Standardy Kanały Zero zbierają krwawe żniwo.
Połącze oba wątki: Przecież przytoczona "debata" o Zielonym Ładzie na K0 to dno dziennikarstwa.
Zaproszono osoby zbieżne światopoglądowo, żeby pomarynowały się w sosie samozachwytu i denializmu.
Polecam poczytać jakie zdanie o ZŁ ma prof. Szymon Malinowski.
Rzetelną analizę tej "debaty" popełnił też Orestes - Everyday Hero (tak, ten co "wyjaśnił" Giełzaka odnośnie weganizmu)
Klasy zawsze były, są i będą, bo ludzie są różni. Może jednak pora zredefiniować klasowość i przyjąć, że różnice nie tkwią w zasobach finansowych, lecz potrzebach kulturowych i intelektualnych. Ani miejsce urodzenia, ani status finansowy rodziny nie determinuje w sposób konieczny tych potrzeb. Człowiek sam je w sobie odkrywa i pielęgnuje. Jeśli ich nie ma, może zostać ogładzonym bucem w pałacu z żyrandolem. Jeśli je ma, to będzie oszczędzał aby kupić bilet na przedstawienie operowe lub balet, doznawać wzruszeń, tzw. uczuć wyższych, zamiast jechać na wyspy z pakietem all inclusive, gdzie niczego nie przeżyje.
Lewicowemu metalowi to się nie spodoba, lecz prawdą jest, jak mawiają Brytyjczycy, że frak leży najlepiej na trzecim pokoleniu. Sztuczne mechanizmy wyrównywania poziomu biedy do średniej mogą pomóc niektórym w noszeniu fraka, lecz z pewnością nie wszystkim.
Zawsze będzie jakaś elita kulturalna i intelektualna. Ważne aby wyzbyła się pogardy.
Oczywiście że różnice klasowe tkwią w zasobach. Można próbowac kompensować oczekiwania płacowe pozorem bycia elitą intelektualną jak to się kiedyś działo ale dziś nikt się na to już nie nabiera.
@bad82x Bycie elitą intelektualną czy kulturalną nie jest pozorem i ma dziś niewielki zbiór wspólny z elitą finansową (choć zdarza się, że ludzie bogaci potrzebują i doceniają wysoką kulturę prawdziwie, nie dla blichtru i snobizmu). Potrzeb wyższych nie można kupić nawet największą kasą ani wpływami. W każdym razie, to historyczne rozumienie elity w Polsce się nie przyjęło. Za elitę media polskie uważają byle durnia, który ma pieniądze i władzę, gonią za nim, jego głupocie dają mikrofon i cytują w zapętleniu, ścigając się o pierwszeństwo.
Mimo że w Teatrze Wielkim jest loża prezydencka i rządowa, najlepsze miejsca, za darmo, zawsze czekają na gości - Duda był tam tylko 2 razy przez 10 lat. Raz na występie zespołu Mazowsze, drugi raz na rozdaniu nagród w konkursie chopinowskim, bo on wręczał nagrodę główną. Gdyby wystąpił tam Martyniuk, pewnie przyszedłby trzeci raz. A tymczasem przez te lata były dziesiątki przedstawień operowych i baletowych na najwyższym światowym poziomie. Z rządów pisowskich nie było bodaj nikogo przez 8 lat (poza urzędowymi rolami wręczania nagród artystom - Gliński, Sellin). Nawet ten inteligent rzekomy z Żoliborza nie ma takich potrzeb, woli ludyczne rozrywki w rodzaju rodeo i boksu w tv.
Elita to społeczne creme de la creme, ona pozwala przetrwać kulturze, językowi, tożsamości narodowej, i nie ma to dziś bardzo niewiele, by nie powiedzieć że nic, wspólnego z pieniądzem.
Dlatego w dyskusjach o klasach społecznych, definiowanych poprzez stan konta i majątku, nie ma sensu rozmowa o elicie, bo ona jest zjawiskiem pozaklasowym.
@@magdalenamagdalena9098 byle król sedesów nigdy przez nikogo za elitę intelektualną uważany nie był to jest nadużycie a majątek zawsze jest istotną składową bycia uznanym za elite wystarczy spojrzeć na to co posiadają aktorzy artyści ludzie nauki oczywiście ci z osiągnięciami. Nie da się zajmować realizacją potrzeb duchowych lub oddawać się pasji tworzenia bez solidnego zaplecza finansowego.
Sroczyński mnie zaskoczył in plus Gielzak in minus pierwszy raz chyba, bo oglądałem wywiad z Bosakiem i nie odniosłem takiego wrażenia aby to mówił z taką pewnością i determinacją. Elektorat pisowski wyjaśnił na początku red. Sroczynski i uczuciu nienawiści i pogardy akurat i mówię to jako konserwatysta kulturowo światopoglądowo a lewicowiec socjalny ze tak powiem ;) ot taki mix
52:23 xd
Lewica tylko nieliberalna. Dwie Lewe Ręce, tak trzymać, panowie.
Bardzo słabe, długie powtarzające wątki "pytania" z publiczności. Polecam metodę dłuższego oczekiwania na chętnych i wpuszczania niekoniecznie tych, którzy się rzucają na mikrofon, bo niestety, tak numerów uno jak duo zdają się cierpieć na głód gadania.
Z tej strony pytający numero uno: po to jest KLUB DLR żeby dyskutować, także o tematach które trzeba trochę dłużej nakreślić. A temat jak widać jest palący bo kolega po mnie kontynuował wątek i mówił nawet dłużej ode mnie. Inna sprawa że nie było wiadomo ile czasu goście będą mieli na dyskusję - jak sobie obejrzysz nagrania z innych spotkań w klubach to zwykle jest ona dłuższa niż tutaj - więc temat był kontynuowany w kuluarach
świetna dyskusja,szkoda że pan Dymek jak zwykle jest klasowym prymusem .
rozwiniesz, proszę? Znaczy lepiej, żeby był do dyskusji nieprzygotowany ?
Chyba, że to taka podskórna niechęć za podkąsywanie Zandberga - też ją czuję
Czy nie jest tak, że demokratyzacja mediów właściwie wytwarza różnice i polarazycje? Bo więcej i każdy może nazwać się dzisiaj dziennikarzem w internecie opiera się na pół prawdach, fragmentach informacji, własnej interpretacji faktów. Teraz to Joe Rogan jest najważniejszym dziennikarzem nawet nie wychodząc że swojego studia. Monetyzacja sprawia, że owi dziennikarze z kolei wybiórczo poddają tematy, które mają największą oglądalność, a więc opartą na ludzkich emocjach czyli przestępczość, seks, afery. Po drugiej stronie jest przekaz oczywiście ten autorytarny, propagandowy, kłamliwy przekaz... Ale czy on nie jest nam właściwym, jedynym niestety rozwiązaniem aby ujednolicić społeczeństwo w myśleniu i działaniu?
Gdzie jest Okraska albo przynajmniej Woś???
a kto to Woś?
@@TheAkuumo gość który uważa, że praca psiego fryzjera jest pogardą dla ludzi ją wykonujących. Gość oderwany od rzeczywistości.
Woś przeszedł na pisowską stronę mocy i uwierzył w socjalizm pisowy. Zdziwi się facet jak pis wróci do władzy w koalicji z konfą
@@Damienxxpamiętam jak zwalnianym z pracy stoczniowcom proponowano kursy psich fryzjerów. Jako nobilitację tego nie odbierali, ciekawe dlaczego.
@@bad82x a dlaczego miałaby to być nobilitacja?
Realia pokazują, że TVNy, TVP nie mają sensu, ich czas powoli się kończy. Na szczęście.
W sumie to ta narracja do nowego ładu o samotnej matce z dwójką dzieci zarabiającą naście kafli na rękę, brzmi jak uzasadnienie obniżenia składki zdrowotnej dla pr\przedsiębiorców...
Smutnie strasznie
Czy istnieja jakiekolwiek badania o tym, ze "klasie sredniej" w Polsce przeszkadza, ze biedniejsi tez sie bogaca? Historyjki pana Dumy to nie jest wystarczajacy argument. Niestety dyskusje polityczne w Polsce sa oderwane od liczb i badan.
Ja nie znalazłem. Wydaje się, że jest to bajka podobna do tej o pani Annie. W biednym Polskim społeczeństwie bogacą się tylko bogaci. Biedni aspirują lub się staczają. Ot co.
Nie wiem, czy są badania, ale wystarczy posiedzieć chwilę w internecie, żeby w to uwierzyć. Cała dyskusja o handlowych niedzielach na tym się opiera: białe kołnierzyki mają mieć czterodniowy tydzień pracy, żeby w pozostałe trzy chodzić po sklepach, w którym chamstwo ma usługiwać.
Albo jeszcze lepszy przykład: oburzenie na to, że szybkie pociągi śmią śmieć się zatrzymywać we Włoszczowie. Chamstwo niech się tuła trzy godziny dłużej (albo autem, byleby blachosmrody nie wjeżdżały do centrum), ważne, że jaśnie państwo przyoszczędzi dwie minuty.
@@jk593 rozumiem, choc raczej to do mnie nie trafia. Moim zdaniem zwolennicy handlu w niedziele po prostu chca moc robic zakupy tego dnia, gdyby kasy byly samoobslugowe i nie bylo tam pracownikow to nie mieliby nic przeciwko i nikt by nie "uslugiwal". Ten argument to taka psychologizacja bez dowodow, zeby przypisac przeciwnikom ideowym zle cechy. Co do pociągu to raczej oburzenie dotyczylo przepalania pieniedzy na nierentowne polaczenia, czemu od razu zakladac jakas niechec do ludzi stamtad? Po prostu brak empatii i postawienia sie w sytuacji mieszkancow tej miejscowosci.
Te argumenty brzmia efektownie, ale moim zdaniem brakuje na nie dowodow.
Jaka statystyka?. "Klasa średnia " zaczęła kumać , że na nią następuję zamach. I w konsekwencji tegoż
znajdzie się w jednej klasie społecznej z bidokami i na równi z - pogardliwie epitetem obdarzonym - tzw. ciemnym ludem.
Giełzaka wypowiedź o braku komfortu w samolocie dotyczy nie kumatej "średniej klasy".
Tej przeszkadza również sąsiedztwo Ukraińców i Rosjan w tureckim hotelu .
Ci ludzie definiują się poprzez mentalny podział na "brudasów" , "dzicz",
"ciemnogród "...Do których naturalnie się nie zaliczają.
Ludzie , o czym Wy mówicie.
Jestem dosyć pewny, że referując definicję "klasy średniej" wg Bosaka przedstawiliście nie to, kim jest wg niego klasa średnia, a osoby zamożne. Jeśli dobrze pamiętam, to klasę średnią opisywał jako osoby, które po pokryciu bierzących kosztów życia mogą odłożyć kilkanaście-kilkadziesiąt (nie kilkaset!) tysięcy rocznie. Osoby zamożne opisywał jako takie, które już mają dom czy samochód i zarabiają na tyle, że nie muszą się w ogóle przejmować przeżycie, a głównie tym w co inwestować, czy rozbudowywać zakład, czy zakładac nową firme itp.
ua-cam.com/video/jUikfQxSYuQ/v-deo.html&si=555f4xG1HT075rt2
Na początku cytowanego fragmentu powyżej poseł Bosak rzeczywiście był bliższy Pana wyobrażeniom o jego wypowiedzi, ale w połowie swej wypowiedzi odpiął wrotki i pofrunął z brakiem kredytu i kilkudziesięcioma tysiącami odkładanymi rocznie.
@@huberth2763 Czyli budowlaniec 50 lat zarabiający 6k miesięcznie to już bogaty człowiek, a nie klasa średnia?
Bo tak myślę o wujku. Spłacił kilka lat temu kredyt na dom, ma trójkę dzieci: dwoje pełnoletnich i 16 lat. Ciotka sprzątaczka na najniższej, on budowlaniec. Mieszka pod Rzeszowem, więc koszty życia duże nie są - śmiał się ostatnio, że w miesięcznym budżecie najwięcej mu masażyści zżerają, bo jak dom spłacił to zaczął wreszcie o zdrowie dbać. Teraz odkłada na wkłady własne do kredytów dla córek: 3-4k miesięcznie. No wypisz wymaluj klasa średnia wg Bosaka.
Podejrzewam, że jakbym mu powiedział, że z niego żadna klasa średnia tylko już bogaty człowiek, to by mi pokazał swoją kilkunastoletnią Skodę ze schodzącym lakierem i spytał się, kto bogaty jeździ takim szajsem. Albo kazał jebnąć się łeb 😉😉
Ja wiem, że z pewnych perspektyw odkładanie kilku tysięcy miesięcznie to bogactwo, bo sam niedawno studia skończyłem i bida świszczy w uszach. Ale to, że ja się jeszcze niczego nie dorobiłem i żyję od 10 do 10 nie oznacza, że wujek jest klasą wyższą, tylko że ja jestem klasą niższą.
Dlatego słusznie Bosak chciał uniknąć odpowiedzi, ile powinien zarabiać ktoś w klasie średniej bo same zarobki tu niewiele znaczą - dopiero zna tle wieku, sytuacji rodzinnej, już zgromadzonego majątku, zdrowia, zobowiązań materialnych itd można powiedzieć coś więcej.
@@ratiolibek powyżej odniosłem się tylko i wyłącznie do Pana słów o tym co poseł Bosak mówił, a czego nie. I zgadzam się, że im dłużej o klasie średniej mówił, tym sensu było mniej. Co tylko udowadnia, że duet Giełzak/Dymek umiejętnie go w te maliny wypuścili.
Co do rodziny wujka. Myślę, że najrozsądniej byłoby przypisać go do dobrze rozporządzającego swym majątkiem przedstawicieli klasy ludowej. Trudno byśmy uznawali tę rodzinę za klasę średnią z dochodami na poziomie 3 płac minimalnych zsumowanych na 2 osoby, prawda?
I zgadzam się w 100% - najwłaściwsza odpowiedź na pytanie kto jest klasa średnią powinna brzmieć “to zależy” (także od wykonywanego zawodu - patrz administracja, nauczyciele itd.)
@@huberth2763 mige się zgodzić, się wypuścili Bosaka, żeby po powiedzeniu rzeczy, które mają dużo sensu powiedział rzeczy, które dalej mają sens, jak się je przerobi na przykładach, ale nie brzmią tak, gdy się je usłyszy na początku, bo ubrał je w nie precyzyjne słowa (np. kilkadziesiąt to może być i 30k i 90k)
24 pensje na koncie odłożone, dom, dwa samochody dla niej i niego, trawnik - za cholerę pan Bosak czegoś takiego nie powiedział o klasie średniej. Zresztą problem jest taki, że panowie w ogóle się w tej rozmowie z panem Bosakiem o klasie średniej się nie zrozumieliście. Pan Bosak chyba nawet w pewnym momencie zaczął mówić o klasie średniej (co jest dość śmieszne ) to co wydawało mu się (mylnie), że panowie chcą o niej usłyszeć. A w końcu powiedział, że są to ci, którzy mają trochę lepiej płatną pracę i ich sytuacja jest taka, że mogą coś odłożyć i trochę więcej konsumować, a nie odkładać to czy tamto do lombardu.
zacznijmy od tego, że ciężko jest mówić o czymś, czego nie ma się zdefiniowanego, a właśnie taką "głębię" intelektualną postulatów, haseł Konfederacji chłopaki doskonale obnażyli. Te kryteria 24 pensji i trawników to była pomocna dłoń w stronę Marszałka, jak wyszło, że nie ma tej definicji.
Jeśli ktoś z tej fanbazy zacznie, dzięki takiemu przyparciu do merytorycznej ściany, krytycznie postrzegać swoich idoli, to już plus.
Cóż, Pan, jak i gros komentujących wyborców Konfy się tym razem nie załapaliście.
Głowa do góry, może kiedyś!
Trochę śmieszno i trochę straszno z tym ciągłym kompleksem "informatyków 14k" i tematem składki zdrowotnej, podczas gdy lekarze na b2b wystawiają państwowym szpitalom faktury na 80k+, gdzie sami pracują na państwowym sprzęcie w wielu placówkach, więc naród zrzuca się na ich narzędzia pracy, płace, oraz edukację a system i tak nie działa, lewa strona jednak wygodnie nie dotyka tematu XD. Czy pensje informatyków i sprzęt na którym działają też jest sponsorowany z podatków? Informatycy w tych dyskusjach coraz bardziej są sprowadzani do roli chłopów rolnych, kułaków za Stalina i Mao. A już totalnie wieje stalinizmem jak byli "biznesmani" z branży IT dzielą się swoim problemami jakie im ta nowa grupa "kułaków", zdzierców, bezczelnie stwarzała, przeszkadzając i sabotując ich w pomnażaniu zysków vide Giełzak, Zaorski, Zawadzki itd. Brakuje tylko tych propagandowych plakatów "Informatyk *kułak precz z kołchozu". Informatycy i ich składka zdrowotna to podobny przykład nagonki do tych dyskutowanych w panelu. Ludzie chcieli kapitalizmu, ale jednak socjalizm siedzi głęboko we wschodnim DNA, ciągłe zgrzytanie zębami na informatyków, fliperów, developerów, pośredników, budowlańców, hydraulików, czyli b2b jednak źle widziane na wschodzie.
informatyk i hydraulik to nie to samo, co fliper lub deweloper, bo ci pierwsi zarabiają na życie swoją pracą, a ci drudzy inwestycjami i kapitałem
zresztą dużo informatyków sama przyznaje, że zarabiają dużo i powinni płacić współmiernie do tego podatki, niektórzy nawet zakładają z tej okazji lewicowe partie (np. Zandberg) 😊
Dyskutantka akademiczka mówi o pogardzie, a przedstawiciel "magików" debaty publicznej, czyli Pan Sroczyński grzebie w telefonie. Kształcące.
po czym mówi, że szukał przykładu. Czepialstwo, chociaż to prawda, że nieładnie to wygląda
Dokładnie. W ramach życzliwej interpretacji można to samo powiedzieć o Tobie w stosunku do tematu.
@poppintomfof a daj spokój człowieku. Za często się spotykałam z arogancją aspirujących do elit, jak para DLR i Sroczyński. A z ustawienia tematu się pośmiałam i może coś o tym nagram na swój niszowy kanał. Elity miejskie nie mają pojęcia o prowincji, albo właśnie mają, wiedzą że to miasto umiera, że się pauperyzują i starają się możliwe długo unikać uświadomienia wsi jej lepszego położenia. Wiecie że są nauczyciele, urzędnicy, handlowcy, którzy żyją w domach a nie 20 metrowych klitach bez kredytu.. Nie wiem ile trzeba się śmiać z przaśności żeby ten temat zaśmiać. To miasta po wyprowadzeniu przemysłu są zombi i to tam tzw. inteligencja nie ma nic poza telefonem z AI do podrzucania trudnych słów.
Przecież raczej nie przegląda Amazona tylko jakieś notatki do programu. Gdyby miał laptopa lub tablet to byś nie napisał/a tego.
@GoogleAccount0 tu nie ma o czym dyskutować. Zwróciłam uwagę bo kłuło w oczy i tyle. Oczywiście ważniejsze jest co dalej. Treść, meritum czyli fantazje o klasie robotniczej. Błędne bo żona robotnika w Łącku jeździ suvem, ma internet, więc jest na bieżąco z trendami jakie ceni i w dupie ma czy inteligentka bez zdolności kredytowej na M2 poważa jej paznokcie zrobione w luksusowym salonie tej prowincji. Taka sytuacja. A Sroczyński po prostu kulturalnie (skoro aspiruje) mógłby dygnąć publiczności i po sprawie. Ale do tego trzeba w ogóle móc emocjonalnie się zniżyć do dzień dobry, do widzenia, przepraszam, proszę wobec zwykłych ludzi.
100 lat lewicowego populizmu :D :)
Jednak niesprawiedliwe dla panów rozmowy z Krzysztofem Bosakiem jest przy każdej okazji przedstawianie jej w taki sposób jakby pan marszałek mówił w niej tylko głupie rzeczy. Już 3 czy 4 raz słyszę z panów ust mówienie o niej tylko w ten sposób, i jeszcze w istocie wykrzywiacie to co mówił o tym czym jest dla niego klasa średnia. Zwłaszcza pan Giełzak wydaje się mieć jakąś „traumę” po tej rozmowie. Jak jesteście panowie tacy wylewni to powiedzcie mu to w twarz wszystko następnym razem, a nie zawsze za jego plecami, by się przypodobać swoim fanom.
To nie podwórko, Bosak to nie Seba, a Giełzak to nie Mati, żeby musiał coś mówić komuś w twarz. Bosak się zblaznil swoja definicja klasy sredniej.
Bardzo zawsze czekam na kolejną premierę DLR, ale taki jak tu format, mi nie odpowiada. Tylko Dymek/Giełzak plus ewentualni goście. Gorąco pozdrawiam Panów DLR.
To dosłownie jest format Dymek/Giełzak plus ewentualni goście.
Ale jeśli jesteś w stanie napisać coś więcej, to postaramy się wziąć to pod uwagę, przynajmniej w Krakowie ;)
już na prawdę nie miałeś się o co przyczepić …
Ale rozumiesz, że organizacja takich rozmów na żywo, z publicznością jest tym, po co też powstały kluby DLR i dodatkową atrakcją dla członkiń/ów?
Świetna rozmowa i dzięki DLR Kraków za organizację.
Jedynie, jeśli nie będzie problemem, wyposażyłbym każdego i każdą w swój mikforon, bo nieraz ktoś bez mikrofonu coś dopowiadał na boku i wtedy słabo zebrało. Ale szczegół.
Mity - kto to w Polsce jest ta klasa średnia?
Czy faktycznie Giełzak ma racje i klasa ludowa zaczęła doganiać klasę średnią i to zrodziło niepokój?
Społeczeństwo klasy średniej to dzieło Blaira i Schroedera, czy Clintona i to była nowa ideologia lewicy po upadku ZSRR,
komunizmu, socjalizmu na początku lat 90-tych, bynajmniej Polska nie była tu liderem.🙂
Bardzo jednostronny i monotematyczny wywiad. Jest jakims spolecznym problemem to, ze istnieje grupa ludzi, ktorym brak motywacji do samorozwoju, a odniesli jakis sukces. Bardzo zle, ze mentalnie chca sie wywyzszyc nad klasa nizsza od nich. Ale chhba Polsxe.zalezy, zeby ludzie mieli.ambicje? Czy nie? Olewka?
Co ona ma do tiktoka?!
Ale właśnie Siewierska Chmaj dobrze podsumowała Nawrockiego. Taka jest prawda Sroczyński
Też mnie prof. Siewierska nie raz wkurzy, zwłaszcza że tak chciałoby się ją lubić, ale w przytoczonej wypowiedzi nie widzę niczego więcej niż opis rzeczywistości. gość utrzymywał i wszystko wskazuje na to, że utrzymuje kontakty ze środowiskiem gangsterskim, a jego elektoratowi najwyraźniej to nie przeszkadza bo poparcie solidne.